6443
Szczegóły |
Tytuł |
6443 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
6443 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 6443 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
6443 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
James Fenimore Cooper
Jezioro �mierci
t�um. Nieznany
Rozdzia� I
Do po�owy zesz�ego stulecia p�nocno-zachodnia cz�� Ameryki, to jest
obecne stany: Vermont, Massachusets, Connecticut i New York by�y
jeszcze zupe�nie dzikie i s�u�y�y za przytu�ek dla r�nego rodzaju
awanturnik�w, pragn�cych koczowa� w lasach i do�ach. Anglicy wszak�e
ro�cili sobie prawa do tych obszar�w, w istocie jednak w�adali nimi
Delawarowie, Irokezi, Huronowie i inne plemiona india�skie.
W jeden z upalnych lipcowych dni 1745 roku, w g�szczach dziewiczego
lasu, rozleg�y si� echa dw�ch zb��kanych my�liwych, kt�rzy d�ugi czas
usi�owali odnale�� w�a�ciw� �cie�k�. Wreszcie jeden z nich wyszed�szy
na le�n� polank�, zawo�a�:
� Zwierzob�jco, chod� tu pr�dzej, odetchniemy znakomicie. Jaki jestem
szcz�liwy, �e�my si� wydostali na �wiat Bo�y. Ot� i jezioro...
� Czy jednak dobrze znasz t� miejscowo��, Harry? � pyta� id�cy za nim
drugi my�liwy.
� Jak�e mo�esz o to pyta�? Niechaj nie nazywam si� Huori Garry,
je�eli to nie jest zesz�oroczna stacja my�liwych. Ot, tam by�y
rozbite namioty, tutaj zn�w strumie�. Rozwi�zuj pakunki, bo jestem
w�ciekle g�odny.
Siad�szy pod drzewem roz�o�ystej limby my�liwi wzi�li si� do
jedzenia. Obaj ubrani byli w sk�rzan� odzie�, zaopatrzeni w d�ug�
bro�, zawieszon� na zielonym sznurze prochownic�, oraz ogromny n�
my�liwski w rogowej oprawie.
Starszy z nich, Huori Garry, b�d�cy typem m�skiej pi�kno�ci,
wyr�nia� si� lekko�ci� i elegancj� ruch�w. W istocie nazywa� si�
Henryk March, tu jednak znano go pod nazwiskiem Huori Garry.
Zwierzob�jca w niczym zupe�nie nie by� podobny do swego towarzysza.
By� to szczup�y, wysoki, niezwykle muskularny cz�owiek.
Jakkolwiek nie wyr�nia� si� pi�kno�ci�, twarz jego by�a szlachetna i
nosi�a znamiona �elaznej woli.
� S�uchaj, Zwierzob�jco � zwr�ci� si� do� Harry � przezwano ci� tym
mianem z powodu celno�ci w polowaniu na zwierz�ta. Czy jednak uda�o
ci si� kiedy r�wnie celnie trafi� do ludzi, usi�uj�cych ci�
zamordowa�?
� Nie, Harry. Nigdy nie zabija�em ludzi. M�g�bym to tylko uczyni� w
otwartej uczciwej walce.
� Je�eli zabijasz same czworonogi, to wybacz, ale d�ugo nie b�dziemy
ze sob� � m�wi� Harry z ironi�.
� Dobrze � odrzek�. � Mo�emy si� rozsta�. Jeszcze dzi� udam si� do
jednego z przyjaci�, kt�ry nie b�dzie mi mia� za z�e, i� nie zabijam
ludzi.
� Gdzie my�lisz spotka� twego przyjaciela, Delawara?
� Tu� oko�o jeziora. Mingowie oraz ich przyjaciele Mohikanie,
potomkowie wielkiego plemienia Delawar�w uwa�aj� w czasie pokoju to
jezioro za w�asno�� og�ln�.
� Za og�ln� w�asno��! � zawo�a� Harry z g�o�nym �miechem. � Chcia�bym
wiedzie�, co te� Tom Hutter na to powie. On uwa�a, �e jezioro nale�y
tylko do niego, pragnie go wi�c zatrzyma�, nie bacz�c na Ming�w i
Delawar�w.
� Zatem �w Tom Hutter musi by� jakim� dzielnym cz�owiekiem. Opowiedz
mi Harry o nim co� wi�cej.
� M�wi�, i� we wczesnej m�odo�ci by� rozb�jnikiem morskim. Niezbyt
dawno osiedli� si� tutaj, spokojnie oczekuj�c staro�ci na
zagrabionych maj�tkach. Cz�owiek ten o wielce elastycznym sumieniu,
zamieszkuje to pustkowie z dwoma c�rkami.
� Ma zatem dwie c�rki? � pyta� Zwierzob�jca. � Delawarowie m�wili mi
tylko o jednej, Judycie. Wnioskuj�c z ich opisu, nie my�l�, aby mi
mia�a przypa�� do gustu.
� B�d� spokojny, � zawo�a� Harry � nie zwr�ci ona na ciebie uwagi.
Pi�kna i wspania�a jak m�oda palma, jest bardzo lekkomy�lna, ��daj�c,
aby j� tylko czczono i ub�stwiano. Gdyby nie to, z ochot� o�eni�bym
si� z ni�, pozostawiaj�c starego Toma opiece m�odszej c�rki, Getti.
� Zatem w gniazdku jest jeszcze jeden ptaszek. Czemu� Delawarowie
m�wili mi tylko o jednym?
� Bardzo s�usznie, Judyta jest bowiem odwa�na, stanowcza i podst�pna,
jak wojownik india�ski, biedna Getta za� naiwna i s�aba rozumem.
� I pi�knie � odpowiedzia� Zwierzob�jca. � Nale�y ona wi�c do tych
istot, kt�re B�g przyjmuje pod swoj� obron�. Nawet mi�dzy dzikimi
czerwonosk�rymi nie znajdzie si� nikt taki, kto by mia� uchybi� temu
mi�emu stworzeniu. Wstawaj jednak. Czas i�� dalej.
My�liwi powstali i, wzi�wszy bro�, weszli w drzemi�cy dziewiczy las.
Po up�ywie p� godziny przed oczami ich ukaza�o si� jasne je-
zioro, a wraz z nim zab�ysn�� tak przepi�kny widok, i� Zwierzob�jca
nie m�g� wyj�� z podziwu.
Zza kryszta�owej tafli jeziora tu i �wdzie widnia�y malownicze
szczyty wysokich g�r.
� Jakie to wspania�e! � zawo�a� Zwierzob�jca. � Co tam wida�, w
oddali, nieruchome w wodzie? Na wysp� to za ma�e, na ��d� zn�w za
wielkie.
� Oficerowie angielscy najbli�szej twierdzy nazywaj� to siedzib�
pi�mowego szczura. Nazwa zupe�nie trafna i wi�cej ni� odpowiednia,
gdy� stary Tom bardziej przypomina szczura ni� cz�owieka. Pr�cz tego
ma jeszcze p�ywaj�cy dom, w kt�rym porusza si� po jeziorze. Chod�my,
zobaczymy, czy w�a�ciciel jest w domu.
Z tymi s�owami Harry rozgarn�� krzewy, i wyci�gn�wszy schowan� tam
��dk�, spu�ci� j� na wod�.
My�liwi ulokowali si� w niej, odbili od brzegu.
Harry machn�wszy wios�ami pomkn�� jak strza�a. Po kwadransie
podp�yn�li ku mieszkaniu pi�mowego szczura.
�Zamek" sta� na piaszczystej wydmie, o kt�r� rozbija�y si� fale. Tom
Hutter wbiwszy w piasek mocne pale, zbudowa� dom tu� nad sam� wod�.
Rzecz prosta, i� kosztowa�o to niema�o trudu i sztuki, za to jednak
dom ten by� bezpieczniejszy ni� wszystkie fortece.
Przyp�yn�wszy do tajemniczego ustronia my�liwi przywi�zali ��d� do
drewnianej przystani, sami za� wyszli na brzeg.
� Domy�la�em si� � zawo�a� Harry, przechadzaj�c si� po przystani,
kt�r� w�a�ciciel nazywa� podw�rzem, � �e w domu nie ma nikogo.
Widocznie wszyscy gdzie� podr�uj�.
Harry pozosta� na przystani, a Zwierzob�jca, bynajmniej nie kr�puj�c
si� niczym, uda� si� na ogl�dziny fortecy, po czym otworzywszy
pierwsze lepsze drzwi z brzegu, znalaz� si� w pokoju, kt�ry musia�
nale�e� do m�odych dziewcz�t.
Tu i �wdzie znajdowa�y si� porozmieszczane pi�kne ubrania i czepeczki
ze wst��kami, buciki ze srebrnymi klamerkami oraz masa wachlarzy i
r�kawiczek. Z drugiej strony wisia�y r�ne ubrania ze zwyk�ego
prostego p��tna niezwyk�ej jednak bia�o�ci.
My�liwy obejrzawszy pokoje powr�ci� do towarzysza, bezustannie
obserwuj�cego jezioro.
