12701

Szczegóły
Tytuł 12701
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

12701 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 12701 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

12701 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Daniel Beauvois TRÓJKĄT UKRAIŃSKI Szlachta, carat i ludna Wołyniu, Podolu i Kijowszczyżnie 1793-1914 Z języka francuskiego przełożył Krzysztof Rutkowski UMCS \Z Towarzystwo Opieki nad Archiwum Instytutu Literackiego w Paryżu Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej Lublin 2005 Wielkim Cieniom Redakcji paryskiej „Kultury", która nam wskazywała drogę ZAMIAST PRZEDMOWY List Józefa Czapskiego do Autora Joseph Czapski 91, Av. de Poissy 78600 Mesnil-le-Roi 2 października 1987 Szanowny Panie, Przed kilkoma miesiącami rozpocząłem lekturę Pańskiej książki Polacy na Ukrainie w polskim przekładzie. Trudno mi Panu mówić o wrażeniach Pańską książką wywołanych bez superlatywów, które bardzo szybko stają się schematyczne. Sam nie mogę już od ponad roku niczego czytać, całą Pańską książkę czytali mi więc moi przyjaciele partiami. Wydawało mi się, że wiem wystarczająco wiele o fałszywej wizji Polski w sienkiewiczowskim stylu. Już Legenda Młodej Polski Stanisława Brzozowskiego stanowiła dla mnie wstrząs i odsłoniła przede mną Polskę prawdziwą. Od tego czasu, a nawet wcześniej, również dzięki Że-romskiemu, o którym pamięta się tylko, że był złym pisarzem i dzięki Korcza-kowi (Dziecko salonu) wiedziałem o fałszywym obrazie Polski jako „Chrystusa narodów" i fałszywej wizji Polski w wydaniu francuskim: Polski „godnej i nieszczęśliwej". Urodzony na Białorusi w majątku w pobliżu Mińska, a później student w Petersburgu, bardzo niewiele wiedziałem o stosunkach pomiędzy polskim ziemiaństwem i kolonizowanym przezeń chłopstwem. Dopiero pańska książka postawiła kropkę nad „i" i dzięki niej mogłem się dowiedzieć, jak owa barbarzyńska kolonizacja wyglądała w rzeczywistości, na przykład na Ukrainie. Sposób Pańskiej narracji, w której nie dostrzegłem ani idealizacji, ani wyolbrzy-mień, sprawił na mnie tak silne wrażenie, że bez przesady chciałbym Panu powiedzieć, iż mogę ją porównać z wrażeniami wywołanymi lekturą Brzozowskiego w mojej młodości. Lekturze każdej strony towarzyszył połączony entuzjazm dla tekstu historyka oraz dla tekstu napisanego przez wielkiego pisarza. W moim wieku może to wydawać się zabawne (liczę 91 lat), ale pozwalam sobie wyrazić mą wdzięczność i mój entuzjazm. Od kilku lat nie prowadzę już żadnej działalności literackiej dotyczącej Polski. Po napisaniu książki Na nieludzkiej ziemi, być może Panu znanej, w której zdałem sprawę z tego, co widziałem w Rosji jako jeniec wojenny po 1939, zająłem się prawie wyłącznie problematyką malarstwa w następujących książkach: Zamiast przedmowy i l/to (H.i/ 'Tumult i widma. Te książki wydał Instytut Literacki, a później ukazały iic one w Polsce, w podziemiu. Odczuwam pewne zażenowanie mówiąc Panu ii tym, ponieważ mój dzisiejszy stosunek do poruszanej przez Pana proble-m.iiyki jest jednocześnie ożywiony i pasywny. Po przeczytaniu pierwszych roz-il/.ialów o niesłychanym wyzyskiwaniu polskiej szlachty na Ukrainie, chciałem napisać do Pana natychmiast. Dla mnie Ukraina była poematem Słowackiego, to były wspomnienia moich współziomków mieszkających na Ukrainie, którzy nawet nie zauważali jakże często kryminalnej roli Polaków wobec Ukraińców. Dopiero teraz, po zakończeniu lektury tej wielkiej książki czytanej mi partiami, piszę do Pana słowa podziwu i wdzięczności, nie będąc w stanie wyrazić całego mego entuzjazmu. Z wyrazami największego szacunku Józef Czapski Wprowadzenie Z francuskiego przełożył Krzysztof Rutkowski Tłumacz dedykuje pracę translatorską nad książką Panu Władysławowi Żeleńskiemu, który poświęcił wiele lat życia sprawie pojednania polsko-ukraińskiego. Najpierw powiedzmy, czym nie jest ta książka. Nie jest zbiorem legend. A więc rozprawmy się bez zwłoki z literackimi obrazami Ukrainy. Miła oku a licznym rozżywiona płodem, Witaj, kraino, mlekiem płynąca i miodem. W taki sposób S. Trembecki, jeden z najznakomitszych poetów polskich okresu Oświecenia, wita Ukrainę we wstępie do znanego poematu Sofiówka (1806) poświęconego wspaniałemu ogrodowi założonemu pod Humaniem przez Szczęsnego Potockiego. Ton został podany. Nuta idylliczna dominowała w polskim mówieniu o Ukrainie i najlepiej stwierdzić od razu, że było to źródło katastrofalnych najczęściej stosunków między Ukraińcami i Polakami. Niech Ukraińcy się nie obrażają, niniejsze studium dotyczy tylko jednego aspektu historii ich kraju: życia, które Polacy wiedli na Ukrainie. Dotyczy więc ono jednej ze stron, lecz nie chce być przez to pracą stronniczą. Do dzisiejszego dnia Ukraina stanowi dla Polaków temat drażliwy. Emocje zastępują prawdę. Polska obecność na Ukrainie, która należy już tylko do historii, jest podobna polskiej obecności na Litwie. Każde jej przypomnienie wkracza w sferę mitu, przywołuje czar utraconego świata, w którym ongiś żyło się tak szczęśliwie. Niektórzy Francuzi podobnie mówią o Algierii i zobaczymy, że porównanie to nie jest absurdalne. Śmierć w roku 1980 polskiego pisarza Iwaszkiewicza, urodzonego w roku 1894 w Kalniku pod Kijowem, gdzie jego ojciec, szlachcic-oficjalista, był księgowym w cukrowni, oznacza jakby symbolicznie przecięcie ostatnich związków między kulturą szlachecką polską a tymi ziemiami, które tak długo podlegały sowieckiemu panowaniu. Stowarzyszenia polsko-ukraińskie istniały co prawda wśród Polonii na emigracji, rocznik „Pamiętnik Kijowski" był przez kilka lat wydawany, około roku 1960, w Londynie przez emigrantów pochodzących z tamtych stron, lecz - prawdę mówiąc - nie jest jasne, dlaczego Ukraina nadal wypełniała duszę przeciętnego Polaka nostalgią i czarem nawet za czasów komunistycznych. 