2159

Szczegóły
Tytuł 2159
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

2159 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 2159 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

2159 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

ANNE McCAFFREY MARGARET BALL STATEK BLI�NIACZY (Prze�o�y�a: MARIA LEWANDOWICZ) ROZDZIA� I Dla zwyk�ych ludzkich uszu lekki trzask w��czaj�cego si� g�o�nika by�by prawie niedos�yszalny, ale dla Nancii, kt�rej wszystkie zmys�y by�y dobrze wyczulone na ten sygna�, zabrzmia� jak fanfara na tr�bce. �wie�o po promocji, gotowa do s�u�by oraz pe�na obaw, czy zdo�a godnie kontynuowa� chwalebne tradycje swego rodu, sta�a na placu startowym i czeka�a na rozkazy z Centrali. On teraz wchodzi na pok�ad, pomy�la�a w u�amku sekundy, oczekuj�c z niecierpliwo�ci� na rozmow�. By�a pewna, �e tata znajdzie czas, aby j� odwiedzi�, skoro nie m�g� przyj�� na formaln� promocj� w Szkole-Laboratorium. I wtedy nieomylny, grobowy g�os operatora trzeciej zmiany Centralnego Komputera skrobn�� j� po sensorach. Rozczarowanie zaw�adn�o jej synapsami. - XN-935, jak szybko mo�esz wystartowa�? - Wszystkie przygotowania zako�czy�am ju� wczoraj - odpowiedzia�a Nancia. Stara�a si� przemawia� mo�liwie jednostajnym g�osem. Bada�a ka�d� ta�m� wyj�ciow�, aby upewni� si�, �e nawet �lad jej rozczarowania nie przedosta� si� na wy�sze cz�stotliwo�ci. Centralny Komputer m�g� doskonale komunikowa� si� z ni� bezpo�rednio przez elektroniczn� sie�, kt�ra ��czy�a komputery pok�adowe Nancii ze wszystkimi innymi komputerami w tej podprzestrzeni - oraz przez chirurgicznie zainstalowane synapsy, kt�re zespala�y fizyczne cia�o Nancii - bezpieczne w tytanowym pancerzu - z komputerem pok�adowym. Etykieta wymaga�a, aby operatorzy zwracali si� do statk�w m�zgowych tak jak do innych istot ludzkich. By�oby niegrzecznie wysy�a� elektroniczne instrukcje, tak jakby statki m�zgowe by�y tylko sterowanymi przez AI bezpilotowymi pojazdami, obs�uguj�cymi komunikacj� w Centralnych �wiatach. Przynajmniej tak utrzymywali operatorzy. Prywatnie Nancia uwa�a�a, �e jest to spos�b na unikni�cie k�opotliwego por�wnywania czuciowo ograniczonego systemu komunikacji AI z mo�liwo�ci� wielokana�owego porozumiewania si� i zdolno�ci� do jednoczesnej reakcji statk�w m�zgowych. Tak czy inaczej ludzie z kapsu� byli dumni, �e potrafili panowa� nad w�asnymi "g�osami" i wszystkimi innymi zewn�trznymi urz�dzeniami komputerowymi. Te mo�liwo�ci Helva zaprezentowa�a ponad dwie�cie lat temu. Nancii brakowa�o tylko zmys�u muzycznej synchronizacji, kt�ry rozs�awi� Helv� w ca�ej galaktyce jako statek, kt�ry �piewa�. Ale przynajmniej zdo�a�a ukry� swoje rozczarowanie, kiedy us�ysza�a g�os operatora Centralnego Komputera zamiast g�osu taty. Wykaza�a ca�kowite opanowanie podczas dyskusji o zapasach, za�adunku i o progach Osobliwo�ci. - To kr�tki lot - powiedzia� operator CenKomu i przerwa� na chwil�. - To znaczy kr�tki dla ciebie. Nyota yn Jaha jest na ko�cu galaktyki. Na szcz�cie o tydzie� drogi od Centrali znajduje si� pr�g Osobliwo�ci, kt�ry przerzuci ci� do lokalnej przestrzeni. - Mam pe�ny dost�p do tabel wszystkich znanych rozwarstwiaj�cych si� przestrzeni - przypomnia�a Nancia, pozwalaj�c, aby nuta zniecierpliwienia zabarwi�a jej g�os. - Tak, mo�esz je odczyta� w symulowanym 4-D, prawda, sztywniaku-szcz�ciarzu? W g�osie operatora zabrzmia�a tylko nuta pogodnej rezygnacji wobec ogranicze� cia�a, kt�re zmusza�y go do przerzucania stron grubych ksi�g, aby m�g� zweryfikowa� mapy Nancii. By� to szereg tr�jwymiarowych przestrzeni zapadaj�cych si� i wij�cych wok� progu Osobliwo�ci, gdzie lokalne podprzestrzenie mo�na by�o okre�li� jako krzy�uj�ce si� z sektorem podprzestrzeni Nyota ya Jaha. W tym miejscu Nancia by�aby w stanie dokona� nag�ego fizycznego rozwarstwienia i restrukturyzacji lokalnych przestrzeni oraz projekcji samej siebie i pasa�er�w z jednej przestrzeni w drug�. Teoria rozwarstwiania przestrzeni pozwala�a statkom m�zgowym, wyposa�onym w procesory rozszczepiania, na skr�cenie podr�y przez Osobliwo�� do kilku sekund. Mniej uprzywilejowane statki, nie posiadaj�ce tych procesor�w lub zale�ne od powolnych reakcji pilota-cz�owieka, aby pokona� t� sam� odleg�o��, musia�y nadal odbywa� konwencjonaln� podr� trwaj�c� d�ugie tygodnie lub nawet miesi�ce. Wykonanie setek r�wnoleg�ych oblicze� matematycznych, wymaganych w Osobliwo�ci, by�o trudne nawet dla statku m�zgowego, a dla statk�w konwencjonalnych niemo�liwe. - Opowiedz mi o pasa�erach - poprosi�a Nancia. Prawdopodobnie, kiedy ju� wejd� na pok�ad, jeden z nich b�dzie mia� dyskietk� z Centrali zawieraj�c� miejsce przeznaczenia i instrukcje. Ale kto wie, jak d�ugo jeszcze b�dzie musia�a czeka�, zanim pasa�erowie zamelduj� si� na pok�adzie. Jak dot�d nie poproszono jej nawet o wybranie mi�niowca, co na pewno zajmie dzie� lub dwa. Poza tym lepiej by�o rozmawia� z CenKomem o jej przydziale, ni� oczekiwa� w napi�ciu wizyty rodzinnej. Musz� przecie� przyj�� j� odprawi�, prawda? Przez ca�y czas trwania nauki rodzina odwiedza�a j� regularnie. Najcz�ciej przychodzi� ojciec, kt�ry za ka�dym razem podkre�la�, jak du�o czasu - mimo swojego prze�adowanego programu zaj�� - po�wi�ca�, aby j� odwiedzi�. Jinevra i Flix, jej siostra i brat, te� pojawiali si� od czasu do czasu. Jinevra rzadziej, jako �e college oraz praca w administracji Planetarnej Pomocy zabiera�y jej coraz wi�cej czasu. Jednak nikt z nich nie przyby� na oficjaln� promocj� Nancii. Nikogo z ca�ego rozga��zionego i bogatego rodu Perez y de Gras nie by�o, �eby wys�ucha� d�ugiej listy pochwa� i nagr�d, kt�re uzyska�a w ko�cowym, m�cz�cym roku swej edukacji jako statek m�zgowy. To nie wystarczy�o, my�la�a Nancia. By�am trzecia w mojej klasie. Gdybym by�a pierwsza, wygra�abym nagrod� Daleth... Nic dobrego nie wyniknie z rozpami�tywania przesz�o�ci. Wiedzia�a, �e Jinevra i Flix s� ju� doro�li i prowadz� w�asne �ycie, a prze�adowany plan zaj�� ojca zostawia� mu niewiele czasu na pomniejsze wydarzenia, takie jak uroczysto�ci szkolne. Naprawd� nie by�o wa�ne, i� nie przyszed� na rozdanie �wiadectw. Na pewno znajdzie czas na osobist� wizyt� przed jej odlotem, i to si� tylko liczy�o. Je�li jednak przyjdzie, to powinien zasta� j� szcz�liw�. - O pasa�erach - przypomnia�a Centralnemu Komputerowi. - Och, prawdopodobnie