15172
Szczegóły |
Tytuł |
15172 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
15172 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 15172 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
15172 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
W A. SUCHOMLINSKI ME SERCE-DZIECIOM
W A. SUCHOMLINSKI
ME SERCE-DZIECIOM
Moskwa
�PROGRESS"
1979
Adam
"�J^Jfcow
Przek�ad M. Doli�skiej
Grafik E. Daron
Opracowanie graficzne S. Puszkowa
Czytelnika
� Izdatielstwo �Radia�ska szko�a" 1974
� T�umaczenie na j�zyk polski, wst�p i opracowanie graficzne �Progress" 1979
Ksi��ka �Me serce _ dzieciom" wysz�a spod pi�ra znanego pedagoga radzieckiego i wspania�ego cz�owieka Wasyla Aleksandrowicza Suchom-li�skiego. �y� pi��dzi6si�t dwa latL^ z czego jat trzydzie�ci pi�� po�^jj dzieciom, sprawie ich wychowania i naucza^
Urodzi� si� 28 ^e�nia ig18 roku we wsi Omelnik na Ukrainie w rocjzinie ch�opa. Dzieci�stwo mia� szcz�li^ mjmo ze biecra� na bosaka i nie zawsze jt� do syta w tej du�ej r0_ dzinie panowa�a cie^ atmosfera, wszyscy byli dla siebie dobrzy i iyli w zgodzie. Ma�y Wasyl ch�tnie pomaga� ojoj w pracy w iesje j w poiu albo przygl�da� si� przedziwnym ptakom i zwierz�tom, kt�re strugaj z drzewa ojciec, zr�czny snycerz. Ch�opczyk Odzia� w ojcu wz�r sumienia obywatelskiego, ji0 pierWs2ej wojnie �wiatowej, wr�ciwszy z tiDntu jako inwaiida, Aleksander Suchomli�ski^ � 1918 roku chwyci� znowu za bro�, by broni� ^dzy radzieckiej. Ten komu-
nista, pierwszy przewodnicz�cy ko�chozu w swojej wsi rodzinnej, ca�e �ycie po�wi�ca� pracy w trosce o dobro ludzi. Matka Wasyla Suchomli�-skiego by�a dobra dla czw�rki swoich dzieci, nie szcz�dzi�a im serca i pieszczoty. Pie�� ludowa i bajka nale�a�y do jej �rodk�w wychowawczych. Wszyscy czworo zostali p�niej nauczycielami.
Szesnastoletni Wasyl Suchomli�ski rozpoczyna studia w Instytucie Pedagogicznym w Krie-mienczugu �a wydziale filologii ukrai�skiej. Ucz�szcza na wyk�ady i seminaria, pracuje w bibliotece i bardzo wiele czyta. Nie dane mu by�o jednak p�dzi� d�ugo beztroskiego �ycia studenckiego. Ci�ko zachorowa� i zmuszony by� przerwa� studia. Leczy� si� d�ugo na Krymie, po czym wr�ci� do wsi rodzinnej. Trzeba by�o powzi�� decyzj�, jak �y� dalej. Suchomli�ski postanawia po�wi�ci� si� pracy nauczycielskiej i jednocze�nie studiowa� zaocznie. Zaczyna uczy� w szkole, w czterech klasach ni�szych. Przygotowuje si�
starannie do lekcji, a po nocach �l�czy nad swoimi studenckimi notatkami usi�uj�c odpowiedzie� na mn�stwo trudnych pyta� nasuwaj�cych si� raz po raz m�odemu nauczycielowi. Ju� wtedy, w pierwszych latach swojej pracy nauczycielskiej Suchomli�ski utwierdzi� si� w przekonaniu, �e powinien koniecznie notowa� swoje refleksje i najdrobniejsze nawet obserwacje dotycz�ce dzieci.
Latem 1939 roku Wasyl Suchomli�ski zda� egzamin pa�stwowy i uzyska� dyplom nauczyciela j�zyka i literatury ukrai�skiej. Dwa lata uczy� w klasie 9 i 10 szukaj�c jednocze�nie metod wychowawczych oraz dr�g do dusz dzieci�cych, widz�c najwa�niejsze zadanie nauczyciela w pracy nad rozwijaniem w uczniach pracowito�ci i w zaszczepianiu im dobroci.
Tej spokojnej pracy wiejskiego nauczyciela po�o�y�a kres Wielka Wojna Narodowa. Nieub�agana i straszna wojna z faszystami niemieckimi
,e zreszt� uili�ski o
oderwa�a go od dzieci. Nawet na froncie L z chwil
nie zapomina� oficer polityczny Suchoty swojej
swoim ulubionym zawodzie \^f^Jf\x
frontowej ciszy wyg�asza� dla zo�nier^/ Klepino
kompanii pogadanki o wychowaniu dztfc/ p ranny.
9 lutego 1942 roku w walce o wie� JU na pod-
pod R�ewem Suchomli�ski zosta� ci�K^osta� uz-
Pi�� miesi�cy sp�dzi� w szpitalu, po czy�/p do dal-
stawie surowego orzeczenia lekarskiego zjp osiedla
nany za inwalid� drugiej grupy, niezdatn^nowisko
szej s�u�by wojskowej. Skierowano go djjp szko�y
robotniczego na dalekim zapleczu na &* r�k� na
dyrektora szko�y �redniej. Przyszed� d^znikow,
w �o�nierskim p�aszczu, z plecakiem z /pe i ob-
temblaku. Nieopalane klasy, brak V�&\fc wojna
papier gazetowy zamiast zeszyt�w, gWch d�-
darte dzieci r�nych narodowo�ci, ^/Wyc o
wyp�dzi�a z ich stron rodzinnych. W t^homhn-
kich czasach, kiedy trzeba si� by�o Pj
najniezb�dniejsze �rodki do �ycia, W. sv
�ki rriy�la� jednak stale o przysz�o�ci swoich ucz-li�w i � sprawach wychowawczych.
Czas up�ywa�, ale wci�� nie by�o �adnych wia-
d�ci 0 rodzinie, o najbli�szych mu ludziach. q0 si� z nimi dzieje? Czy �yj�? Ca�� Ukrain� obj�a po�oga wojenna. A� wreszcie pierwsza wia-clomtf�� Ze stron rodzinnych, list od starszego brata- Bolesne zawiera� ten list wie�ci. Zmar� ojciec. Oprawcy hitlerowscy zam�czyli na �mier� �on� Suchomli�skiego Wier�. Wraz z dwiema partyzantkami roznosi�a ulotki. Wytropiono je i wtr�cono do wi�zienia. W gestapowskim wi�zieniu Wiera urodzi�a syna. ��dano od niej, by zdradzi�a towarzyszy, obiecywano za to zachowa� dziecko przy �yciu. Odm�wi�a. W jej oczach dziecko zabito. Wierze wyk�uto oczy i powieszono j�-
., .Rozstaj�c si� w 1941 roku marzyli obydwoje o tych czasach, kiedy b�d� mieli -dziecko i b�d� wszyscy tacy szcz�liwi...
10
11
G��boko w sercu ukry� Suchomli�ski t� tragedi� ca�ego swego �ycia. Opowiedzia� o niej dopiero w �Listach do syna". �Poszed�em znowu do szko�y. Pracowa�, pracowa�, pracowa� - szuka�em w tym ucieczki przed b�lem. Ca�e dni sp�dza�em z dzie�mi.. . Tak�e teraz czekam na nie co dzie� z rana.. . przy nich czuj� si� szcz�liwy. Ludzie pytaj� mnie cz�sto, jak mi si� uda�o tak wiele napisa�. .. By�y i s� mi natchnieniem dwa uczucia: mi�o�� i nienawi��. Mi�o�� do dzieci i nienawi�� do faszyzmu. . .
W mym sercu zawsze wrze gniew i jednocze�nie chcia�bym przygarn�� i przytuli� wszystkie dzieci w naszym kraju, chcia�bym, �eby �adne z nich nie zazna�o b�lu i cierpienia. . . Dzie� po dniu, godzina po godzinie budz� w dzieci�cych sercach dobro�, t� skomplikowan� zdolno�� pozwalaj�c� odczuwa� tu� obok niezrozumia�e drgnienia cudzego serca, cudzej duszy. . ."
I troch� dalej czytamy: �. . .My, pedagodzy,
powinni�my tchn�� w ka�dego swego ucznia szczytny idea� moralny: prawdziwym cz�owiekiem jest ten, kto walczy o szcz�cie ludzi i nie szcz�dzi ani si�, ani �ycia, je�eli jest to konieczne, by w cz�owieku zatriumfowa� cz�owiek".
