3955

Szczegóły
Tytuł 3955
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

3955 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 3955 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 3955 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

3955 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

Furmaga Les�aw GWA�T Tower Press 2000 Je�eli B�g ��da pomocy Wiadomo, �e k�ami� kap�ani Pustelnik z Carin Dzie� by� pogodny, s�o�ce jakby znieruchomia�o w �rodku nieba. Do kraw�dzi kamiennej g�ry przyklejone by�y domy i ogrody. Skalisty krajobraz i hucz�ce morze nie przyci�ga�y na to uroczysko. Domki drzema�y na zboczach, w porcie ko�ysa�y si� kutry, na kt�rych ogorzali m�czy�ni w rybackich kapeluszach suszyli sieci, zwijali liny, przetaczali beczki. Nawet zaraza religijnej wojny by�a tu niewidoczna. Maria Elwira odnalaz�a domek Remis, wesz�a do ogrodu. W niewielkim salonie trzaska� ogie� na kominku. Remis ubrana by�a w skromn� sukni�, kt�ra podkre�la�a jej kobiec� urod�. Wn�trze domu robi�o wra�enie zadbanej staroci. Meble i bibeloty dalekie by�y tu od nowoczesnej tandety. Wszystko, opr�cz telewizora i radia, pami�ta�o czasy poprzednich pokole�, Maria przypatrywa�a si� m�odej gospodyni. � Czy ty nie dozna�a� szoku? � zapyta�a po chwili bez wst�p�w. Remis zwr�ci�a twarz ku Marii, rysy jej st�a�y. � Co wiesz? � zapyta�a kr�tko. � Wiem du�o � odpar�a r�wnie kr�tko Maria. Remis siedzia�a teraz z g�ow� wtulon� w ramiona. � Zastanawiam si� sk�d wzi�am tyle si�y � powiedzia�a patrz�c w ogie� na kominku. � Mia�a� du�o szcz�cia, to byli przecie� najemni mordercy � Maria Elwira nadal przygl�da�a si� dziewczynie. Remis unios�a g�ow�, jakby pozbywaj�c si� opor�w i zacz�a m�wi�. � Uderzyli w ty� roweru. Upad�am, wrzucili mnie do samochodu, skr�cili w jar. Kt�ry� zerwa� mi bluzk�... Wywlekli mnie z auta, zacz�li podrzuca� jak kuk��. Upad�am na piach. Pili whisky. Zerwa�am si�, zacz�am krzycze�, ucieka�, Dopadli mnie. Stali, patrzyli, spierali si�, kt�ry pierwszy. Dw�ch chwyci�o moje r�ce, trzeci zacz�� gwa�ci�, potem nast�pny. By�o ich kilku, jednego nazywali Gass, drugiego Anio�... to by� zwyrodnialec, zadawa� b�l. Nawet gdy traci�am przytomno�� czu�am, �e to znowu on... Gdy ju� nie mog�am nie uda�o mu si�, wi�c mnie depta�. � S�ysza�am wybuchy �miechu. Przesta�am czu�. Nie wiem jak d�ugo le�a�am p�przytomna... Na g�rze by�o �r�de�ko, strumyk szumia� gdzie� blisko. Wesz�am do lodowatej wody. Powoli przestawa�am krwawi�. Trwa�am w bezruchu a� zdr�twia�am. Zacz�am krzycze�. Nikt nie s�ysza�. Odnalaz�am podart� sp�dnic�. Na prze�aj, po skale zawlok�am si� do domu. Matka by�a w Beldown. W mieszkaniu wszystko sta�o na swoich miejscach, jakby si� nic nie wydarzy�o, panowa� spok�j, cisza. � Remis podesz�a do okna, patrzy�a na kuter, wp�ywaj�cy do portu, unosi�y si� nad nim ptaki, szarpi�c resztki ryb z sieci przy burtach. S�o�ce wysz�o wysoko. W pokoju przygas� ogie� na kominku, stary zegar uderzy� na kwadrans jakiej� godziny. Remis zwiesi�a; g�ow�, zni�y�a g�os. � Czu�am, �e jeszcze ci�gle dzieje si� co� z�ego. Nie mog�am umiejscowi�, okre�li�, nazwa� co to by�o. Nagle zrozumia�am. P�czkowa� we mnie jad tych bestii. Dosta�am torsji, pobieg�am do �azienki, zacz�am si� broni�. Ta obrona doda�a mi si�y... Nie by�am ju� zniewolona, mog�am z tym gwa�tem walczy�, przynajmniej teraz. Mia�am wra�enie, �e brak tej obrony by�by zwyrodnieniem. Gor�ca woda kr��y�a w moim brzuchu, przynosi�o to ulg�, oczyszcza�o mnie jako�... Nie posz�am na policj� ani do lekarza, ba�am si�, �e oni te� mnie zniewol�. Siedzia�am w domu a� znik�a opuchlizna i si�ce. Mia�am nadziej�, �e gor�ca woda pomog�a, chcia�am zapomnie� o wszystkim. Niestety... by�o inaczej. My�la�am, �e oszalej�. Znik�d nie by�o ratunku. Przysz�o mi do g�owy, �eby oszuka� Teda, ch�opaka z kt�rym by�am ostatnio. Powiedzie� mu, �e to jego dziecko. Z tym posz�am do spowiedzi... � Remis umilk�a, patrzy�a na p�omienie w kominku. � Tak postanowi�am � Powr�ci�a do w�tku. � Ksi�dz wyjrza� z konfesjona�u. � Nie! Nie! � zaprotestowa�. Dziecko z gwa�tu, wychowane w oszustwie?! Co ty m�wisz!... � powiedzia� przera�ony. � Wi�c to dziecko ma wiedzie� dlaczego jest na �wiecie? Maj� to wiedzie� wszyscy? � zapyta�am. Nie by�o odpowiedzi. Remis przerwa�a, zn�w patrzy�a na dogasaj�c� g�owni�, Maria Elwira na kamienny obraz fiordu. Wysoko zawis� ptak, wielka mewa szybowa�a w bezruchu skrzyde� jak metalowy latawiec. Co� nieuchwytnego by�o w wysokich ska�ach nad miasteczkiem. � Je�eli dziecko oka�e si� takie jak Anio�, b�dziesz mu matk�, pokochasz je szczerze? � zapyta�a �agodnie Maria Elwira. Remis unios�a g�ow�, mia�a dziwnie pust� twarz, odwr�ci�a oczy w bok. Milcza�a chwil�. � Czy b�d� mog�a pokocha� to dziecko... � to jaki� upiorny sen � powiedzia�a jakby jedynie do siebie. � S�ysza�a� o Albakorze � zapyta�a Maria. � Tak, kiedy� opowiada�a mi matka. � To ja przed laty strzela�am w Segers � powiedzia�a szybko Maria Elwira. Zapanowa�a cisza. W dole falowa�o morze. Pieni�o si� przy brzegach. Nie by�o s�ycha� jego szumu, wali�o o ska�� szerok� fal� jak na niemym filmie. Remis poblad�a. � Ty organizowa�a� gwa�ty?! Ty!? � Zostaw. To stare dzieje, chc� ci pom�c � powiedzia�a Maria Elwira. � Mnie napadli twoi ludzie! � krzycza�a nagle wzburzona Remis. Teraz Maria szuka�a s��w, aby wyrazi� to co musia�a powiedzie�. � Anio� to by�... to by�... ja go kiedy� urodzi�am... � wypowiedzia�a zmienionym g�osem. � Tw�j syn?! � Syn? Czy m�j?...