1375
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 1375 |
Rozszerzenie: |
1375 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 1375 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 1375 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
1375 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
STANIS�AW PIEKARCZYK
mitologia germa�ska
Warszawa 1979
od autora
Przyst�puj�c do pisania tej ksi��ki podj��em si� trudnego, a nawet z kilku wzgl�d�w ryzykownego dla siebie zadania. Pomin� tu trudno�ci, jakich przysparza sam temat - mitologia germa�ska. B�dzie o nich mowa wielokrotnie. Jestem zwolennikiem humanistyki nowoczesnej, wyzbytej element�w narracyjnych, w najwi�kszej mierze u�ci�lonej i sproblematyzowanej. Realizacja tych postulat�w w pracy przeznaczonej dla szerokiego kr�gu czytelnik�w nie jest spraw� �atw�. Uwa�am bowiem za nieodzowne pos�ugiwanie si� w ka�dej pracy j�zykiem precyzyjnym i subtelnym o terminach, kt�rych znaczenie by�oby dok�adnie okre�lone, za� ka�de zdanie skonstruowane w taki spos�b, by jego prawdziwo�� lub fa�sz, nie budzi�a �adnych w�tpliwo�ci. Ze wzgl�du na temat tej ksi��ki uzna�em za konieczne wykorzystanie w niej wynik�w kilku w�asnych konstrukcji teoretycznych, pos�uguj�cych si� poj�ciami z teorii informacji i semiotyki spo�ecznej. �ledzenie tre�ci Mitologii germa�skiej wymaga� b�dzie przeto od czytelnika sporo uwagi. Odbiega ona od schemat�w przyj�tych dla humanistycznych ksi��ek popularnonaukowych.
W ksi��ce tej d��y�em nie tylko do przedstawienia pogl�d�w i gotowych rozwi�za� poszczeg�lnych problem�w zwi�zanych z mitologi� spo�ecze�stw germa�skich. Chodzi�o mi przede wszystkim o wprowadzenie czytelnika w spos�b rozumowania - od przyj�cia i ujawnienia okre�lonych przes�anek, przez zademonstrowanie dostrze�onych przeze mnie argument�w przemawiaj�cych za i przeciw nasuwaj�cym si� hipotezom, a� do uznania jednej z nich za odpowiadaj�c� rzeczywisto�ci w mym prze�wiadczeniu.
Rozwi�zanie jakiego� zagadnienia prowokuje zawsze nowe pytania. Odpowied� na nie mo�e wzbogaci�, a niekiedy obali� wyniki uzyskane poprzednio. Dlatego prezentuj�c mitologi� germa�sk� w tej ksi��ce, nie chcia�em wywo�ywa� u czytelnika wra�enia, �e podaj� zbi�r nie podlegaj�cych dyskusji
ustale� i prawd. Wr�cz przeciwnie, w analizie mit�w spo�ecz.e�stw germa�skich mo�na p�j�� znacznie dalej i rozumiej�c je pe�niej, zdoby� zarazem lepszy i dok�adniejszy wgl�d w �ycie, a po�rednio - w dzieje tych spo�ecze�stw. Czy decyduj�c si� na takie post�powanie sk�oni� czytelnika do intelektualnego wysi�ku, czy te� w trakcie lektury odczuje on tylko zm�czenie, zniech�cenie lub nud� - stwierdzi to sam niechybnie.
Realizacja ujawnionych tu zamiar�w by�aby niemo�liwa bez obszernego, jak na skromne rozmiary tej ksi��ki, udost�pniania czytelnikowi materia��w �r�d�owych. Przytaczam je przeto obficie. W wi�kszo�ci s� to fragmenty Starszej Eddy w moim t�umaczeniu z klasycznego j�zyka staroislandzkiego. Ten zabytek literacki, o kt�rego znaczeniu poznawczym b�dzie obszernie mowa, nie zosta� jeszcze przet�umaczony na j�zyk polski. Poszczeg�lne pie�ni nie maj� nawet obowi�zuj�cych w tym j�zyku tytu��w. Ustalam je przeto sam. T�umacz�c pojedyncze strofy dba�em przede wszystkim o wierno��, jakkolwiek nie o dos�owno�� przek�adu, a nie o jego walor literacki. Kontrol� t�umaczenia umo�liwi� liczby umieszczone w nawiasach. Oznaczaj� one numer strofy danej pie�ni wed�ug przyj�tych ustale� dla standardowych wyda� Eddy. Zestawienie poszczeg�lnych pie�ni w wersji polskiej-i islandzkiej zamieszczone zosta�o na ko�cu.
W pisowni imion i nazw germa�skich, szczeg�lnie skandynawskich, z uwagi na popularny charakter ksi��ki wprowadzi�em znaczne uproszczenia. Polegaj� one na nieuwzgl�dnianiu liter s�u��cych w oryginalnych tekstach do oddania bezd�wi�cznych i d�wi�cznych sp�g�osek, kt�re, zgodnie z ortografi� angielsk�, pisane s� przez th. Diagrafy ae i oe zast�pione zosta�y odpowiednio przez a i �. Za pomoc� tej ostatniej litery oddaj� wszelkie inne znaki graficzne u�ywane w pisowniach j�zyk�w germa�skich na oznaczenie tej samej samog�oski. W imionach v zast�puj� przez w.
Niekt�re b�stwa oraz inne postacie mityczne nie maj� w j�zyku polskim ustalonej wersji swych imion. Przyjmuj� t�, kt�ra sw� warto�ci� fonetyczn� jest najbli�sza j�zykowi orygina�u. Z tego samego powodu w ksi��ce stosuj� pisowni� walkyria, a nie walkiria. Ponadto imiona islandzkie ko�cz�ce si� na -i (w innych j�zykach germa�skich wyst�puje wtedy -e) odmieniam z pomini�ciem owego i. Tak wi�c odmieniam: Loki, Lokego itd.
Tematem ksi��ki nie jest religia German�w, lecz ich mitologia. Dlatego te� zagadnienia sposob�w i �rodk�w s�u��cych do nawi�zywania - w prze�wiadczeniu �wczesnego cz�owieka - relacji mi�dzy lud�mi i postaciami mitycznymi, a wi�c sprawy kultu, potraktowane zosta�y drugoplanowo. Przedstawiono je tylko w zakresie umo�liwiaj�cym pe�niejsze zrozumienie mitologii, g��wnie zreszt� - a to z uwagi na stan i rodzaj �r�de� - skandynawskiej.
Charakter tej ksi��ki narzuci� mi jeszcze jedno i to wa�ne ograniczenie. Nie mog�em powo�ywa� si� w niej ani na prace autor�w, z pogl�dami kt�rych
6
solidaryzuj� si�, ani te� przeprowadza� z innymi otwartej polemiki. Zamieszczona na ko�cu kr�tka bibliografia nie wyczerpuje oczywi�cie ani jednych, ani drugich prac. Ogranicza si� ona do wyboru z prac nowszych i najnowszych, i to b�d� naj�atwiej dost�pnych w Polsce, b�d� zawieraj�cych najobfitsze zestawienia literatury przedmiotu.
Tekstowi ksi��ki towarzyszy kilkadziesi�t ilustracji. Ich stosunek do tego tekstu jest r�ny. Niewielka cz�� ilustracji zwi�zana jest z nim bezpo�rednio:
bezsporna interpretacja niekt�rych scen wyrytych na g�azach pozwala na wniosek, �e tre�� mit�w omawianych w ksi��ce na podstawie �r�de� pisanych, by�a szeroko znana. Pozosta�e ilustracje rozszerzaj� �w tekst pod wzgl�dem chronologicznym i rzeczowym, przedstawiaj� one bowiem r�ne obiekty archeologiczne, kt�re zdaj� si� wskazywa�, �e niekt�re analizowane w ksi��ce prze�wiadczenia o �wiecie mitycznym powsta�y wcze�niej ni� �r�d�a pisane, jakkolwiek interpretacja owych obiekt�w jest sporna. Pozosta�e wreszcie ilustracje prezentuj� sztuk� German�w. Ze wzgl�du na charakter i r�ny zwi�zek z tre�ci� ksi��ki nie by�o mo�liwe wprowadzenie jednolitego kryterium przy ustalaniu kolejno�ci zamieszczania wszystkich ilustracji.
