1075
Szczegóły |
Tytuł |
1075 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
1075 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 1075 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
1075 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Jeffrey Archer
C�rka marnotrawna
Tom
Ca�o�� w tomach
Zak�ad Nagra� i Wydawnictw
Zwi�zku Niewidomych
Warszawa 1996
`pa
Prze�o�yli: Danuta S�kalska
i Wies�aw Mleczko
T�oczono pismem punktowym dla
niewidomych w Drukarni Zak�adu
Nagra� i Wydawnictw Zwi�zku
Niewidomych,
Warszawa, ul. Konwiktorska 9
Przedruk z Wydawnictwa
"Czytelnik",
Warszawa 1994
Pisa�a K. Pabian
Korekty dokona�y
K. Markiewicz
i U. Maksimowicz
`st
Kolejna powie�� angielskiego
pisarza lorda Jeffreya Archera.
Tym razem �ledzimy barwne losy
c�rki barona Rosnovskiego,
znanego ju� czytelnikom z
poczytnej sagi rodzinnej "Kane i
Abel".
Florentyna, kobieta pi�kna i
ambitna, robi b�yskawiczn�
karier� polityczn�, aby na
koniec spr�bowa� si�gn�� po
najwy�szy urz�d w pa�stwie...
Od autora
W czasie, kiedy pisa�em t�
ksi��k�, historia, kt�r�
opowiada�em, by�a histori�
mo�liwej przysz�o�ci. Dzi�,
kiedy ta ksi��ka ukazuje si� w
j�zyku polskim, wiemy ju�, �e ta
przysz�o�� u�o�y�a si� inaczej.
Niemniej to, co opowiedzia�em,
mog�o si� zdarzy�.
`rp
J.$a.
`rp
`pa
`rp
Peterowi, Joy, Alison,
Clare i Simonowi
`rp
Prolog
- Prezydentem Stan�w
Zjednoczonych - odpar�a.
- M�g�bym znale�� kilka
przyjemniejszych sposob�w
przeputania maj�tku - rzek� jej
ojciec, zdejmuj�c p�okr�g�e
szk�a, kt�re tkwi�y mu na czubku
nosa, i spozieraj�c na c�rk�
sponad gazety.
- Nie str�j sobie �art�w,
tatusiu. Prezydent Roosevelt
dowi�d� nam, �e nie ma
szczytniejszego powo�ania nad
s�u�b� publiczn�.
- Jedyne, czego dowi�d�
Roosevelt... - zacz�� ojciec,
lecz urwa� i na nowo zag��bi�
si� w gazecie, uzna� bowiem, �e
c�rka potraktuje t� uwag� jako
niepowa�n�.
- Dobrze wiem, �e bez twojej
pomocy nie mog�abym si� na co�
takiego porywa� - ci�gn�a
c�rka, jakby czyta�a w my�lach
ojca. - Nie do��, �e nie jestem
m�czyzn�, to jeszcze Polk� z
pochodzenia.
Gazeta zas�aniaj�ca ojca
raptownie opad�a. - Nigdy nie
wyra�aj si� uszczypliwie o
Polakach - powiedzia�. -
Historia dowiod�a, �e jeste�my
lud�mi honoru i nigdy nie cofamy
raz danego s�owa. M�j ojciec by�
baronem...
- Tak, wiem, �e dziadek by�
baronem, ale nie ma go ju� na
tym �wiecie i nie mo�e mi pom�c
zosta� prezydentem.
- Wielka szkoda, �e nie �yje -
westchn�� ojciec - bo
niew�tpliwie by�by wspania�ym
przyw�dc� naszego narodu.
- A jego wnuczka by nie mog�a?
- Nie widz� przeszk�d -
powiedzia�, spogl�daj�c w
stalowoszare oczy jedynaczki.
- No wi�c, tatusiu, czy mi
pomo�esz? Bez twojego
finansowego wsparcia nie mog�
liczy� na sukces.
Ojciec zwleka� z odpowiedzi�.
Wpierw osadzi� z powrotem
okulary na koniuszku nosa, potem
niespiesznie z�o�y� gazet� i
dopiero w�wczas si� odezwa�.
- Zawrzemy uk�ad, kochanie. W
ko�cu, do tego si� sprowadza
polityka. Je�li rezultaty
prawybor�w w New Hampshire oka��
si� zadowalaj�ce, w pe�ni ci�
popr�. Je�li nie, wybijesz sobie
ten pomys� z g�owy.
- Co rozumiesz przez
zadowalaj�ce? - pad�o
natychmiast pytanie.
M�czyzna zn�w zwleka� chwil�
z odpowiedzi�, wa��c s�owa. -
Je�li zwyci�ysz w prawyborach
albo zdob�dziesz ponad
trzydzie�ci procent g�os�w, b�d�
murem sta� przy tobie, cho�bym
nawet mia� sprzeda� ostatni�
koszul�.
Dziewczynka nareszcie
odetchn�a z ulg�. - Dzi�kuj�,
tatusiu. O wi�cej nie mog�abym
prosi�.
- O nie, na pewno nie - rzek�.
- Czy teraz mog� z powrotem
zaj�� si� zagadkow� kwesti�,
dlaczego Nied�wiadki przegra�y
si�dmy mecz turnieju z
Tygrysami?
- Po prostu byli s�absi, o
czym �wiadczy wynik dziewi�� do
trzech.
- Moja panno, mo�e ci si�
zdaje, �e wiesz to i owo o
polityce, ale zapewniam ci�, �e
o baseballu nie masz zielonego
poj�cia - powiedzia� m�czyzna.
W tej chwili jego �ona wesz�a do
pokoju. Obr�ci� ku niej swoj�
kr�p� posta�. - Nasza c�rka chce
si� ubiega� o urz�d prezydenta
Stan�w Zjednoczonych. Co ty na
to?
Dziewczynka spojrza�a na ni�
pytaj�co, ciekawa jej reakcji.
- Zaraz ci powiem, co ja na to
- oznajmi�a matka. - Ot� my�l�,
�e dawno ju� powinna le�e� w
��ku i �e to z twojej winy
przesiaduje tu do p�na.
- Chyba masz racj� - rzek�
m��. - Zmiataj do ��ka,
male�ka.
Dziewczynka podesz�a do ojca,
poca�owa�a go w policzek i
szepn�a:
- Dzi�kuj�, tatusiu.
Oczy m�czyzny pow�drowa�y za
jedenastoletni� c�reczk�
wychodz�c� z pokoju i
zarejestrowa�y, jak mocno
zacisn�a pi�stk�; robi�a to
zawsze, kiedy by�a z�a albo przy
czym� si� upar�a. Tym razem
podejrzewa� j� o jedno i drugie,
ale wiedzia� te�, �e nie ma
sensu t�umaczy� �onie, i� ich
jedynaczka jest niezwyk�ym
dzieckiem. Ju� dawno temu
zaniecha� pr�b anga�owania �ony
w swoje w�asne ambicje i cieszy�
si� przynajmniej z tego, �e nie
potrafi�aby zniweczy� marze� ich
dziecka.
Zag��bi� si� na powr�t w
chicagowskiej "Tribune" i jednak
musia� przyzna�, �e c�rka nie
myli�a si� co do Nied�wiadk�w.
Przez dwadzie�cia dwa lata
Florentyna Rosnovski nigdy nie
wr�ci�a do tej rozmowy, gdy za�
to uczyni�a, nie w�tpi�a, �e
ojciec dotrzyma umowy. W ko�cu
Polacy to ludzie honoru, kt�rzy
nigdy nie �ami� danego s�owa.
Przesz�o��
1934_#1968
1
To nie by�y �atwe narodziny,
ale przecie� Ablowi i Zofii
Rosnovskim nic nie przychodzi�o
�atwo i ka�de z nich na sw�j
spos�b nauczy�o si� ze
stoicyzmem przyjmowa� sw�j los.
Abel pragn�� syna, dziedzica,
kt�ry w przysz�o�ci obejmie
Grup� Hoteli Baron. Do czasu,
kiedy ch�opak doro�nie, Abel z
pewno�ci� b�dzie r�wnie s�awny,
jak taki Ritz czy Satatler, a
jego grupa hotelowa stanie si�
najwi�ksz� na �wiecie. Abel
przemierza� tam i z powrotem
korytarz nieokre�lonego koloru w
szpitalu �w. �ukasza,
nas�uchuj�c, kiedy si� rozlegnie
pierwszy krzyk dziecka, i z
ka�d� godzin� oczekiwania utyka�
coraz mocniej, cho� zwykle jego
kalectwo by�o niemal
niewidoczne. Czasem obraca� na
r�ku srebrn� bransolet� i
spogl�da� na kunsztownie wyryte
na niej nazwisko. Zawr�ci� i
znowu ruszy� przed siebie, gdy
dostrzeg� id�cego w jego stron�
doktora Dodka.
- Gratuluj� panu! - zawo�a�
doktor.
