15092

Szczegóły
Tytuł 15092
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

15092 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 15092 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

15092 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Okładka - tył Jan Maria Jackowski pisze nie tylko o Polsce, Unii Europejskiej, globalnej cywilizacji, nowych ideologiach i technologiach, ale także o zmaganiach duchowych we współczesnym świecie. Ujawnia sieć powiązań między światem polityki i gospodarki oraz ukazuje pikantne i bulwersujące mechanizmy sterujące najwyższym kręgiem władzy. Walorem jego pisarstwa jest przenikliwie przedstawienie anatomii procesów globalizacyjnych, a także tworzonego na naszych oczach Nowego Porządku Świata."Żyjemy w rzeczywistości - stwierdza w "Posłowiu" - która nieustannie się zmienia. Jeżeli uważamy, że jest to nie do przyjęcia i nie potrafimy się odpowiednio zaadaptować do nowych warunków, by je wykorzystywać na własną korzyść, to znaczy, że tracimy zdolność uczestniczenia w głównym nurcie wydarzeń. Tym samym oddalamy od siebie perspektywę, by Polska - wierna swemu dziedzictwu - była na miarę naszych aspiracji i marzeń oraz miała zdolność do odgrywania podmiotowej roli na arenie międzynarodowej". WydawcaJan Maria Jackowski (ur. w 1958) dziennikarz, pisarz, polityk; z wykształcenia historyk, absolwent Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego (1982). Debiutował jako fotoreporter w "Tygodniku Solidarność" (1981), jako eseista w "Tygodniku Powszechnym" (1982). Twórca i współtwórca cyklów programowych w Telewizji Polskiej "Drogi do wolności" (1992 - 1993), "Interpelacje" (1989 - 1991), "Pro Familia" (1994) i "Rodzina Rodzinie" (1991 - 1997). W latach 1995 - 97 felietonista Radia Maryja. Napisał ze Szczepanem Żarynem zbiór esejów "Interpelacje - kulisy manipulacji" (1991). Autor bestsellerów "Bitwa o Polskę" (1993) i trylogii "Bitwa o Prawdę"(1997), a także antologii wywiadów "Usłyszeć głos ludzi" (2001) i wyboru felietonów "Drogi i bezdroża III Rzeczpospolitej" (2004). Od 1993r. do 1995 r. członek Rady ds. Mediów i Informacji przy Prezydencie RP, w latach 1997-2001 poseł na Sejm RP, przewodniczący Sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu. W latach 2002 - 2005 wiceprzewodniczący, a następnie przewodniczący Rady m. st. Warszawy. Żonaty, sześć córek. Strona internetowa: www.jmjackowski.pl Jan Maria Jackowski Polska w globalnej sieci 2005 Agnieszce oraz Joasi, Marysi, Ani, Dominie, Zosi Helence Spis treści Przedmowa. Fundamenty europejskiego domu ....5 Kryzys, odnowa, nadzieja........................................7 W labiryncie złudzeń .............................................11 I. Globalna wioska...................................................13 Upadek mitu o udanej transformacji.......................14 Globalizm i globalizacja .........................................16 Elektroniczna monarchia..................................... 20 Opcja neoliberalna .............................................. 21 Trzy demokratyzacje ............................................25 Ciemności kryją ziemię ........................................28 Globalna konstytucja kapitału..............................33 Zwycięzca bierze wszystko....................................36 II. Nowy Porządek Świata................. .....................38 Era "zimnej wojny" ..............................................41 Polityka mocy .....................................................45 Globalizacja terroryzmu.......................................49 Dżihad kontra oświecenie ....................................52 Krucjata antyterrorystyczna .................................55 Moskwa wraca do gry ..........................................59 Rosja w NATO .....................................................62 Polska na wielkiej scenie ......................................66 III. Bitwa o Europę...................................................72 Pochwała bełkotu ................................................74 Konstytucyjna rewolucja.......................................77 W kierunku federacji.............................................80 Franko-Germania ..................................................87 Eurochoroba..... ...................................................91 Polska w UE .........................................................95 Europa Ojczyzn ....................................................99 IV. Cywilizacja konsumpcji......................................104 Komunizm i nazizm ..............................................105 Ideologia racjonalnego postępu ..............................108 Jawny lub zakamuflowany totalitaryzm...................111 Ekonomia bez etyki................................................113 Ekonomia rynku ....................................................117 Postmodernizm.......................................................119 Kościół, szkoła, toksyczna rodzina............................124 Polityczna poprawność.............................................127 Gejowskie wyzwolenie...............................................129 Fałszywa obietnica szczęścia ...................................133 Plastikowy świat lalki Barbie....................................137 Kult konsumpcji......................................................142 Globalna sieć...........................................................145 V. Zmaganie duchowe.................................................151 Spadek po Kartezjuszu..............................................152 Druga reformacja......................................................156 Teologia "śmierci" Kościoła.........................................159 Wewnętrzna opozycja................................................163 Legenda o Wielkim Inkwizytorze.................................165 Kościół