3477

Szczegóły
Tytuł 3477
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

3477 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 3477 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

3477 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Eugeniusz D�bski Najwa�niejszy dzie� 111394 roku O �smej Rami uzna�a, �e przysz�a pora by zbudzi� Barbara. S�czy�a ostro�nie w umys� cichutki szelest, cichszy od odg�osu upadku p�atka �niegu, potem poda�a szum nie g�o�niejszy ni� dialog li�ci na drzewie. Barbara nie budzi� si�, wiec Rami zaszemra�a niczym strumie� omywaj�cy kamienie na swym dnie, ale gdy i to nie poskutkowa�o, zadzwoni�a delikatnie. Rami bardzo kocha�a Barbara i za nic na �wiecie nie chcia�a wyrz�dzi� mu krzywdy. Wiedzia�a jednak, �e zbyt d�ugie, nazbyt delikatne budzenie mo�e przynie�� wiecej szk�d ni� po�ytku - Barbara obudzi si� rozdra�niony, sam nie wiedz�c dlaczego i wy�aduje si� w�a�nie na niej. Dzwoneczek w m�zgu Barbara zadzwoni� jeszcze raz, troch� g�o�niej i Rami poczu�a, �e jej pan si� budzi. Odczeka�a jeszcze chwil� i szepn�a: - Dzie� dobry. Obudzi�e� si� si�dmego maja 111394 roku! - stara�a si� by jej emisja by�a utrzymana w normalnym tonie, bro� Bo�e zbyt suchym, ale te� i nie przes�odzonym. - Ehe! - pomy�la� Barbara do Rami. - "Obudzi�e� si�!" - przedrze�ni� j�. - A mo�e ja w og�le nie chcia�em si� budzi�? Co? Bardzo dobrze mi si� spa�o. - Masz dzisiaj do za�atwienia kilka spraw - przypomnia�a uprzejmie Rami. Pomy�la�a to lekko, bez specjalnego nacisku. Tak jak powinna pomy�le� normalna, opieku�cza, dobrze funkcjonuj�ca �ona. Szczeg�lnie w tak pi�kny majowy poranek. - Pami�tam, pami�tam - pomy�la� zrz�dliwie Barbara. - Dawaj komunikat. - Ju�. W czasie snu tw�j wzrost nie uleg�, zmianie. Nadal mierzysz 197,3882 centymetra. Natomiast... - Rami postara�a si�, w jej emisji zabrzmia�a szczera rado��- ...co do wagi, to jeste� ci�szy o 11 gram�w! W sumie 54,7942 kilograma! - Widzisz? - wrzasn�� w my�lach Barbara. - Odradza�a� mi t� mieszank� betasolow� i co! - Tak - skwapliwie, pomy�la�a Rami. - Chyba nie mia�am racji... - Chyba! Nie zdarzy�o si� jeszcze, by moja �ona przyzna�a si� do b��du. Mo�e b�d� musia� dokona� w ko�cu zmiany? - pomy�la� i cho� Rami czu�a, �e �artuje, lekki parazytowy pr�d przebieg� przez jej obw�d emocjonalny. -No? Co jeszcze? - T�tno, ci�nienie, oddech w jak najlepszym porz�dku. Jeste� absolutnie zdr�w i to mnie cieszy - nie wytrzyma�a i zako�czy�a przymilnie. - W czasie snu zrobi�am ci podd�wi�kowy masa� plec�w. Tu� przed obudzeniem przeprowadzi�am wszelkie analizy. Wyniki s� �wietne. - I to, oczywi�cie, twoja zas�uga - dra�ni� si� Barbara. - Oczywi�cie, �e nie. To przede wszystkim... - Dobra, dobra! przerwa� jej Barbara. - Wpadasz w my�lotok. Daj... e-e-e... czerwone ubranie. Albo nie! Najpierw gimnastyka. Le�a� absolutnie nieruchomo i czeka� cierpliwie a� �ona, ostro�nie pos�uguj�c si� si�opolami, zdejmie z niego mi�kki otulik. Ca�y walec �ony, prze�roczysty od g�ry, gdzie nakrywa� cia�o Barbara, ciemnoszafirowy na dole, zas�aniaj�cy