- Dzi�kuj� - odpar� Abel pe�en
radosnego oczekiwania.
- Ma pan �liczn� c�reczk� -
powiedzia� staj�c przed nim
doktor.
- Ciesz� si� - rzek� znacznie
ju� ciszej Abel, staraj�c si�
ukry� rozczarowanie.
Poszed� za po�o�nikiem do
ma�ej salki na ko�cu korytarza.
Przez szyb� zobaczy� ca�y rz�d
pomarszczonych twarzyczek.
Doktor pokaza� ojcu jego
pierworodn�. Inaczej ni� u
pozosta�ych niemowl�t, jej
male�ka r�czka zwini�ta by�a w
mocno zaci�ni�t� pi�stk�. Abel
kiedy� czyta�, �e dzieci nie
robi� tego przed uko�czeniem
trzeciego tygodnia �ycia.
U�miechn�� si� z dum�.
Matka z c�reczk� przebywa�y w
szpitalu �w. �ukasza jeszcze
przez sze�� dni i Abel odwiedza�
je ka�dego przedpo�udnia, kiedy
w hotelu rozniesiono ju�
wszystkim go�ciom �niadania, i
ka�dego popo�udnia, kiedy
wszyscy ju� byli po lunchu. Ko�o
metalowego ��ka Zofii sta�y
kwiaty i pi�trzy�y si� stosy
telegram�w oraz wchodz�cych
w�a�nie w mod� kart
okoliczno�ciowych -
pokrzepiaj�ce �wiadectwo, �e
inni r�wnie� raduj� si�
narodzinami dziecka. Si�dmego
dnia matka z c�reczk�, kt�rej
jeszcze nie nadano imienia -
Abel przygotowa� sobie sze��
m�skich imion do wyboru -
wr�ci�a do domu.
W dwa tygodnie po przyj�ciu na
�wiat dziewczynki ochrzczono j�
imieniem Florentyna, po siostrze
Abla. Niemowl� umieszczono w
�wie�o odnowionym pokoju
dziecinnym na ostatnim pi�trze i
odt�d Abel sp�dza� tam ca�e
godziny po prostu patrz�c na
swoj� c�reczk�, przygl�daj�c
si�, jak �pi i jak si� budzi,
�wiadom, �e musi jeszcze wi�cej
pracowa�, aby zapewni� dziecku
bezpieczn� przysz�o��. Gor�co
pragn��, �eby jego c�rka mia�a
lepszy �yciowy start ni� on sam.
Nie dla niej brud i n�dza jego
w�asnego dzieci�stwa ani
upokorzenia, jakie prze�y�
l�duj�c na Wschodnim Wybrze�u
Ameryki jako imigrant bez grosza
przy duszy, nie licz�c paru
bezwarto�ciowych rubli wszytych
w r�kaw jedynej marynarki.
Zapewni Florentynie staranne
wykszta�cenie, jakiego on nie
otrzyma�, cho�, prawd� m�wi�c,
nie mia� specjalnie na co
narzeka�. Rz�dy nad Ameryk�
sprawowa� Franklin Delano
Roosevelt, i wygl�da�o na to, �e
ma�a grupa hoteli Abla przetrwa
kryzys. Ameryka okaza�a
�askawo�� temu imigrantowi.
Ilekro� przesiadywa� w pokoju
dziecinnym sam na sam z
c�reczk�, wraca� my�lami do
swojej przesz�o�ci i snu�
marzenia o przysz�o�ci dziecka.
Po przybyciu do Stan�w
Zjednoczonych znalaz� prac� w
ma�ej masarni w nowojorskiej
Lower East Side; tkwi� tam dwa
d�ugie lata, zanim trafi�o mu
si� zaj�cie w hotelu Plaza,
gdzie zwolni�o si� miejsce
m�odszego kelnera. Sammy, stary
maitre d.hotel, od pocz�tku nim
pomiata�, traktuj�c go niczym
najni�sz� form� bytu. Po
czterech latach nawet handlarza
niewolnik�w wprawi�aby w podziw
taka har�wka i nies�ychana
mnogo�� nadgodzin, jakie
przepracowa�a owa nico��, �eby
si� dochrapa� godno�ci zast�pcy
g��wnego kelnera w Sali D�bowej.
Podczas tych lat Abel pi�� razy
w tygodniu �l�cza� po po�udniu
nad ksi��kami na Uniwersytecie
Columbia, a gdy tylko sko�czy�
sprz�ta� po kolacji, czyta� do
p�na w noc.
Jego rywale zachodzili w
g�ow�, kiedy sypia.
Abel nie bardzo wiedzia�, jak
�wie�o uzyskany dyplom
uniwersytecki mo�e mu pom�c w
karierze, skoro nadal kelnerowa�
w Sali D�bowej hotelu Plaza.
Odpowiedzi na to pytanie
udzieli� pewien dobrze od�ywiony
Teksa�czyk nazwiskiem Davis
Leroy, kt�ry przez ca�y tydzie�
pilnie obserwowa�, jak Abel
obs�uguje go�ci, po czym
powierzy� mu stanowisko zast�pcy
dyrektora i piecz� nad
restauracjami w najlepszym ze
swoich jedenastu hoteli -
Richmond Continental w Chicago.
Abel ockn�� si� z zadumy, gdy�
Florentyna, kt�ra si� obr�ci�a,
zacz�a uderza� r�czk� w pr�ty
��eczka. Wyci�gn�� palec, kt�ry
dziecko schwyci�o niczym ton�cy
lin� ratunkow� i zacz�o gry��
bezz�bnymi usteczkami.
Po przybyciu do Chicago Abel
stwierdzi�, �e Richmond
Continental jest podupad�ym
hotelem. Pr�dko odkry�
przyczyn�. Dyrektor Desmonnd
Pacey fa�szowa� rachunki i
wygl�da�o na to, �e robi� to od
trzydziestu lat. Nowy zast�pca
dyrektora przez sze�� miesi�cy
gromadzi� konieczne dowody, a
nast�pnie przedstawi� je swemu
chlebodawcy. Gdy Davis Leroy
dowiedzia� si�, co si�
wyprawia�o za jego plecami, z
miejsca usun�� Paceya, mianuj�c
na jego miejsce nowego
protegowanego. Dla Abla by� to
bodziec do jeszcze bardziej
wyt�onej pracy, przy czym
nabra� takiej pewno�ci, �e
wyprowadzi grup� hoteli na
czyste wody, �e kiedy
podstarza�a siostra Leroya
wystawi�a na sprzeda�
dwadzie�cia pi�� procent
udzia��w Grupy, Abel wyda� na
nie wszystko, co mia�.
Zaanga�owanie m�odego dyrektora
w sprawy firmy tak uj�o Davisa
Leroya, �e powierzy� mu
kierowanie ca�� grup�.
Od tej pory zostali
wsp�lnikami i zawodowa wi�
przerodzi�a si� w przyja��. Abel
najlepiej umia� oceni�, jak
trudno musia�o przyj��
Teksa�czykowi uznanie Polaka za
r�wnego sobie. Pierwszy raz,
odk�d si� znalaz� w Ameryce,
Abel czu� si� bezpiecznie - p�ki
nie odkry�, �e Teksa�czycy to
nacja r�wnie wysoko ceni�ca
honor jak Polacy.
Abel wci�� jeszcze nie m�g�
pogodzi� si� z tym, co si�
sta�o. Gdyby tylko Davis mu si�
zwierzy�, gdyby mu powiedzia�,
jak rozpaczliwa jest sytuacja
finansowa Grupy - w ko�cu kto w
czasie Wielkiego Kryzysu nie
mia� k�opot�w? - mo�e by co�
razem na to poradzili. Davis
Leroy, kt�ry mia� w�wczas
sze��dziesi�t dwa lata, zosta�
powiadomiony przez bank, �e
warto�� hoteli nie stanowi ju�
dostatecznego pokrycia dla jego
zad�u�enia i �e pensje w
nast�pnym miesi�cu bank wyp�aci
dopiero w�wczas, gdy otrzyma
dodatkowe zabezpieczenie. Po
przeczytaniu owego ultimatum
Davis Leroy zjad� kolacj� sam na
sam ze swoj� c�rk�, po czym z
dwoma butelkami whisky uda� si�
do Apartamentu Prezydenckiego na
jedenastym pi�trze. Nast�pnie
otworzy� okno i wyskoczy�. Abel
nigdy nie zapomni, jak sta� na
rogu Michigan Avenue o czwartej
nad ranem, wezwany, by
zidentyfikowa� cia�o, kt�re m�g�
rozpozna� tylko dzi�ki
marynarce, jak� przyjaciel mia�
na sobie poprzedniego wieczoru.
Oficer prowadz�cy dochodzenie
napomkn��, �e to ju� si�dme
samob�jstwo w Chicago tego dnia.
