4402
Szczegóły |
Tytuł |
4402 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
4402 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 4402 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
4402 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
W cieniu Prymasa tysi�clecia
Z profesorem Romualdem Kuko�owiczem rozmawia Piotr B�czek
Inicjatywa Wydawnicza �ad astra�
(c) Copyright by Romuald Kukotowicz and Piotr B�czek, Warszawa 2001
Redakcja: Franciszek S. Sikorski Wszystkie ilustracje i dokumenty pochodz� z archiwum R. Kukotowicza
ISBN: 83-87538-21-3
Projekt graficzny ok�adki, �amanie tekstu:
Romuald Siawi�ski, STUDIO KONCEPT tel./fax (22) 822 26 89, tel. O 602 679 099
Inicjatywa Wydawnicza �ad astra � Dyrektor wydawnictwa Jacek Krzystek 00-963 Warszawa 81, skr. poczt. 86 tel./fax (48 22) 625 10 28
Prowadzimy sprzeda� wysy�kow� naszych ksi��ek Informacja o wydawnictwie na ko�cu ksi��ki
cena 35 z�
Motto:
Trzy znam ja prawdy, oto one:
Ojczyzna, Nar�d, Chrystus Kr�l Cho� um�czone cia�o skona Sam duch zwyci�y po�wist kul
(Z lui�zienncgo listu Jana Mackiewicza do Romualda Kukololuicza, maj 1942 r.)
Spis tre�ci
1* Z kul� w czapce II W konspiracji III Pod sze�cioma okupacjami IV Na celowniku Gestapo V W wywiadzie AK VI Powstanie w Wilnie VII P�tla NKWD VIII W "Polsce lubelskiej" IX Gwardia Ksi�dza Prymasa X Pok�j z nimi XI Czasy Luny i Bieruta XII Pa�dziernik XIII "Katolicy otwarci" XIV "Znak" przeciw Prymasowi XV Szlachcic z MSW XVI Grudzie� i Gierek XVII Rozmowy z "pogromc� Ko�cio�a" XVIII Ko�ci� i opozycja XIX Sierpie� XX Z Wa��s� do Moskwy XXI Pielgrzymka do Rzymu XXII Mi�dzy m�otem i kowad�em XXIII* Wojna bydgoska XXIV Z ch�opami XXV* Testament Prymasa XXVI Przed burz� XXVII* Stan wojenny XXVIII* Okr�g�y St� XXIX To ju� nie jest ta panna "S" XXX Ko�ci�, komunizm, demokracja i Unia
Nota o autorze wywiadu
Opis ilustracji
Dokumenty
Rozdzia�y XIX i XXIX oraz fragmenty z rozdzia��w oznaczonych gwiazdkami by�y publikowane w tygodniku G�OS.
Obrona wielka miasta Giedymina, Wilna ca�ego pociecha jedyna, W tey Ostreybramie obrona pot�na, Kr�lowa Polska, a Litewska Xi�na.
(z: Jerzy Remer "Wilno")
Rozdzia� I
Z kul� w czapce
Zwykle przedstawia si� Pan jako "syn ziemi wile�skiej". Dlaczego?
Moja rodzina pochodzi z Litwy, zamieszkuje tam ju� od kilku wiek�w. Pierwsza wzmianka o niej znajduje si� w akcie Unii Horodelskiej, na kt�rym widnieje nazwisko naszego praszczura Kuk�owicza. Jego podpis dowodzi, �e jest to ta sama linia. Nasi przodkowie byli rolnikami, �redniej zamo�no�ci, piecz�towali si� herbem. Ziemi� otrzymali od wielkiego ksi�cia. Nasz� posiad�o�ci� by�y Kuk�owicze i Barwoniszki pod Szumskiem. Kolejny dokument pochodzi z 1464 r. i dotyczy w�asno�ci ziemskiej Kuk�owicze. Pierwotna pisownia naszego nazwiska przetrwa�a do pocz�tk�w XIX wieku. Kiedy zacz�a obowi�zywa� pisownia rosyjska, zmieniono j� na Kuka�owicze. Pod koniec XIX w. m�j stryj wymusi� na �wczesnych w�adzach stosowanie poprawnej pisowni. Od tego czasu nazywamy si� Kuko�owicze.
Niew�tpliwie najwybitniejsz� postaci� naszej rodziny by�a siostra mego ojca, Anna Kuko�owicz, w zakonie siostra Regina. Nale�a�a do zakonu nazaretanek, l sierpniu 1943 r. razem z dziesi�cioma innymi zakonnicami zosta�a zastrzelona w Nowogr�dku przez Niemc�w. W kwietniu 2000 r. Jan Pawe� II beatyfikowa� zamordowane zakonnice.
R�wnie� korzenie mojej �ony s� niezwykle ciekawe. Powiem tylko, �e jest ona prawnuczk� Marii Konopnickiej.
Ja przyszed�em na �wiat w 1922 r. Matka pochodzi�a ze wzgl�dnie zamo�nej rodziny ziemia�skiej. Rodzice poznali si� w Wilnie w czasie I Wojny �wiatowej. Ojciec by� pracownikiem administracji jednego ze szpitali miejskich. Pracowa� tam nieprzerwanie a� do aresztowania przez NKWD w grudniu 1944 roku. Matka mia�a "smyka�k�" do pracy spo�ecznej, anga�owa�a si� w dzia�alno�� przy parafiach i komitetach szkolnych. Dlatego ci�ar prowadzenia domu i wychowania dzieci spad� na barki babci. Pochodzi�a z polsko-litewskiej rodziny ziemia�skiej. By�a bardzo zwi�zana z Litw�. Tak dalece, �e nale�a�a do niedu�ej grupy ludzi, kt�rzy jeszcze przed I Wojn� �wiatow� m�wili j�zykiem �mudzkim, czyli dialektem prusko-litewskim. Babcia wywiera�a g��wny wp�yw na wychowanie moje i mego rodze�stwa. Niestety, najpierw siostra, a p�niej brat zmarli na zapalenie p�uc.
//
Babcia wychowywa�a nas bardzo roztropnie, zgodnie ze swoj� naturaln� m�dro�ci�. Nie mia�a wysokiego wykszta�cenia, ale by�a bardzo m�drym cz�owiekiem.
M�wi�a: - Synku, mnie potajemnie przez trzy zimy uczono czyta�, pisa�, rachowa�, historii i geografii Polski. I tyle tylko zdoby�a wiedzy. Po Powstaniu Styczniowym rz�d carski zakaza� na ziemiach dawnego Wielkiego Ksi�stwa Litewskiego jakiegokolwiek polskiego nauczania. Tajni nauczyciele chodzili od dworku do dworku i nauczali tych pi�ciu umiej�tno�ci: czytania, pisania, rachunk�w, historii i geografii Polski. Wracam pami�ci� do tej naturalnej m�dro�ci Babci, dla kt�rej prawdy obiektywne, prawdy bezwzgl�dne sta�y zawsze na pierwszym miejscu. Ona r�wnie� wychowywa�a nas w duchu, �wiadomie u�ywam tego okre�lenia, mi�o�ci bli�niego.
Ojciec z przekona� politycznych by� pi�sudczykiem, natomiast tendencje ideologiczne mia� socjalistyczne. Jak to godzi� w sobie - nie potrafi� na to odpowiedzie�. W naszym domu nie mo�na by�o niczego z�ego powiedzie� na Pi�sud-skiego. Marsza�ek by� nietykalny. By�a wtedy natychmiast awantura. Ojciec jednocze�nie by� bardzo silnie zwi�zany z Ko�cio�em i reprezentowa� - �e tak powiem - tzw. zdrowy nurt PPS w przedwojennej Polsce.
W czerwcu 1939 roku uko�czy�em gimnazjum i zda�em egzamin konkursowy do lice�w przemys�owych imienia J�zefa Pi�sudskiego w Wilnie, po�o�onych przy ul. Holenderni. Szko�y te cieszy�y si� bardzo dobr� opini�, mo�na by�o je por�wna� do szko�y Wawelberga w Warszawie. W moich m�odzie�czych marzeniach chcia�em zosta� lotnikiem i uwa�a�em, �e nale�y dobrze pozna� przedmioty techniczne.
Po wybuchu wojny powo�ano mnie do s�u�b pomocniczych. Od pierwszych dni wrze�nia pe�nili�my s�u�by wartownicze w miejscach zwi�zanych z wojskowo�ci�, przy magazynach zaopatrzeniowych i zbrojeniowych, fortach i bunkrach rozci�gni�tych wok� Wilna. Taka ca�odobowa s�u�ba wypada�a co drugi, trzeci dzie�, a� do wkroczenia do Polski Armii Sowieckiej.