wiesz o nich wi�cej ni� ja - powiedzia� operator CenKomu �miej�c si�. - Oni s� raczej twego pokroju. Z wielkich rod�w - sprostowa�. - Te� nowo promowani i - jak s�dz� - w drodze do swoich pierwszych zaj��. Tak czy inaczej to by�o mi�e. Nancia odczuwa�a lekki niepok�j na my�l, �e podczas swojego pierwszego lotu mog�aby mie� do czynienia z do�wiadczonymi wojskowymi lub dyplomatami. B�dzie milej przewozi� grup� m�odych ludzi, takich jak ona - no, niezupe�nie takich jak ona, poprawi�a si� z odrobin� wewn�trznego rozbawienia. B�d� o kilka lat starsi, mo�e dziewi�tnastoletni lub dwudziestoletni. Nancia mia�a szesna�cie lat. Wszyscy wiedz�, �e ludzie w okresie dojrzewania cierpi� z powodu zmian hormonalnych i dlatego ich edukacja trwa o kilka lat d�u�ej. W takim razie zar�wno dla Nancii, jak i dla jej pasa�er�w wsp�lna podr� mia�a by� pocz�tkiem kariery zawodowej. I to ich ��czy�o. Odruchowo zarejestrowa�a nap�ywaj�ce instrukcje CenKomu, rozmy�laj�c nad czekaj�c� j� podr�. - Nyota ya Jaha to kawa� drogi, je�li leci si� FTL-em - stwierdzi� od niechcenia operator. - Przypuszczam, �e kto� musia� poci�gn�� par� sznurk�w, �eby im przys�ano statek S�u�by Kurierskiej, tak si� jednak sk�ada, �e nam to te�, jest na r�k�, bo jeste�my w tej samej podprzestrzeni Vegi, wi�c wszystko w porz�dku. Nancia mgli�cie przypomina�a sobie wiadomo�ci o podprzestrzeni Vegi. Komputer dzia�a wadliwie... dlaczego wytwarza wi�zki informacyjne? Musia�o to by� co� wa�nego, ale ona otrzyma�a tylko pierwsze fragmenty przekazu informacyjnego. Nauczyciel skasowa� wi�zki, m�wi�c srogo, �e nie nale�y s�ucha� przygn�biaj�cych przekaz�w. Wiedzia�, �e m�odzi ludzie z kapsu� mieli sk�onno�� do popadania w kiepski nastr�j z byle powodu. No c�, pomy�la�a Nancia, odk�d jestem samodzielna, mog� sobie odczyta� wi�zki na temat Vegi w ka�dej chwili. Teraz bardziej by�a zainteresowana wybadaniem, co CenKom mia� jej do powiedzenia na temat przydzielonych pasa�er�w. - Overton-Glaxely, del Parma y Polo, Armontillado-Perez y Medoc, de Gras-Waldheim, Hezra Fong - operator odczyta� list� znamienitych nazwisk przedstawicieli wysokich rod�w. Teraz ju� wiesz, co mam na my�li? - Ummm, tak - powiedzia�a Nancia. - Jeste�my krewnymi ze strony najm�odszego brata Armontillado-Pereza y Medoca, a de Grasowie-Waldheimowie s� rodzin� ze strony mojej matki. Zapominasz jednak, �e ja wychowywa�am si� niezupe�nie w tych kr�gach. - Tak, no c�, tw�j go�� b�dzie prawdopodobnie m�g� dostarczy� ci wszystkie najnowsze ploteczki - odrzek� operator pocieszaj�co. - Go��! Oczywi�cie, przyszed� mnie po�egna�. Nigdy ani przez chwil� w to nie w�tpi�am. - Zg�oszenie nadesz�o w�a�nie, kiedy przegl�da�em list� pasa�er�w. Przepraszam, zapomnia�em ci je przekaza�. Nazwisko Perez y de Gras. Poniewa� jest to cz�onek rodziny, kazano mu jecha� wprost na l�dowisko. Za minut� b�dzie na placu startowym. Nancia uruchomi�a swoje zewn�trzne czujniki i zda�a sobie spraw�, �e by�a prawie noc... Ciemno�� nie sprawia�a jej �adnego k�opotu, ale czujniki na podczerwie� wy�apa�y tylko zarys ludzkiego kszta�tu zbli�aj�cy si� do statku; nie mog�a w og�le zobaczy� twarzy ojca. W��czenie reflektora by�oby niegrzeczne. No c�, b�dzie tu lada moment. Otworzy�a ni�szy w�az zapraszaj�co. G�os z Centrali nie by� wprawdzie przeszkod� w powitaniu, ale dra�ni�. - XN, pyta�em ci�, czy mo�esz wystartowa� w ci�gu dw�ch godzin. Twoja lista prowiantowa jest wi�cej ni� wystarczaj�ca, a te rozpieszczone bachory marudz�, �e musz� wyczekiwa� w bazie. - Dwie godziny - powt�rzy�a Nancia. Nie porozmawia wi�c z tat� zbyt d�ugo... No c�, patrz�c realnie, prawdopodobnie i tak wi�cej czasu ojciec nie m�g�by jej po�wi�ci�. By�y te� i inne problemy zwi�zane z tak wczesnym odlotem. - Upad�e� na g�ow�? Nawet nie wybra�am swojego mi�niowca! Zamierza�a przez kilka nast�pnych dni pozna� wszystkich dost�pnych pilot�w, zanim wybierze partnera. W takim momencie nie nale�a�o si� spieszy�, a z pewno�ci� nie chcia�a traci� na to cennych minut przeznaczonych na wizyt� ojca. - Czy wy, m�ode statki, kiedykolwiek chwytacie wi�zki informacyjne? M�wi�em ci -Vega. Pami�tasz co si� przydarzy�o CR-899? Jej partner rozbi� si� na w�asnej planecie - Vedze 3.3. - C� za ponury spos�b nazywania planet - skomentowa�a Nancia. - Czy nie mog� pomy�le� o jakich� milszych nazwach? - Ludzie z Vegi s�... bardzo logiczni powiedzia� operator CenKomu. - Przynajmniej taka by�a pierwotna grupa osobnik�w - tych, kt�rzy polecieli wolnym statkiem, jeszcze przed FTL-em. Przypuszczam, �e ich kultura przybra�a niezwykle sztywn� form� wraz z pojawieniem si� nowych pokole�, narodzonych jeszcze na pok�adzie statku. Oni nie toleruj� ludzkich s�abo�ci, takich drobnych rzeczy, jak to, czy �atwiej jest zapami�ta� nazwy czy szeregi liczb. - Mnie to nie robi �adnej r�nicy - powiedzia�a Nancia z zadowoleniem. Obrze�a jej pami�ci mog�y zakodowa� i przechowa� ka�dy rodzaj informacji, jaki by� jej potrzebny. - Powinna� dogada� si� z lud�mi z Vegi bez problem�w - odrzek� glos z Centrali. - Tak czy inaczej ten pilot jest tam, w pod przestrzeni Vegi, poza tym �adnego statku, niczego na horyzoncie, opr�cz kilku starych bezpilotowych FTL-�w. Firma OG Shipping co prawda jest w stanie odebra� statek bezpilotowy od Nyoty, ale jak zwykle nie mo�emy skontaktowa� si� z mened�erem. Zatem albo przez miesi�c nie b�dziemy korzysta� z us�ug Caleba, wysy�aj�c mu FTL, albo zapewnimy w�asny transport. Ty nim jeste�. Mo�esz podrzuci� swoich krewnych i przyjaci� na planety wok� Nyoty ya Jaha; przetransmituj� dane dotycz�ce twoich rozkaz�w, kiedy sko�czymy pogaw�dk�; dalej polecisz na Veg� 3.3, �eby zabra� twojego pierwszego pilota. Bardzo zgrabny plan. Psychologiczne testy sugeruj�, �e wy dwoje powinni�cie stanowi� wspania�� dru�yn�. - Oni tak my�l�, prawda? - spyta�a Nancia. Mia�a w�asn� opini� na temat sekcji psychologicznej w Centrali oraz na temat w�cibskich test�w i ankiet, kt�rymi atakowano ludzi z kapsu�. Nie zamierza�a dopu�ci�, by Centrala odebra�a jej prawo wyboru w�asnego mi�niowca tylko dlatego, �e jaki� wyklepywacz pancerzy w bia�ym p�aszczu s�dzi�, i� wie lepiej, jak znale�� faceta dla niej - oraz dlatego, �e by�a wygodnym �rodkiem lokomocji dla pilota, kt�ry straci� ju� jeden statek. Nancia mia�a w�a�nie zwi�kszy� intensywno�� swojej