Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Zobacz podgląd pliku o nazwie Abercrombie Joe - Bohaterowie PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Strona 1
Strona 2
Strona 3
Tytuł oryginału: The Heroes
Copyright © 2011 Joe Abercrombie
Copyright for the Polish translation © 2019 by Wydawnictwo MAG
Redakcja: Joanna Figlewska
Korekta: Magdalena Górnicka
Projekt typograficzny, skład i łamanie: Tomek Laisar Fruń
Ilustracja na okładce: Dark Crayon
Opracowanie okładki: Piotr Chyliński
ISBN 978-83-66409-85-9
Wydanie III
Wydawca: Wydawnictwo MAG
ul. Krypska 21 m. 63, 04-082 Warszawa
tel./fax 22 813 2519
www.mag.com.pl
Wyłączny dystrybutor: Dressler Dublin sp. z o. o.
ul. Poznańska 91, 05-850 Ożarów Maz.
tel. 22 733 50 10
www.dressler.com.pl
Skład wersji elektronicznej
[email protected]
Strona 4
Spis treści
Porządek bitwy
Przed bitwą
Takie czasy
Rozjemca
Najlepsi spoód nas
Czarny Dow
Jaka wojna?
Dawni pomocnicy
Nowi pomocnicy
Reachey
Tak wypada uczynić
Dzień pierwszy
Cisza
Ambicja
Mniej więcej
Najlepszy wzór
Szalka
Ich rzecz – iść w bitew dym
Wołaj „Mordu” i...
Kres taki byłby celem najpożądańszym
Ofiary
Odwaga i rozwaga
Ścieżki chwały
Strona 5
Pracowity dzień
Pokonani
Uczciwe traktowanie
Taktyka
Odpoczynek i rekreacja
Dzień drugi
Świt
Uwagi wstępne
Piekielne urządzenia
Rzeczowa debata
Łańcuchy władzy
Końcowe argumenty
Zasady
Ucieczka
Most
Dziwne sojusze
Serca i umysły
Dobre uczynki
Jeszcze jeden dzień
Kości
Ostatni bohater króla
Moja ziemia
Dzień trzeci
Sztandarowa kwestia
Cienie
Pod skrzydłami
Imiona
Znów wczoraj
Strona 6
Za wszystkie dobrodziejstwa Twoje...
Bitewna zagadka
Naprzód i w górę
Więcej sztuczek
Tyrania odległości
Krew
Zaostrzony metal
Pokój w naszych czasach
Chwila prawdy
Łupy
Rozpaczliwe kroki
Zdarza się
Po bitwie
Koniec drogi
Kto mieczem wojuje
Prądy historii
Warunki
Rodzina
Nowi pomocnicy
Dawni pomocnicy
Każdy komuś służy
Same pustynie
Czarny Calder
Koniec wojaczki
Podziękowania
Strona 7
Dla Eve
Pewnego dnia to przeczytasz i zdziwisz się:
„Tato, po co te wszystkie ostrza?”.
Strona 8
Porządek bitwy
UNIA
Naczelne dowództwo
Lord marszałek Kroy – naczelny dowódca armii Jego
Królewskiej Mości na Północy.
Pułkownik Felnigg – szef sztabu, człowiek pozbawiony
podbródka.
Pułkownik Bremer dan Gorst – królewski obserwator Wojny
Północnej i zhańbiony mistrz szermierski, niegdyś dowódca
straży króla.
Rurgen i Młodszy – jego wierni słudzy, jeden stary, a drugi...
młodszy.
Bayaz, Pierwszy z Magów – łysy czarownik, podobno liczący
sobie sto lat, wpływowy przedstawiciel Zamkniętej Rady,
grona najbliższych doradców króla.
Yoru Sulfur – jego lokaj, ochroniarz i główny księgowy.
Denka i Saurizin – dwaj starzy adepci z Uniwersytetu
Aduańskiego, uczeni przeprowadzający eksperyment na
zlecenie Bayaza.
Dywizja Jalenhorma
Generał Jalenhorm – stary przyjaciel króla, niesłychanie młody
Strona 9
jak na to stanowisko, uznawany za odważnego, ale omylnego.
Retter – jego trzynastoletni lokaj.
Pułkownik Vallimir – ambitny dowódca pierwszego regimentu
Jego Królewskiej Mości.
Pierwszy sierżant Forest – podoficer sztabowy w pierwszym
regimencie.
Kapral Tunny – wieloletni spekulant oraz chorąży pierwszego
regimentu.
Żółtko, Klige, Worth i Lederlingen – tępi rekruci przydzieleni
Tunny’emu w roli posłańców.
