1330

Szczegóły
Tytuł 1330
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

1330 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 1330 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

1330 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Leszek Adamczewski Z�OWIESZCZE G�RY �ladami wojennych tajemnic WARSZAWA POZNA� 1992 ZNAKI ZAPYTANIA czyli zamiast wst�pu Druga wojna �wiatowa pozostawi�a na naszych ziemiach niema�o materialnych �lad�w, kt�re w mniejszym lub wi�kszym stopniu okryte s� do dzisiaj mg�� tajemnicy, W lesie gier�oskim ko�o K�trzyna na Mazurach stoj�, niczym wsp�czesne piramidy, ruiny gigantycznych bunkr�w z betonu i stali. Wewn�trz malowniczych G�r Sowich w Sudetach wykuto labirynty podziemnych hal i korytarzy. Podziemnym miasteczkiem mo�na �mia�o nazwa� to, co kryje si� w wid�ach Odry i Warty mi�dzy Mi�dzyrzeczem a �wiebodzinem. Mury zagubionej gdzie� w�r�d Bor�w Tucholskich stacji kolejowej ogl�da�y jedn� z naj�ci�lej strze�onych przez Niemc�w tajemnic wojskowych. O pozosta�o�ci po innej tajemnicy tak zwanej cudownej broni ocieraj� si� tury�ci i wczasowicze zapuszczaj�cy si� w pochmurne dni w okolice Mi�dzyzdroj�w, Gdyby drzewa i ska�y mog�y m�wi�, dowiedzieliby�my si� o tym, co naprawd� w ostatnich miesi�cach wojny dzia�o si� w okolicach Jeleniej G�ry, Szklarskiej Por�by, Karpacza i Kamiennej G�ry. Cho�by o ukrywanych tam skarbach. Zamkowe lochy i asfaltowa szosa prowadz�ca do nik�d. Zamulona kopalnia, g�ruj�ca nad okolic� pot�na twierdza i zabudowania dawnego klasztoru... Mo�na mno�y� miejsca, o kt�rych nie wiemy jeszcze wszystkiego. A nierzadko nic wiemy prawie nic. W tej ksi��ce spr�buj� wyja�ni� lub tylko rozja�ni� mroki tajemnicy niekt�rych z tych miejsc. Jako dziennikarz wielokrotnie mia�em mo�liwo�ci dotarcia tam, gdzie trudno trafi� zwyczajnemu �miertelnikowi, I nie b�d� ukrywa�, �e cz�sto z tych mo�liwo�ci korzysta�em. Na przyk�ad w po�owie lat siedemdziesi�tych na zaproszenie dyrektora jednej z kopal� wa�brzyskich spenetrowa�em fragment podziemi walimskich w G�rach Sowich. Jeszcze wcze�niej znajomy �wczesnych w�adz powiatowych K�odzka zafundowa� mi uci��liw� fizycznie i nieco chyba niebezpieczn�, lecz wielce atrakcyjn� wycieczk� po trudno dost�pnych lochach tamtejszej twierdzy. Wkr�tce potem pr�bowa�em dosta� si� do podziemi pokrzy�ackiego zamku w Cz�uchowie, gdzie pono� Niemcy, na kr�tko przed zaj�ciem tego miasta przez czerwonoarmist�w, co� ukryli. Te i inne eskapady powodowa�y, �e zacz��em interesowa� si� obejrzanymi obiektami. Zrazu si�ga�em po opracowania popularne, potem popularnonaukowe i publikacje prasowe, wreszcie po prace naukowe i wspomnienia, by w ko�cu zdobyt� wiedz� uzupe�ni� w archiwach i podczas rozm�w z lud�mi, kt�rzy wiedzieli wi�cej. Albo wiedzie� powinni. Kilkakrotnie wraca�em w interesuj�ce mnie miejsca, wzd�u� i wszerz przemierzaj�c G�ry Sowie, okolice Jeleniej G�ry, wielkopolskiego Mi�dzyrzecza czy Wierzchucina w Borach Tucholskich, by wymieni� tylko te miejscowo�ci, kt�rych nazwy pojawiaj� si� na nast�pnych stronach. Z tego zainteresowania r�nymi tajemnicami drugiej wojny �wiatowej powsta�y zamieszczane tu szkice. Stawiam w nich sporo znak�w zapytania, ale jednocze�nie udzielam niema�o odpowiedzi, pr�buj�c ��czy� fakty, hipotezy i spostrze�enia w logiczn� ca�o��. Czy tak by�o naprawd�? Tego w wielu przypadkach pewnie ju� nigdy si� nie dowiemy, A szkoda, Tymczasem zawodowi historycy niezmiernie rzadko si�gali po tematy, kt�re pr�buj� przybli�y� czytelnikom. Nie maj�c stuprocentowej pewno�ci oraz zaplecza naukowego w postaci wiarygodnych dokument�w archiwalnych albo unikali tych lemat�w, obawiaj�c si� zapewne kompromitacji, albo traktowali je marginesowo. Winieniem czytelnikom jeszcze jedno zastrze�enie. Chocia� materia�y do tej ksi��ki zbiera�em latami, a moje artyku�y na pojawiaj�ce si� na nast�pnych stronach tematy ukazywa�y si� na lamach "G�osu Wielkopolskiego" pocz�wszy od 1983 roku, a tak�e na �amach miesi�cznika "Nurt" i tygodnika "Perspektywy", ca�o�� zosta�a przejrzana, zweryfikowana i uaktualniona do stanu z kwietnia �992 roku. Dotyczy to zar�wno nazewnictwa oraz podzia�u administracyjnego Polski, jak i najnowszych ustale�. Tak�e pojawiaj�ce si� sporadycznie s�owa "dzi�" lub "obecnie" nale�y odnosi� do kwietnia 1992 roku. W KR�LESTWIE NIETOPERZY W�r�d turystycznych atrakcji wojew�dztwa gorzowskiego jest miejsce szczeg�lne, przynajmniej od pocz�tku lat osiemdziesi�tych ch�tnie odwiedzane nie tylko zreszt� przez Polak�w, Turyst�w przyci�gaj� w to miejsce, w okolice wsi Ka�owa, Wysoka, Boryszyn i Keszyca nie widoki krajobrazu czy malownicze jeziora, lecz zachowane w wcale dobrym stanie pot�ne fortyfikacje tak zwanego Mi�dzyrzeckiego Rejonu Umocnionego. T� nazw� wymy�lono po drugiej wojnie �wiatowej, gdy wybudowane nak�adem setek milion�w marek umocnienia Ufortyfikowanego �uku Odry - Warty okaza�y si� na dobr� spraw� bezu�yteczne. Podzieli�y one los Linii Maginota, do kt�rej zreszt� por�wnywano i por�wnuje si� nadal umocnienia mi�dzyrzeckie, Te dwie linie fortyfikacji terenowych nie przyda�y si� podczas dzia�a� wojennych. By�y na miar� pierwszej, lecz ju� nie drugiej wojny �wiatowej, Fortyfikacje mi�dzyrzeckie s�u�� dzi� przede wszystkim nietoperzom, kt�re w podziemiach utworzy�y unikatowy w Europie rezerwat, prawdziwe kr�lestwo tych lataj�cych ssak�w. S�u�� te� - jak si� rzek�o - turystom, zw�aszcza interesuj�cym si� dziejami budowli fortyfikacyjnych, a tak�e amatorom przyg�d i poszukiwaczom sensacji. Oto dw�ch z nich: Maciej G�owacki i Piotr Sateja z Poznania. - Zwiedzili�my ju� chyba ca�y kompleks fortyfikacji mi�dzyrzeckich - m�wi Sateja, - Wiemy ju�, ze ca�a po�udniowa cz�� podziemi, od p�tli boryszy�skiej a� po odcinek nazwany "Dora", nieco na p�noc od wioski Kalawa, w kt�rej pobli�u znajduj� si� dobrze zachowane schrony bojowe z pancerwerkami, jest dost�pna. Mo�na j� przeby� such� nog� - W cz�ci p�nocnej - dodaje G�owacki - podziemia s� miejscami zalane. Woda si�ga tam na og�l do kolan, ale trzeba bardzo uwala�, poniewa� zalane s� r�wnie� g��bokie na dwa, trzy metry studzienki Niekt�re z nich s� ponadto cz�ciowo zasypane, ale wpadaj�c do takiej niewidocznej studzienki mo�na si� pokaleczy� o znajduj�ce si� w nich cz�ci metalowe. Na naszych oczach