2325
Szczegóły |
Tytuł |
2325 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
2325 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 2325 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
2325 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Danielle Steel
Rytm serca
PWZN
"Print 6"
Lublin 1995
Adaptacja na podstawie
ksi��ki pod tym samym
tytu�em wydanej przez
Wydawnictwo "Ksi��nica"
Katowice 1994
dla Zary,@ s�odkiego uosobienia@ rytmu mojego �ycia,@ niechaj zawsze
towarzyszy ci mi�o�� i rado��...@ i dla twojego tatusia,@ kt�ry obdarowa�
mnie hojnie@ wielkim uczuciem, weselem@ i biciem tylu kochanych serduszek@
z mi�o�ci� p�yn�c� z g��bi mojego serca
D.S.
Rytm serca
uderzenie,@ po nim lekki tupot,@ ciekawo��, gdzie to jest,@ w g��bi
serca,@ s�odycz serca,@ s�odkie sny,@ rytm serca -@ najwspanialsza muzyka,@
d�o� w d�oni koi moje obawy,@ s�yszany noc� odg�os ukochanych st�p,@
najskrytsze nadzieje o szcz�ciu,@ ja�niej�ca mi�o��,@ dar z niebios,@
najczulsza ko�ysanka,@ cud male�kich n�ek,@ kt�re przysz�y na �wiat,@ z
jednym uderzeniem serca,@ �piewaj�c@ s�odk� piosneczk�,@ moje serce na
zawsze@ do ciebie nale�y,@ ten zwi�zek wieczny,@ ta wi� tak mocna,@ z
naszej mi�o�ci wielkiej i czystej,@ m�w szeptem,@ dziecko �pi,@ nasza
mi�o�� nigdy si� nie sko�czy,@ pod niebem us�anym gwiazdami@ moje serce nie
przestanie bi� dla ciebie
---------------------------
Rozdzia� pierwszy
Cisz� panuj�c� w pokoju przerywa� tylko metaliczny stukot starej maszyny
do pisania, nad kt�r� unosi�a si� sina chmura papierosowego dymu. Bill
Thigpen, zsun�wszy okulary na czubek g�owy, z napi�t� twarz� mocno uderza�
w klawisze. Na brzegu biurka niebezpiecznie balansowa�y plastykowe kubki po
kawie, z popielniczek wysypywa�y si� na blat niedopa�ki. Bill, rzuciwszy
przez rami� spojrzenie na zegar nieub�aganie odmierzaj�cy czas, pisa� coraz
szybciej, jakby pop�dzany przez demony. Z wyrazistych rys�w jego g�adko
wygolonej mi�ej twarzy emanowa�a jaka� �agodno��, siwiej�ce ciemnoblond
w�osy wygl�da�y, jakby od dawna ich nie czesa�. Nie by� mo�e przystojny,
sprawia� jednak wra�enie cz�owieka silnego, przyci�gaj�cego uwag�,
cz�owieka, kt�remu warto po�wi�ci� wi�cej ni� jedno spojrzenie, wi�cej ni�
chwil�. Lecz nie teraz. J�kn��, znowu spojrza� na zegar i z jeszcze wi�ksz�
si�� zacz�� uderza� w klawisze. W ko�cu w pokoju zaleg�a cisza. Po
dokonaniu kilku drobnych poprawek pi�rem Bill zerwa� si� na nogi i z�apa�
stos kartek, nad kt�rymi pracowa� od pi�tej rano. Teraz dochodzi�a ju�
pierwsza - pora emisji. Bill biegiem przemierzy� pok�j, z rozmachem
otworzy� drzwi, niczym strza�a min�� biurko swej sekretarki i jak
najspieszniej ruszy� korytarzem, wymijaj�c bez s�owa ludzi, ignoruj�c
zdziwione spojrzenia i przyjacielskie pozdrowienia. Dobieg�szy do celu,
pi�ci� uderzy� w drzwi, kt�re lekko si� uchyli�y, i wetkn�� w szczelin�
d�o� kurczowo �ciskaj�c� �wie�o poprawiony scenariusz. Tego typu scena nie
by�a niczym nowym. Kilka razy w miesi�cu Bill dochodzi� do wniosku, �e nie
podoba mu si� rozw�j akcji w najbardziej popularnym, nadawanym codziennie
po po�udniu serialu telewizyjnym, kt�rego by� tw�rc�. W takich wypadkach od
nowa pisa� kilka epizod�w, przewracaj�c wszystko do g�ry nogami, i dopiero
wtedy, w pe�ni usatysfakcjonowany, przestawa� si� martwi�. Jego agent
nazywa� go najbardziej neurotyczn� mamu�k� w telewizji, wiedzia� jednak, �e
Bill jest najlepszy, odznacza si� bowiem niezawodnym instynktem przy
decydowaniu o zwrotach akcji w swoim serialu. Jak dot�d ani razu nie
pope�ni� omy�ki.
"�ycie, kt�re warto prze�y�", dziecko Williama Thigpena, wci�� nie mia�o
r�wnego sobie konkurenta w�r�d mydlanych oper nadawanych w ameryka�skiej
telewizji. Wszystko zacz�o si� wiele lat wcze�niej w Nowym Jorku. Bill,
przymieraj�cy g�odem m�ody dramatopisarz, autor ambitnych sztuk, szukaj�c
�rodk�w do �ycia napisa� te� scenariusz serialu. Sw� karier� rozpoczyna� na
scenach off-off Broadwayu i w tamtych czasach wyznawa� niez�omny pogl�d:
Teatr nade wszystko. O�eni� si� jednak, zamieszka� w SoHo w Nowym Jorku i
klepa� bied�. Jego �ona Leslie, tancerka z Broadwayu, tak�e w�wczas nie
pracowa�a, poniewa� by�a w ci��y z ich pierwszym dzieckiem. Na pocz�tku
Bill �artowa� sobie, jak� ironi� losu by�oby, gdyby serial odni�s� sukces i
okaza� si� prze�omem w jego karierze. Potem jednak, gdy zmaga� si� ze
scenariuszem pierwszych odcink�w i zarysem akcji dalszych, �art zamieni�
si� w obsesj�. Musi mu si� uda�! Dla Leslie... dla ich dziecka. Poza tym
bardzo spodoba�o mu si� to, co napisa�, podobnie jak ludziom z telewizji.
Oszaleli na jego punkcie. Jego syn Adam i serial przysz�y na �wiat w tym
samym czasie. Pierwszy jako silny i zdrowy, czterokilogramowy ch�opczyk o
niebieskich oczach ojca i z�otych lokach, drugi urodzi� si� w postaci
odcink�w pilota�owych wy�wietlanych latem. Wyniki bada� ogl�dalno�ci pobi�y
wszelkie rekordy, a gdy we wrze�niu serial znikn�� z ekran�w, widzowie
g�o�no zaprotestowali. Po dw�ch miesi�cach wznowiono "�ycie, kt�re warto
prze�y�", Bill Thigpen za� rozpocz�� karier� tw�rcy najlepszego
popo�udniowego serialu w dziejach telewizji. Wa�nych wybor�w dokona� musia�
p�niej.
Doskona�e pierwsze odcinki by�y jego autorstwa, cho� do szale�stwa
doprowadza� aktor�w i re�ysera. W tym czasie zapomnia� ju� ca�kiem o
off-off Broadwayu. Ani si� obejrza�, jak telewizja sta�a si� jego �ywio�em.
Potem zaproponowano mu spor� kwot� za sprzedanie pomys�u. M�g�by wr�ci� do
domu, �y� spokojnie i odbiera� honoraria, m�g�by znowu tworzy� awangardowe
sztuki. Jednak�e serial, podobnie jak sze�ciomiesi�czny Adam, by� ju� jego
dzieckiem. Nie potrafi� zrezygnowa� z pracy nad nim, a tym bardziej zdoby�
si� na sprzeda�. Obchodzili go ludzie, kt�rych stworzy�, i ich sprawy, dla
niego prawdziwe i rzeczywiste. W kolejnych odcinkach opowiada� o �yciowych
dramatach, rozczarowaniach, smutkach, sukcesach, wyzwaniach, jakie niesie
codzienno��, o mi�o�ci i pi�knie, zawieraj�c w tym, co pisa�, w�asn� wol�
�ycia, w�asne smutki i rado�ci. Po rozpaczy nast�powa�a nadzieja, po burzy
�wieci�o s�o�ce, g��wni bohaterowie byli lud�mi uczciwymi. Oczywi�cie
wyst�powa�y te� czarne charaktery, serdecznie przez widz�w znienawidzone,
lecz dzi�ki wewn�trznej sp�jno�ci filmu nie odstrasza�y wielbicieli. W
rezultacie serial stanowi� odbicie natury swego tw�rcy: tak jak Bill by�
pe�en �ycia, radosny, uczciwy, ufny, inteligentny, tw�rczy. A Bill kocha�
swoje dzie�o, jakby to by�o dziecko, kt�rym musi i pragnie si� opiekowa�,
niemal tak mocno jak Leslie i Adama.