W nocy z 18 na 19 wrze�nia mieli�my s�u�b� w fortach na wzg�rzach Szyszki-nie. S�u�b� obj�li�my oko�o godz. 18.00, a o godzinie 20.00 odwo�ano nas z powrotem do Wilna. Kazano zabra� ze sob� jak najwi�ksz� ilo�� broni i amunicji i dostarczy� do komendy mieszcz�cej si� na jakiej� bocznej ulicy odchodz�cej od ul. Mickiewicza. Dow�dca oddzia�u powiadomi� nas, ze zostali�my odwo�ani, gdy� do Wilna zbli�aj� si� sowieci.
By�o ju� ciemno, wida� by�o b�yski i s�ycha� by�o huk wystrza��w artyleryjskich. By�o nas oko�o trzydziestu. Objuczeni amunicj� i karabinami, dotarli�my na miejsce. Urz�duj�cy tam pu�kownik poprosi� nas, aby�my z�o�yli bro� i poszli do domu. Wybuch� bunt, wo�ali�my, �e jest wojna, �e sowieci wkroczyli do Polski, a on zamiast kaza� si� bi�, ka�e nam i�� do domu. Nie zapomn� tego, co ten
12
Opisy do wszystkich ilustracji zamieszczono na stronach 251-252
13
pu�kownik powiedzia�: - Dzieci, nie dacie rady bolszewikom, a b�dziecie jeszcze potrzebni Ojczy�nie w czasie tej wojny i po niej, wi�c prosz� was - id�cie do domu.
Nasza grupa podzieli�a si� na dwie. Jedni zdecydowali si� przedosta� na Litw�, a reszta pos�ucha�a pu�kownika i wr�ci�a do dom�w. Ja wr�ci�em do domu. Na ulicy Wielka Pohulanka spotka�em pierwsz� jednostk� polsk�, kt�ra by�a uwik�ana w walkach i do�� gwa�townie wycofywa�a si� za Wili�, �eby przez Wi�komierz dotrze� na Litw�. Zwr�ci�em si� do dow�dcy tej niedu�ej jednostki wojskowej z pro�b� o karabin. Chcia�em z nimi wycofywa� si� na Litw�, ale oficer bardzo szorstko odprawi� mnie: - Szczeniaku, marsz do domu!
No, wi�c "szczeniak" rad nie rad pomaszerowa� do domu. Mieszkali�my na ulicy Piwnej, za Ostr� Bram�. Odg�osy wystrza��w i walki by�y ju� bardzo wyra�ne. Oko�o godz. 22.00 dotar�em do Ostrej Bramy. Na szlaku linii kolejowej toczy�y si� walki i kiedy dotar�em do domu przy ul. Piwnej nr 6, to gdzie� od strony ko�cio�a SS. Nazaretanek nadci�gn�� czo�g sowiecki i otworzy� ogie� w moj� stron�. I wtedy sta�a si� rzecz nieprawdopodobna. Kula przestrzeli�a znaczek licealny na mojej czapce. Ja nie by�em nawet dra�ni�ty. Kiedy dotar�em do domu, musia�em d�ugo wali� w bram�. Mieszka�cy byli bardzo przestraszeni i nikogo nie wpuszczali.
Bardzo bole�nie prze�ywa�em fakt wkroczenia wojsk sowieckich i upadek Polski. Mo�e to nie�adnie przyznawa� si� do tego, ale przez dwie doby nie wychodzi�em z domu, le�a�em na swoim ��ku i przewa�nie p�aka�em. P�aka�em z bezsilnej z�o�ci, p�aka�em z �alu do Pana Boga. Wtedy zacz�� si� m�j pierwszy kryzys religijny. Dzi� mog� spokojnie powiedzie�, �e w�wczas obrazi�em si� na Pana Boga. Obrazi�em si�, �e dopu�ci� do upadku Polski. P�niej wr�ci�em do Pana Boga, wr�ci�em z otwartym sercem i otwart� dusz�, ale przez par� lat by�em z Nim por�niony.
Z domu wyszed�em dopiero na trzeci dzie�.
Jakie by�y nastroje po wkroczeniu armii sowieckiej?
Miasto przedstawia�o bardzo nieprzyjemny widok. By�o du�o flag czerwonych, wyra�ne bratanie si� ludno�ci �ydowskiej i bia�oruskiej z Czerwon� Armi�.
A litewskiej?
Ludno�ci litewskiej by�o w Wilnie bardzo ma�o. Litwin�w by�o kilkana�cie tysi�cy, kilka procent ludno�ci miasta, kt�re liczy�o oko�o 200 tysi�cy mieszka�c�w. Litwini we wrze�niu 1939 r. zachowali si� bardzo poprawnie, nie okazywali �adnej sympatii wobec wojsk sowieckich. Byli bardzo przyja�nie i �yczliwie nastawieni do Polak�w. To bratanie si� z Armi� Czerwon� g��wnie da�o si� zauwa�y� w�r�d ludno�ci �ydowskiej i bia�oruskiej.
14
Co spowodowa�o tak� reakcj� tych mniejszo�ci narodowych?
To jest bardzo silnie zakodowane w filozofii politycznej narodu �ydowskiego. Prosz� zwr�ci� uwag� na fakt, �e znacz�c� rol� w komunizmie odegrali ludzie pochodzenia �ydowskiego. Mnie si� wydaje, �e komunizm w swoim idealnym kszta�cie bardzo pasowa� do filozofii politycznej �yd�w tamtych czas�w.
Nie mo�na te� zapomnie� o fakcie, �e ziemie te by�y dopiero od 18 lat podporz�dkowane w�adzy polskiej. Ostatecznie Wilno zosta�o wyzwolone w 1920 roku przez grup� gen. Zeligowskiego. Ludno�� �ydowska by�a politycznie bardzo silnie powi�zana z Rosj� carsk�. Dlatego wszystkie nowinki ze wschodu by�y przyjmowane bardzo pozytywnie.
Istnia� jeszcze inny, bardzo istotny problem - problem inteligencji �ydowskiej. Cz�� inteligencji �ydowskiej by�a propolska, ale cz�� je�li nie by�a nasi�kni�ta ideologi� komunistyczn� - to przynajmniej tendencjami internacjonalizmu. Stwarza�o to bardzo korzystny klimat dla traktowania przyj�cia wojsk sowieckich jako przyj�cia w�adzy tworz�cej dla ludno�ci �ydowskiej znacznie korzystniejsze warunki rozwoju kulturowego, politycznego i gospodarczego.
Problem ten by� bardzo z�o�ony. Podam taki przyk�ad: mieszka�em w grupie budynk�w, kt�rej w�a�cicielem by� �yd. Ten pan, maj�cy wy�sze wykszta�cenie i to zagraniczne, by� politycznie indyferentny, nigdy nie da� po sobie pozna� jak� opcj� polityczn� reprezentuje. Tak�e wobec wkraczaj�cych wojsk sowieckich zachowa� si� oboj�tnie. Nie okazywa� sympatii do tych wojsk i nie bola� nad tym, �e Polska upad�a. By� bardzo �yczliwy w stosunku do lokator�w-Polak�w. Mieszka�y tam r�wnie� rodziny wojskowych, kt�re po wej�ciu wojsk sowieckich znalaz�y si� w bardzo trudnej sytuacji. W�a�ciciel mia� prawo �ci�ga� czynsz, ale nie robi� tego, nie wywiera� �adnego nacisku. Zna� ich trudn� sytuacj�.
Mieszka�a tam jednak tak�e rodzina �ydowska, kt�ra ostentacyjnie okazywa�a sw�j negatywny stosunek do wej�cia wojsk sowieckich.
By�o tam r�wnie� kilka rodzin, szczeg�lnie pewnego dziennikarza �ydowskiego, kt�re entuzjastycznie odnosi�y si� do wkroczenia wojsk sowieckich. Twierdzi�y, �e dopiero teraz b�dziemy mieli autentyczn� wolno��, autentyczne mo�liwo�ci rozwoju.
Obecnie niejednokrotnie s�yszymy, �e w okresie II Rzeczypospolitej istnia�y w�r�d Polak�w silne tendencje szowinistyczne i nacjonalistyczne wobec innych mniejszo�ci narodowych. Przedstawia si� Polsk� jako kraj za�ciankowy i antysemicki, w kt�rym Polacy organizowali pogromy �ydowskie. Czy potwierdza Pan prawdziwo�� tych opinii?
W 1939 r. by�em szesnastoletnim ch�opakiem i tych �wczesnych og�lnopolskich niuans�w politycznych nie zna�em i nie rozumia�em. Mog� natomiast powiedzie�, �e na terenach p�nocno-wschodnich Rzeczypospolitej, to jest
15
na Wile�szczy�nie i Nowogr�dczy�nie, takich wydarze� nie by�o. Ekscesy anty�ydowskie mia�y miejsce w Wilnie kilka lat przed wojn�. W ich wyniku zgin�� jeden student, lecz nie �yd, ale Polak. W efekcie bardziej byli poszkodowani studenci polscy ni� �ydowscy.
