3578

Szczegóły
Tytuł 3578
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

3578 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 3578 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

3578 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

PIOTR CIELESZ Trzy �r�d�a 3 Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000 4 A jednak w samym smutku jest to b�ogos�awione pokrzepienie, kt�rego nic nie wys�owi. ile� dni wulgarnych by�o mi oszcz�dzone, ile� obrzydzenia � dzi�ki temu smutkowi. Rzek� pewien poeta: ,,Z muzyki bezd�wi�cznej s�odycz do duszy sp�ywa�. A ja tak my�l�, �e najprawdziwiej jest pi�kne �ycie, kt�rego nie da si� prze�ywa�. Konstandinos Kawafis prze�o�y� Zygmunt Kubiak 5 *** dziadku josipie kt�ry� przezimowa� � brrr � w sowieckich �agrach siedem t�gich zim i kt�ry� prze�y� dzi�ki temu �e� po trzech latach dosta� prac� w kuchni daj mi troch� �niegu na moj� gor�czk� babciu franciszko kt�ra po ob��dzie wojny tu� po stalinowskim ot�pieniu wymusi�a� na moim ojcu � oficerze ludowego wojska polskiego by mnie ochrzczono w pi�knym ko�ci�ku na pomorzu daj mi troch� ziemi z ogr�dka dziadku piotrze kolejarzu wile�skich kolei kt�ry� widzia� w wo�kowysku w czas wojny transport �yd�w i kt�ry� w�wczas oniemia�y nie mia� si�y opuka� wagon�w daj mi wody ze studni wo�kowyskiej babciu stiepanido kt�r� wysiedlono do turkmenii kt�ra opar�a� si� g�odowi i cierpieniu modl�c si� uparcie o powr�t do swoich ikon daj mi swoj� wiar� dziadku josipie babciu Franciszko dziadku piotrze babciu stiepanido 6 albrecht d�rer postanawia odwiedzi� wiek XX albrecht d�rer niedosz�y z�otnik po d�ugich namowach ulega i postanawia odwiedzi� wiek XX z wielu program�w podr�y przed�o�onych mu do wgl�du � m.in. wenecja niderlandy bazylea � wybiera w�dr�wk� pod�ug w�asnego zamys�u pragnie zobaczy� wsch�d by� mo�e tam � my�li jak terminator � tam gdzie nigdy mnie nie by�o dane mi b�dzie ujrze� naj�agodniejsze �wiat�o wyrusza z hard� nadziej� norymberga �egna go rozkapryszonymi mg�ami w piotrogrodzie w smolnym w roku 1917 sprawiaj�cy na pierwszy rzut oka mi�e wra�enie cz�owiek cz�stuje go herbat� z samowaru i poklepuj�c po ramieniu cytuje urywki ze swojej fundamentalnej pracy pt. pa�stwo i rewolucja nalega tak�e by albrecht d�rer wst�pi� w szeregi partii komunistycznej i namalowa� seri� portret�w piotrogrodzkich robotnik�w � �wy takoj wielikij chudo�nik� d�rer przez chwil� waha si� zwyci�a w nim jednak esteta nigdy zanadto nie ufa� barwom kt�re trysn�y na ulice piotrogrodu kilka lat p�niej kiedy lenin umiera robi szkice do jego portretu w ga�ce ocznej wielkiego wodza umieszcza czarny krzy� szkice te gin� w tajemniczych okoliczno�ciach z wyzi�bionego pokoju hotelu �angleterre� w porze obiadu w restauracji do malarza przysiada si� m�ody cz�owiek przedstawiaj�cy si� jako zdecydowany zwolennik caratu i d�ugo opowiada o tym w jaki spos�b straci� wszystko i wszystkich monolog o okrucie�stwach wojny domowej psuje smak koniaku ars moriendi tak tak � my�li d�rer � sztuk� umierania posiedli i biali i czerwoni ogr�d rewolucji zar�s� pio�un krwi 7 w bezsenne bia�e noce malarz zastanawia si� dlaczego tu nie ma jego przyjaciela zacnego pirckheimera a tak�e z jakich powod�w nie odwiedzili go jeszcze arystoteles i marsilio ficino obydwaj zafascynowani przecie� doskona�� natur� melancholii gdzie� oni s� � pyta d�rer � dostaj�c bia�ej jak �nie�na zamie� gor�czki rankiem mistrz z norymbergi zaczyna sw� niezwykle �mudn� i wyczerpuj�c� � o czym jeszcze do ko�ca nie wie � prac� nad poprawkami do sztychu melencolia I pierwsze trzy poprawki zajmuj� mu tydzie� zaci�ni�t� pi�� pozbawia wskazuj�cego palca i kciuka w prawej zwisaj�cej r�ce umieszcza pistolet eser�wki kap�an klucze wykrzywia tak wymy�lnie by nie pasowa�y do niczego na ukrai�skim stepie w roku 1933 albrecht d�rer wyg�odzony i z�y � zaczepiany cz�sto i l�ony przez enkawudzist�w kt�rzy bior� go jednak zawsze za pomyle�ca i puszczaj� wolno kopi�c jedynie �job twoju mat� � w ty�ek � szw�da si� po wioskach nie ma w nich psa nie ma kota ni szczura s� ludzie �mier� zjada �mier� brat z�era brata siostra siostr� matka dziecko ojciec matk� by doj�� do siebie malarz godzinami studiuje k�s darniny kilka lat p�niej w zidiocia�ej od donos�w moskwie � �towariszczi nada ubit� etowo towariszcza� � albrecht d�rer �ledzi z uwag� prac� s�d�w tu� przed egzekucj� patrzy skazanym w oczy w�druj� w nich czerwone krzy�e dok�d id� � zadaje pytanie malarz � i jednocze�nie przypomina sobie powiedzenie leonarda da vinci oko zwane oknem