2109

Szczegóły
Tytuł 2109
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

2109 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 2109 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

2109 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Michael Crichton "Wielki skok na poci�g" Prze�o�y� MAREK RUDNIK Tytu� orygina�u THE GREAT TRAIN ROBBERY Copyright (c) 1975 by Michael Crichton All rights reserved For the Polish edition Copyright (c) 1994 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o. ISBN 83-7082-610-5 Wydawnictwo Amber Sp. z o.o. Warszawa 1994. Wydanie I Druk: Drukarnia Dzie�owa w �odzi Kiedy grzesz�, szatan m�wi ,jak si� ciesz�", I nadziej� wielk� ma, �e dostan� si� w otch�a� z�a, w okowy i p�omienie i �e spotka mnie cierpienie. WIERSZ DZIECKA Z EPOKI WIKTORIA�SKIEJ, 1856 Chcia�em tych pieni�dzy". EDWARD PIERCE, 1856 WST�P Trudno jest po up�ywie ponad wieku zrozumie�, dlaczego napad na poci�g w roku 1855 tak bardzo zbulwersowa� Anglik�w epoki wiktoria�skiej. Na pierwszy rzut oka nie zas�uguje on na szczeg�ln� uwag�. Wprawdzie kradzie� dwunastu tysi�cy funt�w w z�otych sztabkach jest spraw� powa�n�, ale w tym okresie dopuszczono si� kilkunastu powa�niejszych rabunk�w. Nie dziwi tak�e doskona�e przy- gotowanie przest�pstwa, wymagaj�cego udzia�u wielu ludzi, co zaj�o ponad rok. Wszystkie wi�ksze kradzie�e z po�owy ubieg�ego stulecia by�y �wietnie zaplanowane i przeprowa- dzone. Jednak tylko o tej m�wiono "Wielki Skok na Poci�g**, a pisano to du�ymi literami. Okrzykni�to j� tak�e napadem stulecia oraz najbardziej sensacyjnym wydarzeniem ery no- wo�ytnej, wszystkie za� relacje zawiera�y przymiotniki o nie- omal histerycznej wymowie: "nieopisana", "zatrwa�aj�ca** czy "ohydna**. Nawet w tamtych czasach surowej moralno�ci takie okre�lenia dowodzi�y, jak wielki wstrz�s prze�y�o spo�ecze�stwo. Aby zrozumie�, dlaczego ludzie byli tak zaszokowani tym rabunkiem, nale�y u�wiadomi� sobie znaczenie kolei �elaznej. Wiktoria�ska Anglia by�a pierwszym zurbanizowanym 7 i uprzemys�owionym krajem na �wiecie, a jej rozw�j przebiega� w osza�amiaj�cym tempie. W czasach kl�ski Napoleona pod Waterloo kr�l Jerzy III rz�dzi� trzynastomilionowym naro- dem; wi�kszo�� ludzi �y�a na wsi. Do po�owy wieku dziewi�t- nastego ludno�� niemal podwoi�a si� - liczba jej wzros�a do dwudziestu czterech milion�w, z czego ju� po�owa �y�a w zurbanizowanych skupiskach. Anglia sta�a si� pa�stwem miast. Zmiana nast�pi�a niemal z dnia na dzie�. Proces ten by� b�yskawiczny i tak naprawd� nikt do ko�ca go nie rozumia�. �wcze�ni autorzy, z wyj�tkiem Dickensa i Gissinga, nie pisali o miastach, a malarze tak�e rzadko zajmowali si� tym tematem. Umys�owo�� spo�ecze�stwa nie ulega�a wi�kszym przemianom - niemal w ca�ym dziewi�tnastym wieku pro- dukcja przemys�owa by�a postrzegana jako rodzaj szczeg�lnie cennego �niwa, a nie jako co� nowego i bezprecedensowego. Nawet j�zyk pozostawa� w tyle - "slums** oznacza� miejsce o z�ej s�awie, a "urbanizowa�" rozumiano jako stawa� si� grzecznym i uprzejmym. Nie powsta�y jeszcze okre�lenia obrazuj�ce rozw�j miast lub upadek pewnych ich cz�ci. Dzia�o si� tak nie dlatego, �e spo�ecze�stwo nie dostrzega�o zachodz�cych przemian lub �e nie by�y one szeroko, a nawet z zapa�em omawiane. Jednak proces ten ni�s� ze sob� zbyt wiele nowo�ci, aby m�g� by� �atwo zrozumiany. Anglicy epoki wiktoria�skiej stali si� pionierami miejskiego, zwi�za- nego z przemys�em stylu �ycia, kt�ry p�niej upowszechni� si� w zachodniej Europie, a nast�pnie na ca�ym �wiecie. Wprawdzie zachowanie ludzi epoki wiktoria�skiej mo�e si� nam wydawa� dziwne, jednak musimy przyzna�, �e jeste�my ich d�u�nikami. Nowo powstaj�ce i szybko rozwijaj�ce si� miasta b�ysz- cza�y bogactwem, jakiego nie zna�o �adne inne spo�ecze�stwo, a jednocze�nie kry�y wielk� n�dz�, nie wyst�puj�c� gdzie indziej. Niesprawiedliwo�� i ra��ce kontrasty by�y powodem, �e wielu domaga�o si� reform. Jednak istnia�o tak�e szerokie poparcie spo�eczne, gdy� fundamentaln� zasad� wiktoria�sk� 8 by�o twierdzenie, i� post�p, rozumiany jako lepsze warunki dla ca�ego rodzaju ludzkiego, jest nieunikniony. Dzisiaj mo�emy uzna� tak� opini� za �mieszn�, ale w roku 1805 by�o to stanowisko og�lnie akceptowane. W pierwszej po�owie dziewi�tnastego wieku spad�y ceny chleba, mi�sa, kawy i herbaty. W�giel stania� niemal dwu- krotnie, ubrania o 80 procent, za� konsumpcja wszystkich d�br w przeliczeniu na osob� wzros�a. Prawo karne zosta�o zreformowane, a wolno�� osobista by�a lepiej chroniona. Parlament, przynajmniej w pewnym stopniu, sta� si� bardziej reprezentatywny, a co si�dmy obywatel mia� ju� prawo g�osu. Podatki zosta�y zredukowane o po�ow�. Korzy�ci z rozwoju technologicznego by�y coraz wyra�niejsze: gazowe latarnie o�wietla�y ulice, statki parowe przep�ywa�y Atlantyk w dziesi�� dni, nie za� w osiem tygodni, a nowe us�ugi pocztowe i telegraficzne zapewnia�y zadziwiaj�c� szybko�� przep�ywu informacji. Warunki �ycia wszystkich klas spo�ecznych poprawi�y si�. Zmniejszenie cen �ywno�ci pozwoli�o ludziom lepiej si� od�ywia�. Fabryki zmniejszy�y liczb� godzin pracy z 74 do 60 w tygodniu dla doros�ych i� 72 do 40 dla dzieci. Rozpowszechni� si� zwyczaj wykonywania w soboty tylko po�owy dni�wki. �rednia d�ugo�� �ycia wzros�a o pi�� lat. Kr�tko m�wi�c, istnia�o wiele dowod�w na to, i� spo�e- cze�stwo "ruszy�o do przodu**, �e nast�puje poprawa, kt�ra b�dzie trwa� jeszcze przez d�ugi czas. Trudno nam dzi� zrozumie� poczucie stabilizacji, jakie mieli ludzie epoki wiktoria�skiej. Mo�liwe by�o na przyk�ad wynaj�cie lo�y w Albert Hall na 999 lat i wielu obywateli to zrobi�o. Ze wszystkich przejaw�w post�pu najbardziej widocznym i o najwi�kszym znaczeniu by�a jednak kolej. W ci�gu niespe�na �wier�wiecza zmieni�a ona ca�kowicie �ycie w Anglii. Przed rokiem 1830 kolej nie istnia�a. Podr�e mi�dzy miastami odbywano powozami zaprz�onymi w konie. Trwa�y one d�ugo, by�y uci��liwe, niebezpieczne oraz drogie. Dlatego te� miasta �y�y w pewnej izolacji. 