12 Wprowadzenie Źródłem tego uczucia było, jak się wydaje, prócz dawnego zakorzenienia tam pewnej części ludności, irracjonalne przywiązanie do krainy stepowych jeźdźców, do pseudohistorycznych epopei H. Sienkiewicza, nieskazitelnych bohaterów Pana Wołodyjowskiego. Właśnie do takich stereotypów ograniczała się często polska wiedza o Ukrainie. Zresztą Sienkiewicz kontynuował tylko wizję romantyczną. Jeśli jest prawdą, że Polacy pozostali w wieku XX najbardziej romantycznym narodem świata, to zrozumiałe, że Ukraina, chociaż utracona, pozostała im bliska, bo niewiele innych tematów było w stuleciu poprzednim tak silnie eksploatowanych. Dyskusyjne wizje literackie Wiele doniosłych polskich utworów romantycznych rozgrywa się na Ukrainie. Polscy romantycy traktowali Ukrainę tak, jak inni Szkocję lub Bliski Wschód. To obszar mitu historycznego i egzotyki. Mityczne obrazy wzmocniły się w polskiej podświadomości w latach 1820-1850 i zakorzeniły się w kulturze tego kraju. Od XVII wieku wokół Ukrainy, w związku z wojnami tatarskimi i kozackimi oraz dzięki poetom, takim jak M. Sęp-Szarzyński i B. Zimorowicz, wytwarza się aura „zniszczonej Arkadii", „raju utraconego", nostalgii. Nie przeszkadzało to jednak Polakom - już wtedy - w zgodnym podkreślaniu jedności tych obszarów z Polską centralną ani w głoszeniu teorii gente Ruthenus i natione Polonus. Dobrowolna polonizacja kilku arystokratycznych rodów rusińskich dawała prawo do takich spekulacji. W polskiej podświadomości Ukraina jeszcze dzisiaj stanowi - zgodnie z określeniem J. Kolbuszewskiego - „metaprzestrzeń przygody". Pozostała taką mimo, a może właśnie dzięki dramatom, które rozgrywały się na tej ziemi wojowniczych mnichów i nieustraszonych rycerzy. Tę ziemię przygraniczną, to „przedmurze chrześcijaństwa" {antemurale christianitatis) Rzeczypospolitej Złotego Wieku nazwano po polsku nacechowanym emocjonalnie słowem „Kresy"; Wincenty Poi na przykład przedstawił je w sposób wzruszający i tragiczny w Mohorcie, a Sienkiewicz pod koniec XIX wieku ze swojej Trylogii uczynił rodzaj patriotycznej biblii, gdzie Ukraina zajmowała pierwsze miejsce. Czy można więc się dziwić, że świeżo uformowane oddziały wojska polskiego parły w latach 1919-1920 pod wodzą Piłsudskiego na Kijów i Ukrainę? Wojna polsko-so-wiecka była rodzajem spełnienia niewygasłej fascynacji, tkwiącej od wieków w polskim świecie wyobraźni. Ciekawe, że tragiczna seria wzajemnych zbrodni, które wpłynęły na stosunki polsko-ukraińskie pomiędzy rokiem 1918 i 1939, zbrodni powtarzanych w okresie 1939-1948, nie naruszyła zdecydowanie euforystycznej polskiej wizji Ukrainy. Bardzo wcześnie wizja Ukrainy rycerskiej znalazła swój silny rezonans we Francji w wyobrażeniach o kozakach związanych ze Stanisławem Leszczyńskim Wprowadzenie I \ (u Woltera i Scherrera), lecz dopiero w Anglii Byron nadał jej europejski rozgłos. Napisał poemat pt. Mazeppa, a tale of the russian Ukrainę w Rawennie, we wrześniu 1818 roku i opublikował go w roku 18191. Dzieje tego bohatera, dawnego pazia Jana Kazimierza, przywiązanego nago do konia, wygnanego w step przez męża swej kochanki i przygarniętego przez Kozaków, którzy później obrali go sobie hetmanem, opisał już w Pamiętnikach J. Ch. Pasek, a tragiczna wielkość jego losu pobudziła również wyobraźnię wielu artystów. Muzeum w Nancy przechowuje dwa obrazy przedstawiające Mazepę: jeden Gericaulta z roku 1823 oraz kolejny pędzla H. Poterleta. W roku 1824 Dela-croix namalował kolejny. W muzeum w Avignon znajduje się płótno Horacego Verneta z roku 1826, zatytułowane Mazepa pośród wilków, a w muzeum w Rouen obraz Louisa Boulangera zatytułowany Mazepa, którym zachwycał się Wiktor Hugo. Widzimy na nim muskularnych „Tatarów" powstrzymujących wędzidło konia, do którego przywiązany jest Mazepa, zazdrosnego męża oglądającego tę scenę i kruki czyhające na swój łup. Wiktor Hugo napisał pod wrażeniem tego obrazu jeden ze swych najpiękniejszych wierszy z cyklu Orientales; Un cri part, et soudain voila que la plaine Et l'homme et le cheval, emportes, hors d'haleine, Sur les sables mouvants Seuls, emplissant de bruit un tourbillon de poudre Pareils au noir nuage ou serpente la foudre Volent avec les vents! lis vont. Dans les vallons, comme un orage, ils passent Comme ces ouragans qui dans les monts s'entassent Comme un globe de feu...2 ' Rozumie się samo przez się, że nasze uwagi nie uwzględniają wszystkich aspektów literackiego mitu Ukrainy; analizy takiej dokonał George F. Grabowicz w nieopublikowanej rozprawie pt. The History and Myth of the Cossack Ukrainę in Polish and Russian Romantic Literaturę [Historia i mit kozackiej Ukrainy w polskiej i rosyjskiej literaturze romantycznej], Harvard 1975. Chcielibyśmy tylko pokazać, jak dalece powierzchowny i niewystarczający byl obraz mitu w literaturze sprzed 1989 r.; CIaude Nord-m a n n, La figurę historiąue de Mazeppa [Historyczna postać Mazepy], „L'Information Historique" 1959, nr 2, s. 59-64 oraz rozprawa tego samego autora: Charles Xli et Wkraine de Mazeppa [Karol XII i Mazepa na Ukrainie], Paris 1958. Zob. także artykuł K. P e 1 e ń s k i e j, Polska lehenda pro Mazepu [Polska legenda o Mazepie], „Widnowa" 1985 (Monachium), nr 3, s. 79-86. Po 1989 r. lepszy obraz dał J. K. Ostrowski, Mazepa pomiędzy romantyczna legendą a polityką, „Przegląd Wschodni" 1992-1993, t. 2, z. 2(6), s. 359-389. Mit ukraiński przedstawił również J. Kolbuszewski w doskonałym artykule pt. Legenda kresów w literaturze XIX wieku, „Odra" 1982, nr 2, s. 42-56; J. R. Krzyżanowski,A Para-dise Lost? The Image of Kresy in Contemporary Polish Literaturę [Raj utracony? Obraz Kresów we współczesnej literaturze polskiej], [w:] American contribution to the 8th International Congress of Slavists, vol. 2, Slavica Publ., Inc. Colombus, Ohio, s. 391-421. Sienkiewiczowska idealizacja polskich wpływów na Ukrainie została zrealizowana przez Z. W ó j c i k a, Dzikie Pola w ogniu. O kozaczyźnie w dawnej Rzeczpospolitej, Warszawa 1968. Rozwój niezależnego obiegu wydawniczego w Polsce umożliwił w latach osiemdziesiątych ukazanie się bardzo bolesnego, ale też bardzo trzeźwego bilansu stosunków pol-sko-ukraińskich w wieku XX, który zmierzał, wciąż niestety bezskutecznie, do przezwyciężenia idyllicznego mitu. Por. K. Podlaski (pseud.), Bilorusini, Litwini, Ukraińcy: nasi wrogowie czy bracia?, wyd. 1, „Przedświt" 1984, s. 49-84. 