356

Szczegóły
Tytuł 356
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

356 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 356 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

356 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Philip K. Dick Cudowna bro� Przek�ad: MA�GORZATA FIA�KOWSKA, CEZARY FR�C AHBER Tytu� orygina�u: THEZAPGUN Ilustracja na ok�adce: FRANK COLEMAN Redakcja merytoryczna: KATARZYNA CHMieLEWSKA Przek�ad: MA�GORZATA FIA�KOWSKA - rozdzia� 1 - 25 CEZARY FR�C - rozdzia� 26 - 33 Redakcja techniczna: WIES�AWA ZffiLI�SKA Korekta: JACEK RING Copyright e 1965 by Galaxy Publishing Corporation For the Polish edition Copyright 1995 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o. ISBN 83-7082-817-5 Wydawnictwo Amber Sp. z o.o. Warszawa 1995. Wydanie I Druk: Elsnerdruck Berlin * * * System naprowadzania - system 207, sk�adaj�cy si� z sze�ciuset miniaturowych element�w elektronicznych, najwygodniej zbudowa� w formie lakierowanej ceramicznej sowy. Nieo�wieconym wydaje si� ona jedynie ozdob�, jednak poinformowani wiedz�, �e po zdj�ciu g�owy ptaka ods�ania si� puste wn�trze, gdzie mo�na przechowywa� cygara albo o��wki. Oficjalny raport ONZ, Rada Bezpiecze�stwa Bloku Zachodniego, 5 pa�dziernika 2003, Concomody A (prawdziwa to�samo�� podlega utajnieniu ze wzgl�d�w bezpiecze�stwa; patrz zarz�dzenie Rady XV 4-5-6-7-8). 1. anie Lars. - Obawiam si�, �e nie mam wiele czasu na rozmow�. Przykro mi. Ruszy� dalej, ale autonomiczny reporter telewizyjny z kamer� w d�oni zast�pi� mu drog�. Twarz istoty rozpromieni� metaliczny, pewny siebie u�miech. - Zaczyna, pan wpada� w trans, sir? - spyta� z nadziej� autonomiczny reporter, jakby takie zjawisko mog�o rzeczywi�cie zaj�� tu� przed jego kamer� z obiektywami o zmiennej ogniskowej. Lars Powderdry westchn��. Sta� na bie�nicy dla pieszych, sk�d by�o widoczne jego nowojorskie biuro. Widoczne, lecz nieosi�galne. Zbyt wielu ludzi, zbyt wielu prosap�w interesowa�o si� nim, a nie jego prac�. Tymczasem liczy�a si� jedynie praca. - Chodzi o czas - rzek� znu�onym g�osem. - Nie rozumiesz? W �wiecie wzornictwa militarnego... - Tak, dochodz� nas s�uchy, �e odbiera pan co� naprawd� imponuj�cego - rozgada� si� reporter, kt�ry podtrzymywa� rozmow� nie zwracaj�c najmniejszej uwagi na to, co powiedzia� Lars. - Cztery transy w ci�gu jednego tygodnia. To praktycznie na okr�g�o! Czy� nie tak, sir? Autonomiczny tw�r by� idiot�. Lars cierpliwie pr�bowa� da� mu to do zrozumienia. Nie obchodzi�o go, �e zwraca si� r�wnie� do ca�ych zast�p�w prosap�w, g��wnie pa�, kt�re ogl�daj� poranny program �Pi�� minut z Radosnym W��cz�g�", czy jak go tam zw�. B�g �wiadkiem, �e Lars nie wiedzia�. W jego rozk�adzie dnia brakowa�o czasu na tego rodzaju ja�owe rozrywki. - Pos�uchaj - rzek� �agodnie, jakby autonomiczny reporter by� �yw� istot�, nie za� jedynie losowo wyposa�onym w pewne cechy psychiki rozumnym wytworem pomys�owo�ci technologii Zachbloku anno domini 2004. Pomys�owo��, przysz�o mu na my�l, zmarnowana w taki spos�b... chocia�, jak si� dobrze zastanowi�, czy� jego w�asna dzia�ka nie jest r�wnie odra�aj�ca? To raczej nieprzyjemna refleksja. Wypar� j� z umys�u i powiedzia�: - W �wiecie wzornictwa militarnego nowy projekt musi pojawi� si� w okre�lonym momencie. Jutro, za tydzie� lub za miesi�c jest za p�no. - Prosz� nam powiedzie�, co to takiego - rzek� reporter i z pow�ci�gan� zach�anno�ci� czeka� na odpowied�. Jak�e ktokolwiek, nawet pan Lars z firmy w Nowym Yorku i Pary�u, m�g�by rozczarowa� miliony widz�w w ca�ym Zachbloku, w dziesi�tkach pa�stw? Sprawienie im zawodu r�wna�oby si� s�u�eniu interesom Wschodniego Oka.W ka�dym razie to dawa� do zrozumienia autonomiczny reporter. Lecz usi�owania reportera spe�z�y na niczym. - Szczerze m�wi�c�odpar� Lars - to nie twoja sprawa. Wolnym krokiem min�� grupk� pieszych gapi�w i rezygnuj�c z chwa�y zwi�zanej z publicznymi wyst�pieniami, pod��y� w stron� biura firmy Lars Incorporated, jednopi�trowego budynku, jakby umy�lnie postawionego po�r�d wysokich biurowc�w, kt�rych same ju� rozmiary �wiadczy�y o tym, jak wa�ne spe�niaj� funkcje. 8 r Fizyczne rozmiary, pomy�la� Lars, gdy dotar� do holu dla interesant�w, nie s� w�a�ciwym kryterium. Nawet autonomiczny reporter nie da� si� zmyli�; chcia� pokaza� w telewizji w�a�nie Larsa Powderdrya, nie za� przemys�owc�w, kt�rych mia� wok� siebie pod dostatkiem. Chocia� przemys�owcy z mi�� ch�ci� zatrudniliby ekspert�w od reklamy i propagandy do promocji w�asnych produkt�w. Drzwi biura firmy Lars Incorporated zamkn�y si�. Nastawiono je na cz�stotliwo�� fal m�zgowych Powderdrya. By� bezpieczny, odizolowany od t�umu gapi�w, kt�rych ciekawo�� rozbudzili profesjonali�ci. Prosapy zostawione samym sobie, mia�y do sprawy rozs�dne podej�cie; by�y mianowicie oboj�tne. - Panie Lars. - Tak, panno Bedouin. - Zatrzyma� si�. - Wiem. Wydzia� do spraw szkic�w twierdzi, �e m�j projekt numer 285 nie trzyma si� kupy. Nic na to nie m�g� poradzi�. Po pi�tkowym transie obejrza� projekt i na w�asne oczy przekona� si�, �e to groch z kapust�. - Powiedzieli... - zawiesi�a z wahaniem g�os. By�a m�oda i drobna, nieprzystosowana, je�li wzi�� pod uwag� jej temperament, by znosi� przykro�ci ze strony ludzi, dla kt�rych pracowa�a jako rzecznik. - Porozmawiam z nimi osobi�cie - powiedzia� Lars zdobywaj�c si� na wsp�czucie. - Szczerze m�wi�c wygl�da mi to na samoprogramuj�c� si� trzepaczk� do jajek umieszczon� na trzech k�kach. I co niby mo�na tym zniszczy�? - zada� sobie pytanie. - Och, oni chyba uznali to za wspania�� bro� - rzek�a panna Bedouin, a jej naturalne, powi�kszone hormonalnie piersi poruszy�y si�, co Lars natychmiast zauwa�y�. - S�dz�, �e po prostu nie potrafi� okre�li�, co jest �r�d�em zasilania. Wie pan, struktura zasilania. Zanim przejdzie pan do projektu 286... - Chc�, �ebym uwa�niej przyjrza� si� projektowi 285 - powiedzia�. - W porz�dku. Nie przejmowa� si� t� spraw�. Pogodny kwietniowy dzie� przyja�nie nastraja� go do �wiata. Poza tym panna Bedouin (lub panna Bed, je�li chcia�oby si� spojrze� na to w ten spos�b, ��ko to w ko�cu dobra rzecz) wystarczaj�co �adna, by przywr�ci� witalno�� ka�demu m�czy�nie. Nawet projektantowi mody - projektantowi mody militarnej. Nawet, pomy�la�, najlepszemu i jedynemu projektantowi mody militarnej w ca�ym Zachodnim Bloku. Aby