Kiedy Ukraina zosta�a oczyszczona od naje�d�c�w faszystowskich, W. Suchomli�ski powr�ci� do swojej wsi rodzinnej. I znowu praca: pocz�tkowo by� kierownikiem powiatowego Wydzia�u O�wiaty, a w 1948 roku zosta� dyrektorem szko�y �redniej w Paw�yszu. Jaki bogaty jest plon jego pracy w tych latach! Suchomli�ski napisa� 37 ksi��ek, 586 artyku��w i 128 bajek i opowiada� dla dzieci. O skali jego zainteresowa� pedagogicznych �wiadcz� najlepiej tytu�y opublikowanych studi�w. Oto niekt�re z nich: �Wychowanie przez prac� w szkole wiejskiej", �Kolektywizm w szkole", �Wychowanie
12
w duchu patriotyzmu radzieckiego", �Jak zaszczepia� komunistyczny stosunek do pracy", ��wiat duchowy ucznia", �Kszta�towanie komunistycznych stosunk�w mi�dzyludzkich", �Idea� moralny m�odego pokolenia", �Wierzmy w cz�owieka", �My�li o cz�owieku", �Cz�owiek - zjawisko niepowtarzalne", �Ci�kie losu koleje", �Szko�a �rednia w Paw�yszu", �Me serce � dzieciom", �Studia o wychowaniu komunistycznym", �Narodziny obywatela", �M�dra w�adza zespo�u", �Rozmowa z m�odym dyrektorem szko�y" i inne. Jak znajdowa� czas na to wszystko? Przecie� sta� na czele szko�y, wizytowa� nauczycieli, sam uczy�, prowadzi� szko�� przygotowania pedagogicznego dla rodzic�w i seminarium psychologiczne dla nauczycieli, wyg�asza� dla dzieci pogadanki, spotyka� si� z nimi i zawsze odpowiada� na nap�ywaj�ce bez ko�ca listy.
W archiwum Suchomli�skiego znajdziemy ponad siedem tysi�cy list�w od ludzi r�nych za-
13
wod�w, w r�nym wieku, z r�nych stron Zwi�zku Radzieckiego. Odpowiada� na wszystkie i znajdowa� dla ka�dego w�a�ciwe s�owa i rad�. Poci�ga�o ludzi jego prawdziwe cz�owiecze�stwo, lgn�li do niego, opowiadali o swoich problemach i trudno�ciach, wierzyli, �e im pomo�e. I nie mylili si�.
Niezwyk�a by�a jego pracowito��. Dzie� pracy rozpoczyna� si� dla Suchomli�skiego o czwartej z rana. Do godziny �smej zajmowa� si� prac� naukow�, od �smej za� sprawowa� swoje zwyk�e funkcje dyrektora szko�y. Wprost ba� si� najmniejszej straty czasu: ka�da minuta by�a droga, gdy� musia� zd��y� z napisaniem wszystkiego, na czym mu tak bardzo zale�a�o. Na kr�tko przed �mierci� pisa� do redakcji czasopisma �Narodnoje obrazowanie" (O�wiata Ludowa): �.. .Przy obecnym stanie mego zdrowia po pewnym czasie dwa od�amki metalu tkwi�ce w mojej klatce piersiowej od czas�w wojny przesun� si� o kilka
14
milimetr�w bli�ej jakiego� naczynia niedaleko serca i wtedy... Wierzcie mi, patrz� zupe�nie trze�wo na to, co si� wtedy stanie, ale by�oby lepiej mimo wszystko, gdybym tego nie wiedzia�. Niestety, wiem. Wiem od lekarza. Jeszcze jednej operacji zrobi� nie mo�na, serce nie wytrzyma.
W czasie, kt�ry mi darowuj� te niewielkie od�amki, chc^ zrobi� mo�liwie najwi�cej. B�d� pracowa� ze wszystkich si�, �eby sko�czy� to, co dla mnie najwa�niejsze - te kilka nie dopisanych ksi��ek..." Njie zd��y� jednak... Operacj� trzeba by�o zrobii� mimo wszystko. Nie odzyskawszy przytomno�ci Wasyl Suchomli�ski zmar� 2 wrze�nia 1972 rokm. Cmentarz, na kt�rym jest pochowany, znajduje si� od szko�y o dwie minuty drogi. Stale przechodz� tu dzieci i ich rodzice. Na grobie ukochanego nauczyciela le�� zawsze �wie�e kwiaty.
Bohater P>racy Socjalistycznej, cz�onek-kores-pondent Akademii Nauk Pedagogicznych i wy-
15
bitny uczony Wasyl Suchomli�ski ca�e swoje nied�ugie �ycie po�wi�ci� dzieciom.
Kiedy czytamy ksi��ki Suchomli�skiego i zapoznajemy si� z jego �yciem i dzia�alno�ci�, przychodzi nam na pami�� inny cz�owiek �yj�cy po dzi� dzie� w wielu sercach, inny wychowawca, kt�ry podobnie jak Suchomli�ski po�wi�ci� ca�e �ycie dzieciom. Cz�owiek ten - to Janusz Korczak, wybitny pedagog i pisarz polski, wielki wsp�czesny humanista. W 1978-1979 roku ca�y �wiat obchodzi� setn� rocznic� jego urodzin. Suchomli�ski i Korczak cho� nale�eli do r�nych pokole� i wychowali si� w r�nych warunkach domowych, a ich osobowo�� kszta�towa�a si� w r�nych epokach historycznych i w r�nych systemach spo�eczno-gospodarczych duchem s� sobie bliscy. Jeden by� wychowawc� dzieci biedoty warszawskiej, bezdomnych i nieszcz�liwych w ustroju bur�uazyjnym, drugi uczy� i wychowywa� m�ode pokolenie w Kraju Rad, pokolenie budowni-
16
17
czych komunizmu. ��czy ich obu bezgraniczna mi�o�� do dzieci, zaufanie do nich, zrozumienie i troska o delikatne duszyczki dzieci�ce, g��bokie przekonanie, �e dobro� i ludzko�� jest najwa�niejsz� zasad� w dziele wychowania prawdziwego cz�owieka.
Nie zamierzamy por�wnywa� ich koncepcji pedagogicznych. Zwr�cimy tylko uwag� na te przekonania, kt�re �ywili obaj, gdy� obaj jednakowo rozumieli psychik� dziecka.
Ci dwaj czarodzieje z bajki, ludzie o dobrych i szczodrych sercach prowadzili swoje dzieci przez �wiat ba�ni i ksi��ek do �wiata realnego. Obaj zalecali wychowawcom, by starali si� zaobserwowa� i przemy�le� ka�dy przejaw dzieci�cych prze�y�, wykazywa� w kontaktach z dzie�mi jak najwi�cej delikatno�ci i nie rani� dzieci�cej duszy nierozwa�nym s�owem.
�Dziecko � pisze Suchomli�ski � ma swoje ma�e i du�e niepokoje, zmartwienia, troski i nieszcz�-
�cia. Nauczyciel o du�ej kulturze uczu� zauwa�y od razu, �e co� jest z dzieckiem nie w porz�dku. Przede wszystkim po jego oczach... Widz�c, �e co� dziecko trapi, delikatny nauczyciel nie wypytuje na razie o nic; potrafi jednak da� jako� dziecku do zrozumienia, �e wie, co si� dzieje w jego sercu. . . A pozostawszy z dzieckiem w cztery oczy ju� je zapyta, co si� sta�o. Je�eli pedagog stwierdziwszy, �e dziecku trzeba pom�c, zachowa si� jednak biernie lub zapomni o dziecku, spowoduje tym samym nowy uraz w jego psychice.
Niekiedy dziecko czuje si� skrzywdzone z b�ahego powodu, bo kto� mu - na przyk�ad � schowa� zabawk�... Nie nale�y zapomina�, �e dzieci mierz� w�asn� miar� rado�� i smutek, dobro i z�o. Do�wiadczony i delikatny nauczyciel nigdy nie zapomina, �e sam by� dzieckiem. Trzeba si� postawi� w po�o�eniu dziecka, przej�� si� jego zmart-weniem i pom�c mu. Niekiedy najbardziej po��-
2�1071
18
19
dan� i cenn� pomoc� jest dla dziecka wsp�czucie i serdeczne zainteresowanie. Ch��d i oboj�tno�� natomiast - to wstrz�s dla dziecka.. ."
Janusz Korczak i Wasyl Suchomli�ski ucz�, �e powinni�my by� w stosunku do dzieci sprawiedliwi. Nie nale�y ich przyt�acza� swym autorytetem, lecz szanowa� godno�� osobist� dziecka. �Jedno z najdelikatniejszych i najtrudniejszych zada� pedagoga - pisze Suchomli�ski - to strzec i rozwija� w dziecku poczucie godno�ci w�asnej".
