9382

Szczegóły
Tytuł 9382
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9382 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9382 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9382 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Aby rozpocz�� lektur�, kliknij na taki przycisk , kt�ry da ci pe�ny dost�p do spisu tre�ci ksi��ki. Je�li chcesz po��czy� si� z Portem Wydawniczym LITERATURA.NET.PL kliknij na logo poni�ej. ALEKSANDER PUSZKIN DUBROWSKI WYDAWNICTWO TOWER PRESS GDA�SK 2002 2 TOM PIERWSZY ROZDZIA� PIERWSZY Kilka lat temu mieszka� w jednej ze swych posiad�o�ci staro�wiecki rosyjski szlachcic Kiry�a Pietrowicz Trojekurow. Bogactwo, znaczny r�d i stosunki jedna�y mu du�e znaczenie w guberni, w kt�rej le�a� jego maj�tek. S�siedzi radzi byli zawsze dogadza� wszelkim jego zachciankom, urz�dnicy guberni dr�eli na sam d�wi�k jego imienia. Kiry�a Pietrowicz przyjmowa� oznaki s�u�alczo�ci jak nale�n� sobie danin�; dom jego zawsze by� pe�en go�ci, gotowych rozwesela� jego pa�sk� bezczynno�� w g�o�nych, a niekiedy nawet rozhukanych zabawach. Nikt nie wa�y� si� odm�wi� jego zaproszeniu, nikt nie zaniedba� w oznaczone dni zjawi� si� z nale�nym uszanowaniem we wsi Pokrowskoje. W �yciu codziennym Kiry�a Pietrowicz zdradza� wszystkie przywary cz�owieka nieokrzesanego. Zepsuty przez otoczenie, przywyk� do folgowania wszystkim pop�dom zbyt porywczego charakteru i wszystkim zachciankom do�� ograniczonego umys�u. Pomimo niezwyk�ej wytrzyma�o�ci fizycznej, cierpia� z powodu ob�arstwa i co wiecz�r bywa� podchmielony. W jednej z oficyn jego domu mieszka�o szesna�cie pokoj�wek, kt�re zajmowa�y si� w�a�ciwymi ich p�ci robotami r�cznymi. Okna oficyny by�y przys�oni�te drewnian� krat�, drzwi zamykane na k��dk�, od kt�rej klucz przechowywa� Kiry�a Pietrowicz. M�ode pustelnice w okre�lonych godzinach wychodzi�y do ogrodu i przechadza�y si� pod nadzorem dw�ch staruszek. Od czasu do czasu Kiry�a Pietrowicz wydawa� kilka z nich za m��, a na ich miejsce przychodzi�y nowe. Ch�op�w i s�u�b� dworsk� traktowa� surowo i samowolnie; pomimo to byli mu oddani, che�pili si� bogactwem i s�aw� swego pana i z kolei nadu�ywali swych praw w stosunku do s�siad�w, licz�c na jego mo�n� opiek�. 3 Sta�e zaj�cia Trojekurowa polega�y na wyjazdach do obszernych w�o�ci, na d�ugotrwa�ych ucztach i na zbytkach, kt�re co dzie� obmy�la� i ofiar� kt�rych pada� zazwyczaj jaki� nowy znajomy, cho� nawet, starzy przyjaciele nie zawsze zdo�ali ich unikn�� z wyj�tkiem jednego tylko Andrzeja Gawry�owicza Dubrowskiego. �w Dubrowski, dymisjonowany porucznik gwardii, najbli�szy s�siad Trojekurowa, w�ada� siedemdziesi�cioma pa�szczy�nianymi ch�opami. Trojekurow, wynios�y wobec ludzi najwy�szego nawet stanu, szanowa� Dubrowskiego pomimo jego skromnego maj�tku. Kolegowali niegdy� ze sob� w wojsku i Trojekurow zna� z do�wiadczenia niecierpliwo�� i stanowczo�� jego charakteru. S�awny rok 1762 roz��czy� ich na d�ugo. Trojekurow, krewny ksi�nej Daszkowej, zrobi� karier�. Dubrowski, zrujnowany, musia� poda� si� do dymisji i osiedli� si� w ostatniej swojej wiosce. Kiedy Kiry�a Pietrowicz dowiedzia� si� o tym, ofiarowa� mu protekcj�, lecz Dubrowski podzi�kowa� i pozosta� ubogim, ale niezale�nym. Po kilku latach Trojekurow, ju� jako genera� en chef w stanie spoczynku, powr�ci� do swego maj�tku; dawni przyjaciele odnale�li si� z wielk� rado�ci�. Od tego czasu spotykali si� co dzie� i Kiry�a Pietrowicz, kt�ry od urodzenia nie zaszczyci� nikogo odwiedzinami, zaje�d�a� bez ceremonii do domku swego starego towarzysza. Jako r�wie�nicy, pochodz�cy z tego samego stanu, jednakowo wychowani, byli poniek�d do siebie podobni, zar�wno z charakteru, jak i ze sk�onno�ci. Pod pewnym wzgl�dem nawet koleje ich losu by�y podobne: obaj o�enili si� z mi�o�ci, obaj szybko owdowieli, obaj mieli po jednym dziecku � syn Dubrowskiego wychowywa� si� w Petersburgu, c�rka Kiri�y Pietrowicza ros�a przy boku ojca i Kiry�a Pietrowicz cz�sto mawia�: � S�uchaj, bracie Andrzeju Gawry�owiczu, je�eli Wo�odka wyro�nie na dorzecznego ch�opaka, to wydam za niego Masz�, chocia� jest go�y jak ko�ek. � Andrzej Gawry�owicz kr�ci� g�ow� i odpowiada� zazwyczaj tak: � Nie, Kiry�o Pietrowiczu, m�j Wo�odka to nie narzeczony dla Marii Kiry�owny. Ubogi szlachcic jak Wo�odka powinien o�eni� si� z biedn� szlachcianeczk� i raczej by� panem u siebie w domu, ni� sta� si� rz�dc� u rozpieszczonej �onki. Wszyscy z zazdro�ci� patrzyli na zgod�, jaka panowa�a mi�dzy dumnym Trojekurowem a jego ubogim s�siadem i podziwiali odwag� Dubrowskiego, kt�ry za sto�em u Kiry�y Pietrowicza wprost wypowiada� swoje zdanie, nie troszcz�c si� o to, czy by�o ono sprzeczne ze zdaniem gospodarza. Byli tacy, kt�rzy usi�owali go na�ladowa� i przekroczy� granice nale�nej uleg�o�ci, ale Kiry�a Pietrowicz tak ich zastraszy�, �e na zawsze odebra� im ochot� do podobnych pr�b i jedynie Dubrowski pozosta� poza og�lnym prawem. Przypadek wszystko zepsu� i odmieni�. Pewnego razu na pocz�tku jesieni Kiry�a Pietrowicz wybiera� si� na polowanie. Ju� poprzedniego dnia psiarzom i strzemiennym wydano rozkaz, aby byli gotowi na pi�t� rano. 4 Namiot i kuchni� wyprawiono ju� tam, gdzie Kiry�a Pietrowicz mia� zamiar je�� obiad. Gospodarz poprowadzi� go�ci do psiarni, gdzie przesz�o pi��set chart�w i wy���w �y�o w cieple i dostatku, wychwalaj�c swym psim j�zykiem szczodrobliwo�� Kiry�y Pietrowicza. Znajdowa� si� tam r�wnie� szpital dla chorych ps�w i przytu�ek, nadzorowany przez nadwornego lekarza Timoszk�, a tak�e specjalne miejsce, gdzie szlachetne suki oszczenia�y si� i karmi�y swoje szczeni�ta. Kiry�a Pietrowicz dumny by� z tej wspania�ej instytucji i nigdy nie zaniedbywa� okazji, by pochwali� si� ni� przed go��mi, z kt�rych ka�dy ogl�da� j� ju� przynajmniej po raz dwudziesty. Kiry�a Pietrowicz przechadza� si� po psiarni w otoczeniu go�ci; asystowali mu Timoszka i naczelni psiarze; od czasu do czasu zatrzymywa� si� przed jak�� bud�, to wypytuj�c si� o zdrowie chorych, to czyni�c mniej lub bardziej surowe i sprawiedliwe uwagi, to zn�w przywo�uj�c do siebie znajome psy i dobrotliwie do nich przemawiaj�c. Go�cie uwa�ali za sw�j obowi�zek