znale�� godnego go rywala, cho� zdaniem Larsa istnienie kogo� takiego by�o nader w�tpliwe, nale�a�oby przenie�� si� na d r u g � p � � k u l � do Wschodniego Oka. Blok Sino-Sowiecki posiada�, zatrudnia� lub w inny w�a�ciwy sobie spos�b wykorzystywa� medium takie samo jakim by� L ar s. Powderdry cz�sto o niej my�la�. Nazywa�a si� Topczew; tak poinformowa�a go agentura prywatnej policji planetarnej, KACH. Lila Topczew. Urz�dowa�a tylko w jednym biurze i to nie w Nowej Moskwie, lecz w Bu�ganingradzie. Odni�s� wra�enie, �e jest osamotniona, ale KACH nie wypowiada� si� na temat subiektywnych w�asno�ci os�b, o kt�rych zbiera� informacje. By� mo�e, zastanawia� si�, panna Topczew robi swoje projekty broni na drutach... albo uk�ada je w transie z p�ytek ceramicznych o weso�ych barwach. W ka�dym razie ma to co� wsp�lnego ze sztuk�. I nie obchodzi j� klient - albo raczej zleceniodawca, jakim jest organ rz�dz�cy Wschodnim Okiem, mianowicie SeRKeb, ponura, bezbarwna i surowa holistyczna akademia kog�w, przeciwko kt�rej jego p�kula zawzi�cie pracuje od wielu dziesi�tk�w lat. Bo rzecz jasna nale�y dostosowa� si� do zachcianek projektanta mody militarnej. Za swojej kadencji Lars zd��y� si� o tym przekona�. 10 W ko�cu nie musia� czu� si� w obowi�zku wpada� co tydzie� w trans ka�dego z pi�ciu dni. Podobnie Ula Topczew. Lars opu�ci� pann� Bedouin i wszed� do swego gabinetu zdejmuj�c po drodze wierzchni� odzie�: peleryn�, czapk� i pantofle. Wszystko schowa� do szafy. Wkr�tce wypatrzy� Larsa opiekuj�cy si� nim zesp� medyczny w osobach doktora Todta i siostry Elwiry Funt. Podnie�li si� z miejsc i pe�ni szacunku podeszli do Powder-drya. By� z nimi obdarzony w�asno�ciami bardzo zbli�onymi do psionicznych quasi-podw�adny Larsa, Henry Morris. Nigdy nie wiadomo, pomy�la� Lars wnosz�c z czujno�ci swego personelu, kiedy nadejdzie trans. Siostra Funt ci�gn�a za sob� bucz�c� maszyneri� do iniekgi �ylnych, a doktor Todt, najwy�szej klasy produkt wysoko rozwini�tej zachodnioniemieckiej nauki medycznej, got�w by� ^w b�yskawicznym tempie wykorzysta� delikatne urz�dzenia do dw�ch g��wnych cel�w: by po pierwsze, nie dopu�ci� do zatrzymania akcji serca w czasie transu, do pojawienia si� zator�w p�ucnych oraz nadmiernego hamowania funkcji nerwu b��dnego, kt�re powoduje ustanie oddechu i uduszenie, i po drugie - bez tego za� warunku ca�e przedsi�wzi�cie nie mia�oby najmniejszego sensu��e podczas transu przez ca�y czas b�dzie rejestrowana aktywno�� umys�owa Powderdrya i jej zapis mo�na b�dzie potem odczyta�. Z tego powodu doktor Todt by� niezb�dny dla dzia�alno�ci firmy Lars Incorporated. W filii paryskiej czeka� na wszelki wypadek podobny, r�wnie dobrze przeszkolony zesp�. Cz�sto bowiem zdarza�o si�, �e Lars Powderdry miewa� tam silniejsze emanaqe ni� w rozgor�czkowanym Nowym Yorku. Poza tym w Pary�u mieszka�a i pracowa�a jego kochanka Maren Faine. S�abo�ci�, czy raczej, jak wola� my�le� Lars - zalet� projektant�w mody militarnej by�o to, �e w odr�nieniu od swych �a�osnych odpowiednik�w w �wiecie mody odzie�o-11 wej lubili kobiety. Jego poprzednik, Wad�, tak�e heterosek-sualista, dos�ownie wyko�czy� si� przez pewn� malutk� w�a�cicielk� sopranu koloraturowego nale��c� do zespo�u Dresden Festival. Pan Wad� dosta� migotania przedsionk�w w bardzo niestosownym momencie: o drugiej nad ranem w jej mieszkaniu mieszcz�cym si� w wiede�skim kondomi-nium, d�ugo po tym jak opad�a kurtyna po przedstawieniu �Wesela Figara" i po tym jak Rita Grandi na darmo - co poda�a do publicznej wiadomo�ci niezawodnie czujna ho-meogazeta - zdj�a jedwabne po�czochy, bluzk� i tak dalej. Tak wi�c w wieku czterdziestu trzech lat pan Wad�, poprzedni projektant mody militarnej na Blok Zachodni, zszed� ze sceny zostawiaj�c tak wa�ne dla spo�ecze�stwa stanowisko nieobsadzonym. Na jego miejsce czekali jednak liczni potencjalni nast�pcy. By� mo�e to w�a�nie przyspieszy�o �mier� pana Wade'a. Praca, jak� si� zajmowa� nadwer�a�a organizm, medycyna nie wie dok�adnie w jakim stopniu i na czym to polega. Opr�cz tego, przysz�o Larsowi na my�l, nie ma nic bardziej dezorientuj�cego od �wiadomo�ci, �e jeste� niezast�piony, lecz zarazem mo�na ci� zast�pi� kim� innym. Tego rodzaju paradoks nikogo nie bawi�, z wyj�tkiem, rzecz jasna, NZ-Z Narbez-u, Rady rz�dz�cej Zachblokiem, kt�ra to zawsze mia�a pod r�k� nast�pc� aktualnego projektanta. Teraz pewnie te� kto� czeka na m�j sto�ek, pomy�la� Lars. Lubi� mnie, pomy�la�. Byli wobec mnie w porz�dku, a ja wobec nich. System dzia�a. Jednak najwy�sze organa w�adzy, odpowiedzialne za �ycie bilion�w prosap�w, nie podejmuj� ryzyka. Nie robi� tego, czego kogom robi� nie wolno. Nie �eby prosapy mia�y ich zwolni� z urz�d�w... doprawdy nic podobnego. Zwolnienie zst�puje z g�ry od genera�a George'a McFarlane'a Nitza, wodza Narbez-u. Nitz mo�e usun�� ka�dego. W zasadzie usun��by nawet 12 samego siebie, gdyby zaistnia�a taka konieczno�� (lub cho�by jedynie mo�liwo��). �atwo wyobrazi� sobie satysfakcj�, jakiej dozna�by w momencie rozbrajania w�asnej osoby i zdzierania z czaszki identyfikatora, dzi�ki kt�remu akceptuj� go autonomiczni wartownicy stoj�cy na stra�y Festung Waszyngtonu! Prawd� m�wi�c, wzi�wszy pod uwag� fakt, �e genera� Nitz ma w sobie wiele z policjanta i wielkiego speca od przeprowadzania czystek z powodu swych... - Pa�skie ci�nienie, Lars - rzek� ponury, tyczkowaty, z wygl�du podobny do ksi�dza doktor Todt, kt�ry zbli�y� si� do Powderdrya ci�gn�c za sob� maszyneri� medyczn�. - Prosz� pozwoli�. Za doktorem Todtem i siostr� Elwir� Funt podni�s� si� z miejsca szczup�y, �ysy i blady jak kreda, lecz wygl�daj�cy na wysokiej klasy specjalist� m�ody cz�owiek ze skoroszytem pod pach� ubrany .w uniform w kolorze groch�wki. Lars Powderdry natychmiast wezwa� go do siebie gestem d�oni. Pomiar ci�nienia krwi m�g� poczeka�. To by� facet z KACH-u i przyni�s� co� ze sob�. - Panie Lars, czy mo�emy przej�� do pa�skiego gabinetu? - spyta� cz�owiek z KACH-u. - Zdj�cia - rzek� Lars w drodze do gabinetu. - Tak, sir - odpar� cz�owiek z KACH-u starannie zamykaj�c za sob� drzwi. - Jej szkic�w z... - otworzy� skoroszyt i przestudiowa� zrobiony na ksero dokument - z ostatniej �rody. Sygnatura AA-335. - Znalaz�szy wolne miejsce na biurku Larsa, zacz�� rozk�ada� stereofotosy. - Do tego niewyra�ne zdj�cie modelu znajduj�cego