9 We wrze�niu 1830 roku przedsi�biorstwo Liverpool & Manchester RaUway zapocz�tkowa�o rewolucj�. W pierwszym roku jego dzia�ania przewieziono kolej� mi�dzy tymi dwoma miastami dwukrotnie wi�cej os�b ni� rok wcze�niej powozami. Do roku 1838 corocznie przeje�d�a�o t� tras� ponad sze��set tysi�cy os�b, a wi�c wi�cej ni� liczy�a wtedy ��cznie ludno�� Liverpoolu i Manchesteru. Cho� kolej zrobi�a niezwyk�e wra�enie na ludziach, wielu by�o jej niech�tnych. Nowe linie kolejowe, ca�kowicie finan- sowane przez osoby prywatne, nastawi�y si� na zysk, a to wywo�ywa�o niezadowolenie. Przeciwnicy wysun�li r�wnie� argument estetyki. Ostra krytyka most�w kolejowych na Tamizie opublikowana przez Ruskina odbi�a si� szerokim echem. Zacz�to ubolewa� nad "og�lnym zeszpeceniem" miasta i okolicy. W�a�ciciele ziemscy walczyli z kolej�/ poniewa� spowodowa�a spadek warto�ci grunt�w. Spok�j miasteczek, przez kt�re mia�y przechodzi� linie kolejowe, by� zak��cany przez najazdy tysi�cy nieokrzesanych, mieszkaj�- cych w obozach niewykwalifikowanych robotnik�w. Zanim bowiem wynaleziono dynamit i maszyny budowlane, wzno- szono mosty, k�adziono tory i kopano tunele tylko si�� ludzkich mi�ni. Wiedziano te� dobrze, �e z braku pracy ci ludzie mog� �atwo si� zmieni� w kryminalist�w najgorszego rodzaju. Pomimo r�nych protest�w rozw�j angielskich kolei by� szybki i powszechny. Do roku 1850 kraj przecina�o pi�� tysi�cy mil tor�w, zapewniaj�cych ka�demu obywatelowi tani i szybki transport. Nieuchronnie kolej sta�a si� synonimem post�pu. "The Economist" tak w�wczas pisa�: "w poruszaniu si� po kraju... nasz post�p by� najbardziej zdumiewaj�cy - przewy�szaj�cy wszystkie inne osi�gni�cia od stworzenia rasy ludzkiej... W czasach Adama �rednia szybko�� podr�y, je�li Adam w og�le podr�owa�, wynosi�a cztery mile na godzin�. W roku 1828 wci�� by�o to tylko dziesi�� mil. Naukowcy i wszyscy rozs�dni ludzie zapewniali i byli gotowi dowie��, �e pr�dko�� ta nigdy nie b�dzie znacznie prze- 10 kroczona. W 1850 roku normalna jest ju� szybko�� czter- dziestu mil na godzin�, a osi�gane jest i siedemdziesi�t". Dla spo�ecze�stwa epoki wiktoria�skiej taki post�p ozna- cza� podniesienie poziomu moralno�ci i popraw� sytuacji materialnej. Wed�ug Charlesa Kingsley'a "Moralny stan miasta zale�y... od jego stanu fizycznego, od wy�ywienia, powietrza i warunk�w mieszkalnych". Post�p w warunkach �ycia mia� prowadzi� wprost do wyt�pienia w spo�ecze�stwie z�a i kryminalnych zachowa�, kt�re zosta�yby zlikwidowane tak jak slumsy, daj�ce schronienie temu z�u i ludziom je czyni�cym. Usuni�cie przyczyny, a co za tym idzie i skutku wydawa�o si� prostym zadaniem. Patrz�c na sprawy z tak wygodnej perspektywy nagle ze zdumieniem stwierdzono, �e �wiat przest�pczy znalaz� spos�b na wykorzystanie post�pu do w�asnych cel�w i sw� dzia�al- no�ci� obj�� kolej - wizyt�wk� post�pu. To, i� z�odzieje radzili sobie z najlepszymi sejfami tamtych czas�w, pot�go- wa�o przera�enie. Wielki Skok na Poci�g u�wiadomi� trze�wemu obser- watorowi, �e wyeliminowanie przest�pczo�ci nie nast�pi automatycznie, w toku proces�w rozwojowych. Przest�pstwo nie mog�o by� por�wnywane do plagi, kt�ra znikn�a wraz ze zmian� warunk�w socjalnych i sta�a si� ledwie pami�tanym reliktem przesz�o�ci. By�o ono czym� innym, a wywo�uj�ce je procesy nie znika�y. Paru odwa�nych komentator�w sugerowa�o nawet, i� przest�pstwo wcale nie wi��e si� z warunkami socjalnymi, ale wynika z ca�kiem innych powod�w. Takie opinie, m�wi�c ogl�dnie, by�y bardzo niepopularne. Dzi� tak�e s� one odrzucane. Cho� up�yn�o ponad sto lat od Wielkiego Skoku na Poci�g i przesz�o dziesi�� od innego spektakularnego napadu na poci�g w Anglii, przeci�tny mieszkaniec miasta na Zachodzie wci�� trzyma si� kurczowo pogl�du, �e przest�pstwo wynika z biedy, niesprawiedliwo�ci i braku wykszta�cenia. Wyobra�amy sobie przest�pc� jako ograniczonego, wulgarnego, mo�e nawet 11 nie w pe�ni zdrowego psychicznie osobnika, kt�ry �amie prawo z powodu desperackiej potrzeby. Pewnego rodzaju wsp�czesnym odpowiednikiem jest dla nas narkoman. Rze- czywi�cie, kiedy ostatnio opublikowano, �e wi�kszo�� prze- st�pstw ulicznych w Nowym Jorku nie jest pope�niana przez �pun�w, stwierdzenie to przywitano ze sceptycyzmem i kon- sternacj�, co por�wna� mo�na do zdumienia naszych przod- k�w z epoki wiktoria�skiej, sto lat temu. Przest�pczo�� sta�a si� przedmiotem bada� uczonych w latach siedemdziesi�tych dziewi�tnastego wieku, a w latach nast�pnych kryminolodzy odrzucili dotychczas uznawane stereotypy. Stworzyli nowy pogl�d na przest�pstwo, kt�re jest zawsze traktowane jako negatywne zjawisko spo�eczne. Obec- nie eksperci zgadzaj� si� w nast�puj�cych kwestiach: Po pierwsze, przest�pstwo nie jest konsekwencj� biedy. Pos�uguj�c si� s�owami Barnesa i Teetersa (1949): "Wi�kszo�� wyst�pk�w jest pope�niana z chciwo�ci, a nie z potrzeby**. Po drugie, przest�pcy nie s� lud�mi ograniczonymi, a wprost przeciwnie. Studia nad osobowo�ci� wi�ni�w pokazuj�, �e wyniki ich test�w na inteligencj� pokrywaj� si� z wynikami reszty spo�ecze�stwa, a przecie� wi�niowie to ludzie, kt�rzy z�amali prawo i zostali z�apani. Po trzecie, znaczna wi�kszo�� czyn�w przest�pczych ucho- dzi p�azem. Jest to dyskusyjna kwestia, ale niekt�re autorytety twierdz�, �e tylko od 3 do 5 procent wszystkich przest�pstw jest ujawnianych, a z nich zaledwie 15 do 20 procent jest wykrytych. Dotyczy to tak�e najpowa�niejszych zbrodni, takich jak morderstwa. Wi�kszo�� policyjnych fachowc�w �mieje si� ze stwierdzenia, �e "nie ma zbrodni doskona�ej**. Kryminolodzy zakwestionowali tak�e tradycyjny pogl�d, i� "przest�pstwo nie pop�aca**. Ju� w roku 1877 ameryka�ski badacz zajmuj�cy si� wi�zieniami, Richard Dugdale, stwier- dzi�: "musimy pozby� si� prze�wiadczenia, �e przest�pstwo nie pop�aca. Tak naprawd� to pop�aca**. Dziesi�� lat p�niej 12 w�oski kryminolog Colajanni poszed� dalej dowodz�c, i� zwykle przest�pstwo op�aca si� bardziej ni� uczciwa praca. W roku 1949 dosz�o do tego, �e Barnes i Teeters o�wiadczyli stanowczo: "Tylko morali�ci wci�� wierz�, �e przest�pstwo nie pop�aca**. Nasz stosunek do przest�pstwa jest ambiwalentny, je�li idzie o samo zachowanie si� przest�pc�w. Mimo �e przera�a i jest ostentacyjnie pot�piane, jednak r�wnocze�nie wielu je skrycie podziwia, a nawet chcia�oby pozna� szczeg�y g�o�nych "wyczyn�w**. Takie postawy z pewno�ci� dominowa�y tak�e w roku 1855, poniewa� Wielki Skok na Poci�g by� okre�lony nie tylko jako szokuj�cy i zatrwa�aj�cy, ale r�wnie� �mia�y, bezczelny oraz mistrzowski. Podzielamy jeszcze jedno prze�wiadczenie ludzi epoki wiktoria�skiej, to jest