duszy jest g��wn� drog� przez kt�r� rozum mo�e w spos�b najobfitszy i najwspanialszy pozna� niesko�czenie mnogie dzie�a natury rozum rozum � my�li poirytowany d�rer � rozum zosta� zamordowany w gmachu nkwd na placu dzier�y�skiego w po�piechu wraca na ukrain� w n�dznej chacie nad dumnym donem po�ywiaj�c si� zup� z pokrzyw staje po raz drugi przed swoim sztychem � melencolia I cierpliwie czeka na ruch jego d�oni � praca nie trwa tym razem d�ugo dziecko wbija sobie w �o��dek pi�ro z sakiewki zsuni�tej na ziemi� wystaje �eb stalina zmierzch przechodzi nagle w noc 8 pod stalingradem tu� po bitwie albrecht d�rer og�uszony jeszcze artyleryjsk� kanonad� spotyka w polowej ziemiance effendi kapijewa laka pisarza i korespondenta wojennego kt�ry bez s�owa komentarza daje mu do przeczytania list niemieckiego �o�nierza paula keninga do narzeczonej w saarbr�cken Dzi� porz�dnie wypili�my. �ycie �o�nierza jest ci�kie i niebezpieczne. Jedyna pociecha to w�dka. Wypili�my, zrobi�o si� weso�o, niech si� dzieje co chce! Zacz�li�my rozmawia� o swoich przodkach, staro�ytnych Teutonach. Robert powiedzia�, �e Teutonowie pili krew zwyci�onych wrog�w i uwa�ali to za czyn godny m�a. Powiedzia�em: �A czy my jeste�my gorsi? My te� powinni�my pi� krew Rosjan. Krew wroga jest s�odka i rozgrzewa cia�o jak wino...�. �A ty by� wypi�?� � zapyta� mnie Robert. �Pewnie �e wypi�bym� � odpowiedzia�em. Koledzy zacz�li mnie podbechtywa�. By�em pijany. Pobieg�em do szopy, wyprowadzi�em na podw�rze rosyjskiego je�ca, najm�odszego ze wszystkich i zad�ga�em jak barana. Upad�. Podstawi�em do jego piersi kubek od manierki, nape�ni�em krwi� i wychyli�em duszkiem. Mdli�o mnie ale jako� si� przemog�em i nawet przekona�em wszystkich, �e to du�a przyjemno��. Inni �o�nierze te� zacz�li wyprowadza� je�c�w z szopy, zarzynali ich i pili ich krew. Takie jest to nasze �ycie...1 d�rer drze list i oskar�a kapijewa �e sam napisa� te przera�aj�ce s�owa t�umacz pie�ni kaukaskich narod�w nic nie odpowiada i malarz szybko zdaje sobie spraw� z w�asnej �mieszno�ci prosi o szklank� samogonu bimber pozwala mu odzyska� jednoznaczny stosunek do perspektywy rzezi kapijew nuci kaukaskie pie�ni malarz zastanawia si� przed za�ni�ciem czy adolf hitler nie by� czasem tym cz�owiekiem kt�remu onegdaj w wiedniu udzieli� jednej lekcji rysunku m�wi�c mu zreszt� bez ogr�dek �e nigdy nie zostanie artyst� co wywo�a�o kanonad� przekle�stw u tego m�odego jeszcze m�czyzny rankiem w t�gi mr�z albrecht d�rer znu�ony wraca do poprawek do melencolii I fragmenty cyrkla wyrastaj� z g�owy dziecka m�otek zamierza si� na ekierk� ksi��k� obejmuj� p�omyki na dalekiej p�nocy w syberyjskich �agrach fascynuje go g��wnie �wiat�o i perspektywa odkrywa w sobie szalon� mi�o�� do wielkich przestrzeni ale jednocze�nie w czasie ko�ymskiego apelu o�lepia go �wiat�o i przera�a zbie�na perspektywa zbrodni przestrze� krwi opowie�ci o mordach przyjmuje w mro�nym bezg�osie 1 Cyt. za: Effendi Kapijew, Notatki z frontu. Warszawa 1976. Prze�o�y�: Ziemowit Fedecki. 9 dostaje chwilowego dziewi�tnastowiecznego �jak to p�niej sam okre�li � pomieszania zmys��w swoim rozm�wcom nie patrzy w oczy spogl�da gdzie� daleko w zakut� kajdanami tajemnic� horyzontu niemieccy komuni�ci s� wyra�nie zawiedzeni mia� przywie�� chleb � m�wi� � a przywi�z� marzenia cisz� farby sztalugi oraz akwafort� pt. rozpacz co za cz�owiek co za cz�owiek albrecht d�rer na trzy dni zamyka si� w baraku nic nie je melencolia I ulega kolejnej przemianie w bia�kach oczu przechadzaj� si� kolczaste krzy�e w�ciek�y pies pr�buje sobie przegry�� brzuch rozdarciu ulegaj� b�ony nietoperza w auschwitz � birkenau po zwiedzeniu by�ego obozu zag�ady w milczeniu si�gaj�cym niemal dna duszy mistrz d�ugo przys�uchuje si� rozmowom m�odych niemc�w �yd�w i polak�w prowadzonym do p�nej nocy w domu pokuty podobnie jak oni � tyle �e w g�uchej prawie krematoryjnej ciszy � zastanawia si� jak z kolczastej przesz�o�ci pod napi�ciem uczyni� przysz�o�� bez napi�cia dom pokuty opuszcza boso kieruje swoje drobne kroki ku jasnej g�rze od czasu do czasu szkicuje szorstkie twarze polskich wie�niak�w prze�ladowania �yd�w syfilis w bazylei stracenie savonaroli polowania na czarownice zarazy to wszystko wydaje mu si� b�ah� krwi� schy�ku �redniowiecza tak dopiero teraz na jego oczy spada kilka milion�w krzy�y w gda�sku na mariackiej zbywaj�c stare miasto kilkoma machni�ciami p�dzla po kr�tkiej acz intensywnej lekturze schopenhauera przychodzi czas na trzy nast�pne poprawki do melencolii I laurowy wieniec okala teraz ko�ci