2325

Szczegóły
Tytuł 2325
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

2325 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 2325 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

2325 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Danielle Steel Rytm serca PWZN "Print 6" Lublin 1995 Adaptacja na podstawie ksi��ki pod tym samym tytu�em wydanej przez Wydawnictwo "Ksi��nica" Katowice 1994 dla Zary,@ s�odkiego uosobienia@ rytmu mojego �ycia,@ niechaj zawsze towarzyszy ci mi�o�� i rado��...@ i dla twojego tatusia,@ kt�ry obdarowa� mnie hojnie@ wielkim uczuciem, weselem@ i biciem tylu kochanych serduszek@ z mi�o�ci� p�yn�c� z g��bi mojego serca D.S. Rytm serca uderzenie,@ po nim lekki tupot,@ ciekawo��, gdzie to jest,@ w g��bi serca,@ s�odycz serca,@ s�odkie sny,@ rytm serca -@ najwspanialsza muzyka,@ d�o� w d�oni koi moje obawy,@ s�yszany noc� odg�os ukochanych st�p,@ najskrytsze nadzieje o szcz�ciu,@ ja�niej�ca mi�o��,@ dar z niebios,@ najczulsza ko�ysanka,@ cud male�kich n�ek,@ kt�re przysz�y na �wiat,@ z jednym uderzeniem serca,@ �piewaj�c@ s�odk� piosneczk�,@ moje serce na zawsze@ do ciebie nale�y,@ ten zwi�zek wieczny,@ ta wi� tak mocna,@ z naszej mi�o�ci wielkiej i czystej,@ m�w szeptem,@ dziecko �pi,@ nasza mi�o�� nigdy si� nie sko�czy,@ pod niebem us�anym gwiazdami@ moje serce nie przestanie bi� dla ciebie --------------------------- Rozdzia� pierwszy Cisz� panuj�c� w pokoju przerywa� tylko metaliczny stukot starej maszyny do pisania, nad kt�r� unosi�a si� sina chmura papierosowego dymu. Bill Thigpen, zsun�wszy okulary na czubek g�owy, z napi�t� twarz� mocno uderza� w klawisze. Na brzegu biurka niebezpiecznie balansowa�y plastykowe kubki po kawie, z popielniczek wysypywa�y si� na blat niedopa�ki. Bill, rzuciwszy przez rami� spojrzenie na zegar nieub�aganie odmierzaj�cy czas, pisa� coraz szybciej, jakby pop�dzany przez demony. Z wyrazistych rys�w jego g�adko wygolonej mi�ej twarzy emanowa�a jaka� �agodno��, siwiej�ce ciemnoblond w�osy wygl�da�y, jakby od dawna ich nie czesa�. Nie by� mo�e przystojny, sprawia� jednak wra�enie cz�owieka silnego, przyci�gaj�cego uwag�, cz�owieka, kt�remu warto po�wi�ci� wi�cej ni� jedno spojrzenie, wi�cej ni� chwil�. Lecz nie teraz. J�kn��, znowu spojrza� na zegar i z jeszcze wi�ksz� si�� zacz�� uderza� w klawisze. W ko�cu w pokoju zaleg�a cisza. Po dokonaniu kilku drobnych poprawek pi�rem Bill zerwa� si� na nogi i z�apa� stos kartek, nad kt�rymi pracowa� od pi�tej rano. Teraz dochodzi�a ju� pierwsza - pora emisji. Bill biegiem przemierzy� pok�j, z rozmachem otworzy� drzwi, niczym strza�a min�� biurko swej sekretarki i jak najspieszniej ruszy� korytarzem, wymijaj�c bez s�owa ludzi, ignoruj�c zdziwione spojrzenia i przyjacielskie pozdrowienia. Dobieg�szy do celu, pi�ci� uderzy� w drzwi, kt�re lekko si� uchyli�y, i wetkn�� w szczelin� d�o� kurczowo �ciskaj�c� �wie�o poprawiony scenariusz. Tego typu scena nie by�a niczym nowym. Kilka razy w miesi�cu Bill dochodzi� do wniosku, �e nie podoba mu si� rozw�j akcji w najbardziej popularnym, nadawanym codziennie po po�udniu serialu telewizyjnym, kt�rego by� tw�rc�. W takich wypadkach od nowa pisa� kilka epizod�w, przewracaj�c wszystko do g�ry nogami, i dopiero wtedy, w pe�ni usatysfakcjonowany, przestawa� si� martwi�. Jego agent nazywa� go najbardziej neurotyczn� mamu�k� w telewizji, wiedzia� jednak, �e Bill jest najlepszy, odznacza si� bowiem niezawodnym instynktem przy decydowaniu o zwrotach akcji w swoim serialu. Jak dot�d ani razu nie pope�ni� omy�ki. "�ycie, kt�re warto prze�y�", dziecko Williama Thigpena, wci�� nie mia�o r�wnego sobie konkurenta w�r�d mydlanych oper nadawanych w ameryka�skiej telewizji. Wszystko zacz�o si� wiele lat wcze�niej w Nowym Jorku. Bill, przymieraj�cy g�odem m�ody dramatopisarz, autor ambitnych sztuk, szukaj�c �rodk�w do �ycia napisa� te� scenariusz serialu. Sw� karier� rozpoczyna� na scenach off-off Broadwayu i w tamtych czasach wyznawa� niez�omny pogl�d: Teatr nade wszystko. O�eni� si� jednak, zamieszka� w SoHo w Nowym Jorku i klepa� bied�. Jego �ona Leslie, tancerka z Broadwayu, tak�e w�wczas nie pracowa�a, poniewa� by�a w ci��y z ich pierwszym dzieckiem. Na pocz�tku Bill �artowa� sobie, jak� ironi� losu by�oby, gdyby serial odni�s� sukces i okaza� si� prze�omem w jego karierze. Potem jednak, gdy zmaga� si� ze scenariuszem pierwszych odcink�w i zarysem akcji dalszych, �art zamieni� si� w obsesj�. Musi mu si� uda�! Dla Leslie... dla ich dziecka. Poza tym bardzo spodoba�o mu si� to, co napisa�, podobnie jak ludziom z telewizji. Oszaleli na jego punkcie. Jego syn Adam i serial przysz�y na �wiat w tym samym czasie. Pierwszy jako silny i zdrowy, czterokilogramowy ch�opczyk o niebieskich oczach ojca i z�otych lokach, drugi urodzi� si� w postaci odcink�w pilota�owych wy�wietlanych latem. Wyniki bada� ogl�dalno�ci pobi�y wszelkie rekordy, a gdy we wrze�niu serial znikn�� z ekran�w, widzowie g�o�no zaprotestowali. Po dw�ch miesi�cach wznowiono "�ycie, kt�re warto prze�y�", Bill Thigpen za� rozpocz�� karier� tw�rcy najlepszego popo�udniowego serialu w dziejach telewizji. Wa�nych wybor�w dokona� musia� p�niej. Doskona�e pierwsze odcinki by�y jego autorstwa, cho� do szale�stwa doprowadza� aktor�w i re�ysera. W tym czasie zapomnia� ju� ca�kiem o off-off Broadwayu. Ani si� obejrza�, jak telewizja sta�a si� jego �ywio�em. Potem zaproponowano mu spor� kwot� za sprzedanie pomys�u. M�g�by wr�ci� do domu, �y� spokojnie i odbiera� honoraria, m�g�by znowu tworzy� awangardowe sztuki. Jednak�e serial, podobnie jak sze�ciomiesi�czny Adam, by� ju� jego dzieckiem. Nie potrafi� zrezygnowa� z pracy nad nim, a tym bardziej zdoby� si� na sprzeda�. Obchodzili go ludzie, kt�rych stworzy�, i ich sprawy, dla niego prawdziwe i rzeczywiste. W kolejnych odcinkach opowiada� o �yciowych dramatach, rozczarowaniach, smutkach, sukcesach, wyzwaniach, jakie niesie codzienno��, o mi�o�ci i pi�knie, zawieraj�c w tym, co pisa�, w�asn� wol� �ycia, w�asne smutki i rado�ci. Po rozpaczy nast�powa�a nadzieja, po burzy �wieci�o s�o�ce, g��wni bohaterowie byli lud�mi uczciwymi. Oczywi�cie wyst�powa�y te� czarne charaktery, serdecznie przez widz�w znienawidzone, lecz dzi�ki