9327
Szczegóły |
Tytuł |
9327 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
9327 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9327 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
9327 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
LUCY MAUD MONTGOMERY
JANA ZE WZG�RZA LATARNI
PRZE�O�Y�A EWA FISZER
TYTU� ORYGINA�U JANE OF LANTERN HILL
I
Jana uwa�a�a, �e ulica Weso�a zupe�nie nie pasuje do swojej nazwy, by�a to dla niej najsmutniejsza ulica Toronto, dla �cis�o�ci nale�y jednak zaznaczy�, �e Jana w ci�gu jedenastu lat swego �ycia nie pozna�a zbyt wielu ulic tego miasta.
Ulica Weso�a powinna by� weso�a, my�la�a Jana. Beztroskie, przyjazne, otoczone kwiatami domki powinny wo�a� do ciebie, gdy przechodzisz �jak si� masz?�, rosn�ce wok� drzewa powinny na twoje powitanie macha� ga��ziami, a okna tych domk�w powinny wieczorem mruga� do ciebie porozumiewawczo. Tymczasem ulica Weso�a by�a ponura i mroczna, sta�y przy niej pos�pne staro�wieckie domy z ceg�y, dotkni�te z�bem czasu, a wysokim przys�oni�tym okiennicami oknom nawet nie przysz�oby na my�l, by weso�o mrugn��. Rosn�ce wzd�u� ulicy drzewa by�y tak stare, ogromne i majestatyczne, �e przesta�y przypomina� drzewa, tak samo zreszt� jak te beznadziejne potworki w zielonych donicach ustawione przed stacj� benzynow� na przeciwleg�ym rogu ulicy. Babka by�a w�ciek�a, gdy zburzono stoj�cy tam uprzednio stary dom Adams�w i zbudowano czerwon� stacj� benzynow�. I nie pozwoli�a Franciszkowi kupowa� tam benzyny. Niemniej Jana co dzie� upewnia�a si� w przekonaniu, �e jest to na tej ulicy jedyna mi�a dla oka posesja.
Jana mieszka�a pod numerem 60. By� to ogromny, udaj�cy zamczysko budynek z ceg�y. Brama wjazdowa wspiera�a si� na filarach, okna by�y �ukowate i wielkie, wsz�dzie stercza�y wie�e i wie�yczki. Ogr�d otoczony by� wysokimi �elaznymi sztachetami, a bram� z kutego �elaza � s�ynn� ongi w ca�ym Toronto � Franciszek na noc starannie zamyka� na klucz i Jana co wiecz�r czu�a si� jak zamykany za kratami wi�zie�.
Wok� domu nr 60 by�o wi�cej przestrzeni ni� wok� innych dom�w przy ulicy Weso�ej. Od frontu rozci�ga� si� spory trawnik � cho� trawa marnie ros�a w cieniu starych drzew � a mi�dzy domem a przecznic� ulicy Weso�ej, ulic� Bloor, te� znajdowa� si� do�� szeroki pas ziemi, nie do�� jednak szeroki, by nie dobiega�y z tej strony wrzawa i zgie�k, gdy� ulica Bloor by�a w tym punkcie wyj�tkowo ha�a�liwa. Wszyscy dziwili si�, czemu stara pani Kennedy nadal tu mieszka, cho� ma tak� kup� forsy i spokojnie mog�aby sobie kupi� jedn� z tych rozkosznych nowoczesnych willi na Le�nym Wzg�rzu albo przy alei Kr�lewskiej. Przecie� podatki za tak ogromn� posiad�o�� musz� kosztowa� maj�tek, a dom jest beznadziejnie staro�wiecki. Pani Kennedy s�ysz�c podobne dictum u�miecha�a si� tylko wzgardliwie, nawet gdy s�ysza�a to z ust swego syna, Williama Andersona, jedynego cz�onka swojej pierwszej rodziny, do kt�rego czu�a szacunek, jako �e powiod�o mu si� w interesach i o w�asnych si�ach sta� si� cz�owiekiem bogatym. Nigdy nie �ywi�a do niego g��bszych uczu�, ale jego fortuna ten szacunek nakazywa�a.
Pani Kennedy wci�� ceni�a ulic� Weso��. Zamieszka�a tu jako m�oda ma��onka Roberta Kennedy�ego, kiedy ulica ta zalicza�a si� jeszcze do najmodniejszych ulic miasta, a dom nr 60, zbudowany przez ojca Roberta Kennedy�ego uwa�any by� za jeden z najpi�kniejszych �pa�acyk�w�. I w jej oczach takim pozosta�. Przemieszka�a tu czterdzie�ci pi�� lat i zamierza�a mieszka� przez reszt� �ycia. �Je�li komu� si� tu nie podoba, to nikt go si�� nie trzyma� � mawia�a patrz�c ironicznym wzrokiem na Jan�, chocia� ta nigdy nie pisn�a s��wka o tym, jak nie cierpi ulicy Weso�ej. Ale ju� dawno temu Jana odkry�a, �e babka posiada niesamowity dar czytania w jej my�lach.
Kiedy�, kiedy w ciemny poranek za�nie�onego dnia Jana siedzia�a w cadillacu czekaj�c, by Franciszek odwi�z� j� do szko�y, us�ysza�a rozmow� stoj�cych na rogu kobiet.
��Widzisz ten umar�y dom? � spyta�a m�odsza. � Wygl�da tak, jakby skona� ju� ca�e wieki temu.
��Tak, ten dom naprawd� zmar� trzydzie�ci lat temu, razem ze swoim w�a�cicielem Robertem Kennedym � odpar�a starsza kobieta. � Przedtem pe�en by� �ycia. Nikt w Toronto nie przyjmowa� cz�ciej go�ci. Robert Kennedy przepada� za �yciem towarzyskim. By� to bardzo przystojny i ujmuj�cy pan. Nikt nie m�g� poj��, dlaczego o�eni� si� z pani� Jakubow� Anderson � wdow� z trojgiem dzieci. Co prawda by�a c�rk� pu�kownika Moore, wiesz, z tych Moore��w. I by�a �liczna jak obrazek, i szala�a za nim. Wprost go uwielbia�a. M�wiono, �e ani na chwil� nie spuszcza�a go z oczu. Pono� nigdy nie kocha�a swego pierwszego m�a. Robert Kennedy zmar� po pi�tnastu latach ma��e�stwa, wkr�tce po narodzinach pierwszego dziecka.
��Czy ona mieszka w tym zamczysku ca�kiem sama?
��O nie. Mieszkaj� z ni� dwie c�rki. Jedna jest, zdaje si�, wdow�. I chyba pl�cze si� tu jaka� wnuczka. M�wi�, �e stara pani Kennedy to prawdziwy tyran, ale m�odsza c�rka � ta wdowa � mn�stwo bywa, stale s� o tym wzmianki w towarzyskiej rubryce Sobotniej Popo�udni�wki. Jest bardzo �adna i �wietnie si� ubiera. To ona jest z domu Kennedy, wda�a si� w ojca. Jak ona musi cierpie�, kiedy jej wytworni znajomi odwiedzaj� j� tutaj! Ulica Weso�a podupad�a � to gorsze ni� �mier�. Ale ja jeszcze pami�tam czasy, kiedy nale�a�a do najmodniejszych ulic. A teraz � wystarczy spojrze�!
��Poz�acana n�dza.
��Gorzej. Przecie� pod pi��dziesi�tym �smym mie�ci si� podrz�dny pensjonat. Ale stara pani Kennedy dba o wygl�d swego domu, cho� widz�, �e na balkonach zaczyna si� �uszczy� farba.
��Chwa�a Bogu, �e nie musz� tu mieszka� � zachichota�a m�odsza kobieta i obie pobieg�y do autobusu.
�Ona ma racj� � pomy�la�a Jana, cho� gdyby j� przyparto do muru, nie potrafi�aby powiedzie�, gdzie chcia�aby zamieszka�. Wi�kszo�� ulic, przez kt�re przeje�d�a�a jad�c do �wi�tej Agaty, wygl�da�a niezbyt zach�caj�co, gdy� �wi�ta Agata, kosztowna, ekskluzywna szko�a, do kt�rej posy�a�a j� babka, znajdowa�a si� tak�e w niemodnej obecnie cz�ci miasta. �wi�tej Agacie nie zale�a�o na podobnych drobnostkach. �wi�ta Agata pozosta�aby sob� nawet na Saharze.
Dom wuja Williama Andersona na Le�nym Wzg�rzu by� na pewno �adny, otoczony strzy�onymi krzewami i strzy�onym trawnikiem, i skalnymi ogr�dkami, ale tam tak�e Jana nie mia�aby ochoty mieszka�. Cz�owiek ba� si� wej�� na trawnik, by nie pozostawi� �lad�w na ho�ubionym przez wuja Williama aksamicie. Nale�a�o spacerowa� po wy�o�onych p�ytami �cie�kach. A Jana marzy�a, �eby m�c si� wybiega�. W szkole te� nie wolno by�o biega� poza godzinami gier i zabaw. Jana nie celowa�a w grach. By�a do�� niezdarna. Maj�c jedena�cie lat by�a wzrostu trzynastoletniej dziewczynki, przerasta�a wi�c o p� g�owy kole�anki ze swojej klasy. A im si� to nie podoba�o i dawa�y to Janie odczu�. Jana do nich �nie pasowa�a�.