czaszki obc�gi zaciskaj� si� na paznokciu pi�a wrzyna si� w udo albrecht d�rer niedosz�y z�otnik 10 odczuwa ju� trudy w�dr�wki wraca do niemiec w wi�zieniu odwiedza hansa Joachima bohlmanna kt�ry w gmachu monachijskiej pinakotheki obla� kwasem siarkowym jego trzycz�ciowy o�tarz przedstawiaj�cy umieraj�cego Chrystusa i bolej�c� matk� bosk� dwaj panowie ucinaj� sobie d�u�sz� pogaw�dk� bohlmann pow�tpiewa czy kwota 37 milion�w dolar�w wystarczy by doprowadzi� dzie�o do poprzedniego stanu d�rer podziela t� opini� nie te r�ce � powiada osiwia�y mistrz � to nie jest kwestia pieni�dzy malarz zamyka si� na kilka dni w celi obok troch� narzeka �e nie da si� tu urz�dzi� pracowni poniewa� jest zbyt ma�o �wiat�a ale � maj�c ju� coraz mniej si� � przyst�puje do pracy nad ostatnimi poprawkami do sztychu gwiazdy na zawsze trac� blask kwadrat numeru cztery p�ka na osiem cz�ci morze zalewa drzewa pomi�dzy dwoma przyl�dkami albrecht d�rer wycie�czony zasypia budzi si� po trzech dobach sennych koszmar�w w berlinie mie�cie o dw�ch g�owach czym pr�dzej wsiada do samolotu lufthansy odlatuj�cego do norymbergi w swojej pracowni ju� uspokojony my�li o namalowaniu nowej wersji apokalipsy tak tak � szepce do siebie starzec � wszystko trzeba zacz�� od nowa nazajutrz k�adzie na p��tnie pierwsze warstwy farby r�ka dr�y s�abnie wzrok wieczorem d�rer umiera jego kosmyk w�os�w rozpoznaje w auschwitz�birkenau zmartwychwsta�y hans baldung po powrocie do niemiec ucze� wielkiego mistrza postanawia doko�czy� ledwie rozpocz�t� prac� nad now� apokalips� baldung wie �e nie ma zbyt wiele czasu 11 piosenka�deszczyk deszczyk wisi wisi cz�owiek chwilowy na szyi cz�owieka drugiego kt�ry patrzy na sztywny j�zyk a na ko�cu j�zyka trzeci cz�owiek szemrze deszczyk idzie idzie cz�owiek raptowny z nienawi�ci� do cz�owieka drugiego kt�ry p�acze swoj� mi�o�� a na ko�cu mi�o�ci trzeci cz�owiek pluszcze deszczyk zacina zacina cz�owiek nag�y konie kt�re tratuj� cz�owieka drugiego wyj�cego cichutko na drodze a na ko�cu drogi trzeci cz�owiek m�y deszczyk pada pada cz�owiek przelotny w obj�cia cz�owieka drugiego kt�ry coraz mocniej zaciska r�ce a na ko�cu r�k trzeci cz�owiek szumi deszczyk kropi kropi cz�owiek jesienny kropelk� krwi cz�owieka drugiego kt�ry kropl� zamienia w rzek� a na ko�cu rzeki trzeci cz�owiek wyrasta jak grzyb jak grzyb jak grzyb 12 cmentarz bia�oruski kie�baski k�s jab�uszka dwa rogalik bia�y tu i tam tam i tu i popatrz tutaj te� �mietanki troszk� grusze�ka soczysta winka kubek tu i tam tam i tu na grobach cmentarza prawos�awnego na wzg�rzu zielonym wynios�ym nie pytaj o nic wystarczy �e powiem �e spotkali si� tutaj kat i ofiara ale sza bo dziadek jeszcze us�yszy rozmow� o krwi nie pytaj o nic kto strzeli� pierwszy kto doni�s� kto wyci�gn�� n� sza bo si� babcia zasmuci i spadnie na ni� deszcz �ez lepiej milcz i patrz tu i tam tam i tu sera kawal�tek chleba czarnego pajda �liwek par� i kucia jest i bliny i ko�duny to taki �wiata zak�tek gdzie umarli chc� w spokoju �y� 13 podj�cie rozmowy z jeanem delumeau2 W XVI wieku nie�atwo jest dosta� si� noc� do Augsburga. Montaigne, goszcz�cy wmie�cie w 1580 r., wpada w zachwyt na widok �lepej bramy, kt�ra dzi�ki dw�m stra�nikom pozwala kontrolowa� podr�nych przybywaj�cych po zachodzie s�o�ca. zachwyt m�drc�w nad strategi� rzeczy wymy�lnych na szcz�cie owe podnios�e emocje maj� kr�tkotrwa�y �ywot �lepe bramy nocnych rozmy�la� ma�o jasno�ci skrzypienie starych docieka� w augsburgu jest z�udna pewno�� drogi prawdopodobnie dlatego montaigne usprawiedliwi si� p�niej z chwilowego zauroczenia Najpierw ukryte �elazne drzwi, kt�re pierwszy stra�nik otwiera nie wychodz�c ze swojej izby po�o�onej ponad sto krok�w od tego miejsca: odci�ga za pomoc� �a�cucha �nader d�ug� drog� i przez moc zakr�t�w� r�wnie� �elazny rygiel drzwi otwieraj� si� z wysi�kiem cz�owiek ufny staje w sk�pym promieniu �wiat�a a w�a�ciwie w g�stwinie m�tnej szaro�ci na jego pierwsz� w�tpliwo�� reaguje �a�cuch ostrym d�wi�kiem na s�owo ciep�e przy�o�ona zostaje zimna oboj�tno�� �elaza zgrzyt s�owa dobre i z�e s�owa szepcz� o zmowie zakr�t�w i bram sto krok�w bardzo ma�o i tak du�o Podr�ny przechodzi przez okryty dachem most nad miejsk� fos� i dociera na placyk, gdzie podaje swoj� to�samo�� i adres, pod kt�rym zamieszka w Augsburgu. kt�re mosty ��cz� kt�re dziel� kt�re prowadz� na drugi brzeg gdzie jak si� okazuje rosa czu�o�� zieleni nuty ptak�w jednakowe przej�cie mostu mia�o niewielki sens mosty kt�re przytulaj� i mosty pi�ci kt�re z nich s� rzeczywistym przekroczeniem granicy 2 Wszystkie cytaty pochodz� z: J. Delumeau, Strach w kulturze Zachodu, prze�. A. Szymanowski, Warszawa 1987, s.7. 