zachwyca� si� psiarni� Kiry�y Pietrowicza � jeden tylko Dubrowski milcza� ponuro. Dubrowski by� zapalonym my�liwym. Maj�tek jego pozwala� mu jedynie na utrzymywanie dw�ch wy���w i jednej sfory chart�w, tote� nie m�g� powstrzyma� si� od pewnej zazdro�ci na widok tej wspania�ej psiarni. � Czemu� taki zas�piony, bracie? � zapyta� go Kiry�a Pietrowicz � czy nie podoba ci si� moja psiarnia? � Nie � odpowiedzia� surowo � psiarnia jest cudowna, w�tpi�, czy twoi ludzie maj� takie �ycie jak twoje psy. Jeden z psiarzy obrazi� si�. � My si� na nasze �ycie � powiedzia�, dzi�ki Bogu i naszemu panu nie skar�ymy, a co prawda, to prawda, �e niejeden go�y szlachcic ch�tnie by zamieni� swoj� wiosk� na pierwsz� lepsz� bud� w tej psiarni. Mia�by tu cieplej i lepiej by si� tu najad�. Kiry�a Pietrowicz roze�mia� si� g�o�no, s�ysz�c zuchwa�e odezwanie si� swojego poddanego, a go�cie za�mieli si� w �lad za nim, pomimo �e czuli, i� �art psiarza mo�na by�o zastosowa� r�wnie� do nich. Dubrowski zblad� i nie powiedzia� ani s�owa. W tej samej chwili Kiryle Pietrowiczowi przyniesiono w koszyku nowonarodzone szczeni�ta. Zaj�� si� nimi, wybra� dwa, a reszt� kaza� utopi�. Tymczasem Andrzej Gawry�owicz znik� w taki spos�b, �e nikt tego nie zauwa�y�. Wr�ciwszy z go��mi z psiarni, Kiry�a Pietrowicz siad� do kolacji i dopiero wtedy spostrzeg�, �e nie ma Dubrowskiego. Zacz�� o niego pyta�. S�u�ba odpowiedzia�a, �e Andrzej Gawry�owicz odjecha� do domu. Trojekurow kaza� go natychmiast dop�dzi� i koniecznie zawr�ci� z drogi. Stary szlachcic nigdy dotychczas nie wyje�d�a� na polowanie bez Dubrowskiego, kt�ry by� do�wiadczonym i subtelnym znawc� psich zalet, a tak�e niezawodnym s�dzi� we wszelakich my�liwskich 5 sporach. S�uga, kt�ry pogalopowa� w �lad za nim, wr�ci�, gdy wszyscy siedzieli jeszcze przy stole i zameldowa� swemu panu, �e nie zdo�a� nak�oni� Andrzeja Gawry�owicza do powrotu. Kiry�a Pietrowicz, jak zwykle rozj�trzony nalewkami, rozgniewa� si� i po raz wt�ry pos�a� tego samego s�u��cego, aby powiedzia� Andrzejowi Gawry�owiczowi, �e je�eli natychmiast nie przyjedzie na nocleg do Pokrowskoje, to on, Trojekurow, na wieki si� z nim pok��ci. S�u��cy znowu pogalopowa�. Kiry�a Pietrowicz wsta� od sto�u, po�egna� go�ci i poszed� spa�. Nazajutrz pierwszym jego pytaniem by�o: � Czy jest Andrzej Gawry�owicz? � Zamiast odpowiedzi podano mu z�o�ony w tr�jk�t list; Kiry�a Pietrowicz rozkaza� swemu pisarzowi, aby odczyta� pismo na g�os. Us�ysza� nast�puj�ce s�owa: Wielce Mi�o�ciwy Panie! Dop�ty nie mam zamiaru jecha� do Pokrowskoje, dop�ki nie przy�le mi Pan psiarza Paramoszk�, aby wyrazi� nale�yt� skruch�, a od mojej woli b�dzie zale�a�o ukaranie go lub przebaczenie, bo ja znosi� �art�w Pa�skich cham�w nie mam zamiaru, a i z ust Pana te� ich nie �cierpi� � poniewa� nie jestem b�aznem, lecz szlachcicem ze starego rodu. Za czym pozostaj� pa�skim pokornym s�ug� Andrzej Dubrowski. Wedle dzisiejszych poj�� o etykiecie list taki by�by bardzo nieprzyzwoity, ale Kiry�� Pietrowicza rozgniewa� nie jego dziwaczny styl i uk�ad, lecz w�a�ciwa tre��. � Jak to � zagrzmia� Trojekurow wyskakuj�c boso z ��ka � ja mam wysy�a� swoich ludzi, aby prosili go o przebaczenie, a on chce mie� prawo u�askawiania ich albo karania? Te� sobie wymy�li�! A czy on wie, z kim zaczyna? Ju� ja mu poka��! Nap�acze si� on jeszcze przeze mnie, przekona si� co to znaczy zadziera� z Trojekurowem! Kiry�a Pietrowicz ubra� si� i wyjecha� na polowanie ze zwyk�ym w takich razach przepychem � lecz polowanie si� nie uda�o. Przez ca�y dzie� napotkali tylko jednego zaj�ca, a nawet temu psy pozwoli�y umkn��. Obiad w polu w namiocie r�wnie� si� nie uda�, a przynajmniej nie przypad� do smaku Kiryle Pietrowiczowi, kt�ry pobi� kucharza, zwymy�la� go�ci i w powrotnej drodze z ca�� swoj� kawalkad�, umy�lnie pojecha� przez pola Dubrowskiego. Min�o kilka dni, a nienawi�� pomi�dzy dwoma s�siadami nie wygasa�a. Andrzej Gawry�owicz nie powraca� do Pokrowskoje, Kiry�a Pietrowicz nudzi� si� bez niego, a jego z�y humor przejawia� si� g�o�no w najbardziej obel�ywych wyra�eniach, kt�re dzi�ki gorliwo�ci 6 szlachty z s�siedztwa dochodzi�y do Dubrowskiego poprawione i uzupe�nione. Nowa okoliczno�� zniszczy�a ostatni� mo�liwo�� pogodzenia. Dubrowski obje�d�a� pewnego razu swoj� niewielk� posiad�o��; zbli�aj�c si� do brzozowego gaju us�ysza� uderzenia siekiery, a po chwili trzask wal�cego si� drzewa. Po�pieszy� do gaju i trafi� na pokrowskich ch�op�w, kt�rzy spokojnie kradli drzewo w jego lesie. Ujrzawszy go, rzucili si� do ucieczki. Dubrowski ze swoim wo�nic� z�apa� dw�ch spo�r�d nich i przyprowadzi� zwi�zanych do dworu. Trzy nieprzyjacielskie konie r�wnie� sta�y si� zdobycz� zwyci�zcy. Dubrowski by� szczeg�lnie rozgniewany: przedtem nigdy ludzie Trojekurowa, s�ynni zb�je, znaj�c jego przyjazne stosunki ze swym panem, nie pozwalali sobie na �adne wybryki w granicach jego posiad�o�ci. Dubrowski wiedzia�, �e teraz skorzystali z wypowiedzenia wojny i postanowi� wbrew wszelkim przepisom prawa wojennego da� swym je�com nauczk� r�zgami, w kt�re oni sami zaopatrzyli si� w brzozowym gaju, a konie odda� do roboty wpisuj�c je do inwentarza swego maj�tku. Wie�� o tym wydarzeniu tego� samego dnia dosz�a do Kiry�y Pietrowicza, kt�ry straci� panowanie nad sob� i w chwili pierwszego gniewu chcia� ze wszystkimi swymi dworskimi lud�mi dokona� zajazdu na Kistieniewk� (tak nazywa�a si� wioska s�siada), do cna j� zburzy�, a samego w�a�ciciela osadzi� w swoim folwarku � takie bohaterskie czyny nie by�y u niego rzadko�ci�. Lecz wkr�tce my�li jego przyj�y inny kierunek. Przechadzaj�c si� ci�kimi krokami tam i z powrotem po salonie, spojrza� przypadkiem przez okno i dostrzeg� stoj�c� przy bramie bryczk� zaprz�gni�t� w tr�jk� koni � ma�y cz�owieczek w sk�rzanej czapce i bajowym p�aszczu wysiad� z bryki i skierowa� si� w stron� oficyny, do kantoru. Trojekurow rozpozna� w ma�ym cz�owieczku asesora Szabaszkina i kaza� go natychmiast wezwa� do siebie. Po kr�tkiej chwili Szabaszkin sta� ju� przed Kiry�� Pietrowiczem zginaj�c si� w uni�onych uk�onach i z pokor� oczekuj�c jego rozkaz�w. � Bywaj, jak tam si� nazywasz � rzek� Trojekurow � po