Wyra�am wdzi�czno�� prof. drowi Gerardowi Labudzie za cenne dla mnie uwagi recenzyjne, z kt�rych skorzysta�em skwapliwie przygotowuj�c ksi��k� do druku.
rozwa�ania wst�pne - trudno�ci - �r�d�a
Przez u�yte w tytule tej ksi��ki s�owo mitologia rozumie si� zazwyczaj zbi�r legend lub opowie�ci o bogach, demonach, p�bogach-herosach i innych bohaterach, olbrzymach i kar�ach - zawsze o postaciach obdarzonych jakimi� w�a�ciwo�ciami r�ni�cymi je od zwyk�ych ludzi. Zdarzenia, cz�sto r�wnie� nadzwyczajne, w kt�rych postaci owe uczestniczy�y, wywiera� mia�y wp�yw na losy jednostek i grup, ca�ego �wiata niekiedy, w przesz�o�ci, tera�niejszo�ci i przysz�o�ci. Tytu� ten wskazuje przeto, �e o przedstawienie takich opowie�ci spo�ecze�stw germa�skich powinno chodzi� w tej ksi��ce.
Ju� jednak nawet najbardziej pobie�ne zastanowienie si� nad tym tytu�em wywo�ywa� powinno zaniepokojenie. Mitologia jest s�owem z�o�onym. Brzmi w nim wyra�nie cz�on -logia, greckiego pochodzenia, wyst�puj�cy cz�sto w innych z�o�eniach, jak cho�by: geologia, meteorologia, endokrynologia itd. Pierwszy cz�on, takiego zreszt� samego pochodzenia, mythos - oznacza opowie��, legend�, bajk�, w ka�dym razie tak� posta� wypowiedzi, kt�r� mo�na, a nawet nale�y, przeciwstawi� wypowiedzi prawdziwej. Przy takiej analizie znaczeniowej poj�cie mitologii stanie si� natychmiast zagadkowe, a przynajmniej dwuznaczne. Czy ma by� ono u�ywane li tylko na okre�lenie wspomnianych opowiada�, dok�adniej - ich tre�ci, czy te� na oznaczenie nauki o mitach? Podobn� dwoisto�� znaczeniow� ma i s�owo historia, kt�re odnosi� mo�na zar�wno do dziej�w, a wi�c do tego, co si� zdarzy�o, jak i do nauki o tych zdarzeniach.
Uwaga o podw�jnym znaczeniu terminu mitologia przydatna jest dla dalszych rozwa�a� z kilku powod�w. U�atwia ona okre�lenie tematycznego zakresu tej ksi��ki, kt�ra nie ograniczy si� do przedstawienia mit�w germa�skich, do ponownego opowiedzenia ich ,,w�asnymi s�owami", ale b�dzie mia�a
8
dalej id�ce aspiracje. Dla wst�pnego przedstawienia tych ostatnich warto podtrzyma� wprowadzony ju� przez religioznawc�w termin nuroznawsrwo. Okre�la si� nim nauk� o mitach. Celem tej ksi��ki b�dzie, tak�e, mieszcz�ca si� w poj�ciu mitoznawstwa, analiza i interpretacja mit�w. Wykroczy ona jednak poza w�sk�, g��wnie religioznawcz� analiz� i interpretacj�. Nie mo�na bowiem przeprowadza� ich rzetelnie i w spos�b naukowo zasadny bez przyj�cia szerszych ram i koncepcji wyj�ciowych.
Ot� takie og�lne koncepcje zostan� tu zaczerpni�te przede wszystkim, jakkolwiek nie wy��cznie, z og�lnej teorii i historii kultury oraz z kilku bardziej wyspecjalizowanych dziedzin tej pierwszej. Jest oczywiste, �e wszystkich za�o�e� tej ksi��ki nie uda si� przedstawi�. Rzecz jednak w tym, by ujawni� ich mo�liwie wiele. Te zabiegi sprawi�, �e odbiega� ona b�dzie od zwyczaj�w badawczych i nawyk�w pisarskich przyj�tych w humanistyce. Zdecydowano si� na ten krok, by unikn�� sprzeczno�ci, o kt�re bardzo �atwo, gdy za�o�enia jakiej� pracy nie zostan� przedstawione w spos�b wyra�ny.
Zauwa�y� przeto nale�y, �e s�owo mit, jakkolwiek - co ju� zosta�o powiedziane - pochodzenia greckiego, nie mog�o by� u�ywane w przytoczonym wy�ej znaczeniu przez tych Grek�w, kt�rzy byli prze�wiadczeni, �e ich opowie�ci przedstawiaj� to, co zdarzy�o si� naprawd�. Nie byty wi�c one mitami w sensie wynikaj�cym ze wsp�czesnych znacze� tego s�owa, ani dla nich, ani w rozumieniu tych greckich mitograf�w, kt�rzy ukuli poj�cie mitologia i zajmowali si� zbieraniem, analiz� i wyja�nianiem mitycznych opowie�ci. Wszystkie te znaczenia sprowadzaj� si� bowiem do jakiej� formy wypowiedzi nieprawdziwej, nie maj�cej przeto swego odpowiednika w tym, co nale�a�oby nazwa� rzeczywisto�ci� pozaj�zykow�. Dla lepszego wyja�nienia przedstawianego pogl�du warto u�y� nast�puj�cej analogii. Dla mitomana, a wi�c jednostki patologicznej, stworzony przeze� �wiat nie jest �wiatem urojonym, ale wr�cz przeciwnie - najbardziej realnym, prawdziwym.
Pogl�d dotyczy prze�wiadczenia o prawdziwo�ci opowie�ci, kt�re wt�rnie nazwane zosta�y mitami w u�ytym poprzednio sensie, nale�y przedstawi� nieco dok�adniej, zgodnie z wymaganiami wsp�czesnej logiki. Wprowadza ona poj�cie j�zyka i metaj�zyka. Najog�lniej m�wi�c, metaj�zyk, to j�zyk, w kt�rym m�wi si� o jakim� innym j�zyku, w szczeg�lno�ci o wypowiadanych w nim zdaniach (s�dach), na przyk�ad dla dokonania ich formalnej analizy. Takie samo s�owo pod wzgl�dem brzmieniowym i graficznym stanowi w metaj�zyku nazw� s�owa u�ytego w danym j�zyku. Mo�na wtedy przyj��, �e istnieli ludzie, mi�dzy innymi Germanie, o kt�rych w tej ksi��ce b�dzie przede wszystkim mowa, o zgo�a odmiennym od wsp�czesnego stosunku do owych legend i opowie�ci. Zgodnie z ich przekonaniem zachodzi�a relacja spe�niania mi�dzy tymi opowie�ciami (legendami) i - najog�lniej do sprawy podchodz�c
9
- obiektami, o kt�rych one traktuj�. S�owo obiekt u�yte zosta�o tu i b�dzie u�ywane w dalszym ci�gu w najszerszym znaczeniu. Oznacza� ono b�dzie nie tylko jak�� pojedyncz� rzecz, ale tak�e osob� oraz zachodz�ce mi�dzy nimi relacje i wyst�puj�ce funkcje.
Dla u�ci�lenia i uproszczenia dalszych wywod�w proponuje si� nazwa� zbi�r owych obiekt�w o przedstawionych tu w�a�ciwo�ciach "rzeczywisto�ci� mityczn�" lub "�wiatem mitycznym" German�w. Oba te terminy traktowane b�d� jako r�wnoznaczne i u�ywane wymiennie.
Dla jeszcze dok�adniejszego zdefiniowania tego poj�cia o podstawowym przecie� znaczeniu dla ca�ej ksi��ki trzeba tak�e powiedzie�, co nale�y rozumie� przez ,,niezwyk�e w�a�ciwo�ci" postaci mitycznych oraz, na czym polega�a "nadzwyczajno��" zdarze�, w kt�rych one uczestniczy�y, zgodnie z przytoczonym poprzednio potocznym rozumieniem terminu mitologia, rozci�gaj�c t� "niezwyk�o��" i "nadzwyczajno��" na ka�dy obiekt nale��cy do �wiata mitycznego. Jest dopuszczalne okre�lenie obu poj�� przez wskazanie na istotne (zasadnicze) w prze�wiadczeniu cz�onk�w danego spo�ecze�stwa germa�skiego r�nice wyst�puj�ce mi�dzy ka�dym obiektem "zwyk�ym" i "zwyczajnym", a "niezwyk�ym" i "nadzwyczajnym". Dla przyk�adu, jest poza dyskusj�, i� ka�dy ko� mia� dwie pary n�g. Natomiast Sleipnir, ko� skandynawskiego boga Odyna, znanego u German�w kontynentalnych pod imieniem Wodana mia� cztery pary n�g, na tym wi�c polega�a jego niezwyk�o��. Mo�na przeto u�ci�li�: dowolny obiekt (w podanym tu znaczeniu) nale�a� do rzeczywisto�ci mitycznej German�w wtedy i tylko wtedy, gdy ka�da jednostka, cz�onek ka�dego ze spo�ecze�stw germa�skich, by�a prze�wiadczona, �e obiekt ten posiada w�a�ciwo�ci niezwyk�e (nadzwyczajne) i gdy jednostka ta by�a prze�wiadczona, �e mi�dzy opowie�ciami o tym obiekcie i tym obiektem zachodzi relacja spe�niania (czyli, �e obiekt �w istnieje, wyst�puje, zajdzie itp. rzeczywi�cie).
