3044
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 3044 |
Rozszerzenie: |
3044 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 3044 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 3044 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
3044 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
ROBERT JORDAN
CZARA WIATR�W
Dla Harriet,
kt�ra po raz kolejny zas�u�y�a na podzi�kowania
Ani w nas zdrowia nie znajdziesz, ani plonu udanego nie zbierzesz, ziemia bowiem
jest jedn� ze Smokiem Odrodzonym, a on jest jednym z ziemi�. On to, ta dusza z
ognia, to serce z kamienia, dum� powodowany podboj�w dokonuje i dumnych do
uleg�o�ci zmusza. On to rozkazuje g�rom na kl�czki pada�, morzom z drogi
ust�powa�, niebiosom za� samym pok�ony mu bi�. M�dlcie si� wszak, aby to serce z
kamienia zapami�ta�o �zy, a ta dusza z ognia mi�o��.
Fragment wielokrotnie kwestionowanego przek�adu Proroctw Smoka dokonanego przez
poet� Kyer� Termendala z Shiota, opublikowanego, jak si� przyjmuje, mi�dzy NR
700 a NR 800.
PROLOG
B�YSKAWICE
Z wysokiego, zwie�czonego �ukiem okna, kt�re znajdowa�o si� prawie osiem pi�dzi
nad ziemi�, blisko szczytu Bia�ej Wie�y, Elaida ogarnia�a wzrokiem ca�e mile
teren�w otaczaj�cych Tar Valon, pofa�dowane r�wniny i lasy obrastaj�ce brzegi
szerokiego koryta Erinin, kt�ra p�yn�a z p�nocnego zachodu i rozwidla�a si�
tu� przed bia�ymi murami tego wielkiego miasta na wyspie. O tak wczesnej porze
wyd�u�one cienie zapewne spowija�y miasto, ale z tej wysoko�ci wszystko zdawa�o
si� czyste i wyra�ne. Nawet os�awione "pozbawione szczyt�w wie�e" Cairhien nie
dor�wnywa�y Bia�ej Wie�y. Z pewno�ci� nie dor�wnywa�a jej te� ani jedna z
pomniejszych wie� Tar Valon, czego by ludzie nie m�wili o ich wysoko�ci,
masywno�ci i ��cz�cych je sklepionych, si�gaj�cych nieba mostach.
Porywisty, niemal�e nie ustaj�cy wiatr �agodzi� nieco ten nienaturalny skwar,
kt�ry �cisn�� �wiat swoimi kleszczami. �wi�to �wiate� dawno ju� min�o, wi�c
�nieg winien by� okrywa� ziemi� g��bokimi zaspami, a tymczasem panowa�a aura
samego serca upalnego lata. Kolejny widomy znak - gdyby kto� jeszcze szuka�
jakich� znak�w - �e oto zbli�a�a si� Ostatnia Bitwa i �e Czarny skazi� �wiat
swym dotkni�ciem. Elaida naturalnie nie pozwala�a, by ten upa� na ni� dzia�a�.
To nie dla tego wiatru kaza�a przenie�� swe komnaty na tak wysokie pi�tro, do
izb jak�e prostych, mimo niedogodno�ci, jakich przysparza�a wielka liczba
stopni.
Posadzka pokryta brunatnymi p�ytkami oraz �ciany wy�o�one bia�ym marmurem i
udekorowane nielicznymi arrasami �adn� miar� nie dor�wnywa�y przepychowi
po�o�onego znacznie ni�ej gabinetu Amyrlin i s�siaduj�cych z nim komnat. Nadal
jeszcze korzysta�a niekiedy z tych pomieszcze� -w umys�ach niekt�rych kojarzy�y
si� z w�adz� przynale�n� Zasiadaj�cej na Tronie Amyrlin - ale rezydowa�a w�a�nie
tutaj i tu te� najcz�ciej pracowa�a. Dla tego widoku. Tyle �e nie chodzi�o o
widok miasta, rzeki czy las�w. Lubi�a obserwowa� to, co powstawa�o na terenie
otaczaj�cym Wie��.
Dawny dziedziniec �wicze� Stra�nik�w pokrywa�y teraz pot�ne wykopy i
fundamenty, wysokie, drewniane d�wigi oraz stosy marmurowych i granitowych
cios�w. Na placu budowy roili si� niczym mr�wki mularze i robotnicy, a przez
bramy wtacza� si� powoli nie ko�cz�cy si� ci�g woz�w dostarczaj�cych coraz
wi�cej kamienia. Z boku sta� drewniany "model roboczy" - okre�lenie mularzy -
tak wielki, �e ka�dy m�g� do niego wej��, je�eli przykucn�� na pi�tach, i
obejrze� wszystko ze szczeg�ami, �eby wiedzie�, gdzie dok�adnie ma zosta�
po�o�ony ka�dy kamie�. Ostatecznie wi�kszo�� robotnik�w nie umia�a przeczyta�
ani s��w; ani plan�w wyrysowanych przez mularzy. "Model roboczy" dor�wnywa�
wielko�ci� niejednej kamienicy.
Skoro byle kr�l czy kr�lowa posiadali pa�ac, dlaczego Zasiadaj�ca na Tronie
Amyrlin mia�a by� relegowana do apartament�w niewiele lepszych od tych, kt�re
zamieszkiwa�y zwyk�e siostry? Jej pa�ac dor�wna �wietno�ci� Bia�ej Wie�y i
zostanie zwie�czony wielk� iglic�, dzi�ki kt�rej stanie si� o dziesi�� pi�dzi
wy�szy od samej Wie�y. G��wnemu mularzowi krew odp�yn�a z twarzy, kiedy to
us�ysza�. Wie�� zbudowali ogirowie wspomagani przez siostry pos�uguj�ce si�
Moc�. Ale potem jedno tylko spojrzenie na twarz Elaidy kaza�o panu Lermanowi
uk�oni� si� i wyb�ka�, �e, ma si� rozumie�, wszystko zostanie wykonane zgodnie z
jej �yczeniem. Jakby podlega�o to jakiejkolwiek dyskusji.
A� zacisn�a usta z irytacji. Chcia�a raz jeszcze wynaj�� mularzy spo�r�d
ogir�w, ci wszak z jakiego� powodu pozamykali si� w stedding. Jej wezwanie
wystosowane do najbli�szego Stedding Jentoine, w Czarnych Wzg�rzach, spotka�o
si� z odmow�. Uprzejm�, ale jednak odmow�, bez s�owa wyja�nienia, mimo i�
wezwanie pochodzi�o od samej Zasiadaj�cej na Tronie Amyrlin. Ogirowie stronili
od towarzystwa ludzi; takie by�o naj�agodniejsze wyt�umaczenie. Albo mo�e
wycofywali si� ze �wiata pogr��onego w zam�cie; zawsze woleli trzyma� si� z dala
od ludzkich konflikt�w.
Z ca�� stanowczo�ci� wyrzuci�a ze swoich my�li ten problem. Chlubi�a si� tym, �e
potrafi oddzieli� to, co mo�liwe, od tego, co niemo�liwe. Kwestia ogir�w to
b�ahostka. Nigdy nie anga�owali si� w sprawy �wiata, je�li nie liczy� budowy
miast w zamierzch�ych czasach, miast, kt�re teraz, je�li nie �ci�ga�a ich
konieczno�� dokonywania remont�w, odwiedzali rzadko.
Widok pracuj�cych na dole ludzi, pe�zaj�cych po placu budowy powoli niczym �uki,
sprawi�, �e skrzywi�a si� nieznacznie. Budowa posuwa�a si� do przodu w �limaczym
tempie. Ogirowie nie wchodzili w rachub�, ale by� mo�e da�oby si� znowu u�y�
Jedynej Mocy. Wprawdzie niewiele si�str dysponowa�o realn� si�� w splataniu
Ziemi, jednak do zbrojenia kamieni, wzgl�dnie ich spajania, nie trzeba wiele.
Tak. W jej wyobra�ni pa�ac ju� sta�, wyko�czony; kolumnady i wielkie kopu�y
l�ni�y od z�oce�, a ta si�gaj�ca nieba iglica... Wznios�a oczy ku bezchmurnemu
niebu, temu niebu, z kt�rym mia�a zmierzy� si� iglica, i westchn�a przeci�gle.
Tak. Rozkazy zostan� wydane jeszcze dzisiaj.
Wysoki zegar szafkowy za jej plecami wybi� Tercj�, zawt�rowa�y mu wszystkie
gongi i dzwony w mie�cie. Tutaj, tak wysoko, ich odg�osy by�y nieco st�umione.
Elaida z u�miechem odesz�a od okna, wyg�adzaj�c sukni� z kremowego jedwabiu
zdobion� wype�nionymi czerwieni� ci�ciami i poprawiaj�c szerok�, pasiast� stu��
Amyrlin udrapowan� na ramionach.