ca�� aparatur� �ony, zako�ysa� si�. Najpierw tylko kilka stopni wzd�u� osi pod�u�nej nogi w g�r�, g�owa w d�, potem do tego doda�a Rami ruch kolisty obu swych ko�c�w. Powoli, by nie przesadzi�, zwi�ksza�a amplitud� ko�ysa�, gotowa w ka�dej chwili, na ka�dy b�ysk niech�tnej my�li Barbara, przerwa� ten monotonny ko�ysaniec, ale jej pan, otulony si�opolami, widocznie wprawiony w dobry humor wiadomo�ci� o wadze, milcza�. Stopniowo zwalnia�a ruch wirowy, za to doda�a delikatne dr�enie ca�ego korpusu, a po chwili, wci�� nie odbieraj�c niech�ci, wznios�a si� pod sufit, opad�a �agodnie do pod�ogi i wznios�a znowu. Ko�ysa�a Barbara ca�� sob�, bujaj�c si� w pustym pokoju od jednego rogu do drugiego ani na chwil� nie os�abiaj�c uwagi. I gdy tylko Barbara zacz�� my�le� wyhamowa�a �agodnie. - Wystarczy. Tylko ci pozwoli� to od razu szalejesz. Nie my�l� robi� kariery w cyrku - ale w jego my�lach Rami nie wyczuwa�a prawdziwej z�o�ci. - Daj czerwone ubranie i lustro. Epiepi w zesz�ej kwadrze zapomnia� zajrze� do lustra, a �ona si� zap�tli�a i ca�e p� dnia paradowa� z jedn� d�oni� ku g�rze. Odgad� pr�dzej ni� poczu�, �e Rami wci�ga na niego ubranie, podni�s� zamkni�te dot�d powieki i spojrza� na sufit. Ca�a p�aszczyzna mrugn�a i zmieni�a si� w l�ni�c� lustrzan� tafle. Obrzuci� uwa�nym spojrzeniem wyd�u�on� g�ow� bez jednego w�oska, pozbawion� brwi p�ask� twarz z cienkimi kreskami powiek, w�ziutkie usta prawie bez warg, mocno zaci�ni�te. Od szyi w d� by� ubrany w jednolicie karminow� szat�. Le�a�a nieskazitelnie, wszystkie fa�dki wyr�wnane i obci�gni�te, r�ce tak jak si� nosi palce wyprostowane, d�onie le��ce p�asko, wierzchem do g�ry. Stopy okrywa�y futrzane skarpety. Barbara obrzuci� jeszcze jednym kontrolnym spojrzeniem ca�� sw� posta� i pomy�la� do Rami: - Poka� teraz siebie. Natychmiast lustro zamieni�o si� w ekran, w kt�rym zobaczy� sp�d swojej �ony - doln� po�ow� walca w kolorze ciemnego szafiru. - Zmie� kolor na bia�y-westchn�� w my�lach nad g�upot� �ony. - Przecie� nie pasujemy do siebie, nie widzisz tego? - Zawsze ty decydowa�e� o kolorach, wi�c czeka�am na ciebie... po�piesznie wyemitowa�a Rami, ale Barbara przerwa� jej: - I decyduj� nadal. I nie b�d� bezczelna; bo... - zawiesi� my�l, by sama odgad�a rodzaj kary. Odebra� jej spontaniczny przestrach i uspokoi� si�. - Po��cz mnie z �on� Martima - pomy�la� i w tej samej sekundzie po�a�owa� swojej my�li. Rami wyczu�a to, ale poniewa� nie wycofa� polecenia zrealizowa�a po��czenie. Barbara us�ysza� emisj� cudzej �ony: - Dzie� dobry. Jestem �on� Martima. - Barbara. Chcia�bym z nim porozmawia� - pomy�la� i od razu us�ysza�: - Witam, witam! Co u ciebie? - Nic szczeg�lnego. Przyty�em troch�... - b�kn�� Barbara i nie mog�c znale�� �adnej neutralnej my�li wypali�: - Chc� mie� z tob� dziecko! Przez chwil� nic nie s�ysza�, widocznie tamten prze��czy� si� na poziom prywatny, nies�yszalny dla nikogo, pr�cz �ony. Barbara zrobi� to samo: "�eby si� tylko zgodzi�". - Przepraszam ci� Barbara. Troch� mnie zaskoczy�e� t� propozycj�... - Martim my�la� wolno, ostro�nie