14 przej�ciem do siebie ile z nich nale�y przekroczy� by trafnie rozr�nia� ich bynajmniej nie oczywist� to�samo�� ile razy trzeba poda� swoje nazwisko i adres stra�nikowi by wreszcie kt�rego� dnia kt�rej� nocy nie podnosz�c nawet g�osu powiedzie� �nie nigdy wi�cej koniec nie chc� nie zamieszkam tutaj nie zatrzymam si� nigdzie nie zamieszkam nigdy si� nie zatrzymam� Za mostem zwodzonym otwieraj� si� wielkie drzwi, nader grube, z drewna i wzmocnione znaczn� liczb� wielkich sztab z �elaza. Cudzoziemiec wchodzi przez nie do sali, gdzie jest zamkni�ty, sam tylko i bez �wiat�a. w ilu salach za kompana do powa�nej rozmowy maj�c jedynie ch�odny mur ile godzin trzeba przesiedzie� lub ile krok�w odmierzy� od �ciany do �ciany by poj�� �e ca�a dotychczasowa droga by�a zawiesist� omy�k� sp�tanego wieloma ideami rozumu Wa�ny szczeg� dope�niaj�cy to ten ci�ki i jednocze�nie pomys�owy mechanizm: pod salami i bramami urz�dzona jest wielka piwnica mog�ca pomie�ci� pi�ciuset zbrojnych wraz z ko�mi by mogli stawi� czo�o wszelkiej ewentualno�ci. samotny filozof montaigne i pi�ciuset zbrojnych tak jest niemal zawsze jedna my�l prosta pi�kna zadbana musi przej�� przez wiele zimnych sal by nabra� jeszcze szlachetniejszego wyrazu musi przechytrzy� stra�nik�w troch� poudawa� wariata maj�c jednocze�nie �wiadomo�� �e w ka�dej chwili mo�e j� dopa�� pi�ciuset zbrojnych 15 jedna my�l pi�ciuset zbrojnych tak by�o w roku 1580 kiedy montaigne chcia� dosta� si� noc� do augsburga tak jest i teraz tak b�dzie r�wnie� jutro 16 kropla za oknem leje pada deszcz we mnie m�awka w�tpliwo�ci kropelki zw�tpie� z nieba krople krople krople krople a w�r�d nich najwi�ksza Twoja Panie i ustaje we mnie deszczyk zw�tpienia pojawia si� w sercu kropla spokoju 17 aleksander werty�ski �piewa dlaczego p�aczecie na c� ten lament opuszczona morfinistko przecie� to tylko chory werty�ski tak ten sam co r�wnie� w szanghaju w bukareszcie w pary�u na �otwie i w czerniowcach �piewa aleksander miko�ajewicz �e w stroju pierrota a za kogo wy przebrali�cie swoje dusze rosyjscy dandysi dlaczego u�miechacie si� ironicznie ach tak �e to w�a�nie on zm�czony klown �e w warszawie si� najbardziej �miali a w sopocie zemdla�a pi�kna polka w p�u�miechu werty�ski �piewa �e wyobra�cie sobie bez kobiet na �wiecie najlepiej jest �y� je�eli �wiat jest o �wicie nad ba�tyckim morzem dlaczego chcecie zabi� gaspada to� to aleksander werty�ski on tylko tak na pokaz za�amuje r�ce to tylko taka gra za du�o chyba kokainy i ten alkohol i te �zy pami�tacie nuc�cych bia�ogwardzist�w w odessie jego pie�ni melancholi� jak sznur zak�ada�y na d�ugie szyje bladych dam tak z blasku baronowej pozosta�o jedynie �wiat�o jej brylant�w werty�ski �piewa �piewa �piewa �e a� strach �e a� mi�o�� �e a� nienawi�� a statek �wielki ksi��� aleksander michaj�owicz� odp�ywa do konstantynopola dlaczego razem siedzicie przy stoliku dlaczego nie sama dlaczego nie sam jedynie z p�omieniem �wiecy p�omieniem oczu ob��kanych z cierpieniem w drogich futrach l�kiem w mundurze zapi�tym pod szyj� przecie� aleksander werty�ski r�wnie� na sachalinie w t�gi mr�z �piewa� z samochodu odmra�a� zlodowacia�e duszyczki samotne jak on 18 cicho trzaska� smutek za�nie�onych dusz kocha� kocha� kocha� w mi�o�ci zbyt grubo jest po�o�ona bia�a szminka pos�uchajcie ta pie�� to lampka nieszcz�liwego szampana dlaczego wychodzicie nie warto nie ma po co tam na zewn�trz nie ma nic tutaj si� jeszcze �ycie tli on �piewa �e to tak dobrze siedzie� i pi� pi� i siedzie� b�dziecie go s�ysze� nad ranem werty�ski aleksander �piewa �e to wspania�a rzecz obudzi� si� w samotno�ci rodz�cej jeszcze wi�ksz� samotno�� b�dzie przychodzi� do was o �wicie stawa� nad zmi�t� po�ciel� i p�aka� czerwonymi �zami �piewaj�c o waszych �zach 19 �rheinmetall� gdzie uderzy� by nie skrzywdzi� prawdy gdzie uderzy� by nie og�uszy� nadziei na kt�r� liter� postawi� by wygra� z najmniejszym nawet k�amstwem kt�re wybra� litery by wiedzie� �e nie zawiod� w po�owie w�asnego zdania jak zburzy� ten umowny wieloletni porz�dek by powsta� dom do kt�rego zechc� zaj�� na d�u�sz� pogaw�dk� przypadkowi przechodnie ludzie kt�rzy na ko�cu zdania stawiaj� cz�ciej pytajnik ani�eli kropk� czy wykrzyknik gdzie na kt�r� kt�re jak 20 atlantic przyszed� dziadek rozmawiali�my o zgubach o tym jak ludzie gubi� zapalniczki d�ugopisy parasolki w �wi�tym miejscu babcia zostawi�a w ko�ciele parasolk� nikt nie odda� a pami�ta �e wszyscy si� modlili dziadek pokazuje pi�kny zegarek atlantic bardzo dok�adny szwajcar nie taki roztrzepany jak cz�owiek zegarek patrzy na nas patrzy jak po nas sp�ywa �ycie dobry Bo�e nie daj nam si� zgubi� 21 �litieraturnaja gazieta� kuzyn ojca posiwia�y lecz ch�op silny jak tur jego siostra � nastajaszczaja �e�szczina i ja ni to ni sio �litieratumaja gazieta� na niej czarny chleb kapczonka k�s kie�basy og�rki pomidory cebula troch� ciasta umar�y musi zje�� by �y� pada letni deszcz b�g z nim kuzyn ojca smuci sm�tn� pie�� wiatr rozdmuchuje s�owa p�ynie powoli czas czort z nim siedzimy na wzg�rzu przy grobie brata kuzyna mego ojca kt�remu w�ciek�y s�siad ot tak na dobranoc poder�n�� przy p�ocie gard�o wyj�c przy tym �e mu nie straszna syberia siedzimy na wy�ynie wo�kowyskiej na cmentarzu prawos�awnym sk�d przy dobrej pogodzie wida� ca�y �wiat jak na zakrwawionej d�oni i troch� bia�orusi ustaje deszczyk bia�oru� odpoczywa sapie lekko a ja ni to ni sio zaczynam j� powoli nienawidzi� 22 wemer herzog � nosferatu: phantom der nacht � impresja pierwsze dary s�o�ca morze jest spokojne wyszumia�o si� w nocy cisza jak w teatrze na sekund� przed podniesieniem kurtyny pla�a jest jasnoszara m�czyzna i kobieta id� powoli �rodkiem pla�y jak po wielkiej mi�osnej po�cieli nie rozmawiaj� ze sob� obejmuj� si� my�l� �e nikt ich nie widzi myl� si� widzi ich granitowe oko �ycia wybija �sma kr�tkie po�egnanie �nie jed� nie jed�� m�czyzna wyje�d�a z miasta przed nim d�uga podr� w drodze zatrzymuje si� kilkakrotnie ober�a cyganie ognisko �czy musi pan tam jecha� zmienia konia z ka�dym dniem wi�cej pag�rk�w p�niej wzg�rza powoli przechodz�ce w g�ry coraz bardziej kr�te trakty je�dziec odczuwa zm�czenie my�li �e nikt go nie widzi myli si� widzi go zawi�o�� le�nej paj�czyny wiecz�r kobieta stoi nad brzegiem morza bez po�piechu nadci�gaj� chmury pewne swoje pot�gi wiatr rozwiewa d�ugie czarne w�osy kobiety fale przypominaj� sobie o swej mocy rosn� rosn� rosn� kobieta zawraca w stron� wydm ma niespokojne oczy 23 zatrzymuje si� zastyga my�li �e nikt jej nie widzi myli si� przez sekund� widzi j� ma�y szczur pierwsze prezenty tajemnicy g�ry czarna kareta jedzie wielkim w�wozem m�czyzna doje�d�a do zamku nosferatu zamek jest zniszczony mury pokryte s� wrzodami ksi�yc o�wietla chorob� przesz�o�ci m�czyzna m�wi do siebie: �panem tu w tych szarych murach powinien by� paj�k� p�noc morze jest w�ciek�e wiatr zwariowa� drobiny piasku wpadaj� w niebieskie oczy kobiety kobieta zaczyna biec w stron� ma�ego cmentarza na wydmach my�li �e nikt jej nie widzi myli si� widzi j� male�ka �mier� przygl�da si� jej z rozbawieniem g�stwina krzy�y ju� prawie nie wida� kobiety prawie nie wida� zlewa si� z ciemno�ci� s�ycha� j�k wichury po p�nocy m�czyzna przebywa w zamku nosferatu przednie wino owoce �wie�e mi�so mi�so mi�so j�trz� �wiat�o ogromne �wiece nosferatu jest ca�y w czerni �brak mi�o�ci jest prawdziw� udr�k�� wychud�y dr��cy lekko �mieszka�cy miasta nie potrafi� zrozumie� duszy my�liwego� w r�ce trzyma paj�cz� sie� prawie go nie wida� prawie nie wida� zlewa si� z ciemno�ci� 24 s�ycha� l�kliwy g�os sowy skrzypek gra muzyk� dzieci nocy nie s�ycha� ju� s��w m�czyzny nosferatu wypija krew zdychaj� p�omienie �wiec rodz� si� szczurze trumny nic nie wida� kilka tygodni p�niej wyt�am wzrok i widz� m�czyzn� jak gna na siwym koniu przez pustyni� tatar�w je�dziec na kt�rego ona czeka w wielkiej mi�osnej po�cieli �siostro prze�o�ona niech siostra zatrzyma czarne trumny� w nocnej koszuli mokrego l�ku je�dziec na kt�rego my wszyscy czy chcemy tego czy nie czekamy z tysi�cem z�udze� szamocz�cych si� w paj�czynach wyobra�ni widz� go jak gna drapi�c konia coraz d�u�szymi paznokciami my�li �e nikt go nie widzi myli si� widzi go kobieta o czarnych jak �a�obna suknia w�osach le��ca cicho na bia�ym �o�u z krzykiem nabrzmia�ego czerwonego �ona otwartego jak brama ma�ego piek�a �z�o jest w drodze� czy wy nie widzicie czy wy nie s�yszycie czy wy nie czujecie a w mie�cie starym zm�czonym mie�cie tysi�ce bia�ych szczur�w mieszka�cy ta�cz� ta�cz� mieszka�cy pij� pij� mieszka�cy �piewaj� ach �piewaj� mieszka�cy kochaj� si� w obj�ciach spazmu ile wlezie ile wyjdzie ile zostanie 25 powoli barwa ich cia� staje si� jasnoszara szczury z chichotem powtarzaj� ludzkie zachowania ostatnia uczta przed zaraz� z�a �mier� przegl�da si� w oczach ludzi my�li: �o m�j bo�e o m�j wielki bo�e ile� zn�w b�dzie roboty by powsta� male�ki mit� 26 w muzeum stary cz�owiek spaceruje po muzeum d�ugo ogl�da eksponaty zaczepia