8962
Szczegóły |
Tytuł |
8962 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
8962 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8962 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
8962 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
NIK PIERUMOW
CZASZKA NA R�KAWIE
Co z ciebie za bydl� - powt�rzy�a Dalka.
Nie zareagowa�em. Za wydmami s�o�ce powoli zni�a�o si�
ku zachodowi, morze pociemnia�o, w oddali zal�ni�y ogniki przy-
w�dc�w wielorybiego stada. Dzisiaj jest ich noc, migotaniem przy-
wo�uj� samice, wzywaj�, by odda�y si� mi�o�ci...
- A� mnie trz�sie na sam� my�l, �e... �e z tob� spa�am - us�y-
sza�em. Z ch�odu w g�osie Dalki m�g�by skorzysta� �redniej wiel-
ko�ci statek-przetw�rnia. - Wstr�tny lizydupa, gnida imperator-
ska! �e te� ojciec nie wyp�dzi� ci� z domu...
Ojciec mnie wyp�dzi�, ale Dalka jeszcze o tym nie wiedzia�a.
Zaszele�ci� piasek, odruchowo napi��em mi�nie - Dalka mia�a
taki temperament, �e mog�em spodziewa� si� wszystkiego, nawet
kopniaka w skro�.
�wist zapinanego suwaka. Dalka ubiera�a si� szybko, mamro-
cz�c pod nosem s�owa, kt�re jej mam�, nauczycielk� rosyjskiego,
przyprawi�yby o b�l g�owy.
- Zdrajca - rzuci�a na po�egnanie.
W milczeniu patrzy�em na morze.
Daleko, bardzo daleko, na samej granicy widzialno�ci, ogromny
wieloryb wyrzuci� z wody swoje stutrzydziestotonowe cielsko, roz-
�o�y� po�yskuj�ce p�etwy, zakre�li� �uk i run�� do wody, wzbijaj�c
ob�ok p�on�cych iskier. Jak pi�knie... Kiedy znowu to zobacz�?
Za moimi plecami zawy�y turbiny helikoptera Dalki. Mia�em
wra�enie, �e nawet maszyna ciska pod moim adresem niewybred-
ne przekle�stwa.
No i dobrze. Teraz i tak nie mog� niczego odkr�ci�. Dokumenty
z�o�one i podpisane, zaliczka pobrana. Na piasku le�y zmi�ty nie-
dbale plamisty kombinezon desantu imperialnego - i czarna tar-
cza ze srebrn� czaszk� na lewym r�kawie.
�Nie ma si� dok�d cofa�, za nami Moskwa". �Ale oddaj�c Mo-
skw�, nie oddajemy Rosji", jak powiedzia� niegdy� ksi��� smo-
le�ski Micha� Kutuzow...
Wieloryby figlowa�y w wodzie, ich cia�a roz�wietla�y fale. Noc
mi�o�ci...
Ciekawe swoj�drog�, na co liczy�em, zapraszaj�c Dalk� na �na-
sz�" wysp�? Chcia�em na po�egnanie pobaraszkowa� z ni� na pia-
sku? Czy naprawd� my�la�em, �e mnie zrozumie? �e powie: �Bra-
wo, stary, tak w�a�nie by�o trzeba"?
Jasne, �e nie. Takie s�owa nie przesz�yby Dalce przez gard�o.
W ko�cu by�a cz�onkiem mi�dzynarodowej brygady Bandera Ros-
sa, na kt�rej czele sta�a s�ynna terrorystka Dariana Dark. Na Da-
rian� polowa�a niegdy� ca�a imperialna s�u�ba bezpiecze�stwa...
Nie powinienem by� liczy�, �e Dalka mi wybaczy czy przynaj-
mniej zrozumie. W jej oczach - i nie tylko w jej - teraz, zawsze
i na wieki wiek�w jestem parszywym zdrajc�. Imperialnym...
tego... lizybutem. Oczywi�cie nikt nie o�mieli si� rzuci� czego�
takiego w twarz mojemu ojcu. Mia�by pojedynek jak w banku,
a nikt nie m�g� si� r�wna� z ojcem w walce na rapiery. S�siedzi
nie przegapi� okazji, �eby sobie poplotkowa�, ale...
S�o�ce musn�o wod� doln� kraw�dzi� tarczy; purpurowe p�o-
mienie sun�y wzd�u� niedosi�nej linii, za kt�r�, jak wierzy�em
w dzieci�stwie, s�o�ce ma sw�j dom i �on�, kt�ra ka�dego wie-
czoru czeka na jego powr�t po ci�kiej pracy...
Czas na mnie. Dalka odlecia�a i jedyne, co mi pozostawa�o, to
obserwowa� mi�osne figle wieloryb�w. Skoro z moich w�asnych
nic nie wysz�o...
Ju� czas. Nie ma sensu tu siedzie�. Palce dotkn�y szyi, musn�y
wisz�cy obok krzy�yka malutki sk�rzany woreczek. Wymaca�y
w nim klucz. Nie rozstan� si� z tym kluczem nigdy i za nic. Nie-
wiele mam takich rzeczy, ale to w�a�nie one wi��� mnie z praw-
dziwym �yciem.
Wsta�em, podnios�em kombinezon i buty. Trzeba przyzna�, �e
buty okaza�y si� pierwsza klasa. Niby nic nie wa��, a jak w b�jce
takim oberwiesz, to ho, ho. Nie uwieraj�, nie przemi�kaj�, nie pal�
si�, niestraszny im �aden kwas. Porz�dne niemieckie obuwie,
produkowane w Nowej Bawarii. Na czym jak na czym, ale na �o�-
nierskim wyposa�eniu Szwaby si� znaj�...
M�j helikopter sta� dziwnie przekrzywiony na lewy bok. Wyt�-
�y�em wzrok i gwizdn��em z wra�enia. Przeci�ta opona - mo�na
si� by�o tego spodziewa�. Po�egnalny prezent od Dalki. Pal licho,
opona to nie g��wna turbina, jako� dolec� i wyl�duj�.
Na punkcie zbornym mam si� stawi� jutro o �wicie. Maszyn�
zostawi� w stolicy, ojciec j� zabierze albo bracia. Helikopter nie
b�dzie mi ju� potrzebny ani �adna inna rzecz z cywila. Up�ynie
troch� czasu, a moje dotychczasowe �ycie wyda mi si� rajem. B�-
dzie na mnie wrzeszcza� sier�ant, b�d� mnie zmusza� do szorowa-
nia pod��g szczoteczk� do z�b�w, do trenowania chwyt�w broni�
0 trzeciej w nocy albo do polerowania but�w do blasku absolutne-
go, ze sprawdzaniem lumenometrem ich zdolno�ci odblaskowych.
Kretyn podporucznik, �eby si� wykaza� na poligonie, pogoni nas
na bagna pe�ne najr�niejszych gad�w, a potem wystawi na ogie�
w�asnej artylerii. Jak powszechnie wiadomo, w czasie manewr�w
u�ywa si� ostrych pocisk�w - skoro kto� mia� pecha, to trudno,
krewni otrzymaj� rekompensat�. B�d� si� dusi� w �le dopasowa-
nej masce przeciwgazowej, rzyga�, siedz�c w stalowym brzuchu
bwp, b�d� mnie zrzuca� do ogarni�tych buntem miast, a ja b�d�
przez nie kroczy�, zostawiaj�c za sob� trupy i zgliszcza - �ku prze-
strodze".
B�d� nosi� na ramieniu emblemat 3. Dywizji Desantowej Toten-
kopf. Kiedy�, dawno temu, nosi�a ona nazw� 3. Dywizji Pancernej
SS, zyskuj�c s�aw� w�a�nie pod tym emblematem - srebrna czasz-
ka na czarnej heraldycznej tarczy. I jeszcze Gottmit uns na blasz-
ce pasa.
Trupia G��wka zdoby�a swoj� z�� s�aw� nie tylko na polach bi-
tew. Utworzono j� w pa�dzierniku 1939 z czterech istniej�cych
w�wczas pu�k�w ochronnych, dzia�aj�cych w �miejscach, kt�rych
nazwy nie wymaga�y i nigdy wymaga� nie b�d� przek�ad�w ni
wyja�nie�": pu�k Oberbayern - Dachau, Brandeburg - Buchen-
wald, Thuringen - Sachsenhausen, Ostmark - Mauthausen. P�-
niej do��czy� do nich pi�ty pu�k - Dietrich Eckhardt. Na czele dy-
wizji sta� Theodor Eicke, inspektor oboz�w koncentracyjnych
1 oddzia��w ochronnych SS. Sformowana w Dachau (uprzednio
�oczyszczonym" z wi�ni�w) dywizja chrzest bojowy przesz�a we
Francji, szesnastego maja 1940 roku. Nast�pnie przerzucono j�
z rezerwy armii jako wsparcie 15. Korpusu Pancernego genera�a
Hotha. Dwudziestego pierwszego maja pod Cambrai Trupia G��w-
ka omal nie pad�a trupem naprawd� - flanki Totenkopf i 7. Pan-
cerna Dywizja zosta�y odepchni�te przez sto trzydzie�ci kontrata-
kuj�cych alianckich czo�g�w. Zanim ci�ka artyleria i pikuj�ce
bombowce odpar�y ten desperacki atak, wielu �o�nierzy Trupiej
G��wki uciek�o w panice.