Dziecko jest bardzo wra�liwe na dobro i z�o, na prawd� i fa�sz. Doros�y potrafi zrozumie�, �e niesprawiedliwo�� mo�e by� nast�pstwem omy�ki � dowodzi Suchomli�ski � dziecko natomiast nie jest w stanie zrozumie� wszystkich komplikacji w �yciu. Niestety, nie wszyscy doro�li maj� poj�cie o prze�yciach duchowych dziecka. .. Dziecko odczuwa bole�nie ka�d� niesprawiedliwo��: i gniewne pokrzykiwanie, i drwin�, i rzucon� jakby mimochodem uwag�, w kt�rej nawet nie ka�dy doro-
s�y wyczuje oboj�tno��; a wszystko to jest spraw� bardzo powa�n�. . ."
W dalszym ci�gu w swoim artykule �List o etyce pedagoga" Suchomli�ski pisze: �Surowo��, brutalno��, wszelkie �sankcje karne� (krzyki, gro�by) opancerzaj� serce cz�owieka, rodz� oboj�tno�� w stosunku do otoczenia i do samego siebie. A oboj�tno�� nie idzie nigdy w parze z prawdziw� szlachetno�ci�. W my�l etyki pedagogicznej dziecko powinno doznawa� tylko dobra i by� przez dobro wychOWywane".
Cz�sto, zajmuje si� Suchomli�ski w swych studiach problemem kary. Niekt�re z jego refleksji na ten t<amat koresponduj� z �Kodeksem s�du kole�e�skiego" Janusza Korczaka, kt�ry dowodzi� :
�Je�eli kto� zrobi� co� z�ego, najlepiej mu przebaczy�. J e�eli zrobi� co� z�ego, bo nie wiedzia�, to ju� wie teraz. Je�eli zrobi� co� z�ego nieumy�lnie, b�dzie w przysz�o�ci ostro�niejszy. Je�eli robi co�
20
z�ego, bo mu si� trudno przyzwyczai�, b�dzie si� stara�. Je�eli zrobi� co� z�ego, bo go nam�wili, ju� si� nie b�dzie s�ucha�.
Je�eli kto� zrobi co� z�ego, najlepiej mu przebaczy�, czeka�, a� si� poprawi."
Wasyl Suchomli�ski r�wnie� dowodzi�, �e w zasadzie nale�y przebaczy� dziecku, kt�re post�pi�o �le przez pomy�k�. Takie przebaczenie dzia�a na najczulszy nerw dzieci�cej mi�o�ci w�asnej, pobudza wol� dziecka, kt�re �wiadomie chce teraz naprawi� sw�j b��d. Dziecko nie tylko szczerze �a�uje, lecz stara si� naprawi� b��d czynem. . . W pewnych okoliczno�ciach przebaczenie powoduje o wiele silniejszy wstrz�s moralny ni� ten, jaki wywo�a�aby w tym wypadku kara.
I Korczak, i Suchomli�ski byli przekonani, �e sta�y przyjacielski kontakt nauczyciela i wychowawcy z dzie�mi przyczynia si� w znacznym stopniu do rozwoju ich osobowo�ci, �e dziesi�tki i setki wi�zi duchowych mi�dzy nauczycielem i uczniem
21
_to w�a�nie owe wi�zi trwa�e, wiod�ce do serc
ludzkich. , 1 � i
Je�eli nauczyciel zosta� przyjacielem dziecka, ie�eli t� przyja�� opromienia szlachetna pasja i d��enie do czego�, co jest �wietlane i m�dre to w sercu dzieci�cym nigdy nie zagnie�dzi si� z�o Je�eli w szko�ach s� dzieci, zdradzaj�ce niepok�j i nieufno��, a niekiedy nawet z�e, przyczyn� jest tu ten jedynie fakt, �e nauczyciele ich me poznali, nie zdo�ali do nich podej�� i zaprzyja�ni� si� z
nimi. , . .
Obaj pedagodzy przywi�zywali du�e znaczenie do gruntownego poznania dzieci, do codziennego ich obserwowania i rejestrowania najdrobniejszych szczeg��w z ich �ycia.
Trzy tysi�ce siedemset stronic licz� notatki, kt�re zrobi� Suchomli�ski w ci�gu ca�ej swojej pracy nauczycielskiej do 1967 roku. Ka�da z tych stronic po�wi�cona jest jednemu cz�owiekowi-uczniowi. Tysi�ce uczni�w o r�nych kolejach losu.
22
23
Ka�dy z nich-to szczeg�lny, jedyny w swoim rodzaju �wiat.
A oto jeszcze jedna my�l, kt�r� wyrazi� Su-chomli�ski w tych samych niemal s�owach, co Janusz Korczak: �Jak lekarz bada mn�stwo czynnik�w, od kt�rych zale�y zdrowie cz�owieka, podobnie pedagog powinien bada� �wiat duchowy dziecka. Dziecko to niepowtarzalna indywidualno��, jego si�y fizyczne i duchowe s� w stanie intensywnego rozwoju. Nasze kontakty z dzieckiem b�d� tylko wtedy oddzia�ywa� wychowawczo, je�eli mamy w r�ku naukowe dane o jego osobowo�ci, je�eli nie zadowalamy si� przypadkowymi sukcesami, lecz pos�ugujemy si� analiz� naukow�".
Suchomli�skiego i Korczaka ��czy �kult" ksi��ki, obaj uwa�aj�, �e dzie� sp�dzony bez ksi��ki zosta� zmarnowany. �Szko�a - to przede wszystkim ksi��ka i �ywe stosunki mi�dzyludzkie - pisa� Su-chomli�ski. � Ksi��ka jest pot�nym or�em, bez niej czu�bym si� jak niemowa lub j�ka�a; nie
zdo�a�bym powiedzie� m�odemu sercu nawet setnej cz�ci tego, co trzeba powiedzie� i co m�wi�. M�dra, podyktowana szczerym natchnieniem ksi��ka niejednokrotnie decyduje o losie cz�owieka". Biblioteka szkolna w Paw�yszu liczy�a 18 tysi�cy ksi��ek, a osobista biblioteka Suchomli�skiego - 19 tysi�cy. By�y w�r�d nich tak�e najwybitniejsze dzie�a literatury polskiej. Wasyl Suchomli�ski, cz�owiek wysoce wykszta�cony, czyta� w oryginale ksi��ki w kilku j�zykach. W oryginale tak�e przeczyta� i �Treny" Kochanowskiego, i dzie�a Mickiewicza, i ksi��ki Korczaka. W szkole paw�ysza�-skiej wisz� listy ksi��ek, kt�re Suchomli�ski radzi� m�odzie�y przeczyta� kilka razy. Spisy te poprzedza nast�puj�cy apel: �Dziewcz�ta i ch�opcy! Oto tytu�y ksi��ek, kt�re wesz�y do skarbnicy d�br kulturalnych ludzko�ci. Trzeba je przeczyta� kilkakrotnie. Ksi��ki te naucz� was, jak nale�y �y�, otworz� wam oczy na pi�kno literatury". Wspaniali pedagodzy J. Korczak i W. Suchom-
24
25
li�ski zaszczepiali dzieciom mi�o�� do pracy i szacunek do ludzi pracy.
��y�e�? Ile przeora�e�? Ile wypiek�e� chleb�w dla ludzi? Ile zasia�e�? Zasadzi�e� drzew? Ile u�o�y�e� cegie� pod budow�, zanim odejdziesz? Ile przyszy�e� guzik�w, �ata�e�, cerowa�e�, ile lepiej-gorzej wypra�e� zbrukanej bielizny? Komu i ile ciep�a ? Jaka by�a twoja s�u�ba? Jakie nag��wki rozdzia��w twej drogi?" Tyle Korczak. Ile� podobnych my�li znajdziesz, Czytelniku, w niniejszej ksi��ce!
Pisali nie tylko dla wychowawc�w, lecz tak�e wiele dla dzieci. Jest w tym widocznie jaka� prawid�owo��, �e wybitni wychowawcy s� jednocze�nie pisarzami.
Obaj nie zalecali gotowych recept wychowawczych, nie narzucali swego zdania, lecz opowiadali o swojej pracy i obserwacjach. Mogliby�my przytoczy� jeszcze wiele fakt�w �wiadcz�cych o pokrewie�stwie duchowym obu pedagog�w, ale ilustru-
j� je chyba wystarczaj�co te, kt�re ju� przytoczyli�my.
Wasyl Suchomli�ski ceni� wysoko spu�cizn� pedagogiczn� i tw�rczo�� literack� Janusza Kor-czaka, w czym tkwi r�wnie� si�gaj�ca g��boko prawid�owo��. Czytaj�c niniejsz� ksi��k� czytelnicy przekonaj� si� o tym niew�tpliwie.