O bieganinie w domu przy ulicy Weso�ej nie by�o mowy. Czy kto� tu przebieg� kiedy� cho�by par� krok�w? Jana przypuszcza�a, �e mog�o si� to zdarzy� matce. Matka jeszcze dzi� chodzi�a tak lekkim krokiem, jakby mia�a skrzyde�ka u st�p. Raz zdarzy�o si�, �e Jana przebieg�a ca�y dom od frontowych drzwi do kuchennych schod�w, g�o�no wy�piewuj�c. S�dzi�a, �e babka wysz�a. Tymczasem ta pojawi�a si� w drzwiach �niadaniowego pokoju i spojrza�a ze znienawidzonym przez Jan� u�mieszkiem.
��Co to za harmider, Wiktorio? � spyta�a s�odkim tonem, kt�rego Jana nienawidzi�a jeszcze bardziej ni� u�miechu.
��Biega�am sobie, bo to pyszna zabawa � wyja�ni�a Jana. To chyba by�o oczywiste. Ale babka zn�w si� u�miechn�a i powiedzia�a tak, jak to mia�a w zwyczaju:
��Na twoim miejscu, Wiktorio, wi�cej bym ju� tego nie robi�a.
I Jana nigdy ju� tego nie zrobi�a. Babka bez wysi�ku narzuca�a zawsze swoj� wol�, cho� by�a tak malutka, �e chuda, d�ugonoga Jana niemal j� ju� przeros�a.
Jana nienawidzi�a imienia Wiktoria. Niemniej wszyscy j� tak nazywali poza matk�, kt�ra zwykle m�wi�a do niej �Janino�Wiktorio�. Nie wiadomo sk�d, ale Jana wiedzia�a, �e babka jest z tego bardzo niezadowolona, wiedzia�a, �e z jakich� niejasnych powod�w babka nie cierpi imienia Janina. Jana lubi�a je, zawsze je lubi�a i zawsze my�la�a o sobie jako o Janie. Wiedzia�a, �e imi� Wiktoria otrzyma�a po babce, nie wiedzia�a jednak, sk�d si� wzi�a ta Janina. Ani w rodzinie Kennedych, ani w rodzinie Anderson�w nie by�o �adnych Janin. W jedenastym roku �ycia zacz�a podejrzewa�, �e odziedziczy�a je po rodzinie Stuart�w. I troch� cierpia�a z tego powodu, gdy� przykro by�o my�le�, �e ulubione imi� zawdzi�cza ojcu. Ojca nienawidzi�a z ca�ego serca, cho� nie by�o ono stworzone, by kogokolwiek nienawidzi�, nawet babki. Czasem ba�a si� jednak, �e jej nienawidzi, a to by by�o straszne � przecie� babka �ywi�a j�, odziewa�a i kszta�ci�a. Jana wiedzia�a, �e powinna babk� kocha�, ale wydawa�o jej si� to bardzo trudne, cho� matce przychodzi�o bez wysi�ku. Tyle �e babka matk� kocha�a, kocha�a bardziej ni� ca�y �wiat. A Jany nie. Jana wiedzia�a o tym od male�ko�ci. I czu�a, �e babka niech�tnym okiem patrzy na mi�o�� matki do niej, do Jany.
��Zanadto si� nad ni� trz�siesz � o�wiadczy�a lekcewa��co babka, kiedy matka niepokoi�a si� b�lem gard�a Jany.
��Mam tylko j� � odpar�a matka.
Na bia�� twarz babki wype�z� rumieniec.
��Wi�c ja jestem dla ciebie niczym?
��Ale�, mamo, wiesz, �e nie to chcia�am powiedzie� � �a�o�nie szepn�a matka i zatrzepota�a r�kami, by� to charakterystyczny dla niej gest i Janie zawsze przychodzi�y w�wczas na my�l dwa bia�e motyle. � Przecie� ona jest moim jedynym dzieckiem.
��I to dziecko, jego dziecko, kochasz bardziej ni� mnie!
��Nie bardziej, tylko inaczej � sprostowa�a b�agalnym tonem matka.
��Niewdzi�cznica! � zawyrokowa�a babka. Jedno jedyne s�owo, ale ile� by�o w nim jadu! I wysz�a z pokoju, wci�� zarumieniona, a jej bladoniebieskie oczy l�ni�y gniewem.
��Matu� � wyszepta�a z trudem Jana, bo przeszkadza�y jej powi�kszone migda�ki. � Dlaczego babcia nie chce, �eby� mnie kocha�a?
��Ale� moje male�stwo, tak wcale nie jest � zaprotestowa�a matka nachylaj�c si� nad Jana.
Jana jednak wiedzia�a, �e tak jest. Wiedzia�a, dlaczego matka rzadko przytula j� i ca�uje w obecno�ci babki. Babka by�a w�wczas tak z�a, �e cho� nie m�wi�a s�owa, jej gniew mrozi� powietrze. Jana cieszy�a si�, �e matka tego unika. Za to kiedy by�y same, matka stara�a si� jej to powetowa�. Ale rzadko bywa�y same. Teraz tak�e nie mia�y du�o czasu, bo matka wybiera�a si� na kolacj�. Matka niemal co wiecz�r chodzi�a na jakie� przyj�cia, najcz�ciej wychodzi�a te� po po�udniu. Jana strasznie lubi�a spojrze� na ni� przed jej wyj�ciem. Matka wiedzia�a o tym i zwykle udawa�o jej si� zmyli� czujno�� babki. By�a zawsze tak �adnie ubrana, tak �licznie wygl�da�a. Jana by�a przekonana, �e ma najcudowniejsz� matk� na �wiecie. Zastanawia�a si�, jak to jest mo�liwe, �eby kto� tak pi�kny m�g� mie� tak brzydk� i niezgrabn� c�rk�.
��Nigdy nie wy�adniejesz. Masz za wielkie usta � o�wiadczy�a jej kiedy� jedna z kole�anek.
Usta matki wygl�da�y jak r�any p�k, by�y male�kie i p�sowe, a w k�cikach czai�y si� rozkoszne do�eczki. Matka mia�a niebieski oczy, ale nie by� to lodowaty b��kit oczu babki. Bywaj� rozmai.� niebieskie oczy. Oczy matki przypomina�y niebo, kiedy letnim �witem; wyziera spo�r�d bia�ych chmur. Mia�a faluj�ce z�ociste w�osy, dzi� wiecz�r sczesane by�y g�adko z czo�a i tylko za uszami i na karku opada�y kaskad� loczk�w. Suknia z blado��tej tafty, na ramieniu przypi�ta aksamitna r�a, tak�e ��ta, ale ciemniejsza. Jana uzna�a, �e matka wygl�da jak z�ocista ksi�niczka, na przegubie jej d�oni b�yszcza�a brylantowa bransoleta. Tydzie� temu dosta�a j� od babki na urodziny. Babka stale j� obdarowywa�a. I kupowa�a jej suknie � najcudniejsze suknie, szale i kapelusze. Jana nie wiedzia�a, �e wszyscy uwa�aj� toalety pani Stuart za zbyt wystawne, ale mia�a uczucie, i� matka wola�aby ubiera� si� skromniej i tylko udaje zachwyt dla wspania�o�ci, kt�re kupuje jej babka, gdy� nie chce zrani� jej uczu�.
Jana by�a bardzo dumna z urody matki. Z przej�ciem s�ucha�a szept�w go�ci: �Jaka� ona jest �liczna�. Teraz te� niemal zapomnia�a o niezno�nym b�lu gard�a widz�c, jak matka wk�ada brokatowy p�aszcz koloru oczu, ozdobiony ko�nierzem ze srebrnego lisa.
��Matu�, jeste� taka �liczna � szepn�a wyci�gaj�c r�k� i dotykaj�c policzka matki, kt�ra schyli�a si�, by j� poca�owa�. Wydawa�o jej si�, �e dotyka p�atka r�y. Rz�sy matki opada�y jak jedwabiste wachlarze. Jana wiedzia�a, �e wiele os�b wygl�da �adniej z daleka, ale matka naj�liczniejsza by�a z bliska.
��Kochanie, bardzo ci� boli? Tak bym chcia�a z tob� zosta�, ale� Matka nie sko�czy�a zdania, Jana jednak wiedzia�a, �e mia�o ono brzmie� �babcia by�aby niezadowolona�.
��Nie tak zn�w strasznie � odpowiedzia�a dzielnie Jana. � Marynia si� mn� zajmie.