dobieraj�c my�li. - Wiesz, postawmy spraw� jasno - pomy�la� zdeterminowany Barbara. - Wiem, �e w przysz�ym tygodniu chcesz owulowa�. B�d� m�czyzn� - powiedz "tak" albo "nie" I Przecie� si� nie obra��.. - To nie o to chodzi - Barbara mia� wra�enie, �e Marlim znowu od��czy� si� na chwil�, pewnie, �eby zakl��. - Rzeczywi�cie mam zamiar mie� dziecko. Nawet specjalnie si� nie zastanawia�em z kim. Hm... My�la�e� nad mo�liwo�ci� konfliktu? - Oczywi�cie, ale sprawdzi�em. Wszystko w porz�dku! Prawie idea�, mo�emy mie� nadzwyczaj udane dziecko! - Ta... Widz�, �e si� przygotowa�e� do rozmowy - w my�lach Martima Barbara wyczu� lekki wyrzut. - A mnie bierzesz szturmem. I pewnie chcesz mie� od razu odpowied�, czuj� to - Martim jakby si� lekko u�miechn��. - Je�eli ci zale�y na czasie do namys�u... - Nie-e-e... Ju� zdecydowa�em. W czwartek b�d� w inseminarium, gdzie ko�o czwartej oddam jajeczko. Przyjd� te� i za�atwimy spraw� od razu. Urz�dza ci� to? - Jasne! Przyjd� punktualnie. I dzi�kuje, �e si� zdecydowa�e�. - Nie przesadzaj. Lubi� ci�, jeste�my przyjaci�mi, wi�c nie ma problemu. - Znakomicie. Bardzo si� ciesz�... - Barbara chcia� jeszcze jako� wyrazi� sw� wdzi�czno��, ale Martim mu przerwa�: B�dziesz dzisiaj w Akademii? Barbara wzi�� si� w gar��. - A w�a�ciwie to po co? - Dok�adnie nie wiadomo. Karmen przechwala si�, �e to b�dzie wydarzenie roku. Podobno od wiek�w nie zdarzy�o si� nic r�wnie sensacyjnego. Mo�e to tylko gadanie, ale wiesz, on lubi zaskakiwa� publiczno��, tak jak z t� brod�, kt�r� sobie przeszczepi� z jakiego� zwierz�cia. I jeszcze twierdzi, �e kiedy� tam wszyscy mieli takie k�aki na twarzy, he... - Pami�tam. A p�niej go przelicytowa� ten... no... co przeszczepi� takie futro te� na g�ow�... - Adan! Tak? 0 nim m�wisz? - W�a�nie. - Epiepi m�wi�, �e Adan wybier� si� na pokaz Karmen i zapowiada zniszczenie szarlatana i pozera. Mo�e by� niez�a awantura. Przyjdziesz? - Je�li tak, to pewnie, �e przyjd�. To lepsze ni� spektakle multiplaka. O kt�rej pocz�tek? - Karmen zaczyna za czterdzie�ci minut. Lubisz deszcz? Bo zapowiadaj�... - zapyta� Martim. - Nie przeszkadza mi. Dop�ki Rami jest szczelna mog� nawet nurkowa� - za�artowa� Barbara. - Szczelna �ona to rzecz podstawowa. Nie mog� zapomnie� o biednym Yoe. Fatalna sprawa... - my�li Martima by�y smutne i ci�kie. - Potworne - przytakn�� Barbara. - Tym bardziej �e lekarze twierdz�, �e atmosferyczne powietrze nie jest podobno truj�ce. �atwo m�wi�. Sk�d mia� wiedzie� jak si� takim czym� oddycha? Barbara poczu�, �e Martim zaczyna si� z�o�ci�. Pospiesznie zmieni� temat, zdenerwowanie tu� przed zmian� cyklu i owulacj� mog�o by� szkodliwe dla p�odu. - Wi�c spotkamy si� w Akademii? - pomy�la� szybko. - Aha. Powiedz �onie, �eby dba�a o ciebie - nada� Martim i od��czy� si�. - S�ysza�a�? - pomy�la� Barbara do Rami. - Barbara! Nawet nie wiesz jak si� ciesz�! B�dziesz mia� na pewno �liczne dziecko. Jeste� w znakomitej formie, nie wiem jak wytrzymam do pobrania nasienia! - Rami skr�ca�a si� ze szcz�cia. - Chyba nie my�lisz, �e to ty b�dziesz pobiera�a