Opowiadania mamusi piękne powiastki i wierszyki dla

Szczegóły
Tytuł Opowiadania mamusi piękne powiastki i wierszyki dla
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Opowiadania mamusi piękne powiastki i wierszyki dla PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Opowiadania mamusi piękne powiastki i wierszyki dla PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Opowiadania mamusi piękne powiastki i wierszyki dla - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Strona 1 Strona 2 Strona 3 Strona 4 Strona 5 Napisała Strona 6 WARSZAWA 30001000395089 Strona 7 Niesie m am a ddfcoJyski Maryleczkę maleńką— SM- i ; 5 W . Strona 8 ZAJĄCZKI. Hej, jak pusto już na polu! —Nie wiem—starszy r z e c z e - p o co Zboże na niem nie połyska... Ścięto takie piękne zboże? Dwa zajączki wyskoczyły, Teraz nawet kuropatwa Przystanęły wśród ścierniska. Nigdzie ukryć się nie może! Smutno teraz żyć na [świecie, A wprzód było tak [wesoło! Gdzież się biedni po ­ d ziejem y Gdy tak strasznie [pusto w koło?— Młodszy rzekł:—Ja się / [nie sm ucę— Więcej miejsca do [biegania! —Pożałujesz jeszcze [tego, * Gdy się zaczną po- [iowania... Wtem zdaleka ognik [b ły sn ął— Huk wystrzału echo [niesie... Więc zajączki posko- czyły— j za chwilę znikły [w lesie. ęJd: H' T mm. Strona 9 Młodsze dzieci poszły z Broi I Ccdzień marchew i kapustę. Gdzie z po za drabinki Wysuwają pyszczki swoje Na śniadanie im przynoszą Śliczne morskie świnki: | Troskliwe dziateczki! Strona 10 w * .xr • Mała rybaczka. — Czy byliście kiedy w lecie nad m orzem ? Nie byliście! Więc p o ­ p ro ście Mirka i Hani, aby wam opow iedzieli jak to tam jest. M oja Haniu, usiądź tu z nam i na traw ie i pow iedz tym dzieciom , k tó re m orza nigdy me^ widziały, coście tam porabiali? > . , . . . — M ieliśmy cały dzień zajęty— m ówi H ania— przed śniadaniem sp a ­ cer w lesie, po śniadaniu budow aliśm y na w ybrzeżu z piasku fortecę, wa­ ły, w yspy, kopaliśm y sadzaw ki. . , , . . . Później była kąpiel. Ach, jak to przyjem nie pluskać się w wodzie, kiedy nadpływ a duża fala i b u c h l-w p a d a na n a s , obryzgując nas wszystkich pianą P o obiedzie znów szliśmy do lasu na dalszą wycieczkę, zajadają w drodze podw ieczorek. C zasam i m ała Basia, córka rybaka, P « y P ro w a ­ d zała sw ego o sio łk a, na którym jeździć m ożna było bezpiecznie, y SPOk0 in yc ‘4 t o 0Basia przyw oziła na nim dw a kosze ryb, z których m am u- sia k u p o w ała, jakie chciała. Resztę dziew czynka zaw oziła na targ, g dz,e jej m atka sp rz ed aw a ła na strag a n ie różne ryby, raki i ślim aki m orskie. B ardzo jest w eso ło nad m orzem ! Strona 11 WIANECZEK. ? ' Dwie siostrzyczki wczesnym rankiem Starsza siostra, pantofelki W ybiegły na pole, Śliczne marfiie daje, Ażeby rwać na wianeczki T a tu ś— suknię, dzieci— wianek. Bławaty, kąkole N a co kogo staje! 