Ale kiedy matka wysz�a szeleszcz�c taft�, Jana poczu�a, �e d�awi j� w gardle � i nie by�y to migda�ki. Najmilej by�oby si� rozp�aka�, ale Jana nie pozwala�a sobie na �zy. Dawno temu, mia�a najwy�ej pi�� lat, us�ysza�a, jak matka m�wi z dum�: �Jana nigdy nie p�acze. Nawet jako niemowl� nie p�aka�a�. Od tamtego dnia Jana pilnie uwa�a�a, �eby si� nigdy nie mazgai�, nawet w nocy, kiedy by�a zupe�nie sama. Nie chcia�a zawie�� matki, dawa�a jej tak niewiele powod�w do dumy.
Teraz jednak poczu�a si� przera�liwie samotna� Na dworze wy� wiatr. Pos�pnie dzwoni�y szyby w oknach i wielkie domiszcze pe�ne by�o nieprzyjaznych odg�os�w. Du�o by da�a, �eby mog�a j� odwiedzi� Finka. Ale wiedzia�a, �e nie mo�e o tym nawet marzy�. Nigdy nie zapomni, co zasz�o, kiedy Finka � jeden jedyny raz � zawita�a w progi domu nr 60.
��No c� � szepn�a Jana, staraj�c si� mimo b�lu gard�a i b�lu serca znale�� jak�� jasn� stron� sytuacji � przynajmniej dzi� wiecz�r nie b�d� musia�a czyta� im Biblii.
�Im� czyli babce i ciotce Gertrudzie. Rzadko w tych seansach bra�a udzia� matka, zwykle nie by�o jej w domu. Co wiecz�r, przed p�j�ciem spa� Jana musia�a przeczyta� babce i ciotce Gertrudzie rozdzia� z Biblii. By� to najczarniejszy moment dnia, Jana nienawidzi�a czytania Biblii. I wiedzia�a, �e dlatego w�a�nie wymaga tego od niej babka.
Czytanie odbywa�o si� zawsze w salonie, ilekro� Jana wchodzi�a do salonu, wstrz�sa� ni� dreszcz. Salon by� ogromny i urz�dzony z przepychem. Sta�o tam tyle mebli i ozdobnych przedmiot�w, �e trzeba by�o strasznie uwa�a�, by niczego nie potr�ci�. Nawet w najcieplejsze wieczory letnie panowa� tu ch��d. A zim� by�o wr�cz lodowato. Ciotka Gertruda bra�a spoczywaj�c� na stole z marmurowym blatem ogromn� rodzinn� Bibli� zamkni�t� ci�k�, srebrn� klamr� i k�ad�a j� na stoliczku mi�dzy oknami. Ciotka i babka zasiada�y z dw�ch ko�c�w sto�u, a Jana siedzia�a mi�dzy nimi, na wprost wisz�cego mi�dzy pluszowymi b��kitnymi kotarami portretu pradziadka Kennedy�ego, kt�ry spogl�da� na ni� gro�nym okiem. Ta kobieta na ulicy twierdzi�a, �e dziadek Kennedy by� uroczym cz�owiekiem, ale nie mog�o to dotyczy� jego ojca. Jana by�a szczerze przekonana, �e ma on min� cz�owieka, kt�ry najch�tniej schrupa�by par� gwo�dzi.
��Znajd� czternasty rodzia� Exodusu � nakazywa�a babka. Oczywi�cie, co dzie� chodzi�o o inny rozdzia�, ale ton si� nie zmienia�. I Jana czu�a si� nim tak skonfundowana, �e rzadko udawa�o jej si� znale�� odpowiedni� stron�. Wtedy babka z tym swoim nienawistnym u�mieszkiem, kt�ry m�wi�: �ty nawet tego nie potrafisz� � wyci�ga�a pomarszczon� male�k� r�k�, bogato upier�cienion� ol�niewaj�c� staro�wieck� bi�uteri� i precyzyjnie otwiera�a Bibli� w odpowiednim miejscu.
Jana by�a tak zdenerwowana, �e ledwie duka�a, �le wymawiaj�c wiele s��w, cho� nie by�y jej one obce. Babka przerywa�a: � Prosz� ci�, Wiktorio, czytaj g�o�niej. Mia�am nadziej�, �e u �wi�tej Agaty naucz� ci� przynajmniej otwiera� przy czytaniu usta, je�li ju� nie uda�o si� nauczy� ci� geografii i historii. � I Jana podnosi�a g�os tak nagle, �el ciotka Gertruda podskakiwa�a z przera�enia. Ale nast�pnego wieczora j s�ysza�a: � Nie tak g�o�no, Wiktorio. Nie jeste�my jeszcze g�uche. � I biedna Jana zaczyna�a czyta� szeptem.
Kiedy ko�czy�a rozdzia�, babka i ciotka Gertruda pochyla�y g�owy i odmawia�y Modlitw� Pa�sk�. Jana pr�bowa�a si� z nimi modli�, ale by�o to niezwykle trudne, gdy� babka co najmniej o dwa s�owa wyprzedza�a ciotk� Gertrud�. Jana co wiecz�r z ulg� wymawia�a s�owo �amen�. Pi�kna odwieczna modlitwa wprowadza�a Jan� w stan paniki.
Potem ciotka Gertruda zamyka�a Bibli� i k�ad�a j� dok�adnie na tym samym miejscu. Wtedy Jana musia�a na dobranoc uca�owa� j� i babk�. Babka nie rusza�a si� z krzes�a i Jana schyla�a si�, by poca�owa� j� w czo�o.
��Dobranoc, babciu.
��Dobranoc, Wiktorio.
Ale ciotka Gertruda sta�a przy marmurowym stole i Jana musia�a wspina� si� na palce, gdy� ciotka Gertruda by�a niezwykle wysoka. Ciotka Gertruda lekko nachyla�a g�ow� i Jana ca�owa�a j� w szary policzek.
��Dobranoc, ciociu Gertrudo.
��Dobranoc, Wiktorio � odpowiada�a piskliwym ozi�b�ym tonem. I Jana wychodzi�a z salonu, czasem nawet udawa�o jej si� niczego nie potr�ci�.
��Kiedy dorosn�, nigdy nie b�d� czyta�a Biblii i nie b�d� odmawia�a tej modlitwy � szepta�a do siebie wchodz�c po wspania�ych szerokich schodach, kt�re kiedy� s�yn�y w ca�ym Toronto.
Kiedy� babka u�miechn�a si� i zapyta�a:
��Wiktorio, czy mo�esz nam powiedzie�, co my�lisz o Biblii?
��My�l�, �e jest dosy� nudna � odpowiedzia�a szczerze Jana. W�a�nie odczyta�a werset, w kt�rym pe�no by�o kot��w, �opatek i kadzielnic, i nie mia�a zielonego poj�cia, co to mo�e znaczy�.
��Aha. I s�dzisz mo�e, i� twoja opinia ma jakiekolwiek znaczenie? � rzek�a babka u�miechaj�c si� zaci�ni�tymi wargami.
��To po co babcia mnie pyta?
I zaraz zosta�a skarcona za impertynencj�, cho� wcale nie chcia�a by� niegrzeczna. Wi�c c� dziwnego, �e owego wieczoru wchodzi�a po schodach nienawidz�c z ca�ego serca tego domiszcza? A przecie� tak bardzo chcia�a je polubi�, zaprzyja�ni� si� z nim, mo�e co� dla niego zrobi�. Ale nie mog�a. Ten dom nie by� przyjazny i na nic mu si� nie mog�a przyda�. To ciotka Gertruda i Marynia Price, kucharka, i Franciszek Davis, szofer i lokaj, dbali o wszystkie jego potrzeby. Ciotka Gertruda nie zgodzi�a si�, by babka przyj�a pokoj�wk�, gdy� sama chcia�a zajmowa� si� domem. Wysoka, ponura, pe�na rezerwy ciotka Gertruda, kt�ra tak bardzo r�ni�a si� od matki Jany, �e dziewczynka nie mog�a wprost uwierzy�, �e jest jej siostr�, przyrodni�, ale jednak siostr�, by�a pedantycznie porz�dna i systematyczna. Na Weso�ej wszystko, ka�de zaj�cie by�o rytua�em, kt�ry odbywa� si� w wyznaczonym z g�ry dniu tygodnia. Dom by� zawsze przera�liwie czysty. Zimne szare oczy ciotki Gertrudy potrafi�y wypatrzy� ka�dy py�ek. Nieustannie kr��y�a po domu k�ad�c wszystko na w�a�ciwym miejscu, troszczy�a si� o ka�dy szczeg�. Nawet matce nie wolno by�o niczego tkn��, tylko kiedy mieli przyj�� go�cie przybiera�a st� kwiatami i zapala�a �wiece. Jana strasznie chcia�a jej w tym pomaga�. I chcia�a, �eby jej pozwolono czy�ci� srebra i nauczy� si� gotowa�. Marzy�a, �eby umie� gotowa�. Czasem kiedy babki nie by�o w domu, zakrada�a si� do kuchni i podpatrywa�a, jak dobroduszna Marynia przygotowuje kolacj�. Wszystko wydawa�o si� takie �atwe. By�a pewna, �e gdyby jej pozwolono, da�aby sobie �wietnie rad�. C� to musi by� za pyszna zabawa! Zapachy potraw dor�wnywa�y niemal ich smakowi! Ale Marynia nie pozwala�a jej si� niczego dotkn��. Wiedzia�a, �e starsza pani zabrania Wiktorii rozmawia� ze s�u�b�.