� �odzi nigdzie nie wida�. Widocznie stary korzystaj�c z pi�knej
pogody pop�yn�� w d� rzeki. Ci�ko nam b�dzie go dop�dzi�.
Towarzysze usadowili si� w cz�nie i pop�yn�li jeziorem. Za ka�dym
obrotem �odzi Harry ogl�da� si� w nadziei ujrzenia �odzi.
� Nadzieje jego zdawa�y si� by� p�onnymi, wreszcie skierowa� ��d� ku
po�udniowo-wschodnim brzegom jeziora; po chwili znale�li si� w
szerokim uj�ciu rzeki, poros�ym doko�a wspania�ymi sosnami i
niebotycznym zadrzewieniem, kt�rego ga��zie zwiesza�y si� w wod�.
Lekka ��dka szybowa�a z pr�dem rzeki, kt�ra zw�a�a si� coraz
bardziej, tak dalece, i� l�ka� si� zacz�li, aby ��d� nie roztrzaska�a
si� o brzegi.
Nagle Harry, chwyciwszy za zwieszaj�ce si� ga��zie, zatrzyma� ��d�, a
Zwierzob�jca zwyczajem my�liwskim wzi�� bro�, chocia� �adnego
niebezpiecze�stwa na razie nie by�o i nic im nie zagra�a�o.
� Ot, widzisz starca � powiedzia� Harry, wskazuj�c palcem ku do�owi
rzeki � stoi po kolana w b�ocie i zak�ada pu�apki na bobry. �odzi
nigdzie nie wida�. Za�o�� si� o sk�ry wszystkich zwierz�t, kt�re
zabij� w tym roku, i� Judyta nie wejdzie w to wodniste b�oto. Na
pewno czesze si� teraz nad strumieniem.
Nagle spoza krzew�w z figlarnym u�miechem ukaza�a si� twarzyczka
Judyty, kt�rej si� tu nie spodziewano, stoj�cej w�a�nie w owej �odzi,
kt�rej tak pilnie szukano.
Rozdzia� II
��d�, a raczej p�ywaj�cy dom Toma Huttera by� bardzo prymitywny.
Po�rodku szerokiego dna sta� malutki domek, podobny do fortecy na
jeziorze, zbudowany jednak z tak lekkiego materia�u, i� z �atwo�ci�
mo�na by go rozbi�.
W rzeczywisto�ci ca�a ta konstrukcja by�a czym� w rodzaju wielkiej
��dki, kt�ra pomimo swej wielko�ci i ci�aru bardzo �atwo �lizga�a
si� po wodzie.
Harry w jednej chwili wyskoczy� na brzeg, przymocowa� ��d� do
krzew�w, po czym rozpocz�� o�ywion� rozmow� z m�od� dziewczyn�,
zapomniawszy o wszystkim innym.
W tym czasie Zwierzob�jca zbli�ywszy si� do �odzi zacz�� przygl�da�
si� jej budowie. Siostra Judyty siedzia�a na pok�adzie z rob�tk� w
r�ku. By�a to mi�a, skromna dziewczyna. Getti nie by�a tak. pi�kna
jak jej siostra, jednak wyraz twarzy mia�a niezwykle mi�y i
przyjemny.
� Ty jeste� Getti Hutter? � zapyta� j� Zwierzob�jca. � S�ysza�em o
tobie od Harry'ego.
� Tak � odpowiedzia�a bardzo cicho. A pan jak si� nazywa?
� Nie�atwo odpowiedzie� na to pytanie. Mimo moich m�odych lat mam
wi�cej imion ni� pierwszy lepszy w�dz delawarski.
� Mimo tego, musi pan mie� jakie� w�asne sta�e imi�. Niepodobna
miesza� imion bez �adnej przyczyny.
� Naturalnie. Zmiana mych imion nie by�a jednak ode mnie zale�na.
Pos�uszny by�em tylko obyczajom Delawar�w, w�r�d kt�rych wyros�em.
Ojca mego zwano Bumpo, a na chrzcie dano mu imi� Nataniel, lub jak tu
m�wi� Natti.
� Natti i Getti � rzek�a dziewczyna z mi�ym u�miechem. � Pan Natti a
ja Getti, pan Bumpo, a ja Hutter. O! Hutter brzmi daleko pi�kniej,
stokro� pi�kniej!
� To rzecz gustu, � odpar� z u�miechem m�ody �owca � chocia� jednak
Bumpo nie brzmi d�wi�cznie, nosili je zwykle zacni ludzie., Nied�ugo
jednak mnie tak wo�ano. Z pocz�tku Delawarowie nazywali mnie
Prawdziwym J�zykiem, poniewa� nienawidz� chytro�ci i k�amstwa,
nast�pnie Jeleniem, z powodu ,mojej szybko�ci, potem Ostrym Uchem
wskutek daru wyszukiwania dziczyzny, wreszcie Zwierzob�jc� z powodu
celno�ci strza��w na polowaniu.
Rozmowa m�odych ludzi przerwana zosta�a przybyciem Toma Huttera,
kt�ry nie zdziwi� si� bynajmniej przybyciem my�liwych i mile wita�
si� z go��mi.
� Ciesz� si� niezwykle, widz�c ci� Harry � rzek�. � Tydzie� temu
przyby� do mnie goniec z Kanady, donosz�c o wynik�ych tam
niepokojach. Po�pieszy�em te� czym pr�dzej do domu, poniewa� nie ma
komu broni� c�rek. Nie przybywasz jednak sam jeden � m�wi� starzec,
obrzucaj�c Zwierzob�jc� badawczym spojrzeniem.
�- Nudno jest chodzi� samemu. M�wi�, �e w drodze zadowolonym si� bywa
z byle jakiego towarzystwa, a ten m�odzieniec jest wybornym koleg�.
To s�ynny Zwierzob�jc�, znakomity w�dz Delawar�w. W razie napadu
Indian, cz�owiek ten odda� mo�e wa�ne us�ugi celnym swoim
strzelaniem.
� B�d� pozdrowiony, m�odzie�cze � rzek� z przyja�ni� w g�osie Tom,
podaj�c grub�, spracowan� r�k�. � W obecnych czasach przyjacielem
jest ka�dy bia�y, st�d licz� na twoj� pomoc. W tutejszych lasach
pojawili si� ju� dzicy. Godzin� temu p�yn�c w d� rzeki, dojrza�em
�wie�e �lady. Wnosz�c z miary nogi by� to Indianin, w dodatku
znalaz�em jeszcze par� starych mokasyn�w.
� By� mo�e, i� by� to �lad mego przyjaciela, wodza Delawar�w �
zauwa�y� Zwierzob�jc�. � Czy mo�na spojrze� na mokasyny?
Judyta przynios�a mokasyny i m�ody my�liwy uwa�nie obejrzawszy je
wywnioskowa�, i� s� one roboty delawarskiej i nale�� do Indianina,
mieszkaj�cego na p�noc od wielkich jezior.
� W takim razie nie mo�emy pozostawa� tu ani chwili d�u�ej, � zawo�a�
Hutter. � S�ysza�e� pan, nie d�u�ej jak p� godziny temu wystrza� w
g�rach.
� Ten wystrza� pochodzi� ode mnie � odpowiedzia� przygn�biony
Zwierzob�jc�.
� M�odzie�cze, w czasie wojennym nie strzela si� bez �adnej przyczyny
� upomnia� go stary.
Po kr�tkiej naradzie postanowiono niezw�ocznie uda� si� do fortecy.
Hutter podni�s� kotwic� i m�czy�ni przy pomocy liny, znajduj�cej si�
na bloku podnie�li ci�k� ��d� i pu�cili po wodzie. Judyta pod pr�d
zacz�a kierowa� sterem.
Ju� si� zmierzcha�o i m�czy�ni l�kaj�c si� niespodziewanego napadu,
uwa�nie przygl�dali si� ga��ziom g�stych krzew�w, wreszcie ci�ka
��d� wp�yn�a w szerokie koryto rzeki.
� Dzi�ki Bogu! � zawo�a� Harry. � Teraz ju� b�dzie widniej i mniej
zadrzewienia.
� Mylisz si� Harry. Miejscowo�� ta bardziej ni� inna odpowiednia jest
do napadu i musimy trzyma� si� bacznie � wyszepta� Tom Hutter.
� Wejdziemy teraz do przedniej kajuty � m�wi� dalej � przeci�gniemy
lin� przez drzwi, wskutek czego b�dziemy w miar� bezpieczni,
Zwierzob�jca niechaj wartuje, stoj�c u okna. Nie radz� mu tylko
zanadto wysuwa� g�owy.
Zbli�ali si� z wolna do ostatniego zakola rzeki. Obejrzawszy prawy
brzeg Zwierzob�jca przeszed� na drug� stron�, aby poobserwowa� lewy.
Gdy ��d� przep�ywa�a przez najwi�ksze zw�enie rzeki, oczom my�liwych
przedstawi� si� straszny widok.
