8462
Szczegóły |
Tytuł |
8462 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
8462 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8462 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
8462 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
ANDRE NORTON
ZAPACH MAGII
PRZEK�AD EWA WITECKA
TYTU� ORYGINA�U SCENT OF MAGIC
Dzi�kuj� Rose Wolf, Ann Crispin, Mary Schaub, Eluki Bes
Shahar, Lyn Mc Conchie, Mary Krueger i Caroline Fike
za poparcie, kt�re tak wiele dla mnie znaczy�o w ubieg�ym roku
1
Wielki dzwon na g��wnej wie�y stra�niczej Kronengredu zacz�� bi� jak na trwog�. Nawet najbardziej pracowici uczeni nie pami�tali, od ilu lat tak by�o. Silny wibruj�cy d�wi�k przenikn�� wszystkie st�oczone obok siebie stare budowle. Dociera� nawet do zamku znajduj�cego si� na wzg�rzu rywalizuj�cym wysoko�ci� z dzwonnic�. Chocia� mrok mijaj�cej zimy nadal czai� si� czarnymi plamami wok� alei i drzwi, dzwon wzywa� teraz wszystkich solidnych obywateli � tych, kt�rzy zapewniali Kronengredowi dostatek i bezpiecze�stwo � aby wstali i powr�cili do codziennych zaj��.
Jego Wysoko�� ksi��� Kronengredu m�g� wsun�� si� g��biej pod ko�dr� na swoim wielkim �o�u, ale w male�kiej spi�arce (na pewno nie mo�na by�o zaszczyci� jej mianem �pokoju�) przylegaj�cej do ogromnej kuchni Karczmy W�drowc�w, Willadene usiad�a z westchnieniem: przy ka�dym ruchu zbutwia�e �d�b�a s�omy jak zwykle drapa�y j� poprzez wystrz�piony siennik.
Po przebudzeniu zawsze robi�a to samo. Zanim si�gn�a po d�ug� koszul�, jej r�ce w�drowa�y do male�kiego woreczka, ogrzanego przez jej ma�e piersi, i podnosi�y go do udr�czonego nosa. G��boko wci�ga�a w nozdrza wo� pokruszonych przypraw i zi�, kt�re rozja�nia�y jej w g�owie. Tym razem t�py b�l po d�ugiej s�u�bie ostatniej nocy w szynku nie ust�pi�.
Teraz ubra�a si� po�piesznie, wk�adaj�c odzienie przerobione po znacznie wi�kszej osobie, tak znoszone, �e mia�o jednolit� brudnoszar� barw�. Zapachy � ka�dego ranka musia�a si� mobilizowa�, by wytrzyma� ohydne wonie. By�a pewna, �e czasami nawiedza�y j� w snach jako nocne koszmary. Ta kuchnia to nie ogr�d kwiatowy stworzony dla umilania �ycia c�rce jakiego� wielmo�y. W�a�nie wsuwa�a g�adkie w�osy pod chustk�, kiedy us�ysza�a szcz�k rondli stawianych na d�ugim stole. Zadr�a�a z niepokoju. Tylko ciotka Jacoba ma odwag� u�ywa� tych naczy� jak popadnie, a s�dz�c po odg�osach, tego ranka ponosi j� jej krewki temperament i musi si� na kim� wy�adowa�.
��Willa, chod� tu, ty leniwa fl�dro! � Chrapliwy g�os, kt�rego brzmienie przypomina�o czyszczenie zapuszczonego kot�a, podni�s� si� po kolejnym szcz�kni�ciu garnka. Pewnie ciotka Jacoba popchn�a wielki kocio� do owsianki z takim rozmachem, �e odbi� si� od poczernia�ych od dymu kamieni wielkiego ogniska.
Willadene (czasami zapomina�a, �e niegdy� tak j� nazywano � up�yn�o bowiem wiele lat, odk�d straszliwa zaraza zdziesi�tkowa�a mieszka�c�w miasta, a kuzynka jej ojca � na rozkaz s�dziego grodzkiego � niech�tnie przyj�a j� na pomywaczk� czy raczej na popychad�o) pobieg�a do kuchni.
Na szcz�cie mia�a si� na baczno�ci i dlatego uchyli�a si� przed wielkim, ci�kim kuflem; gdyby w ni� trafi�, mog�aby straci� przytomno��. Powitanie Jacoby nie nale�a�o do przyjemnych, kiedy by�a w tak z�ym humorze. Willadene szybko �ci�gn�a na d� kawa� s�oniny. Ze wszystkich si� musia�a si� broni� przed mdl�cym smrodem, gdy� mi�so tutaj nigdy nie by�o dobrej jako�ci: zawsze przetrzymywano je zbyt d�ugo. Jacoba �a�owa�a ka�dego pensa, je�li chodzi�o o po�ywienie dla wi�kszo�ci klient�w jedz�cych wczesnym rankiem. Mo�e byli tak senni, �e po�ykali je na wp� �pi�c.
Jacoba zn�w zacz�a miesza� w wielkim kotle z owsiank�, kt�ry zawiesi�a nad ogniem minionej nocy, �eby jego zawarto�� powoli si� gotowa�a. Obs�uguj�cy klient�w ch�opak imieniem Figis z niedomyt� twarz� ze szcz�kiem ustawia� miski na tacy. Nie podni�s� wzroku, ale Willadene zauwa�y�a, �e ma podbite oko. By�o to �wiadectwo nigdy nie ko�cz�cego si� konfliktu mi�dzy Figisem a stajennym Jorgiem.
Willadene zabra�a si� do krojenia s�oniny no�em, kt�ry Figis powinien by� wczoraj naostrzy�. Nie pokroi�a s�oniny na g�adkie paski, lecz na postrz�pione kawa�ki, kt�re zamierza�a w�o�y� do rondla o trzech n�kach i d�ugiej r�czce. Ukl�k�a wi�c w popiele i przysun�a ci�ki garnek na tyle blisko ognia, aby jego zawarto�� zacz�a si� sma�y�.
Z ca�ej duszy pragn�a wyj�� sw�j woreczek z zio�ami i u�y� go do ochrony przed ostrym odorem skr�caj�cego si� mi�sa. Jednak zgarbi�a si� i cierpia�a w milczeniu, boj�c si� zwr�ci� na siebie uwag� Jacoby.
Ta du�a kobieta kroi�a wczorajszy czarny chleb � teraz twardy, prawie jak kamie�. Talerze ju� czeka�y na sma�on� s�onin� i ser. Wikt ten mo�e by� trzeciej lub nawet czwartej kategorii, za to Jacoba nie sk�pi�a jedzenia.
P�niej kucharka odwr�ci�a si�, by nala� chochl� owsiank� do pi�ciu misek. Willadene skuli�a si� przy ognisku.
Jak dot�d, szcz�cie jej nie dopisywa�o. Wyche zosta� na noc. Kiedy wymkn�a si� chy�kiem � dwie ostatnie �wiece w�a�nie si� dopala�y � Wyche nadal tkwi� w szynku: jego olbrzymie cielsko wylewa�o si� z jedynego wielkiego krzes�a, jakie posiada�a karczma. Zapach najmocniejszego zaprawionego korzeniami jab�ecznika nie m�g� ukry� smrodu bij�cego od Wyche�a. Nie by� to tylko od�r niemytego cia�a i brudnego odzienia, ale jeszcze czego�, co dziewczyna wyczuwa�a, lecz czego nie umia�a nazwa� � cho� od czasu do czasu karczma go�ci�a i innych klient�w wydzielaj�cych tak� sam� nieprzyjemn� wo�. Przewa�nie by�y to typy spod ciemnej gwiazdy. Musi zapyta� Halwice�
��Kiedy to spalisz, dopiero poczujesz, jak ogie� parzy! Willadene szybko cofn�a rondel, kt�rego trzy n�ki zgrzytn�y na kamieniach ogniska. Owin�a szmat� r�k� najcia�niej, jak mog�a, by chroni� j� przed �arem rozgrzanego naczynia. A mimo to r�czka nadal j� parzy�a, gdy podesz�a do sto�u, usi�uj�c utrzyma� ci�ki rondel w pozycji poziomej. Jacoba d�ugo przygl�da�a si� sma�onej s�oninie.
Wreszcie u�o�y�a przyrumienione kawa�ki na pokrojonym chlebie, staraj�c si� dzieli� sprawiedliwie. Podwoi�a tylko ostatni� porcj�. To oczywi�cie dla Wyche�a. Willadene przechyli�a ostro�nie rondel i nala�a troch� sycz�cego t�uszczu na ka�d� kromk�.
W mi�dzyczasie Figis zd��y� ju� odej�� z tac� pe�n� misek i z garnkiem miodu do pos�odzenia ich niesmacznej zawarto�ci. Teraz wr�ci� po reszt� posi�ku.
