1211

Szczegóły
Tytuł 1211
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

1211 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 1211 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

1211 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Regine Deforges Pod niebem Nowogrodu Prze�o�y�a Ma�gorzata Tryuk Przedruk z wydawnictwa "Bellona", Warszawa 1992 r. Od redakcji Bohaterk� tej historycznej powie�ci R~egine Deforges, doskonale znanej naszym Czytelnikom autorki "Niebieskiego roweru", jest Anna, c�rka ksi�cia kijowskiego Jaros�awa M�drego. Rzecz dzieje si� w po�owie XI wieku. Pi�kna, pe�na rado�ci �ycia kniazi�wna wyrusza w dalek� podr� do Francji, by po�lubi� Henryka z rodu Kapetyng�w. Koronowana na kr�low�, godnie wype�nia obowi�zki wobec przybranej ojczyzny, ale w marzeniach wci�� wraca do kraju swego dzieci�stwa. Przez d�ugie lata sp�dzone na francuskim dworze czuwa nad ni� z daleka tajemniczy rycerz w srebrnej masce. Wielokrotnie ratuje j� z opresji, ale pytany o imi� uparcie milczy. O tym, �e jest to Filip, wojownik z dru�yny jej ojca i jej m�odzie�cza mi�o��, dowiaduje si� Anna niemal u progu �mierci. Razem wyruszaj� do Nowogrodu, gdzie zgodnie z ostatnim �yczeniem chora i zm�czona kr�lowa umiera w ramionach ukochanego. Wierny Filip postanawia towarzyszy� jej i w tej ostatniej podr�y... Piotrowi, Lei i Annie na pami�tk� ich prababki We krwi goreje p�omie� sza�u,@ dusza przez ciebie jest zraniona,@ ca�uj mnie: s�odszy mi tw�j ca�us@ ni� wino i ni� mirra wonna.@ Schyl ku mnie g�ow� sw� urocz�,@ i�bym frasunk�w pr�ny spocz��,@ nim dzie� weso�y wyda tchnienie@ i nocne si� pod�wign� cienie.@ Puszkin, 1825 t�um. W�odzimierz S�obodnik Prolog - A wi�c je�li trzeba, niech mi j� sprowadz� od samego diab�a! - wykrzykn�� kr�l Henryk blady ze z�o�ci. Roger, biskup Ch~alons, prze�egna� si� szybko, a Walter, biskup Meaux, wzruszy� ramionami. Obaj nie mieli ju� si�y walczy�. Od �mierci kr�lowej Matyldy w 1044 roku wnuk Hugona Kapeta nie chcia� s�ysze� o powt�rnym o�enku. Liczy� sobie trzydzie�ci dziewi�� lat; nie mia� ani kochanki, ani konkubiny. Jego dziewcz�ce miny obrzyd�y ju� matce, kr�lowej Konstancji, a zniewie�cia�e gesty przyjmowano jako afront wobec godno�ci kr�lewskiej. Tym, kt�rzy mu przypominali, �e nale�y da� potomka koronie, przedk�ada� ten sam niepodwa�alny i bardzo wygodny argument. Mawia�: "Wszystkie kobiety, kt�re mi proponujecie, s� moimi krewnymi. Rzym zabrania takich zwi�zk�w. Nie chc� by� wykl�ty jak m�j ojciec Robert Pobo�ny". - Ale kt� m�wi o ekskomunice? - wykrzykn�� kt�rego� dnia biskup Meaux. - Pos�uchaj mnie, panie. Na kr�tko przed sw� �mierci� Odylon, �wi�ty opat Cluny, pokaza� mi list od kr�la Polski, Kazimierza, z kt�rym prowadzi� wielce uczon� korespondencj�... - Do czego zmierzasz? Czy on ma kogo� na wydaniu? - Nie, ale o�eni� si� z siostr� ksi�cia Rusi, ksi�niczk� Mari� Dobroneg�... - Jaki to ma zwi�zek ze mn�? - Panie, pozw�l mi sko�czy�. Jaros�aw, wielki ksi��� Kijowa i Rusi, syn W�odzimierza Wielkiego, spokrewniony dzi�ki swemu ma��e�stwu z cesarzem Bizancjum, z kr�lestwami Danii, Szwecji, W�gier i Niemiec, ma c�rk�, ksi�niczk� Ann�. Kr�l Kazimierz m�wi, �e to sko�czona pi�kno��, bardzo pobo�na, m�dra, wykszta�cona i hojna dla biednych. - Czy dobrze je�dzi konno? - Od najm�odszych lat dosiada koni i odwa�nie poluje w towarzystwie braci. - Tym lepiej. - Nie to jest najistotniejsze - wymamrota� milcz�cy dot�d biskup Roger. - Wa�ne, �eby da�a kr�lestwu potomstwo. Jej rodzina jest liczna: dziad W�odzimierz mia� dwunastu prawowitych syn�w i tyle� samo c�rek, nie licz�c b�kart�w. Jej ojciec ma dziewi�cioro �yj�cych dzieci. Poza tym ksi�niczka Anna pochodzi ze starego i wielkiego rodu Filipa Macedo�skiego. - A kt� to by� ten Filip i co to takiego Macedonia? - To ojciec Aleksandra Wielkiego. Francja potrzebuje nie tylko spadkobiercy, ale musi tak�e wzmocni� sojusze i zwi�kszy� presti� w�r�d innych kraj�w. - R�wnie� w oczach papie�a rzymskiego - doda� biskup Walter. Naburmuszona twarz Henryka rozja�ni�a si�. Zmru�y� powieki, wyci�gn�� si� na mi�kkich poduszkach i spr�bowa� wyobrazi� sobie t� przysz�� �on�, kt�ra mia�a wzmocni� s�ab� i m�od� dynasti� Kapetyng�w. - A wi�c, kr�lu? - Wasze wielmo�no�ci, przychylam si� do waszych racji. Chc� tylko, aby�cie wy, biskupie Rogerze i wy, biskupie Walterze, sami udali si� po ni�. Przywie�cie j� z honorami nale�nymi przysz�ej kr�lowej Francji. W oczach biskup�w zaja�nia� triumf. Uk�onili si� i opu�cili komnat�. Rozdzia� I Nowogr�d Na r�wninie rozci�gn�� si� d�ugi sznur je�d�c�w pod��aj�cych ze Smole�ska. Za nimi jecha�y wozy. - Anno, Anno, zaczekaj! Pochylona nad b�yszcz�c� od potu szyj� konia dziewczyna nie s�ysza�a nic. Wiatr rozwi�za� jej warkocze, zar�owi� policzki i wysuszy� wargi. Na zachodzie s�o�ce powoli nabiera�o czerwonych barw. Chcia�a szybko ujrze� gwiazd� o�wietlaj�c� rzek� i jej rodzinne miasto. Stada g�si i dzikich kaczek wzlatywa�y wzd�u� jeziora Ilmen nad wod�, kt�ra rozbija�a si� o ko�skie kopyta. Nagle Anna ujrza�a drewniany sob�r, zbudowany na rozkaz jej ojca Jaros�awa w miejscu, kt�re legenda wi�za�a z za�o�ycielem Rusi. Przez chwil� my�la�a o Ruryku, swym wielkim przodku. Zbli�a�a si� jesie�. ��k�y li�cie brz�z i trawa z�oci�a si� w promieniach zachodz�cego s�o�ca. Jego czerwony kr�g sprawia�, �e niebo wydawa�o si� jeszcze wi�ksze. Nagle, jakby wynurzaj�c si� z otaczaj�cej go wody, ukaza� si� Nowogr�d. Anna �ci�gn�a mocno wodze, a� ko� stan�� d�ba. Zar�a� z b�lu, potrz�sn�� grzyw�, lecz czuj�c siln� r�k� swej pani szybko uspokoi� si� i znieruchomia� z pian� na pysku. Przed ni� rozci�ga�o si� miasto po�o�one nad rzek� Wo�chow i otoczone potr�jnym pasem mur�w obronnych. Widzia�a liczne �odzie zd��aj�ce do portu. Z komin�w unosi�y si� dymy, s�ycha� by�o bicie dzwon�w. Z wie� ko�cio��w i pa�ac�w sk�panych w czerwonym jak krew �wietle, przypominaj�cym