Na wysokim drzewie, kt�rego ga��zie zwiesza�y si� ponad g�ow�,
siedzia�o kilkunastu uzbrojonych dzikich, kt�rzy widocznie
przygotowywali si� do napadu na ��d�.
� S�uchaj Harry � krzykn�� Zwierzob�jca z przera�eniem � ci�gnij
silniej, je�eli ci �ycie drogie!
Zrozumiawszy o co chodzi, Tom wraz z Harrym u�ywali nadludzkich
wysi�k�w, aby nada� szybszy bieg �odzi, Indianie za� widz�c, i� ich
dostrze�ono, z g�o�nym wojennym okrzykiem rzucili si� na ni�.
Skok ich na szcz�cie by� �le obliczony i wszyscy, z wyj�tkiem wodza,
wpadli do wody; ten za� og�uszony upadkiem, rozp�aczliwie si� zacz��
czepia� �odzi, aby nie uton��.
W jednej chwili z kajuty wyskoczy�a Judyta i silnym pchni�ciem
str�ci�a wodza do rzeki. Zaledwie Zwierzob�jca zdo�a� wci�gn�� j� z
powrotem do �rodka, gdy z lasu dobiega�y wojownicze okrzyki tubylc�w
i �ciany kajuty w jednej chwili obsypane zosta�y gradem kul. Dzi�ki
zr�cznemu sterowaniu Huttera statek szcz�liwie wyp�yn�� z rzeki i
wkr�tce podp�yn�� do siedliska na cyplu.
Zabroniwszy zapala� ognie, Tom poleci� c�rkom, aby posz�y spa�, sam
za� z towarzyszami pozosta� na pok�adzie celem odbycia narady
� Musimy pozosta� zupe�nymi panami na jeziorze � rzek� � dok�d nie
przyb�d� inne �odzie, nie mamy czego si� obawia�. Pr�cz mego kajaka
mamy tu jeszcze dwie �odzie, ale pomimo i� s� dobrze ukryte w
g�szczach, dzicy niezawodnie ju� jutro odszukaj� je.
� A wi�c nale�a�oby co rychlej �odzie przetransportowa� do fortecy �
zauwa�y� Zwierzob�jca.
� Mo�e pomo�esz nam w tym?� zapyta� Tom.
� Oczywi�cie, i nie tylko w tym, lecz wezm� czynny udzia� we
wszystkim, co jest zgodne z sumieniem. Nawet w razie bitwy z czer-
wonosk�rymi, postaram si� uczciwie spe�ni� sw�j obowi�zek. Zreszt�
nie uczestniczy�em nigdy w takiej potyczce, nie wiem wi�c na ile mog�
si� okaza� przydatnym,
� M�wisz uczciwie i szlachetnie � rzek� Harry � nie wiemy tylko,
jakie oka�� si� twoje zdolno�ci �o�nierskie.
� Kto do�yje, zobaczy � odpowiedzia� ze spokojem Zwierzob�jca. �
Nigdy nie zwyk�em si� przechwala�.
� W ka�dym razie wios�owa� umiesz, a na razie wi�cej nam nie potrzeba
� rzek� Hutter. � Czas jednak nagli.
M�czy�ni weszli do kajaka, przywi�zanego do �odzi, Tom skierowa� go
ku owemu brzegowi, gdzie by�y ukryte ��dki, kt�re, po wyj�ciu na
brzeg, rych�o odszukano. Zadowolony z szybkiego obrotu sprawy, Tom
Hutter zaproponowa� sprawdzenie s�siedniego cypla, w celu przekonania
si�, czy stamt�d nie zagra�a jakie� niebezpiecze�stwo. Objechawszy
cypel ujrzeli tu i �wdzie wybuchaj�ce jasne p�omyki, sk�d
wywnioskowano, i� to ob�z Indian.
Tom wraz z Harrym wymienili z sob� wielce znacz�ce spojrzenia.
� W obozie, jak si� zdaje � szepn�� Hutter Harremu � pozosta�y tylko
kobiety i dzieci. Tym lepiej dla nas. Rz�d p�aci za skalpy kobiet i
dzieci tyle, co za skalpy m�czyzn, a w obozie znajduje si� ich
niema�a liczba.
� S�uchaj Zwierzob�jco � rzek�, zwracaj�c si� do niego Harry, wsiadaj
do �odzi, zabieraj z sob� ��dki, nast�pnie pu�� je z pr�dem, potem
pop�y� wzd�u� 'brzegu i zatrzymaj si� u wierzcho�ka cypla, od strony
zatoki. W razie potrzeby, zawo�amy ci�. Skoro pos�yszysz wystrza�y,
przybywaj i dowied� nam swego m�stwa czynem. Zobaczymy, czy potrafisz
r�wnie zr�cznie za�atwia� si� z dzikimi, jak z jeleniami.
Zwierzob�jca smutnie pokr�ci� g�ow�, potem wyci�gn�� ��dki na sam
�rodek jeziora i pchn�� je w kierunku zamku, sam za� w g��bokim
zamy�leniu powr�ci� do cypla, wyczekuj�c dalszych wydarze�.
Zapad� zmierzch, a z nim ciemno�� coraz wi�ksza. Nad jeziorem tu i
�wdzie przebiega�y jakie� cienie, z g�stwin za� prawie co chwila
dobiega� uszu dziwny szelest. Up�yn�a godzina, gdy rozleg� si�
wystrza� um�wiony pomi�dzy nim a Harrym.
Zwierzob�jca gotowa� si� ju� do skoku do �odzi, chc�c p�yn�� na pomoc
towarzyszowi, gdy nocn� cisz� rozdar� straszny, przera�liwy krzyk.
Tak krzycze� mog�y tylko przestraszone kobiety i dzieci. Po chwili
da� si� s�ysze� trzask �amanych ga��zi. Zwierzob�jcy krew zastyg�a w
�y�ach na �w przenikliwy j�k, pomimo tego szybko przybi� do
skalistego brzegu do miejsca sk�d dobiega�y odg�osy walki. Pad�o
kilkana�cie wystrza��w, silnie odbijaj�c si� w g�rach, krzyki
dobiega�y tu i �wdzie. Widocznie b�j wrza� w g�szczu.
Naraz uszu Zwierzob�jcy dobieg�y okrzyki Toma Huttera:
� Puszczajcie mnie w�ciek�e psy. Ma�o wam, �e mnie katujecie, chcecie
mnie jeszcze zadusi�!
� Sta�o si� wi�c � pomy�la� Zwierzob�jca. � Tom wraz z Harrym wpadli
w r�ce Indian. Pom�c im nie jestem w stanie, sam tylko mog� zgin��...
� Odbijaj co pr�dzej, zuchu � dobieg� go g�os Toma. � Opiece twojej
oddaj� moje c�rki. Uciekaj od przekl�tych tubylc�w i niechaj B�g
nagrodzi ci� w przysz�o�ci za wszystko, co uczynisz dobrego dla
bezbronnych sierot.
Zwierzob�jca odbi� od brzegu i zatrzyma� ��d�, zacz�� nas�uchiwa�.
Wkr�tce da�y si� s�ysze� z wolna oddalaj�ce si� kroki. To Indianie
prowadzili wi�ni�w do swego obozu. Zmartwiony wyp�yn�� na �rodek
jeziora, a pu�ciwszy ��d� na los wiatru, wyczerpany przebytymi
wra�eniami, pad� na dno zasn�wszy g��bokim snem.
Rozdzia� III
Kiedy Zwierzob�jca zbudzi� si�, by�o ju� do�� jasno. S�o�ce nie
wzesz�o jeszcze, niebo jednak promienia�o czerwono�ci�, a ptactwo na
r�ne tony zawodzi�o doko�a.
Lekki wietrzyk bez przerwy pop�dza� puszczone noc� ��dki. My�liwy
chcia� je zabra� do fortecy na wyspie, ale zaledwie jedn� przyci�gn��
wios�em, gdy z s�siednich krzak�w pad� strza� i kula przebieg�a tu�
ko�o jego uszu. Zachwia� si� i upad� na dno �odzi, przyczai� si� i
czeka�.
Rozleg� si� dziki okrzyk. Spoza krzaka wybieg� Indianin, rzucaj�c si�
ku �odzi. Zwierzob�jca czeka� na niego. Powsta� i wycelowa�
wstrzymuj�c si� jednak z wystrza�em. To wahanie ocali�o �ycie
Indianinowi, kt�ry w jednej chwili skry� si� w g�szczu.
Zwierzob�jca, wyskoczy� na brzeg, ukrywszy si� za pobliskim drzewem
ujrza�, i� Indianin zn�w nabija bro�. Nale�a�o zastrzeli� wroga,
sumienie jednak nie pozwala�o mu na to.
� Nie � wyszepta�. � Tylko czerwonosk�rzy morduj� z zasadzki, niechaj
najpierw nabije bro�, a potem zaczniemy otwart� walk�.
Zwierzob�jca zauwa�y�, i� Indianin skrada si� ku �odzi.
