8220

Szczegóły
Tytuł 8220
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8220 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8220 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8220 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Juliusz Osuchowski Naszyjnik z pere� Juljusz Osuchowski Naszyjnik z pere� Juliusz Osuchowski Gustaw przewi�zywa� do tego wyjazdu wielk� wag�. Gausza powiadomiona przez niego o jego zamiarze przyjazdu, uradowa�a si� i zaprosi�a go do swego miasta. Chcia� om�wi� z ni� kilka wa�nych spraw i sp�dzi� mi�o czas w jej towarzystwie. Uwie�czeniem tego wyjazdu, je�eli wszystko u�o�y�oby si� dobrze i wedle jego zamierze�, mia�o by� poproszenie jej o r�k�. Nie przypuszcza�, aby otrzyma� odpowied� odmown�. Dlatego te�, aby ten moment podj�cia przez nich wsp�lnej wi���cej decyzji u�wietni� i zarazem zrobi� Gauszy przyjemno��, naby� w jednym ze sklep�w jubilerskich na Pi�tej Avenue na Manhattanie, pi�kny naszyjnik z pere�. By pewien, �e taki prezent z okazji, poproszenia jej o r�k� i ustalenia daty �lubu b�dzie odpowiedni. W wyobra�ni widzia� go na d�ugiej szyi Gauszy odbijaj�cy si� biel� drobnych paciork�w od jej �niadej cery i czarnych d�ugich w�os�w. Wszystko zapowiada�o si� wy�mienicie. Gustaw wi�za� z tym wyjazdem i z spotkaniem z Gausz� wiele nadziei. Cieszy� si� te�, �e w jej towarzystwie b�dzie m�g� sp�dzi� kilka pi�knych dni w Brazylii, kt�r� tak bardzo lubi�. Nagle wszystko zacz�o si� psu�. Gdy na dwa tygodnie przed planowanym przyjazdem do Brazylii zatelefonowa� do niej do domu, Gausza poinformowa�a go: �e nie mo�e si� z nim spotka� w Rio, poniewa� w tym czasie w swym rodzinnym mie�cie b�dzie dogl�da�a Ojca, kt�ry ma by� wtedy w szpitalu. Powiedzia�a mu te�, �e b�dzie czeka� na niego w mie�cie gdzie mieszka, nast�pnego dnia po powrocie od ojca. Um�wili si�, �e on jeszcze do niej zatelefonuje i ustal� dok�adnie dat� i dzie� spotkania Jakie� by�o jego zdziwienie, gdy zatelefonowa� do niej w nast�pnym tygodniu i w s�uchawce zamiast jej g�osu us�ysza� g�os operatora, informuj�cy o tym, �e wybrany przez niego numer telefonu jest zmieniony. Informacja poda�a mu nowy numer. Pr�bowa� telefonowa� pod ten nowy numer, jednak bez skutecznie. Zatelefonowa� do miejsca gdzie pracowa�a, jednak tam jej nie zasta�. Jego wyjazd mi�� nast�pi� za dwa dni, dlatego kontakt z ni� by� dla niego bardzo wa�ny. Pr�by skontaktowania z ni� przez telefon nie dawa�y �adnego rezultatu. Zdecydowa� si� po��czy� za pomoc� E-mail ze swoimi znajomymi w jej mie�cie, i poprosi� ich o wyja�nienie zagadki zmiany numeru telefonicznego. Znajomi dali mu zna�, �e z jaki� rodzinnych powod�w telefon Gauszy zosta� wy��czony. Powiadomili go, �e z tego w�a�nie powodu nie m�g� si� z ni� porozumie�, ale obecnie posiada ona telefon kom�rkowy i podali mu jego numer. Powiedzieli mu te�, �e rozmawiali z ni� i ona potwierdzi�a, �e czeka na niego, W ostatnim niemal momencie uda�o mu si� skontaktowa� si� z ni�. Gausza powiedzia�a mu, �e ma problemy z telefonem i telefonowaniem. Jaki?