Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Zobacz podgląd pliku o nazwie 210 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
tytu�: "Wiosna Europy - Mnisi, kr�lowie i wizjonerzy"
autor: Stefan Bratkowski
tekst wklepa�:
[email protected]
- Warszawa : Wydawnictwo "Iskry", 1997.
- ISBN 83-207-1556-3
Cz�� I
Przesz�o�� - wi�cej ni� przekorna.
Nie lada niespodziank� by�o dla mnie spotkanie pionier�w wsp�lnej Europy, Europy r�wnych sobie pa�stw i narod�w, tysi�c lat przed nami. Nie zdawa�em sobie sprawy, �e pierwsi tw�rcy takiej Europy podj�li swe pr�by w�a�nie wtedy Tym g��biej zauroczony, �ledzi�em tropy ich dzia�a� i dowody ich my�li. Ich losy i dzieje nie maj� nic wsp�lnego z w�dr�wkami, kt�re od kilku ju� lat odbywam na �amach miesi�cznika Wiedza i �ycie �ladami rozwoju pieni�dza i bank�w, a po�rednio, co za tym idzie, �ladami rozwoju ca�ej naszej cywilizacji. Trafia�em wszelako przy tej okazji na r�ne kapitalne postacie, nie maj�ce nic wsp�lnego z pieni�dzem i bankowo�ci�, postacie, kt�re ludzko��, nie wiedzie� czemu, odes�a�a do lamusa wraz z ich epokami. Tak w�a�nie sta�o si� z najwi�kszym umys�em X wieku, z kim�, kto dzi�, po tysi�cu lat, staje si� dla nas kim� szczeg�lnym jako jeden z pierwszych tw�rc�w wsp�lnej Europy I to nie sam. Z ca�ym gronem swoich przyjaci� i zwolennik�w M�drzec i uczony, chrze�cijanin w autentycznym tego s�owa znaczeniu, benedyktyn Gerbert z Aurillac, w latach 999 -1003 papie� Sylwester II, nie mia� szcz�cia do potomnych. Ani do tych bli�szych, ani do p�niejszych. Zwolennicy pogn�bionego Canoss� Henryka IV i jego antypapie�a, Klemensa III, dopatrzywszy si� w swoim znienawidzonym przeciwniku, Grzegorzu VII, wychowanka uczni�w Gerberta - z lubo�ci� powtarzali o Gerbercie coraz to sro�sze bzdury Zarejestrowa� je w sporej cz�ci Pierre Riche, francuski autor pierwszego wsp�czesnego, po�wi�conego mu studium, historyk wcze�niejszego zreszt�
�redniowiecza, ale Gerbertem zafascynowany. Mia� by� Gerbert nekromant�, czyli wr�y�, wywo�uj�c duchy zmar�ych, w komitywie z diab�em, kt�ry go potem u�mierci. A to nie wszystko. Angielski kronikarz z pierwszej po�owy XII wieku, William z Malmesbury, w swej Historii kr�l�w angielskich b�dzie ju� opisywa� z
przera�eniem czarownika o pot�dze mitycznego Merlina. Riche wi��e te reakcje z p�nym wiekiem XI. Zgoda, przez wiek XI, co si� tu oka�e, �wiat chrze�cija�ski znowu cofn�� si� intelektualnie, ale ja podejrzewam, �e przezabawne dzi� insynuacje i epitety rodzi�y si� we w�asnej epoce Gerberta. Uczony i technik, cz�owiek ponad sw�j czas, ju� wtedy budzi� musia� naturaln�, zdrow� zawi�� i niech��, uczucia tym �atwiejsze do usprawiedliwienia, �e - co r�wnie� tu wyjdzie - wsparte b�dzie najszczytniejszymi idea�ami. P�niejszych potomnych wielko�� Gerberta jakby razi�a. Wywo�ywa�a jakby uczucie niepewno�ci, czy kto� umys�u tej miary mo�e by� �wi�tym. Z jego epoki awansowa�o na o�tarze ca�e gremium r�nych postaci, w�adc�w, mnich�w i biskup�w. W�r�d nich, nie wymawiaj�c, wieloletni notoryczny zb�j i grabie�ca, jak i nasz Boles�aw Chrobry, godny jego przeciwnik, cesarz Henryk, kt�ry jednak �a�owa� za grzechy, budowa� dla pokuty klasztory i wyposa�a� ko�cio�y, by zosta� po stu latach kanonizowany jako por�czny patron dla krzy�owc�w. Gerbert - Sylwester II, on, kt�ry
kanonizowa� �w. Wojciecha, sam nigdy �wi�tym Ko�cio�a nie zosta�. W czasach nowo�ytnych wielu historyk�w robi�o ze� lisaprzecher�, manipuluj�cego mo�nymi swych czas�w i w�adcami, polityka bardziej ni� cz�owieka Ko�cio�a, kogo� zmieniaj�cego sympatie wraz z kierunkiem wiatr�w sukcesu. Przy czym nie pr�bowali nawet ci autorzy konfrontowa� swych insynuacji z faktami, kt�re by same za�wiadczy�y, �e pewnych operacji Gerbert po prostu nie m�g� w og�le przeprowadzi�. Wielki romantyk, Jules Michelet, robi� z niego w XIX wieku magika i astrologa; w wieku XX robiono ze� politycznego cwaniaka. Nie mia� kto nawet uj�� si� za Gerbertem z Aurillac, bo nie by�. . . Francuzem. Po wiekach czczono go wprawdzie we Francji jako pierwszego papie�aFrancuza, ale Francuzem Gerbert nie by�. Tak, bo w owym czasie i jeszcze d�ugo potem "Frankami" byli na dobr� spraw� tylko poddani w�adc�w krain na p�noc od Loary! Na dobitek dzi� pisuj� o Gerbercie z Aurillac ludzie nie wiele czasem wiedz�cy o tamtej Europie. Oto historyk po zacnym, ameryka�skim Princeton (wi�c mu wybaczmy), Ludo J. R. Milis, potrafi� napisa�, �e "kariera [Gerberta) nie mia�a charakteru monastycznego i trudno uwa�a� j� za typow� dla monastycyzmu" ("Anielscy mnisi i ziemscy ludzie", t�um. J. Pi�tkowska). To o karierze zakonnika, i w�a�nie bardzo akurat typowej, cho� niezwyk�ej. Ale to nic dziwnego; w literaturze, na kt�r� powo�uje si� autor, nie ma ani jednej pracy dla tematu podstawowej. Dos�ownie: ani jednej. Wspominany Pierre Riche, opublikowa� w roku 1987 biografi� Gerberta. Nie mia�a by� opowie�ci� o "Gerbercie i jego czasach". Mog�aby raczej, jak chcia� sam autor, nosi� podtytu� "Gerbert sam o sobie". Prosz� pomy�le�: nawet we Francji dopiero teraz! I to tylko dzi�ki fascynacji historyka, kt�ry spisuje si� w epoce o dwa wieki wcze�niejszej. Stanowczo wielki "papie� roku tysi�cznego", jak go nazywa Riche, nie mia� szcz�cia do potomnych. . . Ksi��ki Richego nie by�o w naszej Bibliotece Narodowej, w tej bibliotece, w kt�rej przed laty znajdowa�em francuskie �r�d�a do dziej�w francuskiej wojskowo�ci XVIII wieku, nieznane paryskiej
Bibliotheque Nationale. Dowiedzia�em si� o bezcennej pracy Richego z bardzo interesuj�cego studium Georges'a Minois, "Ko�ci� i nauka. Dzieje pewnego nieporozumienia. Od Augustyna do Galileusza"; dost�p do niej zawdzi�czam O�rodkowi Studi�w Francuskich Uniwersytetu Warszawskiego. W tym samym roku, co studium Richego, wyszed� we W�oszech tom szkic�w "Cz�owiek �redniowiecza, z przedmow� samego Jacques'a Le Goffa. Autor szkicu o zakonnikach, Giovanni Miccoli, wida� nie zd��y� ju� Richego przeczyta�; napisa�, �e "u schy�ku X wieku o Gerberta zabiega� b�d� kr�lowie, cesarze i papie�e, lecz jego kultura jest owocem pe�nej trudu praktyki i w�dr�wki po wielkich, jak i podupad�ych opactwach Zachodu w poszukiwaniu nowych ksi�g i nowych mistrz�w" (t�um. M. Rado�yckaPaoletti). M�j Bo�e, gdyby� to Gerbert wiedzia�, jak o niego zabiegano! W jego drodze do papieskiego tronu nie by�o nic z triumfalnego pochodu, �ycie przysporzy�o mu rozczarowa� i goryczy tyle�, co sukces�w, los go doprawdy nie rozpieszcza�. To, �e pracy Richego nie dosta�em do r�k wcze�niej, by� mo�e nie zrobi�o �le niniejszym szkicom - s� o czym� innym i s� mo�e nawet nieco ostro�niejsze w stwierdzaniu fakt�w ma�o pewnych; w cz�ci uzupe�ni� dociekania Richego; b�d� za to ca�kowicie odmienne co do przedmiotu zainteresowania. Nie b�d� zreszt� zgadza� si� ani z Georges'em Minois, ani z cytowanym przeze� historykiem Ko�ao�a, M. Davidem Knowlesem. Minois raczy� bowiem napisa�, �e w owym X wieku "nie ma �rodowiska ludzi kszta�conych, za� Knowles, �e "Gerbert by� samotn� jask�k�". Wiek X, z jakim ja mia�em do czynienia i kt�remu przyjrzymy si� w tych szkicach, b�dzie zgo�a odmienny ni� to, co diagnozuj� Minois i Knowles. Ale bo te� i my w Europie nie wszystkie epoki lubimy Dopiero kilkadziesi�t lat temu, a wi�c niedawno,