Pułkownik Wetterlant – pedantyczny dowódca szóstego
regimentu.
Major Culfer – jego strachliwy zastępca.
Sierżant Gaunt, szeregowiec Rose – żołnierze szóstego
regimentu.
Major Popol – dowódca pierwszego batalionu regimentu
Rostoda.
Kapitan Lasmark – biedny kapitan w regimencie Rostoda.
Pułkownik Vinkler – dzielny dowódca trzynastego regimentu.
Dywizja Mittericka
Generał Mitterick – zawodowy żołnierz, bardzo odważny
i niezbyt lojalny, opisywany jako bystry, ale nieostrożny.
Pułkownik Opker – jego szef sztabu.
Porucznik Dimbik – pozbawiony pewności siebie młody oficer
w sztabie Mittericka.
Strona 10
Dywizja Meeda
Lord gubernator Meed – żołnierz amator o szyi jak u żółwia,
w czasie pokoju władca Anglandu, nienawidzi Północnych
równie mocno, jak świnia nienawidzi rzeźników.
Pułkownik Harod dan Brock – uczciwy i pracowity oficer
w sztabie Meeda, syn notorycznego zdrajcy.
Finree dan Brock – jadowicie ambitna żona pułkownika Brocka,
córka lorda marszałka Kroya.
Pułkownik Brint – starszy oficer w sztabie Meeda, wieloletni
przyjaciel króla.
Aliz dan Brint – młoda i naiwna żona pułkownika Brinta.
Kapitan Hardrick – oficer w sztabie Meeda, wielbiciel ciasnych
spodni.
Lojaliści Wilczarza
Wilczarz – wódz Północnych walczących po stronie Unii. Dawny
kompan Krwawego-dziewięć, niegdyś bliski przyjaciel
Czarnego Dowa, dziś jego zaciekły wróg.
Czerwonogłowy – zastępca Wilczarza, nosi czerwony kaptur.
Czerstwy – doświadczony Imienny, dowodzi tuzinem Carlów
w imieniu Wilczarza.
Czerwony Kruk – jeden z Carlów Czerstwego.
PÓŁNOC
Otoczenie tronu Skarlinga
Czarny Dow – Obrońca Północy bądź jej łupieżca, zależy, kogo
spytać.
Rozciętostopy – jego zastępca, czyli główny ochroniarz
Strona 11
i pochlebca.
Ishri – jego doradczyni, czarodziejka z pustynnego Południa,
zaciekły wróg Bayaza.
Caul Dreszcz – okaleczony Imienny z metalowym okiem, którego
niektórzy nazywają psem Czarnego Dowa.
Curnden Gnat – Imienny o sztywnych zasadach, kiedyś zastępca
Rudda Trójdrzewca, później zaufany Bethoda, obecnie
dowódca dwunastki Carlów Czarnego Dowa.
Cudna – jego wieloletnia udręczona zastępczyni.
Whirrun z Bligh – słynny bohater z najdalszej Północy,
posiadacz Ojca Mieczy. Zwany także Whirrunem Rąbniętym,
ponieważ jest zdrowo rąbnięty.
Wesoły Yon Cumber, Brack-i-Dayn, Scorry Skradek, Agrick,
Athroc i Drofd – pozostali członkowie oddziału Gnata.
Ludzie Szalki
Szalka – najstarszy syn Bethoda, obecnie najmniej potężny
z pięciu wodzów Dowa, silny jak byk, odważny jak byk i głupi
jak byk.
Blady-jak-Śnieg – dawniej jeden z wodzów Bethoda, dziś
zastępca Szalki.
Białooki Hansul – Imienny ślepy na jedno oko, kiedyś herold
Bethoda.
„Książę” Calder – młodszy syn Bethoda, niesławny tchórz
i intrygant, tymczasowo wygnany za propozycję zawarcia
pokoju.
Seff – jego brzemienna żona, córka Caula Reacheya.
Głęboki i Płytki – dwaj zabójcy, którzy opiekują się Calderem,
licząc na bogactwo.
Strona 12
Ludzie Caula Reacheya
Caul Reachey – jeden z pięciu wodzów Dowa, stary wojownik
słynący z honorowości, ojciec Seff, teść Caldera.
Brydian Mokry – Imienny, dawniej członek oddziału Gnata.
Beck – młody rolnik szukający chwały na polu bitwy, syn Szamy
Bezlitosnego.
Reft, Colving, Stodder i Brait – pozostali młodzieńcy wcieleni do
wojska razem z Beckiem.
Ludzie Glamy Złotego
Glama Złoty – jeden z pięciu wodzów Dowa, niemożliwie
próżny, skłócony z Cairmem Żelaznogłowym.