do takiej studzienki wpad� kolega wraz z plecakiem. Szli�my razem, woda si�ga�a mniej wi�cej do kolan. W pewnej chwili kolega len si� zagapi� i znikn�� pod wod�. Wydobyli�my go. Sko�czy�o si� na strachu, ale trzeba tam bardzo uwa�a�. * Ze strategicznego znaczenia ziem le��cych w wid�ach Odry i Warty, tu� nad �wczesn� granic� Z Rzeczypospolit� Polsk�, dobrze zdawali sobie spraw� sztabowcy Reischswery - nielicznej, zawodowej armii republiki weimarskiej, kt�ra powsta�a w Rzeczy Niemieckiej po upadku cesarstwa i kl�sce tego pa�stwa w wojnie �wiatowej, zwanej dzisiaj pierwsz� Berlinie rozumowano, �e skrajnie antypolska polityka rz�du niemieckiego mo�e sprowokowa� w�adze polskie do niejako profilaktycznych posuni�� militarnych przeciwko Rzeczy. I dlatego te� ju� w 1925 roku gwa�c�c postanowienia Traktatu Wersalskiego - zacz�o wznosi� pierwsze umocnienia wojskowe o charakterze sta�ym na obszarze tak zwanej Bramy Brandenburskiej, nazywanej obecnie Lubusk�, przez kt�r� prowadzi najkr�tsza droga z Warszawy przez Pozna� do Berlina, Prace te rych�o jednak przerwano w wyniku stanowczego sprzeciwu Mi�dzysojuszniczej Komisji Kontroli, kt�ra zabroni�a fortyfikowania ziem le��cych na prawym brzegu Odry. Do pomys�u sztabowc�w Reichswehry wr�ci� Adolf Hitler, gdy na pocz�tku 1933 roku obj�� w�adz� w Niemczech. Niemal natychmiast, zrazu po cichu, a wkr�tce ju� jawnie, zacz�� depta� wszelkie na�o�one na Niemcy po przegranej wojnie kwiatowej ograniczenia zbrojeniowe. Tak wi�c ju� w 1934 roku wznowiono roboty budowlane w wid�ach Odry i Warty, fortyfikuj�c obszar Bramy Brandenburskiej. Zamierzenia by�y imponuj�ce, by nie rzec - wr�cz fantastyczne. Na kilkudziesi�ciokilometrowym przesmyku mi�dzy bagnistymi pradolinami, ograniczonym od p�nocy Mi�dzyrzeczem (Meseritz), a od po�udnia �wiebodzinem (Schwiebus), mia�a powsta� "wschodnia Linia Maginota", naje�ona kilku kondygnacyjnymi schronami bojowymi, wyposa�onymi w stale stanowiska broni maszynowej i artylerii r�nych kalibr�w, pomieszczenia mieszkalne dla za��g oraz magazyny amunicji i �ywno�ci. Na powierzchni schrony by�y przykryte stalowymi kopu�ami zwanymi pancerwerkami, z kt�rych najwa�niejsze po��czone by�y z sob� systemem wybudowanych na g��boko�ci od 16 do 50 metr�w lun�li podziemnych, gdzie miedzy innymi kursowa�y elektryczne kolejki w�skotorowe. Ufortyfikowany �uk Odry - Warty tworzy� trzy linie obronne. Pierwsza mia�a zmusi� przeciwnika do powstrzymania ataku z marszu i sk�ada�a si� z umocnie� polowych. Druga, zwana pozycj� g��wn�, winna by�a zatrzyma� przeciwnika i sk�ada�a si� z fortyfikacji sta�ych. Gdyby jednak uda�o si� przeciwnikowi przedrze� przez g��wn� lini� obrony, w odwodzie znajdowa�a si� jeszcze pozycja wspieraj�ca, r�wnie� polowa. To, co dzisiaj interesuje mi�o�nik�w budowli fortyfikacyjnych, stanowi�o pozycj� g��wn� umocnie� mi�dzyrzeckich. Wykorzystywa�a ona jako przeszkody naturalne jeziora Pojezierza Lubuskiego, a lam, gdzie ich brakowa�o, rozbudowano pasy zap�r in�ynieryjnych oraz �luz i kana��w, kt�re - w razie potrzeby - pozwala�y na zalanie przedpola wod� z jezior. Najwa�niejszym ogniwem systemu obrony czynnej by�y wspomniane pancerwerki - r�nej wielko�ci obiekty obronne z uzbrojeniem umieszczonym w pancernych kopu�ach. Przeci�tny ostr�g lego typu mia� od jednej do trzech takich kopu�. Grubo�� stalowych �cian waha�a si� od 16 do a� 300 milimetr�w. W najwi�kszych kopu�ach znajdowa�y si� dwa ci�kie karabiny maszynowe, kt�re mog�y prowadzi� ogie� przez sze�� otwor�w strzeleckich. Najmniejsza kopu�a, dzi�ki zamontowanemu w niej peryskopowi, spe�nia�a funkcj� obserwacyjn�, a niewykluczone, �e r�wnie� przez niewielkie otwory w �cianach bocznych mo�na by�o stosowa� miotacze p�omieni. Wed�ug autor�w niekt�rych popularnych opracowa� na temat Mi�dzyrzeckiego Rejonu Umocnionego, w 1935 roku teren budowy mia� wizytowa� sam Hitler. Nie ma na to dowod�w w materia�ach �r�d�owych. Wiele jednak wskazuje, i� w�a�nie w tym�e roku feldmarsza�ek Werner Blomberg, minister wojny w rz�dzie Hitlera, z�o�y� kanclerzowi szczeg�owy meldunek o tempie prac na budowie Ufortyfikowanego �uku Odry - Warty i planach na nadchodz�ce miesi�ce. Hitler zaakceptowa� zamierzenia i wyrazi� uznanie z przebiegu rob�t. Do sprawy nie wracano zapewne przez trzy lata, podczas kt�rych budowa posuwa�a si� naprz�d, a raczej w d�, coraz g��biej wgryzaj�c si� w ziemi�. Nie szcz�dzono na� ani pieni�dzy, ani coraz bardziej deficytowych w Rzeszy materia��w budowlanych, jak cho�by cementu i stali. Na pocz�tku 1938 roku Hitler usun�� z rz�du feldmarsza�ka Blomberga, sam obejmuj�c stanowisko naczelnego dow�dcy niemieckich si� zbrojonych, O pretekst do usuni�cia cz�owieka, kt�ry utorowa� Hitlerowi drog� do w�adzy, postara�a si� podlegaj�ca reichsfuhrerowi SS Heinrichowi Himlerowi policja. Ot� co dopiero po�lubiona ma��onka Blomberga figurowa�a w aktach policyjnych jako... prostytutka. Ale to by� tylko pretekst. Wywodz�cy si� ze starej, pruskiej kasty oficerskiej Blomberg my�la� kategoriami czas�w zako�czonej dwadzie�cia lat wcze�niej wojny �wiatowej. Hitler za� my�la� o wojnie b�yskawicznej, kt�r� planowali sztabowcy ju� nie Reichswehry, ale armii hitlerowskiej - Wehrmachtu. W maju 1938 roku, w towarzystwie genera�a Waltera Brauchitscha - naczelnego dow�dcy wojsk l�dowych i genera�a Otto-Wilhelma Foerstera z Inspektoratu Saper�w i Fortyfikacji. Hitler uda� si� na inspekcj� umocnie� mi�dzyrzeckich Wszystko ogl�da� bardzo dok�adnie i - jak si� wydawa�o - z zainteresowaniem. Ale - ku przera�eniu swojej �wity - ca�y czas milcza�. W ko�cu wraz z Brauchitschem i Foersterem oddali� si� nieco od towarzysz�cych oficer�w sztabowych i esesman�w z ochrony osobistej. Obecni zauwa�yli, �e mocno zdenerwowany Hitler gestykuluj�c co� t�umaczy� obu genera�om. Co? Wystarczy�o rozejrze� si�, by znale�� odpowied� na to pytanie. Na miar� wyobra�e� Hitlera o przysz�ej wojnie, fortyfikacje te wydawa�y mu si� przestarza�e - nadziemne kopu�y schron�w uzbrojone zosta�y tylko w karabiny maszynowe. Tym nie mo�na by�o zatrzyma� czo�g�w... Sw� decyzj� o przerwaniu budowy Hitler podj�� ju� zapewne podczas zwiedzania fortyfikacji, a dosadnie sprecyzowa� j� w czasie burzliwej rozmowy z obu genera�ami. Zdaj�c sobie spraw� z gigantycznych koszt�w budowy Ufortyfikowanego �uku Odry - Warty i z coraz bardziej rosn�cych w si�� l�dowych, powietrznych i morskich wojsk Rzeszy Hitler wiedzia� r�wnie�, �e Polska nie ma wobec Niemiec agresywnych zamiar�w. A przecie� l fortyfikacje te budowano po to, by na g��wnym, berli�skim kierunku uderzenia powstrzyma� w�a�nie dywizje polskie. I mimo protestu Inspektoratu Saper�w i Fortyfikacji, wszelkie inwestycje w okolicach Mi�dzyrzecza przerwano, koncentruj�c si� tylko na pracach wyko�czeniowych mocno zaawansowanych ju� w budowie obiekt�w. A i wielu z nich nigdy zreszt� nie doko�czono. Nie zrealizowano zatem zakrojonych na gigantyczn� skal� zamierze� fortyfikacyjnych. Nie zbudowano na przyk�ad ani jednego schronu o najwi�kszej odporno�ci, nie doko�czono g��wnej podziemnej drogi ruchu i nie wykonano czterech z pi�ciu planowanych wjazd�w do podziemi. To jednak, co zrobiono i w znacznej cz�ci mo�na dzisiaj spenetrowa�, imponuje swym gro�nym rozmachem. * Od doj�cia Hitlera do w�adzy budowa umocnie� Ufortyfikowanego �uku Odry - Warty otoczona by�a �cis�� tajemnic� wojskow�. Na tyle �cis��, �e w styczniu 1936 roku, a wi�c w okresie najbardziej nat�onych rob�t g�rniczych i budowlanych, zakazano przelotu nad tym obszarem samolot�w cywilnych, r�wnie� niemieckich. Dwa lata p�niej dyplomatom wojskowym akredytowanym w III Rzeszy zakazano przebywania w powiatach, kt�rych tereny obj�te by�y budow� umocnie�, zw�aszcza w �wczesnym powiecie mi�dzyrzeckim. A przez ca�y okres budowy oficerowie kontrwywiadu Abwehry i funkcjonariusze S�u�by Bezpiecze�stwa SS dyskretnie inwigilowali mieszka�c�w okolicznych wiosek, osoby podejrzane wysiedlaj�c z tego terenu, A mimo to do Oddzia�u II (wywiad) Sztabu G��wnego Wojska Polskiego w Warszawie dociera�y w miar� szczeg�owe meldunki o zakresie i przeznaczeniu rob�t fortyfikacyjnych w okolicach Mi�dzyrzecza. Informatorami naszego wywiadu byli zw�aszcza polscy mieszka�cy tych ziem �wczesnego niemieckiego pogranicza, "".Wie� K�szyca powiat mi�dzyrzecki jest zbudowana pod ziemi�. Pod ziemi� jest mn�stwo amunicji i wiele innego, co potrzebne jest wojsku. Co dzie� dowozi si� artyku�y spo�ywcze i sprz�t wojskowy. Nikt nie widzi kiedy wje�d�aj� lokomotywy pod ziemie. Mieszka�cy wsi otrzymali inn� prac�, a w ich mieszkaniach jest wiele wojska. Wie� Wysoka jest r�wnie� zbudowana pod ziemi�, ale g��wnie w lesie". To Fragment jednego z meldunk�w wywiadowczych, sporz�dzonych przez obywateli III Rzeszy polskiego pochodzenia. Niestety, wielu z nich za t� dzia�alno�� zap�aci�o �yciem w latach wojny, i to z powodu wcale nie jakiej� nadzwyczajnej operatywno�ci kontrwywiadu hitlerowskiego, lecz karygodnego wr�cz niedbalstwa pracownik�w polskich s�u�b specjalnych. Ot� po zaj�ciu Polski we wrze�niu 1939 roku przez armie okupacyjne, w r�ce Niemc�w wpad�y beztrosko pozostawione materia�y archiwalne naszego wywiadu przechowywane zar�wno w Forcie Legion�w w Warszawie, jak i w komisariacie polskiej Stra�y Granicznej w Wolsztynie, kt�ra to plac�wka zbiera�a meldunki z drugiej strony przebiegaj�cej wtedy tu� obok granicy. * Po przerwaniu budowy umocnie� mi�dzyrzeckich w 1938 roku, w kilku nast�pnych latach prowadzono tutaj tylko prace zrazu wyko�czeniowe, a potem tylko konserwacyjne. Co wi�cej, na prze�omie lat 1941-42 cz�� urz�dze� technicznych i uzbrojenia tych fortyfikacji zdemontowano, przewo��c je do kazamat�w gor�czkowo w�wczas rozbudowywanego Wa�u Atlantyckiego na wybrze�u okupowanej Francji, Tymczasem do podziemi mi�dzyrzeckich przeniesiono stanowiska produkcyjne niekt�rych zak�ad�w niemieckiego przemys�u zbrojeniowego, n�kanego licznymi nalotami bombowymi lotnictwa alianckiego. Miano tutaj remontowa� samochody wojskowe oraz produkowa� niekt�re cz�ci do samolot�w. Sztabowcy hitlerowscy przypomnieli sobie o fortyfikacjach mi�dzyrzeckich dopiero w po�owie 1944 roku, gdy front wschodni zaczai si� zbli�a� do granic tak zwanej "starej Rzeszy", Zacz�to wi�c gor�czkowo i chaotycznie rozbudowywa� przede wszystkim polowe umocnienia fortyfikacyjne, aczkolwiek pewne prace inwestycyjno-modernizacyjne wykonano tak�e w systemie umocnie� sta�ych. Nie na wiele to si� jednak zda�o. Podczas ofensywy styczniowej 1945 roku Ufortyfikowany �uk Odry - Warty, obsadzony przez nieprzygotowane do tego rodzaju walk g��wnie zagraniczne jednostki Waffen SS i s�abo uzbrojone oddzia�y Volkssturmu czyli niemieckiego pospolitego ruszenia, nie stanowi� powa�niejszej przeszkody dla nacieraj�cych na Berlin jednostek Armii Czerwonej, wchodz�cych w sk�ad l Frontu Bia�oruskiego. Umocnienia prze�amano niemal - jak to okre�laj� wojskowi - z marszu, w czym zreszt� Rosjanom pono� pom�g� najzwyklejszy przypadek. - Ot� jeden z patroli zwiadowc�w radzieckich natkn�� si� na porzucony i cz�ciowo zniszczony wojskowy samoch�d niemiecki. Podczas jego przeszukania znaleziono mi�dzy innymi mapnik, a w nim szkic terenu z zaznaczonymi planami wszystkich punkt�w oporu w lej okolicy, w tym tak�e s�abe miejsca obrony. Umocnienia te nie zatrzyma�y wi�c Rosjan w drodze na Berlin. Olbrzymie �rodki finansowe i materia�owe, jakie przeznaczono na budow�, zmarnowano. I tylko potomnym pozostawiono swoisty pomnik sp�nionej o co najmniej dwadzie�cia lat architektury i techniki fortecznej. * Mi�dzyrzecki Rejon Umocniony obejmuje ziemie le��ce w s�siedztwie wiosek: Ka�awa, Wysoka, Boryszyn, Nietoperek, K�szyca i �arzyn, w pobli�u ruchliwej drogi z Mi�dzyrzecza do �wiebodzina. �rodkiem tego by�ego systemu umocnie� wiedzie nasyp dzisiaj nieczynnej, cz�ciowo nawet rozebranej, jednotorowej ongi� linii kolejowej. Niedaleko znajduje si� wiele schron�w bojowych z pancerwerkami i �elbetowych budowli obronnych, ubezpieczanych od wschodu siedmiorz�dowym pasem zap�r przeciwczo�gowych, zwanych "z�bami smoka". Ale to, co by�o tu najwa�niejsze, ukryte jest w ziemi: komory, szyby i oko�o 30 kilometr�w tuneli, w pe�ni wentylowanych i o�wietlonych, w tym g��wna podziemna droga ruchu oko�o 8-kilometrowej d�ugo�ci. Kursowa�y lam kolejki w�skotorowe, maj�ce w czasie walk dowozi� do poszczeg�lnych pancerwerk�w amunicj� i �o�nierzy. Pozosta�y szyny tej elektrycznej kolejki i perony podziemnych stacyjek, wyposa�one w zwrotnice i podw�jny tor. Jedyny, cz�ciowo zasypany wjazd na te podziemn� drog� znajduje si� w lesie ko�o wioski Wysoka. W pobli�u