2 „Rozległ się krzyk i nagle na bezludnej równinie / [zjawili się] i człowiek, i koń unoszeni bez tchu / 1-1 Wprowadzenie Wprowadzenie Ten bieg przekształca się w końcu w triumf geniuszu: II court, ii vole, ii tombe Et se releve roi!3 Popularność tego motywu zwiększała się: odnajdujemy go i w Poitawie Puszkina, i na obrazie Chasseriau z roku 1855 pt. Une jeune filie cosaąue trouve Ma-zeppa evanoui sur le cbeval sauvage mort de fatigue [Młoda Kozaczka odnajduje zemdlonego Mazepę na dzikim koniu padłym ze zmęczenia]. Jeszcze w roku 1870 Devilly wyzyskuje go w swoim malarstwie, również muzyka romantyczna czerpie zeń inspirację: Liszt, po powrocie z Kijowa w roku 1847, gdzie spotkał swą muzę, Karolinę Sayn-Wittgenstein, napisał dedykowany jej poemat symfoniczny pt. Mazepa. Pedrotti skomponował operę w roku 1861, także Czajkow-ski napisał operę pod tym tytułem w roku 1884. W Niemczech Mazepa stał się bohaterem tragedii R. von Gottschalla, napisanej w roku 1859. Zrozumiałe, że w Polsce ten motyw również zyskał dużą popularność, co więcej Polacy, podobnie jak Rosjanie (Gogol poświęcił Ukrainie bardzo piękne stronice), znający lepiej realia ukraińskie, rozwinęli ten temat w sposób bardziej różnorodny. W roku 1822 poeta B. Zaleski rozpoczął pisanie Dumek, posługując się folklorystyczną stylizacją; napisał między innymi Dumkę o Mazepie i Dumkę o hetmanie Kosińskim, uderzające żywiołowością, radością życia i lekkością, przypominające tonacją pastorałki. Nieco później A. Malczewski nadał tematyce kozackiej nowy wymiar. Obraz pędzącego jeźdźca połączył z ideą wolności oraz pamięcią o chwale dawnych Polaków, których kości zalegają w stepie. Swój obszerny poemat w dwóch pieśniach pt. Maria (1825) oparł na autentycznej historii z XVIII wieku: dziewczynę pochodzącą ze średniej szlachty topi ojciec jej narzeczonego, potężny magnat, sprzeciwiający się małżeństwu syna. W tym samym czasie bohater poematu dzielnie stawia czoła w wielkiej bitwie z Tatarami. Inni autorzy, jak na przykład T. Zaborowski lub T. Padurra (Pienia) pisywali utwory w stylu ludowym, wyzyskując do tego celu język ukraiński, ale dopiero S. Goszczyńskiemu w Zamku kaniowskim (1828) udało się przedstawić społeczną rzeczywistość, okrucieństwo konfliktu pomiędzy pańszczyźnianym chłopstwem i szlachtą. W poemacie tym wątek miłosny łączy się z obrazami okrutnej rzezi szlachty urządzonej przez chłopstwo humańskie w roku 1768 i ujawnia tragizm sytuacji społecznej. Dlatego też historycy literatury nie zawsze pozytywnie oceniają ten utwór, pełny szekspirowskiego piękna. J. Krzyżanowski uważa np., że jest to poemat niepozbawiony „pewnej" wartości artystycznej, mimo fragmentów słabszych4. Na ruchomych piaskach / Samotni, wypełniając stukotem tumany kurzu / Podobni do czarnej chmury lub gromowego węża / Lecieli wraz z wiatrem! / Lecieli. Przebiegali parowy jak burza / Jak huragany, które gromadzą się w górach / Jak ognista kula!". 3 „Biegnie, leci, pada/ I powstaje królem!". 4 J. Krzyżanowski, Dzieje literatury polskiej, PWN, Warszawa 1970, s. 261. Opinia Marii Janion o S. Goszczyńskim jest znacznie bardziej wyważona, zob. Kozacy i górale, [w:] Z dziejów stosunków literackich polsko-ukraińskich, red. S. Kozak, M. Jakubiec, Ossolineum, Wrocław 1974, s. 185-171. Po powstaniu listopadowym do literatury wkroczył nowy bohater: „emir" Wacław Rzewuski, znany ze swoich orientalnych zamiłowań i koczowniczego usposobienia. Poległ w bitwie pod Daszowem na czele polskiego oddziału i jego tajemnicza śmierć (ciało nigdy nie zostało odnalezione) stała się źródłem nowej legendy1. Juliusz Słowacki nie wierzył co prawda w jego bohaterską śmierć na polu chwały i w Dumie o Wacławie Rzewuskim hetman ginie z rąk zbuntowanego chłopstwa. Słowacki, zadomowiony na Ukrainie nie mniej niż bohater jego dumy, jest bez wątpienia poetą, którego wizja tej krainy nasilniej wrosła w polską świadomość. W latach trzydziestych pojawiał się też często w literaturze inny bohater mityczny: bard Wernyhora, który stał się znany na Ukrainie w czasach konfederacji barskiej i odkrywał w serii zadziwiających proroctw wielką misję historyczną Polski. Postać Wernyhory odnajdujemy w utworze Siemieńskiego, w powieści rycerskiej M. Czajkowskiego (Sadyka-Paszy) zatytułowanej Wernyhora (1838), a przede wszystkim w dramacie Sen srebrny Salomei, w którym Słowacki przedstawia Ukrainę w sposób bardzo poetycki: światem duchów rządzi tragizm i groza, pełno tu tajemnych znaków, przepowiedni, wróżb, postaci Kozaków. Jedna z nich, postać Semenki, stała się pierwowzorem Sienkiewiczowskiego Bo-huna. Wernyhorę odnajdujemy w obrazach Jana Matejki, pojawia się on również w słynnym Weselu Stanisława Wyspiańskiego. Krytycy bardzo wcześnie zauważyli, że w polskiej poezji istnieje odrębna „szkoła ukraińska". Terminu tego użył po raz pierwszy Michał Grabowski6, a następnie odnosi się on do idealizujących szlachecką przeszłość powieści Czajkowskiego Owruczanin (1841) lub Stefan Czarnecki. Słowacki powracał w wielu utworach pisanych na emigracji do swego rodzinnego Wołynia: najpierw w Żmiji, później w Beniowskim, w Wacławie, w pięcioaktowym dramacie Mazepa, dwukrotnie zresztą przerabianym, a przede wszystkim w Fantazym, który - choć pisany z oddalenia - jest sztuką łączącą w jedną całość realia życia ukraińskiego arystokracji z fantastyką7, dzięki właściwemu Słowackiemu zmysłowi obserwacji. Również język Słowackiego obfituje w ukrainizmy8. Niektórzy polscy emigranci w Paryżu, jak np. J. Czyński, próbowali w roku 1836 lansować modę ukraińską we Francji powieścią pt. Le Kozak, roman hi-storiąue [Kozak, powieść historyczna9], później tradycje ukraińskie były kulty- 5 M. I n g 1 o t, Wacław Rzewuski. W kręgu żołnierskiego mitu, „Ruch Literacki" 1982, nr 5-6, s. 265, 272-273. 