Ca�e �ycie, do ostatniego tchnienia obaj po�wi�cili dzieciom. Obu im faszyzm odebra� wszystko - zdrowie, �ycie, dzieci. I obaj �yj� nadal w swoich ksi��kach, w pedagogach id�cych w ich �lady, w swoich uczniach.
Ewa Rubie�czyk
Przeds�owie
Szanowni Czytelnicy, koledzy-nauczyciele, wy chowawcy, dyrektorowie szk�!
Ksi��ka ta jest owocem d�ugich lat pracy w szkole, zrodzi�a si� z rozmy�la�, trosk, niepokoj�w, prze�y�.
Trzydzie�ci trzy lata ci�g�ej pracy w szkole wiejskiej da�y mi szcz�cie wielkie i niepor�wnane. Po�wi�ci�em swe �ycie dzieciom i my�l�, �e zatytu�owawszy sw� ksi��k� po d�u�szym zastanowieniu �Me serce - dzieciom", mia�em do tego prawo. Zamierzam opowiedzie� pedagogom - i tym, co obecnie pracuj� w szkole i tym, kt�rzy z czasem ich zast�pi� � o d�ugim okresie swego �ycia, okresie dziesi�cioletnim. Zaczyna si� takie szkolne dziesi�ciolecie w dniu, w kt�rym maluch - nierozumny jeszcze, jak to cz�sto m�wimy my, nauczyciele -przychodzi do szko�y i trwa do owego uroczystego momentu, kiedy to ch�opiec czy dziewczyna odbiera z r�k dyrektora �wiadectwo dojrza�o�ci, by
28
i�� odt�d o w�asnych si�ach drog� cz�owieka Pracy. Jest to okres, w kt�rym kszta�tuje si� cz�owiek, okres b�d�cy zarazem du�� cz�ci� �ycia nauczy-ciela. Co w moim �yciu by�o najwa�niejsze? Bec zastanowienia odpowiadam : m i � o � � do d 0 *e c i.
Mo�liwe, szanowny Czytelniku, �e z czyms si^ \f mojej ksi��ce nie zgodzisz, �e to czy owe wy<^ ci si� dziwne, nawet dziwaczne, wi�c zastr^e9ai� si� z g�ry, �e nie nale�y uwa�a� tej ksi��ki 2:� uniwersalny podr�cznik nauczania dzieci i �d �y, ch�opc�w i dziewcz�t. M�wi�c j�zykiem gogiki, przedmiotem ksi��ki jest wychowaH*e P�^ zaszkolne (inaczej - praca wychowawcza ^ �cis�ym tego s�owa znaczeniu). Nie stawia�em sobie 2� zadanie bada� takiej formy nauczania, jak lekcja, nie wnikam we wszystkie dydaktyczne szC^e<3�^ procesu opanowania podstaw wiedzy. A bet wiek kich s��w, m�wi�c zwyczajnie, po ludzku, po�wi�s. cam sw� ksi��k� sercu nauczyciela. Stara�em si^ opowiedzie�, jak nale�y wprowadza� ma�ego cz�owieka w �wiat poznania otaczaj�cej go rzeczywis-* to�ci, jak mu pom�c w nauce, u�atwi� mu Prac^ umys�ow�, jak rozbudzi� i zaszczepi� w jego duszy szlachetne uczucia, jak wpoi� mu poczucie 9�cL no�ci w�asnej, wiar� w dobro w cz�owieku, ilk nii�o�� do rodzinnej ziemi radzieckiej, posiac �wie�ym umy�le i wra�liwym sercu i
pierwsze ifciarna wierno�ci szczytnym idea�o'*1 niunizmu.
W ksi��ce, kt�r� bierzesz do r�k, m�j niku, mowa jest o pracy wychowawczej w
29
wczesnoszkolnym, innymi s�owy, wprowadzi ci� ta ksi��ka w �wiat dziecka. A dzieci�stwo, �wiat dziecka, jest �wiatem szczeg�lnym. Dzieci maj� w�asne poj�cia dobra i z�a, uczciwo�ci i nieuczciwo�ci, godno�ci ludzkiej, maj� te� w�asne kryteria pi�kna, nawet w�asn� miar� czasu, w dzieci�stwie bowiem dzie� wydaje si� rokiem, a rok - wieczno�ci�. Korzystaj�c z dost�pu do fantastycznego zamku, kt�ry zwie si� Dzieci�stwem, zawsze uwa�a�em, �e musz� sta� si� w pewnym sensie dzieckiem. Tylko pod tym warunkiem dzieci nie patrz� na nas jak na kogo�, kto przedosta� si� przypadkowo za bram� ich bajecznego �wiata, jak na str�a, co pilnuje tego �wiata, str�a, kt�remu oboj�tne jest, co si� w tym �wiecie dzieje.
I jeszcze jedno zastrze�enie w zwi�zku z tre�ci� ksi��ki i charakterem moich do�wiadcze�. Cztery ni�sze klasy szko�y podstawowej - to przede wszystkim tw�rcza praca jednego nauczyciela. Pomin��em wi�c �wiadomie prac� zespo�u nauczycielskiego i rodzic�w. Gdyby celem moim by�o wszystko to ogarn��, ksi��ka rozros�aby si� nadmiernie. Nie spos�b by�o jednak w ksi��ce o dzieci�stwie nie powiedzie� nic o domach, z kt�rych wysz�y dzieci, o ich rodzicach. Gdybym w ca�ej pe�ni i wiernie nie scharakteryzowa� ich warunk�w domowych, niezrozumia�y by�by kierunek, jaki nada�em ca�emu systemowi pracy wychowawczej. Wierz� niez�omnie w pot�g� wychowania, w to, w co wierzyli N. K. Krupska, A. S. Makarenko i inni wybitni pedagodzy.
�Szko�a rado�ci�
Dyrektor szko�y
Po dziesi�ciu latach pracy nauczycielskiej zosta�em mianowany dyrektorem szko�y �redniej w Paw�yszu. Tutaj w�a�nie ukszta�towa�y si� ostatecznie moje przekonania pedagogiczne, gromadzone w ci�gu pierwszych dziesi�ciu lat pracy nauczycielskiej. Tutaj w�a�nie zapragn��em ujrze� ich wcielenie w �ywej tw�rczo�ci pedagoga.
Im bardziej si� stara�em wprowadza� swoje przekonania w �ycie, tym lepiej u�wiadamia�em sobie fakt, �e kierowa� procesem dydaktycznym i prac� wychowawcz� - to ��czy� rozwi�zywanie zada� ideologicznych i organizacyjnych w ramach ca�ej szko�y z przyk�adem osobistym, dawanym w pracy. Rola dyrektora szko�y jako organizatora zespo�u nauczycielskiego niezmiernie wzrasta, je�eli nauczyciele widz� w jego pracy wz�r wysokiej kultury pedagogicznej, widz� w nim bezpo�redniego wychowawc� dzieci.
Wychowanie jest przede wszystkim sta�ym kontaktem duchowym nauczyciela i dziecka. Wiel-
31
ki pedagog rosyjski K. D. Uszynski (1824-1870) nazywa� dyrektora g��wnym wychowawc� szko�y. W jaki spos�b pe�ni dyrektor funkcje g��wnego wychowawcy?
Wychowywa� dzieci z pomoc� nauczycieli, by� nauczycielem nauczycieli, uczy� wiedzy i sztuki wychowania - to bardzo wa�na, ale jedna tylko strona z�o�onego procesu kierowania szko��. Je�eli g��wny wychowawca tylko uczy, jak wychowywa� dzieci, nie wchodz�c z nimi w bezpo�redni kontakt, przestaje by� wychowawc�.
Ju� w pierwszych tygodniach swojej pracy dyrektorskiej nabra�em dzi�ki pewnym faktom przekonania, �e droga do serc dzieci�cych b�dzie dla mnie zawsze zamkni�ta, je�eli nie po��cz� nas wsp�lne zainteresowania, pasje, d��enia. Bez bezpo�redniego, wychowawczego oddzia�ywania na dzieci zatrac�, jako dyrektor, najwa�niejszy walor nauczyciela-wychowawcy - zdolno�� wczuwania si� w �wiat duchowy dzieci. Zazdro�ci�em wychowawcom klas, �e s� zawsze razem z dzie�mi. Oto odbywa z nimi wychowawca szczer� rozmow�, wybiera si� ze swoimi wychowankami do lasu, nad rzek�, w pole do pracy. Dzieci oczekuj� z niecierpliwo�ci� dnia, w kt�rym p�jd� na wycieczk�, b�d� gotowa� kasz� i �owi� ryby, sp�dz� noc pod go�ym niebem wpatruj�c si� w migotanie gwiazd. A dyrektor pozostaje jakby poza nawiasem. Zmuszony jest jedynie organizowa�, doradza�, dostrzega� i naprawia� b��dy, popiera� wszystko, co po�yteczne, i zabrania� tego, co niepo��dane.
