Blisset Luther - Q. Taniec Śmierci
Szczegóły |
Tytuł |
Blisset Luther - Q. Taniec Śmierci |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Blisset Luther - Q. Taniec Śmierci PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie Blisset Luther - Q. Taniec Śmierci PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Blisset Luther - Q. Taniec Śmierci - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Strona 1
Strona 2
Seria π
W sprzedaży m. in. W przygotowaniu
MARTHE BLAU NADEEM ASLAM
W jego dłoniach Mapy dla zagubionych kochanków
JUNG CHANG ERIC GARCIA
Dzikie łabędzie: Trzy córy Chin Naciągacze
JOSEPH HELLER WINSTON GROOM
Paragraf 22 Taka śliczna dziewczyna
Ostatni rozdział, czyli paragraf 22 bis JOSEPH HELLER
Paragraf 23 Bóg wie
WENDY HOLDEN WEI HUI
Fatalna sława Wychodząc za Buddę
LAURENT JOFFRIN KAZUO ISHIGURO
Zapomniana księżniczka Nie pozwól mi odejść
KEN KESEY STEPHEN KING
Lot nad kukułczym gniazdem Rose Madder
SUE MONK KIDD NICOLA KRAUS, EMMA McLAUGHLIN
Sekretne życie pszczół Pracująca dziewczyna
STEPHEN KING JOHN LANCHESTER
Dolores Claiborne Hongkong
Gra Geralda ANDRE´ LE GAL
Desperacja Sajgon
Regulatorzy
ANDREA LEVY
JERZY KOSIŃSKI Mała wyspa
Pasja
Wystarczy być MARC LEVY
W innym życiu
RICHARD MASON STEVE MARTIN
Wiatr nie potrafi czytać Cała przyjemność po waszej stronie
MELISSA NATHAN IAN McEWAN
Niania w Londynie Sobota
KIEN NGUYEN Dziecko w czasie
Gobelin CARSON McCULLERS
Serce to samotny myśliwy
TONY PARSONS
Mężczyzna i żona GUILLAUME MUSSO
Potem...
ALLISON PEARSON
Nie wiem, jak ona to robi MELISSA NATHAN
Kelnerka
MARIO PUZO
Mroczna arena ` NE NE
IRE ´ MIROVSKY
Dziesiąta Aleja Francuska suita
HERMAN RAUCHER TONY PARSONS
Prawie jak w bajce Kroniki rodzinne
MARIO PUZO
ALICE SEBOLD Ojciec Chrzestny
Nostalgia anioła Sycylijczyk
Szczęściara Omerta
ERICH SEGAL INDRA SINHA
Opowieść miłosna Śmierć w Bombaju
Opowieść Olivera
Mężczyzna, kobieta i dziecko NICHOLAS SPARKS
Trzy tygodnie z moim bratem
D. L. SMITH Wiara czyni cuda
Cuda w Santo Fico
PLUM SYKES
NICHOLAS SPARKS Małe księżniczki w wielkim mieście
Anioł stróż MARK WINEGARDNER
Ślub Powrót Ojca Chrzestnego
ALAN TITCHMARSH TOM WOLFE
Kocham tatę Nazywam się Charlotte Simmons
LAUREN WEISBERGER MU ZIMEI
Diabeł ubiera się u Prady Popioły miłości
Strona 3
Strona 4
Tytuł oryginału:
Q
Zezwala się na kopiowanie oraz powielanie w wersji elektronicznej
fragmentów lub całości niniejszej książki do celów niekomercyjnych
i użytku osobistego, pod warunkiem podania źródła tekstu
oraz wiernego zreprodukowania noty copyrightowej i niniejszej noty
Partial or total reproduction of the content of this book in electronic form
is consented to for non-commercial purposes,
provided that the original copyright notice and this notice are included
and the source is clearly acknowledged
Copyright Giulio Einaudi editore s.p.a., Torino 2000
Copyright for the Polish edition
by Wydawnictwo Albatros A. Kuryłowicz 2005
Copyright for the Polish translation by Jan Jackowicz 2005
Redakcja językowa: Barbara Nowak