wewn�trznej sp�jno�ci filmu nie odstrasza�y wielbicieli. W rezultacie serial stanowi� odbicie natury swego tw�rcy: tak jak Bill by� pe�en �ycia, radosny, uczciwy, ufny, inteligentny, tw�rczy. A Bill kocha� swoje dzie�o, jakby to by�o dziecko, kt�rym musi i pragnie si� opiekowa�, niemal tak mocno jak Leslie i Adama. W tamtym okresie Bill do�wiadcza� nieustannych rozterek, rozdarty pomi�dzy pragnieniem sp�dzania czasu z rodzin� a ch�ci� pilnowania serialu. Musia� wiedzie�, �e wszystko idzie tak, jak powinno, �e nie zaanga�owano niew�a�ciwego scenarzysty czy re�ysera. Ka�demu przygl�da� si� podejrzliwie i w ko�cu uda�o mu si� zdoby� ca�kowit� kontrol�. Nikt inny bowiem nie rozumia� jego serialu - jego dziecka. W trakcie emisji chodzi� po planie niczym zdenerwowana kwoka, zadr�czaj�c si� po cichu ewentualn� kl�sk�. Nie zrezygnowa� z pisania scenariuszy, wi�kszo�� czasu sp�dza� w telewizji, do wszystkiego si� wtr�ca�. Po roku przesta� udawa�, �e kiedykolwiek wr�ci na Broadway - utkn�� na dobre w telewizji, zakochany w niej i swym serialu do szale�stwa. Poniecha� usprawiedliwiania si� przed awangardowymi przyjaci�mi i otwarcie przyznawa�, �e lubi swoj� prac�. Kt�rego� wieczoru powiedzia� Leslie, �e nia ma mowy, by kiedykolwiek z niej zrezygnowa�. Dzie� sp�dza� przy maszynie do pisania, wymy�laj�c nowe w�tki, powo�uj�c do �ycia nowe charaktery i szkicuj�c przebieg akcji na kolejny sezon. Nie potrafi� porzuci� swych bohater�w i aktor�w, zawi�o�ci intrygi oraz lawiny dramat�w, nieszcz�� i problem�w. Uwielbia� to. Serial nadawano pi�� razy w tygodniu na �ywo. Dla Billa by� jak powietrze, woda i jedzenie. Zjawia� si� na planie nawet wtedy, gdy nie musia�. Kolejne odcinki pisali scenarzy�ci, lecz Bill nie spuszcza� ich z oka. Wiedzia�, co robi. Ludzie z bran�y jednomy�lnie przyznawali: by� dobry, a nawet wi�cej ni� dobry. By� rewelacyjny. Nie myli� si� w ocenie gust�w widz�w, wiedzia�, co dla nich jest wa�ne, kt�re postaci stan� si� ich ulubie�cami, a kt�re z lubo�ci� b�d� nienawidzili. Kiedy w dwa lata p�niej urodzi� si� jego drugi syn, Tommy, "�ycie, kt�re warto prze�y�" mia�o ju� na koncie dwie nagrody krytyk�w i jedn� Emmy. Wtedy w�a�nie kierownictwo sieci zaproponowa�o, by akcj� serialu przenie�� do Kalifornii, co by u�atwi�o zar�wno dalszy jej rozw�j, jak i upro�ci�o sprawy produkcyjne. Poza tym wed�ug nich serial "duchem tam nale�a�". Dla Billa by�a to dobra wiadomo��, dla Leslie, jego �ony, wr�cz przeciwnie. Leslie zamierza�a wr�ci� do pracy, i to nie jako jedna z wielu tancerek na Broadwayu. Przez dwa i p� roku patrzy�a na Billa opanowanego obsesj� na punkcie serialu i mia�a ju� do��. Podczas gdy on dzie� i noc pisa� o kazirodztwie, ci�arnych nastolatkach i romansach pozama��e�skich, ona wr�ci�a do swego zawodu i teraz mia�a zamiar uczy� baletu w szkole Juilliarda. - Co takiego? - Znad niedzielnego �niadania Bill ze zdumieniem wpatrywa� si� w �on�. Przecie� dobrze im si� powodzi�o, mieli udane dzieci, zarabia� mas� pieni�dzy i o ile wiedzia�, wszystko sz�o dobrze. A� do tego poranka. - Nie mog�, Bill. Nie jad�. - Leslie patrzy�a na niego spokojnie piwnymi oczami, r�wnie �agodnymi i dzieci�cymi jak w�wczas, gdy si� poznali. Po raz pierwszy zobaczy� j� przed teatrem, w r�ku trzyma�a torb� ze strojem do ta�ca. Mia�a dwadzie�cia lat, pochodzi�a z p�nocnej cz�ci stanu Nowy Jork. Zawsze by�a uczciw�, mi�� i bezpretensjonaln�, �agodn� istot� o wyrazistych oczach i dyskretnym swoistym poczuciu humoru. W pierwszym okresie znajomo�ci cz�sto si� �miali, do p�nej nocy rozmawiali w ponurym i zimnym mieszkaniu, kt�re wynajmowali, dop�ki Bill nie kupi� pi�knego strychu w SoHo. Specjalnie dla niej urz�dzi� w nim pok�j do ta�ca, by mog�a �wiczy� w domu i nie musia�a chodzi� do sali baletowej. A teraz Leslie nagle o�wiadcza, �e wszystko si� sko�czy�o. - Ale dlaczego? Co ty m�wisz, Leslie? Nie chcesz wyjecha� z Nowego Jorku? Bill nic nie rozumiej�c patrzy�, jak jej oczy wype�niaj� si� �zami. Na u�amek sekundy odwr�ci�a g�ow�, a gdy zn�w na niego spojrza�a, serce �cisn�o mu si� z b�lu. W jej wzroku malowa�y si� gniew, rozczarowanie i pora�ka. Po raz pierwszy zobaczy� to, co powinien by� dostrzec wiele miesi�cy wcze�niej, i z przera�eniem zada� sobie pytanie, czy Leslie jeszcze go kocha. - O co chodzi? Co si� sta�o? Jak m�g� tego nie widzie�? Jak m�g� by� a� tak g�upi? - Nie wiem... ty si� zmieni�e�... - potrz�sn�a g�ow�. D�ugie czarne w�osy zawirowa�y wok� jej twarzy niczym ciemne skrzyd�a upad�ego anio�a. - Nie, to nie tak... zmienili�my si� oboje. Leslie g��boko odetchn�a i spr�bowa�a wyt�umaczy�, o co jej chodzi. Przynajmniej tyle by�a mu winna po pi�ciu latach ma��e�stwa i dw�jce dzieci. - Zamienili�my si� miejscami. To ja zawsze chcia�am zosta� gwiazd� na Broadwayu, tancerk�, kt�rej si� powiod�o, a ty chcia�e� tylko pisa� m�dre, wewn�trznie sp�jne awangardowe sztuki o �yciu. A tu nagle zacz��e�... - Leslie przerwa�a na moment, smutno si� u�miechaj�c. - Zaj��e� si� czym� bardziej komercyjnym, co w dodatku sta�o si� twoj� obsesj�. Przez jakie� trzy ostatnie lata my�lisz wy��cznie o serialu: czy Sheila wyjdzie za Jake'a? czy Larry rzeczywi�cie usi�owa� zabi� matk�? czy Henry jest homoseksualist�? czy Martha jest lesbijk�? czy opu�ci m�a dla kobiety? czyim naprawd� dzieckiem jest Hilary? czy Mary ucieknie z domu? a je�li tak, to czy wr�ci do narkotyk�w? czy Helen jest nie�lubnym dzieckiem? czy wyjdzie za Johna? - Wymieniaj�c bliskie Billowi imiona Leslie wsta�a i zacz�a chodzi� po pokoju. - Prawda jest taka, �e oni doprowadzaj� mnie do szale�stwa. Nie chc� wi�cej o nich s�ysze�. Nie chc� z nimi mieszka�. Chc� wr�ci� do normalnej, prostej i zdrowej egzystencji, do dyscypliny, jak� narzuca taniec, do rado�ci z uczenia innych. Chc� prowadzi� zwyk�e, spokojne �ycie bez wszystkich tych wymy�lonych bzdur. Leslie smutno patrzy�a na Billa, kt�ry walczy� ze �zami. By� g�upcem. Po�wi�caj�c czas swym wyimaginowanym przyjacio�om, traci� ukochane osoby i nawet o tym nie wiedzia�. Mimo to nie m�g� obieca�, �e zrezygnuje, sprzeda pomys� serialu i wr�ci do pisania sztuk, o kt�rych wystawienie musia� b�aga�. Jak m�g�by teraz to zrobi�? Kocha� sw�j serial, dzi�ki niemu czu� si� dobrze, mia� poczucie