naszaliteraturad01chmiuoft
Szczegóły |
Tytuł |
naszaliteraturad01chmiuoft |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
naszaliteraturad01chmiuoft PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie naszaliteraturad01chmiuoft PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
naszaliteraturad01chmiuoft - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Strona 1
j->»^iS;^
,^
^^K^,
Strona 2
Purchased for the
LIBRARY of the
UNIYERSITY OF TORONTO
front the
KATHLEEN MADILL BEQUEST
Strona 3
Strona 4
Strona 5
NASZA
TERATURA DRAMATyCZM
SZKICE NAKRELONE
PRZEZ
PIOTRA CHMIELOWSKIEGO
TOM I
PETERSBURG
NAKADEM KSIGARNI K. GHENDYSZYSKIEGO
1898
Strona 6
t
KRAKÓW. — DRUK W. L. ANCZYCA SPÓKI.
I
Strona 7
PRZEDMOWA.
'w^sika niniejsza, zapowiedziana w przedmo-
''
„Wspóczesnych poetów polskich",
wie do
powstaa w ten sam sposób jak tamta; to te
wielce podobne do niej ma rysy. History na-
szej literaturydramatycznej nie jest, bo zreszt
dziea takiego nie podobna obecnie jeszcze na-
pisa ze wzgldu na stan materyaów, odnosz-
cych si do tego przedmiotu. Dawniejsza mia-
nowicie epoka rozwoju dramaty ki naszej zarówno
co do ujawnienia jej zabytków, jak i co do kry-
tycznej ich oceny, przedstawia si dotd, po-
mimo kilku prac wybornych, bardzo uamkowo
i do
niejasno. P. Stanisaw Windakiewicz za-
bra si gorliwie do opracowania tego najstar-
szego okresu w dziejach naszego teatru i ju
par zarysów w tej mierze ogosi. Od niego
spodziewa si wypada uzupenienia i sprosto-
wania wiadomoci dotychczasowych o tym przed-
miocie, zawartych w dzieach K. W. Wójcic-
:
kiego „Teatr staroytny w Polsce" (Warszawa,
:
1841, dwa tomiki), W. Chomtowskiego : „Dzieje
Nasza literatura dramatyczna. 1
Strona 8
— 2 —
teatru polskiego od najdawniejszych czasów do
1750 roku" (Warszawa, 1870), oraz w kilku ar-
tykuach Kraszewskiego Wi. Nehringa i
: , in-
nych.
Co do nowoytnej dramaty ki naszej, to, o ile
wiem. nie mamy dotychczas jej dziejów, przed-
stawionych w skupieniu, prócz chyba adnie na-
pisanego artykuu, jaki p. W. Bogusawski po
francusku w „B,evue d'art dramatiue" przed
laty siedmiu pomieci. Zreszt s
tylko szkice
i studya specyalne.
Moje zarysy pisane byy w rónych czasach
i z powodu rozmaitych okolicznoci. Pogldy
estetyczne i spoeczne, jakie w nich widniej,
s niewtpliwie jednolite, lecz sposób opracowa-
nia jest nieraz odmienny. Nie sdz, aeby na
tej rónorodnoci formy cierpie miaa ksika,
której nie mam zamiaru podawa za history,
lecz za szereg przyczynków, przedstawiajcych
wszystkie waniejsze (a niekiedy i mniej wane)
momenty z dziejów naszej literatury dramatycz-
nej. zdawaoby mi si, e jedno-
Przeciwnie,
ksztatnoó szkiców mogaby si sta nuca.
Grdzie podejmowaem studya specyalne, tam zna
to zaraz w szczegóowszem przedstawieniu dzia-
alnoci twórcy dramatycznego gdzie tylko dla ;
poczenia szkiców i dania ogólnego obrazu do-
pisywaem nanowo skrelone wiadomoci, stara-
em si by zwizym.
Dwie rozprawki: o Korzeniowskim i Juliu-
szu Sowackim domagaj si objanienia. Gdy-
Strona 9
— 3 —
bym chcia im nada t^ obszerno, jakiej wy-
maga znaczenie obu pisarzy, musiabym znacz-
nie rozszerzy ramy, wybrane dla obecnego wy-
dawnictwa. Poniewa za znajduj si ju o tych
dramatykach monografie; poniewa i ja sam
czciowo w innem dziele opracowaem twór-
czo jednego z nich; zdawao mi si rzecz
stosowniej sz rzuci tu tylko pogld ogólny na
rol, jak w rozwoju naszej literatury drama-
tycznej obaj odegrali.