Na Kresach istnia� problem �ydowski, natomiast nie by�o antysemityzmu w znaczeniu ideowym i konsekwencji z niego wynikaj�cych. Swoboda dzia�ania i swoboda s�owa by�a bardzo du�a, a �ydzi wydawali wszystko co chcieli. Podobnie Bia�orusini, ale ci nie mieli w�asnej wykszta�conej inteligencji. Oczywi�cie mog�y wyst�powa� lokalne napi�cia mi�dzy ludno�ci� polsk� a bia�orusk� lub �ydowsk�. Problem �ydowski wynika� z uwarunkowa� materialnych, ekonomicznych. Je�li przyjrzymy si� �redniemu poziomowi �ycia materialnego ludno�ci polskiej, �ydowskiej i bia�oruskiej na Wile�szczy�nie, to �ydzi �yli na poziomie przeci�tnym, za� na wsi poni�ej przeci�tnego. Dyspersja r�nic materialnych w�r�d ludno�ci �ydowskiej by�a stosunkowo niedu�a. Oczywi�cie by�a biedota �ydowska, ale procentowo by�o jej niewiele. Na Wile�szczy�nie przeci�tna stopa �yciowa ludno�ci �ydowskiej by�a bardzo wysoka. Biednych zawsze razi widok bogatych.
Kolejnym elementem wp�ywaj�cym na sytuacj� na kresach wschodnich by�o bardzo silne oddzia�ywanie tzw. jaczejek komunistycznych. Rosja Sowiecka nieustannie przerzuca�a swoich agitator�w i materia�y propagandowe na tereny, kt�re w wi�kszo�ci by�y zamieszka�e przez ludno�� pochodzenia bia�oruskiego i �ydowskiego. W niekt�rych miasteczkach na Wile�szczy�nie �ydzi stanowili 2/3 mieszka�c�w, za� generalnie by�o ich tam prawie 50 proc. Do tych miasteczek dociera�y, g��wnie ze wschodu, sowieckie gazetki, broszurki, ulotki. Kontakty ludno�ci bia�oruskiej i �ydowskiej z tymi emisariuszami by�y bardzo �ywe.
Czy by�o widoczne przygotowywanie przez Sowiet�w przysz�ej elity przyw�dczej?
Byli pewni ludzie, ale to by�a niewielka grupa. Przyk�adowo: Stefan J�drychowski i jego towarzystwo, tudzie� ma��e�stwo Sztachelskich i ich otoczenie.
I Henryk Dembi�ski...
Z Dembi�skim by�o zupe�nie inaczej. Pocz�tkowo bardzo zaanga�owa� si� w ideologi� marksistowsk�, ale do�� szybko zorientowa� si�, �e jest to system nieludzki. Wycofa� si�, czego nie zrobili ani Sztachelscy ani J�drychowski, kt�ry w�a�ciwie by� przyk�adem internacjonalisty. Nale�a� - za Sowiet�w - do Komitetu Centralnego KP Litwy, p�niej do KC KP Bia�orusi, a potem udziela� si� w Polsce komunistycznej. Dla niego nie by�o problemu, gdzie si� zaanga�uje, kogo b�dzie reprezentowa�, Polak�w, Litwin�w czy Bia�orusin�w.
16
Sztachelscy byli zaanga�owani, ale byli wstrzemi�liwi w swojej dzia�alno�ci. Natomiast Dembi�ski zacz�� si� wycofywa� ze swoich pogl�d�w i kiedy dosz�o do wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej, Sztachelscy i J�drychowski ewakuowali si� z Armi� Czerwon�, a Dembi�ski pozosta� w Wilnie. P�niej zosta� rozstrzelany przez Niemc�w.
Reasumuj�c: odsetek spo�eczno�ci sprzyjaj�cej Sowietom si�ga� 3-5 proc., nie wi�cej. Przed wojn� filarami komunizmu w�r�d Polak�w byli: Dembi�ski, p�niej Sztachelscy, za� na trzecim miejscu by� J�drychowski. W czasie wojny kolejno�� uleg�a zmianie: na pierwsze miejsce wysun�� si� J�drychowski/ na drugim pozostali Sztachelscy, natomiast rozczarowany komunizmem Dembi�ski w swym zaanga�owaniu przesun�� si� na trzeci� pozycj�.
Rozdzia� II
W konspiracji
Kiedy w��czy� si� Pan do dzia�alno�ci konspiracyjnej?
W pa�dzierniku 1939 r. Po kilku dniach od wej�cia Rosjan dosz�a nas wiadomo��, �e zaj�cia w liceach przemys�owych zosta�y wznowione. Wr�ci�em do szko�y. To by� m�j pierwszy rok nauki, ale ju� wtedy zacz�to to liceum dostosowywa� do wzor�w sowieckich. Kadra by�a jeszcze polska, ale kierownictwo i system by�y ju� narzucone przez w�adze radzieckie. One te� podnios�y to liceum do rangi politechniki (taki by� u nich poziom nauczania), a wi�c po gimnazjum od razu sta�em si� studentem. Tam po raz pierwszy zetkn��em si� z lud�mi, kt�rzy zacz�li konspirowa�. Osob�, kt�ra mnie wci�gn�a, by� ucze� z wy�szych lat. Kiedy� w rozmowie zacz�� mi sugerowa�, �e trzeba zaanga�owa� si� w konspiracj� i stworzy� nielegalny zwi�zek, kt�ry walczy�by z okupantem. Przysta�em na jego propozycj�. 28 pa�dziernika 1939 roku na zboczu jednego z antokolskich wzg�rzy, bo tam mie�ci�a si� nasza szko�a, z�o�y�em przysi�g� konspiracyjn�. Data ta utkwi�a w mojej pami�ci. Dlaczego? Tego dnia mia�o miejsce przekazanie Wilna przez w�adze sowieckie w�adzom Litwy Kowie�skiej. Czyli sk�ada�em swoj� pierwsz� przysi�g� konspiracyjn�, gdy wojska sowieckie wycofa�y si�, a wojska litewskie jeszcze do Wilna nie wkroczy�y. W pewnym sensie sk�ada�em przysi�g� w mie�cie niczyim.
Z jak� grup� zacz�� Pan wsp�pracowa�?
By� to zesp� m�odych ludzi, uczni�w gimnazj�w Zygmunta Augusta, Juliusza S�owackiego i Adama Mickiewicza oraz lice�w przemys�owych. M�odzie� z tych trzech lice�w by�a um�wiona na 17 wrze�nia. Swoje spotkanie odbyli wieczorem 18 wrze�nia, kiedy ju� by�o wiadomo, �e wojska sowieckie zajm� Wilno. Powo�ali wi�c do �ycia Zwi�zek Wolnych Polak�w, grup� ideologiczno-konspi-racyjno-wojskow�, kt�ra postawi�a sobie za zadanie walk� o niepodleg�o�� a� do zwyci�skiego ko�ca, tzn. a� do usuni�cia z ziem polskich wszystkich wojsk obcych - sowieckich i niemieckich. W�wczas w gr� nie wchodzi�o zaj�cie Wile�szczyzny i Wilna przez wojska litewskie.
18
Jeszcze w czasie wakacji spotkali si� z pu�kownikiem Edwardem Perkowiczem. Jest o tym wzmianka w III tomie "Monte Cassino" Melchiora Wa�kowicza w wydaniu rzymskim. Wa�kowicz wspomina tam sw� rozmow� z p�k. Perkowiczem, kt�ry m�wi o tych m�odych ch�opcach: J postanowili za�o�y� Lig� Wolnych Polak�w, aby podj�� walk� ideowa z wypaczeniami dokonywanymi przez ob�z pilsudczykowski, przez rz�dy pu�kownik�w.
Dlaczego ta grupa by�a nieprzychylnie nastawiona do obozu pi�sudczy-kowskiego?
Grupa w swoich za�o�eniach by�a antypi�sudczykowska w tym znaczeniu, �e nie akceptowa�a rz�d�w genera��w i pu�kownik�w, kt�re nasta�y po �mierci Pi�sudskiego. �y�a natomiast duchem idei federacyjnych Pitsudskiego, jego polityk� wschodni�. Z kolei u pi�sudczyk�w elementy religijne, chrze�cija�skie by�y minimalnie uwzgl�dniane. U nas pierwiastki te by�y bardzo silnie podkre�lane. Koncepcja ideowa dotycz�ca �ycia spo�ecznego i gospodarczego wychodzi�a z pryncypi�w nauki spo�ecznej Ko�cio�a. Natomiast w sferze koncepcji politycznej opierali�my si� na pi�sudczykowskich za�o�eniach federacji i polityki wschodniej. Celem by�o stworzenie p�aszczyzny porozumienia si� z mniejszo�ciami narodowymi na wschodnich kresach Rzeczypospolitej.