6M. Grabowski, O elemencie poezji ukraińskiej, [w:] Literatura i krytyka, cz. 2, Wilno 1837, s. 106; M. Bielanka-Luf towa, Znaczenie terytorium w tzw. szkole ukraińskiej, „Pamiętnik Literacki" 1936, r. 33, z. 2; S. K o z a k, Dżerela „Ukrajinśkoji szkoty" w polśkij literaturi [Dzieła „szkoły ukraińskiej" w literaturze polskiej], „Nasza Kultura" 1970, nr 4-7; idem, Michał Grabowski i ukraińska poezja ludowa, [w:] Studia polono-slavica-orientalia, VII, 1982, s. 161-185. M. Inglot, U źródeł „Fantazego", „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Wrocławskiego" 1961, seria A, nr 32, s. 35-90. D. Beauvois, Rzeź humańska, począwszy od „Sofiówki", poprzez „Hajdamaków" aż do „Snu srebrnego Salomei", „Twórczość", październik 1999, s. 80-92. 8M. Jurkowski, Ukrainizmy w języku Słowackiego, [w:] Z dziejów stosunków literackich polsko--ukraińskich, s. 105-133. 9 M. I n g 1 o t, Ukrajinśka pisnja nad Sejnoju [Pieśń ukraińska nad Sekwaną], „Ukrajinśke słowiano-znawstwo" 1970, nr 3, s. 71-78. 16 Wprowadzenie wowane w małej grupie poetów-emigrantów z okolic Lwowa; członkowie tej grupy o nazwie „Ziewonia" oddalali się od kultury polskiej, poszukując w ludowej kulturze ukraińskiej samoistnej wartości. Aż do początku XX wieku mamy zatem przez cały czas do czynienia z tym samym emocjonalnym odczuwaniem Ukrainy przez Polaków. Ciągła wylewna czułostokowość, oddziaływanie poezji epickiej lub lirycznej. Malarstwo J. Kossaka lub J. Chełmońskiego (1849-1914) nie umożliwia przekroczenia kręgu mitu. Najbardziej realistyczne są obrazy Wyczółkowskiego, który w roku 1912 przedstawił 12 litografii (Teka ukraińska) pokazujących sceny z życia codziennego, jak np. Orka na Ukrainie (1893), Siewcy na Ukrainie lub Łowienie raków (1896). Kasprowicz nawiązał do powstania Chmielnickiego w utworze pt. Bunt Napierskiego (1899), ale ogólnie dominował ton nostalgii i tęsknoty, kontynuowany w Dumach kurhannych K. Zawistowskiej i w malarstwie Fałata10. Jeśli zaś chodzi o mitologizację Ukrainy w literaturze polskiej wieku XX, to jest ona wręcz zaskakująca. „Ukraińcy - pisał T. Konwicki w powieści Kalendarz i klepsydra - obdarzali nas również wyczuciem poezji, dojmującą dziką nostalgią i tą stepową metafizyką, co uskrzydla nasz zawsze zły los". Gdy ziemie ukrainne oddaliły się od Polski jak nigdy przedtem, powstała, w ostatnich dziesięcioleciach, lawina utworów literackich poświęconych dawnym stosunkom. Włodzimierz Odojewski świetnie zrecenzował dziesiątki powieści świadczących o niepokonanej żywotności tematyki ukraińskiej we współczesnej „szkole kresowej"". Zaintrygowany tymi zjawiskami, postanowiłem w roku 1987 zwołać sesję naukową w Lilie, by stwierdzić, jak Polacy widzą ten swój problem Kresów. Były to jeszcze czasy, kiedy tylko na Zachodzie można było wypowiedzieć się na ten temat. Przybyło niewielu historyków, natomiast zbiegli się literaturoznawcy, bo „liryka, liryka, tkliwa dynamika, angelologia i dal". Były wzruszające zawody poezji, nostalgii, analizy niewysłowionego, mistycznego piękna tej krainy. A ja miałem materiał do wspaniałej typologii mitu, do książki12, o której naiwnie myślałem, że podsumowuje i zamyka dyskusję. Nadeszły odrzucenie komunizmu, niezależność Polski i Ukrainy - od razu uznana przez Polskę - można było żywić nadzieję, że oczywista chęć dialogu z obu stron skieruje uwagę na zupełnie nową tematykę. Nawet zaryzykowałem - jeszcze naiwniej - rozprawić się z legendami i z tkliwością w referacie z roku 1993 pt. Mit „Kresów wschodnich", czyli jak mu położyć kres13. Zapomniałem 10 Z. B a r a ń s k i, Obraz Ukrainy w kulturze polskiej na przełomie XIX i XX wieku, [w:] Z dziejów stosunków literackich polsko-ukraińskich, s. 221-239. "W. Odojewski, Polśko-ukrajinśka tematyka w suczastnij polśkij prozi [Tematyka polsko-ukraiń-ska we współczesnej prozie polskiej], „Widnowa" 1985, nr 3, s. 63-78. Zob. również: N. Taylor, Dziedzictwo W.X. Litewskiego w literaturze emigracyjnej, „Kultura" 1986, nr 10/4(59, s. 124-136. 12 D. Beauvois (red.), z przedmową C. Miłosza, Les confins de lanciertne Pologne, Ukrainę, Litua-nie, Bielorussie, XVle-XXe s., Wyd. PUL, Lilie 1988. 15 D. B e a u v o i s, w pracy zbiorowej pod red. W. Wrzesińskiego, Polskie mity polityczne XIX-XX w., Wyd. UWr., Wrocław 1994, s. 93-105. Wprowadzenie 17 niestety, że siła mitów jest bardzo podobna do siły religii. Po co się starać je wykorzenić i udowadniać, że „kresy" mogą być tylko polskie, że więc takie określenie zawsze będzie solą w oku wschodnich sąsiadów, których należy szanować? Paradoksalnie, uznanie granic i suwerenności tych sąsiadów nie idzie jeszcze całkiem w parze z odrzuceniem traktowania ich jako peryferii Polski. Nie chodzi o to, że podziw dla artystycznego „czynu polskiego" na wschodzie nie ma swego uzasadnienia. Wspaniały trud Romana Aftanazego Materiały do dziejów rezydencji14 dobitnie ilustruje jego wielkość i sąsiedzi powinni również o nim wiedzieć, należycie go konserwować. Chodzi raczej o świadome ignorowanie drugiej strony medalu, o ustawiczne budowanie mitu o harmonijnej wielokulturowości dawnej Rzeczypospolitej. A właśnie ten typ literatury się rozmnożył po roku 1989. Mit ma to do siebie, że stwarza drugą naturę, czasem mocniejszą od rzeczywistości. Nie warto udowadniać ludziom, że ten fałsz jest szkodliwy. Protestują, krzyczą o obrazoburstwie, o braku pojęcia sacrum, o szarganiu świętości. Nie szczędzono mi cierpkich uwag w związku z tą moją skłonnością do zaglądania za kulisy poprawnego myślenia15. W 1995 r. badacz, który dotąd się ograniczał do trzeźwych publikacji naukowych, nie mógł się oprzeć popytowi mody i wydał w bardzo znanej serii popularnej A to Polska właśnie (a właśnie, że nie!) bogato ilustrowaną prezentację Kresów, która ogromnie przyczyniła się do potęgowania legend i stereotypów16. Pod zdjęciami cudownych pałacyków czytamy tam, że „kultura polska chadzała po kresach siedmiomilowymi krokami i rozrzucała na swej drodze w ślicznym krajobrazie takie perły architektury", a tu pada nostalgiczna nutka: „dzieje