3655
Szczegóły |
Tytuł |
3655 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3655 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3655 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3655 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Tytu�: �Historia cesarstwa rzymskiego�
Autor: Herodian
KSI�GA I
1. Ci, kt�rzy zadali sobie trud opracowania historii i starali si� od-
�wie�y� pami�� o dawnych wydarzeniach zabiegaj�c o nie�mierteln�
s�aw� tw�rcy (gdyby bowiem byli milczeli, pozostaliby w ukryciu zalicze-
ni do rzeszy posp�lstwa), po najwi�kszej cz�ci niewiele dbali w swoich
opowiadaniach o prawd�, a za to tym wi�cej stara� po�wi�cili sposobowi
wyra�enia i pi�kno�ci j�zyka. Byli przy tym prze�wiadczeni, �e cho�by
w opowiadaniu ich znalaz�o si� co� zmy�lonego, to jednak spotkaj� si�
z uznaniem za powab opracowania, a wi�ksza czy mniejsza �cis�o�� w uj�-
ciu fakt�w nie�atwo da si� stwierdzi�. Bywaj� jednak i tacy, kt�rzy po-
woduj� si� nieprzyja�ni� czy nienawi�ci� do tyran�w, albo inni jeszcze,
kt�rzy dla pochlebstwa lub z szacunku wobec kr�l�w, pa�stwa i os�b
prywatnych nieznaczne i b�ahe czyny przez wymowne ich przedstawienie
rozs�awili nadmiernie z uszczerbkiem dla prawdy. Ja natomiast podaj�
histori� nie takich wydarze�, kt�re bym przej�� od innych dlatego, �e
by�y mi mo�e nie znane i nie zosta�y przeze mnie samego stwierdzone,
lecz takich, kt�re s� w �wie�ej jeszcze pami�ci u tych, co natkn� si� na
moje dzie�o, i to uj�tych z ca�� mo�liw� �cis�o�ci�. Tote� spodziewam si�,
�e poznanie tych wielkich i licznych wydarze�, jakie si� w tak kr�tkim
czasie rozegra�y, sprawi r�wnie� potomnym prawdziw� przyjemno��.
Je�li bowiem kto� przejdzie w my�li ca�y ten okres czasu od Augusta,
za kt�rego pa�stwo rzymskie przekszta�ci�o si� w monarchi�1, to na prze-
strzeni okr�g�o dwustu lat a� do czas�w Marka2 nie znajdzie tyle prze-
mian na tronie cesarskim, kt�re jedna po drugiej nast�powa�y, ani tyle i tak
zmiennych kolei wojen domowych oraz zewn�trznych, ani takiego mn�st-
wa powsta� ludowych i upadk�w miast, tak w naszym kraju, jak i na
obszarze wielu obcych lud�w, ani te� tyle wstrz��nie� ziemi i zaraz, ani
tyle wreszcie osobliwych kolei �ycia tyran�w i cesarzy, o jakich dawniej
rzadko albo w og�le si� nie s�ysza�o. Z tych ostatnich jedni d�u�szy czas
dzier�yli w�adz�, drudzy kr�tko w�adali, a byli i tacy, co doszli jedynie
do tytu�u i w�adzy tylko dni par� trwaj�cej, po czym natychmiast zostali
1 Po pokonaniu Marka Antoniusza w 31 r. pod Akcjum i �mierci tego� w 30 r.
2 Tak nazywa Herodian stale cesarza Marka Aureliusza.
obaleni. W tych 603 latach pa�stwo znalaz�o si� na czas d�u�szy czy kr�t-
szy pod panowaniem wi�kszej liczby w�adc�w, ani�eli tego ten okres cza-
su wymaga�, tote� prze�y�o wiele r�nych podziwu godnych wydarze�
Jedni bowiem w�adcy, znajduj�cy si� w starszym ju� wieku, posiadaj�cy
do�wiadczenie w prowadzeniu spraw pa�stwowych, rz�dzili wykazuj�c
dba�o�� o sw� s�aw� i dobro poddanych, inni zupe�nie jeszcze m�odzi
prowadzili lekkomy�lny tryb �ycia i wiele nowo�ci wprowadzili. Przy
takiej r�nicy wieku i r�nicy sposobu �ycia odmienne te� by�y ich po-
czynania.
Jaki za� by� bieg tych wydarze�, opowiem w porz�dku chronologicz-
nym wed�ug nast�pstwa w�adc�w.
2. Markowi4 w ci�gu jego panowania urodzi�o si� kilka c�rek i dw�ch
syn�w5. Jeden z tych syn�w, kt�ry nosi� imi� Verissimus6, zmar� w bar-
dzo m�odym wieku, tego za�, kt�ry pozosta� przy �yciu, a zwa� si� Kom-
modus7, wychowywa� ojciec z wielk� staranno�ci�; ze wszystkich stron,
z rozmaitych kraj�w �ci�ga� najwybitniejszych uczonych na bardzo ko-
rzystnych warunkach, by mu wychowywali syna w nieustannym z nim
obcowaniu. C�rki za�8, kiedy dosz�y do odpowiedniego wieku, wydawa� za
3 Liczba 60 lat zosta�a przez autora zaokr�glona, bo faktycznie opracowany prze-
ze� okres czasu si�ga od 180 r. do 238 r., czyli dok�adnie obejmuje 58 lat. W ksi�-
dze II 15, 7 m�wi Herodian nawet o 70 latach, kt�re zamierza� opisa�, czyli dzie�o
mia�oby si�ga� do 250 r., tj. do ko�ca panowania Filipa Araba (249 r.). Do wyko-
nania tego planu jednak nie dosz�o, najprawdopodobniej skutkiem wcze�niejszej
�mierci autora, kt�ry musia� by� ju� w�wczas w s�dziwym wieku, skoro podkre�la,
�e sam prze�y� 70 lat.
4 Cesarz Marek Aureliusz Antoninus urodzi� si� 26 kwietnia 121 r.
jako Marek Anniusz Werus, w 138 r. adoptowany zosta� przez cesarza Antonina
Piusa (138�161), po kt�rym obj�� rz�dy (od 7 marca 161 do 17 marca 180).
W 145 r. o�eni� si� z c�rk� Antonina Piusa, Faustyn� M�odsz�, kt�ra zmar�a w 176 r.,
i mia� z ni� dwana�cioro dzieci.
5 M�wi�c o dw�ch synach Herodian nie jest �cis�y, bo syn�w mia� Marek Aure-
liusz sze�ciu, lecz czterech z nich zmar�o wcze�nie, przewa�nie w niemowl�cym
wieku, jeden za� (Werus) do�y� zaledwie si�dmego roku.
6 Imi� Verissimus po�wiadczone jest tylko u Herodiana, gdzie indziej wy-
st�puje on jako Marek Anniusz Werus, czyli z nazwiskiem swego ojca przed adop-
tacj� przez Antonina Piusa. Urodzony w 163 r., w 166 r. wraz ze swym starszym
bratem Kommodusem, obwo�any zosta� Cezarem, lecz umar� w 169 r.; por. H. A., �y-
wot Marka Aur. 21, 3�5.
7 Nast�pca M. Aureliusza, Lucjusz Aureliusz Kommodus, urodzi�
si� 31 sierpnia 161 r., 12 pa�dziernika 166 obwo�any zosta� Cezarem, a 17 listopada
176 wsp�rz�dc� z tytu�em Augustus.
8 C�rek mia� Marek Aureliusz sze��. Najstarsza by�a Annia Galeria A u-
relia Faustina ur. 146 r., ale zmar�a ju� przed 182 r. Wcze�nie zmar�a r�wnie�
jedna z m�odszych c�rek, Domicja Faustyn�. Z pozosta�ych czterech najstar-
sz� by�a wed�ug Herodiana I 8, 3 Annia Lucilla, ur. ok. 148 r., kt�ra w 164 r,
wysz�a za Lucjusza Werusa, wsp�rz�dc� M. Aureliusza (por. ni�ej I 8, 3), a po
m�� za najwybitniejszych cz�onk�w senatu, przy czym baczy� na to, by
dobra� sobie zi�ci�w nie spo�r�d takich, kt�rzy nale�eli do najwy�szej
szlachty o d�ugim szeregu przodk�w lub te� do najbogatszych dzi�ki swe-
mu maj�tkowi, lecz spomi�dzy ludzi o prawym charakterze i wzorowym
trybie �ycia. Cechy te bowiem uwa�a� za dobra duchowe, jedynie warto-
�ciowe i nieprzemijaj�ce.
