1075

Szczegóły
Tytuł 1075
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

1075 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 1075 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

1075 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Jeffrey Archer C�rka marnotrawna Tom Ca�o�� w tomach Zak�ad Nagra� i Wydawnictw Zwi�zku Niewidomych Warszawa 1996 `pa Prze�o�yli: Danuta S�kalska i Wies�aw Mleczko T�oczono pismem punktowym dla niewidomych w Drukarni Zak�adu Nagra� i Wydawnictw Zwi�zku Niewidomych, Warszawa, ul. Konwiktorska 9 Przedruk z Wydawnictwa "Czytelnik", Warszawa 1994 Pisa�a K. Pabian Korekty dokona�y K. Markiewicz i U. Maksimowicz `st Kolejna powie�� angielskiego pisarza lorda Jeffreya Archera. Tym razem �ledzimy barwne losy c�rki barona Rosnovskiego, znanego ju� czytelnikom z poczytnej sagi rodzinnej "Kane i Abel". Florentyna, kobieta pi�kna i ambitna, robi b�yskawiczn� karier� polityczn�, aby na koniec spr�bowa� si�gn�� po najwy�szy urz�d w pa�stwie... Od autora W czasie, kiedy pisa�em t� ksi��k�, historia, kt�r� opowiada�em, by�a histori� mo�liwej przysz�o�ci. Dzi�, kiedy ta ksi��ka ukazuje si� w j�zyku polskim, wiemy ju�, �e ta przysz�o�� u�o�y�a si� inaczej. Niemniej to, co opowiedzia�em, mog�o si� zdarzy�. `rp J.$a. `rp `pa `rp Peterowi, Joy, Alison, Clare i Simonowi `rp Prolog - Prezydentem Stan�w Zjednoczonych - odpar�a. - M�g�bym znale�� kilka przyjemniejszych sposob�w przeputania maj�tku - rzek� jej ojciec, zdejmuj�c p�okr�g�e szk�a, kt�re tkwi�y mu na czubku nosa, i spozieraj�c na c�rk� sponad gazety. - Nie str�j sobie �art�w, tatusiu. Prezydent Roosevelt dowi�d� nam, �e nie ma szczytniejszego powo�ania nad s�u�b� publiczn�. - Jedyne, czego dowi�d� Roosevelt... - zacz�� ojciec, lecz urwa� i na nowo zag��bi� si� w gazecie, uzna� bowiem, �e c�rka potraktuje t� uwag� jako niepowa�n�. - Dobrze wiem, �e bez twojej pomocy nie mog�abym si� na co� takiego porywa� - ci�gn�a c�rka, jakby czyta�a w my�lach ojca. - Nie do��, �e nie jestem m�czyzn�, to jeszcze Polk� z pochodzenia. Gazeta zas�aniaj�ca ojca raptownie opad�a. - Nigdy nie wyra�aj si� uszczypliwie o Polakach - powiedzia�. - Historia dowiod�a, �e jeste�my lud�mi honoru i nigdy nie cofamy raz danego s�owa. M�j ojciec by� baronem... - Tak, wiem, �e dziadek by� baronem, ale nie ma go ju� na tym �wiecie i nie mo�e mi pom�c zosta� prezydentem. - Wielka szkoda, �e nie �yje - westchn�� ojciec - bo niew�tpliwie by�by wspania�ym przyw�dc� naszego narodu. - A jego wnuczka by nie mog�a? - Nie widz� przeszk�d - powiedzia�, spogl�daj�c w stalowoszare oczy jedynaczki. - No wi�c, tatusiu, czy mi pomo�esz? Bez twojego finansowego wsparcia nie mog� liczy� na sukces. Ojciec zwleka� z odpowiedzi�. Wpierw osadzi� z powrotem okulary na koniuszku nosa, potem niespiesznie z�o�y� gazet� i dopiero w�wczas si� odezwa�. - Zawrzemy uk�ad, kochanie. W ko�cu, do tego si� sprowadza polityka. Je�li rezultaty prawybor�w w New Hampshire oka�� si� zadowalaj�ce, w pe�ni ci� popr�. Je�li nie, wybijesz sobie ten pomys� z g�owy. - Co rozumiesz przez zadowalaj�ce? - pad�o natychmiast pytanie. M�czyzna zn�w zwleka� chwil� z odpowiedzi�, wa��c s�owa. - Je�li zwyci�ysz w prawyborach albo zdob�dziesz ponad trzydzie�ci procent g�os�w, b�d� murem sta� przy tobie, cho�bym nawet mia� sprzeda� ostatni� koszul�. Dziewczynka nareszcie odetchn�a z ulg�. - Dzi�kuj�, tatusiu. O wi�cej nie mog�abym prosi�. - O nie, na pewno nie - rzek�. - Czy teraz mog� z powrotem zaj�� si� zagadkow� kwesti�, dlaczego Nied�wiadki przegra�y si�dmy mecz turnieju z Tygrysami? - Po prostu byli s�absi, o czym �wiadczy wynik dziewi�� do trzech. - Moja panno, mo�e ci si� zdaje, �e wiesz to i owo o polityce, ale zapewniam ci�, �e o baseballu nie masz zielonego poj�cia - powiedzia� m�czyzna. W tej chwili jego �ona wesz�a do pokoju. Obr�ci� ku niej swoj� kr�p� posta�. - Nasza c�rka chce si� ubiega� o urz�d prezydenta Stan�w Zjednoczonych. Co ty na to? Dziewczynka spojrza�a na ni� pytaj�co, ciekawa jej reakcji. - Zaraz ci powiem, co ja na to - oznajmi�a matka. - Ot� my�l�, �e dawno ju� powinna le�e� w ��ku i �e to z twojej winy przesiaduje tu do p�na. - Chyba masz racj� - rzek� m��. - Zmiataj do ��ka, male�ka. Dziewczynka podesz�a do ojca, poca�owa�a go w policzek i szepn�a: - Dzi�kuj�, tatusiu. Oczy m�czyzny pow�drowa�y za jedenastoletni� c�reczk� wychodz�c� z pokoju i zarejestrowa�y, jak mocno zacisn�a pi�stk�; robi�a to zawsze, kiedy by�a z�a albo przy czym� si� upar�a. Tym razem podejrzewa� j� o jedno i drugie, ale wiedzia� te�, �e nie ma sensu t�umaczy� �onie, i� ich jedynaczka jest niezwyk�ym dzieckiem. Ju� dawno temu zaniecha� pr�b anga�owania �ony w swoje w�asne ambicje i cieszy� si� przynajmniej z tego, �e nie potrafi�aby zniweczy� marze� ich dziecka. Zag��bi� si� na powr�t w chicagowskiej "Tribune" i jednak musia� przyzna�, �e c�rka nie myli�a si� co do Nied�wiadk�w. Przez dwadzie�cia dwa lata Florentyna Rosnovski nigdy nie wr�ci�a do tej rozmowy, gdy za� to uczyni�a, nie w�tpi�a, �e ojciec dotrzyma umowy. W ko�cu Polacy to ludzie honoru, kt�rzy nigdy nie �ami� danego s�owa. Przesz�o�� 1934_#1968 1 To nie by�y �atwe narodziny, ale przecie� Ablowi i Zofii Rosnovskim nic nie przychodzi�o �atwo i ka�de z nich na sw�j spos�b nauczy�o si� ze stoicyzmem przyjmowa� sw�j los. Abel pragn�� syna, dziedzica, kt�ry w przysz�o�ci obejmie Grup� Hoteli Baron. Do czasu, kiedy ch�opak doro�nie, Abel z pewno�ci� b�dzie r�wnie s�awny, jak taki Ritz czy Satatler, a jego grupa hotelowa stanie si� najwi�ksz� na �wiecie. Abel przemierza� tam i z powrotem korytarz nieokre�lonego koloru w szpitalu �w. �ukasza, nas�uchuj�c, kiedy si� rozlegnie pierwszy krzyk dziecka, i z ka�d� godzin� oczekiwania utyka� coraz mocniej, cho� zwykle jego kalectwo by�o niemal niewidoczne. Czasem obraca� na r�ku srebrn� bransolet� i spogl�da� na kunsztownie wyryte na niej nazwisko. Zawr�ci� i znowu ruszy� przed siebie, gdy dostrzeg� id�cego w jego stron� doktora