Inne usterki, nieuniknione niemal w takim
zbiorze szkiców, jakim jest ksika obecna, czy-
telnicy askawie wybaczy mi zechc. Non omni
hora sapimus.
Piotr Chmielowski.
Warszawa 29 kwietnia 1897 r.
Strona 10
Strona 11
Wstp. — Dyalogi pobone i dyalogi szkolne (moralne).
Gdybymy uwzgldnia chcieli sam form^
tylko t. j. sytuacye i rozmow, to za pierwszy
w literaturze naszej utwór dramatyczny uwaa-
by mona pomieszczony przez mistrza Wincen-
tego Kadubka (zm. 1223 r.) w kronice jego dya-
log midzy Wesooci i Smutkiem, dyalog,
w którym bior take udzia Swoboda, Autor,
Roztropno i Pojednanie czyli Proporcya.
Atoli, nie tylko zupenie bdnem jest mnie-
manie dawniejszych dziejopisów pimiennictwa
naszego, jakoby dyalog ten wyprawili sobie pa-
nowie polscy dla pocieszenia si pp mierci Ka-
zimierza Sprawiedliwego; lecz nadto nie ma
w nim wcale istotnych cech dramatycznoci. Jest
to bowiem rozumowanie jeno, nie prowadzce
do adnego czynu, ani nawet do adnego po-
stanowienia; zaznaczony tu jest wniosek jedy-
nie, e „gdzie nie ma zgody, tam nie moe by
dobrych stosunków".
Naley wic zawiy zreszt utwór poczy-
ten
tywa za dyalogowane przedstawienie myli au-
Strona 12
— e -
tor kroniki o zgubnoci zamieszek, jakie nast-
piy po zgonie uwielbianego przeze króla i za- ;
liczy go w pewnej mierze do tej kategoryi,
któr w wiekach rednich nazywano dyalogami
moralnemi (moraliUs), z zastrzeeniem wszake,
i rzecz mistrza Wincentego nie bya przezna-
czona dla sceny ^).
Z póniejszych czasów, moe z koca wieku
XV-go, mamy podobny nieco utwór w jzyku
polskim, przez nieznanego nam pisarza nakre-
lony p. t. „Rozmowa mierci z Magistrem" (dru-
kowany po raz pierwszy przez Wadysawa Neh-
ringa w dziele „Altpolnische Sprachdenkma-
ler" 1886). Obrazuje on potg mierci, której
nic oprze si nie moe. Skada si ze wstpu,
gdzie przedstawiono mdrca Polikarpa, pragn-
cego widzie mier we wasnej jej postaci. -
danie jego si spenia; mier maluje swe wszech-
wadne panowanie, a Magister od czasu do czasu
przerywa jej wywody uwagami maej wartoci.
Obrazków dobrych tu nie brak; ale ruchu dra-
matycznego nie ma zgoa, tak e
o przedsta-
wieniu scenicznem tego dyalogu równie chyba
myle nie podobna.
Czy wic wogóle nie byo u nas wcale re-
prezentacyj dramatycznych w wiekach red-
nich?
') Na jzyk polski przeoyli go tomacze Kroniki
Wincentego: Józefczyk i Studziski, 1862, oraz E. wie-
awski w IV tomie „Zotej Przdzy" 1887.
Strona 13
;
— 7 —
Dawniej, przytaczano zakaz zawarty w bulli
papiea Innocentego III (pocztek wieku XIII)
na dowiedzenie, e
na podobiestwo innych na-
rodów, grywano u nas ju w XIII stuleciu
i
misterya tj. dyalogowane historye z ycia Chry-
stusa lub witych ale okazao si to naciga-
;
niem jeno obcych stosunków do naszych. Na-
pewno tyle tylko stwierdzi moemy, mianowi-
cie powoujc si na nasze konstytucye synodalne
z r. 1285 i 1326, e
w kocioach archidyecezyi
gnienieskiej w owych wiekach wyprawiano po
naboestwie tace, e
na cmentarzach a nawet
w kocioach przed Boem Narodzeniem osoby
wieckie, nieraz i ksia wystpowali w maskach,
e co wicej, w czasie samego naboestwa od-
bywano gorszce pochody.