Ale to nie przynios�o ulgi
Ablowi. Policjant przecie� nie
m�g� wiedzie�, ile dla Abla
zrobi� Davis Leroy i jak bardzo
Abel chcia� mu si� w przysz�o�ci
odwdzi�czy� za jego przyja��. W
pospiesznie sporz�dzonym
testamencie Davis zapisa�
pozosta�e siedemdziesi�t pi��
procent udzia��w Grupy Richmond
m�odemu dyrektorowi, a w li�cie
do Abla zaznaczy�, �e wprawdzie
udzia�y te s� bezwarto�ciowe,
jednak�e, gdy Abel b�dzie
w�a�cicielem Grupy, negocjacje z
bankiem mog� si� okaza�
�atwiejsze.
Florentyna otworzy�a oczy i
zacz�a rozpaczliwie p�aka�.
Abel troskliwie j� podni�s�, ale
tego zaraz po�a�owa�, czuj�c na
r�ku lepk� wilgo�. Szybko
zmieni� pieluszk�; nim wzi��
now�, starannie osuszy� dziecko,
a potem pilnie zwa�a�, �eby
wielkie agrafki nigdzie nie
dotyka�y cia�ka. Ka�da niania
pochwali�aby tak� zr�czno��.
Florentyna zamkn�a oczy i
zasn�a ojcu na r�ku. -
Niewdzi�czny brzd�c - mrukn��
tkliwie i poca�owa� policzek
dziecka.
Po pogrzebie Davisa Leroya
Abel odwiedzi� bosto�ski bank
Kane.a i Cabota, prowadz�cy
sprawy finansowe Grupy Richmond,
i pr�bowa� uprosi� jednego z
dyrektor�w, �eby nie wystawiano
tych jedenastu hoteli na
sprzeda�. Usi�owa� go przekona�,
�e je�li tylko bank udzieli mu
poparcia finansowego i da mu
troch� czasu, w�wczas doprowadzi
hotele do stanu wyp�acalno�ci.
G�adki, opanowany m�czyzna
siedz�cy za kosztownym,
dyrektorskim biurkiem, okaza�
si� nieczu�y na wszelkie
argumenty. - Musz� si� kierowa�
wy��cznie interesem banku -
wymawia� si�. Abel nigdy nie
mia� zapomnie� upokorzenia,
jakie prze�y�; chocia� zmusi�
si� do czo�obitno�ci wobec
cz�owieka, kt�ry by� jego
r�wie�nikiem, i tak wyszed� z
pustymi r�kami. Ten bubek musia�
mie� dusz� automatu kasowego,
je�li nie rozumia�, ilu ludzi
dotknie jego decyzja. Abel
poprzysi�g� sobie, ju� setny
raz, �e pewnego dnia porachuje
si� z tym pysza�kowatym lalusiem
Williamem Kane.em.
Abel wraca� tego wieczoru do
Chicago, przekonany, �e nic
gorszego nie mo�e go ju� w �yciu
spotka�. Tymczasem na miejscu
zasta� dymi�ce zgliszcza hotelu
Continental oraz policj�,
podejrzewaj�c� go o podpalenie.
Rzeczywi�cie by�o to podpalenie,
akt zemsty Desmonda Paceya. Po
aresztowaniu szybko przyzna� si�
do winy, gdy� jedynym jego
pragnieniem by� upadek Abla.
Pacey odni�s�by triumf, gdyby
nie to, �e Ablowi pospieszy�o z
odsiecz� towarzystwo
ubezpieczeniowe. W sam� por�,
bowiem Abel zacz�� ju� si�
zastanawia�, czy nie lepiej by
mu si� wiod�o w rosyjskim
obozie, z kt�rego zbieg� przed
przyjazdem do Ameryki. Potem
jednak karta si� odwr�ci�a, gdy
anonimowy protektor, zdaniem
Abla David Maxton, w�a�ciciel
hotelu Stevens, kupi� Grup�
Richmond i zaproponowa� Ablowi
zachowanie stanowiska dyrektora,
a tak�e da� mu szans�
udowodnienia, i� hotele pod jego
r�k� stan� si� dochodowe.
Teraz Abel zacz�� wspomina�,
jak po raz drugi spotka� Zosi�,
nadzwyczaj pewn� siebie
dziewczyn�, kt�r� pozna� na
statku p�yn�cym do Ameryki.
Jakim� wtedy czu� si� przy niej
��todziobem, jaki� by�
nie�mia�y i jak role si�
odwr�ci�y, kiedy zetkn�� si� z
ni� ponownie i odkry�, �e jest
kelnerk� u Stevensa.
Od tej pory min�o dwa lata i
wprawdzie Grupa Hoteli Baron,
jak j� niedawno nazwa�, nie
przynios�a zysk�w w 1933 roku,
lecz straty wynios�y tylko
dwadzie�cia trzy tysi�ce
dolar�w, g��wnie dzi�ki
uroczystym obchodom stulecia
Chicago, z kt�rej to okazji
ponad milion turyst�w odwiedzi�o
miasto i obejrza�o Wystaw�
�wiatow�.
Kiedy Paceya uznano winnym
podpalenia, Abel musia� jeszcze
tylko poczeka� na wyp�at�
odszkodowania, aby przyst�pi� do
budowy nowego hotelu w Chicago.
Wolny czas wykorzysta� na objazd
pozosta�ych dziesi�ciu hoteli,
zwalniaj�c personel objawiaj�cy
podobne sk�onno�ci do Paceya, i
dobieraj�c nowych pracownik�w
spo�r�d bezrobotnych, kt�rych
ca�e rzesze zalewa�y Ameryk�.
Zofia krzywym okiem patrzy�a
na ci�g�e rozjazdy Abla,
podr�uj�cego z Charleston do
Mobile, z Houston do Memphis,
�eby dogl�da� hoteli na
po�udniu. Abel jednak zdawa�
sobie spraw�, �e mimo
przywi�zania do c�reczki nie
mo�e przesiadywa� w domu, je�li
ma dochowa� umowy, jak� zawar�
ze swoim anonimowym protektorem.
Dano mu dziesi�� lat na
sp�acenie po�yczki bankowej;
je�li mu si� uda, w�wczas,
zgodnie z jednym z paragraf�w
umowy, b�dzie m�g� naby�
pozosta�e sze��dziesi�t procent
udzia��w za dalsze trzy miliony
dolar�w. Zofia co wiecz�r
dzi�kowa�a Bogu za to, co ju�
mieli, i prosi�a Abla, �eby si�
tak nie zabija�, ale nic go nie
mog�o powstrzyma� przed d��eniem
do realizacji jego celu.
- Kolacja gotowa! - krzykn�a
Zofia na ca�y g�os.
Abel uda�, �e nie s�yszy, i
nadal wpatrywa� si� w �pi�c�
c�reczk�.
- Nie s�ysza�e�? Kolacja na
stole.
- Co? Nie, kochanie.
Przepraszam, ju� id�. - Abel
niech�tnie wsta�, aby do��czy�
do �ony. Czerwona puchowa
ko�derka Florentyny le�a�a na
pod�odze. Abel podni�s� j� i
starannie u�o�y� na kocyku,
kt�ry okrywa� c�reczk�. Pragn��,
aby nigdy nie zazna�a ch�odu.
U�miechn�a si� przez sen. Mo�e
pierwszy raz co� si� jej �ni? -
pomy�la� i zgasi� �wiat�o.
2
Dzie� chrztu Florentyny
wszystkim go�ciom mia� g��boko
zapa�� w pami�� - z wyj�tkiem
g��wnej bohaterki, kt�ra
przespa�a ca�y obrz�d. Z katedry
Imienia Bo�ego nad North Wabash
wszyscy udali si� do hotelu
Stevens. Abel wynaj�� tam sal� i
zaprosi� ponad setk� go�ci na
uroczyste przyj�cie. W kumy
poproszono najbli�szego
przyjaciela i rodaka Abla,
George.a Novaka, kt�ry zajmowa�
nad Ablem g�rn� koj� na statku
p�yn�cym z Europy, oraz Janin�,
jedn� z kuzynek Zosi.
Go�cie zajadali si�, a� im si�
uszy trz�s�y, tradycyjnymi
dziesi�cioma potrawami z
pierogami i bigosem w��cznie,
Abel za� biesiadowa� u szczytu
sto�u i przyjmowa� w imieniu
c�rki prezenty: srebrn�
grzechotk�, obligacje pa�stwowe,
egzemplarz "Przyg�d Huckleberry"
Finna. I, najwspanialszy ze
wszystkich, pi�kny, stylowy
pier�cionek ze szmaragdem od
anonimowego protektora Abla.
Mia� cich�
nadziej�, �e ofiarowanie owego
klejnotu da�o temu cz�owiekowi
tyle rado�ci, ile p�niej jego
przyj�cie sprawi Florentynie.
Sam Abel sprezentowa� c�rce z
okazji chrztu ogromnego,
br�zowego misia * z czerwonymi
�lepkami.