Dodka. - Gratuluj� panu! - zawo�a� doktor. - Dzi�kuj� - odpar� Abel pe�en radosnego oczekiwania. - Ma pan �liczn� c�reczk� - powiedzia� staj�c przed nim doktor. - Ciesz� si� - rzek� znacznie ju� ciszej Abel, staraj�c si� ukry� rozczarowanie. Poszed� za po�o�nikiem do ma�ej salki na ko�cu korytarza. Przez szyb� zobaczy� ca�y rz�d pomarszczonych twarzyczek. Doktor pokaza� ojcu jego pierworodn�. Inaczej ni� u pozosta�ych niemowl�t, jej male�ka r�czka zwini�ta by�a w mocno zaci�ni�t� pi�stk�. Abel kiedy� czyta�, �e dzieci nie robi� tego przed uko�czeniem trzeciego tygodnia �ycia. U�miechn�� si� z dum�. Matka z c�reczk� przebywa�y w szpitalu �w. �ukasza jeszcze przez sze�� dni i Abel odwiedza� je ka�dego przedpo�udnia, kiedy w hotelu rozniesiono ju� wszystkim go�ciom �niadania, i ka�dego popo�udnia, kiedy wszyscy ju� byli po lunchu. Ko�o metalowego ��ka Zofii sta�y kwiaty i pi�trzy�y si� stosy telegram�w oraz wchodz�cych w�a�nie w mod� kart okoliczno�ciowych - pokrzepiaj�ce �wiadectwo, �e inni r�wnie� raduj� si� narodzinami dziecka. Si�dmego dnia matka z c�reczk�, kt�rej jeszcze nie nadano imienia - Abel przygotowa� sobie sze�� m�skich imion do wyboru - wr�ci�a do domu. W dwa tygodnie po przyj�ciu na �wiat dziewczynki ochrzczono j� imieniem Florentyna, po siostrze Abla. Niemowl� umieszczono w �wie�o odnowionym pokoju dziecinnym na ostatnim pi�trze i odt�d Abel sp�dza� tam ca�e godziny po prostu patrz�c na swoj� c�reczk�, przygl�daj�c si�, jak �pi i jak si� budzi, �wiadom, �e musi jeszcze wi�cej pracowa�, aby zapewni� dziecku bezpieczn� przysz�o��. Gor�co pragn��, �eby jego c�rka mia�a lepszy �yciowy start ni� on sam. Nie dla niej brud i n�dza jego w�asnego dzieci�stwa ani upokorzenia, jakie prze�y� l�duj�c na Wschodnim Wybrze�u Ameryki jako imigrant bez grosza przy duszy, nie licz�c paru bezwarto�ciowych rubli wszytych w r�kaw jedynej marynarki. Zapewni Florentynie staranne wykszta�cenie, jakiego on nie otrzyma�, cho�, prawd� m�wi�c, nie mia� specjalnie na co narzeka�. Rz�dy nad Ameryk� sprawowa� Franklin Delano Roosevelt, i wygl�da�o na to, �e ma�a grupa hoteli Abla przetrwa kryzys. Ameryka okaza�a �askawo�� temu imigrantowi. Ilekro� przesiadywa� w pokoju dziecinnym sam na sam z c�reczk�, wraca� my�lami do swojej przesz�o�ci i snu� marzenia o przysz�o�ci dziecka. Po przybyciu do Stan�w Zjednoczonych znalaz� prac� w ma�ej masarni w nowojorskiej Lower East Side; tkwi� tam dwa d�ugie lata, zanim trafi�o mu si� zaj�cie w hotelu Plaza, gdzie zwolni�o si� miejsce m�odszego kelnera. Sammy, stary maitre d.hotel, od pocz�tku nim pomiata�, traktuj�c go niczym najni�sz� form� bytu. Po czterech latach nawet handlarza niewolnik�w wprawi�aby w podziw taka har�wka i nies�ychana mnogo�� nadgodzin, jakie przepracowa�a owa nico��, �eby si� dochrapa� godno�ci zast�pcy g��wnego kelnera w Sali D�bowej. Podczas tych lat Abel pi�� razy w tygodniu �l�cza� po po�udniu nad ksi��kami na Uniwersytecie Columbia, a gdy tylko sko�czy� sprz�ta� po kolacji, czyta� do p�na w noc. Jego rywale zachodzili w g�ow�, kiedy sypia. Abel nie bardzo wiedzia�, jak �wie�o uzyskany dyplom uniwersytecki mo�e mu pom�c w karierze, skoro nadal kelnerowa� w Sali D�bowej hotelu Plaza. Odpowiedzi na to pytanie udzieli� pewien dobrze od�ywiony Teksa�czyk nazwiskiem Davis Leroy, kt�ry przez ca�y tydzie� pilnie obserwowa�, jak Abel obs�uguje go�ci, po czym powierzy� mu stanowisko zast�pcy dyrektora i piecz� nad restauracjami w najlepszym ze swoich jedenastu hoteli - Richmond Continental w Chicago. Abel ockn�� si� z zadumy, gdy� Florentyna, kt�ra si� obr�ci�a, zacz�a uderza� r�czk� w pr�ty ��eczka. Wyci�gn�� palec, kt�ry dziecko schwyci�o niczym ton�cy lin� ratunkow� i zacz�o gry�� bezz�bnymi usteczkami. Po przybyciu do Chicago Abel stwierdzi�, �e Richmond Continental jest podupad�ym hotelem. Pr�dko odkry� przyczyn�. Dyrektor Desmonnd Pacey fa�szowa� rachunki i wygl�da�o na to, �e robi� to od trzydziestu lat. Nowy zast�pca dyrektora przez sze�� miesi�cy gromadzi� konieczne dowody, a nast�pnie przedstawi� je swemu chlebodawcy. Gdy Davis Leroy dowiedzia� si�, co si� wyprawia�o za jego plecami, z miejsca usun�� Paceya, mianuj�c na jego miejsce nowego protegowanego. Dla Abla by� to bodziec do jeszcze bardziej wyt�onej pracy, przy czym nabra� takiej pewno�ci, �e wyprowadzi grup� hoteli na czyste wody, �e kiedy podstarza�a siostra Leroya wystawi�a na sprzeda� dwadzie�cia pi�� procent udzia��w Grupy, Abel wyda� na nie wszystko, co mia�. Zaanga�owanie m�odego dyrektora w sprawy firmy tak uj�o Davisa Leroya, �e powierzy� mu kierowanie ca�� grup�. Od tej pory zostali wsp�lnikami i zawodowa wi� przerodzi�a si� w przyja��. Abel najlepiej umia� oceni�, jak trudno musia�o przyj�� Teksa�czykowi uznanie Polaka za r�wnego sobie. Pierwszy raz, odk�d si� znalaz� w Ameryce, Abel czu� si� bezpiecznie - p�ki nie odkry�, �e Teksa�czycy to nacja r�wnie wysoko ceni�ca honor jak Polacy. Abel wci�� jeszcze nie m�g� pogodzi� si� z tym, co si� sta�o. Gdyby tylko Davis mu si� zwierzy�, gdyby mu powiedzia�, jak rozpaczliwa jest sytuacja finansowa Grupy - w ko�cu kto w czasie Wielkiego Kryzysu nie mia� k�opot�w? - mo�e by co� razem na to poradzili. Davis Leroy, kt�ry mia� w�wczas sze��dziesi�t dwa lata, zosta� powiadomiony przez bank, �e warto�� hoteli nie stanowi ju� dostatecznego pokrycia dla jego zad�u�enia i �e pensje w nast�pnym miesi�cu bank wyp�aci dopiero w�wczas, gdy otrzyma dodatkowe zabezpieczenie. Po przeczytaniu owego ultimatum Davis Leroy zjad� kolacj� sam na sam ze swoj� c�rk�, po czym z dwoma butelkami whisky uda� si� do Apartamentu Prezydenckiego na jedenastym pi�trze. Nast�pnie otworzy� okno i wyskoczy�. Abel nigdy nie zapomni, jak sta� na rogu Michigan Avenue o czwartej nad ranem, wezwany, by zidentyfikowa� cia�o, kt�re m�g� rozpozna� tylko dzi�ki marynarce, jak� przyjaciel mia� na sobie poprzedniego wieczoru. Oficer prowadz�cy dochodzenie napomkn��, �e to ju� si�dme samob�jstwo w Chicago tego dnia. Ale to nie przynios�o ulgi Ablowi. Policjant przecie� nie