si� w laboratorium Akademii Rostockiej. Jest to model... - Znowu zerkn�� do notatek. - z sygnatur� SeRKeb-u AA-330. Odsun�] si�, aby Powderdry przejrza� dokumenty. Lars usiad�, zapali� cygaro marki Cuesta Rey Astoria, lecz dokument�w nie przejrza�. By� ot�pia�y i cygaro mu nie pomog�o. Nie bawi�o go niuchanie po�r�d zdobytych przez 13 szpicli wytwor�w dzia�alno�ci jego odpowiedniczki we Wschodnim Oku, panny Topczew. Niech NZ-Z Narbez sam zrobi analiz�! Par� razy powiedzia� nawet o tym genera�owi Nitzowi: raz na zebraniu ca�ej rady, kiedy to wszyscy uczestnicy wbili si� w najbardziej dostojne i uroczyste wyj�ciuchy - presti�owe peleryny, turbany, buty, r�kawiczki... i prawdopodobnie bielizn� z cienkiego jak paj�czyna jedwabiu, pokryt� z�owieszczymi sloganami i ukazami wyszytymi r�nobarwnymi ni�mi. Po�r�d takiego oto uroczystego zgromadzenia, oficjalnego posiedzenia rady, gdy wszyscy czuli na barkach brzemi� Atlasa, nawet konkomodatorzy, ta sz�stka ludzi, kt�rych zrobiono g�upcami, Lars spyta� �agodnie, dlaczego, na Boga, nie mog� zrobi� analizy broni wrogiego obozu? Nie mo�emy i koniec dyskusji. Poniewa� (prosz� uwa�nie pos�ucha�, panie Lars) to nie jest bro� Wschodniego Oka. To s� jego, Larsa, projekty broni. Ocenimy je, gdy przejd� od stadium prototypu do masowej automatycznej produkcji, rzek� genera� Nitz ze szczeg�ln� nut� w g�osie. A co si� tyczy tego wst�pnego etapu... tu rzuci� Larsowi znacz�ce spojrzenie. - Panie Lars - mrukn�� blady i �ysy pracownik KACH-u zapalaj�c staromodnego, a wi�c nielegalnego papierosa - mamy co� jeszcze. Mo�e to pana nie zainteresuje, ale poniewa� zdaje si� pan zwleka�... Wsadzi� r�k� w skoroszyt. - Zwlekam, bo tego nienawidz� - odpar� Lars. - Nie dlatego, �e chcia�bym jeszcze co� zobaczy�. Uchowaj Bo�e. - M hm. Pracownik KACH-u wyj�� jeszcze jedn� l�ni�c� fotografi� o wymiarach osiem na dziesi�� i rozsiad� si� na krze�le. By�a to fotografia niestereograficzna, zrobiona z du�ej odleg�o�ci, mo�e nawet przez satelit� szpiegowskiego i bardzo przetworzona. Przedstawia�a Lil� Topczew. 2. yPch, tak - rzek� Lars z wielkim zainteresowaniem. - Zdaje si�, �e o to prosi�em? Nieoficjalnie, rzecz jasna. By�a to osobista przys�uga ze strony KACH-u bez pisemnej umowy, z �wkalkulowanym ryzykiem", jak mawiali ludzie w dawnych czasach. - Niewiele mo�e si� pan z tego dowiedzie� - zauwa�y� pracownik KACH-u. - W og�le niczego nie mog� si� dowiedzie� - odpar� zawiedziony Lars rzucaj�c mu w�ciek�e spojrzenie. Pracownik KACH-u wzruszy� ramionami z w�a�ciw� swojej profesji nonszalancj�. - Spr�bujemy jeszcze raz - powiedzia�. - Wie pan, ona nigdy nigdzie nie wychodzi i nic nie robi. Nie pozwalaj� jej. Mo�e blaguj�, ale m�wi�, �e jej transy pojawiaj� si� niezale�nie od woli, co� jak napady padaczki. Mo�e wywo�uj� je narkotykami, m�wi� to panu prywatnie rzecz jasna. Nie chc�, �eby zwali�a si� z n�g na �rodku jakiej� publicznej bie�nicy i �eby rozjecha� j� jaki� ichni stary pojazd powierzchniowy. - Nie chc�, �eby zwia�a do Zachbloku, tak pan s�dzi? Cz�owiek z KACH-u wzruszy� ramionami jak filozof. - Mam raq�? - spyta� Lars. 15 - Obawiam si�, �e nie. Panna Topczew dostaje tak� sam� pensj� jak pierwszy poruszyciel SeRKeb-u, marsza�ek Paponowicz. Ma superdrogie mieszkanie na najwy�szym pi�trze, pokoj�wk�, lokaja i autolot marki Mercedes-Benz. Dop�ki b�dzie wsp�pracowa�... - Z tego zdj�cia - przerwa� mu Lars - nie mog� nawet wywnioskowa�, ile ma lat. Nie m�wi�c ju� o tym, jak wygl�da. - Lila Topczew ma dwadzie�cia trzy lata. Drzwi gabinetu otworzy�y si� i w ich uk�adzie odniesienia zmaterializowa� si� niski, niechlujny i niepunktualny Henry Morris. Cz�owiek ten stale balansowa� na ostrzu no�a. Lars w ka�dej chwili m�g� mu podzi�kowa� za prac�. Jednocze�nie Henry Morris by� w firmie niezb�dny. - Jest co� dla mnie? - Chod� tu - rzek� Lars i wskaza� zdj�cie Liii Topczew. Cz�owiek z KACH-u natychmiast schowa� zdj�cie do skoroszytu. - Panie Lars, zgodnie z paragrafem 20-20 to �ci�le tajne! Tylko do pa�skiego wgl�du. - Pan Morris jest moim wzrokiem - powiedzia� Lars. Najwyra�niej mia� do czynienia z do�� zasadniczym funkcjonariuszem KACH-u. - Jak pana nazwisko? - spyta� go z d�ugopisem i notatnikiem w d�oni. Po chwili cz�owiek z KACH-u odpr�y� si�. - Ipse dixit, ale to w ko�cu pa�ska sprawa. Od�o�y� zdj�cie na biurko. Jego oboj�tna twarz fachowca nie zmieni�a wyrazu. Henry Morris krzywi�c si� i mru��c oczy pochyli� si� nad zdj�ciem. Porusza� ustami, mi�siste policzki dr�a�y, jakby co� �u�, jakby pr�bowa� wgry�� si� w niewyra�ne zdj�cie i wydoby� z niego jaki� namacalny element. Na biurku Larsa zapiszcza� widkom. 16 - To z Pary�a. Zdaje si� panna Faine - powiedzia�a nieco ch�odno i z nutk� dezaprobaty w g�osie sekretarka Larsa, panna Grabhorn. - Przepraszam - rzek� Lars do funkcjonariusza KACH-u. Po chwili, nadal z d�ugopisem w d�oni, doda�: - Prosz� mimo wszystko poda� mi swoje nazwisko. Wol� je mie� w notesie w razie gdybym ewentualnie chcia� si� jeszcze z panem kiedy� skontaktowa�. - Nazywam si� Don Packard - powiedzia� funkcjonariusz KACH-u, jakby ujawnia� jaka� wstydliw� tajemnic�. Nie wiedzia�, co pocz�� z r�kami. Pytanie Larsa sprawi�o, �e poczu� si� dziwnie nieswojo. Zapisawszy dane w notatniku, Lars w��czy� widkom i pojawi�a si� twarz jego kochanki, blada i w otoczce ciemnych w�os�w, na ekranie wydawa�a si� pod�wietlona od wewn�trz jak latarnia z dyni przypominaj�ca ludzk� twarz. - Lars! - M aren! - powiedzia� czule. M aren Faine zawsze wzbudza�a u niego opieku�cze uczucia. Jednocze�nie z�o�ci�a go, tak jak ukochane dziecko z�o�ci rodzic�w. M aren nigdy nie wiedzia�a, kiedy przesta�. - Jeste� zaj�ty? - Taak. - Przylecisz po po�udniu do Pary�a? Mo�emy zje�� razem obiad, a potem, och, m�j Bo�e, b�dzie gra�a ta kapela gleckik bluejazz... - Jazz nie jest niebieski - przerwa� jej Lars. - Tylko jasnozielony. - Zerkn�� na Henry'ego Morrisa. - Czy� jazz nie jest jasnozielony? Henry skin�� g�ow�. - Czasami doprowadzasz mnie do tego, �e... - rzek�a ze z�o�ci� Maren Faine. 