Sutt Kruchy – Imienny słynący z chciwości.
Czujny – Carl w służbie Złotego.
Ludzie Cairma Żelaznogłowego
Cairm Żelaznogłowy – jeden z pięciu wodzów Dowa, notorycznie
uparty, skłócony z Glamą Złotym.
Kędzierzawy – mężny zwiadowca.
Irig – kłótliwy wojownik z toporem.
Złośnik – wulgarny łucznik.
Inni
Brodd Dziesięć Sposobów – najbardziej lojalny z pięciu wodzów
Dowa, paskudny jak kazirodztwo.
Nieznajomy-u-Bram – potężny dzikus zafascynowany
cywilizacją, władca wszystkich ziem na wschód od Crinny.
Strona 13
Powrócili do ziemi
(martwi, uznani za zmarłych albo dawno umarli)
Bethod – pierwszy król Północnych, ojciec Szalki i Caldera.
Skarling Bez Kaptura – legendarny bohater, który kiedyś
zjednoczył Północ przeciwko Unii.
Krwawy-dziewięć – niegdyś wojownik Bethoda, postrach
Północy, a przez krótki czas król Północnych, dopóki nie
zginął z ręki Czarnego Dowa (podobno).
Rudd Trójdrzewiec – słynący z honorowości wódz Uffrith, który
walczył przeciwko Bethodowi i został pokonany w pojedynku
przez Krwawego-dziewięć.
Forley Najsłabszy – notorycznie słaby wojownik, kompan
Czarnego Dowa i Wilczarza, zabity na rozkaz Caldera.
Szama Bezlitosny – słynny wojownik zabity przez Krwawego-
dziewięć. Ojciec Becka.
Strona 14
Przed bitwą
„Nieszczęśliwy kraj,
który potrzebuje bohaterów”.
Bertolt Brecht
Strona 15
Takie czasy
– Szlag, jestem już na to za stary – mruknął Gnat pod nosem,
co drugi krok krzywiąc się pod wpływem bólu w chorym
kolanie. Najwyższy czas skończyć z wojaczką. Już dawno
powinien to zrobić. Po całym dniu uczciwej pracy będzie
siadywał na werandzie i paląc fajkę z uśmiechem spoglądał na
słońce chowające się za taflą wody. Co prawda, nie ma domu,
ale kiedy już jakiś znajdzie, będzie to pierwszorzędny dom.
Przeszedł przez lukę w walącym się murze, czując, że serce
wali mu jak stolarski młotek. Po części za sprawą długiej
wspinaczki po stromym zboczu, dzikiej trawy przytrzymującej
mu buty i agresywnego wiatru, który usiłował go przewrócić.
Jednakże tak naprawdę, przede wszystkim pod wpływem
strachu, że zabiją go na szczycie. Nigdy nie udawał, że jest
odważny, a z wiekiem stał się jeszcze większym tchórzem. To
dziwne – im mniej lat mamy do stracenia, tym bardziej
obawiamy się ich utraty. Może człowiek przy urodzeniu
otrzymuje pewien przydział odwagi, który zużywa za każdym
razem, gdy wpada w tarapaty.
Gnat wielokrotnie wpadał w tarapaty i wyglądało na to, że
teraz znów tego nie uniknie.
Gdy wreszcie znalazł się na równym terenie, przez chwilę
odpoczywał zgięty wpół, ocierając łzy z oczu podrażnionych
wiatrem. Próbował stłumić kaszel, co jedynie sprawiło, że ten
zabrzmiał głośniej. W ciemności przed nim wznosili się
Bohaterowie, olbrzymie dziury w nocnym niebie, w których nie
Strona 16
świeciły gwiazdy. Co najmniej czterokrotnie wyżsi od człowieka,
zapomniani giganci porzuceni na swoim wzgórzu wśród
podmuchów przenikliwego wiatru, uparcie strzegący pustki.
Gnat zaczął się zastanawiać, ile waży każda z tych
olbrzymich kamiennych brył. Chyba tylko zmarli wiedzą, jak
wciągnięto tutaj te przeklęte głazy, oraz kto to zrobił i po co.
Jednak zmarli nie zamierzali niczego zdradzić, a Gnat nie miał
zamiaru do nich dołączyć, by się tego dowiedzieć.