wi�zki do CenKomu i pocz�stowa� go kilkoma odpowiednimi s�owami na ten temat, kiedy poczu�a, �e jej go�� wchodzi na pok�ad. No c�, b�dzie jeszcze okazja, by kontynuowa� t� sprzeczk� p�niej; mog�a pomy�le� o tym w drodze. To, �e zgodzi si� na transport pilota z rozbitego CR-899 do Centrali, nie musi oznacza� od razu sta�ego partnerstwa. Kiedy wr�ci, b�dzie mia�a mn�stwo czasu, aby wybra� sobie nast�pnego mi�niowca i aby powiedzie� sekcji psychologicznej, co mo�e sobie zrobi� ze swoimi szkicami osobowo�ci. Tymczasem jej go�� zignorowa� otwarte drzwi windy na rzecz wspinaczki po schodach, bior�c ostatnie stopnie po dwa naraz. Tata najwyra�niej wzi�� sobie za cel utrzymanie kondycji. Nancia uruchomi�a jednocze�nie czujniki na klatce schodowej i g�o�niki. - Tato, jak mi�o z twojej strony... Go�ciem jednak okaza� si� Flix, nie tato. Przynajmniej na podstawie tego, co zdo�a�a zobaczy� poprzez ogromny kosz owoc�w i kwiat�w, domy�li�a si�, �e to by� jej ma�y brat: szpiczaste rude w�osy w staromodnej punkowej koronie, jedno d�ugie pawie pi�ro zwisaj�ce z prawej ma��owiny, opuszki palc�w pokryte odciskami od wielu godzin gry na syntkomie. Nie by�o w�tpliwo�ci, to by� jej ma�y brat. - Flix. - Uda�o jej si� ukry� rozczarowanie, ale za �adne skarby �wiata nie umia�a nic doda�. - Wi�c w porz�dku - powiedzia� Flix, a jego g�os dochodzi� odrobin� st�umiony spoza kaskady kielichowatych orchidei i pomara�czowych owoc�w juba, kt�re grozi�y wysypaniem si� na pod�og� z niebezpiecznie prze�adowanego kosza. Nancia wysun�a tac� z sektora odpadk�w w sam� por�. Flix zatoczy� si� na ni�, upu�ci� kosz i usiad� ty�em na pod�odze z wyrazem lekkiego zdziwienia. Dwa b�yszcz�ce owoce juba wypad�y z kosza i potoczy�y si� w kierunku sterowniczej konsolety Nancii, ods�aniaj�c butelk� musuj�cego hereota. - Wiem, �e wola�aby� tat� lub Jinevr�. Kogo�, kto jest ciebie godny i podobnie jak ty, przynosi zaszczyt rodowi Perez y de Gras. Ty zas�ugujesz na nich tak�e - doda� po wykonaniu niezgrabnego nurka w celu odzyskania owoc�w juba. - Zas�ugujesz na orkiestr� d�t� i czerwony dywan zamiast tego wszystkiego. Pog�aska� r�k� mi�kkie poszycie standardowej syntetycznej wyk�adziny w kolorze piasku, w kt�r� wplecione by�y nici wewn�trznego �ycia Nancii. - Ty, ty naprawd� s�dzisz, �e nie zha�bi�am rodu? - spyta�a Nancia. W rzeczywisto�ci zastanawia�a si�, czy w�a�nie to nie by�o powodem, �e nikt nie przyszed� na jej uroczysto�� promocyjn�. Tata zawsze m�wi� o uko�czeniu przez ni� szko�y, u�ywaj�c s��w: "Kiedy wygrasz Daleth..." A ona tego nie zrobi�a. Flix odwr�ci� g�ow� w stron� jej tytanowej kolumny i obdarzy� j� tym samym niedowierzaj�cym i troch� zadumanym spojrzeniem, jakie skierowa� na be�ow� wyk�adzin�. - G�upia - wymamrota�. - Jedyny cz�onek rodziny, z kt�rym znosz� rozmow�, kt�ry nie funduje mi moralizowania przez wiele godzin, kt�ry nie u�ala si� nad tym, �e nie porzuci�em mojego komponowania na syntkomie dla prawdziwej kariery. A tu okazuje si�, �e ona ma powa�niejsze problemy ni� kilka �le funkcjonuj�cych organ�w. Gdyby ci� nie wsadzili do twojej kapsu�y zaraz po urodzeniu, podejrzewa�bym, �e w dzieci�stwie upad�a� na g�ow�. Co ty sobie my�lisz, Nancia? Oczywi�cie, �e przysporzy�a� dumy rodowi. Pierwsza z podstaw i trzecia z teorii dekomu, no i zebra�a� tyle specjalnych nagr�d, �e musieli zmieni� porz�dek ceremonii promocyjnej, aby mie� czas na ich wymienienie. - Sk�d o tym wiesz? - przerwa�a Nancia. Flix odwr�ci� si� od tytanowej kolumny. Oczywi�cie nadal ca�kiem dobrze mog�a widzie� jego wyraz twarzy dzi�ki czujnikom na poziomie pod�ogi, ale by�oby niegrzecznie przypomina� mu o tym. Ju� i tak by� wystarczaj�co zmieszany. - Mia�em kopi� programu - wymamrota�. - Zamierza�em si� pokaza� osobi�cie, ale... no c�, spotka�em te dwie dziewczyny, kiedy robi�em alkoholowy nap�j za pomoc� syntkomu w Pa�acu Przyjemno�ci i one nauczy�y mnie, jak miksowa� sok z �odygi benedyktynka z planety Rogellia z likierem, aby zrobi� ten cudowny musuj�cy nap�j i c�, tak czy siak nie obudzi�em si� a� do chwili, kiedy ceremonia promocyjna prawie si� ko�czy�a. Jeszcze przez chwil� spogl�da� na wyk�adzin� z kwa�n� min�, a p�niej powesela�. - Inn� rzecz�, kt�r� w tobie lubi�, Nancia, jest to, �e jeste� jedyn� krewn�, kt�ra nie wyg�asza d�ugich, krytycznych przem�w o tym, jak to poni�am si�, graj�c na syntkomie w Pa�acu Przyjemno�ci. Oczywi�cie nie s�dz�, aby� mia�a jakiekolwiek poj�cie o wygl�dzie takiego miejsca. Babka cioteczna Mendocia te� nie ma, co nie powstrzymuje jej jednak od wydziwiania. Flix wsta� i zacz�� wyci�ga� r�ne rzeczy z koszyka. - Wi�c... skoro by�em nieodwo�alnie zatrzymany w Pa�acu Przyjemno�ci, Jinvera przebywa�a gdzie� na kra�cu nico�ci, prowadz�c dochodzenie w sprawie oszustwa w Planetarnej Pomocy, a tato by� na spotkaniu, pomy�la�em sobie, �e wpadn� i zrobimy sobie ma�e przyj�cie, kiedy ty b�dziesz czeka� na rozkazy. - Na jakim spotkaniu? - zapyta�a Nancia - Gdzie? Flix zerkn�� znad kosza zdziwiony. - Co? - M�wi�e�, �e nasz ojciec by� na spotkaniu. - Tak, no c�, a czy on zawsze nie jest na jakim� spotkaniu? Nie, nie wiem gdzie; to po prostu logiczna dedukcja. Wiesz, jaki przepe�niony jest jego terminarz spotka�. Cz�sto si� zastanawia�em - Flix trajkota� rozpakowuj�c koszyk- jak my�my si� we tr�jk� urodzili? To znaczy pocz�li. Nie s�dzisz, �e wys�a� mamie wiadomo��? Prosz�, wpadnij do mojego biura tego ranka. Mog� ci� umie�ci� mi�dzy dziesi�t� a dziesi�t� pi�tna�cie. Przynie� prze�cierad�o i poduszk�. Si�gn�� do koszyka i wyci�gn�� dwie podrapane, wyblak�e dyskietki. - Prosz� bardzo. Wiem, �e my�lisz sobie, i� jestem samolubnym draniem, przynosz�c owoce i szampana komu�, kto nie pije i nie je, ale tak naprawd� jestem przygotowany na wszystkie ewentualno�ci. To s� moje ostatnie syntokompozycje. Prosz� wrzuc� je do twojego czytnika. Mi�a muzyczka na przyj�cie, poza tym mo�esz s�ucha� ich w podr�y i troch� si� rozerwa� Podczas kiedy brz�cz�ce d�wi�ki ostatnich eksperymentalnych kompozycji Flixa rozbrzmiewa�y w kabinie, on sam wyci�gn�� trzeci� dyskietk� i u�miechn�� si�. W przeciwie�stwie do poprzednich, mocno zu�ytych, ta mia�a b�yszcz�c� opraw� z pierwszorz�dnym, komercyjnym laserowo wyci�tym wyko�czeniem, kt�re rzuca�o t�czowe refleksy po kabinie - A tutaj... - Pozw�l mi zgadn�� - przerwa�a