� Twarz Marii Elwiry sta�a si� te� pusta. � Tw�j syn?! � krzycza�a ci�gle przera�ona Remis. Pochwyci�a za �ciany my�liwsk� strzelb�. � Id� precz. Nie chc� twojej pomocy! Precz! Przepadnij szakalico, szakalowa matko!... Maria pr�bowa�a uspokoi� Remis, przekaza� jej cz�stk� prawdy o tamtym, ale to by�o niemo�liwe... � A wi�c tak sko�czy�a si� jej misja... Nie musia�a tu przyje�d�a�... Nie musia�a! Na pewno? Nie wiedzia�a w�wczas, �e �ycie udzieli jej odpowiedzi tak�e na to pytanie. Otrz�sn�a si�. Ruszy�a na prze�aj, stan�a nad urwiskiem. �cie�ka wita si� mi�dzy zboczami ska� w jarach poro�ni�tych traw�. Maria Elwira zesz�a ni�ej, wyj�ta kluczyki, otworzy�a drzwi starego citroena, ruszy�a kamienn� drog� wzd�u� potoku. W Port � Loden sta�o przy nabrze�u kilkana�cie kutr�w. Maria zapyta�a o �Santa King�. Odnalaz�a bez trudu szypra. Stary u�miechn�� si� i wyci�gn�� r�ce. � Znalaz�a� si�, a my�la�em ju� B�g wie co. � Zaprowadzi� j� do malej mesy. Propozycja by�a kr�tka. � Zostaniesz na kr�lestwie w kambuzie, jest nas pi�ciu, jadamy trzy razy dziennie. S� puszki, makarony... Zreszt� b�dziesz tak�e robi� zakupy. Kubryk po sieciach przerobimy ci na kabin�. OK? � zapyta�. � OK � odpowiedzia�a. I tak zacz�a si� jej morska kwarantanna. Wieczorem byli ju� w zatoce. Ze wschodu wia�o ma�� tr�jk�, kuter ry� dziobem fale. Woda pi�trzy�a si� na grzbietach. Dooko�a by�a nieograniczona przestrze� morza, w g�rze przestrze� do gwiazd. Patrzy�a na te gwiazdy przez szczelin� w skajlajcie. Zapad�a w sen, przespa�a pierwszy raz od wielu lat noc i p� dnia. Gdy obudzi�a si�, kuter tra�owa�, a ludzie przebierali ryby z poprzedniego zaci�gu. W kambuzie by� porz�dek, grza� si� dla niej pudding z szynk�, sta�a butelka wina i kubek. Pobieg�a do Grahama wyt�umaczy� si�, �e zaspa�a. � Dobrze, �e w og�le chodzisz, inna by rzyga�a dalej ni� biegn� fale; wieje pi�tka � roze�mia� si� szyper. Nast�pnej nocy wr�ci�y wspomnienia. Le�a�a w koi, patrzy�a przez �wietlik na niski maszt z anten�, kt�ry uparcie kre�li� zygzaki mi�dzy gwiazdami. ...Kiedy� zadawa�a Bogu pytanie, dlaczego to spotka�o j�... Dlaczego w�a�nie j�? Po owej spowiedzi, kt�rej nie zapomni nigdy, przesta�a wierzy� w Boga. W Boga? To nieprawda... W Boga wierzy�a zawsze... Ale gdzie by� B�g w�wczas? Potr�cili j� podobnie jak Remis, samochodom, skuter upad�. Zwi�zali, zakleili plastrem usta. Znalaz�a si� w baga��wce. Czu�a, �e serce zamiera jej z przera�enia. By�o ich pi�ciu. ...Mi�dzy kar�owatymi drzewami na stoku wzg�rza stal opuszczony dom. Zawlekli j� do sutereny w tym domu. Miejsce by�o przygotowane. W rogu le�a� materac przykryty kocami. Z boku sta� koszyk z jedzeniem i butelka whisky. Zauwa�y�a, �e w strasznych chwilach dostrzega si� szczeg�y, a inne nawet wa�niejsze rzeczy uchodz� uwadze. Z koszyka wystawa�a laska salami, a w bulkach le�a� wielki n� z kompasem w r�koje�ci. Zdarli jej plaster z twarzy. Wtuli�a si� w k�t. Patrzy�a przera�ona na pi�ciu bandyt�w. Wysoki drab rozpina� portki, inni robili to samo. Zerwa�a si�, rzuci�a ku wy�amanym drzwiom. Dosta�a po raz pierwszy w twarz, upad�a. Zn�w uciek�a w kamienny k�t. Dw�ch unios�o j� za r�ce, ten, do kt�rego pozostali m�wili Hyde, przysun�� si�. Tkwi�a nieprzytomna przy �cianie, zerwa� jej stanik, przygni�t� za g�ow� do ziemi, zbli�y� narz�d do jej nagich piersi, ociera� go chwil� o nie. Kt�ry� otworzy� butelk� whisky i poda� j� bestii. � Wlej jej w ryj, b�dzie gi�tka � parskn��. Hyde wypi� kilka �yk�w, potem chwyci� j� za w�osy, wla� sporo w�dki do gard�a. Taki z rud� brod� zerwa� z niej sp�dnic�, chcia� zerwa� te� figi. � Zostaw! � warkn�� szef � daj ch�opcom, niech si� pobawi�. Ca�y czas broni�a si�. Trzyma�a te figi. Rechotali. Zosta�a ca�kiem naga. Po�o�yli j� na materacu, trzymali za r�ce. Z nogami walczy� Hyde bez niczyjej pomocy. Rozchyli� je. Poczu�a jego ci�ar na sobie. Ci�gle spostrzega�a r�ne szczeg�y. Zauwa�y�a, �e kt�ry� popija z butelki whisky i onanizuje si� przy pomocy fig, kt�re z niej zdarli. Ten wielki gryz� dotkliwie jej piersi. Potem wdar� si� w ni� nagle, bole�nie i gwa�ci�. Trzyma� j� za w�osy jak zwierz�. �mia� si� chrapliwie. Tamci stali doko�a, mieli spuszczone portki, czekali na swoj� kolej. Usi�owa�a przesta� istnie�... Ale po przera�eniu przychodzi�a jasno��, strach powoli mija�, przyp�ywa�a rozpacz. Jakby szerok� od kra�ca do kra�ca ziemi rzek�, wlewa�a si� w ni� �wiadomo��. Uczepi�a si� my�li, �e to sen. Chcia�a przebudzenia, ale upiorny sen trwa�. Przebudzi�a si� wi�c z marze� o �nie. Przesta�a odczuwa� ci�ar �cierwa na sobie, smr�d w�dki i papieros�w. Szakal przemoc� otworzy� jej oczy, zobaczy�a wykrzywiony zwierz�c� rozkosz� pysk. Mia� cienkie, d�ugie jak d�d�ownice, wargi, mord� szerok�, nos prosty, rozszerzony na dole w bydl�ce chrapy... Po szyi chodzi� mu robak sk�rek, czy szczypawa, br�zowy, piwniczny robak ze szczypcami na odw�oku. Kilka podobnych biega�o po kamiennej �cianie nad jej twarz�. Zemdla�a, obudzi�o j� bicie. Poczu�a zn�w rw�cy b�l. � No, uwa�aj dziwko... teraz... � charcza� zwyrodnialec. Z ca�ej si�y unios�a biodra i szarpn�a nimi, przewracaj�c si� na bok. Us�ysza�a zbiorowy rechot bandy i z�y �miech potwora, kt�ry jeszcze le�a� na jej piersiach. ...Kilka mocnych uderze� w obola�� twarz, s�ony smak krwi i chwilowe ot�pienie. Zbir, kt�rego kompani nazywali Hyde, uni�s� jej g�ow� za w�osy, zajrza� w oczy. Przygni�t� j� zn�w w d� do fallusa, wytar� go o jej twarz. � Li�, albo ci zrobimy terroryst�... Zn�w zemdla�a. Gdy wr�ci�a jej �wiadomo��, Hyde lepki od potu le�a� na jej �onie, piersiach, twarzy. Zepchn�� go drugi. Gwa�ci�, chichota�, k�sa�, �lini� j� plwocinami, w�dk�. Gdy nast�pni k�adli si� mi�dzy jej szeroko rozepchni�te uda, chwilami odzyskiwa�a �wiadomo��. Chcia�a si� modli�, ale nie mog�a. Jakby przez sen poczu�a w ustach w�ochatego robaka. Zacisn�a z�by, us�ysza�a wycie. Co� gor�cego kapa�o jej na twarz. To krew broczy�a z szakala, przegryz�a wilko�acz� warg�. Wielkolud pochyli� si� nad ni�. W s�oiku mieli kreta. Przednie �apy z zakrzywionymi pazurami i pysk zwierz�tka jak p�ug, wystawa� z naczynia. Hyde po�o�y� jej obcas na ustach, przygni�t� je. � W moim kraju tak karano zbuntowane kurwy. Podgrzejmy s�oik, kretowi zrobi si� gor�co, b�dzie chcia� uciec, przystawimy ci go do dziury i kret w ni� wejdzie... Widzia�a� rozdarty brzuch dziwki, kt�rym wyszed� kret? Chcesz pofika� z b�lu? Poczu�a dotkliwy ch��d. Kt�ry� sta� nad ni� z opr�nionym kub�em wody. To nie byt sen. Hyde podgrzewa� zapalniczk� s�oik, kret k��bi� si� w nim, zwiera� i rozwiera� �apy z pazurami jak szpilki. Zerwa�a si�. � Uciec! Ratunku! Ratunku! pochwycili j�... Chyba B�g lito�ciwy zabra� jej przytomno��. Koszmar straci� realne wymiary. Zn�w poczu�a ch��d zimnej wody. Koszmar wr�ci�. Stali wok�, Hyde trzyma� rozgrzany stoik, w kt�rym wi�o si� i skr�ca�o mordercze zwierz�tko. Przystawili do s�oika owoc kiwanoli. Ryjkonos