Już widział słaby blask ogniska otaczający nierówne
krawędzie kamieni. Słyszał trajkoczące głosy zagłuszające cichy
pomruk wiatru. To mu przypomniało o podejmowanym ryzyku
i ogarnęła go nowa fala strachu. Strach to zdrowe uczucie,
dopóki zmusza nas do myślenia. Dawno temu powiedział mu tak
Rudd Trójdrzewiec. Gnat dokładnie wszystko przemyślał i uznał,
że to dobre rozwiązanie. A raczej najmniej złe, lecz czasami nie
można liczyć na więcej.
Dlatego wziął głęboki wdech, próbując sobie przypomnieć,
jak się czuł, gdy był młody, miał zdrowe stawy i o nic nie dbał,
po czym przeszedł przez jedną z luk między starymi głazami.
Może w dawnych czasach było to święte miejsce, kamienie
wypełniała wysoka magia, a wkroczenie do kręgu bez
zaproszenia stanowiło najgorszą zbrodnię. Teraz, nawet jeśli
jacyś dawni Bogowie poczuli się obrażeni, to w żaden sposób
tego nie okazali. Jedynie wiatr ucichł do żałosnego westchnienia.
Na świecie nie pozostało wiele magii, podobnie jak świętości.
Takie nastały czasy.
Słabe pomarańczowe światło tańczyło na pobrużdżonej
powierzchni kamieni zbryzganych mchem, oplątanych
ciernistymi krzakami, pokrzywami i trawą. W ciągu kilkuset lat
jeden z głazów złamał się w połowie, a dwa kolejne runęły,
Strona 17
pozostawiając luki niczym braki w uzębieniu uśmiechniętej
czaszki.
Gnat naliczył ośmiu mężczyzn, przykucniętych wokół
targanego wiatrem obozowego ogniska, ubranych w połatane
peleryny i znoszone płaszcze, mocno owiniętych podartymi
kocami. Blask ognia migotał na posępnych brodatych twarzach
poznaczonych bliznami i pokrytych szczeciną. Migotał na
krawędziach tarcz i ostrzach. Mieli mnóstwo broni. Na pierwszy
rzut oka przypominali nocną drużynę Gnata i zapewne niezbyt
się od niej różnili, choć większość była młodsza. Gnatowi nawet
przez chwilę wydawało się, że jeden z mężczyzn, zwrócony
bokiem, to Jutlan. Poczuł przyjemny dreszcz, a słowa powitania
już cisnęły mu się na usta, ale wtedy przypomniał sobie, że
Jutlan od dwunastu lat spoczywa w ziemi, a on wypowiedział te
słowa nad jego grobem.
Może na świecie jest ograniczona liczba twarzy i gdy żyje się
dostatecznie długo, zaczynają się powtarzać.
Gnat uniósł ręce zwrócone dłońmi do przodu, starając się
powstrzymać ich drżenie.
– Co za miły wieczór!
Twarze gwałtownie zwróciły się w jego stronę. Dłonie złapały
za broń. Gdy jeden z mężczyzn chwycił łuk, Gnatowi żołądek
podszedł do gardła, ale zanim wojownik zdążył napiąć cięciwę,
jego towarzysz wyciągnął rękę i go powstrzymał.
– Spokojnie, Czerwony Kruku – odezwał się potężny starzec
z bujną splątaną siwą brodą. Trzymał na kolanach lśniące
obnażone ostrze. Gnat szeroko się uśmiechnął, ponieważ znał tę
twarz i wiedział, że jego szanse właśnie wzrosły.
Starca nazywano Czerstwym. Był Imiennym, którego Gnat
pamiętał z dawnych czasów. W kilku bitwach walczyli ramię
Strona 18
w ramię, chociaż częściej stawali naprzeciwko siebie. Jednakże
Czerstwy cieszył się dobrą reputacją. Był wytrawnym
wojownikiem, który najpierw myśli i zadaje pytania, a dopiero
potem zabija, co stanowiło coraz rzadziej praktykowane
podejście. Poza tym wyglądało na to, że dowodzi tą drużyną,
ponieważ na jego polecenie Czerwony Kruk opuścił z nadąsaną
miną łuk, co Gnat powitał z ulgą. Nie chciał, by tej nocy
ktokolwiek zginął, i nie wstydził się przyznać, że najbardziej
zależy mu na tym w odniesieniu do siebie samego.
Wciąż musi przetrwać kilka godzin mroku i mnóstwo ostrej
stali.
– Na spokój zmarłych. – Czerstwy siedział nieruchomo jak
Bohaterowie, ale jego umysł pracował na najwyższych obrotach.
– Jeśli się nie mylę, to Curnden Gnat właśnie wyłonił się
z ciemności.
– Nie mylisz się. – Gnat powoli zbliżył się o kilka kroków,
wciąż trzymając uniesione ręce, starając się ze wszystkich sił
wyglądać beztrosko, choć ciążyły na nim nieprzyjazne
spojrzenia ośmiu par oczu.