Oprócz tego, podczas obrzdów weselnych
wystpowali igrcy, trefnisie (po acinie joculato-
res =pobudzajcy do miechu, to samo co fran-
cuskie jongleursj, którzy giesty nieprzystojne czy-
nih, — oraz rymarze, którzypiewkami arto-
bliwe usposobienie wród orszaku lubnego pod-
trzymywali. Kazimierz W. ograniczy w r. 1336
liczb tych igrcdw przy lubach do omiu, a ry-
marzy zupenie wykluczy.
Potrzeba rozrywki, jak niemniej potrzeba wi-
dowisk istniaa wród spoeczestwa, lecz przez
czas dugi musiano j zadawala w sposób jak
najpierwotniejszy.
Kto pierwszy u nas i kiedy przeszczepi
zachodnio-europejskie przedstawienia misteryów
Strona 14
— 8 —
czy je wprost bralimy od Niemców, czy za po-
rednictwem Czechów, nie wiadomo dotychczas.
Nazywano je u nas poprostu dyalogami
Prawdopodobnie istniay ju one w cigu
wieku XV, gdy pojcia i wyraenia znajdujce
si w dyalogach z XVI i dalszych stuleci maj
bardzo wybitny charakter redniowieczny. Z na-
tury tych reprezentacyj wynikao, e
postawa
i giesty gówn gray w nich roi; sowa za
suyy tylko za objanienie tego, na co oczy
widzów patrzay. Sowa te, o ile si odnosiy do
gównej osnowy, zazwyczaj tradycyjnie przeka-
zywano z pokolenia na pokolenie ulegay one
;
bardzo powolnej zmianie, a sztukowano je do-
datkami zastosowanemi do okolicznoci.
Gównemi chwilami, kiedy je wyprawiano,
byy wita Boego Narodzenia i Wielki Tydzie.
Starano si wtedy plastycznie przedstawi wy-
padki z czasów niemowlctwa oraz mki Chry-
stusa Pana. Z pocztku widowiska te odbyway si
w kociele i znamionoway si powag; póniej,
dla rozrywki tumów i przycignicia ich uwagi
wprowadzono sceny wesoe, komiczne, zwykle
intermedyami albo interludyanii zwane, odznacza-
jce si wikszem urozmaiceniem, czstszemi na-
pomknieniami o sprawach i okolicznociach da-
nej chwili, anieli same waciwe dyalogi.
W widzie
dzisiejszych jasekach czyli szopce
mona miniatur przedstawie na Boe Naro-
dzenie; a we wspaniaych uroczystociach pasyj-
nych, corocznie odprawianych w Oberammergau
Strona 15
— 9 —
i innych miejscowociach Szwajcaryi mamy —
do artyzmu doprowadzone reprezentacye M^ki
Paskiej.
Za najdawniejszy zabytek misteryów naszych
musimy uwaa „Dyalog o ciciu w. Jana".
Mia go w rkopimie ks. Hieronim Juszyski
na pocztku naszego stulecia. Co si^ póniej
z nim stao, nie wiemy, i to tylko powtórzy
moemy, co Juszyski we wstpie do swego
„Dykcyonarza poetów polskich" powiedzia. Ma-
nuskrypt by przepisany r. 1618; utwór w nim
zawarty nazwa przepisy wacz „starym dyalo-
giem". Juszyski wychwala czyst tego mow
utworu. Wyrónia szczególniej „pie Hero-
dyady plsajcej" i liczy rzecz t do zasobów
„bardzo dawnej poezyi polskiej".
Niewtpliwie byo wicej podobnych utwo-
rów, ale pozostaway one w rkopimie i giny
z czasem. Zaledwie tedy przechoway si drobne
szcztki tych pierwocin naszej literatury drama-
tycznej. Musimy im powici nieco uwagi, aeby
pozna ich ukad i sposób wykonania. Aktorami
byli prawie wycznie akademicy (acy) kra-
kowscy, którzy od czasu do czasu wizali si
w towarzystwa i przebiegali kraj w rónych
kierunkach, dajc przedstawienia i zbierajc gro-
sze, jakie im za prac ofiarowano. Czsto te
znajduje si przy kocu dyalogów przymówka
do widzów, aeby aktorom nie aowali datków.