Nale�y na tym miejscu podkre�li�, �e celowo zaproponowano wst�pnie bardzo mocn� definicj� obiektu mitycznego i �wiata (rzeczywisto�ci) mitycznego - czyli zbioru takich obiekt�w. Zak�ada ona bowiem prze�wiadczenie ka�dego cz�onka spo�ecze�stw germa�skich o ich istnieniu. Sformu�owanie to nie dopuszcza �adnych w�tpliwo�ci odno�nie tego istnienia. Spraw� takich w�tpliwo�ci przyjdzie si� zaj�� obszernie w ko�cowych partiach ksi��ki. Jest tak�e wyra�ne, �e u/yte w tytule tej ksi��ki okre�lenie mitologia germa�ska nabiera w konsekwencji przyj�tej definicji znaczenia og�lnogerma�ska. Rzeczywisto�� mityczna German�w rozumiana jest zgodnie z ni� jako taka� rzeczywisto�� ka�dego Germanina. Trzeba b�dzie pokona� wiele trudno�ci, by w dalszych rozdzia�ach odpowiedzie� na pytanie, czy w og�le, a je�li tak to w jakich przypadkach, uprawnione jest rozszerzanie zasi�gu twierdze�, wyprowadzanych na podstawie �r�de� odnosz�cych si� do okre�lonego teryto-
10
rium i czasu, na wszystkie spo�ecze�stwa germa�skie i caty zakres chronologiczny pracy.
Nie trudno dostrzec, �e we wszystkich poprzednich wypowiedziach o stosunku jednostki do opowie�ci zwanej metaj�zykowe mitem oraz w definicjacji �wiata mitycznego mowa by�a wy��cznie o "prze�wiadczeniach" tej jednostki, jakkolwiek w podobnych okoliczno�ciach .u�ywa si� zazwyczaj rzeczownika wierzenie, wiara, b�d� czasownika wierzy�. Nie pos�ugiwano si� nimi z kilku powod�w. Po pierwsze sami Germanie nie okre�lali swego stosunku do bog�w tymi terminami; wprowadzi�o je dopiero chrze�cija�stwo. Po drugie, omawiane s�owa s� wieloznaczne. Dlatego - po niezb�dnym u�ci�leniu ich znaczenia -znajd� one zastosowanie w tej ksi��ce dla okre�lenia stosunku German�w do �wiata mitycznego powsta�ego w szczeg�lnych okoliczno�ciach. Po trzecie wreszcie, tak�e i w ten spos�b podkre�lone zosta�o wyj�cie poza cele poznawcze i aparat poj�ciowy religioznawstwa w tej ksi��ce.
Zaznaczy� jednak nale�y, �e wprowadzone tu poj�cie prze�wiadczenia pozostawione zosta�o celowo w jego potocznym, nieostrym znaczeniu. Chodzi�o bowiem o to, by nie wi�za� si� przedwcze�nie ani omawianiem okoliczno�ci, w jakich jednostka zdobywa takie prze�wiadczenie o �wiecie mitycznym, ani te� nie podejmowa� decyzji co do psychologicznego charakteru i jego logicznej natury. Nie orzeka si� przeto, czy posiadanie jakichkolwiek prze�wiadcze� jest, mo�e, czy te� musi by� przedmiotem poznawczej autorefleksji danej jednostki. Nie przes�dza si� tak�e, czy Germanin mo�e by� prze�wiadczony o zachodzeniu dw�ch wykluczaj�cych si� stan�w rzeczy, z kt�rych jeden nale�y na przyk�ad do �wiata mitycznego, drugi do "zwyk�ego", oba do mitycznego lub oba do ,,zwyk�ego", czy te� nie.
W ksi��ce tej, jak to ju� podkre�lano, trzeba b�dzie ze wzgl�du na jej tematyk�, pos�ugiwa� si� j�zykiem pod wzgl�dem znaczeniowym bardzo wysubtelnionym i wyostrzonym. Wydawa�o si�, �e w ten spos�b znacznie utrudni si� dokonywanie mimowolnej projekcji, czyli przerzucania w�asnego sposobu patrzenia na �wiat na cz�onk�w badanych spo�ecze�stw. Przez r�wnoczesne skupienie uwagi na rodzaju i charakterze prze�wiadcze� dotycz�cych rzeczywisto�ci mitycznej tak tutaj uj�tej, uzyska si� pe�niejszy wgl�d zar�wno w same spo�ecze�stwa germa�skie, jak i w ich mitologi�.
Uwagi poprzednie podnios�y jedn� spraw� wa�n� dla dalszych rozwa�a�. W ich �wietle jest jasne, �e przyj�te zosta�o za�o�enie, i� mity stanowi�y jaki� sk�adnik �wiatopogl�du cz�onk�w spo�ecze�stw germa�skich. W dalszym toku ksi��ki wypadnie niejednokrotnie pos�ugiwa� si� poj�ciami semiotyki spo�ecznej, czyli nauki, kt�ra zajmuje si� badaniem funkcjonowania znak�w i zwi�zanych z nimi znacze� w poszczeg�lnych grupach kulturowych; grupy takie mog� istnie� realnie, b�d� te� mog� by� one konstruowane tylko jako obiekty
11
abstrakcyjne dla bada� modelowych. Z tego powodu b�dzie po prostu wygodnie przej�� ze wspomnianej dyscypliny poj�cie modelu �wiata. Semioty-ka spo�eczna, a za ni� antropologia kulturowa, nie definiuj� jednak zazwyczaj w spos�b jednoznaczny tego poj�cia. Tutaj przez ten model rozumie� si� b�dzie zbi�r wszystkich zda� uwa�anych za prawdziwe, kt�rymi cz�onkowie danej grupy opisuj� �wiat, a tak�e samych siebie w tym ich �wiecie. Model �wiata danej grupy wyznacza spos�b percepcji �wiata, jego - jak to mo�na powiedzie� jeszcze inaczej - artykulacji, a wi�c postrzegania i porz�dkowania otaczaj�cych jednostk� zjawisk, przez ka�dego cz�onka tej grupy. Model �wiata wyznacza tak�e spos�b reakcji emocjonalno-motywacyjnej jednostki na postrzegany �wiat i odbierane przez ni� informacje od innych ludzi.
Mo�na przeto przyj��, �e �wiat mityczny German�w stanowi� pewien sk�adnik ich modelu �wiata. Ka�dy mit bowiem, a wi�c wszystkie one ��cznie, s� sprowadzalnc do zbioru zda�. Na wst�pnym etapie uwaga ta jest wystarczaj�ca. Ich analiz� przeprowadzimy w ostatniej cz�ci ksi��ki.
Z kolei wypadnie rozwa�y�, jaki jest zbi�r warunk�w niezb�dnych dla poznawania mit�w w og�le, germa�skich za� w szczeg�lno�ci. Nazwane one zosta�y poprzednio sk�adnikiem modelu �wiata cz�onk�w spo�ecze�stw germa�skich, sk�adnikiem tedy ich prze�wiadcze� na temat �wiata, przyrody itp. Narzuca si� z intuicyjn� oczywisto�ci�, �e o jakichkolwiek prze�wiadczeniach dowolnej jednostki mo�na dowiedzie� si� czegokolwiek wtedy tylko, gdy zostan� one uzewn�trznione w postaci jakiego� komunikatu i gdy odbiorca tego komunikatu jest w stanie zrozumie� jego tre��, czyli zawart� w nim informacj�.