� Chce zaw�adn�� �odzi� � rzek� do siebie � to jednak mu si� nie uda.
Indianin nie przypuszczaj�c, i� nieprzyjaciel nie spuszcza go z ocz�w
wyszed� spoza d�bu skradaj�c si� czujnie, rozgl�da� si� woko�o.
Zwierzob�jca, nie daj�c si� wyprzedzi�, wyskoczy� z zasadzki,
wo�aj�c:
� Chod� tu, czerwonosk�ry, je�eli mnie szukasz. Od ciebie zale�y czy
zawrzesz ze mn� pok�j, czy zaczniesz wojn�.
Indianin na chwil� zamar� w bezruchu na widok niebezpiecze�stwa.
Rozumiej�c nieco po angielsku, szybko domy�li� si� o co chodzi.
� Dwie ��dki! � zawo�a�, podnosz�c w g�r� dwa palce. � Jedna dla
bia�ego, druga dla czerwonosk�rego.
� Nie, Mingo, tak nie b�dzie � odpar� my�liwy. � ��dki nie s� twoje i
zar�czam ci, �e nie otrzymasz ani jednej.
Silnym ruchem r�ki odepchn�� ��d� daleko od brzegu. �mia�y, zarazem
niezwykle stanowczy spos�b post�powania wywar� wielkie wra�enie na
tubylcu, kt�ry obrzuci� spojrzeniem drug� ��d�, gdzie le�a�y wios�a,
a twarz jego przybra�a wyraz spokoju.
� Pi�knie � rzek� Indianin, � Bladolicy m�j brat: m�oda g�owa,
dzielny rozum. P�jd�, powiem wodzowi, �e nie odnalaz�em ��dki.
India�ski wojownik nie ogl�daj�c si� za siebie skierowa� si� prosto,
w kierunku lasu, Zwierzob�jca za� poszed� do �odzi, trzymaj�c bro� na
ramieniu. Zamierza� wyruszy� w powrotn� drog� do siedziby Huttera,
gdy, nagle spoza krzak�w ujrza� przed sob� nienawistne spojrzenie
dzikiego Indianina i skierowan� wprost ku niemu luf� karabinow�.
Zwierzob�jca w jednej chwili poci�gn�! za cyngiel i wystrzeli�, pad�y
dwa strza�y, rozlegaj�c si� dono�nym echem po g�rach.
Kula Indianina nie dosi�g�a my�liwego, natomiast kula �owcy zwierz�t
ugodzi�a czerwonosk�rego, kt�ry ostatnim wysi�kiem cisn�� tomahawkiem
usi�uj�c zabi� Zwierzob�jc�. Ten jednak pochwyci� lec�cy top�r, a
Indianin zachwiawszy si� pad� na ziemi�.
Zwierzob�jca najpierw nabi� bro�, a nast�pnie zbli�y� si� do
le��cego. Ten, nie trac�c przytomno�ci, by� pewien, i� zwyci�zca
przychodzi zdziera� skalp, mieszkaj�cy bowiem nad granic� biali
przej�li ten zwyczaj od Indian. Zwierzob�jca smutnie popatrzy� na
umieraj�cego. Po raz pierwszy zabija� cz�owieka,
� Nie b�j si� � m�wi� � nie by�em ci wrogiem, nie chc� twojego
skalpu.
� Wody � wyj�cza� nieszcz�liwy. � Daj wody.
My�liwy wzi�� �miertelnie rannego na r�ce i przeni�s� nad jezioro,
gdzie zwil�y� wod� usta konaj�cego, wlewaj�c w jego sercu jeszcze
kilka s��w otuchy.
� Dobrze � wyszepta� Indianin s�abym glosom. � M�oda g�owa, stara
m�dro��, ale m�ode serce. Stare serce jest okrutne, zdziera skalp.
Jak nazywaj� bladego?
� Delawarowie zowi� mnie Zwierzob�jc�, przyrzekli jednak nazwa� mnie
inaczej, skoro zostan� ich wodzem.
� Zwierzob�jca, to dobre imi� dla ch�opca, ale nie dla dzielnego
wojownika. Potrzeba innego. Tu nie ma strachu � m�wi� � wskazuj�c na
pier� zwyci�zcy, oko pewne, nie zawodz�ce, celuje celnie. Spojrza�,
wystrzeli�, zabi�... Ty� nie, Zwiorzob�jca a Sokole Oko... u�ci�nij
mi teraz r�k�.
M�odzieniec, otrzymawszy na ca�e �ycie miano Sokolego Oka, dane przez
umieraj�cego czerwonosk�rego, wzi�� kostniej�c� ju� prawie i zimn�
jego r�k� i trzyma� w swojej dop�ki Indianin nie umar�.
I d�ugo tak sta�by obok trupa, pogr��ony w smutnym dumaniu, gdyby na
brzegu nie ukaza� si� Indianin, kt�ry na widok nie�yj�cego towarzysza
wyda� krzyk przera�liwy, jaki echem tysi�ca g�os�w rozleg� si� w
oddali. Zwierzob�jca szybko wskoczy� do �odzi i pop�yn�� po jeziorze.
D�ugo p�dzi� za ��dkami, zanim uda�o mu si� nareszcie je uchwyci�.
S�o�ce wzbi�o si� ju� wysoko, o�wietlaj�c z�ocistymi promieniami
brzegi jeziora. Przybywszy do siedliska m�odzieniec ujrza� na
przystani obydwie dziewczyny, kt�re w niemym niepokoju, z trwog�
oczekiwa�y powrotu m�czyzn.
� Na Boga! � zawo�a�a Judyta. � M�w pr�dzej, gdzie ojciec?
� Sta�o si� z nim nieszcz�cie, kt�rego ukrywa� nie mog� � odpar� ze
spokojem Zwierzob�jca. � Wraz z Harrym dostali si� do niewoli Ming�w
i tylko B�g jeden wie, czym si� to sko�czy. ��dki dobrze schowa�em.
Nieprzyjaciele nie odnajd� ich. Dotrze� do nas mog� tylko wp�aw. Pod
wiecz�r oczekuj� wodza Delawar�w, Szyngaszguka, z kt�rym b�dziemy
bronili naszej fortecy, dop�ki nie otrzymamy pomocy z najbli�szej
twierdzy.
Tu, pokr�tce, Zwierzob�jca opowiedzia� dziewcz�tom, co si� sta�o.
S�ucha�y go z nat�on� uwag�. U Getti ukaza�y si� �zy w oczach, mimo
to nie straci�a ani jednego wyrazu, Judyta zawo�a�a:
� Nie opowiedzia�e� nam wszystkiego. S�ysza�y�my niedawno jeszcze
wystrza�y. Na pewno walczy�e� z czerwonosk�rym?
� W istocie, po raz pierwszy w �yciu. By�a to jednak nie walka ale
drobnostka. Je�eli jednak uda mi si� zamiar przywiezienia tutaj
Szyngaszguka, stoczymy w�wczas b�j na �mier� i �ycie. Nie damy
czerwonosk�rym dosta� si� do nas i zaw�adn�� naszym fortem.
� Kim jest �w Szyngaszguk? � z ciekawo�ci� pyta�a Judyta.
� Szyngaszguk jest potomkiem wielkiego plemienia Mohikan�w.
Przodkowie jego byli dzielnymi wodzami i on za ich przyk�adem stoi po
stronie Delawar�w. Teraz, gdy woko�o trwa wojna, uderzymy wraz z nim
na Ming�w z nast�puj�cej przyczyny: jeden z delawarskich wodz�w ma
c�rk� imieni� Witawa, pi�kn� jak malowanie. Wielu mia�a konkurent�w,
a w tej liczbie i mego przyjaciela Wielkiego W�a, jest to w�a�ciwe
jego imi�, pi�knego niezwykle m�odziana, kt�ry jej si� bardzo
podoba�. Kiedy kilka tygodni temu na wielkich jeziorach Mohikanie
�owili ryby, Witaw� pochwycono. Wielki W�� chce odszuka� dziewczyn� i
oswobodzi� j�.
Dzie� ci�gn�� si� bardzo wolno, wszyscy niecierpliwie oczekiwali na
Szyngaszguka. Zwierzob�jca silnymi �a�cuchami przywi�za� ��dki do
domu, sam za� siad� wraz z dziewcz�tami do kajaka, boj�c si�
pozostawi� je same w forcie i pop�yn�li na spotkanie.
D�� silny wicher i Zwierzob�jca skierowa� kajak ku temu miejscu,
gdzie wczoraj byli wzi�ci do niewoli Harry i Tom, aby Indianie byli
przekonani i� przybywaj� dla uk�ad�w z nimi o je�c�w, a potem jednak
zakr�ci� ku korytu rzeki, zarzucaj�c kotwic� niedaleko od brzegu.
S�o�ce znikn�o za g�rami i jezioro z wolna pogr��a�o si� w cieniu.