32
Rzecz jasna, nie spos�b si� bez tego obej��, ale nie zadowala�a mnie ta praca.
Znam wielu �wietnych dyrektor�w, kt�rzy w swych szko�ach bior� �ywy udzia� w pracy wychowawczej. S� w tej pracy prawdziwymi mistrzami, a ich lekcje s�u�� nauczycielom za wz�r. Czynnie uczestnicz� w �yciu i dzia�alno�ci organizacji pionierskich i komsomolskich. Niejednego nauczy si� od nich i nauczyciel, i wychowawca klasy. Wydawa�o mi si� wszak�e i obecnie utwierdzi�em si� jeszcze w tym przekonaniu, �e stopie� najwy�szy w sztuce wychowawstwa � to bezpo�redni i bardzo d�ugotrwa�y udzia� dyrektora szko�y w �yciu jednego z podstawowych zespo��w uczniowskich. Chcia�em by� z dzie�mi, razem z nimi cieszy� si� i smuci�, czu� t� wi� z dzieckiem, kt�ra daje wychowawcy najwy�sz� rozkosz tw�rczej pracy. Od czasu do czasu pr�bowa�em w��czy� si� do �ycia tej czy innej grupy dzieci�cej: szed�em z dzie�mi do pracy, albo na wypraw� po kraju, je�dzi�em na wycieczki, pomaga�em stwarza� t� jedyn� w swoim rodzaju rado��, bez kt�rej nie spos�b sobie wyobrazi� pe�nowarto�ciowe wychowanie.
Ale i ja, i dzieci odczuwali�my jak�� sztuczno�� w tych naszych kontaktach. Nie dawa�o mi to spokoju, �e sytuacja pedagogiczna zosta�a niejako umy�lnie stworzona, gdy� dzieci zdawa�y sobie spraw�, �e b�d� z nimi tylko przez pewien czas. Prawdziwa wi� duchow� wytwarza si� wtedy, kiedy nauczyciel staje si� na d�ugo przyjacielem i towarzyszem dziecka, je�eli zgadzaj� si� z
33
sob� i ��cz� ich wsp�lne sprawy. Czu�em, �e potrzebna mi jest taka wi� nie tylko po to, bym dost�pi� rado�ci tw�rczej pracy, ale tak�e dlatego, �eby uczy� swoich koleg�w wiedzy i sztuki wychowania. �ywy, bezpo�redni, codzienny kontakt z dzie�mi jest �r�d�em my�li, odkry� pedagogicznych, rado�ci, smutk�w, rozczarowa�, bez kt�rych tw�rczo�� w naszej pracy jest. nie do pomy�lenia. Przyszed�em do wniosku, �e g��wny wychowawca musi by� wychowawc� niewielkiego zespo�u dzieci�cego, przyjacielem i towarzyszem dzieci. Nabra�em tej pewno�ci na podstawie przekona� pedagogicznych, jakie sobie wyrobi�em jeszcze przed prac� w Paw�ysza�skiej szkole.
Ju� w pierwszych latach pracy pedagogicznej zrozumia�em, �e prawdziwa szko�a � to nie tylko miejsce, w kt�rym dzieci zdobywaj� wiadomo�ci i umiej�tno�ci. Uczenie si� to bardzo wa�na, lecz nie jedyna sfera dzieci�cego �ycia duchowego. Im d�u�ej przygl�da�em si� temu, co przyzwyczaili�my si� wszyscy nazywa� procesem dydaktyczno-wychowawczym, tym bardziej utwierdza�em si� w przekonaniu, �e prawdziwa szko�a - to wielostronne �ycie duchowe grupy dzieci�cej, w kt�rej wychowawc� i wychowanka ��czy mn�stwo zainteresowa� i pragnie�. Cz�owiek, kt�ry spotyka si� z uczniami tylko na lekcjach, zasiadaj�c po jednej stronie sto�u nauczycielskiego, gdy uczniowie siedz� po drugiej, cz�owiek taki nie zna dzieci�cej duszy. A kto nie zna dziecka, ten nie mo�e by� wychowawc�. Na siedem zamk�w zamkni�te s�
3�1071
34
przed nim my�li, uczucia, pragnienia dzieci. St� nauczycielski staje si� murem, spoza kt�rego nauczyciel idzie do �natarcia" na �przeciwnika" czyli uczni�w; ale najcz�ciej st� ten przekszta�ca siew obl�on� twierdz�, kt�r� �przeciwnik" bierze g�odem, a ukrywaj�cy si� w niej �w�dz" czuje si� tak, jakby mia� skr�powane r�ce i nogi.
Smutne to, ale zdarza si�, �e nawet znaj�cy sw�j przedmiot nauczyciele w roli wychowawc�w prowadz� niekiedy zaci�te wojny tylko dlatego, �e �adna wi� duchowa nie ��czy ich z uczniami, �e dusza dziecka jest przed nimi zamkni�ta. Wzajemna nieufno�� i podejrzliwo�� - to g��wna przyczyna spaczonych, niedopuszczalnych stosunk�w, jakie wytwarzaj� si� w poszczeg�lnych szko�ach mi�dzy uczniem i nauczycielem; nauczyciel nie odczuwa niekiedy ukrytych drgnie� duszy dzieci�cej, nie doznaje dzieci�cych rado�ci i smutk�w, nie usi�uje wyobrazi� sobie, co by my�la� i czu� na miejscu dziecka.
Wybitny polski pedagog Janusz Korczak (1878-1942) w jednym ze swych list�w pisze, �e trzeba si� wznie�� do �wiata duchowego dziecka, a nie zni�a� si� do niego. Bardzo subtelne spostrze�enie i my, nauczyciele, powinni�my my�l t� zg��bi�. Nie idealizuj�c dziecka, nie przypisuj�c mu �adnych cudownych w�a�ciwo�ci prawdziwy pedagog musi si� liczy� z faktem, �e dzieci�ca apercepcja �wiata, emocjonalna i duchowa reakcja dziecka na otaczaj�c� je rzeczywisto�� odznacza si� szczeg�ln� jasno�ci�, subtelno�ci� i bezpo�red-
35
nio�ci�. Ka��c nauczycielowi wznie�� si� do �wiata duchowego dziecka Janusz Korczak ma na my�li konieczno�� wnikliwego zrozumienia i odczucia tego, jak dziecko poznaje �wiat, poznaje swym umys�em i sercem.
Jestem g��boko przekonany, �e s� pewne walory duchowe, bez kt�rych cz�owiek nie b�dzie prawdziwym wychowawc�, a z walor�w tych stawiam, na pierwszym miejscu umiej�tno�� wnikania w �wiat duchowy dziecka. Tylko ten zostanie prawdziwym nauczycielem, kto nigdy nie zapomina, �e sam by� dzieckiem. Niestety, wielu nauczycieli (dzieci, zw�aszcza starsze, r�nie ich przezywaj� za ich osch�o��) zapomina, �e ucze� to przede wszystkim �ywy cz�owiek, kt�ry wkracza w �wiat poznania, tw�rczo�ci i stosunk�w mi�dzyludzkich. W procesie wychowawczym nie ma rzeczy nie powi�zanych z sob� i dzia�aj�cych w oderwaniu od tych powi�za�. Lekcja to bardzo wa�na forma organizacyjna, s�u��ca procesowi poznania �wiata przQz uczni�w. Od sposobu, w jaki dzieci poznaj� �wisrt, od przekona�, jakie si� w nich kszta�tuj�, zale�y ca�okszta�t ich �ycia duchowego. Ale poznanie �wiata to nie tylko opanowanie wiedzy. Niestety, wielu nauczycieli mierzy i ocenia �wiat duchowy dziecka jedynie na podstawie stopni i Punkt�w i dzieli wszystkich uczni�w na dwie kategorie, na tych, co odrabiaj� i nie odrabiaj� lekcji.