co� przyjecha�? � Jecha�em do miasta, wasza ekscelencjo � odpowiedzia� Szabaszkin � i wst�pi�em do Iwana Diemianowa, by dowiedzie� si�, czy nie ma dla mnie jakiego rozkazu od waszej ekscelencji. � Bardzo w por� zajecha�e�, jak tam si� nazywasz; jeste� mi potrzebny; napij si� w�dki i pos�uchaj. Takie �askawe przyj�cie przyjemnie zadziwi�o asesora. Wym�wi� si� od w�dki i zacz�� s�ucha� s��w Kiry�y Pietrowicza z wyt�on� uwag�. � Mam s�siada � powiedzia� Trojekurow � drobnego szlachciur�, grubianina, chc� odebra� mu maj�tek � co o tym my�lisz? 7 � Wasza ekscelencjo, je�eli istniej� jakie� dokumenty, czy te�... � Bujda, bracie, jakie tam zn�w dokumenty. Na to s� ukazy. Ca�a sztuka w tym, �eby bez �adnego prawa odebra� maj�tek. Zaczekaj jednak. Ten maj�tek kiedy� do nas nale�a�. By� kupiony od niejakiego Spicyna, a p�niej sprzedany ojcu Dubrowskiego. Czy nie mo�na by si� do tego przyczepi�? � Trudno b�dzie, wasza ekscelencjo. Prawdopodobnie ta sprzeda� by�a dokonana w spos�b legalny. � Pomy�l, bracie, dobrze poszperaj. � Gdyby wasza ekscelencja mog�a w jaki� spos�b wydoby� zapis, na mocy kt�rego Dubrowski w�ada swoim maj�tkiem, no to oczywi�cie... � Rozumiem, ale w tym s�k, �e wszystkie papiery sp�on�y mu w czasie po�aru. � Jak to, wasza ekscelencjo, papiery mu sp�on�y? Czeg� wi�cej potrzeba � w takim razie niech pan raczej dzia�a wedle prawa i bez w�tpienia wasza ekscelencja uzyska ca�kowit� satysfakcj�. � Tak s�dzisz? No, uwa�aj � polegam na twojej gorliwo�ci, a wdzi�czno�ci mojej mo�esz by� pewien. Szabaszkin sk�oni� si� prawie do ziemi, wyszed� i tego samego dnia zacz�� zabiega� oko�o uknutego podst�pu. Dzi�ki jego zr�czno�ci ju� po dw�ch tygodniach Dubrowski otrzyma� z miasta wezwanie, by natychmiast dostarczy� koniecznych wyja�nie� co do swoich praw do wioski Kistieniewki. Andrzej Gawry�owicz, zdumiony urz�dowym zapytaniem, tego samego dnia napisa� w odpowiedzi do�� szorstkie pismo, w kt�rym oznajmia�, �e wiosk� Kistieniewk� otrzyma� po �mierci swego �wi�tej pami�ci ojca, �e posiada j� na podstawie sukcesji, �e Trojekurow nie ma z tym nic wsp�lnego i �e wszelkie postronne zakusy na jego w�asno�� s� niczym innym jak matactwem i podst�pem. Pismo owo wywar�o na asesorze Szabaszkinie ca�kiem przyjemne wra�enie. Szabaszkin doszed� do wniosku, po pierwsze, �e Dubrowski s�abo si� orientuje w prowadzeniu spraw, a po drugie, �e cz�owiek tak nieopanowany i nieostro�ny �atwo da si� zap�dzi� w najmniej pomy�ln� dla siebie sytuacj�. Andrzej Gawry�owicz, rozpatrzywszy pow�ci�gliwe pytania asesora, stwierdzi�, �e musi odpowiedzie� bardziej rzeczowo, napisa� do�� sensowne pismo, lecz po pewnym czasie i ono okaza�o si� niedostateczne. Sprawa si� przeci�ga�a. Przekonany o swej s�uszno�ci, Andrzej Gawry�owicz nie bardzo si� o ni� niepokoi�, nie mia� ani ochoty, ani mo�liwo�ci, by wyrzuca� pieni�dze i cho� zawsze 8 pierwszy pokpiwa� ze sprzedajnego sumienia gryzipi�rk�w, to jednak my�l, �e mo�e sta� si� ofiar� szalbierstwa, nie przychodzi�a mu jako� do g�owy. R�wnie� i Trojekurow niezbyt troszczy� si� o wygranie rozpocz�tej sprawy � Szabaszkin za niego czyni� starania, w jego imieniu zabiega� wp�ywaj�c na s�dzi�w gro�b� i przekupstwem i na wszelkie mo�liwe sposoby komentuj�c przepisy prawne. Tak czy inaczej dziewi�tego lutego 18.. roku Dubrowski za po�rednictwem policji miejskiej otrzyma� wezwanie do stawienia si� w *** - skim s�dzie ziemskim celem wys�uchania orzeczenia wy�ej wymienionego s�du w sprawie spornego maj�tku pomi�dzy nim, porucznikiem Dubrowskim, a genera�em Trojekurowem, oraz celem wyra�enia swojej zgody albo sprzeciwu. Tego� samego dnia Dubrowski wyruszy� do miasta; w drodze wyprzedzi� go Trojekurow. Dumnie spojrzeli na siebie i Dubrowski zauwa�y� na twarzy przeciwnika z�o�liwy u�miech. 9 ROZDZIA� DRUGI Po przybyciu do miasta Andrzej Gawry�owicz zatrzyma� si� u znajomego kupca, przenocowa� u niego i nazajutrz rano zjawi� si� w kancelarii s�du powiatowego. Nikt tu nie zwr�ci� na niego uwagi. Ale kiedy w �lad za nim przyby� r�wnie� Kiry�a Pietrowicz, pisarze zerwali si� ze swych miejsc i za�o�yli pi�ra za uszy. �awnicy powitali go z wyrazami g��bokiej uni�ono�ci, przysun�li mu fotel, wyra�aj�c w ten spos�b szacunek dla jego godno�ci, wieku i okaza�ej postawy; Kiry�a Pietrowicz usiad� tu� przy otwartych drzwiach � Andrzej Gawry�owicz stan�� opar�szy si� o �cian�. Zapanowa�a g��boka cisza i sekretarz d�wi�cznym g�osem zacz�� czyta� orzeczenie s�du. Zamieszczamy je w ca�o�ci s�dz�c, �e ka�dy z przyjemno�ci� zechce pozna� jeden ze sposob�w, w jaki na Rusi mo�na straci� maj�tek, do posiadania kt�rego ma si� bezsporne prawo. �Dnia * lutego 18.. roku s�d powiatowy w K** rozpatrzy� spraw� nieprawnego posiadania przez porucznika gwardii, Andrzeja, syna Gawry�y, Dubrowskiego maj�tku nale��cego do genera�a en chef Kiry�y, syna Piotra, Trojekurowa, kt�ry to maj�tek, po�o�ony w w ***-skiej guberni, zawiera wiosk� Kistieniewk� wraz z *** poddanymi p�ci m�skiej oraz *** dziesi�cin ziemi ��cznie z ��kami i u�ytkami. Ze sprawy powy�szej wynika, i�: wy�ej wymieniony genera� en chef Trojekurow dnia 9 czerwca 18.. roku wni�s� do tutejszego s�du podanie, w kt�rym o�wiadcza, �e zmar�y jego ojciec, asesor kolegialny i kawaler order�w, Piotr, syn Jefima, Trojekurow w dniu 14 sierpnia 17.. roku, pe�ni�c w owym czasie funkcj� prowincjonalnego sekretarza zarz�du ***-skiego namiestnictwa, kupi� od wywodz�cego si� ze szlachty kancelisty Fadieja, syna Jegora, Spicyna znajduj�cy si� w ***-skim okr�gu maj�tek, kt�ry si� sk�ada� ze wspomnianej powy�ej wioski Kistieniewki, nazywanej pod�wczas w rejestrach ziemskich osad� Kistieniewsk�, posiadaj�c� og�em wedle czwartego spisu poddanych *** dusz p�ci m�skiej, z ca�� ich ch�opsk� maj�tno�ci�, z sadyb�, ziemi� orn� i ugorami, z lasami, ��gami, z rybo��wstwem na rzeczce zwanej Kistieniewk�, jak r�wnie� ze wszystkimi przynale�nymi do rzeczonego maj�tku s�u�ebno�ciami oraz z pa�skim drewnianym dworem; s�owem, wszystko bez reszty, co po ojcu swym, wywodz�cym si� ze 10 szlachty policjancie powiatowym Jegorze, synu Terentija, Spicynie w dziedzictwie otrzyma� i we w�adaniu posiada�, nie zatrzymuj�c z poddanych