w Unii Europejskiej......................................168 Karta Podstawowych Praw Obywatelskich..................171 Konstytucja Europejska............................................175 Polska w Europie......................................................179 Ewangelia jest globalna............................................183 Posłowie. Polska w globalnej sieci........................186 Chodzi o Polskę.................. .....................................188 Potrzebny jest rozwój................................................191 Dzisiejszy patriotyzm.................................................193 Przedmowa Fundamenty europejskiego domu U progu dwudziestego stulecia Europa była jeszcze dominującym kontynentem w świecie. Stanowiła najbardziej rozwinięty gospodarczo i społecznie region globu. Co piąty mieszkaniec ziemi mieszkał w Europie, a jej potencjał gospodarczy dawał aż 40 procent światowego produktu brutto. Europejczycy wiedli prym w wynalazczości i wdrażaniu inowacji. Paradygmat postępu i rozwoju wytyczał kierunek przyszłości. Po wieku pary (XIX wiek), nadchodził wiek elektryczności. Myśl i technologie europejskie określały trendy na całym świecie, a Europa była największym eksporterem cywilizacji i kultury. Zasady moralne, etos wytrwałej pracy, odniesienie do Opatrzności organizowały narody europejskiej oraz nadawały sens ludzkiej egzystencji. Lecz już wówczas, w "złotych czasach" fin-de-siecle'u można było dostrzec działanie podskórnych wód, które podmywały wznoszone z mozołem przez wieki fundamenty europejskiego domu. Dziś - po tragicznych doświadczeniach dwóch wojen światowych, straszliwym totalitaryzmie niemieckiego hitleryzmu i sowieckiego bolszewizmu, a także w związku z negatywnymi aspektami ideologii liberalnej - ludność naszego kontynentu stanowi zaledwie 10 procent populacji świata. W Europie rodzi się coraz mniej dzieci, przybywa emigrantów, głównie z krajów islamskich. Unię Europejską cechuje zaczerpnięta z korzeni oświeceniowych totalna ideologizacja wszelkich obszarów życia społecznego, gigantyczny rozrost biurokracji i deficyt demokracji. Ludzie coraz bardziej zdają sobie sprawę, że w czasach mającej ogromne zdolności manipulacyjne inżynierii społecznej, w rzeczywistości mediokracji, gdy środki przekazu stają się superwładzą, która przejmuje kompetencje ustawodawcze, wykonawcze i sądownicze, mają coraz mniej do powiedzenia. Nasilają się konflikty społeczne, kulturowe, rozpowszechnioną postawą życiową jest hedonizm. Politycznie poprawni ludzie władzy, prezentowani przez media jak reklama pasty do zębów, nie przedstawiają swoim społeczeństwom wielkich celów i projektów zdolnych zapalić do twórczego działania miliony Europejczyków. Coraz więcej mieszkańców Starego Kontynentu jest religijnie obojętna. Zamierają cnoty obywatelskie, takie jak solidarność, sprawiedliwość, dbałość o wspólne dobro, zdolność do poświęceń, odwaga, ofiarność. Europejczycy są zestresowani i sfrustrowani, są fatige, czyli zmęczeni i zniechęceni. Choć z jednej strony Europa poddana jest presji zaawansowanej integracji przedstawianej jako wizja "świetlanej przyszłości", to z drugiej coraz więcej osób doświadcza rozczarowania i zniechęcenia objawiającego się apatią całych społeczeństw. Dominującym pragnieniem staje się poczucie bezpieczeństwa i wygody. Obniża się kreatywność, która jest motorem rozwoju. Europę trawi stagnacja gospodarcza. Na 1000 największych korporacji na świecie, 500 ma siedzibę w USA, a zaledwie 200 w krajach europejskich, w tym 95 w Wielkiej Brytanii, która nadal zachowała wpływy w ramach Commonwelth'u i działa w skali globalnej. I tak nasz kontynent coraz bardziej staje się peryferiami systemu światowego, a centra świata przesuwają się do Stanów Zjednoczonych i nad Pacyfik. Paradoksem jest, że w czasach globalizacji inne kultury, które przez lata tyle czerpały z Europy wykazują ogromną dynamikę, rozwijają kreatywność i moralną siłę. Europo, dokąd zmierzasz? Czyżbyś utraciła swe korzenie i dała się porwać nieokiełznanemu wichrowi dziejów? Czy żyjemy w czasach spenglerowskiego "Zmierzchu Zachodu"? Byłaby to wizja utkana z lęku, zbyt pesymistyczna, fałszywa. Przecież kryzys Europy nie przekreśla szansy na odnowę i nie oznacza jej upadku. Wielki Papież Jan Paweł II, który tak często mówił o Europie, wielokrotnie podkreślał, że nasz kontynent nie zostanie autentycznie zjednoczony, jeżeli owa jedność nie będzie budowana na tych duchowych wartościach, które go kiedyś ukształtowały, z uwzględnieniem bogactwa różnorodnych kultur i tradycji poszczególnych narodów. W Santiago de Compostella, 9 listopada 1982 r. padły znamienne słowa Namiestnika Chrystusa na Ziemi: "Stara Europo! Odnajdź siebie samą. Bądź sobą! Odkryj swoje początki! Tchnij życie w swoje korzenie. (...) Jeśli Europa na nowo otworzy swe bramy dla Chrystusa i nie będzie się bała otworzyć dla Jego zbawczej mocy granic państw, systemów ekonomicznych i politycznych, rozległych dziedzin kultury, cywilizacji i rozwoju, nad jej przyszłością nie zapanuje niepewność i lęk, lecz otworzy się ona na nowy etap życia, tak wewnętrznego, jak zewnętrznego, etap dobroczynny i decydujący dla całego świata". (Jan Paweł II, Akt Europejski, Santiago de Compostella, 9 listopada 1982) Kryzys, odnowa, nadzieja Ogólnoeuropejska debata na temat konstytucji europejskiej, która ma miejsce u progu XXI wieku jest symptomatyczna. Brak odniesienia do dziedzictwa i roli chrześcijaństwa w tworzeniu Europy jest nie tylko fałszem historycznym, ale podcinaniem korzenia, z którego powstała Europa. Kardynał Joseph Ratzinger - dzisiejszy papież Benedykt XVI - wypowiadał się w tej kwestii bardzo jasno w roku Jubileuszu 2000: "Zachód [Europa] charakteryzuje się dziwną i niemal patologiczna nienawiścią do samego siebie; z godnym podziwu zrozumieniem próbuje się otwierać na obce wartości, ale nie akceptuje