1 ostróżki, i stokrotki, A te piękne podarunki f 1 gw oździk rum iany — Dla tego jej dają Upleść z tego wieniec duży Że za d o b ro ć jej i trudy D la m am y kochanej. Wszyscy ją kochają! Bo dziś dzień jest uroczysty ; Bo nam P an Bóg przykazanie Imienin m am usi— ! Takie ze sła ł z nieba, Każde dziecko więc w podarku i Że rodziców swoich kochać, P rzynieść coś dziś musi. ! Szanow ać potrzeba! # * * - Strona 12 CO TO BYŁO? Teodorek miał nazajutrz powracać z nad morza, gdzie bawił z rodzicami przez lato — do W arszawy. W yb rał się wiec na dłuższą przechadzkę, żeby jeszcze raz obejsc wszy­ stkie miejsca przyległe do Karlsbadu, małej wioskr nad mo­ rzem Baltyckiem, w której mieszkał. Wracał nad wieczorem, słońce miało już zachodzie i chłopczyk zobaczył na brzegu, daleko przed sobą, cos lezą­ cego na piasku. , , . — Musiało coś morze wyrzucić na brzeg—rzekł do sie­ bie i pobiegł przyjrzeć się tem u zblizka. Wyglądało to jak wielka głowa, wystająca z piasku a na piasku widać było długi, skręcony jakby ogon. y y T eodorek był tchórzem, byłby może uciekł przed meznanem tern stworzeniem— ale on był odważny: przyjrzawszy się, po­ znał, ze to, co mu się wydawało głową, to była wielka, dnem do eórv wywrócona misa blaszana. Na piasku koło mej le a duży kaw ał liny okrętowej, a z boku widać było, zagrzeba­ na prawie, kotwicę żelazną. Bądźcie zawsze odważni! Strona 13 Dom dla lalki. Zosia wielki ma kłopot Prześcieradło, od słońca I z powodu słusznego: Dobrze przecież okrywa— Jej lalusia kochana Kiedy pod niem się siedzi Nie ma .domu własnego! To już chatka prawdziwa! Prześcieradło więc bierze, Niepotrzebne tam sprzęty, A że obok, na murze Siedzieć dobrze na piasku, Wbite mocno, widnieją Czyż potrzeba co więcej Jakieś gwoździe dwa duże, Niż tu na tym obrazku? Więc zaradna dziewczynka Nawet szkoda, że o tem Przywiązuje sznureczki; Starsi ludzie nie wiedzą Gdy je włoży na gwoździe, I przez lato, w chateczkach Będzie dom dla laleczki! Takich miłych nie siedzą! Strona 14 Dobry uczynek W ła d z io z o sta ł przed kilku m iesiącam i sk a u te m i c z u ł się z te g o p o w o d u b a rd z o szczęśliwym. B ył o n i pierwej d o b r y m c h ło p c e m , ale nie­ raz m u się z d a r z a ło p o p e łn ić c o ś ta k ieg o , czego później ż a ło w a ł: czasem nie p o w iedział zup e łn e j praw dy , a lb o był dla m ło d s z e g o r o d z e ń stw a s z o r ­ stki w zabawie. Ale teraz to z u p e łn ie co innego! P rz e d te m b ył praw ie dz ie c kiem — ale o d czasu, jak z ł o ż y ł przysięgę sk a u to w s k ą i nosi na rękaw ie z n a c z ek p a tr o l u je le n i— czuje się m ężczyzną, m a ją c y m d o zro b ie n ia d u ż o w ażnych a d o b ry c h rzeczy. Jed n y m np. z o b o ­ w ią z k ó w sk a u ta , jest: sp e łn ie n ie c o d z ie ń ja k ie g o ś d o b r e g o uczynku. Nie m o ż n a powiedzieć, żeby W ład zio m ia ł złe serce, albo lubił k o ­ m u d ok u c z a ć , ale ja k o ś daw niej nie z a jm o w a ł się tern, co m o g ł o być d o ­ brem i niewiele d b a ł o to, czy k o m u z r o b ił p rzykro ść, czy nie? Dzisiaj n ie m iło mu so b ie p rz y p o m n ie ć że s p o tk a w s z y kiedyś w p o d w ó r z u sta rą M arc in o w ą , n io sąc ą pęk c h ru stu , nie w ziął z jej plec ó w te g o ciężaru, a za chwilę w szystko s p a d ło na ziemię i sta ru sz k a m u s ia ła d ł u g o zbierać po śniegu ro z s y p a n e gałęzie. / VY ' Ale teraz, gdyby zdaleka z o b a c z y ł coś p o d o b n e g o , to by p o m ó g ł każdem u! P e w n e g o d nia W