w�asnej warto�ci i si�y. Chyba jaka� ironia losu sprawi�a, �e �ona chce go opu�ci�. Dzi�ki serialowi Bill zrobi� wielk� karier�, Leslie za� t�skni�a do lat, kiedy przymierali g�odem. - Przykro mi. - Bill usi�owa� zachowa� spok�j i rozs�dek. - Wiem, �e przez ostatnie trzy lata praca poch�ania�a mnie bez reszty, ale czu�em, �e musz� mie� na wszystko oko. Gdybym pozwoli�, �eby kto� inny zaj�� moje miejsce, serial m�g�by straci� na warto�ci i zamieni� si� w jedno z tych g�upawych sentymentalnych widowisk, od kt�rych sk�ra cierpnie. Nie mog�em na to przysta� i pewnie dlatego serial jest wewn�trznie sp�jny. Czy zgodzisz si� ze mn�, czy nie, Les, ludziom w�a�nie to odpowiada. Co oczywi�cie nie znaczy, �e musz� pracy po�wi�ca� ca�y czas. S�dz�, �e w Kalifornii sprawy u�o�� si� inaczej... bardziej profesjonalnie, metodycznie. Chyba b�d� m�g� cz�ciej przebywa� w domu. - Ju� teraz Bill tylko czasami pisywa� scenariusze, cho� o wszystkim decydowa�. Leslie z niedowierzaniem potrz�sn�a g�ow�. Za dobrze go zna�a. Tak samo by�o, gdy pisa� sztuki. Zwykle przez dwa miesi�ce pracowa� bez wytchnienia, nie my�l�c o niczym innym, ledwo jedz�c i �pi�c, lecz w�wczas jego zaanga�owanie uwa�a�a jeszcze za czaruj�ce, a poza tym trwa�o tylko kilka tygodni. Teraz zmieni�a zdanie. Mia�a ju� powy�ej uszu jego obsesji i maniackiego d��enia do doskona�o�ci. Wiedzia�a, �e Bill kocha j� i ch�opc�w, lecz nie tak, jak by pragn�a. Leslie chcia�a m�a, kt�ry szed�by do pracy na dziewi�t� i wraca� o sz�stej, a potem mia� czas, by z ni� porozmawia�, pobawi� si� z dzie�mi, pom�c w przygotowaniu obiadu i zabra� j� do kina. Nie chcia�a m�a, kt�ry pracuje ca�� noc, a o dziesi�tej rano wyczerpany i z�y wybiega po�piesznie z domu ze stosem notatek, pisemnych polece� i zmian w scenariuszu pod pach�, by zd��y� na pr�b� o wp� do jedenastej. Takie �ycie by�o zanadto m�cz�ce i po trzech latach mia�a ju� go do��. Jej cierpliwo�� si� wyczerpa�a. Leslie czu�a, �e je�li kiedykolwiek jeszcze us�yszy s�owa "�ycie, kt�re warto prze�y�" lub imiona bohater�w bezustannie przez Billa obracane, wpadnie w histeri�. - Leslie, kochanie, prosz�, daj nam szans�... daj mnie szans�. W Los Angeles b�dzie nam wspaniale. Pomy�l tylko, nigdy wi�cej �niegu ani z�ej pogody. Ch�opcom to si� spodoba. Mo�emy chodzi� z nimi na pla��, mo�emy mie� w�asny basen, mo�emy zabiera� ich do Disneylandu... Leslie jednak wci�� przecz�co potrz�sa�a g�ow�. Za dobrze go zna�a. - Nie, to ja b�d� mog�a zabiera� ich na pla�� i do Disneylandu, a ty b�dziesz pracowa�, ca�� noc wymy�laj�c spos�b na usuni�cie jakiej� postaci z serialu, uczestnicz�c w pr�bach i emisji albo gor�czkowo pisz�c od nowa jaki� odcinek. Kiedy po raz ostatni by�e� z ch�opcami w zoo czy je�li ju� o tym mowa, gdziekolwiek indziej? - Dobrze... w porz�dku... za du�o pracuj�. Jestem okropnym ojcem, draniem, fatalnym m�em, ale na mi�o�� bosk�, Les, przez lata byli�my biedni jak mysz ko�cielna, a teraz mo�esz mie� wszystko, na co ci przyjdzie ochota, tak samo jak ch�opcy. Sta� nas na wys�anie ich do dobrych szk�, mo�emy da� im to, co zawsze pragn�li�my im da�, mog� p�j�� na studia. Czy to takie straszne? W porz�dku, mamy za sob� ci�ki okres, teraz powodzi nam si� lepiej, a ty chcesz odej��, zanim b�dzie bardzo dobrze? Co za �wietne wyczucie czasu. - Patrzy� na ni� oczyma pe�nymi �ez. Wyci�gn�� ku niej r�k� i doda�: - Kocham ci�, dziecinko... prosz�, nie r�b tego... Sta�a bez ruchu, ze spuszczonym wzrokiem, nie dostrzeg�a wi�c w jego oczach b�lu. Wiedzia�a, �e Bill j� kocha, lepiej ni� ktokolwiek inny wiedzia�a, jak bardzo kocha ch�opc�w, lecz to nie mia�o znaczenia. Musia�a tak post�pi� dla w�asnego dobra. - Chcesz tu zosta�? Powiem im, �e nie przeniesiemy serialu. Je�li o to ci chodzi, do diab�a z Kaliforni�... zostaniemy tutaj. W jego g�os wkrad�a si� nuta paniki, obserwuj�c bowiem �on� doszed� do wniosku, �e nie Kalifornia stanowi problem. - To niczego nie zmieni - powiedzia�a cicho i �agodnie Leslie. By�o jej bardzo przykro. - Ju� dla nas za p�no. Nie potrafi� tego wyt�umaczy�, wiem tylko, �e moje �ycie musi si� zmieni�. - To znaczy co? Chcesz przeprowadzi� si� do Indii? Zmieni� wyznanie? Zosta� zakonnic�? Jak� odmian� jest uczenie w szkole Juilliarda? Co ty w og�le pr�bujesz mi powiedzie�? �e chcesz mnie opu�ci�? Do diab�a, jaki zwi�zek ma to z Juilliardem albo z Kaliforni�? Jej s�owa zrani�y go do g��bi. Nie rozumia�, o co jej chodzi, i w ko�cu ogarn�� go gniew. Dlaczego ona mu to robi? Czym sobie na to zas�u�y�? Pracowa� ci�ko, by odnie�� sukces. Gdyby �yli jego rodzice, byliby z niego bardzo dumni, oboje wszak�e w ci�gu roku umarli na raka, kiedy mia� dwadzie�cia par� lat. By� jedynakiem. Mia� tylko j� i dzieci, a teraz znowu zostanie sam, bez trojga ludzi, kt�rych kocha�, poniewa� zrobi� co� �le, pracowa� za ci�ko i za dobrze mu si� powiod�o. Niesprawiedliwo��, z jak� Leslie zamierza�a go potraktowa�, wzbudzi�a w nim pal�cy gniew. - Ty po prostu nic nie rozumiesz - z rezygnacj� powiedzia�a Leslie. - To prawda, nie rozumiem. M�wisz mi, �e nie przeprowadzisz si� do Kalifornii. W porz�dku, odpowiadam wi�c, �e je�li to co� zmieni, zostaniemy tutaj, a telewizja niech idzie do diab�a. B�d� musieli si� na to zgodzi�. I co dalej? Wr�cimy do dawnego �ycia? Co si� dzieje, Les? Gniew i rozpacz rozdziera�y mu serce. Nie wiedzia�, jak j� przekona�, by zmieni�a zdanie. Nie zrozumia� jeszcze, �e decyzja, kt�r� podj�a Les, jest nieodwo�alna. - Nie wiem, jak ci to powiedzie�... - spojrza�a na niego oczyma pe�nymi �ez. Na u�amek sekundy Billa ogarn�o szalone wra�enie, �e jakim� cudem znalaz� si� w odcinku swego serialu i nie potrafi si� z niego wydosta�... Czy Leslie porzuci Billa? czy Bill jest w stanie si� zmieni�? czy Leslie wie, jak bardzo Bill j� kocha?... Mia� ochot� roze�mia� si� lub rozp�aka�, lecz nie zrobi� ani jednego, ani drugiego. - Mi�dzy nami wszystko ju� sko�czone. Chyba tylko tak mo�na to uj��. A Kalifornia nie ma z tym nic wsp�lnego. Po prostu dot�d nie chcia�am sama przed sob� tego przyzna�, ale nie mog� ju� d�u�ej. Chc� z ch�opcami �y� w�asnym �yciem, bez wiecznej obecno�ci bohater�w twojego serialu... - I bez Billa, cho� tego nie by�a w stanie powiedzie� g�o�no. Nie