W ozdobnie poz�acanym zegarze dzwoneczkami porusza�y male�kie figurki ze z�ota,
srebra i emalii. Na jednym poziomie obdarzone ryjami i pyskami trolloki ucieka�y
przed otulon� p�aszczem Aes Sedai; na drugim m�czyzna wyobra�aj�cy fa�szywego
Smoka ogania� si� od srebrnych b�yskawic, ewidentnie ciskanych przez inn�
siostr�. Nad sam� tarcz� zegara, nad g�ow� Elaidy, kr�l i kr�lowa, oboje w
koronach, kl�czeli przed Zasiadaj�c� na Tronie Amyrlin w stule z emalii i z
P�omieniem Tar Valon wyrze�bionym z du�ego kamienia ksi�ycowego, kt�ry wie�czy�
z�oty �uk nad jej g�ow�.
Nie zwyk�a �mia� si� cz�sto, ale tym razem nie potrafi�a si� powstrzyma� i
parskn�a cicho. Zegar zam�wi�a Cemaile Sorenthaine, wyniesiona z Szarych, ta
sama, kt�ra tak marzy�a o powrocie do czas�w sprzed Wojen z Trollokami, kiedy to
�aden w�adca nie zasiada� na tronie bez aprobaty Wie�y. Dalekosi�ne plany
Cemaile spe�z�y na niczym i przez trzy stulecia zegar sta� w pe�nej kurzu
przechowalni; przedmiot wzbudzaj�cy za�enowanie, kt�rego nikt nie o�mieli� si�
wystawi� na pokaz. Nikt przed Elaid�. Ko�o Czasu obr�ci�o si�. To, co sta�o si�
kiedy�, mog�o si� powt�rzy�. I powt�rzy si�.
Bry�a zegara stanowi�a element r�wnowa��cy drzwi do bawialni Elaidy oraz
sypialni i gotowalni, kt�re znajdowa�y si� dalej. Wspania�e, wielobarwne arrasy,
rodem z �zy, Kandoru i Arad Doman, ze z�ot� i srebrn� prz�dz� l�ni�c� w�r�d
zwyk�ych, farbowanych nici, wisia�y w idealnie r�wnych odleg�o�ciach. Zawsze
lubi�a porz�dek. Tarabonia�ski dywan, pokrywaj�cy prawie ca�� posadzk�, utkany
by� we wzory z czerwieni, zieleni i z�ota; jedwabne dywany by�y najcenniejsze.
Marmurowe coko�y rze�bione w szlachetnie proste, pionowe linie, ustawione we
wszystkich k�tach komnaty, podtrzymywa�y bia�e wazony z kruchej porcelany Ludu
Morza; w ka�dym z nich sta�y starannie u�o�one dwa tuziny czerwonych r�. Tylko
Jedyna Moc mog�a zmusi� r�e do kwitnienia o tej porze roku, a zw�aszcza przy
takiej suszy i upale; jej zdaniem efekt by� tego wart. Poz�acane rze�bienia
pokrywa�y zar�wno jedyne krzes�o - nikt ju� nie siada� w jej obecno�ci - jak i
stolik do pisania, utrzymany w oszcz�dnym stylu dominuj�cym w Cairhien. Doprawdy
prosta komnata, z powa�� na wysoko�ci zaledwie dw�ch pi�dzi, ale musia�a
wystarczy�, dop�ki jej pa�ac nie b�dzie got�w. Dop�ki zapewnia�a taki widok -
wystarczy.
Usiad�a. Nad jej g�ow� l�ni� biel� osadzony w wysokim oparciu P�omie� Tar Valon,
wykonany z ksi�ycowych kamieni. Na blacie sto�u nie by�o niczego, co mog�oby
oszpeci� jego idealnie wypolerowan� powierzchni�, opr�cz trzech lakierowanych
szkatu�ek z Altary, ustawionych jakby od niechcenia. Otworzywszy jedn� z nich,
na wieku kt�rej po�r�d bia�ych chmur fruwa�y bia�e jastrz�bie, wyj�a w�ski
skrawek cienkiego papieru, le��cy na szczycie pliku raport�w i korespondencji.
Chyba po raz setny przeczyta�a list, kt�ry przed dwunastoma dniami przyni�s�
go��b. Ma�o kto w Wie�y wiedzia� o jego istnieniu i nikt opr�cz niej nie pozna�
tre�ci, a nawet gdyby j� pozna�, to i tak nie mia�by poj�cia, co tak naprawd�
komunikowa�. Elaida omal znowu si� nie za�mia�a, gdy nasz�a j� ta my�l.
@"Pier�cie� zosta� umieszczony w nozdrzach byka. Spodziewam si� przyjemnej
wyprawy na targowisko".
�adnego podpisu, ale Elaidzie podpis by� niepotrzebny. Tylko Galina Casban mog�a
przys�a� tak� cudown� wiadomo��. Galina, kt�rej Elaida powierzy�a zrobienie
czego�, czego nie powierzy�aby nikomu innemu opr�cz siebie samej. Nie �eby
komukolwiek bezgranicznie ufa�a, ale przyw�dczyni Czerwonych Ajah jednak ufa�a
bardziej ni� innym. Ostatecznie sama zosta�a wyniesiona z Czerwonych i pod
wieloma wzgl�dami nadal uwa�a�a siebie za Czerwon�.
"Pier�cie� zosta� umieszczony w nozdrzach byka".
Rand al'Thor - Smok Odrodzony, m�czyzna, kt�ry wydawa� si� ju� tak bliski
zagarni�cia ca�ego �wiata, m�czyzna, kt�ry z pewno�ci� zagarn�� zbyt wiele -
ten w�a�nie Rand al'Thor zosta� odgrodzony tarcz� od �r�d�a i znajdowa� si� pod
kontrol� Galiny. I na dodatek nie wiedzia� o tym nikt z tych, kt�rzy go
popierali. Gdyby istnia�a na to bodaj najmniejsza szansa, w�wczas list zosta�by
sformu�owany inaczej. Z poprzednich wynika�o wyra�nie, �e na powr�t odkry�
Podr�owanie, kt�ry to Talent Aes Sedai utraci�y po P�kni�ciu �wiata, a jednak
ta umiej�tno�� bynajmniej go nie ocali�a. Ma�o tego, odda�a go w r�ce Galiny.
Najwyra�niej nabra� zwyczaju pojawiania si� i znikania bez uprzedzenia. Kto by
podejrzewa�, �e tym razem nie znikn��, tylko zosta� pojmany? Znowu omal nie
wybuchn�a �miechem.
Za tydzie�, najp�niej dwa, al'Thor trafi do Wie�y; poczeka tam pod nadzorem i
�cis�� stra�� a� do czasu Tarmon Gai'don. Przestanie sia� spustoszenie w
�wiecie. Przyzwolenie, by jakikolwiek m�czyzna, kt�ry potrafi przenosi�,
chodzi� wolno, ju� by�o szale�stwem, a jeszcze wi�kszym wtedy, gdy w gr�
wchodzi� ten, kt�ry zgodnie z proroctwami mia� zmierzy� si� z Czarnym w
Ostatniej Bitwie; mimo tej pogody niechaj �wiat�o�� sprawi, by do tego czasu
up�yn�o jeszcze wiele lat. Wielu bowiem lat b�dzie trzeba na uporz�dkowanie
�wiata, poczynaj�c od naprawienia tego, co zniszczy� al'Thor.
Rzecz jasna, zniszczenia, kt�rych dokona�, by�y niczym w por�wnaniu z tymi,
kt�re jeszcze m�g� spowodowa�, gdyby dalej pozostawa� na wolno�ci. Nie
wspominaj�c ju�, �e m�g�by da� si� zabi�, zanim nadejdzie jego czas. No c�, ten
niezno�ny m�odzieniec zostanie zawini�ty w pieluszki i b�dzie trzymany
bezpiecznie niczym niemowl� w ramionach matki, a� nadejdzie pora zabra� go do
Shayol Ghul. A potem, je�li prze�yje...
Elaida wyd�a usta. Z Proroctw Smoka zdawa�o si� wynika�, �e mu si� nie uda,
niezaprzeczalnie by�aby to mo�liwo�� ze wszech miar najkorzystniejsza.
- Matko?
Elaida omal si� nie wzdrygn�a na d�wi�k g�osu Alviarin. Wesz�a bez pukania!
- Przynosz� wie�ci od Ajah, Matko. - Szczup�a, obdarzona ch�odn� twarz� Alviarin
nosi�a w�sk�, bia�� stu�� Opiekunki Kronik, harmonizuj�c� z sukni�, na znak, �e
zosta�a wyniesiona z Bia�ych, jednak�e w jej ustach s�owo "Matko" nie brzmia�o
jak wyraz szacunku, lecz bardziej przypomina�o tytu�, kt�rym mo�na si� zwraca�
do osoby r�wnej sobie.