Znamionowa�o go w og�le d��enie do cn�t wszelkich i umi�owanie
dawnej literatury, tak �e w tym wzgl�dzie nie ust�powa� nikomu ani
z Rzymian, ani z Grek�w. Dowodem tego s� mowy jego i pisma, jakie do
nas dosz�y9. Dla poddanych okaza� si� dobrotliwym i umiarkowanym
w�adc�; przybywaj�cych do niego zawsze przyjmowa� i nie pozwala� swej
stra�y przybocznej odprawia� nikogo, kto chcia� si� dosta� do niego. Je-
dyny z cesarzy uprawia� filozofi� nie tylko w s�owach i przez poznanie jej
zasad, ale przez stosowanie dostojnych obyczaj�w i skromny tryb �ycia.
Tote� wiek jego wyda� wielk� liczb� m�drych m��w, bo poddani lubi�
zawsze �y� na�laduj�c pogl�dy swego w�adcy.
O jego dzielnych i m�drych czynach, w kt�rych przejawia�y si� jego
wybitne zdolno�ci wodza i m�a stanu, zar�wno w walkach z ludami bar-
barzy�skimi zamieszkuj�cymi p�nocne strony �wiata, jak i z ludami �y-
j�cymi na wschodzie, pisa�o ju� wielu, i to m�drych ludzi.Ja ze swej stro-
ny opisa�em to wszystko, co po �mierci Marka widzia�em czy s�ysza�em
w toku ca�ego mego �ycia, bior�c cz�ciowo osobi�cie udzia� w wydarze-
niach na us�ugach cesarza lub pa�stwa
3. By� Marek ju� w s�dziwym wieku10, kiedy przygniecionego nie tylko
ci�arem staro�ci, ale i brzemieniem trosk oraz trud�w zaskoczy�a w cza-
sie pobytu jego w Pannonii11 ci�ka choroba. Przeczuwa� on, �e s�aba jest
�mierci jego, w 169 r., za Tyberiusza Klaudiusza Pompejana (por. I 6, 4). Za udzia�
w spisku na �ycie Kommodusa w 182 r. wygnana zosta�a na wysp� Kapri i wkr�tce
stracona (por. I 3, 4�8). M�odsze od niej by�y (nie licz�c ju� Domicji Faustyny)
Fadilla (por. I 13, 1) i Kornificja, ur. ok. 161 r., w s�dziwym wieku za
Karakalli zmuszona do samob�jczej �mierci (por. IV 6, 3). Najm�odsza by�a V i b i a
Aurelia Sabina, kt�ra wysz�a za Lucjusza Antistiusza Burrusa, kons. z 181 r.
Jako zi�ciowie cesarza znani s� poza tym Gnejusz Klaudiusz Sewerus, kons. po raz
drugi w 176 r., M. Peduceusz Plaucjusz Kwintillus, kons. 177 r., i M. Petroniusz
Mamertinus, kons. 182 r., nie wiadomo jednak, kt�ry z nich o�eniony by� z Anni�
Galeri� Faustyna lub Fadilla czy Kornificja.
9 Ze spu�cizny literackiej Marka Aureliusza dochowa�y si� cz�ciowo jego listy
w zbiorze korespondencji nauczyciela jego Korneliusza Frontona (Epistolarum ad
M. Caesarem et invicem libri V; Epistolarum ad Antoninum imperatorem et invi-
cem 1. V) oraz po grecku napisane Rozmy�lania. Polski przek�ad M. Reitera ze wst�-
pem T. Sinki, Warszawa 1937, drugie wydanie z pos�owiem i przypisami K. Le-
�niaka, 1958.
10 Mia� w�wczas lat 59.
11 W tek�cie greckim jest u ,,Peon�w", co u Herodiana oznacza prowincj� Pan-
noni� po�o�on� nad �rodkowym biegiem Dunaju.
nadzieja na wyzdrowienie, tote� patrz�c na swego syna, kt�ry sta� w�a-
�nie u progu m�odocianego wieku12, przej�ty by� obaw�, by ten, gdy zo-
stanie osierocony w rozkwicie m�odo�ci i dojdzie do nieograniczonej, ni-
czym nie kr�powanej swobody dzia�ania, nie zapomnia� o dobrych naukach
i zasadach, a nie odda� si� pija�stwu i wybrykom. Bardzo bowiem �atwo
dusze m�odzie�c�w zbaczaj� z drogi dobrego wychowania, gdy dadz� si�
ponie�� ��dzy u�ywania. Poniewa� by� bardzo uczony, dr�czy�a go w wy-
sokim stopniu pami�� o tych, kt�rzy w m�odym wieku obj�li w�adz�, jak
np. Dionizjusz13, tyran sycylijski, kt�ry z nadmiernej ��dzy u�ywania po-
lowa� na coraz to nowe rozkosze i bardzo wysokie nagrody wyznacza� za
ich wynalezienie. My�la� te� o nast�pcach Aleksandra Wielkiego, ich bucie
i gwa�tach w stosunku do poddanych, kt�re ha�b� okry�y ich rz�dy;
o Ptolemeuszu14, kt�ry wbrew prawom macedo�skim i greckim posun��
si� do tego, �e si� w rodzonej siostrze zakocha�, o Antigonosie15, kt�ry pod
ka�dym wzgl�dem na�ladowa� Dionizosa, wk�ada� na g�ow� wieniec
z bluszczu zamiast kapelusza i przepaski macedo�skiej, a w r�ce nosi�
thyrsos16 zamiast ber�a. A jeszcze wi�cej niepokoi� si�, kiedy sobie wspo-
mnia� ju� nie o dawnych wydarzeniach, lecz o wypadkach z bliskich
ca�kiem czas�w, a wi�c o tym, co wyprawia� Neron17, kt�ry posun�� si�
a� do zamordowania matki i robi� z siebie widowisko budz�c �miech u lu-
d�w, lub o zuchwa�ych poczynaniach Domicjana18, kt�re si�ga�y szczyt�w
okrucie�stwa. Maj�c przed oczyma takie przyk�ady tyranii chwia� si�
12 Jest w tym pewna przesada, bo Kommodus liczy� w�wczas niespe�na 19 lat,
by� wsp�rz�dc� swego ojca z tytu�em Augusta i by� ju� �onaty.
13 Mowa tu o Dionizjuszu m�odszym, kt�ry w 367 r. obj�� po ojcu Dioni-
zjuszu I rz�dy w Syrakuzach, ale ju� w 356 r. zosta� obalony przez Diona i musia�
uchodzi� do Lokr�w w p�d. Italii, sk�d wr�ci� jeszcze do Syrakuz w 347 r., usuni�ty
ponownie przez Timoleonta w 344 r., uszed� do Koryntu, gdzie po d�u�szym czasie
zmar�.
14 Ptolemeusz II (ur. ok. 304 r.) obj�� rz�dy w Egipcie pocz�tkowo (285 r.)
razem z ojcem, a po �mierci jego w 283 r. jako jedyny w�adca; by� zapobiegliwym
i dba�ym o dobro pa�stwa w�adc�, tote� s�d Herodiana o nim nie jest sprawiedliwy.
Zastrze�enia budzi�o tylko jego ma��e�stwo z rodzon� siostr�, Arsinoe II, z powodu
kt�rego otrzyma� przydomek Filadelfa (mi�uj�cego siostr�).
15 O jakiego Antigonosa tu chodzi, trudno powiedzie�, bo ani Antigonos I
(M o n o f t a l m o s), ani Antigonos II (Gonatas) Dionizjusza nie na�ladowali.
Prawdopodobnie Herodian si� pomyli�, a uwagi jego odnosz� si� do Demetriusza
Poliorketesa (syna Antigonosa I, a ojca II), kt�ry istotnie bujne prowadzi� �ycie
i pozwala� si� czci� jako b�g Dionizos.
16 Thyrsos, laska z drzewa lub trzciny owini�ta w g�rnej cz�ci bluszczem lub
winna latoro�l�, atrybut boga Dionizosa, jego otoczenia i czcicieli.
17 Cesarz Neron (54�68) zamordowa� w 59 r. matk� Agrypin� i szuka� s�awy
jako artysta popisuj�c si� wyst�pami w teatrze i cyrku.
18 Cesarz Domicjan (81�96) w swej d��no�ci do absolutyzmu dopuszcza� si�
wielu akt�w samowoli i wietrzy� spiski przeciw sobie, ale ocena jego u Herodiana
jest przejaskrawiona.
mi�dzy obaw� a nadziej�. Niema�o te� przejmowali go niepokojem s�-
siedni Germanowie, kt�rych jeszcze wszystkich nie podbi�, lecz jednych
sk�oni� do przymierza namow�, a drugich zm�g� przy pomocy or�a. Byli
jednak i tacy, kt�rzy uszli przed nim i na razie zachowywali si� spokoj-
nie z obawy przed obecno�ci� tak dzielnego cesarza. Liczy� si� zatem
z mo�liwo�ci�, �e sobie zlekcewa�� nieletniego m�odzie�ca i uderz� na
niego, zw�aszcza �e barbarzy�cy s� bardzo sk�onni do podj�cia akcji bojo-
wej przy pierwszej lepszej sposobno�ci.
