501

Szczegóły
Tytuł 501
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

501 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 501 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

501 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

BARONOWA Autor : Oparski HTML : Argail Notka autora: Wszystkie postaci wyst�puj�ce w tej historyjce s�, tak naprawd�, nieprawdziwe. Je�li ktokolwiek znajdzie spos�b na zrobienie pieni�dzy na tej historyjce, �ycz� sobie dzia�k�. - Panie, pos�aniec przyni�s� wiadomo��. - Niech wejdzie. Wszed� umorusany py�em z traktu cz�owiek. Ksi��� przyjrza� mu si� uwa�nie. - Przynosz� smutn� wiadomo�� Wasza Wysoko�� Wolny Ksi��� Opara. Jej Wysoko�� Hrabina Bu�ka zaniemog�a. - Co? - wyrwa�o si� Wolnemu Ksi�ciu zanim zd��y� sobie przypomnie� o etykiecie. - Znaczy, co prosz�? Naprawd�? To� to nies�ychane. Jaka� przygn�biaj�ca wie��. G�ow� skry� w d�oniach. Po chwili wyprostowa� si� z wyrazem b�lu na twarzy. - Ginu mi tu, a chy�o - zawo�a�. - Musimy urz�dzi� sobie jak�� tak� lokaln�, nazwijmy to, styp�, chocia� Ksi�na jeszcze �yje. W�a�nie, jak rokuj� znachorzy? I w og�le co Hrabinie dolega? - Nie wiem dok�adnie, Wasza Wysoko�� Wolny Ksi��� alem pos�ysza�, �e Jej Wysoko�� Hrabina musi le�e� w �o�u nie rusza� si� zanadto przez najbli�sze dni siedem a i potem przez kolejne siedem nie nadwer�a� si� zbytnio. - To� mi kamie� zdj�� z serca. Najpewniej ma katar, czy jak to zw�, nie�yt. �y� b�dzie. Lokaj wni�s� z�ot� tac� z dwoma kryszta�owymi karafkami, jedn� wi�ksz� i drug� mniejsz�, pot�n� szklanic� z ci�tego szk�a i pokrajan� na porcelanowym talerzyku cytryn�. - Otrzep no si� troch� - powiedzia� Wolny Ksi��� Opara do pos�a�ca - i przy��cz si� do mnie. Razem b�dziemy dzielili si� smutkiem z powodu choroby Hrabiny Bu�ki. Na pewno jeste� spragniony po podr�y. Pos�aniec kiwn�� ochoczo g�ow�. - W podarunku od Jej Wysoko�ci Hrabiny przywioz�em kosz najlepszych bu�ek z ksi���cej piekarni. Wolny Ksi��� Opara ucieszy� si�. Wiadomo, �e bu�ki Hrabiny Bu�ki s� najlepsze w znanych kr�lestwach. - Zawo�a� grajk�w! - krzykn�� Wolny Ksi���, lecz szybko si� zreflektowa� - albo nie! Przecie� mamy si� smuci�. Bo�e, kiedy ja si� naucz� tego tam, taktu. P�nym popo�udniem, kiedy na stole w sali jadalnej wala�y si� ju� trzy przewr�cone karafki po ginie a czwarta by�a powa�nie napocz�ta za� wszystkie bu�ki zosta�y zjedzone, przyjecha� kolejny pos�aniec. - Od Genera�a-Ksi�cia Sowi�skiego, powiadasz - wybe�kota� Wolny Ksi��� Opara do szambelana. - Niech no wejdzie. Wszed� utyt�any py�em z traktu pos�aniec. - Zanim co� powiesz otrzep no si� i po��cz si� z naszym smutkiem, znaczy, przy��cz si� do tego tam, zaraz, jak ja to m�wi�em? No wiesz, Bu�eczka zaniemog�a, pijemy, �eby wyzdrowia�a. Wypijesz chyba za zdrowie Hrabiny Bu�ki? - Naturalnie, Wasza Wysoko�� Wolny Ksi���. Jednak�e przynosz� inn� niepomy�ln� wiadomo��. Jego Wysoko�� Genera�-Ksi��� Sowi�ski us�yszawszy o chorobie Jej Wysoko�ci Hrabiny Bu�ki popad� w smutek i umartwi� si�. A potem zdecydowa�, �e musi Jej Wysoko�� Hrabin� Bu�k� odwiedzi�, aby