historiografia zacz�a si� pasjonowa� zaniedbanymi terenami mo�liwych odkry�, by si� przekona�, �e nie by�o �adnego jednego i jednolitego �redniowiecza. Ono samo dzieli�o si� na zgo�a r�ne od siebie okresy Obok siebie te�, w sensie topo i geograficznym, funkcjonowa�y "�redniowiecza" najzupe�niej kulturowo r�ne, cho� powi�zane ze sob� ni�mi dla nas czasami wprost niepoj�tymi je�li bra� pod uwag� odleg�o�ci i trudy podr�y, a wi�c wymiany informacji w tamtych czasach. I nie mam na my�li tylko r�nic mi�dzy �wiatem islamu i chrze�cija�stwa. My�l� o "naszej" Europie. Oto na ziemiach przysz�ej Francji, dla przyk�adu, w kulturze �aci�skiej, otacza si� staro�� szacunkiem. Seigneur, starszy, stanie si� tytu�em Boga. Podczas gdy P�noc Skandynaw�w ma swoje rytualne ska�y, z kt�rych str�ca si� nieu�ytecznych, wi�c uci��liwych starc�w, i rytualne maczugi, kt�rymi rozbija si� im g�owy Na tej P�nocy Norman�w g�owa rodu, i tym samymw�dz, jest kap�anem, po�redniczy w kontaktach mi�dzy lud�mi a bogami; nazywa si� godhi, pono� od godh, b�g, ale ja s�dz�, �e godh, z kt�rego wzi�� si� angielski God i niemiecki Gott, sam raczej poszed� od godhiego, i �e charyzm� zdolno�ci leczenia nada�o kr�lom Francji nie namaszczenie �wi�tymi olejami, lecz dopiero przywieziona z P�nocy norma�ska wiara w nadprzyrodzon� moc wodz�w - bo u Norman�w byli wodzami najsilniejsi, najsprawniejsi w boju i najodwa�niejsi, wi�c najmilsi bogom, a wiadomo, �e jeszcze ksi��� Normandii, Ryszard I Stary, chrze�cijanin, dobroczy�ca Ko�cio�a, rozmawia� z demonami. Stereotypowy obraz tamtego rzekomo "zasta�ego �wiata", umacniany modnymi dzisiaj syntezami i opracowaniami przegl�dowymi, p�aski, ujednolicony, czasem pe�en pogardy, nie ma si� nijak do jego rzeczywisto�ci. Benedykt Zientara sw� kapitaln� prac� "�wit narod�w europejskich" zrekapitulowa� studia badaczy zachodnich i polskich (Serejski!) nad losami r�nych poj�� w �wiecie pierwszego tysi�clecia i pocz�tk�w drugiego. Ukaza� znamienne, podejmowane przez
historyk�w pr�by �apania i wi�zania ze sob� w�tk�w i poj��, kt�rych �wczesn� tre�� rzadko potrafimy dok�adnie odtworzy�; przy czym poj�cia te rzutuje si� na stosunki, w kt�rych, bywa�o, historia wszelk� ci�g�o�� co chwil� zrywa�a, a czasem w
kilkadziesi�t lat zmienia�a wszystko - jak i dzisiaj! P�ynno��, niestabilno��, by nie rzec - chaos, s�siadowa�y z porz�dkiem i tendencjami o sekularnym wymiarze. Czasem doprawdy trudno rozr�ni�. A my dzisiaj zapominamy cz�sto o tym nawet, co w odniesieniu do naszego w�asnego czasu wydaje si� naturalne i oczywiste. Wiadomo na przyk�ad, �e pami�� spo�eczna zupe�nie inaczej funkcjonuje przy d�u�szej ci�g�o�ci osadnictwa, a zupe�nie inaczej w kr�gu ludzi ruchliwych i �atwo zmieniaj�cych miejsca pobytu. Mo�na wi�c przy du�ej ostro�no�ci traktowa� zapisane przez GallaAnonima legendy o pocz�tkach Piast�w jako materia� wyj�ciowy do analiz i domys��w. Cho� zarazem Andegawen spisuj�cy w ko�cu XI wieku dzieje w�asnego rodu istnych Atryd�w, i to spisuj�cy je na terenie rodzinnego hrabstwa Anjou, niewiele ju� wiedzia� o w�asnym pradziadkudok�adnie tak jak my dzisiaj, nie b�d�c Atrydami. W tej za� opowie�ci zetkniemy si�, na odmian�, ze �redniowieczem, kt�rym targa�y sprzeczno�ci do dnia dzisiejszego aktualne, kt�rych ofiar� pad�a by� mo�e zreszt� �wi�to�� Sylwestra II. W polskiej literaturze pi�knej mamy dwie zupe�nie od siebie odmienne wizje tamtej epoki - Teodora
Parnickiego "Srebrne or�y' i wieloksi�g Antoniego Go�ubiewa "Boles�aw Chrobry, obie uzupe�nione "Sag� o Jarlu Broniszu" W�adys�awa Jana Grabskiego. Zdawa�o si�, �e Parnicki przesadza, inkrustuj�c �wiat na p� dziki, prymitywny, intelektualnymi przewrotno�ciami. Znacznie ju� bardziej sk�onni byli�my widzie� tamten �wiat, karabskaj�cy si� opornie w stron� cywilizacji, oczami Go�ubiewa. Tymczasem, rue ujmuj�c w niczym dziko�ci naszej Europy, owego czasu nasze bogi inna Europa, a nie "nasza, dzika nieby�a), wsp�czesna wiedza historyczna przychyla si� raczejdo naci�ganej, zdawa�oby si�, wizji Parnickiego. Przywraca z niebytu �wiat ludzi wielkiej wyobra�ni politycznej, ogromnego rozmachu umys�owego, zaskakuj�co szerokich kontakt�w kulturowych i koncepcji wykraczaj�cych daleko poza prostactwo bohater�w Go�ubiewa. I nie ma w tym nic dziwnego. To �wiat ludzi godnych wsp�czesno�ci Gerberta z Aurillac. By� to oczywi�cie �wiat zupe�nie innej geografii. Pod ka�dym wzgl�dem, bodaj�e nawet i fizycznym. W naszej cz�ci p�kuli p�nocnej panuje wtedy ciep�o, to podobno akurat apogeum blisko tysi�cletniego cyklu waha� temperatury Ono pono� sprawi�o, �e brzegi Grenlandii naprawd� latem pokrywa�a ziele�. I nie przypadkiem dla saskiego
kronikarzabiskupa Thietmara Saksonia (dzisiejsza I wolna
Saksonia) to "rajski ogr�d ton�cy w kwiatach". Rzeki naszego kontynentu, kt�rych koryta nie zd��y�y si� jeszcze pozapada�, rozlewa�y si� - to ju� z pewno�ci� szeroko i dna mia�y g��bokie; mie�ci�y setki �odzi wiking�w, ale pomie�ci�yby i nasze
kilkutysi�czniki: stopy wody pod kilem by im nie zabrak�o. Ro�linno�� krzewi�a si� bujnie i p�odnie, kontynent zajmowa�y przede wszystkim lasy, cywilizacja bowiem kwit�a gdzie indziej. Jakby dok�adnie na przek�r naszej geografii. �wczesny Pary� to dziura, dziewi�� hektar�w wyspy na Sekwanie, z paroma tysi�cami mieszka�c�w; i tak du�o. Londyn zajmuje w�r�d odbudowanych przez Alfreda Wielkiego, starych, rzymskich mur�w obszar znacznie wi�kszy, ale mieszka�c�w ma nie tak wielu. e. Berfin, od "ber�a", jest jedn� z drewnianych stolic plemienia Stodoran, S�owian po�abskich, kt�remu, jak innym S�owianom po�abskim, nie mo�e na razie da� rady cesarz wschodnich Frank�w, czyli Germanii, dzisiejszej zachodniej cz�ci Niemiec. Wi�ksza nieco jest p�poga�ska jeszcze Praga - wa�ny punkt wymiany w handlu