4. Poniewa� tedy dusz� jego tyle trosk nurtowa�o19, zwo�a� swoich
przyjaci� oraz krewnych, kt�rzy si� w jego otoczeniu znajdowali, a kiedy
si� wszyscy zeszli, przyzwa� r�wnie� syna i podni�s�szy si� z wysi�kiem
z �o�a tak m�wi� zacz��:
�Nie dziwi mi� to wcale, �e jeste�cie zmartwieni widz�c mi� w takim
stanie. Bo serce ludzkie z natury odczuwa lito�� dla udr�ki bli�nich,
a wsp�czucie to pot�guje si� jeszcze wi�cej, gdy cierpienie ich staje przed
naszymi oczyma. Je�li za� chodzi o mnie, to s�dz�, �e sercem tym wi�cej
jeste�cie ze mn�, bo skoro sam jestem wam oddany, to s�usznie chyba
�ywi� t� nadziej�, �e i wy odp�acacie si� mi r�wn� �yczliwo�ci�. Na-
desz�a teraz odpowiednia chwila dla mnie, by si� przekona�, �e nie na
pr�no przez tak d�ugi czas darzy�em was godno�ciami i dobrodziejstwa-
mi, a dla was, by�cie si� odwdzi�czyli, wykazuj�c, �e�cie nie zapomnieli,
co ode mnie otrzymali�cie. Widzicie tu mojego syna, kt�rego sami wy-
chowali�cie, kt�ry wchodzi dopiero w wiek m�odociany i potrzebuje ster-
nik�w jak okr�t w czasie burzy i nawa�nicy, by wobec braku dostateczne-
go do�wiadczenia w rzeczach koniecznych nie rozbi� si� o ska�y z�ych
rad. Zamiast mnie jednego b�d�cie wy dla niego wielu ojcami, czuwajcie
nad nim, doradzajcie mu jak najlepiej. Bo jak �adne zasoby pieni�ne nie
starcz� przy braku umiarkowania w tyranii, tak i �adna stra� zbrojna nie
zdo�a os�oni� w�adcy, je�li podstaw� jego panowania nie jest mi�o�� pod-
danych. Tacy przede wszystkim w�adcy na d�ugi czas utwierdzili bez-
piecznie swoje panowanie, kt�rzy wpoili w dusze swoich poddanych nie
strach przed swoj� surowo�ci�, lecz prze�wiadczenie o swej prawo�ci. Bo
nie ci, co s�u�� z konieczno�ci, ale ci, kt�rzy z przekonania s� pos�uszni,
dzia�aj� i cierpi� trwale, nie budz�c podejrzenia ani te� nie schlebiaj�c
ob�udnie, i nigdy nie wy�amuj� si� z karb�w pos�usze�stwa, je�li si� ich
do tego nie doprowadzi przez gwa�ty i but�. Trudno jest jednak zachowa�
miar� i na�o�y� szranki dla swych po��da�, je�li si� posiada zupe�n� swo-
19 �e ca�a ta opowie�� o troskach nurtuj�cych dusz� umieraj�cego cesarza jest
wymys�em Herodiana, kt�ry przy tej sposobno�ci pragn�� si� popisa� znajomo�ci�
dziej�w, to oczywiste. Tak samo retorycznym wypracowaniem jest zamieszczona
tutaj mowa M. Aureliusza do otoczenia, przy czym jako wz�r s�u�y�a Herodianowi
mowa Cyrusa na �o�u �mierci, podana w dziele Ksenofonta Wychowanie Cyrusa,
VIII 7, 6�28.
bod� post�powania. Je�li zatem b�dziecie mu tak radzi� i przypomina�
to, co i on sam na w�asne uszy tu s�yszy, to zrobicie z niego i dla siebie
samych, i dla wszystkich najlepszego w�adc�, a pami�ci mojej oddacie
najwi�ksz� przys�ug�, bo tylko w ten spos�b b�dziecie mogli zapewni� jej
nie�miertelno��".
Po tych s�owach straci� Marek przytomno�� i zamilk� z os�abienia, osu-
n�wszy si� w ty� bez tchu. Wszystkich obecnych takie ogarn�o wzrusze-
nie, �e niekt�rzy nie panuj�c nad sob� wybuchn�li g�o�nym p�aczem. �y�
jeszcze noc i dzie� jeden, po czym wyzion�� ducha, pozostawiaj�c u wsp�-
czesnych t�sknot� za sob�, a wieczyst� pami�� swej cnoty na ca�� przy-
sz�o��. Kiedy po �mierci jego wie�� o tym si� rozesz�a, ca�e wojsko, jakie
by�o obecne, i rzesze ludu zar�wno ogarn�a �a�oba i nie by�o cz�owieka
na obszarze pa�stwa rzymskiego, kt�ry by bez �ez przyj�� t� wiadomo��.
Wszyscy jakby jednog�o�nie mienili go to ojcem prawdziwym, to dobrotli-
wym kr�lem, to dzielnym, wodzem, to m�drym i rz�dnym w�adc� i nikt
nie mija� si� z prawd�.
5. Kiedy up�yn�o dni kilka, w czasie kt�rych uwaga syna zaprz�tni�ta
by�a zadaniami zwi�zanymi z pogrzebem ojca, uznali przyjaciele tego�
za stosowne przedstawi� m�odzie�ca wojsku, aby przem�wi� do �o�nierzy
i ofiarowa� im w darze pieni�dze, jak to jest zwyczajem przy obj�ciu
w�adzy, a przez wspania�omy�lny dodatek tym bardziej zjedna� sobie
wojsko. Obwieszczono zatem wszystkim, aby si� zgromadzili na zwyk�ym
placu zebra� dla ich przyj�cia. Wyst�pi� nast�pnie Kommodus i po z�o�e-
niu ofiar cesarskich wyszed� na m�wnic� wzniesion� dla niego w �rodku
wojska w otoczeniu przyjaci� ojcowskich (a by�a z nim znaczna ich liczba,
i to rozumnych ludzi), po czym wyg�osi� nast�puj�ce przem�wienie.
��e dzielicie ze mn� b�l z powodu tego, co mi� spotka�o, i nie mniej
ode mnie odczuwacie w sercu �a�ob�, o tym jestem g��boko przekonany.
Uwa�am bowiem, �e i za �ycia ojca na r�wni z wami cieszy�em si� jego
wzgl�dami, gdy� wszystkich nas otacza� swoj� mi�o�ci�, jakby�my jedno
stanowili cia�o. Wi�cej go to przynajmniej cieszy�o, gdy zwa� mi� towa-
rzyszem broni, ani�eli gdy mi m�wi� �synu". Bo to ostatnie miano wyra-
�a�o wsp�lno�� krwi, a pierwsze natomiast ��czno�� z nim w cnocie. Jak-
�e� cz�sto zabiera� mnie w pachol�cym jeszcze wieku i poleca� waszym
uczuciom wierno�ci. Tote� �ywi� nadziej�, �e bez �adnych trudno�ci spot-
kam si� u was z wszelk� �yczliwo�ci�, bo starsi z was winni mi j� jako
swemu wychowankowi, a tych, kt�rzy s� mymi r�wie�nikami, mog�
s�usznie powita� jako towarzyszy w rzemio�le wojennym. Wszystkich was
bowiem ojciec mi�owa� jakby jednego syna i do wszelkich cn�t zaprawia�.
Po nim w mojej osobie da� wam los cesarza, i to nie adoptowanego, jak
moi poprzednicy; oni mogli si� szczyci� w�adz� w p�niejszym wieku zdo-
byt�, podczas gdy ja jedyny przyszed�em na �wiat w pa�acu cesarskim,
tak �e nie zna�em kolebki domu prywatnego, lecz z chwil� opuszczenia �o-
na matki przyj�a mi� purpura cesarska i s�o�ce zobaczy�o we mnie
r�wnocze�nie nowego cz�owieka i cesarza. Bior�c to pod uwag�, s�usznie
mo�ecie mi� darzy� swoj� mi�o�ci�, jako nie nadanego wam, ale urodzone-
go cesarza. Podczas gdy ojciec m�j wzni�s�szy si� do nieba jest ju� towa-
rzyszem i wsp�mieszka�cem bog�w, mnie przypad�o zadanie troszczenia
si� o ludzi i zarz�dzania sprawami ziemskimi. Ich uporz�dkowanie i usta-
lenie jest waszym zadaniem, kt�re spe�nicie, je�li zdusicie z ca�� energi�
resztki wojny i granice pa�stwa rzymskiego przesuniecie a� do oceanu.