- nie bardzo zrozumia�. Um�wili si� na spotkanie w jej mie�cie nast�pnego dnia po jej powrocie do swojego miasta wieczorem. On poda� jej telefon i adres Hotelu, w kt�rym mia� si� zatrzyma� w Rio de Janeiro i poprosi� o zatelefonowanie do niego po swoim tam przyje�dzie.. Przyjecha� do Brazylii na dwa dni przed planowanym z ni� spotkaniem. Pospacerowa� po Copacabanie, spotka� si� z kilkoma znajomymi. Nigdzie jednak nie wypu�ci� si� wieczorem. Spodziewa� si� bowiem, �e zatelefonuje do niego do Hotelu i chcia� by� wtedy na miejscu. Gausza nie zatelefonowa�a. Drugiego dnia po kolacji, kt�r� zjad� w domu swego przyjaciela, pojecha� do jej miasta Spotkali si� p�nym wieczorem, w miejscu gdzie niejednokrotni umawiali si� w czasie jego poprzednich bytno�ci tam. Gaus7a hv�a smutna Wr�ci�a przedniego dnia z odleg�ego miasta w innym stanie, gdzie operowano jest ojca i zaraz po powrocie otrzyma�a wiadomo��, �e jej mama ci�ko zachorowa�a. Nic wi�c dziwnego, �e rado�� ze spotkania by�a przypr�szona smutkiem i obaw� i powag�. Nie chcia�a by� z nim d�ugo tego wieczoru. Po zjedzeniu kolacji i kr�tkiej rozmowie poprosi�a o odprowadzenie do autobusu. Nast�pnego dnia jak powiedzia�a od wczesnego rana czeka�a na ni� odpowiedzialna praca - asysta przy skomplikowanej operacji oczu i musi by� wypocz�ta. Spotkali si� w po�udnie dnia nast�pnego W trakcie obiadu ustalili, �e wynajm� samoch�d i pojad� odwiedzi jej mam�. Natychmiast po obiedzie za�atwili wszystko, co by�o potrzebne by wynaj�� samoch�d. Wsiedli w taks�wk�, aby z domu gdzie si� zatrzyma�, wzi�� jego rzeczy i uda� si� w drog�.. Wtedy zadzwoni� telefon kom�rkowy Gauszy. Odebra�a go i zrobi�a si� smutniejsza. Popatrzy�a si� na niego jeszcze bardziej smutna i powiedzia�a "moja mama umar�a". W pierwszej chwili nie zrozumia�, co ona powiedzia�a. Dopiero, gdy powt�rzy�a jeszcze raz i to dosadnie" Moja Mama Umar�a". Zrozumia�, co si� sta�o i poczu� si� bardzo nie swojo. Nie wiedzia�, co ma powiedzie�, po za kilkoma jak mu si� wydawa�o oklepanymi zwrotami. Gausza powiedzia�a, �e z powodu zmiany sytuacji jedzie do swego domu i o �adnej je�dzie do jej rodziny wynaj�tym samochodem nie ma mowy. Zapyta� si� czy w jej domu jest ktokolwiek i czy nie chce, aby jej towarzyszy� Powiedzia�a, �e w domu jest jej kole�anka, a ona chce by teraz sama. Na po�egnanie poca�owa�a go i powiedzia�a "Zadzwoni� do ciebie". Od tego momentu zacz�� si� zam�t. Gustaw zosta� na ulicy. By�o zimno i ponuro, pada� drobny deszcz. Wszystkie plany budowa� na tym, �e te kilka dni sp�dzi w towarzystwie Gauszy za�ama�y si�. By�o mu nies�ychanie �al Gauszy. Pami�ta� jak m�wi�a mu, �e dla niej jej rodzina jest najwa�niejsza i z jak� tkliwo�ci� opowiadana mu o swej matce i jej z ni� spotkaniach. Nie bardzo wiedzia�, co ma ze sob� zrobi� w te zimne i ponure popo�udniu. Nigdy nie my�la�, �e na po�udniowej p�kuli zima, w tym wydawa�oby si� ciep�ym stanie, jest tak obrzydliwa. W g�owie k��bi�y mu si� rozmaite ponure my�li Zacz�� bezmy�lnie w��czy� si� po sklepach Aby oderwa� si� od ponurych my�li, postanowi�, �e kupi sobie trzewiki. To �a�enie po sklepach i szukanie stosownych do pogody trzewik�w troch� go rozlu�ni�o. Jednak ca�y czas my�la� o Gauszy i o nieszcz�ciu, kt�re j� tak z nag�a dosi�g�o. Wracaj�c do domu swoich znajomych, u kt�rych si� zatrzyma�, wst�pi� do ko�cio�a, pomodli� si� i zapali� �wieczki w intencji Mamy Gauszy. Ca�y czas by� o ni� niespokojny. Czeka� na telefon od niej. Jednak bez skutku Sam