5013
Szczegóły |
Tytuł |
5013 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
5013 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 5013 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
5013 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Dariusz S. Jasi�ski
Praca Domowa
By�em troch� podenerwowany, kiedy przekroczy�em pr�g klasy. Ka�de dziecko
zreszt� znajdowa�o si� w podobnym stanie. Mocno przycisn��em do siebie pude�ko i
usiad�em na swoim miejscu. Panowa�a cisza. Nikt nic nie m�wi�.
Nauczycielka si� sp�nia�a. Mia�em wra�enie, �e robi to celowo. Zdawa�a
sobie spraw�, �e na ten dzie� czekali�my wszyscy od dawna. Wreszcie wesz�a,
spojrza�a na nas zdziwiona i nagle chyba uprzytomni�a sobie, co mia�o dzi�
nast�pi�.
- Witam was drogie dzieci. Strasznie tu dzisiaj cicho i spokojnie, jak
nigdy... Dobrze, �e cho� teraz wiem, �e jak chcecie, to mo�ecie by� grzeczni.
Sprawdzi�a list� obecno�ci, jakby nie wiedzia�a, �e dzi� do szko�y dotar�by
nawet martwy ucze�.
- Wszyscy obecni. No, no. Teraz zadam chyba niepotrzebne pytanie... Jest
mo�e kto� nieprzygotowany?
Cisza.
- Tak my�la�am. Dzi� nie zrobimy przerwy, zako�czymy po prostu wcze�niej
zaj�cia. Chyba, �e i tak zabraknie nam czasu. No dobrze, nie tra�my go wi�cej.
Wyjmijcie wasze ma�e cude�ka.
Ka�dy ochoczo zabra� si� do otwierania swojego skarbu.
- Zaczniemy dzi� od ko�ca listy...
Nie! By�em drugi w dzienniku, a w ten spos�b spad�em na przedostatni�
pozycj�. Wszyscy ju� b�d� znu�eni, nawet nie przyjrz� si� uwa�nie mojemu dzie�u.
Pierwsze z dzieci stan�o na �rodku i pokaza�o nam sw�j kosmos. Potem
nast�pne i nast�pne, a� sta�em si� �pi�cy. Pani wystawia�a wszystkim oceny
bardzo dobre, mo�e tylko ten fajt�apa z ostatniej �awki dosta� ni�sz� ocen�. W
ko�cu przyszed� czas na mnie.
- Oto m�j kosmos. - zacz��em - Podzieli�em go na mg�awice, kt�re obracaj�
si� wok� centrum kosmosu. Mg�awice sk�adaj� si� z galaktyk, w kt�rych
umie�ci�em gwiazdy, wok� kt�rych w trzydziestu procentach przypadk�w umie�ci�em
uk�ady planetarne. Wszystko zgodnie z grawitacyjn� teori� fizyki. Na jednej z
planet stworzy�em �ycie oparte na zwi�zkach w�gla.
- Ciekawe, ciekawe... - wtr�ci�a nauczycielka.
- Jeden z �yj�cych gatunk�w jest ras� �wiadom�, posiadaj�c� rozum i
potrafi�c� budowa�. Pocz�tkowo u�ywali jedynie kamiennych no�y, dzi� doszli ju�
do etapu przetwarzania polimer�w! Potrafi� opuszcza� swoj� planet�, ale jak
dotychczas na niewielkie odleg�o�ci.
- Na co dzia�aj�?
- Nazwa�em to od�ywianiem. Spo�ywaj� inne gatunki, a w ich organizmach w
umieszczonych tam mini przetw�rniach chemicznych nast�puje przetwarzanie
poch�oni�tego materia�u na sk�adniki budulcowe. Poza tym spalaj� tlen.
Pocz�tkowo eksperymentowa�em z azotem, ale ostatecznie tylko kilka gatunk�w
prymitywnych stworze� wykorzystuje t� metod�.
- Masz mo�e odpowiednie wykresy i tabele?
- Tak, tu jest wszystko...
- No, no... Sam tego wszystkiego nie zrobi�e�?
