3483
Szczegóły |
Tytuł |
3483 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3483 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3483 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3483 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
James Tiptree, jr
Ostatni lot doktora Aina
Doktora Aina rozpoznano w czasie lotu na trasie Omaha - Chicago. Jego
kolega, biolog z Pasadeny, wychodz�cy z toalety zauwa�y� go siedz�cego na
jednym z miejsc od strony przej�cia. Jeszcze pi�� lat temu cz�owiek ten
zazdro�ci� Ainowi jego znacznych dotacji, ale teraz skin�� mu tylko
oboj�tnie g�ow� i zdumia� si� gwa�towno�ci� reakcji Aina. Mia� ju� nawet
zawr�ci� i chwil�. porozmawia�, ale by� zbyt zm�czony; jak niemal wszyscy
walczy� z atakuj�c� go gryp�.
Stewardesa rozdaj�ca po l�dowaniu p�aszcze r�wnie� zapami�ta�a Aina:
wysokiego, szczup�ego, nie rzucaj�cego si� w oczy m�czyzn� o rudawych
w�osach. Wstrzyma� przesuwanie si� kolejki wpatruj�c si� w ni� przez
d�u�sz� chwil�, a �e dosta� ju� sw�j p�aszcz, uzna�a to za nieudoln� pr�b�
podrywu i przynagli�a go uprzejmym gestem, �eby przechodzi�.
Ain znikn�� w spowijaj�cym lotnisko smogu; najwyra�niej by� sam. Mimo
rzucaj�cych si� w oczy wezwa� Obrony Cywilnej O'Hare oci�ga�o si� z
zej�ciem pod ziemi�. Nikt nie zauwa�y� kobiety.
Chorej, umieraj�cej kobiety.
W drodze do Nowego Jorku Ain nie zosta� zidentyfikowany, ale na li�cie
pasa�er�w samolotu startuj�cego 0 14.40 znajdowa�o si� nazwisko "Ames",
b�d�ce najprawdopodobniej przekr�conym "Ain". Tak te� by�o w istocie.
Samolot kr��y� przed l�dowaniem niemal godzin�, Ain za� obserwowa� to
pojawiaj�c� si�, to zn�w nikn�c� w jednostajnych odst�pach czasu zasnut�
mg�� powierzchni� morza.
Kobieta by�a ju� znacznie s�absza. Zakas�a�a, unosz�c z wysi�kiem d�o�
do pokrytej strupami, przes�oni�tej cz�ciowo d�ugimi w�osami twarzy. Jej
w�osy, zwr�ci� uwag� Ain, do niedawna tak wspania�e i g�ste, sp�owia�y i
wyra�nie si� przerzedzi�y. Wyjrza� przez okno, na morze, zmuszaj�c sw�j
umys� do wywo�ania obrazu czystych, zimnych fal. Na horyzoncie dostrzeg�
du��, czarn� plam�; zn�w jaki� tankowiec otworzy� wszystkie zawory.
Kobieta ponownie zakas�a�a. Ain zamkn�� oczy. Samolot wlecia� w smog.
Po raz kolejny zwr�cono na niego uwag�, gdy zg�osi� si� do odprawy
przed odlotem maszyny linii BOAC do Glasgow. Klimatyzacja nie potrafi�a
sprosta� temperaturze tego gor�cego, wrze�niowego popo�udnia, tote�
podziemne lotnisko Kennedy'ego przypomina�o kocio� z powoli gotuj�c� si�
zawarto�ci�. Spoceni, przest�puj�cy z nogi na nog� pasa�erowie gapili si�
t�po na gazet� �wietln�. RATUJMY OSTATNIE OAZY ZIELENI! protestowa�a jaka�
grupa przeciwko eksploatacji i osuszaniu Amazonii. Wielu pasa�er�w
przypomnia�o sobie wspania�e, kolorowe zdj�cia z pr�bnej eksplozji
najnowszej, "czystej" bomby. Rozst�piono si�, robi�c przej�cie dla grupy
umundurowanych m�czyzn. Na guzikach mieli napisy: CZY KTOS SI� BOI?
Wtedy w�a�nie Ain zosta� zauwa�ony przez pewn� kobiet�, kt�ra
us�ysza�a szelest trzymanej przez niego w dr��cych r�kach gazety. Nikt z
jej rodziny nie zosta� jeszcze dotkni�ty epidemi� grypy, tote� spojrza�a
na� szybko, a ujrzawszy jego pokryte kropelkami potu czo�o czym pr�dzej
kaza�a swoim dzieciom odsun�� si� od niego tak daleko, jak to tylko by�o
mo�liwe.