potrafi�a patrze� na jego b�l. - Przykro mi... Bill wygl�da� jak cz�owiek ra�ony piorunem. Twarz pokry�a mu �miertelna blado��, a otwarte szeroko niebieskie oczy wyra�a�y g��bokie cierpienie. - Zabierasz ch�opc�w? Czym sobie na to zas�u�y�? Oboje dobrze wiedzieli, �e bez wzgl�du na to, jak bardzo by� zaj�ty przez ostatnie trzy lata, uwielbia� syn�w. - Nie b�dziesz w stanie zaopiekowa� si� nimi w Kalifornii. Prostota tych s��w obudzi�a w nim przera�enie. - To prawda, ale mo�esz pojecha� ze mn�, �eby mi pom�c. Pr�bowa� �artowa�, lecz obojgu nie by�o do �miechu. - Przesta�, Bill... - Czy b�d� mogli mnie odwiedza�? Leslie skin�a twierdz�co g�ow�, a Bill modli� si� w duchu, by dotrzyma�a obietnicy. Przez chwil� zastanawia� si�, czy nie zrezygnowa� z serialu, zosta� w Nowym Jorku i postara� si� przeb�aga� j�, by nie odchodzi�a, wyczuwa� jednak, �e cokolwiek by zrobi�, niczego to nie zmieni. Dusz�, sercem i my�lami Leslie opu�ci�a go ju� dawno temu. Mia� �al do siebie, �e niczego wcze�niej nie zauwa�y�, bo mo�e m�g�by w�wczas co� zmieni�. Teraz wiedzia�, �e jest za p�no. Zbyt dobrze zna� Leslie. Wszystko si� sko�czy�o. Przegra� wojn�, nie zdaj�c sobie z tego sprawy. Nast�pne dwa miesi�ce by�y najbardziej tragicznym okresem w jego �yciu. Do tej pory wspomina� go ze �zami: rozmowa z ch�opcami; pomoc w przeprowadzce Leslie i dzieci do mieszkania na West Side; jego pierwsza noc bez nich w ich starym mieszkaniu... Nie raz my�la�, by zrezygnowa� z serialu i b�aga� Leslie o powr�t, lecz jasne by�o, �e klamka bezapelacyjnie zapad�a. Przed wyjazdem do Kalifornii Bill odkry�, �e w szkole Juilliarda pracuje m�czyzna, kt�rego Leslie "bardzo lubi". Nie mia�a z nim romansu. Bill zna� �on� na tyle, by wierzy�, �e by�a mu wierna, teraz jednak jej uczucie do tego m�czyzny przybiera�o na sile i stanowi�o jeden z powod�w jej odej�cia. Pragn�a odzyska� wolno��, by m�c bez wyrzut�w sumienia i Billa Thigpena w swym �yciu zwi�za� si� z tamtym cz�owiekiem. Utrzymywa�a, �e z nim ��czy j� wszystko, podczas gdy z Billem wsp�lne. maj� ju� tylko dzieci. Adam bardzo prze�y� rozstanie z ojcem, maj�c jednak dwa i p� roku, szybko si� przystosowa� do nowej sytuacji, o�miomiesi�czny Tommy za� nawet nie zauwa�y� r�nicy. Separacja najmocniej dotkn�a Billa. W samolocie unosz�cym go z Nowego Jorku do Los Angeles nie potrafi� powstrzyma� �ez p�yn�cych mu wolno po twarzy. W Kalifornii Bill bez reszty po�wi�ci� si� serialowi. Pracowa� dzie� i noc, czasem nawet spa� na kozetce w swoim gabinecie. Popularno�� serialu pobi�a wszystkie rekordy, a liczba nagr�d Emmy ros�a. Po siedmiu latach pobytu na Zachodzie zapa� Billa Thigpena zmala� tylko w nieznacznym stopniu. "�ycie, kt�re warto prze�y�" sta�o si� jego dum� i rado�ci�, nieod��cznym towarzyszem, najlepszym przyjacielem, ukochanym dzieckiem. Nie mia� powodu, by taki stan rzeczy zmienia�. Pozwoli�, by praca wype�ni�a mu �ycie. Ch�opcy odwiedzali go w czasie ustalonych z Leslie �wi�t, sp�dzali z nim tak�e miesi�c letnich wakacji. Kocha� syn�w bardziej ni� kiedykolwiek i bole�nie odczuwa� dziel�ce ich trzy tysi�ce mil, pragn�� bowiem mie� ich na co dzie�. Chocia� spotyka� si� z wieloma kobietami, na sta�e zwi�za� si� tylko z serialem i graj�cymi w nim aktorami. Z ut�sknieniem wyczekiwa� syn�w, a ich wizyty sta�y si� najwa�niejszymi wydarzeniami w ci�gu roku. Leslie wkr�tce po rozwodzie wysz�a za nauczyciela od Juilliarda i urodzi�a mu dwoje dzieci. Zrezygnowa�a z uczenia. Z czw�rk� dzieci, z kt�rych �adne nie sko�czy�o dziesi�ciu lat, mia�a pe�ne r�ce roboty, lecz takie �ycie najwyra�niej bardzo jej odpowiada�o. Bill rozmawia� z ni� czasem przez telefon, szczeg�lnie gdy ch�opcy gdzie� wyje�d�ali lub chorowali, ale poza sprawami dotycz�cymi dzieci oboje nie mieli sobie wiele do powiedzenia. Bill z trudno�ci� przypomina� sobie ma��e�stwo z Leslie. B�l po jej odej�ciu ju� min��, wspomnienia szcz�liwych dni przyblak�y. Z przesz�o�ci pozostali tylko jego synowie. Byli jedyn� prawdziw�, wielk� mi�o�ci� jego �ycia. Gdy latem zjawiali si� u niego na miesi�c, obdarza� ich uczuciem i uwag� o wiele przewy�szaj�cymi pasj�, jak� kiedykolwiek budzi�a w nim praca. Zwykle na po�ow� wsp�lnych wakacji gdzie� wyje�d�ali, reszt� czasu za� sp�dzali w Los Angeles: je�dzili do Disneylandu, odwiedzali przyjaci�, siedzieli w domu. Bill gotowa� i troskliwie opiekowa� si� synami, a kiedy wracali do Nowego Jorku, cierpia� zawsze tak samo. Adam mia� ju� prawie dziesi�� lat. By� odpowiedzialny, zabawny, powa�ny i bardzo podobny do matki. Tommy, ba�aganiarz, kapry�ny, zapominalski, czasami niezwykle �mieszny, wci�� jeszcze by� ma�ym dzieckiem, mimo �e sko�czy� ju� siedem lat. Leslie cz�sto powtarza�a Billowi, �e Tommy podobny jest do niego jak dwie krople wody, lecz on jako� nie potrafi� tego dostrzec. Uwielbia� ich obu i w d�ugie samotne noce serce �ciska� mu �al, �e nie mog� by� stale razem. Tylko tego w �yciu �a�owa�, a poniewa� nie m�g� nic zrobi�, wpada� w przygn�bienie, cho� stara� si� do tego nie dopuszcza�. Jednak�e to, �e prawie nie widywa� syn�w, kt�rych tak bardzo kocha�, wydawa�o si� niezwykle wysok� cen� za nieudane ma��e�stwo. Dlaczego ma ich ona, a nie on? Dlaczego jej w udziale przypad�a nagroda za stracone lata, a on musi za nie pokutowa�? Czy jest w tym jaka� sprawiedliwo��? Nie ma �adnej. To sprawi�o, �e Bill pewien by� jednego: ju� nigdy nie pozwoli, by zn�w mu si� to przydarzy�o. Nigdy wi�cej nie pokocha �adnej kobiety, nie o�eni si�, nie b�dzie mia� dzieci i nigdy wi�cej ich nie straci. Koniec, kropka. Znalaz� doskona�y spos�b na rozwi�zanie tego problemu. Aktorki. Niezliczona rzesza aktorek - kiedy mia� czas, co nie zdarza�o si� zbyt cz�sto. Przyjechawszy do Kalifornii, ow�adni�ty b�lem po utracie Leslie i dzieci, z wdzi�czno�ci� rzuci� si� w ramiona powa�nej pani re�yser. Romans z ni� trwa� sze�� miesi�cy i omal nie sko�czy� si� nieszcz�ciem, pani re�yser bowiem wprowadzi�a si� do niego i przej�a kontrol� nad jego �yciem. Zaprasza�a przyjaci� na d�u�szy pobyt, kupowa�a meble, decydowa�a o wszystkim, a� wreszcie Bill zacz�� si� dusi�. Pani re�yser studiowa�a na uniwersytecie w Los Angeles, prac� dyplomow� napisa�a w Yale, bez przerwy m�wi�a o doktoracie, kr�ci�a "powa�ne filmy" i nie przestawa�a powtarza�, �e "�ycie" jest poni�ej ambicji i zdolno�ci Billa. M�wi�a o tym jak o chorobie, z kt�rej m�g�by si� szybko wyleczy�, gdyby tylko pozwoli� sobie pom�c. Nienawidzi�a dzieci i stale chowa�a gdzie� fotografie jego syn�w. Musia�o up�yn�� a� p� roku, zanim Bill z�apa� oddech i zerwa� z ni�. Trwa�o to tak d�ugo, poniewa� by�a wspania�a w ��ku, traktowa�a go jak sze�cioletniego ch�opca w momentach, gdy potrzebowa� opieki, i wiedzia�a wszystko o przemy�le telewizyjnym w Los Angeles. Kiedy jednak o�wiadczy�a mu, �e powinien przesta� opowiada� o synach i zapomnie� o nich, Bill wynaj�� na miesi�c bungalow w Beverly Hills Hotel. �ycz�c dobrej zabawy, wr�czy� jej klucz i powiedzia�, �e nie musi dzwoni� do niego, gdy znajdzie ju� mieszkanie. Tego samego popo�udnia przewi�z� wszystkie jej rzeczy do bungalowu. Zobaczy� j� dopiero po czterech latach na uroczysto�ci rozdania nagr�d. Uda�a wtedy, �e go nie poznaje. To, co nast�pi�o potem, z za�o�enia by�o proste i kr�tkotrwa�e. Aktorki, gwiazdki, statystki, modelki, dziewczyny, kt�re chcia�y dobrze si� zabawi�, gdy Bill mia� troch� wolnego czasu, i lubi�y chodzi� z nim na przyj�cia, gdy ca�ej uwagi nie po�wi�ca� zmianom w serialu. Poza tym niczego wi�cej od niego nie wymaga�y. Bill by� jednym z wielu m�czyzn w ich �yciu, nie przeszkadza�o im wi�c, je�li do nich nie dzwoni�. Niekt�re przygotowywa�y mu czasem kolacj�, niekt�rym on gotowa�, poniewa� lubi� to zaj�cie. Bywa�o, �e te, kt�re lubi�y dzieci, zaprasza� do Disneylandu, kiedy ch�opcy u niego byli, aczkolwiek zwykle wola� mie� ich tylko dla siebie. Ostatnio Bill nawi�za� romans z Sylvi�, pochodz�c� z Nowego Jorku odtw�rczyni� jednej z g��wnych r�l w serialu. Po raz pierwszy od d�u�szego czasu pozwoli� sobie na zwi�zek z aktork�, kt�ra dla niego pracowa�a, a to dlatego, �e Sylvia by�a prze�liczn� dziewczyn� i nie potrafi� oprze� si� jej wdzi�kom. Wyst�powa�a w filmach ju� jako dziecko, potem zosta�a modelk�. Jej zdj�cie ozdabia�o ok�adk� "Vogue", rok pracowa�a w Pary�u u Lacroix, a zanim trafi�a do serialu, sp�dzi�a w Los Angeles sze�� miesi�cy, graj�c w podrz�dnych filmach. By�a zaskakuj�co dobr� aktork� i urocz� dziewczyn�, kt�ra sprawdzi�a si� na ekranie. Bill sam by� zdziwiony, jak bardzo j� polubi�. Polubi�, nie pokocha�. Mi�o�� by�a uczuciem zarezerwowanym wy��cznie dla dziewi�cioletniego Adama i siedmioletniego Tommy'ego. Sylvia sko�czy�a dwadzie�cia trzy lata i czasami Bill my�la�, �e zachowuje si�, jakby by�a jeszcze dzieckiem. Odznacza�a si� prostot� i naiwno�ci�, kt�re zar�wno go wzrusza�y, jak i bawi�y, do�wiadczenia �yciowe bowiem nie wp�yn�y na jej charakter, co bywa�o od�wie�aj�ce, aczkolwiek te� denerwuj�ce. Nie u�wiadamiaj�c sobie, jak potrafi� intrygowa� aktorzy, czasami gra�a wspaniale, czasami jednak sama si� podk�ada�a starszym kole�ankom. Bill nieustannie j� ostrzega�, by wi�ksz� uwag� zwraca�a na ich gierki i nie da�a si� im wp�dza� w k�opoty, lecz Sylvia z ka�d� sytuacj� umia�a sobie poradzi�. Najwyra�niej te� dobrze si� bawi�a w okresach, gdy Bill nie mia� dla niej czasu, bo na przyk�ad ca�� jego uwag� zaprz�ta�o wprowadzenie dw�ch nowych postaci do filmu i niespodziewane usuni�cie jednej. Zawsze pilnowa�, by serial nie sta� si� nudny, lecz trzyma� widz�w w napi�ciu nag�ymi zwrotami akcji. W wieku trzydziestu dziewi�ciu lat Bill uchodzi� za kr�la mydlanych oper, o czym �wiadczy� rz�d nagr�d Emmy ustawionych na p�ce w jego gabinecie. W tej chwili jednak nawet na nie nie spojrza�. Nerwowo przemierza� pok�j, niepewny, jak aktorzy zareaguj� na nieoczekiwane zmiany dokonane w ostatniej minucie. Dwie aktorki zwykle radzi�y sobie w takich sytuacjach doskonale, natomiast jeden z aktor�w cz�sto si� sypa�, szczeg�lnie gdy zmiany zbyt go denerwowa�y. Pracowa� w serialu dwa lata i Bill nieraz si� zastanawia�, czy nie zaanga�owa� na jego miejsce kogo� innego, lecz podoba�a mu si� si�a, z jak� gra�, gdy wierzy� w swoje kwestie. Serial okaza� si� potrzebny milionom telewidz�w w Stanach Zjednoczonych. �wiadczy�a o tym liczba list�w, kt�re codziennie otrzymywali Bill, aktorzy i producenci. Ca�� ekip� po latach wsp�lnej pracy ��czy�y niemal rodzinne wi�zy. Dla wielu utalentowanych ludzi serial sta� si� domem i sposobem na �ycie. Tego popo�udnia, jak w tyle poprzednich, Sylvia przygotowywa�a si� do swej roli. Gra�a Vaughn Williams, pi�kn� m�odsz� siostr� g��wnej bohaterki, Helen. Vaughn, o czym nie wiedzia� nikt w rodzinie, a zw�aszcza Helen, zapl�ta�a si� w romans ze swoim szwagrem, kt�ry w dodatku podsun�� jej narkotyki. Niezdolna uwolni� si� z zarzuconej przez Johna sieci, coraz bardziej si� pogr��a�a, id�c za nim �lepo ku w�asnej zgubie. Tego dnia w serialu nast�pi� mia� nieoczekiwany zwrot akcji. Vaughn b�dzie naocznym �wiadkiem morderstwa pope�nionego przez Johna na dostawcy narkotyk�w, z kt�rego us�ug korzysta�a od chwili, gdy John ich pozna�, i policja zacznie jej poszukiwa� jako sprawczyni tej zbrodni. By� to trudny odcinek. Bill bacznie nadzorowa� scenarzyst�w, got�w ingerowa�, gdyby tylko uzna�, �e zachodzi taka potrzeba. Zwrot akcji nale�a� do tych, kt�re zapewnia�y serialowi nie s�abn�c� od dziesi�ciu lat popularno��. Bill zadowolony by� z porannej pracy, polegaj�cej na naszkicowaniu zarysu wydarze� nast�pnych odcink�w. Wygodnie usadowiony w swoim fotelu, zapali� papierosa i napi� si� dymi�cej kawy z kubka, kt�ry sekretarka w�a�nie przed nim postawi�a. Zastanawia� si�, co powie Sylvia na zmiany w scenariuszu, wr�czone jej dopiero co przez drzwi garderoby. Bill nie widzia� jej od ubieg�ej nocy. Spa�a, gdy wychodzi� z jej mieszkania o trzeciej nad ranem. Pojecha� do siebie, wzi�� prysznic i przebra� si�, a o wp� do pi�tej by� ju� w swoim biurze. Pracowa� nad pomys�em m�cz�cym go przez ca�y wiecz�r. O wp� do pierwszej atmosfera w biurze wci�� by�a naelektryzowana. Bill wsta�, zgasi� papierosa i po�piesznie uda� si� do studia, gdzie przypatrywa� si� re�yserowi starannie omawiaj�cemu dokonane w ostatniej chwili zmiany. Bill zna� go od lat. By� to hollywoodzki weteran, maj�cy na koncie wiele udanych film�w telewizyjnych. Mog�oby si� zdawa�, �e Bill lekko przesadza anga�uj�c go do popo�udniowego serialu, on