nasienie? Tam ci daj� du�o pewniejsze urz�dzenia prychn�� Barbara, ale nawet nie rozz�o�ci� si� na Rami. - Po��cz mnie z �on� Martima... W�a�nie - jak ona ma na imi�? - Rikard. - No, powiedz Rikard, �e wk�adam szat� godow�. Mo�e Martim te� w�o�y? Szybko, ubierz mnie! Czeka� niecierpliwie a� Rami zako�czy zdejmowanie niedawno w�o�onego ubrania i naci�gnie inne, bia�oz�ote. - Lustro! - za��da� gdy Rami zameldowa�a o zako�czonej manipulacji. Obejrza� now� szat� z satysfakcj�. - Ech! Pi�kny dzie� - pomy�la� tym razem do siebie. Rami pos�usznie nie zareagowa�a. - Wychodzimy. Mo�esz si� nie spieszy�, zrobimy ma�y spacerek. Kieruj si� do Akademii, mamy p� godziny. Lecimy pod k�tem trzydzie�ci stopni! - zako�czy� zuchwale. - Barbara, nie szalej! Zawsze trzyma�e� si� pi�tnastu, przecie� �wietnie wszystko wida�... - Nie-e-e... To przechodzi wszelkie poj�cie! Jeszcze raz tak si� zachowasz i zmieniam �on�, a z ciebie ka�e zrobi� m�ynek do glon�w! Doigrasz si�. Rami zamilk�a. Pos�usznie przechyli�a si� tak, �e Barbara le�a� teraz pod k�tem trzydziestu stopni i m�g� spokojnie patrze� przed siebie. Wylecieli z mieszkania przez okno i ukazali si� oko�o dwustu metr�w nad poziomem ulicy. Rami szybko zbada�a najbli�sze otoczenie i, nie widz�c niebezpiecze�stwa, opad�a na poziom zerowy. Zgrabnie wsun�a si� w gesty t�um �on. Mieni�y si� wszystkimi barwami t�czy, lecia�y z r�nymi pr�dko�ciami, przyspiesza�y i zwalnia�y, odskakiwa�y w bok, wpl�tywa�y si� w ci�b�, pochylone pod r�nymi k�tami, niekt�re z zaciemnionymi kloszami. Barbara, niespodziewanie dla siebie, z wielk� przyjemno�ci� patrzy� na ten pe�en gracji taniec, kaza� nawet Rami skr�ca� lekko na boki, by nie gubi� szczeg��w i ogl�da� wszystko w ca�o�ci. - Za trzy minuty deszcz - ch�odno zameldowa�a Rami. - Zostajemy na ulicy. Nic mi nie bodzie, tylko �led� temperatur�, �ebym si� nie przezi�bi�. Po chwili pierwsze krople deszczu rozbi�y si� na przezroczystym kloszu nad cia�em Barbara. Z pocz�tku czu� si� nieswojo, tym bardziej �e ulica wyra�nie opustosza�a - w zasi�gu wzroku pozosta�o pi�� sylwetek. - Barbara - us�ysza� emisje Rami. - Otrzyma�e� pi��set siedemdziesi�t osiem pozdrowie� i �ycze� od przechodni�w, dzi�kowa�am wszystkim sama. My�l�, �e nie jeste� z�y? - Sk�d�e! Zd��ymy do Akademii? - Oczywi�cie, ju� dolatujemy - Rami wznios�a si� wy�ej, najpierw na poziom mieszkalny, potem jeszcze wy�ej i w ko�cu wolno wlecia�a do budynku Akademii. Nie odnalaz�a w g�stym t�umie Martima, byli natomiast inni znajomi Barbara, wiec kilka minut do rozpocz�cia prezentacji Karmena min�o szybko i przyjemnie. Martim wpad� do sali tu� przed przewodnicz�cym sesji Samuilem, wsun�� si� w t�um i zawis� obok Barbara. Mia� na sobie tak� sam� szat�. Barbara prze��czy� si� na poziom prywatny i kaza� obni�y� temperatur� o p� stopnia i w��czy� si� w poziom og�lnos�uchowy. Nad �on� Samuila rozb�ys�o ��te �wiat�o. - Szanowni zebrani! - us�yszeli my�l przewodnicz�cego. - Witam serdecznie na dzisiejszej prezentacji. Tradycyjnie zaczn� od - cho� uwa�am to za zb�dne - przypomnienia, �e