��Wiktoria czuje poci�g do gospodarstwa � powiedzia�a kiedy� babka podczas niedzielnego obiadu, w kt�rym jak zwykle uczestniczyli wuj William Anderson i ciotka Minnie, i wuj Dawid Coleman, i ciotka Sylwia Coleman, i ich c�rka Phyllis. Babka mia�a prawdziwy dar wprowadzania cz�owieka w zak�opotanie. Jana poczu�a si� �mieszna, ale r�wnocze�nie zastanawia�a si�, co by powiedzia�a babka, gdyby wiedzia�a, �e Marynia nie mog�c sobie poradzi� z robot�, pozwoli�a Janie umy� i przyrz�dzi� sa�at�. Jana wiedzia�a, co by babka zrobi�a. Nie tkn�aby nawet listka.
��Dziewczynka powinna by� gospodarna � oznajmi� wuj William nie po to, by broni� Jany, ale dlatego, �e nigdy nie pomija� okazji, by da� wyraz swemu naj�wi�tszemu przekonaniu, i� jedynym odpowie nim dla kobiety miejscem jest dom. � Ka�da dziewczynka powinna si� uczy� gotowa�.
��Nie s�dz�, �eby Wiktorii zale�a�o na nauczeniu si� gotowa�. Po prostu ci�gnie j� do kuchni i temu podobnych miejsc.
Ton babki dawa� do zrozumienia, �e Jana zdradza nagann� sk�onno�� do warstw ni�szych, a kuchnia nie nale�y do miejsc, w kt�rych bywaj� szanuj�ce si� osoby. Jana zauwa�y�a, �e na twarzy matki pojawi� si� nag�y rumieniec, a w oczach buntowniczy b�ysk. Ale tylko na sekund�.
��Jak ci si� wiedzie w szkole, Wiktorio? � spyta� wuj William. � Przejdziesz do nast�pnej klasy?
Jana wci�� nie wiedzia�a. Dniem i noc� n�ka� j� strach o cenzurk� Comiesi�czne �wiadectwa zostawia�y wiele do �yczenia. Babka gniewa�a si�, a nawet matka zapyta�a kiedy�, czy nie mog�aby si� pilnie uczy�. Jana stara�a si�, jak mog�a, ale historia i geografia by�; rozpaczliwie nudne. Z arytmetyk� i angielskim sz�o jej lepiej. W arytmetyce wr�cz celowa�a.
��S�ysza�am, �e Wiktoria pisze b�yskotliwe wypracowania � zauwa�y�a ironicznie babka. Z niezrozumia�ych dla Jany powod�w by�a zawsze niezadowolona, gdy chwalono jej wypracowania.
��Hm, hm � chrz�kn�� wuj William. � Je�li Wiktoria si� postara, na pewno dostanie dobr� cenzurk�. Musi si� tylko pilnie uczy�. Jest ju� du�� dziewczynk� i powinna to rozumie�. Wiktorio, jakie miasto jest stolic� Kanady?
Jana oczywi�cie wiedzia�a, ale pytanie wuja Williama zaskoczy�o j�, i a w dodatku wszyscy przestali je�� i utkwili w niej wzrok. I na chwil� i zapomnia�a. Zarumieni�a si�, zacz�a si� niespokojnie wierci� i mamrota� co� pod nosem. Gdyby spojrza�a na matk�, zobaczy�aby, jak ta bezg�o�nie wymawia nazw� stolicy. Ale ona nie mog�a podnie�� oczu, ze wstydu najch�tniej zapad�aby si� pod ziemi�.
��Phyllis � nakaza� wuj William � powiedz Wiktorii, jak si� nazywa nasza stolica.
Phyllis z punktu odpar�a:
��Ottawa.
��O�t�t�a�w�a � przeliterowa� wuj William zwracaj�c si� do Jany. Jana ca�y czas czu�a, �e wszyscy obecni z wyj�tkiem matki obserwuj� j� bacznie, chc�c znale�� co� do zarzucenia, a teraz ciotka Sylwia Coleman podnios�a do oczu lorgnon zawieszone na d�ugiej czarnej wst��ce i spojrza�a na Jan� tak, jakby chcia�a dobrze si� przyjrze� dziewczynce, kt�ra nie zna stolicy w�asnego kraju. Wzrok ten sparali�owa� Jan�, upu�ci�a widelec i skuli�a si� widz�c oburzenie babki. Babka potrz�sn�a srebrnym dzwoneczkiem.
��Doris, prosz� przynie�� panience inny widelec � o�wiadczy�a tonem, kt�ry dawa� do zrozumienia, �e Jana u�ywa�a ju� co najmniej kilku widelc�w.
Wuj William, kt�ry kroi� kurczaka, po�o�y� plasterek piersi na brzegu p�miska. Jana mia�a nadziej�, �e dostanie ten kawa�ek. Niecz�sto jad�a bia�e mi�so. Kiedy wuj William nie prezydowa� przy stole, Marynia kraja�a dr�b w kuchni i Franciszek obnosi� p�misek. Jana rzadko o�miela�a si� wzi�� kawa�ek bia�ego mi�sa, gdy� wiedzia�a, �e babka nie spuszcza z niej oczu. Kiedy raz odwa�y�a si� si�gn�� po plasterek piersi, babka zaprotestowa�a: � Wiktorio, b�d� tak dobra pami�ta�, �e nie jeste� przy stole sama. Inni tak�e mog� mie� ochot� na kawa�ek piersi.
Ale i tak mia�a szcz�cie � dosta�a n�k�, cho� wuj William got�w by� jej da� szyjk�, by tym dobitniej okaza� sw� dezaprobat�. Za to ciotka Sylwia na�o�y�a jej szczodrobliwie podw�jn� porcj� rzepy.
��Wiktorio, widz�, �e nie masz apetytu � powiedzia�a z wym�wk� ciotka Sylwia, widz�c, �e g�ra rzepy jako� poma�u znika z talerza.
��Och, na og� nie miewamy k�opot�w z apetytem Wiktorii � zauwa�y�a babka takim tonem, jakby poza tym by�y z ni� same k�opoty. Jana od dawna wiedzia�a, �e w ka�dym s�owie babki kryje si� jakie� ukryte znaczenie. Poczu�a si� tak nieszcz�liwa, �e gdyby nie spojrza�a na matk�, utraci�aby opini� nigdy nie p�acz�cego dziecka. Ale matka patrzy�a na ni� tak czule i wyrozumiale, �e Janie natychmiast zrobi�o si� l�ej na sercu i postanowi�a, i� nie tknie rzepy.
Phyllis, c�rka ciotki Sylwii, nie chodzi�a do �wi�tej Agaty tylko do Hi�lwood Hali, szko�y bardziej nowoczesnej i jeszcze bardziej kosztownej. I Phyllis nie tylko wiedzia�a, jakie miasto jest stolic� Kanady, ale potrafi�a wymieni� stolice wszystkich prowincji. Jana nie lubi�a Phyllis. Czasem zastanawia�a si�, czemu nie lubi a� tylu os�b � mo�e dzia�o si� tak z jej w�asnej winy? Phyllis jednak traktowa�a j� z g�ry i Jana nie mog�a tego �cierpie�.
��Dlaczego nie lubisz Phyllis? � spyta�a kiedy� babka patrz�c na ni� takim wzrokiem, �e Jana upewni�a si� w przekonaniu, i� babka pot; cz�owiekowi zajrze� do duszy. � Phyllis jest przecie� �adna, dobrze wychowana i zdolna. Jana by�a przekonana, �e babka ch�tnie by dorzuci�a: �A ty nie!�
��Bo odnosi si� do mnie protekcjonalnie.
��Czy ty, droga Wiktorio, wiesz przynajmniej, co oznaczaj� te wielkie s�owa, kt�rych tak lubisz u�ywa�? � spyta�a babka. � Czy nie przysz�o ci na my�l, �e jeste� po prostu zazdrosna?
��Nie, nie jestem � odpar�a stanowczo Jana. Wiedzia�a, �e nie zazdro�ci Phyllis.
��C�, musz� przyzna�, �e rzeczywi�cie Phyllis r�ni si� bardzo od tej twojej ukochanej Finki.
