1792
Szczegóły |
Tytuł |
1792 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
1792 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 1792 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
1792 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
J.S. RUSSELL
Miasto Anio��w
(City of Angels)
prze�o�y�a:
PAULINA BRAITNER
UWAGA! SPLATTERPUNK!
TE STRONY CZYTASZ
NA W�ASN�
ODPOWIEDZIALNO��!
NIE BIERZEMY
ODPOWIEDZIALNO�CI
ZA SKUTKI WYNIKAJ�CE
Z LEKTURY TEGO
OPOWIADANIA!
- Wygryz� se dziur� w dupie - mamrota� Porquah.
Od kilku godzin powtarza� ten tekst, to jest od czasu, gdy Demodysk roz�mieszy� nas tym do szcz�tu przy rozsypuj�cej si� skorupie obserwatorium. Z pocz�tku Demo stara� si� go poprawi�:
- Wygryz� ci dziur� w dupie, dupku, Tobie, Ci - ale Porquah u�miechn�� si� tylko jeszcze szerzej tym swoim debilnym u�miechem, waln�� w pier� wielkim, grubym kciukiem i odrzek�:
- Wygryz� se dziur� w dupie!
Kiedy Porquah wbije sobie co� do g�owy, nie ma z nim gadania. Zupe�nie jak wtedy z dzieckiem. Wle�li�my na g�r� obok starego hollywoodzkiego napisu, tyle �e zosta�y z niego tylko litery H-O-L-L-Y, i w tym �wi�tym miejscu znajdujemy nagle czarn� ma�� z bachorem. Mieszkali w ruinie sza�asu DWP, ukrytego w�r�d drzew. Viridiana, kt�rej tam czarne mi�so specjalnie nie rusza, od razu rozci�a panienk� od cipy a� po cycki, zanim nawet nam z Demo zd��y�y stwardnie�. Co tam, Demo m�wi, �e nie jest specjalnie partykularny, w ko�cu dziura to dziura, wi�c zbiera j� mniej wi�cej do kupy i wbija si� w now� szpar�. Sam my�la�em o tym, by u�y� jej g�by, ale przedtem widzia�em jej z�by, krzywe i jakby czarne. Ja pierdol�, zepsute z�by mog� zniech�ci� ka�dego.
No wi�c zostawiam Demo jego brzusznemu pieprzeniu i widz�, jak Porquah i Viridiana k��c� si� nad dzieckiem. To chuderlawy br�zowy smarkacz, ale wrzeszcza� i wy� jak rakieta �migaj�ca po niebie. Porqy z�apa� go za nogi, Viridiana trzyma�a g�ow� i w�a�nie mieli zacz�� paskudn� zabaw� w przeci�ganie. Podszed�em do nich i chwyci�em za tu��w, niby �eby pos�dziowa� i niech mnie, je�li Viridiana z czystej z�o�liwo�ci nie przekr�ci�a tej rozwrzeszczanej g��wki p�ki nie us�yszeli�my wyra�nego, ostrego trzasku.
Oczywi�cie p�niej odgrywa�a skruch� i �al, ale w jej oczach widzia�em, �e w g��bi ducha �mieje si� szeroko. Porquah w�ciek� si� i ju� by� got�w rozwali� Viridian� ze swego dziewi�ciomilimetrowego needlera, kt�rym zawsze wymachuje, ale w�a�nie wtedy wr�ci� Demo, ca�y radosny i pod�piewuj�cy do siebie. Wepchn�� w spodnie zakrwawionego chuja i m�wi:
- Gotujemy ich - i wszyscy si� uspokoili.
Porqy od dawna mia� �wira na punkcie jaj, �e niby to "najbardziej lepsza cz��", i w porz�dku, bo reszta z nas jako� nigdy nie nabra�a do nich specjalnego upodobania. Stary Porqy stale gl�dzi� o dzieci�cych jajach, skomla� i st�ka� jak to wreszcie si� do nich dorwie.
- Bo my�l� - m�wi - �e musz� by� mi�ksze. Smaczniejsze, jak jagni� czy m�oda kukurydza.