W tamtym okresie Bill do�wiadcza� nieustannych rozterek, rozdarty
pomi�dzy pragnieniem sp�dzania czasu z rodzin� a ch�ci� pilnowania serialu.
Musia� wiedzie�, �e wszystko idzie tak, jak powinno, �e nie zaanga�owano
niew�a�ciwego scenarzysty czy re�ysera. Ka�demu przygl�da� si� podejrzliwie
i w ko�cu uda�o mu si� zdoby� ca�kowit� kontrol�. Nikt inny bowiem nie
rozumia� jego serialu - jego dziecka. W trakcie emisji chodzi� po planie
niczym zdenerwowana kwoka, zadr�czaj�c si� po cichu ewentualn� kl�sk�. Nie
zrezygnowa� z pisania scenariuszy, wi�kszo�� czasu sp�dza� w telewizji, do
wszystkiego si� wtr�ca�. Po roku przesta� udawa�, �e kiedykolwiek wr�ci na
Broadway - utkn�� na dobre w telewizji, zakochany w niej i swym serialu do
szale�stwa. Poniecha� usprawiedliwiania si� przed awangardowymi
przyjaci�mi i otwarcie przyznawa�, �e lubi swoj� prac�. Kt�rego� wieczoru
powiedzia� Leslie, �e nia ma mowy, by kiedykolwiek z niej zrezygnowa�.
Dzie� sp�dza� przy maszynie do pisania, wymy�laj�c nowe w�tki, powo�uj�c do
�ycia nowe charaktery i szkicuj�c przebieg akcji na kolejny sezon.
Nie potrafi� porzuci� swych bohater�w i aktor�w, zawi�o�ci intrygi oraz
lawiny dramat�w, nieszcz�� i problem�w. Uwielbia� to. Serial nadawano pi��
razy w tygodniu na �ywo. Dla Billa by� jak powietrze, woda i jedzenie.
Zjawia� si� na planie nawet wtedy, gdy nie musia�. Kolejne odcinki pisali
scenarzy�ci, lecz Bill nie spuszcza� ich z oka. Wiedzia�, co robi. Ludzie z
bran�y jednomy�lnie przyznawali: by� dobry, a nawet wi�cej ni� dobry. By�
rewelacyjny. Nie myli� si� w ocenie gust�w widz�w, wiedzia�, co dla nich
jest wa�ne, kt�re postaci stan� si� ich ulubie�cami, a kt�re z lubo�ci�
b�d� nienawidzili.
Kiedy w dwa lata p�niej urodzi� si� jego drugi syn, Tommy, "�ycie, kt�re
warto prze�y�" mia�o ju� na koncie dwie nagrody krytyk�w i jedn� Emmy.
Wtedy w�a�nie kierownictwo sieci zaproponowa�o, by akcj� serialu przenie��
do Kalifornii, co by u�atwi�o zar�wno dalszy jej rozw�j, jak i upro�ci�o
sprawy produkcyjne. Poza tym wed�ug nich serial "duchem tam nale�a�". Dla
Billa by�a to dobra wiadomo��, dla Leslie, jego �ony, wr�cz przeciwnie.
Leslie zamierza�a wr�ci� do pracy, i to nie jako jedna z wielu tancerek na
Broadwayu. Przez dwa i p� roku patrzy�a na Billa opanowanego obsesj� na
punkcie serialu i mia�a ju� do��. Podczas gdy on dzie� i noc pisa� o
kazirodztwie, ci�arnych nastolatkach i romansach pozama��e�skich, ona
wr�ci�a do swego zawodu i teraz mia�a zamiar uczy� baletu w szkole
Juilliarda.
- Co takiego? - Znad niedzielnego �niadania Bill ze zdumieniem wpatrywa�
si� w �on�. Przecie� dobrze im si� powodzi�o, mieli udane dzieci, zarabia�
mas� pieni�dzy i o ile wiedzia�, wszystko sz�o dobrze. A� do tego poranka.
- Nie mog�, Bill. Nie jad�. - Leslie patrzy�a na niego spokojnie piwnymi
oczami, r�wnie �agodnymi i dzieci�cymi jak w�wczas, gdy si� poznali. Po raz
pierwszy zobaczy� j� przed teatrem, w r�ku trzyma�a torb� ze strojem do
ta�ca. Mia�a dwadzie�cia lat, pochodzi�a z p�nocnej cz�ci stanu Nowy
Jork. Zawsze by�a uczciw�, mi�� i bezpretensjonaln�, �agodn� istot� o
wyrazistych oczach i dyskretnym swoistym poczuciu humoru. W pierwszym
okresie znajomo�ci cz�sto si� �miali, do p�nej nocy rozmawiali w ponurym i
zimnym mieszkaniu, kt�re wynajmowali, dop�ki Bill nie kupi� pi�knego
strychu w SoHo. Specjalnie dla niej urz�dzi� w nim pok�j do ta�ca, by mog�a
�wiczy� w domu i nie musia�a chodzi� do sali baletowej. A teraz Leslie
nagle o�wiadcza, �e wszystko si� sko�czy�o.
- Ale dlaczego? Co ty m�wisz, Leslie? Nie chcesz wyjecha� z Nowego Jorku?
Bill nic nie rozumiej�c patrzy�, jak jej oczy wype�niaj� si� �zami. Na
u�amek sekundy odwr�ci�a g�ow�, a gdy zn�w na niego spojrza�a, serce
�cisn�o mu si� z b�lu. W jej wzroku malowa�y si� gniew, rozczarowanie i
pora�ka. Po raz pierwszy zobaczy� to, co powinien by� dostrzec wiele
miesi�cy wcze�niej, i z przera�eniem zada� sobie pytanie, czy Leslie
jeszcze go kocha.
- O co chodzi? Co si� sta�o?
Jak m�g� tego nie widzie�? Jak m�g� by� a� tak g�upi?
- Nie wiem... ty si� zmieni�e�... - potrz�sn�a g�ow�. D�ugie czarne
w�osy zawirowa�y wok� jej twarzy niczym ciemne skrzyd�a upad�ego anio�a. -
Nie, to nie tak... zmienili�my si� oboje.
Leslie g��boko odetchn�a i spr�bowa�a wyt�umaczy�, o co jej chodzi.
Przynajmniej tyle by�a mu winna po pi�ciu latach ma��e�stwa i dw�jce
dzieci.
- Zamienili�my si� miejscami. To ja zawsze chcia�am zosta� gwiazd� na
Broadwayu, tancerk�, kt�rej si� powiod�o, a ty chcia�e� tylko pisa� m�dre,
wewn�trznie sp�jne awangardowe sztuki o �yciu. A tu nagle zacz��e�... -
Leslie przerwa�a na moment, smutno si� u�miechaj�c. - Zaj��e� si� czym�
bardziej komercyjnym, co w dodatku sta�o si� twoj� obsesj�. Przez jakie�
trzy ostatnie lata my�lisz wy��cznie o serialu: czy Sheila wyjdzie za
Jake'a? czy Larry rzeczywi�cie usi�owa� zabi� matk�? czy Henry jest
homoseksualist�? czy Martha jest lesbijk�? czy opu�ci m�a dla kobiety?
czyim naprawd� dzieckiem jest Hilary? czy Mary ucieknie z domu? a je�li
tak, to czy wr�ci do narkotyk�w? czy Helen jest nie�lubnym dzieckiem? czy
wyjdzie za Johna? - Wymieniaj�c bliskie Billowi imiona Leslie wsta�a i
zacz�a chodzi� po pokoju. - Prawda jest taka, �e oni doprowadzaj� mnie do
szale�stwa. Nie chc� wi�cej o nich s�ysze�. Nie chc� z nimi mieszka�. Chc�
wr�ci� do normalnej, prostej i zdrowej egzystencji, do dyscypliny, jak�
narzuca taniec, do rado�ci z uczenia innych. Chc� prowadzi� zwyk�e,
spokojne �ycie bez wszystkich tych wymy�lonych bzdur.
Leslie smutno patrzy�a na Billa, kt�ry walczy� ze �zami. By� g�upcem.
Po�wi�caj�c czas swym wyimaginowanym przyjacio�om, traci� ukochane osoby i
nawet o tym nie wiedzia�. Mimo to nie m�g� obieca�, �e zrezygnuje, sprzeda
pomys� serialu i wr�ci do pisania sztuk, o kt�rych wystawienie musia�
b�aga�. Jak m�g�by teraz to zrobi�? Kocha� sw�j serial, dzi�ki niemu czu�
si� dobrze, mia� poczucie w�asnej warto�ci i si�y. Chyba jaka� ironia losu
sprawi�a, �e �ona chce go opu�ci�. Dzi�ki serialowi Bill zrobi� wielk�
karier�, Leslie za� t�skni�a do lat, kiedy przymierali g�odem.