W poprzednim zdaniu pad�o s�owo komunikat. Celowo odr�niony on zosta� od informacji. Dowolna jednostka, m�wi�c, pisz�c, zachowuj�c si� w jaki� znacz�cy spos�b, nadaje (emituje, uzewn�trznia) informacje. Czyni to jednak w spos�b po�redni, przy pomocy fizycznie dostrzegalnego, przynajmniej jednoelementowego zbioru znak�w i to zawsze za po�rednictwem jakiego� kana�u informacyjnego. Tym ostatnim nie warto zajmowa� si� szczeg�owo na tym miejscu; mog� nim by� fale akustyczne, kartka papieru lub pergaminu itp. Tym, co sprawia, �e komunikat jest no�nikiem informacji, obok jego fizycznej dostrzegalno�ci, jest przynale�no�� do jakiego� systemu znacz�cego, czyli semiotycznego. Ten ostatni stanowi zawsze jaki�, przynajmniej jednoelementowy zbi�r znak�w. Charakteryzuj� go zasady porz�dkowania takich znak�w, czyli gramatyka.
W ka�dym spo�ecze�stwie takim podstawowym systemem znacz�cym jest j�zyk potoczny (naturalny). Obok niego istniej� zawsze inne, mniej lub
12
bardziej rozbudowane systemy semiotyczne, na przyk�ad j�zyk gest�w, etykiety itp.
�a�cuch komunikacyjny funkcjonuje wtedy tylko, gdy odbiorca odbierze za po�rednictwem kana�u informacyjnego komunikat i przyporz�dkuje go do tego samego systemu semiotycznego, do kt�rego przyporz�dkowa� go nadawca.
Warunek ten, jakkolwiek niezb�dny, nie jest jednak wystarczaj�cy dla funkcjonowania �a�cucha komunikacyjnego. Nadawanie komunikat�w jest dzia�alno�ci� celow�. Nadawca, czyni�c to, zamierza przekaza� odbiorcy jak�� informacj�. T� ostatni� wygodnie jest dla cel�w tej ksi��ki traktowa� jako pewien zwi�zek tre�ci intelektualnych (wyobra�eniowych) i stan�w (nastawie�) psychicznych, emocji i motywacji, wzbudzanych przez te tre�ci u nadawcy informacji. Ot� mo�na przyj�� tez�, �e w tych przypadkach, w kt�rych emitowanie komunikat�w nie jest podporz�dkowane jakim� celom pozainfor-macyjnym, nadawca zamierza przekaza� odbiorcy swoje w�asne stany intelektualne i wzbudzi� w nim stany emocjonalne, jakich sam doznawa�. Gdy do sytuacji takiej rzeczywi�cie dochodzi, mi�dzy nadawc� i odbiorc� zachodzi relacja informowania monosemantycznego, jednoznacznego. Mo�na za�o�y�, �e w ka�dym spo�ecze�stwie opisane relacje wyst�puj� rzeczywi�cie i to tym cz�ciej, im bardziej jednolite pod wzgl�dem kulturalnym i mniej zr�nicowane pod wzgl�dem etnicznym, ekonomicznym, j�zykowym, religijnym itp. jest dane spo�ecze�stwo. W miar� intelektualnego i emocjonalnego r�nicowania si� danej grupy maleje cz�stotliwo�� wyst�powania relacji informowania jednoznacznego w por�wnaniu do cz�stotliwo�ci wyst�powania innych relacji informowania. Coraz cz�ciej bowiem wyst�pi� sytuacje, w kt�rych komunikaty wzbudz� r�ne stany intelektualne i emocjonalne u obu uczestnik�w �a�cucha komunikacyjnego.
Zjawiska, o kt�rych by�a mowa wy�ej, s� przejawem procesu uwieloznacz-nienia, czyli polisemantyzacji kultury jakiej� grupy. Proces ten, o bardzo skomplikowanym przebiegu, dotychczas zaledwie postawiony jako teoretyczny problem badawczy, rozpoczyna� si� przypuszczalnie w poszczeg�lnych spo�ecze�stwach germa�skich dopiero pod sam koniec okresu obj�tego ramami czasowymi tej ksi��ki. Jego przebieg ulega� - jak mo�na przypu�ci� - dodatkowym deformacjom wskutek oddzia�ywania na model �wiata German�w przyjmowanego przez nich chrze�cija�stwa.
Nale�y jeszcze z naciskiem podkre�li�, �e zrozumienie informacji nie jest r�wnoznaczne z powstawaniem u jej odbiorcy prze�wiadcze� o prawdziwo�ci -wyra�aj�c si� najog�lniej - stan�w rzeczy, kt�rych informacja ta dotyczy. Uwaga ta posiada du�e znaczenie dla rozwa�a� tej ksi��ki. Jak to bowiem
13
sugeruje wprowadzona definicja rzeczywisto�ci mitycznej, nie b�dzie mo�na pomin�� w niej pr�by odpowiedzi na pytanie, czy ka�dy komunikat zawieraj�cy jakie� informacje o postaciach i innych obiektach mitycznych German�w, nale�a� do �wiata mitycznego - w zrozumieniu tej definicji - ka�dego uczestnika �a�cucha komunikacyjnego, w kt�rym przekazywane by�y takie informacje. �atwo tu wyznaczy�, ca�kowicie zreszt� abstrakcyjnie, cztery mo�liwo�ci: dany komunikat zawiera� informacje o rzeczywistych obiektach mitycznych dla jego nadawcy i- odbiorcy, ten�e komunikat zawiera� takie� informacje tylko dla nadawcy, natomiast odbiorca nie by� prze�wiadczony o ich prawdziwo�ci. Jako trzecia mo�liwo�� wyst�puje sytuacja odwrotna do opisanej w zdaniu poprzednim i wreszcie informacje o postaciach mitycznych nie by�y uwa�ane za prawdziwe przez obu - nadawc� i odbiorc�.
Nale�y zwr�ci� uwag� na szczeg�lny przypadek, wa�ny przede wszystkim z punktu widzenia religioznawstwa, ale nie bez znaczenia r�wnie� dla tej ksi��ki. Chodzi mianowicie o to, �e w prze�wiadczeniu cz�onk�w wi�kszo�ci chyba spo�ecze�stw odbiorcami informacji i to nawet takich, kt�re zawieraj� gro�by, nakazy, pro�by i b�agania mia�y by�-w�a�nie postacie �wiata mitycznego. R�wnie� "prawdziwymi" nadawcami komunikat�w, zw�aszcza zawieraj�cych wa�ne dla danej grupy lub jednostki informacje mieli by� nie ludzie, ale w�a�nie takie postacie. Niekt�rzy ludzie, "ziemscy" ich emitenci, s�u�yli tylko jako swego rodzaju "kana� informacyjny": ich zadaniem by�o odbieranie tych komunikat�w i dalsze przekazywanie ich ludziom. Podobn� funkcj� spe�nia� mieli oni r�wnie� przy informowaniu postaci mitycznych. Sprawa jasna, �e chodzi tu przede wszystkim o r�nego rodzaju kap�an�w, wr�bit�w, wieszcz�w i wieszczki, a tak�e o ludzi, kt�rzy na przyk�ad z racji swych spo�ecznych lub politycznych funkcji mogli pozostawa� w specjalnych stosunkach ze �wiatem mitycznym. W jakim zakresie uwaga ta dotyczy German�w, b�dzie mowa w dalszych rozdzia�ach.
* * *
W wielu przypadkach przekazywanie komunikat�w odbywa si� w tak prosty i bezpo�redni spos�b, jak to zosta�o przedstawione wy�ej. Bywa bowiem i tak, �e zanim dana informacja zostanie zrozumiana przez ostatniego odbiorc�, czyli zanim zajdzie mi�dzy pierwotnym nadawc� i nim relacja informowania, po�rednicz�cy odbiorca lub kolejni odbiorcy b�d� musieli przet�umaczy� j� z jednego j�zyka na drugi. W trakcie takiego przek�adu, jak to doskonale wiadomo z praktyki, wzrasta znacznie niebezpiecze�stwo zniekszta�cenia informacji pierwotnej.