Judyta stoj�c w oknie kajuty, patrzy�a nieruchomo w dal, nagle
zawo�a�a:
� Patrz Zwierzob�jco! Na skale stoi india�ski wojownik. Nad lewym
uchem ma orle pi�ro.
� Bogu dzi�ki, to on, Szyngaszguk � z rado�ci� zawo�a� m�odzieniec,
przyci�gaj�c lin� ��d� do brzegu.
Kajak lekko si� zako�ysa�, po czym drzwi kajuty otwar�y si� na
o�cie�, a w nich ukaza� si� m�ody wojownik. Judyta i Getti krzykn�y
z przera�enia. Powietrze zahucza�o okrzykami Indian. Niekt�rzy z nich
z rozp�dem rzucali si� do wody.
� Zwierzob�jco, wios�uj pr�dzej � wo�a�a Judyta. � Po jeziorze p�ynie
mn�stwo Indian.
M�odzieniec wraz z Szyngaszgukiem podbiegli do wiose� i zacz�li
pracowa� z ca�� si��. Kajak ruszy� jak strza�a, wyprzedzaj�c tubylc�w
tak bardzo, i� ani jedna kula nie mog�a go dosi�gn��. Unikn�li na
razie niebezpiecze�stwa, dziewcz�ta zacz�y szykowa� wieczorne
po�ywienie, przyjaciele za� opowiadali swoje przygody w j�zyku
Delawar�w. Szyngaszguk obja�ni�, i� ledwie uszed� niebezpiecze�stwu,
dzi�ki najwy�szej ostro�no�ci, z r�k pobratymc�w, kt�rzy woko�o
porozstawiali stra�e.
� Czy� nie s�ysza� co o je�cach Ming�w: ojcu tych dziewcz�t i pewnym
my�liwym?� zapyta� Zwierzob�jca.
� Szyngaszguk widzia� ich � brzmia�a odpowied�.
� Pewno s� skuci w kajdanach i �le si� z nimi obchodz�.
� Bynajmniej. Ming�w jest tylu, �e uwa�aj� za zbyteczne wprost
pilnowanie swych je�c�w. Jedni z nich dozoruj�, inni �pi�, inni udali
si� na przeszpiegi, kto� jest na �owach. Dzi� obchodz� si� z nimi jak
z bra�mi, a jutro zdejm� z nich skalpy.
� Judyto, Getti, s�uchajcie � zawo�a� my�liwy, zwracaj�c si� ku
dziewcz�tom. � Wielki W�� widzia� je�c�w i m�wi, �e oni s� zdrowi i
obchodz� si� z nimi dobrze.
� Ach, jak�e jestem szcz�liwa � zawo�a�a Judyta � by� mo�e uda si�
nam ich ocali�.
Zwierzob�jca w kr�tkich s�owach opowiedzia� Szyngaszgukowi zdarzenia
poprzedniego dnia. M�ody Indianin ucieszy� si� bardzo, �e jego
przyjaciel zas�u�y� na miano Sokolego Oka. Gdy kajak podp�yn�� do
fortecy na jeziorze, �ciemnia�o si� ju� zupe�nie i wkr�tce wszyscy
udali si� na spoczynek. Przyjaciele po kilka razy wstawali w nocy,
obchodz�c obej�cie woko�o.
Pomimo i� wszystko wydawa�o si� by� w porz�dku, rankiem dostrze�ono
brak jednej ��dki, a jednocze�nie znikni�cie Getti. Domy�lono si�, �e
postanowi�a uda� si� do obozu Ming�w, aby ocali� je�c�w. L�kaj�c si�,
by nie wpad�a w r�ce Indian, udano si� na poszukiwania i po dw�ch
godzinach powr�cono lecz bez dziewczyny. Judyta by�a bardzo smutna i
milcz�ca. Trwo�y� j� niepewny los ojca i siostry. Zwierzob�jca, o ile
m�g�, stara� si� uspakaja� j� i zapewnia� i� Ming�w �atwo jest
przekupi�, bowiem ch�tnie wymieniaj� je�c�w na kosztowno�ci.
� Strach pomy�le�, �e mog� zabi� ojca, � zawo�a�a m�oda dziewczyna ze
�zami w g�osie. � Z rado�ci� oddam wszystko, co posiadam, niestety,
l�kam si� i� nie starczy tego na wykup. Zreszt� � doda�a po chwilowym
namy�le � przysz�a mi do g�owy pewna my�l. Tam w k�cie stoi kufer,
gdzie znajdowa� si� mog� jakie� wielkie kosztowno�ci. Tak s�dz�, gdy�
ojciec w naszej obecno�ci nigdy go nie otwiera i zawsze dziwnie
tajemniczo na� patrzy.
Klucz od kufra rych�o odnaleziono. Zwierzob�jca z trudem otworzy�
trzy ci�kie, zardzewia�e zamki i podni�s� wieko. Na wierzchu le�a�o
m�skie ubranie z cieniutkiego sukna i kobieca odzie�.
� Czemu mamy szpera� w cudzych rzeczach � zauwa�y� Zwierzob�jca.� Dla
Indian do�� b�dzie i tych ubra�.
� Ojciec dla mnie to sw�j, a nie obcy � dumnie wyrzek�o dziewcz�. �
Chodzi tu o jego �ycie. Musz� przepatrze� wszystko.
Pod ubraniem le�a�y dwa nabite pistolety. My�liwy, dla unikni�cia
nieszcz�cia roz�adowa� je, przy czym jeden z nich rozlecia� si� na
kawa�ki, nie czyni�c jednak szkody nikomu. Po pistoletach Judyta
wyj�a jaki� b�yszcz�cy instrument oraz skrzyneczk� z szachami.
Szachy by�y wspaniale wyrze�bione z ko�ci s�oniowej, wi�ksze, ni�
spotykano. Na koniach siedzieli zbrojni je�d�cy, na s�oniach mie�ci�y
si� pi�kne wie�yczki, piesi za� wyobra�ali wie�niak�w w r�nych
ubiorach.
Judyta i Zwierzob�jca z ciekawo�ci� zacz�li ogl�da� pi�kne figurki.
Przy czym m�ody my�liwy wyrazi� przypuszczenie, �e musz� to by�
jakie� bo�ki poga�skie, a Szyngaszguk wpad� w taki zachwyt, �e
zupe�nie zapomnia� o swoich godno�ciach india�skich. Najbardziej
podoba�y mu si� s�onie, tote� z widocznym �alem po d�ugim ogl�daniu
zwr�ci� szachow� figurk�.
� Dobre s� dla Ming�w � zauwa�y�. � Mingo nie zna s�oni, b�d� ich
skarbami.
Postanowiono zaproponowa� dzikim figurki s�oni z wie�yczkami jako
wykup je�c�w, reszt� szach�w schowano do kufra. Zwierzob�jca
zatrzasn�� wieko i po�o�y� klucz na miejscu.
Rozdzia� IV
Zebrani tak byli zaj�ci ogl�daniem szach�w, i� zapomniawszy
najzupe�niej o zagra�aj�cym niebezpiecze�stwie drgn�li z przera�enia,
pos�yszawszy zbli�aj�ce si� kroki. Zwierzob�jca chwyci� za bro�,
jednocze�nie nakazuj�c Szyngaszgukowi ukry� si�. Gdy drzwi si�
otwar�y, stan�a w nich Getti z m�odym india�skim ch�opcem.
Zwierzob�jca, z pozornym spokojem, najoboj�tniej wyszed� popatrze�,
czy na przystani nie znajduj� si� inni czerwonosk�rzy � nikogo nie
by�o, jedna tylko, zbita z sosnowych pni niewielka tratwa, kt�r�
Indianin przywi�z� Getti.
� Wszystko to sta�o si� z powodu grzebania w cudzych kufrach �
mrucza� m�ody my�liwy. � Powinni�my by� ostro�ni. Zamiast ch�opca
mog�o si� zjawi� kilkunastu Indian. Wygl�da na to, �e Mingowie chc�
rozpocz�� uk�ady o wydanie je�c�w. Zobaczymy, jakie wra�enie wywo�aj�
na Indianinie nasze pionki.
Ujrzawszy s�onie, ch�opiec popad� w niezwyk�y zachwyt, wykrzykuj�c od
czasu do czasu: � hu! hu! hu!
Po chwili, Zwierzob�jca dotkn�wszy palcem jego go�ego kolana rzek�:
� Chc� m�wi� z moim m�odym przyjacielem z Kanady. S�uchaj mnie
uwa�nie. W waszym obozie jest dw�ch je�c�w. Czy nie wiesz co z nimi
zamierzaj� zrobi�?
Ch�opak ze zdziwieniem spojrza� na my�liwego, nast�pnie przy�o�y� do
ucha wskazuj�cy palec i otoczy� nim woko�o g�owy, pokazuj�c w jaki
spos�b skalpuj�.
� Czemu wodzowie nie chc� odprowadzi� je�c�w do swych wigwam�w?
� Droga tam daleka, a na niej pe�no bladych twarzy. Wigwamy
przepe�nione, a skalpy drogie.