��Ten kupiec z Bresty � rzek�, przezornie trzymaj�c si� z dala od Jacoby � o�wiadczy�, �e znalaz� karalucha w swojej misce. Sp�jrz� � Figis postawi� misk� na stole kuchennym; wyra�nie wida� w niej by�o czarnego owada. � Doda� te�, �e zamierza porozmawia� z tutejszym s�dzi� o mi�sie, kt�rego nie zam�wi�� � Ch�opiec zachichota� i z �atwo�ci� uchyli� si� przed pi�ci� Jacoby. Chwyci� drug� z chlebem, mi�sem i du�� gom�k� sera i odszed�, zanim kucharka zdo�a�a okr��y� st�.
Figis post�pi� nierozs�dnie, pomy�la�a Willadene. Jacoba jest bardzo pami�tliwa. Wcze�niej czy p�niej ch�opak zap�aci za swoje zuchwalstwo. Chocia� jego ostrze�enie mo�e by� prawdziwe � jeszcze kilka skarg do s�dziego i Jacoba wpadnie w tarapaty.
W rzeczy samej Willadene od pocz�tku s�u�by w kuchni zajazdu zastanawia�a si�, dlaczego Jacobie tak d�ugo udaje si� unikn�� reprymendy za brud i podejrzanej jako�ci potrawy.
Teoretycznie Karczma W�drowc�w jest w�asno�ci� Jacoby, ale w rzeczywisto�ci ka�dy budynek w Kronengredzie nale�y do ksi�cia, cho� ta sama rodzina mo�e w nim mieszka� przez wiele pokole�. Ksi��� bez w�tpienia ma na g�owie wa�niejsze sprawy ni� zaniedbania i porywcze usposobienie jakiej� karczmarki.
Min�o pi�� lat od zarazy morowej, kt�ra otworzy�a Uttobricowi drog� do w�adzy nad Kronenem. Przedtem by� ma�o znanym, dalekim krewnym rodziny ksi���cej, lecz zrz�dzeniem losu jako jedyny m�czyzna z tego rodu unikn�� okropnej �mierci w m�czarniach. �y� jednak kto�, kto by� znacznie bli�ej tronu � pani Saylana, c�rka ostatniego ksi�cia. Straszliwa zaraza zabra�a tak�e jej ma��onka, ale Saylana mia�a syna; na swoje szcz�cie znajdowa� si� on z dala od miasta, gdy zaatakowa�a je �miertelna choroba. W�r�d wielmo��w nie brakowa�o takich, kt�rzy znacz�co unosili brwi lub nawet o�mielili si� szepta� po kryjomu, kiedy w rozmowie wymieniano jego imi�. Uttobric mia� wi�c rywala � lub kogo�, kto m�g� si� nim sta� � cho� krone�skie prawo sukcesji nie uleg�o zmianie i tron nale�a� do niego.
��Id� do szynku, flejtuchu! � warkn�a Jacoba. � Wyche chce przep�uka� sobie gard�o. Pewnie przyci�gasz klient�w� Hmm� � W g�osie Jacoby zabrzmia�a nuta, kt�ra powstrzyma�a Willadene od natychmiastowego wykonania rozkazu.
��Brakuje ci tylko dwadzie�cia jeden dni do chwili, gdy s�dzia og�osi ci� doros�� kobiet�, cho� jeste� g�upia i chuda jak szczapa. Wyrzucasz dobre jedzenie i m�wisz, �e doprowadza ci� do md�o�ci. Md�o�ci! Pr�bujesz ok�ama� lepszych od siebie, bo jeste� okropnie uparta. Nie odznaczasz si� urod�� Ale jeste� m�oda i mo�esz lepiej trafi�. Spodoba�a� si� Wyche�owi, dziewczyno. Nie obrzucaj go z�ymi spojrzeniami. Jako twoja opiekunka z woli s�dziego mam prawo wybra� m�czyzn�, kt�ry zdejmie mi ci� z karku. Wyche musi by� niespe�na rozumu, skoro ciebie pragnie. Id� teraz do izby i, jak powiedzia�am, b�d� dla niego mi�a. Ciesz si�, �e dostaniesz m�czyzn� z pe�nym trzosem � ofiarowa� przecie� dostatecznie wysok� op�at� �lubn�. Z jakiego� powodu ta przemowa wprawi�a karczmark� w dobry humor. A na zako�czenie Jacoba rykn�a g�o�nym �miechem. Willadene doskonale zdawa�a sobie spraw�, �e z jej twarzy mo�na wyra�nie wyczyta� ob��dne przera�enie, jakie budzi� w niej taki los.
Halwice � gdyby tylko uda�o si� jej dotrze� do Halwice! Wiedzia�a, i� nie mo�e mie� �adnej pewno�ci, �e zielarka cho�by tylko wys�ucha jej pro�by. Z t�sknot� pomy�la�a o tamtym spokojnym sklepie i o wszystkim, co los zdawa� si� jej obiecywa�, odk�d po raz pierwszy tam trafi�a. Gdyby tak mog�a s�u�y� jako kucharka u Halwice, czu�aby si� jak w niebie. Przecie� umie gotowa� i robi to dobrze, kiedy ma po temu okazj�. Ale od doros�o�ci i mo�liwo�ci wyboru dzieli j� dwadzie�cia jeden dni. Na razie Wyche czeka, Jacoba za� zbli�a si� do niej z podniesion� wielk� pi�ci�. Willadene odesz�a, przyciskaj�c do piersi r�ce, jakby s�aby zapach nadal bij�cy od jej woreczka z zio�ami m�g� j� uchroni� przed straszn� przysz�o�ci�.
Przemkn�a obok wielkich drzwi z zamiarem dotarcia do p�ki obok ju� odszpuntowanej beczki, �eby jak najszybciej nape�ni� dzbanek. Zerkn�a szybko za siebie i zobaczy�a, �e wielkie krzes�o jest puste. Nieco przestraszona spojrza�a jeszcze raz � mia�a nadziej�, i� Wyche ju� sobie poszed�.
Ale to jego szerokie plecy zas�ania�y najwi�ksze okno w szynku, nie dopuszczaj�c �wiat�a do tych, kt�rzy znajdowali si� za nim. By�o ich czterech � wszyscy ubrani w noszone zazwyczaj przez obcych kupc�w, sfatygowane podr�ne stroje ze sk�ry i grubych tkanin. Nosili odznaki swego zawodu, co znaczy�o, �e s� legalnie zarejestrowanymi podr�nymi, chronionymi przez tradycj� przed wszelkimi k�opotami na terenie Kronenu � oczywi�cie nie przed tymi mieszka�cami ksi�stwa, kt�rzy stali poza prawem.
Najstarszy z tej czw�rki dzioba� noszonym zwykle u pasa specjalnym no�em na po�y zw�glon� s�onin�; na jego twarzy wyra�nie malowa� si� niesmak. Mia� na sobie schludn� odzie�, a kr�tkie, kr�cone siwe w�osy wystawa�y mu spod czapki w kszta�cie miski. Na prawej r�ce po�yskiwa� pier�cie� i wida� by�o, �e kupiec jest zamo�nym cz�owiekiem. Odepchn�� od siebie kawa�ek polanego t�uszczem chleba i wyda� gard�owy d�wi�k, kt�ry zwr�ci� na niego uwag� towarzyszy. Najm�odszy z nich mia� taki sam szeroki nos nad wyj�tkowo ma�ymi ustami. Rysami twarzy przypomina� starszego kupca do tego stopnia, �e mogli by� ojcem i synem. Dwaj pozostali wygl�dali na ni�szych rang� w swojej gildii.
��Coraz mniej jest stra�y drogowej � w g�osie starszego m�czyzny zad�wi�cza� gniew. � Kiedy jechali�my tu z zachodnich wzg�rz, spotkali�my chyba z p� kompanii uzbrojonych stra�nik�w. Sprawiali wra�enie, jakby opuszczali swoje posterunki. Powiadam wam, �e ten, kto wydaje takie rozkazy, oddaje nas w r�ce rozb�jnik�w jak g�si handlarzowi drobiu!
Siedz�cy po obu stronach m�wi�cego m�czy�ni milcz�co przytakn�li. Najm�odszy jednak popatrzy� na dow�dc� i leciutko pokr�ci� g�ow�, jakby pr�bowa� zaprzeczy�.
��Interesy wielmo��w � zauwa�y� jeden z pozosta�ych � zawsze przewa�a�y nad naszymi. Pami�tajcie, �e istnieje wiele zagro�e�. Nigdy dot�d Krone�czycy nie walczyli mi�dzy sob�. Tym niemniej � � zawiesi� g�os i wzruszy� ramionami.