ani jednej duszy, a z ziemi ani jednej pi�dzi, za cen� 2500 rubli, na co akt kupna tego samego dnia w oddziale w ***-skiego s�du sporz�dzony zosta�, a gdy ojciec jego 26 tego� samego miesi�ca sierpnia przez s�d ziemski w K** wprowadzony zosta� w posiadanie, uczyniony zosta� odpowiedni zapis w ksi�gach. � Kiedy za� dnia 6 wrze�nia 17.. roku ojciec jego z woli boskiej zmar�, pow�d genera� en chef Trojekurow od 17.. roku pe�ni� s�u�b� wojskow� i przewa�nie bywa� na wyprawach wojennych poza granicami kraju, dlatego te� nie m�g� by� powiadomiony zar�wno o �mierci ojca, jak i o pozostawionym przez niego maj�tku. Obecnie, przeniesiony w stan spoczynku, wr�ciwszy do maj�tno�ci ojca swego, sk�adaj�cych si� z wiosek ** i ** w powiatach K**, P** i R** i w*** -skiej guberni, a zawieraj�cych w poszczeg�lnych wioskach w sumie do 300 dusz poddanych, stwierdzi�, �e spo�r�d liczby wy�ej wymienionych posiad�o�ci wy�ej wymienionymi ***-oma duszami poddanych (z kt�rych to wedle ostatniego spisu poddanych w wiosce powy�ej figuruje w sumie*** dusz poddanych) wraz z gruntem i ze wszystkimi s�u�ebno�ciami w�ada bez �adnego tytu�u w�asno�ci wy�ej wymieniony porucznik gwardii Andrzej Dubrowski i dlatego przedstawiaj�c przy niniejszym podaniu orygina� aktu kupna, wystawiony ojcu jego przez sprzedawc� Spicyna, prosi o odebranie wy�ej wymienionego maj�tku nieprawnemu posiadaczowi Dubrowskiemu, o przekazanie go wedle przynale�no�ci w ca�kowite jego, Trojekurowa, w�adanie, a jednocze�nie wobec nieprawnego przyw�aszczenia rzeczonego maj�tku, z kt�rego czerpa� dochody, po ich nale�ytym ustaleniu, o przys�dzenie od wymienionego Dubrowskiego nale�nego wedle prawa odszkodowania i o zaspokojenie nim wy�ej wymienionego Trojekurowa. S�d ziemski, stosownie do niniejszej pro�by, dokonawszy zbadania dowod�w, stwierdzi�, �e wymieniony obecny posiadacz spornego maj�tku porucznik gwardii Dubrowski z�o�y� na miejscu asesorowi szlacheckiemu wyja�nienie, i� posiadany obecnie przez niego maj�tek, sk�adaj�cy si� z wy�ej opisanej wioski Kistieniewki wraz z *** poddanymi, z gruntami i u�ytkami otrzyma� tytu�em spadku po �mierci swojego ojca, podporucznika artylerii, Gawry�y, syna Jewgrafa, Dubrowskiego, kt�ry naby� go od ojca obecnego powoda, Trojekurowa, sprawuj�cego w owym czasie urz�d sekretarza prowincjonalnego, a nast�pnie asesora kolegialnego, na podstawie wydanej radcy tytularnemu Grigorijowi, synowa Wasilija Sobolewowi przez tego� Trojekurowa w dniu 30 sierpnia 17.., a zatwierdzonej w ***-skim s�dzie powiatowym plenipotencji, wedle kt�rej winien by� by� na �w maj�tek wystawiony ojcu jego akt kupna, zwa�ywszy, �e rzeczony akt opiewa, i� wymieniony Trojekurow ca�y maj�tek nabyty od kancelisty Spicyna, a mianowicie *** dusz poddanych wraz z ziemi�, 11 sprzeda� ojcu Dubrowskiego i nale�n�, wedle ugody zap�at� 3.200 rubli w ca�o�ci od niego otrzyma� i prosi� rzeczonego pe�nomocnika Sobolowa o wydanie ojcu Dubrowskiego urz�dowego tytu�u w�asno�ci. A tymczasem ojciec jego, stosownie do tej�e plenipotencji, wobec zap�acenia ca�ej sumy winien wej�� w posiadanie nabytego maj�tku i rozporz�dza� nim a� do sporz�dzenia omawianego tytu�u w�asno�ci jako prawowity posiadacz i ani sprzedaj�cy maj�tek Trojekurow, ani te� nikt inny w posiadanie maj�tku ma nie wyst�powa�. Kiedy jednak�e i w jakim urz�dzie plenipotent Sobol�w przekaza� taki akt kupna ojcu jego � pozwanemu Andrzejowi Dubrowskiemu nie jest wiadome. W tym czasie bowiem by� ma�oletnim, a po �mierci ojca swego, rzeczonego aktu kupna odnale�� nie m�g� i uwa�a, �e akt ten prawdopodobnie sp�on�� wraz z innymi dokumentami podczas po�aru, jaki si� przydarzy� w roku 17.. w ich domu, o czym wiedz� mieszka�cy tej osady. O tym za�, �e maj�tek � od dnia sprzeda�y przez Trojekurowa, wzgl�dnie od wydania przez niego pe�nomocnictwa Sobolewowi, to znaczy od 17.. roku, a po �mierci ojca jego od roku 17.. a� po dzi� dzie� by� w bezspornym posiadaniu rodziny Dubrowskich, �wiadcz� okoliczni mieszka�cy � kt�rzy, w liczbie 52 os�b, badani zeznali pod przysi�g�, �e istotnie, jak tylko si�ga ich pami��, wymieniony sporny maj�tek by� w posiadaniu wy�ej wspomnianych Dubrowskich od 70 lat wstecz bez jakiegokolwiek z czyjejkolwiek strony sporu, ale na podstawie jakiego aktu czy tytu�u w�asno�ci wiadome im nie jest. Natomiast tego, czy wymieniony w niniejszej sprawie poprzedni nabywca rzeczonego maj�tku, by�y sekretarz prowincjonalny, Piotr Trojekurow � maj�tek �w posiada�, nie pami�taj�. Co si� tyczy domu Dubrowskich, to dom ten oko�o 30 lat temu w wyniku powsta�ego noc� w maj�tku po�aru sp�on��, przy czym osoby niezainteresowane dowiod�y, i� powy�ej wymieniony sporny maj�tek mo�e przynosi� licz�c przeci�tnie od owego czasu, nie mniej jak 2.000 rubli dochodu rocznie. Wbrew tym wywodom genera� en chef Kiry�a, syn Piotra, Trojekurow 3 stycznia roku bie��cego zwr�ci� si� do tutejszego s�du z podaniem, z kt�rego wynika, �e aczkolwiek wy�ej wspomniany porucznik gwardii Andrzej Dubrowski w trakcie przewodu za��czy� do niniejszej sprawy wydan� przez zmar�ego jego ojca Gawry�� Dubrowskiego radcy tytularnemu Sobolewowi plenipotencj� na sprzedany mu maj�tek, to jednak dowod�w na to, i� nie tylko stosownie do plenipotencji tej dokonany zosta� akt kupna, lecz nawet na to, �e dopuszcza ona dokonanie takiego aktu stosownie do brzmienia generalnego regulaminu rozdz. 