polskiego inwestowania w Kresy widzieć można jako historię utraconej energii zbiorowej". Otóż dzieje stosunków lokalnych można chyba ująć i inaczej. Od tego czasu rozczulające wizje owych „Kresów" (broń Boże nigdy ziem li-tewsko-ruskich) zaczęły zalegać półki księgarskie. W roku 1996 ukazały się dla przykładu: zbiór 13 artykułów pt. Kresy w literaturze i album z fotografiami pt. Polesie. Krytyka negatywnie oceniła ponure widoki z wiejskimi zagrodami i obdartymi figurami biednej szlachty. W dumnej, niezależnej Polsce nie należało przecież przedłużać komunistycznej manii ukazania nędzy niesprawiedliwej „pańskiej Polski". Zapomnijmy o niej. „Gdyby autorki zadały sobie trud odszukania obrazów życia dworów, pałaców i ich mieszkańców, to dopiero otrzymalibyśmy coś polskiego", pisała recenzentka17. Dwa lata później życzenie zostało spełnione. Tropem potężnych rodów Potockich, Jazłowieckich, Buczackich, So-bieskich, Daniłłowiczów, Wiśniowieckich poszedł Adam Bujak i podał wspania- 14 Wydane przez Instytut Historii Sztuki PAN w Warszawie w 27 tomach od 1986 do 1992 r. 15 Swoistą antologię recenzji polskich, którymi witano pierwszą opublikowaną część moich badań, podaje przedmowa prof. Jarosława Daszkiewicza do jej ukraińskiego przekładu, patrz D. B e a u v o i s, Szlachtycz, Kripak i Rewizor, wyd. Intel, Kijów 1996, s. 9-48. 16 J. K o 1 b u s z e w s k i, Kresy, Wyd. Dolnośląskie, Wrocław 1995. 17 E. Czaplejewicz, E. Kasperski (red.), Kresy w literaturze, Wiedza Powszechna, Warszawa 1996 i G. Ruszczyk, A. Engelking, S. Boching, Polesie, Inst. Sztuki PAN, Warszawa 1996. Recenzja Lidii Wójcik, Czar odczarowany, „Nowe Książki" 1997, nr 4, s. 25. 18 Wprowadzenie ły album widoków, żywcem zdjętych z Ogniem i mieczem, podczas gdy dyrektor Zamku Królewskiego na Wawelu przybliżył czytelnikowi owoc kwerendy swego zespołu na wschodzie, również z fotografiami i sentymentalno-historycz-nym komentarzem18. Obecnie prawie każdy uniwersytet polski ma swego kresologa, ba, nawet instytut kresoznawczy. Najmniejszy pisarz kresowy nie ma dla tych literaturo-znawców sekretu - od J. Iwaszkiewicza po M. Hemara poprzez J. Wołoszynow-skiego, J. Łobodowskiego, M. Wańkowicza, Z. Haupta i wielu innych. Jeden z najlepszych znawców tematu, profesor na Uniwersytecie Szczecińskim, Bolesław Hadaczek, wydał na ich temat aż cztery książki w ciągu dziewięciu lat. Ale trudno się oprzeć wrażeniu, że wszędzie i u każdego świadka autor doszukuje się „urody miejsc rodzinnych [...] utraconych na zawsze", arkadyjskości „wielonarodowego Podola", gdzie „narody współistnieją w harmonijnej, synergetycz-nej symbiozie". Szczególnie charakterystyczne dla tego autora, jak i dla wszystkich piszących na takie tematy, jest pojęcie „małej ojczyzny", widocznie zawierające coś z magicznej fascynacji19. Temu urokowi pejzażu i utraconego raju zdaje się również ulegać Jadwiga Sawicka, profesor na Uniwersytecie Warszawskim w swojej książce Wołyń poetycki w przestrzeni kresowej10, a jeśli do tego dodać szczyptę religii, to kresy nabierają waloru sprofanowanej ziemi świętej. Tak się stało z opisaniem obrazów sakralnych wywiezionych stamtąd, między innymi ze Słucka, a znajdujących się obecnie w diecezjach wrocławskiej lub legnickiej21. „Miłość do Kresów", „Miłość na Kresach", „Bohater na Kresach", to tytuły rozdziałów typowej pracy o jednej z najbardziej anielskich autorek, mianowicie Marii Rodziewiczównie. Zastanawiający jest renesans tej autorki i wychwalanie w pracy uniwersyteckiej ojczyźnianych walorów jej „świata, skierowanego ku odrodzeniu, reintegracji". Reintegracji? Tak napisano!22 Nawet ci, którzy są świadomi, że nie należy przemilczać obecności innych, ich marginalizować lub wręcz unicestwiać całkowicie, siłą swego zbyt sterowanego wyboru materiałów wpadają w nieunikniony polonocentryzm. Znowu stwierdzamy to na przykładzie Stanisława Uliasza z Rzeszowa, który w trzecim swoim zbiorze rozpraw omawia właściwie tych samych autorów, co Czaplejewicz lub Hadaczek23. Niemało krytyków w ten sam sposób głosi chęć zrozumienia sąsiadów wschodnich, „pomagania" im w „poszukiwaniu" ich tożsamości (bo oczywiście nie bardzo 18 A. Bujak, Zamki, kresowe strażnice Rzeczypospolitej, „Bosz", Olszanica 1998; J. K. Ostrowski, Kresy bliskie i dalekie, Universitas, Kraków 1998. Do tego dodajmy jeszcze 3600 haseł i 1100 ilustracji kolorowych Encyklopedii Kresów, słowo wstępne Stanisław Lem, wyd. Kluszczyński, Kraków 2004. " B. Hadaczek, Kresy w literaturze polskiej XX wieku, szkice (1993); Antologia polskiej literatury kresowej XX wieku (1995); Kresy w literaturze polskiej, Gorzów Wielkopolski 1999; Małe ojczyzny kresowe w literaturze polskiej XX wieku, PoNad, Szczecin 2003. 20 Wyd. DiG, Warszawa 1999. 21 T. K u k i z, Madonny kresowe, wyd. Wspólnota Polska, Warszawa 1999. 22 J. S z c z e ś n i a k, Drzewo wiecznie szumiące niepotrzebne nikomu. Kresy w powieściach Marii Ro-dziewiczówny, Wyd. UMCS, Lublin 1999. 23 S. U1 i a s z, O literaturze kresów i pograniczu kultur, Wyd. Uniw. Rzeszowskiego, Rzeszów 2001. Wprowadzenie wiedzą na czym ona polega). Wszyscy znaleźli sobie (po jego śmierci w roku 2000) patrona duchowego w działalności na emigracji Jerzego Giedroycia, ale w swojej najlepszej chęci dialogu nie mają nic do zaoferowania prócz zaczarowanego kręgu idyllicznej wizji dawnej Rzeczypospolitej. Prof. Tadeusz Chrzanowski nie ma wątpliwości, że dawne przejawy nacjonalizmu i wszelka „szabel-kowata postawa rewindykacyjna" należą do najmniej chwalebnych stron historii, ale cały materiał jego książki jest przesiąknięty stereotypowym przekonaniem, że Polacy „współgospodarowali na danym obszarze i byli sąsiadami, a nie śmiertelnymi wrogami"24. T. Chrzanowski wychodzi z szlachetnego założenia, jakże często powtarzanego, że Rzeczpospolita, jako państwo wielonarodowe, jeśli nie zrealizowała w pełni unii federacyjnej, to przynajmniej była udaną próbą zjednoczenia wielości, „znacznie bowiem wyprzedzała swą epokę. Niemniej przez niemal dwóchsetletni proces, zakończony