Do najgoniejszych w pocztkach XVI wieku
Strona 16
— 10 — .
nalea „Dyalog Dominikaski" z roku 1533.
Przedstawienie trwao dni cztery, a gotowano
si do niego niemal przez rok cay. Zaczynao
si w kwietnia niedziel od prologu, wystawia-
jcego wjazd Chrystusa do Jerozolimy, a ko-
czyo si w rod po poudniu pogrzebem Jezusa.
Dyalog dzieli si na sceny, których byo 108.
Osób wchodzio kilkadziesit. By Jezus, Marya,
Magdalena, Jan, Piotr, Cleophe, Longin, Annasz,
Kaifasz, Herod, Piat, Judasz, Szymon, Malchus
i t. d. Prócz tego 12 sdziów, 6 rabinów, 10 o-
nierzy, ciurowie, namiewcy, otrowie nadto ;
anieli i dyabe. Oprócz nich byy róne uosobie-
nia, jako to : Miosierdzie, Pokuta, Rozpacz, Smu-
tek, Symfonia, Echo, Mio.
O zerodkowaniu akcyi nie mogo by w u-
tworach takich mowy, roztaczano bowiem ca
history obranego przedmiotu; charaktery, wobec
rónorodnoci i obfitoci ywioów wchodzcych
do dyalogu, musiay by bardzo blade. O po-
spolitoci dykcyi i uomnoci rymów moe nas
przekona króciutki wyjtek z przemowy Je-
zusa do uczniów w ogrójcu (z Dyalogu Domini-
kaskiego) :
Uczniowie moi mili, jestecie,
Ale czemu tak picie bezpiecznie?
Nie moglicie ze mn-^zuwa
I w maej chwili na modlitwie trwa?
Nie wiecie, e
w doci tego utrapienia
Dusza moja srodze we wszem utsknia?...
Strona 17
— 11 —
o samej wystawie scenicznej powzi mo-
emy niejakie wyobraenie z innego dyalogu,
Czstochowskim zwanego. Szczegóy w nim po-
dane przypominaj w pewnej mierze ubóstwo
rodków teatralnj^^ch za czasów Szekspira, kiedy
deseczka z napisem zastpowaa zmian deko-
racyi.
Oto par wyimków z Napomnienia do tego,
który dyalog wyprawia: „Ta historya moe by
sprawiona... w kociele, albo na cmentarzu, przy-
krywszy czym, choby majem (t. j. gami),
dla deszczu. Gdzieby nie byo dostatek tak
wiele person, tedy z biskupów mog by Ojco-
wie ., z onierzy — dyabli i t. d... Jeeliby
si to wyprawiao na wsi, gdzie o stroje trudno,
to mona i z inderaków niewiecich (t. j. spo-
dnie) porobi szaty. Peruki mog by i brody
z konopi, tylko ostronie przy ogniu dla turba-
cyi...Maria Jacobi kupujc maci u aptekarza,
miasto pienidzy, wysypie liczmany mosidzowe.
Jeliby za tych nie byo jak to na wsi — —
moe marchwi okrgo nakria, tylko powoli wy-
biera z wacka (t. j. mieszka), boby si miechu
narobio... Magdalena wysypie talery jeliby ich ;
nie byo,rzep okran... Annasz, Kaifasz
to
przyjd do Piata do namiotku, z pótna zro-
bionego, który na wsi z chróstu moe by uple-
ciony...^
Ten to drugi, nie mniej od Dominikaskiego
gony, t. zw. „Dyalog Czstochowski", znamy
obecnie jako dzieo ksidza Mikoaja z Wilko-
Strona 18
- 12 —
wieckap. n. „Historj^a o chwalebnym zmartwych-
wstaniu Paskim" ').
Czy ks. Mikoaj by istotnie pierwszym twórc
tego obrobienia, czy te opracowa tekst daw-
niej ju rozstrzygn dzi niepodo-
istniejcy,
bna; zachowanie atoli wielu archaizmów, rymy
nadzwyczaj sabe, nawet na drug poow XVI
stulecia, skaniaj do przypuszczenia, i chyba
ks. Mikoaj musia mie pod tekst dawniej- rk
szy, który stara si poprawi i wasnemi do-
datkami powikszy.