- Przykro mi. - Bill usi�owa� zachowa� spok�j i rozs�dek. - Wiem, �e
przez ostatnie trzy lata praca poch�ania�a mnie bez reszty, ale czu�em, �e
musz� mie� na wszystko oko. Gdybym pozwoli�, �eby kto� inny zaj�� moje
miejsce, serial m�g�by straci� na warto�ci i zamieni� si� w jedno z tych
g�upawych sentymentalnych widowisk, od kt�rych sk�ra cierpnie. Nie mog�em
na to przysta� i pewnie dlatego serial jest wewn�trznie sp�jny. Czy
zgodzisz si� ze mn�, czy nie, Les, ludziom w�a�nie to odpowiada. Co
oczywi�cie nie znaczy, �e musz� pracy po�wi�ca� ca�y czas. S�dz�, �e w
Kalifornii sprawy u�o�� si� inaczej... bardziej profesjonalnie,
metodycznie. Chyba b�d� m�g� cz�ciej przebywa� w domu. - Ju� teraz Bill
tylko czasami pisywa� scenariusze, cho� o wszystkim decydowa�.
Leslie z niedowierzaniem potrz�sn�a g�ow�. Za dobrze go zna�a. Tak samo
by�o, gdy pisa� sztuki. Zwykle przez dwa miesi�ce pracowa� bez wytchnienia,
nie my�l�c o niczym innym, ledwo jedz�c i �pi�c, lecz w�wczas jego
zaanga�owanie uwa�a�a jeszcze za czaruj�ce, a poza tym trwa�o tylko kilka
tygodni. Teraz zmieni�a zdanie. Mia�a ju� powy�ej uszu jego obsesji i
maniackiego d��enia do doskona�o�ci. Wiedzia�a, �e Bill kocha j� i
ch�opc�w, lecz nie tak, jak by pragn�a. Leslie chcia�a m�a, kt�ry szed�by
do pracy na dziewi�t� i wraca� o sz�stej, a potem mia� czas, by z ni�
porozmawia�, pobawi� si� z dzie�mi, pom�c w przygotowaniu obiadu i zabra�
j� do kina. Nie chcia�a m�a, kt�ry pracuje ca�� noc, a o dziesi�tej rano
wyczerpany i z�y wybiega po�piesznie z domu ze stosem notatek, pisemnych
polece� i zmian w scenariuszu pod pach�, by zd��y� na pr�b� o wp� do
jedenastej. Takie �ycie by�o zanadto m�cz�ce i po trzech latach mia�a ju�
go do��. Jej cierpliwo�� si� wyczerpa�a. Leslie czu�a, �e je�li
kiedykolwiek jeszcze us�yszy s�owa "�ycie, kt�re warto prze�y�" lub imiona
bohater�w bezustannie przez Billa obracane, wpadnie w histeri�.
- Leslie, kochanie, prosz�, daj nam szans�... daj mnie szans�. W Los
Angeles b�dzie nam wspaniale. Pomy�l tylko, nigdy wi�cej �niegu ani z�ej
pogody. Ch�opcom to si� spodoba. Mo�emy chodzi� z nimi na pla��, mo�emy
mie� w�asny basen, mo�emy zabiera� ich do Disneylandu...
Leslie jednak wci�� przecz�co potrz�sa�a g�ow�. Za dobrze go zna�a.
- Nie, to ja b�d� mog�a zabiera� ich na pla�� i do Disneylandu, a ty
b�dziesz pracowa�, ca�� noc wymy�laj�c spos�b na usuni�cie jakiej� postaci
z serialu, uczestnicz�c w pr�bach i emisji albo gor�czkowo pisz�c od nowa
jaki� odcinek. Kiedy po raz ostatni by�e� z ch�opcami w zoo czy je�li ju� o
tym mowa, gdziekolwiek indziej?
- Dobrze... w porz�dku... za du�o pracuj�. Jestem okropnym ojcem,
draniem, fatalnym m�em, ale na mi�o�� bosk�, Les, przez lata byli�my
biedni jak mysz ko�cielna, a teraz mo�esz mie� wszystko, na co ci przyjdzie
ochota, tak samo jak ch�opcy. Sta� nas na wys�anie ich do dobrych szk�,
mo�emy da� im to, co zawsze pragn�li�my im da�, mog� p�j�� na studia. Czy
to takie straszne? W porz�dku, mamy za sob� ci�ki okres, teraz powodzi nam
si� lepiej, a ty chcesz odej��, zanim b�dzie bardzo dobrze? Co za �wietne
wyczucie czasu. - Patrzy� na ni� oczyma pe�nymi �ez. Wyci�gn�� ku niej r�k�
i doda�: - Kocham ci�, dziecinko... prosz�, nie r�b tego...
Sta�a bez ruchu, ze spuszczonym wzrokiem, nie dostrzeg�a wi�c w jego
oczach b�lu. Wiedzia�a, �e Bill j� kocha, lepiej ni� ktokolwiek inny
wiedzia�a, jak bardzo kocha ch�opc�w, lecz to nie mia�o znaczenia. Musia�a
tak post�pi� dla w�asnego dobra.
- Chcesz tu zosta�? Powiem im, �e nie przeniesiemy serialu. Je�li o to ci
chodzi, do diab�a z Kaliforni�... zostaniemy tutaj.
W jego g�os wkrad�a si� nuta paniki, obserwuj�c bowiem �on� doszed� do
wniosku, �e nie Kalifornia stanowi problem.
- To niczego nie zmieni - powiedzia�a cicho i �agodnie Leslie. By�o jej
bardzo przykro. - Ju� dla nas za p�no. Nie potrafi� tego wyt�umaczy�, wiem
tylko, �e moje �ycie musi si� zmieni�.
- To znaczy co? Chcesz przeprowadzi� si� do Indii? Zmieni� wyznanie?
Zosta� zakonnic�? Jak� odmian� jest uczenie w szkole Juilliarda? Co ty w
og�le pr�bujesz mi powiedzie�? �e chcesz mnie opu�ci�? Do diab�a, jaki
zwi�zek ma to z Juilliardem albo z Kaliforni�?
Jej s�owa zrani�y go do g��bi. Nie rozumia�, o co jej chodzi, i w ko�cu
ogarn�� go gniew. Dlaczego ona mu to robi? Czym sobie na to zas�u�y�?
Pracowa� ci�ko, by odnie�� sukces. Gdyby �yli jego rodzice, byliby z niego
bardzo dumni, oboje wszak�e w ci�gu roku umarli na raka, kiedy mia�
dwadzie�cia par� lat. By� jedynakiem. Mia� tylko j� i dzieci, a teraz znowu
zostanie sam, bez trojga ludzi, kt�rych kocha�, poniewa� zrobi� co� �le,
pracowa� za ci�ko i za dobrze mu si� powiod�o. Niesprawiedliwo��, z jak�
Leslie zamierza�a go potraktowa�, wzbudzi�a w nim pal�cy gniew.
- Ty po prostu nic nie rozumiesz - z rezygnacj� powiedzia�a Leslie.
- To prawda, nie rozumiem. M�wisz mi, �e nie przeprowadzisz si� do
Kalifornii. W porz�dku, odpowiadam wi�c, �e je�li to co� zmieni, zostaniemy
tutaj, a telewizja niech idzie do diab�a. B�d� musieli si� na to zgodzi�. I
co dalej? Wr�cimy do dawnego �ycia? Co si� dzieje, Les?
Gniew i rozpacz rozdziera�y mu serce. Nie wiedzia�, jak j� przekona�, by
zmieni�a zdanie. Nie zrozumia� jeszcze, �e decyzja, kt�r� podj�a Les, jest
nieodwo�alna.
- Nie wiem, jak ci to powiedzie�... - spojrza�a na niego oczyma pe�nymi
�ez. Na u�amek sekundy Billa ogarn�o szalone wra�enie, �e jakim� cudem
znalaz� si� w odcinku swego serialu i nie potrafi si� z niego wydosta�...
Czy Leslie porzuci Billa? czy Bill jest w stanie si� zmieni�? czy Leslie
wie, jak bardzo Bill j� kocha?... Mia� ochot� roze�mia� si� lub rozp�aka�,
lecz nie zrobi� ani jednego, ani drugiego.
- Mi�dzy nami wszystko ju� sko�czone. Chyba tylko tak mo�na to uj��. A
Kalifornia nie ma z tym nic wsp�lnego. Po prostu dot�d nie chcia�am sama
przed sob� tego przyzna�, ale nie mog� ju� d�u�ej. Chc� z ch�opcami �y�
w�asnym �yciem, bez wiecznej obecno�ci bohater�w twojego serialu... - I bez
Billa, cho� tego nie by�a w stanie powiedzie� g�o�no. Nie potrafi�a patrze�
na jego b�l. - Przykro mi...
Bill wygl�da� jak cz�owiek ra�ony piorunem. Twarz pokry�a mu �miertelna
blado��, a otwarte szeroko niebieskie oczy wyra�a�y g��bokie cierpienie.