Janie a� zab�ys�y z gniewu oczy, gdy us�ysza�a szyderczy ton babki. Jakim prawem babka szydzi�a z Finki? Ale c� mog�a na to poradzi�?
II
Ju� od roku Jana przyja�ni�a si� z Fink�. Finka te� mia�a jedena�cie lat i te� by�a na sw�j wiek dosy� wysoka, ale nie a� tak jak Jana. Finka by�a chudziutka i wiotka i wygl�da�a tak, jakby nigdy w �yciu nie zdarzy�o si� jej je�� do syta. I niewykluczone, �e by�o to prawd�, cho� mieszka�a w pensjonacie pod numerem 58. W dawnej pa�skiej rezydencji mie�ci� si� obecnie brudnawy pensjonat.
Rok temu kt�rego� wiosennego wieczoru Jana siedzia�a na �awce w starej opuszczonej altance za domem. Matka i babka wybra�y si� gdzie� z wizyt�, a ci�ko przezi�biona ciotka Gertruda le�a�a w ��ku � inaczej Jana nie mia�aby szans si� tu znale��. Wymkn�a si� z domu, by popatrzy� na pe�ni� ksi�yca � Jana mia�a w�asne powody, dla kt�rych kocha�a ksi�yc � i na wi�ni� kwitn�c� w ogr�dku domu nr 58. Wi�nia, nad kt�r� ksi�yc zwisa� jak wielka per�a, by�a tak przepi�kna, �e Jan� zacz�o d�awi� w gardle i poczu�a, �e ma ochot� si� rozp�aka�. I nagle us�ysza�a, �e w s�siednim ogr�dku kto� naprawd� p�acze. W kryszta�owo czystym powietrzu rozlega�o si� st�umione �kanie.
Jana wsta�a, wysz�a z altanki, obesz�a dooko�a gara�, min�a psi� bud�, w kt�rej za jej pami�ci nie mieszka� �aden pies, i znalaz�a si� przy ogrodzeniu; mi�dzy posesjami drewniany p�ot zast�powa� �elazne sztachety. Zaraz za bud� wy�ama�a si� kt�ra� deska i by�a tam przys�oni�ta pn�czami dziura, przez kt�r� Janie z trudem uda�o si� przecisn��, i znalaz�a si� w zapuszczonym ogr�dku domu nr 58. By�o jeszcze do�� jasno i Jana zobaczy�a skulon� u st�p wi�ni dziewczynk�, kt�ra schowawszy twarz w r�kach gorzko p�aka�a.
��Czy mog� ci w czym� pom�c? � spyta�a Jana.
Jana o tym nie wiedzia�a, ale owe s�owa �wietnie odmalowywa�y jej charakter. Niemal ka�dy spyta�by si� w tej chwili: �Co ci si� sta�o, a Jana od razu chcia�a pom�c. Na tym polega�a jej tragedia � nikomu jej pomoc nie by�a potrzebna, nawet matce, kt�ra mia�a wszy o czym by mog�a zamarzy�.
Dziewczynka przesta�a szlocha� i wsta�a. Spojrza�a na Jan�, spojrza�a na ni� i obie poczu�y to samo. Du�o p�niej Jana powiedzia�a kiedy�: �Od razu wiedzia�am, �e nale�ymy do tego samego gatunku ludzi�. Jana zobaczy�a dziewczynk� w swoim wieku, ma�a blada buzia wygl�da�a spod strzechy czarnych w�os�w przyci�tych tu� nad brwiami. W�osy mia�a niechlujne i najwidoczniej od dawna nie myte, oczy jednak by�y brunatne i pi�kne. Oczy Jany by�y tak�e brunatne, ale r�wnocze�nie z�ociste jak nagietki i czai� si� w nich �miech. A tej dziewczynki by�y ciemne i smutne � tak smutne, �e Janie �cisn�o si� serce. Wiedzia�a, �e to nie w porz�dku, �eby dziecko mia�o a� tak smutne oczy.
Dziewczynka mia�a na sobie wy�wiechtan� niebiesk� sukienk� wyra�nie po kim� odziedziczon�. Sukienka by�a zbyt d�uga i kiedy� musia�a by� mo�e nie tyle elegancka, ile wizytowa, teraz za� wyszarza�a i pokry�o j� mn�stwo plam. Zwisa�a z chudych ramionek jak szmaty stracha na wr�ble. Ale Jan� ma�o to obchodzi�o. Widzia�a tylko b�agalnie patrz�ce oczy.
��Chcia�abym ci pom�c � powt�rzy�a.
Dziewczynka pokr�ci�a g�ow� i w jej oczach zn�w zab�ys�y �zy
��Patrz � pokaza�a.
Jana spojrza�a i mi�dzy wi�ni� a p�otem zobaczy�a co� w rodzaju prymitywnego klombu, na kt�rym wetkni�te w ziemi� r�e zosta�y stratowane i podeptane.
��To Dick � powiedzia�a dziewczynka. � Zrobi� to naumy�lnie, �eby zniszczy� m�j ogr�dek. W zesz�ym tygodniu panna Summers dosta�a te r�e na urodziny � tuzin wielkich czerwonych r� � i dzi� rano powiedzia�a, �e ju� zwi�d�y, i kaza�a mi je wyrzuci� na �mietnik. Ale wci�� by�y �liczne, wi�c zrobi�am tu klomb i wetkn�am je do ziemi, �eby mie� w�asny ogr�dek. No i Dick to zobaczy� i podepta� je, i �mia� si� ze mnie.
Zn�w si� rozszlocha�a. Jana nie wiedzia�a, kto to Dick, ale ch�tnie by go udusi�a. Obj�a dziewczynk�.
��Nie przejmuj si�. Przesta� becze�. Wiesz, co zrobimy, nazrywamy ga��zek wi�ni i zasadzimy je na twoim klombie. W �wietle ksi�yca b�d� �adniejsze ni� r�e.
��Boj� si� � szepn�a dziewczynka. � Panna West gotowa si� rozgniewa�.
Jana zn�w poczu�a podniecenie. Ta dziewczynka tak�e ba�a si� starszych.
��No to wdrapiemy si� na drzewo i b�dziemy z bliska przygl�da� si� kwiatom wi�ni � o�wiadczy�a Jana. � Jestem pewna, �e to nie rozgniewa panny West.
��Chyba nie. Zreszt� i tak jest dzi� na mnie z�a, bo kiedy podawa�am do kolacji, potkn�am si� z tac� pe�n� szklanek i trzy szklanki si� st�uk�y. Powiedzia�a, �e jak si� tak b�d� dalej zachowywa� � wczoraj wieczorem wyla�am zup� na jedwabn� sukni� pani Thatcher � to mnie ode�le.
��Dok�d ci� ode�le?
��Nie wiem. Nie mam dok�d p�j��. Ale ona m�wi, �e jest ze mnie darmozjad i trzyma mnie tylko z lito�ci.
��Jak si� nazywasz? � spyta�a Jana. Wdrapa�y si� ju� na drzewo I zr�cznie jak koty i znalaz�y w bia�ym wonnym �wiecie.
��J�zefina Turner. Ale wszyscy m�wi� do mnie Finka. Finka! Jana by�a zachwycona.
��Ja si� nazywam Jana Stuart.
��My�la�am, �e masz na imi� Wiktoria. Tak o tobie m�wi�a panna West.
��Jana � o�wiadczy�a stanowczo Jana. � To znaczy naprawd� mam na imi� Janina Wiktoria, ale jestem Jana. A teraz pogadajmy.
I zanim Jana wr�ci�a przez dziur� w parkanie do domu, wiedzia�a ju� o Fince praktycznie bior�c wszystko. Rodzice Finki nie �yli, umarli, kiedy Finka by�a jeszcze zupe�nie ma�a. Kuzynka matki Finki, kt�ra pracowa�a w pensjonacie jako kucharka, wzi�a j� do siebie. Pozwolono jej na to pod warunkiem, �e ma�a nie wychyli nosa z kuchni. Dwa lata temu ciotka Mila umar�a, ale Fink� �zatrzymano�. Pomaga�a nowej kucharce � obiera�a kartofle, szorowa�a garnki, zamiata�a, biega�a po sprawunki, a ostatnio awansowa�a: pozwolono jej podawa� do sto�u. Sypia�a w kom�rce na strychu, gdzie w lecie by�o gor�co i duszno, a w zimie lodowato. Ubierano j� w znoszone rzeczy pensjonariuszek i chodzi�a do szko�y, o ile w domu nie by�o jakiej� nag�ej pilnej roboty. Nikt si� ni� nie zajmowa� ani nie zwraca� na ni� uwagi, poza Dickiem, ukochanym siostrze�cem panny West, kt�ry dr�czy� j� i szydzi� z niej nazywaj�c �podrzutkiem�. Finka nienawidzi�a Dicka. Kiedy� wszyscy wyszli z domu, a ona wkrad�a si� do saloniku i pr�bowa�a wygra� na fortepianie ulubion� melodyjk�. Dick doni�s� o tym pannie West, a ta surowo zabroni�a Fince dotyka� fortepianu.