Redakcja historyczna: prof. Zbigniew Mikołejko
Ilustracja na okładce: Bridgeman/BE & W
Albrecht Altdorfer (1480–1538) Bitwa Aleksandra
Alte Pinakothek, Monachium, Niemcy
Projekt graficzny okładki i serii: Andrzej Kuryłowicz
ISBN 83-7359-171-0
Dystrybucja
Firma Księgarska Jacek Olesiejuk
Kolejowa 15/17, 01-217 Warszawa
tel./fax (22)-631-4832, (22)-632-9155, (22)-535-0557
www.olesiejuk.pl/www.oramus.pl
Wydawnictwo L & L/Dział Handlowy
Kościuszki 38/3, 80-445 Gdańsk
tel. (58)-520-3557, fax (58)-344-1338
Sprzedaż wysyłkowa
www.merlin.pl
WYDAWNICTWO ALBATROS ANDRZEJ KURYŁOWICZ
adres dla korespondencji:
skr. poczt. 55, 02-792 Warszawa 78
Wydanie I/wersja 1
Skład: Laguna
Druk: OpolGraf S.A., Opole
Strona 5
Marco Morriemu
poświęcam
Strona 6
wakat
Strona 7
Prolog
Strona 8
wakat
Strona 9
Poza granicami Europy, rok 1555
Na pierwszej stronicy znajdują się słowa: Na fresku jestem jedną
z postaci stojących w głębi.
Pismo jest drobne i dokładne, bez zacieków atramentu. Imiona,
miejsca, daty, refleksje. Zapiski z ostatnich, gorączkowych dni.
Litery pożółkłe i postarzałe, pokryte kurzem minionych dzie-
sięcioleci.
Moneta z królestwa szaleńców kołysze się na piersi, przypominając
mi o wiecznej huśtawce losów ludzkich.
Notatnik, być może jedyny ocalały egzemplarz, nie został już
więcej przez nikogo otwarty.
Imiona, to imiona umarłych. Moich bliskich i wszystkich tych,
którzy przebyli kręte ścieżki.
Lata, które przeżyliśmy, na zawsze pogrzebały niewinność świata.
Obiecałem wam, że nie zapomnę.
Uratowałem was w ludzkiej pamięci.
Chcę od samego początku trzymać się ściśle wszystkiego, szcze-
gółów, głównego wątku, toku wydarzeń. Zanim upływ czasu zaciemni
spojrzenie, które kieruje się w przeszłość, uśmierzając zgiełk ludzkich
głosów, szczęk broni, tupot maszerujących wojsk, śmiechy, okrzyki.
Wszakże tylko oddalenie pozwala wrócić do początku, odtworzyć go
w prawdopodobnym kształcie.
Rok 1514. Albrecht Hohenzollern zostaje arcybiskupem Magde-
burga. W dwudziestym trzecim roku życia. Złoto znowu płynie do
papieskich skrzyń — Albrecht kupuje także arcybiskupstwo Halbert-
stadtu.
Rok 1517. Moguncja. Najrozleglejsze księstwo kościelne Niemiec
oczekuje mianowania nowego biskupa. Jeśli Albrecht otrzyma tę
9
Strona 10
nominację, położy rękę na jednej trzeciej całego niemieckiego
terytorium.
Składa swoją ofertę: czternaście tysięcy dukatów za arcybiskup-
stwo, plus dziesięć tysięcy za papieską dyspensę, która pozwoli mu
piastować wszystkie te godności.
Transakcja zostaje przeprowadzona za pośrednictwem banku Fug-
gerów w Augsburgu, który wykłada potrzebną kwotę. Po zakończeniu
operacji Albrecht jest winien Fuggerom trzydzieści tysięcy dukatów.
Bankierzy określają warunki zapłaty. Albrecht ma zorganizować na
swoich ziemiach wygłaszanie kazań zachęcających do kupowania
odpustów udzielanych przez papieża Leona X. Wierni wniosą swój
wkład w zbudowanie Bazyliki Świętego Piotra, a w zamian otrzymają
świadectwo, że papież udzielił im odpuszczenia grzechów.