własnej kultury, a we własnej historii dostrzega jedynie okrucieństwa i zniszczenia, pomijając momenty wielkie i szlachetne. Jeśli Europa chce przetrwać, musi dokonać nowego spojrzenia na samą siebie, choć z pewnością potrzebna będzie krytyka i pokora. (...) Ale na takie podejście stać nas tylko wtedy, gdy Bóg nie jest dla nas obcy. Jeśli tego nie uczynimy, nie tylko zniszczymy naszą europejską tożsamość, lecz także zaszkodzimy innym kulturom, dla których całkowicie obca jest pełna bezbożność, ukształtowana na Zachodzie". (Joseph Ratzinger, Europa - jej duchowe podstawy: wczoraj, dziś i jutro, przemówienie wygłoszone w Berlinie 28 listopada 2000) Europejską przestrzeń cywilizacyjną kształtowały trzy czynniki: grecka filozofia, rzymskie prawo oraz Ewangelia. Chrześcijaństwo poprzez swą misję ewangelizacyjną przejęło jednak zastane dziedzictwo kulturowe, choć nadało mu nowa formę. Już w I wieku po Chrystusie, o czym czytamy w "Dziejach Apostolskich", św. Paweł wyruszył z Azji Mniejszej do Grecji i Rzymu, by ewangelizować Europę. Już wtedy centrum chrześcijaństwa przeniosło się z Jerozolimy na nasz kontynent. To ewangelizacja stworzyła Europę, dała początek cywilizacji narodów i ich kulturze. Uniwersalizm chrześcijaństwa, w połączeniu z ogromną zdolnością do inkulturacji przyniósł Europie szczególne owoce. Inkulturacja jest postrzegana w oficjalnych dokumentach Stolicy Apostolskiej (por. Redemptor Missio, n. 61) jako twórcza wymiana, przez którą Kościół wciela Ewangelię głosząc prawdę o człowieku w różne kultury i jednocześnie wprowadza narody z ich kulturami do swej własnej wspólnoty. Przez nią sam Kościół powszechny wzbogaca się o formy wyrazu i wartości w różnych dziedzinach życia chrześcijańskiego, takich jak ewangelizacja, kult, teologia, dzieła miłosierdzia; poznaje i wyraża jeszcze lepiej tajemnicę Chrystusa, a jednocześnie jest pobudzany do stałej odnowy. Jest to zatem proces głęboki i całościowy, który dotyczy zarówno orędzia chrześcijańskiego, jak też refleksji i konkretnej działalności Kościoła wśród poszczególnych wspólnot kulturowych i narodowych. To chrześcijaństwo doprowadziło do powstania w Europie uniwersytetów, szpitali i dzieł miłosierdzia, dobroczynności. To chrześcijaństwo, poza głoszeniem zbawczego orędzia Chrystusa, wywarło przemożny wpływ na życie społeczne, dało impulsy do zwalczania niewolnictwa, do przyjmowania powszechnie uznawanych zasad moralnych opartych na obiektywnych kryteriach zła i dobra, do poszanowania zasady sprawiedliwości, do tworzenia praw człowieka, praw narodów, do budowania struktur państwowych, instytucji społecznych i działalności gospodarczej w oparciu o zasady poszanowania godności każdego człowieka, powszechnego przeznaczenia dóbr i sprawiedliwego rozwoju. W Księdze Rodzaju, która otwiera Stary Testament, czytamy, że Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo i zadał nam ludziom konkretna misję w świecie. Bóg powiedział: "Czyńcie sobie ziemię poddaną" (por. Rdz. 1, 28). Te słowa, co podkreśla Jan Paweł II w swej książce "Pamięć i tożsamość", są najpierwotniejszą i najbardziej kompletną definicją ludzkiej kultury. Czynić sobie ziemie poddaną to znaczy odkrywać i potwierdzać prawdę o własnym człowieczeństwie. Człowiek ma kierować się tą prawdą o sobie samym, aby mógł w jej świetle kształtować świat widzialny, aby mógł go prawidłowo używać, a nie nadużywać. Mimo, że cywilizacje na innych kontynentach mają liczoną w tysiącach lat historie, wielkie tradycje artystyczne, filozoficzne i religijne, osiągnięcia techniczne, nie rozwinęły się w ten sposób, co chrześcijańska Europa. Źródłem wewnętrznej siły Zachodu jest dziedzictwo Dobrej Nowiny. Christopher Dawson, wybitny brytyjski historyk cywilizacji, w swej znanej książce "Religion and the Rise of Western Culture" pisał: "Powstania i dominacji cywilizacji zachodniej nad innymi cywilizacjami nie da się wyjaśnić w inny sposób - oczywiście, jeżeli chcemy uniknąć teorii rasistowskich - jak tylko w mesjańskiej i optymistycznej wizji historii zawartej w Biblii i Ewangeliach, która wyzwala te ludzkie siły, które są konieczne, by dokonywać odkryć i przemieniać świat". Przez wieki Europa, pobudzana duchem odnowy, osiągała pozycję wiodącego kontynentu, który na cały świat eksportował przynoszące rozwój osiągnięcia swej kultury i cywilizacji. Poprzez długi i dwukierunkowy proces ewangelizacji prowadzonej z Rzymu i Bizancjum, przez kilkanaście wieków ukształtowała się Europa odwołująca się komplementarnie do dwóch tradycji: Rzymu i Bizancjum. Dopiero oddychanie dwoma płucami umożliwiło organizmowi położonemu między Atlantykiem a Uralem pełnię życia. Inkulturacja sprzyjała tworzeniu się poszczególnych narodów europejskich, odwołujących się do swoich różnych kultur, lecz uniwersalizowanych poprzez wspólne dziedzictwo wartości zakorzenionych w Ewangelii. Tożsamość europejska została zatem wytworzona w kontekście pluralizmu kultur narodowych zbudowanych na fundamencie wartości uznawanych powszechnie na całym kontynencie. Temu procesowi towarzyszyły jednak napięcia, konflikty i podziały. W 1054 roku doszło w Konstantynopolu do schizmy Celariusza i dwa płuca przestały pracować w jednym organizmie Kościoła. Czasy nowożytne przyniosły z kolei na Zachodzie reformację, wojny religijne oraz prądy filozoficzne, które w czasach oświecenia zaowocowały bardzo silną w dzisiejszej Europie tendencją do odrzucenia Chrystusa. Nasila się dążenie, by zniweczyć Tajemnicę Odkupienia i pozbawić człowieka nadziei zbawienia. Zmieniały się metody, lecz dążenie jest to same i wynika z tego samego źródła. Obecnie radykalny laicyzm głosi konieczność budowania "nowej świadomości", w której Kościół nie powinien istnieć w wymiarze społecznym, a nawet prywatnym. Tolerowany jest co najwyżej, jako minione doświadczenie historyczne; skansen, w którym u szczególnie upartych pozostał