...Odbij� to sobie p�niej na je�cach - na �o�nierzach Kr�lew-
skiego Pu�ku Norfolk, wzi�tych do niewoli po zaci�tej walce. Tra-
c�c w tym starciu siedemnastu ludzi, esesmani wpadli w sza�. Oko-
�o stu wzi�tych do niewoli Anglik�w rozstrzelano z cekaemow na
komend� obersturmfuhrera SS Fritza Knohleina, za co ten z kolei
zosta� po wojnie powieszony.
A p�niej...
P�niej szli przez kraje nadba�tyckie. Nigdy nie by�em na Zie-
mi, ale histori� tamtych dni studiowa�em dok�adnie, z numerami
pu�k�w w��cznie. Pierwszego czerwca na Litwie czo�owy bata-
lion Trupiej G��wki star� si� z oddzia�ami 42. Dywizji Strzelec-
kiej. Trac�c dziesi�ciu zabitych i stu rannych, Niemcy przeszli do
defensywy. Zim� 1942 roku Trupia G��wka wraz z pi�cioma dy-
wizjami zosta�a otoczona pod miastem, kt�rego nazwa brzmi nie-
mal jak muzyka - pod Demianskiem. Ze straconych w czasie
Drang nach Osten dwunastu tysi�cy ludzi ponad po�owa poleg�a
pod Demianskiem.
Potem, potem, potem... Potem wydarzy si� jeszcze wiele rze-
czy. Potem b�dzie jeszcze Kursk, Budapeszt, Wiede�, gdzie To-
tenkopf zako�czy swoj� nies�awn� drog�.
Wiele lat p�niej, gdy te nazwy znowu pojawi� si� w oficjal-
nych dokumentach, Nowe Imperium podejmie pr�b� wybielenia
czarnego konia. Wiele symboli zostanie usuni�tych, mi�dzy inny-
mi SS w nazwie oraz s�ynni ober-, sturmbann- i inni fuhrerzy. Za-
mieni si� je na zwyk�e stopnie.
Tego i wielu innych rzeczy nauczy�em si� na pami��. Imperium,
Keiserreich, nie zd��y�o wyczy�ci� prywatnych ksi�gozbior�w.
A m�j ojciec, dziadek i pradziadek gromadzili dzie�a historyczne
we wszystkich dost�pnych formach. Studiowa�em je pilnie, po-
niewa� w dywizji, utworzonej pierwotnie ze stra�nik�w obozo-
wych, b�d� nam oczywi�cie wmawia� co� zupe�nie innego...
A ja wst�puj� do tych szereg�w
Tak trzeba. Na tych Trupich G��wkach, Leibstandartach, Vikin-
gach, Das Reichach i innym plugastwie opiera si� Imperium, kt�-
remu od teraz s�u��. A Dalka?... B�g z ni�. Ka�dy dokonuje swo-
jego wyboru, codziennie, co chwila. Ona te� wybra�a.
Jej brygady mi�dzynarodowe s� oczywi�cie bardzo romantycz-
ne, a w czerwonej opasce na czole jest Dalce do twarzy, ale nie
mia�em w�tpliwo�ci - wystarczy, by cz�onkowie brygad zrobili
jeden fa�szywy ruch, a zostan� za�atwieni bez drgnienia powiek.
Imperium nie b�dzie si� przejmowa�, �e organizacja brygad mi�-
dzynarodowych jest legalna i dzia�a za zgod� w�adz planety i ad-
ministracji Imperium, a nawet wydaje dwie gazety: tradycyjn� -
papierow� i podstawow�, sieciow�.
To prawda, �e wieloma brygadami (mi�dzy innymi sz�st�, do
kt�rej nale�a�a Dalka) kierowali ludzie, kt�rych trudno by�oby
podejrzewa� o sympatie do Imperium. We�my cho�by Darian�
Dark. Pochodzi z niezale�nej planety, na kt�rej mieszkaj� �nowi
purytanie", a w swoim czasie walczy�a z wojskami imperialnymi
na Kaledonii, uczestniczy�a w powstaniach nad Bosforem i w Z�o-
binie. P�niej wycofa�a si� z czynnego ruchu oporu, podpisa�a
osobisty pok�j z Imperium i zaj�a si� walk� moraln�. Zosta�a do-
w�dc� 6. Brygady mi�dzynarodowych - ze sztabem na Iwo�dze,
g��wnej planecie naszego �smego Sektora.
Dalka od dawna pr�bowa�a �ci�gn�� mnie na te ich spotkania,
a ja ci�gle robi�em uniki, podaj�c jak najszlachetniejsze przyczy-
ny, co doprowadza�o j� do pasji. Po prostu nie mog�em si� tam
pokaza�! Z takim hakiem nie tylko do desantu, ale nawet do impe-
rialnego batalionu budowlanego by mnie nie wzi�li.
Silniki helikoptera uruchamia�em z pewn� obaw�. Je�li roz-
w�cieczona Dalka zd��y�a przeci�� opon�, mog�a te� wrzuci� ka-
mie� do os�ony turbospr�arki.
Wbrew najgorszym przeczuciom podnios�em maszyn� w powie-
trze, zrobi�em po�egnalny kr�g nad wysp�, lagun�, wielorybami
wydmuchuj�cymi t�czowe fontanny i wzi��em kurs na Nowy Se-
wastopol.
Do miasta dotar�em o zmroku. Woda w P�nocnej Zatoce po�y-
skiwa�a b��kitem - widocznie do portu wp�yn�a �awica t�czowych
pstr�g�w morskich, kt�re z ziemskimi praprzodkami ��czy�a je-
dynie nazwa. L�ni�y purpurowe, z�ociste i szmaragdowe �wiat�a
na masztach, p�on�y o�lepiaj�ce mira�e nad dzielnic� rozrywki,
solidnie i r�wno pali�y si� szyldy wielkich supersam�w. Dalej na
wsch�d, w rejonie baterii numer 30, kt�r� imperialni z nieznanych
mi przyczyn nazywali Fortem Maksyma Gorkiego (co oni w nim
takiego znale�li? Nuda i d�u�yzny, nie mog�em tego przeczyta�
nawet po gro�b� koc�wy), wybuch�y fajerwerki - pewnie z okazji
czyich� urodzin albo wesela. Swego czasu chcia�em urz�dzi� ta-
kie fajerwerki dla Dalki... Zacisn��em z�by. Po co to teraz wspo-
mina�...
Przebra�em si� w helikopterze. Cywilne ciuchy, stare sanda�y -
spacerek w imperialnym kombinezonie po nocnym Sewastopolu
by�by do�� niebezpieczny, mimo wszelkich wysi�k�w komendan-
ta i patroli.
Wyl�dowa�em na placu publicznym. Ojciec wynajmowa� dla nas
hangar, ale teraz wola�em si� tam nie pokazywa�. Nie m�g�bym
spojrze� w oczy technikom. Drazen nie tylko nie poda�by mi r�ki,
ale pewnie spr�bowa�by urwa� g�ow�. Siergiej, Zdenek, Miczo -
tak samo. Lepiej si� tam nie pojawia�.
Helikopter zastyg� przechylony. Trzeba b�dzie wymieni� oba
ko�a. B�ben te� pewnie jest za�atwiony.
Starszawy mechanik z trzema z�otymi naszywkami - trzydzie�ci
lat nienagannej s�u�by - wzi�� ode mnie klucze i pozwoli� si� pod-
pisa�, nie patrz�c mi w oczy. Te� ju� wie?...
Zap�aci�em i szybko wyszed�em.
Zosta�a mi tylko jedna noc - ostatnia noc wolno�ci. Mog� p�j��
do dzielnicy rozrywki, zabawi� si� w wirtualce albo machn�� r�k�
na przyzwoito�� i zgodnie z tradycj� wszystkich id�cych na wojn�
(a jak�� wojn� na pewno sobie znajdziemy) poszuka� zapomnie-
nia w p�atnych kobiecych obj�ciach.
Rozmy�laj�c tak, dotar�em do postoju taks�wek. Be�owych sa-
mochod�w z tradycyjn� szachownic�- symbolem taks�wek- sta�o
niewiele. Mieszka�cy Nowego Krymu to ludzie porz�dni i prawo-
my�lni, nie lubi�po�piechu i krz�taniny, nie maj�te� ochoty na prze-
ja�d�ki po nocy. Od tego jest dzie�, �eby za�atwia� swoje sprawy.