jednak wiedzia�, co robi. Allan McLoughlin sprawia�, �e aktorzy dawali z siebie wszystko. Gdy Bill wszed� do studia, Allan rozmawia� z Sylvi� i aktorem graj�cym Johna, dyskretnie usadowi� si� zatem w odleg�ym k�cie pokoju, sk�d m�g� wszystkich obserwowa�, nie wchodz�c nikomu w drog�. - Kawy, Bill? - zapyta�a m�oda �liczna sekretarka planu. Od roku pr�bowa�a go poderwa�. Bardzo go lubi�a i uwa�a�a, �e pasuje do niego okre�lenie "mi�". By� wysoki, silny, ciep�y, inteligentny, przystojny, cho� nie lalu�, cz�sto si� �mia�, a �agodny spos�b bycia zmi�kcza� nieco pasj�, z jak� pracowa�. Bill w odpowiedzi tylko si� u�miechn�� i potrz�sn�� odmownie g�ow�. Mimo �e sympatyczna i mi�a, dla niego by�a zawsze tylko sekretark� planu. W studiu tak bardzo si� koncentrowa� na tym, co si� dzia�o przed kamer�, lub na obmy�laniu przysz�ego rozwoju akcji, �e nie potrafi� nic poza tym dostrzec. - Nie, dzi�kuj� - rzek�, po czym rozejrza� si� woko�o. Zauwa�y�, �e Sylvia uczy si� roli, a aktorzy graj�cy role Helen i Johna cicho dyskutuj� w k�cie. Na planie kr�cili si� dwaj m�czy�ni w policyjnych mundurach, ofiara za�, dostawca narkotyk�w, kt�rego John mia� zabi� w dzisiejszym odcinku, ubrany w poplamion� krwi� koszul� wygl�daj�c� nad wyraz realistycznie, �mia� si� i �artowa� z jednym z elektryk�w. By� to jego ostatni dzie� w serialu. Nie musia� uczy� si� roli, gdy� mia� by� martwy ju� w pierwszym uj�ciu. - Dwie minuty - rozleg� si� g�os, a Bill poczu�, jak �ciska mu si� �o��dek. To wra�enie towarzyszy�o mu od czas�w studenckich, gdy wyst�powa� jako aktor, w Nowym Jorku za� ogarnia�y go md�o�ci na godzin� przed podniesieniem kurtyny, kiedy grano jego sztuk�. A teraz, w dziesi�� lat po narodzinach "�ycia", wci�� czu� ten skurcz, ilekro� mia�a si� zacz�� emisja. Co b�dzie, je�li si� nie uda?... je�li popularno�� filmu spadnie?... je�li nagle wszyscy aktorzy zrezygnuj� albo pomyl� si� w rolach?... je�li... Mo�liwo�ci by�o niesko�czenie wiele. - Minuta! Bill poczu� jeszcze silniejszy skurcz. Rozejrza� si� uwa�nie po studiu. Sylvia z zamkni�tymi oczyma powtarza�a swoj� kwesti�. Helen i John zaj�li miejsca, gotowi do wielkiej awantury otwieraj�cej odcinek. Handlarz narkotyk�w jad� ogromn� kanapk� poza zasi�giem kamery. Panowa�a absolutna cisza. Drugi re�yser podni�s� d�o�, palcami odliczaj�c pi�� sekund do rozpocz�cia emisji. Cztery... trzy... dwa... jeden palec. Billowi �o��dek podjecha� do gard�a i wr�ci� na miejsce. Helen i John k��cili si�, u�ywaj�c wyzwisk mieszcz�cych si� w granicach zakre�lonych przez cenzor�w. Atmosfera na planie grozi�a eksplozj�. Bill dobrze zna� wszystkie kwestie, cho� czasami aktorzy wprowadzali w�asne zmiany. Helen cz�ciej ni� John, zawsze trafiaj�c w sedno, i Bill nie mia� o to pretensji, dop�ki nie zmienia�a sensu lub nie dezorientowa�a partner�w. Na razie wszystko idzie dobrze... Trza�ni�cie drzwiami oznajmi�o koniec czterominutowego pe�nego pasji dramatu. Przerwa na reklam�. �miertelnie blada Helen zesz�a z planu. Sceny by�y kr�tkie i nasycone tre�ci�, dialogi i sytuacje tak rzeczywiste, �e wszyscy im wierzyli. Bill z�apa� wzrok Helen i u�miechn�� si� do niej. Bardzo dobrze zagra�a, jak zwykle zreszt�. By�a �wietn� aktork�. Znikn�a z planu, a drugi re�yser znowu uni�s� d�o� do g�ry. Zapad�a zupe�na cisza, w kt�rej nie by�o s�ycha� nawet brz�czenia monet czy kluczy w kieszeni. John pojecha� do po�o�onego na odludziu wiejskiego domu handlarza narkotyk�w, kt�ry zadzwoni� do Helen i nie podaj�c swego nazwiska, powiedzia� o romansie jej m�a z Vaughn. Na ekranie wida� tylko pod�og� z le��cym m�czyzn� w poplamionej krwi� koszuli, bez w�tpienia martwym. Zbli�enie twarzy Johna i morderczy wyraz jego oczu. Obok niego stoi Vaughn. Zaciemnienie. Na ekranie pojawia si� ma�e luksusowe mieszkanko. Najazd na Vaughn �egnaj�c� wychodz�cego m�czyzn�. John sprowadzi� j� na z�� drog�. Widzowie wiedz�, cho� nikt im tego nie powiedzia�, �e zosta�a call-girl. Vaughn patrzy w kamer�, jej pi�kne oczy wyra�aj� niepok�j, znikn�� z nich ca�y blask. Bill uwa�nie obserwowa� rozw�j intrygi przed okiem kamery i przesta� si� denerwowa�, gdy nast�pi�a kolejna przerwa na reklam�. Ka�dy odcinek by� niczym nowa sztuka, przedstawia� zupe�nie nowy �wiat, a magia tkwi�ca w tym nie przestawa�a na niego dzia�a�. Czasami zastanawia�o go, dlaczego wci�� mu si� udaje, dlaczego serial cieszy si� tak ogromn� popularno�ci�, i odpowiada� sobie, �e mo�e powodem by�o jego wielkie zaanga�owanie. Bardzo rzadko pyta� siebie, co by si� sta�o, gdyby przed laty sprzeda� pomys� serialu i porzuci� prac� nad nim, gdyby pozosta� w Nowym Jorku, zaj�� si� czym� innym, dalej �y� z Leslie i ch�opcami. Czy teraz mieliby wi�cej dzieci? Czy pisa�by sztuki na Broadway? Czy odni�s�by sukces? Czy mimo wszystko rozwiedliby si� z Leslie? Patrzenie w przesz�o�� i snucie domys��w na jej temat by�o dziwacznym zaj�ciem. Bill opu�ci� studio upewniwszy si�, �e wszystko idzie dobrze i nie musi zostawa� do ko�ca odcinka, poniewa� re�yser panuje nad aktorami i ekip�. Wolnym krokiem wr�ci� do swego gabinetu. By� wyczerpany, cho� r�wnocze�nie czu� ulg�, wiedz�c ju� dok�adnie, w jakim kierunku rozwinie si� akcja w nast�pnych odcinkach. W pracy nad serialem uwielbia� to, �e nie m�g� sobie pozwoli� na lenistwo czy zadowolenie z siebie. Nie m�g� spocz�� na laurach, stosuj�c jeden schemat lub wykorzystuj�c te same, powielane wielekro� chwyty. �eby serial uchroni� przed �mierci�, musia� nieustannie wymy�la� co� nowego. To codzienne wyzwanie bardzo mu odpowiada�o. Dzisiaj mia� je ju� za sob�. Wr�ciwszy do gabinetu, wyci�gn�� si� na kozetce i zapatrzy� w okno. - Jak posz�o? - zapyta�a Betsey. By�a jego sekretark� od niemal dw�ch lat, co w telewizji oznacza�o p� �ycia. W wieczornych widowiskach wyst�powa�a jako komik. Uwa�a�a, �e gdy nikt nie patrzy, Bill czyni cuda. - Dobrze. - Sprawia� wra�enie rozlu�nionego i zadowolonego. Skurcz �o��dka zamieni� si� w spokojny pomruk satysfakcji. - Czy by�y wie�ci z dyrekcji? Bill przekaza� szefom pomys� rozwoju akcji serialu i czeka� na odpowied�, aczkolwiek by� przekonany, �e pozwol� mu zrobi� to, na co ma ochot�. - Jeszcze nie. Zdaje si�, �e Leland Harris i Nathan Steinberg wyjechali. To byli bogowie