19 i ukazu z dnia 29 listopada 1752 roku nie przedstawi�. St�d wniosek, i� sama plenipotencja obecnie, wobec �mierci mocodawcy, ojca Dubrowskiego, stosownie do ukazu z.. maja 1818 roku, wygas�a ca�kowicie, a ponadto istnieje nakaz oddawania spornych 12 maj�tk�w w posiadanie � tych, na kt�re istniej� akty kupna � stosownie do akt�w, maj�tki za� bez akt�w kupna � wedle wynik�w dochodzenia. Na rzeczony maj�tek, kt�ry nale�a� do jego ojca, Trojekurow przedstawi� jako dow�d akt kupna, z kt�rego wynika, na podstawie wy�ej wymienionych przepis�w prawnych, �e nale�y maj�tek �w odebra� nieprawemu posiadaczowi Dubrowskiemu i odda� go, stosownie do prawa dziedziczenia, Trojekurowowi. Poniewa� wymienieni obywatele ziemscy, w�adaj�c nie nale��cym do nich maj�tkiem bez �adnych podstaw prawnych, korzystali z maj�tku tego nies�usznie, jak r�wnie� korzystali z nienale�nych im dochod�w, to po wyliczeniu wysoko�ci tych dochod�w, nale�y �ci�gn�� je od Dubrowskiego i zaspokoi� nimi powoda Trojekurowa. Po rozpoznaniu niniejszej sprawy i sporz�dzeniu wypis�w z niej i z odno�nych ustaw, s�d powiatowy orzeka, co nast�puje: Jak wida� z niniejszej sprawy, genera� en chef Kiry�a, syn Piotra, Trojekurow na wymieniony, znajduj�cy si� obecnie w posiadaniu porucznika gwardii Andrzeja, syna Gawry�y, Dubrowskiego sporny maj�tek, sk�adaj�cy si� z wioski Kistieniewki, posiadaj�cy og�em wedle ostatniego spisu poddanych *** dusz p�ci m�skiej wraz z ziemi� orn� i u�ytkami, przedstawi� akt sprzeda�y, wystawiony w 17.. roku zmar�emu jego ojcu, sekretarzowi prowincjonalnemu, pe�ni�cemu p�niej urz�d asesora kolegialnego przez wywodz�cego si� ze szlachty kancelist� Fadieja Spicyna, �e ponadto nabywca �w, jak to wynika z dokonanego na akcie kupna zapisu, zosta� w tym�e roku wprowadzony w posiadanie przez ***-ski s�d ziemski, na kt�ry to maj�tek ju� on sam uzyska� odpowiedni zapis. I cho� wbrew temu ze swej strony porucznik gwardii Andrzej Dubrowski przedstawi� plenipotencj�, wydan� przez tego� zmar�ego nabywc� Trojekurowa radcy tytularnemu Sobolewowi w celu dokonania aktu kupna sprzeda�y na imi� ojca Dubrowskiego � to jednak na podstawie tego rodzaju um�w nie tylko zatwierdzanie akt�w kupna maj�tk�w nieruchomych, lecz nawet chwilowe ich posiadanie jest stosownie do ukazu... wzbronione, zw�aszcza �e sama plenipotencja wraz ze �mierci� jej wystawcy ca�kowicie wygasa. � Na to za�, �e istotnie na podstawie owej plenipotencji gdzie� i kiedy� dokonany zosta� akt kupna wymienionego spornego maj�tku, Dubrowski ze swej strony �adnych wyra�nych dowod�w do sprawy od pocz�tku post�powania s�dowego, to znaczy od 18.. a� po dzie� dzisiejszy nie przedstawi�. W zwi�zku z powy�szym s�d tutejszy postanawia tytu� w�asno�ci na wymieniony maj�tek, posiadaj�cy poddanych wraz z ziemi� i u�ytkami, w jakimkolwiek obecnie stanie si� znajduje, stosownie do przedstawionego na� aktu kupna zatwierdzi� na rzecz genera�a en chef Trojekurowa; poleci� s�dowi ziemskiemu w K** pozbawienie uprawnie� co do rozporz�dzania rzeczonym maj�tkiem porucznika gwardii Dubrowskiego oraz przepisowe 13 wprowadzenie w posiadanie pana Trojekurowa, jak r�wnie� sporz�dzenie na tym maj�tku zapisu jako na otrzymanym w drodze sukcesji. � A chocia� ponadto genera� en chef Trojekurow prosi o zas�dzenie od porucznika gwardii Andrzeja Dubrowskiego dochod�w z tytu�u nieprawnego korzystania z dziedzicznego jego maj�tku, to jednak, poniewa� maj�tek �w stosownie do zezna� starych mieszka�c�w okolicznych znajdowa� si� przez kilka lat w bezspornym posiadaniu pan�w Dubrowskich, a ze sprawy niniejszej nie wynika, �eby pan Trojekurow do tej pory sk�ada� jakiekolwiek podanie w zwi�zku z tego rodzaju nieprawnym posiadaniem owego maj�tku przez rodzin� Dubrowskich, a przy tym poniewa� przepis przewiduje, �e je�eli kto� cudz� ziemi� obsieje lub posiad�o�� ogrodzi i przeciw niemu z�o�y kto skarg� o zagarni�cie wbrew prawu, a zostanie udowodnione, �e tak by�o, to pod�wczas prawemu posiadaczowi odda� nale�y t� ziemi� wraz z zasiewami, zagrodami i budynkami; na tej podstawie s�d postanawia pow�dztwo genera�a en chef Trojekurowa przeciw porucznikowi gwardii Dubrowskiemu oddali�, albowiem nale��cy do� maj�tek wraca w jego posiadanie bez jakiegokolwiek uszczuplenia. Je�eli za� przy wprowadzeniu w posiadanie oka�� si� jakowe� braki, to pozostawi� genera�owi en chef Trojekurowowi, o ile b�dzie mia� bezsporne i jasne dowody co do swoich pretensji, mo�liwo�� zwr�cenia si� z oddzielnym pow�dztwem, gdzie nale�y. � O powy�szym orzeczeniu, jak r�wnie� o uzasadnieniach prawnych i trybie apelacji powiadomi� zar�wno powoda jak i pozwanego, kt�rych wezwa� przez policj� do sadu tutejszego celem odczytania niniejszego wyroku i podpisania przez nich swojej zgody lub te� swego sprzeciwu. Kt�ry to wyrok podpisali wszyscy cz�onkowie tutejszego s�du�. Sekretarz zamilk�, przewodnicz�cy wsta� i z niskim uk�onem zwr�ci� si� do Trojekurowa prosz�c o podpisanie przedstawionego dokumentu, a Trojekurow z triumfem wzi�� od niego pi�ro, podpisuj�c pod wyrokiem s�du ca�kowit� swoj� zgod�. Z kolei winien by� podpisa� Dubrowski. Sekretarz poda� mu dokument. Ale Dubrowski sta� bez ruchu, pochyliwszy g�ow�. Sekretarz powt�rzy� wezwanie, aby podpisa� swoj� pe�n� i ca�kowit� zgod� albo te� wyra�ny sprzeciw, je�li, wbrew mniemaniu s�du, sumienie mu dyktuje, �e sprawa jego jest s�uszna i je�li ma zamiar w okre�lonym przez prawo czasie apelowa�, gdzie nale�y. Dubrowski milcza�... Naraz uni�s� g�ow�, oczy mu zab�ys�y, tupn�� nog�, odepchn�� sekretarza tak silnie, �e tamten upad�, chwyci� ka�amarz, cisn�� nim w asesora. Obecnych ogarn�o przera�enie. � Jak to! Nie czci� cerkwi bo�ej! Precz chamskie plemi�! � a p�niej zwracaj�c si� do Kiry�y Pietrowicza: � S�ychana to rzecz, wasza ekscelencjo � m�wi� dalej � psiarze wprowadzaj� psy do cerkwi bo�ej! Psy biegaj� po cerkwi. Ju� ja was naucz�. � Na 14 ha�as zbiegli si� wo�ni i z trudem go uspokoili. Wyprowadzono go i usadowiono w saniach. Trojekurow, odprowadzany przez ca�y s�d, wyszed� w �lad za nim. Niespodziewane szale�stwo Dubrowskiego mocno podzia�a�o na jego wyobra�ni� i zatru�o mu rado�� triumfu. S�dzi�w, kt�rzy spodziewali si� dowod�w wdzi�czno�ci, nie zaszczyci� ani jednym uprzejmym s�owem. Tego samego dnia wyruszy� do Pokrowskoje. Tymczasem Dubrowski le�a� chory; lekarz powiatowy, na szcz�cie nie ca�kiem nieuk, zd��y� ju� pu�ci� mu krew, przystawi� pijawki i kantarydy � pod wiecz�r chory poczu� si� lepiej i odzyska� przytomno��. Nazajutrz przewieziono go do Kistieniewki, kt�ra ju� prawnie do niego nie nale�a�a. 15 ROZDZIA� TRZECI Min�� pewien czas, a biedny Dubrowski wci�� jeszcze szwankowa� na zdrowiu. Co prawda ataki ob��du ju� si� nie powtarza�y, lecz chory wyra�nie traci� si�y. Zapomina� o swoich poprzednich zaj�ciach, rzadko wychodzi� z pokoju i wpada� w zamy�lenie na ca�e dni. Jegorowna, dobra staruszka, kt�ra niegdy� nia�czy�a jego syna, teraz sta�a si� r�wnie� i jego