Wi�c, jak m�wi�em, kiedy Porqmistrz wbije sobie co� do tego kulistego �ba, nie strzymasz z nim, dop�ki tego nie przeprowadzi. I zanim nawet zd��y�em nastawi� garnek wody, nasz Porqy oderwa� martwemu g�wniarzowi jaja. Pstrykn�y wprost do jego ust niczym mokre ziarna bobu. Takie ma�e smarki, zupe�nie surowe, ale Porq prze�uwa� je wolniutko, rozkoszuj�c si� ka�dym k�sem. Po jego brodzie �cieka�a cienka, ciemna stru�ka, ale Porq otar� po prostu twarz ma�� br�zow� moszn� i zamlaska� g�o�no.
- Zajebana krwawa mama - m�wi - To nawet smaczniejsze ni� czubek cycka.
W tym samym czasie Demo kuca� na mamu�ci� i przy wt�rze sapania i st�kania wymachiwa� swoim ogromnym ostrzem, i kiedy Viridiana r�ba�a malucha, rzuci� przed nas na ziemi� co� r�owego i w�ochatego, ociekaj�cego czerwieni�.
- Kto� ma ochot� na k�sek cipki? - pyta i zaczyna r�e� ze �miechu. Ten Demo to prawdziwy zgrywus, bez dw�ch zda�, i razem z Porqym a� nas zgi�o - zacz�li�my si� tarza� po pod�odze i wy� jak para napalonych ps�w. Ale Viridiana naraz si� jakby obrazi�a, czy co, i zacz�a mocno cmoka�, jakby akurat sama nigdy nie jad�a cipy, albo zreszt� i diablo gorszych rzeczy. Wtedy Demo podni�s� ten och�ap mi�sa, przyklepa� go sobie do g�by i zacz�� nadawa� przez w�ochate wargi, nazywaj�c siebie szczebiotkiem. To ju� by�o za wiele nawet dla starej lod�wy Viridiany, tote� rykn�a �miechem ze wszystkimi. Wi�c pokroili�my mi�so, ugotowali�my sobie kolacj� i przygotowali�my si� do snu, bo �wiat�o dnia zblak�o ju� niczym para starych d�ins�w.
Siedzieli�my w milczeniu, przygl�daj�c si� jak niebo fioletowieje niby wielka ki�� bzu wyrastaj�ca z ruiny miasta.
Demo i Viridiana, i Porqy mo�e i s� teraz dla mnie drug� rodzin�, ale spanie nadal stanowi pewien problem. Sypiam na plecach i nieraz budzi�em si�, aby zobaczy� jak Viridiana i Demo si�gaj� po mojego du�ego, a kiedy si� po�o�ysz na brzuchu, to jakby� otwarcie zach�ca� Porqiego, �eby ci� zer�n�� w dup�.
Nie k�ad�em si� wi�c, czekaj�c, a� inni najpierw zasn�. Wiedzia�em, �e Porqy o czym� rozmy�la, bo od kolacji nie odezwa� si� ani s�owem, tylko drapa� si� po g�owie i spogl�da� przed siebie jeszcze bardziej t�po, ni� zazwyczaj. W ko�cu chyba musia� natkn�� si� w swym m�d�ku na nieprzebyty mur, bo zacz�� naraz be�kota� cholernie dziwne teksty o panienkach w ci��y, nienarodzonych dzieciach i takich r�nych.
Po pewnym czasie ca�e to gadanie musia�o wkurzy� Demo, kt�ry powiedzia�:
- Na Elvisa na krzy�u, Porquah, powiedz nam po prostu, o co ci biega.
Porqy ucich� na chwil�, wbijaj�c spojrzenie w ziemie.
- Zastanawiam si� tylko. Je�li te jaja dzieciaka by�y takie mi�kkie, to czy nie by�yby jeszcze lepsze prosto z pieca?
Zerkn��em na Demo. Viridiana zn�w zacmoka�a.
- No wiecie - ci�gn�� Porqy - gdyby�my tak znale�li babk� w ci��y, mogliby�my wypru� m�odziaka prosto z jej brzucha i zak�ad, �e nie ma nic, co by smakowa�o lepiej od tych malu�kich szczawich jajeczek.