m�g� wiedzie�, ile dla Abla zrobi� Davis Leroy i jak bardzo Abel chcia� mu si� w przysz�o�ci odwdzi�czy� za jego przyja��. W pospiesznie sporz�dzonym testamencie Davis zapisa� pozosta�e siedemdziesi�t pi�� procent udzia��w Grupy Richmond m�odemu dyrektorowi, a w li�cie do Abla zaznaczy�, �e wprawdzie udzia�y te s� bezwarto�ciowe, jednak�e, gdy Abel b�dzie w�a�cicielem Grupy, negocjacje z bankiem mog� si� okaza� �atwiejsze. Florentyna otworzy�a oczy i zacz�a rozpaczliwie p�aka�. Abel troskliwie j� podni�s�, ale tego zaraz po�a�owa�, czuj�c na r�ku lepk� wilgo�. Szybko zmieni� pieluszk�; nim wzi�� now�, starannie osuszy� dziecko, a potem pilnie zwa�a�, �eby wielkie agrafki nigdzie nie dotyka�y cia�ka. Ka�da niania pochwali�aby tak� zr�czno��. Florentyna zamkn�a oczy i zasn�a ojcu na r�ku. - Niewdzi�czny brzd�c - mrukn�� tkliwie i poca�owa� policzek dziecka. Po pogrzebie Davisa Leroya Abel odwiedzi� bosto�ski bank Kane.a i Cabota, prowadz�cy sprawy finansowe Grupy Richmond, i pr�bowa� uprosi� jednego z dyrektor�w, �eby nie wystawiano tych jedenastu hoteli na sprzeda�. Usi�owa� go przekona�, �e je�li tylko bank udzieli mu poparcia finansowego i da mu troch� czasu, w�wczas doprowadzi hotele do stanu wyp�acalno�ci. G�adki, opanowany m�czyzna siedz�cy za kosztownym, dyrektorskim biurkiem, okaza� si� nieczu�y na wszelkie argumenty. - Musz� si� kierowa� wy��cznie interesem banku - wymawia� si�. Abel nigdy nie mia� zapomnie� upokorzenia, jakie prze�y�; chocia� zmusi� si� do czo�obitno�ci wobec cz�owieka, kt�ry by� jego r�wie�nikiem, i tak wyszed� z pustymi r�kami. Ten bubek musia� mie� dusz� automatu kasowego, je�li nie rozumia�, ilu ludzi dotknie jego decyzja. Abel poprzysi�g� sobie, ju� setny raz, �e pewnego dnia porachuje si� z tym pysza�kowatym lalusiem Williamem Kane.em. Abel wraca� tego wieczoru do Chicago, przekonany, �e nic gorszego nie mo�e go ju� w �yciu spotka�. Tymczasem na miejscu zasta� dymi�ce zgliszcza hotelu Continental oraz policj�, podejrzewaj�c� go o podpalenie. Rzeczywi�cie by�o to podpalenie, akt zemsty Desmonda Paceya. Po aresztowaniu szybko przyzna� si� do winy, gdy� jedynym jego pragnieniem by� upadek Abla. Pacey odni�s�by triumf, gdyby nie to, �e Ablowi pospieszy�o z odsiecz� towarzystwo ubezpieczeniowe. W sam� por�, bowiem Abel zacz�� ju� si� zastanawia�, czy nie lepiej by mu si� wiod�o w rosyjskim obozie, z kt�rego zbieg� przed przyjazdem do Ameryki. Potem jednak karta si� odwr�ci�a, gdy anonimowy protektor, zdaniem Abla David Maxton, w�a�ciciel hotelu Stevens, kupi� Grup� Richmond i zaproponowa� Ablowi zachowanie stanowiska dyrektora, a tak�e da� mu szans� udowodnienia, i� hotele pod jego r�k� stan� si� dochodowe. Teraz Abel zacz�� wspomina�, jak po raz drugi spotka� Zosi�, nadzwyczaj pewn� siebie dziewczyn�, kt�r� pozna� na statku p�yn�cym do Ameryki. Jakim� wtedy czu� si� przy niej ��todziobem, jaki� by� nie�mia�y i jak role si� odwr�ci�y, kiedy zetkn�� si� z ni� ponownie i odkry�, �e jest kelnerk� u Stevensa. Od tej pory min�o dwa lata i wprawdzie Grupa Hoteli Baron, jak j� niedawno nazwa�, nie przynios�a zysk�w w 1933 roku, lecz straty wynios�y tylko dwadzie�cia trzy tysi�ce dolar�w, g��wnie dzi�ki uroczystym obchodom stulecia Chicago, z kt�rej to okazji ponad milion turyst�w odwiedzi�o miasto i obejrza�o Wystaw� �wiatow�. Kiedy Paceya uznano winnym podpalenia, Abel musia� jeszcze tylko poczeka� na wyp�at� odszkodowania, aby przyst�pi� do budowy nowego hotelu w Chicago. Wolny czas wykorzysta� na objazd pozosta�ych dziesi�ciu hoteli, zwalniaj�c personel objawiaj�cy podobne sk�onno�ci do Paceya, i dobieraj�c nowych pracownik�w spo�r�d bezrobotnych, kt�rych ca�e rzesze zalewa�y Ameryk�. Zofia krzywym okiem patrzy�a na ci�g�e rozjazdy Abla, podr�uj�cego z Charleston do Mobile, z Houston do Memphis, �eby dogl�da� hoteli na po�udniu. Abel jednak zdawa� sobie spraw�, �e mimo przywi�zania do c�reczki nie mo�e przesiadywa� w domu, je�li ma dochowa� umowy, jak� zawar� ze swoim anonimowym protektorem. Dano mu dziesi�� lat na sp�acenie po�yczki bankowej; je�li mu si� uda, w�wczas, zgodnie z jednym z paragraf�w umowy, b�dzie m�g� naby� pozosta�e sze��dziesi�t procent udzia��w za dalsze trzy miliony dolar�w. Zofia co wiecz�r dzi�kowa�a Bogu za to, co ju� mieli, i prosi�a Abla, �eby si� tak nie zabija�, ale nic go nie mog�o powstrzyma� przed d��eniem do realizacji jego celu. - Kolacja gotowa! - krzykn�a Zofia na ca�y g�os. Abel uda�, �e nie s�yszy, i nadal wpatrywa� si� w �pi�c� c�reczk�. - Nie s�ysza�e�? Kolacja na stole. - Co? Nie, kochanie. Przepraszam, ju� id�. - Abel niech�tnie wsta�, aby do��czy� do �ony. Czerwona puchowa ko�derka Florentyny le�a�a na pod�odze. Abel podni�s� j� i starannie u�o�y� na kocyku, kt�ry okrywa� c�reczk�. Pragn��, aby nigdy nie zazna�a ch�odu. U�miechn�a si� przez sen. Mo�e pierwszy raz co� si� jej �ni? - pomy�la� i zgasi� �wiat�o. 2 Dzie� chrztu Florentyny wszystkim go�ciom mia� g��boko zapa�� w pami�� - z wyj�tkiem g��wnej bohaterki, kt�ra przespa�a ca�y obrz�d. Z katedry Imienia Bo�ego nad North Wabash wszyscy udali si� do hotelu Stevens. Abel wynaj�� tam sal� i zaprosi� ponad setk� go�ci na uroczyste przyj�cie. W kumy poproszono najbli�szego przyjaciela i rodaka Abla, George.a Novaka, kt�ry zajmowa� nad Ablem g�rn� koj� na statku p�yn�cym z Europy, oraz Janin�, jedn� z kuzynek Zosi. Go�cie zajadali si�, a� im si� uszy trz�s�y, tradycyjnymi dziesi�cioma potrawami z pierogami i bigosem w��cznie, Abel za� biesiadowa� u szczytu sto�u i przyjmowa� w imieniu c�rki prezenty: srebrn� grzechotk�, obligacje pa�stwowe, egzemplarz "Przyg�d Huckleberry" Finna. I, najwspanialszy ze wszystkich, pi�kny, stylowy pier�cionek ze szmaragdem od anonimowego protektora Abla. Mia� cich� nadziej�, �e ofiarowanie owego klejnotu da�o temu cz�owiekowi tyle rado�ci, ile p�niej jego przyj�cie sprawi Florentynie. Sam Abel sprezentowa� c�rce z okazji chrztu ogromnego, br�zowego misia * z czerwonymi �lepkami. `pp Teddy Bear - nazwa misia pluszowego