pami�tam jak ja prze�ywa� �mier� swojego ojca, kt�ra nie przysz�a te� nagle i niespodziewanie. Wreszcie p�nym wieczorem nie maj�c �adnej wie�ci od niej, ani nie mog�c porozumie� si� z ni� za pomoc� telefonu, wsiad� w taks�wk� i kaza� si� zawie�� do niej do domu. Taksiarzowi jako� trudno sz�o trafienie na ulic� Travesso Angrfnse. Wreszcie przy jego i radia pomocy trafi� szofer do domu na peryferiach przy ulicy Travesso Angrfnse Dom by� ciemny. Jedynie przez szpar� w oknie s�czy�o si� nik�e �wiat�o. Na jego pukania i nawo�ywania nikt nie reagowa�. By� przekonany, �e pojecha�a ona do rodzinnego domu, a jej kole�anka, z kt�r� mieszka�a, pojecha�a z ni� na dworzec autobusowy i jeszcze nie wr�ci�a. Na wszelki wypadek napisa� par� s��w na papierze, prosz�c o informacj�, co si� z Gausz� dzieje i, zatkn�� j� za drzwi, licz�c, �e jak kole�anka wr�ci to jako� da mu zna�, co si� z Gausz� sta�o. Wsiad� z powrotem w taks�wk� i wr�ci� do domu swych przyjaci�. Tam wszyscy byli bardzo przej�ci nieszcz�ciem, kt�re dotkn�o Gausz�. D�ugo w nocy siedzieli i rozmawiali g��wnie o zwyczajach panuj�cych w rozmaitych krajach zwi�zanych z poch�wkiem i �mierci� ludzi najbli�szych. Przez ca�y ten wiecz�r ani Gausza, ani nikt inny nie zatelefonowa� do niego z informacj� o niej Jego niepok�j o Gausz� narasta� z ka�d� godzin�. Ca�� noc my�la� o nie i jej dramacie. Ta nie wiedza, co si� dzieje z kobiet�, z kt�r� chcia� si� �eni�, dla kt�rej i przejecha� dla niej p�l �wiata, by�a dla nieno bardzo denerwuj�ca i bolesna Chcia� wiedzie� co sie 7 nia dzieie Chcia� hv� razem 7 nia w iei smutku i towarzyszy� jej w przej�ciu tych najtrudniejsze pierwszych chwil. Wiedzia�, �e ludzie w takich momentach bywaj� bardzo zestresowani i potrzebuj� opieki i czu�o�ci, od os�b im bliskich, a za tak� osob� w stosunku do niej si� uwa�a� Jednocze�nie gdzie� g��boko w pod�wiadomo�ci zastanawia� si�, co robi� dalej, wreszcie ca�y jego plan pobytu na drugiej p�kuli i sprawy, kt�re chcia� za�atwi�, w spos�b niespodziewany run�� w gruzy, z powodu nieprzewidzianej i niespodziewanej dzia�alno�ci si�y wy�szej. Nast�pnego dnia, a by�a to sobota, wsta� rano i ju� nie taks�wk�, ale miejskim autobusem pojecha� na peryferie miasta, do domu Gauszy. My�la�, �e rano ma szans� zasta� jej kole�ank� w domu, i od niej dowiedzie� si�, co si� sta�o z Gausz�. By� wewn�trznie przekonany, �e wsiad�a w pierwszy autobus, lub samolot, co sugerowali mu jego znajomi i pojecha�a do rodzinnego domy. By�o paskudnie. Pada�a drobna m�awka, niebo zasnuwa�y szare ci�kie chmury, wok� by�o ponuro, zimno i szaro. Dom Gauszy tak jak poprzedniej nocy by� zamkni�te na wszystkie spusty i robi� wra�enie domu, w kt�rym nikogo nie ma. Jedynie �wiat�o w okienku od �azienki i szum wody, by� jedynym znakiem, �e kto� jest w �rodku. Brazylijskim zwyczajem zacz�� klaska� w r�ce, ale nikt na ten znak nie odpowiedzia�., Tak samo jak minionej nocy, nikt nie reagowa� ani na pukanie i ani nawo�ywanie. Chwil� pomy�la� i zdecydowa�, �e nale�y spokojnie czeka�, je�eli kto� jest w domu, a by� o tym �wi�cie przekonany, �e kto� tam jest, to wreszcie wcze�niej czy p�niej musi i wyj�� z niego. I tak si� sta�o. Czeka� oko�o trzech godzin. Od czasu do czasu puka� do drzwi, ale bez odpowiedzi. Z �rodka domu