Obecno�� Alviarin zm�ci�a dobry nastr�j Elaidy. Fakt, �e Opiekunka pochodzi�a z
Bia�ych, a nie z Czerwonych, zawsze stanowi� gorzkie przypomnienie s�abo�ci, na
jak� sobie pozwoli�a w dniu, w kt�rym zosta�a wyniesiona. T� s�abo�� cz�ciowo
ju� sobie zrekompensowa�a, wszak�e nie do ko�ca. Jeszcze nie. Mia�a ju� dosy�
ubolewania nad tym, �e dysponuje tak niewielk� prywatn� siatk� wywiadowcz�
dzia�aj�c� poza terytorium Andoru. Oraz �e jej poprzedniczka i poprzedniczka
Alviarin uciek�y - kto� im pom�g� w ucieczce; kto� musia� im to u�atwi�! - zanim
zd��ono im wyrwa� klucz do ogromnej siatki szpiegowskiej Amyrlin.
Tak bardzo pragn�a przej�� t� siatk�, nale�a�o jej si� to przecie� zgodnie z
prawem. Silnie ugruntowana tradycja nakazywa�a poszczeg�lnym Ajah przekazywa�
Opiekunce Kronik wszelkie skrawki informacji od ich agent�w, zw�aszcza te, kt�re
uzna�y za wa�ne dla Amyrlin, jednak Elaida by�a przekonana, �e Alviarin
zatrzymywa�a cz�� raport�w dla siebie. Mimo to nie mog�a poprosi� Ajah, by
informowa�y j� bezpo�rednio. �le by� s�ab�, jednak jeszcze gorzej �ebra� przed
obliczem ca�ego �wiata. Czy raczej przed Wie��, ale ona stanowi�a ten jedyny
element �wiata, kt�ry liczy� si� naprawd�.
Elaida postara�a si�, by jej twarz pozosta�a r�wnie ch�odna jak twarz tamtej.
Powita�a j� zdawkowym skinieniem g�owy, jednocze�nie udaj�c, �e ogl�da dokumenty
wyj�te z lakierowanej szkatu�ki. Wertowa�a je jeden po drugim, powoli, i powoli
odk�ada�a z powrotem do szkatu�ki. Tak naprawd� nie widz�c ani s�owa. Fakt, �e
zmusza Alviarin do czekania, napawa� j� gorycz�, bo by�o to co� szmat�awego, ale
tylko w szmat�awy spos�b mog�a traktowa� kogo�, kto powinien by� zosta� jej
s�u�k�.
Ka�da Amyrlin mog�a wyda� dowolny dekret, a jej s�owo r�wna�o si� prawu i by�o
nieodwo�alne. Niemniej jednak przy braku wsparcia Komnaty Wie�y wiele takich
dekret�w wi�za�o si� z marnowaniem atramentu i papieru. �adna siostra nie
okaza�aby niepos�usze�stwa Amyrlin, w ka�dym razie nie bezpo�rednio, a mimo to
wi�kszo�� dekret�w wymaga�a stu innych dzia�a�, by naprawd� wprowadzono je w
�ycie. W najlepszych czasach dzia�o si� to powoli, niekiedy tak wolno, �e nigdy
nie dochodzi�o do skutku, te za� czasy trudno by�o nazwa� najlepszymi.
Alviarin sta�a bez ruchu, spokojna niczym staw skuty lodem. Zamkn�wszy
altara�sk� szkatu�k�, Elaida wyj�a skrawek papieru, kt�ry obwieszcza� jej
nieuchronne zwyci�stwo. Odruchowo pog�adzi�a go palcem niczym talizman.
- Czy Teslyn albo Joline raczy�y nareszcie przys�a� co� wi�cej ni�li tylko
zawiadomienie o swym szcz�liwym dotarciu na miejsce?
To mia�o przypomnie� Alviarin, �e �adna z si�str nie mog�a si� uwa�a� za
nietykaln�. Nikogo nie obchodzi�o to, co si� dzieje w Ebou Dar, a ju� najmniej
Elaid�; stolica Altary mog�a si� zapa�� do morza i opr�cz kupc�w nie zauwa�y�aby
tego nawet reszta mieszka�c�w Altary. Jednak Teslyn zasiada�a w Komnacie ju� od
pi�tnastu lat, kiedy Elaida rozkaza�a jej ust�pi� ze stanowiska. Skoro Elaida
mog�a wys�a� jak�� Zasiadaj�c� - Zasiadaj�c� z Czerwonych - w charakterze
ambasadora przy tronie wielko�ci muszej kropki, z powod�w, kt�rych nikt nie by�
pewien, mimo kr���cej setki plotek, to w takim razie mog�a naur�ga� ka�dej. W
przypadku Joline sprawy mia�y si� inaczej. Piastowa�a swe stanowisko w imieniu
Zielonych zaledwie od kilku tygodni i wszystkie siostry by�y przekonane, �e
Zielone wybra�y j� po to tylko, �eby dowie��, i� nowa Amyrlin ich nie zastraszy.
Nie nale�a�o dopu�ci�, by taka odrobina buty przesz�a bez echa i, rzecz jasna,
tak si� te� sta�o. O tym ju� wszystkie wiedzia�y.
Chcia�a przypomnie� Alviarin, �e nie jest bezkarna, ale szczup�a kobieta jedynie
si� u�miechn�a tym swoim charakterystycznym zimnym u�miechem. By�a nietykalna
dop�ty, dop�ki Komnata pozostawa�a w dotychczasowym kszta�cie. Przerzuci�a
trzymane w d�oni papiery, wybra�a jeden.
- Ani s�owa od Teslyn ani Joline, Matko, aczkolwiek w�r�d wie�ci, kt�re jak
dot�d otrzyma�a� od tron�w... - U�miech pog��bi� si�, staj�c si� niebezpiecznie
bliskim rozbawienia. - Wszystkie chc� spr�bowa� swoich si�, �eby sprawdzi�, czy
jeste� tak samo pot�na... jak twoja poprzedniczka. - Nawet Alviarin mia�a do��
rozs�dku, by w jej obecno�ci nie wymienia� tej Sanche z nazwiska. By�a to jednak
prawda; wszyscy kr�lowie i kr�lowe, nawet po�ledniejsi arystokraci, zdawali si�
sprawdza�, jakie s� granice jej w�adzy. B�dzie musia�a kogo� skarci�, by
odstraszy� innych.
Alviarin zerkn�a na trzymany w d�oni papier i ci�gn�a dalej:
- Niemniej jednak z Ebou Dar przysz�y wie�ci. Od Szarych. - Czy ona to
zaakcentowa�a, �eby wbi� drzazg� jeszcze g��biej? - Jak si� zdaje, s� tam Elayne
Trakand i Nynaeve al'Meara. Udaj� pe�ne siostry, za b�ogos�awie�stwem
rebelianckiej... misji poselskiej ... przed kr�low� Tylin. Towarzysz� im dwie
inne, nie rozpoznane, kt�re by� mo�e robi� to samo. Listy tych, kt�re przysta�y
do buntu, s� niepe�ne. A mo�e to zwyk�e towarzyszki. Szare nie maj� pewno�ci.
- Po co, na �wiat�o��, pojecha�y do Ebou Dar? - spyta�a z roztargnieniem Elaida.
Teslyn z pewno�ci� zawiadomi�aby j� o czym� takim. - Szare chyba rozpuszczaj�
plotki. Tarna donios�a, �e one s� razem z rebeliantkami w Salidarze. - Tarna
Feir pisa�a, �e jest tam tak�e Siuan Sanche. Oraz Logain Ablar, rozg�aszaj�cy
wszem i wobec te z�o�liwe k�amstwa, o kt�rych wzmianka by�aby dla ka�dej
Czerwonej siostry poni�eniem, nie m�wi�c ju� o ich dementowaniu. Je�eli to nie
Sanche macza�a palce w tych bezece�stwach, to s�o�ce wzejdzie jutro na
zachodzie. Dlaczego zwyczajnie si� nie odczo�ga i nie umrze, poza zasi�giem
wzroku, jak nakazuje przyzwoito�� ka�dej ujarzmionej kobiecie?
Nie westchn�a otwarcie, ale to kosztowa�o j� sporo wysi�ku. Logaina b�dzie
mo�na powiesi� po cichu, kiedy tylko uporaj� si� z rebeliantkami; wi�ksza cz��
�wiata uwa�a�a go za od dawna nie�yj�cego. To brudne oszczerstwo, w my�l kt�rego
Czerwone Ajah wykorzystywa�y go jako fa�szywego Smoka w charakterze przyn�ty,
umrze razem z nim. A kiedy sprawa rebeliantek zostanie za�atwiona, w�wczas zmusi
si� Sanche do przekazania klucza do siatki szpiegowskiej Amyrlin. I wymieni
nazwiska zdrajczy�, kt�re pomog�y jej w ucieczce. Aczkolwiek za p�onn� nale�a�o
chyba uzna� nadziej�, �e padnie w�r�d nich imi� Alviarin.