Porqy spojrza� na nas jak ch�opczyk, kt�ry w�a�nie nasika� sobie w majtki i nie wie, co z tego wyniknie. Viridiana opiera�a si� o drzewo, prawie drzemi�c, r�ce z�o�y�a ciasno na swej wielkiej klacie. Otworzy�a teraz oczy i nachyli�a si� naprz�d, rozgarniaj�c w�osy Porqaha d�oni� o trzech palcach.
- Co si� do diab�a z tob� dzieje, Porqy? - spyta�a, wpadaj�c w karc�cy ton - Gdzie w imi� Ronalda Reagana uda nam si� znale�� panienk� w ci��y?
Porqy skin�� g�ow� na znak zgody i przybra� lekko zawstydzon� min�, ale przez nast�pne dwa dni s�yszeli�my od niego wy��cznie o jajkach niemowlak�w. Wi�c w gruncie rzeczy kiedy wsiad� na temat wygryzania sobie dziury w dupie, by�a to pewna ulga. Lecz po p�tora dnia niemal zat�skni�em za gadk� o jajcach.
Zawsze lubi�em rozmowy o jedzeniu.
Dokmistrzunio upewni� nas ostatecznie, ale ju� wcze�niej wiedzia�em, �e nam si� pogarsza. Twarz Porqy'ego ca�a napuch�a i poczerwienia�a, a sk�ra z jego policzk�w i ramion z�azi�a l�ni�cymi pasmami. Narzeka� r�wnie� na kolana, �e trzeszcz� mu i zgrzytaj� przy ka�dym kroku, i faktycznie brzmia�o to, jakby turla�y mu si� tam i obija�y o siebie gar�cie szklanych kulek.
Viridianie la�o si� teraz ze wszystkich dziur. Z krost na jej twarzy i szyi kapa�a szara i bia�a ropa, a wielki czerwony placek w kroczu z ka�dym dniem r�s� i cuchn�� ostrzej. W ko�cu kiedy� zobaczy�em j�, jak sta�a kawa�ek od obozu z koszul� podwini�t� na piersi, i omacywa�a swe gigantyczne cycki, wyklinaj�c niczym kulawy marynarz. Zawo�a�em j� i kiedy si� odwr�ci�a, dostrzeg�em, �e obciera jaki� g�sty, lepki p�yn, �ciekaj�cy z jej sutk�w. Nigdy w �yciu nie widzia�em aby co� takiego koloru wylewa�o si� z istoty ludzkiej, nie powiedzia�em jednak ani s�owa. Spojrza�a na mnie smutnym wzrokiem, i wiedzia�em, �e ma si� ochot� rozp�aka�, czy co, ale zawsze stara�a si� pokaza�, jak to jest twardsza od nas wszystkich. Nic nie wpad�o mi do g�owy, wi�c odszed�em.
Sam te� zacz��em si� rozp�ywa� w najdziwniejszych pieprzonych miejscach i poprawdzie by�o to raczej przykre. Jedynie Demo nadal wygl�da� nie�le, ale wiedzia�em, �e i jemu zaszkodzi�o, g��wnie w �rodku. Zachowywa� si� coraz bardziej �wirowato, bredzi� bez sensu, czasem zapomina� naszych imion czy nawet jak nazywa si� trawa albo niebo. Od czasu do czasu w oczach b�yska�o mu szale�stwo i zabiera� si� do zjadania zdech�ych, zgni�ych szcz�tk�w, kt�rych zawsze pe�no pod nogami. Potem jednak wraca� do siebie i zn�w by� starym dobrym b�aznem, kt�ry trzyma� nas przy �yciu.
W ka�dym razie Doktorzynek - sam te� nie wygl�da� najlepiej z tym �luzem wyp�ywaj�cym z pustego oczodo�u - u�y� swojego skanera i oznajmi�, �e najprawdopodobniej to ju� kwestia dni. Wydaje mi si�, �e inni te� o tym wiedzieli, ale stary Porqy nie chcia� si� do tego przyzna�. Nadal nadawa� o wygryzaniu dziur w dupie, a potem z�apa� Doka i rzuci� si�, jakby chcia� odgry�� kawa� jego brzucha. Uda�o mu si� oderwa� tylko ma�y skrawek cia�a zanim go odci�gn�li�my i Dok nie mia� nawet specjalnych pretensji.