`pp
Teddy Bear - nazwa misia
pluszowego pochodz�ca od
prezydenta Theodore.a
Roosevelta, kt�ry oszcz�dzi� na
polowaniu nied�wiadka. Ma�y
pluszowy mi� by� maskotk� w
kampanii prezydenckiej w 1904 r.
(przyp. t�um.).
`pp
- Ca�kiem podobny do Franklina
Delano Roosevelta - oznajmi�
George, podnosz�c w g�r�
nied�wiadka i pokazuj�c go
wszystkim. - Jego te� ochrzcimy
- F. D. R.
Abel wzni�s� kieliszek. -
Pa�skie zdrowie, panie
prezydencie - powiedzia�. I tak
mi� otrzyma� imi�, kt�re
przylgn�o do niego na dobre.
Przyj�cie zako�czy�o si� oko�o
trzeciej nad ranem i Abel musia�
zarekwirowa� hotelowy w�zek do
przewo�enia bielizny, �eby
przetransportowa� wszystkie
prezenty do domu. Pchaj�c w�zek
pod��y� North Michigan Avenue, a
George macha� mu na po�egnanie.
Rozpami�tuj�c ka�d� chwil�
nadzwyczaj udanego wieczoru,
szcz�liwy ojciec zacz�� sobie
pogwizdywa�. Dopiero kiedy F. D.
R. trzeci raz spad� z w�zka,
zda� sobie spraw�, jak kr�ty by�
jego szlak. Podni�s�
nied�wiadka, wepchn�� go mi�dzy
inne prezenty i postanowi� i��
prosto, gdy kto� dotkn�� jego
ramienia. Abel a� podskoczy�,
got�w do upad�ego broni� dobytku
Florentyny. Nad sob� ujrza�
twarz m�odego policjanta.
- Mo�e mi pan wyt�umaczy, co
pan tu robi na Michigan Avenue o
trzeciej nad ranem z w�zkiem z
hotelu Stevens?
- Ch�tnie, panie posterunkowy
- odpar� Abel.
- Co tu pan ma w tych
pude�kach?
- Dok�adnie nie pami�tam. Wiem
tylko, �e wioz� Franklina Delano
Roosevelta.
Policjant z miejsca aresztowa�
Abla pod zarzutem kradzie�y.
Podczas gdy ma�a istotka, tak
hojnie obdarowana, s�odko spa�a
pod swoj� puchow� ko�derk� w
dziecinnym pokoju na najwy�szym
pi�trze domu przy Rigg Street,
jej ojciec sp�dza� bezsenn� noc
na sfatygowanym materacu z
ko�skiego w�osia w celi
lokalnego aresztu. George z
samego rana przyby� do s�du, aby
potwierdzi� zeznanie Abla.
Na drugi dzie� Abel naby�
czterodrzwiowego wi�niowego
Buicka od Petera Sosnkowskiego,
kt�ry prowadzi� handel u�ywanymi
samochodami w polskiej
dzielnicy.
Abel niech�tnie teraz rusza�
si� z Chicago, nie chc�c si�
rozstawa� ze swoj� ukochan�
Florentyn� cho�by na kilka dni,
ba� si� bowiem, �e umknie mu jej
pierwszy krok, pierwsze s�owo,
cokolwiek, co uczyni pierwszy
raz. Pilnowa� jej wychowania od
samych urodzin, nie pozwalaj�c,
�eby rozmawiano w domu po
polsku; twardo postanowi�, �e
c�rka b�dzie m�wi� po angielsku
bez najl�ejszego cho�by
polskiego akcentu, �eby nie
odr�nia� si� od r�wie�nik�w.
Z ut�sknieniem czeka� na
pierwsze s�owo c�reczki, licz�c,
�e b�dzie to "tata", Zofia za�
ba�a si�, �e Florentyna odezwie
si� po polsku i wtedy si� wyda,
�e kiedy zostawa�y same,
przemawia�a do niej w tym
j�zyku.
- Moja c�reczka jest
Amerykank� - t�umaczy� Abel
Zofii - i musi m�wi� po
angielsku. Za du�o jest Polak�w,
kt�rzy u�ywaj� tylko ojczystego
j�zyka, a potem ich dzieci przez
ca�e �ycie tkwi� w
p�nocno_zachodnich zau�kach
Chicago, obrzucane epitetem
"g�upi Polak" i wy�miewane przez
ka�dego, na kogo si� natkn�.
- Ale nie przez tych naszych
rodak�w, kt�rzy czuj� si�
jeszcze lojalni wobec polskiej
monarchii - broni�a si� Zofia.
- Jakiej polskiej monarchii? W
kt�rym ty stuleciu �yjesz,
Zosiu?
- W dwudziestym - odpar�a
podnosz�c g�os.
- Razem z bohaterami komiks�w,
prawda?
- Dziwne pogl�dy, jak na
kogo�, kto marzy, �e pojedzie
kiedy� do Warszawy jako pierwszy
Polak_ambasador.
- M�wi�em ci, �eby� nigdy o
tym nie wspomina�a. Nigdy.
Zofia, kt�ra z angielskim by�a
nadal na bakier, nic nie
odpowiedzia�a, ale p�niej
�ali�a si� kuzynostwu, a kiedy
Abla nie by�o w domu, dalej
m�wi�a po polsku. Nie trafia� do
niej argument, kt�rym tak cz�sto
pos�ugiwa� si� Abel, �e obroty
General Motors przewy�szaj�
bud�et Polski.
Pod koniec 1935 roku Abel
nabra� przekonania, �e Ameryka
wzi�a zakr�t i �e Wielki Kryzys
to sprawa przesz�o�ci, uzna�
wi�c, �e nadszed� czas budowy
nowego hotelu na miejscu dawnego
Richmond Continental. Wybra�
architekta i zacz�� sp�dza�
wi�cej czasu w Wietrznym
Mie�cie, nie za� w podr�y,
postanowi� bowiem, �e jego hotel
b�dzie najpi�kniejszy ze
wszystkich na �rodkowym
Zachodzie.
Hotel Baron w Chicago zosta�
uko�czony w maju 1936 roku, a
otwarcia dokona� burmistrz
miasta, demokrata Edward J.
Kelly. Dwaj senatorzy z Illinois
nadskakiwali Ablowi, �wiadomi
jego rosn�cego znaczenia.
- Ten hotel kosztowa� pana
chyba z milion dolar�w -
zauwa�y� J. Hamilton Lewis,
starszy z senator�w.
- Du�o si� pan nie pomyli� -
odpar� Abel, z zachwytem
spogl�daj�c na wy�o�one grubymi
dywanami salony, wysokie,
stiukowe sufity, wn�trza w
pastelowych odcieniach zieleni.
Akcent wie�cz�cy dzie�o
stanowi�a ciemnozielona, wypuk�a
litera "B", kt�ra zdobi�a
wszystko od r�cznik�w w
�azienkach po flag�, kt�ra
trzepota�a u szczytu
czterdziestojednopi�trowego
budynku.
- Ten hotel ju� nosi pi�tno
sukcesu - powiedzia� J. Hamilton
Lewis, zwracaj�c si� do dwu
tysi�cy zgromadzonych go�ci -
albowiem, drodzy przyjaciele,
m�wi�c o "Baronie z Chicago",
ludzie zawsze b�d� mieli na
my�li cz�owieka, a nie hotel. -
Abel promienia�, s�ysz�c
narastaj�cy szmer uznania, i
u�miechn�� si� do siebie. Jego
w�asny doradca do spraw reklamy
podyktowa� to zdanie autorowi
mowy senatora jeszcze na
pocz�tku tygodnia.
Abel zaczyna� czu� si�
swobodnie w towarzystwie grubych
ryb ze �wiata biznesu i
polityki. Natomiast Zofia nie
umia�a si� przystosowa� do nowej
sytuacji i nie�mia�o trzyma�a
si� na uboczu, spijaj�c troch�
za du�o szampana; wreszcie
wymkn�a si� jeszcze przed
kolacj� pod nie przekonuj�cym
pretekstem, �e chce sprawdzi�,
czy Florentyna �pi spokojnie.
Abel odprowadzi� zar�owion�
ma��onk� do obrotowych drzwi,
kipi�c z irytacji. Zofia ani nie
rozumia�a rozmachu Abla, ani nie
dba�a o sukces na jego miar� i
wola�a ignorowa� ten nowy �wiat,
kt�ry go teraz otacza�. A� za
dobrze wiedzia�a, jak wielk�
przykro�� mu tym sprawia, i
kiedy pomaga� jej wsi��� do
taks�wki, rzuci�a: - Nie spiesz
si� do domu.
- Nie ma obawy - wracaj�c
mrukn�� do obrotowych drzwi i
tak mocno je pchn��, �e po jego
wyj�ciu okr�ci�y si� jeszcze
trzykrotnie.
W hotelowym foyer czeka� na
niego radny miejski Henry
Osborne.
- To z pewno�ci� jest
szczytowy moment twego �ycia -
zauwa�y�.