pewien typ "wrażliwości etycznej", ceremoniał, trochę tradycji i zwyczajów. Spór o konstytucję europejską jest dalszym ciągiem zderzenia dwóch koncepcji człowieka: człowieka wolnego w Chrystusie i człowieka wolnego od Chrystusa. Ze wszystkimi tego konsekwencjami: dechrystianizacją, laicyzacją, ateizmem, relatywizmem moralnym, hedonizmem, rozbujałym konsumpcjonizmem. W zamian głód transcendencji w człowieku, bywa zastępowany pseudoreligiami, psychokultami, "alternatywnymi duchowościami", często odwołującymi się do mistyki wschodniej, "nową duchowością" w rodzaju New Age. Znane są próby skonstruowania wyznania uniwersalistycznego, jednej synkretycznej i globalnej religii świata, która łączyłaby "to co najlepsze", w różnych religiach i tradycjach cywilizacyjnych., psychokultami, szukaniem nowych bożków. Można powiedzieć, że jest to centralny problem dzisiejszej Europy, o którym wielokrotnie mówił Jan Paweł II oraz jego następca Benedykt XVI. W swej słynnej homilii, wygłoszonej 18 kwietnia 2005 roku podczas mszy świętej odprawionej w intencji wyboru papieża, kardynał Joseph Ratzinger mówił: "Łódeczka myśli wielu chrześcijan była nierzadko huśtana przez te fale - miotana z jednej skrajności w drugą: od marksizmu do liberalizm aż po libertynizm; od kolektywizmu do radykalnego indywidualizmu; od ateizmu do niejasnego mistycyzmu religijnego; od agnostycyzmu po synkretyzm i tak dalej. Każdego dnia rodzą się nowe sekty i urzeczywistnia się to, co święty Paweł nazywa <<oszustwem ze strony ludzi i przebiegłością w sprowadzaniu na manowce fałszu>> (por. Ef. 4,14). Posiadanie jasnej wiary, zgodnej z credo Kościoła, zostaje często zaszufladkowane jako fundamentalizm. A tymczasem relatywizm, to znaczy zdanie się na <<każdy powiew nauki>>, zdaje się być jedyną postawą godną współczesności. Ustanawiany jest rodzaj dyktatury relatywizmu, która nie uznaje niczego za pewnik, a jedynym miernikiem ustanawia własne ja i jego zachcianki". Komentator mającej ogromne wpływy gazety wyspecjalizowanej w "rozmiękczaniu" Kościoła odnosząc się do tych słów napisał intencjonalnie, że kardynał Ratzinger pogrzebał swoje szanse na wybór na stolicę piotrową. Kilka godzin później nad Kaplicą Sykstyńska uniósł się biały dym i miliony telewidzów na całym świecie zobaczyły niemieckiego kardynała w białych szatach... Co bardzo wymowne, mimo wielu spekulacji watykanistów i obserwatorów z całego świata prześcigających się w szybszym od kardynałów rozpoznawaniu tchnienia Ducha Świętego twierdziło, że następca Jana Pawła II będzie z Ameryki Łacińskiej, Afryki albo z Azji. Tymczasem konklawe powierzyło klucze piotrowe Europejczykowi. Trudno nie odczytać tego jako "znak czasu", jako danie sygnału, że Europa, która dzięki swej działalności misyjnej dała początek Kościołom na innych kontynentach, musi sobie poradzić sama z sobą. Kryzys Europy - przynajmniej na razie - nie ma rozwiązywać papież z Ameryki, Afryki czy Azji. Choć historycznie rzecz biorąc tamte Kościoły swoje początki czerpały z Europy i mogą uchodzić za rodzaj przeciwwagi dla procesów dechrystianizacyjnych, jakim poddany jest Stary Kontynent. Europa ma ciągle żywotne korzenie i pomimo antychrześcijańskich ideologii, które przyniosły światu żniwo śmierci i zniszczenia przez straszliwe totalitaryzmy, jest ciągle zdolna do odnowy. I to wbrew działaniom ludzi, którzy nie wyciągnęli wniosków z nieodległej przeszłości i twierdzą, że w procesie budowy zjednoczonej Europy nie potrzeba nam odniesień do fundamentów, które przez wieki kształtowały nasz kontynent, gdyż wystarczą normy przyjęte głosami brawurowych poprawiaczy historii. W labiryncie złudzeń Polityczny, społeczny i gospodarczy problem Europy - w tym Unii Europejskiej - polega na ciągłym napięciu i grze pomiędzy przeciwstawnymi siłami podziału i integracji. Problemu Unii Europejskiej nie można jednak postrzegać wyłącznie w aspekcie zjawiska kontynentalizacji, lecz przede wszystkim należy go rozpatrywać w perspektywie globalizmu i globalizacji. Dialektyczne napięcie globalizmu rozpościera się natomiast między indywidualistyczną wizją dopełnienia dziejów człowieka a personalistycznym postulatem globalizacji solidarności. Nowy świat ulega mentalności zysku oraz przyjemności i zatraca godność osoby ludzkiej, definiując człowieka przede wszystkim w kategoriach korzyści dla ponadnarodowych struktur. Selekcja dokonuje się na zasadzie wydajności i użyteczności. Człowiek jest przede wszystkim konsumentem, producentem, płatnikiem podatku, jego praca jest towarem, a wartość określa stan bankowego konta. Największą klęską jaka może spotkać człowieka żyjącego w "porządku globalistycznym", to brak sukcesu, czyli nieskuteczność na danym polu działania. Dlaczego współczesnemu światu brakuje autentycznego czynnika jednoczącego, uniwersalnej solidarności, wspólnoty i braterstwa? Corocznie 30 milionów ludzi na świecie umiera z głodu, 1/5 ludzkości cierpi na permanentne niedożywienie, 800 milionów, nie ma dostępu do jakiegokolwiek lekarstwa. Miliard trzysta milionów ludzi żyje mając mniej niż jednego dolara dziennie, a Bill Gates, założyciel Microsoft'u i pionier rewolucji informatycznej, może sobie - jako prezent urodzinowy - corocznie zafundować najnowocześniejszy lotniskowiec. Rozwiązanie tragedii głodu we współczesnym świecie stanowi równowartość wydatków zbrojeniowych w postaci 50 strategicznych bombowców. 