��Tak strasznie chcia�abym umie� gra� � szepn�a z rozmarzeniem. � Chcia�abym gra� i pracowa� w ogr�dku. Co ja bym da�a za w�asny ogr�dek!
Jana dosz�a do wniosku, �e ten �wiat urz�dzony jest na opak. Ona nie lubi�a gra�, ale babka kaza�a jej bra� lekcje muzyki i Jana wiele godzin �wiczy�a, �eby zrobi� przyjemno�� matce. A tymczasem biedna Finka na pr�no marzy�a, by m�c si� dotkn�� klawiszy.
��Przecie� mog�aby� sobie zrobi� ogr�dek � zauwa�y�a Jana. � Tu jest masa miejsca i nie ma takiego cierna jak u nas. Pomog� ci skopa� grz�dki, a moja matka na pewno da nam nasiona.
��Nic z tego � odpar�a pos�pnie Finka. � Dick wszystko powyrywa i zniszczy.
��Mam pomys�. We�miemy katalog nasion � Franciszek na pewno mi da � i za�o�ymy sobie wyimaginowany ogr�dek.
��Ty chyba zawsze potrafisz co� wymy�li� � szepn�a z podziwem Finka. Jana poczu�a si� szcz�liwa. Nareszcie kto� j� podziwia�.
III
Oczywi�cie babka bardzo szybko dowiedzia�a si� o istnieniu Finki. Cz�sto wspomina�a o niej niby to s�odko, a naprawd� ironicznie, ale nie zabroni�a Janie bawi� si� z ni� w ogr�dku pensjonatu. Jana musia�a dorosn��, nim zrozumia�a powody. Babka po prostu chcia�a m�c udowodni� ka�demu, kto by si� z ni� nie zgadza�, �e Jana ma niewybredne gusta i lubi zadawa� si� z posp�lstwem.
��Kochanie, czy ta twoja Finka jest naprawd� grzeczna i mi�a? spyta�a niepewnie matka.
��Jest bardzo grzeczna i mi�a.
��Ale jest taka zaniedbana, powiedzia�abym, wr�cz brudna.
��Ma zawsze czyst� twarz i nigdy nie zapomina umy� uszu. A ja, matu�, poka�� jej, jak si� myje g�ow�. Kiedy umyje w�osy, b�d� bardzo �adne. S� takie czarne i g�ste, i jedwabiste. Czy mog� jej da� jeden z moich krem�w do r�k � wiesz, �e mam dwa? Ona ma takie czerwone i spierzchni�te r�ce od tego ci�g�ego zmywania i szorowania.
��Ale te jej sukienki�
��Nic na to nie mo�e poradzi�. Musi nosi� to, co dostanie, i w og�le ma tylko dwie sukienki, jedn� na co dzie� i drug� do ko�cio�a. Ale nawet ta niedzielna sukienka jest poplamiona. By�a to suknia pani Bellow, kt�ra wyla�a na ni� kaw�. I Finka ca�y czas musi ci�ko pracowa�. Marynia m�wi, �e pracuje jak niewolnica. Strasznie lubi� Fink�, matu�. Jest taka s�odka.
��No c� � matka westchn�a i ust�pi�a. Matka ust�powa�a, kiedy kto� by� naprawd� stanowczy, Jana zauwa�y�a to ju� dawno temu. Uwielbia�a matk�, ale zna�a jej s�abe punkty. Matka nie umia�a si� nikomu sprzeciwi�. Jana us�ysza�a kiedy�, jak Marynia, nie wiedz�c o jej obecno�ci, m�wi to Franciszkowi, i wiedzia�a, �e Marynia ma racj�.
��Wygra z ni� zawsze ten, kto ma ostatnie s�owo � twierdzi Marynia. � I zwykle jest to starsza pani.
��No c�, starsza pani jest dla niej bardzo dobra � zauwa�; Franciszek. � Ma wszystko, co chce, i jest wesolutka.
��Owszem, wesolutka. Ale czy jest szcz�liwa?
Szcz�liwa? Oczywi�cie, �e matka jest szcz�liwa, z oburzeniem pomy�la�a Jana. Z oburzeniem tym wi�kszym, �e w g��bi duszy czu�a, �e matka mimo tych wszystkich bal�w i przyj��, i futer, i pi�knych stroj�w, i klejnot�w nie jest tak szcz�liwa, jak by� powinna. Jana ni wiedzia�a, sk�d pojawi�o si� to przykre podejrzenie. Mo�e wskazywa� na to wyraz, kt�ry czasem pojawia� si� na twarzy matki � spojrzenie kogo� schwytanego w pu�apk�.
Jana wiosn� i latem, wieczorami, gdy Finka ko�czy�a ju� zmywa� sterty naczy�, cz�sto chodzi�a do ogr�dka pensjonatu. Urz�dza�y sw�j wyimaginowany ogr�dek, karmi�y okruszkami gile i wiewi�rki, siadywa�y razem na ga��zi wi�ni i wpatrywa�y si� w wieczorn� gwiazd�. I gada�y. Jana, kt�ra rozmawiaj�c z Phyllis nie potrafi�a wykrztusi s�owa, zalewa�a Fink� potokiem wymowy.
Niestety, Finka nie mog�a przychodzi� do domu nr 60. Tylko raz na pocz�tku ich przyja�ni Jana zaprosi�a Fink� do siebie.
Owego dnia zn�w zasta�a pod wi�ni� szlochaj�c� Fink� i dowiedzia�a si�, �e panna West kaza�a jej wyrzuci� na �mietnik starego ukochanego misia. By� ju� tak po�atany, �e nie wida� by�o pluszu, i tyle ju� razy Finka przyszywa�a czarne guziczki zamiast oczu, �e przesta�o to by� mo�liwe. Panna West uwa�a�a, i� Finka jest ju� za du�a, �eby bawi� si� misiem.
��Ale ja nic innego nie mam � �ka�a Finka. � Nie mam �adnej lalki. I teraz b�d� wieczorami zupe�nie sama, a tam na strychu jest tak strasznie samotnie.
��Chod� do mnie, dam ci lalk�.
Jana nie lubi�a lalek, lalki nie by�y �ywe. Kiedy mia�a siedem lat, dosta�a od ciotki Sylwii na Gwiazdk� �liczn� lalk�, ale nigdy jej nie pokocha�a, gdy� lalka by�a pi�knie wystrojona i niczego od niej nie potrzebowa�a. Bardziej na pewno kocha�aby wytartego misia, kt�ry� doprasza�by si� nowej �aty.
Zaprowadzi�a Fink� do domu nr 60, gdzie ta z szeroko otwartymi oczyma wpatrywa�a si� w nieznane wspania�o�ci, i wr�czy�a jej lalk�, kt�ra spoczywa�a w czelu�ciach szuflady wielkiej ciemnej szafy stoj�cej w pokoju Jany. Potem zabra�a Fink� do sypialni matki, by pokaza� jej cuda znajduj�ce si� na toaletce � oprawne w srebro szczotki do w�os�w, mieni�ce si� t�czowo kryszta�owe buteleczki perfum, le��ce na tacce pier�cionki. Tam zasta�a je babka. Stan�a w progu i spojrza�a na nie. Cisza mro�n� fal� zala�a pok�j.
��Czy wolno ci� spyta�, Wiktorio, co to w�a�ciwie ma znaczy�?
��T�to jest Finka � zacz�a si� j�ka� Jana. � Przyprowadzi�am j� tutaj, �eby jej da� moj� lalk�. Ona nie ma lalek.
��Doprawdy? I ty da�a� jej lalk�, kt�r� ofiarowa�a ci ciocia Sylwia?
Jana od razu zrozumia�a, �e pope�ni�a niewybaczaln� zbrodni�. Ale nie przysz�o jej na my�l, �e nie mo�e odda� w�asnej lalki.
��Nie zabrania�am ci � o�wiadczy�a babka � bawi� si� z t� � z t� twoj� Fink� na jej podw�rku. Dziedzictwo krwi i tak by si� wcze�niej czy p�niej odezwa�o. Ale, moja droga Wiktorio, b�d� tak uprzejma nie wprowadza� do mojego domu �adnej ho�oty.
�Droga Wiktoria� i biedna, bole�nie zraniona Finka uciek�y zostawiaj�c lalk�. Ale babka nie wysz�a z tej potyczki bez szwanku. Po raz pierwszy spotka�a si� z odpowiedzi�. W drzwiach Jana zatrzyma�a si� i spojrza�a pot�piaj�co na babk�.
��Babcia jest niesprawiedliwa � powiedzia�a. Dr�a� jej g�os, ale wiedzia�a, �e musi to powiedzie�, cho�by babka mia�a j� oskar�y� o impertynencj�. Potem posz�a za Fink� na d�, czuj�c dziwn� ulg�.