- Dok�d jedziemy, przyjacielu? - zaczepi� mnie kierowca.
Pokr�ci�em g�ow� i przyspieszy�em kroku. Nie mam dok�d je-
cha� w tym mie�cie. Nie kusi�y mnie ani piwiarnie, ani bary, ani
burdele czy wirtualka. Dlatego te�, z workiem na ramieniu, skie-
rowa�em si� do punktu werbunkowego. Nie potrzebowa�em tych
ostatnich godzin wolno�ci. Nie b�d� mi m�wi�, kiedy mam
przyj��. Sam wybior� sw�j czas.
Od l�dowiska do punktu werbunkowego by�o prawie trzy godzi-
ny drogi piechot�, ale jako� nie odczu�em odleg�o�ci. Przesta�em
zauwa�a�, co si� wok� mnie dzieje. Widzia�em tylko twarze.
Mama, ojciec, dziadek, babcia... Dalka... bracia, siostry... By-
�em najstarszy i niepodzielny majorat po ojcu przeszed�by na mnie,
a teraz b�dzie nim zarz�dza� Georgij. Mo�e to i dobra decyzja.
Georgij zawsze lubi� zajmowa� si� interesami, czyli gospodar-
stwem na morskich plantacjach i przetw�rni� ryb. Netto i brutto
brzmia�y dla niego jak muzyka, a zwi�kszenie o jeden procent �y-
wotno�ci narybku delikatesowych dennych pe�zak�w doprowadza-
�o go do stan�w niemal orgastycznych. Ojciec mia� racj�. Dla ro-
dziny tak b�dzie lepiej.
Wspomnienia. Wspomnienia s� nieuniknione, zw�aszcza gdy
twoje �ycie zmienia si� gwa�townie i nieodwracalnie.
...Zebra�a si� ca�a rodzina, nawet m�odsze rodze�stwo. Wcho-
dz�c do domu, napotka�em spojrzenie najm�odszej siostrzyczki,
Taniuszki, �licznej jedenastoletniej istotki o blond loczkach i b��-
kitnych oczach. Teraz te oczka patrzy�y ze zdumieniem i przestra-
chem. Tania nie wiedzia�a, co si� dzieje, dlaczego oderwano j� od
zabawy z kole�ankami i zmuszono do siedzenia na dziwnym, nie-
spodziewanym obiedzie rodzinnym, kt�ry nie wr�y� niczego we-
so�ego.
Ojciec siedzia� u szczytu sto�u, nie patrz�c na mnie i z rozdra�-
nieniem obracaj�c w palcach widelec. Na drugim ko�cu zastyg�a
mama, niczym statuetka z ko�ci s�oniowej. Patrz�c na dziewcz�c�
figur� tej drobnej kobietki, trudno by�o przypu�ci�, �e urodzi�a
dziesi�cioro dzieci...
A oto Georgij, m�j brat, prawa r�ka ojca w interesach. Patrzy
w pod�og�, nie podnosi na mnie wzroku.
Lena, trzecia siostra. Te� prawa r�ka, ale mamy. Wiecznie zaj-
mowa�a si� maluchami, wcale nie trzeba by�o jej do tego zagania�
- wola�a dzieci ni� lalki. Teraz dr��jej wargi, jeszcze chwila i si�
rozp�acze.
Swieta. Staromodne, okr�g�e szk�a okular�w w archaicznej me-
talowej oprawce. Palce nerwowo skubi� koronkowe mankiety
czarnej prostej sukienki - najwyra�niej siostr� �ci�gni�to z jakie-
go� zebrania.
�arion. Jeszcze dzieciak, ale spojrzenie jak u wilczka.
Przyszed�em jako ostatni. Wiadomo��, kt�r�dosta�em rano, g�o-
si�a, �e rodzina zbiera si� o pi�tej. Przyby�em punktualnie, ale po-
zostali widocznie pojawili si� wcze�niej. Mo�e podano im wcze�-
niejsz� godzin�?
Nikt na mnie nie spojrza�. Nawet ojciec.
- Wzi��em na siebie trud poinformowania pozosta�ych o twojej
decyzji - rzek�.
Stara�em si�, by wzruszenie ramionami wypad�o oboj�tnie.
- Mo�e raczej nale�a�o z tym zaczeka�?
Chcia�em, �eby m�j g�os zabrzmia� twardo i niewzruszenie, ale
nic z tego nie wysz�o. Gdy ojciec jest rozgniewany, ci�ko si� z nim
rozmawia.
-Nie. -Tym razem podni�s� oczy, wydawa�y si� bia�e ze z�o�ci. -
Nie ma na co czeka�, nie ma sensu tego odk�ada�. Zha�bi�e� ca��
rodzin�, nas wszystkich. Nie m�wi� tego do ciebie. W niczym ci to
nie pomo�e, niczego nie naprawi. M�wi� do pozosta�ych, w nadziei
�e zdo�am wt�oczy� im do g�owy cho� troch� rozumu.
- Co to za przedstawienie, ojcze? - podnios�em g�os. - Je�li
nawet nie podoba ci si� moja decyzja...
- Twoja decyzja?! - rykn�� ojciec. - Zdrada ma by� twoj�decy-
zj�?! Wst�pujesz na s�u�b� do tych... do tych... - potrz�sn�� pi�-
ci�, nie znajduj�c odpowiedniego s�owa.
- Jeste�my obywatelami Imperium, ojcze. Nowy Krym podpisa�
traktat. Nie pami�tasz, �e widnieje tam r�wnie� tw�j podpis?...
- I s�dzisz, �e zdo�amy si� z tym pogodzi�? Gdyby�my wtedy
nie podpisali traktatu, dzi� na miejscu Sewastopola by�aby pusty-
nia radioaktywna! Nie istnia�oby �adne z was, ani ty, ani twoje
rodze�stwo!
Mog�em tylko wzruszy� ramionami. Pochwyci�em k�tem oka
spojrzenie Taniuszki - pe�ne �ez b��kitne oczy przypomina�y je-
ziorka.
Mama siedzia�a bez ruchu, w milczeniu patrz�c na sw�j l�ni�cy
pusty talerz. Na stole sta�a od�wi�tna zastawa, wyjmowana jedy-
nie na wyj�tkowe okazje
Wi�c to te� by�a wyj�tkowa okazja...
Ojciec wzi�� g��boki oddech, chwyci� karafk� z wod�, nala� do
kryszta�owego kieliszka i wypi� g�o�no. Mocno postawi� kieliszek
na stole i znowu podni�s� na mnie wzrok, a ja znowu tego nie
wytrzyma�em.
- Postanowili�my... - Ojcu zagra�y mi�nie szcz�k. Nie�le si�
trzyma� jak na swoje czterdzie�ci pi�� lat (mama urodzi�a mnie
jako osiemnastoletnia dziewczyna, ojciec by� od niej dwa lata star-
szy). Nigdy nie zajmowa� si� kulturystyk�, a m�g�by za�atwi� do-
wolnego mi�niaka czy karatek�. - Postanowili�my, �e nie ma tu
dla ciebie miejsca.
Mama drgn�a. Swieta zdj�a okulary i zacz�a zawzi�cie prze-
ciera� czyste szk�a. Dr�a�y jej palce.
Znowu wzruszy�em ramionami.
- Nie mo�esz mi niczego udowodni�, ojcze.
- Nie ma tu dla ciebie miejsca - ojciec niemal wyskandowa�
ka�de s�owo. - I nie jeste� ju� pierwszym spadkobierc�. Podpi-
szesz dobrowoln� rezygnacj� ze spadku i przeka�esz Georgijowi
swoj� cz�� akcji rodzinnych.
- Nie masz prawa...
- Mam. Zgodnie z prawem niepodzielno�ci majoratu - poinfor-
mowa� mnie zjadliwie.
- Jura... - wyszepta�a �a�o�nie mama.
- O co ci chodzi? Zdradzi� nas! Zdradzi� i zaprzeda�! Niech za-
rz�dza Georgij. I tak jest w tym lepszy.
- Czy mog� co� powiedzie�? - rozleg� si� d�wi�czny g�os Leny.
- Czy mo�e to przedstawienie dla trzech aktor�w?
Ojciec rzuci� jej niezadowolone spojrzenie.
- M�w, tylko si� nie zap�dzaj.
- Dlaczego nie pozwolicie wypowiedzie� si� Rusowi? Skoro
podj�� tak� decyzj�, na pewno mia� wa�ne powody! - B�agalne
spojrzenie na mnie: �No, przesta� milcze�, no, powiedz co�, po-
wiedz, �e to nie tak, �e to nieporozumienie!"
Niestety, kochana siostrzyczko. To nie jest nieporozumienie.