Je�eli w takim niekorzystnym �wietle ukazuje si� nam nauczyciel, kt�ry pod jednym tylko k�tem
widzenia patrzy na ta^ bardzo wielostronne �ycie duchowe dziecka, to c� powiemy o dyrektorze sprowadzaj�cym swoj� rol� jedynie do sprawowania kontroli nad prac� iiauczycieli, do udzielania w por� �instrukcji og�lnych", do przyzwalania i zakazywani^? Widz� go w jeszcze bardziej niekorzystnym �wietle i ja safn �le si� czu�em w takiej roli. Cierpi^em' kiedy przychodzi�em czasem do uczni�w, a ci bardzo byli czym� zaj�ci wraz ze swoim wycfrowawca-- Zwracam si� do nich, ale nie dostrzegaj� mnie: dzieci maj� swoje bogate �ycie duchowe, W kt�rym uczestniczy ich wychowawca, ��cz� ich wsp�lne tajemnice. Czy potrzebny jest taki dyrektor szko�y? Nie, w �adnym razie. Anachroniczne s3 iuz dzisiaj metody i formy kierownictwa wyt^orzone w szkole przedrewolucyjnej, w kt�rej dyrektor by� w�a�ciwie inspektorem kontroluj�cym nauczycieli, urz�dnikiem-administratorem, obowi�zany01 czuwa�, czy nauczyciel w�a�ciwie realizuje program, czy nie powiedzia� czego� zb�dnego lub mylne9�-
W toku Pracy tak trudnej jak wychowawcza w oczach nauczycieli powinien si� tworzy�, dojrzewa� i utrW^� zapas najlepszych do�wiadcze�, realizuj�cych post�powe koncepcje pedagogiczne -oto zasadnicze zadanie w kierowaniu szko�� nowoczesn�. Tef- kto ten zapas do�wiadcze� tworzy, ten, kt�ry w pracy daje przyk�ad innym wychowawcom, powinien by� dyrektorem szko�y. Bez takiego dyi'e^tora' najlepszego wychowawcy, nie spos�b wyo�razi� sobie dzisiaj szko�y. Wychowa-
37
nie to przede wszystkim wiedza o cz�owieku. Bez znajomo�ci dziecka, jego rozwoju umys�owego, my�lenia, zainteresowa�, upodoba�, zdolno�ci, zadatk�w na przysz�o��, sk�onno�ci, nie ma mowy o wychowaniu. Podobnie jak lekarz naczelny szpitala nie b�dzie prawdziwym lekarzem bez w�asnych pacjent�w, tak samo dyrektor szko�y nie mo�e kierowa� wychowawcami, je�eli nie ma w�asnych wychowank�w. W�asnych, czyli takich, z kt�rymi od pierwszych dni ich pobytu w szkole a� do wr�czenia im �wiadectw dojrza�o�ci przebywa ca�� drog� szczebel po szczeblu, troszczy si� bezpo�rednio o ich rozw�j umys�owy, duchowy, estetyczny, emocjonalny, fizyczny, ma wsp�lne z nimi zainteresowania duchowe i dzieli si� w�asnymi zdobyczami duchowymi.
Kto jest g��wn� osob� w szkole? W jakiej sferze procesu wychowawczego dyrektor powinien �wieci� przyk�adem innym wychowawcom? G��wn� osob� w szkole jest wychowawca podstawowego zbioru uczni�w, klasy. Jest i nauczycielem daj�cym uczniom wiedz�, i przyjacielem dzieci, i kierownikiem ich wielostronnego rozwoju duchowego. Nauczanie to tylko jeden z p�atk�w tego kwiatu, kt�ry nazywa si� wychowaniem w szerokim tego s�owa znaczeniu. W wychowaniu nie ma rzeczy g��wnych i podrz�dnych, podobnie jak nie ma p�atka g��wnego w�r�d wielu innych sk�adaj�cych si� na pi�kno kwiatu. W-wychowaniu wszystko jest jednakowo wa�ne - i lekcja, i pozalekcyjne rozwijanie r�nych zainteresowa� dzieci�-
38
cych, i stosunki wzajem*12 mi�dzy wychowankami w grupie.
Po sze�ciu latach pr^W na stanowisku dyrektora szko�y zosta�em wychowawc� klasy. Zaznacz� tu, �e nie jest to jedyW spos�b utrzymywania bezpo�redniego kontakt*1 duchowego dyrektora z wychowankami. Ale w konkretnych warunkach spos�b ten wyda� mi si� najbardziej celowy. Prac� w charakterze bezpo�rednie9� wychowawcy zbioru uczni�w uwa�am za d�a9�trWa�e do�wiadczenie, prowadzone w warunkach naturalnych.
Swoj� opowie�� o ty*11- co [ Jak robi�em przez szereg lat, poprzedz� 0J11owieniem Jeszcze jednej wa�nej tezy, od kt�rej W znacznym stopniu zale�y przedmiot i kierunek cb�ia�aln0�ci Praktycznej. W kszta�towaniu osobowo�� wyj�tkowo wa�n� rol� odgrywaj� lata dzieci�stw wiek przedszkolny i m�odszy wiek szkolny. Ca�kowit� s�uszno�� mia� wielki pisarz i pedagog P- To�stoj dowodz�c, �e od urodzenia do lat pi�ciu d^iecko bierze od otoczenia o wiele wi�cej dla swe(T� rozumu, uczu�, woli i charakteru ni� potem jtl� do konca �Vda- Powt�rzy� t� my�l tak�e pedag�9 radziecki A. S. Ma-karenko: cz�owiek b�dzie ty**- czym sie- sta� do wieku lat pi�ciu.
Janusz Korczak, cz^wiek � wyj�tkowo wielkiej warto�ci moralnej, Pisa� w ksi��ce �Kiedy zn�w b�d� ma�y", �e nic wiadomo, czy ucze� zyskuje wi�cej, kiedy patr^ na tablic�, czy kiedy nieprzezwyci�ona si�a (*i�a s�o�ca, kt�ra ka�e si� obraca� g��wce s�oneczr>>ka) zmusza go, by sp�j-
I
39
rzal w okno. Co jest dla niego po�yteczniejsze, wa�niejsze w tej chwili - �wiat logiczny uj�ty w ciasne ramy czarnej tablicy czy �wiat przesuwaj�cy si� za szybami? Nie zadawajcie duszy cz�owieka gwa�tu, obserwujcie uwa�nie wed�ug jakich naturalnych praw przebiega rozw�j ka�dego dziecka, jakie s� jego cechy, pragnienia, potrzeby.
Na ca�e �ycie zapami�ta�em te s�owa z ma�ej, napisanej po polsku ksi��eczki w szarej ok�adce. Kiedy w nied�ugi czas po wojnie dowiedzia�em si� o bohaterskiej �mierci Janusza Korczaka, uzna�em jego s�owa za nakaz na ca�e swoje �ycie. Janusz Korczak by� wychowawc� w sieroci�cu, w getcie warszawskim. Hitlerowcy skazali dzieci na zag�ad� w piecach Treblinki. Kiedy zaproponowano Korczakowi wyb�r mi�dzy �yciem bez dzieci lub �mierci� razem z dzie�mi, wybra� bez wahania i w�tpliwo�ci �mier�. �Panie Goldszmit - powiedzia� do niego gestapowiec - znamy pana jako dobrego lekarza, nie musi pan i�� koniecznie do Treblinki". �Sumieniem nie handluj�" - odrzek� Janusz Korczak. Jak bohater poszed� na �mier� razem z dzie�mi, uspokaja� je, stara� si�, by nie zakrad� si� do serc dzieci�cych strach oczekiwania na �mier�. �ycie Janusza Korczaka, jego bohaterska �mier� �wiadcz�ca o niezwyk�ej sile i czysto�ci moralnej tego cz�owieka, by�y dla mnie �r�d�em natchnienia. Zrozumia�em, �e chc�c by� prawdziwym wychowawc� dzieci musz� im odda� swe serce.
K. D. Uszynski pisa�, �e mo�emy bardzo kocha� cz�owieka, z kt�rym stale przebywamy, i nie od-
40
ej mi�o�ci' a� wreszcie jakie� nieszcz�cie i ca�� g��bi� naszego przywi�zania. Cz�owjek mo�e prze�y� ca�e �ycie i nie wiedzie�, jak barc}2o kocha� swoj� ojczyzn�, je�eli przypadek, na pr^v k�ad oderwanie od kraju na d�ugo, nie wydob�dzie na jaw ca�ej pot�gi tej mi�o�ci. Przypominaj� mi si� zawsze te s�owa, kiedy przez d�u�szy czas hie widz� dzieci, nie dziel� ich rado�ci i smutk�w. Z ka�dym rokiem utwierdza�em si� coraz bardziei w przekonaniu, �e jedn� z zasadniczych cech kui tury pedagogicznej jest oddanie dzieciom. Uc^u ciom, jak mawia� K. S. Stanis�awski, �rozkazywa� me wolno", ale nauczyciel, wychowawca musi mj. mo wszystko podnosi� w�asn� kultur� uczu� jak0 najistotniejsz� dla wysokiej kultury pedagogiczny Je�eli brak sta�ego kontaktu duchowego mje dzy nauczycielem i uczniem, je�eli �aden z nich nie stara si� wnikn�� w �wiat my�li, uczu� i pr?;e. zyc drugiego, nie mo�e by� mowy o kultur2e emocji, jako kulturze na wskro� pedagogiczny Jednym z g��wnych �rodk�w rozwijania w sohie uczu� pedagoga jest nawi�zywanie z dzie�mi kon takt�w emocjonalnych w zjednoczonym i zgodnyTO zespole, w kt�rym nauczyciel nie tylko poucza lecz jest r�wnie� przyjacielem i towarzyszem Na' wi�zywanie tych kontakt�w emocjonalnych jest memozliwe, je�eli nauczyciel spotyka si� z dzieci� tylko na lekcji, a dzieci odczuwaj� oddzia�ywany jego osobowo�ci tylko w klasie.