2 - Cudowna bro� 17 - Zadzwoni� do ciebie p�niej - powiedzia� Lars. - Kochanie. Wy��czy� widkom. - Obejrz� teraz szkice broni - powiedzia� do funkcjonariusza KACH-u. Do gabinetu bez zaproszenia weszli ko�cisty doktor Todt i siostra Elwira Funt. Lars odruchowo wyci�gn�� rami�, aby zrobili mu pierwszy tego dnia pomiar ci�nienia krwi. Tymczasem Don Packard porozk�ada� szkice i zacz�� wskazywa� szczeg�y, kt�re wyda�y si� gro�ne niezbyt wysokiej klasy prywatnemu analitykowi broni, kt�rego zatrudnia�a policja. W taki oto spos�b zacz�� si� dzie� roboczy w firmie Lars Incorporated. Niezbyt zach�caj�co, pomy�la� Lars. Rozczarowa�a go bezu�yteczna fotografia Liii Topczew. Mo�e to w�a�nie wprawi�o go w pesymistyczny nastr�j. Albo mo�e co� jeszcze mia�o si� zdarzy�? O dziesi�tej rano czasu nowojorskiego mia� si� spotka� z przedstawicielem genera�a Nitza, pu�kownikiem... Bo�e, jak on si� nazywa? W ka�dym razie Lars mia� si� dowiedzie� jak rada ustosunkowa�a si� do ostatniej partii modeli skonstruowanych w San Francisco przez Stowarzyszenie Lanfermana na podstawie szkic�w firmy Lars Incorporated. - Haskins - powiedzia� Lars. - S�ucham? - spyta� funkcjonariusz KACH-u. - Pu�kownik Haskins. Wiesz, �e Nitz ostatnio do�� regularnie unika wszelkich kontakt�w ze mn�? - rzek� z zadum� Lars do Henry'ego Morrisa. - Zauwa�y�e�? - Ja wszystko zauwa�am, Lars - odpar� Morris. - Tak, odnotowa�em to w mojej �przed�miertnej teczce". �Przed�miertna teczka"... ognioodporne, wojnoodporne (trzecia wojna �wiatowa), odporne na kule z tytanu, dobrze ukryte kasetki z dokumentami, kt�re mia�y wybuchn�� w chwili �mierci Morrisa. Henry Morris nosi� przy sobie 18 mechanizm wyzwalaj�cy, czu�y na bicie jego serca. Nawet Lars nie wiedzia�, gdzie aktualnie pod ziewaj � si� dokumenty. Pewnie by�y w wydr��onej sowie z polakierowanej ceramiki, kt�r� wykonano na podstawie uk�adu naprowadzaj�cego, pozycja numer 207, i kt�ra sta�a w �azience przyjaciela przyjaci�ki Morrisa. Dokumenty zawiera�y wszystkie orygina�y wszystkich szkic�w broni, kt�re kiedykolwiek powsta�y w firmie Lars Incorporated. - Co to znaczy? - zapyta� Lars. - To znaczy - rzek� Morris wysuwaj�c �uchw� i ruszaj�c ni� tak, jakby spodziewa� si�, i� zaraz odpadnie - �e genera� Nitz tob� pogardza. - Z powodu tamtego jednego szkicu? - spyta� zaskoczony Lars. - No, mo�e jakich� dw�ch. Tego p-termotropicznego wirusa, kt�ry m�g� prze�y� w pr�ni d�u�ej ni�... - Och, nie. - Morris energicznie potrz�sn�� g�ow�. - Dlatego �e robisz durnia z siebie i z niego. Tylko �e on ju� nie daje robi� z siebie durnia. W przeciwie�stwie do ciebie. - Jak to? - Wola�bym nie m�wi� tego przy wszystkich - powiedzia� Morris. - No dalej, powiedz! - zach�ci� go Lars. A jednak serce podesz�o mu do gard�a. Naprawd� boj� si� rady, zda� sobie nagle spraw�. Boj� si� swego klienta? Czy oni s� moim klientem? Szefem, to w�a�ciwe s�owo. NZ-Z Narbez znalaz� mnie i przez lata przygotowowa� do obj�cia stanowiska po panu Wad�. By�em gotowy i niecierpliwie czeka�em na �mier� Wade'a Sokolariana. A teraz mam �wiadomo��, �ewtym momencie czeka kto� inny, gotowy zaj�� moje miejsce, je�li pewnego dnia stanie mi serce albo strac�, czy te� uszkodz� sobie jaki� inny wa�ny narz�d, albo stan� si� n i e w y g o d n y... Ja ju� jestem niewygodny, pomy�la�. 19 - Packard - zwr�ci� si� do funkcjonariusza KACH--u - nale�y pan do niezale�nej organizacji. Dzia�acie na ca�ym �wiecie. Teoretycznie ka�dy mo�e was zatrudni�. - Teoretycznie - zgodzi� si� Packard. - Chodzi chyba panu o KACH, a nie konkretnie o moj� osob�. Jestem wynaj�ty. - S�dzi�em, �e chcesz si� dowiedzie�, dlaczego genera� Nitz tob� pogardza - przypomnia� Henry Morris. - Nie - odpar� Lars. - Zachowaj to dla siebie. Wynajm� kogo� z KACH-u, zawodowca, postanowi�, �eby przyjrza� si� NZ-Z, nawet ca�emu aparatowi, je�li trzeba b�dzie, i dowiedzia� si�, co oni knuj� przeciwko mnie. Zw�aszcza, pomy�la�, co potrafi ich nowe medium; w tej sprawie zdecydowanie musz� mie� dok�adne informacje. Ciekawe, co by zrobili, zastanawia� si�, gdyby wiedzieli, �e cz�sto przychodzi mi do g�owy, �eby wyjecha� do Wschodniego Oka. Je�li spr�bowaliby mnie kim� zast�pi�, aby zapewni� sobie bezpiecze�stwo i umocni� sw�j autorytet... Pr�bowa� sobie wyobrazi� sobie wzrost, sylwetk� i karnacj� osoby, kt�ra zajmie jego miejsce, kt�ra b�dzie chodzi� po jego �ladach. Czy b�dzie to dziecko czy nastolatek, stara kobieta czy puszysty pan w �rednim wieku...? Psychiatrzy z Zachbloku, kt�rzy pracuj� dla pa�stwa jak niewolnicy, bez w�tpienia potrafi� wypatrzy� talent psioniczny zdolny wchodzi� w kontakt z Tamtym �wiatem, hiperwymiarow� rzeczywisto�ci�, do kt�rej on, Lars wkracza w czasie swoich trans�w. Wad� mia� taki talent. Ma to Lila Topczew i on, Lars. Tak wi�c niew�tpliwie tego rodzaju zdolno�ci trafiaj� si� wsz�dzie. Im d�u�ej urz�duje, tym wi�cej czasu ma Rada na u�wiadomienie sobie tego faktu. - Czy mog� co� powiedzie�? - spyta� z szacunkiem Morris. - Dobra, m�w. 20 Czeka�, usadowiwszy si� na krze�le. - Genera� Nitz nabra� podejrze�, �e co� jest nie tak, gdy odrzuci�e� honorowy tytu� pu�kownika w Si�ach Zbrojnych NZ-Zach. - Ale� to by�o niepowa�ne! - odpar� Lars wpatruj�c si� w rozm�wc�. - Zwyk�y papierek. - Nie - powiedzia� Morris. - I ty nie by�e�, nie jeste�, na tyle g�upi, by tak s�dzi�. Pod�wiadomie, intuicyjnie wiedzia�e�, o co chodzi. Przyj�cie tego tytu�u uczyni�oby ciebie prawnie podmiotem jurysdykcji wojskowej. - To prawda - powiedzia� do nikogo w szczeg�lno�ci cz�owiek z KACH-u. - Powo�ali do s�u�by praktycznie wszystkich, kt�rym przys�ali te bezp�atne nominacje. Wcielili ich do wojska. Twarz funkqonariusza by�a, jak przysta�o na zawodowca, niewzruszona. - Bo�e! - j�kn�� Lars. Przej�� go strach. Nie przyj�� honorowej nominacji, bo tak� mia� akurat zachciank�. My�la�, �e zakpi� sobie z niepowa�nego dokumentu, �e odpowiedzia� dowcipem na dowcip. Tymczasem teraz, je�li lepiej si� zastanowi�... - Mam racj�? - spyta� Larsa Henry Morris bacznie mu si� przygl�daj�c.