Wst�puj� do armii imperialnej. I rzeczywi�cie nie ma ju� dla
mnie miejsca w�r�d was. Ojciec nale�a� do elitarnego kr�gu naj-
bogatszych przetw�rc�w rybnych Nowego Krymu. Wydawa�o-
by si�, �e pok�j z Imperium, dobre stosunki z wojskowymi, ryn-
ki zbytu i tak dalej, i tak dalej s� mu niezb�dne jak powietrze.
A mimo to... Jeszcze niedawno sta� na czele bojowego skrzyd�a
Rosyjskiej Armii Oporu - a� do podpisania traktatu pokojowe-
go. Na jego podstawie Nowy Krym �dobrowolnie" wszed�
w sk�ad Imperium, wszyscy mieszka�cy planety po niezbyt d�u-
gim �okresie pr�bnym" mieli otrzyma� imperialne prawa oby-
watelskie, planeta za� - prawo do wystawienia przedstawiciel-
stwa w Reichstagu, w wy�szej izbie (dw�ch deputowanych)
< miejsce w Bundestagu (proporcjonalnie do liczby ludno�ci, nie
mniej ni� jedno).
Tak te� si� sta�o. Najpierw trwa�a wojna - prawdziwa wojna
partyzancka. A potem, nieoczekiwanie, w�r�d najbardziej nieprze-
jednanych radyka��w pojawi� si� ruch �umiarkowanych", wzywa-
j�cych do zawarcia pokoju z Imperium. Co najdziwniejsze, uda�o
im si� dopi�� swego. Wojna partyzancka si� sko�czy�a, Nowy
Krym podpisa� traktat, a my otrzymali�my obywatelstwo...
Wszystko to by�o zas�ug� niedu�ej grupy ludzi, nadal mieni�-
cych si� �umiarkowanymi", na czele kt�rych sta� m�j czcigodny
ojciec - do niedawna przyw�dca �nieprzejednanych". By� troch�
m�odszy ni� ja teraz. By�em ju� wtedy na �wiecie.
Ale zdaniem ojca to, co zrobi� w�wczas on sam, nie mia�o nic
wsp�lnego z moj� obecn� decyzj�.
-No c�, ojcze. - Znowu wzruszy�em ramionami. - Pope�niasz
b��d, ale udowodni� ci, �e jestem lepszym synem ni� ty ojcem.
Daj dokumenty. Podpisz�, co zechcesz.
- Nie tutaj - zasycza�, rzucaj�c mi ci�kie spojrzenie. - Nie tu-
taj. Jutro, w Izbie Handlowej. W obecno�ci wymaganych �wiad-
k�w. Wszystko musi si� odby� jak nale�y. Pami�taj, �e nie b�dzie
ju� odwrotu. Majorat przejdzie na Georgija i jego potomk�w. To
dobry syn i prawdziwy Rosjanin. Nie to, co... - ojciec skrzywi�
si�.
Widzia�em, jak Georgij drgn�� i wcisn�� g�ow� w ramiona. Na-
prawd� by� urodzonym handlowcem, prawdziwym znawc�gospo-
darstwa morskiego, absolwentem wydzia�u biologicznego nasze-
go uniwersytetu (podobnie jak ja), a teraz mia� otrzyma� stopie�
w administracji handlowej. A przy tym zawsze mieli�my dosko-
na�y kontakt. Georgij jest ode mnie m�odszy o nieca�e dwa lata;
w dzieci�stwie, ku powszechnemu zdumieniu, nigdy si� nie k��-
cili�my, bawili�my si� razem i wszystkim dzielili�my - wszystkim
pr�cz dziewcz�t. Mamy odmienny gust. Ja lubi�em d�ugonogie
blondynki, Georgij - pulchne brunetki...
- Mo�esz odej�� - oznajmi� ojciec. - Tylko... tylko zdejmij krzy-
�yk.
- Tato! - wykrzykn�y jednocze�nie Swieta i Lena.
- Milcze�! - warkn�� ojciec. -Niczego nie rozumiecie, sroki!
Jak on teraz mo�e by� prawos�awnym!
- Siostrzyczki... nie denerwujcie go niepotrzebnie. - Powoli
rozpi��em ko�nierzyk. -Niech b�dzie tak, jak chce. B�g mi �wiad-
kiem, �e nie odst�pi�em od naszej wiary. A czy b�d� nosi� krzy-
�yk... To przecie� nieistotne.
Po�o�y�em z�oty krzy�yk na brzegu sto�u. Nie mia�em tu ju� nic
do roboty. Te nieliczne rzeczy, kt�re chcia�em zachowa�, ukry�em
w bezpiecznym miejscu, a o reszt� si� nie martwi�em. Chyba �e
ksi��ki... Ale ksi��ki ostatecznie mog� sobie odkupi�.
- �egnajcie - powiedzia�em, odwr�ci�em si� i ruszy�em do
drzwi.
Dopiero wtedy Taniuszka rozp�aka�a si� na ca�y g�os.
Punkt werbunkowy mie�ci� si� w samym centrum Nowego Se-
wastopola. Wystarczy�o przej�� przez plac od strony Dumy Miej-
skiej i kancelarii mera. Niegdy� sta� tu stary szpital, jeden z pierw-
szych zbudowanych na Nowym Krymie. Imperia�owie wysadzili
szpital w powietrze, wybudowali za miastem ogromny kompleks
szpitalny, a na placu pojawi� si� Sztab Garnizonu Si� Zbrojnych
Imperium, planeta Nowy Krym. Na fasadzie wisia� drapie�ny jed-
nog�owy orze� z rozpostartymi skrzyd�ami, usadowiony na rzym-
skim wie�cu laurowym, wewn�trz kt�rego wschodzi�o s�o�ce.
Imperia�owie wznie�li budynek z ci�kiego czerwonego granitu.
W g�adkich �cianach odbija�y si� �wiat�a ko�ysz�cych si� na wie-
trze pomara�czowych latar�. Pot�ne przypory wybiega�y do przo-
du, okna, w�skie niczym otwory strzelnicze, zerka�y podejrzliwie
na okoliczne domy -ju� nie tak wypolerowane i zadbane.
Naprzeciwko, na ukos od katedry �wi�tego Ksi�cia Aleksandra
Newskiego, mie�ci� si� budynek Dumy i Magistratu. Z dwug�o-
wym or�em na fasadzie i bia�o-niebiesko-czerwon� flag�. Na pier-
si or�a widnia�a tarcza ze stoj�cym na dw�ch �apach nied�wie-
dziem. Po bokach umieszczono mniejsze herby - �wi�ty Jerzy ze
smokiem, Pogo� Bia�ej Rusi oraz Tryzub-Sok� Rurykowicz�w-
herb Ma�ej Rusi.
Patrz�c na krzy�e soboru, prze�egna�em si� odruchowo i szyb-
ko odwr�ci�em wzrok.
Jak niewiele nam pozosta�o... Z wielkiego niegdy� narodu, z Im-
perium - Rosyjskiego Imperium, ci�gn�cego si� od Odry do Juko-
nu, od Nowej Ziemi do G�r Turkiesta�skich - po wstrz�sach i bu-
rzach zosta�a nam tylko ta jedna jedyna planetka. Jest jeszcze
oczywi�cie S�awutycz i Wolny Don, ale na nich s� wy��cznie ko-
palnie. I sto razy mniej ludzi ni� na Nowym Krymie.
Zawsze mo�na powiedzie�, �e jedna planeta to mimo wszystko
wi�cej ni� jedna sz�sta kontynentu, ale jedna planeta, nawet taka
jak Nowy Krym, to tyle, co jedna gubernia niegdysiejszej Rosji...
Wszystko roztrwonili�my i zatrzymali�my si� na ostatniej grani-
cy, za kt�r� by�a ju� tylko przepa��. Niewa�ne, czy zginiemy od
kuli wroga, czy spadaj�c w otch�a�.
Zatrzymali�my si� i przez jaki� czas stali�my wyprostowani, nie
k�aniaj�c si� kulom. Byli�my wolni. Przynajmniej dop�ki z popio-
�u i chaosu nie wy�oni�o si� Nowe Imperium, kt�re zacz�o g�osi�
Gott mit uns.
Pad� nasz ostatni bastion.
S� tacy, kt�rzy walcz� do dzi�. Kilkana�cie odleg�ych, ubogich
planet, na kt�rych �yj� sekty fanatyk�w albo nacjonali�ci, na tyle
szaleni, i� nawet Imperia�owie wol� walczy� z nimi pieni�dzmi,
a nie broni� - wprowadzaj�c sankcje ekonomiczne, odgradzaj�c
ich c�ami i barierami handlowymi. Niedawno jedna z niepokor-
nych planet poprosi�a o �ask�: do imperialnego senatu wp�yn�a
pro�ba o przyj�cie jej w sk�ad Imperium.
Pro�ba zosta�a natychmiast przyj�ta.
Inne planety jeszcze si� trzyma�y.
Znowu nap�yn�y wspomnienia.
Jakby to by�o wczoraj...