Przyniesie wam to s�aw�, a zarazem w ten spos�b godnie uczcicie pami��
naszego wsp�lnego ojca, kt�ry, jak mniemacie, s�yszy, co m�wimy, i przy-
patruje si� naszym czynom. Szcz�cie b�dzie nam niew�tpliwie towarzy-
szy�, gdy pe�ni� b�dziemy obowi�zki wobec takiego �wiadka. Wasze po-
przednie dzi�ki m�stwu osi�gni�te sukcesy id� na rachunek jego m�dro-
�ci i sztuki dowodzenia, ale w nagrod� za czyny, jakich ochotnie dokonacie
ze mn�, m�odym cesarzem, wy sami zbierzecie s�aw� wiernego oddania
i m�stwa. Przez dzielno�� wasz� w dzia�aniu opromienicie moj� m�odo��
dostojno�ci�, a barbarzy�cy, je�li zaraz na pocz�tku nowego panowania
zostan� poskromieni, nie odwa�� si� obecnie podnie�� g�owy lekcewa��c
sobie m�j wiek m�odociany, na przysz�o�� za� l�k b�dzie ich ogarnia� na
wspomnienie porobionych do�wiadcze�".
Tak m�wi� Kommodus. po czym zjednawszy sobie wojsko przez wspa-
nia�e dary pieni�ne wr�ci� do pa�acu cesarskiego.
6. Przez jaki� czas tedy wszystko dzia�o si� wed�ug rady przyjaci�
ojcowskich, kt�rzy codziennie zbierali si� u niego, s�u��c mu najlepszymi
radami, i tyle tylko zostawiali mu wolnego czasu, ile uwa�ali za do-
stateczne do rozumnej troski o cia�o. Wkr�tce jednak zdobyli sobie jego
zaufanie pewni ludzie ze s�u�by pa�acowej, kt�rzy usi�owali znieprawi�
charakter m�odocianego cesarza, podobnie jak i pochlebcy przy stole, kt�-
rzy oceniaj� szcz�cie wed�ug brzucha i najhaniebniejszej rozpusty. Przy-
pominali mu oni o rozkoszach �ycia w Rzymie, rozwodzili si� nad przy-
jemno�ciami, jakie ono daje dla oka i ucha, wyliczali obfito�� uciech,
a wyrzekali na ca�y klimat nad brzegami Istru, nie pozwalaj�cy na dobre
zbiory jesienne, zimny i mglisty. �Czy nie przestaniesz, panie, m�wili, pi�
wody marzn�cej i wykopywanej, podczas gdy inni u�ywaj� sobie na cie-
p�ych �r�d�ach i orze�wiaj�cych napojach, na balsamicznych zapachach
i powietrzu, co wszystko jedynie Italia ma w obfito�ci". Roztaczaj�c przed
oczyma m�odzie�ca r�ne pon�ty, rozbudzali u niego po��danie takich roz-
koszy.
Tote� zwo�awszy nagle swoich przyjaci� o�wiadczy� im, �e t�skni za
ojczyzn�. Poniewa� jednak wstydzi� si� przyzna� do przyczyny tej nag�ej
decyzji, udawa�, �e �ywi obawy, by tam kto� z bogatych patrycjusz�w nie
uprzedzi� go w opanowaniu �wi�tego ogniska w pa�acu cesarskim i na-
st�pnie jakby z zaniku silnego zdobywszy w�adz� i uznanie nie ow�adn��
pa�stwem, bo ludno�� Rzymu jest dostatecznie liczna, by takiemu dostar-
czy� odpowiedni� liczb� doborowej m�odzie�y.
Kiedy si� m�odzieniec takimi wzgl�dami zas�ania�, wszyscy zebrani
upadali na duchu i z pos�pnym spojrzeniem pochylili g�owy ku ziemi. Tyl-
ko Pompejanus20, kt�ry by� z nich wszystkich najstarszy i by� powinowa-
tym jego przez ma��e�stwo (najstarsza z si�str Kommodusa by�a bowiem
jego �on�), tak si� odezwa�: �Jest to rzecz zrozumia�a, moje dziecko i panie
m�j, �e t�sknisz za ojczyzn�, bo i my sami ogarni�ci jeste�my podobnym
pragnieniem zobaczenia swoich, pozosta�ych w domu. Ale t�sknot� nasz�
hamuje wzgl�d na wi�ksz� wag� zada�, jakie tu mamy przed sob�, i wi�k-
sz� ich pilno��. Bo tamtych przyjemno�ci b�dziesz za�ywa� i potem do
najp�niejszego wieku, a co si� Rzymu tyczy, to jest on tam, gdzie cesarz
si� znajduje. Zostawi� za� wojn� nie doko�czon� nie uchodzi, a przy tym
jest to rzecz niebezpieczna. Rozbudzimy bowiem tylko zuchwalstwo u bar-
barzy�c�w, kt�rzy w post�pieniu naszym nie b�d� widzieli t�sknoty za
powrotem, lecz ucieczk� i trwog�. B�dzie to przecie� zaszczytne dla ciebie
podbi� ich wszystkich i oprze� granice pa�stwa o Ocean P�nocny, a na-
st�pnie wr�ci� do domu w triumfie, wiod�c w kajdanach wzi�tych do
niewoli kr�l�w i satrap�w barbarzy�c�w. Takimi bowiem czynami daw-
niejsi Rzymianie zdobywali sobie wielko�� i s�aw�. O to za�, �e tam kto�
si�ga po w�adz�, nie potrzebujesz si� obawia�. Najwybitniejsi cz�onkowie
senatu s� bowiem tu z tob�, ca�a zgromadzona ko�o ciebie si�a zbrojna
stanowi tarcz� os�aniaj�c� tw� w�adz�; tutaj s� wszystkie kasy z pieni�dz-
mi cesarskimi, a pami�� o twym ojcu zapewni�a ci na zawsze wierno��
i mi�o�� poddanych".
Przem�wieniem tym, obliczonym na zach�t� i rozbudzenie zapa�u do
wielkich czyn�w, odwi�d� Pomp�janus m�odzie�ca na kr�tki czas od jego
zamiar�w. Bo Kommodus zawstydzony jego s�owami nie zdo�a� nic rozum-
nego odpowiedzie�; odprawi� wi�c swych przyjaci� o�wiadczywszy, �e sam
zastanowi si� jeszcze dok�adniej, co czyni� nale�y. Ale otaczaj�ca go s�u�-
ba nastawa�a na niego, wi�c ju� nie porozumia� si� wcale z przyjaci�mi,
lecz rozes�a� listy i porozdziela� wed�ug swego uznania nadz�r nad brzega-
mi Istru r�nym wodzom, kt�rym poleci�, by odpierali napady barbarzy�-
20Tyberiusz Klaudiusz Pompejanus, o�eniony w 169 r. z c�rk�
Marka Aureliusza, Lucyll�, wdow� po Lucjuszu Werusie, pochodzi� ze stanu ry-
cerskiego z Antiochii Syryjskiej, ale dzi�ki osobistej dzielno�ci doszed� do najwy�-
szych godno�ci w pa�stwie. By� konsulem przed 167 r., potem namiestnikiem Pan-
nonii, dalej konsulem po raz drugi w 173 r., dow�dc� w wojnie z Markomanami.
Po �mierci Kommodusa, kt�rego prze�y�, dwukrotnie uchyli� si� od przyj�cia ofia-
rowanej mu godno�ci cesarskiej przez Pertinaksa (H. A., �yw. Pert. 4, 10) i Didiusza
Juliana (H. A., �yw. Did. Jul. 8, 3).
c�w, a nast�pnie zapowiedzia� sw�j wyjazd do Rzymu. Wodzowie spe�niali
wi�c, oo im zosta�o zlecone, i w przeci�gu nied�ugiego czasu poskromili
or�em bardzo wielu barbarzy�c�w, innych wielkimi obietnicami sk�onili
z �atwo�ci� do zawarcia uk�adu przyja�ni21. Bo barbarzy�cy z natury s�
chciwi pieni�dzy i jak lekcewa��c sobie niebezpiecze�stwa przy pomocy
napa�ci i wypad�w usi�uj� zdoby� sobie rzeczy niezb�dne do �ycia, tak i za
wielkie pieni�dze gotowi s� zachowa� pok�j. Wiedzia� o tym Kommodus,
a �e mia� pod dostatkiem pieni�dzy, wi�c okupywa� wolno�� od trosk i da-
wa� wszystko, czego ��dali.
7. Gdy obwieszczono wyjazd cesarza, w obozie powsta�o ogromne po-
ruszenie i wszyscy chcieli z nim wraca�, by si� wyrwa� z kraju nieprzy-
jacielskiego, a zakosztowa� rozkoszy �ycia w Rzymie. Skoro za� wie��
dalej si� rozesz�a i do Rzymu przybyli pos�a�cy donosz�cy o przybyciu
cesarza, lud rzymski niezmiernie si� uradowa�, wi���c najlepsze nadzieje
z obecno�ci� cesarza, s�dzili bowiem, �e m�odzieniaszek p�jdzie w �lady
swego ojca.