wierzymy, �e istnieje �wiat przest�pczy rozumiany jako subkultura profesjonalnych przest�pc�w, kt�rzy w otaczaj�cym ich "przyzwoitym** spo�ecze�stwie �yj� z �amania prawa. Dzisiaj tworz� oni mafie, syndykaty czy te� szajki, maj�ce w�asny kodeks etyczny, szczeg�lny system warto�ci, sw�j j�zyk i wzory zachowa�, kt�re my chcieliby�my pozna�. Bezsprzecznie okre�lona subkultura profesjonalnych prze- st�pc�w istnia�a tak�e ponad sto lat temu w Anglii. Wiele jej cech ujawni�o si� podczas procesu Burgessa, Agara i Pierce'a - g��wnych uczestnik�w Wielkiego Skoku na Poci�g. Wszys- cy oni zostali aresztowani w 1856 roku, niemal dwa lata po samym napadzie. Ich wielotomowe zeznania z�o�one przed s�dem s� przechowywane wraz ze sprawozdaniami prasowymi z tamtych dni. To na podstawie tych w�a�nie �r�de� powsta�a niniejsza ksi��ka. M.C. Listopad, 1974 CZʌ� I PRZYGOTOWANIA Maj - Pa�dziernik 1854 ROZDZIA� 1 PROWOKACJA Poranny poci�g South Eastern Railway, znajduj�cy si� w odleg�o�ci czterdziestu mil od Londynu, mija� faluj�ce zielone pola i wi�niowe sady Kentu z zawrotn� pr�dko�ci� czterdziestu czterech mil na godzin�. W l�ni�cym niebieskim parowozie wida� by�o maszynist� w czerwonym uniformie; sta� nie os�oni�ty �adn� budk� ani nawet szyb�. U jego st�p pomocnik wrzuca� �opat� w�giel do paleniska. Zasapana lokomotywa ci�gn�a tu� za sob� trzy ��te wagony pierwszej klasy, za nimi siedem drugiej, a na ko�cu szary wagon baga�owy bez okien. Poci�g sun�� z ha�asem ku wybrze�u. Nagle rozsun�y si� drzwi wagonu baga�owego, ods�aniaj�c desperack� walk� wewn�trz. Si�y przeciwnik�w by�y nier�wne - szczup�y m�odzieniec w postrz�pionym ubraniu naciera� na t�giego stra�nika kolejowego w niebieskim mundurze. Ch�opak jed- nak, cho� s�abszy, radzi� sobie dobrze. W pewnej chwili powali� masywnego kolejarza dobrze wymierzonym ciosem. Tylko przypadek sprawi�, �e stra�nik, padaj�c na kolana, przechyli� si� do przodu i swym pot�nym cia�em wypchn�� przeciwnika z wagonu przez otwarte drzwi. M�odzian wyl�- dowa� na ziemi, kozio�kuj�c jak szmaciana lalka. 17 Kolejarz, dysz�c ze zm�czenia, popatrzy� na szybko nikn�c� w oddali le��c� posta�, a p�niej zasun�� drzwi. Rozleg� si� d�wi�k gwizdka, ale poci�g nie zwolni�. Wkr�tce znikn�� za �agodnym zakr�tem. Zosta� po nim tylko s�abn�cy odg�os lokomotywy, smuga szarego dymu, kt�ra wolno opada�a na tory, i nieruchome cia�o przy torach. Po chwili ch�opak si� poruszy�. Z trudem uni�s� si� na �okciu, jakby zamierza� wsta�. Natychmiast jednak opad� znowu na ziemi�. Jego cia�o zadr�a�o w konwulsjach i zastyg�o w bezruchu. P� godziny p�niej elegancki czarny pow�z z purpuro- wymi ko�ami nadjecha� b�otnist� drog�, biegn�c� r�wnolegle do tor�w. Pow�z zbli�y� si� do st�p wzg�rza i zatrzyma�. Wysiad� z niego m�czyzna ubrany modnie w ciemnozielony, aksamitny surdut i wysoki kapelusz. Wspi�� si� na wzniesienie, przy�o�y� do oczu lornetk� i omi�t� wzrokiem tory. Jego spojrzenie spocz�o prawie od razu na le��cym twarz� ku ziemi cz�owieku. M�czyzna nie zamierza� jednak podej�� bli�ej czy pom�c mu w jakikolwiek spos�b. Sta� na wzg�rzu i patrzy�, dop�ki si� nie upewni�, �e ch�opak nie �yje. Wtedy odwr�ci� si�, zszed� do czekaj�cego powozu i odjecha� tam, sk�d przyby� - na p�noc, w stron� Londynu. ROZDZIA� 2 M�ZG M�czyzn� tym by� Edward Pierce, kt�ry cho� mia� si� sta� tak s�awny, �e sama kr�lowa Wiktoria wyrazi�a ch�� poznania go lub chocia� wzi�cia udzia�u w jego egzekucji, pozostaje dziwnie tajemnicz� postaci�. Ten wysoki, przystojny m�czyzna po trzydziestce, z bujn�, rud� brod�, przyci�t� zgodnie z mod�, kt�ra zapanowa�a niedawno, szczeg�lnie w�r�d k� rz�dowych, s�dz�c z mowy, manier i ubioru sprawia� wra�enie d�entelmena i osoby zamo�nej. W obej�ciu by� uroczy i ujmuj�cy. Twierdzi�, �e jest sierot� i �e pochodzi z ziemia�stwa osiad�ego w g��bi kraju, uczy� si� za� w Winchesterze, a p�niej w Cambridge. By� postaci� znan� w londy�skich kr�gach towarzyskich, gdzie mia� wielu znajomych ministr�w, cz�onk�w parlamentu, ambasador�w zagranicznych, bankier�w oraz innych wybit- nych osobisto�ci. Cho� kawaler, zajmowa� ca�y dom na Curzon Street pod numerem 12, w modnej cz�ci Londynu. Wi�kszo�� czasu sp�dza� jednak na podr�ach i m�wiono, �e odwiedza� nie tylko kontynent, ale tak�e Nowy Jork. Znajomi bez zastrze�e� wierzyli w jego arystokratyczne pochodzenie. W p�niejszych sprawozdaniach dziennikarskich cz�sto okre�lano Pierce'a jako arystokrat�, kt�ry zszed� na 19 z�� drog�. Stwierdzenie, i� dobrze urodzony d�entelmen sta� si� przest�pc�, by�o tak zaskakuj�ce, ekscytuj�ce i tak pobu- dza�o wyobra�ni� czytelnik�w, �e nikt nie chcia� go obala�. Nie ma jednak dowodu na to, �e Pierce wywodzi� si� z wy�szych sfer. W�a�ciwie �adne informacje o nim pochodz�- ce sprzed roku 1855 nie s� pewne. W dzisiejszych czasach czytelnicy s� przyzwyczajeni do poj�cia "absolutnie pewnej identyfikacji, i dlatego mo�e nas dziwi�, �e w przesz�o�ci Pierce'a by�o tyle dwuznaczno�ci. Ale w epoce, kiedy �wiadect- wa urodzenia by�y innowacj�, rodz�ca si� fotografia sztuk�, a badanie odcisk�w palc�w zupe�nie nieznane, ogromnych trudno�ci nastr�cza�o ustalenie to�samo�ci, zw�aszcza �e Pierce szczeg�lnie si� stara�, aby niewiele o nim wiedziano. Nawet jego nazwisko nie jest pewne: podczas procesu r�ni �wiadko- wie twierdzili, �e znaj� go jako Johna Simmsa, Andrew Millera lub Arthura Willsa. Nie znano bli�ej tak�e �r�d�a jego znacznych dochod�w. Niekt�rzy twierdzili, �e by� cichym wsp�lnikiem w dobrze prosperuj�cej wytw�rni sprz�tu do krykieta - gry, kt�ra z dnia na dzie� sta�a si� pasj� wysportowanych m�odych dam - i zdecydowany, m�ody biznesmen m�g� si� �atwo dorobi� znacznie, inwestuj�c skromny spadek w takie przedsi�wzi�cie. Inni m�wili, �e Pierce mia� kilka lokali i ile� tam doro�ek, a maj�tkiem tym zarz�dza szczeg�lnie gro�ny wo�nica o na- zwisku Barlow, kt�ry ma jasn� szram� biegn�c� przez czo�o. To by�o ju� bardziej prawdopodobne, poniewa� posiadaj�c puby i doro�ki, dobrze mie� powi�zania z podziemiem. Oczywi�cie nie jest wykluczone, �e Pierce by� arystokrat�, kt�ry otrzyma� wszechstronne wykszta�cenie. Nale�y jednak pami�ta�, �e uczelnie Winchester i Cambridge w tamtych czasach s�yn�y raczej z rozwi�z�o�ci i pija�stwa student�w ni� z wysokiego poziomu nauczania. Najwi�kszy uczony epoki wiktoria�skiej, Charles Darwin, za m�odu zajmowa� si� g��wnie hazardem i ko�mi, a wi�kszo�� wysoko urodzonych m�odzie�c�w bardziej interesowa�y "uniwersyteckie przyjem- no�ci" ni� zdobywanie wiedzy. 