raczej boga Peruna ni� boga chrze�cijan, sp�ywa� niesko�czony spok�j. Nad miastem g�rowa�a nowa katedra o pi�ciu kopu�ach. Z zadumy wyrwa�y Ann� okrzyki i �miechy. Po chwili sta� przy niej Wsiewo�od wraz z dru�yn�. - Siostrzyczko, dlaczego na nas nie zaczeka�a�? Pami�tasz, obieca�a� ojcu, �e nie b�dziesz oddala� si� ode mnie. - Braciszku, nic mu nie powiesz - odrzek�a przymilnie, pochylaj�c ku niemu g�ow�. Wsiewo�od u�miechn�� si�. Nie potrafi� niczego odm�wi� naj�adniejszej ze swych si�str. - Patrz, nasz brat W�odzimierz pod��a nam na spotkanie. Dwudziestu je�d�c�w wyjecha�o w�a�nie przez Bram� Kijowsk� i p�dzi�o w ich stron�, wznosz�c gromkie okrzyki. Ich czarne sylwetki odcina�y si� na tle rozognionego nieba. - Wygl�daj� jak anio�owie S�du Ostatecznego - szepn�� Wsiewo�od. Dzieci Jaros�awa i towarzysz�ce im dru�yny czyni�c radosny rwetes spotka�y si� w chwili, gdy na horyzoncie znik�o s�o�ce. Wszystko zgas�o. Anna zadr�a�a. Nie przyzwyczai si� nigdy do zmierzchu. O tej porze wraca�y strachy z dzieci�stwa. Przypomina�a sobie o bogini �mierci, kt�ra wci�ga ludzi do czelu�ci piekielnych. By�a ochrzczona, ale nie mog�a zapomnie� o starych b�stwach, cho� wierzy�a, �e czuwa nad ni� anio� str�. Ale to nie by�a pora, by rozpami�tywa� smutne sprawy. Liczy�a si� tylko rado�� z ponownego ujrzenia najstarszego brata, kniazia miasta, kt�re tak kocha�a - Nowogrodu! Kiedy wjechali w bramy, by�o ju� ca�kiem ciemno. Kaga�ce, kt�re nie�li mieszka�cy miasta, tworzy�y �wietlisty i ta�cz�cy szpaler. Z obu stron drewnianego mostu, ��cz�cego mury obronne, ubrani w kolorowe stroje ch�opcy i dziewcz�ta klaskali, machali wi�zankami kwiat�w i wo�ali weso�o: - Witaj, Anno Jaros�awno! - Niech �yje siostra naszego kniazia! - Niech �yje W�odzimierz Rurykowicz! - Chwa�a kniaziom Kijowa! Przed ostatni� bram�, uwie�czon� kopu��, przy wej�ciu na kreml, stali przedstawiciele bractw kupieckich i rzemie�lnik�w. Przybyli, by z�o�y� uszanowanie nadje�d�aj�cym go�ciom. Anna zeskoczy�a z konia, nim kto� zd��y� jej pom�c, i rzuci�a si� w stron� starca ubranego w ciemne szaty. - Swejnaldzie, ojczulku! �yjesz, dzi�ki Bogu! - Dlaczego mia�bym nie �y�, moja go��bko! Udam si� do Boga, ale najpierw musz� ujrze� ciebie, u�ciska� przed twoim wyjazdem do dalekiej Francji. Kniazi�wna zdj�a r�ce z szyi starca. Swejnald pokiwa� g�ow� ze zrozumieniem. - Nie martw si�, Annuszko, wszystko b�dzie dobrze. Patrz, my�la�em o tobie. To, co chc� ci ofiarowa�, przyniesie ci szcz�cie i b�dzie pami�tk� z Nowogrodu... - Nigdy nie zapomn� Nowogrodu i nie potrzeba �adnej pami�tki. - Wiem, ale sp�jrz. Dwaj s�u��cy podali kufer, na kt�rym wymalowany by� �wi�ty Jerzy walcz�cy pod murami miasta ze smokiem. - Och, jakie to pi�kne! - wykrzykn�a Anna, otwieraj�c pud�o. Wyrze�biona z k�a morsa Matka Boska z Dzieci�tkiem ukazywa�a na d�oni... Nowogr�d! Wszystko tu by�o, niczego nie brakowa�o: czterdzie�ci dwie wie�e stra�nicze, dwadzie�cia sze�� ko�cio��w, sob�r �wi�tej Zofii, pa�ac Jaros�awa, most na rzece, fosy i mury obronne. D�ugo patrzy�a z zachwytem, a potem podnios�a oczy na starca. - Swejnaldzie, to najpi�kniejsza rzecz, jak� kiedykolwiek zrobi�e�. - Te� tak my�l� - odpowiedzia� skromnie starzec, u kt�rego sam cesarz Bizancjum zamawia� pos��ki z ko�ci s�oniowej do ozdobienia swych apartament�w. - Dzi�kuj� ci, nigdy nie otrzyma�am pi�kniejszego daru i nigdy nie otrzymam. Wiedz�c, �e Nowogr�d jest pod opiek� Naj�wi�tszej Matki Bo�ej, b�d� mog�a spokojnie opu�ci� m�j kraj. - Masz racj�, moje dziecko, jed� bez trwogi. Z pomoc� bo�� lub bez niej nasz kraj przezwyci�y wszelkie niebezpiecze�stwa. - Musimy jednak zachowa� czujno�� - doda� knia� W�odzimierz - bo zewsz�d otaczaj� nas wrogowie, kt�rych przyci�ga bogactwo naszego grodu. - Niech przybywaj�, kniaziu, czekamy na nich! - krzykn�li jego m�odzi towarzysze, potrz�saj�c mieczami. - Wiem, moi dzielni wojownicy, �e mog� na was liczy�. Ale nie czas teraz na okrzyki wojenne, lecz na uczty i ta�ce. S�owa te ucieszy�y zw�aszcza m�ode dziewcz�ta, ubrane we wspania�e stroje wyszywane z�otem, srebrem i kolorowym jedwabiem. Wsiewo�od pom�g� siostrze dosi��� konia i odda� drogocenny podarek jednemu ze swych wojownik�w. T�um zatrzyma� si� przed trzeci� bram�. Jedynie panowie, kniaziowie oraz ich �wity udali si� do cerkwi �wi�tej Zofii, gdzie na progu czeka� biskup �Uka Chidiata w otoczeniu ca�ego duchowie�stwa. Kniaziowie pok�onili si� przez pra�atem. Ten pob�ogos�awi� ich, a nast�pnie poprowadzi� procesj�. Cho� prace w �wi�tyni nie by�y jeszcze uko�czone, przybysze z Kijowa przystan�li ol�nieni. O�wietlone setkami dr��cych p�omieni �wiec postacie widniej�ce na freskach wygl�da�y jak �ywe, a z�ocenia podkre�la�y �wie�o�� i �ywo�� barw. Czu� by�o mocny zapach farb i wosku. Gdy orszak wkroczy� do cerkwi, ku barwnym sklepieniom wznosi�y si� radosne hymny. Go�cie, cho� zakurzeni, ukl�kli na wspania�ych kobiercach roz�o�onych na kamiennych p�ytach. Anna, znu�ona d�ug� podr� i ol�niona pi�knem hymn�w, ikon i fresk�w, usn�a. Delikatny kuksaniec jednej ze s�u�ek przywo�a� j� do rzeczywisto�ci. Ko�czy�o si� w�a�nie nabo�e�stwo. Biskup udzieli� wiernym b�ogos�awie�stwa i oddali� si�. Ann�, o�ywion� oparami pachn�cej k�pieli, kt�ra czeka�a na ka�dego podr�nego, masowa� w komnatach kobiet ulubiony eunuch W�odzimierza. S�u��ce i niewolnice wyjmowa�y ze sk�rzanych kufr�w stroje kniazi�wny, wydaj�c okrzyki zachwytu na widok cienkich materii, bogatych haft�w ze z�ota, pere� i drogich kamieni, mi�kkich sk�rzanych pantofli i delikatnych futer. - Jak� sukni� w�o�ysz, c�rko? - zapyta�a pi�kna i wysoka czterdziestoletnia kobieta o szerokiej twarzy, okolonej jasnymi w�osami przykrytymi kr�tkim welonem. To by�a Helena, piastunka c�rki wielkiego kniazia Kijowa. Nigdy nie odst�powa�a Anny i by�a ca�kowicie jej oddana. Uwa�a�a kniazi�wn� za swe dziecko i by�a gotowa uczyni� wszystko, by pod��y� za ni� do