- Szczytowy moment? Dopiero co
przekroczy�em trzydziestk� -
odrzek� Abel.
W chwili, gdy obejmowa�
wysokiego, przystojnego
polityka, kt�remu nie najlepiej
patrzy�o z oczu, b�ysn�o
�wiat�o flesza. Abel u�miechn��
si� do fotografa, ucieszony, �e
traktuj� go jak osobisto��, i na
tyle g�o�no, �eby us�yszeli go
ciekawscy, powiedzia�: -
Zamierzam budowa� hotele Baron
na ca�ym �wiecie. Chc� by� dla
Ameryki tym, kim by� dla Europy
C~esar Ritz. Trzymaj si� mnie,
Henry, a nie po�a�ujesz. - Radny
miejski wraz z Ablem pow�drowali
do sali restauracyjnej i kiedy
nikt ju� ich nie m�g� us�ysze�,
Abel doda�: - Je�eli masz czas,
Henry, zjedz ze mn� jutro lunch.
Chc� o czym� z tob� pogada�.
- Z przyjemno�ci�, Ablu. Taki
szaraczek jak radny miejski
zawsze b�dzie do us�ug
chicagowskiego Barona.
Obaj wybuchn�li gromkim
�miechem, cho� �aden z nich nie
s�dzi�, aby ta uwaga by�a
specjalnie dowcipna.
Abel zn�w, nie pierwszy ju�
raz, wr�ci� do domu nad ranem.
Zamiast do sypialni, poszed� do
innego pokoju. Nie chcia� budzi�
Zofii, a w ka�dym razie tak jej
powiedzia� nast�pnego dnia przy
�niadaniu.
Kiedy Abel przyszed� do kuchni
na �niadanie, Florentyna
siedzia�a na dziecinnym
krzese�ku, z zapa�em rozmazuj�c
kaszk� na buzi i pr�buj�c gry��
wszystko, czego mog�a dosi�gn��,
nawet je�li nie nadawa�o si� to
do jedzenia. Poca�owa� j� w
czo�o, gdy� jedynie tam nie
zdo�a�a si� upa�ka�, i zasiad�
przed talerzem pe�nym wafli z
syropem klonowym. Kiedy sko�czy�
je��, wsta� i oznajmi� Zofii, �e
ma si� spotka� na lunchu z
Henrym Osborne.em.
- Nie lubi� tego cz�owieka -
rzuci�a z niech�ci� Zofia.
- Ja sam za nim nie przepadam
- powiedzia� Abel. - Ale nie
zapominaj, �e ma dobr� pozycj� w
Ratuszu i mo�e nam odda� wiele
przys�ug.
- I wyrz�dzi� wiele z�ego.
- Niech ci� o to g�owa nie
boli. Ju� ja sobie poradz� z
radnym Osborne.em - powiedzia�
Abel, dotkn�wszy lekko policzka
�ony i odwracaj�c si� do
wyj�cia.
- Prezydent - odezwa� si�
g�os. Rodzice zwr�cili si� ku
Florentynie, kt�ra pokazywa�a
r�czk� na pod�og�, gdzie le�a�
o�miomiesi�czny Franklin D.
Roosevelt, kud�at� twarzyczk� do
do�u.
Abel roze�mia� si�, podni�s�
ukochanego misia i usadowi� go
obok Florentyny na dziecinnym
wysokim krzese�ku.
- Pre_zy_dent - powiedzia�
Abel wolno i dobitnie.
- Prezydent - upiera�a si�
Florentyna.
Abel znowu si� roze�mia� i
poklepa� Franklina D. Roosevelta
po �ebku. I tak F. D. by�
sprawc� nie tylko polityki
Nowego �adu, ale i pierwszej
politycznej wypowiedzi
Florentyny.
Abel wyszed� przed dom, gdzie
czeka� ju� szofer stoj�cy obok
nowego Cadillaca. Im nowszy by�
model samochodu, na jaki m�g�
sobie Abel pozwoli�, tym
trudniej by�o mu go prowadzi�.
Gdy kupi� Cadillaca, George
poradzi� mu, �eby sprawi� sobie
i szofera. Tego ranka, gdy
zbli�ali si� do Z�otego Brzegu,
Abel kaza� szoferowi zwolni�.
Spogl�da� w g�r� na b�yszcz�cy
szk�em hotel Baron i wydawa�o mu
si� niepoj�te, �e oto jest na
�wiecie takie jedno jedyne
miejsce, gdzie mo�na tak wiele
osi�gn�� w tak kr�tkim czasie.
To, czego dokona�oby z mozo�em i
ku wielkiemu zadowoleniu
dziesi�� pokole� Chi�czyk�w, on
urzeczywistni� w niespe�na
pi�tna�cie lat.
Wyskoczy� z samochodu, nim
szofer zd��y� go okr��y� i
otworzy� drzwiczki, �wawo
pow�drowa� do hotelu i pojecha�
prywatn� superszybk� wind� na
czterdzieste pierwsze pi�tro,
gdzie sp�dzi� przedpo�udnie
wnikaj�c w ka�d� ze spraw: a tu
jedna winda osobowa nie dzia�a�a
nale�ycie, a tu dwaj kelnerzy
rzucili si� na siebie w kuchni z
no�ami i George zwolni� ich z
pracy przed jego przybyciem do
hotelu, to zn�w lista szk�d po
uroczysto�ci otwarcia hotelu
by�a podejrzanie d�uga - trzeba
b�dzie skontrolowa�, czy to, co
zg�oszono jako zniszczone, nie
zosta�o przypadkiem rozkradzione
przez kelner�w. Abel nie
zostawia� nic na �asce losu w
�adnym ze swych hoteli;
kontrolowa� wszystko, pocz�wszy
od tego, kto si� zatrzyma� w
Apartamencie Prezydenckim, a
ko�cz�c na cenie o�miu tysi�cy
�wie�ych bu�eczek, kt�rych co
tydzie� potrzebowa� dzia�
gastronomiczny w hotelu. Ca�e
przedpo�udnie po�wi�ci� na
rozstrzyganie w�tpliwo�ci,
rozwi�zywanie problem�w i
podejmowanie decyzji, i oderwa�
si� od pracy dopiero w�wczas,
kiedy sekretarka wprowadzi�a do
jego gabinetu radnego Osborne.a.
- Dzie� dobry, baronie -
powiedzia� Henry poufa�ym tonem,
u�ywaj�c rodowego tytu�u
Rosnovskich.
W czasach, kiedy Abel by�
m�odszym kelnerem w hotelu Plaza
w Nowym Jorku, otwarcie szydzono
z niego, ur�gliwie tytu�uj�c go
baronem. W hotelu Richmond
Continental, kiedy Abel pe�ni�
tam funkcj� zast�pcy dyrektora,
dowcipkowano sobie na ten temat
poza jego plecami. Ostatnio
ka�dy wymawia� to s��wko z
szacunkiem.
- Dzie� dobry - odpar� Abel
zerkaj�c na zegar na biurku.
By�o pi�� po pierwszej. -
Chod�my na lunch.
Zaprowadzi� Henry.ego do
s�siaduj�cej z gabinetem
prywatnej jadalni. Postronnemu
obserwatorowi trudno by by�o
uzna� Henry.ego za bratni� dusz�
Abla. Wykszta�cony w Choate i w
Harvardzie, jak ci�gle o tym
przypomina� ABlowi, s�u�y�
p�niej jako m�ody porucznik
piechoty morskiej podczas wojny
�wiatowej. Wysoki, z bujn�
czupryn� gdzieniegdzie
przypr�szon� siwizn�, wygl�da�
m�odziej, ni� by to wygl�da�o z
jego opowie�ci.
Pierwszy raz spotkali si� z
okazji po�aru starego hotelu
Richmond Continental. Henry
pracowa� w�wczas w towarzystwie
ubezpieczeniowym Great Western
Casualty, gdzie, jak pami�ci�
si�gn��, ubezpieczone by�y
Hotele Richmond. Abla nieco
zbi�o z tropu, gdy Henry
napomkn��, �e drobna sumka
got�wk� przyspieszy�aby
za�atwienie wniosku o
odszkodowanie. Abel nie mia� w
tych czasach "drobnej sumki",
zreszt� wniosek i tak zosta�
pozytywnie rozpatrzony, gdy�
Henry r�wnie� wierzy� w
�wietlan� przysz�o�� Abla.
W ten spos�b Abel si�
przekona�, �e s� ludzie, kt�rych
mo�na kupi�.