Dzbanek w d�oniach Willadene by� ju� pe�en po brzegi, ale wzdraga�a si� przed podej�ciem do zwalistego m�czyzny przy oknie, czuj�c buchaj�cy od niego smr�d. Poniewa� Wyche nie zmieni� pozycji, uzna�a, �e ca�kowicie poch�ania go to, co widzi poprzez nier�wne szybki najwi�kszego okna z zastyg�ymi wewn�trz b�belkami powietrza. Zbiera�a w sobie odwag�, aby podej�� do stoj�cego pod �cian� stolika, kt�ry znajdowa� si� niemal w zasi�gu jego r�ki, nape�ni� kufle i wymkn�� si�, zanim Wyche j� zauwa�y.
Los zn�w j� zawi�d�. Wyche wzruszy� ramionami i odwr�ci� g�ow�. Male�kie ciemne oczka w jego t�ustej obrzmia�ej twarzy wygl�da�y jak para rodzynk�w. Usta m�czyzny wykrzywi� grymas, kt�ry musia� uwa�a� za powitamy u�miech.
��M�j brzuch chce czego� dobrego, dziewko! � Odwr�ci� si� od okna i wyci�gn�� ku Willadene w�ochat� �ap�. Dziewczyna szybko poda�a mu kufel. Kiedy jednak Wyche podni�s� naczynie do ust i �yka� jego zawarto��, rozmy�lnie opar� drug� d�o� o �cian�, odcinaj�c Willadene drog� ucieczki. �ci�gn�� grube wargi i postawi� kufel na stoliku, jednocze�nie mierz�c przestraszon� dziewczyn� taksuj�cym spojrzeniem od st�p do g�owy i z powrotem.
Smr�d, kt�rego nigdy nie umia�a zidentyfikowa�, sta� si� tak silny, �e Willadene chwyci�y md�o�ci.
��Chuda jeste� � zauwa�y� Wyche � ale m�oda, i Jacoba przysi�ga �e nadal pozostajesz dziewic�. Ju� d�ugo nie przetrwasz w tym stanie.
Willadene przycisn�a si� do �ciany, odruchowo szukaj�c r�kami amuletu, lecz zanim go znalaz�a, ogromna g�ba Wyche�a zbli�y�a si� do jej twarzy. Dosta�a g�siej sk�rki od szorstkiego dotkni�cia jego ust. � Tak, my�l�, �e si� nadasz. �adne m�okosy nie b�d� si� tu kr�ci�y i gapi�y na kogo� takiego jak ty. Jacoba twierdzi, �e umiesz gotowa�, a ka�dy m�czyzna pragnie suto zastawionego sto�u i kobiety ogrzewaj�cej mu �o�e. Jeste� p�ochliwa jak jagni� urodzone na wiosn�. � Czubkiem j�zyka obliza� grube wargi, kt�re � czu�a to! � zostawi�y co� w rodzaju piany na jej sk�rze. � Lubi� takie, oswojenie ich nie trwa d�ugo�
Willadene nie wiedzia�a, co jeszcze strasznego zamierza� doda�. Zrobi�o si� jej niedobrze ju� od tego, co us�ysza�a. Ale Wyche przesta� si� jej przygl�da�. Po omacku si�gn�a do drzwi na lewo, prowadz�cych na dw�r. Czy ma jaki� wyb�r? Ucieczka bez opiekuna to szale�stwo. Mog� j� nazwa� w��cz�g� i wyp�dzi� z Kronengredu, chocia� by�a pewna, �e Jacoba dobrowolnie nie zrezygnuje z op�aty �lubnej. Us�ysza�a srebrzysty d�wi�k dzwoneczka, do karczmy wesz�y dwie kobiety w opo�czach, z zas�oni�tymi twarzami. Odziana w br�zowy p�aszcz dziewczyna o dziecinnym wygl�dzie sz�a tu� za nimi, d�wigaj�c du�y koszyk ju� tak pe�ny, �e ugina�a si� pod jego ci�arem.
��Pokarm dla g�odnych, jak g�osi drugie przykazanie. Kobieta, kt�ra pierwsza przesz�a przez pr�g, zn�w zadzwoni�a dzwoneczkiem. Identyczny dzwonek jej towarzyszki odpowiedzia� jak echo.
Krzes�a zgrzytn�y na kamiennej pod�odze, gdy czterej kupcy wstali i z�o�yli g��boki uk�on. Ich przyw�dca podszed� do nowo przyby�ych, grzebi�c r�kaw trzosie. Willadene dostrzeg�a b�ysk srebrnej monety.
��Wasza Wielka Pani by�a dla mnie �askawa.
Jedna z kap�anek Jasnej Gwiazdy wysun�a spod opo�czy du�� sakiewk�, do kt�rej wrzuci� swoj� ofiar�, a jego towarzysze szybko poszli w �lady swego zwierzchnika.
��O co mamy si� modli� dla ciebie? � spyta�a pierwsza siostra. Twarz mia�a tak os�oni�t� welonem, �e trudno by�o dostrzec jej rysy.
��O bezpieczn� podr� � dla mnie, Jaskara z Bresty, i tu obecnych moich towarzyszy. W naszych czasach takie mod�y s� bardzo potrzebne, siostro.
��Z�o zawsze czyha poza zasi�giem �wiat�a � odpar�a kap�anka w chwili, gdy Jacoba wesz�a do g��wnej izby.
��Co si� dzieje� ? � zacz�a karczmarka i urwa�a, gdy zobaczy�a kap�anki. � Ty � zwr�ci�a si� do Willadene � sprz�tnij ze sto�u, je�li go�cie ju� sko�czyli posi�ek.
Willadene z wdzi�czno�ci� przesz�a na drug� stron� izby, jak najdalej od Wyche�a. Towarzysz�ca kap�ankom dziewczyna postawi�a koszyk na ladzie i Willadene po�piesznie w�o�y�a do niego polane t�uszczem kromki chleba. S�dz�c po zawarto�ci kobia�ki, siostrom �ebrz�cym w okolicznych zajazdach i w domach wielmo��w powiod�o si� tego ranka.
��Oby los ci sprzyja�, dobra kobieto � powiedzia�a pierwsza siostra. Kiedy ma�a s�u��ca usi�owa�a podnie�� koszyk, omal go nie upu�ci�a i nie rozsypa�a jego zawarto�ci.
��Wielkiej Pani na pewno si� spodoba, je�li pozwolisz, by twoja s�u�ka nam pomog�a. Musimy uda� si� jeszcze tylko do jednego miejsca z pro�b� o ja�mu�n� i dziewczyna szybko tu wr�ci.
Willadene �wietnie zdawa�a sobie spraw�, �e rozgniewana Jacoba chcia�a odpowiedzie� na t� pro�b� negatywnie. Nikt jednak nie odmawia� kap�ance Jasnej Gwiazdy, gdy� wszyscy wiedzieli, �e Wielka Pani rz�dzi samym losem.
��Wracaj jak najpr�dzej, dziewko � zagrozi�a karczmarka. � Pr�nowa�y�my niemal do drugiego dzwonu i nic nie zrobi�y�my.
Willadene ch�tnie chwyci�a r�czk� koszyka z drugiej strony. Kobia�ka zako�ysa�a si�, kiedy pomywaczka Jacoby wysz�a z wielkiej izby razem ze s�u�ebnic� kap�anek. O dziwo, Wyche zn�w podszed� do okna, jakby chcia� odprowadzi� je spojrzeniem.
Willadene dysza�a szybko. Tak jak z�o ma w�asne zapachy, tak s� te� wonie towarzysz�ce dobru. Wielokrotnie wdycha�a je w sklepie Halwice. Poczu�a zapach kwiat�w � zwyk�y powiew � kiedy nios�c koszyk wraz ze s�u�k� si�str z klasztoru Gwiazdy, wychodzi�a z karczmy.
Wyche zn�w je obserwowa�. Willadene domy�la�a si�, do jakiego domu kieruj� si� siostry � miejscowy s�dzia grodzki mieszka� trzy domy dalej. Wszyscy wiedzieli, �e jego �ona jest pobo�na i szczodra. Willadene pomy�la�a, �e mo�e przej�� na drug� stron� ulicy obok kamienicy s�dziego i � cho� zbli�a� si� czas drugiego dzwonu, wzywaj�cego wszystkich sto�ecznych kupc�w do pracy � niepostrze�enie dotrze� do sklepu zielarki.
Nie wiedzia�a, co si� stanie. W przesz�o�ci Halwice by�a dla niej dobra i uczy�a j� od czasu, gdy raz w miesi�cu Jacoba zacz�a j� posy�a� po niewielkie ilo�ci przypraw, kt�re mia�y ukry� smr�d nie�wie�ego mi�sa.
Willadene pos�usznie sz�a za �ebrz�cymi siostrami, r�wnaj�c krok z dziewczyn�, z kt�r� d�wiga�a ci�ki koszyk. S�u�ka spojrza�a na ni� tylko raz, gdy� wedle nakaz�w Jasnej Gwiazdy mia�a zawsze patrze� tylko w ziemi� i nie rozgl�da� si� na boki na doczesny �wiat.