Celem tej uwagi by�o jeszcze mocniejsze podkre�lenie trudno�ci, z jakimi przyjdzie boryka� si� w tej ksi��ce ze wzgl�du na jej ramy chronologiczne
14
i zasi�g terytorialny. Ramy te w spos�b oczywisty wyznaczone s� najwcze�niejszymi wiadomo�ciami o mitologii germa�skiej i d�ugotrwa�ym zazwyczaj okresem chrystianizacji poszczeg�lnych spo�ecze�stw germa�skich. Je�eli pominie si� wsp�lne dla German�w imiona wi�kszo�ci ich bog�w o wyra�nie starszej metryce, to na nieco obfitsze, jakkolwiek jeszcze bardzo skromne i nie�atwe do interpretacji, wiadomo�ci o mitach germa�skich natrafi si� w �r�d�ach, poczynaj�c od prze�omu I i II wieku n.e. Najdawniejsze zawarte s� w pismach rzymskiego historyka Tacyta (ok. 50 - ok. 120). Jako pierwsi z German�w chrze�cija�stwo, zreszt� w wersji aria�skiej, przyj�li ju� w IV wieku Wizygoci. Pierwszym w�adc� germa�skim, kt�ry przyj�� chrze�cija�stwo z Rzymu by� kr�l i zjednoczyciel licznych plemion franko�skich Chlodwig (496). Religia poga�ska najd�u�ej utrzymywa�a si� w Szwecji. Wprawdzie najdawniejsze, lecz nieudane, pr�by misyjne na jej terenie si�gaj� pierwszej po�owy IX wieku, a bardziej trwa�y o�rodek ko�cielny powsta� w po�udniowo-zachodniej jej cz�ci, mianowicie biskupstwo w miejscowo�ci Skara w Vaster-g�tlandzie na pocz�tku XI wieku, dopiero jednak pod koniec tego wieku utraci�o znaczenie dawne centrum kult�w poga�skich w (Starej) Uppsali. Pami�� o mitach pozosta�a w Skandynawii wci�� �ywa. Najp�niejsze wiadomo�ci o nich, kt�re warto, a nawet nale�y bra� pod uwag�, pochodz� z pierwszej po�owy XIII wieku. Autorem ich jest islandzki m�� stanu, pisarz i (w �redniowiecznym znaczeniu) historyk, Snorri Sturiuson. Mimo tedy przechodzenia na chrze�cija�stwo kolejnych spo�ecze�stw germa�skich, ramy czasowe ksi��ki przekrocz� zasi�g dziej�w Polski od Mieszka I do chwili obecnej!
Zasi�g terytorialny ksi��ki jest tak�e bardzo rozleg�y. Praojczyzn� German�w by�a po�udniowo-zachodnia Skandynawia i p�wysep Jutlandzki. Na d�ugo przed pocz�tkiem naszej ery, oko�o 1200 roku Germanie, wypieraj�c Celt�w, zacz�li przesuwa� si� na po�udnie. Najpierw zaj�li oni Nizin� Niemieck�. Dalsza ich ekspansja sz�a w r�nych kierunkach, a ich pierwotna wsp�lnota j�zykowa i kulturalna zacz�a si� rozpada�.
Zazwyczaj German�w dzieli si� na grupy plemion p�nocnych, wschodnich i zachodnich. Plemion tych by�o zbyt wiele, by nazwy ich tutaj wymienia�. Wystarczy wspomnie�, �e pierwsza z tych grup nie opu�ci�a pocz�tkowo swej praojczyzny, a sw� militarn�, handlow�, cz�ciowo r�wnie� osadnicz� ekspansj� rozpocz�a dopiero w ko�cowych stuleciach pierwszego tysi�clecia naszej ery. Podczas swych w�dr�wek plemiona wschodnie dotar�y a� na stepy czarnomorskie. Z tych siedzib musia�y zreszt� ucieka� pod naporem najazd�w tureckich Hun�w i, w r�nych okoliczno�ciach przyjmuj�c chrzest, przeby�y d�ug� drog�. Wizygoci zatrzymali si� w Hiszpanii, a Wandalowie dotarli a� do Afryki. Okres walk Burgund�w z w�adc� Hun�w Attyl� nad Renem znalaz�
15
swoje odzwierciedlenie w kilku cyklach pie�ni heroicznych; wykorzystane one zostan� w dalszych rozwa�aniach nad mitologi� germa�sk�. Liczne plemiona zachodnie przesun�y si� nad Ren i w dorzecze g�rnego Dunaju. Inne z tej samej grupy osi�gn�y wybrze�e Morza P�nocnego. W�druj�c dalej wymienieni poprzednio Frankowie zaj�li rzymsk� prowincj� Gali�, natomiast jeszcze poga�skie plemiona Angl�w, Sas�w i Jut�w naje�d�a�y od po�owy V wieku s�abo zromanizowan� Brytani�, opuszczon� na pocz�tku tego wieku przez legiony rzymskie. Powsta�e tam pa�stewka - z wi�kszej ich liczby bardziej trwa�y charakter zachowa�o siedem - zosta�y ponownie, poczynaj�c od prze�omu VIII i IX wieku, atakowane przez du�skich, p�niej tak�e norweskich wiking�w. Wikingowie wyprawiali si� r�wnie� do celtyckiej Irlandii. Celem tych wypraw by�o zdobywanie �up�w i danin od ludno�ci podbijanych pa�stewek; prowadzili oni tak�e dalekosi�ny, docieraj�cy na po�udniowym wschodzie do cesarstwa bizantyjskiego, a na zachodzie do Hiszpanii handel. Wa�nym terenem osadniczej ekspansji Norman�w sta�a si� na pocz�tku X wieku Islandia. Stamt�d dotarli oni do Grenlandii, a nawet morskie wyprawy zawiod�y ich do wybrze�y ameryka�skich.
W czasach obj�tych ramami chronologicznymi tej ksi��ki Europa prze�ywa�a przemiany znacznie g��bsze ni� ruchy migracyjne. Doprowadzi�y one do powstania feudalnego �redniowiecza na gruzach - dos�ownie i w przeno�ni - �wiata staro�ytnego. Spo�ecze�stwa germa�skie w wi�kszym lub mniejszym stopniu wsp�uczestniczy�y w tych og�lnych przemianach, przechodz�c przez w�asne, w najog�lniejszych zarysach podobne procesy rozwojowe. Nie tutaj miejsce na przedstawienie nawet najwa�niejszych zagadnie� dyskusyjnych zwi�zanych z tymi procesami. W najwi�kszym skr�cie mo�na je jednak okre�li� jako przekszta�cenie si� ich plemiennego, przedpa�stwowego ustroju w ustr�j pa�stwowy typu wczesnofeudalnego. Omawiane procesy zachodzi�y w r�nych okoliczno�ciach i w r�nym tempie. Najszybciej przebiega�y one u tych plemion, kt�re trwa�e siedziby zdoby�y na terenach zniszczonej zreszt� przez siebie zachodniej cz�ci cesarstwa rzymskiego. Najp�niej wyst�pi�y one w Skandynawii, najbardziej odleg�ej od �wczesnych centr�w �ycia politycznego, gospodarczego i kulturalnego. Tam zreszt� wykszta�ci�y si� najwi�ksze odr�bno�ci, r�ni�ce pa�stwa i spo�ecze�stwa tego regionu od podobnych organizm�w w innych cz�ciach Europy zachodniej. Polega�y one g��wnie na tym, �e zr�nicowanie spo�eczne przez d�ugi czas nie doprowadzi�o u Skandy-naw�w do narzucenia pospolitej ludno�ci ch�opskiej ostrych, zinstytucjonalizowanych i usankcjonowanych przez prawo form osobistej zale�no�ci, w�a�ciwych innym spo�ecze�stwom wczesno�redniowiecznym.
Spraw�, kt�r� nale�y w tej ksi��ce prze�ledzi�, jest ,,zachowanie si�" �wiata mitycznego German�w w tych zmieniaj�cych si� warunkach i stosun-
16
kach. Mo�na bowiem przypu�ci�, �e przez wiele pokole� przekazywane informacje o postaciach mitycznych nie musia�y by� ju� rozumiane w swej wersji pocz�tkowej, a w ka�dym razie si�gaj�cej okresu poprzedzaj�cego przemiany, o kt�rych by�a mowa. a tak�e wspomniane w punkcie poprzednim ruchy migracyjne. Jakim jednak przekszta�ceniom ulegli rzeczywi�cie germa�scy bogowie? Czy nabyli oni nowych cech i zmieni�y si� ich funkcje?. Czy w przypadku mit�w nie wyst�pi�o jakie� - wyra�aj�c si� z potoczn� nieostro�ci� - ci��enie tradycji na prze�wiadczeniach o cechach i sferze dzia�ania bog�w, wskutek kt�rego pojawili si� nowi bogowie, za� dawni nie ulegli dostrzegalnym zmianom? A mo�e kontakty z innymi spo�ecze�stwami, na przyk�ad Celtami lub Rzymianami, p�niej z chrze�cija�stwem, coraz bardziej zreszt� zbarbaryzowanym nie doprowadzi�y do tego, �e do mitycznego �wiata German�w przenika�y nowe postacie? Jak wp�ywa�y kontakty z innymi spo�ecze�stwami na podstawow�, zgodnie z wcze�niejszymi ustaleniami cech� ka�dego obiektu �wiata mitycznego, jego rzeczywiste istnienie?