- Jako� nie umiem sobie wyobrazi�, by ta al'Meara mog�a uciec do Ebou Dar i tam
udawa� Aes Sedai. Jeszcze mniej prawdopodobne wydaje si� to w przypadku Elayne,
nieprawda�?
- Kaza�a� odszuka� Elayne, Matko. Twierdzi�a�, �e to r�wnie wa�ne jak uwi�zanie
al'Thora na smyczy. Kiedy znajdowa�a si� w otoczeniu trzystu rebeliantek w
Salidarze, zrobienie czegokolwiek by�o niemo�liwe, ale w Pa�acu Tarasin nie
b�dzie r�wnie bezpieczna.
- Nie mam czasu na plotki i pog�oski. - Elaida cedzi�a ka�de s�owo z pogard�.
Czy�by Alviarin wiedzia�a wi�cej ni� powinna, skoro wspomnia�a o al'Thorze i
uwi�zywaniu go na smyczy? - Sugeruj�, by� raz jeszcze przeczyta�a raport Tarny,
a potem w my�lach zada�a sobie pytanie, czy nawet rebeliantki pozwoli�yby
Przyj�tej udawa�, �e ma prawo nosi� szal?
Alviarin czeka�a z udawan� cierpliwo�ci�, a� Elaida sko�czy, po czym kolejny raz
przejrza�a sw�j plik i wyci�gn�a ze� jeszcze cztery arkusze.
- Agentka Szarych przys�a�a szkice - powiedzia�a oboj�tnie, przerzucaj�c kartki.
- To �adna artystka, ale Elayne i Nynaeve �atwo rozpozna�. - Po chwili, kiedy
Elaida wci�� nie wzi�a rysunk�w, wsun�a je na sp�d pozosta�ych papier�w.
Elaida poczu�a, �e na policzki wype�za jej rumieniec gniewu i za�enowania.
Alviarin celowo pchn�a j� na drog� b��dnego wnioskowania, nie pokazuj�c tych
szkic�w na samym pocz�tku. Zignorowa�a to - ka�da inna reakcja narazi�aby j� na
jeszcze wi�kszy wstyd - za to jej g�os zabrzmia� lodowato.
- Chc�, by je pojmano i doprowadzono przed moje oblicze.
Brak zaciekawienia na twarzy Alviarin sprawi�, �e Elaida ponownie si�
zastanowi�a, ile ta kobieta wie o rzeczach, o kt�rych nie powinna nawet mie�
poj�cia. Al'Meara pochodzi�a z tej samej wioski co al'Thor, stanowi�aby wi�c
punkt wyj�cia dla dzia�a� skierowanych przeciwko niemu. O tym wiedzia�y
wszystkie siostry, tak samo jak o tym, �e Elayne to Dziedziczka Tronu Andoru i
�e jej matka nie �yje. M�tne pog�oski wi���ce Morgase z Bia�ymi P�aszczami by�y
nonsensowne, przenigdy by si� nie zwr�ci�a do Syn�w �wiat�o�ci o pomoc. Umar�a i
nawet jej cia�o nie zosta�o odnalezione, a teraz Elayne mia�a zosta� kr�low�. Po
warunkiem, �e zostanie wyrwana z r�k rebeliantek, zanim andora�skie Domy osadz�
na Tronie Lwa Dyelin zamiast niej. Ma�o kto wiedzia�, dlaczego Elayne jest o
wiele wa�niejsza ni� jakakolwiek arystokratka z silnie ugruntowanymi
roszczeniami wzgl�dem tronu. Je�li, rzecz jasna, nie bra� pod uwag� faktu, �e
kt�rego� dnia mia�a zosta� Aes Sedai.
Elaida potrafi�a czasami Przepowiada�, dysponowa�a Talentem, kt�ry zdaniem wielu
zosta� bezpowrotnie utracony, zanim u�y�a go znowu. Ju� dawno temu
Przepowiedzia�a, �e Kr�lewski Dom Andoru dzier�y klucz do zwyci�stwa w Ostatniej
Bitwie. Min�o dwadzie�cia pi�� lat, albo nawet wi�cej, i kiedy sta�o si� jasne,
�e Morgase Trakand ostatecznie przejmie tron w Sukcesji, Elaida zwi�za�a si� z
ongi jeszcze m�od� dziewczyn�. Elaida nie mia�a poj�cia, z jakiego powodu Elayne
jest taka wa�na, ale Przepowiednie nigdy nie k�ama�y. Czasami niemal�e
nienawidzi�a tego Talentu. Nienawidzi�a rzeczy, nad kt�rymi nie mia�a kontroli.
- Chc� mie� wszystkie cztery, Alviarin. - Pozosta�e dwie by�y zapewne niewa�ne,
ale nie zamierza�a ryzykowa�. - Po�lij natychmiast m�j rozkaz do Teslyn. Przeka�
jej, a tak�e Joline, �e je�li od tej pory nie zaczn� przesy�a� regularnych
raport�w, to po�a�uj�, �e si� w og�le urodzi�y. Do��cz informacj� od tej Macury.
- Przy tym ostatnim s�owie mimowolnie wykrzywi�a usta.
Na d�wi�k tego nazwiska Alviarin drgn�a niespokojnie, i nie dziwota. Paskudny
napar Ronde Macura potrafi�by wywo�a� z�e samopoczucie u ka�dej siostry.
Wid�okorze� nie by� truj�cy - w ka�dym razie u�piony, nim cz�owiek w ko�cu si�
budzi� - niemniej jednak herbata, kt�ra przyt�pia�a w kobiecie zdolno�� do
przenoszenia Mocy, zdawa�a si� czym� wymierzonym zbyt bezpo�rednio w Aes Sedai.
Szkoda, �e ta informacja nie dotar�a do Wie�y, jeszcze zanim Galina wyruszy�a w
drog�; gdyby wid�okorze� dzia�a� na m�czyzn w taki sam spos�b, w�wczas mia�aby
znacznie u�atwione zadanie.
Cie� niepokoju widnia� na twarzy Alviarin jedynie przez moment; po kr�tkiej
chwili znowu by�a opanowana, nieugi�ta niczym czo�o lodowca.
- Jak sobie �yczysz, Matko. Jestem pewna, �e zrobi� wszystko, co zechcesz, by
okaza� pos�usze�stwo, tak, jak rzecz jasna, powinny.
Nag�y b�ysk irytacji rozpe�z� si� po my�lach Elaidy niczym ogie� po pastwisku w
czasie suszy. Los �wiata by� w jej r�kach, a tymczasem stale potyka�a si� o
drobne przeszkody pi�trz�ce si� pod stopami. Nie do��, �e musia�a si� rozprawi�
z rebeliantkami i niepos�usznymi w�adcami, to jeszcze zbyt wiele Zasiadaj�cych
co� sobie roi�o i utyskiwa�o za jej plecami. By�y niczym �yzna ziemia, kt�r�
tamta mog�a ora�. Sze�� tylko da�o jej si� bez reszty zdominowa� i podejrzewa�a,
�e tyle� samo co najmniej s�ucha�o uwa�nie instrukcji Alviarin, zanim oddawa�o
swoje g�osy. Z pewno�ci� �adna istotna kwestia nie zyskiwa�a og�lnej aprobaty,
dop�ki Alviarin nie wyrazi�a zgody. Oczywi�cie nieoficjalnie; nie istnia� �aden
wyra�ny dow�d, �e posiada bodaj strz�pek wp�ywu czy w�adzy wi�cej ni� przysta�o
na Opiekunk�, ale je�li wyrazi�a sw�j sprzeciw... Przynajmniej nie posun�y si�
tak daleko, by odrzuca� cokolwiek, co wnosi�a pod obrady Elaida. Zwleka�y tylko
i zbyt cz�sto pozwala�y temu, czego ona chcia�a, zdycha� z g�odu na posadzce.
Taka �a�osna drobnostka, a jednak trudno powiedzie�, by poprawia�a jej nastr�j.
Niekt�re Amyrlin stawa�y si� czym� niewiele wi�cej ni� marionetkami, kiedy
Komnata zasmakowa�a w negacji wszystkiego, z czym si� do niej zwraca�y.
Zwitek papieru zaszele�ci� cichutko, kiedy zacisn�a d�onie w pi�ci.
@"Pier�cie� zosta� umieszczony w nozdrzach byka".
Alviarin swym opanowaniem przypomina�a marmurowy pos�g, jednak Elaida przesta�a
si� przejmowa�. Pasterz by� ju� w drodze. Rebeliantki zostan� zniszczone,
Komnata zastraszona, Alviarin rzucona na kolana, a wszyscy odszczepie�czy w�adcy
przywo�ani do porz�dku, pocz�wszy od Tenobii z Saldaei, kt�ra si� ukry�a, �eby
tylko unikn�� spotkania z jej emisariuszk�, a sko�czywszy na Mattinie
Stepaneosie z Illian, kt�ry znowu pr�bowa� gra� na wszystkie fronty
r�wnocze�nie, staraj�c si� zawrze� ugod� i z ni�, i z Bia�ymi P�aszczami, a
tak�e, o ile si� orientowa�a, z al'Thorem. Elayne zostanie usadzona na tronie w
Caemlyn, wiedz�c doskonale, komu to zawdzi�cza; jej brat nie wejdzie w drog�, bo
go tam nie b�dzie. Odrobina czasu sp�dzonego w Wie�y sprawi, �e dziewczyna
stanie si� niczym wilgotna glina w r�kach Elaidy.