Skr�ci�y na rogu ulicy, by zgodnie ze zwyczajem podej�� do kuchennych drzwi domu s�dziego. Kiedy Willadene us�ysza�a srebrzysty d�wi�k dzwonk�w, napi�a wszystkie mi�nie. W chwili gdy drzwi si� otwar�y i zabrzmia�y powitalne s�owa, spojrza�a na swoj� towarzyszk�.
Nie by�o czasu na wyja�nienia � po prostu musi odej��! Pu�ci�a r�czk� kobia�ki tak nagle, �e druga dziewczyna musia�a oprze� si� o �cian� domu, aby nie upa��, i szybko pobieg�a.
My�la�a, �e us�yszy za sob� wo�anie i zdumia�a si�, gdy si� nie rozleg�o. Mo�e Naj�wi�tsza i Najja�niejsza Gwiazda rozpostar�a sw�j �wiec�cy p�aszcz mi�dzy mieszka�cami domu a uciekinierk��
Musi skr�ci� w lewo � tak, widzia�a wielki dom Maninger�w. Dwie ulice dalej i za zakr�tem jest sklep Halwice. Nigdy nie sz�a tam t� drog�, ale by�a pewna, �e nie zab��dzi.
Owion�� j� poranny ch��d i zmrozi� palce st�p ods�oni�te w domowych sanda�ach. Willadene dysza�a ci�ko; dostrzega�a ka�de o�wietlone okno, ka�dy ruch na ulicy. Stara�a si� biec wolniej, i�� normalnym krokiem, ale po chwili zn�w przy�piesza�a. Nie mog�a sobie teraz przypomnie�, kiedy odkry�a to schronienie. Na pewno w mgli�cie zapami�tanych dniach sprzed zarazy morowej, gdy� zna zielark� od bardzo dawna.
Halwice zasiada�a w Radzie Gildii. Znacznie lepiej zna�a w�a�ciwo�ci swoich zi� ni� wielu lekarzy, kt�rzy przybywali, krocz�c dumnie, na wezwanie chorego. Wtedy ich pi�knie skrojone szaty z oznak� zawodu i zdobionymi brzegami rozwiewa�y si�, a z szerokich kapeluszy zwisa�y maski, jakich u�ywali, kiedy musieli wej�� do ska�onego zaraz� pomieszczenia. Czasami byli tak dumni ze swojej profesji, �e � w wi�kszo�ci przypadk�w � graniczy�o to z arogancj�. A przecie� ci �mistrzowie uzdrawiania� musieli w�a�nie do Halwice s�a� szybko pos�a�c�w po mieszanki zio�owe.
Lecznicze zio�a � cho� Willadene wiedzia�a, jak wielk� wag� przywi�zuje do nich Halwice � nie by�y jedynym towarem sprzedawanym w jej sklepie, gdzie wo� przypraw rywalizowa�a z aromatami pachnide� i ostrymi zapachami olejk�w. Same te wonie r�wnie� zas�ugiwa�y na uwag�.
Willadene potar�a kciukiem nos. Ju� niemal wyczuwa�a uczt� zapach�w, kt�ra na ni� czeka. Zawsze sta�a d�ug� chwil� lub dwie w drzwiach sklepu Halwice, wci�gaj�c w p�uca t� wonn� mieszank�. Mia�a wtedy wra�enie, �e k�pie si� w naj�wie�szym wiosennym powietrzu, w najmocniejszych woniach lata i zapachach jesieni. Czu�a, �e przenikaj� przez jej spocon� sk�r� i zlepione potem w�osy � uwalniaj�c j� spod w�adzy Jacoby, nasuwaj�c nowe my�li i od�wie�aj�c dobre wspomnienia.
Willadene bowiem �mia�a nos�. Wprawdzie ka�dy osobnik jej gatunku posiada ten narz�d, ale niewielu los obdarzy� takim przywilejem jak j� � zdolno�ci� rozpoznawania i nazywania najsubtelniejszych zapach�w. Krztusi�a si� i dostawa�a md�o�ci od ohydnych odor�w przesycaj�cych kuchni� Jacoby, natomiast wonie zr�cznie przyrz�dzonego kremu, paczuszki suszonych li�ci i p�atk�w, i p�yn�w tak cennych, �e dozowano je po kropelce z ma�ych szklanych fiolek, dawa�y jej poczucie wolno�ci i sprawia�y przyjemno��.
Pami�ta�a, jak Halwice po raz pierwszy testowa�a jej w�ch � trzyma�a s�oiczek z kremem, od kt�rego bi�a wilgotna, rozkoszna wo�, bogata jak skarb ze szkatu�ki na klejnoty. I Willadene z du�� pewno�ci� siebie zidentyfikowa�a ka�dy sk�adnik tego smarowid�a � miark� tego i owego.
Ksi���cy dworzanie i dworki dobrze p�acili za produkty wybrane spo�r�d buteleczek i s�oiczk�w Halwice. Wprawdzie Jacoba posy�a�a Willadene tylko po najta�sze i najpospolitsze przyprawy, ale dziewczyna pozostawa�a w sklepie tak d�ugo, jak si� odwa�y�a. Ch�on�a wo� jakich� w�a�nie destylowanych perfum, s�ucha�a wyja�nie� Halwice i patrzy�a t�sknie na szeregi fiolek i buteleczek oraz na rz�dy w�skich szufladek, z kt�rych ka�da by�a podzielona na przegr�dki i wype�niona sproszkowanymi li��mi, p�atkami i skrawkami suszonej sk�rki owoc�w. Dziewczyna przypomnia�a sobie nawet prawie zapomnian� umiej�tno�� czytania, przygl�daj�c si� symbolom wypisanym na ka�dym naczyniu.
Gdyby Jacoba tylko zechcia�a� Frustracja wywo�ana konieczno�ci� pe�nienia pos�ug nigdy nie opuszcza�a dziewczyny, niczym przewlek�y b�l. Ju� od dw�ch lat Halwice regularnie sk�ada�a propozycje odkupienia Willadene. Karczmarka zawsze jednak odpowiada�a z�o�liwie, �e s�dzia grodzki oficjalnie w�a�nie jej przyzna� pomywaczk� spo�r�d dzieci osieroconych przez straszliw� zaraz� i �e jako krewna zaakceptowa�a wyznaczon� zap�at� za wzi�cie takiej niezr�cznej pomocnicy.
Willadene nigdy nie mog�a zrozumie�, dlaczego Jacoba chce zatrzyma� pomywaczk�, kt�ra zawsze zas�uguje na kar� i jest tak chorowita jak urodzone w zimie jagni�. Wiadomo, �e Halwice musia�aby drogo za ni� zap�aci�, ale przecie� zawsze chcia�a pokry� te koszty. Czy chodzi�o o to, co us�ysza�a dzisiaj, �e Jacoba liczy na op�at� �lubn� za Willadene?
Dziewczyna my�la�a czasami, �e kucharka nie chce jej odst�pi� z czystej z�o�liwo�ci, Jacoba bowiem lubi�a dr�czy� ludzi. Willadene przypuszcza�a, �e karczmarka posy�a ja po drobne zakupy do sklepu zielarki tylko po to, aby zadawa� jej cierpienia.
Wszystko jednak ma sw�j kres. Za dwadzie�cia jeden dni b�dzie doros�a i Jacoba nie zdo�a jej zatrzyma� wbrew jej woli. A wtedy� Jeszcze nie o�mieli�a si� zaproponowa� Halwice, �eby j� zatrudni�a. Nie oczekiwa�a nawet, �e zostanie uznana za pe�noprawn� uczennic�. Pragn�a tylko pracowa� w sklepie przez ca�y czas, a jedyn� zap�at� stanowi�aby sama mo�liwo�� przebywania w nim i nauki � je�eli Halwice uzna j� za godn� tego wysi�ku.
Zielarka mia�a spokojne i pogodne usposobienie, nie przyja�ni�a si� jednak z �adn� ze swych s�siadek. By�a mi�a dla wszystkich, lecz nie lubi�a plotkowa�. Przez wi�kszo�� czasu milcza�a, jak gdyby jej my�li zajmowa�y j� bardziej ni� klienci. A przecie� gotowa by�a s�u�y� wszystkim, wys�uchiwa�a skarg chorych, miesza�a kordia�y i balsamy, kt�re tak dobrze dzia�a�y, �e wszyscy Krone�czycy znali ich warto��.
Halwice z pewno�ci� nie pochodzi�a ze szlachetnego rodu. Jednak�e cho� ubiera�a si� i zachowywa�a skromnie, wielokrotnie, jak Willadene widzia�a na w�asne oczy, zmusi�a do okazania szacunku niejedn� dra�liw� lub zadzieraj�c� nosa pani� domu. Mia�a do czynienia zar�wno z dworzanami, jak i z kramarzami, i traktowa�a ich wszystkich r�wnie uprzejmie.
