8516

Szczegóły
Tytuł 8516
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8516 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8516 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8516 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Plik pobrany ze strony http://www.ksiazki4u.prv.pl lub http://www.ksiazki.cvx.pl Autor K.S. Rutkowski PANI PERWERSJA Mia�, tak jak my, siedemna�cie lat, prawie wcale nie m�wi�, by� wysoki, barczysty i g�upi. Mimo rozmiar�w by� popychad�em w naszej paczce i obiektem nieustannych kpin. By� �agodny jak baranek i dlatego mogli�my po nim je�dzi� jak chcieli�my. Mia� na imi� Micha�, ale w�r�d nas wo�ali�my na niego Cymba�. Tak po prostu. Nawet nie wysilili�my si�, �eby nada� mu jakie� mniej dosadne przezwisko. Byli�my ma�o subtelni. A po za tym leniwi. Zawsze chodzili�my na skr�ty. Dos�ownie i w my�lach. Zreszt� szykuj�c dla Micha�a ksywki i tak wykazywali�my inwencje. R�wnie dobrze mogli�my ochrzci� go Kretyn, lub Bezm�zg, a chyba sami przyznacie, �e przy tych przezwiskach Cymba� nie brzmia�o wcale �le. Nikt z nas nie wiedzia�, dlaczego by� takim p�g��wkiem. Nie mia� zespo�u downa, ani niczego innego widocznego, co by od razu �wiadczy�o o jego g�upocie. Wygl�da� normalnie jak ka�dy z nas. Jednak w jego g�owie nie by�o wiele miejsca na rozum. Cokolwiek powiedzia� czy zrobi�, ka�dy od razu zdawa� sobie spraw�, �e pod jego w�osami zamiast m�zgu, znajduje si� powietrze. Jego zazwyczaj bardzo kr�tkie zdania by�y nie logiczne, kaleczy� sk�adnie, nie wiedzia� nawet, kt�ra r�ka jest lewa, a kt�ra prawa. Mnie osobi�cie by�o go szkoda. Ale oczywi�cie nigdy tego nie okazywa�em. By�em przecie� w wieku, kiedy za wszelk� cen� stara si� by� stuprocentowym m�czyzn�, imponowa� wszystkim i nigdy nie okazywa� s�abo�ci. Czasami m�odo�� potrafi by� niezwykle okrutna. A najgorzej, �e jej ofiar� najcz�ciej padaj� s�absi i nieprzystosowani. Rodzice Cymba�a wstydzili si� go. Kiedy spotykali ca�� nasz� czw�rk� na ulicy, nie przyznawali si� do niego, zachowuj�c si� jakby widzieli go pierwszy raz w �yciu. Dawali mu je��, dach nad g�ow�, od czasu do czasu kupowali mu jakie� ubrania i to wszystko. To by�a ca�a opieka jak� go obdarzali. Gdy przywozili go na wakacje ze szko�y dla debili, w og�le si� nim nie zajmowali, tak, �e wi�cej czasu Cymba� sp�dza� z nami ni� z nimi, co z reszt� wcale im nie przeszkadza�o. My�l�, �e cieszyli si�, gdy nie musieli na niego patrze�. Traktowali go jak jak�� kar� bosk�, kt�rej nie chcieli znosi�. I mo�e ni� by�, kto wie. Mo�e starzy Cymba�a nagrzeszyli kiedy� tak, �e B�g nie mia� wyj�cia i musia� ich obdarzy� tak nieudanym potomkiem. Albo ten starszy od �wiata jegomo�� u g�ry, ma po prostu niezdrowe poczucie humoru i czasami lubi si� ponabija� z nieszcz�� innych. Tamten dzie� rozpocz�� si� jak ka�dy tego lata. By�y wakacje, s�o�ce pra�y�o od rana i z ka�dej strony �wiata zion�o nud�. Jak co dzie� spotkali�my si� wszyscy po po�udniu na boisku szkolnym, �eby wypi� po par� piw i pogada� o r�nych sprawach. Tego dnia naszym tematem przewodnim sta� si� seks. Gadali�my wi�c jak naj�ci