Przed pr�b� dok�adniejszego sformu�owania tych i wielu innych pyta�, jakie nasuwa� si� powinny w zwi�zku z uwagami o dzia�aniu �a�cucha komunikacyjnego i chronologicznym oraz terytorialnym zasi�gu ksi��ki, nale�y postawi� pytanie zgo�a innego rodzaju: czy materia�y �r�d�owe pozwol� na udzielenie na nie odpowiedzi.
* * *
Sw� b�yskotliw� karier� w kulturze europejskiej, por�wnywaln� jedynie z karier� mitologii antycznej, mitologia germa�ska zawdzi�cza g��wnie jednemu pergaminowemu r�kopisowi. S�dz�c na podstawie danych zewn�trznych, przede wszystkim na podstawie por�wnania jego pisma z pismem innych, dobrze datowanych r�kopis�w, powsta� on w Islandii w po�owie XIII wieku. Znaleziony przez biskupa Brinolfa Sveinssona, siedemnastowiecznego mi�o�nika staro�ytno�ci skandynawskich, dotar� do Biblioteki Kr�lewskiej w Kopenhadze, gdzie oznaczono go jako Kodeks Kr�lewski (Codex Regius- CR) i skatalogowano pod numerem 2365. Nazw� za� sw� Edda, cz�sto z bli�szym okre�leniem Edda Starsza lub Edda Poetycka, otrzyma� on w�a�ciwie w spos�b do�� przypadkowy. Znany i ju� poprzednio wymieniany historyk, Islandczyk Snorri Sturiuson, autor zbioru sag, r�wnocze�nie dzia�acz polityczny, w latach 1222-1225 napisa� podr�cznik poetyki. Na jednym z r�kopis�w tego podr�cznika znajduje si� tytu�: "Ksi��ka ta nazywa si� Edda, napisa� j� Snorri Sturiuson". W Eddzie Snorrego zawarty jest mi�dzy innymi przegl�d mitologii skandynawskiej. Stanowi�a ona bowiem podstaw� literackiej, przede wszystkim poetyckiej frazeologii. W czasach Snorrego nie by�a ona w pe�ni rozumiana. Ot� znaleziony r�kopis CR 2365 uznany zosta�, zreszt� ca�kowicie
17
bezpodstawnie, za pierwowz�r lub �r�d�o poetyki Snorrego i na tej podstawie przeniesiono na� tytu� dzie�a Snorrego.
Nie jest jasne, co oznacza s�owo Edda. Cz�� badaczy jest sk�onna t�umaczy� je ze staroislandzkiego jako "prababka ", inni natomiast dopatruj� si� w nim nazwy dworu, w kt�rym Snorri sp�dzi� sw� m�odo��, inni wreszcie t�umacz� je jako ,,poezja".
R�kopis ten, wydawany wielokrotnie i t�umaczony na kilkana�cie j�zyk�w (brak niestety pe�nego t�umaczenia polskiego), nale�y do najbardziej intensywnie badanych w ca�ej literaturze europejskiej zabytk�w. Liczb� prac po�wi�conych Starszej Eddzie da si� chyba por�wna� z liczb� prac po�wi�conych Iliadzie i Odysei. Zrozumienie i interpretacja Eddy, a raczej w og�le poezji eddaicznej - obok wspomnianego Kodeksu Kr�lewskiego w innych r�kopisach, mi�dzy innymi w islandzkich sagach znaleziono fragmenty pie�ni z tego kodeksu, niekiedy ich warianty, niekiedy wreszcie utwory stylistycznie i tematycznie zbli�one, nazwane og�lnie Eddica Minora i cz�sto wydawane ��cznie z owym kodeksem - jest jednak bardzo trudne. Zawsze zale�y ono od przyj�tych uprzednio, niekoniecznie jasno skrystalizowanych pogl�d�w na temat kultury - w najszerszym znaczeniu'tego'poj�cia - a tak�e literackiej spu�cizny i jej rozwoju spo�ecze�stw germa�skich.
Tak wielkie zainteresowanie Starsz� Edd� szeregu pokole� badaczy jest zrozumia�e. Stanowi ona, ��cznie z poezj� eddaiczn� pochodz�c� z innych r�kopis�w, jedyne i to bardzo obfite �r�d�o powsta�e w jednym z j�zyk�w germa�skich, mianowicie w staro islandzkim. We wczesnym �redniowieczu j�zyk ten niewiele r�ni� si� od norweskiego, du�skiego i szwedzkiego, na podstawie kt�rego mo�na pozna� mi�dzy innymi mitologi� i to, jak si� s�dzi, nie tylko skandynawsk�, lecz w og�le germa�sk�. Tekst poezji eddaicznej nie przeszed� bowiem przez deformacje zwi�zane zawsze z t�umaczeniem, poj�� potocznego j�zyka Skandynaw�w na powszechn� w �redniowieczu �acin�.
J�zyk ten ulega� we wczesnym �redniowieczu barbaryzacji pod wzgl�dem gramatyki i zasobu s�ownictwa. �redniowieczna �acina kszta�towa�a si� jednak i funkcjonowa�a w �rodowiskach pozaskandynawskich i to w takich, w kt�rych by�a ona zawsze j�zykiem wt�rnym, r�nym od odpowiedniego j�zyka ojczystego, wyuczonym dla cel�w przede wszystkim liturgicznych, szerzej (w �wczesnym rozumieniu) - naukowych, a tak�e dla porozumiewania si� w rozmaitych sprawach zinstytucjonalizowanego �ycia publicznego. W zwi�zku z tym zachodzi obawa, �e autorzy, pisz�cy po �acinie o swych rodzimych mitach, dokonywali, nawet mimowoli, pewnej deformacji postaci i innych obiekt�w �wiata mitycznego. Bywa�o i tak, �e uczeni �redniowieczni bezwiednie mieszali wiadomo�ci o rodzimej i antycznej mitologii. Zdarzy�o si� to nawet pisz�cemu po islandzku Snorremu Sturiusonowi: w sadze o Ynglingach, pierwszej, na p�
18
legendarnej dynastii panuj�cej w Szwecji i Norwegii, grup� bog�w zwanych Asami wywi�d� on z Azji, opieraj�c si� w tym przypadku na d�wi�kowym podobie�stwie obu s��w As (l. mn. Asir) i Azja. Przede wszystkim jednak �redniowieczni autorzy nie byli w stanie odda� po �acinie tego zbioru poj��, skojarze� i stan�w emocjonalnych, kt�ry by� przypuszczalnie zwi�zany z informacjami o �wiecie mitycznym, przekazywanymi w jakim� j�zyku germa�skim. Ich wt�rna rekonstrukcja przez wsp�czesnego badacza jest przeto podw�jnie utrudniona, je�eli w og�le mo�na j� uzna� za mo�liw�. Jakkolwiek potraktuje si� pie�ni eddaiczne, jedno pozostanie bezdyskusyjne: nie s� one wt�rnymi, w sensie �redniowiecznym ,,uczonymi", wywodami o mitologii skandynawskiej lub szerzej - germa�skiej.
Poezja eddaiczna kryje jednak mn�stwo zagadek. Od ich rozwi�zania zale�y ocena jej przydatno�ci do bada� nad mitologi� germa�sk�. Najwa�niejsze i zarazem najtrudniejsze do rozwi�zania polegaj� na ustaleniu czasu powstania poszczeg�lnych pie�ni. Im bowiem by�yby one starsze, tym wi�ksze istnia�oby prawdopodobie�stwo ich "nieliteracko�ci", to znaczy tego, �e nie zosta�y one stworzone �wiadomie przez nieznanych autor�w tylko dla zainteresowania s�uchaczy czym� wprawdzie niezwyk�ym, jednak nieprawdziwym, b�d� dla przestraszenia ich w taki sam spos�b, a nawet zabawienia. Wr�cz przeciwnie, dawno�� tych pie�ni powinna, zdaniem wielu badaczy, stanowi� gwarancj� autentyczno�ci przekazywanych w nich informacji o rzeczywisto�ci mitycznej Skandynaw�w.