Francji. W Nowogrodzie, swym rodzinnym mie�cie, zamierza�a po�egna� si� z rodzicami, znanymi kupcami. S�u��ce, na wy�cigi z niewolnicami, pokazywa�y kniazi�wnie suknie, w wi�kszo�ci przywiezione z Bizancjum. Anna wybra�a t� przypominaj�c� gwia�dziste niebo nad Nowogrodem, takie jak na pocz�tku lata, zanim nast�pi� bia�e noce, podczas kt�rych dziewcz�ta z trudem broni� si� przed umizgami ch�opc�w. A niekt�re nie mog� si� oprze�, kuszone przez wi�y * w czasie letnich �wi�t, obchodzonych ci�gle mimo zakaz�w wielkiego W�odzimierza i przyj�cia chrze�cija�stwa przez lud Rusi. Wi�y, zwane te� bierieginiami - nimfy zamieszkuj�ce lasy. - Dosy�, zostaw mnie. - Anna odepchn�a d�onie eunucha. Gruby masa�ysta wsta� sapi�c. Helena, zniecierpliwiona jego powolno�ci�, wygoni�a go z komnaty. Dwie m�ode niewolnice, prawie dzieci, zawin�y kniazi�wn� w d�ugie, cienkie p��tno i pomog�y usi��� na sto�ku przykrytym futrem. Delikatnie g�adzi�y jej g�ste, rude w�osy, piszcz�c z zachwytu. To prawda, �e c�rka Jaros�awa by�a pi�kna. Gdy tak siedzia�a, jej rozpuszczone w�osy w kolorze p�omieni si�ga�y ziemi. Prze�cierad�o okrywaj�ce kniazi�wn� opad�o, ods�aniaj�c bia�e, kszta�tne, j�drne cia�o, stercz�ce wysoko piersi, k�pki g�stego, ognistego runa pod pachami i na wzg�rku �onowym. Anna wsta�a, potrz�sn�a w�osami, tak �e a� uderzy�y pochylone u jej st�p niewolnice trzymaj�ce zwierciad�o. Jedna z nich szepn�a co� do ucha swej towarzyszce. - Co jej powiedzia�a�? - spyta�a Anna. Dziewczyna sp�on�a rumie�cem i spu�ci�a g�ow�. - Powiedz, albo ka�� ci� wych�osta�. - Nie czy� tego, pani - odpowiedzia�a druga niewolnica. - Powiedzia�a tylko, �e przypominasz rusa�k�. - Wielkie dzi�ki, rusa�ki maj� zielone w�osy. Czy chcesz powiedzie�, �e ja te�? - Oczywi�cie, �e nie, kniazi�wno, ale jeste� pi�kna jak one i jak one ca�a... - No, m�w dalej, czemu si� �miejesz? Niewolnica odpowiedzia�a za sw� towarzyszk�: - Ona chcia�a powiedzie�... naga. Anna i Helena wybuchn�y �miechem. Piastunka wytar�a oczy r�bkiem sukni i zapyta�a: - Oczywi�cie widzia�y�cie rusa�k�, tak jak ja was widz�? - O tak, i bardzo si� przestraszy�y�my. Schowa�y�my si� w sitowiu. Widzia�y�my j� z didkiem. * Demon �yj�cy w bagnach. - Bawili si� w chowanego z wodnikiem. - Wstyd opowiada� takie bajki - rozgniewa�a si� Helena. - Jeste�cie przecie� ochrzczone? - Zostaw je i pom� mi si� ubra�. Te� jeste� ochrzczona i mimo to czcisz stare b�stwa. - To nieprawda, opowiadam tylko stare legendy. - Czy mo�esz przysi�c na �wi�t� Dziewic�, Przenaj�wi�tsz� Matk� Bo��, �e nigdy nie sk�ada�a� ofiar bogom mi�o�ci? - zapyta�a po cichu Anna. - Tylko dlatego, �eby zapewni� ci szcz�cie. Jasne, niebieskozielone oczy Anny zrobi�y si� prawie czarne, u�miechni�te usta znieruchomia�y, a jej �adna twarz obla�a si� rumie�cem. - Nie m�w mi o tym, zabraniam ci o tym wspomina�! Wszyscy zamilkli, s�ysz�c ten wybuch gniewu. S�u��ce ubiera�y kniazi�wn� w skupieniu, uwa�aj�c na swe ruchy. Helena ostro�nie czesa�a jej w�osy, wpinaj�c w warkocze podarowane przez kr�low� Ingegerd� wst��ki i per�y. Gdy sko�czy�a, w�o�y�a na g�ow� Anny wysok� koron�, tak�, jak� nosi�y ruskie kniazi�wny. - U�miechnij si�, c�rko, nie przystoi ci taka mina. Dr��ce usta pr�bowa�y u�miechn�� si�, ale oczy zalane by�y �zami. - Och, Heleno! - Wiem, dziecko, wiem. Tw�j ojciec i matka smuc� si� na my�l o rozstaniu z tob�, lecz musisz im by� pos�uszna. Ludzie m�wi�, �e Francja to pi�kny kraj, a kr�l Henryk to przystojny m�czyzna... - Ale to tak daleko... - Niestety! - westchn�a Helena. - Och, wybacz mi, zapomnia�am, �e i ty wszystko porzucasz, by jecha� ze mn�. - Nie m�w nic. Nie ma mowy, �eby� tam pojecha�a beze mnie. A i moja c�rka Irena nie zostanie tu bez matki. - �eby ci wynagrodzi�, poprosz� kr�la, mojego ma��onka, aby bogato wyposa�y� m� mleczn� siostr� i da� jej przystojnego m�a. My�l o ewentualnym ma��e�stwie Ireny odsun�a na plan dalszy jej w�asny �lub, a oczy nabra�y zwyk�ej �agodno�ci. Rozdzia� II Wojna z Bizancjum Sala, w kt�rej zwykle ucztowano, by�a us�ana brzozowymi li��mi i o�wietlona pochodniami przymocowanymi do �cian lub trzymanymi przez niewolnik�w. Jaskrawe malowid�a na drewnianych �cianach opowiada�y o czynach kniazi�wny Olgi. Babka zawsze imponowa�a Annie sw� odwag�, okrucie�stwem, a tak�e m�dro�ci�. Kniazi�wna marzy�a, by jej dor�wna�. Na d�ugich sto�ach przykrytych czerwonymi obrusami, w�r�d ga��zek i r�nego kwiecia, sta�a poz�acana i srebrna zastawa, czekaj�c w kolorowym nie�adzie na go�ci W�odzimierza. Do sali wkroczyli grajkowie a za nimi W�odzimierz wraz z siostr�. R�ka Anny spoczywa�a na ramieniu brata. Dalej kroczy�a ma��onka kniazia, ksi�niczka Sigrid ze Szwecji, i Wsiewo�od, potem biskup �uka Chidiata, wiecownicy, ich �ony i c�rki ubrane w ci�kie, haftowane suknie o �ywych kolorach, ze wst��kami we w�osach, w tiarach r�nej wysoko�ci, przyozdobionych drogimi kamieniami. Na ko�cu szli wojownicy z dru�yny kniazia. W�odzimierz wskaza� siostrze miejsce po prawej stronie, �ona zasiad�a po jego lewicy. Na jego znak m�ody wojownik przyprowadzi� licz�cego sobie czterdzie�ci lat cz�owieka o zniszczonej twarzy, ubranego w tunik� haftowan� srebrem i jasnoszare spodnie, wpuszczone w wysokie buty z ciemnoczerwonej sk�ry. - Witaj, Wyszato. Anna Jaros�awna b�dzie zaszczycona, je�li zasi�dziesz u jej boku. - Ca�y zaszczyt po mojej stronie, wielki kniaziu - odpar� m�czyzna i uk�oni� si�, zwracaj�c oblicze o pustych oczodo�ach w stron� kniazi�wny. Anna omal nie krzykn�a na widok tej okaleczonej twarzy. - Dlaczego mu wyk�uto oczy? - Nie tylko wyk�uto mi oczy, Anno Jaros�awno - odrzek� �lepiec i podni�s� ku niej prawe rami� z obci�t� d�oni�. - Nie tylko oczy! - powt�rzy�o za nim kilkunastu wojownik�w, kt�rzy te� podnie�li prawe kikuty. Byli to dawni je�cy, kt�rzy wr�cili z d�ugiej niewoli. Zapad�a grobowa cisza. Wojownicy powr�cili na swe miejsca. - Dlaczego okaleczono tych