- Zabierasz ch�opc�w?
Czym sobie na to zas�u�y�? Oboje dobrze wiedzieli, �e bez wzgl�du na to,
jak bardzo by� zaj�ty przez ostatnie trzy lata, uwielbia� syn�w.
- Nie b�dziesz w stanie zaopiekowa� si� nimi w Kalifornii.
Prostota tych s��w obudzi�a w nim przera�enie.
- To prawda, ale mo�esz pojecha� ze mn�, �eby mi pom�c.
Pr�bowa� �artowa�, lecz obojgu nie by�o do �miechu.
- Przesta�, Bill...
- Czy b�d� mogli mnie odwiedza�?
Leslie skin�a twierdz�co g�ow�, a Bill modli� si� w duchu, by dotrzyma�a
obietnicy. Przez chwil� zastanawia� si�, czy nie zrezygnowa� z serialu,
zosta� w Nowym Jorku i postara� si� przeb�aga� j�, by nie odchodzi�a,
wyczuwa� jednak, �e cokolwiek by zrobi�, niczego to nie zmieni. Dusz�,
sercem i my�lami Leslie opu�ci�a go ju� dawno temu. Mia� �al do siebie, �e
niczego wcze�niej nie zauwa�y�, bo mo�e m�g�by w�wczas co� zmieni�. Teraz
wiedzia�, �e jest za p�no. Zbyt dobrze zna� Leslie. Wszystko si�
sko�czy�o. Przegra� wojn�, nie zdaj�c sobie z tego sprawy.
Nast�pne dwa miesi�ce by�y najbardziej tragicznym okresem w jego �yciu.
Do tej pory wspomina� go ze �zami: rozmowa z ch�opcami; pomoc w
przeprowadzce Leslie i dzieci do mieszkania na West Side; jego pierwsza noc
bez nich w ich starym mieszkaniu... Nie raz my�la�, by zrezygnowa� z
serialu i b�aga� Leslie o powr�t, lecz jasne by�o, �e klamka bezapelacyjnie
zapad�a. Przed wyjazdem do Kalifornii Bill odkry�, �e w szkole Juilliarda
pracuje m�czyzna, kt�rego Leslie "bardzo lubi". Nie mia�a z nim romansu.
Bill zna� �on� na tyle, by wierzy�, �e by�a mu wierna, teraz jednak jej
uczucie do tego m�czyzny przybiera�o na sile i stanowi�o jeden z powod�w
jej odej�cia. Pragn�a odzyska� wolno��, by m�c bez wyrzut�w sumienia i
Billa Thigpena w swym �yciu zwi�za� si� z tamtym cz�owiekiem. Utrzymywa�a,
�e z nim ��czy j� wszystko, podczas gdy z Billem wsp�lne. maj� ju� tylko
dzieci. Adam bardzo prze�y� rozstanie z ojcem, maj�c jednak dwa i p� roku,
szybko si� przystosowa� do nowej sytuacji, o�miomiesi�czny Tommy za� nawet
nie zauwa�y� r�nicy. Separacja najmocniej dotkn�a Billa. W samolocie
unosz�cym go z Nowego Jorku do Los Angeles nie potrafi� powstrzyma� �ez
p�yn�cych mu wolno po twarzy.
W Kalifornii Bill bez reszty po�wi�ci� si� serialowi. Pracowa� dzie� i
noc, czasem nawet spa� na kozetce w swoim gabinecie. Popularno�� serialu
pobi�a wszystkie rekordy, a liczba nagr�d Emmy ros�a. Po siedmiu latach
pobytu na Zachodzie zapa� Billa Thigpena zmala� tylko w nieznacznym
stopniu. "�ycie, kt�re warto prze�y�" sta�o si� jego dum� i rado�ci�,
nieod��cznym towarzyszem, najlepszym przyjacielem, ukochanym dzieckiem. Nie
mia� powodu, by taki stan rzeczy zmienia�. Pozwoli�, by praca wype�ni�a mu
�ycie.
Ch�opcy odwiedzali go w czasie ustalonych z Leslie �wi�t, sp�dzali z nim
tak�e miesi�c letnich wakacji. Kocha� syn�w bardziej ni� kiedykolwiek i
bole�nie odczuwa� dziel�ce ich trzy tysi�ce mil, pragn�� bowiem mie� ich na
co dzie�. Chocia� spotyka� si� z wieloma kobietami, na sta�e zwi�za� si�
tylko z serialem i graj�cymi w nim aktorami. Z ut�sknieniem wyczekiwa�
syn�w, a ich wizyty sta�y si� najwa�niejszymi wydarzeniami w ci�gu roku.
Leslie wkr�tce po rozwodzie wysz�a za nauczyciela od Juilliarda i urodzi�a
mu dwoje dzieci. Zrezygnowa�a z uczenia. Z czw�rk� dzieci, z kt�rych �adne
nie sko�czy�o dziesi�ciu lat, mia�a pe�ne r�ce roboty, lecz takie �ycie
najwyra�niej bardzo jej odpowiada�o. Bill rozmawia� z ni� czasem przez
telefon, szczeg�lnie gdy ch�opcy gdzie� wyje�d�ali lub chorowali, ale poza
sprawami dotycz�cymi dzieci oboje nie mieli sobie wiele do powiedzenia.
Bill z trudno�ci� przypomina� sobie ma��e�stwo z Leslie. B�l po jej
odej�ciu ju� min��, wspomnienia szcz�liwych dni przyblak�y. Z przesz�o�ci
pozostali tylko jego synowie. Byli jedyn� prawdziw�, wielk� mi�o�ci� jego
�ycia. Gdy latem zjawiali si� u niego na miesi�c, obdarza� ich uczuciem i
uwag� o wiele przewy�szaj�cymi pasj�, jak� kiedykolwiek budzi�a w nim
praca. Zwykle na po�ow� wsp�lnych wakacji gdzie� wyje�d�ali, reszt� czasu
za� sp�dzali w Los Angeles: je�dzili do Disneylandu, odwiedzali przyjaci�,
siedzieli w domu. Bill gotowa� i troskliwie opiekowa� si� synami, a kiedy
wracali do Nowego Jorku, cierpia� zawsze tak samo.
Adam mia� ju� prawie dziesi�� lat. By� odpowiedzialny, zabawny, powa�ny i
bardzo podobny do matki. Tommy, ba�aganiarz, kapry�ny, zapominalski,
czasami niezwykle �mieszny, wci�� jeszcze by� ma�ym dzieckiem, mimo �e
sko�czy� ju� siedem lat. Leslie cz�sto powtarza�a Billowi, �e Tommy podobny
jest do niego jak dwie krople wody, lecz on jako� nie potrafi� tego
dostrzec. Uwielbia� ich obu i w d�ugie samotne noce serce �ciska� mu �al,
�e nie mog� by� stale razem. Tylko tego w �yciu �a�owa�, a poniewa� nie
m�g� nic zrobi�, wpada� w przygn�bienie, cho� stara� si� do tego nie
dopuszcza�. Jednak�e to, �e prawie nie widywa� syn�w, kt�rych tak bardzo
kocha�, wydawa�o si� niezwykle wysok� cen� za nieudane ma��e�stwo. Dlaczego
ma ich ona, a nie on? Dlaczego jej w udziale przypad�a nagroda za stracone
lata, a on musi za nie pokutowa�? Czy jest w tym jaka� sprawiedliwo��? Nie
ma �adnej. To sprawi�o, �e Bill pewien by� jednego: ju� nigdy nie pozwoli,
by zn�w mu si� to przydarzy�o. Nigdy wi�cej nie pokocha �adnej kobiety, nie
o�eni si�, nie b�dzie mia� dzieci i nigdy wi�cej ich nie straci. Koniec,
kropka. Znalaz� doskona�y spos�b na rozwi�zanie tego problemu. Aktorki.
Niezliczona rzesza aktorek - kiedy mia� czas, co nie zdarza�o si� zbyt
cz�sto.
Przyjechawszy do Kalifornii, ow�adni�ty b�lem po utracie Leslie i dzieci,
z wdzi�czno�ci� rzuci� si� w ramiona powa�nej pani re�yser. Romans z ni�
trwa� sze�� miesi�cy i omal nie sko�czy� si� nieszcz�ciem, pani re�yser
bowiem wprowadzi�a si� do niego i przej�a kontrol� nad jego �yciem.
Zaprasza�a przyjaci� na d�u�szy pobyt, kupowa�a meble, decydowa�a o
wszystkim, a� wreszcie Bill zacz�� si� dusi�. Pani re�yser studiowa�a na
uniwersytecie w Los Angeles, prac� dyplomow� napisa�a w Yale, bez przerwy
m�wi�a o doktoracie, kr�ci�a "powa�ne filmy" i nie przestawa�a powtarza�,
�e "�ycie" jest poni�ej ambicji i zdolno�ci Billa. M�wi�a o tym jak o
chorobie, z kt�rej m�g�by si� szybko wyleczy�, gdyby tylko pozwoli� sobie
pom�c. Nienawidzi�a dzieci i stale chowa�a gdzie� fotografie jego syn�w.