ostatecznie unią lubelską (1569), rozmaite etnicznie, wyznaniowo i kulturowo obszary zjednoczyły się w pewną całość, która funkcjonowała aż po okres rozbiorów". Jak funkcjonowała? Mniejsza o to. Że takie pytanie też nie bardzo obchodziło licznych pamiętnikarzy polskich, którzy jeszcze pamiętali swą szczęśliwą młodość i ledwo zwracali uwagę na owych sąsiadów, można zrozumieć ze względu na ich wychowanie i na całkowitą nieobecność ziem wschodnich w oficjalnym polskim życiu umysłowym do końca lat osiemdziesiątych XX wieku25. Natomiast wydaje się, że sama natura literackiego dyskursu - bo literatura jest przede wszystkim piękna - nie może, mimo ambicji filologów i literaturoznawców, dotrzeć do jądra prawdy. Dodatkowym tego dowodem może jeszcze służyć książka świetnego krytyka i poety Leszka Szarugi: Węzeł kresowy. Autor, zgodnie z powszechnie panującą obecnie polityczną poprawnością głosi, że nie godzi się już przemilczać najgorszych konfliktów narodowościowych, ale co mu daje znowu literatura? Jak i wyżej wymienionym kolegom ofiaruje twórczość autorów, których można mniej więcej krytykować lub uwielbiać, z reguły Polaków, Łobodowskiego, Rymkiewicza, Liniewskiego lub nawet Teresy Lubkiewicz-Urbanowicz (której Boża podszewka służyła Izabelli Cywińskiej za temat serialu telewizyjnego), ale literatury innego w tej książce nie ma26. Co gorsza cała już imponująca biblioteka kresoznawcza niezdolna jest dać wyobrażenie o źródłach nieporozumień. Gołosłowna potęga dyskursu prawie zawsze zagłusza wymowę dokumentów, co czasami dochodzi -jak w wypadku Krzemieńca Ryszarda Przybylskiego27 do jawnego zwichnięcia rzeczywistości. 24 T. Chrzanowski, Kresy, czyli obszary tęsknot, Wyd. Literackie, Kraków 2001. 25 E. Rostworowski, Ziemia, której już nie zobaczysz, Wyd. Czytelnik, Warszawa 2001, potwierdza polonocentryczną wizję tego świata. Ale wizja ta ma bardzo długi rodowód. Patrz D. B e a u v o i s, Oni i Inni. Pamiętnikarze polscy na kresach wschodnich w XX w., „Przegląd Wschodni" 2000, t. 7, z. 25, s. 185-204. 26 L. S z a r u g a, Węzeł kresowy, Wyd. WSP, Częstochowa 2001. Nie ma jej więcej, ani też historycznych rozważań, u Anny Pelczyńskiej, Koniec kresowego świata, wyd. Test, Warszawa 2003. 27 R. P r z y b y 1 s k i, Krzemieniec, opowieść o rozsądku zwyciężonych, wyd. Sic!, Warszawa 2003. Do ignorowania ustaleń historyków przez tego przecież zasłużonego krytyka jeszcze powrócimy. 20 Wprowadzenie Powrót do dokumentów Czy historyk może zaufać tego rodzaju świadectwom? Jaka rzeczywistość ukrywa się w tych baśniach, pastelowych obrazkach, kolorowanych freskach? Kim byli naprawdę Polacy na Ukrainie w czasach powstawania legend i pięknych malowanek? Jak rzeczywiście wyglądały stosunki między Polakami, Ukraińcami i Rosjanami, którzy przecież po drugim i trzecim rozbiorze władali tymi ziemiami? Jacy byli naprawdę Kozacy, tak chętnie opisywani w literaturze? Ciekawe, że żadna z dotychczasowych syntez historycznych nie podejmowała takich pytań. Tę właśnie lukę będziemy starali się zapełnić. Opuścimy zatem wyżyny mitu, alby zstąpić do rzeczywistości ukrytej w archiwach. Obszar badawczy, którym będziemy się zajmować, jest stosunkowo wąski, jak to pokazuje tytuł rozprawy. Nie znajdziemy w niej niczego, co dotyczyłoby Galicji Wschodniej. Stosunki między Polakami i Ukraińcami pod zaborem austriackim ewoluowały w sposób tak szczególny, że ich opisanie wymaga osobnej rozprawy. Nasze studium dotyczy jedynie obszarów Ukrainy anektowanych przez Cesarstwo Rosyjskie w roku 1793 i 1795, to znaczy trzech guberni: kijowskiej, wołyńskiej i podolskiej. Obszar ten, o łącznej powierzchni Portugalii i Szwajcarii, przed rokiem 1831 uważany w Petersburgu za część „polskich guberni" cesarstwa, został później przez Rosjan nazwany „regionem południowo-zachodnim" (jużno-zapadnij kraj). Przez mieszkańców nazywany był często „prawobrzeżną Ukrainą" (chodzi o brzeg Dniepru), w odróżnieniu od Ukrainy lewobrzeżnej, gdzie wpływy rosyjskie zaczęły się już od traktatu perejasławskie-go w 1654 roku, a utwierdziły się ostatecznie w roku 1783 ze zniesieniem tam hetmanatu. Będziemy wymiennie używać nazw Ruś i Ukraina oraz przymiotników ruski i ukraiński. Gdybyśmy szukali śladów obecności Polaków na Ukrainie w opracowaniach historycznych opublikowanych przez Ukraińców przed 1989 rokiem, nie znaleźlibyśmy ich wiele: kilka nazwisk, kilka drobnych wzmianek, to wszystko28. W polskich pracach historycznych dotyczących tego okresu (przed 1989 rokiem) informacje są również zadziwiająco niepełne, jak gdyby historycy chcieli dopuścić do tego, czego Rosjanie od nich wymagali: przyznania, że pamięć o tamtejszych Polakach powinna zniknąć na zawsze. Informacje w nich zawarte dotyczą jedynie walk w 1831 roku, organizacji politycznej Szymona Konarskie-go, życia literackiego i kontaktów z rewolucjonistami rosyjskimi29. Jedynym po- 28 M. Hruszewsky, Abrege dhistoire de Wkraine [Krótka historia Ukrainy}, Paris-Geneve-Prague 1920; F. O. Jastrebow, Ukrajina w perwszij połowyni XIX stolittia, [w:] Narysy z istoriji Ukrajiny, Wyp. 8, UAN, Kijów 1938, s. 274. Z prac nowszych zob. Istorija Ukrainśkoji RSR (oprać, przez Akademię Nauk Ukrainy), 2 t., Kijów 1967; A. H. Szewelew i in., Istorija Ukraijnśkoji RSR w wosmy tomach, t. 3, wyd. „Naukowa Dumka", Kijów 1978. Niektóre dane związane z naszym tematem można znaleźć na 22 stronach poświęconych tzw. guberniom zachodnim Cesarstwa Rosyjskiego przez E. Tha-dena w jego książce Russia's Western Borderlands 1710-1870, Princeton University Press, 1984, s. 121-143 oraz w panegirycznej rozprawie W. Ju. S z u 1 g i n a, Jugozapadnij kraj pod uprawieniem D. G. Bibi-kowa [Poiudniowo-zachodni region pod kierownictwem D. G. Bibikowa], „Drewnaja i Nowaja Rossija" 1979, vol. 2, nr 2. 