szlachetnych �o�nierzy? - zapyta�a Anna. Teraz zabra� g�os W�odzimierz. - W ten spos�b w Bizancjum traktuje si� je�c�w. Pami�tasz, to dzia�o si� w roku tysi�c czterdziestym trzecim, siedem lat temu. By�a� jeszcze dzieckiem. Wszystko zacz�o si� od bijatyki mi�dzy ruskimi i bizantyjskimi kupcami na bazarze �wi�tego Mammasa w Carogrodzie. * Zabito w�wczas jednego z bogatszych kupc�w z naszego miasta. Jego przyjaciele zebrali si� i poprosili naszego ojca Jaros�awa, by za��da� odszkodowania od cesarza Konstantyna. Ten za� odm�wi�. Oburzony lud Nowogrodu g�osowa� za wojn�. Stan��em na czele wojska. Kaza�em og�osi� a� w Islandii, �e Nowogr�d werbuje wojownik�w, by wyruszy� na wojn� przeciwko bogatemu Carogrodowi. Przybyli ca�ymi klanami z Norwegii, ze Szwecji, z Grenlandii. Ka�dy otrzyma� zap�at� w dobrej z�otej monecie. Wkr�tce sto tysi�cy m�czyzn wsiad�o na �odzie, kt�rych by�o tyle, �e nie da�o si� zliczy�. Wraz z oddzia�em piechoty pod dow�dztwem dzielnego Wyszaty pop�yn�li�my w d� Dniepru, snuj�c mrzonki o skarbach miasta, strze�onego przez Boga. By� pogodny czerwiec. Aby umo�liwi� zebranie wszystkich naszych si� przed przepraw� przez Bosfor, zakotwiczyli�my u st�p fortecy w Hieronie, kt�r� opu�cili stra�nicy, przera�eni widokiem tylu dzielnych wojownik�w gotowych do ataku na to dumne miasto. S�owia�ska nazwa Konstantynopola. - Ta zw�oka du�o nas kosztowa�a, wielki kniaziu - przerwa� wzburzony wojewoda Wyszata. - Tak, nale�a�o przypu�ci� szturm natychmiast! W�r�d rosn�cej wrzawy ka�dy wojownik, kt�ry powr�ci� z tej wojny, stara� si� powiedzie�, co nale�a�o w�wczas uczyni�. - Uciszcie si�! - krzykn�� W�odzimierz, wstaj�c i uderzaj�c w st� r�koje�ci� swego miecza. - Teraz nie czas to rozpami�tywa�. Wsp�lnie podj�li�my t� decyzj�, daj�c niestety cesarzowi czas na przygotowanie obrony. Przypomnijcie sobie, �e nie chcieli�my wys�ucha� w�asnych pos��w, kt�rzy nalegali, by�my nie zrywali pokoju mi�dzy naszymi pa�stwami. Skoro tylko tak si� sta�o, tysi�ce naszych rodak�w wyp�dzono z miasta wraz z wieloma przybyszami z P�nocy, kt�rych podejrzewano o to, �e nam sprzyjaj�. O �wicie trzeciego dnia, a by�a to niedziela, flota nasza pop�yn�a w stron� Morza Czarnego, ku cie�ninie. Flota nieprzyjaci� czeka�a ju� po stronie europejskiej, a na jej czele znajdowa�a si� cesarska galera w kolorze purpury, dowodzona przez samego Konstantyna. Ca�y dzie� sp�dzili�my stoj�c naprzeciw siebie. Wieczorem cesarz przekaza� nam nowe propozycje zawarcia pokoju. W zamian za z�o�enie broni za��da�em po trzy sztuki z�ota dla ka�dego z mych wojownik�w. Nie otrzymali�my �adnej odpowiedzi. Noc zesz�a na czekaniu. Nad ranem linia naszych okr�t�w ci�gn�a si� od jednego ko�ca cypla do drugiego. Grecy stali u wej�cia do Bosforu. Przez jaki� czas, wydawa�o si�, �e trwa to bardzo d�ugo, obie floty sta�y w miejscu, ko�ysz�c si� na lekkiej fali. Nagle ruszy�y na nas trzy szybkie galery. To by� sygna� do ataku. Nasze statki w ciasnych szeregach p�yn�y naprz�d. Wojownicy dziurawili burty nieprzyjacielskich �odzi d�ugimi w��czniami, obcinali wrogom g�owy, ramiona, nogi, cho� ognisty deszcz strawi� siedem naszych statk�w. Wydawa�o si�, �e nasza odwaga i si�a zapewni� nam zwyci�stwo, gdy nagle burza o niezwyk�ej mocy przynios�a wraz ze strasznym wiatrem od wschodu sztorm tak gwa�towny, �e nasze �odzie zosta�y odepchni�te a� do ska�, na urwisty brzeg, gdzie si� roztrzaska�y. Wojownicy, kt�rzy dotarli na l�d, zostali wyci�ci przez oddzia�y skoncentrowane wzd�u� wybrze�a. Morze by�o czerwone od krwi. Huragan zniszczy� m�j okr�t. Iwan, syn Tworimira, zabra� mnie na pok�ad swej �odzi. Nagle burza ucich�a. Da�em rozkaz, by zebrano to, co zosta�o z naszej floty. �cigani przez Grek�w, znale�li�my schronienie w ma�ej zatoczce u wybrze�y Tracji. Z ukrycia zaatakowali�my dwadzie�cia cztery galery wroga. To by�a bezlitosna walka gigant�w. Zdobyli�my pi�� okr�t�w, w tym statek admiralski dowodzony przez patrycjusza Konstantyna Kabaluriosa, kt�rego zabili�my. Inne posz�y na dno. Ogarni�ci w�ciek�o�ci�, wszak tylu naszych �o�nierzy zgin�o, masakrowali�my wroga bez lito�ci. Tylko nieliczni zdo�ali uciec. Po tym zwyci�stwie ruszyli�my w drog� powrotn�. Mieli�my za ma�o �odzi, by przewie�� sze�� tysi�cy wojska. Zdecydowano, �e cz�� p�jdzie l�dem. Razem z moj� dru�yn� wsiad�em na statek. Ze �ci�ni�tym sercem patrzy�em na swych walecznych towarzyszy, kt�rych zostawia�em w tak niebezpiecznym po�o�eniu. Mia�em w�a�nie da� rozkaz podniesienia kotwicy, gdy wojewoda Wyszata rzek� do mnie: "Id� z nimi. Czy prze�yj�, czy umr�, to razem z moj� dru�yn�". - Tak powiedzia�em - potwierdzi� wojewoda. - Pomaszerowali�my ku ziemi ruskiej, ale nie uszli�my daleko. Pod Warn� wpadli�my w r�ce s�ynnego zwyci�zcy spod Messyny, Katakalona Kekaumenosa. Bili�my si� jak lwy, ale ulegli�my jego przewadze. Pojmano o�miuset je�c�w. Zakuto nas w �a�cuchy i pos�ano do cesarza Konstantyna. W obecno�ci zgromadzonego t�umu wyk�uto nam oczy i obci�to prawice. Odr�bane r�ce zatkni�to na murach Carogrodu obok innych d�oni, kt�re tam wisia�y od pocz�tku wojny. Zgromadzeni s�uchacze westchn�li. - Wielki Jaros�aw podpisa� pok�j - ci�gn�� Wyszata. - Po trzech d�ugich latach odes�ano nas do kraju. Oto dlaczego, Anno Jaros�awno, wyk�uto nam oczy. Anna wsta�a, ukl�k�a przed wojewod�, podnios�a jego okaleczon� r�k� i uca�owa�a j�. Wyszata cofn�� si�. - Nie chc� twej lito�ci, kniazi�wno. - To nie lito��, wojewodo. To wyraz mojego szacunku i wdzi�czno�ci, uwierz mi. - Tw�j g�os m�wi mi, �e jeste� szczera. Chod�, niech ci� u�ciskam. Anna przytuli�a si� do niego. - Czy jeste� ci�gle tak samo pi�kna jak ostatnim razem, gdy ci� widzia�em? By�a� jeszcze dzieckiem. Pami�tam dobrze twoje czerwone policzki i ogniste w�osy, gdy wraca�a� z polowania u boku ojca. Ma szcz�cie ten kr�l Francji, �e bierze za �on� najpi�kniejsz� pann� z naszego kraju. Anna zesztywnia�a. �lepiec