3578
Szczegóły |
Tytuł |
3578 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3578 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3578 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3578 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
PIOTR CIELESZ
Trzy �r�d�a
3
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000
4
A jednak w samym smutku jest to b�ogos�awione
pokrzepienie, kt�rego nic nie wys�owi.
ile� dni wulgarnych by�o mi oszcz�dzone,
ile� obrzydzenia � dzi�ki temu smutkowi.
Rzek� pewien poeta: ,,Z muzyki bezd�wi�cznej
s�odycz do duszy sp�ywa�.
A ja tak my�l�, �e najprawdziwiej jest pi�kne
�ycie, kt�rego nie da si� prze�ywa�.
Konstandinos Kawafis
prze�o�y� Zygmunt Kubiak
5
***
dziadku josipie
kt�ry� przezimowa� � brrr � w sowieckich �agrach
siedem t�gich zim i kt�ry� prze�y� dzi�ki temu
�e� po trzech latach dosta� prac� w kuchni
daj mi troch� �niegu na moj� gor�czk�
babciu franciszko
kt�ra po ob��dzie wojny
tu� po stalinowskim ot�pieniu
wymusi�a� na moim ojcu � oficerze ludowego wojska polskiego
by mnie ochrzczono w pi�knym ko�ci�ku na pomorzu
daj mi troch� ziemi z ogr�dka
dziadku piotrze
kolejarzu wile�skich kolei
kt�ry� widzia� w wo�kowysku w czas wojny
transport �yd�w i kt�ry� w�wczas oniemia�y
nie mia� si�y opuka� wagon�w
daj mi wody ze studni wo�kowyskiej
babciu stiepanido
kt�r� wysiedlono do turkmenii
kt�ra opar�a� si� g�odowi i cierpieniu
modl�c si� uparcie o powr�t do swoich ikon
daj mi swoj� wiar�
dziadku josipie
babciu Franciszko
dziadku piotrze
babciu stiepanido
6
albrecht d�rer postanawia odwiedzi� wiek XX
albrecht d�rer
niedosz�y z�otnik
po d�ugich namowach ulega i
postanawia odwiedzi� wiek XX
z wielu program�w podr�y przed�o�onych mu do wgl�du
� m.in. wenecja niderlandy bazylea �
wybiera w�dr�wk� pod�ug w�asnego zamys�u
pragnie zobaczy� wsch�d
by� mo�e tam � my�li jak terminator � tam
gdzie nigdy mnie nie by�o
dane mi b�dzie ujrze�
naj�agodniejsze �wiat�o
wyrusza z hard� nadziej�
norymberga �egna go rozkapryszonymi mg�ami
w piotrogrodzie
w smolnym w roku 1917
sprawiaj�cy na pierwszy rzut oka mi�e wra�enie cz�owiek
cz�stuje go herbat� z samowaru i poklepuj�c po ramieniu
cytuje urywki ze swojej fundamentalnej pracy pt. pa�stwo i rewolucja
nalega tak�e by albrecht d�rer wst�pi� w szeregi partii
komunistycznej i namalowa� seri� portret�w piotrogrodzkich
robotnik�w � �wy takoj wielikij chudo�nik�
d�rer przez chwil� waha si�
zwyci�a w nim jednak esteta
nigdy zanadto nie ufa� barwom kt�re
trysn�y na ulice piotrogrodu
kilka lat p�niej kiedy lenin umiera
robi szkice do jego portretu
w ga�ce ocznej wielkiego wodza umieszcza czarny krzy�
szkice te gin� w tajemniczych okoliczno�ciach
z wyzi�bionego pokoju hotelu �angleterre�
w porze obiadu w restauracji do malarza przysiada si� m�ody cz�owiek
przedstawiaj�cy si� jako zdecydowany
zwolennik caratu i d�ugo opowiada o tym w jaki
spos�b straci� wszystko i wszystkich
monolog o okrucie�stwach wojny domowej psuje smak koniaku
ars moriendi
tak tak � my�li d�rer � sztuk� umierania
posiedli i biali i czerwoni
ogr�d rewolucji zar�s� pio�un krwi
7
w bezsenne bia�e noce malarz zastanawia si�
dlaczego tu nie ma jego przyjaciela zacnego pirckheimera a tak�e
z jakich powod�w nie odwiedzili go jeszcze
arystoteles i marsilio ficino
obydwaj zafascynowani przecie� doskona�� natur� melancholii
gdzie� oni s� � pyta d�rer � dostaj�c
bia�ej jak �nie�na zamie� gor�czki
rankiem mistrz z norymbergi zaczyna sw� niezwykle �mudn� i
wyczerpuj�c� � o czym jeszcze do ko�ca nie wie � prac� nad
poprawkami do sztychu melencolia I
pierwsze trzy poprawki zajmuj� mu tydzie�
zaci�ni�t� pi�� pozbawia wskazuj�cego palca i kciuka
w prawej zwisaj�cej r�ce umieszcza pistolet eser�wki kap�an
klucze wykrzywia tak wymy�lnie by nie pasowa�y do niczego
na ukrai�skim stepie w roku 1933 albrecht d�rer
wyg�odzony i z�y � zaczepiany cz�sto i l�ony przez
enkawudzist�w kt�rzy bior� go jednak zawsze za pomyle�ca
i puszczaj� wolno kopi�c jedynie �job twoju mat� � w ty�ek �
szw�da si� po wioskach
nie ma w nich psa nie ma kota ni szczura
s� ludzie
�mier� zjada �mier� brat z�era brata siostra siostr� matka dziecko
ojciec matk�
by doj�� do siebie malarz godzinami studiuje k�s darniny
kilka lat p�niej
w zidiocia�ej od donos�w moskwie
� �towariszczi nada ubit� etowo towariszcza� �
albrecht d�rer �ledzi z uwag� prac� s�d�w
tu� przed egzekucj� patrzy skazanym w oczy
w�druj� w nich czerwone krzy�e
dok�d id� � zadaje pytanie malarz � i jednocze�nie
przypomina sobie powiedzenie leonarda da vinci
oko zwane oknem duszy jest g��wn� drog� przez kt�r� rozum mo�e
w spos�b najobfitszy i najwspanialszy pozna� niesko�czenie
mnogie dzie�a natury
rozum rozum � my�li poirytowany d�rer � rozum zosta�
zamordowany w gmachu nkwd na placu dzier�y�skiego
w po�piechu wraca na ukrain�
w n�dznej chacie nad dumnym donem
po�ywiaj�c si� zup� z pokrzyw staje po raz drugi
przed swoim sztychem � melencolia I cierpliwie czeka
na ruch jego d�oni �
praca nie trwa tym razem d�ugo
dziecko wbija sobie w �o��dek pi�ro
z sakiewki zsuni�tej na ziemi� wystaje �eb stalina
zmierzch przechodzi nagle w noc
8
pod stalingradem
tu� po bitwie
albrecht d�rer og�uszony jeszcze artyleryjsk� kanonad�
spotyka w polowej ziemiance effendi kapijewa
laka pisarza i korespondenta wojennego
kt�ry bez s�owa komentarza daje mu do przeczytania
list niemieckiego �o�nierza paula keninga do
narzeczonej w saarbr�cken
Dzi� porz�dnie wypili�my. �ycie �o�nierza jest ci�kie i niebezpieczne. Jedyna pociecha to
w�dka. Wypili�my, zrobi�o si� weso�o, niech si� dzieje co chce! Zacz�li�my rozmawia� o
swoich przodkach, staro�ytnych Teutonach. Robert powiedzia�, �e Teutonowie pili krew
zwyci�onych wrog�w i uwa�ali to za czyn godny m�a. Powiedzia�em: �A czy my jeste�my
gorsi? My te� powinni�my pi� krew Rosjan. Krew wroga jest s�odka i rozgrzewa cia�o jak
wino...�. �A ty by� wypi�?� � zapyta� mnie Robert. �Pewnie �e wypi�bym� � odpowiedzia�em.