Willadene drgn�a, gdy us�ysza�a bicie drugiego dzwonu, og�aszaj�cego pocz�tek dnia pracy. Wymkn�a si� z bocznej alejki i po�pieszy�a w d� ulicy. S�ysza�a coraz g�o�niejszy stukot i szcz�k, gdy kupcy otwierali swoje sklepy, witaj�c si� g�o�no.
Sklep Halwice znajdowa� si� na parterze dwupi�trowego budynku. Podczas gdy s�siednie kamienice obwieszone by�y chor�gwiami zachwalaj�cymi ten lub inny towar ewentualnym nabywcom, okna jej sklepu zdobi�y skrzynki � jedne z zielonymi, podobnymi do koronki paprociami, drugie mieni�ce si� r�nobarwnymi kwiatami; Nawet na dachu znajdowa�y si� p�ki z tacami, na kt�rych ros�y r�ne ro�liny, a tylne drzwi wychodzi�y na sp�achetek dobrze nawiezionej i uprawionej ziemi. Wydawa�a ona znacznie zdrowsze plony i mo�na by si� spodziewa� w samym sercu miasta.
Willadene zwolni�a kroku. Jacoba mo�e si� domy�li�, dok�d uda�a si� jej pomywaczka. I niewykluczone, i� ju� donios�a do biura s�dziego, �e oddana pod jej opiek� dziewczyna wa��sa si� bez zezwolenia. Czy z�o�liwa karczmarka mog�aby narobi� k�opot�w Halwice?
�aluzje sklepu zielarki nadal by�y opuszczone i nic nie wskazywa�o na to, �e jego w�a�cicielka rozpoczyna nowy dzie� pracy. Willadene nagle przystan�a. Ten zapach� Z�y zapach oznacza� tarapaty.
Podbieg�a do wej�cia. Skobel by� podniesiony � dlaczego wi�c �aluzje pozosta�y zamkni�te? Dziewczyna ostro�nie zbli�y�a r�k� do drzwi. Wyczu�a, �e co� jest nie w porz�dku � wysi�kiem woli st�umi�a md�o�ci.
Nie zdaj�c sobie sprawy z tego, co robi, popchn�a drzwi, kt�re otwar�y si� powoli. Powietrze przesyca�y wszystkie te zapachy, kt�re tak lubi�a � rozr�ni�a jednak w�r�d nich co� z�ego i niebezpiecznego, czego nie umia�a nazwa� Halwice?
W sklepie z zamkni�tymi �aluzjami panowa� p�mrok. Widzia�a jedynie ciemne zarysy lady i p�ek. Wesz�a do �rodka ostro�nie, jakby by�a pewna, �e kto� zastawi� tam pu�apk�.
2
Pierwsze d�wi�ki wielkiego dzwonu nie obudzi�y m�czyzny. Kiedy ju� otworzy� oczy i wygrzeba� si� z po�cieli, podszed� do okna, rozsun�� ci�kie kotary i wyjrza� na szare o brzasku miasto w dole. Uttobric z Kronenu nigdy nie by� imponuj�c� postaci�, nawet wtedy, gdy mia� na sobie ceremonialne szaty. Tym bardziej teraz, gdy zagryz� doln� warg�, poch�oni�ty my�lami, kt�re nie da�y mu spa� minionej nocy.
Przetykane siwizn� kasztanowate w�osy ksi�cia sta�y d�ba nad jego w�sk� twarz� pooran� zmarszczkami; dwie bruzdy bieg�y po bokach jego cienkich ust, a pozosta�e ��obi�y czo�o. Wbi� kr�tkowzroczne oczy w mrok, gdzie nieliczne mrugaj�ce �wiate�ka zapowiada�y nadej�cie nowego dnia�
Oczywi�cie Uttobrica, jak ka�dego cz�owieka, martwi�a �mier� ludzi zabitych przez zaraz�, na pewno jednak nie by� odpowiedzialny za to, �e pozosta� jedynym m�czyzn� z linii panuj�cej. Teraz m�g� sobie powiedzie� w duchu, �e zar�wno obawia� si� swego poprzednika na tronie, jak i zazdro�ci� mu z ca�ego serca. Wubric mia� te wszystkie cechy, kt�rymi on sam nigdy nie m�g� si� pochwali� � by� w�adc� tak pewnym siebie, �e potrafi� po�wi�ci� uwag� innym sprawom.
Uttobric nie musia� odwraca� g�owy i patrze� na st�, gdzie szybko wypala�y si� dwie �wiece, �eby przypomnie� sobie, co tam le�y: raporty � i to stanowczo za du�o� Wszyscy oni rozszarpaliby go na kawa�ki, gdyby mogli.
Komu mo�e zaufa�? Czasami nawet podejrzewa� Vazula � chocia� kanclerz, w razie upadku Uttobrica, na pewno utraci�by stanowisko, poniewa� nie pochodzi� ze starej arystokracji, tylko z kupieckiej rodziny. Vazul by� bardzo inteligentnym i przebieg�ym cz�owiekiem, pozornie bezgranicznie oddanym ksi�ciu.
To Vazul minionej nocy wysun�� propozycj�, kt�ra pocz�tkowo zaszokowa�a Uttobrica. Ksi��� nadal uwa�a� swoj� c�rk� za ma�e dziecko, kt�re bawi�o si� z garstk� starannie dobranych towarzyszek i do niczego nie by�o mu potrzebne z powodu swojej p�ci. Ale na co zwr�ci� mu uwag� Vazul? �e w�a�nie p�e� ksi�niczki mo�e teraz okaza� si� u�yteczna.
Uttobric pu�ci� zas�on� i podrepta� z powrotem do swojego wysokiego �o�a. Podni�s� �wiecznik z nie zapalon� �wiec� i le��c� obok niego na p�ce miniatur�. P�niej zapali� �wiec� od gasn�cego ogarka, opad� na stoj�ce w pobli�u krzes�o i zbli�y� do oczu portret swojej c�rki.
W g��bi duszy wierzy�, �e portreci�ci zawsze pochlebiali swoim klientom; dla nich to przecie� tylko dobry interes. Vazul jednak zapewni� go � i by�o to prawd� � �e Mahart odziedziczy�a wiele cech jego �ony z wygas�ego ju� rodu. Widzia� teraz mi�kkie, kasztanowate loki, lekko tr�jk�tn� twarzyczk� z nieco wystaj�cym podbr�dkiem. Usta ponad nim by�y kszta�tne, wygi�te w lekkim u�miechu.
Delikatne �uki brwi i g�ste rz�sy ocienia�y du�e oczy o niespotykanej zielonej barwie. Tak, to nie jest ju� twarz dziecka i musia� przyzna�, �e je�li artysta nie upi�kszy� portretu, ksi�niczk� Mahart mo�na nazwa� urodziw�.
Pi�kno mo�e zauroczy�, ale ka�dy m�czyzna dostatecznie bystry, by zaoferowa� to, czego on, Uttobric, akurat potrzebuje, za��da czego� wi�cej ni� �licznej twarzyczki i zalot�w niedojrza�ej panny. I ksi��� Kronenu powinien mu to da�. Posag�
Uttobric rzuci� miniatur� na st� mi�dzy papiery. Ni�sze op�aty portowe? To zbyt ma�o. Nie, b�dzie musia� da� jasno do zrozumienia, �e w dniu �lubu og�osi pana m�odego swoim nast�pc�.
Niski m�czyzna siedz�cy w krze�le o wysokim oparciu westchn��. Czy jest w stanie to zrobi�? Los pob�ogos�awi� kr�la Hawknera zbyt wieloma synami, to prawda. Mo�e zechce wywianowa� w ten spos�b, powiedzmy, trzeciego lub czwartego, a Kronengred to �akomy k�sek. Po wej�ciu w t� koligacj� z w�adc� s�siedniego pa�stwa b�dzie mo�na bezpiecznie przeprowadzi� niezb�dne zmiany. Armia Hawknera bowiem pr�nuje, a pr�nuj�cym �o�nierzom koniecznie trzeba znale�� jakie� zaj�cie, �eby nie rozejrzeli si� po otoczeniu i nie podj�li niewygodnych dla kr�lestwa decyzji.
Uttobric spiorunowa� spojrzeniem chwiejny stos dokument�w. Oczywi�cie wiedzia�, �e ogo�aca zachodni� granic� ksi�stwa i jego g�rzyste terytorium z wy�wiczonych �o�nierzy. Przez ca�y czas kupcy skar�yli si� coraz g�o�niej. Niech wi�c kt�ry� z kr�lewicz�w przyprowadzi ze sob� dostatecznie du�o swoich gwardzist�w i w ten spos�b b�dzie mo�na poprawi� t� niebezpieczn� sytuacj�.