- Chc�, by tych m�czyzn wyrwano z korzeniami, Alviarin. - Nie musia�a m�wi�,
kogo ma na my�li; po�owa Wie�y nie rozprawia�a o niczym innym jak o m�czyznach
w Czarnej Wie�y; druga po�owa szepta�a o nich po k�tach.
- S� te� pewne niepokoj�ce doniesienia, Matko. - Alviarin raz jeszcze przejrza�a
papiery, ale Elaida uzna�a, �e tym razem po prostu musia�a czym� zaj�� d�onie.
Nie wyci�gn�a ju� �adnej innej kartki i nawet je�li naprawd� nic nie mog�o
g��biej poruszy� tej kobiety, to wobec tak nies�ychanego siedliska zarazy, jakim
by�y okolice Caemlyn, nie potrafi�a zosta� oboj�tna.
- Jeszcze jakie� plotki? Wierzysz w opowie�ci o tych tysi�cach ci�gn�cych do
Caemlyn w odpowiedzi na t� jego obrzydliw� amnesti�? - Nie by�a to po�ledniejsza
ze sprawek al'Thora, ale raczej nie dawa�a powod�w do niepokoju. To tylko sterta
nieczysto�ci, kt�r� nale�a�o usun��, zanim Elayne zostanie koronowana w Caemlyn.
- Oczywi�cie, �e nie, Matko, ale...
- Pokieruje tym Toveine; to zadanie pozostaje w gestii Czerwonych. - Toveine
Gazal od pi�tnastu lat przebywa�a poza Wie��, dop�ki Elaida nie wezwa�a jej z
powrotem. Pozosta�e dwie Zasiadaj�ce, kt�re zrezygnowa�y i jednocze�nie uda�y
si� na "dobrowoln�" emerytur�, sta�y si� obecnie kobietami o rozbieganym wzroku,
ale w odr�nieniu od Lirene i Tsutamy, Toveine jeszcze bardziej stwardnia�a na
swym samotniczym wygnaniu. - Ma dosta� pi��dziesi�t si�str. - W tej Czarnej
Wie�y nie mog�o znajdowa� si� wi�cej jak dw�ch albo trzech m�czyzn, kt�rzy
rzeczywi�cie potrafili przenosi�; tego Elaida by�a pewna. Pi��dziesi�t si�str
powinno unieszkodliwi� ich bez trudu. Ale by� mo�e b�d� tam r�wnie� inni, z
kt�rymi trzeba si� rozprawi�. R�ni s�u�alcy, poszukiwacze przyg�d, g�upcy pe�ni
pr�nych nadziei i niedorzecznych ambicji. - I ma te� zabra� stu... nie, dwustu
cz�onk�w Gwardii.
- Czy jeste� pewna, �e to roztropne? Pog�oski o ich sile s� z pewno�ci�
ob��ka�cze, jednak agentka Zielonych w Caemlyn twierdzi, jakoby w tej Czarnej
Wie�y by�o ich co najmniej czterystu. To sprytna kobieta. Jak si� zdaje,
policzy�a fury dostawcze, kt�re wyje�d�aj� z miasta. Zapewne s� ci tak�e znane
plotki, �e jest z nimi Mazrim Taim.
Elaida postara�a si�, by jej twarz pozosta�a nieruchoma, i ledwie jej si� to
uda�o. Przecie� zabroni�a wymienia� imi� Taima, a teraz zrobi�o jej si�
niedobrze na my�l o tym, �e si� nie odwa�y - nie odwa�y! - wymierzy� Alviarin
�adnej kary. Kobieta patrzy�a jej prosto w oczy; tym razem brak obowi�zkowego
"Matko" by� uderzaj�cy. I to zuchwa�e pytanie, podaj�ce w w�tpliwo�� roztropno��
jej dzia�a�! Przecie� ona jest Zasiadaj�c� na Tronie Amyrlin! Nie pierwsz�
po�r�d r�wnych - Zasiadaj�c� na Tronie Amyrlin!
Otworzywszy najwi�ksz� z lakierowanych szkatu�ek, zobaczy�a rze�bione z ko�ci
s�oniowej miniatury u�o�one na szarym aksamicie. Ogl�danie kolekcji cz�sto j�
uspokaja�o, ale cz�ciej jeszcze, podobnie jak rob�tki na drutach, kt�re
uwielbia�a, dawa�o jasno do zrozumienia temu, kto jej towarzyszy�, gdzie
w�a�ciwie jest jego miejsce; bo skoro najwyra�niej po�wi�ca�a miniaturom wi�cej
uwagi ni�li temu, co owa osoba mia�a do powiedzenia... Najpierw pog�adzi�a
znakomicie wykonanego kota, l�ni�cego i kszta�tnego, potem kobiet� w zdobnych
szatach z jakim� osobliwym zwierz�tkiem, zapewne tworem wyobra�ni rze�biarza,
przycupni�tym na jej ramieniu, a dopiero po chwili wybra�a wykrzywion� w �uk
ryb�, wyrze�bion� tak misternie, �e wygl�da�a prawie jak �ywa, mimo i� ko��
po��k�a ju� ze staro�ci.
- Czterystu awanturnik�w, Alviarin. - Czu�a si� ju� znacznie spokojniejsza,
zobaczy�a bowiem, jak usta Alviarin si� zacisn�y. Tylko nieznacznie, ale
rozkoszowa�a si� ka�d� chwil� s�abo�ci tej kobiety. - O ile rzeczywi�cie jest
ich tam tylu. Tylko dure� uwierzy�by, �e wi�cej ni� dw�ch albo trzech potrafi
przenosi�. I to w najlepszym razie! Przez ostatnie dziesi�� lat znalaz�y�my
zaledwie sze�ciu m�czyzn obdarzonych t� zdolno�ci�. Zaledwie dwudziestu
czterech podczas ostatnich dwudziestu lat. Poza tym wiesz sama, jak drobiazgowe
prowadzi�y�my poszukiwania. Co za� si� tyczy Taima... - Wym�wiwszy to imi�,
poczu�a pieczenie w ustach; jedyny fa�szywy Smok, kt�remu kiedykolwiek uda�o si�
uciec z r�k Aes Sedai, zanim zd��y�y go poskromi�. Nie chcia�a, by taki epizod
zosta� odnotowany w Kronikach spisanych za jej panowania, z pewno�ci� nie,
dop�ki nie zadecyduje, jak go opisa�. Obecnie Kroniki nie m�wi�y nic o tym, co
si� zdarzy�o po jego pojmaniu.
Przejecha�a kciukiem po �uskach ryby.
- On nie �yje, Alviarin, w przeciwnym razie ju� dawno us�ysza�yby�my o nim. I
nie s�u�y�by al'Thorowi. Uwa�asz, �e m�g�by nadal utrzymywa�, �e jest Smokiem
Odrodzonym, gdyby s�u�y� Smokowi Odrodzonemu? Czy uwa�asz, �e m�g�by przebywa� w
Caemlyn, gdzie z pewno�ci� przynajmniej Davram Bashere pr�bowa�by go zabi�? -
Kciuk zacz�� sun�� szybciej po figurce z ko�ci s�oniowej, kiedy sobie
przypomnia�a, �e Marsza�ek-Genera� Saldaei bawi w Caemlyn i przyjmuje rozkazy od
al'Thora. Do czego zmierza Tenobia? �adna z tych my�li nie odbi�a si� wszak�e na
twarzy Elaidy, kt�ra pozosta�a tak g�adka, �e r�wnie dobrze mog�aby nale�e� do
jednej z figurek.
- Dwadzie�cia cztery to liczba, kt�r� niebezpiecznie wymawia� na g�os -
stwierdzi�a Alviarin ze z�owr�bnym spokojem - r�wnie gro�na jak dwa tysi�ce.
Kroniki odnotowuj� jedynie szesnastu. By�oby to ostatni� rzecz�, jakiej nam
trzeba, gdyby tamte lata znowu o sobie przypomnia�y. Albo gdyby siostry, kt�re
wiedz� jedynie tyle, ile im powiedziano, pozna�y prawd�. Nawet te, kt�re
sprowadzi�a� z powrotem, dochowuj� milczenia.
Elaida zrobi�a rozbawion� min�. O tym, �e Alviarin pozna�a prawd� o tamtych
latach dopiero po swym wyniesieniu do godno�ci Opiekunki, dowiedzia�a si� drog�
osobistych docieka�. Z czego Alviarin niekoniecznie zdawa�a sobie spraw�. W
ka�dym razie nie mog�a by� pewna.