wyczu� to. - Czy�by� by�a niezadowolona z tego ma��e�stwa? - spyta� cicho. - Wystarczy jedno s�owo, a nie b�dziesz musia�a wychodzi� za m��. - Ach nie, wielki Wyszato, jestem bardzo szcz�liwa... - A wi�c - zawo�a� - zapomnijmy o wojnach i masakrach! Pijmy za przysz�� kr�low� Francji. Nie zasmucajmy ostatnich wsp�lnych chwil opowiadaniami o bitwach, a zw�aszcza o kl�skach - doko�czy�, zwracaj�c si� do kniazia Nowogrodu. - Wojewoda Wyszata ma racj� - powiedzia� W�odzimierz, wznosz�c puchar. - Pijmy za wesele i przysz�o�� naszej siostry! Wszyscy podnie�li puchary i wypili za zdrowie Anny, kt�ra zaledwie umoczy�a usta w kielichu z winem. Nast�pi�a nie ko�cz�ca si� uczta, przeplatana muzyk�, pokazami tresury nied�wiedzi, ta�cami, zapasami. Wino z Bizancjum sprawi�o, �e go�cie oddali si� weso�emu i g�o�nemu pija�stwu. Anna, czuj�c zm�czenie, wymkn�a si� z sali. Rozdzia� III Wieksza Na murach Nowogrodu noc wydawa�a si� wspania�a, a powietrze by�o s�odkie i pachn�ce. Anna z rozkosz� wdycha�a zapach mi�ty i bagna. Ksi�yc o�wietla� t� krain� jezior, moczar�w, majestatycznej rzeki, tak blisk� jej sercu. Bracia i siostry woleli wielki Kij�w, kt�ry Jaros�aw kaza� wznie�� na podobie�stwo Carogrodu. Podr�ni twierdzili, �e cerkiew �wi�tej Zofii ze swymi trzynastoma kopu�ami i pi�cioma nawami mog�a �mia�o rywalizowa� z harmoni� katedry bizantyjskiej. Niezliczone rzesze malarzy i rze�biarzy upi�ksza�y j� co miesi�c, zdobi�c �ciany scenami religijnymi i �wieckimi, opisuj�cymi �owy i zabawy. Ona sama wraz z siostrami pozowa�a malarzowi greckiemu, kt�ry na �cianach �wi�tyni zacz�� malowa� pot�ny fresk przedstawiaj�cy wielkiego kniazia i jego rodzin�. W Kijowie najbardziej podoba�y jej si� olbrzymie lasy wok� miasta, pe�ne zwierzyny. W polowaniu �adna kobieta nie dor�wnywa�a Annie. Jak nikt dosiada�a konia, tropi�a wilki, jelenie i dziki. W Kijowie niekt�rzy pami�tali jeszcze, jak szar�owa�a na tura, b��kaj�cego si� po lesie z dala od swej kryj�wki. Z�ama�a w��czni� na karku zwierz�cia, kt�re oszala�e z b�lu zaatakowa�o konia, rani�c go w brzuch. Kniazi�wna spad�a na ziemi� i uderzy�a o drzewo. Cho� by�a ranna w g�ow�, podnios�a si� i trzymaj�c sztylet w r�ku stan�a naprzeciwko bestii. Krew ciek�a jej po twarzy. Uratowa� j� m�ody, odwa�ny wojownik z dru�yny ojca. Jeszcze dzi� widzi, jak skacze na kark zwierz�cia, d�ga kilkakrotnie no�em, a nast�pnie podrzyna gard�o. Jaros�aw obsypa� go podarkami w podzi�ce, a kniazi�wna przyj�a na towarzysza �ow�w. Anna ros�a razem z bra�mi, uczestniczy�a w ich zabawach i nauce. Nie robiono r�nicy mi�dzy ni� a ch�opcami. Tym mocniej odczu�a zmian�, gdy matka jej, Ingegerda, odes�a�a j� do komnat niewie�cich, gdzie mia�a nauczy� si� haftowa�, prz��� we�n� i zachowywa� jak panna jej stanu. Przebywaj�c tam z siostrami, matk�, z rzesz� s�u��cych i niewolnic, s�ucha�a legend, kt�re stare kobiety opowiada�y sobie podczas nie ko�cz�cych si� zimowych wieczor�w. W takich chwilach obszerna, ciep�a sala, wymoszczona mi�kkimi poduchami, kobiercami i futrami, zaludnia�a si� dawnymi b�stwami, boginkami i duchami Rusi. Najpierw pojawia� si� Perun ze sw� z�ot� mask� i srebrnymi w�sami, kt�remu przysi�gali wierno�� ksi���ta ruscy i ich dru�yny. To by� b�g wojny i b�yskawicy, b�g straszliwy. Sk�adano mu ofiary z ludzi. Kobiety dr�a�y, s�uchaj�c opowie�ci o jego napadach gniewu. Milszy by� Swar�g, b�g s�o�ca i ognia, Niekt�re kobiety m�wi�y, �e chodzi on po niebie. Wo�os, b�g poezji i przypowie�ci, b�g byd�a i z�ota, raz by� bogiem dobrym, a raz, gdy kuma� si� z Perunem, z�ym. Mokosz, nie zawsze przychylna, czuwa�a nad pracami domowymi i tkactwem. Wszyscy pozostawali pod urokiem nimf, ulubionych duszk�w mieszka�c�w Rusi, z kt�rymi biskupi nie mogli sobie da� rady. Mieszka�y w lasach, w jeziorach, a tak�e w domach, gdzie lubi�y psoci�, chowa� przedmioty i r�ni� kochank�w. W ciep�ej izbie s�ycha� by�o �miechy i weso�e okrzyki, a wszystko to pod pob�a�liwym wzrokiem Ingegerdy. Anna �mia�a si� wraz z siostrami, ale bardzo szybko usypia�a z wrzecionem w r�ku, marz�c o polowaniach i szalonych gonitwach. Czasem udawa�o jej si� wymkn�� do komnat ojca, gdzie by�o mn�stwo drogocennych przedmiot�w i ksi�g. Jaros�aw du�o czyta� i wiele czasu sp�dza� w pa�acowej bibliotece w towarzystwie t�umaczy, kopist�w, poet�w, historyk�w i iluminator�w. Cz�sto powtarza�: - Ksi�gi s� jak rzeki, kt�re nawadniaj� ca�� ziemi�. S� �r�d�em m�dro�ci. Ojciec i c�rka czytali Pismo �wi�te, dzie�a ojc�w Ko�cio�a, a tak�e kroniki i dzie�a �wie�o przet�umaczone z greki lub j�zyka cerkiewnego. Matka i siostry, nawet Helena, �mia�y si� z niej, �e woli towarzystwo uczonych starc�w, kt�rymi otacza� si� Jaros�aw i od kt�rych, jak mawia�a El�bieta, wion�o starym capem i kadzid�em. Najgorzej �mierdzia� uczony mnich Hilarion. Jego by�o czu� ju� z daleka. Na my�l o tym Anna roze�mia�a si�. To prawda, �e Hilarion �mierdzia� jak cap. - Dlaczego si� �miejesz? Dziewczyna podskoczy�a. - Filipie, to ty? Przestraszy�e� mnie! - Wybacz, ale go�cie kniazia dziwi� si�, �e ciebie nie ma. Obawiaj� si�, �e znudzili ci� opowiadaniami o wojnach. - Co za pomys�! To mnie nigdy nie nudzi. - My�la�em, �e dziewcz�ta wol� opowie�ci o mi�o�ci. Na szcz�cie by�o ciemno i nie m�g� zauwa�y� rumie�ca na jej twarzy. Odpowiedzia�a swobodnie: - By� mo�e, ale nie ja. Dziwi ci� to? - Tak - wyszepta�. Noc skrywa�a twarz m�odzie�ca. Tylko oczy b�yszcza�y i chcia�y dojrze�, co kryje si� w �renicach dziewczyny. - Nie patrz tak na mnie. - Wybacz, ale ju� wkr�tce nie b�d� ci� ogl�da�. - Milcz! Rozkazuj� ci, milcz! - Rozkazuj, je�li chcesz. I tak ci� nie pos�ucham. - Filipie, zapomnia�e�, do kogo m�wisz? - Nie, Anno Jaros�awno. Nie zapomnia�em, �e jeste� c�rk� mojego pana ani te�, �e masz po�lubi� innego. Ci�gle jednak przypominam sobie t� s�odk� chwil�, gdy trzyma�em ci� w ramionach. - By�am nieprzytomna. - Tak, ale kiedy