w�adaj�cy jego �yciem, wszystkowiedz�cy i wszechpot�ni. Bill od czasu do czasu chodzi� na ryby z Nathanem i cho� powszechnie uwa�ano faceta za kawa� drania, lubi� go i nie mia� mu nic do zarzucenia. Nathan zawsze by� dla niego mi�y. - Czy dzisiaj wcze�niej ko�czysz? - Betsey popatrzy�a na Billa z nadziej�. Czasami gdy zaczyna� prac� o brzasku, wychodzi� przed pi�t�, zdarza�o si� to jednak bardzo rzadko. Bill przecz�co potrz�sn�� g�ow� i podszed� do biurka, na kt�rym kr�lowa�a jego stara maszyna do pisania marki Royal, jedna z niewielu pami�tek, jakie zosta�y mu po ojcu. - Chyba jeszcze troch� zostan�. Dzisiejsze zmiany wypali�y, co oznacza, �e scenarzy�ci b�d� mieli sporo roboty. Trzeba usun�� Barnesa, bo w�a�nie zosta� zabity, Vaughn trafi do wi�zienia, a Helen zaczyna traci� z�udzenia co do Johna. Poczekaj tylko, jak si� zorientuje, �e jej siostrzyczka zosta�a prostytutk�, by zdoby� fors� na narkotyki, i �e w na��g wp�dzi� j� jej ukochany m��. Bill z wyrazem zadowolenia na twarzy wyci�gn�� nogi pod biurko i za�o�y� r�ce pod g�ow�. - Masz pomieszane w g�owie - powiedzia�a Betsey zamykaj�c za sob� drzwi gabinetu. Zaraz jednak wetkn�a g�ow� z powrotem. - Zam�wi� ci co� na wiecz�r z bufetu? - Chryste... chyba chcesz mnie zabi�. Zam�w kilka kanapek, termos kawy i zostaw na swoim biurku. Wezm�, jak zg�odniej�. Najcz�ciej jednak Bill dopiero po p�nocy orientowa� si�, kt�ra jest godzina, a wtedy nie by� ju� g�odny. Betsey cz�sto powtarza�a, �e cudem nie umar� jeszcze z g�odu, gdy rano widzia�a dowody jego ca�onocnej pracy: przepe�nione popielniczki, czterna�cie kubk�w zimnej kawy i p� tuzina opakowa� po snickersach. - Powiniene� p�j�� do domu i troch� si� przespa�. - Dzi�ki, mamusiu. - Bill u�miechn�� si�, gdy Betsey ponownie zamkn�a za sob� drzwi. By�a wspania�� kobiet� i bardzo j� lubi�. My�la� o Betsey, u�miechaj�c si� do siebie, kiedy znowu kto� otworzy� drzwi. Bill podni�s� wzrok i dech mu zapar�o, jak zawsze na jej widok. W progu sta�a Sylvia ubrana i umalowana jak na planie. Wygl�da�a ol�niewaj�co. By�a wysoka, szczup�a i mia�a wspania�� figur�. Pe�ne, stercz�ce silikonowe piersi a� si� doprasza�y pieszczoty, a d�ugie nogi zdawa�y si� ko�czy� przy szyi. Sp�ywaj�ca do pasa kaskada czarnych w�os�w, sk�ra o kremowym odcieniu i przyci�gaj�ce uwag� zielone oczy dope�nia�y obrazu. Sylvia Stewart by�a w stanie zatrzyma� ruch uliczny wsz�dzie, nawet w Los Angeles, gdzie aktorki, modelki i inne pi�kne dziewczyny spotyka si� na ka�dym kroku. Bill dobrze wiedzia�, jak bardzo jej udzia� w serialu przyczyni� si� do jego popularno�ci. - Dobra robota, dziecinko. Doskonale dzisiaj zagra�a�, jak zwykle zreszt� - powiedzia�, po czym wyszed� zza biurka i lekko j� poca�owa�. Sylvia z u�miechem usiad�a na fotelu, zak�adaj�c nog� na nog�. Billowi serce zabi�o szybciej, kiedy na ni� patrzy�. - Doprowadzasz mnie do szale�stwa swoim wygl�dem - o�wiadczy�. Sylvia mia�a na sobie seksown� czarn� sukienk�, kt�r� nosi�a w ostatniej scenie. Garderobiani wypo�yczyli j� od Freda Heymana. - Powinna� w�o�y� d�insy i jaki� sweter. D�insy nie by�y wcale lepsze. Nosi�a je obcis�e i Bill my�la� wtedy tylko o tym, by j� rozebra�. - Garderobiani powiedzieli, �e mog� zatrzyma� t� sukienk�. Jakim� cudem udawa�o jej si� wygl�da� niewinnie i podniecaj�co r�wnocze�nie. - To mi�o z ich strony. - Bill znowu si� u�miechn��, siadaj�c za biurkiem. - Jest ci w niej bardzo dobrze. Mo�e w przysz�ym tygodniu b�dziemy mogli p�j�� na obiad i wtedy si� w ni� wystroisz. - W przysz�ym tygodniu? - Sylvia wygl�da�a jak dziewczynka, kt�rej powiedziano, �e jej ukochana lalka oddana zosta�a do naprawy i b�dzie gotowa dopiero za jaki� czas. - Dlaczego nie mo�emy p�j�� dzisiaj? - wyd�a gryma�nie usta. Billa jej reakcja nieco rozbawi�a. W takich scenach Sylvia nie mia�a sobie r�wnych. Jej zachowanie wyra�nie si� k��ci�o z niewiarygodn� urod� i pon�tnym cia�em. - Pewnie dzisiaj zauwa�y�a�, �e pojawi�o si� kilka nowych w�tk�w, a posta�, kt�r� grasz, wyl�dowa�a w wi�zieniu. Trzeba zmieni� scenariusze najbli�szych odcink�w i chc� cz�� sam napisa� albo przynajmniej popilnowa� scenarzyst�w. Kto zna� Billa, wiedzia�, �e przez nast�pne kilka tygodni b�dzie pracowa� po dwadzie�cia godzin na dob�, wtr�caj�c si� do wszystkiego, przymilaj�c si� ka�demu, byle wprowadzi� zmiany, i pisz�c ca�o�� od nowa, lecz efekt ko�cowy oka�e si� wart tego wysi�ku. - Czy nie mo�emy pojecha� gdzie� na weekend? - Nieprawdopodobne nogi zmieni�y pozycj�, powoduj�c niepok�j w spodniach Billa. Sylvia wci�� najwyra�niej go nie rozumia�a. - Nie, nie mo�emy. Je�li mi si� powiedzie i wszystko p�jdzie dobrze, mo�e w niedziel� b�dziemy mogli pogra� w tenisa. Sylvia mocniej wyd�a wargi. Nie wygl�da�a na zadowolon�. - Chc� pojecha� do Vegas. Ludzie z "Mojego domu" wybieraj� si� tam na weekend. "M�j dom" by� ich najgro�niejszym rywalem. - Nic nie poradz�, Sylvio. Musz� pracowa�. Wiedzia�, �e lepiej b�dzie, je�li pojedzie sama, ni� gdyby mia�a zosta� i narzeka�, zaproponowa� wi�c, by wybra�a si� bez niego. - Dlaczego nie pojedziesz z nimi? To mo�e by� niez�a zabawa. Jutro nie wyst�pujesz, a ja i tak nie wyjd� st�d do niedzieli - rzek� Bill, wskazuj�c na cztery �ciany swego gabinetu. Chocia� dopiero by� czwartek, wiedzia�, �e w najlepszym wypadku ma przed sob� trzy lub cztery dni intensywnej pracy, polegaj�cej na nadzorowaniu scenarzyst�w. Sylvia powesela�a, s�ysz�c jego propozycj�. - Przyjedziesz do Vegas, jak sko�czysz? Znowu przypomina�a dziecko. Czasami jej prostota i naiwno�� wzrusza�y go. W gruncie rzeczy poci�ga�o go w niej tylko cia�o. Zwi�zek z ni� by� �atwy, chocia� nie przyprawia� Billa o dum�. Sylvia by�a uczciw� dziewczyn� i bardzo j� lubi�, jednak�e jako partnerka nie odpowiada�a jego wymaganiom. Wiedzia� te�, �e nie zawsze on zaspokaja jej potrzeby. Sylvia pragn�a kogo�, kto m�g�by sp�dza� z ni� wiele czasu, chodzi� do kina, na przyj�cia, na kolacje o dziesi�tej wieczorem do restauracji Spago, a Bill najcz�ciej albo zaj�ty by� prac� nad serialem, albo te� pada� z n�g ze zm�czenia, poza tym przyj�cia w Hollywoodzie nie stanowi�y dla niego wielkiej atrakcji. - Nie s�dz�, �ebym m�g� przyjecha� - odpar�. - Zobaczymy si� w niedziel� wieczorem po twoim