W czasie, kiedy Henry.ego
Osborne.a wybrano do rady
miejskiej Chicago, Abel m�g� ju�
sobie pozwoli� na "drobne sumki"
i zgoda na budow� nowego hotelu
za�atwiona zosta�a w Ratuszu w
b�yskawicznym tempie. Gdy Henry
p�niej oznajmi�, �e b�dzie si�
ubiega� o miejsce w Izbie
Reprezentant�w z Dziewi�tego
Okr�gu Wyborczego Illinois,
Abel jako jeden z pierwszych
wys�a� mu czek na spor� sum� na
jego kampani� wyborcz�. Co
prawda Abel nie mia� specjalnego
zaufania do swego nowego
sprzymierze�ca, mimo to uwa�a�,
�e ob�askawiony polityk mo�e
okaza� si� przydatny dla Grupy
BArona. Bacznie strzeg�, aby po
�adnej z drobnych wp�at
got�wkowych - nigdy, nawet w
my�lach, nie nazywa� ich
�ap�wkami - nie zosta� �aden
�lad w papierach; uwa�a�, �e
zdo�a wycofa� si� z tego uk�adu,
kiedy tylko b�dzie mu si�
podoba�o.
Jadalnia utrzymana by�a w
takich samych pastelowych
odcieniach zieleni, co ca�y
hotel, ale nigdzie nie widzia�o
si� wielkiej, wypuk�ej litery B.
Meble, wy��cznie d�bowe,
pochodzi�y z dziewi�tnastego
wieku. Na �cianach wisia�y
portrety olejne z tego� okresu,
prawie wszystkie sprowadzone z
zagranicy. Po zamkni�ciu drzwi
mog�o si� wydawa�, �e cz�owiek
znalaz� si� w innym �wiecie, z
dala od gor�czkowej krz�taniny
nowoczesnego hotelu.
Abel zasiad� u szczytu
rze�bionego sto�u, przy kt�rym
wygodnie zmie�ci�oby si� osiem
os�b. Tego dnia nakryto tylko
dla dwu.
- Atmosfera tego pokoju ma co�
ze starej Anglii - rzek� Henry,
rozgl�daj�c si� wok�.
- Albo Polski - zauwa�y� Abel.
Tymczasem kelner w liberii poda�
w�dzonego �ososia i nala� po
kieliszku wina Bouchard Chablis.
Henry spojrza� na stoj�cy
przed nim talerz. - Teraz
rozumiem, dlaczego tak tyjesz,
baronie - powiedzia�.
Abel �achn�� si� i szybko
zmieni� temat. - Idziesz jutro
na mecz Nied�wiadk�w? -
zagadn��.
- W�a�ciwie po co? Maj�
jeszcze gorsze wyniki rozgrywek
na w�asnym boisku ni�
republikanie. Zreszt� moja
nieobecno�� i tak nie powstrzyma
"Tribune" przed uznaniem meczu
za wyr�wnan� walk�, nawet w
jawnej sprzeczno�ci z punktacj�,
i przed obwieszczeniem, �e w
innych okoliczno�ciach
Nied�wiadki odnios�yby mia�d��ce
zwyci�stwo.
Abel roze�mia� si�.
- Jedno jest pewne - ci�gn��
Henry. - Nigdy nie zobaczymy
wieczornego meczu na stadionie
Wrigley Field. Tako� marna nowa
moda gry w �wiat�ach reflektor�w
nie przyjmie si� w Chicago.
- Zesz�ego roku to samo
m�wi�e� o piwie w puszkach.
Teraz Henry si� �achn��. -
Ablu, chyba nie po to zaprosi�e�
mnie na lunch, �eby wys�uchiwa�
moich opinii o baseballu czy
piwie w puszkach, wi�c lepiej
powiedz, co takiego wymy�li�e� i
jak m�g�bym ci pom�c.
- To proste. Chcia�bym si�
ciebie poradzi� co do Williama
Kane.a.
Henry jakby si� zad�awi�.
Musz� powiedzie� par� s��w
szefowi kuchni - pomy�la� Abel.
- W w�dzonym �ososiu nie powinno
by� �adnych o�ci.
- Kiedy�, Henry, opowiedzia�e�
mi z malowniczymi szczeg�ami,
co si� zdarzy�o, gdy spotka�y
si� wasze drogi, i jak Kane
ograbi� ci� na koniec z
pieni�dzy. C�, mnie Kane
wyrz�dzi� o wiele wi�ksz�
krzywd�. Podczas Wielkiego
Kryzysu przycisn�� do muru
Davisa Leroya, mojego wsp�lnika
i najbli�szego przyjaciela, i
bezpo�rednio przyczyni� si� do
jego samob�jstwa. Na dodatek,
odm�wi� mi kredytu, kiedy
chcia�em przej�� zarz�d hoteli i
uzdrowi� sytuacj� finansow�
Grupy.
- Kto ci w ko�cu pom�g�?
- Jaki� udzia�owiec
Continental Prust. Dyrektor
banku nigdy mi tego nie
powiedzia� wyra�nie, ale zawsze
podejrzewa�em, �e to David
Maxton.
- W�a�ciciel hotelu Stevens?
- Tak, ten sam.
- Na jakiej podstawie tak
s�dzisz?
- Kiedy u Stevensa odbywa�o
si� moje wesele, a p�niej
chrzciny Florentyny, rachunki
pokry� m�j protektor.
- To jeszcze o niczym nie
�wiadczy.
- Owszem, ale jestem
przekonany, �e to Maxton, bo
kiedy� oferowa� mi stanowisko
dyrektora swojego hotelu.
Powiedzia�em mu, �e bardziej by
mnie urz�dza�o, gdybym znalaz�
kogo�, kto udzieli poparcia
finansowego mojej Grupie, i w
ci�gu tygodnia jego bank w
Chicago zaproponowa� mi
pieni�dze od osoby, kt�rej
zale�a�o na zachowaniu
incognito, gdy� transakcja ta
mog�aby kolidowa� z jego
dzia�alno�ci� zawodow�.
- To ju� brzmi troch� bardziej
przekonywuj�co. Ale powiedz mi,
co to za figla chcesz sp�ata�
Kane.owi? - zagadn�� Henry,
bawi�c si� kieliszkiem i
czekaj�c na dalsze s�owa Abla.
- Chodzi mi o co� takiego, co
nie zajmie ci za du�o czasu, a
oka�e si� dla ciebie korzystne
finansowo i jednocze�nie
satysfakcjonuj�ce, gdy� darzysz
Kane.a takimi samymi wzgl�dami,
jak ja.
- Zamieniam si� w s�uch -
rzek� Henry, nie podnosz�c oczu
sponad kieliszka.
- Chc� po�o�y� r�k� na sporej
cz�ci udzia�u bosto�skiego
banku Kane.a.
- Nie przyjdzie ci to �atwo -
stwierdzi� Henry. - Wi�kszo��
udzia��w stanowi maj�tek rodziny
i nie mo�na ich sprzeda� bez
jego zgody.
- Wydaje si�, �e jeste�
doskonale poinformowany -
zauwa�y� Abel.
- Wr�ble o tym �wierkaj� na
dachu - oznajmi� Henry.
Abel wcale mu nie wierzy�. -
Zatem na pocz�tek trzeba si�
dowiedzie� nazwisk wszystkich
udzia�owc�w banku Kane.a i
Cabota i wysondowa�, czy kt�ry�
z nich nie pozby�by si� swojego
portfela akcji za cen� znacznie
przewy�szaj�c� ich warto��
nominaln�.
Abel zauwa�y�, jak oczy
Henry.ego rozb�yskuj�, zapewne
na my�l o tym, ile zarobi�by na
tej transakcji, gdyby ubi�
interes z jedn� i drug� stron�.
- Gdyby kiedy� si� po�apa�,
da�by si� nam we znaki -
powiedzia� Henry.
- Ale si� nie po�apie -
uspokoi� go Abel. - A gdyby
nawet, to i tak wyprzedzimy go o
co najmniej dwa ruchy. My�lisz,
�e m�g�by� si� tego podj��?
- Spr�buj�. Co proponujesz?
Abel poj��, �e Henry.emu
chodzi o to, na jak� mo�e liczy�
zap�at�, ale on jeszcze nie
sko�czy�. - Pierwszego dnia
ka�dego miesi�ca - kontynuowa� -
chc� mie� pisemny raport z
wyliczeniem udzia��w Kane.a w
innych towarzystwach, wszelkich
jego interes�w, a tak�e
szczeg��w z jego �ycia
prywatnego, o kt�rych uda ci si�
dowiedzie�. Interesuje mnie
wszystko, co wyniuchasz, nawet
gdyby to by�y b�ahostki.
- Powtarzam: to nie b�dzie
�atwe - rzek� Henry.
- Czy tysi�c dolar�w
miesi�cznie u�atwi ci zadanie?
- Tysi�c pi��set u�atwi�oby
jeszcze bardziej.
- Tysi�c dolar�w przez
pierwsze p� roku. Jak si�
sprawdzisz, dam tysi�c pi��set.
- Umowa stoi - zgodzi� si�
Henry.
- Dobrze - powiedzia� Abel,
si�gaj�c po portfel do
wewn�trznej kieszeni marynarki i
wyjmuj�c czek na tysi�c dolar�w
p�atne got�wk�.