Musia�o up�yn�� a� p� roku, zanim Bill z�apa� oddech i zerwa� z ni�.
Trwa�o to tak d�ugo, poniewa� by�a wspania�a w ��ku, traktowa�a go jak
sze�cioletniego ch�opca w momentach, gdy potrzebowa� opieki, i wiedzia�a
wszystko o przemy�le telewizyjnym w Los Angeles. Kiedy jednak o�wiadczy�a
mu, �e powinien przesta� opowiada� o synach i zapomnie� o nich, Bill
wynaj�� na miesi�c bungalow w Beverly Hills Hotel. �ycz�c dobrej zabawy,
wr�czy� jej klucz i powiedzia�, �e nie musi dzwoni� do niego, gdy znajdzie
ju� mieszkanie. Tego samego popo�udnia przewi�z� wszystkie jej rzeczy do
bungalowu. Zobaczy� j� dopiero po czterech latach na uroczysto�ci rozdania
nagr�d. Uda�a wtedy, �e go nie poznaje.
To, co nast�pi�o potem, z za�o�enia by�o proste i kr�tkotrwa�e. Aktorki,
gwiazdki, statystki, modelki, dziewczyny, kt�re chcia�y dobrze si� zabawi�,
gdy Bill mia� troch� wolnego czasu, i lubi�y chodzi� z nim na przyj�cia,
gdy ca�ej uwagi nie po�wi�ca� zmianom w serialu. Poza tym niczego wi�cej od
niego nie wymaga�y. Bill by� jednym z wielu m�czyzn w ich �yciu, nie
przeszkadza�o im wi�c, je�li do nich nie dzwoni�. Niekt�re przygotowywa�y
mu czasem kolacj�, niekt�rym on gotowa�, poniewa� lubi� to zaj�cie. Bywa�o,
�e te, kt�re lubi�y dzieci, zaprasza� do Disneylandu, kiedy ch�opcy u niego
byli, aczkolwiek zwykle wola� mie� ich tylko dla siebie.
Ostatnio Bill nawi�za� romans z Sylvi�, pochodz�c� z Nowego Jorku
odtw�rczyni� jednej z g��wnych r�l w serialu. Po raz pierwszy od d�u�szego
czasu pozwoli� sobie na zwi�zek z aktork�, kt�ra dla niego pracowa�a, a to
dlatego, �e Sylvia by�a prze�liczn� dziewczyn� i nie potrafi� oprze� si�
jej wdzi�kom. Wyst�powa�a w filmach ju� jako dziecko, potem zosta�a
modelk�. Jej zdj�cie ozdabia�o ok�adk� "Vogue", rok pracowa�a w Pary�u u
Lacroix, a zanim trafi�a do serialu, sp�dzi�a w Los Angeles sze�� miesi�cy,
graj�c w podrz�dnych filmach. By�a zaskakuj�co dobr� aktork� i urocz�
dziewczyn�, kt�ra sprawdzi�a si� na ekranie. Bill sam by� zdziwiony, jak
bardzo j� polubi�. Polubi�, nie pokocha�. Mi�o�� by�a uczuciem
zarezerwowanym wy��cznie dla dziewi�cioletniego Adama i siedmioletniego
Tommy'ego.
Sylvia sko�czy�a dwadzie�cia trzy lata i czasami Bill my�la�, �e
zachowuje si�, jakby by�a jeszcze dzieckiem. Odznacza�a si� prostot� i
naiwno�ci�, kt�re zar�wno go wzrusza�y, jak i bawi�y, do�wiadczenia �yciowe
bowiem nie wp�yn�y na jej charakter, co bywa�o od�wie�aj�ce, aczkolwiek
te� denerwuj�ce. Nie u�wiadamiaj�c sobie, jak potrafi� intrygowa� aktorzy,
czasami gra�a wspaniale, czasami jednak sama si� podk�ada�a starszym
kole�ankom. Bill nieustannie j� ostrzega�, by wi�ksz� uwag� zwraca�a na ich
gierki i nie da�a si� im wp�dza� w k�opoty, lecz Sylvia z ka�d� sytuacj�
umia�a sobie poradzi�. Najwyra�niej te� dobrze si� bawi�a w okresach, gdy
Bill nie mia� dla niej czasu, bo na przyk�ad ca�� jego uwag� zaprz�ta�o
wprowadzenie dw�ch nowych postaci do filmu i niespodziewane usuni�cie
jednej. Zawsze pilnowa�, by serial nie sta� si� nudny, lecz trzyma� widz�w
w napi�ciu nag�ymi zwrotami akcji.
W wieku trzydziestu dziewi�ciu lat Bill uchodzi� za kr�la mydlanych oper,
o czym �wiadczy� rz�d nagr�d Emmy ustawionych na p�ce w jego gabinecie. W
tej chwili jednak nawet na nie nie spojrza�. Nerwowo przemierza� pok�j,
niepewny, jak aktorzy zareaguj� na nieoczekiwane zmiany dokonane w
ostatniej minucie. Dwie aktorki zwykle radzi�y sobie w takich sytuacjach
doskonale, natomiast jeden z aktor�w cz�sto si� sypa�, szczeg�lnie gdy
zmiany zbyt go denerwowa�y. Pracowa� w serialu dwa lata i Bill nieraz si�
zastanawia�, czy nie zaanga�owa� na jego miejsce kogo� innego, lecz
podoba�a mu si� si�a, z jak� gra�, gdy wierzy� w swoje kwestie.
Serial okaza� si� potrzebny milionom telewidz�w w Stanach Zjednoczonych.
�wiadczy�a o tym liczba list�w, kt�re codziennie otrzymywali Bill, aktorzy
i producenci. Ca�� ekip� po latach wsp�lnej pracy ��czy�y niemal rodzinne
wi�zy. Dla wielu utalentowanych ludzi serial sta� si� domem i sposobem na
�ycie.
Tego popo�udnia, jak w tyle poprzednich, Sylvia przygotowywa�a si� do
swej roli. Gra�a Vaughn Williams, pi�kn� m�odsz� siostr� g��wnej bohaterki,
Helen. Vaughn, o czym nie wiedzia� nikt w rodzinie, a zw�aszcza Helen,
zapl�ta�a si� w romans ze swoim szwagrem, kt�ry w dodatku podsun�� jej
narkotyki. Niezdolna uwolni� si� z zarzuconej przez Johna sieci, coraz
bardziej si� pogr��a�a, id�c za nim �lepo ku w�asnej zgubie. Tego dnia w
serialu nast�pi� mia� nieoczekiwany zwrot akcji. Vaughn b�dzie naocznym
�wiadkiem morderstwa pope�nionego przez Johna na dostawcy narkotyk�w, z
kt�rego us�ug korzysta�a od chwili, gdy John ich pozna�, i policja zacznie
jej poszukiwa� jako sprawczyni tej zbrodni.
By� to trudny odcinek. Bill bacznie nadzorowa� scenarzyst�w, got�w
ingerowa�, gdyby tylko uzna�, �e zachodzi taka potrzeba. Zwrot akcji
nale�a� do tych, kt�re zapewnia�y serialowi nie s�abn�c� od dziesi�ciu lat
popularno��. Bill zadowolony by� z porannej pracy, polegaj�cej na
naszkicowaniu zarysu wydarze� nast�pnych odcink�w. Wygodnie usadowiony w
swoim fotelu, zapali� papierosa i napi� si� dymi�cej kawy z kubka, kt�ry
sekretarka w�a�nie przed nim postawi�a. Zastanawia� si�, co powie Sylvia na
zmiany w scenariuszu, wr�czone jej dopiero co przez drzwi garderoby. Bill
nie widzia� jej od ubieg�ej nocy. Spa�a, gdy wychodzi� z jej mieszkania o
trzeciej nad ranem. Pojecha� do siebie, wzi�� prysznic i przebra� si�, a o
wp� do pi�tej by� ju� w swoim biurze. Pracowa� nad pomys�em m�cz�cym go
przez ca�y wiecz�r. O wp� do pierwszej atmosfera w biurze wci�� by�a
naelektryzowana. Bill wsta�, zgasi� papierosa i po�piesznie uda� si� do
studia, gdzie przypatrywa� si� re�yserowi starannie omawiaj�cemu dokonane w
ostatniej chwili zmiany.
Bill zna� go od lat. By� to hollywoodzki weteran, maj�cy na koncie wiele
udanych film�w telewizyjnych. Mog�oby si� zdawa�, �e Bill lekko przesadza
anga�uj�c go do popo�udniowego serialu, on jednak wiedzia�, co robi. Allan
McLoughlin sprawia�, �e aktorzy dawali z siebie wszystko. Gdy Bill wszed�
do studia, Allan rozmawia� z Sylvi� i aktorem graj�cym Johna, dyskretnie
usadowi� si� zatem w odleg�ym k�cie pokoju, sk�d m�g� wszystkich
obserwowa�, nie wchodz�c nikomu w drog�.