by� przy niej, gdy b�dzie wraca� do zdrowia, wi�c musi odwo�a� tradycyjne cotygodniowe spotkanie biesiadne w ten pi�tek. Niestety. - A niech go! - wykrzykn�� Wolny Ksi��� Opara. - Czy inni uczestnicy ju� o tym wiedz�? - Naturalnie, Wasza Wysoko�� Wolny Ksi���. Pos�a�cy zostali wys�ani we wszystkie strony. Wolny Ksi��� Opara nagle u�wiadomi� sobie, �e dawno sam nie wysy�a� pos�a�c�w. - No, wo�a� mi tu szambelana! Szambelan! Do mnie! Wszed� szambelan w bia�ej peruce i eleganckim stroju. - Pi�knie wygl�dasz, szambelan, jakbym by� kobiet� niskiego rodu to bym si� w tobie zakocha� - zacz�� Wolny Ksi���. - S�uchaj. Trzeba rozes�a� wiadomo�� nast�puj�cej tre�ci, �e jedziemy w odwiedziny do Jej Wysoko�ci Hrabiny Bu�ki, w czwartek, czyli, moment, pojutrze, �eby jej nie by�o smutno. Do: Baronowej Ziuty, znaczy Baronowej Konczerewicz, Cesarza Harczuka, powiadomi� te� Genera�a-Ksi�cia Sow� i Hrabin�. Albo poczekaj - Ksi�ciu przysz�o co� do g�owy. - Ty - zwr�ci� si� do le��cego g�ow� na stole pos�a�ca od Hrabiny Bu�ki. - TY! - potrz�sn�� nim. - Jak jutro b�dziesz wraca� to uprzedzisz Hrabin�, �e przyjedziemy do niej, tak? S�yszysz mnie! Pos�aniec stoczy� si� pod st�. - Dobra - stwierdzi� Wolny Ksi���. - Wy�lij naszych pos�a�c�w do Sowy i do Bu�eczki, bo ten si� ju� nie nadaje a ten drugi te� si� pewnie spije, bo za�o�� si�, �e ci�gn�li losy kto przyjedzie tu do nas napi� si� ginu Wolnego Ksi�cia Opary, kt�ry jak wiadomo jest najlepszy w znanych kr�lestwach. Kiedy nast�pnego dnia Wolny Ksi��� Opara obudzi� si� ko�o czternastej i stwierdzi�, �e s�o�ce pi�knie �wieci nad jego Wolnym Ksi�stwem pomimo koszmarnego b�lu g�owy, czeka�y ju� na niego dwie informacje. Pierwsza od Baronowej Konczerewicz, kt�ra m�wi�a, �e w czwartek nie mo�e, gdy�: a) jest sama na zamku i wreszcie ma jedyn� w �yciu okazj� obejrze� wszystkie jego komnaty, b) musi wyprowadzi� psy, �eby wreszcie co� sobie upolowa�y, c) jeszcze nie wie co b�dzie w czwartek robi� i czy czasem nie ma jakich� na ten dzie� plan�w. Ksi��� pokiwa� stoicko g�ow� i od�o�y� wiadomo�� na bok, gdy� b�d�c w�adc� do�wiadczonym wiedzia�, �e ka�dy ma swoje charakterystyczne zachowania, tak�e Baronowa. Druga wiadomo��, dla odr�nienia, by�a od Baronowej Konczerewicz i m�wi�a, �e w zasadzie w czwartek s�u�ba ma wolne, nie trzeba nikogo pilnowa� czy nie wynosi portret�w przodk�w, wi�c jej pasuje. No, pomy�la� Ksi���, s� rzeczy pewne na tym �wiecie. P�niej tego dnia przyjecha� pos�aniec od Cesarza Harczuka z odpowiedzi�, �e w zasadzie wszystko w porz�dku, tylko b�dzie musia� odprowadzi� pow�z, wi�c mo�e si� sp�ni�. Co� tam pisa� o nowym modelu, �wietnych osi�gach, sze�ciu koniach ale Wolny Ksi��� nawet nie stara� si� zrozumie�. Genera�-Ksi��� Sowi�ski odpisa�, �e to dobrze i �e przyje�d�ajcie, ale on to ju� wyje�d�a dzisiaj. A Hrabina Bu�ka odpisa�a, �e jest bardzo chora, czuje si� og�lnie �le wi�c b�dzie jej bardzo mi�o, je�li si� j� odwiedzi. Czyli wszystko gra, pomy�la� Wolny Ksi���. Po wypiciu klina na bol�cy �eb Wolny Ksi��� Opara wpad� na nowy pomys�. Przypomnia� sobie, �e po drodze