Rzecz jasna, nie woin0 prZeciwstawi�c ��wiata logicznego uj�tego w ciasne ramy czaow
41
tablicy" i ��wiata przesuwaj�cego si� za szybami". Nie wolno dopu�ci�, by zrodzi�a si� bodaj my�l, �e obowi�zkowe nauczanie jest gwa�tem zadawanym duszy cz�owieka, tablica szkolna � ujarzmieniem wolno�ci dziecka i tylko �wiat za oknami -prawdziw� wolno�ci�.
Pracuj�c przez szereg lat jeszcze przed rozpocz�ciem pracy w szkole Paw�ysza�skiej przekonywa�em si� wielokrotnie, �e w �yciu dziecka olbrzymi� rol� gra nauczyciel czterech klas pocz�tkowych. Powinien by� tak samo bliskim i drogim dziecku cz�owiekiem, jak matka. Wiara ma�ego ucznia w nauczyciela, wzajemne zaufanie ��cz�ce wychowawc� i wychowanka, idea� cz�owiecze�stwa, kt�ry widzi dziecko w swoim wychowawcy -to elementarne i jednocze�nie najbardziej z�o�one i najm�drzejsze zasady wychowania; opanowawszy je nauczyciel stanie si� prawdziwym przewodnikiem duchowym ucznia. Jeden z najwi�kszych walor�w wychowawcy - to dobro�, g��boka mi�o�� do dzieci, mi�o��, w kt�rej serdeczno�� ��czy si� z rozumn� w stawianiu wymaga� surowo�ci� ojca i
matki.
Dzieci�stwo, ten taki wa�ny okres w �yciu ludzkim, nie jest przygotowaniem do przysz�ego �ycia, lecz prawdziwym �yciem, barwnym i tym jednym jedynym, w�asnym. Jak up�ywa�o dzieci�stwo, kto prowadzi� dziecko za r�k� w jego pierwszych latach, co z otaczaj�cego je �wiata wesz�o do jego rozumu i serca - wszystko to zdecydowanie przes�dza, iakim cz�owiekiem b�dzie dzi-
42
siejszy malec. W przedszkolnym i m�odszym wieku szkolnym kszta�tuje si� charakter, spos�b my�lenia i j�zyk cz�owieka. Mo�liwe, �e wszystko, co przenosi si� do umys�u i serca dziecka z ksi��ki, podr�cznika, lekcji, zawdzi�czamy w�a�nie temu, �e tu� obok jest to �rodowisko, ten �wiat, w kt�rym malec stawia nie�atwe kroki od urodzenia a� do chwili, kiedy sam potrafi otworzy� i przeczyta� ksi��k�.
W dzieci�stwie zaczyna si� d�ugotrwa�y proces poznania umys�em i sercem tych walor�w duchowych, na kt�rych opiera si� moralno�� komunistyczna: gor�cego umi�owania Ojczyzny, gotowo�ci do po�wi�cenia �ycia za Jej szcz�cie, wielko�� i pot�g�.
Przez trzydzie�ci trzy lata bada�em s�ownictwo dzieci w m�odszym, �rednim i starszym wieku szkolnym oraz ludzi doros�ych. I dokona�em zdumiewaj�cego odkrycia. Siedmioletnie dziecko ze zwyk�ej rodziny ko�cho�nika (ojciec i matka maj� wykszta�cenie �rednie, w domu jest biblioteczka licz�ca 300-400 ksi��ek) rozpoczynaj�c nauk� w szkole rozumie i odczuwa zabarwienie emocjonalne 3 - 3,5 tys. wyraz�w j�zyka ojczystego, z czego 1,5 tys. stanowi jego s�ownik u�ytkowy. Robotnik, ko�cho�nik z wykszta�ceniem �rednim w wieku 45-50 lat rozumie i odczuwa zabarwienie emocjonalne 5-5,5 tys. wyraz�w j�zyka ojczystego, z czego najwy�ej 2-2,5 tys. stanowi jego s�ownik u�ytkowy. Fakt ten dowodzi wymownie, jakie znaczenie maj� lata dzieci�ce w �yciu cz�owieka.
43
Niew�tpliwa prawda, �e przedszkolny i m�odszy wiek szkolny wp�ywa w znacznym stopniu decyduj�co na przysz�o�� cz�owieka, nie wyklucza bynajmniej mo�liwo�ci reedukacji w wieku dojrzalszym. Jak du�e s� mo�liwo�ci reedukacji, dowi�d� doskonale w swoich do�wiadczeniach pedagog radziecki A. S. Makarenko, kt�ry przywi�zywa� zreszt� wyj�tkowe znaczenie do wieku m�odszego. Je�eli p�jdziemy w pracy wychowawczej drog� w�a�ciw�, nie b�dziemy zmuszeni poprawia� b��d�w pope�nionych na etapie wczesnego dzieci�stwa wychowank�w, gdy� b��d�w tych nie pope�nimy i unikniemy tym samym konieczno�ci reedukacji.
Pracuj�c na stanowisku dyrektora szko�y z b�lem serca stwierdza�em, jak bardzo wypacza niekiedy nauczyciel naturalny bieg �ycia dzieci widz�c wychowanie w tym jedynie, by wbi� im do g�owy jak najwi�cej informacji.
Rzeczywi�cie a� przykro patrze�, jak naturalny bieg �ycia dziecka ulega wypaczeniu nie tylko na lekcjach, ale r�wnie� w tych godzinach pozalekcyjnych, kiedy cz�� dzieci wykonuje prac� domow� w pomieszczeniach szkolnych. S� niestety takie szko�y, w kt�rych po pi�ciu-sze�ciu lekcjach dzieci pozostaj� jeszcze na cztery do pi�ciu godzin i zamiast bawi� si� i odpoczywa� w otoczeniu przyrody, znowu przesiaduj� nad ksi��kami. W rezultacie pobyt dzieci w szkole to dla nich nie ko�cz�ca si� i wyczerpuj�ca lekcja. Nale�y temu po�o�y� kres! Grupy i szko�y z tzw. dniem przed-
44
�u�onym zosta�y pomy�lane jako bardzo warto�ciowa forma wychowania. W�a�nie dzi�ki nim wychowawca mo�e nawi�zywa� z dzie�mi ow� sta�� wi� duchow�, bez kt�rej nie spos�b zak�ada� podwaliny wysokiej kultury uczu�. Na nieszcz�cie, ta doskona�a koncepcja bywa cz�sto wypaczana i dziecko w grupie z dniem przed�u�onym tak samo jak na lekcjach siedzi w �awce od dzwonka do dzwonka, co je wyczerpuje. A dlaczego tak si� dzieje? Dlatego, �e wyprowadzi� dzieci na ��k�, poby� z nimi w lesie czy parku to sprawa znacznie trudniejsza ni� odby� lekcj�.
Wielka szkoda, �e pozytywne do�wiadczenie najlepszych szk� z dniem przed�u�onym, dobrze uog�lnione w literaturze pedagogicznej, znalaz�o w wielu szko�ach tak ma�e zastosowanie. G��wn� przyczyn� jest tu s�aba na og� praca wychowawcza (w �ci�lejszym tego s�owa znaczeniu).