20 To prawda, i� wiktoria�ski �wiat przest�pczy wspiera� wiele wykszta�conych os�b, kt�rym si� nie wiod�o. Z czasem ludzie ci stawali si� hochsztaplerami lub kryminalistami, ale w gruncie rzeczy zas�ugiwali raczej na wsp�czucie ni� na pot�pienie. W przeciwie�stwie do nich Edward Pierce przest�pstwo traktowa� powa�nie. Jakiekolwiek by�y rzeczywiste �r�d�a jego dochod�w i pochodzenie, jedno jest pewne - ten mistrz w�r�d z�odziei i w�amywaczy przez lata zebra� kapita� wystar- czaj�cy, by sfinansowa� operacj� przest�pcz� na wielk� skal� i zosta� jej m�zgiem. W po�owie roku 1854 mia� ju� opraco- wany plan najwi�kszego skoku w swej karierze - Wielkiego Skoku na Poci�g. ROZDZIA� 3 KASIARZ Robert Agar - znany kasiarz, czyli specjalista od zamk�w, kluczy i otwierania sejf�w - zezna� przed s�dem, �e kiedy spotka� Edwarda Pierce'a pod koniec maja 1854 roku, widzia� si� z nim po raz pierwszy od dw�ch lat. Agar mia� lat dwadzie�cia sze�� i cieszy� si� niez�ym zdrowiem, je�li nie liczy� kaszlu, kt�rego nabawi� si� w dzieci�stwie, pracu- j�c w fabryce zapa�ek Bethnal Green na Wharf Road. Pomieszczenia by�y tam s�abo wietrzone i bia�e opary fosforu przez ca�y czas wisia�y w powietrzu. Wiadomo, �e fosfor jest truj�cy, ale mn�stwo ludzi podejmowa�o ka�d� prac�, nawet tak�, kt�ra mog�a zniszczy� p�uca i sprawi�, �e dzi�s�a zaczyna�y gni� ju� po up�ywie kilku miesi�cy. Agar zanurza� drewniane cz�ci zapa�ek w fosforze. Mia� zwinne palce i w ko�cu zosta� kasiarzem, szybko odni�s� w tym fachu sukces. Robi� to ju� od sze�ciu lat i nigdy nie zosta� z�apany. Wcze�niej ani razu nie wsp�pracowa� z Pierce'em, ale zna� go jako �wietnego w�amywacza, kt�ry dzia�a� w innych miastach i dlatego w�a�nie tak cz�sto wyje�d�a� z Londynu. S�ysza� tak�e, �e Pierce mia� tyle pieni�dzy, i� zajmowa� si� t� profesj� wy��cznie z zami�owania. 22 Agar zezna�, �e ich pierwsze spotkanie po tej d�ugiej przerwie mia�o miejsce w gospodzie "Bull and Bear" przy Hounslow Road, na peryferiach przest�pczej dzielnicy slum- s�w, zwanych Seven Dials. Ten powszechnie znany, ha�a�liwy dom by� wed�ug s��w pewnego obserwatora "miejscem spot- ka� wszelkiego autoramentu kobiet udaj�cych damy, a tak�e kryminalist�w, kt�rych spotyka�o si� tam na ka�dym kroku". By�o niemal pewne, �e w miejscu tak z�ej s�awy czai si� r�wnie� ubrany po cywilnemu policjant z Metropolitan Police. Ale "Bull and Bear" odwiedzali te� d�entelmeni szukaj�cy tu niemoralnych rozrywek. Tak wi�c obecno�� dw�ch modnie ubranych m�odych dandys�w, rozwalonych przy barze i roz- gl�daj�cych si� za kobietami, nie zwraca�a szczeg�lnej uwagi. Agar twierdzi�, �e spotkanie nie by�o zaplanowane, ale si� nie zdziwi�, gdy zjawi� si� Pierce. Plotka nios�a, �e co� w�a�nie szykowa�. Agar przypomnia� sobie, �e rozmowa zacz�a si� bez powita� i wst�p�w. - S�ysza�em, �e Spring Heel Jack wyszed� z Westminsteru - rzek� Agar. - Te� o tym s�ysza�em - przyzna� Pierce, stukaj�c lask� ze srebrn� ga�k�, by zwr�ci� uwag� barmana. Zam�wi� dwie szklanki najlepszej whisky, co Agar uzna� za dow�d, �e rozmowa b�dzie dotyczy� interes�w. - S�ysza�em, �e Jack wybiera� si� na po�udnie - powie- dzia� kasiarz. W tamtych czasach londy�scy kieszonkowcy wyje�d�ali p�n� wiosn� na p�noc lub po�udnie, do innych miast. Anonimowo�� zapewnia�a swobod� dzia�ania, nie mo�na by�o pracowa� d�ugo w tym samym miejscu, �eby nie zwr�ci� na siebie uwagi policji. � Nie wiem nic o jego planach - odrzek� Pierce. � S�ysza�em te�, �e pojecha� poci�giem - ci�gn�� Agar. � Mo�liwe. � S�ysza�em - oczy kasiarza utkwione by�y w rozm�wcy - �e w tym poci�gu mia� wykona� robot� dla pewnego d�entelmena, kt�ry co� planuje. 23 � Niewykluczone. � S�ysza�em tak�e, �e ty co� knujesz - Agar nagle u�miechn�� si� szeroko. � Mo�e. Pierce poci�gn�� �yk i z uwag� wpatrywa� si� w szklank�. � Kiedy� podawano tu lepsz� - stwierdzi� w zadumie. - Neddy musi j� rozcie�cza� wod�. Co niby knuj�? � Napad. Naprawd� wspania�y skok, je�li to prawda co m�wi�. - Je�li to prawda co m�wi� - powt�rzy� Pierce. Wydawa�o si�, �e to stwierdzenie go rozbawi�o. Odwr�ci� si� od baru i rzuci� okiem na kobiety w g��bi sali. Kilka z nich odpowiedzia�o u�miechem na jego spojrzenie. � Wszyscy stale m�wi� o najwi�kszym w �yciu skoku - rzek� w ko�cu. � Racja - przyzna� Agar i westchn��. (W swych ze- znaniach kasiarz relacjonowa� to w teatralny spos�b. "Teraz wzdycham ci�ko, rozumiecie, aby pokaza�, �e moja cierp- liwo�� jest na wyczerpaniu, bo Pierce jest ostro�ny, ale chc� to z niego wyci�gn��, wi�c ci�ko wzdycham".) Zapad�a, cisza. Wreszcie Agar odezwa� si� zn�w. � Min�y dwa lata, odk�d widzia�em ci� po raz ostatni. By�e� zaj�ty? � Podr�owa�em. � Na kontynencie? Pierce wzruszy� ramionami. Popatrzy� na szklank� whisky w d�oni Agara i do po�owy opr�nion� szklank� ginu z wod�, kt�ry kasiarz popija� przed jego przybyciem. � Jak tam twoje r�ce? � Sprawne jak zawsze - odpar� Agar. Na potwierdzenie tych s��w wyci�gn�� przed siebie d�onie i rozstawi� palce. Nie przebieg�o po nich najmniejsze dr�enie. - Znalaz�aby si� jedna czy dwie ma�e rob�tki - oznajmi� Pierce. - Spring Heel Jack nie odkry� kart. Wiem to na pewno. Puszy� si� jak paw, ale trzyma� j�zyk za z�bami. 24 - Jack wyl�dowa� w lawendzie - stwierdzi� sucho Pierce. By� to, jak p�niej wyja�ni� kasiarz, zwrot wieloznaczny. Mog�o to oznacza�, �e Spring Heel Jack si� ukrywa, ale raczej, i� nie �yje. Agar nie wypytywa� dalej. � Te roboty, o kt�rych wspomnia�e�, to co� do zwini�cia? � Owszem. � Ryzykowne? � Bardzo ryzykowne. � Na zewn�trz czy w pomieszczeniu? - Nie wiem. Kiedy nadejdzie pora, mo�esz potrzebowa� wsp�lnika lub dw�ch. I masz trzyma� g�b� na k��dk�. Je�li pierwsza robota p�jdzie dobrze, znajdzie si� ich wi�cej. Agar dopi� whisky i czeka�. Pierce zam�wi� mu nast�pn�. � S� klucze? - zapyta� kasiarz. � S�. � Wosk czy robota od r�ki? � Wosk. � W locie czy jest czas? � W locie. � A wi�c dobrze - stwierdzi� Agar. - Wchodz�. Mog� zrobi� wosk w locie szybciej, ni� ty zapalisz cygaro. � Wiem o tym - rzek� Pierce pocieraj�c zapa�k� o blat baru i zbli�aj�c j� do cygara. Kasiarz lekko wzruszy� ramionami. Sam nigdy nie pali� - moda