zag��bi� szpony w mi��szu. � Chcesz kreta do dziury? � Nie! Nie! Nie! s�ysza�a sw�j krzyk wydzieraj�cy si� gdzie� w m�zgu. � To ruszaj si�, jak ci� kochamy, bierz do buzi i nie gry� suko... Gdy zapada�a w omdlenie, bili i polewali wod�. Czu�a, �e by�a z bestiami sama. Nagle zabrak�o Boga na niebie, zabrak�o �wiat�a i ciemno�ci. Ju� nie mog�a. Sko�czy�a si� jej wytrzyma�o��, jej kobieca mo�liwo�� s�u�enia oprawcom. Szykowa� si� znowu Hyde... Jej r�ka trafi�a na grub� ostr� drzazg� z rozbitej okiennicy. Nie my�la�a o niczym. Chwyci�a t� drzazg� i z ca�ej si�y pchn�a przed siebie. Uderzy�a w brzuch wilko�aka. Chwil� panowa�a cisza. Zaraz jednak poczu�a uderzenie, bola�o, nast�pne te� bola�o... Kopni�cia oddala�y si�, mia�a wra�enie jakby katowano kogo� obok. Nie bola�o ju�, s�ysza�a tylko razy. Oprzytomnia�a. Ten z obanda�owanym brzuchem sta� w butach na jej biu�cie i sika� grubym strumieniem. But podni�s� si�, kopn��. W dalszym ci�gu nie czu�a b�lu. � Ucieka�a� z dziur�, ale ci si� nie uda�o, bo tego �wi�to�� zabrania � drwi�. Chcia�a� kurwo zepsu� pocz�cie, zgrzeszy�a�... � Zapad�a ciemno��. W szpitalu trwa�a w ob��dzie. Op�dza�a �ono przed kretem, na twarzach piel�gniarek widzia�a piwnicznego robaka. Gdy zobaczy�a na kolorowej ok�adce niemowl�, zacz�ta krzycze�, �e to kret. � Kret! Ratunku! Mija�y dni, powoli przychodzi�a do siebie. Stara�a si� zapanowa� nad ob��dem. Po szoku wraca�a �wiadomo��. Jej ch�opak przyni�s� kwiaty, jakie� owoce, czekoladki. By� milcz�cy. Ksi�dz m�wi� o mi�osierdziu i powo�aniu kobiety do macierzy�stwa. Pewnego dnia powiedzia�, �e b�dzie mia�a dziecko. Dosta�a ataku epilepsji... Dobry zmys� mia� stary Graham. ��d� ta�czy�a na falach, kr�tki maszt kre�li� na niebie mi�dzy gwiazdami list do Pana Boga. Tu, z daleka od ziemi, by� inny �wiat. Wspomnienia przesuwa�y si� tylko gdzie� na starym filmie. Przez krajobraz fal i wichury by�y odleg�e. Wiatr t�a�, fale ros�y, ludzie nie mieli apetytu. Morski �wiat inny od tego na brzegu. My�la�a, �e dobrze jest uciec daleko od ziemi. Lato by�o wietrzne i burzliwe. Ryba uciek�a z �owiska, zaci�gi niewiele przynosi�y po�owu. Gotowa�a rybakom straw�, my�a garnki. Kutrowi towarzyszy�y mewy na niebie i fale przy burtach. Zmieni� si� krajobraz, ale rozliczenie dokonywa�o si� ci�gle. Chcia�a odp�dzi� tamte obrazy. Nie mog�a. ...W szpitalu pewnego ranka dosta�a ci��owych md�o�ci. Pomy�la�a o samob�jstwie. Pami�ta wyraz twarzy Edgara, swojego ch�opca, gdy powiedzia�a, �e urodzi to dziecko. On wiedzia�, �e jest osaczona i nie ma w tym kraju innego wyj�cia. Poca�owa� j�, prosi� o przebaczenie. Przysi�g�, �e j� kocha, ale nie czuje tyle si�y, aby dzieli� to straszne po�wi�cenie. Wyjecha�. Nocami budzi�a si�. W ciemno�ciach chodzi� po jej szyi piwniczny robak ze szczypcami na odw�oku. W s�oiku k��bi�o si� czarne zwierz�tko. Popad�a w obsesj�. Powiedzia�a o tym rodzicom, zakonnicy, ksi�dzu. Byli wyrozumiali. Kupowali, jej czekoladki, owoce mango, pomara�cze... � Na �wiat przyjdzie dziecko... bezbronna istota, kt�r� musisz kocha�... � Musisz pokocha�!? Nie ma takiego poj�cia � musisz pokocha�! � Oni k�ami�, krzycza� jej B�g. Zapyta�a lekarza, czy ju� zawsze b�dzie mia�a padaczk�. Powiedzia�a o obsesji, o krecie, robaku, w�skich wargach, sp�aszczonym nosie, �e je�eli zobaczy tak� twarz dziecka to... to... � B�g ci dopomo�e c�rko � odpowiedzia� lekarz. Wykrzycza�a, �e znowu czuje si� gwa�cona. Zw�tpi�a w ludzi. Ca�� wol� skupi�a na tym, �eby nie by� cz�owiekiem. � Jeste� doniczk�... doniczk�, doniczk�, doniczk�. Wrzucono w ciebie ziarno, doniczka nie czuje... Zosta� doniczk�... � powtarza�a nocami. Pomog�o. Wysz�a ze szpitala. S�siedzi przynie�li s�odycze i pluszow� maskotk�. Pomy�la�a, �e to dla dziecka i dosta�a ataku epilepsji. Przyjechali lekarz i ksi�dz. Zacz�li m�wi� o powo�aniu kobiety, mi�osierdziu. Znajomi unikali jej, przechodzili na drug� stron� ulicy, patrzyli w bok. Ksi�dz odprawi�, w ko�ciele nabo�e�stwo w intencji pocz�tego dziecka, c�rki Bo�ej Elwiry. Kupi�a �rodki nasenne... Zn�w znalaz�a si� w szpitalu. Zamilk�a. Przesta�a m�wi�. Wywieziono j� do Francji, umieszczono w klasztorze. To by� dobry pomys�. Le�a�a w ��ku, patrzy�a w sufit. Ci��a by�a zaawansowana, by�o oczywiste, �e dziecko przyjdzie na �wiat. I przysz�o. By� to ch�opiec, mia� w�ziutkie wargi i szerokie chrapki nosa. Pokazano jej go po kilku dniach. Siostry i rodzice, kt�rzy przyjechali, m�wili, �e jest �liczne. Pami�ta, �e gdy zobaczy�a te rysy poczu�a uderzenie. Zamkn�a oczy, po krecim ryjku biega� piwniczny robak. Zabrano dziecko. Ci�gle milcza�a. Raz us�ysza�a, gdy francuski lekarz m�wi�, �e ona jest ofiar� podw�jnego gwa�tu. Przystan�a, pods�ucha�a rozmow�... Us�ysza�a, �e jej natura odrzuci�a p��d wymuszony wbrew ca�emu ustrojowi. Si�� z zewn�trz, chciano st�umi� ten odruch odrzucenia, nie uda�o si�. Zauwa�y�a, �e z pokoju usuni�te zosta�y szczeg�y, kt�re mog�y przypomnie� jej dziecko, ci���, gwa�t. Zabrano maskotki, ksi��ki o piel�gnowaniu niemowl�t, sukienki. Na ich miejscu znajdowa�a nowe rzeczy, nie przypominaj�ce tamtych. Rozmawia�a ju� z siostrami, zacz�a wychodzi� do ogrodu. Pojecha�a z zakonnic� Teodor� do miasteczka. Pami�ta, �e �mia�y si�. Koszmar jakby min�� i ona wraca do zdrowia... Po latach dowiedzia�a si�, �e gdy le�a�a w szpitalu, ojciec postanowi� aby jego c�rka wychowa�a to dziecko. Zn�w znalaz�a si� w zakonie na wyspie. Zn�w m�wiono do niej �c�rko� i s�ysza�a o umi�owaniu i mi�osierdziu. Zacz�a wzywa� na ratunek piek�o i morowe powietrze. � Powi�a� dzieci�, musisz otoczy� je mi�o�ci� � powiedzia� do niej nowy ksi�dz katecheta. Zn�w w nocy zobaczy�a tarantul�. Budzi�a si� z krzykiem na ustach. Wraca�y wizje zdarze� w mrocznej piwnicy. Zn�w zapad�a w milczenie. Przywieziono jej dziecko. Ko�yska sta�a w rogu klasztornej celi, nie zbli�a�a si� tam. Zakonnice karmi�y i przewija�y niemowl�. Zn�w podj�ta walk� z natur�... B�d� suk�, kur�, wilczyc�... Mi�o��, szcz�cie pocz�cia, mi�o�� macierzy�ska to podszepty szatana. Rozwijaj�ce si� w tobie �ycie jest �wi�to�ci� jedyn�... P��d to cz�owiek... � Bzdura!... Kie�kuj�cy �o��d� nie jest d�bem, podgrzane przez orlic� jajo, jest jajem, nie or�em. Oni