stoj� ruiny du�ej �elbetowej hali o zapewne przemys�owym przeznaczeniu, o czym �wiadcz� cho�by fundamenty pod na przyk�ad du�e obrabiarki, frezarki czy tokarki. Hala ta jest mocno uszkodzona. To albo "pami�tka" po walkach o prze�amanie tych umocnie� w ko�cu stycznia 1945 roku, albo skutek powojennej akcji wysadzania cz�ci Mi�dzyrzeckiego Rejonu Umocnionego w powietrze. Rych�o jednak okaza�o si�, �e niszczenie jest bardzo trudne i jeszcze bardziej kosztowne. Dalszej dewastacji zatem zaniechano, ratuj�c fortyfikacje mi�dzyrzeckie. Na jak d�ugo? Bez odpowiedniej konserwacji i zabezpiecze� powoli, ale systematycznie one niszczej�. Czy uda si� je raz jeszcze uratowa� jako unikatowy w Polsce, a by� mo�e nawet w ca�ej Europie �rodkowej zabytek budownictwa fortyfikacyjnego?... * Wspomnia�em ju�, �e podziemia umocnie� mi�dzyrzeckich systematycznie penetruj� poszukiwacze przyg�d i sensacji - Nie brakuje tu r�wnie� amator�w mocnych wra�e�. W ciemno�ciach podziemnego labiryntu odbywaj� si� pijackie libacje, orgie i narkotyczne seanse. Ich uczestnicy cz�sto pozostawiaj� na �cianach napisy, g�sto okraszane s�owami powszechnie uwa�anymi za nieprzyzwoite lub wr�cz wulgarne. Z rozbrajaj�c� szczero�ci� 19-lelnia Joanna z Cz�stochowy nabazgra�a na �cianie: "tu jad�am, tu pi�am, tu cnot� straci�am". Napis�w jest wi�cej, zw�aszcza z czas�w protest�w przeciwko pochodz�cemu z prze�omu lat siedemdziesi�tych i osiemdziesi�tych barbarzy�skiemu wr�cz zamiarowi sk�adowania w podziemiach mi�dzyrzeckich odpad�w radioaktywnych. Nie brakuje tu tak�e poszukiwaczy skarb�w. Wydaje si�, �e skarb�w tu nie ma, ale nie mo�na z g�ry odrzuca� �adnej, nawet pozornie najmniej prawdopodobnej hipotezy. W podziemiach ufortyfikowanego �uku Odry - Warty odnaleziono ju� chyba wszystko, co Niemcy ukryli tu podczas drugiej wojny �wiatowej. Nie by�a to zreszt� najbezpieczniejsza kryj�wka, poniewa� fortyfikacje mi�dzyrzeckie mia�y przecie� s�u�y� obronie, i to aktywnej, a podczas walk wszystko mo�e si� zdarzy�. Przede wszystkim schowane przedmioty warto�ciowe, na przyk�ad dzie�a sztuki, mog� ulec zniszczeniu. Niemcy wszak nie mogli przewidzie�, �e dzi�ki przypadkowi umocnienia te oddzia�y Armii Czerwonej prze�ami� niemal z marszu. Prawd� jest jednak, �e fascynacja rozmachem fortyfikacji mi�dzyrzeckich zepchn�a na dalszy plan ewentualno�� ukrywania tu nadal skarb�w. Wiadomo bowiem, �e przez d�ugie lata powojenne znaczna cz�� Mi�dzyrzeckiego Rejonu Umocnionego znajdowa�a si� w gestii oddzia��w radzieckich, kt�rych �o�nierze spenetrowali wszystko, co spenetrowa� si� da�o. Zreszt� z pozytywnym skutkiem. Przypomnijmy przeto ten ma�o znany epizod z powojennych dziej�w Mi�dzyrzeckiego Rejonu Umocnionego. "...Przebyli�my do Poznania, a stamt�d do Mi�dzyrzecza. Mieszka�cy miasta powiadomili radziecka komendantur�, ze specjalna jednostka SS ostatnio zaj�ta by�a zwo�eniem i lokowaniem czego� w mniejszych podziemnych fortyfikacjach" napisa� po latach od tych wydarze� w czasopi�mie "Kultura Radziecka" Siergiej Sidorow. By� on przedstawicielem ZSRR w Sojuszniczej Radzie Kontroli w Niemczech, przy kt�rej funkcjonowa� specjalny wydzia� zajmuj�cy si� odszukiwaniem i zabezpieczaniem dzie� sztuki zrabowanych przez Niemc�w na ziemiach przez nich okupowanych. Ekipa wojskowych radzieckich uda�a si� we wskazany rejon. "Rozpocz�li�my penetracja tych bunkr�w i w rezultacie szczeg�owych poszukiwa� znale�li�my g��boko pod ziemi� doskonale zamaskowan� komor�, obudowan� ze wszystkich stron litym betonem..." Gdy wreszcie uda�o si� w betonie przebi� wej�cie, w �wietle latarek elektrycznych ekipa zobaczy�a "rozbit� star� porcelan� i kryszta�y. Poniewiera�y si� r�nego rodzaju monety. Pod �cianami stosy skrzy�, w kt�rych znajdowa�y si� obrazy, grafiki, akwaforty, rze�by, dzie�a sztuki zdobniczej, kt�re - jak si� p�niej okaza�o - zosta�y zrabowane przez hitlerowc�w z muze�w Warszawy, Krakowa, Poznania, Gda�ska..." O odkryciu zosta� poinformowany Leonid Zorin, p�niejszy minister handlu zagranicznego ZSRR, kt�ry w tym czasie sprawowa� obowi�zki szefa wydzia�u zabezpieczaj�cego zrabowane przez Niemc�w dzie�a sztuki. I postara� si� ju� o ta, by je rzeczywi�cie zabezpieczy� na d�ugie lata, "Na jego polecenie - napisa� Sidorow "skarby kultury polskiej zosta�y spakowane i przewiezione do najbli�szej stacji kolejowej. Transport zosta� skierowany do Moskwy, gdzie odnalezione eksponaty zosta�y poddane restauracji..." Sidorow doda� Jeszcze, �e w 1956 roku uroczy�cie przekazano je Polsce, Czy jednak wszystkie? I co w og�le odnaleziono w podziemnym labiryncie Mi�dzyrzeckiego Rejonu Umocnionego? Te pytania ci�gle pozostaj� bez odpowiedzi. * W podziemiach tak zwanej p�tli boryszy�skiej Mi�dzyrzeckiego Rejonu Umocnionego stoi brzozowy krzy�, pod nim le�� cz�sto wi�zanki kwiat�w lub �wierkowe ga��zki, obok za� pal� si� znicze lub �wieczki. A na pobliskiej �cianie napis: "ZHP - W tym miejscu zgin�a tragicznie w 1988 roku harcerka. Przechodniu, uszanuj miejsce pami�ci, zdejmij czapk� i zapal �wiec�". - By�o to zim� - opowiada Piotr Sateja. - Agnieszka znajdowa�a si� w grupie, kt�ra schodzi�a do podziemi w miejscu bardzo niebezpiecznym, poniewa� nie mu tam por�czy. W pewnym momencie Agnieszka po�lizgn�a si� i wpad�a do g��bokiego na oko�o 35 metr�w szybu po windzie do transponowania amunicji. Spad�a na jaka� metalowa cze�� i zgin�a na miejscu. - Wed�ug nieco innej wersji - dodaje Maciej G�owacki - Agnieszka przez swoj� nieuwag� wpad�a do lego szybu, niewidocznego w ciemno�ciach, Szyb �w jest na przeciwko pomieszczenia, gdzie znajduj� si� schody. Pewnie nie zapalili jeszcze latarek, licz�c na dochodz�ce s�abe �wiat�o dzienne, Mo�e oszcz�dzali baterie? W ka�dym razie Agnieszka nie zauwa�y�a szybu, Tu jedna z co najmniej kilku �miertelnych ofiar cywilnych, kt�re od zako�czenia wojny poch�on�y podziemia mi�dzyrzeckie. Nadal s� one niebezpieczne, zw�aszcza dla nieprzygotowanych amator�w takich w�a�nie "turystycznych eskapad". - Wybieraj�c si� do tego podziemnego labiryntu - wyja�nia Sateja - trzeba wiedzie�, ze zar�wno zim�, jak i latem utrzymuje si� tu sia�a temperatura plus 7 stopni Celsjusza. Trzeba si� wiec ciep�o ubra�, zw�aszcza latem. Potrzebne s� ponadto: czapka i kalosze, ciep�e skarpetki i sweter na zmian�, latarka elektryczna