Osób w tym dyalogu jest 35. Cao skada
si z „prologu" i szeciu „czci". W czci
pierwszej przedstawiono, „jako biskupi z drugiemi
osobami duchownemi" prosili Piata, by grób
Chrystusa odda pod stra onierzom. "W czci
drugiej mówi si o trzech Maryach, kupujcych
wonnoci i olejki u Rubena, by niemi ciao
Chrystusa namaci. W
czci trzeciej stróe
grobu, przeraeni znikniciem ciaa, biegn do-
nie o tem „biskupom". Cz
czwarta, najob-
szerniejsza, maluje zwyciskie wejcie Chrystusa
do piekie oraz wyswobodzenie Adama i patry-
archów. W
czci pitej mamy przybycie trzech
Maryj do grobu i zjawienie si Jezusa. szó- W
stej wreszcie skrelono ukazanie si Chrystusa
') Pierwodruk, pochodzcy z drugiej poowy XVI
si w bibliotece kórnickiej przedruk
wieku, przechowuje ;
tego wydania ogosi dr. Stanisaw Windakiewicz w Kra-
kowie 1892 r.
Strona 19
:
- 13 —
przed uczniami i przekonanie nawet niewiernego
Tomasza o zmartwychwstaniu.
Ton dyalogu —
wszdzie rubaszny, nawet
w sowach Chrystusa. Oto np. króciutki wyj-
tek z rozmowy Jezusa z Lucyperem
„A. niewiele to, Lucyperze,
Tak markota, piekielny psie,
Na Pana Boga mocnego,
Na wsze walki potnego,
Który to tam teraz kóci,
1 wnet ci chorgwi zmóci?"...
Nie brak tu take wycieczek satyrycznych,
zwaszcza w rozmowie Lucypera z Cerberem,
co do tego, jakim sposobem wyprónione przez
Chrystusa pieko znowu napeni.
Dyalog pisany jest wierszami 8-zgoskowemi,
o rymach bardzo czsto
kulawych, bdcych
assonancyami tylko. Na pocztku XVII wieku
przerobiono go wierszem 11-zgoskowym; istnieje
te jego w rkopimie teatralnym
skrócenie
szkoy chemiskiej (dzi w bibl. Ordynacyi Kra-
siskich w Warszawie) wreszcie wydanie pene
;
bdów z r. dokonane przez Jana Maa-
1757,
chowskiego. (Obszern krytyczn ocen tego za-
bytku napisa Adam Becikowski w artykule p.
t. „Dyalog czstochowski", Ateneum 1886, t. III).
O naturze intermedyów, przegradzajcych nie-
raz sceny najpowaniejsze konceptami grubymi,
przemawiajcymi do umysów nieokrzesanych,
da moe pojcie nastpny wyjtek. Po wysta-
Strona 20
:
— 14 —
wieniu Chrystusa w ogrójcu, walczcego z bo-
jani mk, opuszczonego od uczniów, zdradzo-
nego, pojmanego, dawano intermedyum, w któ-
rem dyabe przedaje Judaszowi stryczek i radzi
mu powiesi si. Wieszajcemu si podrywa sto-
ek taczy piewajc
i
A witaje Judaszu, nasz stary katana (?),
Jak ci to przyszo na to? poco zgubi Pana?
A jue zdech, Judaszu, czyli jeszcze yjesz?
Jeii omdla, tej smoy troch si napijesz.
Schodz si dyabli i szukaj smoy. Jeden
z nich mówi:
Gociniec tu jest prosty na pienne (?) kaduki.
Na om tysicy dyabów, piekielne hajduki.
Dwu siecz, mi obu, zaka, aby ci ruszya,
I droga je do pieka prosto prowadzia...
Chop smo wiezie ; dyabe rozpoczyna z nim
targ.
Dyabe. Bracie, za co ta smoa? Chop. Daj kop za ni.
Dyabe. We-e j, pójd-e za mn a
do pieka po ni.
Pójd, a nawidzisz tam rodzin swoje:
Jest tam babka, dziadek i wnucztko twoje... ')
Dyalogi pobone XVI w. mona uwaa za
dalszy cig przedstawie redniowiecznych ; ale
ju w pierwszej poowie tego stulecia pojawiaj
^) Hieronim JuszyTdski: „Dykcyonarz poetów pol-
skich". Kraków 1820. Tom II, str. 402—409.