- My od Anio��w musimy trzyma� si� razem - stwierdzi�, wskakuj�c w sw�j w�zek golfowy - To dla nas wszystkich ciekawe czasy.
Viridiana wpieni�a si� jak cholera i powiedzia�a, �e czas ju�, �eby zby� Porqy'ego, ale Demo i ja zdo�ali�my j� uspokoi�. Ustalili�my, �e od tej pory b�dziemy musieli traktowa� to, co gada Porqy nieco bardziej dos�ownie.
Zdecydowali�my, ze nast�pnego ranka ruszymy do samego �r�d�a. I tak nic ju� nie by�o w stanie nam zaszkodzi�, wi�c r�wnie dobrze mogli�my zobaczy�, jak sprawy stoj� w centrum martwego miasta. Pr�bowa�em przypomnie� sobie przedtem, ale wszystko to by�o odleg�e i zamglone. Pomy�la�em o drogach i sklepach, �licznych ludziach i ha�asie, i Meksykanach sprzedaj�cych pomara�cze i fistaszki na rogach ulic, i wszystkim tym, co odesz�o. Wyobrazi�em sobie te wysokie, chude palmy, co to zawsze zamierza�em sprawdzi� ich prawdziw� nazw�, ale nigdy tego nie zrobi�em i - jak si� zdaje - ju� nie zrobi�.
Cofn��em si� pami�ci� do tego dnia, okropnego, jaskrawego b�ysku i pal�cych wiatr�w. To zabawne, ale kiedy ju� nadszed�, wydawa� si� tak naturalny, tak nieunikniony. Pami�tam jak przedtem rozmy�la�em o tym czasem, jako o czym� abstrakcyjnym staraj�c si� wyobrazi� sobie po - romantyczne i pe�ne przyg�d, jak w niekt�rych fajnych starych filmach, pe�nych porozbijanych samochod�w i dziwacznych sk�rzanych stroj�w.
Czasami, kiedy tak wspominam, nie mog� uwierzy�, �e to nieca�e dwa lata temu. Mam wra�enie, jakby min�y dziesi�tki, setki lat, a ja czuj� si� jak najstarszy cz�owiek w ca�ej historii Ziemi. I wtedy wy�awiam z kieszeni stare prawo jazdy, wystawione w stanie Kalifornia, spogl�dam na obc� twarz na zdj�ciu, i przypominam sobie: to ja.
Zdaj� sobie spraw� z tego, �e mam trzydzie�ci lat i nigdy nie doczekam trzydziestego pierwszego. A czasem w nocy, gdy nie �pi� tak naprawd�, widz� w marzeniach posta� mojej Janey. Ponad wszystko pragn�, �ebym zn�w m�g� poczu�, jak na mnie podskakuje, albo chocia� popatrze� na ni�, kiedy za�miewa si� przy jednym ze swych ulubionych program�w telewizyjnych. Nie do wiary, jak bardzo brakuje mi tych idiotycznych program�w teraz, kiedy ich nie ma.
A potem widz� t� band� wok� niej w naszej kuchni, i s�ysz� jej krzyk, kiedy wchodz� w ni� z ka�dej strony. Po czym tn� j� na drobne kawa�ki elektrycznym no�em do mi�sa, �miej�c si� i ta�cz�c we krwi jak Gene Kelly w deszczu.
I my�l�: kiedy co� si� zmienia, zmienia si� i tyle. Nie ma sensu rozmy�la�, a �zy to tylko troch� s�onej wody. Nie mo�na zawr�ci�, uciszy� raz rozko�ysanego dzwonu, o�ywi� umar�ych.
I ciesz� si�, �e to tylko kwestia dni.
Kto by powiedzia�, �e ten pieprzni�ty pomys� z jajami niemowlaka doprowadzi do �mierci Porqy'ego.