z zapasow� bateri� i �ar�weczka, chocia� zdarza si�, �e niekt�rzy wybieraj� si� z pochodni�, a nawet... �wieczk�. Trzeba mie� te� w miar� dok�adny plan podziemi No i najlepiej chodzi� w grupie co najmniej kilku os�b. �atwo tu bowiem zabiedzi�. - Kiedy� sam prze�y�em chwile strachu - dodaje G�owacki - Po przej�ciu p�tli boryszy�skiej nasza grupa znalaz�a si� na g��wnej drodze ruchu. pobli�u jednego z odga��zie� spotkali�my ekip� z Poznania, Chwil� porozmawia�em ze znajomymi dziewczynami, a tymczasem moja grupa posz�a dalej. Nie zauwa�y�em, dok�d Zacz��em wiec ich szuka� i sam zab��dzi�em. Nie mia�em przy sobie planu podziemi i min�y chyba dobre dwie godziny, zanim po licznych przygodach nie znalaz�em wyj�cia na powierzchnie... * Przez d�ugie lata powojenne o Mi�dzyrzeckim Rejonie Umocnionym wiedzieli mieszka�cy okolicznych miejscowo�ci, wiedzieli le� historycy wojskowo�ci, niekt�rzy dziennikarze i poszukiwacze sensacji z lat minionej wojny. W kraju by�o o tych umocnieniach jako� cicho. Do czasu jednak. O ci�gn�cych si� kilometrami korytarzach podziemnych dowiedzieli si� bowiem rodzimi atomi�ci. Ju� po pierwszych, do�� powierzchownych ogl�dzinach, zapad�a wst�pna decyzja. To wymarzone miejsce na sk�adowanie odpad�w radioaktywnych! Dowiedzieli si� o tym dziennikarze. Ogl�dnie, by nie narazi� si� na ingerencj� cenzury, poinformowano o tym opini� spo�eczn�. Nie na �arty przestraszyli si� mieszka�cy Mi�dzyrzecza, �wiebodzina i okolicznych miejscowo�ci. Dosz�o do pierwszych, zrazu spokojnych jeszcze protest�w, potem ju� do ulicznych manifestacji, gdzie zacz�ty przewa�a� emocje. Zaprotestowali le� ekolodzy i przyrodnicy, a poparli ich znawcy i mi�o�nicy starych budowli fortyfikacyjnych. Pomys� ze sk�adowaniem odpad�w radioaktywnych w podziemnym labiryncie fortyfikacji mi�dzyrzeckich by� od pocz�tku co najmniej kontrowersyjny, a by� mo�e nawet wr�cz zbrodniczy. Przeciwnicy bowiem wyci�gn�li argumenty, kt�rych zapewne nic brali pod uwag� atomi�ci. Ot� umocnienia te le�� na terenach o wysokiej �redniej opad�w rocznych. Wody deszczowe przedostaj� si� tak�e do podziemi. Przewidzieli to Niemcy, buduj�c odpowiedni system odwadniaj�cy. Miejscami on obecnie nie dzia�a, Jest albo w nieznanym miejscu uszkodzony, albo zatkany. W ka�dym razie na znacznych odcinkach korytarzy - o czym wspomina� Maciej G�owacki - stoi woda. Ta przeciekaj�ca woda deszczowa mog�aby z czasem uszkodzi� betonowe os�ony pojemnik�w z odpadami radioaktywnymi. Sta�oby si� to mo�e za sto, mo�e za trzysta, a mo�e dopiero za pi��set lat. Ale prawdopodobie�stwo takiego uszkodzenia by�o wielkie. I w tej sytuacji ska�ona woda z podziemi mi�dzyrzeckich przez zupe�nie nie rozeznany system kanalizacyjny dosta�aby si� do w�d g��binowych i do pobliskich w�d powierzchniowych. Do licznych tu jezior oraz rzeki Paklicy. Nast�pi�oby gigantyczne ska�enie promieniotw�rcze �rodowiska cz�owieka zachodniej Polski. Rozmiar�w takiej katastrofy nic da si� obecnie w og�le wyobrazi�... W ko�cu zwyci�y� rozs�dek i poczucie odpowiedzialno�ci za �ycie i zdrowie pokole�, kt�re przyjd� po nas. Jesienie 1987 roku premier Zbigniew Messner nakaza� przerwanie przygotowa� do sk�adowania odpad�w radioaktywnych w podziemnych korytarzach fortyfikacji mi�dzyrzeckich. Nietoperze zatem mog� w podziemiach spa� spokojnie. Mieszka�cy okolicznych miejscowo�ci te�. l tylko na schronie ko�o Ka�awy pozosta� z roku na rok coraz mniej czytelny napis ostrzegaj�cy �ywych, by by�e hitlerowskie fortyfikacje Bramy Brandenburskiej ju� nigdy nie s�u�y�y sianiu �mierci. Z�OWIESZCZE G�RY Dwa bia�e pasy, a mi�dzy nimi czarny. Po prostu oznakowanie szlaku turystycznego. Ten jednak nie wiedzie do zamk�w, zabytkowych ruin lub na szczyty g�r, chocia� przebiega przez nadzwyczaj malownicze okolice. Tym szlakiem ludzie wielu narodowo�ci nie szli ongi� na wycieczki. Maszerowali do ci�kiej i niebezpiecznej pracy, gdzie �mier� zbiera�a obfite �niwo. S� na tym szlaku i cmentarze. Pochowano tam tak�e tych, kt�rzy zgin�li w tej okolicy przy pracy, od kuli czy pod pejczem esesmana lub zmarli z g�odu, chor�b i wycie�czenia. Wielu innych, kt�rzy pozostali tutaj na zawsze, me znalaz�o grobu w tradycyjnym rozumieniu tego s�owa. Wielkim grobem jest bowiem ca�a okolica. Nic zatem dziwnego, �e �w bia�o-czarno-bia�y szlak nosi nazw� "szlaku martyrologii"- Rozpoczyna si� on tu� obok nieczynnej stacji kolejowej w Jugowicach i przez Walim, Rzeczk� oraz Kolce wiedzie do stacji G�uszyca G�rna w wojew�dztwie wa�brzyskim. Obejmuje wi�c tylko cze�� teren�w w malowniczych G�rach Sowich, kt�re w ostatniej fazie wojny by�y miejscem tajemniczej i zakrojonej na wielka skal� budowy. Tego gigantycznego przedsi�wzi�cia g�rniczo-budowlanego nigdy nie uko�czono. Dzisiaj zza krat chroni�cych wej�cia do podziemi G�r Sowich wionie ch�odem, wilgoci� i st�chlizn�. Stosy skamienia�ych work�w z cementem porastaj� mchem i traw�, Gdzieniegdzie wystaj� z ziemi fragmenty szyn i podk�ad�w kolejki w�skotorowej. Drzewa i g�ste krzewy rosn� tu� obok �elbetowych budowli naziemnych, zas�aniaj�c je przed oczami turyst�w, Przyroda z roku na rok zaciera �lady tajemniczej budowy., "Na podstawie wynik�w wizji lokalnej oraz relacji i zezna� �wiadk�w sformu�owano hipotezy, kt�re wci�� nie znajduj� jednoznacznego potwierdzenia w miarodajnych �r�d�ach - pisa� w I980 roku Alfred Konieczny w tomie VI wychodz�cych we Wroc�awiu "Studi�w nad Faszyzmem i Zbrodniami Hitlerowskimi". - Kwestii dotycz�cych przeznaczenia budowli w G�rach Sowich, daty rozpocz�cia prac, liczby i narodowo�ci zaanga�owanych si� roboczych oraz ich ostatecznego losu itd. Nie wyja�ni�o tak�e dok�adniej �ledztwo prowadzone przez Okr�gow� Komisj� Badania Zbrodni Hitlerowskich we Wroc�awiu". Tajemnicza budowa w G�rach Sowich nie jest ju� jednak a� tak tajemnicza, jak przed laty. Ale zacznijmy od pocz�tku... * We wtorek wieczorem, 17 sierpnia 1943 roku, ponad pi��set czteromotorowych bombowc�w typu "Slirling", "Halifax" i "Lancaster", wraz z 65 maszynami wyznaczaj�cymi tras�, wystartowa�o z lotnisk Wielkiej Brytanii do wyprawy otoczonej do tej pory naj�ci�lejsz� tajemnic� wojskow�. Decyzj� o tej wyprawie bombowej, do kt�rej rezultat�w gabinet wojenny Winstona Churchilla przywi�zywa� ogromne znaczenie, podj�� brytyjski Komitet Obrony