m�od� dziewczyn� m�wi do niej: ja r�wnie� jestem muzeum do mnie trzeba wchodzi� w filcowych kapciach we mnie nie wolno niczego dotyka� i trzeba zachowa� cisz� ze mnie nie wolno kra�� kiedy mnie o co� zapyta� nie zawsze odpowiadam dziewczyna d�ugo przygl�da si� staremu cz�owiekowi stary cz�owiek prezentuje si� na akwareli ca�kiem nie�le 27 z�y sen cara car �le spa� w lipcow� noc rozum przewraca� si� z boku na bok w szarych mundurach myszy biega�y oszala�e po g�owie w poszukiwaniu sztabskapitana � zbawiciela z�ote ruble spada�y na ulice petersburga jak grad lecz jurodiwi nie zwracali na nie uwagi �miali si� w zau�kach a na plecach cytowali martwe dusze w salonach oficerowie pili ukradkiem samogon pi�kne damy mdla�y cz�ciej ni� zwykle zbyt wielu ju� by�o kochank�w ko�czy� si� wiek wilki by�y ju� bardziej pewne �o�nierzy car �le spa� w lipcow� deszczow� noc przy�ni�a mu si� matka kt�r� w moskwie w porze obiadu po�ar�y szczury przy�ni� mu si� ojciec kt�rego w czasie parady zadzioba� orze� przy�ni� mu si� brat kt�ry w ogrodzie marzy� by zosta� kr�lem tajgi przy�ni�a mu si� siostra kt�ra jak pi�rko powoli opada�a w otch�a� stepu car �le spa� w lipcow� deszczow� czarn� noc ale dopiero po kilku godzinach kiedy przy�ni�o mu si� �e do komnaty bocznym wej�ciem wbiegaj� trzy najwi�ksze szczury po�udniowych guberni �e przez okno z rozwartymi dziobami wlatuje siedem kaukaskich or��w �e jego ��ko zarasta w�ciek�� tajg� a w miejsce r�k i n�g z jego cia�a wyrastaj� powoli ma�e pi�rka i k�pki traw dopiero w�wczas car zerwa� si� z ��ka i zacz�� krzycze� wniebog�osy a czarne morze nieba odpowiedzia�o mu ulew� bagnet�w car �le spa� 28 czarny lipcowy szatan przesta� w niego wierzy� ko�czy� si� wiek wilki na p�nocy zagryz�y trzech �pi�cych oficer�w 29 m�ody niemiec m�ody niemiec r�diger student filozofii z k�ln kt�rego w lipcu 1980 roku oprowadza�em po westerplatte doskonale zna� histori� walk wrze�niowych w antykwariacie na gda�skim starym mie�cie kupi� niemieckie wydanie dostojewskiego cieszy� si� jak dziecko i jednocze�nie dziwi� �e w polsce tak niewiele kosztuj� stare ksi��ki w katedrze oliwskiej zachwyci�o go brzmienie organ�w nie podoba�o mu si� tylko �e w czasie koncertu zbierane s� pieni�dze wieczorem w domu mojej siostry rozmawiali�my o grassie gadamerze i dwudziestowiecznych dyktaturach zauwa�y�em w�wczas �e ten m�ody niemiec kt�rego ojciec walczy� na froncie wschodnim m�wi zupe�nie innym niemieckim od tego do kt�rego zd��y�em si� przyzwyczai� jego g�os mia� subteln� barw� m�wi� �piewnie cicho i delikatnie cz�sto si� przy tym �agodnie u�miecha� pomy�la�em przez chwil� �e znamy si� od dziecka �e razem we wrzeszczu kopali�my pi�k� i chodzili�my pod lotnisko na wagary �e po prostu jeste�my starymi przyjaci�mi kt�rym �ycie da�o dwa r�ne paszporty 30 noc na turbaczu poszli o trzeciej w nocy z flaszk� albo i z dwiema we dw�ch albo we trzech (diabe� w szczeg�ach tkwi) poszli na turbacz zachwyci� si� s�o�ca wschodzeniem ol�ni� swoj� m�odo�� usiedli na trawie na szczycie wypili pierwszy drugi albo i trzeci �yk patrzyli s�o�ca nie by�o ale nagle sta�o si� jasno widno ach ta m�odo�� zawsze �le usi�dzie plecami do �wiat�a dobry Bo�e daj mi s�o�ce albo dwa trzy daj ciep�o m�odym cia�om ol�nij ich obdarz ich promieniem �ycia i zejd� na turbacz posied� tam chwil� albo i dwie i trzy popatrz na polsk� ziemi� 31 zab�jstwo marii wisnowskiej artystki teatru rozmaito�ci dokonane w warszawie w po�owie roku 1890 och bartenjew co� ty zrobi� zupe�nie si� pogubi�e� w tej warszawie bartenjew w tym przekl�tym mie�cie jak to cz�sto po du�ej w�dce powiadali twoi koledzy zagubiony w polskim pi�knie zabi�e� kula wesz�a dwa centymetry od lewej piersi piersi o kt�rej tyle �ni�e� przebi�a serce serce o kt�rym rozprawia�e� godzinami w zachwycie utkwi�a w kr�gos�upie kr�gos�upie o kt�rym napomkn��e� kiedy� �e jest doskona�y jak mi�o�� c� nie wiedzia�e� jeszcze �e mi�o�� potrafi tak�e doskonale zabija� tu� przed �mierci� powiedzia�a do ciebie �zabij zabij mnie a potem siebie �egnaj na zawsze� och bartenjew bartenjew czy� w�wczas zapomnia� �e ona ci�gle za du�o m�wi�a szczeg�lnie zbyt wiele jak na taki ma�y romans przed wystrza�em mocno j� przytuli�e� lew� r�k� tak samo jak przy poca�unku nie pami�tasz kiedy wskazuj�cy palec prawej r�ki nacisn�� spust to zrozumia�e kt� by pami�ta� o takich drobnostkach w tak pot�nym huku my�li 32 warszawsk� artystk� zabi�e� bartenjew a przecie� ty najwi�kszy brzydal w�r�d carskich adorator�w powiniene� mi�owa� nadwi�la�skie pi�kno a ju� na pewno w