nia�k�. Piel�gnowa�a go jak dziecko, przypomina�a mu, kiedy ma je�� i spa�, karmi�a, uk�ada�a do snu. Andrzej Gawry�owicz pokornie jej si� podporz�dkowa� i pr�cz niej z nikim si� nie widywa�. Nie by� w stanie my�le� o interesach ani te� zajmowa� si� gospodarstwem. Jegorowna uzna�a za konieczne powiadomi� o wszystkim m�odego Dubrowskiego, kt�ry s�u�y� w jednym z gwardyjskich pu�k�w piechoty i przebywa� w tym czasie w Petersburgu. Tak wi�c wydar�szy kart� z ksi�gi rozchodowej, podyktowa�a list kucharzowi Charitonowi, kt�ry by� jedynym pi�miennym cz�owiekiem w Kistieniewce, i tego samego dnia odes�a�a list ten do miasta na poczt�. Ale czas ju� zaznajomi� czytelnika z w�a�ciwym bohaterem naszej powie�ci. W�adimir Dubrowski wychowywa� si� w korpusie kadet�w i opu�ci� go jako podchor��y gwardii; ojciec nie szcz�dzi� mu �rodk�w na przyzwoite utrzymanie i m�ody cz�owiek otrzymywa� z domu wi�cej ni� m�g� si� spodziewa�. Ambitny i rozrzutny z natury, pozwala� sobie na przer�ne zachcianki. Gra� w karty i robi� d�ugi nie troszcz�c si� o przysz�o��, licz�c jedynie wcze�niej czy p�niej na bogaty o�enek � marzenie ubogiej m�odzie�y. Pewnego wieczoru, gdy kilku oficer�w siedzia�o w jego mieszkaniu rozpieraj�c si� na kanapach i pal�c z jego bursztynowych cybuch�w, kamerdyner Grisza poda� mu list, kt�rego adres i piecz�� mocno zdumia�y m�odzie�ca. Po�piesznie go rozpiecz�towa� i przeczyta� nast�puj�ce s�owa: �Panie nasz, W�adimirze Andrejewiczu � ja, twoja stara nia�ka, umy�li�am sobie donie�� ci o zdrowiu ojczulka. Jest bardzo s�aby, czasami m�wi od rzeczy i ca�y dzie� siedzi jak g�upie dziecko, a �mier� i �ywot ludzki w boskim r�ku. Przyje�d�aj do nas, sokoliku m�j jasny, wy�lemy po ciebie konie na Piesocznoje. Powiadaj�, �e 16 ma zjecha� do nas s�d ziemski, by odda� nas pod rz�dy Kiry�y Pietrowicza Trojekurowa, bo�my pono� jego, a my�my od dawna pa�scy � i od urodzenia o tym nie s�yszeli�my. � Mieszkaj�c w Petersburgu, m�g�by� powiedzie� o tym ojczulkowi-carowi, a on by ju� nie da� nas skrzywdzi�. Pozostaj� twoj� wiern� poddan�, nia�ka Orina Jegorowna Buzyrewa. Posy�am moje macierzy�skie b�ogos�awie�stwo Griszy, czy dobrze ci s�u�y? � U nas deszcze padaj� ju� drugi tydzie� i pastuch Rod�a zmar� na �wi�tego Miko�aja.� W�adimir Dubrowski z niezwyk�ym wzruszeniem przeczyta� kilka razy to do�� bez�adne pismo. Matk� straci� we wczesnym dzieci�stwie; kiedy go przywieziono w �smym roku �ycia do Petersburga, ojca prawie nie zna�, a jednocze�nie by� do� romantycznie przywi�zany i tym bardziej lubi� �ycie rodzinne, im mniej zd��y� nasyci� si� jego cichymi urokami. My�l, �e mo�e straci� ojca, okrutnie szarpa�a mu serce. Przera�a� go stan nieszcz�snego chorego, domy�la� si� go z listu swojej nia�ki. Wyobra�a� sobie ojca, kt�remu w g�uchej wsi pod opiek� g�upiej staruszki i s�u�by dworskiej grozi�y jakie� nieszcz�cia i kt�ry gas� bez pomocy, szarpany m�kami cia�a i duszy. W�adimir czyni� sobie wyrzuty, �e w spos�b zbrodniczy zaniedbywa� ojca. Dawno ju� nie otrzymywa� od ojca �adnych wiadomo�ci, a jednak nie pomy�la� o tym, by dowiedzie� si�, co si� z nim dzieje, s�dz�c, i� zajmuje si� sprawami gospodarstwa lub te� jest w rozjazdach. Postanowi� pojecha� do niego, a nawet poda� si� do dymisji, gdyby choroba ojca wymaga�a jego obecno�ci w domu. Koledzy spostrzeg�szy jego niepok�j odeszli, W�adimir zosta� sam, napisa� podanie o urlop, zapali� fajk� i pogr��y� si� w g��bokich rozmy�laniach. Tego samego dnia rozpocz�� starania o urlop i po dw�ch dniach wyruszy� w drog� pocztowymi ko�mi wraz z wiernym Grisz�. W�adimir Andrejewicz zbli�a� si� do stacji, od kt�rej mia� zboczy� na Kistieniewk�. Serce jego pe�ne by�o smutnych przeczu�, ba� si�, �e nie zastanie ju� ojca przy �yciu, wyobra�a� sobie nieweso�y tryb �ycia, jaki go oczekuje na wsi: zapad�y k�t, odludzie, ub�stwa i starania w sprawach, na kt�rych si� absolutnie nie zna�. Zajechawszy na stacj�, wszed� do mieszkania poczmistrza i zapyta�, czy s� wolne konie. Poczmistrz wskaza� mu, w jakim kierunku ma jecha� i zawiadomi�, �e konie przys�ane z Kistieniewki czekaj� na� ju� czwarty dzie�. Wkr�tce zjawi� si� stary stangret Antoni, kt�ry niegdy� oprowadza� go po stajni i dogl�da� jego ma�ego konika. Antoni na widok W�adimira Andrejewicza wzruszy� si� do �ez, pok�oni� 17 mu si� do ziemi, powiedzia�, �e stary pan jeszcze �yje i pobieg� zaprz�ga� konie. W�adimir Andrejewicz nie przysta� na zaofiarowane przez poczmistrza �niadanie i po�pieszy� w dalsz� drog�. Antoni wi�z� go bocznymi drogami i W�adimir zacz�� z nim rozmow�. � Powiedz mi z �aski swojej, Antoni, jak� ma spraw� ojciec m�j z Trojekurowem. � A B�g ich tam wie, W�adimirze Andrejewiczu... Pan nasz, jak m�wi�, pok��ci� si� o co� z Kiry�� Pietrowiczem, no i ten poda� go do s�du � cho� tak prawd� m�wi�c, sam on sobie jest s�dzi�. Nie nasza ch�opska sprawa miesza� si� w pa�skie zamiary i, B�g mi �wiadkiem, na pr�no ojczulek pa�ski poszed� przeciwko Kiryle Pietrowiczowi, trudno zamierza� si� motyk� na s�o�ce. � To wida� ten Kiry�a Pietrowicz robi u was, co mu si� podoba? � A wiadomo, wielmo�ny panie � asesora, powiadaj�, ma sobie za nic, sprawnik jest u niego na posy�kach, panowie zje�d�aj� si� do niego z pok�onami, nie trzeba, jak to m�wi�, �wini do koryta prosi�, sama sobie drog� znajdzie. � Czy to prawda, �e chce odebra� nam maj�tek? � Oh, wielmo�ny panie, my�my te� o tym s�yszeli. W tych dniach pokrowski zakrystian powiedzia� na chrzcinach do naszego so�tysa: � Dosy� �e�cie si� nahulali, ju� was we�mie w r�ce Kiry�a Pietrowicz. � Kowal Mikita odpowiedzia� mu wtedy: � Da�by� spok�j, Sawielicz, nie odbieraj spokoju go�ciom. � Kiry�a Pietrowicz jest sam dla siebie, a Andrzej Gawry�owicz sam dla siebie, a my wszyscy jeste�my boscy i carscy, ale trudno cudze usta zamkn�� na k��dk�. � A wi�c nie chcecie przej�� w podda�stwo do Trojekurowa? � W podda�stwo do Kiry�y Pietrowicza! Bo�e zachowaj i wybaw � u niego tam i swoi bied� cierpi�, a jak dostan� mu si� obcy, to z nich nie tylko sk�r�, ale i mi�so zedrze. � Nie, niech B�g da Andrzejowi Gawry�owiczowi d�ugie �ycie, a gdyby go powo�a� do swojej chwa�y, to nie chcemy nikogo pr�cz