Zapami�ta�a, �e u�ywa� dezynfekuj�cego rozpylacza do gard�a firmy
"Instac". O "Instacu" nie mia�a najlepszego zdania - w jej rodzinie zawsze
kupowano "Kleer". Kiedy mu si� przygl�da�a, Ain niespodziewanie si�
odwr�ci� i spojrza� jej prosto w twarz; ob�ok rozpylonej w powietrzu
cieczy pop�yn�� w jej stron�. Co za maniery! Czym pr�dzej odwr�ci�a si� do
niego plecami. Nie przypomina�a sobie, by rozmawia� z jak�� kobiet�, ale
nadstawi�a uszu, gdy sprawdzaj�cy personalia pasa�er�w urz�dnik odczyta�
na g�os cel podr�y Aina. Moskwa!
Urz�dnik r�wnie� to sobie przypomnia�, aczkolwiek z mieszanymi
uczuciami. Ain zg�osi� si� do odprawy biletowej sam. �adna ze znajduj�cych
si� na pok�adzie tego samolotu kobiet nie lecia�a do Moskwy, ale mog�o by�
i tak, �e kt�ra� z nich mia�a oddzielny bilet na ka�dy z etap�w swojej
podr�y. (To niemal pewne, �e wtedy ju� z nim by�a.)
Trasa lotu wiod�a przez Islandi�, z jednogodzinnym postojem w
Keflaviku. Ain przechadza� si� po niewielkim parku znajduj�cym si� na
terenie lotniska, �apczywie wdychaj�c przesycone zapachem morza powietrze.
Co kilka oddech�w jego cia�em wstrz�sa� silny dreszcz. Mimo ryku silnik�w
pracuj�cych buldo�er�w s�ycha� by�o, jak morze uderza swymi wielkimi
�apskami w klawiatur� brzegu. W parku znajdowa� si� niewielki zagajnik
po��k�ych brz�zek, w kt�rym przysiad�o stado szykuj�cych si� do d�ugiego
lotu bia�orzytek. Za miesi�c b�d� ju� w P�nocnej Afryce, pomy�la� Ain.
Dwa tysi�ce mil machania ma�ymi skrzyde�kami. Si�gn�� do kieszeni i rzuci�
im gar�� okruch�w.
Kobieta jakby nabra�a nieco si�. Ze wzrokiem utkwionym w Ainie ci�ko
wdycha�a wiej�cy od morza wiatr. Brzozy nad ni� by�y r�wnie z�ote jak te
rosn�ce tam, gdzie j� po raz pierwszy zobaczy�, tego dnia, kiedy zacz�o
si� jego �ycie... Siedzia� skulony pod krzywym pniem drzewa i przypatrywa�
si� male�kiej ryj�wce, kiedy nagle co� zaszele�ci�o w otaczaj�cej go
zieleni i spomi�dzy paproci wysz�a wprost na niego naga dziewczyna o
bia�ym, naznaczonym r�owo�ci� ciele. M�ody Ain wstrzyma� oddech, wtulaj�c
twarz w s�odko pachn�c� traw�; czu�, �e serce wali mu w piersi jak
oszala�e. A potem patrzy� ju� na kaskad� w�os�w sp�ywaj�cych po w�skich
plecach a� do uk�adaj�cych si� w kszta�t serca po�ladk�w, nie�wiadom, �e
ryj�wka przebieg�a mu w�a�nie po zdr�twia�ej d�oni. Jezioro, odbijaj�ce w
swej zm�tnia�ej srebrnej tafli mgliste niebo, by�o zupe�nie spokojne;
p�ywaj�ce po powierzchni z�ociste li�cie zako�ysa�y si� nie bardziej, ni�
gdyby do wody wszed� niepostrze�enie wodny szczur. Po chwili znowu zapad�a
cisza, w kt�rej znacz�ce �lad przej�cia nagiej dziewczyny drzewa odbija�y
si� niczym p�on�ce pochodnie, w b�yszcz�cych oczach Aina. Przez chwil�
wierzy�, �e w�a�nie zobaczy� oread�.
Ain wszed� jako ostatni na pok�ad samolotu odlatuj�cego do Glasgow.
Stewardesa przypomina�a sobie mgli�cie, �e wydawa� si� jaki� niespokojny.