Gdyby tylko� ksi��� zn�w zagryz� wargi. Gdyby tylko mieli do�� czasu! Saylana� Wykrzywi� teraz usta, jakby chcia� splun��. Jej zwolennicy� Nawet doskonale wyszkoleni szpiedzy Vazula nie mogli dostatecznie g��boko przenikn�� w szeregi jej poplecznik�w, by dowiedzie� si� na pewno, kto j� poprze, gdy dojdzie do otwartej konfrontacji. Saylana, c�rka Wubrica, kt�rej prawo nie pozwala�o na obj�cie tronu, mia�a syna, Barbrica � i to dla niego knu�a wszystkie spiski.
Je�li Mahart po�lubi kr�lewicza, kt�ry w razie potrzeby b�dzie m�g� wezwa� na pomoc zast�py Hawknera, Saylana powa�nie si� zastanowi, zanim przy�o�y r�k� do zdrady. Spojrza� na miniatur�. Tak naprawd� nigdy nie rozumia� kobiet. Matk� Mahart po raz pierwszy zobaczy� na swoim weselu � by�a dostatecznie �adna. Zawsze jednak dokucza�a mu my�l, �e �ona prowadzi w�asne, potajemne �ycie, do kt�rego on nie ma dost�pu. A potem nast�pi� atak zarazy i wszystkie jego w�tpliwo�ci znikn�y. Fakt, �e jego c�rka prze�y�a, to kaprys losu, figiel szalej�cej w mie�cie �miertelnej choroby.
Nie oczekiwa�, �e Mahart sprawi mu jakie� k�opoty. Przez te wszystkie lata dziewczyna by�a tak pilnie strze�ona, �e z pewno�ci� nie mog�a si� zainteresowa� �adnym ch�opcem w tym samym wieku. My�l, �e zostanie �on� kr�lewicza, ol�ni j� wystarczaj�co, aby bez sprzeciwu wype�ni�a wol� ojca. Tak, wezwie Vazula i�
Zaskoczy�o go dyskretne pukanie do drzwi. Chocia� nie by� do�wiadczonym wojownikiem, w jednej chwili zerwa� si� z krzes�a i si�gn�� po miecz, kt�ry, wedle wymog�w ceremonia�u dworskiego, co noc le�a� w nogach jego �o�a. Poczerwienia�, gdy u�wiadomi� sobie, �e musia� odchrz�kn��, zanim odpowiedzia� chrapliwie:
��Wej��!
Drzwi uchyli�y si� tylko na tyle, aby bardzo wysoka i chuda posta� z szatami podkasanymi dla uzyskania wi�kszej szybko�ci ruch�w mog�a si� przez nie prze�lizn��. Str�j nowo przyby�ego zal�ni� w s�abym �wietle �wiec, w kt�rym zab�ysn�� r�wnie� ci�ki, ozdobiony drogimi kamieniami �a�cuch, spoczywaj�cy na jego w�skich ramionach. Wisior z oznak� urz�du ko�ysa� si� w pobli�u pasa m�czyzny.
��O co chodzi, Vazulu?
Kanclerz, przychodz�c do w�adcy w ten spos�b, post�pi� wbrew wszelkim obyczajom. Teraz za� ostro�nie zamyka� za sob� drzwi, jakby ba� si�, �e kto� za nim idzie.
��Jaka jest decyzja Waszej Ksi���cej Mo�ci?
W mroku Uttobric niemal nie widzia� twarzy m�wi�cego, tylko jego wysok� posta�. Vazul podszed� do sto�u i stan��, g�ruj�c wzrostem nad swoim panem, co ksi�cia zawsze wp�dza�o w kompleksy.
��Dlaczego musia�e� przyj�� po odpowied� w�a�nie o tej porze? � spyta� gniewnie.
��Czas nigdy nie czeka na ludzi, to oni s� jego s�ugami � powiedzia� kanclerz g��bokim g�osem zawodowego m�wcy, kt�ry w razie potrzeby potrafi pokierowa� s�uchaczami wedle swojej woli. � A czas ucieka, Wasza Ksi���ca Mo��. Nietoperz nie wr�ci�.
Uttobric mocniej �cisn�� w r�ku miecz, kt�rego jeszcze nie od�o�y�.
��Pojmali go?
��Kt� to wie? � Vazul wzruszy� ramionami. � W ka�dym razie do tej pory zawsze sk�ada� meldunki w um�wionym wcze�niej terminie.
Wprawdzie zablokowali�my jego umys� najlepiej, jak umieli�my, ale nie wiemy, jakimi �rodkami dysponuj� nasi przeciwnicy. Mamy informacje, �e w minionym roku Jej Wysoko�� Saylana kilkakrotnie kontaktowa�a si� z przybyszami zza morza. Ka�dy kraj ma swoich wywiadowc�w i cz�� z nich znaj� tylko ci, kt�rzy si� nimi pos�uguj�. Ale to znaczy, Wasza Ksi���ca Mo��, �e musisz dzia�a� szybko.
Kanclerz sta� teraz w pe�nym blasku �wiecy. By� prawie tak chudy jak szkielet, a jego szata, ozdobiona na piersi ksi���cym herbem, wydawa�a si� niemal za ci�ka dla niego. Mia� kr�tko obci�te w�osy, jakby by� wojownikiem, ale jego zapadni�te policzki porasta�a kr�tka broda, a w jasnoszarych oczach kry� si� stalowy b�ysk obna�onego miecza. Ksi��� ufa� Vazulowi tylko dlatego, i� wiedzia�, �e kanclerz doszed� do w�adzy i upadnie wraz z nim. Vazul by� niezwykle przebieg�y, czasami niemal wydawa�o si�, �e umie odgadywa� przysz�o�� � a przynajmniej dostrzec pewne niebezpieczne problemy, kt�re mog�y si� pojawi�.
��Ale je�li Nietoperz si� nie zameldowa�� � powiedzia� powoli ksi���.
��Dlaczego wnioskuj�, �e dzwon bije na alarm? � Kanclerz wzruszy� ramionami. � Poniewa� znam go tak dobrze, jak ty powiniene� go zna�, Wasza Ksi���ca Mo��. Jest najlepszym z naszych oczu i uszu i nigdy dot�d nie dostarczy� fa�szywej informacji. Wiemy, �e dwa dni temu przekroczy� granic� � skontaktowa� si� tam z naszym cz�owiekiem. Powinien by� si� zameldowa� wczoraj o zachodzie s�o�ca. Cokolwiek go zatrzyma�o, znajduje si� na terenie twojego pa�stwa, Wasza Ksi���ca Mo��, mo�e nawet tutaj, w Kronengredzie.
Uttobric z ca�ej si�y wsun�� miecz do pochwy i wydawszy nagle wargi, wr�ci� do krzes�a, z kt�rego przed chwil� wsta�, ruchem r�ki wskazuj�c Vazulowi drug� stron� sto�u.
Zanim kanclerz przy��czy� si� do ksi�cia, podni�s� tr�jramienny �wiecznik, zapali� wszystkie trzy �wiece, a wtedy sta�o si� tak jasno, �e mogli dobrze si� widzie�.
��Wygl�da na to, �e teraz nawet nie wiemy, czy ten plan mo�na wprowadzi� w �ycie � zacz�� ksi���, mrugaj�c w silnym blasku �wiec. � Nietoperz mia� nam powiedzie�, jakie stanowisko zajmuje Hawkner. Co teraz zrobimy? Czy mamy otwarcie zwr�ci� si� z tym do kr�la? Je�eli akurat b�dzie w z�ym humorze, co mu si� cz�sto zdarza, mo�e uzna� nasz� propozycj� za �art, i to niestosowny.
Uttobric niespokojnie poruszy� si� w krze�le. Spotka� si� z kr�lem Hawknerem tylko dwukrotnie � w tym raz na swoim weselu � i w obu wypadkach czu� si� przyt�oczony przez pot�nego s�siada, mia� wra�enie, �e jest niemal lokajem czekaj�cym na jego rozkazy, chocia� Kronen nie nale�y do pa�stwa Hawknera � Oberstrandu � i nigdy nie nale�a�.
O dziwo, dostrzeg� jaki� ruch na barku kanclerza, co� niewidocznego przesun�o si� w d� ramienia Vazula, a� spod grubo haftowanego szerokiego r�kawa wysun�a si� g�adka, czarna g��wka. Porastaj�ce j� futro by�o tak ciemne, �e ��te �wiat�o �wiec tylko od czasu do czasu odbija�o si� od pary oczu osadzonych nad w�skim, spiczastym pyszczkiem. Ksi��� patrzy� ze wstr�tem, a� z r�kawa wy�oni�o si� ca�e cia�ko ulubienicy Vazula. Stworzenie sprawia�o wra�enie, �e jest czym� wi�cej ni� zwyk�ym zwierz�ciem. Na pewno w Kronenie nigdy nie widziano takiego gibkiego, d�ugiego zwierz�tka o kr�tkich �apkach z ostrymi pazurami. Uttobric nienawidzi� tego stworzenia, lecz co� powstrzymywa�o ksi�cia przed wydaniem rozkazu, by kanclerz trzyma� je z daleka od niego. Zwierz�tko usiad�o teraz i poliza�o si� po klatce piersiowej.