ciebie, nasz dobrodzieju. Nie oddawaj ty nas, a my ju� ci pomo�emy. Z tymi s�owy Antoni machn�� biczem, potrz�sn�� lejcami i konie ruszy�y ostrym k�usem. Wzruszony wierno�ci� starego wo�nicy, Dubrowski zamilk� � i zaton�� w my�lach. Min�a przesz�o godzina, nagle Grisza obudzi� go okrzykiem: Oto Pokrowskoje? Dubrowski podni�s� g�ow�. Jecha� brzegiem szerokiego jeziora, z kt�rego wyp�ywa�a rzeczka i wi�a si� w dali pomi�dzy wzg�rzami � na jednym z nich, ponad g�st� ziele� gaju wznosi� si� zielony dach i fasada wielkiego murowanego domu � na drugim cerkiew z pi�cioma g�owicami i starodawna dzwonnica... Woko�o rozrzucone by�y wiejskie chaty z sadami i �urawiami studziennymi. Dubrowski pozna� okolic� � przypomnia� sobie, �e na tym wzg�rzu bawi� si� z ma�� Masz� 18 Trojekurowa, kt�ra by�a od niego o dwa lata m�odsza i ju� wtedy zapowiada�a si� na pi�kno��. Chcia� zapyta� o ni� Antoniego, ale pohamowa�a go jaka� nie�mia�o��. Gdy zbli�yli si� do dworu, ujrza� bia�� sukni�, kt�ra mign�a pomi�dzy drzewami ogrodu. W tej samej chwili Antoni zdzieli� konie batem i ulegaj�c og�lnej, zar�wno u wiejskich stangret�w jak i u wszystkich wo�nic�w z miasta, ambicji, pop�dzi� ze wszystkich si� przez most i mimo wsi. Min�wszy wie� wyjechali na wzg�rze i W�adimir ujrza� brzozowy gaj, a w lewo, na otwartej przestrzeni, szary domek z czerwon� dach�wk�. Serce zacz�o mu bi� mocno. Mia� przed sob� Kistieniewk� i ubogi dom swego ojca. Po dziesi�ciu minutach W�adimir zajecha� przed ganek. Rozgl�da� si� z nieopisanym wzruszeniem. Dwana�cie lat nie widzia� swych stron rodzinnych Brz�zki, kt�re za jego czas�w w�a�nie posadzono pod p�otem, sta�y si� wysokimi, roz�o�ystymi drzewami. Podw�rze, niegdy� ozdobione trzema prawid�owymi klombami, mi�dzy kt�rymi bieg�a starannie wymiatana, szeroka droga, zmieni�o si� teraz na niekoszon� ��k�, na kt�rej pas� si� sp�tany ko�. Zaszczeka�y psy, ale poznawszy Antoniego zamilk�y i zacz�y macha� kosmatymi ogonami. S�u�ba dworska wysypa�a si� z czworak�w, otoczy�a m�odego pana, g�o�no wyra�aj�c sw� rado��. Z trudem m�g� si� przedrze� przez ich gorliw� gromad� i wbiec na pochylony ze staro�ci ganek. W sieni spotka�a go Jegorowna i z p�aczem u�cisn�a mu d�o�. � Dzie� dobry, dzie� dobry, nianiu � powtarza� przyciskaj�c do serca dobr� staruszk� � jak ojciec? gdzie jest? jak si� czuje? W tej samej chwili do salonu wszed� ledwo pow��cz�c nogami wysoki, blady i chudy starzec w szlafroku i szlafmycy. � Witaj, Wo�odka! � powiedzia� s�abym g�osem i W�adimir gor�co u�cisn�� ojca. Rado�� zbyt mocno podzia�a�a na chorego, si�y go opu�ci�y, nogi ugi�y mu si� w kolanach i by�by upad� niechybnie, gdyby go syn nie podtrzyma�. � Po co pan wsta� z ��ka � rzek�a Jegorowna � ledwo si� na nogach trzyma, a chce i�� do ludzi. Starca zaniesiono do sypialni. Usi�owa� jeszcze rozmawia� z synem, ale my�li pl�ta�y mu si� w g�owie, a s�owa nie wi�za�y si� ze sob�. Zamilk� i zapad� w senno��. W�adimira przerazi� stan ojca. Zatrzyma� si� w sypialni i prosi�, by go pozostawiono z nim sam na sam. Domownicy us�uchali, a wtedy wszyscy zwr�cili si� do Griszy, zaprowadzili go do izby czeladnej, gdzie ugoszczono go prawdziwie po wiejsku okazuj�c najwy�sz� �yczliwo�� i zam�czaj�c pytaniami i powitaniami. 19 ROZDZIA� CZWARTY Gdzie by� st� z jad�em, tam trumna stoi. W kilka dni po przyje�dzie m�ody Dubrowski chcia� zaj�� si� sprawami ojca, ale ten nie by� w stanie da� mu odpowiednich wyja�nie� � Andrzej Gawry�owicz nie mia� plenipotenta. Porz�dkuj�c jego papiery W�adimir znalaz� jedynie pierwszy list asesora i brulion odpowiedzi, nie m�g� jednak wyrobi� sobie z nich jasnego poj�cia o procesie i licz�c na s�uszno�� samej sprawy postanowi� czeka� na dalsze wypadki. Tymczasem stan zdrowia Andrzeja Gawry�owicza pogarsza� si� z godziny na godzin�. W�adimir przewidywa� rych�� katastrof� i nie opuszcza� starca, kt�ry ca�kowicie zdziecinnia�. Tymczasem min�� okre�lony termin i apelacja nie zosta�a z�o�ona. Kistieniewka nale�a�a do Trojekurowa. Szabaszkin zjawi� si� u niego z pok�onami, gratulacjami i z pro�b� o wyznaczenie terminu, kiedy jego ekscelencja zechce wej�� w posiadanie nowonabytego maj�tku � sam, czy te� raczy kogo� do tego upowa�ni�. Kiry�a Pietrowicz zmiesza� si�. Z natury nie by� chciwy, pragnienie zemsty popchn�o go zbyt daleko, gryz�o go sumienie. Wiedzia�, w jakim stanie znajduje si� jego przeciwnik, stary towarzysz z lat m�odo�ci � i w sercu nie odczuwa� zadowolenia. Gro�nie spojrza� na Szabaszkina, szukaj�c do czego by si� przyczepi�, aby go zwymy�la� � ale nie znalaz�szy dostatecznego pretekstu, powiedzia� ze z�o�ci�: � Id� precz, nie chc� z tob� rozmawia�. Szabaszkin widz�c, �e genera� jest nie w humorze, uk�oni� si� i spiesznie si� oddali�, a Kiry�a Pietrowicz, gdy zosta� sam, zacz�� przechadza� si� tam i z powrotem po pokoju pogwizduj�c :Grom zwyci�stwa si� rozlega, co zawsze oznacza�o u niego niezwyk�e wzburzenie umys�u. Wreszcie kaza� zaprz�c do wolantu, ubra� si� ciep�o (by�o to ju� pod koniec wrze�nia) i pojecha� sam, bez wo�nicy. 20 Wkr�tce ujrza� domek Andrzeja Gawry�owicza i w duszy jego zbudzi�y si� sprzeczne uczucia. Zaspokojona zemsta i ��dza w�adzy przyg�usza�y co prawda uczucia bardziej szlachetne, lecz wreszcie te ostatnie zatriumfowa�y. � Postanowi� pogodzi� si� ze swym starym s�siadem i zwracaj�c mu maj�tek zatrze� nawet �lady k��tni. Gdy powzi�� ten b�ogi zamiar, zrobi�o mu si� l�ej na sercu; Kiry�a Pietrowicz pu�ci� si� k�usem do dworu s�siada i zajecha� wprost na podw�rze. Chory siedzia� w�a�nie w swej sypialni przy oknie. Pozna� Kiry�� Pietrowicza i na twarzy jego odmalowa�o si� okropne wzburzenie � zamiast zwyk�ej blado�ci wyst�pi� purpurowy rumieniec, oczy mu zab�ys�y, wydawa� jakie� nieartyku�owane d�wi�ki. W�adimir, kt�ry siedzia� obok, zaj�ty ksi�gami gospodarskimi, uni�s� g�ow� i przerazi� si� jego stanem. Chory z l�kiem i gniewem wskazywa� palcem na dw�r. Pospiesznie zbiera� po�y swego szlafroka chc�c wsta� z fotela, uni�s� si� nieco... i nagle upad�. � Syn skoczy� ku niemu, starzec le�a� nieprzytomny, bez oddechu � tkni�ty parali�em. � Pr�dzej, pr�dzej do miasta po lekarza! � wo�a� W�adimir. � Kiry�a