Nie potrafi�a zidentyfikowa� kobiety. Na pok�adzie by�o wiele kobiet i
dzieci, a lista pasa�er�w zawiera�a bardzo du�o b��d�w.
Kelner z restauracji portu lotniczego w Glasgow pami�ta�, �e cz�owiek
o wygl�dzie Aina zam�wi� szkock� owsiank� i zjad� jej dwie porcje,
chocia�, rzecz jasna, nie by�a to wcale owsianka. M�oda matka z w�zkiem
widzia�a, jak okruchami karmi� ptaki.
Gdy zg�osi� si� z biletem do stanowiska BOAC, spotka� znajomego
profesora z Glasgow, kt�ry udawa� si� na t� sam� konferencj� do Moskwy.
Profesor �w by� niegdy� jednym z nauczycieli Aina. (Wiadomo ju� teraz
by�o, �e po uko�czeniu studi�w Ain pracowa� naukowo w Europie.) Rozmawiali
przez ca�y czas lotu na Morzem P�nocnym.
- Zastanawia�em si� nad tym - powiedzia� p�niej profesor. - "Dlaczego
lecisz okr�n� drog�?" zapyta�em. Powiedzia� mi, �e wszystkie bilety na
loty bezpo�rednie by�y ju� wykupione.
(Okaza�o si� to k�amstwem. Najprawdopodobniej Ain lecia� okr�n� drog�
do Moskwy po to, by pozosta� niezauwa�onym.)
Profesor z uznaniem wypowiada� si� na temat osi�gni�� naukowych Aina.
- Wybitny? Och, z pewno�ci�. I do tego uparty. Bardzo, ale to bardzo
uparty. Nieraz zdarza�o si�, �e jaka� koncepcja czy nawet najniewinniejsze
skojarzenie potrafi�o go tak zafascynowa�, �e zamiast zostawi� to na
p�niej i przej�� do tego, co powinien robi�, jak uczyni�by na jego
miejscu ka�dy potulny umys�, zatrzymywa� si� i w niesko�czono�� w�szy�
dooko�a. Je�li mam by� szczery, to z pocz�tku podejrzewa�em, �e jest po
prostu niezbyt lotny, ale pami�tacie przecie�, kto powiedzia�, �e zdolno��
zastanawiania si� nad powszednimi rzeczami dana jest tylko niepowszednim
jednostkom? Sprawdzi�o si� to, rzecz jasna, kiedy zastrzeli� nas
wszystkich t� histori� z przemian� enzym�w. Szkoda, �e wasz rz�d zakaza�
mu wtedy kontynuowania bada� nad tym zagadnieniem. Nie, m�ody cz�owieku,
on mi o tym nic nie m�wi�. W�a�ciwie to rozmawiali�my g��wnie o mojej
pracy. By�em zaskoczony widz�c, �e nie straci� kontaktu z przedmiotem.
Zapyta� mnie, jakie �ywi� w zwi�zku z tym u c z u c i a, czym, musz�
powiedzie�, znowu mnie zaskoczy�. Nie widzia�em cz�owieka pi�� lat, to
fakt, ale wyda� mi si� taki jaki�... zm�czony? Z drugiej strony, kto teraz
nie jest? Jestem pewien, �e by� zadowolony z odmiany - korzysta� z ka�dej
przerwy w locie, by troch� rozprostowa� nogi. W Oslo, nawet w Bonn. Tak,
karmi� ptaki, ale on zawsze lubi� to robi�. Jego �ycie towarzyskie w
okresie, w kt�rym go bli�ej zna�em? Jakie� radykalne przyczyny? M�ody
cz�owieku, to co powiedzia�em do tej pory, to wy��cznie przez wzgl�d na
osob�, kt�ra pana mi przedstawi�a, ale teraz czuj� si� zmuszony zwr�ci�
panu uwag�, �e rzucanie na Charlesa Aina jakichkolwiek podejrze� jest z
pana strony impertynencj�. �egnam pana.
Profesor nie powiedzia� ani s�owa o roli tej kobiety w �yciu Aina.
Zreszt� nawet by nie m�g�, aczkolwiek Aina ��czy�y z ni� intymne
stosunki jeszcze w jego okresie uniwersyteckim. Nie pozwoli�, by
ktokolwiek si� domy�li�, do jakiego stopnia sta�a si� jego obsesj�, jak
bardzo by� oczarowany bogactwem jej cia�a, jej wiecznym nienasyceniem.