��Ja nie jestem ho�ot� � szepn�a Finka, kt�rej podejrzanie dr�a�y wargi. � Wiem, �e nie jestem taka jak wy, panna West powiada, �e nale�ycie do elity, ale moi rodzice byli przyzwoitymi lud�mi. Wiem od cioci Mili. M�wi�a, �e nic nikomu nie byli d�u�ni. I ja te� ci�ko pracuj�, �eby nic nie zawdzi�cza� pannie West.
��Nie jeste� ho�ot� i ja ci� kocham � o�wiadczy�a Jana. � Kocham tylko mam� i ciebie.
I leciutko �cisn�o si� jej serce. Przysz�o jej nagle na my�l, �e to strasznie ma�o kocha� tylko dwie osoby, skoro na �wiecie �yje tyle milion�w ludzi � Jana nigdy nie mog�a zapami�ta� dok�adnej liczby.
�A ja tak lubi� kogo� kocha� � pomy�la�a Jana. � To takie mi�e uczucie.�
��Ja kocham tylko ciebie � odpar�a Finka i szybko zapomnia�a o zranionej dumie, gdy� Jana nam�wi�a j�, �eby ze starych puszek wznie�� pi�kny zamek. Panna West uk�ada�a stare puszki w podw�rza, bowiem w jakim� nieznanym celu potrzebne jej kuzynowi ze wsi, ale poniewa� nie pojawi� si� przez ca�� zim�, by�o teraz do�� puszek, by zbudowa� zamek z wie��. Oczywi�cie nast�pnego dnia Dick zburzy� zamek, ale buduj�c go bawi�y si� naprawd� �wietnie. Nigdy nie dowiedzia�y si�, �e jeden z pensjonariusz�w, pan Torrey, architekt, odstawiaj�c wieczorem do gara�u samoch�d zobaczy� zamek l�ni�cy w ksi�ycowej po�wiacie i a� gwizdn�� z podziwu.
���eby dwie smarkate potrafi�y co� takiego wybudowa�!
W tym samym momencie Jana, kt�ra powinna ju� dawno spa�, le�a�a zupe�nie rozbudzona, wpatruj�c si� w ksi�yc i opowiadaj�c sobie, jak tam wygl�da jej �ycie.
�Sekretne �ycie ksi�ycowe� Jany, bo tak o nim my�la�a, by�o jej jedyn� tajemnic�. Nie podzieli�a si� ni� ani z matk�, ani z Fink�. Jako� nie potrafi�a. By�a to zbyt osobista sprawa. I s�owa mog�yby wszystko popsu�.
Od trzech lat Jana odbywa�a w my�lach podr�e na ksi�yc. Urojony, nasycony blaskiem �wiat zaspokaja� jej utajone pragnienia, z zaczarowanych �r�de�ek w�r�d srebrzystych wzg�rz czerpa�a soki potrzebne jej do �ycia. Dawniej, kiedy Jana nie wpad�a jeszcze na pomys� owych podr�y, marzy�a o tym, by tak jak Alicja znale�� si� z drugiej strony zwierciad�a. Wystawa�a godzinami przed lustrem marz�c o cudzie i ciotka Gertruda o�wiadczy�a kiedy�, �e Wiktoria jest wyj�tkowo pr�nym dzieckiem.
��Czy�by? � spyta�a babka tak, jakby zastanawia�a si�, sk�d Jana czerpie powody do pr�no�ci.
W ko�cu Jana dosz�a do smutnego wniosku, �e nie uda jej si� dosta� do zwierciadlanego �wiata. I kt�rej� nocy, kiedy le�a�a samotnie w wielkim, nieprzyjaznym pokoju, zobaczy�a w oknie ksi�yc � spokojny pi�kny ksi�yc, kt�ry nigdzie si� nie �pieszy� � i zacz�a wyobra�a� sobie �ycie na ksi�ycu. Jad�a tam dziwne ksi�ycowe potrawy, chodzi�a zaczarowanymi polami, gdzie kwit�y dziwne bia�e kwiaty, a towarzyszyli jej wymy�leni przyjaciele.
Ale nawet na ksi�ycu Jana zachowywa�a si� zgodnie ze sw� natur�. Skoro ksi�yc jest srebrny, nale�y go co wiecz�r czy�ci�. Jana i jej ksi�ycowi przyjaciele �wietnie si� bawili poleruj�c ksi�yc, powsta� ca�y system nagr�d i kar. Leniwe dzieci zostawa�y zwykle wysy�ane na drug� stron� ksi�yca gdzie � jak Jana czyta�a � by�o bardzo ciemno i bardzo zimno. Kiedy przemarzni�te do ko�ci wraca�y, ch�tnie polerowa�y z ca�ych si� srebrn� tarcz�, by si� jak najszybciej rozgrza�. Bywa�y noce, kiedy ksi�yc �wieci� ja�niej. To dlatego. Ach, jaka to by�a pyszna zabawa. Jana teraz ju� tylko w bezksi�ycowe noce odczuwa�a swoj� samotno��. Nie by�o milszego widoku ni� cieniutki sierp nowiu, kt�ry pojawia� si� na zachodzie. Nadzieja, �e wieczorem wybierze si� zn�w na ksi�yc, pomog�a Janie prze�y� wiele przykrych dni.
IV
Do dziesi�tego roku �ycia Jana przekonana by�a, �e jej ojciec nie �yje. Nikt jej tego chyba nie powiedzia�, ale cho� o tym specjalnie nie my�la�a, uwa�a�a to za pewnik. Nikt nigdy nie wspomina� o ojcu. Zna�a tylko jego imi�, gdy� skoro matka by�a pani� Andrzejow� Stuartow�, ojciec musia� by� Andrzejem Stuartem. Trudno by�o sobie wyobrazi�, �e w og�le kiedy� istnia�. Nie zna�a wielu ojc�w. Spotyka�a tylko ojca Phyllis, wuja Dawida Colemana, przystojnego starszego pana z podpuchni�tymi oczyma, kt�ry przychodz�c na niedzielny obiad co� tam do niej pomrukiwa�. Jana uzna�a to za �yczliwy pomruk i nie czu�a do niego niech�ci, ale nie widzia�a powodu, by zazdro�ci� Phyllis, �e ma ojca. Po co komu� ojciec, kiedy ma si� tak cudown�, kochaj�c� matk�?
I wtedy do �wi�tej Agaty zacz�a chodzi� Agnieszka Ripley. Z pocz�tku Jana dosy� lubi�a Agnieszk�, cho� ta przy pierwszym spotkaniu pokaza�a jej j�zyk. Agnieszka by�a c�rk� kogo�, o kim si� m�wi�o �ten wielki Tomasz Ripley� � budowa� koleje i drogi � i wi�kszo�� dziewczynek podlizywa�a si� Agnieszce i pyszni�a, kiedy raczy�a ona zwr�ci� na nie uwag�. Uwielbia�a sekrety i wychowanki �wi�tej Agaty czu�y si� zaszczycone, gdy Agnieszka zdradza�a im jaki� �sekret�. Tote� Jana poczu�a rozkoszny dreszcz podniecenia, kiedy kt�rego� dnia Agnieszka podesz�a do niej na boisku szkolnym i oznajmi�a tajemniczym tonem:
��Znam wielki sekret.
S�owa �znam sekret� s� prawdopodobnie najbardziej intryguj�cymi s�owami, jakie mo�na us�ysze�. Jana od razu uleg�a.
��Och, powiedz mi! � poprosi�a. Bardzo chcia�a nale�e� do wtajemniczonego grona dziewczynek, kt�rym Agnieszka opowiada�a swe sekrety, no i zwyczajnie ciekawa by�a, czego ten sekret dotyczy. Sekrety na pewno bywaj� zawsze pi�kne.
Agnieszka zmarszczy�a t�usty nosek i przybra�a wa�n� min�.
��Kiedy� ci powiem.
��Nie, nie kiedy�. Prosz� ci�, powiedz zaraz � b�aga�a Jana i a� za�wieci�y jej oczy. Twarzyczka Agnieszki mia�a w sobie co� z elfa, pojawi�a si� na niej ch�� psoty. Zamruga�y zielone oczy.
��Dobra! Ale nie miej do mnie potem pretensji! S�uchaj!
Jana zacz�a s�ucha�. S�ucha�y tak�e wie�e �wi�tej Agaty. I podupad�e ulice za gmachem szko�y. Janie wydawa�o si�, �e s�ucha ca�y �wiat. Oto mia�a znale�� si� w gronie wybranych. Agnieszka wyjawi jej sw�j sekret.
��Twoi rodzice nie mieszkaj� razem!
Jana spojrza�a na Agnieszk� ze zdziwieniem. Co to za sekret?
��Oczywi�cie, �e nie mieszkaj� razem. Ojciec nie �yje.