do zamku Hrabiny Bu�ki, na rozdro�u, jest taka ciekawa karczma "Na Rozdro�u", gdzie wszystkim im trzem b�dzie po drodze i gdyby spotka� si� tam i dalej pojecha� razem, by�oby bardziej interesuj�co. A je�eli, pomy�la� sobie Wolny Ksi���, pojawi� si� tam wcze�niej, b�d� m�g� jeszcze wypi� jakiego� egzotycznego drinka. To go przekona�o. Zawo�a� szambelana i rozkaza� nada� wiadomo�� odpowiedniej tre�ci i ju� wieczorem po wyja�nieniu Cesarzowi Harczukowi, �e fakt podwiezienia ich do zamku Hrabiny Bu�ki ma same zalety, gdy� b�dzie mia� okazj� zaprezentowa� sw�j nowy pow�z a zawsze mo�na zosta� u Hrabiny na noc, wi�c nie trzeba si� umartwia� pij�c sam� wod� �r�dlan� i po uzyskaniu ju� za drugim podej�ciem akceptacji Baronowej Konczerewicz m�g� spokojnie wypi� w celach leczniczych lampk� wina, popi� szklank� ginu i po�o�y� si� spa�. Nast�pnego dnia Wolny Ksi��� Opara obudzi� si� wcze�nie rano, ubra� jak na festyn, zafarbowa� jak trzeba w�osy i pojecha� do karczmy. Um�wili si� wprawdzie dopiero na szesnast�, ale Wolny Ksi��� wola� zawsze dysponowa� pewnym zapasem czasu. Zd��y� wypi� trzy egzotyczne, zagra� w bilard, postawi� na takiego jednego z du�ym bicepsem, �e wygra na r�k� z takim drugim chudszym i przegra� zanim przyby�a Baronowa Konczerewicz. Pomimo budz�cego skojarzenia tytu�u Baronowa Konczerewicz by�a m�oda i �liczn� kobiet�, ubieraj�c� si� w spos�b jednoznacznie podkre�laj�cy zalety jej urody, co nieodmiennie wywo�ywa�o okre�lon� reakcj� m�czyzn, gdy tylko pojawia�a si� w ich pobli�u. - Jak zdr�weczko, Ziuteczko? - zagai� Wolny Ksi��� Opara machaj�c na barmana aby poda� kolejne dwa egzotyczne. - W porz�dku? - Jak najbardziej. Wolny Ksi��� wypi� jeszcze trzy egzotyczne asystuj�c Baronowej przy po�owie jednego �wicz�c przy tym sw�j kunszt krasom�wczy, zanim pojawi� si� Cesarz Harczuk. - Strza�ka, Harry. - Cze��. Baronowa doko�czy�a drinka, Wolny Ksi��� wypi� jeszcze dwa, wsiedli do powozu Cesarza Harczuka i pojechali. Cesarz Harczuk opowiada� zawzi�cie o osi�gach swojego nowego cacka, t�umacz�c dlaczego sze�� koni jest lepsze od czterech, pi�ciu a nawet o�miu (w przypadku o�miu trzeba mie� d�u�szy bicz, aby dosi�gn�� pierwszej pary, z kolei taki d�u�szy bicz jest niepor�czny w obs�udze i nie daje takiego wzrostu mocy jakiego mo�na by oczekiwa�, natomiast dobrze podrasowane sze�� koni ze standardowym biczem ma wydajno�� w zupe�no�ci zadowalaj�c� i zdarzy�o mu si� wzi�� na trakcie nie najlepiej prowadzon� �semk�, co dowodzi jego racji jednoznacznie). Przybyli na miejsce. Lokaj wprowadzi� ich na pokoje, gdzie Genera�-Ksi��� Sowi�ski opiekowa� si� Hrabin� Bu�k� tak troskliwie, �e postanowili wyj�� na chwil� do salonu i tam poczeka�. Wolny Ksi��� Opara kaza� wyci�gn�� z powozu skrzyni� z ginem, kt�r� przywi�z� nie chc�c czu� si� niepewnie z dala od swego ducha opatrzno�ciowego. Baronowa Konczerewicz znikn�a na bardzo d�ug� chwil� celem poprawienia makija�u a Cesarz Harczuk za�o�y� nog� na nog� i zacz�� towarzyszy� Wolnemu Ksi�ciu w wypijaniu ginu. Otworzy�y si� drzwi i do salonu wjecha�o �o�e Hrabiny, wymoszczone