pochodz�ca od prezydenta Theodore.a Roosevelta, kt�ry oszcz�dzi� na polowaniu nied�wiadka. Ma�y pluszowy mi� by� maskotk� w kampanii prezydenckiej w 1904 r. (przyp. t�um.). `pp - Ca�kiem podobny do Franklina Delano Roosevelta - oznajmi� George, podnosz�c w g�r� nied�wiadka i pokazuj�c go wszystkim. - Jego te� ochrzcimy - F. D. R. Abel wzni�s� kieliszek. - Pa�skie zdrowie, panie prezydencie - powiedzia�. I tak mi� otrzyma� imi�, kt�re przylgn�o do niego na dobre. Przyj�cie zako�czy�o si� oko�o trzeciej nad ranem i Abel musia� zarekwirowa� hotelowy w�zek do przewo�enia bielizny, �eby przetransportowa� wszystkie prezenty do domu. Pchaj�c w�zek pod��y� North Michigan Avenue, a George macha� mu na po�egnanie. Rozpami�tuj�c ka�d� chwil� nadzwyczaj udanego wieczoru, szcz�liwy ojciec zacz�� sobie pogwizdywa�. Dopiero kiedy F. D. R. trzeci raz spad� z w�zka, zda� sobie spraw�, jak kr�ty by� jego szlak. Podni�s� nied�wiadka, wepchn�� go mi�dzy inne prezenty i postanowi� i�� prosto, gdy kto� dotkn�� jego ramienia. Abel a� podskoczy�, got�w do upad�ego broni� dobytku Florentyny. Nad sob� ujrza� twarz m�odego policjanta. - Mo�e mi pan wyt�umaczy, co pan tu robi na Michigan Avenue o trzeciej nad ranem z w�zkiem z hotelu Stevens? - Ch�tnie, panie posterunkowy - odpar� Abel. - Co tu pan ma w tych pude�kach? - Dok�adnie nie pami�tam. Wiem tylko, �e wioz� Franklina Delano Roosevelta. Policjant z miejsca aresztowa� Abla pod zarzutem kradzie�y. Podczas gdy ma�a istotka, tak hojnie obdarowana, s�odko spa�a pod swoj� puchow� ko�derk� w dziecinnym pokoju na najwy�szym pi�trze domu przy Rigg Street, jej ojciec sp�dza� bezsenn� noc na sfatygowanym materacu z ko�skiego w�osia w celi lokalnego aresztu. George z samego rana przyby� do s�du, aby potwierdzi� zeznanie Abla. Na drugi dzie� Abel naby� czterodrzwiowego wi�niowego Buicka od Petera Sosnkowskiego, kt�ry prowadzi� handel u�ywanymi samochodami w polskiej dzielnicy. Abel niech�tnie teraz rusza� si� z Chicago, nie chc�c si� rozstawa� ze swoj� ukochan� Florentyn� cho�by na kilka dni, ba� si� bowiem, �e umknie mu jej pierwszy krok, pierwsze s�owo, cokolwiek, co uczyni pierwszy raz. Pilnowa� jej wychowania od samych urodzin, nie pozwalaj�c, �eby rozmawiano w domu po polsku; twardo postanowi�, �e c�rka b�dzie m�wi� po angielsku bez najl�ejszego cho�by polskiego akcentu, �eby nie odr�nia� si� od r�wie�nik�w. Z ut�sknieniem czeka� na pierwsze s�owo c�reczki, licz�c, �e b�dzie to "tata", Zofia za� ba�a si�, �e Florentyna odezwie si� po polsku i wtedy si� wyda, �e kiedy zostawa�y same, przemawia�a do niej w tym j�zyku. - Moja c�reczka jest Amerykank� - t�umaczy� Abel Zofii - i musi m�wi� po angielsku. Za du�o jest Polak�w, kt�rzy u�ywaj� tylko ojczystego j�zyka, a potem ich dzieci przez ca�e �ycie tkwi� w p�nocno_zachodnich zau�kach Chicago, obrzucane epitetem "g�upi Polak" i wy�miewane przez ka�dego, na kogo si� natkn�. - Ale nie przez tych naszych rodak�w, kt�rzy czuj� si� jeszcze lojalni wobec polskiej monarchii - broni�a si� Zofia. - Jakiej polskiej monarchii? W kt�rym ty stuleciu �yjesz, Zosiu? - W dwudziestym - odpar�a podnosz�c g�os. - Razem z bohaterami komiks�w, prawda? - Dziwne pogl�dy, jak na kogo�, kto marzy, �e pojedzie kiedy� do Warszawy jako pierwszy Polak_ambasador. - M�wi�em ci, �eby� nigdy o tym nie wspomina�a. Nigdy. Zofia, kt�ra z angielskim by�a nadal na bakier, nic nie odpowiedzia�a, ale p�niej �ali�a si� kuzynostwu, a kiedy Abla nie by�o w domu, dalej m�wi�a po polsku. Nie trafia� do niej argument, kt�rym tak cz�sto pos�ugiwa� si� Abel, �e obroty General Motors przewy�szaj� bud�et Polski. Pod koniec 1935 roku Abel nabra� przekonania, �e Ameryka wzi�a zakr�t i �e Wielki Kryzys to sprawa przesz�o�ci, uzna� wi�c, �e nadszed� czas budowy nowego hotelu na miejscu dawnego Richmond Continental. Wybra� architekta i zacz�� sp�dza� wi�cej czasu w Wietrznym Mie�cie, nie za� w podr�y, postanowi� bowiem, �e jego hotel b�dzie najpi�kniejszy ze wszystkich na �rodkowym Zachodzie. Hotel Baron w Chicago zosta� uko�czony w maju 1936 roku, a otwarcia dokona� burmistrz miasta, demokrata Edward J. Kelly. Dwaj senatorzy z Illinois nadskakiwali Ablowi, �wiadomi jego rosn�cego znaczenia. - Ten hotel kosztowa� pana chyba z milion dolar�w - zauwa�y� J. Hamilton Lewis, starszy z senator�w. - Du�o si� pan nie pomyli� - odpar� Abel, z zachwytem spogl�daj�c na wy�o�one grubymi dywanami salony, wysokie, stiukowe sufity, wn�trza w pastelowych odcieniach zieleni. Akcent wie�cz�cy dzie�o stanowi�a ciemnozielona, wypuk�a litera "B", kt�ra zdobi�a wszystko od r�cznik�w w �azienkach po flag�, kt�ra trzepota�a u szczytu czterdziestojednopi�trowego budynku. - Ten hotel ju� nosi pi�tno sukcesu - powiedzia� J. Hamilton Lewis, zwracaj�c si� do dwu tysi�cy zgromadzonych go�ci - albowiem, drodzy przyjaciele, m�wi�c o "Baronie z Chicago", ludzie zawsze b�d� mieli na my�li cz�owieka, a nie hotel. - Abel promienia�, s�ysz�c narastaj�cy szmer uznania, i u�miechn�� si� do siebie. Jego w�asny doradca do spraw reklamy podyktowa� to zdanie autorowi mowy senatora jeszcze na pocz�tku tygodnia. Abel zaczyna� czu� si� swobodnie w towarzystwie grubych ryb ze �wiata biznesu i polityki. Natomiast Zofia nie umia�a si� przystosowa� do nowej sytuacji i nie�mia�o trzyma�a si� na uboczu, spijaj�c troch� za du�o szampana; wreszcie wymkn�a si� jeszcze przed kolacj� pod nie przekonuj�cym pretekstem, �e chce sprawdzi�, czy Florentyna �pi spokojnie. Abel odprowadzi� zar�owion� ma��onk� do obrotowych drzwi, kipi�c z irytacji. Zofia ani nie rozumia�a rozmachu Abla, ani nie dba�a o sukces na jego miar� i wola�a ignorowa� ten nowy �wiat, kt�ry go teraz otacza�. A� za dobrze wiedzia�a, jak wielk� przykro�� mu tym sprawia, i kiedy pomaga� jej wsi��� do taks�wki, rzuci�a: - Nie spiesz si� do domu. - Nie ma obawy - wracaj�c mrukn�� do obrotowych drzwi i tak mocno je pchn��, �e po jego wyj�ciu okr�ci�y si� jeszcze trzykrotnie. W hotelowym foyer czeka� na niego radny miejski Henry Osborne. - To z