Kommodus odby� drog� z m�odzie�czym po�piechem, przeci�ga� szybko
przez miasta, kt�re le�a�y po drodze, przyjmowany wsz�dzie po cesarsku,
a gdy si� zjawi� w�r�d �wi�tuj�cych t�um�w, �ci�ga� na siebie pe�ne od-
dania i t�sknoty spojrzenia wszystkich. Kiedy si� zbli�y� do Rzymu, ca�y
senat i wszyscy mieszka�cy miasta t�umnie wylegli naprzeciw, nie panu-
j�c wprost nad sob�, pragn�c wyprzedzi� jeden drugiego, nios�c ze sob�
ga��zki wawrzynu i wszelkie kwiaty, jakie w�wczas kwit�y, ile ich kto
zdo�a� zebra�; tak ci�gn�li naprzeciw niego daleko od miasta, by zobaczy�
m�odego, dostojnego cesarza. T�sknota ich p�yn�a ze szczerego serca, bo
si� w�r�d nich urodzi� i wychowa�, a nale�a� do trzeciej z rz�du generacji
cesarskiej i pochodzi� z prastarej szlachty rzymskiej. Bo r�d jego ojca
nale�a� do pierwszych rodzin senatorskich, a matka cesarza, Faustyna22,
by�a c�rk� Antoninusa z przydomkiem Pius, przez matk� za� swoj� po-
chodzi�a od Hadriana i nawi�zywa�a do Trajana, jako swego pradziadka.
Takie tedy by�o pochodzenie Kommodusa. Przy rozkwicie wieku m�o-
docianego powierzchowno�� jego by�a przyjemna dla oka ze wzgl�du na
harmonijn� budow� cia�a i pi�kno twarzy o m�skim wyrazie. Spojrzenie
jego oczu by�o pogodne i ogniste, w�osy z natury sfalowane i z�ociste, tak
�e kiedy szed� czasem w s�o�cu, tak dalece ja�nia�y ognistym blaskiem, i�
21 Wed�ug Kasjusza Diona LXXII l�3 Kommodus rezygnuj�c z owoc�w zwy-
ci�stwa swego ojca sam na �agodnych warunkach zawar� pok�j z Markomanami,
Kwadami i Burami, bo spieszy� si� do Rzymu.
22 Matka Kommodusa, Faustyna (m�odsza), by�a c�rk� cesarza Antonina
Piusa i Faustyny (starszej), c�rki Marka Anniusza Werusa, konsula z 123 r., oraz
Rupilii Faustyny. Przez ojca, kt�ry by� adoptowany przez Hadriana (nie przez matk�,
jak b��dnie twierdzi tu Herodian, kt�ry widocznie uwa�a� Faustyn� starsz� za c�rk�
Hadriana), spokrewniona by�a z Hadrianem i Trajanem.
jedni mniemali, �e wychodz�c posypuje je z�otym proszkiem, a drudzy
podziwem zdj�ci m�wili, i� jaka� niebia�ska aureola otacza od urodzenia
jego g�ow�; na policzkach za� jego zaznacza� si� wschodz�cy zarost. Kiedy
wi�c Rzymianie zobaczyli swego cesarza w takiej postaci, przyjmowali go
z najrozmaitszymi okrzykami rado�ci, obrzucali go kwiatami i wie�cami.
Skoro wszed� do Rzymu23, uda� si� do �wi�tyni Jowisza i innych bog�w,
nast�pnie przyzna� senatowi i �o�nierzom pozosta�ym w Rzymie nagrody
dzi�kczynne za to, i� mu dochowali wierno�ci, po czym wycofa� si� do
pa�acu cesarskiego.
8. Przez jaki� czas w ci�gu paru najbli�szych lat okazywa� pe�ny sza-
cunek przyjacio�om, kt�rych mu ojciec zostawi�, i we wszystkich poczy-
naniach post�powa� za ich rad�. Skoro jednak sarn uj�� w�adz� w swe
r�ce, mianowa� naczelnikiem si� zbrojnych24 Perennisa25, cz�owieka italskie-
go pochodzenia, uchodz�cego za do�wiadczonego wodza (dlatego w�a�nie
powierzy� mu komend� wojskow�). Ten wyzyskuj�c jego wiek m�odociany,
pozwoli� mu oddawa� si� u�ywaniu zmys�owemu i pija�stwu, a odsun��
go od trosk i trud�w zwi�zanych z w�adz� cesarsk� i sam przej�� ca�y
zarz�d pa�stwa. Kierowa� si� przy tym niepohamowan� ��dz� bogactw,
kt�ra ka�e zapomina� lekcewa��co zawsze o tym, co zosta�o zdobyte,
a zabiega� nienasycenie o to, czego si� jeszcze nie posiada. Zacz�� od tego,
�e oczernia� przyjaci� ojca, i tych, co byli bogaci i znakomitego rodu po-
dawa� podejrzenie u m�odzieniaszka i straszy� go nimi, aby mu zostawi�
swobod� ich zg�adzenia i zagarni�cia ich maj�tku26.
Przez jaki� czas co prawda pow�ci�ga�a m�odzie�ca pami�� o ojcu
i wstyd przed jego przyjaci�mi. Jednakowo� jak gdyby jaki� z�y i pod-
st�pny los zawzi�� si� na to, by zniszczy�, co by�o u niego z umiarkowania
i poczucia przyzwoito�ci, zaszed� nast�puj�cy wypadek. Mia� Kommodus
23 Dnia 21 pa�dziernika 180 r. (H. A., �yw. Komm. 12, 7).
24 �ci�le naczelnikiem (prefektem) gwardii pretoria�skiej.
25 Herodian i autorowie greccy nazywaj� go Perennios, ale u autor�w �aci�skich
nazwisko jego brzmi Perennis, co po�wiadczone jest i na napisach. Jego nazwisko
rodowe by�o prawdopodobnie Tigidiusz (H. A., �yw. Komm. 4, 7). Twierdzenie He-
rodiana, �e mianowany zosta� prefektem przez Kommodusa, nie jest �cis�e, bo we-
d�ug H. A., �yw. Komm. 14, 8 by� prefektem ju� za Marka Aureliusza wraz z za-
s�u�onym w walkach z Germanami Tarruteniuszem Paternusem, kt�rego jednak
pozby� si� przez spowodowanie przeniesienia go do senatu, a wkr�tce potem i jego
�mierci (182 r.). O Tarruteniuszu nie ma jednak u Herodiana �adnej wzmianki, po-
dobnie jak i o wszechw�adnym w pierwszych latach panowania Kommodusa ulu-
bie�cu jego, Saeterusie, str�u sypialni cesarskiej.
26 Wbrew temu, co tu Herodian m�wi, nie podejrzany o stronniczo�� Kasjusz
Dion, wsp�cze�nie �yj�cy i do senatu w�wczas nale��cy, stwierdza (LXXII 10, 1),
�e Perennis �ca�kiem bezinteresownie i bardzo rozumnie prowadzi� sprawy pa�-
stwa, zapewniaj�c i Kommodusowi, i ca�emu pa�stwu bezpiecze�stwo". Jedyny za-
rzut, jaki mu Dion robi, to stracenie Tarruteniusza Paternusa.
siostr�, kt�ra by�a najstarsza z ca�ego rodze�stwa, imieniem Lucylla27. By-
�a ona poprzednio �on� cesarza Lucjusza Werusa28, kt�rego Marek zrobi�
swym wsp�rz�dc� i wyda� za niego sw� c�rk�, robi�c z tego ma��e�stwa
najsilniejsz� wi� serdecznych z nim stosunk�w. Kiedy jednak ze zrz�-
dzenia losu Lucjusz umar�, ojciec wyda� j� za Pompejanusa zostawiaj�c
jej nadal odznaki godno�ci cesarzowej, kt�re pozwoli� siostrze zatrzyma�
r�wnie� i Kommodus. A wi�c w teatrze zasiada�a na tronie cesarskim i no-
szono przed ni� ogie�. Gdy jednak i Kommodus poj�� �on� imieniem
Kryspina29, okaza�a si� konieczno�� oddania pierwsze�stwa �onie rz�dz�-
cego cesarza, z czego Lucylla by�a mocno niezadowolona, uwa�aj�c cze��
okazywan� tamtej za uchybienie dla siebie. Poniewa� wiedzia�a, �e m��
jej, Pompejanus, serdecznie si� do Kommodusa odnosi, nic mu nie po-
wiedzia�a o planach zamachu na tron, ale usi�owa�a wybada� zapatrywa-
nia niejakiego Kwadratusa30, m�odzie�ca znakomitego rodu i bogatego,
z kt�rym, jak j� oczerniano, utrzymywa�a nawet i stosunek mi�osny.