jedwabn� po�ciel� i z przedniej jako�ci baldachimem rozpostartym nad g�ow� le��cej. Wkroczy� Genera�-Ksi��� Sowi�ski, tocz�c dumnie przed sob� brzuch i ko�cz�c zajada� przedwieczorn� przek�sk�. Na widok otwartej skrzyni z karafkami ginu twarz mu si� u�miechn�a, klasn�� i s�u�ba wtoczy�a beczk� piwa, a potem drug� i trzeci� i gdyby Genera�-Ksi��� chcia� wej�� do kt�rej� z nich, po uprzednim wypiciu jej zawarto�ci oczywi�cie, m�g�by uczyni� to bez problemu a jego g�owa nie wystawa�aby ponad kraw�d�. Wszyscy jednocze�nie zatroszczyli si� o zdrowie chorej Hrabiny. Kto� zacz�� �piewa� sto lat i ka�dy chcia� Hrabin� zapewni� jak bardzo mu zale�y na tym, �eby wyzdrowia�a. Potem usiedli. - Hrabino - zagadn�� po p� godzinie Wolny Ksi��� staraj�c si� przerwa� s�owotok Baronowej Konczerewicz, kt�rej skutecznie udawa�o si� nie dopuszcza� do g�osu nikogo innego. Po pi�ciu dramatycznych pr�bach ostatecznie zdo�a� zwr�ci� na siebie uwag�. - Na c� w�a�ciwie jeste� chora, Hrabino i co jest przyczyn� twojej choroby? - zapyta�. Hrabina zwr�ci�a ku niemu wzrok i spowa�nia�a. - Nie wiem na co jestem chora ale wiem co jest mej choroby przyczyn�. Smok ohydny za�o�y� sobie jam� niedaleko, u st�p g�ry i pod�� zaraz� rozsiewa. Smok ten zimno wok� siebie wydziela, mro��c otoczenie temperatur� nisk�, powoduj�c� choroby wszelakie. - Jestem pewien, Hrabino, �e potrafisz si� pi�knie wyra�a�, ale przy nas mo�esz m�wi� jak ci jest wygodnie. - Chyba mam jak�� gryp�, naprawd�. Ten smok przelecia� nad zamkiem, zawia�o zimnem a �e akurat opala�am si� na tarasie i by�am w kostiumie, wi�c i mnie zawia�o. Najpierw zacz�o mnie co� bole� w okolicach �opatki, ale na drugi dzie� roz�o�y�am si� na dobre. Dosta�am od znachor�w jakie� mikstury i tabletki, gorzkie i obrzydliwe, ka�� mi to �yka� i podobno nie mog� po nich nic pi�. Wolny Ksi��� Opara wzdrygn�� si� na sam� my�l o takiej kuracji. - Najlepiej jest zrobi� sobie dobr� nalewk� i za�ywa� w du�ych ilo�ciach - powiedzia�. - Wszelkie choroby wy�a�� od razu. - �abko, czy ten smok nie jest aby gro�ny? - zaniepokoi�a si� Baronowa Konczerewicz. - Ale� sk�d, z�otko - odpar�a Hrabina. - Grzeczny i w og�le. Spokojny. Je traw�, krzewy, podobno strasznie lubi ja�owiec. Ca�e zbocze g�ry oczy�ci� ju� pono� z ja�owca, wi�c chyba rozka�� posadzi� nowe krzaki. Daje si� g�aska�, wozi dzieci na grzbiecie. Jedyny z nim problem to ten jego zimny oddech. No naprawd�, tak mnie urz�dzi� w �rodku lata... Wolny Ksi��� Opara obr�ci� si� w stron� Genera�a-Ksi�cia Sowi�skiego i Cesarza Harczuka. Poci�gn�� ze szklanki. - Je�li dobrze zrozumia�em - zacz�� - przyczyn� choroby Re�ki jest jaki� smok, nie mam racji? Skoro tak, trzeba go wyeliminowa�. S�ysza�em, �e smoki potrafi� rozsiewa� �miertelne zarazy, nieuleczalne i zab�jcze, kt�re mo�na powstrzyma� jedynie zabijaj�c smoka, kt�ry jest ich powodem. Zgadzacie si�? - Hm... - S�ysza�em - ci�gn�� Wolny Ksi��� nie zwa�aj�c - �e jest dobry i sprawdzony spos�b na zabicie smoka. Podobno dzia�a. Trzeba wypcha� barana, alternatywnie owc� siark�, pod�o�y� smokowi, on wypchane