k�ami�! Rozpaczliwa walka trwa�a... Podejd� do dziecka matko... s�ysza�a w snach nie snach g�os, kt�ry te� by� nie do pokonania... Matko, matko... Matko?... Mija�y dni. Rozterka i tortura trwa�y. Przemog�a si�, podesz�a do ko�yski. Dziecko spa�o. Ogarn�o j� przera�enie, �e zobaczy skorpiona. Uciek�a do ��ka, przykryta twarz ko�dr� i �arliwie zacz�ta si� modli�. By�a pewna, �e pragnie �mierci. Ale nazajutrz zn�w podesz�a do ko�yski. Dr��c, odwi�za�a becik i wzi�ta niemowl� na r�ce. Nie byt to kret ani piwniczny robak, nie czepia� si� jej piersi chitynowymi �apkami. Dziecko otworzy�o oczy, by�y niebieskie i weso�e... Zakonnice uzna�y, ze sta� si� cud. Niepotrzebne by�y ju� nia�ki w habitach. Wzi�a niemowl� na r�ce. To by�o zwyczajne dziecko. Po�o�y�a je w beciku do rana sta�a przy oknie. Wiedzia�a ju�, �e podejmie heroiczn� pr�b�. Jej osobowo�� by�a rozdarta. Razem z postanowieniem, �e b�dzie dla tego dziecka ofiarn�, godn� szacunku, zwierz�c� matk�, jakby odzyska�a spok�j. Ojciec wywi�z� j� do Elberg, wynaj�� mieszkanie w zieleni nad potokiem. Promienia� szcz�ciem, Magnus, bo takie imi� otrzyma�o dziecko, rozwija� si� �wietnie. Raz postawi�a w�zek na g�rce, kto� tr�ci� hamulec.. W�zek potoczy� si� po jezdni. Wyskoczy�a ze sklepu z paczk� w r�ce. W�zek jecha� szybko do skrzy�owania, gdzie po g��wnej ulicy p�dzi�y samochody. Bieg�a jak oszala�a, i rzuci�a paczk� i portfel. W�zek wjecha� na skrzy�owanie. Us�ysza�a pisk opon. Pchni�ty ci�ar�wk� mikrobus lecia� na le��cego przy kraw�niku Magnusa. Skoczy�a za dzieckiem. Poczu�a uderzenie. Straci�a przytomno��, Ockn�a si� w szpitalu. Le�a� przy niej ca�y, zdrowy Magnus. Przyjecha� ojciec, p�aka� ze szcz�cia. Wok� pe�no, by�o kwiat�w i prezent�w... Mia�a z�amany obojczyk i by�a og�lnie pot�uczona. Le��c w szpitalu pewnego dnia zobaczy�a na ok�adce magazynu ilustrowanego swoj� fotografi�. W �rodku by� wywiad z ojcem. Zacz�ta czyta�, pociemnia�o jej w oczach. Ojciec m�wi�, �e jego c�rka pokocha�a dziecko gwa�cicieli. Od�o�y�a gazet�, czu�a pustk�. Zaraz potem run�li na ni� innego rodzaju szakale, dziennikarskie hieny. U�ywaj�c r�nych sztuczek, przerywali szpitalne kordony i wpe�zali do niej, migaj�c fleszami. Odwraca�a twarz i milcza�a. Zdziwi�a si� jednak kt�rego� dnia s�ysz�c sw�j g�os i to co m�wi. Zamiast s��w buntu, wypowiada�a, s�owa pokory. Czy�by mia�a teraz dwie natury? W�a�ciw�, ukryt�, nieust�pliw� i drug� w p�askiej aktorskiej masce?... � Prosz� pani, kobieta stworzona jest �eby dawa� �ycie, nie ma przecie� wi�kszego dokonania pod s�o�cem, prawda? � Niemal promienia�a. � A jak uk�ada si� pani �ycie osobiste? � pyta�a dziennikarka. � Moje �ycie osobiste, to syn Magnus. � A co pani czuje do zbocze�c�w, kt�rzy pani� brutalnie skrzywdzili? � Mi�osierdzie czuj�. Czyn nieczysty jakiego dokonali zosta�, u�wi�cony moim stanem b�ogos�awionym. B�g widocznie czuwa� � odpowiedzia�a wpatruj�c si� w aureol� �wi�tej Niepokalanej na obrazie w rogu szpitalnej sali. Mija�y dni, p�niej miesi�ce. Ojciec zosta� merem w miasteczku. Ona mia�a w�wczas dwadzie�cia kilka lat by�a samotn� dziewczyn�. Narzeczony odszed�, to prawda, ale po dw�ch czy trzech latach od gwa�tu, m�czy�ni przestali od niej stroni�. Nie mia�a jednak �adnego towarzystwa, ba nawet znajomych, nie spotyka�a si� z nikim z domu wychodzi�a na spacer jedynie z dzieckiem. W rynku Beldown szanowany powszechnie Wiktor Adams mia� sklep z urz�dzeniami elektronicznymi. By� to elegancki magazyn hurtowo � detaliczny. Przed dwoma laty �ona Wiktora, pani Sandra Adams, znana aktorka, zgin�a w wypadku samochodowym wraz z dwojgiem dzieci. M�ody elektronik d�ugo nie m�g� otrz�sn�� si� z ciosu, kt�ry go spotka�. Sklep ci�gle straszy� �aluzjami na witrynach. By� ciemn� plam� w kolorowym rynku. Wiktor wybudowa� granitowy grobowiec na cmentarzu, mia� tam kamienn� �awk� dla siebie. Sp�dza� na niej ca�e dnie. Chodzi� te� do parku z ksi��k�, szuka� ustronnych miejsc i czyta�. Po pewnym czasie uk�oni� si� Elwirze. Gdy spotka� j� ponownie z dzieckiem, da� Magnusowi eleganck� zabawk�, monitorek wy�wietlaj�cy kolorowe postacie z bajek. By�o to urz�dzenie drogie, Maria Elwira zaprotestowa�a, odm�wi�a przyj�cia zabawki. Tak zacz�a si� ich znajomo��... Wiktor by� przystojny, mia� trzydzie�ci kilka lat, je�dzi� sportowym MG. Po pewnym czasie z�o�y� wizyt� w domu Tellier�w. Przyni�s� Elwirze kwiaty i s�odycze. Wydawa�o si�, �e tych dwoje dopomo�e sobie w nieszcz�ciu. Maria zacz�a chodzi� na spacery. Pojecha�a na piknik czerwonym kabrioletem, posz�a z Wiktorem do kina na nocny seans. Gdy jednak pr�bowa� uj�� jej d�o�, cofn�a j�. Gdy Wiktor chcia� poca�owa� j� odepchn�a go. W nocy zn�w zjawili si� szakale. Prze�ywa�a gwa�t na nowo. Wiktor przyni�s� kwiaty, przeprosi� j�, przyrzeka�, �e b�dzie czeka�, a� ona powr�ci do r�wnowagi. Je�dzili dalej na wycieczki, chodzili do kina. Ona czu�a, �e Wiktor chcia�by czego� wi�cej i przera�a�o j� to. W snach widzia�a go razem z szakalami w piwnicy rozwalonego domu. Matka g�adzi�a j� po g�owie namawia�a aby nie zrywa�a tej znajomo�ci... � Ratuj swoj� m�odo�� Elwiro... Wiktor to dobry cz�owiek, los skrzywdzi� go jak ciebie, dopom� mu, on dopomo�e tobie.... � m�wi�a swoim �agodnym g�osem. Gdy przychodzi�, matka opuszcza�a samotnie na pi�terku, parzy�a herbat�, podawa�a ciastka. Tylko senior Tellier nie by� zadowolony, �e c�rka przerwa�a �ycie pustelnicy. Wiktor wym�g�, �eby pojecha�a do lekarzy angielskich, zbada�a si�, leczy�a. Zacz�� u�miecha� si�, zdj�� �aluzje z witryn sklepu w rynku, zatrudni�, ekspedient�w, zorganizowa� kiermasz i akcj� dobroczynn�. Maria Elwira pozostawa�a na obserwacji w klinice. Wyniki bada� nie by�y pomy�lne. Gwa�t pozostawi� wyrw� w psychice m�odej kobiety. Nie czu�a potrzeb erotycznych, nie by�a zdolna do uczu� macierzy�skich. Tolerowa�a m�czyzn, ale gdy pojawia�o si� w ich zachowaniu co� zwi�zanego z seksem, przera�a�o j� to. Ba�a si� dotyku ich r�k, widoku cia�a. Doktor na jej pro�b� powiedzia� o tym Wiktorowi. Ona ju� przedtem wiedzia�a, �e zosta�a okaleczona na zawsze. Wiktor przychodzi� jeszcze, potem widywano go z c�rk� w�a�ciciela jachtowej przystani... Mija�y dni, tygodnie, miesi�ce. Magnus r�s�, senior