Tylko połowa wpływów zasili budowniczych w Rzymie. Albrecht
przeznaczy resztę na zwrócenie długu Fuggerom.
Misja wygłaszania kazań zostaje powierzona Johannowi Tetzlowi,
najbardziej doświadczonemu kaznodziei na tych terenach.
Tetzel wędruje przez wsie i miasteczka przez całe lato 1517 roku.
Zatrzymuje się na granicy Turyngii, która należy do Fryderyka
Mądrego, księcia Saksonii. Nie może postawić tam nogi.
Fryderyk ciągnie dochody z odpustów na własny rachunek, poprzez
sprzedaż relikwii. Nie będzie tolerował konkurentów na swoich
ziemiach. Ale Tetzel to stary wyga — wie, że poddani Fryderyka
chętnie pokonają te parę mil, żeby znaleźć się poza granicą księstwa.
Warto podjąć wysiłek w celu usunięcia przeszkód z drogi do raju.
Wędrówki dusz pragnących zapewnić sobie wiekuiste szczęście
śmiertelnie oburzają młodego augustiańskiego zakonnika, doktora
uniwersytetu w Wittenberdze. Nie jest w stanie tolerować bezwstyd-
nego handlu podjętego przez Tetzla, otwarcie wykorzystującego
papieski herb i pieczęci.
31 października 1517 roku zakonnik przybija na północnych
drzwiach kościoła w Wittenberdze dziewięćdziesiąt pięć napisanych
własną ręką tez wymierzonych przeciwko handlowi odpustami.
Zakonnik ten nazywa się Marcin Luter. Jego wystąpienie rozpo-
czyna Reformację.
Punkt wyjścia. Zapiski, które ożywią na nowo szczątki pewnej
epoki. Mojej epoki. I epoki mojego wroga — Q.
Strona 11
Tajne oko Carafy
(1518)
Strona 12
wakat
Strona 13
List wysłany do Rzymu z saksońskiego miasta Wittenbergi,
adresowany do Gianpietra Carafy, członka rady teologicznej Jego
Świątobliwości Papieża Leona X, z datą 17 maja 1518 roku.
Do najdostojniejszego i najczcigodniejszego Pana, przewielebnego
Giovanniego Pietra Carafy w radzie teologicznej Jego Świątobliwości
Leona X w Rzymie.
Najdostojniejszy, Wielmożny Panie, dobrodzieju mój najczcigod-
niejszy!
Najwierniejszy sługa Waszej Wielmożności ośmiela się przesłać
sprawozdanie z tego, co dzieje się na tych dalekich, zatraconych
ziemiach, które od roku zdają się ogniskiem najgwałtowniejszych
zaburzeń.
Od czasu gdy osiem miesięcy temu augustiański mnich Marcin
Luter wywiesił swoje osławione tezy na drzwiach kościoła katedral-
nego, nazwa Wittenbergi znalazła się na ustach wszystkich miesz-
kańców, wzdłuż i wszerz całego kraju. Studenci z sąsiednich księstw
zbiegają się do tego miasta, żeby słuchać na żywo kaznodziei
głoszącego te niewiarygodne teorie.
W szczególności kazania przeciwko sprzedaży odpustów zdają się
zyskiwać największy oddźwięk w młodych umysłach, otwartych na
nowe idee. To, co jeszcze wczoraj było przyjętą, niebudzącą sprzeciwu
praktyką, polegającą na odpuszczaniu grzechów w zamian za pobożną
ofiarę na Kościół, dziś staje się przedmiotem powszechnej krytyki,
tak jakby była to rzecz siejąca haniebne zgorszenie.
Tak wielka i natychmiastowa sława sprawiła, że Luter triumfuje
w swej zarozumiałości; czuje się niemal kimś, kogo obarczono
nadziemskim zadaniem, i to popycha go do jeszcze śmielszych
poczynań, do przekraczania wszelkich granic.