pewno�ci� jest szczytowy moment twego �ycia - zauwa�y�. - Szczytowy moment? Dopiero co przekroczy�em trzydziestk� - odrzek� Abel. W chwili, gdy obejmowa� wysokiego, przystojnego polityka, kt�remu nie najlepiej patrzy�o z oczu, b�ysn�o �wiat�o flesza. Abel u�miechn�� si� do fotografa, ucieszony, �e traktuj� go jak osobisto��, i na tyle g�o�no, �eby us�yszeli go ciekawscy, powiedzia�: - Zamierzam budowa� hotele Baron na ca�ym �wiecie. Chc� by� dla Ameryki tym, kim by� dla Europy C~esar Ritz. Trzymaj si� mnie, Henry, a nie po�a�ujesz. - Radny miejski wraz z Ablem pow�drowali do sali restauracyjnej i kiedy nikt ju� ich nie m�g� us�ysze�, Abel doda�: - Je�eli masz czas, Henry, zjedz ze mn� jutro lunch. Chc� o czym� z tob� pogada�. - Z przyjemno�ci�, Ablu. Taki szaraczek jak radny miejski zawsze b�dzie do us�ug chicagowskiego Barona. Obaj wybuchn�li gromkim �miechem, cho� �aden z nich nie s�dzi�, aby ta uwaga by�a specjalnie dowcipna. Abel zn�w, nie pierwszy ju� raz, wr�ci� do domu nad ranem. Zamiast do sypialni, poszed� do innego pokoju. Nie chcia� budzi� Zofii, a w ka�dym razie tak jej powiedzia� nast�pnego dnia przy �niadaniu. Kiedy Abel przyszed� do kuchni na �niadanie, Florentyna siedzia�a na dziecinnym krzese�ku, z zapa�em rozmazuj�c kaszk� na buzi i pr�buj�c gry�� wszystko, czego mog�a dosi�gn��, nawet je�li nie nadawa�o si� to do jedzenia. Poca�owa� j� w czo�o, gdy� jedynie tam nie zdo�a�a si� upa�ka�, i zasiad� przed talerzem pe�nym wafli z syropem klonowym. Kiedy sko�czy� je��, wsta� i oznajmi� Zofii, �e ma si� spotka� na lunchu z Henrym Osborne.em. - Nie lubi� tego cz�owieka - rzuci�a z niech�ci� Zofia. - Ja sam za nim nie przepadam - powiedzia� Abel. - Ale nie zapominaj, �e ma dobr� pozycj� w Ratuszu i mo�e nam odda� wiele przys�ug. - I wyrz�dzi� wiele z�ego. - Niech ci� o to g�owa nie boli. Ju� ja sobie poradz� z radnym Osborne.em - powiedzia� Abel, dotkn�wszy lekko policzka �ony i odwracaj�c si� do wyj�cia. - Prezydent - odezwa� si� g�os. Rodzice zwr�cili si� ku Florentynie, kt�ra pokazywa�a r�czk� na pod�og�, gdzie le�a� o�miomiesi�czny Franklin D. Roosevelt, kud�at� twarzyczk� do do�u. Abel roze�mia� si�, podni�s� ukochanego misia i usadowi� go obok Florentyny na dziecinnym wysokim krzese�ku. - Pre_zy_dent - powiedzia� Abel wolno i dobitnie. - Prezydent - upiera�a si� Florentyna. Abel znowu si� roze�mia� i poklepa� Franklina D. Roosevelta po �ebku. I tak F. D. by� sprawc� nie tylko polityki Nowego �adu, ale i pierwszej politycznej wypowiedzi Florentyny. Abel wyszed� przed dom, gdzie czeka� ju� szofer stoj�cy obok nowego Cadillaca. Im nowszy by� model samochodu, na jaki m�g� sobie Abel pozwoli�, tym trudniej by�o mu go prowadzi�. Gdy kupi� Cadillaca, George poradzi� mu, �eby sprawi� sobie i szofera. Tego ranka, gdy zbli�ali si� do Z�otego Brzegu, Abel kaza� szoferowi zwolni�. Spogl�da� w g�r� na b�yszcz�cy szk�em hotel Baron i wydawa�o mu si� niepoj�te, �e oto jest na �wiecie takie jedno jedyne miejsce, gdzie mo�na tak wiele osi�gn�� w tak kr�tkim czasie. To, czego dokona�oby z mozo�em i ku wielkiemu zadowoleniu dziesi�� pokole� Chi�czyk�w, on urzeczywistni� w niespe�na pi�tna�cie lat. Wyskoczy� z samochodu, nim szofer zd��y� go okr��y� i otworzy� drzwiczki, �wawo pow�drowa� do hotelu i pojecha� prywatn� superszybk� wind� na czterdzieste pierwsze pi�tro, gdzie sp�dzi� przedpo�udnie wnikaj�c w ka�d� ze spraw: a tu jedna winda osobowa nie dzia�a�a nale�ycie, a tu dwaj kelnerzy rzucili si� na siebie w kuchni z no�ami i George zwolni� ich z pracy przed jego przybyciem do hotelu, to zn�w lista szk�d po uroczysto�ci otwarcia hotelu by�a podejrzanie d�uga - trzeba b�dzie skontrolowa�, czy to, co zg�oszono jako zniszczone, nie zosta�o przypadkiem rozkradzione przez kelner�w. Abel nie zostawia� nic na �asce losu w �adnym ze swych hoteli; kontrolowa� wszystko, pocz�wszy od tego, kto si� zatrzyma� w Apartamencie Prezydenckim, a ko�cz�c na cenie o�miu tysi�cy �wie�ych bu�eczek, kt�rych co tydzie� potrzebowa� dzia� gastronomiczny w hotelu. Ca�e przedpo�udnie po�wi�ci� na rozstrzyganie w�tpliwo�ci, rozwi�zywanie problem�w i podejmowanie decyzji, i oderwa� si� od pracy dopiero w�wczas, kiedy sekretarka wprowadzi�a do jego gabinetu radnego Osborne.a. - Dzie� dobry, baronie - powiedzia� Henry poufa�ym tonem, u�ywaj�c rodowego tytu�u Rosnovskich. W czasach, kiedy Abel by� m�odszym kelnerem w hotelu Plaza w Nowym Jorku, otwarcie szydzono z niego, ur�gliwie tytu�uj�c go baronem. W hotelu Richmond Continental, kiedy Abel pe�ni� tam funkcj� zast�pcy dyrektora, dowcipkowano sobie na ten temat poza jego plecami. Ostatnio ka�dy wymawia� to s��wko z szacunkiem. - Dzie� dobry - odpar� Abel zerkaj�c na zegar na biurku. By�o pi�� po pierwszej. - Chod�my na lunch. Zaprowadzi� Henry.ego do s�siaduj�cej z gabinetem prywatnej jadalni. Postronnemu obserwatorowi trudno by by�o uzna� Henry.ego za bratni� dusz� Abla. Wykszta�cony w Choate i w Harvardzie, jak ci�gle o tym przypomina� ABlowi, s�u�y� p�niej jako m�ody porucznik piechoty morskiej podczas wojny �wiatowej. Wysoki, z bujn� czupryn� gdzieniegdzie przypr�szon� siwizn�, wygl�da� m�odziej, ni� by to wygl�da�o z jego opowie�ci. Pierwszy raz spotkali si� z okazji po�aru starego hotelu Richmond Continental. Henry pracowa� w�wczas w towarzystwie ubezpieczeniowym Great Western Casualty, gdzie, jak pami�ci� si�gn��, ubezpieczone by�y Hotele Richmond. Abla nieco zbi�o z tropu, gdy Henry napomkn��, �e drobna sumka got�wk� przyspieszy�aby za�atwienie wniosku o odszkodowanie. Abel nie mia� w tych czasach "drobnej sumki", zreszt� wniosek i tak zosta� pozytywnie rozpatrzony, gdy� Henry r�wnie� wierzy� w �wietlan� przysz�o�� Abla. W ten spos�b Abel si� przekona�, �e s� ludzie, kt�rych mo�na kupi�. W czasie, kiedy Henry.ego Osborne.a wybrano do rady miejskiej Chicago, Abel m�g� ju� sobie pozwoli� na "drobne sumki" i zgoda na budow� nowego hotelu za�atwiona zosta�a w Ratuszu w b�yskawicznym tempie. Gdy Henry p�niej oznajmi�, �e b�dzie si� ubiega� o