Tellier robi� karier� w partii chrze�cija�skiej, matka usun�a si� w cie� swojej niszy na pi�terku... Ona ubiera�a si� na czarno i nosi�a tylko bia�e ko�nierzyki, dziecko chodzi�o w szatkach, kt�re szy�y siostry zakonne. Dowiedzia�a si�, �e ojciec postanowi�, i� Magnus zostanie ksi�dzem. Bunt w niej przygas�. Wiod�a �ycie drzewa. S�ysza�a, �e matki cieszy�y si� pierwszym z�bem dziecka, wyra�nie wypowiedzianym s�owem, u�miechem oczu... My�l�c kiedy� o przysz�ej rodzinie i dziecku pewna by�a, �e b�dzie tak� w�a�nie matk�, ale jej dziecko zamiast u�miechu kurczy�o d�ugie w�skie usta i marszczy�o rozszerzony na dole nos... Ale by�o to tak�e dziecko z jej cia�a. Czu�a jakie� okruchy mi�o�ci, tkliwo�ci, macierzy�skiego szcz�cia, ale czu�a te� ��dz� zgniecenia go�ymi r�kami tej maseczki. Gdy Magnus zaciska� pi�stki i krzycza�, mia�a sucho w ustach i szum w skroniach... To by� Hyde!... Godzinami siedzia�a w fotelu, patrzy�a na obraz Matki Boskiej z dzieci�tkiem na r�ku. Twarz �wi�tej by�a uduchowiona, wok� jej g�owy promienia�a aureola. Nad g��wk� dziecka tez by� �wi�ty blask. Ono pocz�to by�o w spos�b boski, jego matka pozosta�a dziewic�. Wszystko by�o niepokalane, czyste... A ona? A Magnus? Widocznie, aby urodzi� si� B�g, pocz�cie winno by� boskie. A jakie musi by� pocz�cie szatana? Kt�rego� wieczora jak w transie podesz�a blisko i przebi�a p��tno no�em. Potem ukry�a obraz za kufrem w piwnicy. Na �cianie pozosta�a jasna plama. Kaza�a zrobi� portret Magnusa ze zmienionymi ustami i zmienionym nosem, powiesi�a ten portret na miejscu obrazu Niepokalanej. Mija�y tygodnie, miesi�ce. W domu by�o cicho i spokojnie. Matka �y�a w izolacji na pi�trze, ona z dzieckiem jak sosna i ma�e drzewko obok siebie. Czasami w tej ciszy czu�a co� z nadchodz�cej apokalipsy. Dni by�y jak spadaj�ce krople z rynny, kapa�y, kapa�y... Na stryszku pod dachem jask�ki mia�y gniazdo. Magnus wybra� m�ode ptaki, u�o�y� na desce i rozdepta�. Gdy przylecia�a jask�ka matka, z�apa� j�, oskuba� z pi�r i �d�b�em s�omy rani� skacz�cego po trupach piskl�t upiorka. �mia� si� przy tym, be�kota� jak Hyde... Zemdla�a. �oskot na schodach przywo�a� ojca. Zn�w znalaz�a si� w szpitalu. Spad�a z kondygnacji. Przebudzenie przynios�o refleksje... � Czy�by szata�skie pocz�cie rzeczywi�cie przynios�o narodziny diab�a?... Zaraz, zaraz, nieszcz�sna matko, dzieci w pewnym wieku miewaj� sadystyczne odruchy. Masz kompleks, ty powinna� si� leczy�... A jednak pad�a mozolnie stawiana konstrukcja... Magnus to szakal, szakalowa matko. Ulga przysz�a jednak szybko. Nowe odkrycie bola�o jako� nie po ludzku, jak boli brzoz�, gdy drwal w jej mi��sz wbija klin. By�a przecie� drzewem. Wieczorem przyszed� ojciec. Postarza� si�, przygarbi�. Zrobi� gest, jakby chcia� wzi�� j� za r�k�. Cofn�a d�o�. � Co si� sta�o? � zapyta�a. � Widzia�em, co zrobi� Magnus... � Zwyczajnie dziedziczy � powiedzia�a jak o �niegu, kt�ry topnieje na wiosn�. Po tym wydarzeniu senior Tellier pojecha� do Londynu zasi�gn�� opinii wybitnych specjalist�w. Tym razem nie poszed� jedynie do �instytucji mi�osiernych�, nie us�ysza� wi�c, �e B�g nie pozwoli skrzywdzi� niewinnego dziecka. Profesor akademii przedstawi� mu liczne przyk�ady dziedziczenia jako oczywistego prawa natury. Magnus nadal rozwija� si� dobrze. Obserwowa�a go, czyta�a mu, uczy�a mi�o�ci do tego, co �yje. Kiedy� zapyta�, gdzie jest jego tatu�. Cz�sto wraca� do tego pytania. Chcia� mie� ojca. M�wi�a, �e jego tatu� zgin�� na morzu, kiedy on by� ma�y. Nie wierzy�. Raz powiedzia�, �e on nie mia� tatusia, a ksi�dz m�wi, �e mamusie tych dzieci, kt�rych tatusi�w nikt nie widzia�, powinny si� wstydzi�. Zaprzyja�ni� si� z Olafem, nieco starszym synem znanej aktorki szanowanego profesora greki. Rodzice Olafa byli s�siadami z niedalekiej willi. By�a zadowolona z tej przyja�ni. Olaf pochodzi� z dobrego domu, by� dobrze wychowany. Spok�j zn�w jednak zosta� zak��cony. Znalaz�a mi�dzy rzeczami syna buteleczk�, w kt�rej kona�y robaki i owady. By�y tam pszczo�y, trzmiele, muchy, �my. Znalaz�a te� s�oiki, w kt�rych robaki i owady by�y �ywcem poprzek�uwane szpilkami. Lekarze specjali�ci uspokoili j�. Twierdzili, �e odra�aj�ce zabawy nie �wiadcz� jeszcze o niczym, �e ch�opcy w tym wieku bawi� si� w przemoc, i �e wynika to z ich m�skiej, kszta�tuj�cej si� dopiero natury. Spostrzeg�a tak�e, i� Magnus jest bardziej rozwini�ty ni� r�wie�nicy. Kad�uby statk�w, kt�re wycina� z drewna, rysunki pa�ac�w, samolot�w, samochod�w mia�y odpowiednie proporcje. Potem zacz�� rysowa� i wycina� pistolety, bomby, granaty. Zadziwiaj�co by� w tym poj�tny. Zn�w przerazi�a si�. Zn�w uspokoili j� psychoanalitycy. Kazali jej leczy� si� z kompleksu, kt�ry uznali za gro�ny. Leczy�a si�. Pracowa�a nad testami, studiowa�a odpowiedni� literatur�, bra�a przepisane �rodki. Magnus poszed� do szko�y i uczy� si� dobrze... Pewnego dnia zasta�a go na strychu, gdy przy pomocy specjalnie skonstruowanego urz�dzenia rozdziera� kotk� ogrodnika. Zwierz� mia�o sze�� m�odych koci�t. Rozdzierana matka mia�a zaklejony plastrem pyszczek, aby ka�� mog�a odbywa� si� w ciszy. Znowu obudzi�a si� w szpitalnej separatce. Powoli, z oporami, przypomina�a sobie zdarzenia, kt�re mia�y miejsce tamtego dnia. Pocz�tkowo nie pami�ta�a nic, prawda sp�ywa�a na ni� falami, wype�nia�a �wiadomo�� nie od razu, ale jak przyb�j, kt�rego poziom zwi�ksza si� i zwi�ksza. Rozdarta kotka jeszcze krwawi�a. Pe�za� po niej kret. Po szyi Magnusa biega� piwniczny robak ze szczypcami na odw�oku. Chwyci�a upiora i zacz�a dusi�, bi�a jego g�ow� o krokiew, mia�d�y�a mask� r�kami, przewr�ci�a go... Bi�a, a� u st�p mia�a zmasakrowanego potworka. Ockn�a si�, popatrzy�a uwa�niej, to nie by� skorpion, to by� Magnus. Le�a�a w sali z drzwiami bez klamek. Okaleczy�a dziecko, czeka�a j� rozprawa. Zn�w pojawi�y si� hieny z aparatami fotograficznymi. Zn�w znalaz�a si� na ok�adkach magazyn�w i pism. Magnus mia� uszkodzone oko, wstrz�s m�zgu... Postanowi�a umrze�, ale w domu ob��kanych nie mia�a mo�liwo�ci targni�cia si� na �ycie. Sprawa sta�a si� publiczna, prysn�� mit o �wi�tej matce. ...Przygniata�y j� wspomnienia jak lawa, ci�kie, brunatne, pe�ne pal�cego wci�� jeszcze ognia. Obcowanie z morzem