otworzy�a� oczy, spojrza�a� na mnie z takim uczuciem... - To normalne, uratowa�e� mnie przecie� przed rogami tura. - ...i wyszepta�a�: "dzi�kuj�". - To drobiazg - doda�a z sarkazmem. M�ody wojownik, zatopiony we wspomnieniach, nie zauwa�y� tego. - Zapyta�a�: "Jak si� nazywasz?" - Filip... - Powiedzia�a� to z tak� sam� s�odycz� jak wtedy. Powt�rz jeszcze raz. - Filip... Anna opu�ci�a ramiona; sta�a w p�mroku omdlewaj�ca i ogarni�ta s�odkim odr�twieniem i patrzy�a na swego towarzysza �ow�w tak, jakby widzia�a go pierwszy raz. By� niewiele wy�szy od niej, mia� jasne w�osy i brod�, ogromne niebieskie oczy, prosty i wydatny nos, bia�e z�by, usta o pe�nych wargach, szerokie ramiona, umi�nione nogi i r�ce. Wygl�da� na bardzo zwinnego. Cz�sto Anna w �artach por�wnywa�a go do wiewi�rki, co nie podoba�o si� Filipowi. - Nie s�dz�, aby wiewi�rka mog�a uratowa� ci� spod kopyt tura - oburza� si�. Jego w�ciek�a mina tak j� bawi�a, �e nazwa�a go "Wieksza". * Wkr�tce m�odzieniec przyzwyczai� si� do tego przezwiska i �mia� si� z niego. Rosyjska gwarowa nazwa wiewi�rki. Dlaczego r�ka, kt�r� pr�bowa�a unie�� w jego stron�, by�a taka ci�ka? Gdy palce dotkn�y jego policzka, wydawa�o si�, �e s� z kamienia. Po chwili jednak o�y�y i przesun�y si� do brody tak jedwabistej, �e Anna a� zadr�a�a. Ojciec mia� zupe�nie inny zarost; drapa� jej delikatne r�ce, gdy jako dziecko przytula�a si� do niego. Ze strachu, �e Anna przerwie pieszczot�, Filip wstrzyma� oddech. Stali tak w milczeniu, przestraszeni. �miechy dochodz�ce zza mur�w sprowadzi�y ich z powrotem na ziemi�. Podni�s� si� wiatr. Nagle zrobi�o si� zimno. Zeszli szybko po stromej drabinie, u st�p kt�rej sta�a Helena. Rzuci�a ostre spojrzenie w stron� Filipa. - Co tam robi�e� z kniazi�wn�? - Wybacz, Heleno... Po raz ostatni spogl�da�am na r�wnin�. - Czy wypada, aby panna spogl�da�a na r�wnin� w towarzystwie ch�opca w przeddzie� �lubu? - Och, przesta� mi m�wi� o �lubie. Od przyjazdu francuskich biskup�w m�wisz tylko o tym. - Tw�j ojciec te� tylko o tym m�wi. Czy my�lisz, �e by�by zadowolony, gdyby wiedzia�, �e jego c�rka pozwala sobie zawraca� w g�owie, gdy on da� ju� swoje s�owo? Anna spojrza�a z gniewem na piastunk�. Helena nawet nie drgn�a, gdy poczu�a na twarzy uderzenie zimnej d�oni. - Wiem, kim jest m�j ojciec i jakie jest moje pochodzenie. Obra�asz mnie, my�l�c, �e mog�am przez moment o tym zapomnie�. Zosta�am wychowana na kr�low� i z pomoc� Boga b�d� godna miejsca, w kt�rym mnie postawi�. Zapominaj�c o Filipie, kt�ry usun�� si� w cie�, odwr�ci�a si� i powoli wr�ci�a do pa�acu. Czeka� tam na ni� zatroskany Wsiewo�od. - Siostrzyczko, gdzie by�a�? Nasz brat W�odzimierz rozgniewa� si� z powodu twej przeci�gaj�cej si� nieobecno�ci, a i go�cie si� dziwi�. - Nie martw si�, powiem im, gdzie by�am. Zrozumiej� mnie. W sali, gdzie ucztowano, panowa� zaduch. Twarze biesiadnik�w zrobi�y si� czerwone i b�yszcz�ce od potu. Wo� potraw, wina i cia� by�a tak mocna, zgie�k tak du�y, �e Anna zatrzyma�a si� w progu. Dow�dca dru�yny kniazia zauwa�y� j�, uk�oni� si� i da� znak, by pod��a�a za nim. Gdy dosz�a do W�odzimierza, poprosi�a go, by uciszy� zebranych. Na znak kniazia dow�dca dru�yny wyda� odpowiedni rozkaz tr�baczom. Gdy biesiadnicy umilkli, Anna wsta�a i przem�wi�a: - Bracia, przyjaciele! Wiem, �e zdziwi�a was moja nieobecno��. Niekt�rych mo�e nawet zasmuci�a. Prosz� was o wybaczenie. By�am na murach, sk�d po raz ostatni podziwia�am szlachetny Nowogr�d. Pomy�la�am, �e nic na �wiecie mi go nie zast�pi i �e nigdy go nie zapomn�. Wszystkim wam powierzam ten skarb, kt�ry g�osi ca�emu �wiatu wielko�� naszego ludu. Wzruszona Anna usiad�a. Zabrzmia�y oklaski i okrzyki: - Niech �yje Anna Jaros�awna! Niech �yje Nowogr�d! W�odzimierz wsta� i zawo�a�: - Niech �yje Nowogr�d! Niech �yje kr�lowa Francji! - Niech �yje kr�lowa Francji! - powt�rzy� t�um. Uczty, polowania i festyny trwa�y jeszcze par� dni. Mieszka�cy Nowogrodu i ich knia� nie wiedzieli, jak jeszcze umili� ostatnie chwile Annie, kt�ra mia�a opu�ci� ich na zawsze. Kiedy nadszed� czas odjazdu, chcieli j� odprowadzi� starzy i m�odzi. Wszyscy j� b�ogos�awili, wielu p�aka�o. W dw�ch wielkich wozach z trudem mie�ci�y si� podarki, jakie otrzyma�a od kupc�w, biskupa i W�odzimierza. Anna po raz ostatni spojrza�a na miasto, kt�re spowite w lekkiej porannej mgle jakby si� unosi�o. Spi�a konia ostrogami. Filip ruszy� za ni�. Rozdzia� IV Kij�w Anna pr�bowa�a modli� si� w kaplicy przylegaj�cej do komnat jej matki. Ci�gle jednak wraca�a my�lami do wczorajszej uczty, podczas kt�rej ojciec podejmowa� z honorami wys�annik�w z Francji, biskup�w Waltera i Rogera. Przybyli razem z rycerzem Gosselinem z Chauny prosi� oficjalnie o jej r�k� w imieniu kr�la Frank�w. Ich wygolone twarze i tonsury na g�owach wprawi�y wszystkich w zdziwienie. Jak�e inne by�y obyczaje w Kijowie! Jednak znajomo�� greki szybko zyska�a im przychylno�� kniazia i Hilariona. Wzruszy� ich tak�e dar przes�any przez kr�la Henryka dla �wi�tej Zofii. By� to z�oty kielich delikatnej roboty, ozdobiony rubinami i szafirami, zawieraj�cy fragment Krzy�a �wi�tego. Kr�lewscy wys�annicy z�o�yli uszanowanie narzeczonej, po czym wr�czyli jej dary: sukna z Reims, brokaty z Flandrii, koronki z Orleanu, sk�rzane napier�niki z $~etampes, poz�acane kapy z Corbie. Wyrazili �yczenie jak najrychlejszego powrotu do Francji razem z kniazi�wn�, gdy�, jak twierdzili, kr�l i jego poddani z niecierpliwo�ci� czekaj� na now� kr�low�. Wyruszyli z Francji wiosn� 1050 roku. Par� tygodni sp�dzili w Polsce na usiln� pro�b� kr�la Kazimierza, kt�ry lubi� wspomina� opata Odylona oraz czas sp�dzony w opactwie w Cluny, gdzie o ma�o co nie zosta� mnichem. Zatrzymali si� te� i w Chersoniu, gdzie modlili si� u grobu �wi�tego Klemensa z Rzymu i gdzie opatowi Oldarykowi przekazali cenne relikwie �wi�tego. Z powodu z�ej pogody i licznych potyczek z rozb�jnikami dalsza droga do Kijowa okaza�a