� Zrozumia�em � odpar� Zwierzob�jca. � Wracaj wi�c do swoich i
powiedz im, �e dziewcz�ta pragn� wykupi� je�c�w, w zamian daj� dwie
takie figurki.
Ch�opiec india�ski kiwn�� g�ow�, chcia� jednak wzi�� na pokazanie
jednego s�onia. Zwierzob�jca stanowczo odm�wi� jego ��daniu. Nie
zgodzi� si� te� na danie mu ��dki.
� Gdy blade twarze powr�c� tutaj, wodzowie otrzymaj� dwoje zwierz�t �
powiedzia� stanowczo.
Czerwonosk�ry odp�yn�� z powrotem, na w�asnej sosnowej tratwie. W
czasie gdy Zwierzob�jca rozmawia� z ch�opcem Getti odszuka�a
Szyngaszguka.
� Ty jeste� Szyngaszguk, Wielki W�� � zapyta�a � nieprawda�?
� Szyn-gasz-guk � odpar� Indianin � akcentuj�c ka�dy z wyraz�w.
� Mam dla ciebie wiadomo��. Witawa, dziewczyna delawarska, b�d�ca w
niewoli u Ming�w, poleci�a, bym ci. powiedzia�a, aby� si� ich
strzeg�.
Indianin drgn�� us�yszawszy imi� Witawy. Nie przypuszcza� na chwil�
nawet, aby porwana narzeczona mog�a znajdowa� si� tak blisko niego.
� Prosi ci� � m�wi�a Getti � aby� przyp�yn�� po ni� ��dk� do
wielkiego cypla dzi� wieczorem, kiedy wielka gwiazda zap�onie ponad
pag�rkiem.
� Dobrze, Szyngaszguk wszystko zrozumia� i wszystko wype�ni,
� odpar� w�dz.
W tej chwili Zwierzob�jca przywo�a� Indianina, a Getti wr�ci�a do
siostry.
� Zastan�wmy si� co musimy uczyni� je�eli nasze uk�ady do niczego nie
doprowadz� � rzeki my�liwy do swojego przyjaciela.
� L�kam si� nocnego najazdu Ming�w, chyba w �odzi b�dzie
bezpieczniej.
Postanowiono niezw�ocznie przenie�� ca�y maj�tek, bro� i proch na
��d�. Nie zdo�ali jeszcze zabra� si� do przenoszenia, gdy ukaza�a si�
tratwa, tym razem ju� z dwoma Indianinami. Gdy przybli�yli si� na
jakie� 50 krok�w od przystani, Zwiorzob�jca krzykn�� do Indian, aby
si� zatrzymali.
� Czy jeste�cie wodzami? � spyta� rozkazuj�co.
� Hu! � odkrzykn�� starszy. � Blady jest bardzo �mia�y. Nazywam si�
Riwenoac, Delawarowie dr�� z przera�enia na sam d�wi�k tego imienia.
A jak zowie si� m�j m�ody przyjaciel?
Zwierzob�jca milcza� chwil�, a potom dumnie, wyprostowawszy si�,
rzek�:
� Jeden z waszych wojownik�w, kt�rego duch pow�drowa� wczoraj do
krainy Wiecznych �ow�w, rzek�, i� zas�uguj� na miano
Sokolego Oka, gdy� spojrzenie moje okaza�o si� bardziej bystre od
jego, w czasie walki na �mier� i �ycie.
� Brat m�j, Sokole Oko, przys�a� Huronom przyjemn� wie��, i� posiada
zwierz�ta o podw�jnych ogonach. Czy zechcecie pokaza� je swoim
przyjacio�om?
� Dobrze, Mingo � rzek� my�liwy � rzuc� ci jednego z nich, je�eli
jednak nie zwr�cisz mi go, wpakuj� ci kul� w �eb!
Szachowy s�o� wprowadzi� wojownik�w w nie daj�cy si� opisa� stan
podniecenia.
� Czy brat m�j posiada jeszcze takie stworzenia? � spyta� Riwenoac,
nie spuszczaj�c pionka z oczu.
� O! mam Wiele, nawet bardzo wiele, � brzmia�a odpowied�, � ka�de
jednak takie zwierz� kosztuje pi��dziesi�t skalp�w.
� Jeden z moich wi�ni�w, to wielki wojownik, � m�wi� Indianin �
pi�kny jak b�stwo, szybki jak jele�, silny jak szary nied�wied�, a
okrutny jak pantera. Z czasem zostanie wielkim wojownikiem bia�ego
wodza.
� St�j, Mingo, co m�wisz � przerwa� Zwierzob�jca � ale� Huori Garri
dos�u�y si� najwy�ej kaprala. C� z tego, �e jest olbrzymiego
wzrostu, kiedy id�c przez las zawadza i potyka si� co krok? Jest
silny, to prawda, silny jednak nie zawsze bywa rozumny, a kr�l Jerzy
wybiera sobie na genera��w ludzi odznaczaj�cych si� nie tylko sam�
si��. Szybki, ale kula karabinowa jest stokro� szybsza od niego. Nie,
Mingo, skalp twego wi�nia jest wart tyle ile skalp najzwyklejszego
�o�nierza.
Po o�ywionych pertraktacjach wodzowie zgodzili si� wymieni� je�c�w na
trzy s�onie szachowe, po czym dwie godziny p�niej podp�yn�a do
przystani tratwa, na kt�rej le�eli zwi�zani Harry i Tom. Zwierzob�jca
zbieg� co pr�dzej na d�, rozwi�za� sznury kr�puj�ce wi�ni�w i
dawszy Mingo okup, poleci� niezw�ocznie powraca�. w obawie, aby
krewki Harry nie odp�aci� im za to po swojemu.
Dziewcz�ta rzuci�y si� powita� ojca. Wybuchy rado�ci przeplata�y si�
z relacj� o minionych zdarzeniach. Dopiero uczucie g�odu przywo�a�o
wszystkich do rzeczywisto�ci.
Dziewcz�ta zaj�y si� przygotowaniem posi�ku, a Zwierzob�jca, nieco
zmieszany, opowiedzia� o okupie, jaki dali Indianom. Tom Hutter nie
mia� im za z�e, �e si�gn�li do kufra, nawet zdawa� si� by� bardzo
zadowolony z tego. Po kolacji uda� si� na przysta�, wr�ci� jednak
natychmiast trzymaj�c w r�ku p�k strza� umoczonych we krwi.
� To znak, � powiedzia� stary Hutter zak�opotany � �e Indianie
wypowiadaj� nam wojn�. W tym domu nie jeste�my bezpieczni, co pr�dzej
nale�y siada� do �odzi.
Wkr�tce opuszczono dom, �odzie przywi�zano i przymocowano do pali,
przeniesiono tam wszystko, co tylko by�o niezb�dne, po
czym wszyscy si� tam ulokowali, Pogaszono �wiat�a i zapad�a martwa
cisza.
Wypocz�wszy chwil�, Zwierzob�jca wraz z Szyngaszgukiem odwi�zali
kajak i zachowuj�c dalsko posuni�t� ostro�no��, zacz�li przekrada�
si� z wolna do cypla, trzymaj�c w r�ku nabit� bro�. Szyngaszguk
obszed� ca�y cypel. �lad�w Witawy nigdzie nic zobaczy�, od czasu do
czasu dobiega� go jedynie p�acz dziecka i �miech india�skich kobiet.
Czekali przesz�o godzin�. Zwierzob�jca zaproponowa� przyjacielowi by
wsiad� do kajaka, aby wynale�� odpowiednie miejsce, z kt�rego
obserwowa� mo�na by ca�y india�ski ob�z.
Szyngaszguk odm�wi� temu z obawy, �e Witawa go nie zastanie. M�ody
my�liwy pop�yn��, wi�c sam, a Indianin ukry� si� w krzewach.
Zr�wnawszy si� z obozem, Zwierzob�jca ujrza� p�on�cy stos,
bezszelestnie zatrzyma� ��d� i zacz�� bacznie obserwowa�. Doko�a
ogniska siedzia�o nie wi�cej jak dziesi�ciu Indian, reszta by�a
nieobecna, lub odpoczywa�a w swoich wigwamach.
Na przedzie siedzia� Riwenoac, obok wojownik, kt�remu pokazywa�
s�onie, a spoza jego ramienia z ciekawo�ci� spogl�da� ch�opiec. W
pewnej odleg�o�ci, le�a�o kilkunastu wojownik�w, niedaleko nich
siedzia�y kobiety i dzieci. Kiedy do ogniska podrzucono chrustu
p�omie� strzeli� wysoko o�wietlaj�c pozostaj�cy w nocnej pomroce
teren obozu. Zwierzob�jca ujrza� star� kobiet� i id�c� za ni� m�od�
Indiank�.
Spogl�da�a trwo�liwie na gwiazdy, z czego my�liwy wywnioskowa�, �e
musi by� narzeczon� jego przyjaciela, stara za� jest jej stra�niczk�.
Uzna�, �e musi powiadomi� o tym Szyngaszguka; zdecydowali si� dzia�a�
inaczej.