13
Strona 14
I w rzeczy samej, wczoraj, jak w każdą niedzielę, wygłaszając
z ambony kazanie na temat ewangelii przepisanej na ten dzień
(chodziło o słowa Jana 16, 2 „Wyłączą was z synagogi”), dodał do
„hańby” handlu odpustami następną tezę, moim zdaniem jeszcze
bardziej niebezpieczną.
Stwierdził mianowicie, iż nie należy obawiać się nadmiernie
skutków niesprawiedliwej ekskomuniki, ponieważ odnosi się ona
tylko do zewnętrznej jedności z Kościołem, a nie do wewnętrznej.
A w istocie jedynie ta ostatnia dotyczy więzi Boga z Jego wyznawcą,
więzi, której żaden człowiek, nawet papież, zerwać nie może. Tym
bardziej zatem niesprawiedliwa ekskomunika nie jest w stanie za-
szkodzić duszy, a jeśli znosi się ją z synowską uległością wobec
Kościoła, może się nawet stać cenną zasługą. Jeśli więc ktoś zostaje
niesprawiedliwie ekskomunikowany, nie musi wypierać się słowami
i uczynkami przyczyny, z powodu której go wyklęto, i powinien
cierpliwie znosić ekskomunikę, nawet gdyby miał umrzeć jako
potępiony i nie zostać pogrzebanym w poświęconej ziemi, ponieważ
te rzeczy mają o wiele mniejszą wagę niż prawda i sprawiedliwość.
Zakończył wreszcie tymi słowami: „Szczęśliwy i błogosławiony
ten, kto umiera w stanie niesprawiedliwego ekskomunikowania;
albowiem dlatego, że poniósł tę surową karę w imię umiłowania
sprawiedliwości, której nie chciał ani przemilczeć, ani porzucić,
otrzyma z wiekuistej łaski koronę zbawienia”.
Łącząc z pragnieniem służenia Waszej Wielmożności świadomość
zaufania, jakim Wasza Wielmożność obdarzyła swojego sługę, ośmie-
lę się teraz wspomnieć, co sam myślę o opisanych wyżej rzeczach.
Pokornemu obserwatorowi Waszej Przewielebnej Wysokości wydało
się sprawą oczywistą, że Luter wyczuwa w powietrzu zapach eks-
komuniki dla samego siebie, tak jak lis wyczuwa zapach ogarów.
Ostrzy on już swój doktrynalny oręż i poszukuje sprzymierzeńców na
najbliższą przyszłość. W szczególności myślę, że stara się zyskać
oparcie w osobie swego pana, księcia elektora Fryderyka Saskiego,
który nie okazał jeszcze publicznie swojego nastawienia względem
brata Marcina. Nie przypadkiem nazywają go Mądrym. Władca
Saksonii posługuje się zręcznym pośrednikiem, którym jest Spalatin,
bibliotekarz i radca dworu, aby z jego pomocą rozważyć i ocenić
zamiary tego mnicha. Osobnik to niebudzący zaufania i przebiegły,
ten Spalatin, którego opisałem już pobieżnie w ostatnim liście.
Wasza Wielmożność lepiej od swego niegodnego sługi pojmie
powagę twierdzenia wygłoszonego przez Lutra: chciałby on pozbawić
Świętą Stolicę Apostolską jej najpotężniejszej podpory, oręża eks-
komuniki. A zarazem jest oczywiste, że Luter nigdy nie ośmieli się
przedstawić tej tezy na piśmie, świadom potworności, jaką ona
14
Strona 15
niesie, i gróźb, jakie mogłoby to sprowadzić na jego osobę. Po-
stanowiłem przeto zrobić to sam, ażeby Wasza Dostojność zdążył
zastosować wszelkie środki, jakie uzna za konieczne do powstrzyma-
nia tego diabelskiego mnicha.
Całując dłoń Waszej Najczcigodniejszej Wielmożności,
polecam się Jego nieustającym łaskom.
Z Wittenbergi, 17 maja 1518 roku,
wierny obserwator Waszej Wielmożności
Q.