si� bardzo ci�ka. Po c� wraca� tak szybko? KNia� Jaros�aw namawia� biskup�w do wypoczynku. Zim� nie nale�y podr�owa�, wkr�tce nastanie wiosna, a i w�wczas podr� powrotna do Francji zabierze im cztery do pi�ciu miesi�cy. - Ale kr�l pragnie po�lubi� kniazi�wn� na Zielone �wi�tki. Na te s�owa wszyscy oniemieli. - To przecie� za trzy miesi�ce! - krzykn�� Jaros�aw. Biskup Roger, kt�ry prowadzi� pertraktacje w sprawie ma��e�stwa, t�umaczy� to wol� kr�la. - Rozumiem jego pragnienie - ci�gn�� Jaros�aw - ale czy nie lepiej poczeka� na popraw� pogody? A i podr� b�dzie wtedy l�ejsza dla mojej c�rki. Kochany ojciec! Chcia�a go za to uca�owa�! Wys�annicy kr�lewscy byli jednak nieugi�ci. - Kr�l przysi�ga� na �wi�te relikwie, �e pojmie �on� w dzie� Zielonych �wi�tek. Musimy wi�c wyruszy� za tydzie�, powiedzia� biskup Roger. Cho� wszyscy wydawali si� przera�eni t� decyzj�, musieli si� przed ni� ugi��. Ubrana w skromne szaty Anna w towarzystwie swej mlecznej siostry Ireny i Filipa po raz ostatni odwiedzi�a liczne bazary Podola, na kt�rych sprzedawano �ywno��, przyprawy korzenne, we�n� i jedwabie, naczynia gliniane i miedziane, bro�, futra i klejnoty. Zapragn�a ujrze� raz jeszcze zr�cznych �ongler�w i akrobat�w, �mia� si� z zapas�w tresowanych nied�wiedzi. Ka�da dzielnica mia�a sw�j targ: targ rze�nik�w z mocnym i doprowadzaj�cym do md�o�ci fetorem, z muchami i psami, kt�re handlarze przep�dzali kopniakami; targ rybny, gdzie la�a si� woda i gdzie kr�lowa�y koty podniecone zapachami morza; targ korzenny, na kt�rym kupcy przybyli z dalekiego Bagdadu sprzedawali kijowiankom ich ulubione pachnid�a oraz kadzid�a, zapalane przed ikonami. Na targu z suknami spotykali si� szlachetni rycerze i bogaci kupcy w towarzystwie ma��onek lub c�rek. Bra�y one w r�ce jaskrawe jedwabie, wielobarwne wst��ki i przezroczyste b�yszcz�ce welony. Sobie Anna kupi�a welon, dobrany do koloru oczu. Dla Heleny wyszuka�a sztuk� br�zowego aksamitu przypominaj�cego jej ulubionego rumaka. Wreszcie dla Filipa wybra�a sztylet u s�ynnego podolskiego kowala. By�a to kopia bardzo modnego w�wczas i trudnego do zdobycia sztyletu arabskiego. Na jego klindze kaza�a wyry� swoje imi�. - Je�li spotkasz jak�� pann�, kt�r� �ciga tur, mo�esz by� pewien zwyci�stwa - roze�mia�a si�, wr�czaj�c mu n�. Czerwieni�c si�, ze spuszczon� g�ow� Filip przyj�� prezent. - Nigdy ju� nie b�d� ratowa� �adnej panny �ciganej przez tura - wymamrota�, wsuwaj�c sztylet za pas. - Matko Naj�wi�tsza, m�dl si� do Twego Syna, by da� mi si�� opu�ci� ojca, matk�, braci, pi�kn� ojczyzn� i zapomnie� o Filipie. Spraw, Bo�e, bym by�a ma��onk� wiern� i kochaj�c�, godn� c�rk� Jaros�awa i W�odzimierza Wielkiego. Jej my�li zn�w ulecia�y gdzie� daleko. Przypomina�a sobie, jak odwiedza�a z ojcem monastyr �wi�tego Jerzego, jedn� z licznych szk�, za�o�onych przez niego w Kijowie, Z�ot� Bram�, cerkiew Zwiastowania, groty �awry wykute w ska�ach na brzegach Dniepru i zamieszkiwane przez �wi�tobliwych zakonnik�w, cerkiew g�ruj�c� nad �awr� oraz fundamenty wielkiego monastyru, kt�ry kaza� wznie�� i kt�ry mia� by� najpi�kniejszy i najwi�kszy w ca�ej Rusi. Jaros�aw M�dry, zwany przez swych wrog�w "Przetr�cona Gole�", gdy� podczas jednej z wojen ko� wysadzi� go z siod�a, po czym zwali� si� na niego, �ami�c mu nog� w paru miejscach, przekszta�ci� swe miasto w miejsce wymiany i handlu. Bogate pa�ace i cerkwie robi�y wra�enie na przybyszach. Kijowianie dumni byli ze swego grodu, cho� mieszkali za murami miasta, w biednych ziemiankach na Podolu. S�awili kniazia za to, �e kaza� wznie�� mury obronne, za kt�rymi mogli si� schroni� w razie napa�ci wroga. Nagle Anna podskoczy�a. Poczu�a, �e kto� po�o�y� r�k� na jej ramieniu. By� to Hilarion, biskup Kijowa. Ca�kowicie zatopiona we wspomnieniach nie wyczu�a tej charakterystycznej woni - mieszaniny wosku, kadzid�a, nie mytego cia�a - kt�ra zawsze towarzyszy�a �wi�temu starcowi. - Nie modlisz si�, c�rko? Czy� on nie wie, jak trudno si� modli�, gdy wci�� cisn� si� przed oczy wizerunki tych, kt�rych trzeba opu�ci�, wspomnienia miejsc, w kt�rych wzrasta�a? - Odwagi, moje dziecko, wiem, co czujesz. Jednak obowi�zkiem c�rki jest s�ucha� rodzic�w, za�o�y� rodzin�. Gdy nadchodzi pora, musi opu�ci� swych rodzicieli i rodzin� m�a uczyni� swoj�. Wielki zaszczyt uczynisz Panu, wychowuj�c dzieci w wierze chrze�cija�skiej. Pami�taj, aby szanowa� s�ugi bo�e i rozdawa� cz�� twego bogactwa Ko�cio�owi. B�d� mi�osierna dla ubogich. Niech twoje siostry, kt�re przyczyni�y si� do szcz�cia swych ma��onk�w i poddanych, b�d� wzorem dla ciebie. Jak�e za nimi t�skni�a! Najstarsza, El�bieta, po�lubi�a Haralda Norweskiego, w kt�rym Anna kocha�a si� b�d�c ma�� dziewczynk�. Potrafi� tak zajmuj�co opowiada� o swych przygodach na ca�ym �wiecie, �e Jaros�aw i ca�a rodzina z zapartym tchem s�uchali owych opowiada�. Anastazja po�lubi�a Andrzeja W�gierskiego. Za jej przyczyn� ochrzczono ca�y lud w�gierski. Ciotka, Maria Dobronega, zosta�a ma��onk� Kazimierza, kr�la polskiego. Teraz za� biskupom francuskim �pieszno by�o sprowadzi� j� do swego kraju! Dziewczyna rozp�aka�a si�, co wielce zirytowa�o mnicha, kt�ry w jej ma��e�stwie widzia� tylko jedno: umocnienie sojuszu Rusi z innymi krajami Europy. �zy kniazi�wny nie mog�y przeszkodzi� polityce Jaros�awa! - Tw�j smutek obra�a Boga i ojca - rzek� sucho i ostro. - Nie zachowujesz si� ani jak dobra chrze�cijanka, ani jak pos�uszna c�rka. Anna wsta�a, wycieraj�c r�k� mokr� twarz. Zagniewana, chcia�a co� odpowiedzie�, lecz Hilarion uprzedzi� j�: - Ugnij si�, kniazi�wno! Kobieta znajduje ukojenie w uleg�o�ci wobec Boga, ojca lub m�a. Dlaczego nie urodzi�a si� ch�opcem! Czy� nie jest tak samo m�dra jak jej bracia, z wyj�tkiem Wsiewo�oda? Czy� nie je�dzi konno tak samo dobrze jak oni? Czy� nie dor�wnuje im na polowaniach, w p�ywaniu, w rzucie oszczepem? - Kl�knijmy i pom�dlmy si�. Nazajutrz Anna, przyodziana w ci�kie