niewolnikami, drugi taki obok w pe�ni chrze�cija�skiego Verdun, Praga, wedle Ibrahima ibn Jakuba, �ydowskiego kupca arabskiego z muzu�ma�skiej Tortosy, miasto "z kamienia i wapna",
"najzasobniejsze z kraj�w w towary", zwo�one tu a� od Rus�w. Najpot�niejszym o�rodkiem handlu w naszej cz�ci Europy, przyci�gaj�cym kupc�w a� z Bizancjum i �wiata arabskiego, jest nieistniej�cy dzisiaj, wp�legendarny Wolin, ze swoim portem i stanic� swoich wiking�w, "zb�j�w jomskich", Jomsborgiem. Szeroko rozpo�ciera si� w�r�d staro�ytnych ruin Rzym, pe�en k��bi�cych si� ambicji, bunt�w i mord�w, formalnie stolica chrze�cija�stwa, okresowo w stanie upadku. Na s�ynnych wzg�rzach lokuj� si� klasztory i �wi�tynie, na Kwirynale termy Dioklecjana zajmuje klasztor syryjski, na Palatynie obok resztek pa�acu cesarzy stoj� dwa ko�cio�y, ale nie ma �adnych mieszka�c�w. W termach
Konstantyna rezyduje r�d hrabi�w Tusculum, ale gdzie� tym resztkom stolicy �wiata do �wczesnych centr�w cywilizacji, takich jak ogromne, obwarowane, ponadp�milionowe Bizancjum i pot�ne stolice arabskie, Bagdad, Kordowa czy nawet Aleksandria Fatymid�w lub miasta Chorezmu w Azji �rodkowej. Kordowa, mniejsza przecie� od Bagdadu, ma 113 tysi�cy dom�w! Ponad p� miliona mieszka�c�w i brukowane ulice. Siedemdziesi�t bibliotek! To nawet
paradoksalne na sw�j spos�b, �e dzisiejszy islam nie odwo�uje si� do tej swojej imponuj�cej przesz�o�ci, do chwa�y "renesansu muzu�ma�skiego" ko�ca pierwszego tysi�clecia. P�noc to byli dla tamtej kultury "dzicy". Nie tylko du�scy i norwescy wikingowie, naje�d�aj�cy Brytani�, licytuj�cy si� liczb� niemowl�t nadzianych na jedn� w��czni�. Nie tylko W�grzy, zapuszczaj�cy si� w swych �upie�czych wyprawach a� po ziemie przysz�ej Francji. Wszyscy Toleda�ski s�dzia z XI wieku, Sajd, t�umaczy barbarzy�c�w z P�nocy, �e tam "s�o�ce nie rzuca swych promieni prosto na ich g�owy, tote� klimat jest zimny, a powietrze przes�oni�te mg��. W kon sekwencji temperament tych ludzi sta� si� zimny, humor szor stki, podczas gdy ich cia�a rozros�y si� wszerz, cera jest jasna, a w�osy d�ugie. Brak im ostro�ci dowcipu i przenikliwo�ci intelektu, za to bior� g�r� g�upota i szale�stwo" (cyt. za Dzie jami Arab�w P H. Hittiego, t�um. W. Dembski). Cywilizacja by�a wi�c tam, nie u nas. Tak to widzia�a i nasza Europa tamtych czas�w. Mamy �wiadk�w: w drugiej po�owie X wieku pewna
utalentowana i uczona saska mniszka z klasztoru w Gandersheim (dzi� Bad Gandersheim w Brun �wiku), le��cego na niebezpiecznym pograniczu z ziemiami nawracanych mieczem s�owia�skich Serb�w, Hrotsvitha, pisa�a po �acinie - sztuki tudzie� poemata. I to wybitne. Z saskim patriotyzmem; ku czci, mi�dzy innymi, Ottona I, czyli Ottona Wielkiego, z saskiej dynastii (nieca�e dwa wieki wcze�niej ogniem i mieczem Karol Wielki nawraca� jej w�asnych wsp�plemie�c�w). I to ona, Hrotsvitha, okre�li�a dalek�
muzu�ma�sk� Kordow�, stolic� kalifatu Omajjad�w, "klejnotem �wiata". Ta przesz�o�� zosta�a historyczn� sierot�. Czy mo�e ra czej porzucon� matk�. Hiszpania wsp�czesna do dnia dzisiejszego nie w��czy�a swej arabskiej przesz�o�ci w dzieje w�asnej kultury. Rozwa�ano ca�kiem serio, na ile Hiszpanem by� urodzony w Kordowie Seneka, kt�ry - jak s�usznie zauwa�y� "rewizjonista"
historiografii hiszpa�skiej, Americo Castro, w roku 1948 - m�g� urodzi� si� w ka�dym innym punkcie Imperium Romanum. Szlachta hiszpa�ska snobizowa�a si� na pochodzenie od Got�w, czyli germa�skich naje�d�c�w z epoki w�dr�wek lud�w. Ze wszystkich naje�d�c�w, kt�rzy od staro�ytno�ci lokowali si� na P�wyspie Pirenejskim, tylko ci, kt�rzy stworzyli tu najwy�sz� kultur�, nie nale�� do przesz�o�ci Hiszpanii. By�a to geografia doprawdy przekorna wobec dzisiejszej. W �wiecie chrze�cija�skim nie ma wielkich pa�stw. To istna mozaika lokalnych separatyzm�w i ma�ych pa�stewek ksi���t, margrabi�w, hrabi�w, arcybiskup�w, biskup�w, a nawet opat�w - na terenie samej tylko przysz�ej Francji kilkasetw przeciwie�stwie do ogromnych, zjednoczonych, jednolicie zarz�dzanych pa�stw islamu czy cesarstwa bizantyjskiego. Nie by�o wtedy - Niemiec. ani "narodu Niemieckiego". Tak, nie by�o. Pierwszym aktem konstytutywnym pa�stwa przysz�ych Niemc�w by�a imponuj�ca zaiste, jak na owe czasy, decyzja ksi���t i
mo�now�adc�w ziem m�wi�cych r�nymi dialektami niemczyzny, decyzja, kt�r� podj�li w roku 936 - postanawiaj�c, �e jednak nie rozbij� by�ego pa�stwa "Frank�w wschodnich" i wybior� wsp�lnego kr�la. Bo w roku 919 Henryka zwanego p�niej Ptasznikiem, Sasa z rodu Ludolfing�w, potomk�w plemiennego ksi�cia Sas�w, Ludolfa, wybrali kr�lem tylko Sasi i Frankowie; du�o czasu min�o, nim przywilejami i or�em pozyska� uznanie ze strony innych plemion. Ottona I wybrali ju� wszyscy razem. Otton I, czyli Otton Wielki, m�wi� niemczyzn� sask�, dolnoniemieck�, saxonizavit,
saksonizowa�. Mia� talent lingwistyczny i pami��: nauczy� si� j�zyk�w S�owian i "zachodnich" Frank�w. Ale sztuk� pisania i czytaniapo �acinie, naturalnie - opanowa� dopiero w wieku lat trzydziestu pi�ciu. Tytu�owa� si� najcz�ciej po prostu "kr�lem", rex, rzadziej "kr�lem Frank�w". Podczas gdy "ksi�ciem Frank�w" tytu�owa� si� r�wnocze�nie na terenie przysz�ej Francjihrabia Pary�a. . . Niekt�re ksi�stwa, jak Szwabii czy Bawarii,
pozostawa�y ci�gle, na dobr� spraw�, pa�stwami szczepowymi. . . Ba, jakimi� oni si� wzajem cz�stowali wyzwiskami! Sasi uwa�ali Turyng�w za tch�rzy, Szwab�w za rozb�jnik�w, a Bawar�w za sk�pc�w, do�� szczerze si� wszyscy wzajem niecierpieli, tak samo jak �wcze�ni mieszka�cy terytori�w dzisiejszej Francji. Nie ma �adnego studium na temat si�y ksenofobu w tamtych czasach, ale jest pewne, �e niech�� do obcych spaja�a bardzo ju� w�skie liczebnie kr�gi - rodu, rodziny i okolicy s�siedzkiej, vicinitas. Niech�� do m�wi�cych inaczej, innym j�zykiem, by�a pierwszym czynnikiem konstytutywnym wsp�lnoty wy�szego rz�du, ale na razie nie budowa�a nawet wi�zi pa�stwowych, c� m�wi� o narodowych. . . St�d nani�tne dzi� wyprawy intelektualne do �r�de� na rod�w w tak g��bokie �redniowiecze wydaj� mi si� swoist� intelektualn� uzurpacj�; patriotyczn� mo�e, niemniej - uzur pacj�. Nie mog�o by� wtedy �adnej pewno�ci ani nawet przes�anek po temu, �e mieszka�cy dawnej Galii, a przysz�ej Francji, zwi��� si� w jeden nar�d, na dobitek pod germa�sk� nazw�, pochodz�c� od pa�stwa Frank�w. Ka�da grupa wio sek, jak pisze Georges Duby, mia�a na razie sw�j w�asny system fonetyczny, a ka�dy z trzystu -
czterystu hrabi�w ambicje samodzielno�ci. Obszary kszta�tuj�cych si� w�a�nie j�zyk�w langue d'oc i langue d oui dzieli�a