Po cieniach na ziemi mogli�my stwierdzi�, �e do centrum ju� niedaleko. Zawsze o nich s�ysza�em, ale nigdy przedtem nie wierzy�em, �e naprawd� istniej�. A przecie� by�y wsz�dzie - poczernia�e sylwetki ludzi, kt�rzy znale�li si� tu� wok� punktu zero. Ich cia�a wyparowa�y, a cienie na zawsze wypali�y si� w strzaskanym betonie.
Demo, wydurniaj�c si� jak to on, wyci�gn�� latark� i zacz�� bawi� si� cieniami. Ruchami palc�w sprawia�, �e sylwetkom wyrasta�y kutasy i cycki, �e ludzie zaczynali rozmawia� ze sob� niczym Myszka Mickey. Zabawne to by�o, musz� przyzna�, ale nikt si� nie �mia� specjalnie. Koniec by� zbyt blisko i wszyscy naprawd� ostro to odczuwali�my. Moja sk�ra okropnie sw�dzia�a, jakby po ca�ym ciele w�drowa�y mi stada mr�wek czy karaluch�w, k�uj�c i gryz�c podczas marszu. W niekt�rych kawa�kach te� jakby zmi�k�em i ba�em si�, �e gdyby kto� �cisn�� mnie za mocno, wybuch�bym jak przejrza�y pomidor.
Porqy topi� si� niczym ro�ek lod�w w pustynnym s�o�cu. Sk�ra twarzy i ramion ca�kiem mu ju� zlaz�a, a r�owe mi�nie i �ci�gna b�yszcza�y zupe�nie jak w�tr�bka na wystawie u rze�nika. Dysza� ci�ko a jego krok przypomina� ku�tykanie trzynogiego, kulawego psa. Przez ca�y czas bredzi� o kobietach w ci��y.
Skr�cali�my w co�, co kiedy� mog�o by� Bulwarem Zachodz�cego S�o�ca, kiedy Porqy ujrza� j�, le��c� na ziemi w ka�u�y Elvis - jeden - wie czego. Us�ysza�em trzask jego ko�ci, gdy rzuci� si� w jej stron�. Chcia�em go powstrzyma�, ale Viridiana z�apa�a mnie i potrz�sn�a g�ow�. Przygl�da�em si�, jak Porqy przewraca wzd�te cia�o na plecy i wbija w stercz�cy brzuch swe zrogowacia�e szpony.
Rozleg� si� niski odg�os darcia, przypominaj�cy pot�ne pierdni�cie - to jego palce przerwa�y poczernia�e cia�o i uwolni�y zamkni�te wewn�trz bulgocz�ce gazy. Z rozk�adaj�cej si� skorupy wytrysn�� gejzer g�stej, ciemnej mazi, zalewaj�c nagie policzki Porquaha. On jednak zdawa� si� tego nie dostrzega�, pe�nymi gar�ciami czerpi�c z korpusu g�st� papk�. Chyba grzeba� w przegni�ych tkankach w poszukiwaniu p�odu, tak my�l�. Z�apa� niewielki, okr�g�awy przedmiot - mo�e to by�a pomarszczona nerka - i wepchn�� go do ust, rado�nie prze�uwaj�c.
- Jaja - us�ysza�em, jak mamrocze z ustami pe�nymi szarej materii - dziecinne jaja, mniam - mniam.
Nagle jego oczy rozwar�y si� szeroko i zacz�� si� d�awi� z odg�osem przypominaj�cym d�wi�k wydawany przez zatkan� rur�. Po czym ucich� i zwali� si� twarz� w rozbabrane zw�oki. Cia�o rozprysn�o si� wok� jak przegni�a dynia, gdy tylko Porqy go dotkn��, i widzieli�my ju�, �e stary Porqy jest martwy, jak tylko mo�na by�.
Chcia�em zostawi� go tam, le��cego tak z nosem zarytym w czym�, co kiedy� mog�o by� s�odk� k�pk�, ale ze wszystkich ludzi akurat Viridiana wymy�li�a sobie ceremoni�. Demo uci�� jaja Porqy'ego i upiekli�my je nad niewielkim ogniskiem. My podzielili�my si� jednym, zostawiaj�c drugie Viridianie. Zjedli�my w nienaturalnej ciszy i pomy�la�em, �e gdziekolwiek Porquah jest, musi by� bardzo wzruszony.