Nancia. - Znalaz�e� w ko�cu kogo�, kto nada twoim syntokompozycjom komercyjny kszta�t. U�miech Flixa stal si� niewyra�ny. - No c�, nie. Niedok�adnie. Chocia� - powiedzia� pogodniej�c - znam dobrze tak� dziewczyn�, kt�ra zna faceta, kt�ry umawia� si� z dziewczyn�, wykonuj�c� czasowo prac� biurow� dla drugiego wiceprezydenta studia nagra�, wi�c rysuj� si� wyra�ne szans� na najbli�sz� przysz�o��. To jest jednak zupe�nie co� innego. To - doda� prawie uduchowionym g�osem - jest nowa, udoskonalona i o wiele bardziej wyrafinowana wersja SPACED OUT, nie udost�pniana jeszcze a� do czasu jej wydania, czyli do po�owy nast�pnego miesi�ca. Nie powiem ci, czego musia�em dokona�, �eby j� zdoby�. Nancia czeka�a, a� jej wyja�ni, o co w tym wszystkim chodzi, ale Flix przerwa� i u�miecha� si�, jakby spodziewa� si� natychmiastowej reakcji. - No i co? - spyta� po kilku sekundach. Jego nastroszone w�osy zacz�y opada�. - Przykro mi - stwierdzi�a Nancia - ale nie mam poj�cia, o czym m�wisz. Flix potrz�sn�� g�ow� z roz�aleniem. - Nigdy nie s�ysza�a� o SPACED OUT? Czego oni was ucz� w tych akademiach? Nie, nie m�w mi. - Wyci�gn�� jedn� r�k� na znak protestu. - Ja wiem. Teoria rozszczepu i astronawigacja w podprzestrzeni, projekt ko�cowego rozszczepienia i mn�stwo innych rzeczy przyprawiaj�cych mnie o b�l g�owy. My�l� jednak, �e powinni byli zostawi� troch� wolnego czasu na gry. - Ale my grali�my - odpar�a Nancia. - To by�o w planie zaj��. Dwie trzydziestominut�wki dziennie dowolnej gry w celu doskonalenia koordynacji pomi�dzy synapsami a procesorami bod�cowymi. Oczywi�cie uwielbia�am gra� w SZTUCZK� i POSZUKIWANIE MOCY, kiedy by�am w dzieci�cej kapsule. Flix zn�w potrz�sn�� g�ow�. - Jestem pewien, �e to wszystko bardzo kszta�c�ce. Ale ta gra - u�miechn�� si� chytrze - absolutnie, na sto procent, nie rozwinie twojego umys�u. W rzeczywisto�ci Jinevra uwa�a, �e granic w SPACE OUT mo�e powodowa� nieodwracalne uszkodzenia m�zgu! - Naprawd�? - Nancia z trzaskiem wysun�a szczeliny wpustowe czytnika, kiedy podszed� Flix - S�uchaj, Flix, nie jestem przekonana... - Pomy�l o naszej du�ej siostrze - powiedzia� Flix ze swoim najbardziej promiennym u�miechem. - No, dalej, przywo�aj jej obraz z ostatniej wizyty. Nie s�dzisz, �e wszystko, z czym ona si� nie zgadza musi by� warte spr�bowania? Nancia, na ekranie, kt�ry wype�nia� centraln� �cian� kabiny, dokona�a projekcji Jinevry w naturalnych rozmiarach. Jej siostra r�wnie dobrze mog�a sta� obok Flixa. Schludna i perfekcyjna jak zawsze, od r�bka granatowego uniformu Planetarnej Pomocy Technicznej po g�adkie, ciemne w�osy, kt�re opada�y prosto na przepisow� odleg�o��, jedn� czwart� cala, od wykrochmalonego ko�nierzyka, by�a wzorem dla ka�dego nie uporz�dkowanego elementu we wszech�wiecie. Nancia nie mog�a sobie przypomnie�, co spowodowa�o ten b�ysk dezaprobaty w oczach Jinevry i �ci�gni�ty, uszczypliwy grymas w k�cikach ust w chwili, kiedy ten obraz zosta� zapisany, ale na tej projekcji dziewczyna wydawa�a si� wpatrywa� we Flixa. Jeden z czerwonych szpic�w punkowej korony opad� pod wp�ywem zab�jczego spojrzenia z ekranu. Nancii by�o przykro z jego powodu. Jinevra nigdy nie pr�bowa�a ukry� swojej opinii, �e ich brat by� utracjuszem i ha�b� dla rodziny. Ojciec - podejrzewa�a - my�la� bardzo podobnie. Dla niej ci�ar dezaprobaty klanu Perez y de Gras by�by mia�d��cy. Jak�e mog�a pot�pia� Flixa? S�ysza�a wystarczaj�co du�o o jego dzikich wybrykach. Bywa�o, �e Jinevra i tato o niczym nie m�wili podczas kr�tkich wizyt. Ale dla niej Flix by� ci�gle potarganym p�drakiem, kt�ry �ciska� jej tytanowy pancerz za ka�dym razem, kiedy si� spotkali, kt�ry wymachiwa� i wrzeszcza� tak entuzjastycznie, jakby by�a prawdziw� siostr� z krwi i ko�ci, mog�c� wzi�� go na kolana, kt�ry dar� si� z uciechy, kiedy nosi�a go wsp�lnie z jej kolegami z klasy wok� szkolnego toru podczas szybkiej rundy w grze POSZUKIWANIE MOCY. W�a�ciwie jak� szkod� mog�o jej przynie�� wypr�bowanie tej g�upiej gry? - Spodoba ci si�, Nancia - przekonywa� Flix z nadziej�, podczas gdy obraz Jinevry znikn�� z ekranu. - Naprawd�. To jest najlepsza wersja, jak� tw�rcy gier kosmicznych kiedykolwiek wypu�cili. Posiada sze��dziesi�t cztery poziomy ukrytych tuneli i symuluje przestrze� Osobliwo�ci oraz hologramowe krasnale... - Holokrasnale? - Tylko sp�jrz. - Flix wrzuci� b�yszcz�c� dyskietk� do najbli�szej szczeliny czytnika. Zabawne, Nancia nie umia�a sobie przypomnie�, kiedy wyrazi�a zgod� na jej otwarcie, ale widocznie to zrobi�a. Rozleg� si� delikatny furkot, kiedy zawarto�� dyskietki by�a wpisywana w pami�� komputera. P�niej Flix powiedzia�: - Hologram, poziom 6. I rudobrody krasnal pojawi� si� w centrum kabiny, wymachuj�c szerokim, rze�bionym mieczem, kt�rego r�koje�� l�ni�a deszczem rozszczepionego, kolorowego �wiat�a. Flix upad� na jedno kolano, kiedy szeroki miecz przeci�� powietrze w miejscu, gdzie znajdowa�a si� jego g�owa; przetoczy� si� w kierunku panela kontrolnego i krzykn��: - Przestrze� 20, bro� laserowa! Kszta�t promieni �wietlnych wok� niego wygi�� si� w nieprawdopodobnie wykrzywione smugi. Krasnal pochyli� si�, ci�� mieczem przez luk� pomi�dzy gwa�townie migaj�cymi �wiat�ami i... znikn��. Znikn�y tak�e �wiat�a. Flix wsta�, niezadowolony. - Przerwa�a� gr�, a ja wygrywa�em! - Ja, umm, nie s�dz�, abym by�a ca�kiem przygotowana na holokrasnale - powiedzia�a przepraszaj�co Nancia. - To odruchowa reakcja na widok ataku na osoby, kt�re kocham. Flix pokiwa� g�ow�. - Przepraszam. Zdaje si�, �e b�dziemy musieli przywraca� ci� �yciu powoli. Chcesz zacz�� od poziomu 1, bez �adnych hologram�w? - To ju� brzmi lepiej. I rzeczywi�cie by�o lepsze. W�a�ciwie po kilku rundach Nancia u�wiadomi�a sobie, �e podoba jej si� ta g�upia gra, chocia� ci�gle mia�a k�opot ze zrozumieniem zasad. - Co powinnam robi� z tym laserowym wyposa�eniem? - Pomaga ci podej�� pod g�r� przez studni� grawitacji. - To g�upie. Lasery nie maj� nic wsp�lnego z grawitacj�. - Nancia, to jest gra. Teraz nie zapomnij zapyta� symugryf o odpowiedzi do Trzech Pier�cieniowatych Trojek; b�dziesz ich potrzebowa�, kiedy dojdziesz do Mostu Trolli... W miar� jak Flix wprowadza� j� w tajniki gry. Nancia odkrywa�a, �e program tej gry zu�ywa� bardzo ma�o jej mocy komputerowej. Z �atwo�ci� mog�a odczyta� dane CenKomu o nadchodz�cych pasa�erach, nie