* - Tak - odpar� po chwili Powderdry. - Zdawa�em sobie z tego spraw�. - A niech to diabli. - Machn�� r�k�. Wr�ci� do zgromadzonych przez KACH szkic�w broni. B�d� co b�d� chodzi�o o co� wi�cej. Jego nieporozumienia z NZ-Z Narbe�em pojawi�y si� du�o wcze�niej i dotyczy�y powa�niejszych spraw ni� jaki� tam idiotyczny pomys� honorowej nominacji, na mocy kt�rej, jak si� teraz okaza�o, mia� by� wcielony do wojska. Lars nie mia� zamiaru wdepn�� w sfer�, gdzie nie istnia�y dokumenty pisane. W sfer�, kt�ra tak naprawd� nic go nie obchodzi�a. Przegl�daj�c szkice panny Topczew u�wiadomi� sobie, na 21 czym polega potworno�� jego pracy - na tym mianowicie, �e zale�y od niej �ycie wszystkich ludzi, z Rad� w��cznie. To by�o wida� w ka�dym projekcie. Lars przekartkowa� szkice i rzuci� je na biurko. - Bro�! - zwr�ci� si� do cz�owieka z KACH-u. - Prosz� to sobie wzi�� i schowa�. Po�r�d szkic�w nie by�o ani jednego projektu broni. - Co si� tyczy konkomodator�w... - zacz�� Henry Morris. - Co to takiego - spyta� Lars - konkomodator? - Jak to co to takiego konkomodator? - zdziwi� si� zaskoczony Morris. - Przecie� wiesz. Spotykasz si� z nimi dwa razy w miesi�cu. - Zrobi� gest wyra�aj�cy irytacj�. - Wi�cej wiesz o tych sze�ciu konkomodatorach z Rady ni� ktokolwiek inny w Zachbloku. Sp�jrz prawdzie w oczy: wszystko co robisz, jest dla nich. - Patrz� prawdzie w oczy - rzek� Lars spokojnym g�osem. Za�o�y� r�ce i rozpar� si� na krze�le. - A je�li powiedzia�em prawd� tamtemu autonomicznemu reporterowi telewizyjnemu gdy ten spyta�, czy odbieram co� naprawd� imponuj�cego? Zapad�a cisza. Po chwili cz�owiek z KACH-u poruszy� si� niespokojnie i powiedzia�: - Dlatego chcieliby, �eby pan by� wojskowym. Wtedy nie wyst�powa�by pan przed kamerami telewizyjnymi. Nie by�oby �adnej wpadki. Zostawi� szkice na biurku Larsa. - Mo�e ju� by�a wpadka - rzek� Morris uwa�nie przygl�daj�c si� szefowi. - Nie - zaprotestowa� natychmiast Lars. - Gdyby tak by�o, ty by� o tym wiedzia�. W miejscu, gdzie stoi Lars Incorporated, pomy�la�, pojawi�aby si� dziura. Idealnie r�wna, jak no�em wyci�ta. - Chyba jeste� �wirem - stwierdzi� Morris. - Ca�ymi 22 dniami siedzisz za biurkiem, patrzysz na szkice Liii i powolutku �wirujesz. Za ka�dym razem, gdy wchodzisz w trans, ginie jaka� cz�stka ciebie - powiedzia� szorstko. - To zbyt kosztowne. A sko�czy si� tak, �e pewnego dnia zaczepi ci� telewizyjny reporter i spyta: �Niech pan powie, co si� �wi�ci?", a ty powiesz co�, czego nie powiniene� m�wi�. Doktor Todt, Elvira Funt i funkcjonariusz KACH-u spojrzeli na niego z przera�eniem, nikt si� jednak nie odezwa�. Siedz�cy za biurkiem Lars w milczeniu utkwi� wzrok w �cianie i oryginalnym Utrillu, kt�rego podarowa�a mu Maren Faine na Gwiazdk� 2003 roku. - Porozmawiajmy o czym� innym - powiedzia� Lars. - O czym� mniej stresuj�cym. - Skin�� na doktora Todta, kt�ry sta� si� teraz chudszy i bardziej podobny do ksi�dza ni� kiedykolwiek. - Doktorze, my�l�, �e teraz jestem gotowy psychicznie. Mo�emy wywo�a� autyzm, je�li ma pan przy sobie swoje maszyny i ca�� reszt�. Badanie autyzmu - zaj�cie chwalebne i szlachetne. - Najpierw zrobi� EEG - powiedzia� doktor Todt. - Na wszelki wypadek. Przysun�� bli�ej przeno�n� maszyn� do EEG. Rozpocz�y si� przygotowania do codziennego transu, w trakcie kt�rego Lars traci� kontakt ze wsp�lnym �wiatem, koinos kosmos, i pogr��a� si� w drugim, tajemniczym kr�lestwie, idios kosmos, ca�kowicie prywatnym �wiecie, gdzie jednak bytowa�o aisthesis koine, wsp�lne Co�, wsp�lny pierwiastek. W jaki� to ja spos�b zarabiam na �ycie, pomy�la� Lars. 3. �Gratulujemy!" m�wi� list dostarczony przez poczt� b�yskawiczn�. �Zosta� pan wybrany spo�r�d milion�w swoich przyjaci� i s�siad�w. Jest pan konkomodatorem". Niemo�liwe, pomy�la� Surley G. Febbs, gdy powt�rnie przeczyta� druk. By� to niewielki dokument z jego nazwiskiem i numerem. Nie wygl�da� powa�niej ni� ulotka od administracji budynku z pro�b�, by g�osowa� za podniesieniem czynsz�w. Tymczasem Febbs dosta� przepustk� do - nie, to wprost niewiarygodne - Festung Waszyngtonu i jego podziemnego �kremla", najbardziej strze�onego miejsca w Zachbloku. Febbs mo�e tam wej�� i to bynajmniej nie jako turysta. Uznali mnie za typowego! - rzek� sobie w duchu i zaledwie o tym pomy�la�, poczu� si� typowy. Febbs ur�s� i spot�nia� w swoich oczach. Z lekka zakr�ci�o mu si� w g�owie jak po kieliszku alkoholu i ugi�y si� pod nim kolana. Na chwiejnych nogach przeszed� niepewnym krokiem miniaturowy salonik i usiad� na swojej sofie w stylu jo�skim, kt�ra by�a imitacj�. - Nic dziwnego, �e mnie wybrali - rzek� na g�os Febbs. - Wiem o broni wszystko. 24 By� autorytetem, a to dzi�ki temu, �e co wiecz�r sze�� do siedmiu godzin sp�dza� na ogl�daniu film�w edukacyjnych w Boise w Idaho, g��wnej filii biblioteki publicznej, poniewa� tak jak innym zmniejszono mu liczb� godzin pracy z dwudziestu do dziewi�tnastu tygodniowo. By� autorytetem nie tylko w dziedzinie broni. Z absolutn� dok�adno�ci� pami�ta� ka�d� rzecz, jakiej kiedykolwiek si� nauczy�, na przyk�ad szczeg�y dotycz�ce wyrobu witra�y we Francji na pocz�tku trzynastego wieku. Wiem dok�adnie, z kt�rej cz�ci Cesarstwa Bizantyjskiego pochodz� mozaiki z okresu rzymskiego, kt�re stopiono, by sporz�dzi� z nich cudowne witra�e, pomy�la� z tryumfem Febbs. Nadszed� czas, by w Radzie NZ-Z Narbez-u zasiad� kto� z og�ln� wiedz�, jak� mia� on, Febbs. Dosy� prosap�w, pospolitych kretyn�w, kt�rzy nie czytaj� niczego poza nag��wkami homeogazet, sportem i animowanymi komiksami, i oczywi�cie �wi�skimi kawa�kami dotycz�cymi seksu, a poza tym zatruwaj� swoje puste m�d�ki toksycznym paskudztwem masowej produkcji, celowo wytwarzanym przez wielkie korporacje, kt�re naprawd� rz�dz� tym �wiatem, jak na przyk�ad I.G. Farben, o czym on, Febbs, dowiedzia� si� z poufnych �r�de�. �e ju� nie wspomn� o wi�kszych trustach, powsta�ych p�niej, produkuj�cych sprz�t elektroniczny, systemy samonaprowadzaj�ce i rakiety, na przyk�ad A.G. Beimler z Bremy, kt�ry �je�li wnikliwie zbada� spraw�, jak to zrobi� on, Febbs - okazuje si� faktycznym w�a�cicielem General Dynamics, IBM-u i G.E. Niech tylko usi�d� naprzeciwko genera�a George'a Nitza, G��wnodowodz�cego Najwy�szego Sztabu NZ-Zach. Za�o�� si�, pomy�la�, �e potrafi� poda� mu wi�cej danych dotycz�cych, dajmy na to, sprz�tu komputerowego w ho-meostatycznym antyentropijnym fazowo konwertowanym bezfalowym oscylatorze Metro-gretel, kt�ry Boeing wykorzystuje w swojej superszybkiej rakiecie mi�dzyplanetarnej 25 LL-40 ni� wszyscy �tak zwani" eksperci z Festung Waszyngtonu. Ja nie poprzestan� na zast�pieniu konkomodatora, kt�remu wygas�a umowa z Rad�. Nic z tych rzeczy. Nie po to dosta�em ten druk. Je�li tylko ci durnie pozwol� mi dzia�a�, mog� sam zast�pi� ca�e biura. To z pewno�ci� sto razy lepsze ni� wysy�a� listy do gazety �Star-Times" i senatora Egdewella. Kt�ry nawet nie przys�a� mi �adnego formularza, bo by� tak