W liceach przemys�owych g��wnym organizatorem konspiracji by� Staszek Kulesza, p�niej m�j przyjaciel, towarzysz broni i przez pewien czas, paradoksalnie, tak�e m�j podw�adny. Tak si� zacz�a moja praca konspiracyjna. Pocz�tkowo by�a ona bardzo banalna. Od listopada 1939 r. dostawa�em wydawane przez ZWP gazetki "Za nasz� i wasz� wolno��". Moim zadaniem by�o rozpowszechnia� je w liceum i w�r�d znajomych.
Po latach opublikowano, spisany w 1942 r. w Kujbyszewie, raport Tadeusza
Dworakowskiego o dzia�alno�ci ZWP.1)
Czy chcia�by Pan co� doda� do zawartych tam informacji?
Tadzik Dworakowski w swoim raporcie pope�ni� kilka pomy�ek. Po pierwsze napisa�, �e nasze pisemko "Za nasz� i wasz� wolno��" ukaza�o si� w grudniu 1939 roku. W rzeczywisto�ci by� to prze�om pa�dziernika i listopada, poniewa� pami�tam, �e tu� po przysi�dze mia�em pierwsze egzemplarze do kolporta�u. B��d ten mo�e wynika� z faktu, �e Tadzik w��czy� si� w dzia�alno�� ZWP dopiero w grudniu 1939 r. i sk�ada� przysi�g� znacznie p�niej ni� ja, cho� w redakcji pisma by�, w odr�nieniu ode mnie, praktycznie prawie od pocz�tku. Ja do redakcji wszed�em dopiero w roku 1941, po aresztowaniu Tadzika.
1) Materia�y historyczne KIK, Krak�w, nr 1/1992, s. 149-153
19
Korzystaj�c z okazji chcia�bym sprostowa� nie�cis�o��, kt�ra wkrad�a si� do pierwszego tomu "AK w dokumentach" (str. 460), gdzie mo�na przeczyta�, �e "BiP" na terenie Wilna wydaje 1500 egzemplarzy gazetki "Polska w walce", 400 egz. "Za nasz� i wasza wolno��" pismo m�odzie�owe oraz ulotki okoliczno�ciowe.
Ot� nie by�o to 400 egz. Do druku u�ywali�my bia�k�wek. Odbijali�my na nich tyle egzemplarzy ile si� da�o. Najwi�kszy nak�ad jednego numeru, jaki uda�o si� odbi� to by�o 2 ty�. egzemplarzy, a najmniejszy - 700. Zale�a�o to od tego jak mocna by�a bia�k�wka. Odbijali�my do skutku, tj. a� do jej zniszczenia.
W II tomie "AK w dokumentach" (str. 40) stwierdza si�: Stale zdarza�y si� wypadki bardzo ostrego bicia komsomolc�w jako spontanicznego odruchu m�odzie�y. M�odzie� wydawa�a w Wilnie swoje pismo "Za nasz� i wasza wolno��".
Tu ju� nie jest podany nak�ad pisma. S� jeszcze dalsze tego typu wzmianki, ale s�dz�, �e to wystarczy. Powtarzam: liczba jednorazowo wydanych egzemplarzy wynosi�a od 700 do 2.000.
W sprawozdaniu Tadeusza Dworakowskiego wymieniono kilka starszych os�b wsp�pracuj�cych z pismem. Czy kto� zosta� pomini�ty?
Poza prof. Zygmuntem Kwiatkowskim pami�tam jeszcze tak�e dr. Zieli�skiego. Oczywi�cie by�y tak�e inne osoby, ale ich nazwisk niestety nie znam. Pami�tam jedynie, �e cz�sto chodzi�em po jakie� materia�y do starszego ju� m�czyzny, kt�ry mieszka� na ulicy Mostowej. Tak jak wspomnia� Tadzik, w pi�mie poruszali�my tematy przede wszystkim "bogoojczy�niane". By�y to teksty, kt�rych celem by�o podtrzymywanie na duchu spo�ecze�stwa Wile�szczyzny. Zamieszczali�my r�wnie� artyku�y informacyjne o bie��cej sytuacji oraz teksty omawiaj�ce przyczyny kl�ski wrze�niowej. Reprezentowali�my nurt pi�sudczykowski, dlatego brali�my w obron� �wczesny rz�d, ale jednocze�nie ostro krytykowali�my zachowanie indywidualnych cz�onk�w tego rz�du, tak�e niemoralne posuni�cia rz�dowe, np. pacyfikacje wsi na Wo�yniu.
Czy opr�cz kolporta�u gazetek zlecano Panu wtedy inne zadania?
Jednym z moich pierwszych zada� by� wyjazd do Kowna. W listopadzie 1939 r., w czasie odprawy dru�ynowych, kt�r� prowadzi� plutonowy Staszek Kulesza "Eskula", kto� zaproponowa�, aby stworzy� legion polski w Finlandii. Oddzia� ten mia�by wzi�� udzia� w wojnie fi�sko-sowieckiej. Pomys� si� wszystkim spodoba�, ale trzeba by�o przejecha� z Wilna do Kowna. By�a to wyprawa praktycznie na wariackich papierach. Nie wolno by�o przeje�d�a� dawnej granicy polsko--litewskiej. Potrzebna by�a specjalna przepustka. Nikt z nas nie mia� dost�pu do takich dokument�w. Odpowiedzia�em, �e spr�buj� si� dowiedzie� czy istniej� takie mo�liwo�ci. Ojciec jednego z moich koleg�w, He�ka, o ile si� nie myl�, Hrynkiewicza, pracowa� na kolei i akurat cz�sto je�dzi� na trasie Wilno-Kowno.
20
Powiedzia�, �e spr�buje mi pom�c. I rzeczywi�cie, wkr�tce dowiedzia�em si�, �e mog� pojecha� parowozem w charakterze palacza. By� tylko jeden warunek:
tego samego dnia musz� wszystko za�atwi�. Przedstawi�em ten plan Staszkowi Kuleszy, on skonsultowa� si� z oficerem z Garnizonu Miasta Wilna o pseudonimie "�redni" (nazwiska nie znam). Oficer wyrazi� zgod�.
W Kownie mia�em zg�osi� si� do honorowego konsula Finlandii. Mia�em przedstawi� mu propozycj� udzia�u dw�ch pluton�w polskich ochotnik�w w wojnie z Sowietami. Moim zadaniem by�o r�wnie� dostarczenie jakich� materia��w do konsulatu angielskiego przy Alei Wyzwolenia. Mie�ci�a si� tam kom�rka polskiego wywiadu. Kierowa�a ni� przeurocza dama, nazwiska niestety nie znam, w�adaj�ca biegle kilkoma j�zykami.
W Kownie zg�osi�em si� do konsulatu angielskiego. Rozmawia�em ze wskazan� kobiet�. Us�ysza�em, �e wed�ug jej wiadomo�ci Finowie niech�tnie odnosz� si� do takich pomys��w, ale b�dzie pami�ta�a o tej sprawie. Skierowa�a mnie do honorowego konsula Finlandii, tam mia�em ustali� dalszy bieg sprawy. Konsul potwierdzi� wersj�, �e Finowie niech�tnie my�l� o stworzeniu takiego oddzia�u. Spyta� si� jednak, ile os�b mo�emy wys�a�. Odpowiedzia�em, �e oko�o dw�ch pluton�w, czyli 120 os�b.
Z powrotem do Wilna przewozi�em instrukcje do pracy wywiadowczej na terenie Wilna i Wile�szczyzny. Nasz wywiad interesowa� si� wtedy m. in. lokalizacj� jednostek armii sowieckiej. W styczniu 1940 r. ponownie wyjecha�em do Kowna, gdzie skontaktowa�em si� z konsulem jeszcze raz. Odpowiedzia�, �e by� mo�e zaistnieje potrzeba wystania polskiego oddzia�u do Finlandii. Kaza� czyni� przygotowania.
Musia�em szybko przekaza� prze�o�onym t� informacj�. Wr�ci�em do parowozowni. Spyta�em si� maszynisty, kiedy mo�na wyjecha� do Wilna. Kaza� czeka� i wyszed�. Po kilkunastu minutach wr�ci� i od razu spyta� si�:
- Ile litr�w w�dki obiecuje Pan za t� podr�. Da�em pieni�dze na dwa litry. Te dwa litry w�dki sprawi�y, �e Litwini zatrzymali ruch na ca�ej linii Kowno-Wilno. Zapalili po prostu czerwone �wiat�a, a my przez ca�y czas mogli�my jecha� setk�.
Czy powsta� ten Legion Polski?