na palenie wr�ci�a niedawno po osiemdziesi�ciu latach - i zawsze gdy czu� zapach fosforu i siarki z zapa�ek, powraca�o do niego wspomnienie pracy w dzieci�stwie. Przygl�da� si� rozm�wcy, gdy ten zapala� cygaro. - Gdzie ma by� ta robota? Pierce obrzuci� go ch�odnym spojrzeniem. � Dowiesz si�, gdy nadejdzie pora. � Tajemniczy jeste�. � To dlatego nigdy jeszcze nie garowa�em - stwierdzi� Pierce, przez co nale�y rozumie�, i� nigdy nie siedzia� w wi�zieniu. Podczas procesu inni �wiadkowie zakwestionowali te 25 s�owa, twierdz�c, �e sp�dzi� trzy i p� roku w manchesterskim wi�zieniu pod nazwiskiem Arthur Wills. Agar zezna�, �e rozm�wca jeszcze raz poleci� mu by� cicho i odszed�. Przechodz�c przez zadymion�, gwarn� knajp� nachyli� si� na moment do ucha pewnej pi�knej kobiety, a ta si� roze�mia�a. Agar nie obserwowa� go dalej i nie przypomina sobie niczego wi�cej z tego wieczora. ROZDZIA� 4 NIE�WIADOMY WSP�LNIK Henry Fowler, czterdziestosiedmioletni m�czyzna, pozna� Edwarda Pierce'a w zupe�nie innych okoliczno�ciach. Przyzna� otwarcie, i� wiedzia� o nim tylko to, �e by� sierot�, mia� wykszta�cenie, pieni�dze i wspania�y dom, wyposa�ony w naj- nowsze, cz�sto wymy�lne urz�dzenia. Fowler szczeg�lnie zapami�ta� pomys�owy piec stoj�cy w sieni, kt�ry s�u�y� do ogrzewania wej�cia do domu. Mia� on kszta�t m�czyzny w zbroi i dzia�a� zadziwiaj�co skutecznie. Przypomina� sobie tak�e, �e widzia� u Pierce'a przepi�kn� aluminiow� lornetk� polow� w futerale z maroka�skiej sk�ry. Tak go zaintrygowa�a, �e poszukiwa� podobnej dla siebie, a kiedy wreszcie j� znalaz�, zdumia� si�, bowiem kosztowa�a wprost astronomiczn� sum� osiemdziesi�ciu szyling�w. Z pew- no�ci� Pierce'owi dobrze si� powodzi�o i Henry Fowler uzna� go za osob�, kt�ra mog�a by� ozdob� okoliczno�ciowych obiad�w. Z trudem przypomnia� sobie pewien epizod, kt�ry mia� miejsce w domu Pierce'a pod koniec maja 1854 roku. By� tam na obiedzie z o�mioma d�entelmenami. Rozmowa koncent- rowa�a si� g��wnie na nowym projekcie budowy podziemnej kolei w Londynie. Fowler uzna� ten temat za nudny i by� 27 rozczarowany, gdy w palarni przy brandy m�wiono o tym dalej. P�niej rozmawiano o cholerze, szerz�cej si� w pewnych dzielnicach Londynu, gdzie zaraza dziesi�tkowa�a ludzi. Dyskusja nad propozycj� Edwina Chandwicka, jednego z Komisarzy Sanitarnych, dotyczy�a nowego systemu ka- nalizacji miejskiej i oczyszczenia zatrutej Tamizy, i tak�e nie interesowa�a Fowlera. Poza tym wiedzia� z pewnego �r�d�a, �e "wydrenowany m�zg", Chandwick, ma zosta� wkr�tce zwolniony, ale nie zamierza� rozpowszechnia� tej informacji. Fowler pi� kaw� z narastaj�cym uczuciem zm�- czenia. W�a�ciwie my�la� ju� o wyj�ciu, kiedy gospodarz zapyta� go o niedawn� pr�b� kradzie�y �adunku z�ota z poci�gu. Nie zdziwi� si�, �e Pierce zwr�ci� si� w�a�nie do niego. By� przecie� szwagrem sir Edgara Huddlestona z firmy bankierskiej Huddleston & Bradford, z siedzib� w Westmin- sterze i piastowa� stanowisko dyrektora generalnego tej pomy�lnie rozwijaj�cej si� instytucji, kt�ra od za�o�enia w roku 1833 specjalizowa�a si� w transakcjach w obcej walucie. By� to czas nadzwyczajnej dominacji Anglii w handlu �wiatowym. To Anglia wydobywa�a wi�cej w�gla i produko- wa�a wi�cej ponad po�ow� �wiatowej sur�wki ni� wszystkie kraje naszego globu razem wzi�te. To w Anglii szyto trzy czwarte wszystkich bawe�nianych ubra�. Jej handel zagranicz- ny oceniano na siedem miliard�w funt�w rocznie, a wi�c dwukrotnie wi�cej ni� najwi�kszych konkurent�w, czyli Sta- n�w Zjednoczonych i Niemiec. Jej zamorskie terytoria by�y najwi�ksze w historii kolonii i wci�� si� powi�ksza�y, a� ostatecznie obj�y niemal jedn� czwart� powierzchni ziemi i trzeci� cz�� jej ludno�ci. Nic wi�c dziwnego, �e Londyn sta� si� centrum finan- sowym �wiata, a tamtejsze banki rozkwita�y. Henry Fowler i jego bank wykorzystywali og�lne tendencje ekonomiczne, za� kontrola nad transakcjami w obcej walucie przynosi�a 28 dodatkowe korzy�ci. A gdy Anglia i Francja wypowiedzia�y wojn� Rosji, firma Huddleston & Bradford zosta�a wy- znaczona ju� w marcu 1854 roku do wyp�acania �o�du brytyjskim oddzia�om uczestnicz�cym w wojnie krymskiej. W�a�nie przesy�ka z�ota na �w �o�d by�a celem niedosz�ego rabunku, o kt�ry pyta� Pierce. - Banalna pr�ba - o�wiadczy� Fowler, �wiadomy, i� m�wi w imieniu banku. Uczestnicy obiadu, pal�cy teraz cygara i popijaj�cy brandy, jako prawdziwi d�entelmeni wiedzieli doskonale, czym jest dobra opinia firmy. Fowler czu� si� wi�c zobowi�- zany do obalenia wszelkich podejrze�, kt�re by rzuci�y cie� na kompetencje banku. Got�w by� broni� jego reputacji za wszelk� cen�. � Doprawdy banalna i amatorska. Z g�ry skazana by�a na niepowodzenie - ci�gn��. � Napastnik zgin��? - zapyta� Pierce, kt�ry siedzia� naprzeciw niego i zaci�ga� si� cygarem. � Zapewne. Stra�nik kolejowy wyrzuci� go z poci�gu, kt�ry jecha� ze znaczn� szybko�ci�. Uderzenie o ziemi� musia�o go natychmiast zabi�. Po chwili doda�: � Biedaczysko. � Czy zosta� zidentyfikowany? � Nie s�dz�. Opu�ci� poci�g w takich okoliczno�ciach, �e jego rysy zosta�y znacznie... hm, zniekszta�cone. Podano �e nazywa� si� Jack Perkins, ale nie jest to pewne. Policja nie zainteresowa�a si� za bardzo t� spraw�, co wed�ug mnie jest rozs�dne. Ju� samo podej�cie do kradzie�y �wiadczy o zupe�nej amatorszczy�nie. To nie mog�o si� uda�. � Przypuszczam, �e bank zastosowa� jakie� specjalnie skuteczne �rodki ostro�no�ci - powiedzia� Pierce. � M�j drogi przyjacielu, w istocie rzeczy specjalnie skuteczne! Zapewniam ci�, �e nie przewozi si� do Francji dwunastu tysi�cy funt�w w z�ocie co miesi�c bez najskutecz- niejszych zabezpiecze�. 