miejsce w Izbie Reprezentant�w z Dziewi�tego Okr�gu Wyborczego Illinois, Abel jako jeden z pierwszych wys�a� mu czek na spor� sum� na jego kampani� wyborcz�. Co prawda Abel nie mia� specjalnego zaufania do swego nowego sprzymierze�ca, mimo to uwa�a�, �e ob�askawiony polityk mo�e okaza� si� przydatny dla Grupy BArona. Bacznie strzeg�, aby po �adnej z drobnych wp�at got�wkowych - nigdy, nawet w my�lach, nie nazywa� ich �ap�wkami - nie zosta� �aden �lad w papierach; uwa�a�, �e zdo�a wycofa� si� z tego uk�adu, kiedy tylko b�dzie mu si� podoba�o. Jadalnia utrzymana by�a w takich samych pastelowych odcieniach zieleni, co ca�y hotel, ale nigdzie nie widzia�o si� wielkiej, wypuk�ej litery B. Meble, wy��cznie d�bowe, pochodzi�y z dziewi�tnastego wieku. Na �cianach wisia�y portrety olejne z tego� okresu, prawie wszystkie sprowadzone z zagranicy. Po zamkni�ciu drzwi mog�o si� wydawa�, �e cz�owiek znalaz� si� w innym �wiecie, z dala od gor�czkowej krz�taniny nowoczesnego hotelu. Abel zasiad� u szczytu rze�bionego sto�u, przy kt�rym wygodnie zmie�ci�oby si� osiem os�b. Tego dnia nakryto tylko dla dwu. - Atmosfera tego pokoju ma co� ze starej Anglii - rzek� Henry, rozgl�daj�c si� wok�. - Albo Polski - zauwa�y� Abel. Tymczasem kelner w liberii poda� w�dzonego �ososia i nala� po kieliszku wina Bouchard Chablis. Henry spojrza� na stoj�cy przed nim talerz. - Teraz rozumiem, dlaczego tak tyjesz, baronie - powiedzia�. Abel �achn�� si� i szybko zmieni� temat. - Idziesz jutro na mecz Nied�wiadk�w? - zagadn��. - W�a�ciwie po co? Maj� jeszcze gorsze wyniki rozgrywek na w�asnym boisku ni� republikanie. Zreszt� moja nieobecno�� i tak nie powstrzyma "Tribune" przed uznaniem meczu za wyr�wnan� walk�, nawet w jawnej sprzeczno�ci z punktacj�, i przed obwieszczeniem, �e w innych okoliczno�ciach Nied�wiadki odnios�yby mia�d��ce zwyci�stwo. Abel roze�mia� si�. - Jedno jest pewne - ci�gn�� Henry. - Nigdy nie zobaczymy wieczornego meczu na stadionie Wrigley Field. Tako� marna nowa moda gry w �wiat�ach reflektor�w nie przyjmie si� w Chicago. - Zesz�ego roku to samo m�wi�e� o piwie w puszkach. Teraz Henry si� �achn��. - Ablu, chyba nie po to zaprosi�e� mnie na lunch, �eby wys�uchiwa� moich opinii o baseballu czy piwie w puszkach, wi�c lepiej powiedz, co takiego wymy�li�e� i jak m�g�bym ci pom�c. - To proste. Chcia�bym si� ciebie poradzi� co do Williama Kane.a. Henry jakby si� zad�awi�. Musz� powiedzie� par� s��w szefowi kuchni - pomy�la� Abel. - W w�dzonym �ososiu nie powinno by� �adnych o�ci. - Kiedy�, Henry, opowiedzia�e� mi z malowniczymi szczeg�ami, co si� zdarzy�o, gdy spotka�y si� wasze drogi, i jak Kane ograbi� ci� na koniec z pieni�dzy. C�, mnie Kane wyrz�dzi� o wiele wi�ksz� krzywd�. Podczas Wielkiego Kryzysu przycisn�� do muru Davisa Leroya, mojego wsp�lnika i najbli�szego przyjaciela, i bezpo�rednio przyczyni� si� do jego samob�jstwa. Na dodatek, odm�wi� mi kredytu, kiedy chcia�em przej�� zarz�d hoteli i uzdrowi� sytuacj� finansow� Grupy. - Kto ci w ko�cu pom�g�? - Jaki� udzia�owiec Continental Prust. Dyrektor banku nigdy mi tego nie powiedzia� wyra�nie, ale zawsze podejrzewa�em, �e to David Maxton. - W�a�ciciel hotelu Stevens? - Tak, ten sam. - Na jakiej podstawie tak s�dzisz? - Kiedy u Stevensa odbywa�o si� moje wesele, a p�niej chrzciny Florentyny, rachunki pokry� m�j protektor. - To jeszcze o niczym nie �wiadczy. - Owszem, ale jestem przekonany, �e to Maxton, bo kiedy� oferowa� mi stanowisko dyrektora swojego hotelu. Powiedzia�em mu, �e bardziej by mnie urz�dza�o, gdybym znalaz� kogo�, kto udzieli poparcia finansowego mojej Grupie, i w ci�gu tygodnia jego bank w Chicago zaproponowa� mi pieni�dze od osoby, kt�rej zale�a�o na zachowaniu incognito, gdy� transakcja ta mog�aby kolidowa� z jego dzia�alno�ci� zawodow�. - To ju� brzmi troch� bardziej przekonywuj�co. Ale powiedz mi, co to za figla chcesz sp�ata� Kane.owi? - zagadn�� Henry, bawi�c si� kieliszkiem i czekaj�c na dalsze s�owa Abla. - Chodzi mi o co� takiego, co nie zajmie ci za du�o czasu, a oka�e si� dla ciebie korzystne finansowo i jednocze�nie satysfakcjonuj�ce, gdy� darzysz Kane.a takimi samymi wzgl�dami, jak ja. - Zamieniam si� w s�uch - rzek� Henry, nie podnosz�c oczu sponad kieliszka. - Chc� po�o�y� r�k� na sporej cz�ci udzia�u bosto�skiego banku Kane.a. - Nie przyjdzie ci to �atwo - stwierdzi� Henry. - Wi�kszo�� udzia��w stanowi maj�tek rodziny i nie mo�na ich sprzeda� bez jego zgody. - Wydaje si�, �e jeste� doskonale poinformowany - zauwa�y� Abel. - Wr�ble o tym �wierkaj� na dachu - oznajmi� Henry. Abel wcale mu nie wierzy�. - Zatem na pocz�tek trzeba si� dowiedzie� nazwisk wszystkich udzia�owc�w banku Kane.a i Cabota i wysondowa�, czy kt�ry� z nich nie pozby�by si� swojego portfela akcji za cen� znacznie przewy�szaj�c� ich warto�� nominaln�. Abel zauwa�y�, jak oczy Henry.ego rozb�yskuj�, zapewne na my�l o tym, ile zarobi�by na tej transakcji, gdyby ubi� interes z jedn� i drug� stron�. - Gdyby kiedy� si� po�apa�, da�by si� nam we znaki - powiedzia� Henry. - Ale si� nie po�apie - uspokoi� go Abel. - A gdyby nawet, to i tak wyprzedzimy go o co najmniej dwa ruchy. My�lisz, �e m�g�by� si� tego podj��? - Spr�buj�. Co proponujesz? Abel poj��, �e Henry.emu chodzi o to, na jak� mo�e liczy� zap�at�, ale on jeszcze nie sko�czy�. - Pierwszego dnia ka�dego miesi�ca - kontynuowa� - chc� mie� pisemny raport z wyliczeniem udzia��w Kane.a w innych towarzystwach, wszelkich jego interes�w, a tak�e szczeg��w z jego �ycia prywatnego, o kt�rych uda ci si� dowiedzie�. Interesuje mnie wszystko, co wyniuchasz, nawet gdyby to by�y b�ahostki. - Powtarzam: to nie b�dzie �atwe - rzek� Henry. - Czy tysi�c dolar�w miesi�cznie u�atwi ci zadanie? - Tysi�c pi��set u�atwi�oby jeszcze bardziej. - Tysi�c dolar�w przez pierwsze p� roku. Jak si� sprawdzisz, dam tysi�c pi��set. - Umowa stoi - zgodzi� si� Henry. - Dobrze - powiedzia� Abel, si�gaj�c po portfel do wewn�trznej kieszeni marynarki i wyjmuj�c czek na tysi�c dolar�w p�atne got�wk�. Henry