Mam trzyna�cie lat. Do szko�y przys�ano �wie�y transport pod-
r�cznik�w, zaaprobowanych przez najwy�sz� instancj�. W�r�d
nich by�y r�wnie� ksi��ki do historii. W swoim czasie Imperium
zacz�o si� troszczy� o unifikacj� procesu wychowawczego w celu
zmniejszenia tendencji od�rodkowych. Jednolity program. Jedno-
lite ideologiczne punkty orientacyjne. Jednolite wychowanie. Jed-
nolita ludzka rasa. Jednolite Imperium, b�d�ce, rzecz jasna, uber
allesl
Do tej pory pami�tam wzgardliwy u�miech naszej nauczycielki
historii, Niny Stiepanownej. �artem nazywali�my j� mi�dzy sob�
Stiepanida, a ona si� obra�a�a w szkole, w kt�rej pracowa�a wcze�-
niej, nazywano j� czule Nineczka. Stiepanida trzyma�a ksi��k�
w kolorowej po�yskliwej ok�adce jak jakiego� ohydnego owada,
na przyk�ad karalucha czy, dajmy na to, zdech�ego szczura.
Sta�a przed milcz�c� klas� niczym pos�g i nikt, nawet urwis
Paszka Konstantinow, nie odwa�y� si� odezwa� do s�siada.
- Dzieci - odezwa�a si� p�g�osem Nina Stiepanowna, nie odry-
waj�c wzroku od ksi��ki. - Nie omawiali�my jeszcze powa�nie
wojny ojczy�nianej. Powinni�my przej�� do niej za dwa lata,
w dziewi�tej klasie. Ale widz�, �e musimy si� tym zaj�� natych-
miast. Wszystko, co napisano w tej ksi��ce, jest k�amstwem. Ksi��-
k� napisali nasi wrogowie, kt�rzy chc�, by�my wyro�li na uleg�ych
poddanych. Ale my, Rosjanie, nigdy nie byli�my pos�uszni. W tym
podr�czniku zamieszczono wiele k�amstw, wiele rzeczy zr�cznie
ukryto. Standardowe testy b�dziecie musieli zdawa� na podstawie
materia��w zawartych w tym podr�czniku, wi�c tak czy inaczej
trzeba b�dzie wkuwa�. To nic. Zaczn� wyk�ada� wam nowy przed-
miot: histori� prawdy. Niech podnios� r�ce ci, kt�rzy maj� w domu
relikwie... listy z frontu, stare ksi��ki, zdj�cia...
Powoli podnios�a si� jedna r�ka. Saszka Fiodorow. Druga - Kola
Andriejew. Alka Wecper, moja s�siadka z �awki. Irka Andriejewa,
naj�adniejsza dziewczynka w klasie. I jeszcze, jeszcze, jeszcze...
Jasnow�osa prymuska Masza Smirnowa. I druga Smirnowa - Na-
tasza. R�k� podnios�a Ania Knoring, Lena Budrin, Jula Pinus...
Prawie wszyscy. Niemal w ka�dej rodzinie zachowa�y si� Listy.
W�a�nie Listy - zatopione w przezroczystym plastiku z napisem
na wieczne przechowanie. Sporo zd��yli�my zrobi� w tych ostat-
nich dniach...
- S�uchajcie - kontynuowa�a Nina Stiepanowna - oto, co napisa-
no w tym, przepraszam za wyra�enie, podr�czniku... - Obrzuci�a
nas wszystkim bacznym spojrzeniem. Nagle doda�a gwa�townie: -
Mam nadziej�, �e sami rozumiecie, co macie m�wi�, je�li nagle zaj-
rzy do nas inspekcja... - i mrugn�a do nas jak spiskowiec.
Nina Stiepanowna nie ba�a si� nikogo i niczego i w ko�cu musia-
�a za to zap�aci�. Okaza�o si�, �e by�a do ko�ca zwi�zana z �niepo-
kornymi", z tymi, kt�rzy jeszcze po podpisaniu traktatu z Imperium
za pomoc� zdalnie sterowanych fugas�w wysadzali w powietrze
opancerzone transportery z czarno-bia�ymi krzy�ami. Nasza Stie-
panida by�a ich ��cznikiem i przechowywa�a w domu bro� oraz
materia�y wybuchowe. Jeden z ostatnich wyrok�w, jakie wydano
w sprawach o zbrojny op�r, zapad� w�a�nie w jej sprawie. Dosta�a
dwadzie�cia lat katorgi na Swaargu. W ci�gu ca�ego procesu nie
powiedzia�a ani jednego s�owa, nie odpowiedzia�a na �adne pyta-
nie. Odm�wi�a r�wnie� zwr�cenia si� do cesarza z pro�b� o u�a-
skawienie, mimo �e wszyscy Imperia�owie powtarzali, jak bardzo
Jego Wysoko�� jest zmartwiony t� spraw� i �e czeka wy��cznie na
pretekst, by m�c okaza� �ask� starej nauczycielce. Przecie� jej
zes�anie zostanie fatalnie przyj�te przez opini� publiczn� metro-
polii, nie m�wi�c ju� o niedawno przy��czonych planetach.
Ale Nina Stiepanowna o nic nie prosi�a i wyruszy�a na katorg� -
dumna i uparta. Niez�omna. �wiadoma, �e ju� nie wr�ci...
Ale wtedy do tego by�o jeszcze bardzo daleko. Wtedy czyta�a
nam fragmenty przys�anego podr�cznika:
Nigdy Rzesza Niemiecka ani nar�d niemiecki nie by�y wrogiem
innych narod�w. Armia niemiecka walczy�a z nieuczciwymi polity-
kami, kt�rzy wci�gn�li swoje narody do strasznej wojny. W celu
jak najszybszego przerwania cierpie� ludzi po obu stronach fron-
tu oficerowie Sztabu Generalnego stworzyli teori� blitzknegu.
Pozwala�a ona na szybkie otoczenie armii przeciwnika i zmusze-
nie jej do poddania si� bez niepotrzebnego przelewu krwi. We-
�my na przyk�ad operacj� armii niemieckiej na P�wyspie Ba�ka�-
skim...
Nigdy nar�d niemiecki nie �ywi� nienawi�ci do wielkiego narodu
rosyjskiego, kt�ry nieraz by� jego sojusznikiem - na przyk�ad
w czasie wojny wyzwole�czej 1813-1815 lub podczas wojny fran-
cusko-pruskiej 1870 roku... R�wnie� w czasie II wojny �wiatowej
nar�d niemiecki nie walczy� z narodem rosyjskim. Wojna toczy�a
si� przeciwko re�ymowi komunistycznemu, temu re�ymowi, kt�-
ry wyrz�dzi� niezliczone krzywdy swoim w�asnym obywatelom,
okrad� robotnik�w, odebra� ziemi� ch�opom i zniszczy� inteligen-
cj�, bo nie zgadza�a si� z jego polityk�...
I tak dalej, i temu podobne. �garstwa przemieszane z prawd� to
najstraszniejszy rodzaj k�amstwa...
Ale my znali�my prawd�. Wiedzieli�my, kto doszed� do Berlina,
mieli�my �wiadomo��, �e wojna nie zako�czy�a si� w wyniku taj-
nych negocjacji pe�nomocnik�w w Bernie, kt�rych efektem by�o
podpisanie traktatu pokojowego w Poczdamie, co zdeterminowa-
�o przysz�e zjednoczenie Wielkich Niemiec. Pami�tamy nasz� fla-
g� w kolorze krwi, powiewaj�c� nad szarymi kopu�ami pokonanej
stolicy...
I nie zapomnimy o tym, p�ki �yjemy. Dop�ty jeste�my Rosjana-
mi, dop�ki pami�tamy.
Wok� sztabu imperialnego dzie� i noc spacerowa�y patrole,
chyba tylko dla zasady. Westchn��em i ruszy�em prosto do wej-
�cia. Drzwi by�y dwukrotnie wy�sze od cz�owieka-rze�biony d�b,
polerowany br�z, wypisz, wymaluj eksponat muzealny.
Imperium jest tam, gdzie jego armia. To znaczy, �e wsz�dzie,
gdzie na wietrze powiewa sztandar Imperium z ponurym or�em,
powinna stacjonowa� piechota tego� Imperium. Prawda stara jak
�wiat.
Na Nowym Krymie nie ma zbyt wielu mieszka�c�w, nie uloko-
wano tu wi�c dywizji, korpusu czy pu�ku. Pozostawiono tylko ba-
talion desantowo-szturmowy Tannenberg, wchodz�cy w sk�ad 3.
Dywizji Desantowej Trupia G��wka, w kt�rej od dzi� mia�em s�u-
�y�.
�o�nierze i oficerowie batalionu Tannenberg s�yn�li jako spe-
cjali�ci od walk z partyzantami.
Pocieszaj�ce by�o tylko to, �e batalion Tannenberg by� w�a�nie
batalionem. Bataillon, a nie Abteilung*.