powoli jednak robi�o swoje. Czu�a, �e ta lawa kruszeje, rozpada si�, stygnie. Chwilami zapomina�a o Albakorze. By� kiedy� czas, �e by�a dziewczyn� jak inne, �mia�a si�, pragn�a mie� m�a, dzieci, dom... Wicher uderzy� w burt�, szarpa� sieci�, zagra� metalowymi p�ywakami podzwonne zachodz�cemu s�o�cu. Wiatr t�a�, na szelfie cz�sto pi�trzy�y si� wysokie fale i zacina� ostry deszcz. Kuter w�drowa� w�wczas po g�rach wodnych, w d� i do g�ry. Praca w kambuzie by�a trudna. Szyper zadowolony m�wi�, �e gdyby nie smacznie gotowana strawa i czysto�� wsz�dzie, nie wiedzia�by, �e jest kobieta na statku. Nowy kierunek wichr�w zmieni� puste sieci w pe�ne. Ludzi od pracy bola�y r�ce. Szed� t�usty pi�kny �led�. Zape�nia�y si� beczki w �adowniach. Z niech�ci� my�la�a o powrocie do portu. Tu, mimo sztormowej pogody, by�o inaczej. Czas przemija�... A pi�tno? Pi�tno stawa�o si� jak film o zupe�nie kim� innym. Proces o okaleczenie dziecka rzuca� �wiat�o na spraw� psychiki zgwa�conej i przymuszonej do rodzenia kobiety. By� cichy i bez wyroku okazuj�cego. Ojciec straci� przywileje. Matka w pokoju na g�rce zapad�a w cichy ob��d. Senior Tellier odwi�z� Magnusa do przyklasztornej szko�y, gdzie� na drugim ko�cu wyspy. Wr�ci�a do domu. W nocy przychodzi�y sny... ...Czy jej losy nie potoczy�yby si� inaczej, gdyby w�wczas nie znalaz�a broni? Uprawiaj�c ogr�dek odkryta pod parkanem walizk�. Zabra�a z niej pistolet maszynowy... W prasie wybuch�a sprawa zgwa�conej dziewczyny, kt�rej zabroniono wyjecha� za granic�, �eby nie mog�a przerwa� ci��y. Wydarzenie sta�o si� przyczyn� spo�ecznych niepokoj�w. Organizowano wiece. W telewizji wyg�osi�a przem�wienie parlamentarzystka nawo�uj�c, aby spo�ecze�stwo nie pozwoli�o na zamordowanie dziecka pocz�tego wzywa�a, aby dziewczyn� zniewoli� w klinice, a� do rozwi�zania. Ona napisa�a list do tej parlamentarzystki oraz kilku gazet i pierwszy raz podpisa�a si� Albakora. �...Tylko mali szale�cy nie maj� idei � pisa�a. � Ludzie, kt�rzy nios� wielki ob��d s� nawiedzeni, a ich racja ��wi�te�. Tacy tworz� dla swojej sprawy specjalny j�zyk... Nie ma p�odu, tylko dziecko pocz�te... dziecko pocz�te, kt�re w stanie embrionalnym jest ju� cz�owiekiem, a przerywanie ci��y zabijaniem ludzi, bo ludzie s� dla ciebie rekwizytami, zar�wno ci ju� �yj�cy i broni�cy si� przed skutkami gwa�t�w, jak bezdomni, bezrobotni, chorzy i jeszcze nie urodzeni. Chodzi o nieograniczon� w�adz�, aby mo�na by�o zabroni� transfuzji, transplantacji, rozwoju nauk medycznych w zale�no�ci od b�d�cej u w�adzy sekty... Sprawiedliwi i �wiatli � pisa�a dalej � powiedzieli ju� na ten temat wszystko, Dla szale�c�w, po��czone kom�rki m�skie i �e�skie s� cz�owiekiem, kobieta za� czerepem, w kt�rym taki p��d mo�e rozwija� si� wbrew jej woli... ...Skaza�aby� cz�owieka, kt�ry spali� worek kie�kuj�cych �o��dzi, za spalenie d�bowego lasu? W sowietach przez trzy �wierci wieku nie by�o przyjaci�, braci, koleg�w, byli towarzysze. Nie by�o ludzi by�y masy, nie by�o przeciwnik�w politycznych, byli wrogowie ludu. Zak�amany j�zyk skompromitowany zosta� przez komun�. Je�eli pojawia si� znowu, stanowi dla spo�ecze�stwa ostrze�enie. P�ki dogmaty celebrowane s� w �wi�tyniach, jest to modlitwa, je�eli zaczynaj� obowi�zywa� w parlamencie, biada narodowi, kt�ry na to pozwoli. Pomy�l, jaki przymus rodzenia mo�e mie� wp�yw na najwy�sz� warto�� � mi�o�� matki, I nich ci B�g z ludzkich serc, a ni� walcz�cych o �wieck� w�adz� ambon, wybaczy�. Albakora Us�ysza�a w radiu, �e na ulicach Segers odb�dzie si� manifestacja, jako sprzeciw wobec referendum w sprawie wydania paszportu zgwa�conej dziewczynie. Jak lunatyczka zapakowa�a znalezion� bro� do futera�u po skrzypcach. Stan�a na rogu. Nie czeka�a d�ugo. Poch�d posuwa� si� �rodkiem ulicy. Has�a by�y wypisane na p��tnach i kartonach: MACIERZY�STWO JEST B�OGOS�AWIE�STWEM! POWSTRZYMA� ZWYRODNIA�� MATK�! ZBRODNIARCE M�WIMY NIE! Starsze panie krzycza�y, wygra�a�y parasolkami. Z tych okrzyk�w nie wynika�o, �e m�ode kobiety maj� rodzi� pocz�te przez gwa�t dzieci, �e maj� je karmi�, wychowywa� i kocha�. One po prostu mia�y, nie przeszkadza�, �eby im si� te dzieci rodzi�y... Dzieci mia�y si� rodzi� tak jak przedmioty rzucane z g�ry spadaj� na d�... Kto temu przeszkadza�, by� wrogiem owego �ludu�, kt�ry mia�a przed sob�... Przez lata, mimo olbrzymiego wysi�ku, nie mo�e przypomnie� sobie co my�la�a tu� przed momentem zero... Dlaczego nie za�ama�a si� nie odwr�ci�a, nie odesz�a... Pistolet maszynowy w jej r�kach szarpn�� raz i drugi, potem zacz�� dr�e�, trzyma�a go mocno. Zobaczy�a buchaj�cy z lufy ogie�. Nie s�ysza�a nic. Upad�y krzy�e, strzela�a ju� w pust� ulic�. Manifestanci znikli, ukryli si� w bramach i za parkuj�cymi samochodami. Na asfalcie le�a�o kilka krwawi�cych cia�. Jedna kobieta nie upad�a i nie ukry�a si�. Sta�a i patrzy�a na ni�, zrobi�a krok do przodu, patrzy�a jej w oczy. Robi�a wra�enie osoby istotnie �wi�tej. Ona nie wytrzyma�a spojrzenia tamtej. Nacisn�a ponownie spust zn�w zobaczy�a ogie�. Potem sta�a z dymi�c� broni� w r�kach. Dooko�a panowa�a cisza, taka �e widzia�a jej g��bi�. Nikt nie podchodzi�, nikt jej nie aresztowa�. W tej ciszy, z bocznej ulicy wyjecha� motocyklista, zatrzyma� si�. Ubrany by�, w czarne, c�tkowane metalem sk�ry. Na g�owie mia� czarny kask. Wci�gn�� j� na siod�o za sob�. Motor ruszy�, podskakiwa� na kraw�nikach, zjecha� gdzie� ze schod�w. Nie by�o wa�ne kto j� porwa� i gdzie wiezie. Przychodz�c na to miejsce liczy�a, �e zginie. Nie zgin�a... Wi�c zrobi�a to, strzela�a do t�umu. Dlaczego? Motocykl p�dzi�, pochyla� si� na zakr�tach, znowu zjecha� z jakich� schod�w. Gdzie� dalej przerzucono j� do samochodu, kt�ry zatrzyma� si� wreszcie. W niewielkim pokoju zdj�to jej krep� z oczu. Wskazano �azienk� i ��ko. Wieczorem jacy� ludzie poprosili j� na kolacj�. Nie mog�a je��. M�oda kobieta pos�a�a jej ��ko. Nie mog�a spa�. Senne koszmary zmienia�y si�. Robak ze szczypcami na odw�oku biega� mi�dzy cia�ami kobiet le��cych na asfalcie, zmasakrowana twarz Magnusa patrzy�a pustym oczodo�em, w r�kach jej szarpa� si� automatyczny pistolet... Rano przysz�a do pokoju dziewczyna i przynios�a nowe ubranie. zabieraj�c jej wszystko, co mia�a