Spotykali si� zawsze, gdy tylko mia� chwil� czasu - czasem publicznie,
wobec przyjaci� udaj�c nieznajomych, z wyznaczon� konwenansami powag�,
lecz poch�aniaj�c si� nawzajem wzrokiem. Potem ju� tylko we dwoje... c�
za intensywno�� mi�o�ci! Rozkoszowa� si� ni�, bra� j�, nie pozwala� jej,
by mia�a przed nim najmniejsze nawet sekrety. W swoich snach widzia�
wy��cznie s�odkie �r�d�a, rozkoszne cienie i ja�niej�ce w �wietle
ksi�yca, zaokr�glone cudowno�ci jej cia�a, i jego szcz�cie znajdowa�o
coraz to nowe wymiary, w kt�rych mog�o rozkwita�.
W �piewie ptak�w i rozkosznym szemraniu ��k niebezpiecze�stwo choroby
by�o odleg�e i nierealne. Owszem, czasem zdarza�o si� jej zakas�a�, ale
jemu te�. Nie potrafi� si� wtedy zmusi�, by zaj�� si� dok�adnymi badaniami
choroby.
Podczas konferencji w Moskwie niemal ka�dy wcze�niej czy p�niej
zwr�ci� uwag� na Aina, co nie by�o niezwyk�e, zwa�ywszy na jego zawodow�
reputacj�. Konferencja nie by�a zbyt liczna, ale mia�a du�y ci�ar
gatunkowy.
Ain nieco si� sp�ni�; pierwszy dzie� obrad ju� si� zako�czy�, a jego
referatu miano wys�ucha� ostatniego, trzeciego dnia obrad.
Wiele os�b rozmawia�o z Ainem, sporo te� jada�o z nim posi�ki. Nikogo
nie dziwi� fakt, �e m�wi� ma�o; zawsze taki by�, mo�e z wyj�tkiem kilku
pami�tnych, gor�cych dyskusji. Natomiast niekt�rzy z jego przyjaci�
odnie�li wra�enie, �e jest jakby troch� zm�czony i nadpobudliwy.
Pewien hinduski in�ynier j�drowy zauwa�y�, �e Ain u�ywa rozpylacza do
gard�a, i za�artowa�, �e doktor przywl�k� na obrady azjatyck� gryp�.
Szwedzki znajomy Aina przypomnia� sobie, i� podczas obiadu odwo�ano
doktora do telefonu zza oceanu; kiedy wr�ci�, nie nagabywany przez nikogo
powiedzia�, �e co� zgin�o z jego domowego laboratorium. Kto� rzuci� jak��
�artobliw� uwag�, na kt�r� Ain odpar� z u�miechem: - Istotnie, to co�
bardzo aktywnego.
W tym momencie jeden z chi�skich biolog�w rozpocz�� swoj� codzienn�
�piewk� propagandow� o broni bakteriologicznej i zarzuci� Ainowi, �e ten
zajmuje si� tworzeniem takowej. Ain uziemi� go, stwierdzaj�c z niezm�conym
spokojem: - Ma pan zupe�n� racj�.
Na mocy cichego porozumienia nie rozmawiano w og�le o zastosowaniach
militarnych, zanieczyszczeniach przemys�owych i temu podobnych sprawach.
Nikt r�wnie� nie m�g� sobie przypomnie�, by widzia� Aina w towarzystwie
jakiejkolwiek kobiety opr�cz starej madame Vialche, kt�ra w �aden spos�b
nie mog�a nikogo zwerbowa� poruszaj�c si� wy��cznie na w�zku inwalidzkim.
Referat Aina by� s�aby, nawet jak na niego. Co prawda doktor nigdy nie
dysponowa� szczeg�lnymi umiej�tno�ciami oratorskimi, ale jego my�li zawsze
wyra�ane by�y w klarowny, w�a�ciwy wybitnym umys�om spos�b. Tym razem
jednak wydawa�o si�, �e by� lekko rozkojarzony i nie mia� wiele nowego do
powiedzenia. S�uchacze uznali, �e czyni tak umy�lnie, ze wzgl�d�w
bezpiecze�stwa. Ain dotar� wreszcie do niezmiernie pogmatwanej cz�ci
swego wyst�pienia, dotycz�cej przebiegu ewolucji, w kt�rej stara� si�
usilnie zwr�ci� uwag� na co�, co wygl�da�o nie tak, jak powinno. Kiedy
zacz�� m�wi� o "ptakach, �piewaj�cych dla kolejnej rasy" w umys�ach wielu
s�uchaczy narodzi�o si� podejrzenie, czy aby prelegent nie jest pijany.