– Trochę posiwiałeś, Gnacie.
– Ty także, Czerstwy.
– No wiesz, trwa wojna. – Stary wojownik poklepał się po
brzuchu. – Mam przez nią zszargane nerwy.
– Szczerze mówiąc, ja też.
– Kto dzisiaj chciałby być żołnierzem?
– Piekielna robota. Ale powiadają, że stare konie nie potrafią
skakać przez nowe przeszkody.
– Ostatnio staram się wcale nie skakać – odparł Czerstwy. –
Słyszałem, że walczysz dla Czarnego Dowa. Ty i twoja
dwunastka.
Strona 19
– W miarę możliwości unikam walki, ale masz rację co do
tego, komu służę. Dow płaci za moją owsiankę.
– Uwielbiam owsiankę. – Czerstwy przeniósł wzrok na
ognisko i z namysłem dźgnął je patykiem. – Za moją płaci Unia. –
Jego chłopcy byli niespokojni. Języki przesuwały się po ustach,
palce muskały broń, oczy lśniły w blasku ognia. Zupełnie jak
publiczność podczas pojedynku, która obserwuje pierwsze
ruchy walczących i stara się wyczuć, kto ma przewagę. Czerstwy
ponownie uniósł wzrok. – Wygląda na to, że jesteśmy po
przeciwnych stronach.
– Czy pozwolimy, żeby taki drobiazg zakłócił nam grzeczną
rozmowę? – spytał Gnat.
Czerwony Kruk znów wpadł we wściekłość, zupełnie jakby
słowo „grzeczna” stanowiło obelgę.
– Zabijmy skurwiela!
Czerstwy powoli odwrócił się ku niemu, a jego twarz
wykrzywiła pogarda.
– Jeśli wydarzy się niemożliwe i będę potrzebował twojej
rady, to ci o tym powiem. A na razie zamknij gębę, półgłówku.
Człowiek tak doświadczony jak Curnden Gnat nie przyszedł
tutaj po to, by zginąć z ręki kogoś takiego jak ty. – Omiótł
wzrokiem głazy, po czym spojrzał na Gnata. – Po co przyszedłeś,
i do tego sam? Nie chcesz już walczyć dla tego drania Czarnego
Dowa i chciałbyś dołączyć do Wilczarza?
– Nic z tego. Walka dla Unii nie jest w moim stylu, oczywiście
bez obrazy dla tych, którzy to robią. Wszyscy mamy swoje
powody.
– Staram się nie potępiać nikogo tylko dlatego, że źle dobrał
przyjaciół.
– W każdym poważnym konflikcie dobrych ludzi można
Strona 20
znaleźć po obu stronach – odrzekł Gnat. – Czarny Dow kazał mi
pójść do Bohaterów, postać chwilę na warcie i sprawdzić, czy
nadciąga Unia. Ale może oszczędzisz mi kłopotu. Czy Unia
nadciąga?
– Nie wiem.
– A jednak ty tutaj jesteś.
– Nie przywiązywałbym do tego większej wagi. – Czerstwy
z radością powiódł wzrokiem po swoich chłopcach siedzących
wokół ogniska. – Jak widzisz, wysłali mnie niemal samego.
Wilczarz kazał mi pójść do Bohaterów, stanąć na warcie
i sprawdzić, czy pojawi się Czarny Dow albo którykolwiek z jego
ludzi. – Uniósł brwi. – Myślisz, że się pokażą?
Gnat się wyszczerzył.
– Nie wiem.
– A jednak ty tutaj jesteś.
– Nie przywiązywałbym do tego większej wagi. Jestem tutaj
tylko ze swoją dwunastką. Nie licząc Brydiana Mokrego, który
przed kilkoma miesiącami złamał nogę, więc musiałem go
zostawić, żeby się wyleczył.
Czerstwy uśmiechnął się smutno i dźgnął ognisko patykiem,
posyłając w górę snop iskier.
– Zawsze stanowiliście zgraną drużynę. Podejrzewam, że
teraz stoją wokół Bohaterów z łukami w gotowości.
– Mniej więcej. – Chłopcy Czerstwego drgnęli i szeroko
otworzyli usta. Zaszokował ich głos, który dobiegł znikąd,
a zwłaszcza to, że należał do kobiety. Cudna stała z założonymi
rękami pod jednym z głazów, tak beztrosko, jakby opierała się
o ścianę tawerny. Przez ramię przewiesiła ostrze i łuk. – Witaj,
Czerstwy.
Stary wojownik się skrzywił.