20 proc. bogatej ludności świata konsumuje 86 proc. wszystkich dóbr. Wartość majątku trzech najbogatszych ludzi świata jest równa produktowi krajowemu brutto 48 najbiedniejszych państw świata. Druga zasada dynamiki Newtona głosi, że akcja wywołuje reakcję. Niepokoje współczesnego świata wyraża także nasilająca się konfrontacja cywilizacji. Zwłaszcza spięcie pomiędzy światem islamu a zatracającym wrażliwość na transcendencję Zachodem. Czy jesteśmy świadkami wznoszenia wieży Babel, z apokaliptycznym ognistym smokiem, który oznacza rychłą zagładę ludzkości; czy też stoimy przed nowym wyzwaniem na miarę rewolucji przemysłowej, nową szansą na poprawę egzystencji człowieka, przed wielkim projektem, którego celem jest tworzenie podwalin "nowej ludzkości"? Studiując te kwestie można zauważyć, że chociaż tak wiele się mówi i pisze o tych bardzo dziś modnych zjawiskach, to ilość nie przechodzi w jakość. Im więcej czytamy, tym mniej wiemy. Poruszamy się w labiryncie, w którym jest bardzo trudno dotrzeć do sedna; żeglujemy w Internecie, otwieramy witryny, by wchodzić na kolejne strony, a za nimi następne okna, odniesienia, odsyłacze, linki. I tak bez końca. Obfitość informacji kamufluje treść: intencje zdają się być ukryte, a motywacje niejasne. Problem polega na tym, że globalny charakter gospodarki jest faktem, a postulat głoszący, że uda się włączyć do tej gospodarki na równych prawach wszystkie kraje i regiony wydaje się w dzisiejszych realiach trudny do zrealizowania. Również teza, że jedynie postęp na drodze globalizacji gospodarki przyniesie światu więcej szczęścia, dobrobytu i pokoju jest złudzeniem generującym nową utopię. Dwanaście lat temu napisałem Bitwę o Polskę, w której przedstawiłem początkową fazę wpisywania nowopowstałej III Rzeczpospolitej w układ europejski i globalny. Wydana w 1997 roku trylogia Bitwa o Prawdę była kolejnym raportem z pola bitwy. Dziś, gdy Polska jest członkiem NATO i Unii Europejskiej, a Francuzi i Holendrzy mówią "nie!" europejskiej konstytucji, przyszedł czas na podsumowanie i wyciągniecie wniosków. W oddawanej do Państwa rąk publikacji podjąłem próbę odpowiedzi na pytanie, na czym polega istota kryzysu dzisiejszej Europy i czy Europa ma jeszcze szansę na powrót do swych korzeni. Jest to również książka, w której pada odpowiedź na kilka kluczowych pytań dotyczących miejsca i roli Polski w Unii Europejskiej i wobec wyzwań globalizacji. I żeby zbytnio nie uprzedzać faktów, w tym miejscu zostanie jedynie przez autora poczyniona uwaga, że niektóre odpowiedzi zapewne zaskoczą Czytelników. Rozdział I Globalna wioska Dziś już powszechne jest przekonanie, że na przełomie XX i XXI wieku jesteśmy świadkami tworzenia czegoś o charakterze uniwersalistycznej cywilizacji - nowego ustroju życia zbiorowego. Zaczynają obowiązywać nowe reguły i rodzi się nowy swoisty porządek powszechny, polegający na dążeniu do transformacji podstawowych struktur ekonomicznych w makroskali obejmującej cały glob; porządek, który nieubłaganie przenika każdą sferę życia współczesnego człowieka. Według zwolenników, tworzony na przełomie tysiącleci "nowy, lepszy świat" i nowa sytuacja kulturowa, nie jest przejściowym trendem, lecz ostateczną międzynarodową zasadą, która, po "rewolucji 1989 roku", zastąpiła zimnowojenny podział świata, konsekwencję hitleryzmu i komunizmu. Dziś przed ludzkością zdaje się otwierać rajska brama nowej epoki. Perspektywa przekraczania wszelkich barier i ograniczeń, narastanie fali konwergencji energii, informacji, wiedzy, kapitału, technologii oraz dążenie do ujednolicania systemów społecznych, ekonomicznych i politycznych powoduje, że "wszystko jest wszędzie". Wszędobylskie kamery telewizyjne codziennie nam uświadamiają, że idee pisarzy science fiction są już przekształcane w konkret, a odwieczne pragnienia i marzenia wielu myślicieli stają się rzeczywistością. Globalizm ma w sobie coś z tytanicznej, prometejskiej wizji poprawiania "nędznej ludzkiej egzystencji" i jawi się jako niezwykle atrakcyjna, lecz kolejna utopijna koncepcja "szczęśliwej ludzkości". Nowy porządek świata zdaje się być w opozycji do zastanej rzeczywistości, głosząc przy tym, że jest czymś od niej lepszym i ważniejszym. Wydawałoby się, że człowiek XXI wieku czyni sobie ziemię w pełni i poddaną i sięga gwiazd. Inżynieria genetyczna ma uczynić nasz gatunek nieśmiertelnym, liberalna demokracja - każdemu dać szansę na budowanie dobrobytu. A jednak, pomimo kuszących wizji przyszłości, wielu ludzi czuje się bardzo niepewnie, pojawiają się nowe źródła niepokoju, problemy, wyzwania, zagrożenia. Człowiek czuje się przytłoczony, gdyż sam siebie stawia wobec procesu zerwania ciągłości zmian, w obliczu perspektywy sprzecznej z dotychczasowymi przyzwyczajeniami i punktami odniesień. Odczuwamy brak sprawdzonej i bezpiecznej metody postępowania wobec nowych zjawisk i nowych prawidłowości. Globalizm w sposób bardzo przewrotny oddala wpływ jednostki na władzę, tworząc jednocześnie niezwykle sugestywna iluzję jej współudziału w kreowaniu codzienności. Mimo wrażenia większej kontroli nad otaczającą nas rzeczywistością coraz bardziej doświadczamy bezradności i z niepokojem pytamy o przyszłość. Upadek mitu o udanej transformacji Dziś wszyscy ludzie na ziemi stają oko w oko ze światem spod znaku McDonald'sa i Internetu. Nawet nasz lokalny tatrzański koloryt został już odniesiony do planetarnego wymiaru rzeczywistości ery cyfrowej. Wraca góral do domu wieczorową porą pędząc zbyt szybko swoim maluchem. Zatrzymuje go patrol drogówki. Policjant pyta: - Macie prawo jazdy? - No ni. - A dowód rejestracyjny pojazdu? - Tyż ni - pada beznamiętna odpowiedź gazdy. - A chociaż dowód osobisty? - Góral przecząco kręci głową. - A w ogóle czy wy macie adres - pyta wreszcie skonfudowany funkcjonariusz. - A mom. - Jaki? - www.baca.com.pl - odpowiedział bez zająknięcia zatrzymany. Co oznacza adres internetowy przenikający do przesyconej folklorem kultury masowej? [O1]Nie sposób nie zauważyć, że coraz większa rzesza Polaków odczuwa na własnej skórze "syndrom globalizacji". Amerykanizacja kultury (Barbie-culture) i potocznej rzeczywistości, plastikowa karta kredytowa, wszechobecne fast food'y i coca-cola mentality, telefony komórkowe, Internet, telewizja cyfrowa, ideologizacja każdej sfery życia, perswazyjny terror "politycznej poprawności". Sugestywne i wszechobecne