Skar�y�a si� przed nim nieustannie na odebranie jej prawa pierwsze�stwa
i sk�oni�a wkr�tce m�odzie�ca, �e uknu� plan, kt�ry mia� si� okaza� zgub-
ny i dla niego, i dla ca�ego senatu. Dobra� on bowiem do sprzysi�enia
pewnych ludzi spo�r�d najwybitniejszych senator�w, mi�dzy nimi pew-
nego m�odzie�ca nale��cego r�wnie� do senatu, imieniem Kwintianus31,
cz�owieka porywczego i zuchwa�ego, kt�rego nam�wi�, aby ukrywszy szty-
let pod sukni� i wypatrzywszy czas i miejsce odpowiednie, napad� na
Kommodusa i zabi� go, zapewniaj�c, �e reszt� sam za�atwi, jak nale�y,
przy pomocy rozdawnictwa pieni�dzy. Jako� ten stan�� u wej�cia do amfi-
teatru (jest ono ciemne, tote� spodziewa� si�, �e zostanie nie zauwa�ony),
doby� sztyletu i niespodziewanie podszed� ku Kommodusowi, wo�aj�c po-
t�nym g�osem: �Senat ci to posy�a!" Poniewa� nie zdo�a� wpierw go ugo-
dzi�, lecz straci� czas na wzniesienie okrzyku i pokazanie sztyletu, uj�ty
27 Por. wy�ej I 2, 2 i uw.
28 Cesarz Lucjusz Werus, wsp�rz�dc� Marka Aureliusza (161�169), by�
synem Lucjusza Cejoniusza Kommodusa, kt�ry by� adoptowany przez Hadriana,
lecz wcze�nie umar�. Syn tego Cejoniusza adoptowany z kolei wraz z M. Aureliu-
szem przez cesarza Antonina Piusa nosi� nazwisko Lucjusz Aureliusz Kom-
modus, a po obj�ciu rz�d�w Lucjusz Aureliusz Werus.
29 B r u t t i a Kryspina Augusta by�a c�rk� Gajusza Bruttiusza, konsula
z 180 r., a po�lubi�a Kommodusa za �ycia ojca jeszcze przed wyjazdem tego� na
wojn� z Markomanami w 178 r. Pos�dzona o udzia� w spisku 182 r., skazana zosta�a
na wygnanie i wkr�tce potem stracona.
30 By� to Marek Ummidiusz Kwadratus, brat cioteczny Lucylli, bo
ojciec jego, Ummidiusz Kwadratus, konsul z 167 r., by� o�eniony z m�odsz� siostr�
cesarza Marka Aureliusza, a wi�c ciotk� Lucylli, Anni� Kornificj� Faustyn�.
31 By� to Klaudiusz Pompejanus Kwintianus, syn m�a Lucylli
Pompejana z jego pierwszego ma��e�stwa, o�eniony z jej c�rk� z poprzedniego ma�-
�e�stwa z Lucjuszem Werusem.
zosta� przez stra� przyboczn� cesarza. Poni�s� te� kar� za sw�j nierozum,
kt�ry wykaza� zapowiadaj�c raczej sw�j zamach ani�eli go wykonuj�c,
pozwalaj�c si� wpierw pozna� i uj��, a pozostawiaj�c tamtemu czas, by
spostrzec si� w por� i mie� na baczno�ci.
By�a to dla m�odocianego cesarza pierwsza i najpowa�niejsza przyczy-
na nienawi�ci jego do senatu. Wypowiedziane w�wczas s�owa zrani�y jego
dusz� i wszystkich senator�w zar�wno uwa�a� za swoich wrog�w, pami�-
taj�c zawsze o tym okrzyku napastnika. Tak�e Perennis mia� teraz do-
stateczny poz�r i pow�d do dzia�ania, tote� radzi� mu nieustannie uprz�-
ta� i usuwa� wszystkich co najwybitniejszych ludzi, kt�rych maj�tki za-
garnia�, tak �e z najwi�ksz� �atwo�ci� sta� si� najbogatszym cz�owiekiem
swego czasu. W wyniku surowego �ledztwa, przeprowadzonego przez Pe-
rennisa, kaza� Kommodus bez lito�ci straci� swoj� siostr�32, jak i wszyst-
kich czy to nale��cych do sprzysi�enia, czy te� obci��onych jakimkol-
wiek podejrzeniem.
9. Kiedy Perennis uprz�tn�� wszystkich, dla kt�rych Kommodus �ywi�
szacunek i kt�rzy mu okazywali �yczliwo�� ze wzgl�du na ojca oraz tro-
skali si� o jego dobro, a przez to zapewni� sobie nieograniczony wp�yw,
uknu� plan przyw�aszczenia sobie w�adzy cesarskiej. W tym celu nak�oni�
Kommodusa, aby synom jego w m�odocianym wieku odda� dow�dztwo nad
wojskami stoj�cymi w Ilirii, a sam 'gromadzi� ogromne pieni�dze, aby
wspania�ymi darami sk�oni� wojsko do buntu. Jako� synowie jego pota-
jemnie �ci�gali si�y zbrojne, aby zagarn�� w�adz� z chwil�, kiedy Perennis
sprz�tnie Kommodusa.
Lecz planowany zamach zosta� wykryty w osobliwy spos�b. Rzymianie
�wi�c� igrzyska ku czci Jowisza Kapitoli�skiego, przy czym jak to w re-
zydencji cesarskiej bywa, urz�dza si� wszelkiego rodzaju widowiska za-
r�wno teatralne, jak i gimnastyczne33. Widzem i s�dzi� jest przy tym ce-
sarz wraz z innymi kap�anami, na kt�rych z biegiem czasu przychodzi
kolej. Kiedy wi�c Kommodus przyby�, by przys�ucha� si� s�awnym za-
wodnikom, zasiad� w lo�y cesarskiej w teatrze34 wype�nionym z zacho-
waniem �cis�ego porz�dku (bo dostojnicy zasiedli na osobnych miejscach
honorowych, jakie ka�demu z nich by�o wyznaczone). Zanim jeszcze za-
cz�o si� jakie� przem�wienie czy przedstawienie na scenie, wbieg� na
32 Herodian nie jest tu �cis�y, bo wed�ug H. A., �yw. Komm. 4, 4; 5, 7 Lucylla
skazana zosta�a na wygnanie na wysp� Capri i dopiero p�niej stracona.
33 By�y to tzw. �zawody kapitoli�skie" (agon Capitolinus), zaprowadzone przez
cesarza Domicjana w 86 r. (Censorinus 18, 15), a �wi�cone por� letni� co cztery lata,
obejmuj�ce zawody muzyk�w, �piewak�w, poet�w, przedstawienia teatralne oraz
popisy gimniczne. Tu mo�e chodzi� tylko o zawody przypadaj�ce na rok 182, bo
nast�pnych zawod�w w 186 r. Perennis ju� nie do�y�.
34 By�o to niew�tpliwie odeum zbudowane przez Domicjana na produkcje mu-
zyczne na Polu Marsowym.
scen� jaki� cz�owiek w stroju filozofa, z lask� w r�ku i torb� przewieszon�
na ciele na p� nagim, i stan�wszy na �rodku skinieniem r�ki nakaza� lu-
dowi milczenie, po czym w te ozwa� si� s�owa: �Nie jest to odpowiednia
pora dla ciebie, by �wi�towa� teraz, bawi� si� widowiskami i ucztami, bo
nad karkiem twoim wisi miecz Perennisa i je�li nie b�dziesz si� mia� na
baczno�ci przed niebezpiecze�stwem, kt�re ju� nie zbli�a si�, lecz stoi
przed tob�, to zginiesz, zanim si� spostrze�esz. Perennis bowiem sam tu
gromadzi przeciw tobie si�y zbrojne i �rodki pieni�ne, a synowie jego
staraj� si� przeci�gn�� wojsko w Ilirii na jego stron�. Je�li go wi�c nie
wyprzedzisz, jeste� zgubiony".