bardzo, cytuj�, zaj�ty. W rzeczywisto�ci by�o to sto razy lepsze nawet od dni ciszy i spokoju siedem lat temu, kiedy dzi�ki spu�ci�nie w postaci kilku powi�za� ze sferami rz�dowymi NZ-Zach opublikowa� w�asny ma�y biuletyn informacyjny i rozes�a� jego egzemplarze poczt� b�yskawiczn� przypadkowym ludziom, kt�rych adresy znalaz� w ksi��ce wideofonicznej oraz rzecz jasna urz�dnikom rz�dowym w Waszyngtonie. Biuletyn ten zmieni� lub zmieni�by - gdyby u w�adzy nie by�o tylu je�op�w, komuch�w i biurokrat�w - histori�... na przyk�ad w kwestii zastopowania importu chorobotw�rczych moleku� proteinowych, kt�re stale �ci�gano na Ziemi� na statkach wracaj�cych ze skolonizowanych planet i kt�re to proteiny by�y przyczyn� grypy, na jak� on, Febbs, zapad� w dziewi��dziesi�tym dziewi�tym i nigdy ju� nie wyzdrowia�, jak powiedzia� urz�dnikowi od ubezpiecze� zdrowotnych w swoim miejscu pracy, firmie o nazwie Nowa Era Kooperacyjnego Finansowania Oszcz�dno�ci i Obs�ugi Po�yczek w Boise, gdzie bada� podania o po�yczki pod k�tem wykrywania potencjalnych oszust�w. Febbs by� niezr�wnany w wykrywaniu os�b nie oddaj�cych d�ug�w. Wystarczy�o, �e popatrzy� na petenta, czarnucha zw�aszcza, kr�cej ni� jedn� mikrosekund� i potrafi� zorientowa� si� w aktualnym stanie jego ko��ca moralnego. Wiedzieli o tym wszyscy w NEKFOiOP, z dyrektorem 26 dzia�u panem Rumfordem w��cznie. Jednak za spraw� swych egocentrycznych ambicji i chciwo�ci pan Rumford rozmy�lnie sabotowa� wielokrotnie ponawiane w ci�gu ostatnich dwunastu lat formalne pro�by Febbsa o wi�ksz� podwy�k� ni� zawarowana w umowie. Teraz problem ten przesta� istnie�. Jako konkomodator b�dzie otrzymywa� wysok� pensj�. Z nag�ym za�enowaniem przypomnia� sobie, �e w swych listach do senatora Ed-gewella cz�sto uskar�a� si� miedzy innymi na pensje, kt�re otrzymuje sze�ciu konkomodator�w odkomenderowanych do pracy w Radzie. Teraz trzeba zadzwoni� do Rumforda, kt�ry jeszcze przebywa w swoim superdrogim mieszkaniu i prawdopodobnie je �niadanie. Febbs powie, �e szef mo�e mu teraz skoczy�. Wykr�ci� numer i wkr�tce znalaz� si� twarz� w twarz z panem Rumfordem, ubranym w jedwabny szlafrok z Hongkongu. Surley G. Febbs wzi�� g��boki oddech i o�wiadczy�: - Panie Rumford, chcia�em tylko powiedzie�... Umilk� nagle, onie�mielony. Nie tak �atwo wyzby� si� starych przyzwyczaje�. - Dosta�em zawiadomienie z Waszyngtonu, z NZ-Z Narbez-u - us�ysza� sw�j cichy i niepewny g�os. - Tak wi�c, hmm, mo�e pan po...poszuka� kogo� innego, �e...�eby od...odwala� za mnie ca�� brudn� robot�. A w razie gdyby to pana interesowa�o: p� roku temu pozwoli�em pewnemu miglancowi zaci�gn�� po�yczk� na dziesi�� tysi�cy, a on tego ni...nigdy nie sp�aci. Po tych s�owach rzuci� s�uchawk�, spocony i os�abiony nag�ym szcz�ciem. I nie mam zamiaru powiedzie� mu, kto jest tym miglancem, rzek� sobie w duchu. Mo�esz sobie wertowa� g�ry akt albo zap�aci� komu�, kto zrobi to za mnie. Mam ci� gdzie�, Rumford. 27 Poszed� do male�kiej kuchenki i szybko rozmrozi� paczk� moreli, kt�re zwyk� jada� na �niadanie. Usiad� za umocowanym w �cianie blatem. Jad� i duma�. Niech no tylko dowie si� o tym Organizacja, przysz�o mu do g�owy. Mia� na my�li Zwi�zek Bojownik�w o Kaukaskie Dziedzictwo Kulturowe Idaho i Oregonu. Rozdzia� pi�tnasty. Zw�aszcza Rzymskiego Centuriona zwanego Komarem, czyli W. Johnstone'a, kt�ry niedawno zdegradowa� Febbsa na mocy edyktu dyscyplinarnego aa-35 z rangi Pierwszej Klasy Legionisty do Helota Pi��dziesi�tej Klasy. Kwatera G��wna Pretorian w Cheyenne, uzmys�owi� sobie, przyjdzie do mnie jak koza do wo��. Sam Kr�l S�o�ce Klaus osobi�cie! B�d� chcieli zrobi� mnie R.C. i pewnie wyrzuc� Johnstone'a na zbity pysk. R�wnie� innych spotka teraz to, na co zas�u�yli. Na przyk�ad ta chuda bibliotekarka z g��wnej filii biblioteki publicznej w Boise, kt�ra nie dopu�ci�a go do o�miu zamkni�tych kasetek z mikrota�mami wszystkich powie�ci pornograficznych dwudziestego wieku. Stracisz prac�, rzek� do siebie Febbs i wyobrazi� sobie reakcj� bibliotekarki o wysuszonej, podobnej do brodawki twarzy, gdy dostanie wym�wienie od samego genera�a Nitza. Jedz�c �niadanie wyobrazi� sobie ogromne centrum komputerowe w Waszyngtonie, kt�re przegl�da miliony plik�w z danymi, by oceni�, kto naprawd� ma typowe upodobania przy kupnie d�br, a kto tylko udaje, jak Strattonowie z mieszkania naprzeciwko, kt�rzy zawsze starali si� wygl�da� na typowych, cho� w sensie ontologicz-nym nigdy im si� to nie uda�o. Jestem arystotelesowskim �cz�owiekiem-powszechni-kiem", pomy�la� z rado�ci� Febbs, cz�owiekiem, jakiego genotyp ludzko�� pr�bowa�a stworzy� od pi�ciu tysi�cy lat! 28 I kt�rego wreszcie znalaz� Univox-50R w Festung Waszyngtonie! Kiedy wreszcie po�o�� przede mn� przeznaczony dla mnie sk�adnik broni, pomy�la� pe�en wiary w siebie, b�d� wiedzia�, jak to zlemieszowa�. Bez obaw. Mog� na mnie liczy�. Wymy�l� tuzin sposob�w zlemieszowania i ka�dy b�dzie dobry. A wszystko dzi�ki mojej wiedzy i zdolno�ciom. Dziwne, �e trzeba im jeszcze pi�ciu dodatkowych kon-komodator�w. Mo�e zorientuj� si�, �e tamci s� niepotrzebni. Mo�e dadz� mi wszystkie sk�adniki zamiast jednego. Mo�e tak w�a�nie zrobi�. A b�dzie tak: Genera� Nitz (zaskoczony): Na Boga, Febbs! Ma pan zupe�n� racj�. T� oto przeno�n� cewk� indukcyjn� mo�na z powodzeniem zlemieszowa� w tani� ch�odziark� do piwa, u�ywan� na wycieczkach, kt�re trwaj� wi�cej ni� siedem godzin. �wietnie, Febbs! Brawo! Febbs spokojnie: S�dz� jednak, i� nadal nie chwyta pan sedna sprawy, generale. Je�li uwa�niej przeczyta pan moje sprawozdanie... Wtem zadzwoni� wideotelefon, przerywaj�c tok jego my�li. Febbs wsta� zza sto�u, by podnie�� s�uchawk�. Na ekranie pojawi�a si� kobieta w �rednim wieku, urz�dniczka Zachbloku. - Pan Surley G. Febbs z mieszkania 300685? - Tak - odpar� zdenerwowany Febbs. - Otrzyma� pan zawiadomienie poczt� b�yskawiczn�, �e w przysz�y czwartek obejmie pan urz�d konkomodatora. - Tak! - Panie Febbs, dzwoni�, aby przypomnie�, �e pod �adnym pozorem nie wolno panu przekazywa�, ujawnia�, obwieszcza�, og�asza� lub w jakikolwiek inny spos�b informowa� jakichkolwiek os�b, organizacji, �rodk�w ma-29 sowego przekazu lub autonomicznych przedstawicieli wy�ej wymienionych, kt�re w jakikolwiek spos�b zdolne s� odbiera�, nagrywa� i - lub przekazywa�, komunikowa� i - lub transmitowa� dane, �e zosta� pan