reklamy promujące życie dostanie, lekkie, łatwe i zawsze przyjemne boleśnie zderzają się z doświadczeniem egzystencjalnego lęku związanego z możliwością utraty źródła utrzymania. W dzisiejszych czasach jakże często po przyjściu do pracy zatrudniony otrzymuje wypowiedzenie. Zdarza się - choćby w sytuacji, gdy wyrok jest odłożony w czasie - że znajduje w skrzynce mailowej polecenie rozwiązania załączonego tekstu, z adnotacją: "możesz tego nie robić, ale pamiętaj, że niedługo w naszej firmie nastąpią zmiany, a wyniki testu będą podstawą Twojej oceny przy korekcie zatrudnienia". Po takiej - mającej znamiona mobbingu, czyli znęcania się nad pracownikiem - wiadomości poczucie zagrożenia tylko rośnie. Liberalizacja, restrukturyzacja, reorganizacja, program naprawczy, zwolnienia zbiorowe, redukcje zatrudnienia, a w konsekwencji bezrobocie i ubóstwo, to sformułowania, które w sposób eufemistyczny kamuflują stan zagrożenia dla milionów ludzi. Niełatwe jest życie w systemie, który nie daje poczucia stabilności i generuje ustawiczną niepewność co do przyszłości. Rynek pracy poddany jest ogromnej presji spowodowanej kryzysem. Polacy, na co wskazują badania, pracują w ogromnym stresie, w atmosferze przygnębienia i niepewności: trudności z pracą mają dziś nawet świetnie wykształceni i przygotowani do wysoko specjalistycznych zadań. Co gorsza, opuściła nas wiara w świetlaną przyszłość: wskaźniki optymizmu społecznego uległy załamaniu, powszechne jest przekonanie, że bezrobocie może tylko wzrosnąć, sytuacja gospodarcza tylko się pogorszyć, zakład pracy głównie ponieść straty. Tak zwane spłaszczanie struktur pracowniczych, łączenie etatów, to dziś powszechna praktyka. Dla większości wybrańców, którym pozostały miejsca pracy, oznacza to w praktyce pracę za siebie i zwolnionego kolegę, czyli zwiększenie zakresu obowiązków oraz godzin pracy. Jedni pracy nie mają, inni pracują więcej, a zarabiają mniej. W sposób bardzo dynamiczny pogłębia się też rozwarstwienie ekonomiczne i społeczne: globalizacja wyzwala proces polaryzacji dochodów i różnicuje szanse ludzi. Separuje nieliczną grupkę zwycięzców "biorących wszystko" od milionów "przegranych", którzy coraz trudniej wiążą koniec z końcem. I co z tego, że w świetle statystyk, każdy Polak mieści się w 20 procentach najbogatszej ludności świata... To może się wydać informacją trudną do przyjęcia, zwłaszcza dla tych, którzy żyją w Polsce na skraju ubóstwa. Trudno nie zauważyć, że kilkanaście lat po "okrągłym stole" należy zweryfikować mit o udanej transformacji w Polsce. III Rzeczpospolita - w dość powszechnym odczuciu społecznym - sprawia wrażenie chorej, a elity polityczne zdają się nie posiadać długofalowego i konsekwentnego programu przygotowania państwa polskiego do funkcjonowania w dobie globalizacji. Jedni bezkrytycznie wierzą w "zbawcze" możliwości nieograniczonego ogólnoświatowego wolnego rynku i przyszłość upatrują w pełnym otwarciu i roztopieniu się Polski w "ogólnym procesie postępu". Inni, głosząc ogrom negatywnych skutków, kreślą przerażająca wizję przyszłości proponując zbudowanie muru (limes) szczelnie odgradzającego nasz kraj od złych wpływów i negatywnych tendencji, z naiwnym przekonaniem, że jest to możliwe. Jeszcze inni bezkrytycznie przyszłość Polski i Polaków składają w ręce brukselskiej biurokracji uciekając od odpowiedzialności. Tymczasem brakuje realistycznego i skutecznego pomysłu, a także planu działania, by w dynamicznie zmieniającym się "e-świecie" zagwarantować poszanowanie tradycji religijnej i kulturowej oraz skutecznie chronić tożsamość narodową, a Polakom zapewnić rozwój i miejsce we wspólnocie międzynarodowej na miarę naszych aspiracji. Globalizm i globalizacja Globalizacja bywa postrzegana jako nieunikniona konsekwencja rozwoju technologicznego i próba stworzenia jednego świata bez granic i wojen. Absolutyzacja tej idei może jednak prowadzić na manowce i wynaturzyć dążenie do poszukiwania jedności wspólnot ludzkich. Wtedy zamiast wielokulturowości i różnorodności życia społecznego akcent zostaje przeniesiony na imperatyw tworzenia ujednoliconego i jednokształtnego społeczeństwa. Mesjanizm niektórych globalistów, głoszących "koniec historii" oraz konieczność tworzenia jednolitego planetarnego rynku, przypomina rewolucyjny zapał komunistycznych ideologów chcących narzucić każdemu państwu identyczny system polityczny i model gospodarczy niwelujący wszelkie różnice społeczne, cywilizacyjne, kulturowe. Jak obrazowo zauważył błyskotliwy myśliciel: "Są dwa sposoby, by człowieka pozbawić domu. Jeden, to mu go zniszczyć, a drugi, to sprawić, by jego dom wyglądał tak samo jak wszystkie inne". [O2]W potocznej świadomości to zjawisko kojarzy się z ekspansywnością amerykańskiego stylu życia. Do restauracji McDonald'sa lubią chodzić nie tylko dzieci amerykańskie, ale także z Kairu, Pekinu, Rio de Jeneiro, Sydney, Paryża, Moskwy czy Warszawy. Dla wielu z nich, oraz ich rodziców, jest to sympatyczny "amerykański" wynalazek, który przyszedł do ich domów. Można się wybrać na "weekendowy lunch" do wesołego baru z charakterystycznym logiem w kształcie litery M lub do "lokalnej" (tzn. krajowej) instytucji gastronomicznej. Problem powstaje szczególnie wtedy, gdy dzieci i ich rodzice zatracają poczucie własnej tożsamości narodowej oraz kulturowej i nie są w stanie odróżnić, czy jedzą Big Mac'i czy to one ich jedzą. Pewna japońska dziewczynka, która zobaczyła McDonald'sa w Los Angeles i powiedziała do swojej Mamy: "Patrz, w tym kraju też jest nasz McDonald's". Najwyraźniej została u niej zatarta granica między tym, co własne, a tym, co odmienne. Globalizm i globalizacja. To pierwsze - w wymiarze ekonomicznym - oznacza uzasadnianą zasadą maksymalnego zysku ideologię unifikacji ludzi, społeczności lokalnych i narodów, a także wszelkich sił i środków w wymiarze całego świata. Cechą zasady maksymalizacji zysku