Nic dziwnego, �e otworzono u nas punkt werbunkowy - no-
wych �o�nierzy nale�y szuka� tam, gdzie straci�o si� starych.
Pocz�tkowo werbownicy ulokowali si� w przytulnym domku, od-
dzielnie od sztabu. W pierwszych dniach will� regularnie obrzucano
prezerwatywami z farb� - pot�ny �o�nierz z oddzia��w szturmo-
wych w kamizelce kuloodpornej, z mannlicherem w poprzek pot�-
nej piersi, z krzywym u�mieszkiem uchyla� si� przed lec�cymi w je-
go stron� barwnymi pociskami. Okrzyki t�umu go nie wzrusza�y.
W ko�cu ludziom znudzi�o si� to zaj�cie i zaj�li si� innymi spra-
wami. Przecie� Imperium te� musia�o je�� i pi�, a �e lubi�o jada�
smacznie, ceny na nasze ryby, kraby, o�miornice, kalmary i tak
dalej, zacz�y powoli, acz nieuchronnie rosn��. Imperium p�aci�o
bez szemrania.
A punkt werbunkowy dzia�a� sobie spokojnie, nikomu nie wa-
dz�c. Imperium nie wprowadzi�o u nas obowi�zku s�u�by wojsko-
wej, podobno wystarczali ochotnicy z innych planet.
W jaki� czas p�niej Imperia�owie zbudowali nowy sztab, gdzie
przeniesiono r�wnie� punkt werbunkowy.
I oto dzi� to ja mia�em podej�� do drzwi z d�bu i br�zu.
Wewn�trzne szklane drzwi rozsun�y si�, wpuszczaj�c mnie do
�rodka. Od dawna nie wystawiaj�tu posterunku - okaza� si� zb�d-
ny. Nikt ju� niczym nie rzuca w okna. Ka�da zabawa mo�e w ko�-
cu zbrzydn��...
Imperia�owie wprowadzili za to ca�odobowe patrole, zajmuj�ce
si� g��wnie sprawdzaniem przepustek �o�nierzy Imperium. Pilno-
wanie ludno�ci Nowego Krymu nie nale�a�o do ich obowi�zk�w.
* Abteilung (niem.) - batalion sk�adaj�cy si� z mniej ni� pi�ciu kompa-
nii- Bataillon - batalion sk�adaj�cy si� z pi�ciu kompanii (przyp. aut.).
W �rodku by�o ch�odno i pusto. Na �cianie widnia� orze� z wie�-
cem i s�o�cem, mi�dzy oknami za�, nad pustymi biurkami wisia�y
- nie, nie �adne tam krzykliwe propagandowe plakaty, lecz holo-
gramy sprz�tu wojskowego: czo�gi, statki, samoloty szturmowe
i bombowce w walce. Niekt�re nawet zestrzelone czy rozbite.
Czo�gi, kt�re zjecha�y do row�w... samoloty szturmowe wbite
w ziemi�... a wok� nich pe�no spalonych pojazd�w wroga.
Pod jednym ze zdj�� widnia� (nie wiedzie� czemu w j�zyku rosyj-
skim, anie og�lnoimperialnym) podpis: Gin�, lecz si� nie poddaj�!
Na zdj�ciu ci�ki Pz.Kpfw VII znieruchomia� z zadart� wysoko
luf�dzia�a. Na p�ytach pancerza naliczy�em dwana�cie dziur - wi-
da� strzelali do niego z bliskiej odleg�o�ci, gdy nie zosta�o ju�
�ladu po tarczy si�owej i aktywnym pancerzu. G�sienice zniszczo-
no wybuchami, ko�a wyrwa�o z osi i rozrzuci�o, boki pokry�a t�u-
sta sadza. Ale kampfwagen nie eksplodowa�. Wok� niego zasty-
g�o kilkana�cie maszyn wroga, rozerwanych bezpo�rednimi
trafieniami sze�ciocalowych pocisk�w i rakiet kr�lewskiego ty-
grysa.
Zdj�cie by�o ca�kiem niez�e. Nawet w chwili kl�ski Konig-Tiger
wydawa� si� tak majestatyczny i gro�ny, �e mimo woli cz�owiek
zaczyna� my�le�: je�li ju� gin��, to w�a�nie tak, siedz�c przy dr��-
kach sterowniczych, gdy wok� ciebie p�on� szcz�tki nieprzyja-
cielskich maszyn...
Werbownicy odwracali kota ogonem, ale w taki spos�b, �e trud-
no by�o zarzuci� im k�amstwo. M�wili: �To prawda, nasi ludzie
te� gin�. Ale zobaczcie, jak gin�! Oto �mier� godna m�czyzny
i wojownika. Da� z siebie wszystko. Kto mo�e zrobi� wi�cej, nie-
chaj zrobi".
C�, taki koniec zapewne jest lepszy ni� �mier� od Alzheimera.
Pod niekt�rymi hologramami zauwa�y�em kr�tkie notatki drob-
n� czcionk�. Pod kr�lewskim tygrysem, kt�ry przyku� moj� uwa-
g�, napisano: Czo�g 503. Samodzielnego Batalionu Pancernego,
zniszczony w heroicznej walce podczas likwidacji incydentu w Z�o-
binie. Albo tutaj, ni�ej: Samoloty szturmowe He-129 bis przyst�-
puj� do zd�awienia punkt�w ogniowych przeciwnika. Likwidacja
konsekwencji incydentu w Utrechcie.
Dla nich to tylko �incydenty". Nie powstania, nie bunty, wy-
��cznie incydenty lub wydarzenia. Tragiczne wydarzenia w cie�ni-
nie Bosfor jedynie zwarty szeregi obywateli Wielkiego Imperium
wok� Jego Wysoko�ci Cesarza...
Przy wielkim szarym biurku, pod portretem Jego Wysoko�ci
Wilhe�malll, siedzia�a blondynka w czarnym galowym mundurze
porucznika, z akselbantem, szerokimi srebrzystymi pagonami
i dwiema rozetkami. Stopie� porucznika wojsk desantowych od-
powiada� kapitanowi piechoty czy pancerniak�w, a wi�c...
Po lewej stronie munduru zauwa�y�em podw�jny rz�d baretek.
Ca�y zestaw. �Za przelanie krwi", �Za odwag�", �M�stwo i honor"
trzeciego stopnia... i tak dalej. Wreszcie co� interesuj�cego...
�Za zdobycie Utrechtu" - to znaczy, �e nasza pani porucznik
uczestniczy�a w t�umieniu najwi�kszego od czasu powstania Im-
perium buntu wojskowego, dobrze przygotowanego i przeprowa-
dzonego. C�, z holendersk� solidno�ci�.
Podobno na miejscu Utrechtu nie ma teraz nawet ruin. Podobno
Tannenberg nie wzi�� ani jednego je�ca. Co si� sta�o z miejscow�
ludno�ci�- nie m�wi� o buntownikach, lecz o ca�ej reszcie cywili
schowanych w piwnicach, z przera�eniem czekaj�cych, jak si� to
wszystko sko�czy - nikt dok�adnie nie wie.
Podobno sprzedano ich Obcym.
Przy�apa�em si� namy�li, �e podczas gdy ogl�da�em szczeg�o-
wo regalia pani porucznik - pagony, naszywki i tak dalej - nawet
do g�owy mi nie przysz�o, �eby przyjrze� si� jej oczom. Oceni�,
I czy jest �adna, czy nie. Do licha, nie spojrza�em nawet, jakie ma
\ nogi!... Jakby nie siedzia�a przede mn� kobieta, lecz manekin z wi-
tryny magazynu mundur�w wojskowych S�o�ce i Laur.
- Czego pan sobie �yczy, obywatelu? - us�ysza�em ch�odny g�os.
�Obywatelu". Tak, tak, dziesi�� lat temu pos�uszny Nowy Krym
zas�u�y� na prawo obywatelstwa w Imperium. Owszem, od czasu
do czasu patrolom zdarza�y si� nieszcz�liwe pomy�ki... Ale, jak
to si� m�wi, by�y to odosobnione przypadki, wyj�tki potwierdza-
j�ce regu��. Wiele planet w bli�szej i dalszej okolicy korzysta�o
z tego przywileju. Na Becie Kruka do dzi� trwa okupacja, na Sig-
mie Wozu w�a�nie poluzowano re�ym do �cz�ciowej utraty
praw"... Stamt�d te� bior� do wojska, ale podobno tamci poboro-
wi d�ugo nie po�yj�. Rzuca si� ich w najbardziej gor�ce miejsca.
Za to ci, kt�rzy zdo�ali si� wyr�ni�, robi� karier�.