zgodnie z prawem wyznaczony na konkomodatora A przy Radzie NZ-Z Narbez-u w wyniku sprawiedliwej i formalnie poprawnej procedury, zgodnie z paragrafem 3 w pa�skim pisemnym zawiadomieniu, kt�re pod gro�b� odpowiedzialno�ci karnej jest pan zobowi�zany przeczyta� i przestrzega�. Surley Febbs zamar�. Nie doczyta� do ko�ca zawiadomienia. Pewnie �e to�samo�� sze�ciu konkomodator�w przy Radzie jest obj�ta �cis�� tajemnic�! Tymczasem on zd��y� ju� poinformowa� o wszystkim pana Rumforda. A mo�e jednak nie? Gor�czkowo stara� si� sobie przypomnie�, co dok�adnie powiedzia� Rumfordowi. Czy nie wspomnia� jedynie, �e dosta� zawiadomienie? Och, Bo�e. Gdyby tak dowiedzieli si�... - Dzi�kuj�, panie Febbs - powiedzia�a urz�dniczka i roz��czy�a si�. Febbs powoli odzyska� zimn� krew. Musz� jeszcze raz zadzwoni� do pana Rumforda, przysz�o mu na my�l. Zapewni�, �e rzucam prac� ze wzgl�d�w zdrowotnych. Albo podam mu jaki� inny pretekst. �e straci�em mieszkanie, �e musz� opu�ci� Boise. Cokolwiek! Zauwa�y�, �e dr�y. Wyobrazi� sobie przera�aj�c� scen�. Genera� Nitz (ponuro, z gro�b� w g�osie): A wi�c to tak, Febbs. Febbs (tonem tragika): Pan mnie potrzebuje, generale. Naprawd�! Potrafi� lemieszowa� lepiej ni� ktokolwiek z dot�d wylosowanych. Univox-50R wie, co robi. Na Boga, sir! Prosz� mi da� szans�, abym pokaza�, na co mnie sta�! Genera� Nitz (poruszony): No dobrze, Febbs. Widz�, �e 30 nie jeste� taki, jak inni. Mo�emy sobie na to pozwoli�, by traktowa� ci� odmiennie, bo w ci�gu wielu lat obcowania z wszelkiego rodzaju lud�mi doprawdy nigdy nie spotka�em kogo� tak wyj�tkowego jak ty i ca�y Wolny �wiat poni�s�by wielk� strat�, gdyby� zrezygnowa� ze wsp�pracy i nie zechcia� podzieli� si� z nami sw� wiedz�, do�wiadczeniem i talentem. Febbs usiad� za sto�em i machinalnie doko�czy� �niadanie. Genera� Nitz: Febbs, powiedzia�bym nawet, �e... Niech to diabli, zakl�� w duchu Febbs wpadaj�c w z�y nastr�j. 4. Ko�o po�udnia w nowojorskim biurze firmy Lars Incor-porated zjawi� si� wysokiej klasy in�ynier ze Stowarzyszenia Lanfermana, firmy o filiach w San Francisco i Los Angeles, kt�ra konstruowa�a modele, prototypy i temu podobne na podstawie szkic�w Larsa Powderdrya. In�ynier nazywa� si� Pete Freid. Wszed� do biura bez ceregieli; czu� si� w nim jak w domu. M�czyzna garbi� si�, lecz mimo to by� wysoki. Lars popija� w�a�nie mieszank� miodu z syntetycznymi aminokwasami na bazie dwudzies-topi�cioprocentowego alkoholu jako antidotum na powsta�y w wyniku porannego transu ubytek niezb�dnych organizmowi substancji. - Odkryli, �e to, co ��opiesz, jest jedn� z dziesi�ciu g��wnych przyczyn raka. Wi�c lepiej daj sobie z tym spok�j. - Nie mog� - odpar� Lars. Jego organizm potrzebowa� sk�adnik�w zast�pczych, a poza tym Pete tylko �artowa�. - Ale za to powinienem da� sobie spok�j z... - zacz�� i nagle Dzisiaj i tak ju� powiedzia� za du�o, w dodatku w obecno�ci funkcjonariusza KACH-u. Ten za�, je�li ma g�ow� na karku, zarejestrowa� i zachowa� w pami�ci wszystko, co us�ysza�. 32 Pete przechadza� si� po biurze. Odk�d pami�ci� si�gn�� zawsze si� garbi� z powodu nadmiernego wzrostu i - co niestrudzenie powtarza� - swego �z�ego grzbietu". Dok�adnie to nikt nie wiedzia�, dlaczego �w grzbiet jest �z�y". Raz Pete'owi wypada� dysk. Kiedy indziej, je�li dawa�o si� wiar� chaotycznym monologom Freida, dysk ten by� nadwer�ony. Pete twierdzi�, �e cierpi na wiele r�nych dolegliwo�ci zwi�zanych z wadami kr�gos�upa. W �rody, jak dzisiaj na przyk�ad, niedyspozycja grzbietu by�a wed�ug niego skutkiem starej rany, kt�r� odni�s� na wojnie. Pete rozwodzi� si� w�a�nie na ten temat. - Jasne, �e tak - rzek� do Larsa, trzymaj�c r�ce w tylnych kieszeniach spodni. Przelecia� trzy tysi�ce mil z Zachodniego Wybrze�a na pok�adzie publicznego odrzutowca w poplamionym smarem roboczym ubraniu. Poszed� na pewne ust�pstwo wzgl�dem zasad dobrego wychowania i za�o�y� przekrzywiony krawat, kt�ry teraz by� czarny, lecz kiedy� prawdopodobnie mia� �ywe kolory. Na tle rozche�stanej, przepoconej koszuli krawat sprawia� wra�enie o�owianej liny, Pete za� - mordercy, kt�ry od czasu do czasu popada w stan ob��du i owym krawatem dusi bli�nich. Natomiast w stan lenistwa Pete nie popada� nigdy. By� praco hol ikiem, chocia� ze wzgl�du na zaburzenia psychomotoryczne kwalifikowa� si� na rent�. W godzinach pracy nic dla niego nie istnia�o: �ona, tr�jka dzieci, zami�owania, przyjaciele - dos�ownie nic. A trzeba wiedzie�, �e dzie� roboczy Pete'a zaczyna� si� z chwil�, gdy o sz�stej trzydzie�ci rano otwiera� oczy. W odr�nieniu od normalnych, jak twierdzi� Lars, ludzi, Freid z samego rana budzi� si� ca�kowicie trze�wy. To by�o nienormalne. W dodatku przedtem wraz z �on� Molly albo sam siedzia� do p�nej nocy w barze nad piwem i pizz�. - Co wed�ug ciebie jest jasne? - spyta� Lars popijaj�c swoj� mikstur�. By� znu�ony: dzisiejszy trans wycie�czy� go 3 - Cudowna bro� 33 tak bardzo, �e nawet aminokwasowy eliksir nie zdo�a� mu przywr�ci� si�. - No tak, pewnie chcia�e� powiedzie� �jasne, �e powinienem rzuci� t� prac�". Znam to na pami��. S�ysza�em t� gadk� tyle razy, �e m�g�bym... - Cholera! My�lisz, �e wiesz, co chcia�em powiedzie�. G�wno prawda! Nigdy mnie nie s�uchasz. Potrafisz tylko wznosi� si� do nieba i wraca� ze s�owem bo�ym, a my mamy �wi�cie wierzy� w ka�d� bzdur�, kt�r� nagryzmolisz, jakby... - Wzruszy� pot�nymi ramionami ukrytymi pod niebiesk� bawe�nian� koszul�. - Pomy�l tylko, co m�g�by� zrobi� dla ludzko�ci, gdyby� nie by� taki leniwy. - Co takiego? - M�g�by� rozwi�za� wszystkie nasze problemy! - Pete spojrza� na niego spode �ba. - Je�li tam na g�rze maj� wzory broni... - Wskaza� kciukiem sufit, jakby Lars w czasie swoich trans�w rzeczywi�cie w�drowa� do nieba. - Powinni ci� zbada� naukowcy. Na Boga, powiniene� by� w Kalifornijskim Instytucie Technologii, a nie prowadzi� t� swoj� dru�yn� peda��w. - Peda��w - powt�rzy� Lars. - No dobra, mo�e i nie jeste� peda�em. Co to ma za znaczenie? M�j szwagier jest i mnie to nie przeszkadza. Niech sobie facet b�dzie, kim chce. - Pete m�wi� dono�nym, tubalnym g�osem. - Wa�ne, by by� naprawd� sob�, a nie tym, kim mu ka�� by� inni. Jak ty! - Jego ton z�agodnia�. - Ty robisz to, co ci ka��. M�wi�: �id� przynie� kilka dwuwymiarowych projekt�w" i idziesz! Zni�y� g�os, chrz�kn�� i otar� pot z g�rnej wargi. Potem usiad� i d�ugimi r�kami si�gn�� po kupk� szkic�w le��cych na biurku Larsa. - To nie to - powiedzia� Lars zabieraj�c szkice. - Nie? To w takim razie co to jest? Wygl�da mi na szkice. Pete wyci�gn�� szyj� jak czapla. 