Pogl�d ten nie jest pozbawiony podstaw, jakkolwiek zak�ada on milcz�co mi�dzy innymi niezmienno�� literatury przekazywanej tylko w tradycji ustnej. Przecz� temu wspomniane warianty poszczeg�lnych pie�ni, znalezione w r�kopisach innych ni� Codex Regius. Jednak�e wydaje si�, �e mo�na jako zasad� og�ln� przyj��, �e za autentyzmem wyra�onych w danym utworze prze�wiadcze�, w tym tak�e odnosz�cych si� do �wiata mitycznego, przemawia jego wiek. Je�eli idzie o Skandynawi�, warto doda�, �e mimo chrystianizacji pa�stw tego regionu Europy w X-XI wieku przez d�ugi, d�u�szy ni� na innych terenach okres utrzymywa� si� tam stan dwuwiary: ludzie owych czas�w utrzymywali wprawdzie, �e Chrystus jest pot�ny, jednak�e podczas niebezpiecze�stw i kl�sk �ywio�owych sk�adali ofiary r�wnie� swoim bogom. Prywatne uprawianie kultu poga�skiego by�o nawet czasowo prawnie dozwolone w Islandii. Mieszka�cy tej wyspy pod takim bowiem warunkiem przyj�li chrzest na podstawie uchwa�y wiecu w Reykjaviku, gromadz�cego wszystkich mieszka�c�w tej wyspy w 1000 roku. Jednak�e mimo jej oddalenia od kulturalnych i religijnych o�rodk�w �wczesnej Europy, mimo wspomnianej dwuwiary, nowy, chrze�cija�ski �wiatopogl�d powoli zaczyna� tam zwyci�a�. St�d zrozumia�a jest naukowa donios�o�� pytania o czas powstania pie�ni Eddy, znanej
19
przecie� na podstawie trzynastowiecznego r�kopisu. R�kopis ten powsta� przeto za �ycia przynajmniej si�dmego pokolenia od pami�tnego 1000 roku.
Donios�o�� poruszanego problemu nie ogranicza si� wy��cznie do bada� nad mitologi� skandynawsk�. Przemawia za ni� i ta okoliczno��, �e imiona b�stw wyst�puj�cych w Eddzie znane s� r�wnie�, z pewnymi wyj�tkami, wa�nymi zreszt� z punktu widzenia tej ksi��ki, z kontynentu europejskiego. Wi�kszo�� temat�w heroicznych pie�ni eddaicznych zaczerpni�ta zosta�a od German�w kontynentalnych, si�gaj�c okresu w�dr�wki lud�w. Istnieje tedy domniemanie, �e tematyka mitologicznych pie�ni Eddymoze mie� r�wnie� wsp�lne, og�lnogerma�skie �r�d�o lub pod�o�e.
Przed kr�tk� charakterystyk� mitologicznych pie�ni Eddy warto w spos�b jeszcze bardziej zwi�z�y zaznajomi� si� z kryteriami, na podstawie kt�rych starano si� ustali� czas, a r�wnie�, aczkolwiek w mniejszym stopniu, miejsce powstania tych pie�ni. Sprawy te, m�wi�c nawiasem, rozpala�y nie tylko naukowe nami�tno�ci u szeregu pokole� badaczy.
Pomi�dzy tymi kryteriami na czo�o nale�y wysun�� te, kt�re dotycz� w�a�ciwo�ci formalnych pie�ni eddaicznych. Wersyfikcja ich oparta jest na aliteracji. Polega ona - w przeciwie�stwie do rymu - na zbie�no�ci pierwszych akcentowanych g�osek (samog�osek lub sp�g�osek) poszczeg�lnych s��w w danym wierszu. Rodzaj, cz�stotliwo�� aliteracji wp�ywaj� na form� metryczn�, to znaczy na rytmik� wiersza oraz na jego budow� stroficzn�. Analogiczne zasady aliteracji, znanej tak�e z innych pozaskandynawskich literatur germa�skich, obowi�zywa�y r�wnie� w wierszach skandynawskich skald�w.
Ci ostatni, jakkolwiek trudno ich nazwa� bez zastrze�e� poetami nadwornymi (wielu z nich bowiem posiada�o tak�e w�asne gospodarstwa), opiewali w swych utworach czyny w�adc�w-kr�l�w (konung�w) i innych wojskowych oraz politycznych przyw�dc�w, zw�aszcza jari�w. Panowanie ich jest zazwyczaj dok�adnie ustalone na podstawie innych materia��w. Pozwala to na datowanie literatury skaldycznej. Rozwin�a si� ona w okresie wiking�w, czyli w IX-XI wieku, jakkolwiek przetrwa�a ten okres, si�gaj�c czas�w p�niejszych.
Istniej� jednak wa�ne z omawianego punktu widzenia r�nice mi�dzy obydwoma rodzajami poezji skandynawskiej. W wierszu skaldycznym wyst�puj� nieustannie bardzo rozbudowane kenningi. S� to okre�lenia, jak je mo�na nazwa� metaj�zykowe, o charakterze metaforycznym. Metaforyka tych ken-ning�w jest do tego stopnia rozwini�ta, �e bez dok�adnej znajomo�ci reali�w �ycia wiking�w, w niekt�rych przypadkach tak�e skandynawskiej mitologii, trudno je w og�le zrozumie�. Nie by�y one jasne ju� w XIII wieku. Przecie� jednym z czynnik�w inspiruj�cych Snorrego Sturiusona do napisania podr�cznika poetyki by�o d��enie do wyja�nienia mitologicznych podstaw kenning�w. "Niszczyciel g�odu wilk�w" - a przytoczono przyk�ad najprostszy - to
20
zwyci�ski wojownik; wilki �ywi�y si� trupami. Natomiast literatura eddaiczna jest znacznie bardziej uboga pod wzgl�dem stosowania kenning�w. Wyst�puj� w niej one wprawdzie, lecz s� prostsze, zazwyczaj dwucz�onowe. Dla przyk�adu: morze bywa nazywane "drog� wieloryb�w".
Tej ograniczono�ci eddaicznej metaforyki odpowiada w pe�ni stylistyczna zwi�z�o�� pie�ni. Natomiast literatura skaldyczna jest cz�sto stylistycznie rozwlek�a. Skald, a zapewne przede wszystkim jego s�uchacze, lubowali si� w opiewaniu czyn�w w�adcy w wielos�owny i wyszukany spos�b.
Om�wione r�nice stylistyczne sk�ania�y wielu badaczy do przyj�cia pogl�du, �e pie�ni Eddy s� znacznie starsze, a w ka�dym razie wyros�e na gruncie innej ni� skaldyczna, bardziej ludowej i dlatego bardziej autentycznej, tradycji literackiej. Zawieraj� one wobec tego znacznie wi�cej element�w rzeczywistego modelu �wiata spo�ecze�stw germa�skich. To kryterium nie jest jednak tak bezsporne, jak si� to mo�e wydawa�. Nic bowiem nie stoi na przeszkodzie przeciwko przyj�ciu tezy, �e w�a�nie skaldowie nadawali ostateczn�, zachowan� do dzi� form� pie�niom Eddy, recytuj�c je i dostosowuj�c do zmieniaj�cych si� potrzeb i gust�w. Mo�na bowiem wykaza� - a pr�by takie podejmowano wielokrotnie - tak�e wp�yw literatury skaldycznej na eddaiczna.
Warto przy okazji zwr�ci� uwag� na recytowanie pie�ni eddaicznych, o czym by�a mowa poprzednio. Brak jest bowiem jakichkolwiek danych, by by�y one kiedykolwiek �piewane. Zmienna ich rytmika wskazuje w�a�nie na recytacj�, a nie na �piew. Ten ostatni wymaga bowiem regularno�ci akcentowanych i nieakcentowanych sylab.
R�wnie� dane archeologiczne nie mog� stanowi� kryterium okresu powstania Eddy. W pie�niach wyst�puj� wprawdzie nazwy lub bardziej szczeg�owe wzmianki o przedmiotach poznanych dzi�ki wykopaliskom. Pomijaj�c wszelkie k�opoty zwi�zane z identyfikacj� takich przedmiot�w, nale�y podkre�li�, �e jest prawdopodobne, i� nazwy ich i opisy wyst�powa�y w tradycji ustnej przez pokolenia. Z niej przedosta� si� mog�y do pie�ni. Zjawisko to jest dobrze znane na przyk�ad w odniesieniu do mieczy, kt�re, jako szczeg�lnie warto�ciowe przedmioty, otrzymywa�y nawet imiona (por�wnaj polski Szczerbiec!) i przekazywane by�y z pokolenia na pokolenie wraz z, coraz mniej - jak si� mo�na spodziewa� - wiarygodnymi, wie�ciami o dokonywanych za ich pomoc� bitewnych przewagach. Nie jest wykluczone, �e w Skandynawii wyst�pi� podobny proces dziedziczenia cennych obiekt�w wraz z opowie�ciami o nich, b�d� mi�dzypokoleniowej w�dr�wki samych opowie�ci, gdy takie drogocenne przedmioty uleg�y zniszczeniu lub sta�y si� �upem wrog�w.