Koledzy zacz�li mnie podbechtywa�. By�em pijany. Pobieg�em do szopy, wyprowadzi�em na
podw�rze rosyjskiego je�ca, najm�odszego ze wszystkich i zad�ga�em jak barana. Upad�.
Podstawi�em do jego piersi kubek od manierki, nape�ni�em krwi� i wychyli�em duszkiem.
Mdli�o mnie ale jako� si� przemog�em i nawet przekona�em wszystkich, �e to du�a
przyjemno��. Inni �o�nierze te� zacz�li wyprowadza� je�c�w z szopy, zarzynali ich i pili ich
krew. Takie jest to nasze �ycie...1
d�rer drze list i oskar�a kapijewa �e sam napisa� te przera�aj�ce s�owa
t�umacz pie�ni kaukaskich narod�w nic nie odpowiada
i malarz szybko zdaje sobie spraw� z w�asnej �mieszno�ci
prosi o szklank� samogonu
bimber pozwala mu odzyska� jednoznaczny stosunek
do perspektywy rzezi
kapijew nuci kaukaskie pie�ni
malarz zastanawia si� przed za�ni�ciem czy adolf hitler nie by�
czasem tym cz�owiekiem kt�remu onegdaj w wiedniu udzieli� jednej
lekcji rysunku m�wi�c mu zreszt� bez ogr�dek �e nigdy nie zostanie
artyst� co wywo�a�o kanonad� przekle�stw u tego m�odego jeszcze
m�czyzny
rankiem w t�gi mr�z albrecht d�rer znu�ony
wraca do poprawek do melencolii I
fragmenty cyrkla wyrastaj� z g�owy dziecka
m�otek zamierza si� na ekierk�
ksi��k� obejmuj� p�omyki
na dalekiej p�nocy
w syberyjskich �agrach
fascynuje go g��wnie �wiat�o i perspektywa
odkrywa w sobie szalon� mi�o�� do wielkich przestrzeni
ale jednocze�nie w czasie ko�ymskiego apelu o�lepia go
�wiat�o i przera�a zbie�na perspektywa zbrodni
przestrze� krwi
opowie�ci o mordach przyjmuje w mro�nym bezg�osie
1 Cyt. za: Effendi Kapijew, Notatki z frontu. Warszawa 1976. Prze�o�y�: Ziemowit Fedecki.
9
dostaje chwilowego
dziewi�tnastowiecznego �jak to p�niej sam okre�li �
pomieszania zmys��w
swoim rozm�wcom nie patrzy w oczy
spogl�da gdzie� daleko w zakut� kajdanami tajemnic� horyzontu
niemieccy komuni�ci s� wyra�nie zawiedzeni
mia� przywie�� chleb � m�wi� � a przywi�z� marzenia
cisz� farby sztalugi oraz akwafort� pt. rozpacz
co za cz�owiek co za cz�owiek
albrecht d�rer na trzy dni zamyka si� w baraku
nic nie je
melencolia I ulega kolejnej przemianie
w bia�kach oczu przechadzaj� si� kolczaste krzy�e
w�ciek�y pies pr�buje sobie przegry�� brzuch
rozdarciu ulegaj� b�ony nietoperza
w auschwitz � birkenau
po zwiedzeniu by�ego obozu zag�ady
w milczeniu si�gaj�cym niemal dna duszy
mistrz d�ugo przys�uchuje si�
rozmowom m�odych niemc�w �yd�w i polak�w prowadzonym
do p�nej nocy w domu pokuty
podobnie jak oni � tyle �e w g�uchej prawie krematoryjnej
ciszy � zastanawia si� jak z kolczastej przesz�o�ci pod
napi�ciem uczyni� przysz�o�� bez napi�cia
dom pokuty opuszcza boso
kieruje swoje drobne kroki ku jasnej g�rze
od czasu do czasu szkicuje szorstkie twarze polskich wie�niak�w
prze�ladowania �yd�w
syfilis w bazylei
stracenie savonaroli
polowania na czarownice
zarazy
to wszystko wydaje mu si� b�ah� krwi� schy�ku �redniowiecza
tak
dopiero teraz na jego oczy spada kilka milion�w krzy�y
w gda�sku na mariackiej
zbywaj�c stare miasto kilkoma machni�ciami p�dzla
po kr�tkiej acz intensywnej lekturze schopenhauera
przychodzi czas na trzy nast�pne poprawki do melencolii I
laurowy wieniec okala teraz ko�ci czaszki
obc�gi zaciskaj� si� na paznokciu
pi�a wrzyna si� w udo
albrecht d�rer
niedosz�y z�otnik
10
odczuwa ju� trudy w�dr�wki
wraca do niemiec
w wi�zieniu odwiedza hansa Joachima bohlmanna kt�ry w gmachu
monachijskiej pinakotheki obla� kwasem siarkowym jego
trzycz�ciowy o�tarz przedstawiaj�cy umieraj�cego Chrystusa i
bolej�c� matk� bosk�
dwaj panowie ucinaj� sobie d�u�sz� pogaw�dk�
bohlmann pow�tpiewa czy kwota 37 milion�w dolar�w wystarczy
by doprowadzi� dzie�o do poprzedniego stanu
d�rer podziela t� opini�
nie te r�ce � powiada osiwia�y mistrz � to nie jest
kwestia pieni�dzy
malarz zamyka si� na kilka dni w celi obok
troch� narzeka �e nie da si� tu urz�dzi� pracowni poniewa�
jest zbyt ma�o �wiat�a ale � maj�c ju� coraz mniej si� �
przyst�puje do pracy nad ostatnimi poprawkami do sztychu
gwiazdy na zawsze trac� blask
kwadrat numeru cztery p�ka na osiem cz�ci
morze zalewa drzewa pomi�dzy dwoma przyl�dkami
albrecht d�rer
wycie�czony zasypia
budzi si� po trzech dobach sennych koszmar�w w berlinie
mie�cie o dw�ch g�owach
czym pr�dzej wsiada do samolotu lufthansy
odlatuj�cego do norymbergi
w swojej pracowni ju� uspokojony my�li o namalowaniu
nowej wersji apokalipsy
tak tak � szepce do siebie starzec � wszystko
trzeba zacz�� od nowa
nazajutrz k�adzie na p��tnie pierwsze warstwy farby
r�ka dr�y s�abnie wzrok
wieczorem d�rer umiera
jego kosmyk w�os�w
rozpoznaje w auschwitz�birkenau
zmartwychwsta�y hans baldung
po powrocie do niemiec
ucze� wielkiego mistrza
postanawia doko�czy� ledwie rozpocz�t� prac� nad
now� apokalips�
baldung wie �e nie ma zbyt wiele czasu
11
piosenka�deszczyk
deszczyk wisi
wisi cz�owiek chwilowy
na szyi cz�owieka drugiego
kt�ry patrzy na sztywny j�zyk
a na ko�cu j�zyka
trzeci cz�owiek szemrze
deszczyk idzie
idzie cz�owiek raptowny
z nienawi�ci� do cz�owieka drugiego
kt�ry p�acze swoj� mi�o��
a na ko�cu mi�o�ci
trzeci cz�owiek pluszcze
deszczyk zacina
zacina cz�owiek nag�y
konie kt�re tratuj� cz�owieka drugiego
wyj�cego cichutko na drodze
a na ko�cu drogi
trzeci cz�owiek m�y
deszczyk pada
pada cz�owiek przelotny
w obj�cia cz�owieka drugiego
kt�ry coraz mocniej zaciska r�ce
a na ko�cu r�k
trzeci cz�owiek szumi
deszczyk kropi
kropi cz�owiek jesienny
kropelk� krwi cz�owieka drugiego
kt�ry kropl� zamienia w rzek�
a na ko�cu rzeki
trzeci cz�owiek wyrasta
jak grzyb jak grzyb jak grzyb
12
cmentarz bia�oruski
kie�baski k�s
jab�uszka dwa
rogalik bia�y
tu i tam tam i tu
i popatrz
tutaj te�
�mietanki troszk�
grusze�ka soczysta
winka kubek
tu i tam tam i tu
na grobach
cmentarza prawos�awnego
na wzg�rzu zielonym
wynios�ym
nie pytaj o nic
wystarczy �e powiem
�e spotkali si� tutaj
kat i ofiara
ale sza bo dziadek
jeszcze us�yszy rozmow� o krwi
nie pytaj o nic
kto strzeli� pierwszy
kto doni�s�
kto wyci�gn�� n�
sza bo si� babcia zasmuci
i spadnie na ni� deszcz �ez
lepiej milcz i patrz
tu i tam tam i tu
sera kawal�tek
chleba czarnego pajda
�liwek par�
i kucia jest i bliny i ko�duny
to taki �wiata zak�tek
gdzie umarli chc� w
spokoju �y�
13
podj�cie rozmowy z jeanem delumeau2
W XVI wieku nie�atwo jest dosta� si� noc� do Augsburga. Montaigne, goszcz�cy wmie�cie w
1580 r., wpada w zachwyt na widok �lepej bramy, kt�ra dzi�ki dw�m stra�nikom pozwala
kontrolowa� podr�nych przybywaj�cych po zachodzie s�o�ca.
zachwyt m�drc�w
nad strategi� rzeczy wymy�lnych
na szcz�cie owe podnios�e emocje
maj� kr�tkotrwa�y �ywot
�lepe bramy nocnych rozmy�la�
ma�o jasno�ci skrzypienie starych docieka�
w augsburgu jest z�udna pewno�� drogi
prawdopodobnie dlatego montaigne
usprawiedliwi si� p�niej z
chwilowego zauroczenia
Najpierw ukryte �elazne drzwi, kt�re pierwszy stra�nik otwiera nie wychodz�c ze swojej izby
po�o�onej ponad sto krok�w od tego miejsca: odci�ga za pomoc� �a�cucha �nader d�ug�
drog� i przez moc zakr�t�w� r�wnie� �elazny rygiel
drzwi otwieraj� si� z wysi�kiem
cz�owiek ufny staje w sk�pym promieniu �wiat�a
a w�a�ciwie w g�stwinie m�tnej szaro�ci
na jego pierwsz� w�tpliwo��
reaguje �a�cuch ostrym d�wi�kiem
na s�owo ciep�e przy�o�ona zostaje
zimna oboj�tno�� �elaza
zgrzyt
s�owa dobre i z�e s�owa szepcz�
o zmowie zakr�t�w i bram
sto krok�w
bardzo ma�o i
tak du�o
Podr�ny przechodzi przez okryty dachem most nad miejsk� fos� i dociera na placyk, gdzie
podaje swoj� to�samo�� i adres, pod kt�rym zamieszka w Augsburgu.
kt�re mosty ��cz� kt�re dziel�
kt�re prowadz� na drugi brzeg gdzie
jak si� okazuje
rosa czu�o�� zieleni nuty ptak�w
jednakowe
przej�cie mostu mia�o niewielki sens
mosty kt�re przytulaj� i mosty pi�ci
kt�re z nich s� rzeczywistym przekroczeniem granicy
2 Wszystkie cytaty pochodz� z: J. Delumeau, Strach w kulturze Zachodu, prze�. A. Szymanowski, Warszawa
1987, s.7.