powrocie. Dzi�ki takiemu uk�adowi pozb�dzie si� Sylvii na kilka dni, cho� na t� my�l ogarn�y go wyrzuty sumienia. Lepiej jednak, �eby bawi�a si� dobrze bez niego, ni� gdyby co dwie godziny mia�a dzwoni� do biura pytaj�c, kiedy wreszcie sko�czy pracowa�. - Okay. - Sylvia wsta�a, raczej zadowolona. - Nie masz nic przeciwko temu wyjazdowi? By�o jej troch� przykro, �e go zostawia, lecz Bill u�miechn�� si� i odprowadzi� j� do drzwi. - Nie. Tylko nie daj si� skaptowa� ludziom z "Mojego domu". - Sylvia roze�mia�a si�, a Bill tym razem poca�owa� j� nami�tnie w usta. - B�d� za tob� t�skni�. - Ja te�. W jej oczach czai� si� jaki� smutek. Przez chwil� Bill zastanawia� si�, czy u niej wszystko w porz�dku. Ten wyraz oczu widywa� ju� wcze�niej u innych kobiet, pocz�wszy od Leslie. Wyra�a�y w ten spos�b swoj� samotno��. Bill doskonale zdawa� sobie spraw� z ich uczu�, nie zamierza� jednak si� zmienia�. Nie uczyni� tego w przesz�o�ci, a teraz, w wieku trzydziestu dziewi�ciu lat, uwa�a�, �e ju� na to za p�no. Po wyj�ciu Sylvii wr�ci� do pracy. Musia� porobi� konspekty nowych odcink�w i notatki do zmian w scenariuszu. Kiedy podni�s� wzrok znad maszyny, za oknem by�o ju� ciemno. Zaskoczony spojrza� na zegarek - dochodzi�a dziesi�ta. Nagle u�wiadomi� sobie, �e umiera z pragnienia, wsta� wi�c zza biurka, zapali� g�rne �wiat�o i nala� wody sodowej do szklanki. Wiedzia�, �e Betsey zostawi�a dla niego kanapki na swoim biurku, lecz nie odczuwa� g�odu. Praca stanowi�a wystarczaj�ce po�ywienie. Z zadowoleniem popatrzy� na swoje dzie�o i popijaj�c wod�, opar� si� o biurko. Chcia� jeszcze poprawi� jedn� scen�, zanim zako�czy prac�. Przez nast�pne dwie godziny uderza� z rozmachem w klawisze swego royala, zapomniawszy o bo�ym �wiecie. Kiedy sko�czy�, dochodzi�a p�noc. Pracowa� przez niemal dwadzie�cia godzin, nie czu� jednak zm�czenia, podekscytowany zmianami, kt�re wprowadzi�, i sposobem, w jaki rozwija si� akcja serialu. Wzi�� stos kartek, stanowi�cych owoc jego pracy, i zamkn�� je w szufladzie biurka. Wychodz�c napi� si� jeszcze wody. Papierosy zostawi� na biurku, pali� bowiem tylko przy pracy. Min�� biurko sekretarki, na kt�rym wci�� sta�o pude�ko z kanapkami, i wyszed� na korytarz o�wietlony neonami. Mie�ci�y si� przy nim studia, o tej porze ju� puste. Tylko z jednego nadawano nocn� dyskusj�. Na korytarzu t�oczy�a si� gromada m�odych ludzi w strojach punk�w zaproszonych jako widownia. Bill u�miechn�� si� do nich, lecz byli zbyt zdenerwowani, by zareagowa�. Min�� studio wiadomo�ci, teraz tak�e ciemne, przygotowane ju� do porannej emisji. Stra�nik przy wyj�ciu poda� mu list� obecno�ci. Bill podpisa� si�, a stra�nik skomentowa� ostatni mecz baseballowy. Obaj nami�tnie kibicowali dru�ynie Dodgers�w. Bill wyszed� na dw�r i wci�gn�� g��boko w p�uca �wie�e wiosenne powietrze. O tej porze nie czu�o si� smogu. Jak dobrze jest �y�! Bill lubi� pisa�. Warto by�o pracowa� w tak dziwacznych godzinach, wymy�laj�c historie o nie istniej�cych ludziach. Wydawa�y mu si� wiarygodne, kiedy je tworzy�, i zawsze cieszy� si�, �e znowu mu si� uda�o. Bywa�o, �e prze�ywa� trudne chwile, gdy scena nie uk�ada�a si� tak, jak powinna, albo jedna z postaci wymyka�a si� spod kontroli i stawa�a kim� innym, najcz�ciej jednak wszystko sz�o g�adko. Niekiedy zazdro�ci� scenarzystom, pragn��by bowiem jak dawniej zajmowa� si� tylko pisaniem. Z zadowoleniem westchn��, uruchamiaj�c silnik swego ukochanego samochodu, kt�ry siedem lat wcze�niej kupi� za pi��set dolar�w. By� to terenowy chevrolet rocznik 49, w stanie dalekim od doskona�o�ci, lecz posiadaj�cy dusz� i sporo miejsca. Ch�opcy uwielbiali nim je�dzi�. W drodze do domu nagle u�wiadomi� sobie, �e jest bardzo g�odny, wi�cej nawet: �e umiera z g�odu. Wiedzia�, �e w mieszkaniu nie ma nic do jedzenia, od wielu dni bowiem jada� w mie�cie, zbyt zaj�ty prac�, a poprzedni weekend sp�dzi� u Sylvii w Malibu, gdzie wynajmowa�a dom. Postanowi� zatem wst�pi� do nocnego sklepu. By�a ju� p�noc, gdy wje�d�a� na parking, by zostawi� samoch�d tu� na wprost wej�cia obok starego, podniszczonego czerwonego MG z opuszczonym dachem. Wszed� do jasno o�wietlonego sklepu i wzi�� w�zek, zastanawiaj�c si�, na co ma ochot�. Doszed� go zach�caj�cy zapachu kurczak�w pieczonych na ro�nie, kupi� wi�c jednego. Do�o�y� do niego sze�� butelek piwa, sa�atk� ziemniaczan�, salami i pikle, a potem skierowa� si� do dzia�u warzywnego po zielon� sa�at�, pomidory i inne sk�adniki na sur�wk�. Im wi�cej my�la� o jedzeniu, tym bardziej by� g�odny. Nie m�g� si� ju� doczeka�, kiedy znajdzie si� w domu i zrobi sobie kolacj�. Nie pami�ta�, czy w og�le jad� lunch, a je�li tak, to co to by�o. Zdawa�o mu si�, �e ostatni posi�ek mia� miejsce przed laty. Przypomnia� sobie, �e musi kupi� papierowe r�czniki i papier toaletowy do obu �azienek, a tak�e krem do golenia. Chyba ko�czy�a mu si� te� pasta do z�b�w. Od dawna nie mia� czasu na zakupy, biega� wi�c teraz po sklepie ca�kowicie rozbudzony, jakby by�o po�udnie, a nie �rodek nocy. W w�zku mia� �rodki czyszcz�ce, oliw� z oliwek, kaw�, nale�niki w proszku, kie�baski, syrop - na �niadanie w domu w czasie weekendu - a tak�e bu�eczki, p�atki kukurydziane, ananasa i �wie�� papaj�. Wk�adaj�c kolejne produkty czu� si� jak dzieciak, kt�remu pozwolono na szale�stwo. Przynajmniej raz si� nie �pieszy�, nie musia� pracowa�, nikt na niego nie czeka� i m�g� spokojnie chodzi� sobie po sklepie. Zastanawiaj�c si�, czy ma ochot� na bagietk� i ser brie do kolacji, skr�ci� za r�g, by poszuka� pieczywa, gdy nagle przed sob� zobaczy� dziewczyn� z nar�czem papierowych r�cznik�w. Wyszli na siebie tak, �e przestraszona odskoczy�a do ty�u, a� rozsypa�y jej si� zakupy. By�o w jej wygl�dzie co� uderzaj�cego, jakie� czyste, schludne pi�kno, i Bill nie potrafi� oderwa� od niej wzroku. Dziewczyna odwr�ci�a si� i zacz�a zbiera� r�czniki. - Bardzo przepraszam... zaraz pani pomog�... - Bill zatrzyma� si�, by poda� jej r�k�, lecz dziewczyna by�a szybsza. W u�amku sekundy sta�a ju� przed nim, lekko zar�owiona i u�miechni�ta. - Nic si� nie sta�o. Mia�a mi�y u�miech i ogromne b��kitne oczy. Na jej widok ogarnia�o cz�owieka wra�enie, �e jest to osoba, kt�ra ma wiele do powiedzenia innym. Bill poczu� si� jak nastola