Ksi��� zignorowa� je wysi�kiem woli. Zamiast tego podj�� napastliwym tonem przerwan� wcze�niej przemow�.
��Czy mam p�j�� z czapk� w r�ku i zwr�ci� si� do Hawknera za po�rednictwem pana Perfera? Nasz ambasador jest g�upcem i nie wiemy, na ile mo�na mu ufa�.
��Jeszcze nie. � Vazul przesun�� d�oni� po grzbiecie swojej ulubienicy. � Czy Wasza Ksi���ca Mo�� ju� rozmawia� z pann� Mahart? Na pewno jest dostatecznie doros�a, by my�le� o ma��e�stwie z przystojnym ksi�ciem�
��Mahart trajkocze bezmy�lnie jak szczebiotnik, je�li mam cierpliwo�� jej s�ucha�! � Burkn�� ksi���. � W jednej chwili wypapla�aby wszystko pani Zucie i wszyscy by si� o tym dowiedzieli.
��Niestety tak. Jednak�e� � Kanclerz nie przestawa� g�aska� dziwnego stworzenia. � Nie chodzi�o mi o wyjawienie jej szczeg��w tej sprawy, tylko o og�ln� rozmow� na temat ma��e�stwa. Kto wie, mo�e takie pog�oski zwr�c� uwag� pani Saylany i zmusz� jej zwolennik�w do ujawnienia si�, co wyjdzie ci tylko na korzy��, Wasza Ksi���ca Mo��.
Ksi��� zacz�� obgryza� paznokie�; przeni�s� spojrzenie z kanclerza na stosy raport�w. Tak, je�li troch� zamieszaj� w tym garncu, na pewno buchnie ze� nieco wi�cej po�ytecznej pary.
��No, dobrze � oznajmi�. � To na pewno da si� zrobi�. Wezwij Burrisa � mo�emy zaraz si� tym zaj��.
Kanclerz poci�gn�� za sznur dzwonka, by przywo�a� osobistego s�ug� ksi�cia. Sam ani si� nie u�miechn��, ani nie zmieni� oboj�tnego wyrazu twarzy. Z coraz wi�ksz� �atwo�ci� narzuca� Uttobricowi sw�j spos�b my�lenia � ale zbytnia pewno�� siebie jest grzechem.
G�os wielkiego dzwonu wdar� si� w najprzyjemniejszy sen ksi�niczki. Odk�d Mahart przesta�a by� bardzo ma�� dziewczynk�, nigdy nie ogl�da�a �wiata poza starymi murami pa�acu, ale dzisiaj w nocy wymkn�a si� ze swojej wie�y do miejsca, kt�re ledwie sobie przypomina�a po obudzeniu � na wielk�, rozleg�� ��k�, gdzie kwiaty ugina�y si� pod o�ywczym tchnieniem wietrzyku nios�cego zapach samego lata.
Zapach lata � zmarszczy�a lekko brwi, wracaj�c my�l� do jakiego� bladego wspomnienia. Oczywi�cie! Teraz wysun�a si� z rozburzonej, uszytej z jedwabiu i aksamitu po�cieli, i usiad�a na �o�u. Skupi�a uwag� na ma�ym, przeno�nym piecyku stoj�cym na brzegu jej toaletki. Nie unosi� si� ze� wonny dym, ale kiedy si� przeci�gn�a, rozk�adaj�c szeroko ramiona, mia�a wra�enie, �e mog�aby zamrucze� jak jeden z kot�w strzeg�cych zamku przed myszami i szczurami.
Ta Halwice to rzeczywi�cie prawdziwa mistrzyni w swoim fachu � stworzy�a dla niej kadzid�o, kt�re sprowadza�o spokojne i b�ogie sny. Ludzie m�wili, i� Halwice sprzedaje pachnid�a tak pe�ne mocy, �e mog� one przyci�gn�� lub odstraszy� innego cz�owieka. Niezadowolone spojrzenie Mahart pow�drowa�o do baterii ozdobnych buteleczek na tej samej toaletce. W wielu z nich kry�y si� rzadkie zamorskie perfumy � jej ojciec trafi� w sedno, ofiarowuj�c jej na �wi�to �rodka Zimy nowy rodzaj wody kwiatowej. Wydawa�o si�, �e w jego poj�ciu buteleczka perfum doskonale zast�puje lalki, kt�re dawa� jej wcze�niej � chocia� obdarowywa� j� nimi tak d�ugo, a� w ko�cu kto�, prawdopodobnie Vazul, zwr�ci� mu uwag�, �e Mahart wreszcie doros�a.
Nie zadzwoni�a po Jult�, swoj� pokoj�wk�. Uwolni�a si� z kokonu po�cieli, wsun�a stopy w czekaj�ce futrzane kapcie i usiad�a przed toaletk�, nachylaj�c si� nad ni�, by wci�gn�� w nozdrza pozosta�o�ci zapachu spalonego kadzid�a.
�wiece ledwie si� nadpali�y i zapali�a je teraz zapalniczk� � wszystkie cztery � by przyjrze� si� swemu odbiciu w du�ym zwierciadle. W�osy nadal mia�a zaplecione w warkocze, jak zwykle na noc, lecz ich matowa, br�zowa barwa nie dodawa�a jej urody. Zazdro�ci�a Zucie g�adkich, czarnych w�os�w, kt�re wygl�da�y jak at�asowe. Ale przecie� ona sama wcale nie jest brzydka! Po raz pierwszy Mahart pozwoli�a sobie w to uwierzy�.
Dysponowa�a pewn� ilo�ci� pudr�w i krem�w. Wiedzia�a, �e Zuta ch�tnie ich u�ywa, ale sama mia�a w�tpliwo�ci, czy powinna p�j�� w jej �lady. Ca�y czas bowiem my�la�a o chichocz�cych s�u�ebnych, kt�re zawsze obmawiaj� swoje panie za ich plecami. Ba�a si�, �e mo�e nawet rozbawi Zut�, a ta b�dzie zbyt uprzejma, by powiedzie� jej ca�� prawd�. Co ona sama zrobi�aby bez Zuty!
Mahart odnosi�a wra�enie, �e ta dama do towarzystwa ju� od urodzenia wiedzia�a, czego jej pani powinna si� nauczy�. Zawsze umia�a powiedzie� to, co nale�a�o w danej chwili, zachowa� si� uprzejmie, a kiedy Mahart by�a m�odsza, szybko tuszowa�a niezr�czne s�owa lub uczynki dziewczyny. Czasami Mahart pragn�a, by nadal opiekowa�a si� ni� jej piastunka.
Piastunka s�u�y�a jeszcze matce Mahart i by�a dla ma�ej ksi�niczki pocieszycielk� w dzieci�stwie, wynagradza�a oboj�tno�� ojca, bo ksi���, zniecierpliwiony, unika� towarzystwa c�rki. Ale piastunka odesz�a wraz z dzieci�stwem. Otrzyma�a wysok� emerytur� i zaj�a si� swoj� rodzin� w Bre�cie. P�niej pojawi�a si� Zuta, ol�niewaj�ca Mahart obyciem i m�dro�ci�, cho� by�a od niej tylko o trzy lata starsza. Zucie zaraza odebra�a nie jedno, lecz oboje rodzic�w, ale nowa dworka Mahart pochodzi�a z wysokiego rodu i wydawa�a si� ca�kiem zadowolona ze swego obecnego po�o�enia.
To w�a�nie Zuta opowiedzia�a jej o zielarce Halwice. Mahart, chocia� tak pilnie strze�ona w tym luksusowym wi�zieniu, z westchnieniem zapragn�a je opu�ci� pomimo otaczaj�cego j� komfortu; mo�e kiedy� uda jej si� spotka� t� dostarczycielk� sn�w i pani� pachnide�.
Tylko �e� Mahart jest taka zm�czona� zm�czona� zm�czona. Wykrzywi�a usta w podk�wk� i zn�w ow�adn�a ni� depresja, kt�ra dokucza�a jej przez ostatnich kilka miesi�cy. By�a zm�czona takim �yciem, niekiedy wydawa�o si� jej, �e si� dusi. Gdyby nie odkry�a przed kilku laty wielkiej biblioteki zamkowej, co wiedzia�aby o zewn�trznym �wiecie poza skorup�, w kt�rej zamkn�� j� ojciec?