Nie, poniewa� wojna fi�sko-sowiecka wkr�tce sko�czy�a si�. W styczniu albo lutym dosta�em polecenie wytypowania pi�ciu ludzi, kt�rzy nadawaliby si� do konspiracji. Mia�em w ramach dru�yny stworzy� sekcj�. Szybko ich wytypowa�em. Po raz pierwszy w �yciu zosta�em dow�dc�. W lutym lub marcu 1940 r. zosta�em skierowany na szkolenie wojskowe, by�a to tzw. tajna podchor���wka. Najpierw przerabiali�my przygotowan� jeszcze przed wojn� dla Wojska Polskiego ksi��k� instrukta�ow� "Podr�cznik dow�dcy dru�yny i plutonu". Potem mieli�my zaj�cia praktyczne, kt�re polega�y na tym,
21
�e w um�wionych miejscach spotykali�my si�, kto� przynosi� pistolet lub karabin (kiedy� by� nawet pistolet maszynowy, by�y r�wnie� granaty) i uczyli�my si� pos�ugiwa� broni�. Sk�adali�my, rozbierali�my, starali�my si� nie tylko zapozna� si� z budow� broni - ale tak�e uczyli�my si� operowa� ni�. Przytocz� przyk�ad naszego idiotycznego post�powania. Mieli�my kiedy� szkolenie wojskowe na Zwierzy�cu, w piwnicy domku jednorodzinnego. By�o nas czternastu czy pi�tnastu ludzi, dlatego by�a to bzdura konspiracyjna, bo jak mo�na grupowa� tylu ludzi na raz. Byli�my tam zamkni�ci, kiedy nagle wyra�nie s�yszymy, �e jest nalot policji litewskiej i jakich� cywil�w. Pierwszym odruchem by�o przypuszczenie, �e Litwini wpadli na nasz trop. Tymczasem okaza�a si�, �e nic o nas nie wiedzieli. By�a to grupa, kt�ra obchodzi�a dom po domu i sprawdza�a stan przygotowa� do obrony przeciwlotniczej. W tej piwnicy sta� rz�d butelek z r�nymi przetworami:
szczawiem, pomidorami i z czym� jeszcze. Napi�cie ros�o i tak si� niefortunnie z�o�y�o, �e potr�ci�em jedn� butelk�. Ta si� zachwia�a, uderzy�a w drug� i kolejno ca�y rz�d butelek zacz�� si� przewraca�. Powsta� okropny rumor i s�yszymy jak na g�rze pytaj�, co si� tam dzieje. Gospodarz by� nies�ychanie przytomny, chyba dzi�ki temu jeszcze �yj�. Odpowiedzia�: - Prawdopodobnie szczury ganiaj� i przewr�cili/ butelki. Na szcz�cie Litwini nie zainteresowali si� tymi szczurami.
Potem, ju� podczas okupacji niemieckiej, gdy by�y szkolenia do grup dywersyjnych i do "Wachlarza", dawano nam bro� - pistolet, karabin, ale przede wszystkim chodzi�o o niemieckie pistolety maszynowe typu "empi" - i trzeba by�o w kompletnych ciemno�ciach t� bro� rozebra� i z�o�y�. Ale najtrudniejsz� sztuk� by�o co innego. Wprowadzano delikwenta do pomieszczenia kompletnie ciemnego i m�wiono mu: - Na stole masz "empi", wszystkie cz�ci s� wyj�te, masz go z�o�y� w takim a takim czasie. Kiedy pierwszy raz to robi�em, to kl��em i z�orzeczy�em strasznie, ale okazuje si�, �e umiej�tno�ci ludzkie s� nieprawdopodobne. P�niej niekt�rzy osi�gn�li tak� wpraw�, �e ca�y "empi" sk�adali w kompletnych ciemno�ciach w ci�gu minuty. Mnie potrzeba by�o troch� wi�cej czasu. Pami�tam jeszcze, �e mieli�my wyk�ady z oficerami na tematy taktyczno-obronne i walk w mie�cie, ale to by�o w 1941 roku.
Rozdzia� III
Pod sze�cioma okupacjami
Prze�y� Pan faktycznie trzy okupacje: sowieck�, litewsk� i niemieck�...
O nie, faktycznie znacznie wi�cej. Najpierw by�a sowiecka, p�niej litewska, potem znowu sowiecka, potem by�a niemiecka, potem sowiecka i znowu litewska, czyli summa summarum sze�� okupacji. A do tego trzeba jeszcze doliczy� t� peerelowsk� po 1945 roku w Polsce. Czyli razem by�o ich nawet siedem.
Kt�ra z tych okupacji by�a najgorsza? Czy metody stosowane przez okupant�w by�y identyczne, czy poszczeg�lni okupanci r�nili si� mi�dzy sob� metodami stosowanymi wobec Polak�w?
By�y podobie�stwa, ale nie mo�na powiedzie�, �e by�a to�samo��. Niew�tpliwie najbardziej terroryzuj�cymi metodami pos�ugiwali si� sowieci, najmniej terrorystyczni byli Litwini. Czy to znaczy, �e Niemcy nie u�ywali metod terrorystycznych? Nie, te� u�ywali, ale prosz� pami�ta�, �e stosunek Niemc�w do ludno�ci w tzw. Ostlandach by� inny ni� w Generalnej Guberni. My - jako Polacy - mieli�my wi�kszy margines swobody w Ostlandach ni� w Generalnej Guberni. Uwa�am, �e najtrudniejsze by�y okupacje sowieckie, ta druga (od czerwca 1940 do czerwca 1941 roku) i ta od lipca 1944 (do mego wyjazdu z Wilna w lutym 1945 i p�niej).
Jak uk�ada�y si� stosunki z Litwinami? Czy ich zachowanie wobec Polak�w zmienia�o si�, czy by�o sta�e?
Nastroje ci�gle zmienia�y si�. �o�nierze polscy uchodz�cy na Litw� we wrze�niu 1939 roku na og� byli tam przyjmowani serdecznie i �yczliwie. Kiedy Litwini zajmowali Wilno 28 pa�dziernika 1939 roku, pierwsze tygodnie ich bytno�ci by�y r�wnie� �yczliwe. Od stycznia 1940, jak to pami�tam, zacz�y dominowa� tendencje nacjonalistyczne i szowinistyczne. W miar� up�ywu czasu te nastroje coraz bardziej narasta�y. W maju 1940 r. podczas nabo�e�stwa w ko�ciele �w. Kazimierza zaszed� pewien obrazuj�cy to incydent. Na wszystkich Mszach �wi�tych �piewali�my Bo�e co� Polsk�..., Litwini niejednokrotnie przeszkadzali nam, ale, �e byli mniej liczni, nie mogli nas w ko�ciele przekrzycze�, a raczej prze-�piewa�. Wtedy bili nas. Osobi�cie raz mia�em g�ow� rozbit�, gdy jaki� Litwin
23
uderzy� mnie kastetem. Nuncjusz apostolski, kt�ry mia� siedzib� w Kownie, kiedy otrzyma� meldunki, �e Litwini bij� Polak�w w ko�cio�ach, przyjecha� do Wilna. Akurat zatrzyma� si� w ko�ciele �w. Kazimierza. Kiedy w ko�ciele zacz�a si� bitka, wyszed� od g��wnego o�tarza, �eby uspokoi� ludzi. Litwini nie zorientowali si�, �e to jest nuncjusz apostolski i pobili go tak jak Polak�w. Wtedy dopiero osobi�cie przekona� si�, �e jednak Litwini bij� Polak�w. W maju 1940 r. zosta�em zatrzymany przez Litwin�w...
... gdy w rocznic� �mierci J�zefa Pi�sudskiego sk�ada� Pan wie�ce przy grobie Marsza�ka?2'
Tak, wtedy przekona�em si�, �e Niemcy dobrze wyszkolili policj� litewsk�. Po wej�ciu na posterunek pierwsze ciosy pa�k� gumow� zadali mi w ramiona i w szyj�. By�o to celowe, zosta�em oszo�omiony, straci�em si�� w ramionach. P�niej bili mnie po ca�ym ciele, po plecach, po�ladkach, piersiach, nogach. Cofn��em si� pod �cian� i osun��em si� na pod�og�. Dopiero wtedy policjanci przestali bi�. Jeden z Litwin�w podszed� do mnie i powiedzia�: - No ;' co, polska ropucho?
Trzeba wiedzie�, �e na Litwie najwi�ksz� zniewag� by�o w�a�nie nazwanie kogo� ropuch�. Tymczasem w�a�nie ten Litwin mia� tak� sp�aszczon�, wykrzywion�, �abi� twarz. Kiedy spojrza�em na niego, wyobrazi�em sobie wielk� �ab�. Nie wytrzyma�em i wybuchn��em �miechem. W efekcie znowu zacz�li mnie bi�.
O moim aresztowaniu dowiedzieli si� rodzice. Matka uda�a si� do profesora Rudolfa Nowowiejskiego (by� to brat Feliksa, tego s�ynnego kompozytora). W czasie wojny pracowa� on jako t�umacz przy Generalkomisarzu, czyli generalnym gubernatorze Ostlandu, wi�c by� w bardzo dobrych stosunkach z Niemcami.