pod koniec czerwca. Przygotowania trwa�y wi�c ponad p�tora miesi�ca i nie zosta�y wykryte przez wywiad niemiecki. Celem lotnictwa alianckiego by� hitlerowski o�rodek do�wiadczalno-produkcyjny broni rakietowej w Peenemuende na wyspie Uznam (Usedom) nad Ba�tykiem. Do jego wykrycia walnie przyczyni� si� wywiad Armii Krajowej. Od momentu, gdy do Londynu zacz�y nadchodzi� pierwsze wiarygodne, potwierdzane nast�pnie zdj�ciami lotniczymi, meldunki wywiadowcze na temat �cis�e strze�onych zak�ad�w na wyspie Uznam oraz s�siaduj�cego z nimi poligonu do�wiadczalnego samolot�w bezpilotowych, zwanych te� bombami lataj�cymi V-l i pocisk�w rakietowych z serii "Aggregat-4" znanych jako V-2, los tych obiekt�w by� ju� przes�dzony. Wyrok wykonano tamtej w�a�nie sierpniowej nocy. "..Drog� radiowa - wspomina� p�niej dow�dca wyprawy bombowej na Peenemuende, pu�kownik John H. Searby - da�em rozkaz zbli�aj�cym si� bombowcom rozpocz�cia bombardowania przede wszystkim obiekt�w oznakowanych zielonymi rakietami. Teraz Peenemuende powoli zmienia�o si� w znany mi ju� obraz celu masowego nalotu. Wybuchaj�ce bomby, chmury rozprzestrzeniaj�cego si� dymu, �lizgaj�ce si� i krzy�uj�ce si� raz. po raz �wiat�a reflektor�w czarny ogie� ci�kich dzia� przeciwlotniczych. Teren bombardowania zmieni� si� raptownie. Istne piek�o,.." Dymi�y jeszcze zgliszcza zbombardowanego Peenemuende, gdy 26 sierpnia odby�a si� w Berlinie �ci�le �ajna narada z udzia�em przedstawicieli Ministerstwa Uzbrojenia i Amunicji IH Rzeszy, wojska i przemys�u, w tym przedstawicieli o�rodka na wyspie Uznam, W naradzie uczestniczy� pu�kownik SS, wkr�tce awansowany na genera�a - dr in�ynier Hans Kammler, szef grupy urz�dowej C w kierowanym przez Oswalda Pohla G��wnym Urz�dzie Administracyjno-Gospoda re�ym SS. Cztery dni wcze�niej Adolf Hitler powierzy� Kammlerowi dow�dztwo nad wykonaniem programu tajnych broni. Wobec unieruchomienia produkcji w Peenemuende i zagro�enia jej podj�cia przez kolejne naloty alianckie, fuehrer poleci� przenie�� wytwarzanie broni specjalnych do fabryk podziemnych. O si�� robocz� przyw�dcy III Rzeszy si� nie martwili. Do dyspozycji mieli je�c�w wojennych i robotnik�w przymusowych, za� reichsfuehrer SS i szef policji niemieckiej - Heinrich Himmler obieca�, �e z oboz�w koncentracyjnych dostarczy ka�d� wymagan� liczb� wi�ni�w, w tym r�wnie� wysokiej klasy specjalist�w. Znane s� najwa�niejsze ustalenia, kt�re podj�to na berli�skiej naradzie. Ot� postanowiono mimo wszystko odbudowa� o�rodek w Peenemuende, niemniej, bior�c pod uwag� gro�b� dalszych nalot�w, zaproponowano przeniesienie g��wnych zak�ad�w produkcyjno-monta�owych do fabryki podziemnej w G�rach Harcu ko�o Nordhausen. Zak�ady badawczo-rozwojowe mia�y zosta� umieszczone w podziemnej grocie, kt�ra powsta�aby po rozsadzeniu ska� nad jeziorem Traunsee, natomiast wyrzutnia do�wiadczalna dla rakiet V-2 ko�o wsi Blizna w pobli�u Mielca w Generalnym Gubernatorstwie, gdzie zreszt� znajdowa� si� ju� wtedy poligon �wiczebny wojsk SS "Heidelager". Czy na tej naradzie pad�o po raz pierwszy s�owo Eulengebirge? To - przet�umaczmy - niemiecka nazwa G�r Sowich, Tak uwa�ano do niedawna, chocia� bior�c pod uwag� najnowsze ustalenia, mo�na w to w�tpi�. Aczkolwiek nie mo�na te� wykluczy�, �e gdzie� na marginesie g��wnego tematu narady m�g� kt�ry� z obecnych wymieni� nazw� albo G�r Sowich, albo pobliskiego Wa�brzycha (w�wczas Waldenburga). Wszak planuj�c budow� du�ych fabryk podziemnych, gdzie z czasem zamierzano produkowa� cz�ci i podzespo�y mi�dzy innymi i do rakiet V-2, musiano zda� sobie spraw� z ogromnego zakresu rob�t g�rniczych i budowlanych oraz konieczno�ci wygospodarowania wielu niezb�dnych, a deficytowych w III Rzeszy materia��w i surowc�w. Bo te potrzebne by�y tak�e w G�rach Sowich. Nie mo�na jednak wykluczy�, �e wst�pn� decyzj� w sprawie G�r Sowich podj�to ju� wcze�niej, by� mo�e nawet grubo przed sierpniowym bombardowaniem Peenemuende. Dzisiaj wiadomo na pewno �e decyzj� t� podj�� sam Adolf Hitler, bo jego w�a�nie dotyczy�a,.. Dlaczego wybra� okolice Wa�brzycha? Musia� wszak uwzgl�dni� takie cho�by fakty, �e jest to mocno uprzemys�owiony region o dobrze rozwini�tej sieci dr�g i linii kolejowych, �e teren przewidziany na budow� podziemi jest licznie zamieszka�y, co mimo wszystko utrudnia� b�dzie zachowanie tajemnicy i �e same G�ry Sowie nie posiadaj� naturalnych grot i jaski�, wy��obionych przez wod� i czas, znacznie u�atwiaj�cych roboty g�rnicze. Wr�c� jeszcze do tego faktu, gdy sprawa podziemnych budowli w okolicach Wa�brzycha stanie si� przyczyn� awantury w G��wnej Kwaterze Fuehrera, W tym miejscu dodam tylko, �e w po�owie roku 1943 Dolny �l�sk znajdowa� si� poza zasi�giem alianckiego lotnictwa bombowego, ale przecie� po to zamierzano cos budowa� wewn�trz g�r, aby uchroni� to przed nieprzyjacielskimi bombami, A wi�c ju� w�wczas liczono si� z mo�liwo�ci� przesuni�cia linii front�w w pobli�e granic Rzeszy? A mo�e nie chodzi�o wcale o ochron� przed nalotami bombowymi w rozumieniu tych s��w z roku 1943? Mo�e - co wcale nie jest fantazj� - spogl�dano na G�ry Sowie perspektywicznie, my�lano o wcale nie tak odleg�ych czasach, gdy na polu walki pojawi si� nowa bro� o niepor�wnywalnie wi�kszej sile? Wszak w odnalezionych po wojnie tajnych dokument�w hitlerowskich wynika, �e w�adze III Rzeszy uzna�y tereny Dolnego �l�ska za ziemie bezpieczne, Nie mog�y ich niepokoi� ani dywanowe naloty alianckie, ani armie radzieckie, kt�re - wed�ug przewidywa� strateg�w niemieckich - nie powinny by�y przekroczy� linii Wis�y. Uznaj�c Dolny �l�sk, a �ci�lej rejon Sudet�w, za obszar bezpieczny, nadano mu miano "schronu Rzeszy" i ewakuowano tu ludno�� cywiln� z teren�w obj�tych bombardowaniami. W pa�dzierniku 1943 roku liczba ewakuowanych przekroczy�a 110.000 os�b, z czego na rejencj� wroc�awsk� przypada�o ponad 50.000, a na legnick� ponad 60.000 os�b. W rejencji wroc�awskiej powiatem, kt�ry przyj�� najwi�cej ewakuowanych, by� Wa�brzych, a za nim plasowa�y si� �wczesne powiaty: k�odzki, dzier�oniowski, wroc�awski i �widnicki. I w�a�nie na terenie �wczesnego powiatu wa�brzyskiego, gdzie opr�cz licznych sta�ych mieszka�c�w przebywa�o wielu ewakuowanych z innych cz�ci Rzeszy cywil�w, rozpocz�to obj�t� �cis�� tajemnic� pa�stwow� budow� tajemniczych obiekt�w