dotychczas. Przynios�a te� gazety. Na czo��wkach by�y zdj�cia i relacje z masakry jakiej dokona�a. Nie mia�a ju� powrotu do dawnego �ycia. Wieczorem poproszono j� przed oblicze boss�w. ...W fotelach siedzia�o dw�ch m�czyzn i kobieta. � Z kim dzia�a�a�? � pad�o pierwsze pytanie. � Sama � odpowiedzia�a zgodnie z prawd�. � Jeste� Albakora? � Tak. � Sk�d mia�a� bro�? Odpowiedzia�a sk�d. � Zgadza si� � powiedzia�a dziewczyna. � Ten pistolet zgin�� z walizki pospiesznie ukrytej w krzakach. � Dlaczego to zrobi�a�? � Za gwa�t... � Tak... znamy twoj� histori�. My te� szykowali�my zamach na te staruchy. Chodzi o terror... rozg�os... B�dziesz nam potrzebna. Znamy tw�j list do tej z parlamentu. Jeste� zdeterminowana, zdolna, ale g�upia. Jaki mia�a� plan odwrotu? � Nie zamierza�am ucieka�. � Tu nie b�dziesz robi� takich rzeczy. Inaczej powyrywamy ci palce z r�k. Pojedziesz na kurs, zrozumia�a�? � Zrozumia�am � us�ysza�a sw�j g�os. Przez kilka dni le�a�a w pokoju, patrzy�a w sufit. Bosowie znikn�li, zosta�a tylko Valkiria, dziewczyna m�odsza od niej, �adna, nic nie wskazywa�o, �e jest terrorystk�. Zapyta�a t� dziewczyn� dlaczego? Valkiria wzruszy�a ramionami. � Tak si� z�o�y�o � odpowiedzia�a. � Przedtem studiowa�am muzyk� w konserwatorium, Poczytaj pras�, cz�sto o mnie pisz�. Z przyniesionych gazet dowiedzia�a si�, �e porani�a 6 os�b. Nikt nie zmar�. W telewizji ci�gle pokazywano jej fotografie... Albakora... � Elwira Tellier � terrorystka. Terrorystka z Segers... Elwira Tellier... poszukiwana listem go�czym. Kt�rego� dnia przys�ano jej charakteryzatork�. Zosta�a m�czyzn� w �rednim wieku. Elegantem z czarn� br�dk� i przystrzy�onymi w�sami. Dosta�a dyplomatk� z dokumentami i �transakcjami w toku�. Mia�a godzin� na nauczenie si� wszystkiego, nazywa�a si� John Waren, by�a dealerem firmy produkuj�cej lotnie. Wyprowadzono j� z kwatery i szybko znalaz�a si� na promie, potem u �rodziny� w Londynie. Po dw�ch dniach polecia�a dalej. Czasami my�la�a, �e to znowu koszmarny sen. Widzia�a przed sob� skamienia�e twarze kobiet i czu�a szarpi�cy si� w d�oniach przedmiot. Widzia�a krwawi�ce na asfalcie cia�a... I to spojrzenie kobiety, kt�ra do ko�ca patrzy�a jej w oczy. Nie chcia�a ju� zabija�... strzela�, detonowa� bomb. Jej rachunek zosta� wyr�wnany. Nie chcia�a niczyjej �mierci, ran, b�lu... Przekorny los zrz�dzi� inaczej... W pustynnym jarze, w cieniu kilku palm sta�y baraki. Dooko�a by�y tory przeszk�d, tarcze, rusztowania. Od �witu plu�y �elazem z jej r�k karabiny, pistolety, granatniki, automaty ukryte w gitarze, kulach dla kaleki, lewarku do podnoszenia samochodu. Oko, luneta, muszka, cel... Oko, luneta, muszka, cel... Zawsze sylwetka cz�owieka... Strzelanie, bieg przez przeszkody, prowadzenie samochodu po wertepach, szale�cza jazda motocyklem i znowu pluj�ce ogniem maszyny do u�miercania. Zn�w by�a rozdarta, zn�w narasta� w niej bunt. Po co jej taka szko�a. Ale tym ludziom nie mog�a powiedzie� prawdy... Je�eli b�dziesz niepos�uszna wyrwiemy ci palce z r�k...Po miesi�cu szkolenia obudzono j� w nocy. I przed �wirowy placyk zajecha�a furgonetka. Wyprowadzono z niej dw�ch m�czyzn i kobiet�. � To zdrajcy � powiedzia� Indianin, jeden z dow�dc�w obozu. � Sprzedali si� w�adzy... � Rozebrano nieszcz�snych do naga, przywi�zano do palm. Indianin po�o�y� ka�czug na piasku, pleciony rzemienny bat z o�owian� kulk� na ko�cu. Potem uj�� bykowiec i uderzy� wszystkich troje po kolei pierwszy raz. Na plecach m�czyzn i kobiety pojawi�y si� brocz�ce krwi� pr�gi. P�mrok nocy w �wietle ksi�yca rozdar�y krzyki, potem j�k. Ka�dy po kolei musia� uj�� bicz i zrobi� to samo. Ona bi�a ju� w zwisaj�ce na wi�zach, krwawe korpusy, kt�re nie krzycza�y. Potem wykopali d� i wrzucili we� �ywych jeszcze ludzi. Po ofiarach zgin�� �lad na pustyni. Na rannym apelu Indianin powiedzia�, �e taki los spotka ka�dego za najmniejsz� pr�b� zdrady. Od tej pory chodzili po grobie, kt�ry chocia� nie zaznaczony, kry� trupy w �rodku �wirowego placu... I zn�w strzelanie, bieg przez przeszkody, zawrotna jazda samochodem mi�dzy rozstawionymi beczkami, pot zalewaj�cy twarz, piasek w ustach, uszach, w�osach... Potem � bieg przez pustyni�. Bieg do utraty tchu przytomno�ci, rozumu. Gdy zdawa�o si�, �e nie zrobi ju� kroku, podrywana seri� kul tu� pod stopami bieg�a przez wydmy, wyrwy, padaj�c dopiero na wyznaczonej mecie. Zn�w podr� przez pustyni�, lot samolotem, mistyfikacje z przebraniem i powr�t do kraju... Nowa posta�, oczekiwanie na pierwsze zadania. Zupe�nie nowi � wodzowie, �adnych kontakt�w. Wreszcie nadszed� nast�pny dzie� zero. Eleonora Zadz prowadzi�a sklep z tytoniem. Ostatnio wyst�powa�a jako �wiadek oskar�enia w procesie przeciwko zgwa�conej dziewczynie, ofiara gwa�tu, za wyzwolenie si� od jego skutk�w, zosta�a skazana. Otrzyma�a fotografi� karty lekarskiej Eleonory, informacj� o jej m�u, dzieciach, �yciu towarzyskim. Ofiar� porwano, gdy wraca�a z mityngu. Przywieziono j� na peryferie do z g�ry przygotowanej piwnicy. By�a nieprzytomna z przera�enia. Ukl�k�a i zacz�a si� modli�. Przerwali jej t� modlitw� kopniakiem. Upad�a... Ona przygotowuj�c ten spektakl chcia�a by� bezwzgl�dna jak szakale. Pozosta�o w niej jednak co� z cz�owieka. Wiedzia�a, �e wystarczy je�eli wszystko zorganizuje wed�ug wzoru jaki sama prze�y�a. Makabryczny szanta� kretem by� jednak dla niej poza wymiarem ludzkiego czynu. Poprzesta�a na trzech osi�kach ucharakteryzowanych na rzezimieszk�w, robactwie i stosie brudnych szmat w rogu piwnicy. Eleonora rozpozna�a j� � Albakora... � wyszepta�a przera�ona. Ona sta�a nad ofiar� z batem w r�ce. Eleonora zas�ania�a rozpaczliwie piersi. � Nie! Nie!.., B�agam! � charcza�a. � Nie chcesz stanu b�ogos�awionego? � Albakora drwi�a strzelaj�c batem. Eleonora straci�a przytomno��. Jeden z osi�k�w wyla� na ni� kube� wody. Ockn�a si�, zn�w pr�bowa�a ukl�kn��, zn�w zosta�a zwalona kopniakiem. Zacz�a si� orgia uw�aczaj�ca godno�ci nie tylko ludzkiej. Gdy trzech zbir�w zrobi�o swoje, ona wyla�a na p�przytomn� nast�pny kube� wody. Tamta odzyska�a przytomno��. � S�uchaj � warkn�a Albakora � to s� psychopaci, p�kretyni i mordercy. B�dziesz mia�a takie dziecko... Eleonora zerwa�a si� ostatkiem si� jak