Przed wojn� moja matka i profesor Nowowiejski razem dzia�ali w komitecie rodzicielskim. Kiedy uda�a si� do niego z pro�b� o pomoc, pope�ni�a pewien nietakt. Krzykn�a do niego: - Pan swojego syna ratowa� i uratowa�. Rozumie Pan, jak bardzo nam zale�y na uratowaniu mojego. Jak m�wi�a mi p�niej, profesor Nowowiejski odpowiedzia�: - Pani Ole�ko, to nie b�dzie prosta sprawa, ale zrobi�. wszystko, aby pom�c. Jeszcze tego samego dnia profesor przyjecha� do naszego domu, ale powiedzia�, �e Niemcy chc� dosta� pieni�dze. Rodzice zebrali ��dan� sum� i wykupili mnie.
Po ponownym wkroczeniu wojsk sowieckich w czerwcu-lipcu 1940 r. Litwini zn�w byli przychylnie ustosunkowani do Polak�w. We wrze�niu, po referendum na temat przy��czenia Litwy do Sowiet�w, nastroje popsu�y si�. Litwini zacz�li wsp�pracowa� z okupacyjn� w�adz� sowieck�. Oczywi�cie nie wszyscy, ale
2) Piotr Niwi�ski Garnizon konspiracyjny miasta Wilna, s. 63, Toru� 1999 r.
24
bardzo du�o z nich podj�o wsp�prac� z NKWD. Sytuacja ta trwa�a do czerwca 1941 r.
Od wej�cia wojsk niemieckich do wrze�nia 1941 r. znowu stosunki w Wilnie by�y ciep�e, jednak ju� od wrze�nia zacz�� dominowa� litewski szowinizm i nacjonalizm. Szczeg�lnie dawali si� nam we znaki tzw. Szaulisi. Ci Litwini/ kt�rzy wcze�niej wsp�pracowali z NKWD, w wi�kszo�ci zacz�li wsp�prac� z Gestapo. By�y w nim specjalne jednostki litewskie/ tzw. "Saugumo Policijos", kt�re tropi�y wszelk� polsk� dzia�alno�� konspiracyjn�.
Historyk wile�skiej konspiracji Piotr Niwi�ski podaje, �e dow�dcami pluton�w ZWP byli: Roman Kuko�owicz, Stanis�aw Kulesza (ps. "Wiktor"/ "Eskula"), Tadeusz Dworakowski (ps. "Stefan"), Jerzy Igli�ski (ps. "Listowski"), Bogdan Zaborowski (ps. "Balladyna") i Tadeusz Rymi�ski (ps. "Orkusz").3* Czy wszyscy zostali wymienieni?
Do dzisiaj �yj� tylko dwie osoby, kt�re by�y w sk�adzie pierwszego zespo�u dow�dc�w pluton�w ZWP: Tadeusz Rymi�ski "Orkusz" i ja.
Przedstawiona w tej ksi��ce sytuacja to by� stan w pewnym okre�lonym momencie. Ulega� on nieustannym zmianom.
Najwy�ej notowanym dow�dc� plutonu by� Stanis�aw Kulesza. Trwa�o to a� do jego aresztowania przez sowiet�w. Potem uciek� on z poci�gu, kt�rym sowieci wywozili wi�ni�w.
Podobna sytuacja zaistnia�a z Tadeuszem Dworakowskim, ale dosta� si� on do armii Andersa i zmar� prawdopodobnie na tyfus w Kazachstanie.
Nast�pnie miejsce Kuleszy zaj�� Jerzy Igli�ski "Listowski". By� on jednocze�nie dow�dc� plutonu i szefem ca�o�ci. Staszek Kulesza wycofa� si� z dzia�alno�ci, gdy� by� bardzo maltretowany przez NKWD.
Po Igli�skim najwa�niejsz� osob� by� Tadeusz Rymi�ski, jednak wkr�tce r�wnie� i on wycofa� si� z czynnej dzia�alno�ci.
Po nim ja zosta�em dow�dc�, pe�ni�c t� funkcj� do lutego 1945 roku, kiedy zapad�a decyzja, abym wyjecha� do tzw. "Polski lubelskiej" i tam tworzy� dalsze zal��ki konspiracji. Czyli z wymienionych os�b najd�u�ej do zespo�u komendy nale�eli Tadeusz Rymi�ski oraz ja.
Skoro wyja�ni�em t� kwesti�, wr��my do roku 1941. W lutym lub styczniu odby�a si� odprawa dow�dc�w dru�yn, kt�r� prowadzi� Staszek Kulesza. Byli na niej dow�dcy dru�yn i dow�dcy sekcji. Na tej odprawie zosta�em starszym szeregowym i otrzyma�em propozycj� obj�cia dow�dztwa dru�yny. Propozycj�
31 Piotr Niwi�ski Garnizon konspiracyjny miasta Wilna, s. 38, Toru� 1999 r.
25
przyj��em, natomiast ranga starszego szeregowego bardzo mnie roz�mieszy�a, lecz ze wzgl�du na podleg�o�� wojskow� nie sprzeciwi�em si�. Potem Staszek zarz�dzi� ponowne z�o�enie przysi�gi przez wszystkich dow�dc�w i ja - ju� jako dow�dca dru�yny i sekcji - ponownie z�o�y�em przysi�g�. To by�o na pocz�tku marca 1941 r.
Dlaczego z�o�y� Pan a� dwie przysi�gi?
Poniewa� przedtem sk�ada�em przysi�g� koledze, kt�ry zosta� aresztowany, wi�c �eby nie by�o w�tpliwo�ci, �e wszyscy s� po przysi�dze, Staszek zarz�dzi� aby wszyscy, szesna�cie os�b, z�o�yli j� ponownie. Niekt�rzy po raz pierwszy, ja po raz drugi. I ta przysi�ga, i to spotkanie i ta nominacja, o kt�rej m�wi� z �artobliwym u�miechem, by�y prze�omowe w moim �yciu.
Kilka tygodni p�niej zostaje aresztowany Staszek Kulesza oraz czo��wka grupy kierowniczej ZWP Zbieramy si� w gronie dow�dc�w dru�yn i zastanawiamy si� co robi� dalej. Okazuje si�, �e nasz plutonowy Jurek Ozimek te� zosta� aresztowany. Mimo to nikt z dow�dc�w dru�yn nie zosta� aresztowany ani nikt nie by� inwigilowany.
Wyci�gamy wniosek, trafny jak si� p�niej okaza�o, �e Jurek Ozimek nie sypie. Podobnie jak i Staszek Kulesza. Prawdopodobnie trzymaj� si� dzielnie, mimo �e mamy wiadomo�ci, i� NKWD obchodzi si� z nimi r�wnie nieludzko jak Gestapo w stosunku do cz�onk�w podziemia na terenie Generalnej Guberni.
Wy�aniaj� si� trzy stanowiska: pierwsze - rozwi�zujemy si� i czekamy na dalszy rozw�j sytuacji; drugie - nie rozwi�zujemy si�, ale zawieszamy dzia�alno�� i czekamy na rozw�j sytuacji; trzecie - nie rozwi�zujemy si� i nie zawieszamy dzia�alno�ci, prowadzimy j� dalej tak jak to by�o dotychczas ustalone. Po d�ugiej, momentami burzliwej dyskusji wybieramy wariant trzeci.
Pan by� za trzecim stanowiskiem?
Tak. Ale wy�oni� si� nast�pny problem - kto obejmie funkcj� dow�dcy plutonu? Nikt nie chcia�. Zapada g�uche milczenie, decyzja odno�nie dalszej dzia�alno�ci jest, natomiast nie ma ch�tnego na zostanie komendantem. Trwa to minut�, dwie, wszyscy spogl�damy na siebie. I w ko�cu odzywam si�: - Je�eli zgodzicie si�, to mog� zosta� dow�dc� plutonu. Wsp�praca z kolegami uk�ada�a si� bardzo dobrze, byli lojalni i ch�tnie ze mn� wsp�pracowali. Taka sytuacja trwa�a do lipca 1941 roku...
... czyli do wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej. Czy rozkazy dotycz�ce dzia�alno�ci zmieni�y si� po jej wybuchu?
O tyle si� zmieni�y, �e organizacja wojskowa okrzep�a i by� wi�kszy porz�dek i dyscyplina. Natomiast nie by�o zmian dotycz�cych charakteru naszej
26
dzia�alno�ci. Po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej kursujemy w terenie, zbieramy bro� i amunicj�. W lipcu 1941 r. ma miejsce pierwsze spotkanie ze Staszkiem Kulesz� dow�dc� kompanii i Jasiem Mackiewiczem "Kordianem", kt�ry by� szefem ZW� Sk�adam wtedy raport ze stanu plutonu, z dzia�alno�ci z ostatnich czterech miesi�cy. Oddaj� pluton pod komend� Staszka Kuleszy "Waltera". Nast�puje pewna konsternacja. Na zebraniu jest tak�e oficer o pseudonimie "�redni". By� delegatem komendy obszaru ziem p�nocno-wschodnich i komendy miasta. Wtedy kto� powiedzia�: - W�a�ciwie sprawa jest prosta, prowad� dalej ten pluton, b�d� nadal dow�dc� tego plutonu.