M�wi� tak, czy to �e szed� za jakim� natchnieniem bo�ym, czy te� �e
si� powa�y� na to, by zdoby� sobie s�aw� � bo dot�d by� nie znanym i nic
nie znacz�cym cz�owiekiem � czy wreszcie w nadziei, �e w zamian za to
otrzyma od cesarza wspania�� nagrod�. Kommodusa ogarn�o takie prze-
ra�enie, �e siedzia� bez s�owa, a wszyscy obecni my�leli sobie wprawdzie,
�e s�owa te maj� sw� podstaw�, ale udawali, �e temu nie wierz�. Perennis
kaza� go natychmiast uwi�zi� jako szale�ca i k�amc�, a potem wyda� na
spalenie. Tak� wi�c kar� poni�s� ten cz�owiek za swoj� odwag� okazan�
nie w por�. Ale ludzie z otoczenia Kommodusa i wszyscy, kt�rzy udawali
�yczliwo�� dla Perennisa, lecz dawno ju� byli nienawistnie do niego uspo-
sobieni, bo przez pych� swoj� i gwa�ty niezno�nie im ci��y�, skorzystali
w�wczas z dogodnej sposobno�ci, by podj�� pr�b� podania go w podej-
rzenie. Jako� by�o znaczone, �e Kommodus uniknie zamachu, a Perennis
zginie marnie wraz z synami. Nied�ugo potem przyby�o bowiem kilku
�o�nierzy w tajemnicy przed synem Perennisa i przywie�li monety, na
kt�rych by� jego wizerunek wybity. Uszli oni uwagi Perennisa, chocia�
by� prefektem, i pokazali Kommodusowi owe monety, a zarazem przed-
stawili nie znane mu szczeg�y uknutego zamachu, za co otrzymali wiel-
kie nagrody pieni�ne. Kommodus wys�a� noc� swych ludzi do Perennisa,
kt�ry nic o tym nie wiedzia� i nic takiego nie przewidywa�, i kaza� mu
�ci�� g�ow�35. Nast�pnie, aby wyprzedzi� wie�� o tym wydarzeniu, wy-
prawi� czym pr�dzej swoich pos�a�c�w, kt�rzy mieli zlecenie pod��a�
z wi�ksz� szybko�ci� ani�eli wie��, tak by mogli przyby� do syna Perenni-
sa, zanim si� dowie o tym, co zasz�o w Rzymie, a w li�cie uj�tym w tonie
przyjacielskim zrobi� mu nadziej� powo�ania go na jeszcze wy�sze stano-
wisko i kaza� mu przyby� do Rzymu. M�odzieniec da� wiar� temu, bo nic
nie wiedzia� o poczynionych przygotowaniach i zamierzeniach ani o losie
swego ojca, zw�aszcza �e pos�a�cy o�wiadczyli mu, �e i ojciec da� mu takie
zlecenie ustne, ale nie przys�a� listu uwa�aj�c, �e pismo cesarskie jest
wystarczaj�ce. Wi�c cho� si� z�yma� i by� niezadowolony, �e pozostawia
35 W 185 r., a wi�c dopiero w trzy lata po owej scenie w teatrze, z kt�r� He-
rodian ��czy� widocznie upadek Perennisa.
powzi�te plany nie doko�czone, to jednak ufaj�c, �e przemo�ne stanowisko
ojca jeszcze jest niewzruszone, wybra� si� w drog�. Kiedy jednak stan��
na gruncie Italii, ludzie, kt�rzy otrzymali takie zlecenie, zg�adzili go. Taki
tedy los spotka� ich obu36. Kommodus ustanowi� teraz dw�ch prefekt�w,
uwa�aj�c za rzecz bezpieczniejsz� nie powierza� tak wielkiej w�adzy jed-
nemu cz�owiekowi, poniewa� spodziewa� si�, �e podzielona nie b�dzie
do�� silna, by mog�a budzi� po��danie godno�ci cesarskiej.
10. Po up�ywie nied�ugiego czasu znowu uknuto spisek na niego, a to
w taki spos�b. By� niejaki Maternus, kt�ry by� dawniej �o�nierzem i do-
pu�ci� si� wielu wyst�pk�w, a� opu�ci� szeregi i sk�oniwszy tak�e i innych
do ucieczki ze s�u�by zebra� w kr�tkim czasie wielk� band� z�oczy�c�w.
Napada� z nimi i �upi� najpierw wsi i osady wiejskie, a kiedy dosta�
w swe r�ce znaczne sumy pieni�ne, zebra� jeszcze wi�ksz� gromad� zbrod-
niarzy obiecuj�c im wielkie dary i udzia� w �upach. Tote� robili wra-
�enie ju� nie bandyt�w, ale wojska nieprzyjacielskiego, napadali bowiem
i na wielkie miasta, si�� otwierali znajduj�ce si� w nich wi�zienia, wypu-
szczali na wolno�� zamkni�tych w nich za jakiekolwiek przewinienia wi�-
ni�w obiecuj�c im bezpiecze�stwo i przez tego rodzaju dobrodziejstwa
sk�aniali ich do wsp�dzia�ania. Grasowali w ten spos�b po ca�ym kraju
Celt�w i Iber�w37, napadaj�c nawet na najwi�ksze miasta, kt�re podpalali,
a nast�pnie grabili, po czym si� wycofywali. Kiedy o tym doniesiono
Kommodusowi, z najwi�kszym gniewem i gro�bami rozes�a� listy do na-
miestnik�w prowincji zarzucaj�c im gnu�no�� i rozkaza� gromadzi� woj-
sko przeciw bandytom38. Ci na wie�� o tym, �e wojsko si� zbiera przeciw
nim, opu�cili te okolice, kt�re dot�d pustoszyli, i wycofali si� niepostrze-
�enie szybkimi marszami przez niedost�pne drogi drobnymi oddzia�ami do
Italii. Maternus my�la� teraz ju� i o godno�ci cesarskiej, i przedsi�wzi�-
ciach wi�kszych rozmiar�w. Wobec tego bowiem, �e poprzednie jego po-
czynania da�y nad wszelkie spodziewanie bardzo pomy�lne wyniki, na-
bra� przekonania, �e musi znale�� powodzenie przy przeprowadzeniu ja-
kiego� wielkiego zamys�u, albo te� skoro ju� raz znalaz� si� w tak nie-
bezpiecznym po�o�eniu, nie zginie bez �ladu i s�awy. Poniewa� wiedzia�,
36 Inaczej przedstawia tragiczny koniec Perennisa Kasjusz Dion LXXII 9, 2�4.
Wed�ug niego oskar�y�a go grupa 1500 (oszczepnik�w) przyby�a z Brytanii ze skarg�
na Perennisa, jakoby d��y� do obalenia Kommodusa, a wprowadzenia na tron swego
syna, po czym Kommodus pod wp�ywem Kleandra, nienawidz�cego Perennisa, wyda�
wszechw�adnego dot�d ministra �o�nierzom na stracenie; wraz z nim zgin�a jego
�ona i siostra tudzie� dwaj synowie. O rzekomych knowaniach syna, kt�ry jakoby
kaza� bi� monety ze swym wizerunkiem, nie ma u Diona ani s�owa.
37 Tj. po Galii i Hiszpanii.
38 W�wczas to (w 188 r.) celem poskromienia plagi dezerter�w (ad comprehen-
dendos desertores) wys�any zosta� do Galii Gajusz Pescenniusz Niger, p�niejszy
wsp�zawodnik Septymiusza Sewera w walce o godno�� cesarsk�; por. H. A., �yw.
Pesc. 3, 4�5.
�e nie ma do rozporz�dzenia takiej si�y, by wyst�pi� przeciw Kommoduso-
wi w otwartej walce, twarz� w twarz, uwa�a� bowiem, �e masy ludu
rzymskiego jeszcze s� przywi�zane do Kommodusa, a otaczaj�ca go stra�
przyboczna jest mu oddana, spodziewa� si� osi�gn�� swe zamierzenia
podst�pem i chytro�ci�. Tote� obmy�li� sobie plan nast�puj�cy.
Corocznie z pocz�tkiem wiosny w pewnym dniu39 oznaczonym urz�-
dzaj� Rzymianie ku czci Matki Bog�w uroczyst� procesj�, w kt�rej nios�
przed bogini� wszelkie przedmioty b�d�ce znamieniem bogactwa, jakie
kto posiada, tudzie� kosztowno�ci cesarskie, budz�ce podziw zar�wno ze
wzgl�du na materia�, jak i wykonanie. Wszystkim pozostawiona jest przy
tym nieograniczona swoboda najrozmaitszych igraszek i ka�dy przybiera
mask�, jak� zechce. Nie ma tak wielkiej lub dostojnej godno�ci, kt�rej
by ka�dy, je�eli zechce, nie m�g� odgrywa� w odpowiednim przebraniu
i tak ukry� prawd�, �e nie�atwo jest odr�ni� rzeczywist� osobisto�� od
na�ladowanej. Tote� Maternus uwa�a�, �e b�dzie to pora odpowiednia do
przeprowadzenia niepostrze�enie zamachu. Umy�li� sobie mianowicie, �e
sam przebierze si� w str�j cz�onka gwardii cesarskiej, uzbroi podobnie
swych towarzyszy i wmiesza si� w gromad� gwardzist�w, a �e nikt nie
b�dzie si� mia� przed nimi na baczno�ci, z �atwo�ci� uderz� na Kommo-
dusa i ubij� go. Ale plan zosta� zdradzony. Kilku z jego towarzyszy przy-
by�o bowiem wcze�niej do miasta i donios�o o przygotowywanym zama-
chu, a pobudzi�a ich do tego zawi��, �e mogliby w jego osobie mie� pana,
cesarza, zamiast herszta bandy zb�jeckiej. Tote� zanim nadesz�a uroczy-
sto��, Maternus zosta� schwytany i �ci�ty, a wsp�lnicy spisku ponie�li za-
s�u�on� kar�. Kommodus za� z�o�y� bogini ofiar� i �lubowa� dary wotyw-
ne, po czym dope�ni� uroczysto�ci i w radosnym nastroju kierowa� pro-
cesj� ku czci bogini, a lud wraz z uroczysto�ci� �wi�ci� ocalenie cesarza.