jest jej ścisłe powiązanie z modelowaniem materii w warunkach optymalizacji, a więc: perfekcyjnych pomiarów ilościowych i jakościowych, prognozowania popytu i podaży, precyzyjnego planowania zapotrzebowania, umiejętności wykorzystania socjotechnik pobudzania konsumpcji, metod określania stopnia ryzyka oraz cyfrowego przetwarzania informacji. Istotą tego pomysłu jest uzyskanie pełnej kontroli i sterowności nad systemami zarządzania rzeczywistością. Przy zastosowaniu elektronicznych technologii identyfikacji, wykorzystaniu kodu kreskowego, wyeliminowaniu z obiegu pieniądza papierowego jest tworzona tak zwana "rzeczywistość ludzi i rzeczy" i "zintegrowany system monitorowania dochodów i wydatków". Zacieśnianie współzależności powoduje, że powstaje nowy rodzaj ładu społecznego określany mianem "społeczeństwa sieci", w którym zaawansowanie technologie informatyczne są najistotniejszym katalizatorem zmian i umożliwiają coraz szersze łączenie społeczeństw w jedną światową społeczność przyszłości. I w ten sposób następuje niezwykłe przyśpieszenie w produkcji oraz transferze kapitału, towarów i usług. Globalizacja jest natomiast określeniem wielokierunkowego i wielopłaszczyznowego, dla wielu nieuchronnego, procesu integrowania się państw, struktur gospodarczych i rynków, technologii, finansów, informacji. Instrumenty tego procesu to: komputeryzacja, cyfryzacja, miniaturyzacja, komunikacja satelitarna, światłowody, Internet. Piewcy globalizacji uzasadniają swoje racje uniwersaliami antropologicznymi, odwołują się do szczytnych haseł pokonywania barier, podziałów i nierówności między ludźmi i narodami oraz tworzenia warunków do kooperacji jednostek wywodzących się z różnych społeczeństw i kultur. Podkreślają motyw walki z ubóstwem i przekonują wszystkich, że proponują jedyną formułę ekonomicznego sukcesu, którą należy stosować w każdym kraju, bez względu na jego położenie, historię, dorobek cywilizacyjny, kulturę czy stopień rozwoju. Uniwersalnym wzorem postępowania ma być "złota reguła": prywatyzacja + deregulacja + globalizacja = neoliberalizm = dobrobyt. Deregulacja oznacza, w świetle neoliberalnej doktryny, odsuwanie nadzoru państwa narodowego nad gospodarką zgodnie z zasadą, że "rynek światowy jest dobry, a ingerencja państwa (protekcjonizm) jest zły". Problemy globalne są przedstawiane jako nierozwiązywalne na szczeblu narodowym przez poszczególne państwa, więc wymagają planetarnej perspektywy by je rozwiązywać oraz ponadnarodowych instytucji, które jednak wymykają się spod demokratycznej kontroli społeczeństw. Decyzje o kluczowym znaczeniu dla milionów ludzi zapadają często anonimowo i w małych zamkniętych gremiach według utartego deregulacyjnego schematu. Proponuje się bowiem: po pierwsze, pełną liberalizację handlu i obrotu kapitałowego, po drugie, prywatyzację monopoli i przedsiębiorstw o zasięgu lokalnym (krajowym), po trzecie, obniżanie i ujednolicanie podatków dla koncernów i korporacji działających na skalę kontynentalną i ponadkontynentalną, po czwarte, przyjmowanie ujednoliconych standardów prawnych we wszystkich państwach, po piąte, liberalizację prawa pracy i ograniczanie roli związków zawodowych. Pomimo niebywałego rozwoju nauki, techniki i technologii, tworzenia warunków do wyzwalania twórczej energii i współdziałania ludzi z różnych krajów i kultur, zachwytów nad stale wzrastającymi współczynnikami rozwoju gospodarczego, upowszechniania wielu dóbr, usług i towarów oraz dostępności do dobrodziejstw ludzkiej pomysłowości problemy społeczne nie uległy zmniejszeniu. Pogłębiają się nierówności i niepokojąco narasta konflikt bogata Północ - biedne Południe. Poza tym bogaci w krajach bogatych stają się jeszcze bardziej bogaci, a biedni coraz bardziej biedniejsi. Mimo imponującego wzrostu wskaźników ekonomicznych ostatniej dekady w sposób niezwykle dynamiczny następuje rozwarstwienie bogactwa i nierównomierny podział korzyści. To prawda, że w Stanach Zjednoczonych w ostatnich kilkunastu latach liczba miliarderów zwiększyła się z 13 w 1982 do 170 w 1998 r., ale okazuje się, że w epoce przed "złotą regułą" deregulacji, a więc w latach pięćdziesiątych, sześćdziesiątych i siedemdziesiątych zwykłego mechanika w amerykańskich liniach lotniczych stać było na własny dom i wyższe studia dla dwojga lub trojga dzieci, co dziś jest niedostępne dla wielu pilotów, nie mówiąc o zwykłych mechanikach. Harujesz coraz więcej masz coraz mniej... Według raportu opublikowanego w "National Journal" dochód jednej piątej najbiedniejszych rodzin amerykańskich mających pracę - uwzględniając inflacje - spadł w latach 1979 - 1995 o 21 proc., podczas gdy dochód jednej piątej najbogatszych rodzin podskoczył w tym samym okresie o 30 proc. Mało tego, mimo, iż pierwsze trzy dekady po II wojnie światowej w krajach najbardziej rozwiniętych były - według globalistów - nacechowane polityką interwencjonizmu państwowego, a więc nieefektywności całej ekonomii, to jednak wzrost gospodarczy, mierzony obojętnie jaką metodą, był większy, o czym wolą nie mówić, gdyż nie jest to "politycznie poprawne". Elektroniczna monarchia Już przed 40 laty, Herbert Marshall McLuhan, kanadyjski filozof i socjolog kultury - wnikliwie obserwując tendencje cywilizacyjne i technologiczne - przepowiadał powstanie "globalnej wioski". Uważał, że wraz z rozwojem elektroniki oraz nowoczesnych środków masowego przekazu, szybkim przepływem informacji i komunikacji, egzystencja człowieka ulegnie nieodwracalnej zmianie. Życie poszczególnych społeczeństw, dotąd odizolowanych od siebie, ulegnie modyfikacji. W "globalnej wiosce" analityk z renomowanej londyńskiej firmy ratingowej lepiej rozumie maklera z Tokyo niż z kolegę z biura. Czas i przestrzeń nabierają innego charakteru, a świat upodobnia się do osady, w której wszyscy wiedzą wszystko o wszystkich: pozostają w bliskim kontakcie i zależnościach, a to z