o pieprzeniu, nie zwa�aj�c na g�upie miny Cymba�a, kt�ry jak zwykle nie wiedzia� o co chodzi. W tych sprawach by� naprawd� niczego nie�wiadomy, a my byli�my zbyt dumni i m�scy, �eby cokolwiek mu z tego obja�ni�. Zwykle uwa�ali�my, �e skoro jest idiot�, to lepiej dla niego nie wiedzie� o co w tym wszystkim chodzi i jak� to daje przyjemno��. Tego dnia jednak, dla zgrywu, zacz�li�my si� zastanawia� g�o�no, czy Cymba�owi stawa�. Byli�my pewni, �e nie. �e jego wrodzony kretynizm i przyt�piaj�ce leki, kt�re bra�, ca�kowicie uwolni�y go od po��dania. Zw�aszcza, �e gdy pytali�my go o to wprost, nie wiedzia� o co chodzi. Na nic nie zdawa�y si� t�umaczenia i demonstracje. Cymba� niczego nie rozumia�. A jako� nikt z nas nie wpad� na pomys�, �eby po prostu przynie�� mu odpowiedni� gazetk� i zobaczy� czy zadzia�a. Wpadli�my natomiast na inny pomys�... Nie wiem ju�, kto pierwszy wpad� na niego. Mo�e ja, mo�e kto� inny. W ka�dym b�d� razie we trzech przyj�li�my go z entuzjazmem. Byli�my ju� nie�le podpici. Po za tym by�o niezwykle nudne popo�udnie, a to co chcieli�my zrobi� z pewno�ci� gwarantowa�o nam zabaw�. A z reszt� mieli�my dzie� dobroci i chcieli�my �eby i Cymba�, chocia� raz, mia� co� z �ycia. Cymba� nie by� �wiadomy dok�d i po co idzie. Wlek� si� po prostu za nami, jak zwyk� to robi�. Taki du�y i niezgrabny. Olbrzym o go��bim sercu. W tej swojej pustej g�owie nie mia� zielonego poj�cia, co chcieli�my mu zgotowa�. Nie zorientowa� si� nawet, gdy ju� j� ujrza�. Dla niego by�a jeszcze jednym cz�owiekiem. Gdy zobaczy�a z kim tym razem mia�a by to zrobi�, nie chcia�a si� zgodzi�. Cymba�a znali i wytykali palcami chyba wszyscy w mie�cie. Musieli�my dorzuci� jej par� z�otych ekstra, �eby doj�� do porozumienia. Ale nawet w tedy nie by�a do ko�ca przekonana. Wci�� kr�ci�a nosem i gada�a co� do siebie. Nazywali�my j� Pani Perwersja. Bo lubi�a ostry seks i potrafi�a robi� takie rzeczy, kt�re ogl�da�o si� tylko na filmach. Kiedy� podobno by�a najbardziej znan� i najdro�sz� dziwk� w mie�cie o kt�rej opowiadano legendy, ale teraz, gdy mia�a ju� ponad cztery dychy i popad�a w alkoholizm, byle ma�olat m�g� mie� j� za par� groszy. Wpu�ci�a nas do swojego mieszkania i zaprowadzi�a do pokoju, kt�ry wszyscy, opr�cz Cymba�a, dobrze znali�my. Jak zwykle panowa� w nim ba�agan. Rozgrzebane ��ko, szklanka po kawie w kt�rej wyros�a ple��, puste butelki, rozumiecie, syf gdzie tylko spojrze�... No c�. Pani Perwersja lata popularno�ci dawno mia�a ju� za sob� i nie mo�na by�o od niej wymaga� zbyt wiele. Ale poza tym by�a jeszcze ca�kiem do rzeczy. Co prawda staro�� z hukiem dobija�a si� ju� do jej cia�a, rzucaj�c na nie tu i �wdzie zmarszczki, ale widz�c jej go��, wypi�t� dup�, mo�na by�o o tym zapomnie�. Jej ty�ek by� jak z pornograficznego obrazka. Jakby czas na nim zatrzyma� si� dwadzie�cia lat temu. Zgrabny, g�adki i ani troch� obwis�y. Ju� sam jego widok by� warty ca�ej tej forsy, kt�r� bra�a za numer. Oczywi�cie na Cymbale nie zrobi� �adnego wra�enia. Gdy Pani Perwersja rozebra�a si� i wypi�a go przed nim, patrzy� na jego doskona�o��, jakby