M�odzi ludzie wyszli razem na brzeg, wzi�li bro� i zacz�li ostro�nie
podkrada� si� w stron� ogniska. Zbli�ywszy si� do po�o�onego na
skraju obozu wigwamu Szyngaszguk za�wista�, a gwizd ten przypomnia�
g�os wiewi�rki.
Witawa spojrza�a w ich stron�, zna�a dobrze zwyk�y sygna� m�odego
wodza, jednak l�ka�a si� ruszy� z miejsca. Na szcz�cie jeden z
wojownik�w pos�a� star� po wod� do strumienia p�yn�cego do�� daleko
od ogniska. Stara wzi�wszy sk�rzany worek i zawo�awszy "Witaw�,
zacz�a schodzi� z pag�rka.
Szyngaszguk chcia� rzuci� tomahawkiem w star� Indiank�, gdy b�dzie
przechodzi�a ko�o drzew, za kt�rymi si� ukryli. Zwierzob�jca jednak
wyperswadowa� mu to, nie chc�c daremnie przelewa� krwi. Rozleg� si�
znowu �wist wiewi�rki, stara mrucza�a co� przez z�by. Sz�a przodem,
oni pod��ali za ni�.
Nape�niwszy worek wod�, stara zacz�a wspina� si� na strome zbocze,
po kt�rym bieg�a �cie�ka prowadz�ca do obozu. Zwierzob�jca skorzysta�
z tego, �e Indianka ca�� swoj� uwag� skierowa�a na pod-
chodzenie w g�r� po tej niezbyt wygodnej dr�ce. Skoczy� i chwyci� j�
za gard�o udaremniaj�c krzyk. Szyngaszguk za� pochwyciwszy na r�ce
Witaw� poni�s� j� ku �odzi. Maj�c lito�� nad star�, my�liwy od czasu
do czasu zwalnia� ucisk, Indianka skorzystawszy z takiego momentu
zacz�a krzycze� z ca�ych si�.
G�o�ny krzyk zaalarmowa� Indian, da�y si� s�ysze� ci�ki kroki.
Zwierzob�jca zacz�� ucieka� i wkr�tce dobieg� do miejsca, gdzie
oczekiwa� go Szyngaszguk z narzeczon�. Rzuciwszy bro� do �odzi,
nachyli� si�, aby odbi� j� od brzegu, gdy w tej samej chwili spoza
krzak�w wyskoczy� olbrzymi Indianin, rzucaj�c mu si� ca�ym ci�arem
na plecy.
�ycie wszystkich zawis�o na w�osku. Zwierzob�jca jednak silnym ruchem
ramion zdo�a� uwolni� si� od napastnika, odbi� ��d� od brzegu, ale
nie zd��y� ju� do niej wskoczy�. Spokojny o los przyjaci� rzuci� si�
do ucieczki. Dopad� go jednak Indianin, rozpocz�li za�art� walk�.
Zwierzob�jca by� o krok od zwyci�stwa, gdy pojawi�o si� kilkunastu
dzikich, kt�rzy w jednej chwili otoczywszy pier�cieniem walcz�cych
obezw�adnili go i zabrali do obozu.
Rozdzia� V
Kiedy my�liwego przyprowadzono do ogniska, Riwenoac szepn��
towarzyszom, �e to on w�a�nie jest owym Sokolim Okiem.
Wiadomo�� t� Indianie przyj�li z rado�ci�, oddaj�c mu oznaki czci,
chocia� dla wszelkiej ostro�no�ci zwi�zano mu nogi.
� Witaj, przyjacielu � rzek� do� Riwenoac sadzaj�c go na pniu, tu�
ko�o ogniska. � Osusz twe ubranie, u Ming�w silny ogie�. Czemu to
Sokole Oko przebywa w otoczeniu kobiet delawarskich?
� Opatrzno�� zrz�dzi�a, �e mieszkam z nimi od najm�odszych lat i tak
b�dzie do samej �mierci, pomimo i� jestem chrze�cijaninem.
� Brat m�j, Sokole Oko, ,uczciwy, m�wi zawsze to co my�li. Niechaj
mnie wys�ucha. Brat m�j zna Szczura Pi�mowego, nie jest bynajmniej
jego przyjacielem. Szczur Pi�mowy jest z�ym cz�owiekiem, zdzieraczem
skalp�w z kobiet i dzieci. Niechaj Sokole Oko uda si� do niego i
oznajmi mu, i� uciek� od Ming�w. Niech otworzy bramy fortu i wpu�ci
Ming�w.
� Rozumiem, czego chcesz Mingo � powiedzia� my�liwy dalej. � Mylisz
si� jednak bardzo, bior�c panter� za wilka. Ani �aden z Delawar�w,
ani �aden z bia�ych nie uczyni tego, czego ��dasz. Ty jeden tylko,
Mingo, jeste� do tego zdolny.
Chocia� odpowied� by�a dla Riwenoaca bardzo nieprzyjemna u�miechn��
si� i rzek�:
� Dobrze! Mingo wiedz�, i� wi�zie� ich jest wielkim wodzem, traktowa�
go b�d� odpowiednio do jego zas�ug. Je�eli zostanie skazany na
tortury, m�ki jego nie b�d� takie, jak zwyk�ego cz�owieka, je�eli
pozostanie przy �yciu, zostanie przyjacielem wodz�w.
Krew zastyg�a w �y�ach Zwierzob�jcy na my�l o gro��cych mu torturach,
zapanowa� jednak nad sob�, nie okazuj�c bynajmniej Indianinowi, ile
to go kosztuje.
� B�g oddal mnie w wasze r�ce. Nic wiem czy si�y ludzkie dadz� mi
wytrzyma� wasze okrutne tortury, nic skalam jednak rodu, z kt�rego
wyros�em!
Nagle Zwierzob�jca umilk� nie wierz�c w�asnym oczom. Przed nim sta�a
Getti Huttor, kt�ra z ca�� odwag� przysz�a do dzikich, przekonawszy
si� ju� wcze�niej, i� ci nie zrobi� jej nic z�ego.
� Przysy�a mnie Judyta � rzek�a do my�liwego' � aby ci� u Ming�w
wymieni� na s�onie.
� A czy Harry' i Tom wiedz� o tym, �e� si� uda�a do obozu
czerwonosk�rych?
� Nie. Obydwaj spali, gdy�my wyp�yn�y na kajaku.
� Powiedz im, niechaj si� strzeg�. Mingowie bacznie ich �ledz�.
� A co masz do powiedzenia Judycie? Ode�le mnie z powrotem, skoro nie
przynios� od ciebie �adnych wiadomo�ci.
� Powiedz jej, prosz�, ca�� prawd�: �e jestem w niewoli u Ming�w, �e
gro�bami sk�aniali mnie do zdrady przeciw twemu ojcu i wam wszystkim.
Na to nie zgodz� si� nigdy. Niezawodnie wkr�tce zaczn� mnie
torturowa�, najokropniejsze jednak m�ki i cierpienia nie uczyni� ze
mnie zdrajcy!
Getti uwa�nie s�ucha�a szlachetnego zapale�ca, u�cisn�a mu d�o� i
tak po�egnawszy si� z nimi znikn�a w ciemno�ci. Jeden z wojownik�w
�ledz�cy j�, widzia� jak siada�a do cz�na, gdzie oczekiwa�a na ni�
Judyta. Getti przekaza�a jej s�owa nieszcz�snego, po czym obydwie
siostry powr�ci�y do swej wodnej siedziby.
O �wicie Tom Hutter, Harry i Szyngaszguk skierowali kajak ku fortecy.
P�ywaj�cy dom zbli�a� si� ku przystani, gdy nagle Szyngaszguk
zawo�a�:
� Nie mo�na p�yn�� do zamku. Tam Mingo!
� Je�eli to jest prawda, Tomie � powiedzia� Harry � w takim razie
wpadli�my w szata�sk� pu�apk�. Nie widz� jednak nic podejrzanego.
� Czy blade twarze nie widz� mokasyn�w? � spyta�a Witawa. W istocie,
w pobli�u przystani p�ywa� but tubylca, mog�a go
sprowadzi� z daleka fala lub byt umy�lnie wrzucony przez
czerwonosk�rych.
� Cz�owiek odwa�ny nie l�ka si� kawa�ka sk�ry � rzek� z przechwa�k�
Harry, kieruj�c ster ku brzegowi.
Tom wraz z Harrym zeszli na przysta�, Szyngaszguk za� z dziewcz�tami
pozosta� w �odzi, �ci�gn�� �agle, a za pomoc� zarzuconej przez
Huttera liny, odci�gn�� j� na tak� odleg�o�� od brzegu, i� mo�na by�o
dosta� si� do� jedynie tylko wp�aw lub na �odzi.
Ostro�no�� zastosowana przez Szyngaszguka okaza�a si� jednak
po�yteczn�.