codziennie najwybitniejsze umys�y naszej epoki prezentuj� swe odkrycia i dokonania. Dzisiejszy pokaz jest tyle� ciekawy, co kontrowersyjny. Prezenterem jest Karmen, szeroko znany obecnym z wielu czasem szokuj�cych odkry�. Jest to umys� niezale�ny, odwa�ny i nieszablonowy. Nie wszystkim podobaj� si� jego pomys�y, ale na pewno pobudzaj� one do dyskusji i my�lenia. Dzisiaj Karmen ma nadzieje obali� kilka pokutuj�cych jakoby w�r�d nas z�udze� co do pewnych poj��, zjawisk i zachowa�. Nie moj� rzecz� jest ocena pokazu, wiec nie b�d� ju� zabiera� Wam cennego czasu. Ko�cz� tradycyjn� r�wnie� pro�b� o niezak��canie emisji prezentera. �ycz� przyjemnego odbioru oraz zdrowia r�wnie� dla Waszych �on, albowiem, jak powiada staro�ytna my�l: Je�eli �ony b�d� zdrowe to i my b�dziemy zdrowi... Karmen! �ona Samuila z gracj� sp�yn�a z estrady, na jej miejsce wpad�a �ona Karmen. Nim zd��y�a wyhamowa� rozjarzy� si� nad ni� ��ty blask. - Drodzy zebrani!- pomy�la� Karmen, a s�uchacze odebrali jego my�l za po�rednictwem �on. Jego �ona przechyli�a si� prawie do pionu. By�a to niezbyt nowa sztuczka, wielu cyrkowc�w potrafi�o otoczy� si� si�opolami i trwa� tak cho�by i godzin�. - Nie waham si� nazwa� dzisiejszy dzie� najwa�niejszym dniem naszego 111 394 roku! Jest to bowiem dzie�, w kt�rym cz�owiekowi zostan� przywr�cone zdolno�ci, o kt�re nawet siebie nie podejrzewa�, kt�re, w najlepszym razie, uwa�ano za bezpowrotnie utracone. Moje badania wykaza�y niezbicie, �e nie wszystka jeszcze cz�owiek osi�gn��, wiele rzeczy jeszcze mo�e dokona�, co za chwile zobaczycie. Oto m�j syn Azechiel. Obok �ony Karmen pojawi�a si� inna, nieco mniejsza, a szybko�� z jak� stan�a w pionie zachwyci�a nawet wybrednych koneser�w sztuki cyrkowej. - Szanowni zebrani. Osiem lat temu dokona�em b�yskawicznej zmiany cyklu i zap�odni�em w�asne jajo. Nie jest to rzecz niezwyk�a, cho� rzadka. Ja zrobi�em to dlatego, �e chcia�em mie� swoje wy��cznie dziecko, kt�re m�g�bym podda� eksperymentom i �wiczeniom, na jakie, by� mo�e, drugi rodzic by nie pozwoli�. Azechiela, od pierwszych nieomal godzin �ycia podda�em surowemu treningowi wyniki za chwile poka�e. Jak wiecie jestem zwolennikiem grzebania w przesz�o�ci, gdzie, moim zdaniem, kryje si� wiele tajemnic zagubionych na poszczeg�lnych etapach rozwoju homo sapiens. W wielu, zbyt wielu legendach i przekazach, by mog�o to by� przypadkiem, pojawia si� obraz cz�owieka inny od dzisiejszego. I dlatego tu jestem - zrobi� wyra�n� przerw� w my�lach. - Chyba wszyscy wiecie, �e teoretycznie mo�emy oddycha� sami, bez po�rednictwa �on, ale nikt dotychczas tego nie robi� z prostej przyczyny - nie wiemy jak. To znaczy wy nie wiecie! A to bardzo proste - wystarczy otworzy� usta, o ile mo�ecie, i wci�ga� powietrze bezpo�rednio do p�uc. Nie jest to niestety �atwe, trzeba opanowa� sterowanie ca�� mas� mi�ni. Azechiel to umie - odwr�ci� si� do syna. Zebrani zobaczyli nagle jak opada cze�� �ony na wysoko�ci twarzy Azechiela, jak ch�opak rozchyla bezwargie usta. Barbara poczu�, �e napi�cie w sali wzros�o tak, �e