� �ycz� sobie... eee... wyra�am dobrowolne �yczenie wst�pie-
nia w szeregi walecznych Imperialnych Si� Zbrojnych - powie-
dzia�em, staraj�c si�, �eby nie brzmia�o to zbyt idiotycznie. Oczy
pani porucznik obejrza�em sobie dopiero teraz. �adne oczy. Du�e,
szare, tylko dziwnie ch�odne.
Pani porucznik przechyli�a lekko g�ow�, przygl�daj�c mi si� ze
zdumieniem - tak wzgardliwym zdumieniem, jakbym o�mieli� si�
w jej obecno�ci wyg�osi� jakie� niedopuszczalne bezece�stwa. Nie
wiem, co sobie pomy�la�a, ale raczy�a wsta� zza biurka, podej��
do mnie i przyjrze� mi si� uwa�nie. Patrzy�em na ni�, my�l�c jed-
nocze�nie, �e w razie czego ta kobieta zawi��e mnie w potr�jny
w�ze� marynarski tak szybko, �e nawet nie zd��� pisn��.
�rednio przyjemna my�l.
- Dlaczego nie mia�by� wyj�� i utopi� si� w tym waszym wspa-
nia�ym morzu, obywatelu? - zapyta�a spokojnie. - W ten spos�b
zaoszcz�dzi�by� skarbowi Imperium sporo marek.
Przyznaj�, �e mnie zatka�o. Mruga�em raz za razem i milcza-
�em.
Pani porucznik obesz�a mnie dooko�a, a na jej twarzy malowa�a
si� taka pogarda, jakby mia�a przed sob�g�r� wielorybich ekskre-
ment�w. Mam na my�li oczywi�cie wieloryba ziemnowodnego.
- Przy�a��tu tacy � odezwa�a si� pani porucznik tonem handlar-
ki z naszego Priwoza, zwracaj�c si� nie do mnie, lecz do wisz�ce-
go na �cianie or�a z wie�cem i s�o�cem. - Ani rozumu, ani charak-
teru, ani mi�ni! Ka�dy chcia�by si� za�apa� na imperialne
utrzymanie! Tylko dlaczego ja mam traci� czas na takich os��w?...
Prawdopodobnie przypuszcza�a, �e po tych s�owach zaczerwie-
ni� si� jak burak, uszy mi spurpurowiej�, a potem poczerniej�,
uschn�, zwin� si� w tr�bki, odpadn�i pofrun� z wiatrem. A ja sam
czym pr�dzej opuszcz� pomieszczenie, grzecznie zamykaj�c za
sob� drzwi z tamtej strony.
Ale ja nie mia�em zamiaru si� st�d wynosi�. Mruga�em, czer-
wieni�em si�, ale nie wychodzi�em.
Pani porucznik odczeka�a dwie, mo�e nawet trzy minuty,
a w ko�cu w�ciek�ym ruchem wyszarpn�a szuflad� z biurka
i z obrzydzeniem rzuci�a na st� trzy blankiety: czerwony, bia�y
i ��ty.
- Wype�nij - wycedzi�a przez z�by. - Ja przez ten czas opowiem
ci, co ci� czeka, obywatelu. W ko�cu Imperium mi za to p�aci.
Wzi��em si� do roboty, a pani porucznik zacz�a przemierza�
pok�j d�ugimi krokami, metodycznie, i martwym g�osem opowia-
da� o czekaj�cych mnie koszmarach - skoro ju� jestem na tyle
g�upi, by decydowa� si� na s�u�b� u Jego Wysoko�ci. Mo�na by
pomy�le�, �e biedaczka musi opowiada� o tym dwadzie�cia razy
dziennie! A przecie� doskonale wiedzia�em, �e w ci�gu stosunkowo
nied�ugiego okresu przynale�no�ci Nowego Krymu do Imperium
zaci�gn�o si� jedynie pi�ciu m�czyzn.
Ja by�em sz�sty.
Nic, tylko powiesz� m�j hologram na tablicy zas�u�onych oby-
wateli.
Ob�z treningowy Tannenberga mie�ci� si� na naszej najwi�k-
szej i najbardziej wysuni�tej na p�noc wyspie. Gdy zacz�to zasie-
dla� Nowy Krym, wysp� p� �artem, p� serio nazwano Syberi�
i ta nazwa przylgn�a do niej na zawsze. Ma�o kto pami�ta�, �e
oficjalna nazwa brzmia�a: Wyspa Admira�a Nachimowa, i w�a�nie
ona widnia�a na imperialnych mapach. Na naszych, miejscowych,
wydawanych na Nowym Krymie, w poprzek ca�ego zielono-br�-
zowego wygi�tego smoka ci�gn�� si� napis: Syberia.
Syberia by�a s�abo zasiedlona. Kilka ma�ych miasteczek, mo�e
z tysi�c farm. Jedyny na Nowym Krymie �a�cuch g�rski wzd�u�
p�nocnego wybrze�a. Troch� las�w - zwyk�ych las�w, a nie tro-
pikalnej d�ungli, kt�r� na terenie obecnego Nowego Sewastopola
zastali pierwsi przybysze na planet�.
Tannenberg utrzymywa� w stolicy Nowego Krymu jedn� kom-
pani�, podzielon� na plutony i dru�yny, bazuj�ce we wszystkich
wa�nych punktach; do tego dochodzi�a jeszcze 5. Kompania Szko-
leniowa, stacjonuj�ca w�a�nie w syberyjskim obozie treningowym.
Tam r�wnie� mie�ci� si� sztab wojsk wsparcia, pluton in�ynieryj-
ny, plutony ��czno�ci, kompania ci�kiego uzbrojenia oraz pluton
medyczny. Imperia�owie nie robili tajemnicy z rozmieszczenia
swoich si�, ka�dy ch�opiec na Nowym Krymie wiedzia�, gdzie s�
te oddzia�y i ile ich jest.
W tej otwarto�ci by�o co� nienaturalnego. Czy tak powinni za-
chowywa� si� zwyci�zcy na podbitej planecie? Inna sprawa, �e
sama planeta nie pa�a�a bynajmniej ch�ci� wyzwolenia...
Tak zwani patrioci mogli pogardza� mn� za to, �e wst�pi�em na
s�u�b� imperialn�, ale �aden nie zdoby�by si� na to, �eby na przy-
k�ad zastrzeli� �o�nierza z patrolu.
Z Nowego Sewastopola polecia�em zwyk�ym rejsem Sto�ecz-
nych Linii Lotniczych. Werbownicy zarezerwowali mi miejsce na
liniowcu i osiem godzin p�niej sta�em ju� na betonowym l�dowi-
sku W�adosybirska, miasteczka pe�ni�cego rol� o�rodka admini-
stracyjnego wyspy. St�d zabrano mnie helikopterem wojskowym.
By�em jedynym rekrutem na pok�adzie. Naprzeciwko mnie siedzia�
drab z pagonami starszego sier�anta sztabowego - czarne t�o, sre-
brzysta obw�dka, trzy srebrne rozetki. W armii imperialnej to ju�
prawie stopie� oficerski.
Drab nazywa� si� Klaus Maria Pferzegentakl i mia� sformowa�
5. Pluton Kompanii Szkoleniowej Tannenberga. Pozosta�ych re-
krut�w mia� dowie�� �Margrow", stary transportowiec, wo��cy
teraz z planety na planet� imperialne mi�so armatnie.
Sk�d to wiedzia�em? Gdy helikopter oderwa� si� od ziemi, star-
szy sier�ant sztabowy opowiedzia� mi o wszystkim, tym samym
beznami�tnym g�osem, kt�rym wyg�asza� zasady bezpiecze�stwa
lotu.
Dowiedzia�em si� te�, �e obecni rekruci to absolutne g�wno.
Nie nadaj� si� do niczego, nawet na �ywe tarcze. Padaj� jak mu-
chy. Nie zd��ysz nic z takimi zrobi�. Nie mo�na ich nawet porz�d-
nie ukara� - zaraz si� wieszaj�, topi�, rzucaj� na drut kolczasty,
rzecz jasna pod napi�ciem. A potem on, uczciwy sier�ant Pferz...
i tak dalej musi skroba� z asfaltu ich g�wniane kiszki, bo pozosta-
�e ofermy bledn�, rzygaj� i masowo trac� przytomno��, niczym
mniszki na widok go�ego faceta. I w �aden spos�b, ani szpicrut�,
ani batem, ani nawet sikawk� nie spos�b przywr�ci� ich do przy-
tomno�ci.
Zdaniem sier�anta, nasta�y straszne czasy. Do czego to dosz�o,
�eby lecie� helikopterem po jednego jedynego rekruta, i to jeszcze
z planety, na kt�rej jest tylko woda i te cholerne wieloryby, od
kt�rych jemu, uczciwemu starszemu sier�antowi Imperium, rzy-
ga� si� chce.
Milcza�em. Rekrut, jeszcze nawet nie szeregowiec, nie powi-
nien odzywa� si� nie pytany. Siedzia�em wi�c z wytrzeszczonymi
oczami i zgodnie z regulaminem milcza�em. S�ucha�em.