przerywaj�c zabawy W tym samym czasie uruchomi�a wzmocniony modem graficzny statku, aby wype�ni� trzy �cienne ekrany obrazami z gry. Flix ponad wszystko postanowi� by� statkiem m�zgowym, przedzieraj�cym si� przez wyimaginowane pasmu asteroid�w w poszukiwaniu Mistycznych Pier�cieni Daleen. Nancia wola�a przedstawi� siebie jako Zab�jc� Trolli, �mia�ego odkrywc� o d�ugich ko�czynach, kt�ry przedziera� si� przez studnie grawitacji i �a�cuchy g�rskie z laserow� broni� i materia�em wybuchowym. - Nancia, nie mo�esz jeszcze zabi� tego trolla. - Dlaczego nie? - Poniewa� on jest w zasadzce za ska�ami. Ja go widz�, ale ty nie. - Ja go te� widz�. Ja widz� wszystko w tej grze. Ona jest teraz cz�ci� mojej g��wnej pami�ci. - Tak, ale tw�j wizerunek w grze nie widzi. On jest tylko cz�owiekiem i nie widzi w systemie multi-D. Zauwa�y�a� to b�yskaj�ce niebieskie �wiat�o? Przepisy programu ostrzegaj� ci�, �e Zab�jca Trolla umrze na nadciep�ot�, o ile nie umie�cisz go w jakim� schronieniu. - Dlaczego on po prostu nie zwi�kszy swojej energii? Och, przypomnia�am sobie. Wy, delikatnicy, z pewno�ci� macie ograniczone mo�liwo�ci dysponowania energi�. Nancia kontynuowa�a gr� i zgi�a sw�j promie� laserowy, aby wydosta� ukrywaj�cego si� trolla razem z jego trzema pomocnikami, a p�niej wys�a�a sw�j wizerunek z gry pod �nie�ny Most Trolli. Za trzema ukrytymi drzwiami i za labiryntem znajdowa�a si� przyjemna, ciep�a jaskinia, teraz nie zamieszkana, gdzie Zab�jca Trolli m�g� wypocz�� i zgromadzi� energi�. - Nancia, oszukujesz! - oskar�y� j� Flix. - Jak znalaz�a� to miejsce tak szybko bez pope�nienia nawet jednego b��du? - Jak mog�am go nie znale��? Tak�e mapy gry s� w mojej g��wnej pami�ci, przypominasz sobie? Wystarczy, �e b�d� tylko patrze�. - No, to mog�aby� nie patrze�, �eby by�o sprawiedliwie? - Nie, nie mog�abym - odpar�a Nancia tonem, kt�ry powinien skutecznie zamkn�� dalsz� dyskusj�. Odci�� jej �wiadomo�� od cz�ci pami�ci komputerowej statku? Najgorszym do�wiadczeniem w ca�ym jej �yciu by�a cz�ciowa amnezja w czasie, kiedy eksperci uzupe�niali jej synaptyczne po��czenia ze statkiem. Nie by�o nic, absolutnie nic, czego by ludzie z kapsu� nienawidzili bardziej ni� utraty po��cze�! Flix powinien to zrozumie� bez m�wienia. - Po prostu od��cz na chwil� t� funkcj� pami�ci - przymila� si� Flix. On nigdy nie wiedzia�, kiedy przesta�. Pomys� odci�cia w�asnych o�rodk�w sprawi�, i� Nancia poczu�a si� tak �le, �e nic mog�a znie�� nawet rozmowy o tym. - Pos�uchaj, mi�czaku, musia�abym odci�� wi�cej ni� jeden o�rodek, �eby zni�y� si� do twojego komputerowego poziomu. - Naprawd�? Wyjd� na zewn�trz i powt�rz to jeszcze raz! - Jasne, wyjd�. Zaci�gn� ci� prosto do progu Osobliwo�ci i pozwol� ci znale�� swoj� w�asn� drog� wyj�cia z rozszczepu! - Aaa, znowu si� opieramy na brutalnej sile. To nie fair -powiedzia� Flix ze wzrokiem zwr�conym w sufit. - Dwie du�e siostry i obydwie si� na mnie uwzi�y. - Musimy co� zrobi�, �eby ci� trzyma� w karbach - Nancia uci�a gwa�townie swoj� wokaln� transmisj�. Z Centrali nadawano wi�zk� informacyjn�. - XN? Wiadomo�� przekazywana z podprzestrzeni rigellia�skiej. Po kr�tkiej pauzie obraz ojca Nancii pojawi� si� na centralnym ekranie naprzeciw jej kolumny. Na ekranie z lewej strony statku m�zgowego wizerunek Flixa szarpn�� si� i przemie�ci�, wykonuj�c nic ko�cz�c� si�, bezmy�ln� p�tl� w kierunku b�yszcz�cych gwiazd g��bokiej przestrzeni. Z prawej strony Zab�jca Trolli tkwi� w bezruchu z jedn� nog� uniesion�, aby przekroczy� pr�g ukrytej jaskini. Pomi�dzy nimi sta� zm�czony m�czyzna w zielono-niebieskiej pr��kowanej tunice i u�miecha� si� do Nancii. - Przepraszam, �e nie mog�em przyj�� na twoj� uroczysto�� promocyjn�, kochana Nancio. To spotkanie na Rigel IV jest istotne dla utrzymania planowanej polityki ekonomicznej Centrali przez nast�pne szesna�cie kwarta��w. Nie mog�em ich zawie��. Wiedzia�em, �e to zrozumiesz. Hej, gratuluj� wszystkich nagr�d! Nie mia�em czasu przeczyta� programu w szczeg�ach, ale jestem przekonany, �e jak zawsze przysporzy�a� dumy rodowi Perez y de Gras. S�dz� te�, �e spodoba ci si� twoje pierwsze zadanie. B�dzie to dla ciebie okazja do poznania niekt�rych m�odszych cz�onk�w wysokich rod�w - bardzo odpowiedni start dla naszej gwiazdy S�u�by Kurierskiej. Ej, co to? Odwr�ci� si� w lewo i zdawa� si� rozmawia� teraz z Zab�jc� Trolli. - Sekretarz specjalny? Bardzo dobrze, przy�lij go do mnie. B�d� musia� go pouczy� przed nast�pn� sesj�. - Po czym zn�w zwr�ci� si� do Nancii: - Przypuszczam, �e s�ysza�a� to, Nancia? Przykro mi, ale musz� ju� i��. Powodzenia! - Tato, poczekaj - zacz�a Nancia, lecz ekran zgas� na moment. Poprzedni obraz �nie�nego Mostu i trolli pojawi� si� znowu i us�ysza�a g�os operatora CenKomu: - Przykro mi, XN. To by�a nagrana wi�zka informacyjna. Nie ma nic wi�cej. Tymczasem twoi pasa�erowie s� gotowi do wej�cia na pok�ad. - Dzi�kuj�, Centralo. Nancia z przera�eniem odkry�a, �e ca�kowicie straci�a panowanie nad kana�ami wokalnymi; dr��ce przyd�wi�ki towarzysz�ce jej mowie uwidoczni�y jej stan emocjonalny. Perez y de Grasowie nie p�acz�. Tym bardziej statek m�zgowy nie m�g� p�aka�. Nancia by�a dobrze wytrenowana w t�umieniu tych nieprzyzwoitych emocjonalnych projekcji, kt�rym oddawa�y si� s�abe istoty. Tak czy inaczej nie mia�a najmniejszej ochoty rozmawia� teraz z kimkolwiek. Flix wydawa� si� wyczuwa� jej nastr�j; spakowa� cicho kosz z owocami i musuj�cym winem i poklepa� tytanow� kolumn� Nancii, jakby s�dzi�, �e mog�aby poczu� ciep�o jego r�ki. Przez chwil� mia�a z�udzenie, �e naprawd� je czuje. - Lepiej zejd� teraz z drogi - powiedzia�. - Nie uchodzi by statek m�zgowy Perez y de Gras bawi� si� podczas swej pierwszej wyprawy, prawda? - Zatrzyma� si� na schodach. - Wiesz Nancia, nigdzie nie jest napisane, �e musisz wita� wchodz�cych na pok�ad pasa�er�w. Pozw�l im samym rozpakowa� si� i odszuka� swoje kabiny. B�dzie jeszcze du�o czasu na towarzyskie pogaw�dki podczas podr�y. I ju� go nic by�o. Rudow�osa plama znikn�a w ciemno�ci, a wygwizdywana melodyjka utrzymywa�a si� jeszcze w nocnym powietrzu. W chwil� p�niej w nisko umieszczonych czujnikach Nancii ukaza�y si� jasne �wiat�a platformy startowej. Pojawi�a si� grupa m�odych, roze�mianych i gadaj�cych jednocze�nie ludzi. Jeden z nich potkn�� si� i wyla� jaki� p�yn na b�yszcz�cy