Strona 16
List wysłany do Rzymu z saksońskiego miasta Wittenbergi, adreso-
wany do Gianpietra Carafy, członka rady teologicznej Jego Świątob-
liwości Papieża Leona X, z datą 10 października 1518 roku.
Do najdostojniejszego i najczcigodniejszego Pana, przewielebnego
Giovanniego Pietra Carafy w radzie teologicznej Jego Świątobliwości
Leona X w Rzymie.
Najdostojniejszy, Wielmożny Panie, dobrodzieju mój najczcigod-
niejszy!
Jako sługa Waszej Wielmożności poczułem się niezmiernie za-
szczycony wspaniałomyślnością, jaką Wasza Wielmożność zechciał
mnie obdarować; już samo służenie Waszej Wielmożności jest dla
mnie wielkim przywilejem, a prawdziwą radością napełnia mnie
myśl, że mogę być użyteczny. Oficjalne oskarżenie brata Marcina
Lutra o herezję — na podstawie przesłanki, której dostarczyło jego
kazanie na temat ekskomuniki — powinno było skłonić księcia
elektora Fryderyka do zajęcia wreszcie jakiegoś stanowiska wobec
tego mnicha, zgodnie z życzeniem Waszej Wielmożności. Fakty,
z których spieszę zdać Waszej Wielmożności relację, są być może
pierwszą reakcją elektora na nieoczekiwany rozwój wypadków:
w rzeczy samej, jest on gotów wzmocnić szeregi teologów swojego
uniwersytetu.
25 sierpnia przybył do Wittenbergi w charakterze wykładowcy
greki Filip Melanchton, przenosząc się z cieszącego się uznaniem
uniwersytetu w Tybindze. Myślę, że na żadnym uniwersytecie cesar-
stwa nie widziano nigdy młodszego profesora od niego. Ma dopiero
dwadzieścia jeden lat, a jego słabowita, wychudzona powierzchow-
ność sprawia, że wygląda tak, jakby miał ich jeszcze mniej. Ale
mimo pewnej sławy, która go poprzedziła i która towarzyszyła mu
16
Strona 17
w drodze, doktorowie z Wittenbergi przyjęli go zrazu bez wielkiego
entuzjazmu. Ich postawa, a w szczególności stosunek Lutra, zmieniła
się jednak trochę od czasu, gdy ten fenomen klasycznej nauki wygłosił
swój inauguracyjny wykład, w którym przedstawił konieczność
surowych studiów nad oryginalnymi tekstami Pisma. Od tej chwili
między nim i Lutrem zawiązało się natychmiastowe i mocne porozu-
mienie. Od momentu, w którym stali się solidarni pomimo tak
wielkich różnic, ci dwaj profesorowie są z pewnością potężną bronią
w rękach elektora saskiego. Uzupełniają się wzajemnie w taki sposób,
żeby mogli stać się prawdziwym zagrożeniem dla Rzymu: Luter jest
śmiały i energiczny, choć nieokrzesany i impulsywny, podczas gdy
Melanchton jest światły i subtelny, ale młodszy i spokojniejszy,
nadający się raczej do dysput doktrynalnych niż do otwartej walki.
Pierwszym groźnym płodem tej unii będzie z pewnością Biblia po
niemiecku, nad czym, jak się mówi, pracują wspólnie; w dziele tym
uczoność Melanchtona będzie niczym manna z nieba.
Ponieważ Wasza Wielmożność życzy sobie, abym dołożył starań
w zbieraniu szczegółowych informacji o rzeczach ważnych, w naj-
bliższej przyszłości będę śledził z uwagą obu doktorów i przekazywał
wszystko Waszej Wielmożności, w jedynej nadziei, że w dalszym
ciągu pozostanę Waszym użytecznym sługą.
Całuję pokornie ręce Waszej Najczcigodniejszej Wielmożności.
Z Wittenbergi, 10 października 1518 roku,
wierny obserwator Waszej Wielmożności
Q.
Strona 18
wakat
Strona 19
CZĘŚĆ PIERWSZA
Mincerz
Strona 20