obejrza� czek. - Nie mia�e� cienia w�tpliwo�ci, �e si� zgadzam, prawda? - Niezupe�nie - odpar� Abel. Wyj�� z portfela inny czek i pokaza� go Henry.emu. Czek opiewa� na tysi�c pi��set dolar�w. - Je�li trafi ci si� jaka� gratka w pierwszych sze�ciu miesi�cach, to b�dziesz stratny tylko na trzy tysi�ce dolar�w. Obydwaj si� roze�mieli. - Przejd�my teraz do milszego tematu - powiedzia� Abel. - Czy wygramy? - M�wisz o Nied�wiadkach? - Nie, o wyborach. - Pewnie, Landon dostanie ci�gi. S�onecznik z Kansas nie ma szans na pobicie F. D. R. - odpar� Henry. - Jak przypomnia� nam prezydent, ten szczeg�lny kwiat jest jadowicie ��ty, ma �rodek czarny jak piek�o, jest przysmakiem papug i wi�dnie przed nadej�ciem listopada. Abel zn�w si� roze�mia�. - A co z tob�, Henry? - Nie ma strachu. Demokraci nie strac� tego mandatu. Najtrudniej jest z uzyskaniem nominacji, a nie wygraniem wybor�w. - Nie mog� si� doczeka�, kiedy zostaniesz kongresmanem, Henry. - Wierz� ci, Ablu. Chcia�bym ci si� tak przys�u�y�, jak pozosta�ym moim wyborcom. Abel rzuci� mu kpi�ce spojrzenie. - Znacznie lepiej, mam nadziej� - zauwa�y�. W tym momencie postawiono przed nim talerz z olbrzymim befsztykiem z pol�dwicy, a do kieliszka nalano wina C~ote de Beaune, rocznik 1929. Reszta lunchu up�yn�a na rozmowie o kontuzji Gabby.ego Hartnetta, o czterech z�otych medalach Jesse Owensa na olimpiadzie w Berlinie i o mo�liwo�ci inwazji Hitlera na Polsk�. - Nigdy do tego nie dojdzie - zawyrokowa� Henry i zacz�� wspomina�, jak dzielnie bili si� Polacy pod Mons podczas Wielkiej Wojny. Abel zmilcza�, �e �aden polski pu�k nie bra� udzia�u w bitwie pod Mons. O drugiej trzydzie�ci siedem Abel zn�w siedzia� za biurkiem, rozwa�aj�c problemy zwi�zane z Apartamentem Prezydenckim i o�mioma tysi�cami �wie�ych bu�eczek. Do domu wr�ci� dopiero o dziewi�tej wieczorem, kiedy Florentyna ju� spa�a. Obudzi�a si� jednak od razu, gdy ojciec wszed� do pokoju, i u�miechn�a do niego. - Prezydent, prezydent, prezydent - powiedzia�a. Abel u�miechn�� si�. - Ja nie. Mo�e ty, ale nie ja. - Podni�s� c�reczk� i uca�owa� j� w policzek, a potem usiad� przy niej, ona za� powtarza�a w k�ko to jedno jedyne s�owo, jakie umia�a. 3 W listopadzie 1936 roku Henry Osborne zosta� wybrany do Izby Reprezentant�w z Dziewi�tego Okr�gu Illinois. Wygra� nie tak du�� wi�kszo�ci� g�os�w jak jego poprzednik, co mo�na by�o przypisa� wy��cznie indolencji Osborne.a, gdy� Roosevelt porwa� za sob� wszystkie stany pr�cz Vermontu i Maine, a w Kongresie Republikanie zdo�ali uplasowa� zaledwie siedemnastu senator�w i zapewni� sobie tylko sto trzy miejsca w Izbie Reprezentant�w. Ale Ablowi wystarczy�o, �e ma swojego cz�owieka w Izbie Reprezentant�w, tote� z miejsca zaproponowa� Henry.emu stanowisko prezesa komisji planowania Grupy Hoteli Barona. Henry przyj�� je z wdzi�czno�ci�. Ca�� energi� Abel skierowa� teraz na budow� coraz to nowych hoteli - z pomoc� kongresmana Osborne.a, kt�ry, jak si� zdawa�o, potrafi� za�atwi� pozwolenie na budow� wsz�dzie, gdzie tylko baron sobie za�yczy�. Abel zawsze p�aci� Henry.emu za te przys�ugi u�ywanymi banknotami. Nie mia� poj�cia, co Henry robi z tymi pieni�dzmi, nie ulega�o jednak w�tpliwo�ci, �e ich cz�� musia�a trafia� do w�a�ciwych r�k. Szczeg�y go nie interesowa�y. Mimo pogarszaj�cego si� po�ycia z Zofi�, Abel wci�� pragn�� syna i by� zrozpaczony, �e �ona nie mo�e zaj�� w ci���. Z pocz�tku przypisywa� win� Zofii, kt�ra zreszt� te� marzy�a o drugim dziecku, w ko�cu jednak uleg� jej namowom i odwiedzi� lekarza. Czu� si� upokorzony, kiedy si� dowiedzia�, �e ma niedob�r spermazoid�w, b�d�cy wynikiem, zdaniem lekarza, niedo�ywienia w dzieci�stwie, i �e ma�o prawdopodobne, �eby zosta� ponownie ojcem. Od tej pory Abel uzna� spraw� za zamkni�t� i wszystkie swoje uczucia i nadzieje skoncentrowa� na Florentynie, kt�ra ros�a bujnie niczym chwast. Tylko Grupa Barona wzrasta�a jeszcze szybciej. Abel wzni�s� nowy hotel na P�nocy i jeszcze jeden na Po�udniu, unowocze�niaj�c zarazem i reorganizuj�c starsze hotele. W wieku czterech lat Florentyna zacz�a chodzi� do przedszkola dla maluch�w. Za��da�a, aby pierwszego dnia towarzyszyli jej Abel i F. D. R. Du�o dziewczynek przysz�o pod opiek� nie matek, ale nia�, a jedna nawet, jak grzecznie u�wiadomiono Abla, guwernantki. Tego wieczoru Abel oznajmi� Zofii, �e �yczy sobie, aby osoba o takich kwalifikacjach zaj�a si� wychowaniem Florentyny. - Dlaczego? - z irytacj� zapyta�a Zofia. - �eby �adne inne dziecko nie mia�o ju� na starcie przewagi nad nasz� c�rk�. - Uwa�am, �e to bezsensowne wyrzucanie pieni�dzy. Czy kto� taki mo�e da� Florentynie co�, czego ja bym nie potrafi�a? Abel nic nie odpowiedzia�, ale nast�pnego ranka zamie�ci� og�oszenie w chicagowskiej "Tribune", w "New York Timesie" i londy�skim "Timesie", w kt�rych poda�, �e poszukuje guwernantki, wyra�nie okre�laj�c oferowane warunki. Z ca�ego kraju nap�yn�o setki odpowiedzi od kobiet z wysokimi kwalifikacjami, chc�cych pracowa� u prezesa Grupy Hoteli Baron. Przychodzi�y listy z takich uczelni, jak Vassar, Radcliffe i Smith, a jeden nawet z zak�adu poprawczego dla kobiet w Alderson, w Zachodniej Wirginii. Najbardziej jednak zaintrygowa� Abla list od osoby, kt�ra wida� nigdy nie s�ysza�a o baronie z Chicago. `rp "Stara Plebania Szynki Wielkie Hrabstwo Hertfordshire 12 wrze�nia 1938 roku `rp Szanowny Panie! W odpowiedzi na Pa�ski anons w rubryce og�osze� prywatnych na pierwszej stronie dzisiejszego dziennika "The Times" zg�aszam swoj� kandydatur� na posad� guwernantki Pa�skiej c�rki. Mam trzydzie�ci dwa lata, urodzi�am si� jako sz�sta z kolei c�rka wielebnego L. H. Tredgolda. Jestem star� pann� i mieszkam w parafii Szynki Wielkie w hrabstwie Hertfordshire. Obecnie ucz� w miejscowym gimnazjum i pomagam ojcu w jego pracy duszpasterskiej. Uko�czy�am pensj� �e�sk� w Cheltenham, gdzie uczy�am si� �aciny, greki, francuskiego i angielskiego, a nast�pnie wst�pi�am do kolegium Newnhama w Cambridge, gdzie otrzyma�am stypendium. Na uniwersytecie przyst�pi�am do egzaminu