Jednak pod koniec wyst�pienia Ain wygada� si� naprawd�:
niespodziewanie zacz�� przedstawia� metod�, jakiej u�y� do zmutowania i
przekonstruowania wirusa bia�aczki. Wyja�ni� wszystko od A do Z w czterech
zdaniach, przerwa� na chwil�, po czym zwi�le opisa� skutki dzia�ania
zmutowanego wirusa, najwyra�niejsze u wy�szych naczelnych. Prze�ywalno�� u
ni�szych ssak�w i innych zwierz�t by�a bliska 90%. Jako nosiciel,
kontynuowa�, mo�e s�u�y� ka�de zwierz� ciep�okrwiste. Co wi�cej, wirus
potrafi prze�y� praktycznie w ka�dym �rodowisku i znakomicie przenosi si�
drog� powietrzn�. Wska�nik zara�alno�ci jest niezmiernie wysoki. Zupe�nie
mimochodem Ain doda� jeszcze, �e �adna z tresowanych ma�p naczelnych ani
nikt z zara�onych przypadkowo ludzi nie prze�y� d�u�ej ni� dwadzie�cia dwa
dni.
Po tych s�owach zapad�a martwa cisza, przerwana dopiero przez delegata
z Egiptu, kt�ry rzuci� si� na o�lep do drzwi. W chwil� potem to samo
uczyni� jeden z Amerykan�w, przewracaj�c poz�acany fotel.
Ain w og�le nie zdawa� sobie sprawy, �e wprowadzi� s�uchaczy w stan
bardzo przypominaj�cy ca�kowity parali�. Wszystko sta�o si� tak szybko:
cz�owiek wydmuchuj�cy w�a�nie nos zamar� w bezruchu, wytrzeszczaj�c przed
siebie oczy znad roz�o�onej chusteczki; inny, zapalaj�cy w�a�nie fajk�,
ockn�� si� dopiero wtedy, gdy p�omie� sparzy� mu palce. Dwaj m�czy�ni
siedz�cy w pobli�u drzwi zaj�ci byli rozmow� i nie us�yszeli ani s�owa z
tego, co powiedzia� Ain. Ich �miech zabrzmia� g�ucho w niesamowitej ciszy,
zag�uszaj�c ostatnie zdanie doktora: "...naprawd� nie ma �adnego sensu".
P�niej okaza�o si�, �e Ain wyja�ni�, i� wirus wykorzystuje mechanizm
odporno�ciowy organizmu, tote� wszelkie pr�by obrony przed nim s� ju� z
za�o�enia skazane na niepowodzenie.
I to by�o wszystko. Ain zaczeka� przez chwil� na pytania, po czym
zszed� z podium i ruszy� przej�ciem mi�dzy rz�dami krzese�. Kiedy dotar�
do drzwi, s�uchacze ockn�li si� ju� na tyle, by wsta� z miejsc i ruszy�
gromadnie w jego kierunku. Odwr�ci� si� na pi�cie i powiedzia� cierpko:
- Tak, oczywi�cie, �e to bardzo niedobrze. Ju� to wam m�wi�em. Wszyscy
si� mylili�my. A teraz to ju� koniec.
Godzin� p�niej okaza�o si�, �e znikn��, najprawdopodobniej wsiad�szy
do samolotu linii Sinair lec�cego do Karaczi.
Ludzie z bezpiecze�stwa dopadli go w Hong Kongu. Wygl�da� ju� wtedy na
bardzo chorego i nie stawia� im �adnego oporu. Ruszyli w drog� do Stan�w
via Hawaje.
Jego opiekunowie byli lud�mi na poziomie; widzieli, �e zachowuje si�
spokojnie, i odpowiednio go traktowali. Nie mia� przy sobie �adnej broni
ani narkotyk�w. W Osace za�o�yli mu na r�ce kajdanki i wyprowadzili na
spacer, pozwolili troch� pokarmi� ptaki i z zainteresowaniem wys�uchali
informacji o trasach przelotu brod�ca piskliwego. Ain by� bardzo
zachrypni�ty. W�wczas chodzi�o jeszcze tylko o wzgl�dy bezpiecze�stwa,
kt�re naruszy�. Kobiet� w og�le si� nie zajmowano.