Wychodzi�o na to, �e wpad�em jak �liwka w kompot. Rekrut nie
ma �adnych praw. Mo�na go zabi� na poligonie i nikt nie zostanie
za to ukarany. Oto nieszcz�liwy wypadek w sytuacji podwy�szo-
nego ryzyka. Rekruta mo�na zmusi� do wykonania ka�dego, naj-
bardziej idiotycznego rozkazu, a on nie mo�e poskar�y� si� stoj�-
cemu wy�ej dow�dcy. O rozkazach si� nie dyskutuje, rozkazy si�
wykonuje.
Zapewne sier�ant spodziewa� si� zobaczy� w moich oczach prze-
ra�enie. Mo�e liczy�, �e si� rozp�acz� i b�d� b�aga� o zerwanie
kontraktu - b��kitn� kopert� z imperialnym or�em, w kt�rej spo-
czywa�y moje dokumenty, sier�ant jakby specjalnie trzyma� na
wierzchu. Prawdopodobnie by� to ostatni moment, kiedy mog�em
si� rozmy�li� - ojciec m�wi� mi, �e takie rzeczy si� zdarza�y. Nie-
dosz�y rekrut m�g� wr�ci� do domu, musia� tylko zap�aci� za pali-
wo helikoptera.
Aleja milcza�em. Nie powiedzia�em nawet: �Prosz� o pozwole-
nie odezwania si�, panie sier�ancie".
W ko�cu jednak nasta�a chwila, gdy pan Klaus Maria Jak Mu
Tam sko�czy� swoj�przemow�, zm�czony wyliczaniem nieszcz��
i dopust�w bo�ych, jakie spadn� na moj�g�ow�. Zab�bni� palcami
pod twardym siedzeniu, podkr�ci� w�sa, odchrz�kn��.
Nadal milcza�em. Rekrutowi nie wolno otwiera� ust bez wyra�-
nego rozkazu.
Sier�ant z u�miechem si�gn�� do kieszeni bluzy po cygaro, sta-
rannie odci�� koniuszek, pstrykn�� zapalniczk�, zaci�gn�� si� i wy-
dmucha� dym - oczywi�cie prosto w moj� twarz. Jego ruchy by�y
tak precyzyjne, jakby zapalanie cygara wchodzi�o w sk�ad musztry.
- Zezwalam na zwr�cenie si� do mnie, rekrucie - wycedzi�
w ko�cu, otulaj�c si� szarym dymem.
- O�mielam si� zameldowa�, panie starszy sier�ancie, �e nie
wiem, z czym mia�bym si� zwr�ci�! - wypali�em z wytrzeszczo-
nymi oczami.
- Nie wiesz, nie wiesz, kiju krymski? - przedrze�nia� mnie Klaus
Maria. - Skoro tak, to ja ci� o co� zapytam, jako tw�j przysz�y
prze�o�ony. Po co wst�pi�e� na s�u�b� imperialn�, rekrucie? Prze-
gl�da�em twoje dossier. Pochodzisz z bogatej rodziny. Tatu� m�g�
ci odpala� wy�sze kieszonkowe ni� m�j roczny �o�d. Mia�e� wol-
no��, �liczne dziewczyny w zasi�gu r�ki, a przed sob� �wietlan�
przysz�o�� jako g��wny spadkobierca. A ty zaci�gasz si� do woj-
ska. Mo�esz by� pewien, �e dostaniesz tu w sk�r� i to nieraz. Na
choler� ci to, rekrucie? Nie pytam z czystej ciekawo�ci. Mo�e
przyjdzie nam razem walczy�, nawzajem os�ania� swoje ty�ki. Ja-
ko� nie bawi mnie perspektywa, �e m�j ty�ek zostanie podziura-
wiony przez jakiego� zasmarkanego rebelianta tylko dlatego, �e ty
le�a�e� nieprzytomny z pe�nymi gaciami. Pytanie jest jasne, rekru-
cie? Odpowiadaj!
Nie mog�em tego zignorowa�.
- Prosz� o pozwolenie udzielenia odpowiedzi, panie starszy sier-
�ancie!
- T�pota krymska! Da�em ci rozkaz udzielenia odpowiedzi!
Gadaj!
- O�mielam si� zameldowa�, panie starszy sier�ancie, �e pragn�
s�u�y� Imperium. Czuj� powo�anie do s�u�by wojskowej i marz�
o otrzymaniu stopnia oficerskiego. Imperium nie czyni poboro-
wym przeszk�d ze wzgl�du na pochodzenie.
- �piewasz jak z nut. - Kolejny k��b dymu w twarz. - Zostaw
te brednie dla panienek w punktach werbunkowych. Ci�ko za-
rabiaj�na chleb i dlatego gotowe s� kupi� ka�dy kit. Aleja, Klaus
Maria Pferzegentakl, widzia�em ju� tylu rekrut�w, ilu ty w ci�gu
ca�ego swojego �ycia nie zobaczysz. I dobrze wiem, kiedy si�
mnie nabiera, a kiedy wali prawd�. Wi�c m�w mi tu, rekrucie,
jak na spowiedzi. Powtarzam: moja sk�ra jest dla mnie najwa�-
niejsza. Nie mam ochoty wystawia� jej na kule z powodu czyjej�
g�upoty, tch�rzostwa czy zdrady. M�w prawd�, rekrucie. Co ci�
tu przywia�o?
- O�mielam si� zameldowa�, panie starszy sier�ancie, �e nie
mam ju� zaszczytu by� spadkobierc� niepodzielnego majoratu -
zameldowa�em. - M�j szanowny ojciec uzna� za stosowne posta-
wi� na czele rodzinnego interesu mojego brata.
- Hm... - sier�ant zmru�y� oczy. - Tak ju� lepiej... Pami�taj, �e
wszystko sprawdzimy, wi�c postaraj si� nie �ga�. Przekazanie
majoratu zosta�o, jak rozumiem, przeprowadzone jak najbardziej
legalnie, w obecno�ci �wiadk�w i tak dalej?
- Tak jest, panie starszy sier�ancie!
- A dlaczeg� to tw�j szanowny tatu� zostawi� najstarszego syna
bez grosza? Pi�e�, r�n��e� w karty, ugania�e� si� za sp�dniczkami?
- Melduj�, �e nie, panie starszy sier�ancie!
- Wi�c?
- M�j brat ma szczeg�lne predyspozycje do prowadzenia inte-
res�w, panie starszy sier�ancie. Mnie to nudzi. Nie potrafi�bym
zarz�dza� w�asno�ci� rodziny na odpowiednim poziomie, panie
starszy sier�ancie. A mam sporo rodze�stwa, dziewcz�ta potrze-
buj� posagu, ch�opcom trzeba op�aci� dobre studia...
- O to, to - mrukn�� sier�ant. - Dobre studia... Wy, bogacze,
wszyscy jeste�cie tacy sami. Dzi�kuj� Jego Wysoko�ci Cesarzo-
wi, �e mnie o takie rzeczy g�owa nie boli. Ja swoim ch�opcom
wys�u�y�em imperialne stypendium. W porz�dku, rekrucie, za��-
my, �e kupi�em twoj� odpowied�. To dobrze, gdy rekrut nie ma
dok�d wraca�. A co jest dobre dla Tannenberga, jest dobre r�w-
nie� dla mnie. W porz�dku, rekrucie. Mo�ecie usi��� w pozycji
�spocznij". Wkr�tce b�dziemy na miejscu.
Nie wiem, czy mi uwierzy�, czy nie, ale sko�czy� przes�uchanie.
Gdy helikopter mie�� wirnikiem powietrze, kieruj�c si� w stron�
obozu treningowego Syberia, sier�ant pali� cygaro za cygarem.
Ob�z treningowy na Syberii nie r�ni� si� niczym od setek tysi�-
cy takich oboz�w na innych planetach. Standardowe baraki, po-
malowane w zielone plamy i podobne do siebie jak dwie krople
wody, ca�o�� otoczona drutem kolczastym i tak dalej. Ka�dy, kto
by� w wojsku, potrafi do�piewa� sobie ca�� reszt�.
Po prysznicu i przegl�dzie lekarskim pogonili mnie do szefa
kompanii. Stanowisko to zajmowa� najemnik Niemiec w pode-
sz�ym wieku, do kt�rego zwracano si� Michael. Jako dodatek do
zestawu, kt�ry mi wr�czono w punkcie werbunkowym, dosta�em
mundur i to, o dziwo, nowy, a nie u�ywany i znoszony.
- Kto by tam dla was nastarczy� - mrucza� szef kompanii. -
Palicie te ciuchy na sobie, czy co?...
Stary Michael mia� absolutn� racj�. Wszystko si� na nas pali�o.
Czy mo�e inaczej - wszystko starannie na nas palono.
- Raz, dwa, trzy, cztery, r