14
przej�ciem do siebie
ile z nich nale�y przekroczy�
by trafnie rozr�nia� ich bynajmniej
nie oczywist� to�samo��
ile razy trzeba poda� swoje nazwisko i
adres stra�nikowi by wreszcie kt�rego� dnia
kt�rej� nocy
nie podnosz�c nawet g�osu
powiedzie�
�nie
nigdy wi�cej
koniec
nie chc�
nie zamieszkam tutaj
nie zatrzymam si�
nigdzie nie zamieszkam
nigdy si� nie zatrzymam�
Za mostem zwodzonym otwieraj� si� wielkie drzwi, nader grube, z drewna i wzmocnione
znaczn� liczb� wielkich sztab z �elaza. Cudzoziemiec wchodzi przez nie do sali, gdzie jest
zamkni�ty, sam tylko i bez �wiat�a.
w ilu salach
za kompana do powa�nej rozmowy
maj�c jedynie ch�odny mur
ile godzin
trzeba przesiedzie� lub ile krok�w
odmierzy� od �ciany do �ciany
by poj�� �e ca�a dotychczasowa droga
by�a zawiesist� omy�k�
sp�tanego wieloma ideami
rozumu
Wa�ny szczeg� dope�niaj�cy to ten ci�ki i jednocze�nie pomys�owy mechanizm: pod salami i
bramami urz�dzona jest wielka piwnica mog�ca pomie�ci� pi�ciuset zbrojnych wraz z ko�mi
by mogli stawi� czo�o wszelkiej ewentualno�ci.
samotny filozof
montaigne
i pi�ciuset zbrojnych
tak jest niemal zawsze
jedna my�l
prosta pi�kna zadbana
musi przej�� przez wiele zimnych sal
by nabra� jeszcze szlachetniejszego wyrazu
musi przechytrzy� stra�nik�w
troch� poudawa� wariata
maj�c jednocze�nie �wiadomo��
�e w ka�dej chwili mo�e j� dopa��
pi�ciuset zbrojnych
15
jedna my�l
pi�ciuset zbrojnych
tak by�o w roku 1580
kiedy montaigne chcia�
dosta� si� noc� do augsburga
tak jest i teraz
tak b�dzie r�wnie� jutro
16
kropla
za oknem leje
pada deszcz
we mnie m�awka w�tpliwo�ci
kropelki zw�tpie�
z nieba krople
krople krople
krople
a w�r�d nich
najwi�ksza
Twoja
Panie
i ustaje we mnie
deszczyk zw�tpienia
pojawia si� w sercu
kropla spokoju
17
aleksander werty�ski �piewa
dlaczego p�aczecie
na c� ten lament opuszczona morfinistko
przecie� to tylko chory werty�ski
tak ten sam co r�wnie� w szanghaju w
bukareszcie w pary�u na �otwie i w czerniowcach
�piewa aleksander miko�ajewicz
�e w stroju pierrota
a za kogo wy przebrali�cie swoje dusze
rosyjscy dandysi
dlaczego u�miechacie si� ironicznie
ach tak �e to w�a�nie on zm�czony klown
�e w warszawie si� najbardziej �miali a w sopocie
zemdla�a pi�kna polka w p�u�miechu
werty�ski �piewa
�e wyobra�cie sobie
bez kobiet na �wiecie najlepiej jest �y�
je�eli �wiat jest o �wicie nad
ba�tyckim morzem
dlaczego chcecie zabi�
gaspada
to� to aleksander werty�ski
on tylko tak na pokaz za�amuje r�ce
to tylko taka gra
za du�o chyba kokainy i ten alkohol i te �zy
pami�tacie nuc�cych bia�ogwardzist�w w odessie
jego pie�ni melancholi� jak sznur
zak�ada�y na d�ugie szyje bladych dam
tak
z blasku baronowej pozosta�o jedynie �wiat�o
jej brylant�w
werty�ski �piewa �piewa �piewa
�e a� strach �e a� mi�o�� �e a� nienawi��
a statek �wielki ksi��� aleksander michaj�owicz�
odp�ywa do konstantynopola
dlaczego razem siedzicie przy stoliku
dlaczego nie sama dlaczego nie sam
jedynie z p�omieniem �wiecy p�omieniem oczu
ob��kanych z cierpieniem w drogich futrach
l�kiem w mundurze zapi�tym pod szyj�
przecie� aleksander werty�ski r�wnie� na sachalinie
w t�gi mr�z �piewa� z samochodu
odmra�a� zlodowacia�e duszyczki
samotne jak on
18
cicho trzaska� smutek za�nie�onych dusz
kocha� kocha� kocha�
w mi�o�ci zbyt grubo jest po�o�ona bia�a szminka
pos�uchajcie
ta pie�� to lampka nieszcz�liwego
szampana
dlaczego wychodzicie
nie warto nie ma po co
tam na zewn�trz nie ma nic
tutaj si� jeszcze �ycie tli
on �piewa �e to tak dobrze siedzie� i pi�
pi� i siedzie�
b�dziecie go s�ysze� nad ranem
werty�ski aleksander �piewa �e to wspania�a rzecz
obudzi� si� w samotno�ci rodz�cej jeszcze
wi�ksz� samotno��
b�dzie przychodzi� do was o �wicie
stawa� nad zmi�t� po�ciel� i p�aka�
czerwonymi �zami �piewaj�c o waszych
�zach
19
�rheinmetall�
gdzie uderzy�
by nie skrzywdzi�
prawdy
gdzie uderzy�
by nie og�uszy�
nadziei
na kt�r� liter� postawi�
by wygra� z najmniejszym nawet
k�amstwem
kt�re wybra� litery
by wiedzie� �e nie zawiod�
w po�owie w�asnego zdania
jak zburzy� ten
umowny wieloletni porz�dek
by powsta� dom
do kt�rego zechc� zaj��
na d�u�sz� pogaw�dk�
przypadkowi przechodnie
ludzie kt�rzy na ko�cu zdania
stawiaj� cz�ciej pytajnik
ani�eli kropk� czy wykrzyknik
gdzie
na kt�r�
kt�re
jak
20
atlantic
przyszed� dziadek
rozmawiali�my o zgubach
o tym jak ludzie gubi�
zapalniczki d�ugopisy parasolki
w �wi�tym miejscu
babcia zostawi�a w ko�ciele parasolk�
nikt nie odda� a pami�ta �e
wszyscy si� modlili
dziadek pokazuje pi�kny zegarek
atlantic