- Kawy, Bill? - zapyta�a m�oda �liczna sekretarka planu. Od roku
pr�bowa�a go poderwa�. Bardzo go lubi�a i uwa�a�a, �e pasuje do niego
okre�lenie "mi�". By� wysoki, silny, ciep�y, inteligentny, przystojny, cho�
nie lalu�, cz�sto si� �mia�, a �agodny spos�b bycia zmi�kcza� nieco pasj�,
z jak� pracowa�. Bill w odpowiedzi tylko si� u�miechn�� i potrz�sn��
odmownie g�ow�. Mimo �e sympatyczna i mi�a, dla niego by�a zawsze tylko
sekretark� planu. W studiu tak bardzo si� koncentrowa� na tym, co si�
dzia�o przed kamer�, lub na obmy�laniu przysz�ego rozwoju akcji, �e nie
potrafi� nic poza tym dostrzec.
- Nie, dzi�kuj� - rzek�, po czym rozejrza� si� woko�o. Zauwa�y�, �e
Sylvia uczy si� roli, a aktorzy graj�cy role Helen i Johna cicho dyskutuj�
w k�cie. Na planie kr�cili si� dwaj m�czy�ni w policyjnych mundurach,
ofiara za�, dostawca narkotyk�w, kt�rego John mia� zabi� w dzisiejszym
odcinku, ubrany w poplamion� krwi� koszul� wygl�daj�c� nad wyraz
realistycznie, �mia� si� i �artowa� z jednym z elektryk�w. By� to jego
ostatni dzie� w serialu. Nie musia� uczy� si� roli, gdy� mia� by� martwy
ju� w pierwszym uj�ciu.
- Dwie minuty - rozleg� si� g�os, a Bill poczu�, jak �ciska mu si�
�o��dek. To wra�enie towarzyszy�o mu od czas�w studenckich, gdy wyst�powa�
jako aktor, w Nowym Jorku za� ogarnia�y go md�o�ci na godzin� przed
podniesieniem kurtyny, kiedy grano jego sztuk�. A teraz, w dziesi�� lat po
narodzinach "�ycia", wci�� czu� ten skurcz, ilekro� mia�a si� zacz��
emisja. Co b�dzie, je�li si� nie uda?... je�li popularno�� filmu
spadnie?... je�li nagle wszyscy aktorzy zrezygnuj� albo pomyl� si� w
rolach?... je�li... Mo�liwo�ci by�o niesko�czenie wiele.
- Minuta!
Bill poczu� jeszcze silniejszy skurcz. Rozejrza� si� uwa�nie po studiu.
Sylvia z zamkni�tymi oczyma powtarza�a swoj� kwesti�. Helen i John zaj�li
miejsca, gotowi do wielkiej awantury otwieraj�cej odcinek. Handlarz
narkotyk�w jad� ogromn� kanapk� poza zasi�giem kamery. Panowa�a absolutna
cisza. Drugi re�yser podni�s� d�o�, palcami odliczaj�c pi�� sekund do
rozpocz�cia emisji. Cztery... trzy... dwa... jeden palec. Billowi �o��dek
podjecha� do gard�a i wr�ci� na miejsce.
Helen i John k��cili si�, u�ywaj�c wyzwisk mieszcz�cych si� w granicach
zakre�lonych przez cenzor�w. Atmosfera na planie grozi�a eksplozj�. Bill
dobrze zna� wszystkie kwestie, cho� czasami aktorzy wprowadzali w�asne
zmiany. Helen cz�ciej ni� John, zawsze trafiaj�c w sedno, i Bill nie mia�
o to pretensji, dop�ki nie zmienia�a sensu lub nie dezorientowa�a
partner�w. Na razie wszystko idzie dobrze... Trza�ni�cie drzwiami oznajmi�o
koniec czterominutowego pe�nego pasji dramatu. Przerwa na reklam�.
�miertelnie blada Helen zesz�a z planu. Sceny by�y kr�tkie i nasycone
tre�ci�, dialogi i sytuacje tak rzeczywiste, �e wszyscy im wierzyli.
Bill z�apa� wzrok Helen i u�miechn�� si� do niej. Bardzo dobrze zagra�a,
jak zwykle zreszt�. By�a �wietn� aktork�. Znikn�a z planu, a drugi re�yser
znowu uni�s� d�o� do g�ry. Zapad�a zupe�na cisza, w kt�rej nie by�o s�ycha�
nawet brz�czenia monet czy kluczy w kieszeni. John pojecha� do po�o�onego
na odludziu wiejskiego domu handlarza narkotyk�w, kt�ry zadzwoni� do Helen
i nie podaj�c swego nazwiska, powiedzia� o romansie jej m�a z Vaughn. Na
ekranie wida� tylko pod�og� z le��cym m�czyzn� w poplamionej krwi�
koszuli, bez w�tpienia martwym. Zbli�enie twarzy Johna i morderczy wyraz
jego oczu. Obok niego stoi Vaughn. Zaciemnienie. Na ekranie pojawia si�
ma�e luksusowe mieszkanko. Najazd na Vaughn �egnaj�c� wychodz�cego
m�czyzn�. John sprowadzi� j� na z�� drog�. Widzowie wiedz�, cho� nikt im
tego nie powiedzia�, �e zosta�a call-girl. Vaughn patrzy w kamer�, jej
pi�kne oczy wyra�aj� niepok�j, znikn�� z nich ca�y blask.
Bill uwa�nie obserwowa� rozw�j intrygi przed okiem kamery i przesta� si�
denerwowa�, gdy nast�pi�a kolejna przerwa na reklam�. Ka�dy odcinek by�
niczym nowa sztuka, przedstawia� zupe�nie nowy �wiat, a magia tkwi�ca w tym
nie przestawa�a na niego dzia�a�. Czasami zastanawia�o go, dlaczego wci��
mu si� udaje, dlaczego serial cieszy si� tak ogromn� popularno�ci�, i
odpowiada� sobie, �e mo�e powodem by�o jego wielkie zaanga�owanie. Bardzo
rzadko pyta� siebie, co by si� sta�o, gdyby przed laty sprzeda� pomys�
serialu i porzuci� prac� nad nim, gdyby pozosta� w Nowym Jorku, zaj�� si�
czym� innym, dalej �y� z Leslie i ch�opcami. Czy teraz mieliby wi�cej
dzieci? Czy pisa�by sztuki na Broadway? Czy odni�s�by sukces? Czy mimo
wszystko rozwiedliby si� z Leslie? Patrzenie w przesz�o�� i snucie domys��w
na jej temat by�o dziwacznym zaj�ciem.
Bill opu�ci� studio upewniwszy si�, �e wszystko idzie dobrze i nie musi
zostawa� do ko�ca odcinka, poniewa� re�yser panuje nad aktorami i ekip�.
Wolnym krokiem wr�ci� do swego gabinetu. By� wyczerpany, cho� r�wnocze�nie
czu� ulg�, wiedz�c ju� dok�adnie, w jakim kierunku rozwinie si� akcja w
nast�pnych odcinkach. W pracy nad serialem uwielbia� to, �e nie m�g� sobie
pozwoli� na lenistwo czy zadowolenie z siebie. Nie m�g� spocz�� na laurach,
stosuj�c jeden schemat lub wykorzystuj�c te same, powielane wielekro�
chwyty. �eby serial uchroni� przed �mierci�, musia� nieustannie wymy�la�
co� nowego. To codzienne wyzwanie bardzo mu odpowiada�o. Dzisiaj mia� je
ju� za sob�. Wr�ciwszy do gabinetu, wyci�gn�� si� na kozetce i zapatrzy� w
okno.
- Jak posz�o? - zapyta�a Betsey. By�a jego sekretark� od niemal dw�ch
lat, co w telewizji oznacza�o p� �ycia. W wieczornych widowiskach
wyst�powa�a jako komik. Uwa�a�a, �e gdy nikt nie patrzy, Bill czyni cuda.
- Dobrze. - Sprawia� wra�enie rozlu�nionego i zadowolonego. Skurcz
�o��dka zamieni� si� w spokojny pomruk satysfakcji. - Czy by�y wie�ci z
dyrekcji?
Bill przekaza� szefom pomys� rozwoju akcji serialu i czeka� na odpowied�,
aczkolwiek by� przekonany, �e pozwol� mu zrobi� to, na co ma ochot�.
- Jeszcze nie. Zdaje si�, �e Leland Harris i Nathan Steinberg wyjechali.
To byli bogowie w�adaj�cy jego �yciem, wszystkowiedz�cy i wszechpot�ni.