zewn�trzny pancerz Nancii; przez sektor na stateczniku mog�a zobaczy� w�owaty �lad czego� zielonego, lepkiego i ci�gn�cego si�, brudz�cego jej bok. Ch�opak zakl�� i krzykn��: - Hej, Alpha, potrzebujemy tutaj dolewki �odygowca. - Nie mo�esz poczeka�, a� b�dziemy w �rodku? - odkrzykn�a wysoka dziewczyna o hebanowej sk�rze i ostrych, precyzyjnych rysach, jak na staro�ytnej p�askorze�bie. W tej chwili jej �adna twarz by�a porysowana zmarszczkami gniewu i niezadowolenia, ale kiedy jasnow�osy ch�opak spojrza� na ni� przez rami�, obdarowa�a go jasnym u�miechem, kt�ry nie zwi�d�by Nancii ani na moment. Wszyscy ci�g�e rozmawiali i pili t� lepk�, zielon� ciecz, t�ocz�c si� u wej�cia do pr�niowej windy. Nie spytali nawet o pozwolenie wej�cia na pok�ad. No c�, po wyj�ciu Flixa zostawi�a w�az otwarty; mo�e uznali to za zaproszenie. Poza tym Nancia ju� s�ysza�a, �e delikatniacy przynajmniej ci spoza Akademii - nie przestrzegali procedury dotycz�cej powita� i oficjalnych stosunk�w w S�u�bie Kurierskiej oraz innych dziedzin daleko id�cej biurokracji Centrali. Nie obrazi�a si� jednak. Sama nie mia�a ochoty wita� si� z t� gromadk� nieznajomych. Podczas gdy przechodzili z komory ci�nieniowej do kabiny centralnej, Nancia zabawia�a si� w dopasowywanie twarzy do nazwisk. Niski rudow�osy ch�opak o twarzy przypominaj�cej groteskowego bazyliszka by� podobny do Flixa. Mia� ten sam rozja�niaj�cy u�miech, kt�ry przyci�ga� dziewczyny jak pstr�gi na haczyk; musia� by� jednym z tych spokrewnionych z rodzin� Nancii. - Blaize? - zawo�a�a czara dziewczyna. - Blaize, nie mog� tego otworzy�. Poda�a mu worek z po�yskuj�c� zielon� ciecz�, a Nancia drgn�a w oczekiwaniu, kiedy rudow�osy oddar� dwoma silnymi palcami ta�m� klej�c�. Ani jedna kropla nic spad�a na jej be�ow� wyk�adzin� - przynajmniej nie teraz. - Prosz� bardzo, Alpha - powiedzia� ch�opak, oddaj�c torb� dziewczynie, a Nancia dopasowa�a ich twarze do nazwisk i opis�w, kt�re przysz�y z danymi do CenKomu. Rudow�osy ch�opak musi by� Blaizem Armontillado-Perez y Medoc. To tak arystokratyczna rodzina, �e nie raczy nawet pami�ta� o koligacjach z Perez y de Grasami. Dla jakich� zagadkowych powod�w jego pierwsze zlecenie dotyczy�o samotnej bazy Technicznej Pomocy Planetarnej na odleg�ej planecie Angalia. Spodziewa�aby si�, �e kto� z rodziny o trzech nazwiskach zacznie raczej od biurokratycznej kariery w Centrali. Co do hebanowej ksi�niczki o ostrej, bystrej twarzy, kt�ra by�aby pi�kna, gdyby nie ten wyraz niezadowolenia, musi to by� Alpha bint Hezra-Fong. Kr�tki przekaz z CenKomu identyfikowa� j� jako mieszkank� ciep�ego p�pustynnego �wiata Takla z wysokimi ocenami za medyczny program badawczy. Nie by�o jednak �adnego wyja�nienia, dlaczego w po�owie szkolenia przerwa�a nauk� na pi�� lat i postanowi�a prowadzi� Klinik� Summerlands na Bahati. Kiedy podawali sobie worek z �odygowcem, Nancia zidentyfikowa�a pozosta�� tr�jk�. Lekko oty�y ch�opak z czupryn� przyd�ugich br�zowych lok�w oblepiaj�cych jego okr�g��, czerwon� twarz to Darnell Overton-Glaxely, lec�cy do Bahati, aby przej�� od kuzyna zarz�dzanie OG Shipping. G�adka, czarnow�osa pi�kno��, kt�rej delikatne ko�ci i lekko sko�ne oczy sugerowa�y rodzinne pokrewie�stwo z ga��zi� rodziny del Parma, to Fassa del Parma y Polo. Klan del Parma y Polo mia� monopol na wszystkie przedsi�biorstwa budowlane w Centralnych �wiatach. Teraz wygl�da�o na to, �e wysy�aj� to delikatne ma�e stworzenie, aby uzyska� rodzinne wp�ywy r�wnie� w podprzestrzeni Vegi. Nancia spostrzeg�a jednak, �e dziewczyna jest silniejsza, ni� na to wygl�da�a. W ka�dym razie by�a jedyn�, kt�ra odmawia�a torebki z �odygowcem, a to by� dobry znak. No i ostatni z nich. Nancia pozwoli�a swoim sensorom napawa� si� pe�nym majestatem Polyona de Gras-Waldheima, kuzyna, kt�rego nigdy nie spotka�a. Od korony jego g�adko przyci�tych w�os�w po b�yszcz�ce czubki regulaminowych but�w by� wzorcem perfekcyjnego adepta Akademii Kosmicznej: sta� prosto, ale nie sztywno, jego oczy widzia�y wszystko, co ka�dy z towarzyszy robi�, wyra�a�y rodzaj niebezpiecznej zmienno�ci. Tak jak Nancia by� �wie�o promowany, ze �wie�ymi uprawnieniami. I jak ona by� wysoko notowany w swojej klasie, ale nie pierwszy; pierwszy w ocenach technicznych - m�wi�y dane - ale drugi z teorii z powodu niewyt�umaczalnie niskiej oceny ze sprawno�ci oficerskiej, cokolwiek to mog�o znaczy�. Kiedy Nancia pierwszy raz odczytywa�a dane informacyjne podczas niem�drej gry Flixa, z niecierpliwo�ci� oczekiwa�a spotkania ze swoim kuzynem Polyonem. By� jedynym w ca�ej grupie, z kt�rym - tak czu�a - mia�a wiele wsp�lnego. Jako dwoje cz�onk�w wysokich rod�w, przeszkolonych do s�u�by dla Centrali, wyruszaj�cy w�a�nie na spotkanie swojego przeznaczenia, powinni od razu odczu� duchowe pokrewie�stwo. Teraz jednak, gdy mia�a przedstawi� si� Polyonowi, czu�a si� dziwnie niepewnie. By� tak spi�ty, tak uwa�ny, jakby ca�� t� grup� m�odych ludzi mia� za potencjalnych wrog�w. Ponadto przypomnia�a sobie, �e wypi� przynajmniej dwie trzecie z ostatniej otwartej torby z �odygowcem, nie licz�c tego, co wypi� przed przyj�ciem na statek. Nie, to nie by� dobry moment, aby przedstawia� si� Polyonowi i m�wi� mu o rodzinnych powi�zaniach. B�dzie musia�a po prostu poczeka�. - Hej, ch�opaki, sp�jrzcie na komitet powitalny! - Blaize przerwa� pogaduszki. Wpatrywa� si� w tr�jekranowy obraz gry SPACED OUT, kt�ry Nancia w roztargnieniu zostawi�a po gwa�townym odej�ciu Flixa. Ukryte pomi�dzy ekranami wizualne sensory ukazywa�y piegowat� twarz z zadartym nosem, roz�wietlon� niczym nie zm�con� rado�ci�. Blaize przeszed� powoli po mi�kkim dywanie i zag��bi� si� w pusty fotel pilota, kt�ry powinien by� zarezerwowany dla jej wsp�lnika. - To - powiedzia� natchniony - musi by� najlepszy i najwi�kszy SPACED OUT, jakiego kiedykolwiek widzia�em. Dwa tygodnie z t� gr� przelec� jak nic. Kana�y kontrolne gry by�y ci�gle otwarte i kiedy Blaize zidentyfikowa� si� i przej�� dowodzenie wizerunkiem statku-m�zgu, Nancia da�a rozkaz zmiany kursu tak, aby dosta� si� on do �wiata Zab�jcy Trolli. Wspania�o�� obrazu graficznego spowodowa�a, �e inni pasa�erowie zacz�li spogl�da� Blaize'owi przez rami� i jeden po drugim, na p� zawstydzeni, pozwolili si� wci�gn�� w gr�, - Nie mog� patrze�, jak kupa przyg�up�w �wiruje jak w wariatkowie - wymamrota�a Alpha, zajmuj�c miejsce obok Blaize'a. Nancia z trudno�ci� dochodzi�a do siebie po tej z�o�liwej uwadze, kiedy do gry do��czy� r�wnie� Darnell. - B�d� musia� przekopiowa� grafik� tego programu i kaza� komu� zainstalowa� go na wszystkich drogach nale��cych do OG Shipping - powiedzia�, poruszaj�c Zab�jc� Trolli. - Czy ktokolwiek wie, jak z�ama� zabezpieczenie kodu? - Ja - powiedzia� Polyon Gras-Waldheim - mog� z�ama� ka�dy system zabezpieczenia komputera, jaki kiedykolwiek by� za�o�ony. - Rzuci� Darnellowi enigmatyczne spojrzenie z ukosa. - Je�li mi si� to op�aca... Och, ty to potrafisz, prawda? pomy�la�a Nancia. Przekonamy si� o tym. Piractwo program�w komputerowych nic by�o tak� wielk� zbrodni�, ale �wie�o promowany oficer Akademii Kosmicznej powinien posiada� wi�ksze poczucie etyki ni� jaki� przeci�tny cz�owiek, kt�ry nie mia� mo�liwo�ci skorzysta� z arystokratycznego wychowania i akademickiego szkolenia. Teraz mia�a o wiele mniejsz� ni� przedtem ochot� przedstawi� si� swojemu kuzynowi. Polyon odwr�ci� si� i obdarzy� ci�gle stoj�c� przy drzwiach Fass� de Parma y Polo wspania�ym u�miechem. - Teraz ty, malutka, mog�aby� zrobi� co� dla mnie. Fassa podesz�a do ster�w gry w�owym ruchem, kt�ry przyku� uwag� Blaize'a i Darnella, jak r�wnie� Polyona. - Zapomnij o tym, "��ty kapslu" - powiedzia�a glonem r�wnie s�odkim, co k��liwym. - Drugorz�dny oficer Akademii obejmuj�cy s�u�b� na wi�ziennej planecie ma mi niewiele do zaoferowania. Zostawi� to na p�niej tam, gdzie im si� naprawd� przyda. Nancia natychmiast odci�a wszystkie sensory kabinowe. Jak to si� sta�o, �e utkn�a z tymi chciwymi, amoralnymi, zepsutymi bachorami? By�a przekonana, �e podj�a s�uszn� decyzj�, aby nie przedstawia� si� od razu. S�dz�c po ich swobodnych wypowiedziach, musieli j� uwa�a� za statek bez pilota, pozbawiony inteligencji i reaguj�cy wy��cznie na bezpo�rednie komendy. Musia�a si� jednak dowiedzie�, co oni knuj�. Otworzy�a jeden kana� d�wi�kowy i us�ysza�a Blaize'a intonuj�cego z Darnellem i Polyonem w ochryp�ym ch�rze "Ona nigdy tego nie sprzedawa�a, ona to rozdawa�a!". Fassa spojrza�a spode �ba i wycofa�a si� do swojej kabiny. Nancia mia�a wra�enie, �e b�dzie to jedna z najd�u�szych dwutygodniowych wypraw, jak� kiedykolwiek zni�s� statek-m�zg. ROZDZIA� II Polyon Nancia z zaciekawieniem obserwowa�a, jak Polyon de Gras-Waldheim swobodnym krokiem wchodzi do kabiny. Pozostali pasa�erowie odsypiali jeszcze po�egnalne przyj�cie zakrapiane �odygowcem, pochrapuj�c i miotaj�c si�. Ostatnie dawki stymulatora wyparowywa�y z ich wyczerpanych cia�. Polyon przyszed� do siebie zadziwiaj�co wcze�nie. Jak ka�dy porz�dny wychowanek Akademii wsta� o 6.00, wzi�� prysznic i za�o�y� sw�j starannie wyprasowany szary kombinezon, aby m�c zaprezentowa� si� publicznie. Nancia wy��czy�a wizualne sensory w kabinach, chc�c zostawi� swoim pasa�erom maksimum prywatno�ci, ale czujniki audialne i tak dostarczy�y jej tylu drobnych d�wi�k�w, �e mog�a �ledzi� Polyona podczas porannych czynno�ci. Nancia zauwa�y�a Polyona wchodz�cego do centralnej kabiny, kt�ra by�a miejscem publicznym, wi�c nie mia�a �adnych wyrzut�w sumienia, �e teraz wszystkie czujniki by�y w��czone. Tak, Polyon de Gras-Waldheim stanowi� nie lada k�sek dla czujnik�w. Prawie dwumetrowego wzrostu, z niesfornie stercz�cymi z�ocistymi w�osami obci�tymi na kr�tkiego, akademickiego je�a, by� doskona�� mieszanin� najlepszych cech rodzin Waldheim�w i Gras�w. Po Waldheimach odziedziczy� wzrost i nieokie�znan� si��, a po Grasach subtelno�� i szybk� orientacj�. Nancia przez moment poczu�a �al... Polyon by� wychowankiem Akademii Kosmicznej i m�g� by� jej partnerem. De Gras-Waldheim? ironizowa� wewn�trzny g�os. O czym ty, dziewczyno, marzysz? M�ody cz�owiek, kt�ry skupia� cechy takich dw�ch rod�w, mo�e mierzy� o wiele wy�ej ni� dowodzenie statkiem m�zgowym. Powinien zajmowa� wysokie stanowisko, skoro otrzyma� tak ,staranne wykszta�cenie. Kr�tkie noty informacyjne o jej pasa�erach oraz celach ich podr�y nie wyja�nia�y, dlaczego Polyon - zamiast do��czy� do sztabu floty - zosta� wys�any do odleg�ej podprzestrzeni, aby obj�� stanowisko koordynatora technicznego w wi�ziennej fabryce. Mo�e w podprzestrzeni Vegi dzieje si� o wiele wi�cej ni� s�dzi�a. Nancia przypomnia�a sobie przerwan� wiadomo�� o Vedze i w�asne postanowienie dok�adniejszego zbadania tej kwestii. Teraz by�a statkiem kurierskim i powinna zaj�� si� sprawami publicznymi. Jednak o wiele ciekawiej by�o obserwowa� kuzyna, ni� przerzuca� stare pliki informacyjne. Polyon rozejrza� si� po kabinie i kiedy ogarn�� ju� wzrokiem ca�e pomieszczenie, odpr�y� si�. Zwyk�y obserwator nie zauwa�y�by tej zmiany, ale Nancia, badaj�c napi�cie mi�ni i automatyczne reakcje systemu nerwowego oraz prowadz�c rutynowe badania wzroku i s�uchu, natychmiast zorientowa�a si� w jego stanie. Ta czujno�� przy wkraczaniu na nieznane terytorium by�a niew�tpliwie rezultatem szkoleniu w Akademii. Nale�a�o si� tego spodziewa� po kim�, kto otrzyma� najlepsze wykszta�cenie zgodne z tradycj� arystokratycznych rodzin. Nie powinno te� dziwi�, �e Polyon wsta� o regulaminowym czasie, bez wzgl�du na to, co robi� poprzedniej nocy. Inni pasa�erowie mogli by� nieokrzesanymi mi�czakami, ale ten wyra�nie nie przynosi� ujmy swojemu wychowaniu. Przecie� p�ynie w nim krew de Gras�w, pomy�la�a z zadowoleniem. Ojciec zawsze podkre�la� rang� jej koligacji ze strony matki z rodzin� de Gras�w. Polyon jeszcze raz rozejrza� si� po kabinie i gdyby nie by� to de Gras-Waldheim, Nancia okre�li�aby jego zachowanie jako ukradkowe. Usiad� z boku, przodem do konsolety, na jednym z siedze� dla obserwator�w. Pokiwa� g�owa, jakby chcia� powiedzie�: w takim razie w porz�dku - i wyszepta� g�osem tak cichym, �e nie us�ysza�aby go �adna ludzka: - Wej�cie do g��wnych danych - has�o: 47321 - Aleithos Hex 242. Automatyczny system zabezpieczenia, kt�ry kierowa� g��wnym komputerem statku, natychmiast zareagowa� na has�o Polyona. Nancia, nie dowierzaj�c temu, co widzi, pozwoli�a komputerowi dzia�a� bez przeszk�d. Sk�d Polyon dowiedzia� si� o ha�le otwieraj�cym g��wny bank danych? Mo�e istnia�a jaka� ukryta strona jej misji, co�, o czym m�g� wiedzie� tylko przedstawiciel uprzywilejowanej rodziny i co mog�o by� ujawnione dopiero w odpowiednim czasie? Tak, to by t�umaczy�o