bardzo dok�adny szwajcar
nie taki roztrzepany jak cz�owiek
zegarek patrzy na nas
patrzy jak po nas sp�ywa �ycie
dobry Bo�e
nie daj nam si� zgubi�
21
�litieraturnaja gazieta�
kuzyn ojca
posiwia�y lecz ch�op silny jak tur
jego siostra � nastajaszczaja �e�szczina
i ja ni to ni sio
�litieratumaja gazieta�
na niej czarny chleb kapczonka
k�s kie�basy og�rki pomidory
cebula troch� ciasta
umar�y musi zje�� by �y�
pada letni deszcz
b�g z nim
kuzyn ojca smuci sm�tn� pie��
wiatr rozdmuchuje s�owa
p�ynie powoli czas
czort z nim
siedzimy na wzg�rzu
przy grobie brata kuzyna mego ojca
kt�remu w�ciek�y s�siad ot tak na dobranoc
poder�n�� przy p�ocie gard�o wyj�c przy tym
�e mu nie straszna syberia
siedzimy na wy�ynie wo�kowyskiej
na cmentarzu prawos�awnym
sk�d przy dobrej pogodzie wida� ca�y �wiat
jak na zakrwawionej d�oni
i troch� bia�orusi
ustaje deszczyk
bia�oru� odpoczywa
sapie lekko
a ja ni to ni sio
zaczynam j� powoli nienawidzi�
22
wemer herzog � nosferatu:
phantom der nacht � impresja
pierwsze dary s�o�ca
morze jest spokojne
wyszumia�o si� w nocy
cisza
jak w teatrze na sekund� przed podniesieniem kurtyny
pla�a jest jasnoszara
m�czyzna i kobieta
id� powoli �rodkiem pla�y
jak po wielkiej mi�osnej po�cieli
nie rozmawiaj� ze sob�
obejmuj� si�
my�l� �e nikt ich nie widzi
myl� si�
widzi ich granitowe oko �ycia
wybija �sma
kr�tkie po�egnanie
�nie jed� nie jed��
m�czyzna wyje�d�a z miasta
przed nim d�uga podr�
w drodze zatrzymuje si� kilkakrotnie
ober�a cyganie ognisko
�czy musi pan tam jecha�
zmienia konia
z ka�dym dniem wi�cej pag�rk�w
p�niej wzg�rza powoli przechodz�ce w g�ry
coraz bardziej kr�te trakty
je�dziec odczuwa zm�czenie
my�li �e nikt go nie widzi
myli si�
widzi go zawi�o�� le�nej paj�czyny
wiecz�r
kobieta stoi nad brzegiem morza
bez po�piechu nadci�gaj� chmury
pewne swoje pot�gi
wiatr rozwiewa d�ugie czarne w�osy kobiety
fale przypominaj� sobie o swej mocy
rosn� rosn� rosn�
kobieta zawraca w stron� wydm
ma niespokojne oczy
23
zatrzymuje si�
zastyga
my�li �e nikt jej nie widzi
myli si�
przez sekund� widzi j� ma�y szczur
pierwsze prezenty tajemnicy
g�ry
czarna kareta jedzie wielkim w�wozem
m�czyzna doje�d�a do zamku nosferatu
zamek jest zniszczony
mury pokryte s� wrzodami
ksi�yc o�wietla chorob� przesz�o�ci
m�czyzna m�wi do siebie: �panem tu
w tych szarych murach powinien by�
paj�k�
p�noc
morze jest w�ciek�e
wiatr zwariowa�
drobiny piasku wpadaj� w niebieskie oczy kobiety
kobieta zaczyna biec w stron� ma�ego
cmentarza na wydmach
my�li �e nikt jej nie widzi
myli si�
widzi j� male�ka �mier�
przygl�da si� jej z rozbawieniem
g�stwina krzy�y
ju� prawie nie wida� kobiety
prawie nie wida�
zlewa si� z ciemno�ci�
s�ycha� j�k wichury
po p�nocy
m�czyzna przebywa w zamku nosferatu
przednie wino owoce �wie�e mi�so mi�so
mi�so
j�trz� �wiat�o ogromne �wiece
nosferatu jest ca�y w czerni
�brak mi�o�ci jest prawdziw� udr�k��
wychud�y dr��cy lekko
�mieszka�cy miasta nie potrafi� zrozumie�
duszy my�liwego�
w r�ce trzyma paj�cz� sie�
prawie go nie wida�
prawie nie wida�
zlewa si� z ciemno�ci�
24
s�ycha� l�kliwy g�os sowy
skrzypek gra muzyk� dzieci nocy
nie s�ycha� ju� s��w m�czyzny
nosferatu wypija krew
zdychaj� p�omienie �wiec
rodz� si� szczurze trumny
nic nie wida�
kilka tygodni p�niej
wyt�am wzrok
i widz� m�czyzn� jak gna na siwym koniu
przez pustyni� tatar�w
je�dziec
na kt�rego ona czeka
w wielkiej mi�osnej po�cieli
�siostro prze�o�ona niech siostra
zatrzyma czarne trumny�
w nocnej koszuli mokrego l�ku
je�dziec
na kt�rego my wszyscy
czy chcemy tego czy nie
czekamy
z tysi�cem z�udze�
szamocz�cych si� w paj�czynach wyobra�ni
widz� go
jak gna drapi�c konia coraz d�u�szymi paznokciami
my�li �e nikt go nie widzi
myli si�
widzi go kobieta o czarnych jak �a�obna
suknia w�osach
le��ca cicho na bia�ym �o�u z krzykiem
nabrzmia�ego czerwonego �ona
otwartego jak brama ma�ego
piek�a
�z�o jest w drodze�
czy wy nie widzicie
czy wy nie s�yszycie
czy wy nie czujecie
a w mie�cie
starym zm�czonym mie�cie
tysi�ce bia�ych szczur�w
mieszka�cy ta�cz� ta�cz�
mieszka�cy pij� pij�
mieszka�cy �piewaj� ach �piewaj�
mieszka�cy kochaj� si� w obj�ciach spazmu
ile wlezie ile wyjdzie ile zostanie
25
powoli barwa ich cia� staje si� jasnoszara
szczury z chichotem powtarzaj� ludzkie zachowania
ostatnia uczta przed zaraz�
z�a
�mier� przegl�da si� w oczach ludzi
my�li: �o m�j bo�e
o m�j wielki bo�e
ile� zn�w b�dzie roboty
by powsta� male�ki
mit�
26
w muzeum
stary cz�owiek
spaceruje po muzeum
d�ugo ogl�da eksponaty
zaczepia m�od� dziewczyn�
m�wi do niej: ja r�wnie�
jestem muzeum
do mnie trzeba wchodzi� w filcowych kapciach
we mnie nie wolno niczego dotyka�
i trzeba zachowa� cisz�
ze mnie nie wolno kra��
kiedy mnie o co� zapyta�
nie zawsze odpowiadam
dziewczyna
d�ugo przygl�da si�
staremu cz�owiekowi
stary cz�owiek
prezentuje si� na akwareli
ca�kiem nie�le
27
z�y sen cara
car �le spa�
w lipcow� noc
rozum przewraca� si� z boku na bok
w szarych mundurach myszy biega�y oszala�e po g�owie
w poszukiwaniu sztabskapitana � zbawiciela
z�ote ruble spada�y na ulice petersburga jak grad
lecz jurodiwi nie zwracali na nie uwagi
�miali si� w zau�kach a na plecach cytowali martwe dusze
w salonach oficerowie pili ukradkiem samogon
pi�kne damy mdla�y cz�ciej ni� zwykle
zbyt wielu ju� by�o kochank�w
ko�czy� si� wiek
wilki by�y ju� bardziej pewne �o�nierzy
car �le spa�
w lipcow� deszczow� noc
przy�ni�a mu si� matka kt�r� w moskwie
w porze obiadu po�ar�y szczury
przy�ni� mu si� ojciec kt�rego
w czasie parady zadzioba� orze�
przy�ni� mu si� brat kt�ry
w ogrodzie marzy� by zosta� kr�lem tajgi
przy�ni�a mu si� siostra kt�ra
jak pi�rko powoli opada�a w otch�a� stepu
car �le spa�
w lipcow� deszczow� czarn� noc
ale dopiero po kilku godzinach
kiedy przy�ni�o mu si�
�e do komnaty bocznym wej�ciem wbiegaj�
trzy najwi�ksze szczury po�udniowych guberni
�e przez okno z rozwartymi dziobami
wlatuje siedem kaukaskich or��w
�e jego ��ko zarasta w�ciek�� tajg�
a w miejsce r�k i n�g z jego cia�a
wyrastaj� powoli ma�e pi�rka i k�pki traw
dopiero w�wczas car zerwa� si� z ��ka
i zacz�� krzycze� wniebog�osy
a czarne morze nieba
odpowiedzia�o mu
ulew� bagnet�w
car �le spa�
28
czarny lipcowy szatan
przesta� w niego wierzy�
ko�czy� si� wiek
wilki na p�nocy
zagryz�y trzech �pi�cych
oficer�w
29
m�ody niemiec
m�ody niemiec
r�diger
student filozofii z k�ln
kt�rego w lipcu 1980 roku
oprowadza�em po westerplatte
doskonale zna� histori� walk wrze�niowych
w antykwariacie na gda�skim starym mie�cie
kupi� niemieckie wydanie dostojewskiego
cieszy� si� jak dziecko i jednocze�nie dziwi�
�e w polsce tak niewiele kosztuj� stare ksi��ki
w katedrze oliwskiej zachwyci�o go brzmienie organ�w
nie podoba�o mu si� tylko �e w czasie koncertu
zbierane s� pieni�dze
wieczorem w domu mojej siostry
rozmawiali�my o grassie gadamerze i
dwudziestowiecznych dyktaturach
zauwa�y�em w�wczas �e ten m�ody niemiec
kt�rego ojciec walczy� na froncie wschodnim
m�wi zupe�nie innym niemieckim od tego
do kt�rego zd��y�em si� przyzwyczai�
jego g�os mia� subteln� barw�
m�wi� �piewnie cicho i delikatnie
cz�sto si� przy tym �agodnie u�miecha�
pomy�la�em przez chwil�
�e znamy si� od dziecka
�e razem we wrzeszczu kopali�my pi�k�
i chodzili�my pod lotnisko na wagary
�e po prostu jeste�my
starymi przyjaci�mi
kt�rym �ycie da�o
dwa r�ne
paszporty
30
noc na turbaczu
poszli o trzeciej w nocy
z flaszk� albo i z dwiema
we dw�ch albo we trzech
(diabe� w szczeg�ach tkwi)
poszli na turbacz
zachwyci� si� s�o�ca wschodzeniem
ol�ni� swoj� m�odo��
usiedli na trawie na szczycie
wypili
pierwszy drugi albo i trzeci �yk
patrzyli
s�o�ca nie by�o
ale nagle sta�o si� jasno widno
ach ta m�odo��
zawsze �le usi�dzie
plecami do �wiat�a
dobry Bo�e
daj mi s�o�ce
albo dwa trzy
daj ciep�o m�odym cia�om
ol�nij ich
obdarz ich promieniem �ycia
i zejd� na turbacz
posied� tam chwil�
albo i dwie i trzy
popatrz na polsk� ziemi�
31
zab�jstwo marii wisnowskiej
artystki teatru rozmaito�ci
dokonane w warszawie w po�owie roku 1890
och bartenjew
co� ty zrobi�
zupe�nie si� pogubi�e� w tej
warszawie bartenjew w tym
przekl�tym mie�cie
jak to cz�sto po du�ej w�dce
powiadali twoi koledzy
zagubiony w polskim pi�knie
zabi�e�
kula wesz�a dwa centymetry od lewej piersi
piersi o kt�rej tyle �ni�e�
przebi�a serce
serce o kt�rym rozprawia�e� godzinami w zachwycie
utkwi�a w kr�gos�upie
kr�gos�upie o kt�rym napomkn��e� kiedy�
�e jest doskona�y jak
mi�o��
c�
nie wiedzia�e� jeszcze
�e mi�o�� potrafi tak�e
doskonale zabija�
tu� przed �mierci� powiedzia�a do ciebie
�zabij zabij mnie
a potem siebie
�egnaj na zawsze�
och bartenjew bartenjew
czy� w�wczas zapomnia� �e ona ci�gle
za du�o m�wi�a
szczeg�lnie zbyt wiele jak na taki
ma�y romans
przed wystrza�em
mocno j� przytuli�e� lew� r�k�
tak samo jak przy poca�unku
nie pami�tasz kiedy wskazuj�cy palec
prawej r�ki nacisn�� spust
to zrozumia�e
kt� by pami�ta� o takich drobnostkach
w tak pot�nym huku my�li
32
warszawsk� artystk� zabi�e�
bartenjew
a przecie� ty
najwi�kszy brzydal w�r�d carskich adorator�w
powiniene� mi�owa� nadwi�la�skie pi�kno