kolei wywołuje zasadnicze zmiany cywilizacyjne. Banalną konstatacją jest stwierdzenie, że era informacji i obrazu niemal totalnie określa sposoby ludzkich zachowań. Jednakże co wynika z tego, że otwarcie igrzysk olimpijskich ogląda na ekranach swoich telewizorów równocześnie ponad połowa ludzkości za ziemi, a wyniki meczów superligi koszykówki NBA są znane na pamięć milionom funów na wszystkich kontynentach? Czy audiowizualna bliskość i równoczesność jest w stanie zastąpić bezpośredni kontakt, autentyczną solidarność, dialog i wzajemne zrozumienie? "Elektroniczna monarchia" arbitralnie wytycza relacje międzyludzkie, narzuca wyobrażenie świata i rozumienie rzeczywistości. Wpływa nie tylko jak ludzie myślą, ale i o czym myślą. Dziś już nawet nie dziwi, że w otchłani Puszczy Amazońskiej, u źródeł Rio Madeira, żyjący w nędzy młodzi caboclos (wymieszani potomkowie czarnych niewolników i Indian) debatują na temat urody Pameli Anderson z serialu "Słoneczny patrol", jakby była dobrze znaną dziewczyną z sąsiedztwa. Nawet w antyzachodnio nastawionym Iranie amerykański heavy metal rock jest najpopularniejszym rodzajem muzyki wśród nastolatków z klasy średniej. (Hans - Peter Martin, Harald Schumann, Pułapka globalizacji, Wrocław 2000, s. 19 - 20). Na przełomie XX i XXI wieku media masowe (mass media): gazety drukowane, radio i telewizja analogowa są zastępowane przez media osobiste (personal media)- telefonię komórkową i satelitarną, telewizję i radiofonię cyfrową oraz wszechobecny i wchłaniający wszelkie media audiowizualne Internet. W cyberprzestrzeni obrazy, dźwięki i wszelkie usługi są na każde żądanie: człowiek może indywidualnie komponować własny program telewizyjny, nie wychodząc z domu studiować, prowadzić firmę czy załatwiać zakupy. Virtual reality (rzeczywistość wirtualna) daje niemal doskonałą iluzję rzeczywistości: system biosensorów skonfigurowany z programem komputerowym dostarcza pełnej imitacji doznań i przenosi człowieka w czasie i przestrzeni. W perspektywie kilku lat nastąpią rewolucyjne zmiany związane z inteligentnymi sieciami, z Evernetem, a więc siecią dostępną w każdym momencie i w każdym miejscu na świecie. Każdy telefon komórkowy, środek transportu, urządzenie elektryczne czy elektroniczne obecne w naszym domu, w biurze, w miejscu publicznym, będzie oprogramowane i podłączone do sieci. Dostęp do struktury urządzeń przetwarzających i przekazujących dane, do usług i zasobów informacyjnych będzie jak najbardziej naturalny - za pomocą głosu. Będziemy dysponowali interfejsem głosowym, a polecenia w rodzaju, "chcę przelać pieniądze", czy "chcę obejrzeć <<Przeminęło z wiatrem>>" automatycznie wystarczą do zrealizowania polecenia. A jeszcze niedawno wynalazek telefonu Alexandra G. Bella w 1876 r. jego współcześni uważali za "bezwartościowy"; Thomas Watson, szef IBM w 1943 r. twierdził, że w świecie jest może rynek na pięć komputerów, a 20 lat temu Bill Gates, założyciel giganta informatycznego Microsoft, głosił, że 640 kilobajtów pamięci z powodzeniem wystarczy każdemu. Obraz dzisiejszej rzeczywistości określa się słowem "integracja", które oznacza scalanie rynków, państw i technologii. Towarzyszy temu kult efektywności i mordercza globalna konkurencja. Komunikacja i informacja oparta na osiągnięciach high techology, niskie koszty transportu i przekraczający granice państw wolny handel przemieniają świat w jeden rynek. Dzięki temu procesowi, o charakterze relacji zwrotnej, ludzie, firmy i państwa mogą znacznie skuteczniej, taniej i głębiej przenikać świat, a świat znacznie szerzej dociera do człowieka, przedsiębiorstwa czy państwa. Na niezelektryfikowanych obszarach Nigerii, anteny satelitarne i kolektory słoneczne wyrwały miliony z lokalnej swojszczyzny wiejskiego życia i wprowadziły w planetarny wymiar "nowego świata". Opcja neoliberalna Zwolennicy globalizmu zazwyczaj podają kilka sztandarowych argumentów przemawiających - według nich - za globalizmem. * Globalizacja ekonomiczna, generowana poprzez likwidowanie barier wolnego handlu oraz nieograniczony transfer kapitału, usług i towarów, promuje konkurencję i efektywność. Tworzy nowe miejsca pracy, oznacza niższe koszty, obniża ceny dóbr konsumpcyjnych. * Deregulacja i prywatyzacja, która przenosi własność środków produkcji oraz zasobów ze sfery państwowej w ręce prywatne, poprawia innowacyjność i efektywność. Państwo ma jedynie dbać o infrastrukturę oraz pilnować reguł gry: tworzyć regulacje korzystne dla wolnego handlu i stać na straży umów, a także egzekwować rządy prawa i ochronę własności prywatnej. Globalizacja przynosi dobrobyt, dzięki uruchomieniu zasobów zwolnionych przez wolnorynkową eliminację nieskutecznych procedur, firm i całych gałęzi gospodarki, które były do tej pory we władaniu państwa, subsydiowane lub chronione specjalnymi regulacjami czy cłami. * Bez globalizacji bardzo ograniczony jest transfer czynników rozwojowych - know how, nowych technologii oraz innych bodźców stymulujących postęp. W tym instrumentów przyciągających inwestorów. * Globalizacja oznacza energooszczędność i stwarza warunki do lepszej ochrony środowiska naturalnego. * Globalizacja upowszechnia demokrację i promuje prawa człowieka, stwarza każdemu te same szanse. * Globalizacja przynosi korzyści wszystkim, ponieważ oznacza dostęp do wiedzy i najnowszych technologii. (por. Kazimierz Krzysztofek, Janusowe oblicze globalizacji, Rzeczpospolita, nr 137, 13.06.2000) Przejęcie znaczącej części władzy państwa przez kapitał prywatny powoduje współzależność o charakterze relacji zwrotnej. Kraje deregulują swoje gospodarki według różnych scenariuszy wyzwalając globalizację, lecz globalizacja jest skutkiem, a nie przyczyną zmian związanych z otwarciem gospodarki każdego kraju na świat. Od końca II wojny światowej do połowy dekady lat siedemdziesiątych gospodarka w europejska i amerykańska rozwijała s