Bill od czasu do czasu chodzi� na ryby z Nathanem i cho� powszechnie
uwa�ano faceta za kawa� drania, lubi� go i nie mia� mu nic do zarzucenia.
Nathan zawsze by� dla niego mi�y.
- Czy dzisiaj wcze�niej ko�czysz? - Betsey popatrzy�a na Billa z
nadziej�. Czasami gdy zaczyna� prac� o brzasku, wychodzi� przed pi�t�,
zdarza�o si� to jednak bardzo rzadko. Bill przecz�co potrz�sn�� g�ow� i
podszed� do biurka, na kt�rym kr�lowa�a jego stara maszyna do pisania marki
Royal, jedna z niewielu pami�tek, jakie zosta�y mu po ojcu.
- Chyba jeszcze troch� zostan�. Dzisiejsze zmiany wypali�y, co oznacza,
�e scenarzy�ci b�d� mieli sporo roboty. Trzeba usun�� Barnesa, bo w�a�nie
zosta� zabity, Vaughn trafi do wi�zienia, a Helen zaczyna traci� z�udzenia
co do Johna. Poczekaj tylko, jak si� zorientuje, �e jej siostrzyczka
zosta�a prostytutk�, by zdoby� fors� na narkotyki, i �e w na��g wp�dzi� j�
jej ukochany m��.
Bill z wyrazem zadowolenia na twarzy wyci�gn�� nogi pod biurko i za�o�y�
r�ce pod g�ow�.
- Masz pomieszane w g�owie - powiedzia�a Betsey zamykaj�c za sob� drzwi
gabinetu. Zaraz jednak wetkn�a g�ow� z powrotem. - Zam�wi� ci co� na
wiecz�r z bufetu?
- Chryste... chyba chcesz mnie zabi�. Zam�w kilka kanapek, termos kawy i
zostaw na swoim biurku. Wezm�, jak zg�odniej�.
Najcz�ciej jednak Bill dopiero po p�nocy orientowa� si�, kt�ra jest
godzina, a wtedy nie by� ju� g�odny. Betsey cz�sto powtarza�a, �e cudem nie
umar� jeszcze z g�odu, gdy rano widzia�a dowody jego ca�onocnej pracy:
przepe�nione popielniczki, czterna�cie kubk�w zimnej kawy i p� tuzina
opakowa� po snickersach.
- Powiniene� p�j�� do domu i troch� si� przespa�.
- Dzi�ki, mamusiu. - Bill u�miechn�� si�, gdy Betsey ponownie zamkn�a za
sob� drzwi. By�a wspania�� kobiet� i bardzo j� lubi�.
My�la� o Betsey, u�miechaj�c si� do siebie, kiedy znowu kto� otworzy�
drzwi. Bill podni�s� wzrok i dech mu zapar�o, jak zawsze na jej widok. W
progu sta�a Sylvia ubrana i umalowana jak na planie. Wygl�da�a
ol�niewaj�co.
By�a wysoka, szczup�a i mia�a wspania�� figur�. Pe�ne, stercz�ce
silikonowe piersi a� si� doprasza�y pieszczoty, a d�ugie nogi zdawa�y si�
ko�czy� przy szyi. Sp�ywaj�ca do pasa kaskada czarnych w�os�w, sk�ra o
kremowym odcieniu i przyci�gaj�ce uwag� zielone oczy dope�nia�y obrazu.
Sylvia Stewart by�a w stanie zatrzyma� ruch uliczny wsz�dzie, nawet w Los
Angeles, gdzie aktorki, modelki i inne pi�kne dziewczyny spotyka si� na
ka�dym kroku. Bill dobrze wiedzia�, jak bardzo jej udzia� w serialu
przyczyni� si� do jego popularno�ci.
- Dobra robota, dziecinko. Doskonale dzisiaj zagra�a�, jak zwykle zreszt�
- powiedzia�, po czym wyszed� zza biurka i lekko j� poca�owa�.
Sylvia z u�miechem usiad�a na fotelu, zak�adaj�c nog� na nog�. Billowi
serce zabi�o szybciej, kiedy na ni� patrzy�.
- Doprowadzasz mnie do szale�stwa swoim wygl�dem - o�wiadczy�. Sylvia
mia�a na sobie seksown� czarn� sukienk�, kt�r� nosi�a w ostatniej scenie.
Garderobiani wypo�yczyli j� od Freda Heymana. - Powinna� w�o�y� d�insy i
jaki� sweter.
D�insy nie by�y wcale lepsze. Nosi�a je obcis�e i Bill my�la� wtedy tylko
o tym, by j� rozebra�.
- Garderobiani powiedzieli, �e mog� zatrzyma� t� sukienk�.
Jakim� cudem udawa�o jej si� wygl�da� niewinnie i podniecaj�co
r�wnocze�nie.
- To mi�o z ich strony. - Bill znowu si� u�miechn��, siadaj�c za
biurkiem. - Jest ci w niej bardzo dobrze. Mo�e w przysz�ym tygodniu
b�dziemy mogli p�j�� na obiad i wtedy si� w ni� wystroisz.
- W przysz�ym tygodniu? - Sylvia wygl�da�a jak dziewczynka, kt�rej
powiedziano, �e jej ukochana lalka oddana zosta�a do naprawy i b�dzie
gotowa dopiero za jaki� czas. - Dlaczego nie mo�emy p�j�� dzisiaj? - wyd�a
gryma�nie usta.
Billa jej reakcja nieco rozbawi�a. W takich scenach Sylvia nie mia�a
sobie r�wnych. Jej zachowanie wyra�nie si� k��ci�o z niewiarygodn� urod� i
pon�tnym cia�em.
- Pewnie dzisiaj zauwa�y�a�, �e pojawi�o si� kilka nowych w�tk�w, a
posta�, kt�r� grasz, wyl�dowa�a w wi�zieniu. Trzeba zmieni� scenariusze
najbli�szych odcink�w i chc� cz�� sam napisa� albo przynajmniej popilnowa�
scenarzyst�w.
Kto zna� Billa, wiedzia�, �e przez nast�pne kilka tygodni b�dzie pracowa�
po dwadzie�cia godzin na dob�, wtr�caj�c si� do wszystkiego, przymilaj�c
si� ka�demu, byle wprowadzi� zmiany, i pisz�c ca�o�� od nowa, lecz efekt
ko�cowy oka�e si� wart tego wysi�ku.
- Czy nie mo�emy pojecha� gdzie� na weekend? - Nieprawdopodobne nogi
zmieni�y pozycj�, powoduj�c niepok�j w spodniach Billa. Sylvia wci��
najwyra�niej go nie rozumia�a.
- Nie, nie mo�emy. Je�li mi si� powiedzie i wszystko p�jdzie dobrze, mo�e
w niedziel� b�dziemy mogli pogra� w tenisa.
Sylvia mocniej wyd�a wargi. Nie wygl�da�a na zadowolon�.
- Chc� pojecha� do Vegas. Ludzie z "Mojego domu" wybieraj� si� tam na
weekend.
"M�j dom" by� ich najgro�niejszym rywalem.
- Nic nie poradz�, Sylvio. Musz� pracowa�.
Wiedzia�, �e lepiej b�dzie, je�li pojedzie sama, ni� gdyby mia�a zosta� i
narzeka�, zaproponowa� wi�c, by wybra�a si� bez niego.
- Dlaczego nie pojedziesz z nimi? To mo�e by� niez�a zabawa. Jutro nie
wyst�pujesz, a ja i tak nie wyjd� st�d do niedzieli - rzek� Bill, wskazuj�c
na cztery �ciany swego gabinetu. Chocia� dopiero by� czwartek, wiedzia�, �e
w najlepszym wypadku ma przed sob� trzy lub cztery dni intensywnej pracy,
polegaj�cej na nadzorowaniu scenarzyst�w. Sylvia powesela�a, s�ysz�c jego
propozycj�.
- Przyjedziesz do Vegas, jak sko�czysz?
Znowu przypomina�a dziecko. Czasami jej prostota i naiwno�� wzrusza�y go.
W gruncie rzeczy poci�ga�o go w niej tylko cia�o. Zwi�zek z ni� by� �atwy,
chocia� nie przyprawia� Billa o dum�. Sylvia by�a uczciw� dziewczyn� i
bardzo j� lubi�, jednak�e jako partnerka nie odpowiada�a jego wymaganiom.
Wiedzia� te�, �e nie zawsze on zaspokaja jej potrzeby. Sylvia pragn�a
kogo�, kto m�g�by sp�dza� z ni� wiele czasu, chodzi� do kina, na przyj�cia,
na kolacje o dziesi�tej wieczorem do restauracji Spago, a Bill najcz�ciej
albo zaj�ty by� prac� nad serialem, albo te� pada� z n�g ze zm�czenia, poza
tym przyj�cia w Hollywoodzie nie stanowi�y dla niego wielkiej atrakcji.
- Nie s�dz�, �ebym m�g� przyjecha� - odpar�. - Zobaczymy si� w niedziel�
wieczorem po twoim powrocie.