bizantyjskie stroje haftowane z�otem i przyozdobione drogimi kamieniami, uczestniczy�a w mszy odprawianej w soborze �wi�tej Zofii z okazji jej za�lubin. Gdy sko�czy�a si� d�uga liturgia, Anna wsta�a niespiesznie. By�a oszo�omiona �piewami i zapachem kadzide�. Wraz z biskupami Rogerem i Walterem uda�a si� przed o�tarz, u kt�rego st�p zgromadzi�o si� ca�e duchowie�stwo oraz rodzina. Ukl�k�a najpierw przed biskupem Kijowa, Grekiem Teopemtem, kt�ry j� pob�ogos�awi�, nast�pnie przed mnichem Hilarionem, a w ko�cu przed ojcem i matk�, kt�rzy j� uca�owali. �zy Ingegerdy sp�yn�y na twarz Anny. Jej siostra Anastazja, kt�ra sama by�a m�od� m�atk�, na pr�no stara�a si� u�miecha�. P�aka�a. Bracia za� mieli tak powa�ne miny, �e Anna o ma�o co nie wybuchn�a �miechem. Jedynie bratowe, Olga, �ona �wiatos�awa, i Gertruda, �ona Izas�awa, cieszy�y si� z jej bliskiego �lubu. Orszak na czele z Ann� i biskupami opu�ci� sob�r �wi�tej Zofii. Kniazi�wna sz�a wyprostowana w swej ci�kiej sukni. Na rudych w�osach mia�a wysok� bizantyjsk� koron�. Za kniazi�wn� maszerowa�o oko�o dwudziestu rycerzy z Gosselinem z Chauny na czele. Ich ostrogi g�o�no uderza�y o marmurowe p�yty katedry. Za nimi szed� Teopempt, Hilarion, Jaros�aw, Ingegerda, kniaziowie, wojownicy. Par� krok�w dalej pod��a�y dwie damy dworu, kt�re przys�a� kr�l Henryk, by towarzyszy�y przysz�ej kr�lowej. Cho� wia� mro�ny wiatr i bez przerwy pada� deszcz ze �niegiem, przed katedr� czeka� zgromadzony lud Kijowa. Na widok Anny zerwa� si� okrzyk rado�ci. Poczu�a wszechogarniaj�c� fal� ciep�a i mi�o�ci. Na widok tysi�cy twarzy zaczerwienionych od mrozu i wyci�gni�tych r�k zatrzyma�a si�, by rozkoszowa� si� t� chwil� rado�ci i b�lem zarazem. Z�o�y�a r�ce na piersiach i modli�a si�. Po jej policzkach pop�yn�y �zy. - Bo�e Przenaj�wi�tszy, chro� lud ruski i b�ogos�aw mu! Na znak dany przez biskupa lud rzuci� si� na kolana. Szerokim gestem Teopempt pob�ogos�awi� ci�b�. Deszcz pada� coraz wi�kszy i powr�t do pa�acu na piechot� nie by� ju� mo�liwy. Ku rozczarowaniu zgromadzonych rodzin� oraz go�ci Jaros�awa unios�y wozy i lektyki. Uczta, kt�ra potem nast�pi�a, trwa�a kilka godzin. Anna nie by�a w stanie nic prze�kn��. Nie mog�a opu�ci� sali, tak jak to uczyni�a w Nowogrodzie, gdy� wszyscy na ni� patrzyli. Filip, siedz�cy w�r�d dru�yny, nie spuszcza� z niej p�on�cych oczu. Wysila�a si�, by �mia� si� z �art�w braci, ze sztuczek b�azn�w, z akrobacji nied�wiedzi. Po mocnych trunkach rozpocz�y si� ta�ce. To by� znak dla niewiast, biskup�w i mnich�w, �e czas opu�ci� uczt�. Kniazi�wna wr�ci�a do swych komnat w towarzystwie francuskich dam i swych s�u��cych. Po raz ostatni mia�a sp�dzi� noc w pa�acu ojca. Rozdzia� V Wyjazd Ksi���cy pow�z zaprz�ony w cztery przysadziste, p�owe konie o kr�tkich nogach ju� czeka�. By� to prezent Jaros�awa dla c�rki. Niewolnicy podwin�li sk�rzane zas�ony. Par� krok�w dalej sta� Filip i trzyma� za uzd� Mo�ni�. Na widok swej pani rumak potrz�sn�� g�ow� i zar�a� rado�nie. Anna wyrwa�a si� z r�k rodzic�w i podbieg�a do konia. Cho� mia�a na sobie ci�k� szub� podbit� sobolami, wskoczy�a na� i ruszy�a galopem, przewracaj�c po drodze trzy osoby, kt�re nie uskoczy�y w por�. Filip, mianowany przez Jaros�awa dow�dc� eskorty kniazi�wny a� do bram Krakowa, pod��y� za ni�. Zapanowa� powszechny rozgardiasz. Biskup Meaux rozkaza� Gosselinowi z Chauny ruszy� za przysz�� kr�low� wraz z jej dw�rkami, kt�re z �alem spogl�da�y na oddalaj�ce si� wygodne powozy. Po�egnanie kniazia odby�o si� w po�piechu, w zupe�nym nie�adzie, bez zachowania nale�ytego ceremonia�u. Jaros�aw i jego synowie z trudem zachowali powag�, widz�c rozbieganych dostojnik�w. Wreszcie biskupi dosiedli koni i oddalili si� truchtem, b�ogos�awi�c po drodze t�um, kt�ry pad� na kolana. Za nimi ruszy�a karawana: lektyki, wozy za�adowane darami dla kr�la Francji, baga�e, zapasy �ywno�ci dla ludzi i obrok dla koni. Gdy ostatni rycerz min�� Z�ot� Bram�, s�o�ce sta�o ju� wysoko na kijowskim niebie. Filip dogoni� Ann� przy murach obronnych miasta. Mo�nia mia�a zakrwawione boki. Rumak, zdziwiony ostrymi uk�uciami ostr�g, do czego nie by� przyzwyczajony, gna� coraz szybciej. Oszala�y z b�lu poni�s� w ko�cu swoj� pani�, kt�ra nie robi�a nic, by go uspokoi�. Filip zr�wna� si� z Ann�, chc�c powstrzyma� jej konia. Popu�ci� strzemiona, stan�� na siodle i jednym skokiem znalaz� si� za kniazi�wn�. Usiad� okrakiem na jej wierzchowcu i chwyci� za wodze. Pomimo tego dodatkowego obci��enia Mo�nia jeszcze przez czas jaki� galopowa�a jak szalona. Wreszcie zwolni�a kroku. Nogi jej si� trz�s�y, z pyska ciek�a piana zmieszana z krwi�, pot sp�ywa� z bok�w. Anna i Filip zsiedli. Kniazi�wna, bez tchu, zachwia�a si�. Zamkn�a oczy, oddycha�a ci�ko, serce mocno jej wali�o. Nie zwraca�a uwagi na drgawki konia. Filip zanurzy� d�onie w mokrej od potu grzywie Mo�ni i patrzy� na kniazi�wn� ze z�o�ci�. - Dlaczego to zrobi�a�? Przecie� mog�a� si� zabi�! Anna zaprzeczy�a. Nie chcia�a umrze�, lecz uciec z tej ziemi, kt�ra nie nale�a�a ju� do niej. Poniewa� musia�a odjecha�, trzeba by�o to uczyni� jak najszybciej, nie ogl�daj�c si� za siebie. - Nie zas�u�y�a� na Mo�ni�! Zobacz, w jakim jest stanie. Odejd�, musz� si� ni� zaj��. Odepchn�� j� gniewnie. - Dlaczego tak mnie popychasz? Ach, Mo�nio, wybacz mi! - Nie czas teraz na p�acz. Pom� mi zdj�� z niej uprz��. Ostro�nie zdj�li siod�o i wytarli brzuch konia, po kt�rym sp�ywa�a krew. - No, spokojnie, nie chcia�am ci zrobi� nic z�ego. Wiesz przecie�... Zimno ci? Anna odpi�a szub� i zarzuci�a j� na Mo�ni� w chwili, gdy nadje�d�ali ruscy i francuscy rycerze. Ostry wiatr smaga� je�d�c�w, a mimo to zsiadaj�cy z konia Gosselin z Chauny, rycerz o smag�ej cerze, by� blady jak �mier�. - Ksi�niczko, najad�em si� przez ciebie strachu jak nigdy dot�d! S�owo rycerza i chrze�cijanina! Anna nie poj�a tego, co rzek�, ale domy�li�a si� znaczenia jego s��w. U�miechn�a si� i