Strona za stron� zaw�drowa�a do dalekich kraj�w, stawi�a czo�o dziwnym zwierz�tom i jeszcze dziwniejszym ludom � i pozna�a przesz�o�� Kronenu oraz rol�, jak� w niej odegra�a jej rodzina. S�dzi�a, i� ojciec nigdy nie przychodzi do wielkiej biblioteki; by�a g��boko przekonana, �e pani Saylana r�wnie� tego nie robi, cho� od czasu do czasu kt�ry� z jej s�ug przychodzi� poszuka� jakiej� ksi��ki, zawsze na p�kach najstarszej cz�ci, gdzie sk�rzane ok�adki pozostawia�y kurz na r�kach niedosz�ych czytelnik�w.
Oczywi�cie, codziennie wychodzi�a na spacer, ale mog�a zawita� jedynie do male�kiego ogr�dka, z kt�rego na ten czas usuwano ogrodnik�w. A posi�ki jada�a w okaza�ej, majestatycznej jadalni, gdzie jej ojciec prze�yka� pokarm w po�piechu, czasami w towarzystwie Vazula, i �aden z nich nie zwraca� uwagi na Mahart.
Zach�ca�a Zut� do kontakt�w z innymi damami dworu. Plotki, kt�re Zuta przynosi�a z takich spotka�, zawsze by�y interesuj�ce. Naturalnie dworki Mahart nie mog�y si� spotyka� ze s�ugami Saylany. Chocia� liczba tych ostatnich zmala�a od �mierci poprzedniego ksi�cia, jego c�rka nadal mia�a swoich zwolennik�w i go�ci.
Mahart widzia�a z daleka Barbrica, syna Saylany, i nie wywar� na niej wielkiego wra�enia. Ten pow��cz�cy nogami i �miej�cy si� g�upkowato i piskliwie m�odzik na pewno nie nadaje si� na przysz�ego ksi�cia, kt�ry powinien mie� odpowiedni� prezencj�, godn� w�adcy Kronenu. Ale w takim razie� co z ojcem?
Przy ka�dym posi�ku siedzia� pod oficjalnym portretem dalekiego kuzyna i r�nica mi�dzy nimi wydawa�a si� coraz wi�ksza za ka�dym razem, gdy ich ze sob� por�wnywa�a.
Pot�na posta� zmar�ego ksi�cia na pewno za�miewa�a wi�kszo�� znanych jej m�czyzn. Najbardziej przypomina� go kapitan Rangle z gwardii ksi���cej: mia� podobnie energicznie zarysowan� szcz�k�, dumn� postaw� wojownika i g�ow� trzyma� r�wnie wysoko. Czy Wubric rzeczywi�cie onie�miela� swoich poddanych, czy te� tylko tak mu si� wydawa�o?
Mahart nie odrywa�a oczu od zwierciad�a. Widzia�a, jak wygl�da. Czy inni r�wnie� uwa�ali j� za takie zero? Gdyby utraci�a pozycj� ksi�niczki, kto wtedy sk�ada�by jej uk�ony i prawi� zdawkowe komplementy?
W zamy�leniu potar�a d�oni� czo�o. Nigdy dot�d nie zada�a sobie samej tylu pyta�. Mia�a wra�enie, jakby sen � cho� nie uwolni� cia�a � zapali� wieloramienny �wiecznik w ciemnym zak�tku jej umys�u.
Jeszcze raz nachyli�a si� nad przeno�nym piecykiem, by sprawdzi�, czy nie uchwyci jakiej� pozosta�o�ci tamtego niezwyk�ego zapachu. W tej samej chwili dyskretne pukanie do drzwi u�wiadomi�o ksi�niczce, �e w�a�nie traci swoj� prywatno�� i �e nie b�dzie jej mia�a do ko�ca tego d�ugiego dnia.
Oczywi�cie to by�a Julta, kt�rej bezszelestny, posuwisty krok kontrastowa� ze sztywn� postaw�. Pokoj�wka umia�a wyrazi� swoj� reakcj� na wszystko wykrzywieniem warg lub uniesieniem brwi. Zuta powiedzia�a jednak, �e Julta milczy w towarzystwie innych s�u�ebnych tak samo jak w obecno�ci swojej pani i �e jest spokojna, zr�czna i czasami zdaje si� znika� w tle, jakby wtopi�a si� w jeden z wyblak�ych ze staro�ci gobelin�w.
Julta postawi�a srebrn� tac� na toaletce i nala�a ze srebrnego dzbanka poranny napar z zi�, kt�ry mia� poprawi� humor na ca�y dzie�.
��Czy Wasza Wysoko�� dobrze wypocz�a?
��Jak zawsze, Julto.
��Jest pos�anie od Jego Ksi���cej Mo�ci. �yczy sobie zobaczy� si� z tob� w swoim gabinecie przed drugim dzwonem.
��Dzi�kuj� ci � odpar�a Mahart, s�cz�c zio�ow� herbatk�. No c�, ten dzie� zaczyna si� od zaskoczenia. Mog�a policzy� na palcach okazje, kiedy ojciec wzywa� j� do komnaty b�d�cej centralnym o�rodkiem jego nie�atwego �ycia. � W�o�� zielon� sukni� haftowan� w p�dy winoro�li, Julto.
Pokoj�wka ju� odwr�ci�a si� do wysokiej szafy. Ta suknia � zielona jak li�� i obramowana srebrnym haftem w kszta�cie ga��zek winnej latoro�li � zawsze dodawa�a ksi�niczce odwagi. Szczeg�lnie dzisiaj mia�a w sobie co� �wie�ego, o�ywczego, co k��ci�o si� z ponur� atmosfer� starej komnaty i przypomina�o Mahart sen o rozleg�ej ��ce usianej r�nokolorowymi kwiatami.
Julta uczesa�a jej w�osy w now� fryzur� zaproponowan� przez Zut�. Mahart cierpliwie wytrzyma�a szarpanie i upinanie. Dwa warkocze zosta�y zwini�te nad uszami i os�oni�te cienkimi srebrnymi siatkami, cho� przytrzymuj�ce je szpilki czasami k�u�y bole�nie. P�niej nast�pi� zwyk�y rytua� mycia i ubierania. Julta jak zawsze milcza�a, co pozwoli�o Mahart spokojnie pomy�le�.
Co ostatnio zrobi�a takiego, i� ojciec nie tylko przypomnia� sobie, �e w og�le ma c�rk�, lecz tak�e wezwa� j� o tej porze na rozmow�? Ma jednak do�� czyste sumienie. W takim razie nie chodzi o jakie� z�e sprawowanie z przesz�o�ci, ale b�dzie musia�a stawi� czo�o nowym, nieznanym nakazom na przysz�o��.
Kiedy wyjmowa�a z trzymanej przez Jult� otwartej szkatu�ki z klejnotami skromny naszyjnik ze srebrnych li�ci, kt�ry zawsze nosi�a do swojej ulubionej sukni, us�ysza�a zn�w stukanie do drzwi. Mahart musia�a sama zapi�� naszyjnik, gdy� Julta posz�a, by wpu�ci� do komnaty Zut� � cho� jak na ni� by�o to naprawd� wcze�nie.
Ksi�niczka od razu poczu�a si� szara i brzydka. Ciemnoniebieska, at�asowa suknia Zuty otula�a jej posta� tak ciasno, jakby dw�rka nie mia�a pod ni� koszuli. Zuta nie nosi�a jednak g��bokiego dekoltu, jak to lubi�y otaczaj�ce Saylan� damy, a podobny do torby, haftowany z�otem czepiec niemal ca�kowicie okrywa� jej w�osy.
Wykona�a g��boki dyg i powiedzia�a z u�miechem:
��Dobrze wybra�a�, Wasza Wysoko��. Wsta�a� rze�ka tego ranka. � Przenios�a wzrok z Mahart na przeno�ny piecyk.
��To prawda � zgodzi�a si� z ni� ksi�niczka. � Wszystko by�o tak, jak obieca�a�, Zuto. Na pewno tamta zielarka ma wielk� wiedz� w swoim zawodzie. Chcia�abym� � wyrwa�o si� jej bez zastanowienia i nagle z jakiego� powodu uzna�a, �e nie chce z nikim dzieli� si� t� my�l�. Ale skoro ju� zacz�a� � Chcia�abym sama odwiedzi� ten s�ynny sklep.
Zuta spochmurnia�a lekko i pokr�ci�a g�ow�.
��Nie wypada, Wasza Wysoko��. Je�li chcesz si� dowiedzie�, co ta zielarka ma jeszcze do zaoferowania, wezwij j� i rozka�, �eby przynios�a pr�bki � je�eli Jego Ksi���ca Mo�� si� zgodzi. Przecie� ojciec zawsze pozwala� ci wybiera� najlepsze materia�y na twoje suknie u mistrza Gorgiasa i czy na ostatnie imieniny nie ofiarowa� ci perfum o zapachu lilii, kt�re tak ci si� spodoba�y? Przypomnij mu o tym, kiedy poprosisz o pozwolenie na spotkanie z zielark�, gdy� to w�a�nie ona je stworzy�a. A teraz� czego sobie �yczysz?
Czeka�a przy drzwiach