ko�cowego z j�zyk�w nowo�ytnych i wszystkie przedmioty zda�am z najwy�szym wyr�nieniem. Nie otrzyma�am dyplomu, gdy� statut uniwersytetu nie pozwala wr�cza� go kobietom. Jestem gotowa w ka�dym terminie stawi� si� na rozmow� i z rado�ci� podejm� si� pracy w Nowym �wiecie. `rp Pozostaj� z szacunkiem, Pa�ska uni�ona W. Tredgold" `rp Ablowi trudno by�o uwierzy�, �e istnieje co� takiego jak pensja �e�ska w Cheltenham czy miejscowo�� Szynki Wielkie, a ju� szczeg�lne jego podejrzenia wzbudzi�o stwierdzenie o uzyskaniu najwy�szego wyr�nienia bez �adnego dyplomu. Poprosi� sekretark�, �eby zam�wi�a rozmow� z Waszyngtonem. Kiedy wreszcie po��czono go z osob�, o kt�r� mu chodzi�o, odczyta� jej ca�y list. Osoba z Waszyngtonu potwierdzi�a, �e ka�da z informacji zawartych w li�cie mo�e by� prawdziwa i �e nie ma powodu, aby pow�tpiewa� w jego wiarygodno��. - Ale czy na pewno istnieje co� takiego jak pensja �e�ska w Cheltenham? - dopytywa� si� Abel. - Ale� tak, panie Rosnovski. Sama si� tam kszta�ci�am - odpar�a sekretarka ambasadora brytyjskiego. Wieczorem Abel ponownie odczyta� list na g�os, tym razem Zofii. - I co my�lisz? - zapyta�, chocia� ju� podj�� decyzj�. - Nie podoba mi si� - odpar�a Zofia, nie podnosz�c oczu znad magazynu, kt�ry przegl�da�a. - Je�li ju� musimy kogo� mie� do Florentyny, to dlaczego nie Amerykank�? - Pomy�l, ile po�ytku odniesie Florentyna, je�li b�dzie j� uczy�a angielska guwernantka. - Abel zawiesi� g�os. - I tobie te� si� przyda jej towarzystwo. Tym razem Zofia oderwa�a wzrok od czasopisma. - Czy�by? - spyta�a. - Czy s�dzisz, �e uda jej si� i mnie wyedukowa�? Abel nie odpowiedzia�. Nazajutrz rano wys�a� telegram do Szynek Wielkich, oferuj�c pannie Tredgold posad� guwernantki. Trzy tygodnie p�niej, kiedy pojecha� po ni� na stacj� przy La Salle Treed, natychmiast, ledwie j� ujrza�, wiedzia�, �e podj�� s�uszn� decyzj�. Osoba, kt�ra samotnie sta�a na peronie z trzema walizkami r�nych rozmiar�w i fason�w, nie mog�a by� nikim innym, tylko pann� Tredgold; wysoka, chuda i troch� wynios�a, z kokiem na czubku g�owy, dzi�ki kt�remu o pe�ne dwa cale g�rowa�a nad swoim przysz�ym pracodawc�. Zofia przyj�a pann� Tredgold niczym intruza, kt�ry zamierza podkopa� jej matczyn� w�adz�. Kiedy prowadzi�a j� do pokoju c�rki, nigdzie nie by�o �lad�w Florentyny. Spod ��eczka wyjrza�o dwoje oczu o podejrzliwym spojrzeniu. Panna Tredgold pierwsza dostrzeg�a dziewczynk� i przykl�k�a. - Obawiam si�, �e nie b�d� mog�a wiele ci pom�c, je�li tam zostaniesz, dziecko. Jestem o wiele za du�a, �eby mieszka� pod ��kiem. Florentyna roze�mia�a si� i wyczo�ga�a si� spod ��ka. - Jaki �mieszny masz g�os - powiedzia�a. - Sk�d ty jeste�? - Z Anglii - odpar�a panna Tredgold i usiad�a ko�o Florentyny. - Gdzie to jest? - O tydzie� podr�y st�d. - Tak, ale jak daleko? - To zale�y, czym si� jedzie przez ten tydzie�. Jakimi �rodkami lokomocji mog�am podr�owa�, �eby pokona� tak du�� odleg�o��? Czy potrafi�aby� wymieni� trzy? Florentyna skupi�a si�. - Z domu pojecha�abym rowerem, a kiedy bym dotar�a na koniec Ameryki, wsiad�abym na... �adna z nich nie zauwa�y�a, kiedy Zofia wysz�a z pokoju. Ju� po kilku dniach panna Tredgold sta�a si� dla Florentyny siostr� i bratem, kt�rych nigdy nie mia�a mie�. Florentyna potrafi�a siedzie� ca�ymi godzinami i przys�uchiwa� si� temu, co m�wi�a jej nowa towarzyszka, Abel za� z dum� przygl�da� si�, jak ta stara panna - nigdy nie potrafi� sobie wyobrazi�, �e ma tylko trzydzie�ci dwa lata, tak jak on - uczy jego c�rk� tylu przedmiot�w, kt�re on sam ch�tnie lepiej by pozna�. Pewnego ranka Abel spyta� George.a, czy potrafi wymieni� sze�� �on Henryka VIII, bo je�li nie, to nale�a�oby sprowadzi� dwie nast�pne guwernantki po pensji �e�skiej w Cheltenham, p�ki Florentyna nie zakasuje ich swoj� wiedz�. Zofia nie interesowa�a si� Henrykiem VIII ani jego �onami i nadal uwa�a�a, �e Florentyna powinna by� wychowywana wed�ug prostych, polskich tradycji. Dawno ju� jednak zrezygnowa�a z pr�b przekonania Abla. Tak organizowa�a sobie �ycie, aby przez wi�kszo�� dnia nie widywa� guwernantki. Je�li chodzi o organizacj� dnia narzucon� przez pann� Tredgold, to stanowi�a ona po��czenie dyscypliny grenadiera gwardii z metodami Marii Montessori. Florentyna co dzie� wstawa�a o si�dmej rano i, siedz�c prosto, tak �e plecami nie dotyka�a oparcia krzes�a, wys�uchiwa�a podczas �niadania nauk o zachowaniu przy stole i o prawid�owej postawie. Mi�dzy si�dm� trzydzie�ci a si�dm� czterdzie�ci pi�� panna Tredgold wybiera�a dwie lub trzy wiadomo�ci z chicagowskiej "Tribune", czyta�a je i omawia�a z Florentyn�, a po godzinie odpytywa�a j� na ten temat. Florentyn� od razu wielce zainteresowa�o, co robi prezydent, mo�e dlatego, �e nosi� imi� jej misia. Panna Tredgold po�wi�ci�a du�o swojego wolnego czasu na szczeg�owe zapoznanie si� z dziwacznym ameryka�skim systemem politycznym, �eby przypadkiem �adne z pyta� jej podopiecznej nie zosta�o bez odpowiedzi. Mi�dzy dziewi�t� a dwunast� Florentyna i F. D. R. przebywali w przedszkolu, gdzie w gronie r�wie�nik�w oddawali si� zaj�ciom stosownym dla ich wieku. Kiedy panna Tredgold przychodzi�a po Florentyn�, bez trudu mog�a pozna�, czy dziewczynka mia�a tego dnia do czynienia z glin�, klejem i no�yczkami, czy te� z farbami do malowania r�cznego. Za ka�dym razem guwernantka prowadzi�a dziecko prosto do domu, wsadza�a do wanny i przebiera�a, z�ymaj�c si� i od czasu do czasu co� burcz�c pod nosem. Po po�udniu panna Tredgold z Florentyn� wyrusza�y zazwyczaj na wypraw�, szczeg�owo zaplanowan� rano przez guwernantk� w tajemnicy przed dziewczynk� - cho� ta i tak zawsze pr�bowa�a si� dowiedzie�, co takiego obmy�li�a opiekunka. - Co dzisiaj b�dziemy robi�y? - lub - dok�d p�jdziemy? - dopytywa�a si� Florentyna. - Cierpliwo�ci, dziecko. - A czy p�jdziemy tam, gdyby pada�o? - To si� oka�e. Ale nawet gdyby�my nie mog�y, b�d� spokojna, bo ja zawsze mam w pogotowiu rezerwowy plan. - Co takiego deserowy plan? - Rezerwowy, dziecko. Co�, co musisz mie� w zanadrzu, kiedy wszystko inne zaw