podziemnych i naziemnych. * Alfred Konieczny w cytowanym ju� szkicu zwr�ci� uwag�, �e zasadniczym mankamentem prowadzonych da 1980 roku bada� nad tajemnicami G�r Sowich by�o niedostrzeganie dw�ch odr�bnych okres�w budowy w rejonie Walimia, Jugowic i G�uszycy. "W pierwszym okresie, zapocz�tkowanym najprawdopodobniej w listopadzie 1943 roku, prace by�y prowadzone pod kierownictwem specjalnie w tym celu utworzonej sp�ki akcyjnej �l�ska Wsp�lnota Przemys�owa (Schlesische Industriegemeinschaft A.G.), a si�� robocz� stanowili zagraniczni robotnicy przymusowi, Natomiast w drugim okresie, poczynaj�c, od kwietnia 1944 roku, budow� przej�ta Organizacja Todta i realizowa�a ja za po�rednictwem nowego zwierzchniego kierownictwa budowy o kryptonimie "Olbrzym" (Oberbauleitung Riese): g��wnym dostawc� si�y roboczej sta� si� w�wczas ob�z koncentracyjny Gross-Rosen". Roboty g�rnicze i budowlane prowadzono w okolicach Walimia (Wuestewaltersdorf), G�uszycy (Wuestegiersdorf) i s�siaduj�cych z nimi miejscowo�ci, g��wnie w masywie W�odarza i Os�wki, gdzie w�a�nie znajduje si� najbardziej rozbudowany system podziemnych korytarzy i kom�r. Tajemnicze sztolnie, wydr��one w ska�ach r�k� ludzk�, spotyka si� te� w innych cz�ciach G�r Sowich. Ca�e to przedsi�wzi�cie, zakrojone - jak si� mia�o wkr�tce okaza� - na gigantyczn� skal�, rozpocz�to od wprowadzenia ostrych �rodk�w bezpiecze�stwa w miejscowo�ciach le��cych w G�rach Sowich - mieszka�com, zar�wno sta�ym, jak i ewakuowanym tutaj z innych rejon�w Rzeszy, wydano przepustki i znacznie ograniczono im swobod� poruszania si� po tym terenie. Zabroniono odwiedzania miejscowej ludno�ci przez osoby z zewn�trz, nawet przez najbli�szych krewnych. Ustawiono szlabany, wystawiono posterunki, a liczne patrole dniem i noc� przeczesywa�y okolic�. Jednocze�nie zacz�to zwozi� przer�ne materia�y i surowce tak w Niemcach w ko�cu pi�tego roku wojny deficytowe, jak cho�by stal zbrojeniow�, kable, rury i tysi�ce, setki tysi�cy work�w z cementem. Roboty g�rnicze rozpocz�to od razu na kilku kompleksach i pracowano bez przerw, na zmian� - w dzie� i w nocy. Za robotnikami wgryzaj�cymi si� na przodkach w twarde ska�y - granit i porfir - rozstawione by�y grupy poszerzaj�ce chodniki. W przypadku zaprojektowanych kom�r podziemnych o rozmiarach na przyk�ad hal fabrycznych dr��ono obok siebie kilka chodnik�w, p�niej dopiero wybieraj�c znajduj�ce si� mi�dzy nimi ska�y. W ten spos�b w szybkim tempie powstawa�y wielkich rozmiar�w komory, �rednio o wysoko�ci 12 metr�w i szeroko�ci 10 metr�w oraz d�ugo�ci do 50 metr�w. Najwi�ksza z nich liczy sobie sto metr�w d�ugo�ci. Sprz�t i materia�y budowlane transportowano za pomoce podziemnej kolejki w�skotorowej. Wagonikami tej kolejki wywo�ono r�wnie� urobek czyli gruz skalny i niemal natychmiast transportowano na inne budowy, najprawdopodobniej dr�g i autostrad, nie gromadz�c go na ha�dach. Posadzki, �ciany i stropy podziemnych koniarzy i kom�r betonowano. Ogromne ilo�ci potrzebnego do tego betonu przesy�ano do wn�trza g�r ruroci�gami, co by�o w�wczas zupe�n� nowo�ci� w technice budowlanej. Spory ruch .panowa� r�wnie� na powierzchni, gdzie jednocze�nie z wykuwaniem podziemnych labirynt�w wznoszono w dolinach i na stokach g�r r�ne �elbetowe obiekty. Ponadto liczne ekipy robotnik�w przymusowych trudniono by�y przy budowie dr�g i torowisk kolejowych, monta�u instalacji elektrycznych, wywozie ska� i dostarczaniu potrzebnych do robot podziemnych materia��w wybuchowych, siali zbrojeniowej, drewna, cementu - roboty by�y tak zorganizowane, i� jedna grupa nic mog�a si� zorientowa� w charakterze prac innej. Dotyczy�o to r�wnie� zatrudnionych lulaj, nielicznych pewnie, wysoko kwalifikowanych robotnik�w niemieckich. Najprawdopodobniej z pierwszego okresu rob�t g�rniczych i budowlanych w G�rach Sowich pochodzi relacja �wiadka i zarazem uczestnika zagadkowych zgo�a transport�w, opublikowana w "�o�nierzu Wolno�ci" 4 lipca 1964 roku: " W 1944 roku do firmy, w kt�rej pracowa�em, przysz�o dw�ch Niemc�w ubranych po cywilnemu. Ju� od pierwszej chwili przekona�em si�, �e mam do czynienia z gestapowcami. O�wiadczyli, ze znaj� mnie jako dobrego kierowc� i w zwi�zku z tym chc� mnie zaanga�owa� na trzy tygodnie do pewnej pracy. Oczywi�cie, ca�a ta grzeczna propozycja by�a fikcj�, bo gdy chcia�em p�j�� do domu, aby po�egna� si� z rodzin�, kategorycznie zabronili mi tego uczyni�. P�niej jechali�my ci�ar�wk� a� do Wroc�awia. By�o nas kilku. We Wroc�awiu kazano nam podpisa� dokumenty, z kt�rych wynika�o, �e praca, przy kt�rej b�d� zatrudniony, jest �ci�le tajna, a zdradzenie tajemnicy grozi �mierci�. I to tak mnie, jak i mojej najbli�szej rodzinie. P�niej przywieziono mi samoch�d ci�arowy. W�z, jak sprawdzi�em, by� w bardzo dobrym stanie. Wraz ze mn� do kabiny wsiad� jeden esesman z pistoletem maszynowym. Pojechali�my na dworzec, a �ci�lej m�wi�c na ramp� kolejow�. Tutaj kazano mi podjecha� do jednego z wagon�w towarowych, wyj�� z wozu i oddali� si� na 200 metr�w. Wszystkie wagony towarowe by�y obstawione przez gesty kordon SS i Bahnschulzpolizei. Nie wiem, co za�adowywano do samochodu, bo musia�em sta� ty�em. P�niej w trakcie jazdy stwierdzi�em po zachowaniu si� wozu na jezdni, �e by� to jaki� znaczny ci�ar, gdzie� w maksymalnych granicach obci��enia ci�ar�wki... Zapyta�em esesmana, kt�ry siedzia� obok mnie, gdzie jedziemy? Ten od-powiedzia� �e nie moja rzecz, �e on prowadzi, i rzeczywi�cie, prowadzi� i to bez mapy. Musia� zna� drog� na pami��. Od �widnicy skr�cili�my w stron� g�r. Przy pierwszych wzniesieniach esesman kaza� stan�� i czeka� do zmroku. Gdy zapad� zmierzch dano rozkaz odjazdu. Jechali�my bardzo wolno, przez ca�y czas na �wiat�ach postojowych. Kierunek jazdy dyktowa� esesman. P�niej, gdy wjechali�my w g�ry, zacz�� si� odcinek kilkukilometrowej fatalnej drogi. Wtedy jeden z esesman�w, klony siedzieli na skrzyni samochodu, wysiad� i wskaza� drog� �wiat�em latarki. Stan�li�my w �rodka lasu. Kazano mi wysi��� i odej�� od wozu. Poszed�em w las w towarzystwie jednego esesmana. Od wozu dzieli�o mnie jakie� 100-150 metr�w. W �wietle zapalonych latarek widzia�em, jak do mojego wozu podesz�o dw�ch m�czyzn, kt�rzy wsiedli do szoferki i samoch�d odjecha�. Po jakiej� godzinie w�z wr�ci�. Tamci wysiedli, a mnie po pi�ciu