29 - Wi�c temu �ajdakowi chodzi�o o krymski �o�d? - zapyta� inny d�entelmen, Harrison Bendix. By� to powszechnie znany przeciwnik kampanii krymskiej, a Fowler nie mia� ochoty anga�owa� si� w dysputy polityczne o tak p�nej godzinie. - Najwidoczniej - stwierdzi� kr�tko i odetchn��, gdy g�os zabra� gospodarz: - Zapewne wszyscy s� ciekawi, jakie to by�y �rodki ostro�no�ci. A mo�e to sekret firmy? - Ale� to wcale nie jest sekret - stwierdzi� Fowler. Wyj�� z�oty zegarek z kieszeni kamizelki, otworzy� wieczko i rzuci� okiem na tarcz�. By�o po jedenastej, wi�c powinien uda� si� ju� na spoczynek. Tylko dba�o�� o reputacj� banku zatrzymywa�a go tu jeszcze. - W�a�ciwie te zabezpieczenia zosta�y wykonane wed�ug mojego pomys�u. I je�li �aska, prosz� usilnie, by�cie wytkn�li wszystkie ich s�abo�ci. Je�eli takie znajdziecie. To m�wi�c, przenosi� wzrok z jednej twarzy na drug�. - Ka�dy �adunek z�ota pakujemy na terenie banku, a nie musz� chyba o tym wspomina�, �e jest on absolutnie niedo- st�pny. Sztabki umieszcza si� w �elaznych skrzynkach, kt�re potem s� piecz�towane. Ka�dy rozs�dny cz�owiek ju� tylko to uzna�by za wystarczaj�c� ochron�, ale my posuwamy si� oczywi�cie znacznie dalej. Przerwa�, aby �ykn�� brandy. � Co wi�c dalej. Uzbrojeni stra�nicy przewo�� zapiecz�to- wane skrzynki na stacj� kolejow�. Konw�j rusza za ka�dym razem inn� tras� i o r�nych porach, Droga wiedzie przez ludne rejony i w zwi�zku z tym nie istnieje mo�liwo�� zorganizowania zasadzki. Nigdy nie zatrudniamy mniej ni� dziesi�ciu stra�ni- k�w, pracownik�w firmy, sta�ych i zaufanych, a do tego znakomicie uzbrojonych. Co wi�cej, na stacji skrzynki s� �adowane do wagonu baga�owego kolei Folkestone, gdzie umieszczamy je w dw�ch najnowocze�niejszych sejfach Chubba. � Doprawdy w sejfach Chubba? - zdziwi� si� Pierce, unosz�c w g�r� brwi. 30 Chubb wytwarza� najlepsze sejfy na �wiecie, znane po- wszechnie z wysokiej jako�ci i solidno�ci. � Ale nie s� to zwyczajne sejfy Chubba - ci�gn�� Fowler - bowiem wykonano je na specjalne zam�wienie naszego banku. Panowie, wszystkie �ciany tego sejfu s� z �wier�calowej, hartowanej stali, a drzwi maj� ukryte zawiasy, kt�re uniemo�liwiaj� ich sforsowanie. Co wi�cej, ci�ar tych sejf�w jest nie lada przeszkod� dla z�odzieja, gdy� ka�dy wa�y oko�o dwustu pi��dziesi�ciu funt�w. � Zadziwiaj�ce - rzek� Pierce. � Ju� tylko to ze spokojnym sumieniem mo�na uzna� za dostateczne zabezpieczenie dla takiego �adunku. A my nie poprzestali�my na tym. Ka�dy sejf jest wyposa�ony nie w jeden, ale w dwa zamki, wymagaj�ce dw�ch r�nych kluczy. � Dwa klucze? Ale� pomys�owe. � To nie wszystko. Ka�dy z czterech kluczy - po dwa dla ka�dego sejfu - jest indywidualnie chroniony. Dwa s� przechowywane w samym biurze kolejowym. Trzeci znajduje si� w posiadaniu prezesa banku, pana Trenta, kt�rego niekt�rzy z pan�w by� mo�e znaj� jako niezwykle prawego cz�owieka. Przysi�gam, �e sam nie orientuj� si� dok�adnie, gdzie go trzyma. Wiem jednak, gdzie jest czwarty, gdy� to mnie go powierzono, ja go strzeg�. � Ale� to nadzwyczajne - stwierdzi� Pierce. - To chyba wielka odpowiedzialno��. � Musz� przyzna�, �e uzna�em za stosowne we w�asnym zakresie poczyni� pewne zabezpieczenia - rzek� Fowler i zawiesi� g�os teatralnie. W ko�cu odezwa� si� nieco ju� podchmielony pan Wyndham: - Do diab�a, Henry, powiesz nam wreszcie, gdzie scho- wa�e� ten sw�j cholerny klucz? Fowler, bynajmniej nie obra�ony, u�miechn�� si� lekko. Sam nie pi� du�o i chyba dlatego spogl�da� z wyra�n� wy�szo�ci� na tych, kt�rzy ulegali swoim s�abostkom. 31 - Trzymam go na szyi - wyja�ni� i poklepa� d�oni� gors wykrochmalonej koszuli. - Nigdy si� z nim nie rozstaj�, nawet podczas k�pieli i snu. Zawsze jest przy mnie. - U�miechn�� si� szeroko. - Widzicie wi�c, panowie, �e amatorska pr�ba kradzie�y w wykonaniu dzieciaka ze �rodo- wiska przest�pczego nie ma co martwi� firmy Huddleston & Bradford, poniewa� ten �otrzyk mia� nie wi�ksze szans� na kradzie� z�ota ni� ja, powiedzmy, na lot na Ksi�yc. W tym miejscu Fowler zachichota�, podkre�laj�c trafno�� swego por�wnania. - Znajdujecie zatem jak�� skaz� w naszych zabezpiecze- niach? - �adnej - stwierdzi� ch�odno Bendix. Pierce okaza� si� bardziej szczodry w pochwa�ach. - Musz� ci pogratulowa�, Henry. To rzeczywi�cie naj- bardziej pomys�owa strategia ochrony cennej przesy�ki, o ja- kiej s�ysza�em. - Sam te� jestem tego zdania - zako�czy� Fowler. Wkr�tce podni�s� si� i o�wiadczy�, �e je�li szybko nie wr�ci do domu, do swej �ony, gotowa pomy�le�, �e jej m�� figluje z jak�� panienk�, "a nie m�g�bym znie�� cierpie� zwi�zanych z kar� za grzech, nie zaznawszy wcze�niej s�odyczy grzechu". O�wiadczenie to wzbudzi�o �miech w�r�d zgroma- dzonych d�entelmen�w. Fowler uzna� moment za w�a�ciwy, aby opu�ci� zgromadzenie. By� bankierem, a pruderia to niezupe�nie to samo co brak rozwagi, kt�rej si� wymaga�o od bankier�w. Pierce, jak przysta�o na gospodarza, odprowadzi� go do wyj�cia. ROZDZIA� 5 BIURO KOLEJOWE Kolej angielska rozwija�a si� z tak fenomenaln� szybko- �ci�, �e Londyn zosta� tym niemal przyt�oczony i nigdy nie powsta� tu g��wny dworzec. Zamiast tego ka�da z prywatnych firm, b�d�ca w�a�cicielem linii kolejowej, wprowadza�a swe tory tak g��boko do wn�trza miasta jak tylko by�o to mo�liwe i na ich ko�cu budowa�a dworzec. W po�owie wieku takie praktyki zacz�y si� spotyka� z coraz ostrzejsz� krytyk�. Przemieszczanie si� biedoty, kt�rej schronienia niszczono, gdy� by�o to potrzebne miejsce dla tor�w, stanowi�o tu jeden z argument�w. Zwracano tak�e uwag� na niewygody podr�- nych, kt�rzy chc�c jecha� dalej musieli przemierza� Londyn doro�kami, aby dosta� si� z jednej stacji na inn� dla kon- tynuowania podr�y. W roku 1846 Charles Pearson przedstawi� projekt bu- dowy ogromnego dworca centralnego na Ludgate Hill, ale koncepcja ta nigdy nie nabra�a realnych kszta�t�w. Zamiast tego po wybudowaniu kilkunastu dworc�w, z kt�- rych ostatnimi by�y Victoria i King's Cross, zawieszono na razie tworzenie nowych z powodu protest�w spo�e- cze�stwa. W ko�cu koncepcja londy�skiego dworca centralnego 33 zosta�a zupe�nie zarzucona i zacz�y si� zn�w pojawia� nowe porozrzucane po ca�ym mie�cie. Kiedy w roku 1899 zako�czono ostatni z nich - Marylebone, Londyn mia� pi�tna�cie dworc�w kolejowych, czyli ponad dwukrotnie wi�cej ni� ka�de inne du�e europejskie miasto. Osza�amiaj�- ca pl�tanina linii kolejowych i zawi�o�ci rozk�ad�w jazdy nie zosta�y oczywi�cie zg��bione przez �adnego londy�czyka, z wyj�tkiem Sherlocka Holmesa, kt�ry zna� je wszystkie na pami��. Przerwa w budowie nowych dworc�w w po�owie wieku postawi�a wiele nowych linii w niekorzystnej sytuacji. Jedn� z nich by�a South Eastern. Wiod�a z Londynu do nadmorskiego miasta Folkestone, oddalonego o oko�o osiemdziesi�t mil. Linia ta nie si�ga�a centrum stolicy a� do roku 1851, kiedy przebudowano London Bridge Terminus. Po�o�ony na po�udniowym brzegu Tamizy, tu� przy samej rzece, London Bridge by� najstarszym dworcem kolejowym w