Pietrowicz pyta o pana � powiedzia� wchodz�c s�u��cy. W�adimir rzuci� na niego straszne spojrzenie. � Powiedz Kiryle Pietrowiczowi, aby jak najpr�dzej si� st�d wyni�s�, bo go ka�� wyp�dzi� � id�. S�u��cy z rado�ci� pobieg� wype�ni� rozkaz swego pana. Jegorowna klasn�a w r�ce. � Dobrodzieju nasz � zawo�a�a piskliwym g�osem � doprowadzisz si� do zguby! Kiry�a Pietrowicz nas po�re! � Milcz, nia�ko � powiedzia� ze z�o�ci� W�adimir. � Po�lij natychmiast Antoniego do miasta po lekarza. Jegorowna wysz�a. W przedpokoju nie by�o nikogo � ca�a s�u�ba wybieg�a na dw�r, by popatrze� na Kiry�� Pietrowicza. Jegorowna wysz�a na ganek i us�ysza�a odpowied�, kt�r� dawa� s�u��cy w imieniu m�odego pana. Kiry�a Pietrowicz wys�ucha� tej odpowiedzi siedz�c w wolancie � twarz jego sta�a si� mroczniejsza od nocy. U�miechn�� si� pogardliwie, gro�nie spojrza� na czelad� i ruszy� st�pa woko�o podw�rza. Spojrza� w okno, gdzie przed chwil� siedzia� Andrzej Gawry�owicz, lecz tam ju� go nie by�o. Nia�ka sta�a na ganku zapomniawszy o rozkazie pana. S�u�ba dworska ha�a�liwie rozprawia�a o zaj�ciu. Naraz zjawi� si� pomi�dzy nimi W�adimir i powiedzia� urywanym g�osem: � Nie trzeba lekarza, ojciec umar�. 21 Powsta�o zamieszanie. Wszyscy rzucili si� do pokoju starego pana. Le�a� w fotelu, na kt�ry przeni�s� go W�adimir; prawa jego r�ka zwisa�a do pod�ogi, g�owa opuszczona by�a na pier� � to cia�o, jeszcze nieostyg�e, lecz ju� zniekszta�cone przez zgon, nie dawa�o ju� oznak �ycia. Jegorowna zaszlocha�a g�o�no. S�u��cy otoczyli pozostawionego ich opiece trupa, umyli go, ubrali w uszyty jeszcze w 1797 roku mundur i po�o�yli na tym samym stole, przy kt�rym przez tyle lat us�ugiwali swemu panu. 22 ROZDZIA� PI�TY Pogrzeb odby� si� na trzeci dzie�. Zw�oki biednego starca le�a�y na stole okryte ca�unem i otoczone �wiecami. Pok�j sto�owy pe�en by� s�u�by dworskiej. Szykowano si� do wyniesienia trumny. W�adimir i trzech s�u��cych wzi�li ja na ramiona. Pop poszed� przodem. Towarzyszy� mu diak �piewaj�c modlitwy pogrzebowe. W�a�ciciel Kistieniewki po raz ostatni przekroczy� pr�g swego domu. Trumn� ponie�li przez las. Cerkiew znajdowa�a si� za nim. Dzie� by� jasny i ch�odny. Z drzew opada�y jesienne li�cie. Wychodz�c z lasu ujrzeli drewnian� cerkiew kistieniewsk� i ocieniony starymi lipami cmentarz. Tam spoczywa�o cia�o matki W�adimira, tam, obok jej grobu, poprzedniego dnia wykopano �wie�� mogi��. Cerkiew wype�niali ch�opi z Kistieniewki, kt�rzy przyszli po raz ostatni pok�oni� si� swemu panu. M�ody Dubrowski sta� pod ch�rem; nie p�aka� i nie modli� si� � lecz twarz jego by�a straszna. Smutny obrz�d zbli�a� si� ku ko�cowi. W�adimir podszed� pierwszy, aby po�egna� si� z cia�em � za nim ca�a s�u�ba dworska. Przyniesiono wieko i zamkni�to trumn�. Baby wy�y g�o�no, ch�opi nierzadko ocierali �zy pi�ci�. W�adimir i ci sami trzej s�u��cy, odprowadzeni przez ca�� wie�, ponie�li trumn� na cmentarz. Trumn� opuszczono w wykopany gr�b, wszyscy obecni rzucili po gar�ci piasku, zasypali jam�, pok�onili si� mogile i rozeszli si�. W�adimir, wyprzedzaj�c wszystkich, szybko si� oddali� i skry� si� w kistieniewskim lesie. Jegorowna w imieniu W�adimira zaprosi�a popa i ca�� s�u�b� cerkiewn� na styp� pogrzebow� zawiadamiaj�c, �e m�ody dziedzic nie ma zamiaru wzi�� w niej udzia�u; ojciec Antoni, popadia Fiedotowna i diaczek ruszyli pieszo do dworu omawiaj�c z Jegorown� cnoty nieboszczyka i rozwa�aj�c, co prawdopodobnie oczekuje jego dziedzica. (O przyje�dzie Trojekurowa i o tym, jak go przyj�� W�adimir, wiedzia�a ju� ca�a okolica i miejscowi politycy przepowiadali powa�ne nast�pstwa tych wydarze�). � Co b�dzie, to b�dzie � rzek�a popad�a � a szkoda, je�li W�adimir Andrejewicz nie zostanie naszym panem. Co tu du�o m�wi�, to prawdziwy zuch. 23 � A kt�, jak nie on ma by� naszym panem � przerwa�a Jegorowna � niech si� tam Kiry�a Pietrowicz gor�czkuje, nie na l�kliwego trafi�, m�j sokolik sam da sobie rad�, a B�g da, �e Opatrzno�� go nie porzuci. Bardzo pyszny jest Kiry�a Pietrowicz, a jednak podwin�� ogon pod siebie, gdy m�j Griszka zawo�a� do niego: �Precz, stary psie! � Fora ze dwora!� � Ach, Jegorowno!� powiedzia� diaczek � i jak�e� to Grzegorzowi j�zyk si� w g�bie obr�ci�. Ja my�l�, �e pr�dzej bym si� zgodzi� zaszczeka� na biskupa ni� krzywo spojrze� na Kiry�� Pietrowicza. Gdy si� go widzi, to strach i dr�enie zmuszaj� do padni�cia na twarz, a plecy same si� uginaj�, same si� uginaj�... � Marno�� nad marno�ciami � odezwa� si� pop. � Kiryle Pietrowiczowi te� kiedy� za�piewaj� wieczny odpoczynek, jak dzi� Andrzejowi Gawry�owiczowi, tyle tylko, �e pogrzeb b�dzie bogatszy i go�ci wi�cej zaprosz� � a czy Bogu to nie wszystko jedno?.. � Ach, ojczulku! I my�my chcieli sprosi� ca�� okolic�, ale W�adimir Andrejewicz nie �yczy� sobie. A przecie� wszystkiego mamy do�� � jest czym ugo�ci� i przyj��, jak nale�y. Przynajmniej, je�li nie ma kogo innego, to niech ju� cho� was ucz�stuj�, drodzy nasi go�cie. Ta uprzejma obietnica i nadzieja pokosztowania smacznego pieroga przyspieszy�y kroki rozmawiaj�cych, kt�rzy pomy�lnie doszli do pa�skiego domu, gdzie st� ju� by� nakryty, a w�dka podana. Tymczasem W�adimir zag��bia� si� w g�stwin� lasu, staraj�c si� zm�czeniem zag�uszy� cierpienia duszy. Szed� bezdro�em � ga��zie raz po raz uderza�y go i drapa�y po twarzy, nogi co chwila grz�z�y w b�ocie, W�adimir nie zwraca� na nic uwagi. Wreszcie dotar� do ma�ego, otoczonego ze wszystkich stron lasem, parowu. Strumyk w milczeniu wi� si� woko�o na wp� obna�onych przez jesie� drzew. W�adimir zatrzyma� si�, siad� na ch�odnej darni i my�li � jedna od drugiej czarniejsza � sk��bi�y si� w jego duszy... Odczuwa� mocno swoj� samotno��. Widzia� przysz�o�� okryt� gro�nymi chmurami. Wa�� z Trojekurowem zapowiada�a nowe nieszcz�cia. Ubogi jego maj�tek m�g� przej�� w obce r�ce � a wtedy oczekiwa�a go n�dza. D�ugo siedzia� bez ruchu, spogl�daj�c na cichy bieg strumienia, kt�ry unosi� kilka zwi�d�ych li�ci � i wyobrazi� je sobie jako wierny obraz �ycia � obraz tak zwyk�y. Wreszcie zauwa�y�, �e si� zmierzcha; wsta� i zacz�� szuka� drogi powrotnej, ale jeszcze d�ugo b��dzi� po nieznajomym lesie, a� w ko�cu trafi