Moje oczy sprawia�y wra�enie, jakby za chwil� mia�y wystrzeli� z g�owy, a j�zyk w ustach przypomina� kawa� nieheblowanego drewna. Znale�li�my kawa�ek ��czki, poro�ni�tej zmutowanymi polnymi kwiatami, i zachwyci�y nas ich faluj�ce, nierzeczywiste barwy, l�ni�ce w promieniach zachodz�cego s�o�ca. G�ste chmury wygl�da�y jak skomplikowany wz�r na fio�kowym jedwabiu nieba i przez moment wyda�o mi si�, �e pami�tam jeszcze, co to jest pi�kno.
Demo odszed� gdzie� na jeden ze swych wariackich odskok�w, ale teraz nie mia�o to ju� praktycznego znaczenia. Obejrza�em si� na Viridian� i nie wiem czemu - mo�e to gasn�ce �wiat�o, a mo�e tylko spos�b, w jaki przekrzywi�a g�ow� - ale przez chwil� odnios�em wra�enie, �e ujrza�em j� tak�, jaka by�a w dzieci�stwie: radosn�, �liczn� dziewczynk�, pe�n� nadziei i marze�.
Podszed�em bli�ej do niej i po�o�y�em d�onie na jej ramionach, poczu�em, jak pod moim dotykiem zgrzytaj� ko�ci. Z pocz�tku reagowa�a z rezerw�, ale potem spojrza�a mi prosto w oczy i chyba zrozumia�a.
Zdj�li�my ubrania, staraj�c si� zachowa� cho�by cz�� sk�ry, i legli�my na tym �o�u mi�kkich kolor�w. Jej cia�o by�o jedn� lepk� mas� i nie s�dz�, bym osobi�cie wygl�da� du�o lepiej, ale roz�o�y�a nogi, a ja po�o�y�em si� na niej i wszed�em. Wsun��em si� nieco dalej, ni� by si� mog�o zdawa� normalne czy naturalne, i niespecjalnie podoba�y mi si� wydawane przez nas chlupoty, ale to by�o dobre i w�a�ciwie tak, jak by�o zawsze i zawsze winno by�. Viridiana popiskiwa�a cicho i chyba oznacza�o to, �e jest zadowolona. Co do mnie, to zawsze dochodzi�em cicho, jak nie przymierzaj�c Indianin, ale te� mi si� podoba�o.
Pod koniec przymkn��em oczy i pomy�la�em o Janey i o tym, co kiedy� mieli�my, i chyba nigdy jeszcze nie by�o mi tak dobrze.
Sturla�em si� z niej akurat w momencie, gdy podszed� do nas Demo, �ciskaj�c w r�kach co� masywnego. Stan�� dok�adnie nad g�ow� Viridiany, przygl�daj�c si� jej cia�u le��cemu do g�ry nogami i szczerz�c z�by w tym swoim u�miechu, po czym wstrzeli� jej prosto w oczy dwa trzycalowe gwo�dzie. To by� jaki� pistolet pneumatyczny, pewnie zasilany z baterii, i jeden Elvis wie, gdzie Demo go znalaz�.
Gdy si� to sta�o, Viridiana nie wyda�a z siebie najmniejszego d�wi�ku. Po prostu przesta�a oddycha�, a w jej oczodo�ach pojawi�y si� szkar�atne �zy i sp�yn�y po policzkach.
Spojrza�em na Demo, ale on u�miechn�� si� tylko jeszcze szczerzej. Wsta�em i przyjacielsko poklepa�em go po g�owie, lecz poczu�em jak wn�trze jego czaszki co� si� przesuwa i nie powt�rzy�em ju� tego gestu.
- Wygl�da na to, �e obaj j� przygwo�dzili�my, co? - powiedzia�.
Za�mia�em si� i ruszyli�my w kierunku oceanu, prosto w zachodz�ce, rozk�adaj�ce si� s�o�ce.
Ten Demo to prawdziwy numer, m�wi� wam.