mie�cie. Zosta� zbudowany przez London & Greenwich Railway w 1836 roku. Nie podoba� si� nigdy, atakowano go jako "nieciekawy w projekcie i koncepcji" w por�wnaniu z p�niejszymi, takimi jak Paddington czy King's Cross. Jednak gdy w 1851 roku zmieniono jego wygl�d, Ilustrated London News przypomnia�, �e stary dworzec by� "godny uwagi ze wzgl�du na gustowny, artystyczny charakter i realizm fasady. Dlatego �a�ujemy, i� zniszczono to, by zrobi� miejsce dla czego� pozornie bardziej warto�ciowego". By�a to zmiana pogl�d�w, kt�ra zawsze frustruje i roz- w�ciecza architekt�w. Ju� dwie�cie lat wcze�niej skar�y� si� sir Christopher Wren, �e "londy�czycy pogardzaj� jak�� szkarad� a� do momentu, gdy ta nie zostanie zburzona, po czym dzi�ki swoistej magii to, co powstaje na tym samym miejscu, jest natychmiast uznane za gorsze od poprzedniej budowli, teraz wychwalanej pod niebiosa i ciep�o wspomina- nej". Trzeba jednak obiektywnie stwierdzi�, �e wygl�d przebu- 34 dowanego London Bridge Terminus nie zmieni� si� na lepsze. Spo�ecze�stwo epoki wiktoria�skiej uwa�a�o dworce kolejowe za "katedry nowych czas�w". Spodziewano si�, �e b�d� ��czy� estetyk� z osi�gni�ciami technologicznymi i wiele spo�r�d nich spe�nia�o te oczekiwania, przynajmniej dzi�ki wysokim �ukom przeszklonych sklepie�. Natomiast dworzec London Bridge robi� przygn�biaj�ce wra�enie. Dwupi�trowa budowla w kszta�cie litery L by�a bezbarwna, a jej wy��cznie u�ytkowy charakter podkre�la� jeszcze rz�d ponurych sklep�w usytuowanych pod arkadami w le- wym skrzydle. Na wprost znajdowa� si� peron, kt�rego jedyn� ozdob� by� zegar. Zasadniczy plan - g��wne �r�d�o wcze�niejszej krytyki - pozosta� zupe�nie nie zmie- niony. To podczas przebudowy tego dworca South Eastern Railway zaplanowa�a, �e b�dzie to stacja pocz�tkowa, punkt startu poci�g�w na trasach w kierunku wybrze�a. Zosta�o to za�atwione na zasadach dzier�awy. Linia South Eastern wynaj�a tory, perony i powierzchni� biurow� od linii London & Greenwich, kt�rej w�a�ciciele przekazali wy��cznie niezb�d- ne wyposa�enie. Biuro nadzoru ruchu zajmowa�o cztery pomieszczenia w odleg�ej cz�ci dworca: dwa pokoje dla urz�dnik�w, jeden na przechowalni� wysy�ek warto�ciowych oraz naj- wi�kszy na biuro samego nadzorcy ruchu. Wszystkie mia�y przeszklone �ciany. Biuro mie�ci�o si� na pierwszym pi�trze dworca i by�o dost�pne tylko od strony metalowych schod�w wiod�cych bezpo�rednio z peronu. Ka�dy, kto wspina� si� po nich, m�g� by� natychmiast dostrze�ony zar�wno przez pracownik�w biura, jak i pasa�er�w, baga�owych oraz stra�nik�w znajduj�cych si� poni�ej na peronie. Nadzorca ruchu nazywa� si� McPherson. By� to starzej�cy si� Szkot, kt�ry stale mia� swych podw�adnych na oku i pilnowa�, by nie marzyli podczas pracy, wpatrzeni w okna. Nikt w biurze nie zwr�ci� wi�c uwagi, gdy na pocz�tku lipca roku 1854 dwaj podr�ni zaj�li miejsca na �awce na peronie 35 i siedzieli tam przez ca�y dzie�, cz�sto spogl�daj�c na zegarki, jakby z niecierpliwo�ci� oczekiwali rozpocz�cia podr�y. Nikt nie zauwa�y�, �e ci sami m�czy�ni powr�cili w nast�pnym tygodniu i zn�w sp�dzili dzie� na tej samej �awce, przygl�daj�c si� ruchowi na stacji i cz�sto sprawdzaj�c, kt�ra godzina, na swych kieszonkowych zegarkach. Tak naprawd� obaj korzystali nie z zegark�w, ale ze stoper�w, za� nale��cy do Pierce'a by� wyj�tkowo elegancki, o dw�ch tarczach i kopercie z osiemnastokaratowego z�ota. Prawdziwy cud techniki, u�ywany na przyk�ad podczas wy�cig�w. W�a�ciciel trzyma� go jednak ukryty w d�oni, aby nikt nie zauwa�y�, co to za przedmiot. Po dw�ch dniach obserwacji rozk�adu zaj�� urz�dnik�w, zmian stra�nik�w kolejowych, os�b odwiedzaj�cych biuro i wszystkiego, co mog�o mie� jakie� znaczenie, Agar spojrza� wreszcie na �elazne schody prowadz�ce na g�r�, do biura i stwierdzi�: � To cholerne samob�jstwo. S� za bardzo na widoku. W�a�ciwie czego tam szukasz? � Dw�ch kluczy. � Co to za klucze? � Tak si� sk�ada, �e akurat ich potrzebuj� - wyja�ni� sucho Pierce. Kasiarz zerkn�� ukradkiem w kierunku biura. Je�li od- powied� rozczarowa�a go, nie da� tego po sobie pozna�. - No c� - rzek� tonem profesjonalisty - je�eli chcesz dw�ch kluczyk�w, to s�dz�, �e s� w przechowalni - wskaza� g�ow�, nie o�mielaj�c si� uczyni� tego r�k� - tu� za miejscem dla urz�dnik�w. Widzisz t� szafk�? Pierce przytakn��. Poprzez szklan� �cian� widzia� niemal ca�e pomieszczenia. W przechowalni wisia�a na �cianie p�ytka, lipowa, pomalowana na zielono szafka. S�dz�c z wygl�du, mog�a s�u�y� jako schowek na klucze. � Widz� j�. � Za�o�� si�, �e s� w�a�nie tam. Na pewno jest zamkni�ta, ale to nie sprawi nam wi�kszego k�opotu. Jaka� tandeta. 36 - A co z frontowymi drzwiami? - zapyta� Pierce podnosz�c wzrok. Nie tylko szafka by�a zamkni�ta. Tak�e drzwi do po- mieszcze�, wykonane z metalu i cz�ciowo z matowego szk�a, na kt�rych widnia� znak firmowy i napis WYDZIA� NADZORU RUCHU, mia�y nad klamk� pot�ny zamek z mo- si�dzu. - Pozory - parskn�� Agar. - Otworzy si� je byle kawa�kiem drutu, wystarczy pogrzeba� w bebechach zamka. Zrobi�bym to nawet zadartym paznokciem. Tutaj nie b�dzie k�opot�w. Problem z tym cholernym t�umem. Pierce kiwn�� g�ow�, ale nic nie powiedzia�. To by�o zadanie Agara i on musia� znale�� rozwi�zanie. � M�wisz, �e chodzi o dwa klucze? � Tak, dwa klucze. � Dwa klucze to cztery woski. Cztery woski to jaka� minuta, �eby zrobi� je jak nale�y. Ale trzeba doliczy� czas na dostanie si� do nich. Razem zejdzie wi�cej. - Kasiarz rozejrza� si� po zat�oczonym peronie i spojrza� na urz�dnik�w w biurze. - Cholerne ryzyko pr�bowa� w�amania w dzie�. Zbyt wielu ludzi wko�o. � Noc? � Tak, noc�, kiedy b�dzie tu spokojnie. Wed�ug mnie noc b�dzie najlepsza. - W nocy kr��� gliny - przypomnia� mu Pierce. Sprawdzili ju� wieczorem, gdy stacja by�a pusta, �e policjanci patrolowali j� w odst�pach czterech, pi�ciu minut, przez ca�� noc. - Starczy ci czasu? Agar zmarszczy� brwi i popatrzy� w kierunku biura. � Nie - stwierdzi� w ko�cu. - Chyba �e... � Tak? � Chyba �e biuro zostanie wcze�niej otwarte. Wtedy wejd� bez problemu, szybko zrobi� wosk i znikn� w ci�gu dw�ch minut. � Ale biuro b�dzie zamkni�te - powiedzia� Pierce. 