mo�na by je zmierzy� za pomoc� chocia�by wiatraczka. - To nie wszystko. Za spraw� prawie tych samych mi�ni mo�na spowodowa� proces odwrotny, to znaczy wypuszczanie powietrza z p�uc i mo�na otrzyma� przy tym bardzo ciekawy efekt akustyczny. Prosz� nakaza� swym �onom - kto chce, oczywi�cie rozchyli� si�opolem szczeliny uszne i przekazywa� d�wi�k bezpo�rednio z sali. Gotowe? - znowu przerwa� na chwile. Barbara, sam nie wiedz�c dlaczego kaza� Rami wykona� zalecenie Karmen, cho� dotyk si�opola nie by� w tym przypadku przyjemny. Azechiel, prosz�. Ch�opak, nie zamykaj�c ust, wytrzeszczy� oczy i nagle wszyscy, kt�rzy us�uchali Karmen, us�yszeli: - Ha-e-wi-i-tam... pa-a-nstwa-�a... Widocznie spora cze�� widz�w odebra�a to powitanie, bo szum jaki buchn�� ze wszystkich �on nie da� si� �adn� miar� sprowadzi� do rozs�dnych, pojedynczych my�li. Rami czuj�c, �e nie zdo�a uchroni� Barbara przed zgie�kiem wysz�a po prostu z poziomu og�lnos�uchowego. - Bo�e... Rami! Czy ja nie majacz�? - wydusi� z siebie Barbara. Czy on naprawd� to, - szuka� w my�lach odpowiedniego s�owa, ale nie znalaz� - ...zrobi�? - Tak - przyzna�a Rami. - Barbara, s�dz�, �e powinni�my st�d p�j��. Jeste� w szoku nie mo�esz ryzykowa�... - Zamknij si�! - rykn�� Barbara. - I w��czaj og�lnos�uchowy! Zgie�k i szum ucich� prawie zupe�nie, widocznie widzowie bali si� straci� co� z my�li Karmen. - Tak, to nie omam. To fakt - us�yszeli jego triumfuj�ce my�li. Wszyscy albo prawie wszyscy, tak mo�emy zrobi�, po d�u�szym lub kr�tszym treningu. Przysi�gam. W ten spos�b mogliby�my w znacznym stopniu uniezale�ni� si� od naszych w�asnych �on! Przy okazji... - Karmen zmieni� nieco ton my�li - ...trafi�em na bardzo ciekawy materia� zwi�zany z genez� �on w�a�nie i mam nadzieje ju� w nied�ugim czasie podzieli� si� z wami t� ciekawostk�. Ale wracajmy do Azechiela. To, co nam pokaza� to tylko u�amek jego mo�liwo�ci. �eby was nie przem�cza� nie b�d� dawkowa� rewelacji i poka�emy od razu to, co wydaje si� mi najwa�niejszym moim i syna dokonaniem. Azechiel! Ch�opiec, wci�� w pozycji pionowej, poruszy� nog�, lew�, i przestawi� j� przed siebie potem zrobi� to samo z nog� praw� i wyszed� z �ony! Sta� lekko zgi�ty na lew� stron�, wstrz�sany nieznacznymi rytmicznymi drgawkami, ale sta� sam, bez pomocy �ony i si�op�l. Pot�ny ryk setek my�li og�uszy� Barbara, cho� sam wrzeszcza�, nie zdaj�c sobie z tego sprawy. Oszo�omiona Rami dopiero po d�u�szej chwili wy��czy�a si� z og�lnos�uchowego poziomu i zaaplikowa�a �rodki u�mierzaj�ce i silentidy. Kilkadziesi�t �on po�piesznie wynios�o ludzi z sali i reanimowa�o poza murami Akademii. Min�o jeszcze kilkana�cie minut zanim pozosta�e �ony zdo�a�y przywr�ci� ludzi do jako takiego stanu. Przez ca�y ten czas Karmen w �onie i Azechiel samodzielnie stali nieruchomo syc�c oczy efektem. A gdy zapad�a wreszcie cisza, gdzie� z ko�ca sali dobieg�a wszystkich my�l-pytanie: - To pi�kne sztuczki, tylko po co one ludziom? I w tej ciszy, jeszcze g��bszej ni� przedtem, po d�u�szej chwili, zabrzmia�a odpowied� Karmem - Tego jeszcze nie wiem.