29 L. Podhorodecki, Zarys dziejów Ukrainy, 2 t., Warszawa 1976 i W. Serczyk, Historia Wprowadzenie 21 ważnym studium jest książka Jana Tabisia pt. Polacy na Uniwersytecie Kijowskim, która ukazała się w Krakowie w roku 1974. Liczne książki i artykuły z tego okresu odnotowane poniżej w przypisach, dotyczą spraw szczegółowych, najczęściej życia politycznego lub kulturalnego - Ukraina pojawia się w nich tylko okazjonalnie. Zajmuje ona poważniejsze miejsce dopiero w mojej rozprawie habilitacyjnej o historii Uniwersytetu Wileńskiego i jego okręgu, wydanej po francusku w roku 197730. Z powodu sytuacji politycznej została ona wydana po polsku 14 lat później w roku 199131. Od początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku badania spraw ukraińskich przeżywają wielki renesans. Prawie każdy uniwersytet utworzył instytut bądź Wschodni, bądź Europy Środkowo-Wschodniej, bądź Pogranicza. Wszędzie w Polsce organizowane są sympozja, zjazdy, sesje naukowe na tematy polsko-ukraiń-skie. Wszędzie: w Warszawie, Lublinie, Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu itd., wydawane są monografie, akta, pisma, biuletyny, zeszyty. Najczęściej poświęcone są rozrachunkom dwudziestowiecznym, przeważnie galicyjskim, ale niektóre z tych licznych publikacji starają się uwzględniać całokształt historii w wielodyscyplinarnym wymiarze. Wymieńmy dla przykładu wytrwale wydawany od blisko 15 lat w Warszawie przez red. Jana Malickiego „Przegląd Wschodni", który dochodzi obecnie (2004 r.) do 33 numerów. Przemyski ośrodek, publikując pięć zbiorów Polska-Ukraina 1000 lat sąsiedztwa i osiem biuletynów, mężnie rywalizuje z działalnością większych miast. Rosja nie bardzo się interesuje tą problematyką, ale jeden z jej badaczy wniósł bardzo istotny wkład do dyskusji32. Najnowsze pokolenie historyków ukraińskich gruntownie przemyśliwuje swą historię. Od roku 1999 wychodzi w Kijowie świetne pismo „Ukrajnśkij Humanitarnyj Ohljad". Ukazała się zupełnie odnowiona wersja Historii Ukrainy (wydanej również po polsku w Lublinie) pióra N. Jakowenki (okres do 1772 r.) i J. Hrycaka (od 1772 po 1999 r.) w roku 2000. Mimo takiego fajerwerku poniezależnościowych publikacji, nie można powiedzieć, że „ziemie zabrane" XIX wieku, a szczególnie Ukraina prawobrzeżna, wzbudziły większe zainteresowanie zawodowych historyków. W ostatnim dzie- Ukrainy, Ossolineum, Wrocław 1979; S. Kieniewicz, Stosunki polsko-ukraińskie w latach 1820-1870, [w:] Sesja naukowa w trzechsetną rocznicę zjednoczenia Ukrainy z Rosją 1654-1954, Warszawa 1956, s. 131-157. Niezmiernie ciekawe są Wspomnienia z różnych lat Zygmunta Starorypińskiego wydane przez S. Kieniewicza wspólnie z pamiętnikiem K. Borowskiego, pod tytułem Między Kamieńcem i Archangielskiem, PIW, Warszawa 1986, s. 27—175. Materiał ten na ogół porwierdza wnioski niniejszej pracy. 30 D. B e a u v o i s, Lumieres et Societe en Europę de l'Est. UUniuersite' de Vilna et les ecoles polonaises de 1'Empire russe 1803-1832, 2 t., Wyd. Champion, Lille-Paris 1977, s. 912. Szkoły na Ukrainie są szeroko omawiane w części trzeciej. " D. Beauvois, Szkolnictwo polskie na ziemiach litewsko-ruskich 1803-1832, 2 t., Wyd. KUL, Lublin 1991. 12 A. I. M i 11 e r, Ukrainśkij wopros w politike wlastej i russkom obszczestwiennom mnienii, wyd. Ale-Icja, Sankt-Petersburg 2000. 22 Wprowadzenie siccioleciu pojawiło się jednak kilka cennych prac poświęconych niektórym ważnym aspektom życia społeczno-kulturalnego. Można żałować, że świetne studium Leszka Zasztowta o zrusyfikowanym szkolnictwie po powstaniu listopadowym kładzie główny nacisk na Litwę i Białoruś, a wnosi mało nowego co do sytuacji na Ukrainie33. Książka Tadeusza Epsteina koncentruje się - odwrotnie - na naszym obszarze badawczym, ale z perspektywy tradycji i patriotyzmu polskiego34. Największy wkład z naszego socjologiczno-wielonarodowego punktu widzenia wnosi trud Dariusza Szpopera o działalności towarzystw ziemiańskich w przededniu zniesienia poddaństwa w Cesarstwie Rosyjskim35. Materiały takie nie wystarczają do napisania studium o nastawieniu socjologicznym, co sobie założyliśmy. Bogata literatura pamiętnikarska i wspomnieniowa (do której również odsyłamy w przypisach) umożliwia w jakimś stopniu takie nastawienie, ale nie rozwiązuje zasadniczych problemów. Specyficzne społeczeństwo wymaga badań szczegółowych, to sprawa trudna do zrozumienia dla czytelników zachodnich, ponieważ cała ludność polska zamieszkująca Ukrainę legitymowała się herbem szlacheckim. Bardzo liczne prace napisane w latach ostatnich o tej grupie społecznej, która odegrała w dziejach Polski zasadniczą rolę, nie są jednak zbyt pomocne w zrozumieniu społeczności wchłoniętej przez imperium rosyjskie. Najwięcej przesłanek badawczych zawiera dotąd znakomita książka Jerzego Jedlickiego36. Nie można było mieć jasnego obrazu tego społeczeństwa bez dotarcia do jego własnych zwyczajów, to znaczy bez przestudiowania na miejscu dokumentów sejmików szlacheckich, korespondencji marszałków szlachty z ich podwładnymi, właścicielami ziemskimi, administracją carską wreszcie. Równie ważne było spojrzenie na tę grupę społeczną od strony urzędników rosyjskich. Każdą gubernią zarządzali przed rokiem 1831 gubernatorzy cywilni, dublowani często przez gubernatorów wojskowych, stacjonujących w trzech stolicach gubernialnych: Kijowie, Żytomierzu i Kamieńcu. W roku 1831 dodano szczebel generałgubernatorstwa dla kontrolowania całego południowo-zachodniego regionu. Ten urząd trwał do rewolucji 1917 roku. Siedzibą generała-gubernatora, któremu podlegali gubernatorowie cywilni, był Kijów. On z kolei podlegał bezpośrednio w Petersburgu przed powstaniem listopadowym carowi, senatowi lub poszczególnym ministrom, a po powstaniu listopadowym Komitetowi Guberni Zachodnich złożonemu ze specjalnie zbierających się ministrów. Ta instytucja 33 L. Z a s z t o w t, Kresy 1832-1864, szkolnictwo na ziemiach litewskich i ruskich dawnej Rzeczypospolitej, Inst. Hist. Nauki PAN, Warszawa 1997. 