By�o mi bardzo przyjemnie, ale jednocze�nie ogromnie ba�em si�. Trzeba by�o mie� odpowiednie przygotowanie, a ja? Owszem, poczucie odpowiedzialno�ci mia�em, ale znacznie gorzej by�o z przygotowaniem. Jego brak nadrabiali�my wysi�kiem intelektualnym i wysi�kiem fizycznym.
W ko�cu g�os zabra� "�redni". Powiedzia�: - Mianuj� obyivatela plutonowym podchor��ym.
W ten spos�b zosta�em od razu i plutonowym, i podchor��ym. W lecie 1941 roku poznaj� komendanta miasta, majora W�adys�awa Zarzyckiego "Rojana". By� to cz�owiek wysokiej klasy i wysokiej kultury, wywar� na mnie bardzo dobre i du�e wra�enie. Bardzo rzadko wydawa� mi rozkazy, najcz�ciej by�a to sugestia poparta wysokim autorytetem osobowym i moralnym; - Panie Podchor��y, trzeba zrobi� to i to. Mo�na powiedzie�, �e to od chwili poznania si� z majorem "Rojanem" naby�em umiej�tno�ci wydawania polece� i rozkaz�w oraz egzekwowania ich. Wsp�praca z majorem nauczy�a mnie te� przyjmowania rozkaz�w i podporz�dkowywania si� im. Dzi�ki niemu nauczy�em si� r�wnie� trzeciej, wielkiej umiej�tno�ci: s�uchania innych.
Spotkanie z "Rojanem" sta�o si� prze�omowym wydarzeniem w moim �yciu. Ojciec Piotr Rostworowski i ksi�dz Kardyna� Stefan Wyszy�ski uformowali moj� struktur� duchow�, ale to major "Rojan" wykszta�ci� we mnie umiej�tno�ci rozkazywania, walki i wykonywania polece�.
R�wnie� w lipcu zosta�em zaproszony do �cis�ego kr�gu ideowego ZWP Zwi�zek Wolnych Polak�w dzia�a� w dwu p�aszczyznach - �ci�le wojskowej (i w tej by� podporz�dkowany SZP-ZWZ-AK) oraz ideowej (tu by� niezale�ny od struktur wojskowych i prowadzi� samodzieln� dzia�alno��). W warstwie ideowej ZWP by� tr�jstopniowy. Pierwszy stopie� to w�a�nie Zwi�zek Wolnych Polak�w, drugi - Liga Wolnych Polak�w, trzeci - Legia Wolnych Polak�w. Wtedy zosta�em akredytowany do drugiego stopnia, czyli do Ligi Wolnych Polak�w. By�a to grupa z�o�ona z trzydziestu paru os�b wybranych z ZWP i maj�cych zwi�zki z p�k. Perkowiczem jeszcze z okresu przedwojennego. Na spotkaniach Ligi omawiane by�y problemy ideowe i organizacyjne. Natomiast unikano rozm�w na tematy �ci�le wojskowe - chyba, �e zmusza�a do tego sytuacja.
27
Dopiero p�niej zosta�em wprowadzony do Legii Wolnych Polak�w/ kt�ra sk�ada�a si� dos�ownie z kilku os�b, ale dzi�ki temu organizacja przetrwa�a represje NKWD. W czasie drugiej swojej okupacji Sowieci w du�ym stopniu rozpracowali ZWP i aresztowania obj�y jego cz�onk�w, natomiast nie doszli do tego, �e jest to organizacja tr�jstopniowa. W listopadzie 1941 r., ju� za czas�w okupacji niemieckiej, by�a kolejna wpadka. Niemcy dotarli a� do Ligi i gwa�townie �cigali zwi�zanych z ni� ludzi, szczeg�lnie Staszka Kulesz� i mnie. Nigdy natomiast ani Niemcy, ani Sowieci nie doszli do Legii. Mieli wprawdzie niejasne przeczucie, �e nie jest to ugrupowanie jedynie dwustopniowe, ale do ostatniego stopnia nie doszli. Nie dotarli tam, poniewa� by�a to bardzo zakonspirowana i licz�ca zaledwie kilka os�b grupa kierownicza i decyzyjna. W szczytowym okresie dzia�alno�ci Legia liczy�a oko�o o�miu os�b. Kiedy zosta�em do niej w��czony, by�o nas sze�ciu. Do ko�ca wojny zosta�y cztery osoby. Ponad 2/3 grupy kierowniczej ZWR a zatem Ligi i Legii, zosta�o zlikwidowane przez okupant�w, przez Niemc�w lub Sowiet�w. Najbli�sze grono, w kt�rym si� obraca�em, liczy�o 18-19 os�b. Wojn� prze�y�o 6-7 os�b.
Kto kierowa� ca�ym ugrupowaniem?
Ja� Mackiewicz "Kordian", potem Jerzy Igli�ski "Listowski", nast�pnie Staszek Kulesza "Walter" i w ko�cu ja.
Rozdzia� IV
Na celowniku Gestapo
We wrze�niu 1941 r. Zwi�zek Wolnych Polak�w przeprowadzi� akcj� ratowania archiwali�w z biur, przede wszystkim z Gebietskommissariat Wilna-Stadt.41 Czy uczestniczy� Pan w tych akcjach?
By�em jedn� z os�b, kt�re wykrada�y te dokumenty. Pod koniec 1941 r. dowiedzieli�my si�, �e Niemcy chc� przeprowadzi� remont tego budynku. Podstawili�my Niemcom firm�, w kt�rej zostali zatrudnieni nasi ludzie. Pakowali�my materia�y w nosi�ki, potem przysypywali�my je gruzem i wynosili�my do samochodu. W ten spos�b uratowano bardzo cenne materia�y.
Jakie by�y dalsze Pana losy?
Prowadzi�em prace konspiracyjne w ZWP i w Lidze, by�em dow�dc� plutonu, cho� ju� poczyna�em sobie bardziej roztropnie ni� poprzednio. Naby�em pewnego do�wiadczenia i dojrza�o�ci, i uczy�em si� konspiracji od majora "Rojana".
Po wybuchu wojny ze Zwi�zkiem Sowieckim i wkroczeniu Niemc�w do Wilna Szaulisi i Tautiniusy podj�li wsp�prac� z Gestapo.
Na efekty nie trzeba by�o d�ugo czeka�: po trzech miesi�cach nast�puj� masowe aresztowania polskich konspirator�w. W ko�cu wrze�nia Niemcy aresztuj� Jasia Mackiewicza i niekt�re inne osoby z kr�g�w kierowniczych ZWP i Ligi.
Od jesieni 1941 r. w bazach budowanych w Ponarach przez w�adze sowieckie, a przeznaczonych na zbiorniki p�ynnego paliwa, Niemcy i ochotnicze litewskie oddzia�y specjalne (tzw. Ypating Buriai) dokonuj� masowych eksterminacji ponad 100 tysi�cy os�b. 70 tysi�cy z nich to �ydzi, obywatele polscy. Reszt� stanowi� Polacy. By�y dni, w kt�rych mordowano - niejednokrotnie w spos�b bestialski, szczeg�lnie w stosunku do kobiet - do 8 tysi�cy os�b. W�a�nie na Ponarach zosta� rozstrzelany Ja� Mackiewicz.
41 Piotr Niwi�ski Garnizon konspiracyjny miasta Wilna, s. 90, Toru� 1999 r.
29
Wkr�tce dostajemy wiadomo�� z kom�rki wywiadu ZWZ, �e Gestapo posiada list� os�b/ kt�re maj� by� aresztowane. Na tej li�cie jestem r�wnie� ja. Powiadamia nas o tym por. "�redni" i ��da opuszczenia Wilna. Z wielk� niech�ci� odda�em dow�dztwo jakiemu� absolwentowi szko�y rzemie�lniczej przy ul. Kopanicy. Na imi� mia� Zbyszek, nazwiska i pseudonimu nie pami�tam. By� to bardzo dzielny rzemie�lnik, �lusarz.