niezmierzona puszcza orlea�ska nad Loar�. Je�li ju�, pr�dzej mog�y przysz�� wi� rokowa� Czechy lub W�gry, na niedu�ych terytoriach, kt�rym energiczni ksi���ta plemienni zapewniali przysz�� sp�jno�� mieczami swych dru�yn (ale te� nie tak znowu od razu). Przekora ze strony owej zamierzch�ej przesz�o�ci dotyczy zreszt� nawet szczeg��w. We�my Wyspy Brytyjskie. Jasn� i gwiazd� �redniowiecza by� jeden z najwybitniejszych jego w�adc�w, anglosaski Alfred Wielki. Wzorem Karola Wielkiego rozwija� o�wiat�, wydawa� na ni� wi�kszy procent swych pieni�dzy ni� jakikolwiek rz�d nam wsp�czesny; dzi�ki nie mu zacz�to w Anglii pisa� w j�zyku narodowym wcze�niej ni� gdziekolwiek w Europie. Jednak�e ojczyzn� intelektu i kultury stanowi�a na Wyspach - a i w ca�ej Europie - Irlandia. Dzi� ignoruje si� to nawet na Wyspach: autor �wietnie napisanej, ale pe�nej wienztnych g�upstw ksi��ki "Osiem stopni wtajemniczenia, czyli jak
zmieniali�my �wiat" (The Day the Llniverse changed), Anglik James Burke, stwierdza, �e "spo�eczno�ci zakonne przemieszcza�y si� w VII wieku coraz bardziej na p�noc", i pewnie mu nawet przez my�l nie przesz�o, �e by�o akurat odwrotnie. Gdyby mia� w r�ku studium polskiego mediewisty, Jerzego Strzelczyka, "Iroszkoci w kulturze �redniowiecznej Europy", dowiedzia�by si�, �e najs�ynniejsze klasztory �redniowiecza w �rodkowej i po�udniowej Europie, Bobbio we W�oszech czy te� Sankt Gallen na terenie dzisiejszej
Szwajcarii, zak�adali w�a�nie wtedy mnisi z Irlandii, p�niejsi �wi�ci, Kolumban i Gall, inni za�, mniej s�awni zakonnicy z Zielonej Wyspy, dali pocz�tek dziesi�tkom innych klasztor�w (to, �e budynki klasztoru Sankt Gallen zbudowano w sto lat po �mierci Galla, nie ma znaczenia - jego skromny erem gromadzi� zwolennik�w za jego �ycia)! Nie m�wi� ju� o tym, �e w VII wieku kwit�y w Anglii cywilizacj� i sztuk� nie okolice Londynu, lecz daleka, p�nocna, podupad�a dzi� Northumbria - dzi�ki nim w�a�nie, celtyckim zakonom; kiedy wikingowie rusz� na Wyspy Brytyjskie, zaatakuj� najpierw nie wybrze�a Anglii po�udniowej, lecz klasztor w Lindisfarne, w s�siaduj�cej z Northumbri� Bernicji, na
pograniczu ze Szkocj�! Irlandia przechowa�a najmniej dotkni�te najazdami Angl�w i Sas�w tradycje antyku, tam rodzi�y si� najt�sze do owej pory umys�y zachodniej Europy: Beda z
przydomkiem Venerabilis (Czcigodny), m�dry benedyktyn z prze�omu VII i VIII wieku, a p�niej, w IX wieku, wyklinany ju� za �ycia �wietny filozof, Johannes Scotus, czyli Jan Szkot Eriugena (a rue "z Eriugeny", jak stoi u Minois). Oba tego� drugiego przydomki �wiadcz� notabene, jak ma�o wiemy o tamtym �wiecie, oba znacz� bowiem to samo. Irlandi�, kt�ra m�wi�a narzeczem celtyckim, tak samo jak Szkoci, zwano Scotia Maior, Szkocj� Wi�ksz�; "Eriugena" za� ma w �r�d�os�owie rdzenn�, celtyck� nazw� Irlandii, Erin, czyli �e sam filozof wskazywa� swe pochodzenie i nie ma sensu toczy� na ten temat spor�w. Pojawi� si� na kontynencieo czym si� nie wspomina, nie kojarz�c fakt�w - prawdopodobnie jako. . . uciekinier: w latach trzydziestych IX wieku Normanowie z
dzisiejszej Norwegii regularnie zacz�li naje�d�a� Irlandi�, rabowa� i porywa� niewolnika, w roku za� 845, kiedy Eriugena pono� obj�� posad� nauczyciela na frankijskim dworze, z�apali akurat i uprowadzili Forannana, opata z Armagh, najwa�niejszego zgromadzenia. We W�oszech cywilizacja, kultura i dobrobyt zaczyna�y si� na po�udnie od Rzymu, tam gdzie rozci�ga�y si� formalnie domeny Bizancjum, w miastach kupc�w i �eglarzy, jak Amalfi czy SaIerno ze sw� s�awn� szko�� medyczn�, dalej za� kwit�a arabska Sycylia Fatymid�w, czyli wszystko, od czego chc� si� dzisiaj uwolni� egoistyczne W�ochy p�nocne. Cesarz Otton II potrafi� jako� bi� S�owian po�abskich, Czech�w (cho� to ju� z trudem), I)u�czyk�w, ludzi kr�la Francji, ale kiedy wyprawi si� na podb�j po�udniowej Italii, wtedy pod Crotone, pod star� pogreck� ICroton� (we wszystkich dos�ownie pracach historycznych dotycz�cych tej epoki figuruje ona, pewnie za jakim� skryb� �redniowiecznym, jako "Cotrone"!) dadz� mu �upnia po��czone si�y muzu�ma�skie i chrze�cija�skie, i to tak, �e ma�o sam nie trafi do niewoli. . . Tak samo przekorne jest miejsce pochodzenia naszego bohatera - Aurillac. To Owernia. W naszych czasach, czyli przez ca�e wieki nowo�ytne, uwa�ano j� za krain� zap�nion� w rozwoju, by�o to biedne p�odludzie na Masywie Centralnym, z wulkanicznym krajobrazem, z ubogimi glebami, gdzie udawa�o si� tylko �yto i j�czmie�, gdzie w dodatku - jak dzi� wiemy -
naturalne promieniowanie t�a obdarza ludzi tak� dawk�
radioaktywno�ci, �e wszyscy tam powinni umiera�, i to m�odo. Nie mo�na by�o powiedzie� o Owernii, �e cieszy�a si� og�lnym
podziwem. Dzi� wprawdzie Michelin produkuje na jej terenie wi�kszo�� francuskich opon, ale nie wiem, czy kto� tam dzisiaj przejmuje si� faktem, �e w�a�nie z Aurillac, do niedawna s�awnego raczej produkcj�. . . parasoli, z tamtejszego klasztoru
benedyktyn�w, z opactwa SaintGeraud, wyszed� Gerbert, przysz�y Sylwester II. Biedniejszy w czasach nowo�ytnych od Owernii, a r�wnie s�abo zaludniony, by� tylko p�nocnozachodni skraj Masywu Centralnego, ziemia Limuzy�czyk�w, no i Burgundia. Wszystko to przed tysi�cem lat rozkwita�o bujnie i ch�dogo; z �ywot�w �wi�tych m�czennik�w, kt�re cytuje Charles Lelong w swym "�yciu codziennym w Galii Merowing�w", wiemy, �e w Limousin "wody p�yn� tysi�cami rowk�w z lub� obfito�ci�, mieszka�cy bowiem czyni� sobie zabaw� z doprowadzania wsz�dzie wody. O Akwitanii i Novempopulanu (rejon Carcasonne) "ka�demu wiadomo, �e (. . . ) ca�y kraj pe�en jest winnic, zdobi� go roze�miane ��ki, pokrywaj� uprawne pola, zarastaj� drzewa owocowe, ocieniaj� gaje, zwil�aj� �r�d�a, pokrywaj� plony (t�um. E. B�kowska). To znowu niemal obraz raju. Dawna Burgundia zosta�a za� samodzielnym pa�stwem, przez d�ugie wieki uprawia�a polityk� niezale�n� od Pary�a, a nawet wrog�. to Burgundczycy pod w�adz� swoich Kapetyng�w sprzedadz� kiedy� Anglikom Joann� d'Arc. Kultur� zachowa�o -po�udnie dzisiejszej Francji, z silnymi pozosta�o�ciami wp�yw�w rzymskich, z �wczesn� Akwitani� na czele, zamo�n�, w poj�ciu tych prostak�w z p�nocy, z �wczesnej Francji - bogat� a� do
dziwactwa. T� przewag� po�udnia zniszcz� dopiero pe�ne
okrucie�stwa i niszczycielskie krucjaty przeciw katarom,
motywowane tyle� wiar�, co niepohamowan� chciwo�ci�. Bo tu i handlowa� umiano o klas� lepiej. I wcze�niej. Tak czy inaczej, nie by�o przypadkiem, �e wielki cz�owiek X wieku uformowa� si� w Aurillac.