tajemniczy spos�b, w jaki Polyon zbli�y� si� do kabiny. Wyja�nia�oby r�wnie� jego szorstkie zachowanie poprzedniego wieczora. Z drugiej jednak strony, jako tajny agent, powinien zdoby� zaufanie wsp�pasa�er�w. A mo�e wcale nie by�o takiego wyja�nienia? Teraz, maj�c dost�p do g��wnych plik�w informacyjnych, Polyon wystukiwa� co� na klawiaturze i manipulowa� obrazami na ekranie. Wysy�a� raz za razem werbalne komendy, ujawniaj�ce nawet wielokana�ow� pami�� cz�owieka z kapsu�y. Ci�gle jednak traktowa� j� jako statek bezpilotowy. O co tu chodzi? Nancia czeka�a, obserwuj�c wszystkie manipulacje Polyona przy systemie komputerowym, jednocze�nie siedz�c zewn�trznymi czujnikami ruchy jego cia�a. Pro�cizna, my�la� Polyon, a jego palce w�drowa�y od klawiatury do ekranu, dostosowuj�c kody operacyjne do systemu, kt�ry zapewnia� mu dost�p do ka�dej informacji zawartej w komputerze statku. Proste jak pozbywanie si� wirusa z pierwszego, dzieci�cego komputera. Teraz ta specjalna zawarto�� - po czym przekona� system zabezpieczaj�cy komputera, aby rozpozna� w nim uprzywilejowanego u�ytkownika sieci. Je�li ju� raz wejdzie w ten szeroki, podprzestrzenny system komunikacyjny, b�dzie m�g� pozna� wszystkie sekrety ka�dej osoby, kt�ra ��czy�a si� z t� sieci�. Polecenia d�wi�kowe nie by�y najlepszym pomys�em. Poza tym nie chcia�, aby pods�ucha� go kt�ry� z w�cibskich wsp�pasa�er�w. Przebiega� palcami po klawiaturze, wydaj�c polecenia tak szybko, jak tylko jego doskona�y m�zg by� w stanie analizowa� odpowiedzi. Hm, blok zabezpieczaj�cy... ale skoro udzieli� ju� sobie przywileju u�ytkownika tego systemu, to mo�e r�wnie� dosta� si� do kodu programu blokuj�cego. M�g�by go nawet zmodyfikowa�. - Tutaj poprawka, tam poprawka - mrucza� Polyon, zmieniaj�c pierwotn� wersj� kodu. Wsz�dzie zasadzki dam-di-dam-di-dam. Kiedy system potwierdzi� poprawki i uruchomi� zmodyfikowany program, mruczenie Polyona przekszta�ci�o si� w triumfaln� wersj� piosenki "Jestem cz�owiekiem, kt�ry rozbi� bank w Monte Carlo". To oczywi�cie nie by�o dok�adnie tak. Zamierza� wygra� o wiele wi�cej, ni� zgarnia� zawodowy hazardzista w kasynie na Starej Ziemi. On im poka�e - im wszystkim. Zaczynaj�c - i na pewno nie ko�cz�c - na tych baranich g�owach, kt�re s� z nim na statku. Polyon wiedzia�, dlaczego przydzielono mu podrz�dne zadanie w odleg�ym systemie s�onecznym. Skrzywi� si� na samo wspomnienie tej ponurej rozmowy z dziekanem. Musia�y jednak istnie� powody, dla kt�rych r�wnie� i te rozpuszczone kochasie z dobrych dom�w zosta�y skazane na samotne zes�anie. Zacznie od zbadania ich ma�ych sekret�w, a p�niej by� mo�e wykorzysta te bogate szczeniaki do realizacji wielkiego planu. Nast�pnie... system Nyota. Ca�a podprzestrze� Vegi. Centrala. Dlaczego nie? kombinowa� Polyon, zaskoczony wielko�ci� swoich pragnie�. Dorastaj�c nauczy� si� jednej rzeczy: �e wszystko uchodzi bezkarnie, o ile nikt nie widzi, co robisz, a korzystasz ze swojego uroku osobistego, kiedy ci� obserwuj�. Natomiast tam, gdzie urok nic dzia�a, s� inne �rodki perswazji. Polyon u�miechn�� si� ponuro i odszuka� dane Alphy bint Hezra-Fong z Akademii Medycznej. Co ten Polyon wyprawia? Nancia obserwowa�a, jak przeprogramowa� zabezpieczaj�cy system statku, dosta� si� do sieci i przebiega� wzrokiem akta osobowe wsp�pasa�er�w. Czy nie powinna go powstrzyma�? Dyskrecja by�a pierwsz� rzecz�, kt�rej uczy� si� statek m�zgowy S�u�by Kurierskiej; nale�a�a do podstawowych obowi�zk�w. Nie poinstruowano jej, co czyni� w przypadku, kiedy pasa�er zaczyna manipulowa� w sieci tak, jakby by�a cz�ci� jego osobistego systemu komputerowego. Wpisywa� teraz od nowa parametry zabezpieczenia... to nieistotne, mog�a je ustali� od pocz�tku, kiedy tylko chcia�a. Jak do tej pory nie naruszy� obszar�w jej osobistych danych, nie by� chyba te� �wiadomy, �e jej synaptyczne po��czenia z komputerem statku pozwala�y �ledzi� wszystko, co robi�. Czy to mo�liwe, �eby uwa�a� j� za statek bezpilotowy? Mo�e nie. Nie by�a jednak pewna. Polyon sko�czy� przeszukiwanie sieci i wys�a� inn� penetracyjn� cz�� kodu, aby uzyska� dost�p do pozosta�ych funkcji po��czonych z komputerem pok�adowym... ma�� poprawk�, kt�ra pomo�e mu dotrze� do powi�za� Nancii z wn�trzem statku. Troch� za p�no, aby to sprawdza�, m�j ch�opaczku! Czy nie nauczono ci� w Akademii Kosmicznej, aby najpierw szuka� zasadzek, a dopiero p�niej zaczyna� manewry? Samoobrona by�a reakcj� automatyczn�, przyswojon� o wiele bardziej ni� dyskrecja. Nancia odci�a wszystkie �cie�ki informacyjne i przeprogramowa�a kody wej�ciowe jednym instynktownym ruchem. Polyon wpatrywa� si� w pusty ekran, opieraj�c palce na klawiaturze, kt�ra przesta�a reagowa� na jego polecenia. Darnell Darnell Overton-Glaxely westchn�� na widok swojej okr�g�ej twarzy, nieco zniekszta�conej w wypolerowanych, robionych lustrach, pokrywaj�cych �ciany centralnego korytarza. By�o zbyt wcze�nie, �eby ogl�da� swoje odbicie w lustrze o �amanej powierzchni, kt�ra sprawia�a, �e raz powi�ksza�o si�, raz kurczy�o, a raz marszczy�o jak fale wzburzonego oceanu. Darnell westchn�� ponownie i przypomnia� sobie, �e sztuczna grawitacja w przestrzeni by�a w�a�ciwie zbli�ona do ziemskiej. To tylko jego wyobra�nia sprawia�a, �e odczuwa� md�o�ci. I tak by�o to du�o lepsze ni� podr� w jednej z tych staromodnych skorup, p�ywaj�cych po oceanach, kt�re da�y pocz�tek OG Shipping, kiedy byli jeszcze stacjonarn� korporacj� na planecie. Darnell o ma�o nie wyrzyga� swoich wn�trzno�ci, gdy wys�uchiwa� opowie�ci ojca o tych rejsach. No c�, wi�cej si� to nie powt�rzy. Stary ojciec by� ju� histori�, tak jak niespodziewane bankructwo stacji kosmicznej, kt�re go zabi�o i pozostawi�o OG Shipping w r�kach obcych ludzi a� do czasu, kiedy Darnell uko�czy szko��. Wczorajsza uczta z �odygowcem te�, by�a histori� - gdyby tylko m�g� przekona� o tym sw�j wywracaj�cy si� �o��dek i pulsuj�c� g�ow�. To nie by�o w porz�dku, �eby musia� tak cierpie� tylko dlatego, �e pofolgowa� sobie, aby uczci� koniec nauki i pocz�tek nowej kariery. Szkoda, �e �adnej z dziewcz�t nie starczy�o si�, aby kontynuowa� zabaw� w przyjemniejszy spos�b. Ale mieli jeszcze dwa tygodnie przed sob�; dojd� do siebie i w stosownym czasie zauwa�� jego wdzi�ki. W ko�cu nie mia� przecie� �adnej powa�nej konkurencji na tym statku. De Gras-Waldheim by� wystarczaj�c