a ju� na pewno w apartamencie
urz�dzonym nadzwyczaj �a�obnie
wszak to niepospolity kontrast
taki za kt�rym powinni przepada� ludzie podobni tobie
czyli nieco za du�o pij�cy w ostatnich miesi�cach
och bartenjew
tw�j obro�ca mia� racj� m�wi�c na procesie
�wszystko nie tak nie tak nie tak�
to prawda
nikt nie zrozumia� jeszcze do ko�ca
zawi�ej mowy grobowc�w na cmentarzach mi�o�ci
do�� pospolita ciep�a letnia noc
dom pod numerem czternastym na ulicy nowogrodzkiej
�adnych b�yskawic pochodu mgie�
niepokoj�cych szelest�w tajemnych krok�w
ani cz�owieka w czarnej pelerynie
romantyzm nie by� ju� w najlepszej kondycji
jednym s�owem
nic nadzwyczajnego
a ty bartenjew
zabi�e�
mari� wisnowsk�
warszawski wdzi�k melancholii
oczywi�cie
jej kokieteria jej nami�tno��
jej s�odka przewrotno��
nie ty jeden pozna�e� ich kruchy smak
znacznie lepiej pozna�e� cierpki
smak zazdro�ci
ale czy nie nazbyt rych�o mi�o��
zacz�a ci si� w kieliszku
miesza� z kryszta�owym wstr�tem
bartenjew bartenjew
ty komet grodzie�skiego pu�ku huzar�w lejbgwardii
pochodz�cy z zacnej i mo�nej rodziny w kt�rej
dziejach tylko raz pope�niono nietakt
samob�jstwo
powiniene� mie� wszak znacznie wi�kszy dystans
do ziemskich spraw
33
a jednak nie potrafi�e� zapanowa� nad sob�
c� dopiero nad mi�o�ci�
to oczywiste �e nie tak �atwo mo�na zrozumie�
kobiet� kt�ra widzia�a tysi�c zjaw i powtarza�a
w k�ko �e jeszcze zd��y by� w ameryce
oraz plot�a wieczorami o z�ych znakach wierz�c
w pi�tno przepowiedni
ale czy� mi�o�� to nie jest tysi�c zjaw
i ci�g�e marzenie o nieodkrytej ameryce
och bartenjew
co� ty zrobi� bartenjew
zabi�e�
by�o tyle krwi z tej mi�o�ci
�e wylecia�o ci z g�owy �eby
strzeli� do siebie
w sw�j huzarski �eb
by�e� za m�ody i za g�upi
by zrozumie� to co wisnowska
napisa�a w swoim pami�tniku
�anio�y upadaj� i staj� si�
szatanami�
zapomnia�e� si� na �mier�
bartenjew
nie skorzysta�e� z rady carskich oficer�w
by si� raz na zawsze po�egna� ze swoim
marnym �yciem
co to to nie
nawet najgorsi uczniowie szatana
nie potrafi� strzeli� do siebie
och bartenjew
to co zrobi�e� nadaje si� jedynie na
wiersz
wiersz zniesie wszystko
34
kunst der fuge
capriccioso
ja
bach
wirtuoz i
� co tu b�dziemy gada� po pr�nicy �
genialny kompozytor
� a niech tam �
b�g muzyki
nigdy nie przypuszcza�em �e
to b�d� moje ostatnie d�wi�ki
mo�e nadto by�em � cha cha � pyszny
no i mia�em si� p�niej � ach � z pyszna
malinconico
dwa wylewy
dwa wylewy krwi do
misternej partytury mojego m�zgu
m�zgu w kt�rym pe�no by�o jeszcze
grubych zwoj�w zapas�w nutowych
i nowych � zapewniam �e wielce intryguj�cych
zamys��w kompozycyjnych
andante
requiem mojego organizmu
nie by�em przygotowany na tak wysoki ton
wszak nic mi nie dolega�o
czu�em si� zdr�w jak stradivarius
nawet struny g�osowe � cho� cz�sto dar�em si�
wniebog�osy � pozostawa�y w
jak najlepszym porz�dku
musicie mi wierzy� na g�rne c
con gravita
teraz
kiedy jestem ju�
czyst� sztuk�
i od czasu do czasu
ws�uchuj� si� w podniebny szum mojej krwi
przyznaj� �e owe dwa kontrapunkty
w postaci wylewu
daj� mi wiele do my�lenia
35
tutta la forza
to by�o zaiste wielkie dzie�o
opus dei
najkr�tsza symfonia
najwy�szego z najwy�szych
symfonia krwi
kt�ra mnie zabi�a
maestoso
widocznie nadszed� czas
dla mnie
niemieckiego bo�ka muzyki
czas
ws�uchujcie si� w jego niezliczone melodie
powiadam wam
ws�uchujcie si�
fine
...
36
arcypolskie
co jest twarz�
stanie si� kresk� zimn�
co jest r�k�
stanie si� dr��cym oderwanym ramieniem
co jest mow� jasn�
stanie si� ciemn� g�r� be�kotu
co jest duchem czasu
stanie si� diab�em tego co sko�czone
co jest prawd�
nazywa� b�dzie r�wnie� tym imieniem wielkie k�amstwa
co jest mi�osnym wyznaniem
ograniczy si� do szamotaniny samog�osek
co jest
co
nic
nic takiego
kto jest kobiet�
stanie si� m�czyzn�
kto jest u w�adzy
tego ona wy�mieje
kto jest �ebrakiem
zostanie ksi�ciem kundli
kto jest chlebem
przemieni si� w s�l
kto jest sol�
tego ocean zagarnie
kto jest
kto
tego nie b�dzie
cho� b�dzie
jad�
37
pi�
czyta� i
pisa�
kto
nikt
nikt b�dzie
prowadzi� wszystkich za r�k�
donik�d
38
Carska historia
�o�nierze carscy. �o�nierze bez krwi. �o�nierze z ko�ci.
�o�nierze z innej krwi. �o�nierze z ko�ci z o�ci� w gardle.
Kr�tka droga. Kr�tkie dni. D�uga wojna. Kr�tki krzyk.
D�uga pami��. D�ugie sny. Pierwsze k�amstwa. Zbyt wielkie.
�o�nierze carscy. Kr�tka droga. P�dzi trojka wojny.
P�dzi strach z innej krwi. Spada jastrz�b.
Wylatuj� w powietrze wielkie s�owa. Wylatuje w powietrze
ma�y cz�owiek. Ko�ci na stepie. Pami�� krwi. �o�nierze carscy.