Cz�� II
Jak wybiera si� cywilizacje.
Idee polityczne Gerberta z Aurillac, przy ca�ej mojej czci dla niego, nie narodzi�y si� w jego umy�le z czystych spekulacji na temat politycznego zastosowania chrze�cija�skiej dobroci. Zesz�y wprawdzie na wieki z porz�dku dziennego, kiedy zeszli ze �wiata Gerbert i jego najwa�niejszy ucze�, na wieki zosta�y zapomniane, pewnie nawet zapomniane zaraz i bardzo pospiesznie, ale tak samo zapomniano wszystkich, kt�rzy tworzyli tamt� epok�. Ba, w naszych czasach nie zauwa�y� Gerberta z Aurillac ani Christopher Dawson w swych szkicach o kulturze �redniowiecznej, ani nasz autor znakomitej "Historii Francji", Jan Baszkiewicz, w swym tomie o my�li politycznej wiek�w �rednich. . . Tylko Walerian Meysztowicz w przyczynkarskim szkicu o pierwszym "�ywocie" �wi�tego Wojciecha uzna w naszym bohaterze "jednego z tw�rc�w Europy". Na szcz�cie, uczeni naszej epoki zacz�li stopniowo w tamtej lekcewa�onej, "ciemnej" epoce odkrywa� cyrkulacj� idei dok�adnie, czy prawie dok�adnie tak�, jak� widzia� Teodor Parnicki. Z czego si� to wzi�o? W�a�nie. . . Z dobrobytu? Wsp�cze�ni nam historycy m�wi� o "wzro�cie gospodarczym" w wieku X, ale, c�, do�� ma�o si� m�wi o jego mechani�mie. I nie znalaz�em �adnych podstaw, by
stwierdzi�, �e gdziekolwiek jakie� nowe techniki czy post�py w uprawach powa�nie zwi�kszy�y sum� warto�ci produkt�w do wymiany Przeciwnie, mamy raczej dowody zastoju. Oto XIwieczny �wiadek -kronikarz, Raul, wtedy jeszcze po prostu frankijski Rodulf, o przydomku Glaber (czyli �ysy, a nie Bezbrody, brody za jego czas�w golono do�� powszechnie i nie by�oby to �adnym
wyr�nikiem). M�wi Rodulf o 48 latach g�od�w pomi�dzy rokiem 970 a 1040. Co wi�cej, ci�gn�� si� ten cykl �mierci a� po koniec wieku XI. Powraca�y w takich latach sceny apokaliptyczne: nieszcz�ni, wyn�dzniali ch�opi po�erali ziemi�, �eby oszuka� �o��dek, a tych, co zmarli wcze�niej, rozszarpywano w kawa�ki i zjadano. Oczywi�cie, by�y to g��wnie kl�ski lokalne, w danej dzielnicy kraju, tylko niekt�re dotyka�y "ca�y �wiat", czyli r�wnie� ziemie Frank�w wschodnich tudzie� Itali�. Bra�y si� z nieurodzaj�w, wtedy g��wnie podobno po latach z nieko�cz�cymi si�, ulewnymi deszczami. Ale z bada� dendrologicznych, z grubo�ci s�oj�w przekroju drzew, wynika np., �e w po�udniowych Niemczech w latach 931 950 i 977 - 998 panowa�y akurat susze. I
niewykluczone, �e wi�kszo�� nieurodzaj�w, wedle mego skromnego domys�u, wynika�a po prostu z ja�owienia grunt�w. Bo niby dlaczeg� natura mia�aby tak szczeg�lnie zn�ca� si� nad lud�mi tego w�a�nie okresu historii? Pisze si�, �e lasy obejmowa�y w�wczas "a�" dwie trzecie powierzchni przysz�ej Francji czy te� Anglii. Nale�a�oby napisa� inaczej - cz�owiek przej�� pod sw� gospodark� a� jedn� trzeci� terytorium tych kraj�w. I wida� mia� ju� za daleko do lasu w razie g�odu, by ratowa� si� my�listwem, m�k� z �o��dzi i miodem z barci le�nych. A ju� na pewno nie g��d p�dzi� Norman�w ze Skandynawii na po�udnie: morze karmi�o ich mi�sem ryb i - wieloryb�w. Wieloryb�w? Ale� tak, potrafili, wedle w�asnych relacji, w ci�gu dw�ch dni upolowa� w sprzyjaj�cych okoliczno�ciach i 60 wieloryb�w, a nie przechwalali si� zbytnio, ko�ci wieloryb�w trafiaj� si� w znaleziskach prehistorycznych nawet nad Zalewem Wi�lanym. Jakie rolnictwo uprawia�a ta Europa? Tr�jpol�wk� po�wiadczaj� �r�d�a ju� dla kraj�w pa�stwa Karola Wielkiego, ale z tego niewiele, moim zdaniem, wynika. Tr�jpol�wka by�a systemem uprawy dla, powiedzia�bym naszym j�zykiem,
"zawodowc�w", ludzi pracy metodycznej, przemy�lanej. �e znali tr�jpol�wk� Normanowie? Mo�liwe. Ale z tego te� nic nie wynika. My�l�, �e na Zachodzie by�a nie tyle "norma�ska", co
benedykty�ska, oparta na wiedzy, czym obsia� od�ogi, by je u�y�ni�, jak nawozi� je mierzw� spod hodowanego byd�a. Wi�kszo�� rolnik�w gospodarowa�a ziemi�, byle co� zebra�, pop�dzana przez bezwgl�dnych, a bezmy�lnych i niefachowych pan�w. Wiemy od fachowc�w rolniczych, �e po sze�ciu, siedmiu latach uprawy bez nawo�enia trudno uzyska� zbi�r nawet dw�ch ziaren z jednego wysianego, �eby za� grunt wr�ci� do pierwotnej �yzno�ci, le��c tylko od�ogiem, trzeba od pi�tnastu do dwudziestu lat! Stosowane powszechnie jednoroczne ugorowanie pola po dw�ch latach upraw rozk�ada�o tylko proces ja�owienia na d�u�szy czas. Nie uda�o si� do tej pory zrekonstruowa� historii p�uga. Rad�o tylko rozcina�o ziemi�, p�ug odk�ada� skiby na bok, co czyni�o ork� znacznie wydajniejsz�. Nie wiemy, kto p�uga najwcze�niej u�ywa�; na pewno nie Normanowie, bo zabraliby go ze sob� na Ru�. A ju� wcze�niej montowano przy radle odk�adnice i �elazne, asymetryczne p�u�yce (tak to dzi� nazywamy). Wygl�da wi�c na to, �e post�p zale�a� raczej od. . . wytopu �elaza. Tam gdzie by�y rudy b�otne czy danuowe, tam rodzi�a si� bro�, jak u Norman�w czy te� Polan, ale tak�e i �elazne lemiesze. Z tej te� racji daleko by�o X wiekowi do powszechnego u�ytkowania p�uga. Zmieni�a si� siekiera. Ale zmieni�a si� jako top�r, i to przede wszystkim bojowy Jego ostrze wyd�u�y�o si�, co wprawdzie zwi�kszy�o ci�ar, ale zwi�ksza�o zasi�g ci�cia. Xwieczny Norman, Eryk Krwawy Top�r (a nie "Krwawa Siekiera"), sygnalizuje swym przydomkiem sprawno�� w walce toporem. To za� d�u�sze ostrze dawa�o wy�sz� wydajno�� nie tylko w zabijaniu, ale i w karczunku las�w. Czy tak w wieku X ten karczunek przyspieszy�o? Nic na to nie wskazuje. Mnisi w
trzebieniu las�w znowu przodowali, ale to dopiero wiek XI. W wieku X przede wszystkim buduje si� mocne klasztory i - zamki. I raczej nie z mi�o�ci Boga, a ze strachu. W tym�e X wieku wynaleziono chom�to dla konia. Te� post�p: ko� bardzo �le chodzi� w jarzmie, kt�re dobrze pasowa�o wo�u. Nawet zreszt� jarzmo w postaci rzemienia opasuj�cego szyj� zaciska�o p�tl� i konia dusi�o. Ale te� ko�mi si� roli nie obrabia�o! Kt�by do tego zaprz�ga� konia, maj�c do dyspozycji znacznie mocniejsze i wytrzymalsze, a trzykro� ta�sze wo�y? Kamienie na budowy