��Owszem, �yje � o�wiadczy�a Agnieszka. � Ale mieszka na Wyspie Ksi�cia Edwarda. Twoja matka rzuci�a go, kiedy mia�a� trzy latka.
Jana poczu�a si� tak, jakby ci�ka, zimna �apa chwyci�a j� za serce.
��To�nie�prawda � wyj�ka�a.
��Prawda! S�ysza�am, jak ciotka Dora m�wi�a mamie! Powiedzia�a, �e twoja matka wysz�a za twojego ojca zaraz po jego powrocie z wojny, pozna�a go nad morzem, gdzie twoja babka zabra�a j� na lato. Twoja babka bardzo si� sprzeciwia�a. Ciocia Dora powiada, �e wszyscy wiedzieli, �e to ma��e�stwo d�ugo nie potrwa. Tw�j ojciec by� ubogi. Ale dopiero jak ty si� urodzi�a�, zacz�li si� na dobre sprzecza�. �adne z nich nie chcia�o dziecka. Ciocia Dora uwa�a, �e nie powinna� si� by�a urodzi�. Zacz�li walczy� z sob� jak pies z kotem i wreszcie twoja matka go rzuci�a. Ciocia Dora m�wi�a, �e twoja matka ch�tnie by si� z nim rozwiod�a, ale w Kanadzie trudno o rozw�d, a zreszt� ca�y klan Kennedych uwa�a rozw�d za ci�ki grzech.
Jana z trudem �apa�a oddech.
��Nie wierz� ci.
��Skoro tak, to ci ju� nigdy nic nie powiem, panno Wiktorio Stuart! � krzykn�a Agnieszka purpurowa z gniewu.
��To ja mam dosy� twoich sekret�w! � odpowiedzia�a Jana. Tego sekretu nie uda si� jej zapomnie�. Nie, to nie mo�e by� prawd�. Nie mo�e! Popo�udnie wlek�o si� w niesko�czono��. Jana prze�ywa�a koszmar. I Franciszek nigdy jeszcze tak wolno nie jecha� do domu. I �nieg nigdy nie by� a� tak szary i brudny na tych zaniedbanych uliczkach. Nawet wiatr by� szary. A p�yn�cy wysoko niebem ksi�yc sp�owia�y i wyblak�y. Ale Jan� przesta�o to obchodzi�.
Kiedy wr�ci�a do domu, go�cie jedli w�a�nie podwieczorek. W wielkim salonie ozdobionym blador�owymi wy�linami i tulipanami by�o t�oczno. Matka w sukni z lila szyfonu, kt�rej koronkowe powiewa�y przy ka�dym ruchu, �mia�a si� i rozmawia�a. Babka siedzia�a na swoim ulubionym krze�le, w jej siwych w�osach pob�yskiwa�y diamenty, wygl�da�a tak, �e kt�ra� z pa� zauwa�y�a: � Jak ona s�odko wygl�da z tymi srebrnymi w�osami � kubek w kubek matka z portretu Whistlera*. � Ciotka Gertruda i ciotka Sylwia nalewa�y herbat� przy stole nakrytym obrusem z weneckiej koronki.
Jana nie zwa�aj�c na nikogo podesz�a prosto do matki. Nic j� nie obchodzi�o, kto b�dzie przy tym obecny � musia�a natychmiast zada� pytanie i otrzyma� na� odpowied�. Natychmiast. Nie znios�aby ju� ani chwili zw�oki.
��Matu� � spyta�a � czy m�j ojciec �yje?
W salonie zapanowa�a przera�liwa cisza. W stalowo b��kitnych oczach babki pojawi� si� b�ysk sztyletu. Ciotka Sylwia westchn�a, ciotka Gertruda spurpurowia�a. A twarz matki wygl�da�a tak, jakby j� pokry� j� �nieg.
���yje? � powt�rzy�a Jana.
��Tak � odpowiedzia�a matka i zamilk�a.
Jana ju� o nic nie pyta�a. Odwr�ci�a si� na pi�cie, wybieg�a i na o�lep pop�dzi�a po schodach. Gdy znalaz�a si� w swoim pokoju, zamkn�a drzwi i po�o�y�a si� na le��cej przed ��kiem sk�rze bia�ego nied�wiedzia, nie chowaj�c twarz w mi�kkim futrze. Czarn� fal� run�� na ni� b�l.
A wi�c to by�a prawda. Przez ca�e �ycie s�dzi�a, �e jej ojciec nie �yje, a tymczasem on mieszka� daleko st�d, tam gdzie na mapie widnia�a czarna kropeczka oznaczaj�ca Wysp� Ksi�cia Edwarda. I jej rodzice nie lubili si�. I jej nie chcieli. Jana by�a pewna, �e na ca�e �ycie utkwi� jej w uszach g�os Agnieszki: �Nie powinna� by�a si� urodzi�. Znienawidzi�a Agnieszk� Ripley. Nigdy nie przestanie jej nienawidzi�. Zastanawia�a si�, czy do�yje wieku babki, a je�li tak, to jak potrafi znie�� te nadchodz�ce d�ugie lata.
Po wyj�ciu go�ci matka i babka zasta�y j� w tej samej pozie.
��Wsta�, Wiktorio. Jana nie ruszy�a si�.
��Wiktorio, nie zwyk�am tolerowa� niepos�usze�stwa.
Jana wsta�a. Nie p�aka�a � czy� kto� kiedy�, dawno temu, nie twierdzi� z dum�, �e Jana nigdy nie p�acze? Ale na jej twarzy malowa� si� wyraz takiej rozpaczy, �e zmi�k�oby najtwardsze serce. Mo�e nawet poruszy�o to babk�, gdy� o�wiadczy�a tylko do�� �agodnym tonem:
��Wiktorio, zawsze powtarza�am twojej matce, �e powinna ci powiedzie� prawd�. �e pr�dzej czy p�niej dowiesz si� o tym od kogo� obcego. Tw�j ojciec �yje. Matka wysz�a za niego wbrew mojej woli i gorzko tego po�a�owa�a. Kiedy odzyska�a zdrowy rozs�dek, ch�tnie jej wybaczy�am i przyj�am do swego domu. To wszystko. A na przysz�o��, kiedy b�dziesz mia�a ochot� urz�dzi� scen�, b�d� uprzejma poczeka�, a� go�cie wyjd� z domu.
��Dlaczego on mnie nie lubi�? � spyta�a t�po Jana.
Bo to w�a�nie zabola�o j� najmocniej. Gdy� je�li nawet matka te� jej nie chcia�a, to teraz kocha�a j�, Jana by�a tego zupe�nie pewna. Matka za�mia�a si� cicho, by� to bardzo smutny �miech i Janie zn�w �cisn�o si� serce.
��By� o ciebie zazdrosny.
��Zatruwa� matce �ycie � ostrym tonem zakomunikowa�a babka.
��Och, ja te� ponosz� cz�� winy � zd�awionym g�osem szepn�a matka. Jana patrzy�a to na matk�, to na babk� i w tej chwili zobaczy�a, jak zmienia si� twarz babki.
��Wiktorio, nigdy wi�cej nie wspominaj o ojcu w mojej obecno�ci ani w obecno�ci matki � o�wiadczy�a babka. � Dla nas � i dla ciebie tak�e � on nie �yje.
Ten zakaz by� zupe�nie zb�dny. Jana nie mia�a najmniejszej ochoty m�wi� o ojcu. Unieszcz�liwi� matk�, zatem Jana znienawidzi�a go i na zawsze wygna�a ze swoich my�li. O pewnych sprawach cz�owiek po prostu nie ma si�y my�le� � i nale�a� do nich ojciec. Najgorsze by�o to, ze zaistnia�o co�, o czym nie mo�e m�wi� z matk�. Czu�a, �e to je rozdziela. Sko�czy�a si� bezgraniczna ufno��. Zatru� j� fakt, �e istnieje I temat, kt�rego nie wolno poruszy�.
Ci�ko jej by�o znosi� obecno�� Agnieszki Ripley i te jej wieczne sekrety. Szczerze si� ucieszy�a, gdy Agnieszka opu�ci�a szko��, bowiem �Wielki Tomasz� uzna�, �e �wi�ta Agata jest dla jego c�rki niedostatecznie nowoczesna. Agnieszka chcia�a nauczy� si� stepowa�.
V
Up�yn�� ju� rok, odk�d Jana dowiedzia�a si�, �e ma ojca. Podczas tego roku z trudem dochrapa�a si� promocji � Phyllis oczywi�cie mia�a celuj�ce stopnie i Jana stale wys�uchiwa�a na ten temat komentarzy � je�dzi�a co dzie� samochodem do szko�y, stara�a si� polubi� Phyllis, ale niezbyt jej si� to udawa�o, wieczorami o zmierzchu spotyka�a si� z Fink� i tak pilnie �wiczy�a gamy, jakby je