minutach zawo�ano do samochodu. Takich podr�y odby�em dziesi��. Za ka�dym razem z identycznymi szczeg�ami. Razu pewnego uda�o mi si� pods�ucha� fragment rozmowy dw�jki esesman�w: Chce mi si� pi�. Mo�e wst�pimy na piwo do Wuestewaltersdorf? - powiedzia� jeden. Drugi go skrzycza�, nazwa� idiot� i kaza� mu w ogol� zapomnie�, �e taka miejscowo�� istnieje.. " Przypomn�, �e Wuestewaltersdorf to niemiecka nazwa Walimia. * Mimo znakomitej organizacji rob�t, budowa obiekt�w podziemnych w okolicach Walimia nie przebiega�a w tempie, kt�rego �yczy�by sobie_ Hitler. Na pocz�tku kwietnia 1944 roku odby�a si� bowiem w Obersalzbergu narada po�wiecona priorytetowym inwestycjom III Rzeszy z udzia�em samego fuehrera. M�wiono r�wnie� o Walimiu. Hitler wyrazi� niezadowolenie ze zbyt powolnego - jego zdaniem - tempa budowy i poleci�, by kierownictwo nad ca�o�ci� prowadzonych prac obj�a Organizacja Todta, Polecono te�, by pracuj�cych w G�rach Sowich zagranicznych robotnik�w przymusowych zasilili wi�niowie oboz�w koncentracyjnych. Obecny na naradzie g��wny inspektor Luftwaffe - feldmarsza�ek Erhard Milch zwr�ci� uwag�, �e budowa pod Wa�brzychem poch�onie 28.000 ton cementu i stali, to jest tyle, ile wynosi roczny przydzia� na budow� schron�w przeciwlotniczych w ca�ych Niemczech. Zauwa�y� le�, �e zaledwie od jednego do dw�ch procent ludno�ci cywilnej mo�e korzysta� z bunkr�w przeciwlotniczych i dlatego "mog�oby si� przecie� zdarzy�, ze nar�d pewnego dnia przestanie to d�u�ej tolerowa� i zorganizuje powstanie" Hitler na to wpad� w w�ciek�o�� i wal�c r�k� w st� krzycza�: "W�wczas rozka�� wkroczy� dywizji SS i rozstrzela� ca�� t� band�!" Budowa pod Wa�brzychem mia�a by� zatem kontynuowana bez wzgl�du na koszty i inne przeszkody... Do istniej�cych czterech oboz�w pracy dla robotnik�w przymusowych, zlokalizowanych w Walimiu i Kolcach oraz dw�ch w G�uszycy, dosz�y w ko�cu kwietnia dwa nast�pne, do kt�rych zacz�to zwozi� wi�ni�w z oddalonego o kilkadziesi�t kilometr�w obozu koncentracyjnego Gross-Rosen w Rogo�nicy ko�o Strzegomia. Jeden z nich zosta� zorganizowany w Jedlince i by� pierwsz� fili� tego dolno�l�skiego obozu koncentracyjnego w G�rach Sowich, znan� pod nazwa Arbeitslager Tannhausen. W nast�pnych miesi�cach powsta�y tutaj kolejne obozy filialne Gross-Rosen, w kt�rych przebywali: Polacy, Rosjanie i obywatele ZSRR innych narodowo�ci, Czesi, Francuzi, W�osi, Belgowie, Du�czycy, Norwegowie oraz �ydzi z kilku kraj�w okupowanej przez Niemcy Europy. Ich dok�adna liczba nie jest znana. Alfred Konieczny podaje, �e wed�ug sianu z 5 maja 1944 roku Organizacja Todta dysponowa�a w G�rach Sowich 4.232 robotnikami przymusowymi i wi�niami obozu Gross-Rosen, lecz w kilku nast�pnych miesi�cach liczba ta wyra�nie wzros�a, chocia� trudno ustali� do jakiego pu�apu. W ka�dym razie o skali przedsi�wzi�cia "Olbrzym" �wiadczy� mo�e pismo ministra do spraw uzbrojenia i przemys�u wojennego III Rzeszy - Alberta Speera skierowane 22 wrze�nia 1944 roku do wojskowej adiutantury Hitlera, �e na budow� kompleksu "Riese" zu�yto wi�cej cementu ani�eli w ca�ym roku 1944 mo�na by�o przydzieli� na budow� schron�w przeciwlotniczych dla ludno�ci cywilnej... Warunki pracy oraz bytowe robotnik�w przymusowych pogorszy�y si� znacznie z chwil� przej�cia kierownictwa rob�t przez Organizacj� Todta i skierowania tutaj wi�ni�w obozu Gross-Rosen. Najwi�cej ofiar �miertelnych poci�ga�a za sob� praca wymagaj�ca nadludzkiego wysi�ku. Codziennie z r�k esesman�w, nadzoruj�cych roboty w G�rach Sowich, gin�li przede wszystkim najs�absi wi�niowie, ci, kt�rzy albo nie wytrzymali morderczego tempa pracy, albo zbyt wolno - zdaniem nadzorc�w - wykonywali te czy inne polecenia. Los zdrowych i silnych fizycznie wi�ni�w nie by� zreszt� lepszy. Najprzer�niejsze szykany stosowane przez esesman�w i wymy�lne tortury przynosi�y krwawe �niwo. Najmniej odporni fizycznie wi�niowie odbierali sobie �ycie. Wielu zgin�o r�wnie� podczas pracy, przygniecionych ska�ami podczas budowy podziemnych sztolni. Kierownictwo rob�t nie dba�o bowiem w og�le o zabezpieczenie przed wypadkami. Po latach �wiadectwo prawdzie da� cz�owiek, kt�ry prze�y� piek�o G�r Sowich. Je�li zdarzaj� si� cuda, to prze�ycie lego piek�a by�o dla niego rzeczywi�cie cudem. Oto fragmenty wstrz�saj�cej relacji ��dzkiego �yda, Abrama Kajzera, wi�nia wielu hitlerowskich oboz�w koncentracyjnych, kt�ry w G�rach Sowich doczeka� si� wolno�ci. Spisywany, na og� w latrynach, na papierze po workach z cementem pami�tnik wydoby� on ze schowk�w po wojnie i po redakcyjnym opracowaniu przez Adama Ostoj� pod tytu�em "Za drutami �mierci" wyda� w 1962 roku w formie ksi��ki. ",.,W poniedzia�ek wys�ano czterdzie�ci os�b do Wolfsberga (niemiecka nazwa W�odarza). Drog�, jakie� osiemna�cie kilometr�w, odbyli�my pieszo. Lagerfuehrer wybra� najgorzej wygl�daj�cych, samych "muzu�man�w" i o�wiadczy�, �e "tam" podreperujemy si�. Kilku z nas, najbardziej os�abionych pad�o w drodze. W obozie oczekiwa� ju� nas Unterscharfuehrer. Na widok naszych s�aniaj�cych si� postaci zrobi� lito�ciwa min� i kaza� pr�dko przynie�� krzes�o dla niejakiego Ryby, kt�ry nie m�g� ju� utrzyma� si� na nogach o w�asnych si�ach. Usadowi� go przed nami na dziedzi�cu i zacz�� przemawia�: - Och, ty musisz by� bardzo chory- Wida� to po twojej twarzy i oczach... Pewnie dalej ju� by� nie zaszed�.. Przyda�aby ci si� gor�ca kawa z mlekiem, s�onina, wygodne ��ko z ciep�ym kocem.,. Tak, tak... zaraz si� zrobi, zaraz to wszystko b�dziesz mia�. Ryba nic nie odpowiada�, tylko kiwa� potakuj�co g�ow�, kt�r� z trudem unosi� na szyi. Unerscharfuehrer poszed� do kuchni i wr�ci� z pe�n� mena�k� gor�cej kawy. Zbli�y� si� do Ryby t troskliwie zapyta�: - Chcesz pi�? No, masz, ale ostro�nie, wolno, bo m�g�by� si� zakrztusi�. Podsun�� mu mena�k� po sam nos i chlusn�� cala zawarto�� w twarz. Ryba mimo woli uni�s� si� z krzes�a. -A widzisz.! - m�wi� dalej esesman -ju� Ci jest lepiej. A teraz pobiegamy sobie troch�, aby rozgrza� si�, bo nie daj Bo�e, mo�ecie si� przezi�bi�. I p�dzi� nas kijem w r�ku ze dwie godziny po olbrzymim dziedzi�cu, p�ki komanda nie zacz�ty wraca� do obozu. Niekt�re grupy pracuj� w tunelach dla firmy Stohl. Ci ludzie maj� najlepiej, Zaj�ci s� wszystkiego osiem godzin na dob� i otrzymuj� co dwa tygodnie dodatkowo jeden ki