ła d e k z n a la z ł w p o lu , na ziemi, g n ia z d k o , k tó r e w iatr m u s ia ł strącić w n o c y z gałęzi k tó r e g o ś z drzew. B yło o n o uple c io ­ ne m o c n o a zg rabn ie, niby m a ły koszyczek, z m o c n y c h gałą ze cz ek i t r a ­ wy, a w e w n ą trz w y s ła n e w ło s ie n ie m i m iękkim p u c h e m . L e ż a ło w niem dw oje piskląt, o g łu s z o n y c h nieco u p a d k ie m , ale żywych i zdro w y c h , bo o tw ie ra ły od czasu d o czasu dziobki, piszcząc żało śnie. — Zaczekajcie chw ilę!— rz e k ł W ła d e k — p o sta w iw sz y g n ia z d k o na ziemi, z a c z ą ł ła p a ć m u ch y i inne o w ad y. Kiedy już m ia ł ich kilkanaście, b r a ł p o je d n y m w rękę i zbliżał d o d z io b k ó w piskląt, k tó re je chciwie ł a ­ p a ły Kiedy już w szystkie o w a d y b yły zje d z o n e , W ła d e k w ziął g n ia z d k o o stro ż n ie w i ę c e i um ieścił m iędzy g ałę z ia m i najbliższego krzaku, a sam u k r y ł się w z a ro śla c h . P is k lę ta piszczały g ło ś n o , a w k ró tc e jakiś ptaszek p rz y fru n ą ł do g n ia z d k a i u s ia d ł na niem; wtedy o n e ucichły, p o z n a w s z y m atk ę, k tó ra je o k r y ła sk rz y d e łk a m i. W sz y stk o to w idział W ła d e k ze s w e g o ukrycia; był tak ucieszo ny, że o ca lił ptaszęta o d śm ierci g ło d o w e j, a lb o s z p o n ó w kota, iż p o s ta n o w ił so b ie na p rz y s z ło ś ć c zuw ać nad w szystkiem i g n iazdam i, ja Strona 15 kie tylko dostrzeże. Przez całe wakacje wielu ptaszkom ocalił w ten spo­ sób życie i spełnił jeden z najpiefwszych obowiązków skauta: przychodze­ nia z pom ocą tym, którzy jej potrzebują. pap a -JE1 > Strona 16 Strona 17 a Tosia i Ninka przyszły nad rzeczkę Lubią ją widzieć w pogodnym czasie Aby popieścić swoją owieczkę— Gdy na zielonej łączce się pasie. Strona 18 Mądry piesek. Wierny Kruczek owiec strzeże Jeśli która się odłączy Kiedy chodzą po ugorze 1 odejdzie w bok od stada, Przy nim pasterz, gdy zmęczony Wtedy Kruczek jednej chwili Często spocząć w cieniu może, Ze szczekaniem na nią wpada. Bo ten kruczek, mądry piesek A więc wraca, jak niepyszna, Chociaż cicho z boku leży Bo ją mądry piesek goni— Lecz uważa na owieczki, Wie on, że owieczka sam a By się pasły, jak należy! Od wilczka się nie uchroni! Strona 19 Śliczne gniazdko wam pokażę Z m ałem i ptaszkami!— A więc poszli cicho, patrzą... W idzą gniazdko całe, W niem ptaszęta otwierają Swoje dziobki małe. Pożywienia wyglądają W ciąż od swojej m atki— Dwa kotki. K tóra z ojcem muszki łapie Dla całej gromadki. Parmy: Zuzia oraz Lola Ledwie tylko dzień zaświta, Zasiadły na traw ie— . Ju ż m ała ptaszyna Cóż tam była za uciecha Ciężki tru d łow ienia muszek Z kotkam i w zabawie! N atychm iast zaczyna. Jak ie skoki i koziołki —Moje siostry!—rzecze Ignaś, K oty wyprawiały Pam iętajcie o tem, Za to też, słodkiego m leka Bym przy gniazdku, z żadnym Obydwa dostały. [waszym Gdy ju ż Zuzia napoiła Nie spotkał się kotem. Bialusia ze spodka, Mogą sobie myszki ł£wić Lola teraz daje mleczko I dostaną mlekaf**'’ Dla drugiego kotka. Lecz im radzę niech od gniazd- —Rzućcie koty, Ignaś rzecze, [ka Za słonecznikam i Każdy z nich ucieka! Strona 20