Doda� tu tak�e wypada, �e wykopaliska archeologiczne, jakkolwiek w Skandynawii prowadzone sumiennie i systematycznie, nios� ze sob� zawsze ryzyko przypadkowo�ci: pod powierzchni� ziemi tkwi� bowiem mog� ci�gle
21
obiekty dotychczas nie znane i nie wiadomo, czy i kiedy dotrze do nich archeolog. Przy jego pomocy mo�na tedy okre�li� jedynie tak zwany terminus a quo, czyli termin, od kt�rego mo�na datowa� dan� pie��, a jeszcze ostro�niej - tylko strof�, zawieraj�c� nazw� i opis jakiego� przedmiotu. Nie mo�na natomiast na podstawie kryteri�w archeologicznych ustali� czasu, przed kt�rym musia�a ona powsta�.
Zakwestionowane zosta�y tak�e kryteria filologiczne wyznaczenia czasu powstania poszczeg�lnych pie�ni Eddy. Wychodzi�y one z za�o�enia, i� znany jest okres, w kt�rym w j�zyku staroskandynawskim wyst�pi� zanik nieakcento-wanych g�osek. Stanowisko to zosta�o podwa�one w wyniku znalezienia napis�w runicznych. Analiza tych ostatnich wykaza�a bowiem, �e wspomniane zmiany fonetyczne nie przebiega�y w takim tempie, jak poprzednio s�dzono.
Jeszcze mniejsze zaufanie budz� kryteria estetyczne. Oparte s� one na subiektywnych przes�ankach i to wykluczaj�cych si� wzajemnie. Za wzgl�dn�, w por�wnaniu z innymi, dawno�ci� danej pie�ni nie przemawia bowiem ani to, �e podoba si� ona jakiemu� badaczowi, ani te� to, i� mu si� ona nie podoba.
Trzeba wi�c b�dzie w odpowiednich miejscach ksi��ki pokusi� si� o wyznaczenie czasu powstania poszczeg�lnych pie�ni w oparciu o inne przes�anki. Najog�lniej m�wi�c, pr�ba ta polega� b�dzie na znacznie szerszym, ni� to by�o dotychczas, uwzgl�dnianiu informacji o realiach spo�ecznego, politycznego, w niekt�rych przypadkach tak�e kulturalnego �ycia Skandynaw�w. W ten spos�b - jak mo�na mie� nadziej� - stworzone zostan� bardziej pewne podstawy do rozwa�a� nad mo�liwo�ciami wyst�powania analogicznych lub podobnych prze�wiadcze� o �wiecie mitycznym u innych, pozaskandynaw-skich spo�ecze�stw germa�skich.
Pora wreszcie na zapowiedzian� we wst�pie poprzedniego punktu kr�tk� charakterystyk� Starszej Eddy, szczeg�lnie jej pie�ni mitologicznych. Kodeks Kr�lewski zawiera ��cznie dwadzie�cia dziewi�� pie�ni. Dziesi�� z nich, to pie�ni mitologiczne. Pozosta�e maj� charakter heroiczny: opiewaj� �ycie i losy bohater�w i bohaterek. Na ich �ycie, a cz�sto i na �mier�, bezpo�redni wp�yw wywiera�y r�wnie� postacie mityczne. Dlatego i one zostan� w odpowiednim miejscu wykorzystane.
Pie�ni mitologiczne cechuje rozmaito�� tematyczna i formalna. Niekt�re z nich maj� charakter epicki. Nale�� do nich Pie�� oHymirzei Pie�� o Trymie. Inne natomiast, jak na przyk�ad Podr� Skimira maj� charakter dramatyczny;
tematem jej jest mi�o�� boga Freya do Gerd, c�rki olbrzyma Grymira. Element komiczny przewa�a w Pie�ni o Harbardzie i Po�ajankach Lokego. W pierwszej z nich b�g Tor wyst�puje w przebraniu cudzoziemca, a Odyn jako siwobrody przewo�nik; ich dialog pe�en jest niewyszukanego humoru. W drugiej z wymienionych pie�ni. Loki, posta� sprawiaj�ca najwi�cej k�opotu
22
wsp�czesnym badaczom, znalaz� okazj� do naubli�ania w niewybredny spos�b bogom i boginiom zebranym na uczcie u jednego z olbrzym�w.
Niekt�re pie�ni, w zachowanej dzi� formie, stanowi� ewidentny zlepek kilku nieznanych w ca�o�ci pie�ni. Tak przedstawia si� sprawa przede wszystkim ze S�owami Wznios�ego (Pot�nego). W pie�ni tej go�� przybywaj�c w odwiedziny do przyjaci� udziela im nakaz�w i rad �yciowych, o kt�rych trudno powiedzie�, by mia�y jakikolwiek religijny charakter; nie s� one zreszt� powi�zane jak�� wyra�n� my�l� przewodni�. Nast�pne strofy s� zupe�nie innej tre�ci. Opowiada w nich Odyn, jak uwi�d� Guniod, c�rk� olbrzyma Suttunga i dzi�ki temu zdoby� mi�d poezji. Wydarzenie to relacjonuje szczeg�owo Snorri Sturiuson w swojej Eddzie. W dalszych strofach wyst�puj� ponownie rady o charakterze dydaktycznym, tym razem zwr�cone do jakiego� Loddfaf-nira i udzielane mu przez nieznan� posta�, by� mo�e Odyna. Dalsz� cz�ci� St�w Wznios�ego jest opowiadanie o samoofierze, kt�r� poni�s� przez powieszenie .si� na "drzewie �wiata", by w ten spos�b zdoby� znajomo�� pisma runicznego. Pie�� ko�czy si� wyliczeniem przez Odyna zakl��.
W innych pie�niach dominuje ,,uczona" rozmowa. Tak wi�c w StowacA Waftrudnira Odyn i olbrzym rozprawiaj� o powstaniu �wiata, o pochodzeniu nocy i dnia, o pierwszych olbrzymach i ludziach. St�wa Grimnira zawieraj� z kolei wiele informacji o mieszkaniach bog�w; jest tam opis Walhalli, siedziby Odyna, i jej mieszka�c�w, opis drzewa �wiata, wyliczone s� walkyrieitp. Cz�� interpretator�w sta�a na stanowisku, �e Sfowa Grimnira stanowi� zlepek kilku pie�ni.
Dla lepszego zobrazowania r�nic w poziomie intelektualnym i moralnym, jakie wyst�puj� mi�dzy poszczeg�lnymi pie�niami mitologicznymi Starszej Eddy, nie mo�na pomin�� najs�ynniejszej z nich - Przepowiedni Wieszczki. Od niej rozpoczyna si� Kodeks Kr�lewski. Trudno zakwalifikowa� t� pie�� do jakiego� gatunku literackiego. Wieszczka ta, wyst�puj�ca w niekt�rych partiach pie�ni w pierwszej osobie (w pozosta�ych pie�� m�wi o niej w osobie trzeciej - "ona"), w przejmuj�cy, miejscami patetyczny spos�b przedstawia dzieje �wiata, bog�w, olbrzym�w i ludzi. Przepowiada ona nieuchronn� zag�ad� �wiata i bog�w. Katastrofa ta ma by� poprzedzona walk� mi�dzy bogami i olbrzymami. Tylko ostatnie zwrotki wnosz� nut� optymizmu: po zag�adzie �wiat ma si� ponownie odrodzi� i to lepszy, pod rz�dami nowego boga. Jest w pie�ni surowa ocena upadku moralnego cz�owieka wsp�czesnego wizjonerce, s� wzbudzaj�ce najpewniej przera�enie u s�uchaczy opisy - jak s�usznie sugerowano - zjawisk wulkanicznych. Mo�na je by�o obserwowa� jedynie w Islandii, gdzie do czas�w wsp�czesnych tryskaj� gor�ce �r�d�a.
Kilka pie�ni poprzedzonych jest wst�pem pisanym proz�. Wprowadza on w miejsce, czas i okoliczno�ci akcji. Natomiast prozatorskie zako�czenia opowiadaj� o tym, co zasz�o po wydarzeniach opisywanych wierszem.
23