11. Czcz� za� Rzymianie t� bogini�, jak si� z tradycji historycznej do-
wiadujemy, z nast�puj�cej przyczyny, kt�r� tu wspomnie� uzna�em za
s�uszne dlatego, �e nie jest ona znana u niekt�rych Grek�w. Powiadaj�
mianowicie, �e pos�g bogini spad� z nieba, ale nie wiedz�, ani z jakiego
jest on materia�u, ani jaki artysta go zrobi�, ani te� nie ma na nim �ladu
dotkni�cia r�ki ludzkiej. Istnieje tylko podanie, �e spad� on niegdy� z nie-
ba w pewnej miejscowo�ci we Frygii, zwanej Pessinus. Nazw� t� mia�a
otrzyma� ta miejscowo�� w�a�nie od tego pos�gu, kt�ry tam spad� z nie-
39 By�o to w dniu 25 marca, �dniu wesela" (Hilaria), kiedy ku czci Wielkiej Matki
Bog�w (Cybeli) urz�dzano r�ne maskarady, po czym 27 marca niesiono w uro-
czystej procesji pos�g Cybeli do potoku Almo, by go tam obmy�. Do tego udarem-
nienia zamachu na cesarza odnosz� si� mo�e monety z napisem: Laetitia lub Hila-
ritas (por. H. Mattingly, E. A. Sydenham, The Roman Imperial Coins, Londyn
1930, t. III, s. 382 i nn.), bite przez Kommodusa w 188 r. Ca�a ta jednak opowie��
o Maternusie si�gaj�cym rzekomo po godno�� cesarsk� nigdzie indziej nie jest po-
�wiadczona i jest wysoce nieprawdopodobna.
ba40 i po raz pierwszy tam�e zosta� zobaczony. Wed�ug tego, co u innych
znajdujemy, przysz�o tam. podobno do wojny mi�dzy Ilusem z Frygii
a Tantalem z Lidii, wed�ug jednych o granice, wed�ug innych o porwanie
Ganimedesa41; w walce tej, kt�ra d�ugo toczy�a si� z r�wnym szcz�ciem,
po obu stronach pad�a znaczna liczba ludzi i ta sm�tna okoliczno�� da�a
pow�d do takiej nazwy tej miejscowo�ci. Podanie m�wi, �e tam i Gani-
medes porwany znikn�� w chwili, kiedy go wydzierali sobie z jednej
strony brat, a z drugiej kochanek, a �e cia�o m�odzie�ca znikn�o bez �la-
du, wi�c wypadek jego zmieniono w cud bo�y i stworzono opowie�� o por-
waniu go przez Zeusa. We wspomnianym Pessinus �wi�cili Frygowie
z dawien dawna dzik� uroczysto�� nad przep�ywaj�c� opodal rzek� Gal-
lus42, od kt�rej maj� nazw� kap�anie rzezani ku czci bogini. Kiedy wzmog-
�a si� pot�ga Rzymian, otrzymali podobno wyroczni�, �e pa�stwo ich
utrzyma si� i pot�nie si� rozro�nie, je�li sprowadz� do siebie bogini�
z Pessinus. Wys�ali tedy pos��w do Frygii i prosili o wydanie im wizerun-
ku bogini43. Jako� z �atwo�ci� uzyskali zgod�, bo si� powo�ywali na po-
krewie�stwo i zapewniali, �e pochodz� od Eneasza Frygijczyka. Pos�g
bogini przeniesiony zosta� na okr�t, kiedy jednak przyby� do uj�cia Tybru,
bo Rzymianie pos�ugiwali si� nim pod�wczas jako portem, statek stan��
moc� bo�� zatrzymany. Rzymianie przez czas d�u�szy usi�owali tedy ca�y-
mi gromadami ruszy� okr�t z miejsca, ale mu� stawia� op�r i statek nie
poci�gn�� dalej, a� sprowadzono na� kap�ank� bogini Westy. Jako taka
powinna by�a zachowa� dziewictwo, obawiano si� jednak, �e da�a si�
uwie��. Kiedy mia� si� odby� s�d nad ni�, uprosi�a lud, aby rozstrzygni�-
cie w tej sprawie zostawili bogini z Pessinus, po czym rozwi�zawszy prze-
pask� przyczepi�a j� do przodu okr�tu i zanios�a pro�b� do bogini, aby
pozwoli�a, by okr�t ruszy� za ni�, je�li jest czyst� dziewic�. Jako� z chwil�,
gdy przyczepi�a do okr�tu przepask�, ten ruszy� za ni� bez trudno�ci. Po-
40 Doszukiwano si� mianowicie zwi�zku nazwy Pessinus z pierwiastkiem �pet"
wyst�puj�cym w s�owie oznaczaj�cym upadanie.
41 Ilus, syn Trosa, mityczny za�o�yciel Ilionu, czyli Troi, toczy� jakoby walk�
z legendarnym Tantalem, kr�lem miasta Sypilos, pod�wczas stolicy Lid�w. G a n i-
m e d e s, syn Trosa, a wi�c brat Ilusa, m�odzieniec niezwyk�ej urody, wed�ug jednej
wersji porwany zosta� przez Tantala, co sta�o si� przyczyn� wojny mi�dzy nim a Ilu-
sem, wed�ug innej przez Zeusa wyst�puj�cego w postaci or�a.
42 Rzeka Gallus znana jest jako dop�yw lewobrze�ny rzeki Sangarios w dol-
nym jej biegu na terenie Bitymi. Ale t� sam� nazw� nosi�a niewielka rzeczka, r�w-
nie� lewobrze�ny dop�yw rzeki Sangarios w g�rnym jej biegu, nad kt�r� le�a�o
miasto Pessinus. Woda z niej wprowadza�a rzekomo pij�cych j� w stan oszo�omie-
nia. Nazwa Gallus, kt�r� okre�lano r�wnie� kap�an�w kastrat�w w s�u�bie bogini
Cybeli, zdaje si� by� ma�oazjatyckiego pochodzenia, w ka�dym razie nie mo�e mie�
nic wsp�lnego z ludem Gal�w, czyli Celt�w (zw. w Ma�ej Azji Galatami).
43 By�o to w 205 r. p.n.e., bezpo�rednio przed podj�ciem rozstrzygaj�cej walki
z Kartagi�czykami w Afryce.
dziwiali wi�c Rzymianie i oczywisty cud bogini, i dow�d cnotliwo�ci
dziewicy.
Tyle zatem opowie�ci o bogini z Pessinus, kt�r� tu przytoczy�em
w ambitnym prze�wiadczeniu, �e z wdzi�czno�ci� si� z ni� zapoznaj� ci, co
nie znaj� dok�adnie dziej�w rzymskich.
Kommodus jednak, kiedy unikn�� zamachu Maternusa, otoczy� si�
liczniejsz� stra�� przyboczn� i rzadko tylko wyst�powa� publicznie, a ba-
wi� po najwi�kszej cz�ci w posiad�o�ciach cesarskich na przedmie�ciach
i w dalszych stronach miasta, usuwaj�c si� od wykonywania s�downictwa
i innych czynno�ci ze stanowiskiem cesarza zwi�zanych.
12. Zdarzy�o si� oko�o tego czasu44, �e Itali� nawiedzi�a gro�na zaraza,
zw�aszcza w mie�cie Rzymie kl�ska ta przybra�a wielkie rozmiary, bo
przy istniej�cym tu z natury przeludnieniu, ze wszystkich stron �ci�ga�o
tu mn�stwo ludzi. Tote� �mier� poch�ania�a wiele ofiar, i to zar�wno w�r�d
zwierz�t domowych, jak i ludzi45. Za rad� pewnych lekarzy wyjecha�
w�wczas Kommodus do Laurentum, bo jest to miejscowo�� o zdrowym
powietrzu, po�o�ona w cieniu wielkich gaj�w laurowych (st�d jej nazwa).
Tote� uchodzi�a za bezpieczne schronienie; m�wiono mianowicie, �e za-
bezpiecza ona przed zab�jczym powietrzem ze wzgl�du na mi�� wo� i za-
pach wawrzynu, a zarazem rozkoszny cie� tych drzew. Nawet ci, co
w mie�cie zostali na polecenie lekarzy, zatykali sobie nos