Niemal ca�y lot na Hawaje sp�dzi� drzemi�c, ale gdy wyspy pojawi�y si�
na horyzoncie, obudzi� si�, przycisn�� twarz do szyby i zacz�� co� do
siebie mrucze�. Siedz�cy za nim funkcjonariusz us�ysza� co� o jakiej�
.kobiecie, i w��czy� magnetofon.
- ...b��kit, b��kit i ziele�, i dopiero pod spodem rany. Moja
dziewczynko, moja �liczna, ty nie umrzesz. Nie pozwol� ci umrze�. M�wi�
ci, moja droga, to ju� koniec... Popatrz na mnie tymi b�yszcz�cymi oczami,
niech zobacz�, �e znowu �yj�! Moja s�odka kr�lewno, moja dziewczyneczko,
czy uda�o mi si� ciebie ocali�? Jak straszne i szlachetne to dzieci�
Chaosu w zielonej szacie, b��kicie i z�ocie... wiruj�ca kulka �ycia,
zupe�nie sama w ogromnym Kosmosie... Czy uda�o mi si� ciebie ocali�?
Podczas ostatniego etapu podr�y najwyra�niej ju� majaczy�.
- By� mo�e uda�o si� jej mnie oszuka�, wie pan? - szepn��
konfidencjonalnie do ucha siedz�cego przy nim funkcjonariusza. - Musicie
by� na to przygotowani. Znam j�! - Zachichota� cicho. - Nie jest z ni�
�atwo. Ale b�d�cie twardzi...
Nad San Francisco opanowa� go radosny nastr�j.
- Wiecie, �e wydry znowu si� tu pojawi�? Jestem tego pewien. Kiedy�
znowu tu b�dzie prawdziwa zatoka.
W bazie lotniczej Hamilton po�o�ono go na nosze. Wkr�tce po starcie
zacz�� traci� przytomno��. Upar� si�, by pozwolono mu wyrzuci� na pole
resztk� karmy dla ptak�w.
- Ptaki, jak pan wie, s� ciep�okrwiste - zwr�ci� si� do agenta, kt�ry
przykuwa� go kajdankami do noszy, po czym u�miechn�� si� �agodnie i
straci� �wiadomo��. Pozosta� w tym stanie niemal przez ca�e ostatnie
dziesi�� dni �ycia. Nikt ju�, rzecz jasna, specjalnie si� tym nie
przejmowa�. Obydwaj funkcjonariusze zmarli bardzo szybko, wkr�tce po
zako�czeniu bada� karmy dla ptak�w i rozpylacza do gard�a. Kobieta z
lotniska Kennedy'ego poczu�a, �e co� z ni� niedobrze.
Magnetofon, kt�ry pozostawili przy jego ��ku, dzia�a� bez przerwy,
ale gdyby nawet znalaz� si� kto�, kto by chcia� przes�ucha� ta�m�, nie
us�ysza�by nic poza niewyra�nymi majaczeniami.
- Gaea Gloriatrix - zawodzi�. - Geo, dziewczynko, kr�lewno... Chwilami
by� majestatyczny w swoim udr�czeniu: - Nasze �ycie, twoja �mier�! -
krzycza�. - Nasza �mier� mog�aby by� te� twoj�, ale nie trzeba, nie
trzeba...
Kiedy indziej znowu oskar�a�:
- Co zrobi�a� z dinozaurami? - pyta�. - Denerwowa�y ci�? Jak je
za�atwi�a�? Zimno. Kr�lowo, jeste� zbyt zimna! Niewiele ci tym razem
brakowa�o, moja dziewczyno - majaczy�, po czym szlocha� i z rozrzewnieniem
g�adzi� pieszczotliwie po�ciel.
I dopiero na samym ko�cu, kiedy spragniony i brudny le�a� przykuty
tam, gdzie go zostawiono o i nim zapomniano, zacz�� m�wi� z sensem.
Swobodnym, lekkim tonem ch�opaka planuj�cego z dziewczyn� wyjazd na letni
piknik zada� magnetofonowi pytanie:
- Czy my�la�a� o nied�wiedziach? Maj� tak wiele... Zabawne, �e jako�
si� wy�ej nie posun�y. Dziewczyno, czy�by� pr�bowa�a je ocali�?
Po czym zachichota� z g��bi swego zniszczonego gard�a i wkr�tce potem
umar�.
Prze�o�y� Arkadiusz Nakoniecznik