Henry obejrza� czek. - Nie
mia�e� cienia w�tpliwo�ci, �e
si� zgadzam, prawda?
- Niezupe�nie - odpar� Abel.
Wyj�� z portfela inny czek i
pokaza� go Henry.emu. Czek
opiewa� na tysi�c pi��set
dolar�w. - Je�li trafi ci si�
jaka� gratka w pierwszych
sze�ciu miesi�cach, to b�dziesz
stratny tylko na trzy tysi�ce
dolar�w.
Obydwaj si� roze�mieli.
- Przejd�my teraz do milszego
tematu - powiedzia� Abel. - Czy
wygramy?
- M�wisz o Nied�wiadkach?
- Nie, o wyborach.
- Pewnie, Landon dostanie
ci�gi. S�onecznik z Kansas nie
ma szans na pobicie F. D. R. -
odpar� Henry. - Jak przypomnia�
nam prezydent, ten szczeg�lny
kwiat jest jadowicie ��ty, ma
�rodek czarny jak piek�o, jest
przysmakiem papug i wi�dnie
przed nadej�ciem listopada.
Abel zn�w si� roze�mia�. - A
co z tob�, Henry?
- Nie ma strachu. Demokraci
nie strac� tego mandatu.
Najtrudniej jest z uzyskaniem
nominacji, a nie wygraniem
wybor�w.
- Nie mog� si� doczeka�, kiedy
zostaniesz kongresmanem, Henry.
- Wierz� ci, Ablu. Chcia�bym
ci si� tak przys�u�y�, jak
pozosta�ym moim wyborcom.
Abel rzuci� mu kpi�ce
spojrzenie. - Znacznie lepiej,
mam nadziej� - zauwa�y�. W tym
momencie postawiono przed nim
talerz z olbrzymim befsztykiem z
pol�dwicy, a do kieliszka nalano
wina C~ote de Beaune, rocznik
1929. Reszta lunchu up�yn�a na
rozmowie o kontuzji Gabby.ego
Hartnetta, o czterech z�otych
medalach Jesse Owensa na
olimpiadzie w Berlinie i o
mo�liwo�ci inwazji Hitlera na
Polsk�.
- Nigdy do tego nie dojdzie -
zawyrokowa� Henry i zacz��
wspomina�, jak dzielnie bili si�
Polacy pod Mons podczas Wielkiej
Wojny.
Abel zmilcza�, �e �aden polski
pu�k nie bra� udzia�u w bitwie
pod Mons.
O drugiej trzydzie�ci siedem
Abel zn�w siedzia� za biurkiem,
rozwa�aj�c problemy zwi�zane z
Apartamentem Prezydenckim i
o�mioma tysi�cami �wie�ych
bu�eczek.
Do domu wr�ci� dopiero o
dziewi�tej wieczorem, kiedy
Florentyna ju� spa�a. Obudzi�a
si� jednak od razu, gdy ojciec
wszed� do pokoju, i u�miechn�a
do niego.
- Prezydent, prezydent,
prezydent - powiedzia�a.
Abel u�miechn�� si�. - Ja nie.
Mo�e ty, ale nie ja. - Podni�s�
c�reczk� i uca�owa� j� w
policzek, a potem usiad� przy
niej, ona za� powtarza�a w k�ko
to jedno jedyne s�owo, jakie
umia�a.
3
W listopadzie 1936 roku Henry
Osborne zosta� wybrany do Izby
Reprezentant�w z Dziewi�tego
Okr�gu Illinois. Wygra� nie tak
du�� wi�kszo�ci� g�os�w jak jego
poprzednik, co mo�na by�o
przypisa� wy��cznie indolencji
Osborne.a, gdy� Roosevelt porwa�
za sob� wszystkie stany pr�cz
Vermontu i Maine, a w Kongresie
Republikanie zdo�ali uplasowa�
zaledwie siedemnastu senator�w i
zapewni� sobie tylko sto trzy
miejsca w Izbie Reprezentant�w.
Ale Ablowi wystarczy�o, �e ma
swojego cz�owieka w Izbie
Reprezentant�w, tote� z miejsca
zaproponowa� Henry.emu
stanowisko prezesa komisji
planowania Grupy Hoteli Barona.
Henry przyj�� je z
wdzi�czno�ci�.
Ca�� energi� Abel skierowa�
teraz na budow� coraz to nowych
hoteli - z pomoc� kongresmana
Osborne.a, kt�ry, jak si�
zdawa�o, potrafi� za�atwi�
pozwolenie na budow� wsz�dzie,
gdzie tylko baron sobie
za�yczy�. Abel zawsze p�aci�
Henry.emu za te przys�ugi
u�ywanymi banknotami. Nie mia�
poj�cia, co Henry robi z tymi
pieni�dzmi, nie ulega�o jednak
w�tpliwo�ci, �e ich cz��
musia�a trafia� do w�a�ciwych
r�k. Szczeg�y go nie
interesowa�y.
Mimo pogarszaj�cego si�
po�ycia z Zofi�, Abel wci��
pragn�� syna i by� zrozpaczony,
�e �ona nie mo�e zaj�� w ci���.
Z pocz�tku przypisywa� win�
Zofii, kt�ra zreszt� te� marzy�a
o drugim dziecku, w ko�cu jednak
uleg� jej namowom i odwiedzi�
lekarza. Czu� si� upokorzony,
kiedy si� dowiedzia�, �e ma
niedob�r spermazoid�w, b�d�cy
wynikiem, zdaniem lekarza,
niedo�ywienia w dzieci�stwie, i
�e ma�o prawdopodobne, �eby
zosta� ponownie ojcem. Od tej
pory Abel uzna� spraw� za
zamkni�t� i wszystkie swoje
uczucia i nadzieje skoncentrowa�
na Florentynie, kt�ra ros�a
bujnie niczym chwast. Tylko
Grupa Barona wzrasta�a jeszcze
szybciej. Abel wzni�s� nowy
hotel na P�nocy i jeszcze jeden
na Po�udniu, unowocze�niaj�c
zarazem i reorganizuj�c starsze
hotele.
W wieku czterech lat
Florentyna zacz�a chodzi� do
przedszkola dla maluch�w.
Za��da�a, aby pierwszego dnia
towarzyszyli jej Abel i F. D. R.
Du�o dziewczynek przysz�o pod
opiek� nie matek, ale nia�, a
jedna nawet, jak grzecznie
u�wiadomiono Abla, guwernantki.
Tego wieczoru Abel oznajmi�
Zofii, �e �yczy sobie, aby osoba
o takich kwalifikacjach zaj�a
si� wychowaniem Florentyny.
- Dlaczego? - z irytacj�
zapyta�a Zofia.
- �eby �adne inne dziecko nie
mia�o ju� na starcie przewagi
nad nasz� c�rk�.
- Uwa�am, �e to bezsensowne
wyrzucanie pieni�dzy. Czy kto�
taki mo�e da� Florentynie co�,
czego ja bym nie potrafi�a?
Abel nic nie odpowiedzia�, ale
nast�pnego ranka zamie�ci�
og�oszenie w chicagowskiej
"Tribune", w "New York Timesie"
i londy�skim "Timesie", w
kt�rych poda�, �e poszukuje
guwernantki, wyra�nie okre�laj�c
oferowane warunki. Z ca�ego
kraju nap�yn�o setki odpowiedzi
od kobiet z wysokimi
kwalifikacjami, chc�cych
pracowa� u prezesa Grupy Hoteli
Baron. Przychodzi�y listy z
takich uczelni, jak Vassar,
Radcliffe i Smith, a jeden nawet
z zak�adu poprawczego dla kobiet
w Alderson, w Zachodniej
Wirginii. Najbardziej jednak
zaintrygowa� Abla list od osoby,
kt�ra wida� nigdy nie s�ysza�a o
baronie z Chicago.
`rp
"Stara Plebania
Szynki Wielkie
Hrabstwo Hertfordshire
12 wrze�nia 1938 roku
`rp
Szanowny Panie!
W odpowiedzi na Pa�ski anons w
rubryce og�osze� prywatnych na
pierwszej stronie dzisiejszego
dziennika "The Times" zg�aszam
swoj� kandydatur� na posad�
guwernantki Pa�skiej c�rki.
Mam trzydzie�ci dwa lata,
urodzi�am si� jako sz�sta z
kolei c�rka wielebnego L. H.
Tredgolda. Jestem star� pann� i
mieszkam w parafii Szynki
Wielkie w hrabstwie
Hertfordshire. Obecnie ucz� w
miejscowym gimnazjum i pomagam
ojcu w jego pracy
duszpasterskiej.
Uko�czy�am pensj� �e�sk� w
Cheltenham, gdzie uczy�am si�
�aciny, greki, francuskiego i
angielskiego, a nast�pnie
wst�pi�am do kolegium Newnhama w
Cambridge, gdzie otrzyma�am
stypendium. Na uniwersytecie
przyst�pi�am do egzaminu
ko�cowego z j�zyk�w nowo�ytnych
i wszystkie przedmioty zda�am z
najwy�szym wyr�nieniem. Nie
otrzyma�am dyplomu, gdy� statut
uniwersytetu nie pozwala wr�cza�
go kobietom.