�yjemy w epoce, w kt�rej bez opanowania pewnej wiedzy nie do pomy�lenia jest ani praca, ani elementarna kultura stosunk�w mi�dzyludzkich, ani wykonywanie obowi�zk�w obywatelskich. Uczenie si� nie mo�e by� �atw� i przyjemn� gr� dostarczaj�c� samej tylko przyjemno�ci i rozrywki. W�dr�wka przez �ycie, czekaj�ca podrasta-j�cego obywatela, nie b�dzie przyjemnym spacerem po g�adkiej drodze. Musimy wychowa� ludzi wysoce wykszta�conych, pracowitych, zahartowanych, gotowych przezwyci�a� trudno�ci r�wnie powa�ne jak te, kt�re przezwyci�yli ich ojcowie,
45
dziadkowie i pradziadkowie. Poziom wiedzy m�odego cz�owieka w ostatnim �wier�wieczu naszego stulecia b�dzie bez por�wnania wy�szy ni� ten, jaki wykazywa�a m�odzie� w poprzednich dziesi�cioleciach. Im wi�cej trzeba b�dzie opanowywa� informacji, tym bardziej liczy� si� nale�y z natur�, z organizmem ludzkim w czasie bujnego wzrostu, rozwoju i kszta�towania osobowo�ci - w dzieci�stwie. Cz�owiek zawsze by� i pozostanie synem natury, a ta jego wi� z natur� powinna by� pomocna w udost�pnieniu mu skarb�w kultury duchowej. Otaczaj�cy dziecko �wiat jest przede wszystkim �wiatem przyrody z bezgranicznym bogactwem zjawisk i pi�kna. Natura jest w�a�nie tym odwiecznym �r�d�em zasilaj�cym umys� dziecka. Jednocze�nie wzrasta z ka�dym rokiem rola tych element�w �rodowiskowych, kt�re zwi�zane s� ze stosunkami mi�dzyludzkimi i z prac�.
Proces poznania otaczaj�cej nas rzeczywisto�ci jest niezast�pionym bod�cem emocjonalnym dla my�li, wyj�tkowo wa�nym w przedszkolnym i m�odszym wieku szkolnym. Prawdy uog�lniaj�ce przedmioty i zjawiska z otaczaj�cego nas �wiata staj� si� osobistym przekonaniem dzieci pod warunkiem, �e zrodzi�y si� z barwnych obraz�w oddzia�ywaj �cych na uczucia. Jakie to wa�ne, �eby pierwsze prawdy naukowe dziecko poznawa�o w otoczeniu przyrody, �eby �r�d�em my�li by�o pi�kno i niewyczerpana rozmaito�� zjawisk natury, �eby dziecko wprowadzone zosta�o stopniowo w �wiat stosunk�w spo�ecznych i pracy.
46
na pocz�tku swojej pracy w szkole Paw�y-zainteresowa�em si� dzie�mi m�odszymi, SZCZeg�lnie z klasy pierwszej. Z jakim przej�ciem przest�puja dzieci pr�g szko�y w pierwszych dniach nauki, jak ufnie patrz� nauczycielowi w oczy! Dlacze9� wi�c tak cz�sto po kilku miesi�cach czy nawet tygodniach ga�nie blask w ich oczach/ dlaczego dla niekt�rych dzieci nauka staje si� rn?czarni^^ Przecie� wszyscy nauczyciele pragn� ochrania� dzieci�c� bezpo�rednio�� i rado�� z odkrycia �wiata, chc� �eby nauka by�a dla dzieci porywaj�c�, zajmuj�c� prac�.
j�fie udaje si� to nam g��wnie dlatego, �e nauczyciel s�abo zna �wiat duchowy ka�dego dziecka przecl Je9� wst�pieniem do szko�y, a �ycie w murach szkolnych, sprowadzaj�ce si� do lekcji i upo-rz�dKoWane z Pomoca. dzwonka, niejako niweluje r�nice mi�dzy dzieciakami, ka�e je mierzy� t� sam� miark�, nie pozwala, by �wiat ka�dego z nich z osobna ukaza� si� w ca�ym swym bogactwie. Oczywi�cie radzi�em, podpowiada�em nau-czyciel�m klas ni�szych, jak rozbudza� zainteresowa�"3 i urozmaica� �ycie duchowe dzieci, ale same tylko rady - to za ma�o. Wa�na koncepcja peda0�9lczna' kt�rej istota ujawnia si� w kontaktach dzieci z nauczycielem, staje si� zrozumia�a wtedy- kiedy ukazuje si� gronu nauczycieli jako zwarty w sweJ konstrukcji gmach, wznoszony tutaj, �# szkole. W�a�nie dlatego rozpocz��em prac� wychowawcz� z klas� pierwsz�, by prowadzi� swoich wychowank�w przez lat dziesi��. i
47
�ycie owej klasy, o kt�rym opowiem, nie by�o oderwane od �ycia ca�ej szko�y. Niejednokrotnie omawiam formy i metody pracy wychowawczej w ramach ca�ej szko�y. Uciekam si� do tego jednak tylko w tym celu, by �ywiej zobrazowa� zesp� swojej klasy, albowiem w�a�nie praca wychowawcza w klasie jest najwa�niejszym warunkiem sukcesu w pracy wychowawczej w ramach ca�ej szko�y.
Rok pierwszy � poznaj� dzieci
Jesieni� 1951 roku, na trzy tygodnie przed rozpocz�ciem zaj��, przy zapisie dzieci do klasy pierwszej nasza szko�a sporz�dza�a list� sze�cioletnich ch�opc�w i dziewczynek, a wi�c tych dzieci, kt�re powinny rozpocz�� nauk� w roku nast�pnym. Z dzie�mi tymi mia�em pracowa� przez dziesi�� lat.
Kiedy zaprosi�em wszystkich rodzic�w wraz z dzie�mi i zaproponowa�em, �eby oddali je do szko�y o rok wcze�niej, przed obowi�zkowym terminem rozpocz�cia nauki szkolnej, zdania si� podzieli�y: jedni rodzice aprobowali moj� inicjatyw�, uwa�ali, �e skoro nie ma czynnego przez ca�y rok przedszkola (we wsi w owym czasie przedszkole czynne by�o tylko latem), bardzo to rodzinom dopomo�e, je�li dzieci b�d� chodzi�y do szko�y; inni
48
obawiali si�, �e przedwczesne rozpocz�cie nauki mo�e zaszkodzi� zdrowiu dzieci. �Jeszcze si� na-siedz� w szkole - powiedzia�a matka Luby. - �yj� przecie� dzieciaki po swojemii tylko tak d�ugo, p�ki nie p�jd� do szko�y". S�owa te kaza�y mi si� jeszcze razzastanowi�, jakie ta szkodliwe, �e szko�a �amie tak gwa�townie ca�y tryb �ycia dziecka, i jakie wa�ne, by dziecko mia�o tu mo�liwo�ci rozwoju swych si� naturalnych/ Powiedzia�em, �e przychodz�c do szko�y w ci�gu roku przed rozpocz�ciem nauki, dzieci nie b�d� przesiadywa�y w klasie.
Ten rok poprzedzaj�cy nauk� na �awie szkolnej by� mi koniecznie potrzebny, �eby dobrze pozna� ka�de dziecko, zbada� gruntownie indywidualne w�a�ciwo�ci jego percepcji, my�lenia i pracy umys�owej. Nauczmy wpierw dziecko my�le�, odbiera� wra�enia, obserwowa�, a dopiero potem uczmy je przedmiot�w szkolnych. Trzeba r�wnie� dobrze wiedzie�, jaki jest stan zdrowia ka�dego z uczni�w - inaczej nie spos�b prowadzi� normalne nauczanie.
Wychowanie umys�owe W bynajmniej nie to samo, co wyposa�anie w wiedz�. Wprawdzie niemo�liwe jest bez kszta�cenia, podobnie jak li�� nie mo�e si� zazieleni� bez s�onecznego promienia, ale mimo to wychowania umys�owego tak samo nie nale�y uto�samia� z kszta�ceniem, jak zielonego li�cia ze s�o�cem.
Pedagog ma do czynienia z my�l�c� materi�, a w dzieci�stwie jej zdolno�� do apercypowania i
49
poznawania �wiata w bardzo du�ym stopniu zale�y od zdrowia dziecka. Wi� ta jest barzo subtelna i trudno j� uchwyci�. Zbada� wewn�trzny, duchowy �wiat dzieci, ich my�lenie - oto jedno ze szczeg�lnie wa�nych zada� nauczyciela.
Rodzice moich wychowank�w
�eby dobrze zna� dzieci, trzeba dobrze zna� ich rodziny � ojca, matk�, braci i siostry, dziadk�w i babki. W rejonie naszej szko�y by�o 31 dzieci w wieku lat sze�ciu, 16 ch�opczyk�w i 15 dziewczynek. Wszyscy rodzice zgodzili si� posy�a� dzieci do �Szko�y Rado�ci" - po pewnym czasie rodzice nazwali tak nasz� grup� przedszkolak�w. Z 31 dzieci 11 nie mia�o ojc�w, a dwoje - ani ojca, ani matki. Tragiczny by� los dw�ch ch�opczyk�w, Witi i Sa-szy. Ojca Witi, partyzanta w czasie Wielkiej Wojny Narodowej, zamordowali faszy�ci poddawszy go wpierw strasznym torturom w oczach �ony. Z�amana nieszcz�ciem matka Witi postrada�a rozs�dek. Ch�opczyk urodzi� si� w sze�� miesi�cy po tej tragedii. Po porodzie matka umar�a, dziecko z trudem utrzy