- C�rko, ja takich obaw nie �ywi�, niezale�nie od tego, co mog�oby wyj�� na jaw.
Kt� mia�by mnie kara�, a je�li ju�, to na jakiej podstawie? - To udatnie
omija�o prawd�, ale najwyra�niej nie zrobi�o na tamtej najmniejszego wra�enia.
- Kroniki odnotowuj� przypadki kilku Amyrlin, kt�re zosta�y publicznie ukarane z
jakich� zazwyczaj niejasnych powod�w, ale zawsze mi si� wydawa�o, �e tak w�a�nie
jaka� Amyrlin kaza�aby to opisa�, gdyby stwierdzi�a, �e nie ma �adnego wyboru
opr�cz...
Elaida uderzy�a d�oni� w st�.
- Do��, c�rko! To ja jestem prawem Wie�y! To, co do tej pory ukrywano,
pozostanie ukryte z takiego samego powodu, dla jakiego tak by�o przez lat
dwadzie�cia: dobra Bia�ej Wie�y. - Dopiero w tym momencie poczu�a b�l we wn�trzu
d�oni; unios�a r�k�, ods�aniaj�c ryb� p�kni�t� na dwie po�owy. Ile ta ryba mia�a
lat? Pi��set? Tysi�c? Omal nie zadygota�a z w�ciek�o�ci. W ka�dym razie
znienacka jej g�os st�a�. - Toveine ma poprowadzi� pi��dziesi�t si�str i dwustu
cz�onk�w Gwardii Wie�y do Caemlyn, do Czarnej Wie�y, a tam maj� poskromi�
wszystkich m�czyzn zdolnych do przenoszenia, a nast�pnie powiesi� ich wraz z
tyloma, ilu zdo�aj� pojma� �ywcem. - Alviarin nawet nie mrugn�a, s�ysz�c o
takim pogwa�ceniu prawa Wie�y. Elaida m�wi�a prawd�, tak jak sobie j�
wyobra�a�a; bior�c to pod uwag�, bior�c pod uwag� wszystko inne, rzeczywi�cie
by�a prawem Wie�y. - A skoro ju� o tym mowa, martwych te� maj� wiesza�. Niech to
stanowi ostrze�enie dla ka�dego m�czyzny, kt�remu zachce si� dotyka�
Prawdziwego �r�d�a. Przeka� Toveine, �e ma do mnie przyj��. Chc� zaznajomi� si�
z jej planem.
- Stanie si�, jak ka�esz, Matko. - Odpowied�, ch�odna i g�adka, nieodparcie
kojarzy�a si� z wyrazem twarzy Alviarin. - Aczkolwiek, o ile wolno mi co�
zasugerowa�, mo�e zechcesz przemy�le� pomys� wysy�ania a� tylu si�str z Wie�y.
Rebeliantki ewidentnie uzna�y twoj� ofert� za kusz�c�. Ju� nie przebywaj� w
Salidarze, ruszy�y w drog�. Doniesienia przysz�y z Altary, ale do tej pory
dotar�y ju� zapewne do Murandy. I wybra�y te� swoj� w�asn� Amyrlin. - Obrzuci�a
wzrokiem arkusz na wierzchu pliku papier�w, jakby szuka�a tego nazwiska. -
Egwene al'Vere, jak si� zdaje.
Fakt, �e Alviarin zwleka�a z przekazaniem najwa�niejszej wiadomo�ci a� do teraz,
powinien by� sprawi�, �e Elaida eksploduje ze z�o�ci. A tymczasem odrzuci�a
g�ow� w ty� i zanios�a si� �miechem. Nie przytupywa�a nogami jedynie dlatego, �e
nale�a�o zachowa� godno��. Na widok zdziwienia na twarzy Alviarin zacz�a si�
�mia� jeszcze serdeczniej, a� wreszcie musia�a wytrze� oczy.
- Ty tego nie zrozumiesz - powiedzia�a, kiedy nareszcie by�a zdolna co�
wykrztusi� pomi�dzy napadami weso�o�ci. - Dlatego w�a�nie jeste� Opiekunk�,
Alviarin, a nie Zasiadaj�c�. Gdyby� zasiada�a w Komnacie, b�d�c tak �lepa, to po
niespe�na miesi�cu pozosta�e umie�ci�yby ci� w jakiej� gablocie i wyjmowa�y z
niej dopiero wtedy, kiedy potrzebowa�yby twojego g�osu.
- Rozumiem dostatecznie du�o, Matko. - W g�osie Alviarin nie s�ysza�o si�
wzburzenia; w rzeczy samej by�by zdolny okry� szronem mury. - Rozumiem, �e
trzysta, a mo�e i wi�cej zbuntowanych Aes Sedai maszeruje na Tar Valon razem z
armi� dowodzon� przez Garetha Bryne'a uznawanego powszechnie za znamienitego
stratega. Nawet je�li odrzuci� co bardziej niedorzeczne doniesienia, ta armia
mo�e liczy� ponad dwadzie�cia tysi�cy �o�nierzy, a skoro wiedzie ich Bryne, to
mog� werbowa� rekrut�w we wszystkich wioskach i miastach, jakie napotkaj� na
swej drodze. Nie przypuszczam, by mia�y naprawd� nadziej� opanowa� miasto, rzecz
jasna, ale dalej nie ma w tym nic do �miechu. Kapitan Naczelny Chubain powinien
otrzyma� rozkaz przeprowadzenia wzmo�onej rekrutacji do Gwardii Wie�y.
Ponury wzrok Elaidy pad� na p�kni�t� ryb�; wsta�a i zamaszystym krokiem podesz�a
do najbli�szego okna, staj�c plecami do Alviarin. Widok pa�acu w budowie zmy�
gorzki smak z ust, swoj� rol� odegra� tak�e skrawek papieru, kt�ry wci��
�ciska�a w d�oni.
U�miechn�a si� do wyobra�enia przysz�ego pa�acu.
- Trzysta rebeliantek, owszem, ale powinna� raz jeszcze przeczyta� raport Tarny.
Co najmniej sto jest ju� bliskich za�amania. - Ufa�a do pewnego stopnia Tarnie,
Czerwonej, kt�ra nie mia�a w g�owie miejsca na bzdury i kt�ra twierdzi�a, �e
rebeliantki podskakuj� na widok w�asnych cieni. Zdesperowane owce skrycie
poszukuj�ce pasterza, tak je okre�li�a. Niby dzikuska, a jednak rozs�dna. Tarna
powinna niebawem wr�ci�; zapewne przedstawi dok�adniejszy raport. Co wcale nie
znaczy�o, by takowy by� potrzebny. Plany Elaidy ju� przynosi�y owoce. Ale to
trzyma�a w tajemnicy.
- Tarna jest zawsze pewna, �e potrafi zmusi� ludzi, by robili to, czego bez
w�tpienia i tak nie zrobi�. - Czy w tych s�owach by�a jaka� emfaza, jakie�
dodatkowe znaczenie? Elaida postanowi�a to zignorowa�. Wiele musia�a znosi� ze
strony Alviarin, ale jej dzie� jeszcze nadejdzie. I to ju� niebawem.
- A co si� tyczy ich armii, c�rko, ona twierdzi, �e liczy co najwy�ej dwa albo
trzy tysi�ce m�czyzn. Gdyby by�o ich wi�cej, to ju� by si� postarali, �eby ich
zobaczy�a, chc�c nas zastraszy�. - Zdaniem Elaidy w doniesieniach agent�w zawsze
kry�a si� przesada, kt�ra mia�a sprawi�, by wydawa�y si� bardziej cenne. Ufa�
mo�na by�o jedynie siostrom. A w ka�dym razie Czerwonym siostrom. Niekt�rym. -
Jednak nic by mnie to nie obesz�o, gdyby mieli dwadzie�cia tysi�cy, pi��dziesi�t
albo nawet i sto. Czy chocia� si� domy�lasz, dlaczego? - Kiedy si� odwr�ci�a, na
twarzy Alviarin malowa� si� wyraz doskona�ego opanowania, maska skrywaj�ca �lep�
ignorancj�. - Zdajesz si� dobrze orientowa� we wszelkich aspektach prawa Wie�y.
Jaka kara czeka rebeliantki?
- Dla przyw�dczy� - wolno powiedzia�a Alviarin - ujarzmienie. - Skrzywi�a si�
lekko, a jej sp�dnice zako�ysa�y si� nieznacznie, kiedy przest�pi�a z nogi na
nog�. Znakomicie. O tym wiedzia�y nawet Przyj�te, a tymczasem ona nie potrafi�a
zrozumie�, dlaczego Elaida o to pyta. Bardzo dobrze. - A tak�e dla wielu innych.
- By� mo�e.