Dzi�ki takiemu uk�adowi pozb�dzie si� Sylvii na kilka dni, cho� na t�
my�l ogarn�y go wyrzuty sumienia. Lepiej jednak, �eby bawi�a si� dobrze
bez niego, ni� gdyby co dwie godziny mia�a dzwoni� do biura pytaj�c, kiedy
wreszcie sko�czy pracowa�.
- Okay. - Sylvia wsta�a, raczej zadowolona. - Nie masz nic przeciwko temu
wyjazdowi?
By�o jej troch� przykro, �e go zostawia, lecz Bill u�miechn�� si� i
odprowadzi� j� do drzwi.
- Nie. Tylko nie daj si� skaptowa� ludziom z "Mojego domu". - Sylvia
roze�mia�a si�, a Bill tym razem poca�owa� j� nami�tnie w usta. - B�d� za
tob� t�skni�.
- Ja te�.
W jej oczach czai� si� jaki� smutek. Przez chwil� Bill zastanawia� si�,
czy u niej wszystko w porz�dku. Ten wyraz oczu widywa� ju� wcze�niej u
innych kobiet, pocz�wszy od Leslie. Wyra�a�y w ten spos�b swoj� samotno��.
Bill doskonale zdawa� sobie spraw� z ich uczu�, nie zamierza� jednak si�
zmienia�. Nie uczyni� tego w przesz�o�ci, a teraz, w wieku trzydziestu
dziewi�ciu lat, uwa�a�, �e ju� na to za p�no.
Po wyj�ciu Sylvii wr�ci� do pracy. Musia� porobi� konspekty nowych
odcink�w i notatki do zmian w scenariuszu. Kiedy podni�s� wzrok znad
maszyny, za oknem by�o ju� ciemno. Zaskoczony spojrza� na zegarek -
dochodzi�a dziesi�ta. Nagle u�wiadomi� sobie, �e umiera z pragnienia, wsta�
wi�c zza biurka, zapali� g�rne �wiat�o i nala� wody sodowej do szklanki.
Wiedzia�, �e Betsey zostawi�a dla niego kanapki na swoim biurku, lecz nie
odczuwa� g�odu. Praca stanowi�a wystarczaj�ce po�ywienie. Z zadowoleniem
popatrzy� na swoje dzie�o i popijaj�c wod�, opar� si� o biurko. Chcia�
jeszcze poprawi� jedn� scen�, zanim zako�czy prac�. Przez nast�pne dwie
godziny uderza� z rozmachem w klawisze swego royala, zapomniawszy o bo�ym
�wiecie. Kiedy sko�czy�, dochodzi�a p�noc. Pracowa� przez niemal
dwadzie�cia godzin, nie czu� jednak zm�czenia, podekscytowany zmianami,
kt�re wprowadzi�, i sposobem, w jaki rozwija si� akcja serialu. Wzi�� stos
kartek, stanowi�cych owoc jego pracy, i zamkn�� je w szufladzie biurka.
Wychodz�c napi� si� jeszcze wody. Papierosy zostawi� na biurku, pali�
bowiem tylko przy pracy.
Min�� biurko sekretarki, na kt�rym wci�� sta�o pude�ko z kanapkami, i
wyszed� na korytarz o�wietlony neonami. Mie�ci�y si� przy nim studia, o tej
porze ju� puste. Tylko z jednego nadawano nocn� dyskusj�. Na korytarzu
t�oczy�a si� gromada m�odych ludzi w strojach punk�w zaproszonych jako
widownia. Bill u�miechn�� si� do nich, lecz byli zbyt zdenerwowani, by
zareagowa�. Min�� studio wiadomo�ci, teraz tak�e ciemne, przygotowane ju�
do porannej emisji.
Stra�nik przy wyj�ciu poda� mu list� obecno�ci. Bill podpisa� si�, a
stra�nik skomentowa� ostatni mecz baseballowy. Obaj nami�tnie kibicowali
dru�ynie Dodgers�w. Bill wyszed� na dw�r i wci�gn�� g��boko w p�uca �wie�e
wiosenne powietrze. O tej porze nie czu�o si� smogu. Jak dobrze jest �y�!
Bill lubi� pisa�. Warto by�o pracowa� w tak dziwacznych godzinach,
wymy�laj�c historie o nie istniej�cych ludziach. Wydawa�y mu si�
wiarygodne, kiedy je tworzy�, i zawsze cieszy� si�, �e znowu mu si� uda�o.
Bywa�o, �e prze�ywa� trudne chwile, gdy scena nie uk�ada�a si� tak, jak
powinna, albo jedna z postaci wymyka�a si� spod kontroli i stawa�a kim�
innym, najcz�ciej jednak wszystko sz�o g�adko. Niekiedy zazdro�ci�
scenarzystom, pragn��by bowiem jak dawniej zajmowa� si� tylko pisaniem.
Z zadowoleniem westchn��, uruchamiaj�c silnik swego ukochanego samochodu,
kt�ry siedem lat wcze�niej kupi� za pi��set dolar�w. By� to terenowy
chevrolet rocznik 49, w stanie dalekim od doskona�o�ci, lecz posiadaj�cy
dusz� i sporo miejsca. Ch�opcy uwielbiali nim je�dzi�.
W drodze do domu nagle u�wiadomi� sobie, �e jest bardzo g�odny, wi�cej
nawet: �e umiera z g�odu. Wiedzia�, �e w mieszkaniu nie ma nic do jedzenia,
od wielu dni bowiem jada� w mie�cie, zbyt zaj�ty prac�, a poprzedni weekend
sp�dzi� u Sylvii w Malibu, gdzie wynajmowa�a dom. Postanowi� zatem wst�pi�
do nocnego sklepu. By�a ju� p�noc, gdy wje�d�a� na parking, by zostawi�
samoch�d tu� na wprost wej�cia obok starego, podniszczonego czerwonego MG z
opuszczonym dachem. Wszed� do jasno o�wietlonego sklepu i wzi�� w�zek,
zastanawiaj�c si�, na co ma ochot�. Doszed� go zach�caj�cy zapachu
kurczak�w pieczonych na ro�nie, kupi� wi�c jednego. Do�o�y� do niego sze��
butelek piwa, sa�atk� ziemniaczan�, salami i pikle, a potem skierowa� si�
do dzia�u warzywnego po zielon� sa�at�, pomidory i inne sk�adniki na
sur�wk�. Im wi�cej my�la� o jedzeniu, tym bardziej by� g�odny. Nie m�g� si�
ju� doczeka�, kiedy znajdzie si� w domu i zrobi sobie kolacj�. Nie
pami�ta�, czy w og�le jad� lunch, a je�li tak, to co to by�o. Zdawa�o mu
si�, �e ostatni posi�ek mia� miejsce przed laty.
Przypomnia� sobie, �e musi kupi� papierowe r�czniki i papier toaletowy do
obu �azienek, a tak�e krem do golenia. Chyba ko�czy�a mu si� te� pasta do
z�b�w. Od dawna nie mia� czasu na zakupy, biega� wi�c teraz po sklepie
ca�kowicie rozbudzony, jakby by�o po�udnie, a nie �rodek nocy. W w�zku mia�
�rodki czyszcz�ce, oliw� z oliwek, kaw�, nale�niki w proszku, kie�baski,
syrop - na �niadanie w domu w czasie weekendu - a tak�e bu�eczki, p�atki
kukurydziane, ananasa i �wie�� papaj�. Wk�adaj�c kolejne produkty czu� si�
jak dzieciak, kt�remu pozwolono na szale�stwo. Przynajmniej raz si� nie
�pieszy�, nie musia� pracowa�, nikt na niego nie czeka� i m�g� spokojnie
chodzi� sobie po sklepie.
Zastanawiaj�c si�, czy ma ochot� na bagietk� i ser brie do kolacji,
skr�ci� za r�g, by poszuka� pieczywa, gdy nagle przed sob� zobaczy�
dziewczyn� z nar�czem papierowych r�cznik�w. Wyszli na siebie tak, �e
przestraszona odskoczy�a do ty�u, a� rozsypa�y jej si� zakupy. By�o w jej
wygl�dzie co� uderzaj�cego, jakie� czyste, schludne pi�kno, i Bill nie
potrafi� oderwa� od niej wzroku. Dziewczyna odwr�ci�a si� i zacz�a zbiera�
r�czniki.
- Bardzo przepraszam... zaraz pani pomog�... - Bill zatrzyma� si�, by
poda� jej r�k�, lecz dziewczyna by�a szybsza. W u�amku sekundy sta�a ju�
przed nim, lekko zar�owiona i u�miechni�ta.
- Nic si� nie sta�o.
Mia�a mi�y u�miech i ogromne b��kitne oczy. Na jej widok ogarnia�o
cz�owieka wra�enie, �e jest to osoba, kt�ra ma wiele do powiedzenia innym.
Bill poczu� si� jak nastola