apartamencie urz�dzonym nadzwyczaj �a�obnie wszak to niepospolity kontrast taki za kt�rym powinni przepada� ludzie podobni tobie czyli nieco za du�o pij�cy w ostatnich miesi�cach och bartenjew tw�j obro�ca mia� racj� m�wi�c na procesie �wszystko nie tak nie tak nie tak� to prawda nikt nie zrozumia� jeszcze do ko�ca zawi�ej mowy grobowc�w na cmentarzach mi�o�ci do�� pospolita ciep�a letnia noc dom pod numerem czternastym na ulicy nowogrodzkiej �adnych b�yskawic pochodu mgie� niepokoj�cych szelest�w tajemnych krok�w ani cz�owieka w czarnej pelerynie romantyzm nie by� ju� w najlepszej kondycji jednym s�owem nic nadzwyczajnego a ty bartenjew zabi�e� mari� wisnowsk� warszawski wdzi�k melancholii oczywi�cie jej kokieteria jej nami�tno�� jej s�odka przewrotno�� nie ty jeden pozna�e� ich kruchy smak znacznie lepiej pozna�e� cierpki smak zazdro�ci ale czy nie nazbyt rych�o mi�o�� zacz�a ci si� w kieliszku miesza� z kryszta�owym wstr�tem bartenjew bartenjew ty komet grodzie�skiego pu�ku huzar�w lejbgwardii pochodz�cy z zacnej i mo�nej rodziny w kt�rej dziejach tylko raz pope�niono nietakt samob�jstwo powiniene� mie� wszak znacznie wi�kszy dystans do ziemskich spraw 33 a jednak nie potrafi�e� zapanowa� nad sob� c� dopiero nad mi�o�ci� to oczywiste �e nie tak �atwo mo�na zrozumie� kobiet� kt�ra widzia�a tysi�c zjaw i powtarza�a w k�ko �e jeszcze zd��y by� w ameryce oraz plot�a wieczorami o z�ych znakach wierz�c w pi�tno przepowiedni ale czy� mi�o�� to nie jest tysi�c zjaw i ci�g�e marzenie o nieodkrytej ameryce och bartenjew co� ty zrobi� bartenjew zabi�e� by�o tyle krwi z tej mi�o�ci �e wylecia�o ci z g�owy �eby strzeli� do siebie w sw�j huzarski �eb by�e� za m�ody i za g�upi by zrozumie� to co wisnowska napisa�a w swoim pami�tniku �anio�y upadaj� i staj� si� szatanami� zapomnia�e� si� na �mier� bartenjew nie skorzysta�e� z rady carskich oficer�w by si� raz na zawsze po�egna� ze swoim marnym �yciem co to to nie nawet najgorsi uczniowie szatana nie potrafi� strzeli� do siebie och bartenjew to co zrobi�e� nadaje si� jedynie na wiersz wiersz zniesie wszystko 34 kunst der fuge capriccioso ja bach wirtuoz i � co tu b�dziemy gada� po pr�nicy � genialny kompozytor � a niech tam � b�g muzyki nigdy nie przypuszcza�em �e to b�d� moje ostatnie d�wi�ki mo�e nadto by�em � cha cha � pyszny no i mia�em si� p�niej � ach � z pyszna malinconico dwa wylewy dwa wylewy krwi do misternej partytury mojego m�zgu m�zgu w kt�rym pe�no by�o jeszcze grubych zwoj�w zapas�w nutowych i nowych � zapewniam �e wielce intryguj�cych zamys��w kompozycyjnych andante requiem mojego organizmu nie by�em przygotowany na tak wysoki ton wszak nic mi nie dolega�o czu�em si� zdr�w jak stradivarius nawet struny g�osowe � cho� cz�sto dar�em si� wniebog�osy � pozostawa�y w jak najlepszym porz�dku musicie mi wierzy� na g�rne c con gravita teraz kiedy jestem ju� czyst� sztuk� i od czasu do czasu ws�uchuj� si� w podniebny szum mojej krwi przyznaj� �e owe dwa kontrapunkty w postaci wylewu daj� mi wiele do my�lenia 35 tutta la forza to by�o zaiste wielkie dzie�o opus dei najkr�tsza symfonia najwy�szego z najwy�szych symfonia krwi kt�ra mnie zabi�a maestoso widocznie nadszed� czas dla mnie niemieckiego bo�ka muzyki czas ws�uchujcie si� w jego niezliczone melodie powiadam wam ws�uchujcie si� fine ... 36 arcypolskie co jest twarz� stanie si� kresk� zimn� co jest r�k� stanie si� dr��cym oderwanym ramieniem co jest mow� jasn� stanie si� ciemn� g�r� be�kotu co jest duchem czasu stanie si� diab�em tego co sko�czone co jest prawd� nazywa� b�dzie r�wnie� tym imieniem wielkie k�amstwa co jest mi�osnym wyznaniem ograniczy si� do szamotaniny samog�osek co jest co nic nic takiego kto jest kobiet� stanie si� m�czyzn� kto jest u w�adzy tego ona wy�mieje kto jest �ebrakiem zostanie ksi�ciem kundli kto jest chlebem przemieni si� w s�l kto jest sol� tego ocean zagarnie kto jest kto tego nie b�dzie cho� b�dzie jad� 37 pi� czyta� i pisa� kto nikt nikt b�dzie prowadzi� wszystkich za r�k� donik�d 38 Carska historia �o�nierze carscy. �o�nierze bez krwi. �o�nierze z ko�ci. �o�nierze z innej krwi. �o�nierze z ko�ci z o�ci� w gardle. Kr�tka droga. Kr�tkie dni. D�uga wojna. Kr�tki krzyk. D�uga pami��. D�ugie sny. Pierwsze k�amstwa. Zbyt wielkie. �o�nierze carscy. Kr�tka droga. P�dzi trojka wojny. P�dzi strach z innej krwi. Spada jastrz�b. Wylatuj� w powietrze wielkie s�owa. Wylatuje w powietrze ma�y cz�owiek. Ko�ci na stepie. Pami�� krwi. �o�nierze carscy. �ywi i martwi. Z krwi i ko�ci. �o�nierze wielkiego k�amstwa. �o�nierze ma�ej prawdy. D�ugie, koszmarne sny historii. �o�nierze carscy. Kr�tki krzyk. �o�nierze... 