zwierz� zjada i zaczyna czu� pieczenie w �rodku. Leci do rzeki, wypija nieprawdopodobne ilo�ci wody i ostatecznie p�ka z przepicia. - Siark�? - zapyta� Genera�-Ksi��� Sowi�ski. - No tak, siark�. Siark�. - dostrzeg� zdziwienie na twarzach s�uchaj�cych. - Co? Nie macie jeszcze siarki? No, u mnie j� ostatnio wynale�li. Wiecie, post�p. Nauka, nie? Taka siarka mo�e mie� wiele zastosowa�. Poza zabijaniem smok�w s�u�y na przyk�ad do zapalania papieros�w. Popatrzcie - wyci�gn�� pude�ko zapa�ek. - Pracuj� nad tym - powiedzia� zaci�gaj�c si� dymem - �eby wynale�� benzyn�. Wiecie, tak� do zapalniczki. Nape�niasz benzyn� zapalniczk� i zapalasz. Rewelacja. I nic nie grzechocze w kieszeni. Patrzyli na niego z dziwnymi wyrazami twarzy. - Podobno - kontynuowa� wcale nie zak�opotany - benzyna mo�e te� s�u�y� do innych cel�w. Na przyk�ad jako paliwo do pojazd�w. To co� dla ciebie, Harry. - U mnie ostatnio wynale�li szmink� - wtr�ci�a si� Baronowa Konczerewicz, nie mog�c ju� tego s�ucha�. - Zobacz. Wyci�gn�a szmink� z torebki, z kt�r� nigdy si� nie rozstawa�a i pokaza�a Hrabinie. - Nie do oczu - zawo�a�a. - Poczekaj, tego si� u�ywa do ust. No wiesz. Tylko jej nie jedz. Po prostu pomaluj sobie usta. - Barana na pewno da si� �atwo skombinowa� - kontynuowa� monolog Wolny Ksi��� - tylko ta rzeka... Masz tu gdzie� rzek�? - zwr�ci� si� do Hrabiny. - Znaczy gdzie� w okolicach tej g�ry? - Nie. Rzeka przep�ywa przez miasto ale od g�ry p�ynie raczej daleko. - C� - zastanowi� si� Wolny Ksi���. - Trzeba b�dzie j� zawr�ci�. - Nie mogliby�cie pokona� tego smoka jako� bardziej klasycznie? - w��czy�a si� do dyskusji Baronowa. - Bardziej po m�sku. M�j ostatni ma��onek... - W�a�nie, jak tam Herr Baron? - wtr�ci� szybko Wolny Ksi���. - Facet zdaje si� by� w porz�dku. - Ech, - powiedzia�a Baronowa - nie �yje. - ? - ? - ? - ? - Jak to? - No tak, zmar� na jakie� zatrucie pokarmowe. To znaczy, zatru� si� winem. - Powa�nie? - A ile mo�na s�ucha� od faceta, �e ci� kocha, �e chce by� z tob� a� do �mierci, �e chce mie� z tob� dzieci i inne takie g�upotki. Nie, Re�ka? Generalnie, szukam teraz kogo� nowego na stanowisko Barona. Tak sobie pomy�la�am, �e je�li kto� zabije tego smoka to m�g�by nim zosta�. Panowie popatrzeli si� po sobie. - Jestem s�abego zdrowia - powiedzia� niepewnie Wolny Ksi���. - Mia�em ju� dwa zabiegi i... - Jaka dzi� �adna pogoda, popatrzcie - zwr�ci� uwag� Cesarz Harry. - W sam raz na przeja�d�k� powozem gdzie� nad jezioro. Za oknem by�a ciemna noc - No w�a�nie - podchwyci� Genera�-Ksi��� Sowa. - Zrobi� sobie kie�bask� z grilla albo jaki� befsztyk. - Wznie�my toast - zaproponowa� Wolny Ksi��� Opara. - �eby nasze dzieci mia�y bogatych rodzic�w. - Przecie� maj� - zauwa�y� Genera�-Ksi��� Sowi�ski. - Re�ka, twoje zdrowie. - Zdrowiej, Bu�eczko. Bawili si� a� sko�czyli i wszyscy rozjechali si� do swoich zamk�w. Na drugi dzie� smok odlecia�, zjad�szy ostatni krzak ja�owca. Kiedy oddali� si� poza obszar 10 mil, co jest zwyczajowym zasi�giem wszelkiej smoczej influencji Hrabina Bu�ka wyzdrowia�a i wszyscy �yli, jak nale�y, d�ugo i szcz�liwie.