34 - To szkice panny Topczew ze Wschodniego Oka - rzek� Lars. Odpowiednik Pete'a w Bu�ganingradzie albo w Nowej Moskwie - bo trzeba wiedzie�, �e Sowieci dysponowali dwiema firmami zajmuj�cymi si� projektami technicznymi, taka podw�jna reprezentacja jest typowa dla monolitycznego spo�ecze�stwa�mia� za zadanie przysposobi� projekty do nast�pnego etapu. - Widzisz? Lars podsun�� projekty Pete'owi, kt�ry nieomal wsadzi� w nie nos, jakby nagle sta� si� kr�tkowzroczny. Freid w milczeniu przejrza� projekty, �achn�� si�, rozpar� na krze�le i rzuci� plik zdj�� na biurko, a w�a�ciwie tu� obok. Zdj�cia spad�y na pod�og�. Pete schyli� si�, pozbiera� je, po czym z szacunkiem posk�ada� w r�wn� kupk� i po�o�y� na biurku, daj�c do zrozumienia, �e nie chcia� by� niegrzeczny. - S� beznadziejne - powiedzia�. - Nie - zaprotestowa� Lars. Nie by�y bardziej beznadziejne od szkic�w Larsa. Przez Pete'a przemawia�a przyja�� i lojalno��. Lars to docenia�, lecz wola� pozna� jego prawdziw� opini�. - Mo�na je zlemieszowa�. Jest niez�a w swoim fachu. Projekty, kt�re dosta� Lars wcale nie musia�y by� reprezentatywn� pr�bk� umiej�tno�ci panny Topczew. Sowieci, jak wiadomo, starali si� przedstawi� KACH w jak najgorszym �wietle. Agenda policji planetarnej stanowi�a powa�n� konkurencj� dla sowieckiej tajnej policji, KV6. Don Packard nic o tym nie wspomnia�, gdy przyni�s� zdj�cia projekt�w, ale fakty przedstawia�y si� nast�puj�co: skoro ju� agent KACH-u dobra� si� do modeli broni, Sowieci pokazali mu tylko to, co chcieli pokaza�, a reszt� ukryli. Tak� ewentualno�� zawsze nale�a�o bra� pod uwag�. W ka�dym razie on, Lars, w taki w�a�nie spos�b pod-35 chodzi� do sprawy. Co natomiast NZ-Z Narbez robi� z uzyskanymi przez KACH materia�ami, to inna sprawa: Lars nie mia� o tym poj�cia. Rada mog�a r�nie si� do tego ustosunkowa�: ca�kowicie zaufa� (co jednak by�o ma�o prawdopodobne) lub przyj�� stanowisko kra�cowo cyniczne. Lars pr�bowa� znale�� z�oty �rodek. - To j� przedstawia to niewyra�ne zdj�cie, tak? - zapyta� Pete. - Tak. - Lars pokaza� mu fotografi�. Pete znowu wetkn�� w ni� nos. - Niczego nie mo�na stwierdzi� - rzek� wreszcie. - I za co� takiego KACH dostaje pieni�dze! Nawet ja zrobi�bym to lepiej, gdybym poszed� z polaroidem do Instytutu Bada� Stosowanych nad �rodkami Obrony w Bu�ganingradzie. - Nie ma takiego instytutu - powiedzia� Lars. Pete podni�s� na niego wzrok. - Chcesz przez to powiedzie�, �e zlikwidowali swoje biuro? Ale ona nadal tam pracuje. - Teraz szefem jest kto� inny. Wiktor Kamow znikn��. Odszed� z pracy ze wzgl�du na stan p�uc. Ich biuro teraz nosi nazw�... - Spojrza� na karteczk�, kt�r� wyj�� z raportu funkcjonariusza KACH-u. We Wschodnim Oku takie rzeczy zdarza�y si� ci�gle, wi�c nie przywi�zywa� do tego wagi. - Pododdzia�u do spraw Produkcji Rolnej w Bu�ganingradzie. Przy Ministerstwie do spraw Standard�w Bezpiecze�stwa Przyrz�d�w Autonomicznych. Pod t� przykrywk� prowadz� badania dotycz�ce wszelkiego rodzaju broni niebakteriologicznych. Pete i Lars zderzyli si� g�owami ponad niewyra�n�, l�ni�c� fotografi� Liii Topczew. Studiowali j� wnikliwie, jakby wierzyli, �e je�li b�d� jej si� d�ugo przygl�da�, rozmyta posta� przybierze wyra�niejszy kszta�t. - Dlaczego masz obsesj� na jej punkcie? - zapyta� Pete. 36 - Ot tak. Mo�e z poczucia jakiego� niedosytu - odpar� wymijaj�co. Jednak in�ynier z Towarzystwa Lanfermana by� zbyt bystrym obserwatorem. - Czekaj, najpierw... Pete z wpraw� eksperta powi�d� d�ugimi, wra�liwymi, poplamionymi palcami, po spodniej stronie blatu biurka. Szuka� aparatu pods�uchowego. Poniewa� go nie namaca�, rzek�: - Jeste� jaki� sp�oszony. Ci�gle bierzesz prochy? - Nie. - K�amiesz. - Tak - zgodzi� si� Lars. - �le sypiasz? - Tak sobie. - Je�li ten cholerny Nitz dobra� ci si� do... - Nie chodzi o Nitza. �e tak si� wyra�� w twoim obrazowym j�zyku: ten cholerny Nitz nie dobra� mi si� dupy. Zadowolony? - Mog� p� wieku szuka� czowieka na twoje miejsce i nikogo nie znajd�. Zna�em Wade'a. By� dobry, ale nie tej klasy co ty. Nikt tobie nie dor�wnuje. Zwaszcza ta dama w Bu�ganingradzie. - To mi�o z twojej strony - zaczaj Lars, ale Pete brutalnie mu przerwa�. - Mi�o, nie mi�o. W ka�dym razie konkurencji chyba si� nie boisz? - Nie boj� si� - zgodzi� si� Lars. - I przesta� obra�a� Lil� Topczew. Pete pogrzeba� w kieszeni koszuli i wyci�gn�� tanie cygaro. Wkr�tce biuro znikn�o w k��bach niezdrowego dymu i zacz�o przypomina� w�dzarni�. Pete nie zwracaj�c na nic uwagi zaci�ga� si� cygarem. Milcz�c rozwa�a� co� w my�lach. 37 Pete mia� pewn� zalet�, czy te� wad�, zale�y jak na to patrze�: wierzy� mianowicie, �e ka�d� zagadk� mo�na rozwi�za�, je�li si� nad ni� cz�owiek dobrze zastanowi. Wyja�ni� mo�na dos�ownie ka�d� tajemnic�. Nawet tajemnic� ludzkiej duszy. Jego zdaniem narz�dy biologiczne, powsta�e w wyniku dw�ch bilion�w lat ewolucji, mo�na przyr�wna� do maszyny. Lars uwa�a� taki datuj�cy si� z osiemnastego wieku pogl�d za przejaw naiwnego optymizmu dziecka. Pete Freid mimo swych zdolno�ci manualnych i in�ynieryjnego geniuszu, by� chodz�cym anachronizmem. Patrzy� na �wiat jak bystry siedmioklasista. - Problem w tym, �e nie masz rodziny - odezwa� si� Pete pogarszaj�c jeszcze spraw�. �u� w ustach cygaro. - Ja mam dzieci i wiem, ile to znaczy dla cz�owieka. - Pewnie - odpar� Lars. - Nie m�wi�em tego powa�nie. - M�wi�e�. Ale wcale nie masz racji. Wiem, co mnie gryzie. Sp�jrz. Lars dotkn�� szuflady zamkni�tej na szyfrowany zamek. Rozpozna wszy linie papilarne jego palc�w, szuflada natychmiast si� wysun�a jak szuflada w kasie. Lars wyj�� z niej swoje nowe szkice, kt�re przyjecha� zobaczy� Pete. Poda� je in�ynierowi. W takiej chwili zawsze mia� silne poczucie winy. Piek�y go uszy. Nie by� w stanie patrze� Pete'owi prosto w oczy. Zacz�� grzeba� w terminarzu, �eby zaj�� my�li czym� innym. - S� rewelacyjne - powiedzia� Pete. Na ka�dym szkicu pod piecz�ci� z numerem i podpisem urz�dnika z NZ-Z Narbez-u starannie postawi� swoje inicja�y. - Wr�cisz do San Francisco - powiedzia� Lars - i sklecisz model wieloco�tam, potem zaczniesz pracowa� nad w�a�ciwym prototypem... 38 - Nie ja,