- Pomagali mi rodzice. Szczeg�lnie przy tych zwi�zkach pokarmowych przyda�a
si� wiedza mamy. W ko�cu jest egzobiologiem.
- O, widz�, �e s� dwup�ciowi, jak my.
- S�.
- Rzeczywi�cie imponuj�ce. A uk�ad kosmosu, to pewnie projekt taty?
- Mhm.
- Ojciec architekt uk�adowy, matka egzobiolog. Rzeczywi�cie, nie mog�e�
zaprezentowa� tandety. Jak na razie twoja praca jest najdojrzalsza. Dzi�kuj�,
masz ocen� bardzo dobr�.
- Ale ja jeszcze nie sko�czy�em...
- Jeszcze co�?
- No w�a�nie. I zar�czam pani, �e to m�j pomys�. Nawet rodzice o tym nie
wiedz�...
- Zamieniam si� w s�uch.
- Chodzi o t� najdoskonalsz� ras�. Umiem si� z nimi porozumie�...
- Jak to?!!! Przecie� to niemo�liwe. Tu jest napisane, �e jeden osobnik �yje
niespe�na par� naszych sekund! A poza tym jak mo�esz porozumie� si� z istotami
w�glowymi? Tego jeszcze nikt nie dokona�!
- Nie by�o to takie trudne... Potrafi� zwalnia� i przyspiesza� czas w ich
�wiecie, tak, �e ich p�ynie r�wnolegle do naszego, wtedy s�ucham, o czym
my�l�...
- Poczekaj, niech nad���. Napisa�e�, �e ich my�li to fale m�zgowe. Przecie�
nawet dla nas nie mog� by� one dostrzegalne.
- Mog�, je�li zamontuje si� im odpowiedni przeka�nik energetyczny. Sk�ada
si� z trzech cz�ci nad-, pod- i �wiadomo�ci. Wszystkie one wsp�dzia�aj� ze
sob�. Z ich m�zg�w informacje przekazywane s� do �wiadomo�ci, kt�ra je dekoduje
i przesy�a do nad�wiadomo�ci, kt�ra wzmacnia sygna� i przekazuje go mnie, z
kolei ja odpowiadam, przekazuj�c dane do pod�wiadomo�ci, kt�ra os�abia sygna� i
importuje go do �wiadomo�ci, sk�d trafia do ich m�zg�w.
- Dosy� to skomplikowane. Ale chyba rozumiem. A z czego, powiedz, zbudowa�e�
takie wymagaj�ce urz�dzenie?
- Ja... ja... Odda�em im cz�� swojej energii �yciowej. Ma�� cz��. W
zasadzie wi�c zbudowani s� te� i ze mnie. I ta, jak to nazwa�em og�lnie, dusza,
nie podlega zniszczeniu... Jest nie�miertelna, jak i my.
- Niech to! Stworzy�e� ich na obraz i podobie�stwo swoje... To niebywa�e...
I... I co si� z nimi dzieje po zu�yciu si� cia�a?
- S� pewne zasady. Jak oni je spe�ni� przenosz� si� do innego wymiaru, gdzie
spe�niaj� im si� wszystkie marzenia, kt�re mieli podczas w�glowej egzystencji. A
ci, kt�rzy zawiedli wracaj� z powrotem do postaci fizycznej. Nazwa�em to
reinkarnacj�...
- Oni wiedz�, �e ich stworzy�e�?
- Wiedz�.
- I jak na to reaguj�?
- Uznali mnie za swego stw�rc� oddaj� mi cze��...
- A to dobre. Wielbi� pi�cioletnie dziecko i jeszcze nadaj� ci funkcje ich
boga... No dobrze, b�dzie ocena celuj�ca. Musz� te� chyba wyst�pi� o stypendium
naukowe dla ciebie i przes�a� dokumentacje do samej g�ry. Dla zabawy odkry�e�
ciekawe rzeczy...
By�em szcz�liwy. W�a�nie tego oczekiwa�em. Stypendium...
- Ale powiedz mi jeszcze tylko jedno, dziecko. Czy jako b�g, przyzna�e� si�
im, �e s� tylko prac� domow�?...