Przyw�dczynie, a w ka�dym razie ich wi�kszo��, mog�y unikn�� ujarzmienia, pod
warunkiem, �e podda�y si� w nale�yty spos�b. Najni�sz� przewidzian� prawem kar�
by�a ch�osta w Wielkiej Komnacie przed zgromadzeniem si�str, po kt�rej
nast�powa� okres co najmniej roku i jednego dnia publicznej pokuty. Nigdzie
jednak nie by�o powiedziane, �e kar� nale�a�o odby� natychmiast; b�d� pokutowa�
miesi�c tu, miesi�c tam i tak przez najbli�sze dziesi�� lat, bezustannie
przypominaj�c innym, jak ko�czy si� stawianie oporu Elaidzie. Naturalnie
niekt�re musia�y zosta� ujarzmione - Sheriam, kilka ze znaczniejszych,
samozwa�czych Zasiadaj�cych - tylko kilka, by wpoi� pozosta�ym strach przed
zrobieniem b��dnego kroku, bez r�wnoczesnego os�abiania Wie�y. Bia�a Wie�a musi
stanowi� jedno�� i by� silna. Silna i ca�kowicie podporz�dkowana.
- Tylko jedna zbrodnia po�r�d tych, kt�re pope�ni�y, bezwzgl�dnie domaga si�
ujarzmienia. - Alviarin otwar�a usta. W zamierzch�ej przesz�o�ci zdarza�y si�
bunty, zagrzebane tak g��boko w historii, �e niewiele si�str o nich wiedzia�o;
Kroniki milcza�y, listy ujarzmionych i straconych by�y ukryte w zapisach
dost�pnych jedynie Amyrlin, Opiekunce i Zasiadaj�cym, nie licz�c kilku
bibliotekarek, kt�re je przechowywa�y. Elaida nie dopu�ci�a Alviarin do g�osu. -
Ka�da kobieta, kt�ra bezpodstawnie ro�ci sobie prawo do tytu�u Zasiadaj�cej na
Tronie Amyrlin, winna by� ujarzmiona. Je�eli one wierzy�y, �e maj� jakiekolwiek
szanse na powodzenie, to w takim razie ich Amyrlin powinna zosta� Sheriam,
Lelaine, Carlinya albo kt�ra� z pozosta�ych. - Tarna donios�a, �e Romanda Cassin
zrezygnowa�a z emerytury; Romanda z pewno�ci� chwyci�aby stu�� obiema r�kami,
gdyby dostrzeg�a chocia� jedn� dziesi�t� szansy. - A zamiast tego wybra�y
Przyj�t�!
Elaida pokr�ci�a g�ow� ze z�o�liwym rozbawieniem. Mog�a zacytowa� ka�de s�owo
prawa stanowi�cego warunki, zgodnie z kt�rymi jaka� kobieta mog�a by� wybrana
Amyrlin - sama, ostatecznie, zrobi�a z niego dobry u�ytek - nigdzie nie by�o
powiedziane, �e powinna by� pe�n� siostr�. To by�o oczywiste, ale nie zosta�o
sformu�owane wprost i rebeliantki skorzysta�y z tej luki.
- One wiedz�, �e ich sprawa jest beznadziejna, Alviarin. B�d� si� nadyma� i
odgra�a�, pr�bowa� jako� uchroni� przed kar�, po czym rzuc� dziewczyn� na
po�arcie. - Co za szkoda. Ta al'Vere stanowi�a jeszcze jeden wa�ny punkt
strategii przeciwko al'Thorowi, a gdyby osi�gn�a sw� pe�n� si�� w Jedynej Mocy,
w�wczas sta�aby si� najsilniejsz� z si�str od tysi�ca lat albo i d�u�ej.
Naprawd� szkoda.
- Gareth Bryne i jego armia wcale mi si� nie kojarz� z pustym zad�ciem. B�d�
potrzebowali pi�ciu albo sze�ciu miesi�cy, �eby dotrze� do Tar Valon. W tym
czasie Naczelny Kapitan Chubain powi�kszy szeregi Gwardii...
- Ich armia - wycedzi�a szyderczo Elaida. Co za idiotka z tej Alviarin; za
fasad� ch�odu kry�a si� natura kr�lika. Jeszcze chwila, a zacznie powtarza� te
bzdury autorstwa Sanche, �e Przekl�ci wydostali si� na wolno��. Rzecz jasna nie
zna�a sekretu, ale tak czy owak... - Farmerzy z pikami, rze�nicy z �ukami i
krawcy na koniach! Na ka�dym kroku b�d� rozmy�lali o B�yszcz�cych Murach, kt�re
zatrzyma�y Artura Hawkwinga. - Nie, nie kr�lik. �asica. Ale pr�dzej czy p�niej
jej futro ozdobi r�bek p�aszcza Elaidy. Niechaj �wiat�o�� sprawi, by sta�o si�
to jak najszybciej. - Z ka�dym krokiem b�d� tracili jednego cz�owieka, o ile nie
dziesi�ciu. Nie by�abym zdziwiona, gdyby nasze rebeliantki pojawi�y si� tutaj
tylko w towarzystwie swoich Stra�nik�w. - Zbyt wielu ludzi wiedzia�o o roz�amie
w Wie�y. Rzecz jasna, kiedy rebelia zostanie rozbita, b�dzie mo�na sprawi�, by
wszystko wydawa�o si� jakim� spiskiem, elementem d��e� m�odego al'Thora do
w�adzy, by� mo�e. Przeminie wiele lat i wiele pokole�, zanim wspomnienia
zbledn�. Wszystkie rebeliantki, wszystkie co do jednej, drogo za to zap�ac�.
Elaida zacisn�a d�o� w pi��, jakby chwyta�a je wszystkie za gard�a. Albo
cho�by sam� Alviarin.
- Zamierzam je z�ama�, c�rko. P�kn� niczym przegni�y melon. - Mia�a to osi�gn��
dzi�ki swej tajemnicy, cho�by nie wiadomo ilu farmer�w i krawc�w uczepi�o si�
Garetha Bryne'a, ale niech sobie tamta my�li, co chce. I nagle nasz�a j�
Przepowiednia, pewno�� wobec rzeczy, kt�rych nie widzia�aby wyra�niej, nawet
gdyby je przed ni� u�o�ono. Dzi�ki tej pewno�ci by�a gotowa na �lepo zst�pi� w
przepa�� z urwiska. - Bia�a Wie�a stanie si� na powr�t ca�o�ci�, silniejsz� ni�
kiedykolwiek. Rand al'Thor stawi si� przed Zasiadaj�c� na Tronie Amyrlin i pozna
jej gniew. Czarna Wie�a zostanie zniszczona w krwi i ogniu, a po jej terenie
przejd� siostry. To w�a�nie Przepowiadam.
Jak zwykle po Przepowiedni dygota�a i �apczywie chwyta�a oddech. Zmusi�a si�, by
sta� nieruchomo i prosto, a oddycha� powoli; nigdy nie pozwala�a, by kto�
widzia� j� s�ab�. Za to Alviarin... Wytrzeszczy�a oczy najszerzej jak si� da�o i
sta�a tak, z otwartymi ustami, jakby zapomnia�a, co chcia�a powiedzie�. Ze
zwitka dokument�w, kt�ry trzyma�a w d�oniach, wy�lizgn�� si� jaki� papier i omal
nie upad� na posadzk�, zanim zd��y�a go z�apa�. To sprawi�o, �e oprzytomnia�a. W
mgnieniu oka na powr�t wdzia�a mask� spokoju, idealne wcielenie opanowania Aes
Sedai, ale najwyra�niej wstrz�sn�o ni� a� po same trzewia. No i bardzo dobrze.
Niech si� gryzie pewno�ci� zwyci�stwa Elaidy. Gryzie i po�amie na niej z�by.
Elaida zrobi�a g��boki wdech i ponownie usadowi�a si� za stolikiem do pisania,
od�o�ywszy p�kni�t� ryb� na bok, tak, by nie musia�a jej ogl�da�. Czas najwy�szy
skorzysta� z owoc�w zwyci�stwa.
- Oto twoje dzisiejsze zadania, c�rko. Pierwszy list zostanie wystosowany do
Lady Caraline Damodred...
Elaida przedstawi�a szczeg�owo swoje plany, uzupe�niaj�c to, co Alviarin ju�
wiedzia�a, ujawniaj�c to, czego jeszcze nie wiedzia�a, bo ostatecznie Amyrlin
musia�a wsp�pracowa� ze swoj� Opiekunk�, cho�by nie wiadomo jak bardzo
nienawidzi�a tej kobiety. Przyjemnie by�o patrze� w oczy Alviarin i widzie�, jak
si� zastanawia, czego jeszcze nie wie. I kiedy Elaida rz�dzi�a i dzieli�a �wiat
mi�dzy Oceanem Aryth a Grzbietem �wiata, w jej umy�le pl�sa� obraz m�odego
al'Thora zd��aj�cego ku niej niczym nied�wied� zamkni�ty w klatce, zmierzaj�cego
na nauk� ta�ca, kt�rym mia� zarabia� na swoje kolacje.