�ywi i martwi. Z krwi i ko�ci. �o�nierze wielkiego k�amstwa.
�o�nierze ma�ej prawdy. D�ugie, koszmarne sny historii.
�o�nierze carscy. Kr�tki krzyk. �o�nierze...
39
bonn � k�ln � warszawa
g�osy g�osy
polskich emigrant�w
w kawiarni �aktuell� w centrum bonn
w �papajoe�s biersalon� w k�ln
gdzie � biere und klaviere � s�ycha�
cz�sto swojsk� jazzow� nut�
zgie�k warto�ci w ma�ych drinkach
wyborna kawa capuccino
g�owy g�owy
talking heads
zdziesi�tkowane s�owa
s�owa s�owa
coraz cz�ciej bez znaczenia
mieni�ce si� w szampanie dekadencji
s�owa z cen� zgrabnie wetkni�t�
mi�dzy z�by samog�osek
s�owa bez twarzy
twarze twarze
polskich dziewczyn polskich kobiet
wiele pi�kna ale ju� ukradkiem sposobi�cego si�
do odej�cia potrzebuj�cego coraz to nowych kosmetyk�w
sanara � neue zeiten f�r ihr haar
wiele pi�kna �ni�cego o pierwszej polskiej
spazmatycznej mi�o�ci
g�osy g�osy g�owy g�owy
s�owa s�owa twarze twarze
i jak�e prawdziwy nami�tny poca�unek
dw�ch m�odych niemek przy barze
i g�os katedry
pod�wietlonej wielkimi reflektorami
zr�wnowa�ona mowa stuleci
spokojny surowy g�os dziej�w
g�os � niemal milczenie
do kt�rego muru
przytulam delikatnie
polsk� melancholi�
i g�os polskiej emigrantki
studentki slawistyki i ekonomii
nieco chrapliwy
ale pasuj�cy do jej nazbyt pretensjonalnego
bo�skiego mieszkania w dzielnicy holzlar
zasuszona z�amana r�a w prezerwatywie
kot chruszczow
40
podchmielone akwarele
biografia pola�skiego
na bia�ym stoliku �buch aktuell� i
rozmowa z andrzejem szczypiorskim
�ohne toleranz kann ich nicht leben�
tak
zakocha� si� mo�na jedynie w manierycznej pustce
i pewnym siebie wypucowanym ch�odzie
i jej g�os jej rozbawiony g�os
kiedy czyta�a mi po niemiecku
swoje wiersze i fragmenty dziennika
�meine identifikationen als polin
existiert nicht�
�distanz und nur distanz und liebe
neue liebe viel liebe�
jej g�os narzekaj�cy na u�omno�ci polskich sylab
chwal�cy precyzj� niemczyzny
i na koniec
daj�cy wreszcie troch� ciep�a
g�os billie holiday
czyta�em raz jeszcze
niemieckie wiersze polskiej emigrantki
w mieszkaniu na krakowskim przedmie�ciu
przez okno wida� ko�ci� �w. anny
zamek kr�lewski oraz znanego poet� kt�ry
do dzi� nie mo�e zrozumie� dlaczego internowanie
nie spot�gowa�o si�y jego metafor
ro�nie t�um demonstruj�cych student�w
g�osy g�osy g�owy g�owy
s�owa s�owa twarze twarze
czytam raz jeszcze
i zastanawiam si� czy ta emigrantka wie o tym
�e kiedy przychodz� wiersze
ko�czy si� �wiat a zaczyna wszech�wiat
w j�zyku
�e w�wczas poeta si� rodzi ale
jednocze�nie umiera
nie wiem nie wiem
wiem jedynie
�e zn�w zaczyna si�
d�uga polska noc
41
***
wiersz o polsce
jeszcze nie przyszed�
czekaj� na niego
coraz bardziej zniecierpliwieni
polscy poeci
polscy poeci
poeci z krakowa z warszawy z wroc�awia
z gda�ska z kozich w�lek
polscy poeci z getyngi z pary�a
z chicago kapsztadu sydney
ze lwowa wilna
wiersz o polsce
podobno widziano go nad ba�tyckim morzem
na pla�y w ustce pod wiecz�r
nagi wszed� do wody i pop�yn��
czekano do p�nej nocy
rozniecaj�c ma�e ogniska
na pr�no
wr�ci�y jedynie um�czone mewy
nad ranem morze wyplu�o odrobin�
zsinia�ego �alu
wiersz o polsce
podobno s�yszano jego fragment
na gda�skim starym mie�cie
gdy nagle zgas�o �wiat�o w
starczych kamienicach na mariackiej
us�yszany fragment brzmia�:
�polska nigdy nie b�dzie prawd�
dzie� kt�ry si� nigdy nie ko�czy
zapowiada szale�cz� wieczn� noc�
male�ki ognik tych s��w
przekazywany jest z r�k do r�k
czystych i
brudnych
polscy poeci
nie �pi� po nocach
czekaj� na najprawdziwszy wiersz
ryzykownie wychylaj� si� przez okna
spogl�daj� w niebo spodziewaj�c si� jakiego� znaku
42
wydzwaniaj� nerwowo do siebie
rozpytuj� w�r�d prostych ludzi
�owi� ka�de s�owo kt�re przynosi wschodni wiatr
kr�c� si� po cmentarzach ko�cio�ach
zbyt du�ych gabinetach
polscy poeci
�aden z nich nie chce straci� tej chwili
kiedy wreszcie przyjdzie
najprawdziwszy wiersz o polsce
ka�dy chce by� pierwszy
ka�dy pragnie by pod ostatnim wersem
ja�nia�o jego nazwisko
polscy poeci
nie wiedz� �e ten do kt�rego przyjd�
nagie czyste strofy
po ich przeczytaniu
zamilknie
na ca�y wiek
43
Spis utwor�w
*** (dziadku josipie...)
albrecht d�rer postanawia odwiedzi� wiek XX
piosenka � deszczyk
cmentarz bia�oruski
podj�cie rozmowy z jeanem delumeau
kropla
aleksander werty�ski �piewa
�rheinmetall�
atlantic
�litieraturnaja gazieta�
wemer herzog � nosferatu: phantom der nacht � impresja
w muzeum
z�y sen cara
m�ody niemiec
noc na turbaczu
zab�jstwo marii wisnowskiej artystki teatru rozmaito�ci dokonane w warszawie w po�owie
roku 1890
kunst der fuge
arcypolskie
Carska historia
bonn � k�ln � warszawa
*** (wiersz o polsce...)