37 - My�l� o w�u - stwierdzi� kasiarz i kiwn�� g�ow� w stron� biura nadzorcy ruchu. D�entelmen pod��y� za jego wzrokiem. Przez okno widzia� McPhersona w samej koszuli, z bia�ymi w�osami i ja�niejsz� sk�r� nad czo�em. Za nadzorc� znajdowa�o si� okienko wentylacyjne o powierzchni oko�o stopy kwadra- towej. - Widz� je - powiedzia� Pierce, a po chwili doda�: - Cholernie ma�e. - Odpowiedni w�� mo�e si� przez nie przecisn��. W�� by� to dzieciak specjalizuj�cy si� w przeciskaniu tam, gdzie nie przecisn�� si� doros�y. Zazwyczaj by� to by�y ucze� kominiarski. � Kiedy b�dzie w �rodku, otworzy szafk� i drzwi od �rodka i w ten spos�b przygotuje mi drog�. Wtedy robota b�dzie prosta jak drut i nie mo�e si� nie uda� - stwierdzi� Agar, kiwaj�c g�ow� z zadowoleniem. � Je�li b�dzie w��? � Tak. � I musi by� diabelnie dobry, je�li mamy dosta� si� do tego pomieszczenia - rzek� Pierce ponownie spogl�daj�c na okno. - Kto jest najlepszy? � Najlepszy? - zdziwi� si� kasiarz. - Najlepszy jest Clean Willy, ale on puszkuje. � Gdzie? � W Newgate, a stamt�d nie ma ucieczki. B�dzie si� dobrze sprawowa� i poczeka grzecznie na swoj� wy- j�ci�wk� do B�g wie kiedy. Stamt�d nie ma ucieczki. Nie z Newgate. � A je�li Clean Willy znajdzie jaki� spos�b? � Nikt nie znajdzie sposobu - powiedzia� zdecydowanie Agar. - Ju� pr�bowano. � Porozumiem si� z nim i wtedy zobaczymy. Kasiarz przytakn��. � Mo�e si� uda, ale nie za bardzo w to wierz�. Obaj wr�cili do obserwacji biura. Pierce utkwi� wzrok 38 w szafce wisz�cej w przechowalni. U�wiadomi� sobie, �e przez ca�y ten czas nie zauwa�y�, �eby j� kto� otwiera�. A co je�li w �rodku jest wi�cej kluczy, powiedzmy kilkana�cie? Sk�d Agar b�dzie wiedzia�, kt�re z nich skopiowa�? - przemkn�o mu przez my�l. - Nadchodzi gliniarz - mrukn�� kasiarz. Pierce obejrza� si� dyskretnie i dostrzeg� policjanta patroluj�cego sw�j rewir. Zatrzyma� stoper: min�o siedem minut i czterdzie�ci siedem sekund, odk�d widzieli go poprzednio. W nocy zapewne przechodzi� jednak t� sam� tras� szybciej. - Widzisz jak�� kryj�wk�? - zapyta� Pierce. Agar wskaza� g�ow� stojak na baga�e, niedaleko schod�w. - Wystarczy. Dwaj m�czy�ni zostali na �awce a� do si�dmej, kiedy to urz�dnicy zacz�li si� rozchodzi� do dom�w. Dwadzie�cia minut p�niej wyszed� nadzorca ruchu i zamkn�� za sob� drzwi wej�ciowe. Agar mimo sporej odleg�o�ci zdo�a� rzuci� okiem na klucz. � Jaki to rodzaj zamka? - zapyta� Pierce. � Wystarczy byle jaki wytrych. Pozostali na miejscu jeszcze godzin�, ale dalsza obecno�� dw�ch m�czyzn na stacji mog�a wyda� si� podejrzana. Odjecha� ostatni poci�g, a wi�c zanadto rzucali si� w oczy. Byli tu ju� wystarczaj�co d�ugo, aby stwierdzi�, �e policjant na nocnej zmianie przechodzi� obok biura nadzoru ruchu co pi�� minut i trzy sekundy. Pierce nacisn�� przycisk stopera i przyjrza� si� wskaz�wce sekundnika. - Pi�� i trzy - odczyta�. � Robota dla ��todzioba. � Jeste� w stanie j� wykona�? � Oczywi�cie, �e tak. Pi�� i trzy? � Mog� szybciej wypali� cygaro - przypomnia� Pierce. � Dam rad� za�atwi� spraw�, je�li b�d� mia� w�a takiego jak Clean Willy - rzek� zdecydowanie Agar. 39 Opu�cili dworzec. Zapada� ju� zmrok. Pierce skin�� na sw�j pow�z. Wo�nica ze szram� biegn�c� przez czo�o zaci�� konia i podjecha� pod wyj�cie ze stacji. � Kiedy to za�atwimy? - zapyta� Agar. � Dam ci zna� - odpar� Pierce, wr�czaj�c mu z�ot� gwine�. Nast�pnie wsiad� do powozu i odjecha�, znikaj�c w g�st- niej�cym mroku. ROZDZIA� 6 PROBLEM I JEGO ROZWI�ZANIE Do po�owy lipca roku 1854 Edward Pierce pozna� miejsce przechowywania trzech z czterech kluczy, potrzebnych do otwarcia sejf�w. Dwa z nich znajdowa�y si� w zielonej szafce w biurze nadzoru ruchu South Eastern Railway, trzeci za� wisia� na szyi Henry'ego Fowlera. Pierce nie s�dzi�, aby dotarcie do nich sprawi�o powa�niejszy k�opot. Istnia�a oczywi�cie kwestia ustalenia najodpowiedniejszego czasu na w�amanie, w celu wykonania odcisk�w kluczy w wosku. Nale�a�o tak�e wzi�� pod uwag� trudno�ci ze znalezieniem dobrego w�a, kt�ry pom�g�by w tym w�amaniu. By�y to jednak przeszkody �atwe do pokonania. Prawdziw� trudno�� stanowi�o dotarcie do czwartego klucza. Pierce wiedzia�, �e �w klucz ma prezes banku, pan Trent, ale nie mia� poj�cia, gdzie Trend go przechowuje. To by�o ogromne wyzwanie, kt�re zaj�o jego my�li przez najbli�sze cztery miesi�ce. Przyda� si� tu mo�e kilka s��w wyja�nienia. W roku 1854 Alfred Nobel by� zaledwie pocz�tkuj�cym naukowcem. Szwe- dzki chemik mia� wynale�� dynamit dopiero w nast�pnym dziesi�cioleciu, a mo�liwo�� u�ycia nitrogliceryny by�a kwesti� jeszcze odleglejszej przysz�o�ci. Tak wi�c z�odziej w po�owie 41 dziewi�tnastego wieku wiedzia�, �e ka�dy niedawno skon- struowany sejf przedstawia� dla z�odzieja prawdziwy orzech do zgryzienia. Prawda ta by�a tak powszechnie znana, i� producenci sejf�w po�wi�cali wi�kszo�� wysi�k�w, aby swym wyrobom zapewni� ogniotrwa�o��. Utrata pieni�dzy i dokument�w z powodu zw�glenia by�a bowiem znacznie bardziej praw- dopodobna ni� ich kradzie�. W okresie tym wydano mn�stwo patent�w dotycz�cych ferromanganu, gliny, py�u marmuro- wego i gipsu sztukatorskiego, kt�re s�u�y�y jako ok�adziny ognioodporne sejf�w. Z�odziej stoj�cy przed sejfem mia� trzy wyj�cia. Po pierwsze - m�g� wynie�� ca�� skrzyni� i rozpru� j� w bez- piecznym miejscu. By�o to niemo�liwe, je�li du�o wa�y�a i by�a wielka. A wytw�rcy starali si� wykorzystywa� jak najci�sze materia�y i tworzy� jak najniepor�czniejsze kon- strukcje, aby zniech�ci� do takiego dzia�ania. Z�odziej m�g� tak�e si� pos�u�y� kataryn�, czyli �widrem, kt�ry s�u�y� do rozwiercenia zamka. Przez powsta�y otw�r mo�na by�o manipulowa� mechanizmem i odsun�� rygle. Ale takiego �widra u�ywa� tylko prawdziwy specjalista. By�o to narz�dzie g�o�ne, wolne i niepewne, drogie a poza tym niewygodne jako baga� podczas skoku. By�a te� trzecia mo�liwo��: popatrze� na sejf i podda� si�. Taki by� najcz�ciej fina� kradzie�y. W ci�gu nast�pnych dwudziestu lat sprawa sejf�w mia�a si� przeobrazi� z prze- szkody nie do pokonania w jeden z wielu problem�w, kt�re z�odziej musi rozwi�za�. W tamtych czasach jednak sejfy by�y praktycznie nie do sforsowania. Chyba �e posiada�o si� klucz... Zamk�w szyfrowych jeszcze nie wynaleziono. Najpewniejszym wi�c sposobem sforsowania sejfu by�o pos�u�y� si� wcze�niej zdobytym kluczem. To t�umaczy zainteresowanie kryminalist�w z po�owy dziewi�t- nastego wieku w�a�nie kluczami. W literaturze kryminalnej z epoki wiktoria�skiej - tej u