ogl�da� w�asn� dup� odbit� w lustrze. -No, co z nim? - zapyta�a Pani Perwersja chyba po minucie bezowocnego oczekiwania na oznak� �ycia Cymba�a - On nie wie po co go nosi, czy co? -Chyba nie - odpar�em - Chyba musi mu Pani pokaza�. Pani Perwersja zrobi�a zniecierpliwion� min�, Ale gdy zobaczy�a, �e znowu robimy zrzutk�, mina jej si� poprawi�a. Kl�kn�a przed niczego nie rozumiej�cym Cymba�em i �ci�gn�a mu spodnie. I kiedy zacz�a mu obci�ga�, Cymba� ani si� nie opiera�, ani nie wsp�pracowa�. Patrzy� tylko to na ni� to na nas, zastanawiaj�c si� pewnie, co ta straszna Pani chce od jego ptaka. Na szcz�cie ten jego ptak okaza� si� m�drzejszy. Po jakich� dw�ch minutach w ko�cu zrozumia� czego si� od niego oczekuj� i wyprostowa� si� dumnie. By� wielki. Tak jak i ca�y Cymba�. I chyba ca�� nasz� tr�jk� wp�dzi� w kompleksy. -No ch�opcze... - powiedzia�a z podziwem Pani Perwersja, wstaj�c z kl�czek - Mo�e i jeste� g�upi, ale pod tym wzgl�dem nie masz si� czego wstydzi�. Potem opar�a si� r�kami o �cian� i ponownie wypi�a swoj� dum� w stron� Cymba�a. - No wsadzaj jej, baranie! - nie wytrzyma� jeden z moich kumpli - Wepchnij jej w ko�cu tego dr�ga! Ka�dy z nas by� nie mniej podniecony od Cymba�a i mia� ochot� wsadzi� Pani Perwersji zamiast niego. A Cymba� w dalszym ci�gu patrzy� to na nas, to na dup� Pani Perwersji, niczego nie kapuj�c. Ty�ek przed nim by� tylko ty�kiem i niczym wi�cej. Nawet podniecenie widoczne w jego cz�onku, nie uwolni�o w nim tego odwiecznego instynktu. A przecie� posiadaj� go nawet zwierz�ta. Wida� Cymba� by� nawet g�upszy od nich. W ko�cu Pani Perwersja z�apa�a Cymba�a za r�k� i przyci�gn�a do siebie. Nie opiera� si� jej. Tylko, gdy sama nadzia�a si� na jego fiuta, jego twarz wykrzywi� jaki� dziwny grymas. Pani Perwersja zacz�a napiera� ty�kiem na Cymba�a wci�� stoj�cego jak s�up, coraz szybciej i szybciej, powoli doprowadzaj�c si� do orgazmu. Znali�my to z autopsji. I wiedzieli�my co si� zaraz b�dzie dzia�o, oczywi�cie je�li Cymba� wytrzyma i nie spu�ci si� przed czasem. W ko�cu Pani Perwersja zacz�a szale�. Wy� i rzuca� g�ow� na wszystkie strony. Jej d�ugie, zniszczone trwa�ymi, przet�uszczone w�osy o nieokre�lonym kolorze, raz opada�y jej na drgaj�ce rytmicznie plecy, raz zas�ania�y jej twarz odm�adzaj�c j� znacznie i nadaj�c jej wygl�d dzikiej kotki. W takich momentach musia�a wygl�da� jak przed laty. W ka�dym jej ruchu dostrzega�o si� profesjonalizm. I zapomina�o si� o jej zmarszczkach, obwis�ych ju� piersiach i oddechu zaawansowanej alkoholiczki. Cymba� trzyma� si� nadzwyczaj dobrze. Jak stary do�wiadczony jebaka, a nie debiutant. Wydawa�o si�, �e cipa Pani Perwersji w og�le nie dzia�a na jego fiuta. Tu�, tu� przed orgazmem, Pani Perwersja jak zwykle zacz�a odstawia� przedstawienie. Odwr�ci�a g�ow� do Cymba�a i za��da�a �eby j� uderzy�. -Uderz mnie. Przy pieprz mi wielkoludzie - zaskomla�a, nie przestaj�c pracowa� ty�kiem - No ju�... Zdziel mnie po twarzy. -Tak, tak, walnij j�! Ona to lubi! - zawo�a� jeden z kumpli, porywaj�c si� z kanapy - Przywal jej, bo inaczej nie dojdzie! Cymba� gapi� si� na nas t�pym wzrokiem. Nie