kiedy� ona. � Nie!... Nie! � be�kota�a niczym nawiedzona. Jeden z gwa�cicieli podszed� do niej z oble�nym u�miechem, jakby chcia� j� poca�owa�. � Musisz pokocha� to dziecko � powiedzia�a nakazuj�cym tonem Albakora. � Ono b�dzie z woli Boga. Ju� je kochasz, prawda? Czujesz t� mi�o��? � dr�czy�a Eleonor�. Tamta jakby ockn�a si� z ot�pienia. Spojrza�a na Mari� Elwir� p�przytomnie. Maria przypomnia�a sobie, �e w czasie swej ka�ni po wysi�ku walki z oprawcami i godzinach gwa�tu, poza b�lem fizycznym i rozpacz�, wielkim cierpieniem by�o pragnienie. Dusi�a si� z tego pragnienia Eleonora mia�a suche krwawi�ce usta. Maria Elwira podesz�a do koszyka, wyj�a puszk� pepsi, zerwa�a kapselek i poda�a nap�j nieszcz�snej. Tamta chwyci�a puszk� pi�a �apczywie. By�a ca�kiem obna�ona i nie zas�ania�a si�. Wypi�a p�yn i dysza�a jak zwierz�. � Chcesz jeszcze? � zapyta�a Albakora. Tamta skin�a g�ow�. Wypi�a drug� puszk�. Marii Elwirze przysz�o do g�owy, �e stw�rca zrobi� b��d. Nie powinno by� mo�liwe takie upodlenie cz�owieka przez innych ludzi. W mrocznym pomieszczeniu zapanowa�a ponura cisza. Po piersiach Eleonory chodzi� du�y czarny robak, inne dwa biega�y jej po udach. � Nieszcz�sna nie reagowa�a. Patrzy�a na Mari� Elwir�. Maria wytrzyma�a to spojrzenie. Eleonora odwr�ci�a wzrok. � Ciebie te� tak zgwa�cili? � zapyta�a niespodziewanie g�osem niemal normalnym. Maria wzdrygn�a si�. � Nie pozna�a� prawdziwych szakali... ja by�am zmasakrowana...� odpowiedzia�a te� jako� dziwnie. � M�cisz si�? � Nie. Walcz�. Nakaz rodzenia po gwa�cie to zbrodnia. Uwierz do�wiadczonej, skazana jeste� na koszmar, dziecko na pogard�. � Czarny robak z szyi Eleonory wszed� jej na twarz, ockn�a si�, zrzuci�a go. Przymkn�a oczy, osun�a si� na odra�aj�ce pos�anie. Kt�ry� z gwa�cicieli chwyci� kube� wody. Maria Elwira powstrzyma�a go. Z pierwszej budki zadzwoni�a na pogotowie i policj�... Przestawi�a si�, zapowiedzia�a, �e to by� gwa�t pierwszy w zaplanowanej serii, poda�a adres piwnicy, gdzie pozostawili Eleonor�. Zadzwoni�a do kilku redakcji, powiedzia�a to samo. Rzuci�a s�uchawk�, wr�ci�a do lokalu konspiracyjnego. Nast�pnego dnia zacz�a si� wrzawa. Gazety krzycza�y: Bestialskie gwa�ty nowym aktem terroru!. Albakora wysz�a z ukrycia! Ofiar� zbrodni znana dzia�aczka katolicka... Hieny dziennikarskie grzeba�y teraz w tragedii Eleonory. Za Albakor� zn�w rozes�ano listy go�cze. Policjanci mieli jej fotografie w samochodach, pokazywano j� w dziennikach telewizyjnych... Krwawa Albakora!... Boss terroru � Albakora!... Albakora gwa�cicielka!... Tymczasem by�o inaczej. Ona ju� nie chcia�a napada�, strzela�, organizowa� przemocy. To si� w niej wypali�o. Zapragn�a: spokoju. Chcia�a w pierwszej akcji zgin��, my�la�a o truci�nie. Co� jednak trzyma�o j� na tym �wiecie. Nie przypuszcza�a w�wczas, ile by�o jeszcze przed ni� buntu, walki i cierpienia. Zamieszka�a z ni� Dalida, dziewczyna, z kt�r� dzieli�a kwater� w Libanie. By�o to ich pierwsze spotkanie od tamtego czasu. Pi�y whisky, pali�y marihuan�. Dalida zapyta�a, co sta�o si� z jej gwa�cicielami. � Nie wiedzia�a. Kiedy�, gdy oczekiwa�a na urodzenie Magnusa, budzi�a si� w nocy i wyd�ubywa�a oczy szakalom. W�wczas przynosi�o jej to ulg�. Wymy�la�a tysi�ce okrucie�stw, kt�re zadawa�a gwa�cicielom. Od czasu jednak, gdy porzuci�a dziecko, zgniot�a w sobie takie uczucia. Jej B�g wys�ucha� j�, sta�a si� drzewem. � To nie byli bojownicy, to byli bandyci � powiedzia�a wtedy Dalida. � W organizacji za tak� samowol� czeka�oby ich to, co tych na pustynnym poligonie, pami�tasz?... Hyde by� uciekinierem z sowieckiego statku. Dosta� azyl we Francji, potem dzia�a� w brygadach Organisation de I Arme Secete. Strzela� do chorych w szpitalach, wysadza� autokary z dzie�mi. OAS nie przebiera�a w �rodkach. Hyde pocz�tkowo by� poszukiwany pod przezwiskiem Czarny Iwan. Gdy Francuzom uda�o si� rozp�dzi� OAS, przyjecha� tu. Pocz�tkowo udawa� bojownika walcz�cego po jednej stronie. Wkr�tce jednak zacz�� wynajmowa� si� tak�e przeciwnikom... � Tyle dowiedzia�a si� o ojcu Magnusa od Dalidy. ... Czarno � bia�y film urwa� si� znowu. Rybacy byli g�odni. Graham Barents przyni�s� kube� �wie�ego dorsza. Pomy�la�a, �e usma�y go w oleju i poda z czipsami. Ryba... Tu wszystkim by�a ryba. Jedynie ludzie spi�ci linami i zmierzaj�cy na szczyt zapatrzeni s� w sw�j cel tak, jak rybacy w ryb�. Przerywaj�cy motor, przeciwny wiatr, porwana sie�, nadchodz�cy sztorm, wszystko to nie godzi w ludzi, godzi w ilo�� z�owionej ryby. Przy kr�tkich posi�kach nie m�wiono o szansach partii w wyborach, o kobietach, porwanym dyplomacie, rozbitym odrzutowcu. M�wiono o tym, �e �led� idzie ma�y i przyp�yw jest zbyt wielki... A je�eli m�wiono o s�o�cu, powietrzu, te� sensem tego by�a ryba. Graham Barents i pozostali m�czy�ni nie tylko m�wili o rybie, ale te� wy��cznie o niej my�leli. Ryba, zaci�gi, beczki, tony z�owionej ryby, to by� jedyny �wiat. I w�a�nie ryb� zacz�a wypiera� z my�li Marii � Elwiry wspomnienia zaciera� pi�tno. Dopiero ryba przyt�oczy�a dni, miesi�ce, lata sp�dzone w �Armii�. Tu zaciera�y si� twarze Dalidy, Valkirii, Terrego, Presili, zdarzenia w akcji na bank i w porwanym samolocie, a dni w �Armii�, na akcjach i w lokalu konspiracyjnym wyda�y si� podobne, jak ziarnka pustynnego piasku w Libanie. Sp�dza�a tam w�wczas samotne godziny przed telewizorem, przerzuca�a stosy gazet lub patrzy�a na p�ask� �cian� tu� przed sob�. Si�ga�a i po s�omk� i stawa�o si� jakby lepiej. Siadaj�c daleko od okna patrzy�a na ulic�. Tam by� wrogi �wiat. Ona by�a w inkubatorze, opuszczenie tej klatki grozi�o �mierci�. Do Albakory mo�na by�o strzela� bez ostrze�enia. �wiat za oknem by� du�y, inkubator ma�y... Dziwne, ale ci�gle wraca�a do niej sprawa Eleonory. Sprawa ta przeros�a strza�y w Segers... By�o dla niej niezwykle wa�ne, co tamta zrobi. Urodzi i wychowa dziecko, czy te� nie. Pragn�a zwyci�stwa Eleonory. �ywi�a nadziej�, �e wiara tamtej jest s�uszna, a ona Maria Elwira znajdzie jeszcze si��, aby trafi� na Magnusa i te� jako� zwyci�y�. Zbrodnia, kt�r� kierowa�a, nie mog�a r�wna� si� z t�, kt�r� prze�y�a sama. Eleonora nie by�a katowana, nie bezczeszczono jej wszelkimi

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!