ko�cio��w, klasztor�w i zamk�w te� zwo�ono wo�ami! Ko� to by�o zwierz� rycerskie i kupieckie. Konia w chom�cie potrzebowa� handel; wy�cie�ane, nie kalecz�ce sk�ry chom�to, dopasowane do nasady szyi ko�skiej, czterokrotnie zwi�kszy�o si�� poci�gow� konia. Jednak�e do handlu, do �adowania na kupieckie wozy, na grzbiety os��w, pozostawa�o mniej wi�cej to, co by�o, i tyle, ile by�o; rozwija� si� za to sam handel, r�s� wolumen obrot�w. Oczywi�cie - handel z Po�udniem. To handel �wiata arabskiego przede wszystkim i jego popyt - do niedawna jeszcze przez historyk�w wr�cz niedoceniany P�noc tego czasu zna tylko targi i jarmarki. I d�ugo jeszcze nie wyjdzie poza nie. Pieni�dz arabski, czyli solidny srebrny dirhem, jak strawestowali Arabowie star� greck� drachm� (dinar u nich by� monet� z�ot�), b�dzie d�ugo jeszcze kursowa� w Europie Zachodniej; ba, tu i tam b�dzie go si� kopiowa�o i wypuszcza�o do obrotu jako swoisty pieni�dz gwarantowany! S� oczywi�cie w tej epoce inne jeszcze poza handlem szlaki kr��enia idei - kontakty mi�dzy klasztorami. Nie
zaniedbamy ich tutaj, bro� Bo�e. Bez nich nie by�oby samego Gerberta z Aurillac. Jednak�e ani benedykty�skimi wi�ziami, ani nawet samym handlem nie da si� wyja�ni� rozszerzania si� pewnych koncepcji w�r�d w�adc�w takich jak Mieszko, w�adca Polan, jak ruska Normanka, Olga, i jej wnuk, W�odzimierz, kolejny przyby�y z Nowogrodu zdobywca i w�adca Kijowa, jak w�adca Du�czyk�w, Harald Dobry, zwany Sinoz�bym, jak w�adca Madziar�w Gejza i wodzowie niezale�nych ode� plemion w�gierskich. Nie da si�, poniewa� tych koncepcji nie mogli przynie�� ze sob� i krzewi� arabscy kupcy �ydowscy z kalifatu Kordowy, kalifatu bagdadzkiego i miast Chorezmu. A to oni g��wnie przybywali na ziemie, gdzie mo�na by�o tanio kupi� - niewolnik�w. Niewolnik�w i - bursztyn. Owszem, sk�ry te�. Ale przede wszystkim - na co pierwszy zwr�ci� uwag� nasz znakomity historyk kultury i. . . monety, Ryszard Kiersnowski - kupowano tu niewolnik�w. Pot�ga pa�stwa Polan, o czym nie lubimy wspomina�, ros�a na bardzo paskudnym gruncie. Archeologia j� zdemaskowa�a: �lady ekspansji Polan na ziemie s�siad�w znacz� zgliszcza osad czasem i dwutysi�cznych jak Chodlik, z kt�rych Polanie brali niewolnika by sprzedawa� ich owym arabskim kupcom �ydowskim. Sk�d wiemy, �e ich sprzedawali? Nigdzie w Polsce nie znaleziono na terenie Wielkopolski, "skarb�w dirhem�w arabskich - obok �elaznych kajdank�w i dyb�w. Bo �elaza tu nie brakowa�o, Polanie go nie kupowali; sami je wytapiali ze swoich bogatych rud darniowych, st�d chyba g��wnie ich przewaga nad s�siadami; s�ynna p�niejsza anegdota z owym "id� z�oto do z�ota, my, Polacy, kochamy si� w �elazie" nie by�a bez kozery. Temu �elazu zawdzi�czamy pa�stwo polskie. Wi�kszo�� z owych trzydziestu tysi�cy dirhem�w pochodzi�a z mennic kalifatu Bagdadu; najwi�kszy ze skarb�w, znalezionych w Wielkopolsce, to r�wnowarto�� kilkudziesi�ciu sprzedanych niewolnik�w. Ich cena tutaj wynosi�a wedle mojej kalkulacji nieco mniej ni� wedle szacunk�w profesora Kiersnowskiego, co najwy�ej od kilkunastu do dwudziestu paru, a nie ko�o pi��dziesi�ciu dirhem�w. Ze �r�de� skandynawskich wiadomo, �e za najpi�kniejsz� ze swych niewolnic handlarz skandynawski wzi�� od swego pobratymca r�wnowarto�� dziewi�ciu owiec, czyli jakie� dwadzie�cia par� dirhem�w. Dodajmy, �e "transport" na zach�d musia� op�aca� po drodze r�ne kolejne c�a - Koblencja bra�a 4 denary od niewolnika, biskup z Churu 2 denary - w sumie pewnie z kilkana�cie denar�w, bo trzeba doda� do tego "op�aty, jakie pobierali wszyscy miejscowi
feuda�owie za udzielenie kupcom zbrojnej ochrony na swym
terytorium, albo wprost za to, �e ich sami nie obrabuj�, czyli za tzw. "martwy konw�j". Nawet je�li tymi denarami nie by�y porz�dne dirhemy, tylko srebrne monety europejskie, gorsze na og�, to kilkadziesi�t dirhem�w za niewolnika u "�r�d�a" nie bardzo by si� op�aca�o, zw�aszcza �e dla kupc�w by� to interes mocno ryzykowny. Dopiero u celu uzyskiwali tak olbrzymie
"przebicie': za pi�kn� bia�� niewolnic� (bez wykszta�cenia, jak zaznacza Adam Mez, wielki szwajcarski znawca "renesansu
muzu�ma�skiego") mo�na by�o dosta� w Bagdadzie tysi�c dirhem�w i wi�cej, a wedle Luce Boulnois - za m�odziutk� bia�� dziewic� w Basrze dwana�cie razy wi�cej, bo tysi�c z�otych dinar�w, albo i dziesi�� tysi�cy; nawet je�li te ostatnie liczby to arabska przesada, nie ma co dziwi� si� nami�tno�ci do tych obrzydliwych interes�w. . . Szacuj�, �e w ci�gu kilkudziesi�ciu lat swych zdobywczych wojen sprzedali Polanie Arabom kilkadziesi�t tysi�cy swoich "je�c�w", od ma�ych ch�opc�w i dziewczynek po doros�ych, silnych m�czyzn i zdrowe kobiety, �rednio tysi�c rocznie. W znalezionych "skarbach" m�g� uchowa� si� tylko pewien procent nale�no�ci, bo trudno sobie wyobrazi�, by wi�kszo�� w�a�cicieli zgin�a lub zmar�a, nie wydaj�c pieni�dzy i nie przekazawszy tajemnicy krewnym. Konsekwencje za� tego wyludniaj�cego kraj procederu ponosi�a Polska by� mo�e przez ca�e wieki, przez ca�e wieki niedoludniona. Bo przecie� �owili tu ludzi tak�e wikingowie z Gotlandii, zapuszczaj�cy si� na swoich �odziach w g�r� rzek kraju; dirhem�w na Gotlandii znajduje si� z g�r� trzy razy wi�cej, ni� w Wielkopolsce, bo tam proceder kontynuowano przez dalsze prawie dwa stulecia, porywaj�c ludzi nawet i z Danii, by sprzedawa� ich m. in. do. . . Meklemburgii, w XII wieku ju� od dawna chrze�cija�skiej. Wieziono tych nieszcz�nik�w (raczej wieziono ni� p�dzo no, bo kupcy dbali o stan swego �ywego towaru) ku po�udniu przez wschodni� Europ�, przez Kij�w i chazarski Itil nad Wo�g�, albo przez Europ� Zachodni�, z Pragi przez Ratyzbon� i Verdun, kolejne wielkie, chrze�cija�skie ju� o�rodki handlu niewolnikami, gdzie kastrowano ch�opc�w (Koran zakazywa�
muzu�manom dokonywania takich operacji, wyr�czali ich w tym chrze�cijanie i �ydzi). Niech nas nie myli bagdadzki rodow�d monet - w tej sieci handlowej kupcy ci�gn�li z jednego ko�ca muzu�ma�skiego �wiata na drugi, ci ze wschodu cz�sto kupowali niewolnika w Hiszpanii, a monet� bito przede wszystkim na wschodzie. . . Niewolnicy owi szli jako Sakaliba, co uto�samione ze Sklawini PseudoMaurycego mia�o oznacza� dla historyk�w a� po dzie� dzisiejszy, �e w ten spos�b owa epoka uto�samia�a " S�owian" z niewolnikami. Nazbyt chyba to proste. Po pierw sze, per analogiam, Germanie wcale si� sami nie nazwali ani Germanami ani Teutonami, lecz tak najpierw ich nazwa� Tacyt, b�d� Teutonami - mieszka�cy Italii; poczucie swoich zwi�zk�w j�zykowych mieli co najwy�ej Germanie zachodni, m�wi�cy dialektem dolnohanko�skim (wywodzili siebie od trzech syn�w Mannusa, byli - "w��czniami", ger, tego� Mannusa). Jest wi�c dla mnie w�tpliwe, by setki odr�bnych plemion s�owia�skich, rozlokowanych o tysi�ce
kilometr�w od siebie, mia�y takie poczucie wsp�lnoty, by si� okre�la� ��cznie jako S�owianie. S�owianami, S�owe�cami,
S�owi�cami, S�owienami, by�y raczej okre�lone, znane nam zreszt� plemiona, za� od nich �wiat zewn�trzny, a i to nieca�y (dla niemieckich s�siad�w S�owianie po�abscy byli Wendami), urobi� miano ��czne; m�wi�cy podobnymi j�zykami "S�owianie"
skontaminowali si� w poj�ciu otoczenia ze Sklawinami. To naprawd� kontaminacja. Bo w terminie Sakalabija, Sakalaba, Sklawini (we francuskim p�niej esclave) wyst�puje uparcie, czego nikt nie raczy zauwa�a�, rdze� skl, a nie sl. I zgo�a nie od slavus. To skl ma swoj� racj� rzeczow� za sob�: nazw�. . . bursztynu. Jeszcze Pliniusz podawa�, �e u Scyt�w bursztyn to sacrium, od czego by� mo�e posz�o i germa�skie sakari; natomiast w arabskim Egipcie bursztyn zwa� si� po arabsku sakal, my za� mamy z tego� w�a�nie rdzenia - nasze polskie szk�o. Innymi s�owy, ci
niewolnicy wiedli si� po prostu z krain bursztynu, kt�ry
znajdowano nad Ba�tykiem, a i w g��bi dzisiejszych teren�w Polski - XIwieczny wielki uczony Arab z Chorezmu, alBiruni, odnotuje, �e najlepszy jest bursztyn z kraju Sakalat�w. Zn�w ten rdze�. . . Ci niewolnicy w og�le nie musieli nale�e� do plemion
s�owia�skich. Skarby dirhem�w, znajdowane na Gotlandii, s� parokrotnie wi�ksze od naszych, a tamtejsi wikingowie �owili niewolnik�w w ca�ej zlewni Ba�tyku. P�niej zreszt� na P�wyspie Iberyjskim zwano Sakalabija wszelkich niewolnik�w z P�nocy Z kolei wikingowie ruscy i Bu�garzy kamscy polowali na Czud�, Mordwin�w, Mer�w i Czeremis�w, czyli zamieszkuj�cych wtedy dzisiejsz� p�nocn� Rosj� blondprzodk�w i krewnych Fin�w. Polowali dok�adnie tak, jak poprzednicy Mieszka na swoich pobratymc�w. Kto m�g�, zdobywa� i sprzedawa� niewolnik�w; obok bursztynu to by� g��wny, nie ukrywajmy, przedmiot popytu ze strony handlu Po�udnia, wi�c i najwi�ksze obroty Wedle Arona Guriewicza, wielkiego znawcy �wiata wiking�w skandynawskich, znajdowane w Skandynawii wielkie skarby dirhem�w bra�y si� st�d, �e wikingowie nie wiedzieli, do czego s�u�� pieni�dze; tezy tej nie da si� jednak niczym obroni�. Nikt wtedy nie rabowa� monet, ani te� nie sprzedawa� niewolnik�w b�d� bursztynu po to, by chowa� te srebrne b�yskotki dla samej satysfakcji. Wikingowie doskonale wiedzieli, jakie mo�na za te bogactwa "ruchome" kupi� luksusy Po�udnia - mi�kkie tkaniny, dywany, wonno�cia,
artystyczne wyroby Gallowy opis przyj�cia Ottona III w Gnie�nie doskonale ilustruje, co wtedy uwa�ano za luksus, a najpe�niejsze studium luksusu tamtego czasu zawiera ksi��ka Luce Boulnois "Szlakiem jedwabiu" - nie rozszyfrowali�my do dzisiaj nazw niekt�rych tkanin, niekt�rych producenci z miast Po�udnia w og�le nie eksportowali, za� o jedwabiach chi�skich snuto wr�cz legendy Nawet za te "b�yskotki" nie wszystko mo�na by�o dosta� i
wikingowie doskonale wiedzieli, po co je gromadzili. . . Tak samo wiedzieli wojowie Mieszka. Najlepszy dow�d, �e wraz z przyj�ciem chrze�cija�stwa przez Mieszka i jego pa�stwo nap�yw dirhem�w arabskich na ziemie Wielkopolski w latach 960 - 980 ustaje. P�niejszych dirhem�w prawie tam ju� nie znajdujemy Polanie Mieszka zaprzestali zniszcze� i grabie�y w najbli�szym
s�siedztwie, przenie�li ambicje zdobywcze dalej od domu. Ale za to ca�kowicie - no, prawie ca�kowicie - zrezygnowali z niewolenia pobratymc�w, ze sprzedawania ich w niewol�. Zrezygnowali, zostaj�c chrze�cijanami. Co wi�cej, ju� Mieszko bi� w�asn� monet� - z napisem "MISECO" (co wskazuje, �e to imi� brzmia�o najpierw "Myszko" albo i "Mi�ko", po prostu od nied�wiedzia). Nie bi� jej dla samej satysfakcji; wiedzia�, po co, tak samo, jak wikingowie doskonale b�d� wiedzieli, po co �ci�gn� fachowych mincerzy z Anglii na teren Danii i du�skiej po�udniowej Szwecji. To, �e zachowa�o si� tych monet ma�o, nic nie m�wi o skali ich emisji; wi�kszo�� ich potem przetapiano. . . Przyj�cie chrze�cija�stwa by�o zatem wielk� decyzj�. I wielkim cz�owiekiem by� Mieszko, kt�ry t� decyzj� podj��. By� wielkim umys�em. Bo musia� dokona� wyboru. Wiemy o W�odzimierzu, kt�ry ochrzci potem Ru�, �e zaprosi� do siebie przedstawicieli r�nych religii, by -
wypytuj�c ich - oceni�, kt�r� z religii b�dzie najlepiej wybra�. Nawet, je�li to anegdota, sygnalizuje ona, �e ta epoka rozumia�a konieczno�� wyboru. G�rowa�a nad Rusi� nie tylko cywilizacja Bizancjum, rozpoznana przez Ru� zar�wno grabie��, jak handlem. G�rowa�a i cywilizacja islamu, kt�r� przez morze Kaspijskie Ru�, sp�ywaj�c Wo�g�, naje�d�a�a, a jej kupcom sprzedawa�a swoich niewolnik�w, sk�ry i mi�d; Bu�garzy kamscy mimo odleg�o�ci przyj�li w X wieku - islam i bili u siebie arabskie monety Nad Rusi� i S�owia�szczyzn� g�rowali te� wcze�niej, o czym si� zapomina, i Chazarzy; ci od �ydowskich m�drc�w, wyp�dzonych z Chorezmu, przyj�li judaizm, a Ru� d�ugi czas wola�a ich nie zaczepia� - dop�ki �wiatos�aw w roku 965 nie zdemolowa� i nie unicestwi� ca�ej ich cywilizacji. Czy Mieszko mia� tylko jeden wyb�r? Czy, innymi s�owy, po prostu nie mia� wyboru? Prosz� wzi�� pod uwag�, �e w kr�gach warstwy kap�a�skiej S�owian po�abskich, w ich elitach plemiennych, zabrak�o takich Mieszk�w. Nakon obodrycki, te� opisywany przez Ibrahima, nie mia� takiej