Tom i Harry zdo�ali tylko przest�pi� pr�g, gdy do uszu pozosta�ych w
�odzi dobieg� straszny ha�as, jakby gromadka dzikich zwie-
rz�t walczy�a w klatce, przy czym ca�y budynek trz�s� si� i
skrzypia�.
Zmuszony do strze�enia dziewcz�t, Szyngaszguk nie m�g� przyj�� bia�ym
z pomoc�. Domy�li� si�, �e Mingowie pod os�on� nocy sforsowali
wszystkie przeszkody i opanowali siedzib� Pi�mowego Szczura.
Pozostawa�o mu jedynie przeci�� lin� i odepchn�� ��d� jeszcze dalej
od brzegu. Z bezpiecznej odleg�o�ci obserwowali dom.
Nagle drzwi otworzy�y si� z trzaskiem, wybieg�o z nich trzech Indian
z wyrazem przera�enia na twarzy, za nimi ukaza�o si� jeszcze dw�ch.
Harry, za�atwiwszy si� z dwoma przeciwnikami, kt�rych pokona�, rzuci�
si� jak rozw�cieczony lew na pierwszego napotkanego tubylca, schwyci�
go w p�, zrobi� nim m�ynek w powietrzu i wrzuci� do jeziora.
� Nie ustawaj, stary Tomie � wo�a�. � Tak jak tego, wytopi� tych
wszystkich �otr�w!
Z tymi s�owami uderzy� tak silnie w brzuch jednego z dzikich, i� ten
za chwil� run�� jak nie�ywy na ziemi�.
Pozosta� teraz jeszcze jeden nieprzyjaciel r�wnie zr�czny i
najsilniejszy ze wszystkich. By� tej samej budowy co i Harry, a
przekonany o swojej sile najspokojniej oczekiwa� natarcia
nieprzyjaciela, kt�ry, na wp� oszo�omiony swymi zwyci�stwami,
postanowi� r�wnie� wrzuci� do jeziora i tego Goliata.
Nast�pi�a rozpaczliwa walka. Harry staraj�c si� z pocz�tku powali�
Indianina na ziemi� pochwyci� go za gard�o i r�ce, ten jednak wymkn��
mu si� zr�cznym ruchem. W�wczas my�liwy uczyni� nadludzki wysi�ek i
rzuci� przeciwnika na ziemi�. Og�uszony Indianin straci� na chwil�
przytomno��, zn�w jednak skoczy� i rzuci� si� z ca�� zaciek�o�ci� na
Harrego, kt�ry chwyciwszy go dwoma r�koma, uni�s� w powietrzu, a
rzuciwszy na ziemi� zacz�� go dusi� dot�d, dop�ki nie skona�.
Reszta czerwonosk�rych, przera�ona jego zwyci�stwem, wskoczy�a do
�odzi i szybko odp�yn�a.
W par� chwil potem Harry wraz z Szyngaszgukiem przyci�gn�li kajak do
przystani, a Judyta rzuci�a si� na poszukiwanie ojca. Znalaza�a go
nieruchomo le��cego w k�cie pokoju, z czapk� przykrywaj�c� twarz. Gdy
zdj�a j�, ujrza�a z przera�eniem, �e by� oskalpowany.
� Wody! wody! �- b�aga� starzec.
Gdy dano mu si� napi�, otworzy� oczy. Wszyscy zgromadzili si� wok�
nieszcz�liwego.
� Co z tob�, biedny m�j Tomie, zrobi�y te �otry? � pyta� Harry. �
Nie, przyjacielu, handel skalpami jest wprost nieludzki, zarzuc� to
krwawe rzemios�o.
� M�zg p�onie! � wo�a� starzec. � Serce mi p�ka Harry, zawsze
najpierw zabijaj, a dopiero skalpuj!
Tom raz jeszcze otworzy� oczy i zacz�� szuka� czego� doko�a siebie.
Widocznie o�lep�. W p� godziny p�niej starzec zmar� po
niewys�owionych cierpieniach.
C�rki gorzko op�akiwa�y ojca, ca�y dzie� sp�dziwszy u jego zw�ok, a
wieczorem odby� si� pogrzeb.
Trupa Huttera zawini�to w p��cienne prze�cierad�o, przywi�zano do�
kilkana�cie kamieni, przeniesiono na kajak i spuszczono po linie do
jeziora w tym samym miejscu, gdzie pochowana zosta�a jego �ona.
Westchn�wszy za spok�j duszy nieszcz�liwego starca, w niemym
milczeniu powr�cono do domu.
Rozdzia� VI
Podczas gdy m�czy�ni przymocowywali kajak do przystani, zap�akana
Judyta wesz�a sama do domu. Zdziwi�a si� niezmiernie zastawszy tu
Zwierzob�jc� i z p�aczem przypad�a do jego piersi.
� Jak si� masz przyjacielu � rzek�a smutna. � Czy Mingowie ulitowali
si� nad tob� i pu�cili ci�, czy te� uda�o ci si� od nich uciec?
� Ani jedno, ani drugie. Jestem tu pos�em i musz� do nich wr�ci�.
� Jaki� zak�ad wzi�li od ciebie � spyta�a ciekawie m�oda dziewczyna.
� Moje s�owo � odpar� my�liwy � a czy� ono nie powinno by� najwi�ksz�
por�k� cz�owieka?
� Czyli dane s�owo zobowi�zuje ci� do powrotu do tych okrutnych i
niemi�osiernych wrog�w, gdzie' wiadomo, i� �mier� czyha w ka�dej
chwili.
Zwierzob�jca obrzuci� j� tak pogardliwym spojrzeniem, i� zamilk�a na
chwil�.
� Kiedy up�ywa termin twego powrotu? � spyta�a w par� chwil p�niej
dr��cym ze wzruszenia g�osem.
� Jutro w po�udnie � odpar� Zwierzob�jca. � Mingowie l�kaj� si�
odwetu angielskich �o�nierzy dlatego nie chc� traci� czasu.
Postanowili, jak mi si� zdaje, w razie niepowodzenia sprawy, odda�
mnie na tortury po po�udniu. S�uchajcie mnie uwa�nie, przyjaciele �
m�wi�. �Mingowie uwa�aj� si� teraz za wszechw�adnych pan�w jeziora i
s� przekonani, �e nikt z was nie o�mieli si� im przeciwstawi�.
Zgadzaj� si�, aby Harry i Szyngaszguk odeszli wolno, ��daj� jednak w
zamian wydania Witawy i c�rek Toma, chc�, aby one zabrawszy ca�y sw�j
maj�tek, przenios�y si� do ich wigwam�w. � O tym wszystkim pom�wimy
jeszcze jutro. Dzi� chcia�bym sp�dzi� z wami spokojny wiecz�r. Nie
wiadomo, czy jeszcze si� kiedy� zobaczymy.
� Niech id� do wszystkich diab��w, oto nasza odpowied� dla �otr�w! �
wo�a� Harry. � Natychmiast udam si� do nich i powywieszam jak psy.
Nie by�bym inaczej Huori Garrym.
� Niezwyk�e ucieszysz ich swoim przybyciem � rzek� sucho
Zwierzob�jca. � M�wili, �e je�eli Wysoka Sosna zapragnie walczy� �
nimi, niech przybywa. A ty co powiesz na te ��dania Szyngaszguku?
Jako pos�uszny pose� musz� przynie�� Mingom twoj� odpowied�.
M�ody w�dz powsta� i rzek�:
� S�uchaj odpowiedzi Wielkiego W�a dla wilk�w z Kanady. Zreszt�
Mingowie pr�no nazywaj� si� wilkami, to w�ciek�e psy. Powiedz im,
aby wyli g�o�niej, inaczej Szyngaszguk nie odnajdzie ich w lasach,
gdzie zakradaj� si� jak lisy, zamiast wojowa� jak na prawych
wojownik�w przysta�o. W�dz przychodzi� do Mingo zabra� sw� w�asno��,
dziewczyn� delawarsk�, i nie b�dzie prosi� o pozwolenie w��cz�cych
si� ps�w. Witawa pozostanie u niego i b�dzie piek�a mu dziczyzn�.
Delawarowie umiej� zap�dzi� Mingo do ich nor.
� Nazbyt to �mia�a odpowied�, przyjacielu Szyngaszguku. Strasznie ich
ona rozgniewa. A co wy mi powiecie, Judyto i Getti?
� Widocznie Mingo nie znajduj� r�nicy mi�dzy czerwonosk�-rymi i
bia�ymi � spokojnie rzek�a Getti � inaczej nie ��daliby od nas by�my
osiedli�y si� w ich wigwamach. Matka m�wi�a nam zawsze, �e powinni�my
mieszka� mi�dzy chrze�cijanami. Zreszt� nie chc� porzuca� tak drogich
mi mogi�, znajduj�cych si� na dnie jeziora.
� Zuch Getti! � zawo�a� Zwierzob�jca z zachwytem.
� Getti ma racj� � powiedzia� Harry � a ty Judyto, zanim odpowiesz,
wys�uchaj mnie � rzek�, zwracaj�c si� do dr