34 T. E p s t e i n, Edukacja dzieci i młodzieży w polskich rodzinach ziemiańskich na Wołyniu, Podolu i Ukrainie w drugiej poi. XIX w., wyd. DiG, Warszawa 1998. Dane o naszych prowincjach znajdują się również w: J. Remy, Higher education and national identity, polish student actwism in Russia 1832-1863, Helsinki 2000. " D. S i. p o p e r, Pomiędzy caratem a snem o Rzeczypospolitej, myśl polityczna i działalność konserwatystów polskich w guberniach zachodnich Cesarstwa Rosyjskiego w latach 1855-1862, Wyd. Arche, Uniwersytet Gdański, Gdańsk 2003. '" J. J c d I i c k i, Klejnot i bariery społeczne, Warszawa 1968, szczególnie strony: 243-275, 298, 325, 352, 366. W obszernych przypisach znajdujemy przydatne informacje dotyczące szlachty. Wprowadzenie trwała do końca panowania Mikołaja I. W drugiej połowie XIX wieku rola generała-gubernatora jeszcze bardziej wzrosła. Niniejsza książka składa się z trzech chronologicznych części stanowiących właściwie historię szlachty na Ukrainie od rozbiorów do pierwszej wojny światowej. Te części nie powstały i nie były wydrukowane według tej' chronologii. Najpierw, dwadzieścia lat temu, powstała część druga37, bo byłem wtedy przekonany, że okres międzypowstaniowy był najważniejszy, jeżeli chodzi o przemiany społeczne. Bezwzględność akcji generała-gubernatora Bibikowa wydawała mi się najpilniejsza do badania. Polityczna sytuacja w latach 1981-1982 nie bardzo sprzyjała pracy w Związku Radzieckim. Należało przezwyciężyć opór władz i nawet niechęć kilku moich studentów, nierozumiejących czego ich profesor szuka tam w czasie polskiego stanu wojennego. Udało się wtedy dotrzeć do źródeł dzięki umowie naukowej między Francuskim Ministerstwem Spraw Zagranicznych i Akademią Nauk ZSRR. Mogłem dzięki temu pracować w Centralnym Archiwum Ukraińskiej Republiki Sowieckiej w Kijowie (przede wszystkim studiować akta kancelarii kolejnych generałów-gubernatorów), w archiwach lokalnych (obwodu kijowskiego), miałem też dostęp do kilku dokumentów z archiwów lokalnych w Winnicy i Żytomierzu; pracowałem również nad aktami Komitetu Guberni Zachodnich w Centralnym Archiwum Historycznym ZSSR w Leningradzie. Zachęcony sukcesem tej pracy postanowiłem w początku lat dziewięćdziesiątych badać dalsze losy ziemiaństwa i zdeklasowanej szlachty na tym samym terenie. Międzynarodowe kontakty i wymiana naukowa stały się wtedy łatwiejsze, a ostatni cerberzy w rosyjskich i ukraińskich archiwach stali się dla badaczy rozczulająco uprzejmi. W pracy nad książką wyzyskałem nieznane dotychczas dokumenty pochodzące przede wszystkim z archiwów kijowskich (ogromne zbiory kancelarii generałów-gubernatorów) oraz w mniejszym zakresie z archiwów petersburskich (dokumenty dotyczące chłopstwa i Senatu), moskiewskich (materiały policyjne). Korzystałem ponadto z archiwów polskich w Warszawie, w Krakowie i we Wrocławiu oraz z archiwów paryskich, w których znajdują się liczne pamiętniki i wspomnienia, w wielu wypadkach dotychczas niepublikowane. W archiwach tych prowadziłem też kwerendę prasową. Odpowiednie adresy bibliograficzne dotyczące źródeł archiwalnych oraz rosyjskiej, ukraińskiej i polskiej literatury naukowej znajdują się w przypisach. W trosce o spójność pracy niniejsze studium celowo zostało ograniczone do spraw związanych z majątkiem i własnością ziemską. Pod koniec XIX wieku ziemię uznawano nie tylko za znak przynależności do szlachty, ale również za wartość kapitałową. Ziemia stała się centralnym elementem moich badań. Wydaje mi się, że zrozumienie dziejów bitwy o ziemię stanowi konieczny warunek właściwego rozwiązania 37 D. B e a u v o i s, Le Noble, le Serf et le Revizor, la noblcssc polonaise entre la tsarisme et les masses ukrainiennes 1831-1863, Wyd. Archives Contemporaines, Paris 1985; tłum. polskie: Polacy na Ukrainie 1831-1863, szlachta polska na Wołyniu, Podolu i Kijowszczyźnie, Instytut Literacki, Biblioteka „Kultury", t. 425, Paryż 1987 i 1988. 24 Wprowadzenie dzisiejszych trudności związanych z wprowadzeniem na terenach byłego Związku Sowieckiego gospodarki rynkowej. Na tych terenach posiadanie ziemi, jej sprzedaż i kupno stanowiło zawsze niezwykle skomplikowany węzeł problemów zarówno emocjonalnych, jak i gospodarczych. Wyniki tej kwerendy były również wydane po francusku i tym razem mogły się ukazać po polsku w kraju, a już nie na emigracji38. Wtedy to zdałem sobie sprawę, że to drzewo nie ma korzeni, że poprzednie studia, niezależnie od stopnia ich szczegółowości, dotyczyły epok, w których wybuchły jawne konflikty i ujawniły się pokłady wzajemnej agresji. Nie wyjaśniały one jednak, w jaki sposób owe konflikty wcześniej dojrzewały w samym społeczeństwie polskim jeszcze za czasów Rzeczypospolitej, a potem zapowiadały się w pierwszych latach po rozbiorach. Należało więc jeszcze wydłużyć perspektywę historyczną wstecz, dotrzeć do wcześniejszych źródeł, dodać brakujące ogniwo, przekształcić dyptyk w tryptyk, objaśnić genezę problemów. Nie tylko odtworzyć, w jaki sposób polskie społeczeństwo na Ukrainie wnikało w tkankę Cesarstwa Rosyjskiego od roku 1793, ale zweryfikować wiarygodność ciągle powtarzanych „prawd" o równości szlacheckiej, o rzekomym „społeczeństwie obywatelskim" przed rozbiorami i po rozbiorach. Niczym archeolog, który docierając do najgłębszych pokładów, poznaje dzięki nim tajemnice warstw późniejszych, powróciłem do początków. Daleko nie wszystko zostało wyjaśnione, ale trochę nowych pytań powstało. Wyniki tych ostatnich badań ukazują się tutaj po polsku po raz pierwszy, zostały bowiem wydane po francusku całkiem świeżo39. Czytelnik ujrzy, że tak część pierwsza, jak i następne, została skomponowana w oparciu o materiał w większości nieznany, uzyskany dzięki nowej delegacji w Rosyjskiej Akademii Nauk i nowemu dotarciu do Państwowego Archiwum Historycznego w Petersburgu, obecnie zwanego RGIA, oficjalnie zamkniętego, ale cudem dla mnie otwartego. Wypadnie z pewnością żałować, że na kartach tej książki nieobecna jest ludność żydowska, liczniejsza na Ukrainie niż Polacy. Wspólnocie żydowskiej zamieszkującej te ziemie należy się oddzielne studium, które trzeba będzie w przyszłości napisać40. 38 D. B e a u v o i s, La bataille de la terre en Ukrainę 1863-1914, les Polonais et les confli