Kroniki raczej nie b�d� mog�y opisa� lat Ostatniej Bitwy bez wzmianki o Smoku
Odrodzonym, niemniej jednak Elaida wiedzia�a, �e jedno nazwisko b�dzie
wa�niejsze od pozosta�ych. Elaida do Avriny a'Roihan, najm�odsza c�rka
po�ledniejszego Domu na p�nocy Murandy, przejdzie do historii jako najlepsza i
najsilniejsza Zasiadaj�ca na Tronie Amyrlin, Amyrlin wszech czas�w.
Najpot�niejsza kobieta w historii �wiata. Kobieta, kt�ra uratowa�a ludzko��.
Aielowie, stoj�cy w g��bokiej kotlinie mi�dzy niskimi, poro�ni�tymi zbr�zowia��
traw� wzg�rzami, nieczuli na tumany kurzu nawiewanego przez porywisty wiatr,
wygl�dali niczym rze�bione figurki. Fakt, �e o tej porze roku ziemi� powinny ju�
okrywa� �nie�ne zaspy, bynajmniej ich nie k�opota�; �aden nigdy nie widzia�
�niegu, a ten �ar lej�cy si� jak z wn�trza pieca, mimo �e s�o�ce jeszcze nie
dotar�o do zenitu, by� i tak l�ejszy ni� tam, sk�d pochodzili. Ca�� uwag�
skupili na po�udniowym wzniesieniu, w oczekiwaniu na sygna�, kt�ry mia�
zapowiedzie�, �e oto nadchodzi przeznaczenie Aiel�w Shaido.
Sevanna z wygl�du niczym si� nie r�ni�a od pozosta�ych, mimo i� jej obecno��
oznacza� wianek z Panien, kt�re przykucn�y swobodnie na pi�tach, z ciemnymi
zas�onami zakrywaj�cymi im twarze a� po oczy. Ona r�wnie� czeka�a, i to znacznie
bardziej niecierpliwie, ni�li ch�tna by�a zdradzi�, ale nie a� tak, by nie
liczy�o si� dla niej nic poza tym. To by� pierwszy pow�d, dla kt�rego to ona
dowodzi�a, a inni jej s�uchali. Drugi stanowi� fakt, i� ona wiedzia�a, co si�
stanie, gdy cz�owiek przestanie pozwala�, by przebrzmia�y obyczaj i przestarza�a
tradycja wi�za�y mu r�ce.
Pod��aj�c za nieznacznym b�yskiem jej zielonych oczu, mo�na by�o dostrzec
dwunastu m�czyzn i jedn� kobiet�, ka�de z okr�g�� tarcz� z byczej sk�ry oraz
trzema albo czterema kr�tkimi w��czniami, odzianych w szarobr�zowe cadin'sor,
kt�re tutaj stapia�y si� z t�em r�wnie dobrze jak w Ziemi Trzech Sfer. Efalin,
kt�ra ukry�a swe siwe, kr�tkie w�osy pod shouf� udrapowan� na g�owie, zerka�a od
czasu do czasu w t� sam� stron� co Sevanna; denerwowa�a si�, o ile by�o to
mo�liwe w przypadku Panny W��czni. Cz�� Panien Shaido uda�a si� na po�udnie, by
si� przy��czy� do tych idiotek wlok�cych si� za Randem al'Thorem, i Sevanna nie
w�tpi�a, �e pozosta�e te� o tym gadaj�. Efalin zapewne si� zastanawia, czy danie
Sevannie eskorty z�o�onej z Panien, jakby by�a kiedy� Far Dareis Mai, wystarczy,
�eby z�agodzi� te nastroje. Ale Efalin przynajmniej nie mia�a w�tpliwo�ci, kto
sprawuje prawdziw� w�adz�.
M�czy�ni, kt�rzy dowodzili spo�eczno�ciami wojownik�w Shaido, podobnie jak
Efalin obserwowali wzniesienie, przynajmniej wtedy, kiedy nie mierzyli si�
nawzajem wzrokiem. Zw�aszcza zwalisty Maeric, kt�ry nale�a� do Seia Doon, oraz
Bendhuin z twarz� pokryt� bliznami, z Far Aldazar Din. Kiedy ten dzie� dobiegnie
wreszcie ko�ca, nic ju� nie powstrzyma Shaido przed wys�aniem m�czyzny do
Rhuidean, by tam, o ile rzecz jasna prze�yje, zosta� naznaczony na wodza klanu.
Zanim to jednak nast�pi, Sevanna wypowiada� si� b�dzie jako w�dz, poniewa� by�a
wdow� po ostatnim z nich. Po dw�ch ostatnich. A ci, kt�rzy przeb�kiwali, �e
przynosi pecha, niech si� ud�awi�.
Bransolety ze z�ota i z ko�ci s�oniowej zaszcz�ka�y cicho, kiedy wyg�adzi�a
ciemny szal na ramionach i poprawi�a naszyjniki. Je r�wnie� wykonano ze z�ota i
ko�ci s�oniowej, ale by� w�r�d nich jeden z samych pere� i rubin�w - nale�a�
niegdy� do pewnej arystokratki z mokrade�; teraz kobieta ta nosi�a biel i
us�ugiwa�a razem z innymi gai'shain w g�rach zwanych Sztyletem Zab�jcy Rodu - z
rubinem wielko�ci ma�ego kurzego jaja, kt�ry spoczywa� mi�dzy jej piersiami.
Mieszka�cy mokrade� stanowili �r�d�o bogatych �up�w. Promienie s�o�ca odbi�y si�
zielonym p�omieniem od wielkiego szmaragdu na palcu Sevanny; te k�ka noszone na
palcach to jeden z obyczaj�w mieszka�c�w mokrade� wart przej�cia. B�dzie ich
mia�a wi�cej pod warunkiem, �e dor�wnaj� wspania�o�ci� temu.
Wi�kszo�� m�czyzn uwa�a�a, �e to Maeric albo Bendhuin b�d� pierwszymi, kt�rzy
uzyskaj� zgod� M�drych na przej�cie pr�by Rhuidean. Jedynie Efalin podejrzewa�a,
�e �aden jej nie uzyska, ale tylko podejrzewa�a; by�a r�wnie� dostatecznie
przebieg�a, by wyrazi� swe przypuszczenia, tylko przed Sevann� i nikim innym.
Tamci nie byli w stanie ogarn�� swymi umys�ami mo�liwo�ci zerwania ze starym, a
Sevanna, mimo i� a� si� pali�a z niecierpliwo�ci, by przywdzia� nowe, doskonale
zdawa�a sobie spraw�, �e musi ich prowadzi� krok za krokiem. Ju� i tak wiele si�
zmieni�o w dawnych obyczajach, odk�d Shaido pokonali Mur Smoka i wkroczyli na
mokrad�a-nadal mokre w por�wnaniu z Ziemi� Trzech Sfera zmieni� si� mia�o
jeszcze wi�cej. Kiedy al'Thor wpadnie ju� w jej r�ce, kiedy ona po�lubi
Car'a'carna, wodza wodz�w wszystkich Aiel�w (te bzdury ze Smokiem Odrodzonym
zostan� uznane za g�upie wymys�y mieszka�c�w mokrade�) - zacznie funkcjonowa�
nowy spos�b wybierania wodz�w klan�w, a tak�e wodz�w szczep�w. A mo�e nawet
przyw�dc�w spo�eczno�ci wojownik�w. B�d� mianowani przez Rand al'Thora. Rzecz
jasna kierowany przez ni�. A to zaledwie pocz�tek. Na przyk�ad ten pomys� -
zaczerpni�ty od mieszka�c�w mokrade� - przekazywania posiadanej rangi dzieciom
oraz dzieciom dzieci.
Wiatr przez moment zacz�� dmucha� jeszcze gwa�towniej, wiej�c ku po�udniu.
Zag�uszy� odg�osy koni i woz�w mieszka�c�w mokrade�.
Znowu poprawi�a szal, potem zd�awi�a wype�zaj�cy na usta grymas. Za �adne skarby
nie wolno jej okaza� zdenerwowania. Rzut oka w prawo uspokoi� jej wzburzenie
r�wnie szybko, jak si� zrodzi�o. Tam zgromadzi�o si� ponad dwie�cie M�drych
Shaido, kt�rych przynajmniej cz�� normalnie wpatrywa�aby si� w ni� niczym s�py,
ale tym razem utkwi�y spojrzenia we wzniesieniu. Niejedna nerwowo poprawia�a
szal albo wyg�adza�a baniast� sp�dnic�. Sevanna wyd�a usta. Na niekt�rych
twarzach perli� si� pot. Pot! Gdzie ich honor, skoro okazuj� zdenerwowanie na
oczach pozosta�ych?
Wszystkie nieznacznie zesztywnia�y, kiedy pojawi� si� nad nimi jaki� m�ody Sovin
Nai, schodz�cy w d� i opuszczaj�cy jednocze�nie zas�on�. Podszed� prosto do
niej, tak jak nale�a�o, ale, ku jej iryt