39 bonn � k�ln � warszawa g�osy g�osy polskich emigrant�w w kawiarni �aktuell� w centrum bonn w �papajoe�s biersalon� w k�ln gdzie � biere und klaviere � s�ycha� cz�sto swojsk� jazzow� nut� zgie�k warto�ci w ma�ych drinkach wyborna kawa capuccino g�owy g�owy talking heads zdziesi�tkowane s�owa s�owa s�owa coraz cz�ciej bez znaczenia mieni�ce si� w szampanie dekadencji s�owa z cen� zgrabnie wetkni�t� mi�dzy z�by samog�osek s�owa bez twarzy twarze twarze polskich dziewczyn polskich kobiet wiele pi�kna ale ju� ukradkiem sposobi�cego si� do odej�cia potrzebuj�cego coraz to nowych kosmetyk�w sanara � neue zeiten f�r ihr haar wiele pi�kna �ni�cego o pierwszej polskiej spazmatycznej mi�o�ci g�osy g�osy g�owy g�owy s�owa s�owa twarze twarze i jak�e prawdziwy nami�tny poca�unek dw�ch m�odych niemek przy barze i g�os katedry pod�wietlonej wielkimi reflektorami zr�wnowa�ona mowa stuleci spokojny surowy g�os dziej�w g�os � niemal milczenie do kt�rego muru przytulam delikatnie polsk� melancholi� i g�os polskiej emigrantki studentki slawistyki i ekonomii nieco chrapliwy ale pasuj�cy do jej nazbyt pretensjonalnego bo�skiego mieszkania w dzielnicy holzlar zasuszona z�amana r�a w prezerwatywie kot chruszczow 40 podchmielone akwarele biografia pola�skiego na bia�ym stoliku �buch aktuell� i rozmowa z andrzejem szczypiorskim �ohne toleranz kann ich nicht leben� tak zakocha� si� mo�na jedynie w manierycznej pustce i pewnym siebie wypucowanym ch�odzie i jej g�os jej rozbawiony g�os kiedy czyta�a mi po niemiecku swoje wiersze i fragmenty dziennika �meine identifikationen als polin existiert nicht� �distanz und nur distanz und liebe neue liebe viel liebe� jej g�os narzekaj�cy na u�omno�ci polskich sylab chwal�cy precyzj� niemczyzny i na koniec daj�cy wreszcie troch� ciep�a g�os billie holiday czyta�em raz jeszcze niemieckie wiersze polskiej emigrantki w mieszkaniu na krakowskim przedmie�ciu przez okno wida� ko�ci� �w. anny zamek kr�lewski oraz znanego poet� kt�ry do dzi� nie mo�e zrozumie� dlaczego internowanie nie spot�gowa�o si�y jego metafor ro�nie t�um demonstruj�cych student�w g�osy g�osy g�owy g�owy s�owa s�owa twarze twarze czytam raz jeszcze i zastanawiam si� czy ta emigrantka wie o tym �e kiedy przychodz� wiersze ko�czy si� �wiat a zaczyna wszech�wiat w j�zyku �e w�wczas poeta si� rodzi ale jednocze�nie umiera nie wiem nie wiem wiem jedynie �e zn�w zaczyna si� d�uga polska noc 41 *** wiersz o polsce jeszcze nie przyszed� czekaj� na niego coraz bardziej zniecierpliwieni polscy poeci polscy poeci poeci z krakowa z warszawy z wroc�awia z gda�ska z kozich w�lek polscy poeci z getyngi z pary�a z chicago kapsztadu sydney ze lwowa wilna wiersz o polsce podobno widziano go nad ba�tyckim morzem na pla�y w ustce pod wiecz�r nagi wszed� do wody i pop�yn�� czekano do p�nej nocy rozniecaj�c ma�e ogniska na pr�no wr�ci�y jedynie um�czone mewy nad ranem morze wyplu�o odrobin� zsinia�ego �alu wiersz o polsce podobno s�yszano jego fragment na gda�skim starym mie�cie gdy nagle zgas�o �wiat�o w starczych kamienicach na mariackiej us�yszany fragment brzmia�: �polska nigdy nie b�dzie prawd� dzie� kt�ry si� nigdy nie ko�czy zapowiada szale�cz� wieczn� noc� male�ki ognik tych s��w przekazywany jest z r�k do r�k czystych i brudnych polscy poeci nie �pi� po nocach czekaj� na najprawdziwszy wiersz ryzykownie wychylaj� si� przez okna spogl�daj� w niebo spodziewaj�c si� jakiego� znaku 42 wydzwaniaj� nerwowo do siebie rozpytuj� w�r�d prostych ludzi �owi� ka�de s�owo kt�re przynosi wschodni wiatr kr�c� si� po cmentarzach ko�cio�ach zbyt du�ych gabinetach polscy poeci �aden z nich nie chce straci� tej chwili kiedy wreszcie przyjdzie najprawdziwszy wiersz o polsce ka�dy chce by� pierwszy ka�dy pragnie by pod ostatnim wersem ja�nia�o jego nazwisko polscy poeci nie wiedz� �e ten do kt�rego przyjd� nagie czyste strofy po ich przeczytaniu zamilknie na ca�y wiek 43 Spis utwor�w *** (dziadku josipie...) albrecht d�rer postanawia odwiedzi� wiek XX piosenka � deszczyk cmentarz bia�oruski podj�cie rozmowy z jeanem delumeau kropla aleksander werty�ski �piewa �rheinmetall� atlantic �litieraturnaja gazieta� wemer herzog � nosferatu: phantom der nacht � impresja w muzeum z�y sen cara m�ody niemiec noc na turbaczu zab�jstwo marii wisnowskiej artystki teatru rozmaito�ci dokonane w warszawie w po�owie roku 1890 kunst der fuge arcypolskie Carska historia bonn � k�ln � warszawa *** (wiersz o polsce...)