Natomiast wszystkie kontakty przekaza�em Zbyszkowi Kuligowskiemu, kt�ry by� podchor��ym. Kt�rego� dnia rano, by� to chyba koniec pa�dziernika, obudzi�em matk�, ojca i babci�, i powiedzia�em, �e musz� opu�ci� dom. Oczywi�cie w domu rozpacz i p�acz matki. Maj�c ze sob� tylko przygotowany poprzedniego dnia plecak, wyszed�em z domu prosz�c, aby absolutnie nikt za mn� nie wychodzi�. Pierwsze kroki - mimo, �e by�em powa�niony z Panem Bogiem - skierowa�em do Ostrej Bramy. I sta�a si� rzecz dziwna. Dzisiaj rozumiem, �e by�a to chwila opatrzno�ciowa, ale wtedy wydawa�o mi si�, �e by� to paradoks. Kiedy wchodzi�em do Ostrej Bramy, kobiety �piewa�y godzinki, akurat ten werset:
Przyb�d� nam lito�ciwa Pani ku pomocy i wybaw nas z pot�nych nieprzyjaci� mocy...
Bardzo g��boko prze�y�em te s�owa. By�em na Mszy �w., a potem poszed�em na ulic� Beliny, gdzie mia�em spotka� swoj� kole�ank�, Zosi� Matusiewicz "Izabel�". Razem ruszyli�my w �wiat. Miejscem naszego postoju mia�y by� maj�tki Bohusz-Szyszk�w w okolicach Woropajewa, 180 km na p�nocy-wsch�d od Wilna. Ju� dzisiaj nie mog� przypomnie�, ile dni w�drowali�my pieszo, aby tam dotrze�. Zostali�my bardzo serdecznie przyj�ci. Ulokowano nas w maj�tku Bia�e u Hanki Szyszk�wny (dodam, �e by�y dwa maj�tki - Czarne i Bia�e). Po miesi�cu z Inka Bie�ous�wn� wr�cili�my do Wilna, aby zorientowa� si�, jaka jest sytuacja. Nadal by�o �le.
Trzeciego dnia po naszym wyj�ciu w domu moich rodzic�w by�o Gestapo. Przeprowadzono bardzo szczeg�ow� rewizj�, pytano si� gdzie jest syn. Rodzina, zgodnie zreszt� z prawd�, odpowiedzia�a �e nie ma poj�cia.
Po dziesi�ciodniowym pobycie w Wilnie, z powrotem wyruszyli�my w drog�. Zaw�drowali�my a� w pobli�e Koniecpola, kt�ry by� w�asno�ci� hr. �opaci�skie-go, do maj�tku Bie�ous�w (nota bene to jest w�a�nie ta rodzina, o kt�rej Henryk Sienkiewicz wspomina w "Trylogii").
Ze wzgl�du na bardzo trudne warunki byli�my tam do�� kr�tko i wr�cili�my do Wilna. Dowiedzia�em si�, �e Zosia i Helenka Popinigis�wne, kt�re r�wnie� opu�ci�y Wilno i wr�ci�y w tym samym czasie co ja, zatrzyma�y si� u siebie w domu i natychmiast zosta�y aresztowane przez Gestapo. Zgin�y, podobnie jak Ja� Mackiewicz i inni, 12 maja 1942 roku, rozstrzelane przez Litwin�w na Ponarach.
Siedzia�em w Wilnie luty, marzec, kwiecie� i cz�� maja. Dlaczego? Po pierwsze dlatego, �e okaza�o si�, i� "Listowski" zagin�� (w�a�ciwie po dzi� dzie� nie wiadomo co si� z Nim sta�o)...
30
31
... zosta� zamordowany?
Nie wiadomo. Wyjecha� w teren na jedn� z plac�wek ZWR Ta plac�wka mie�ci�a si� gdzie� na po�udnie od Mo�odeczna. Dotar� tam, zagospodarowa� si�. Po kilku dniach wyruszy� w teren na objazd mniejszych plac�wek ZWR Dotar� do pierwszej z nich. Gdzie - tego ju� nie pami�tam. Stamt�d wyjecha� do nast�pnej, ale ju� do niej nie dotar�. Siad po nim zagin��. Po nim przej�ciowo dow�dztwo obj�� Staszek Kulesza, a po moim powrocie do Wilna przekaza� komend� ZWP w moje r�ce. Uwa�a�, �e jego pobyt w wi�zieniu za czas�w sowieckich, gdzie by� torturowany przez NKWD, nadwer�y� jego psychik� i dlatego mia� trudno�ci z prowadzeniem ca�o�ci organizacji. Poprosi� mnie, abym przej�� komend� ZWP i prawie przez cztery miesi�ce by�em komendantem Zwi�zku.
Ile os�b wchodzi�o w�wczas w sk�ad ZWP?
Druga po�owa 1941 i pierwsza po�owa 1942 roku to okres najwi�kszego rozkwitu Zwi�zku. Imiennych spis�w oczywi�cie nie by�o. Prowadzili�my spisy, ale tylko i wy��cznie liczbowe. Rozmieszczali�my te oszacowania na mapie, �eby si� orientowa�, gdzie ilu jest ludzi. W lutym-maju 1942 r. by�o nas ponad 6 tysi�cy.
Sze�� tysi�cy?
To by�o mniej ni� w drugiej po�owie 1941 r./ bo wtedy szacowali�my Zwi�zek na oko�o 8 tysi�cy, ja za� mia�em 6 tysi�cy podkomendnych.
Jednak Piotr Niwi�ski podaje inne liczby. Wed�ug jego bada�, we wrze�niu 1941 r. ZWP liczy� oko�o 5 tysi�cy os�b/ a potem liczba ta obni�y�a si� do oko�o 1500.5'
Liczba podana w ksi��ce Piotra Niwi�skiego jest prawdziwa, ale dotyczy tylko pewnego okresu, poniewa� przez ca�y czas stan jednostek ulega� zmianom. Ju� w 1941 r. podj�to pr�b� przeliczenia stanu osobowego jednostek, ale byty du�e trudno�ci z przeprowadzeniem takiego spisu. Ludzie przenosili si�, by�y aresztowania, by�y wyw�zki, mimo to starali�my si� robi� to dok�adnie. Kiedy uwa�ali�my, �e jakie� liczby s� zawy�ane, powtarzali�my liczenie. Wed�ug naszych szacunk�w, ZWP liczy� w okresie najwi�kszego rozwoju oko�o 8 tysi�cy os�b. Przyczyni� si� do takiego rozwoju komendant jednostek w terenie "Aleksander", niestety do dzisiaj nie znam jego nazwiska. By� synem bogatego ziemianina z Wile�szczyzny. By� bardzo energiczny, mia� bardzo du�o znajomych i krewnych w terenie. Je�dzi� po Wile�szczy�nie, �otwie, Litwie i zak�ada�
5) Piotr Niwi�ski Garnizon konspiracyjny miasta Wilna, s. 90, Toru� 1999 r.
32
oddzia�y ZW� Rymi�ski wybiera� z tych grup ludzi do dzia�alno�ci ideowej i politycznej, za� "Aleksander" do dzia�alno�ci wojskowej. Niestety "Aleksander" te� zgin��, ale znacznie p�niej, w nie wyja�nionych okoliczno�ciach. Te� gdzie� wyjecha� i nie wr�ci�. Nie wiadomo, czy go z�apano i zastrzelono czy zgin�� w walce.
W maju 1942 r. ponownie zosta�em zmuszony do opuszczenia Wilna. Ja� Mackiewicz zosta� przeniesiony z gmachu Gestapo do szpitala na Zwierzy�cu. Zdecydowali�my si� go odbi�. Niestety, komenda Ziem P�nocno-Wschodnich nie zgadza�a si� na t� akcj�. Pocz�tkowo wyra�ono zgod�, ale wkr�tce wycofano j�. Musieli�my zrezygnowa� z odbicia naszych ch�opc�w.
Ca�a akcja by�aby szalenie prosta. W szpitalu byli nasi ludzie, mieli oni zmyli� stra�e litewskie, bo wi�ni�w pilnowali Litwini. Ch�opcy mieli tylnym wyj�ciem wycofa� si� poza teren szpitala, a tam ju� czekaliby�my na nich. Do Wilii by�o stamt�d niedaleko, p�niej mieli�my przeprawi� si� do Zakr�tu. Tam czeka�yby �rodki transportowe i natychmiast Ja� i inni mieli by� wywiezieni z Wilna.
Jednak komenda nie wyrazi�a zgody, a w par� dni p�niej Niemcy w jaki� spos�b dowiedzieli si�, �e by�a przygotowana akcja odbicia. Zacz�li szale�, �cigali Staszka Kulesz� i mnie. Wilno zosta�o oplakatowane listami go�czymi za Staszkiem i za mn�. Podejrzewali, �e to my organizowali�my odbicie. Pomys� rzuci� Zbyszek Kuligowski, opracowanie operacyjne by�o moje, a Staszek by� naszym doradc�. Wprawdzie psychicznie nie wytrzymywa� wi�kszych napi��, prosi� o nie delegowanie go do �adnych samodzielnych akcji, ale znakomicie wykonywa� wszelkie zlecenia i rozkazy.
W maju 1