wyobra�ni; Obodryci sp�nili si� ze sw� chrystianizacj�. Podczas gdy Mieszko wcale nie musia� si� spieszy�; to w�a�nie oni, Obodryci, Wieleci (Lutycy), Redarowie, Stodoranie, Wagrowie, Dole�cy itd. powinni byli si� spieszy�. Czy odstraszy�y ich decyzje i losy du�skiego w�adcy, Haralda Dobrego, zwanego Blaatand, Sinoz�bym? Oto jest pytanie. Przyjrzyjmy si� bli�ej tym do�wiadczeniom. . . Najbli�szymi s�siadami Du�czyk�w byli pierwotnie wcale nie Sasi, lecz w�a�nie Obodryci; �atwo to dostrzec na mapie �wczesnego �wiata chrze�cija�skiego, a dzi� jeszcze mo�na odczyta� w s�owia�skich nazwach miejscowych na po�udniowych terenach dzisiejszego landu Republiki Federalnej Niemiec, SchleswigHolstein - nieca�e dziesi�� kilometr�w od przedmie�� Hamburga mamy Trittau, nieca�e dziesi�� kilometr�w od Kilonii Preetz, za� o kilkana�cie kilometr�w - Malente i jezioro Selenter (wskaz�wka zreszt�, �e tutejsi mieszka�cy nie zostali bynajmniej wymordowani, lecz si� po prostu zgermanizowali). Obodryci czuli si� bardzo pewnie pod opiek� swoich bog�w. Musieli by� zreszt� nielada pot�g�, je�li Harald wzi�� sobie za �on� c�rk� ich ksi�ciawodza, M�ciwoja (raczej M�ciwoja ni� M�cis�awa; na swoim kamieniu runicznym m�wi ona o sobie Tove Mstivisdatter, Tove, wzgl�dnie Tufa b�d� Dova, c�rka, datter, tego Mstivi, bo jest to sakso�ski dope�niacz) i zawar� z nimi przymierze. Wedle swego w�asnego kamienia runicznego, zjednoczy� dopiero Dani� ojdec Haralda, Gorm Stary Ale ju� sto lat przed nim, kiedy Mad�us, "czciciele ognia", jak w �wiecie arabskim zwano
naje�d�c�w z P�nocy, najechali w 844 r. pierwszy raz Hiszpani� i wdarli si� do Sewilli, m�dry emir Abd arRachman II wys�a� w rok p�niej swego pos�a do jakiego� "kr�la du�skiego", �eby si� z nim u�o�y�. Temu pos�u nie wypada�o schyli� g�owy przed �adnym cudzym w�adc�, wi�c dotar�szy na Zelandi� i znalaz�szy si� przed zbyt niskimi drzwiami komnaty owego konunga. . . siad� na ziemi i z wyprostowan� g�ow� przesuwa� si� do przodu na tylnej cz�ci cia�a. Oczywi�cie, poselstwo nic nie da�o, bo �aden z tutejszych konung�w nie m�g� decydowa� za innych. W dziko�ci za�,
okrucie�stwie i pasji niszczycielskiej wikingowie du�scy
prze�cigiwali si� z norrveskimi i szwedzkimi, w Anglii tak ich nienawidzono, �e uj�tego Duna odzierano ze sk�ry i sk�r�
przybijano w podzi�ce za �ask� zemsty na drzwiach ko�cio�a. Dopiero potem cz�� Du�czyk�w osiedli�a si� we wschodniej Anglii na sta�e, tworz�c terytorium "prawa du�skiego ', Danelag, i walcz�c razem z Anglosasami przeciw najazdom Norman�w z Norwegii. Gorm Stary, w�adca p�nocnej Jutlandii, przy��czy� do swego pa�stwa po�udniow� jutlandi�. Musia�: kroniki m�wi�, �e gdyby Danii nie zjednoczy�, nie uzyska�by r�ki pi�knej i m�drej Thyry, c�rki, jakby wynika�o z dat, najpot�niejszego z anglosaskich kr�l�w Anglii, Athelstana. Wcale to prawdopodobne, bo Athelstan (zmar�y w roku 939), cho� nie odziedziczy� po swym dziadku, Alfredzie Wielkim, mi�o�ci nauk, by� za to wielkim politykiem i zr�cznie umacnia� swe stosunki z niebezpiecznymi partnerami; chowa� u siebie syna wodza gro�nych wiking�w norweskich, Haralda Jasnow�osego, uwa�anego za tw�rc� pa�stwa norweskiego, rozdawa� te� swe siostry i c�rki jako �ony w�adcom i mo�nym, w kt�rych chcia� mie� przyjaci�. Spr�bujmy powi�za� daty odnosz�ce si� do Danii w jaki� logiczny ci�g historyczny. Ot� nie mo�na by�o m�wi� o zjednoczonej Danii - bez Hedeby, wielkiego i s�awnego skandynawskiego centrum handlowego w po�udniowej Jutlandii (nad zatok�, kilkana�cie kilometr�w na p�noc od dzisiejszej Kilonii), chronionego przed ekspansj� s�siad�w z po�udnia specjaln�, d�ug� lini� wa��w obronnych. Wa�y te ros�y tam ju� wcze�niej, ju� w IX wieku, wtedy zapewne przeciwko r�wnie wojowniczym Obodrytom, kt�rzy, jak ich nazwa wskazuje, wieki temu przybyli tu znad Odry, na d�ugo zanim dotarli tu Sasi. Potem jednak bano si� Sas�w. Wikingowie du�scy, gro�ni i morderczy jako naje�d�cy, nie umieli broni� swoich �mieci, tym bardziej, �e niewielu ich tu
pozostawa�o - tysi�ce m�odych ludzi odp�yn�y w epoce wypraw wiking�w poza Dani�, by nigdy ju� do niej nie wr�ci�. Wykopaliska ujawni�y, �e wa�y sypano i przebudowywano kolejno siedem razy, ale i tak nie ochroni�y Hedeby, przed atakiem. . . wiking�w szwedzkich; rezydowali tu i rz�dzili si� przez lat kilkadziesi�t! Za panowania kr�la Niemiec, Henryka I Ptasznika, pop�yn�li st�d napa�� Fryzj�, i Henryk w odwecie na nied�ugo przed �mierci� przygalopowa� tu ze swoimi lud�mi w roku 934, zdoby� Hedeby, a konunga tutejszych Szwed�w, Gnup� z Gotlandii, zmusi� do
przyj�cia chrztu. W 936 r. przyszed� z p�nocy Gorm i pokona� Gnup� ostatecznie, przy��czaj�c Hedeby i po�udniow� Jutlandi� do swego pa�stwa. Wynika�oby z tego, �e nie m�g� wtedy umrze�, jak to wylicza� Roger Collins w swojej "Europie �redniowiecznej", lecz dopiero wtedy o�eni� si� z Thyr�, i to jako cz�owiek ju� wiekowy, pewnie po czterdziestce - co te� wynika i z jego przydomku. Gorm wystawi� ku czci Thyry pami�tkowy kamie� z napisem runicznym, kt�ry dopiero w drugiej po�owie naszego stulecia odczytano prawid�owo - bo nie by� to wcale nagrobek. Takimi kamieniami sk�adano ho�dy i wyra�ano uznanie r�wnie� ludziom �yj�cym, upami�tniano te� wielkie wydarzenia. Thyr� za� Dania uwielbia�a; samorzutnie wystawiali ku jej chwale podobne pami�tkowe kamienie z napisami runicznymi wielmo�e du�scy, co wiem dzi�ki ksi��ce znakomitego polskiego znawcy �wiata run�w, filologa Mariana Adamusa. Uwa�ano j� wr�cz za czarodziejk� i to ona by�a inicjatork� kolejnej przebudowy Danevirke, "dzie� du�skich", chroni�cych Hedeby (te "dzie�a", wyja�nijmy, we wszystkich j�zykach europejskich, tak�e w polskim, oznacza�y dawniej umocnienie obronne, a nie akty tw�rczo�ci).
Chrze�cija�stwo dociera�o tu ju� o sto lat wcze�niej. Pierwszy aposto� Skandynawii, benedyktyn z Pikardii o frankijskim imieniu Ansgar, zosta� arcybiskupem misyjnym Hamburga, pogranicznej osady niepowstrzymanych Sas�w, a po �mierci - �wi�tym, podobnie jak jego nast�pca na metropolii hamburskiej, �w. Rimbert. Niestety, nic z ich dzie�a nie przetrwa�o, nawet legendy; arcybiskupstwo dla bezpiecze�stwa przeniesiono do Bremy Dopiero za czas�w Ottona Wielkiego arcybiskup tej�e Bremy, Adaldag, ustanowi� w latach 947/948 a� trzy biskupstwa dla ziem du�skich - w Szlezwiku, w Ribe i Aarhus. I jestem pewien, �e sta�o si� to po