Jestem gotowa w ka�dym
terminie stawi� si� na rozmow� i
z rado�ci� podejm� si� pracy w
Nowym �wiecie.
`rp
Pozostaj� z szacunkiem,
Pa�ska uni�ona
W. Tredgold"
`rp
Ablowi trudno by�o uwierzy�,
�e istnieje co� takiego jak
pensja �e�ska w Cheltenham czy
miejscowo�� Szynki Wielkie, a
ju� szczeg�lne jego podejrzenia
wzbudzi�o stwierdzenie o
uzyskaniu najwy�szego
wyr�nienia bez �adnego dyplomu.
Poprosi� sekretark�, �eby
zam�wi�a rozmow� z Waszyngtonem.
Kiedy wreszcie po��czono go z
osob�, o kt�r� mu chodzi�o,
odczyta� jej ca�y list.
Osoba z Waszyngtonu
potwierdzi�a, �e ka�da z
informacji zawartych w li�cie
mo�e by� prawdziwa i �e nie ma
powodu, aby pow�tpiewa� w jego
wiarygodno��.
- Ale czy na pewno istnieje
co� takiego jak pensja �e�ska w
Cheltenham? - dopytywa� si�
Abel.
- Ale� tak, panie Rosnovski.
Sama si� tam kszta�ci�am -
odpar�a sekretarka ambasadora
brytyjskiego.
Wieczorem Abel ponownie
odczyta� list na g�os, tym razem
Zofii.
- I co my�lisz? - zapyta�,
chocia� ju� podj�� decyzj�.
- Nie podoba mi si� - odpar�a
Zofia, nie podnosz�c oczu znad
magazynu, kt�ry przegl�da�a. -
Je�li ju� musimy kogo� mie� do
Florentyny, to dlaczego nie
Amerykank�?
- Pomy�l, ile po�ytku odniesie
Florentyna, je�li b�dzie j�
uczy�a angielska guwernantka. -
Abel zawiesi� g�os. - I tobie
te� si� przyda jej towarzystwo.
Tym razem Zofia oderwa�a wzrok
od czasopisma. - Czy�by? -
spyta�a. - Czy s�dzisz, �e uda
jej si� i mnie wyedukowa�?
Abel nie odpowiedzia�.
Nazajutrz rano wys�a� telegram
do Szynek Wielkich, oferuj�c
pannie Tredgold posad�
guwernantki.
Trzy tygodnie p�niej, kiedy
pojecha� po ni� na stacj� przy
La Salle Treed, natychmiast,
ledwie j� ujrza�, wiedzia�, �e
podj�� s�uszn� decyzj�. Osoba,
kt�ra samotnie sta�a na peronie
z trzema walizkami r�nych
rozmiar�w i fason�w, nie mog�a
by� nikim innym, tylko pann�
Tredgold; wysoka, chuda i troch�
wynios�a, z kokiem na czubku
g�owy, dzi�ki kt�remu o pe�ne
dwa cale g�rowa�a nad swoim
przysz�ym pracodawc�.
Zofia przyj�a pann� Tredgold
niczym intruza, kt�ry zamierza
podkopa� jej matczyn� w�adz�.
Kiedy prowadzi�a j� do pokoju
c�rki, nigdzie nie by�o �lad�w
Florentyny. Spod ��eczka
wyjrza�o dwoje oczu o
podejrzliwym spojrzeniu. Panna
Tredgold pierwsza dostrzeg�a
dziewczynk� i przykl�k�a.
- Obawiam si�, �e nie b�d�
mog�a wiele ci pom�c, je�li tam
zostaniesz, dziecko. Jestem o
wiele za du�a, �eby mieszka� pod
��kiem.
Florentyna roze�mia�a si� i
wyczo�ga�a si� spod ��ka.
- Jaki �mieszny masz g�os -
powiedzia�a. - Sk�d ty jeste�?
- Z Anglii - odpar�a panna
Tredgold i usiad�a ko�o
Florentyny.
- Gdzie to jest?
- O tydzie� podr�y st�d.
- Tak, ale jak daleko?
- To zale�y, czym si� jedzie
przez ten tydzie�. Jakimi
�rodkami lokomocji mog�am
podr�owa�, �eby pokona� tak
du�� odleg�o��? Czy potrafi�aby�
wymieni� trzy?
Florentyna skupi�a si�. - Z
domu pojecha�abym rowerem, a
kiedy bym dotar�a na koniec
Ameryki, wsiad�abym na...
�adna z nich nie zauwa�y�a,
kiedy Zofia wysz�a z pokoju.
Ju� po kilku dniach panna
Tredgold sta�a si� dla
Florentyny siostr� i bratem,
kt�rych nigdy nie mia�a mie�.
Florentyna potrafi�a siedzie�
ca�ymi godzinami i przys�uchiwa�
si� temu, co m�wi�a jej nowa
towarzyszka, Abel za� z dum�
przygl�da� si�, jak ta stara
panna - nigdy nie potrafi� sobie
wyobrazi�, �e ma tylko
trzydzie�ci dwa lata, tak jak on
- uczy jego c�rk� tylu
przedmiot�w, kt�re on sam
ch�tnie lepiej by pozna�.
Pewnego ranka Abel spyta�
George.a, czy potrafi wymieni�
sze�� �on Henryka VIII, bo je�li
nie, to nale�a�oby sprowadzi�
dwie nast�pne guwernantki po
pensji �e�skiej w Cheltenham,
p�ki Florentyna nie zakasuje ich
swoj� wiedz�. Zofia nie
interesowa�a si� Henrykiem VIII
ani jego �onami i nadal uwa�a�a,
�e Florentyna powinna by�
wychowywana wed�ug prostych,
polskich tradycji. Dawno ju�
jednak zrezygnowa�a z pr�b
przekonania Abla. Tak
organizowa�a sobie �ycie, aby
przez wi�kszo�� dnia nie widywa�
guwernantki.
Je�li chodzi o organizacj�
dnia narzucon� przez pann�
Tredgold, to stanowi�a ona
po��czenie dyscypliny grenadiera
gwardii z metodami Marii
Montessori. Florentyna co dzie�
wstawa�a o si�dmej rano i,
siedz�c prosto, tak �e plecami
nie dotyka�a oparcia krzes�a,
wys�uchiwa�a podczas �niadania
nauk o zachowaniu przy stole i o
prawid�owej postawie. Mi�dzy
si�dm� trzydzie�ci a si�dm�
czterdzie�ci pi�� panna Tredgold
wybiera�a dwie lub trzy
wiadomo�ci z chicagowskiej
"Tribune", czyta�a je i omawia�a
z Florentyn�, a po godzinie
odpytywa�a j� na ten temat.
Florentyn� od razu wielce
zainteresowa�o, co robi
prezydent, mo�e dlatego, �e
nosi� imi� jej misia. Panna
Tredgold po�wi�ci�a du�o swojego
wolnego czasu na szczeg�owe
zapoznanie si� z dziwacznym
ameryka�skim systemem
politycznym, �eby przypadkiem
�adne z pyta� jej podopiecznej
nie zosta�o bez odpowiedzi.
Mi�dzy dziewi�t� a dwunast�
Florentyna i F. D. R. przebywali
w przedszkolu, gdzie w gronie
r�wie�nik�w oddawali si�
zaj�ciom stosownym dla ich
wieku. Kiedy panna Tredgold
przychodzi�a po Florentyn�, bez
trudu mog�a pozna�, czy
dziewczynka mia�a tego dnia do
czynienia z glin�, klejem i
no�yczkami, czy te� z farbami do
malowania r�cznego. Za ka�dym
razem guwernantka prowadzi�a
dziecko prosto do domu, wsadza�a
do wanny i przebiera�a, z�ymaj�c
si� i od czasu do czasu co�
burcz�c pod nosem.
Po po�udniu panna Tredgold z
Florentyn� wyrusza�y zazwyczaj
na wypraw�, szczeg�owo
zaplanowan� rano przez
guwernantk� w tajemnicy przed
dziewczynk� - cho� ta i tak
zawsze pr�bowa�a si� dowiedzie�,
co takiego obmy�li�a opiekunka.
- Co dzisiaj b�dziemy robi�y?
- lub - dok�d p�jdziemy? -
dopytywa�a si� Florentyna.
- Cierpliwo�ci, dziecko.
- A czy p�jdziemy tam, gdyby
pada�o?
- To si� oka�e. Ale nawet
gdyby�my nie mog�y, b�d�
spokojna, bo ja zawsze mam w
pogotowiu rezerwowy plan.
- Co takiego deserowy plan?
- Rezerwowy, dziecko. Co�, co
musisz mie� w zanadrzu, kiedy
wszystko inne zaw