wiedzia� czego od niego ��dano. Jak �y� nigdy nikogo nie uderzy�. To jego bito. Bili go m�odsi i mniejsi i o wiele, wiele s�absi. Wykorzystywali jego g�upot�, �eby si� nad nim zn�ca�. A teraz chciano, by on kogo� uderzy�. I to na dodatek t� mi�� Pani�, kt�ra robi�a mu takie przyjemne rzeczy. -Uderz mnie. Uderz - skomla�a Pani Perwersja, z braku lania, nie mog�c doj�� do upragnionego spe�nienia - No ju�, przywal mi ty wielki gamoniu. Wsta�em z kanapy i uderzy�em pi�ci� powietrze, �eby zademonstrowa� Cymba�owi o co chodzi. Cymba�, co si� u niego zdarza�o raz na tysi�c, od razu zaskoczy�. U�miechn�� si�, szcz�liwy, �e w ko�cu mo�e si� na co� przyda� i przypierdoli� Pani Perwersji najlepiej jak umia�. Naprawd� si� postara�. Jak na pierwszy cios w �yciu, wykona� go nadzwyczaj dobrze. Szcz�ka Pani Perwersji trzasn�a, a ca�a jej g�owa waln�a o �cian�. Dos�ownie si� w ni� wbi�a. A jej ty�ek z szybko�ci� rakiety zeskoczy� z wielkiego kutasa Cymba�a i run�� na ziemi�. -O kurwa! - zawo�a�em, otwieraj�c z wra�enia g�b�. I to by�y jedyne s�owa jakie pad�y przez nast�pnych kilka chwil. Wygl�dali�my przez ten czas jak zahipnotyzowani, do ko�ca nie mog�c uwierzy� w to co zasz�o. Ale nie by�o w�tpliwo�ci... Pani Perwersja le�a�a na brzuchu i si� nie rusza�a. A jej nienaturalnie skr�cona g�owa mia�a otwarte oczy. -Ona chyba nie �yje - w ko�cu powiedzia� kt�ry� z moich kumpli. Sil�c si� na spok�j, podszed�em do le��cej prostytutki i kucn��em przy niej. Stru�ka krwi s�czy�a si� jej z ust. Jej powieki by�y nieruchome i w og�le ca�e oczy wygl�da�y na martwe. -Tak - potwierdzi�em - Cymba� j� za�atwi�. -Jeste� pewien? -Niestety... Moi kumple zbli�yli si� tak�e. I ze strachem zerkn�li z bliska na Pani� Perwersje. -Jezu Chryste - westchn�� jeden z nich. Przera�enie w jego oczach by�o tak wielkie, jak te w moim sercu. -I co my teraz zrobimy? - zapyta� si� drugi �ami�cym g�osem. -A sk�d ja mam to, kurwa, wiedzie�! - rzuci�em ze z�o�ci�. Wr�ci�em do kanapy i usiad�em na niej. Ukry�em twarz w d�oniach. Poczu�em jak zimny pot zalewa mi plecy. Trwa�em w tej pozycji przez d�u�szy czas. Potem unios�em g�ow�. Moi kumple stali na �rodku pokoju, trz�s�c portkami. A tu� za nimi Cymba�, wci�� ze stercz�cym fiutem, u�miechaj�c si� g�upawo. -Po chuj my go tu przyprowadzili�my - zaskomla� jeden z nich, bliski p�aczu. Nie wygl�da� ju� jak macho, na kt�rego zawsze pozowa�, ale jak przera�ony g�wniarz. Wsta�em z kanapy i ponownie, jeszcze z nadziej�, zbli�y�em si� do Pani Perwersji. Nie by�o w�tpliwo�ci.... By�a martwa jak pod�oga na kt�rej le�a�a. Jej �adna dupa zblad�a i nie by�a ju� taka pon�tna. Moi koledzy ca�y czas spogl�dali na mnie oczekuj�co. Gdy pokr�ci�em g�ow�, opu�cili swoje. Strach zmieni� ich twarze, ich sylwetki, uczyni� z nich takie dzieciaki, jakim i ja by�em. Dzieciaki, kt�re w�a�nie porz�dnie nabroi�y bawi�c si� w doros�ych i kt�re cholernie ba�y si� kary. A Cymba� wci�� sta� nieruchomo z opuszczonymi spodniami, u�miechaj�c si� niewinnie. Jego fiut powoli mala�. Plik pobrany ze strony http://www.ksiazki4u.prv.pl lub http://www.ksiazki.cvx.pl