nie dobiega� �aden odg�osy. S�ycha� by�o natomiast jak w s�siednim domu rozmawiaj� kobiety przygotowuj�ce obiad Nagle pod dom zajecha�a taks�wka. W domu otwar�y si� drzwi i ku wielkiemu jego zdziwieniu, wysz�a z niego Gausza. Gdy go zobaczy�a, przy�pieszy�a kroku i wsiad�a szybko do czekaj�cego samochodu. On wybieg� za ni� na ulic�. Z�apa� za jeszcze nie domkni�te drzwi samochodu. Nim jednak zd��y� cokolwiek powiedzie�, ona powiedzia�a bardzo zdecydowanym i spokojnym g�osem "ja nie chc� z tob� rozmawia�, ja nie chc� ciebie widzie�, zamknij drzwi". Te s�owa zmrozi�y go Zamkn�� drzwi. Taks�wka odjecha�a. Sta� na ulicy oniemia�y. Patrzy� si� za znikaj�c� za zakr�tem taks�wk�. Wszystko sta�o si� tak szybko, �e w pierwszym momencie nie wierzy�, �e to si� sta�o. Dopiero po chwili dotar�o do niego, �e to nie by�a fatamorgana, �e to nie kto inny, ale ona Gausza, nie tylko by�a w domu, ale powiedzia�a do niego "ja nie chc� z tob� rozmawia�, ja nie chc� ciebie widzie�" Posta� chwil�. Popatrzy� si� na dom Gauszy i wolno poszed� w stron� przystanku autobusowego. By� na peryferiach du�ego miasta, w odleg�ym kraju, daleko od swych bliskich. Czu� si� paskudnie Nigdy jeszcze nikt nie potraktowa� go w taki spos�b. A jednak zrobi�a to Kobieta, kt�r� darzy� olbrzymim uczuciem, dla kt�rej przemierzy� taki szmat drogi i z kt�r� wi�za� wiele plan�w, w��cznie z o�enkiem. Rozumia�, �e zachowanie Gauszy mog�o by� wynikiem szoku i szalonego podenerwowania, po �mierci matki. Jednak bola�o to bezduszne powiedzenie " nie chce z tob� rozmawia�, nie chc� ci� widzie�, zamknij drzwi" By�o mu niezmierni przykro i bardzo smutno W g�owie k��bi�y mu si� najrozmaitsze my�li. Szuka� odpowiedzi na pytanie: dlaczego zosta� tak potraktowany, jak intruz, kt�ry w brew cudzej woli wdziera si� w cudzy �wiat Nie rozumia� dlaczego tak i w stosunku do niego on si� zachowa�a. Pe�en takich i innych myli, wsiad� w autobus. Dojecha� do centrum miasta. Nie bardzo wiedzia� co dalej ze sob� zrobi�. W zasadzie prosi�o si� o to, aby zachowa� si� w takiej sytuacji jak nie tyle m�czyzna, ale jak ch�op, Czyli p�j�� do knajpy, napi� si� w�dki, a potem rozejrze� si� za jakim� weso�ym damskim towarzystwem, czyli za kurw� i na jej �onie ukoi� wszystkie swoje �ale, s�uszne i nie s�uszne. Zapomnie� o przykro�ciach dnia i o Gauszy Pow��c7v� sie troch� no nustei nrvncvnialnei ulicv Chodz�c doszed� do wniosku, �e zachowanie Gauszy by�o jak najbardziej nie na miejscu. Mia�a prawo nie chcie� widzie� go, ani nikogo. Mia�a te� prawo nie chcie� z nim rozmawia�, ani te� przebywa� w jego towarzystwie. Mog�a jednak to powiedzie� w inny spos�b. Powiedzenie "ja nie chc� z tob� rozmawia� " niezale�nie od sytuacji i nastroju, w jakim si� znajdowa�a, by�o w jego poj�ciu dalece niestosowne, aby nie powiedzie� obra�liwe. Powiedzenie "nie chc� ci� widzie� " mo�na by�o odebra� jednoznacznie. Postanowi� jak najszybciej wyjecha� z tego miasta. Czyli wsi��� do najbli�szego autobusu jad�cego do Rio, na kt�ry dostanie bilet. Poszed� na stacj� autobusow� Niestety tego dnia nie by�o ju� �adnego wolnego biletu Powl�k� si� wi�c do domu znajomych. Z centrum do domu znajomych nie by�o blisko, ale te� nie za daleko, akurat tyle by troch� och�on�� i nabra� koniecznego dystansu do nieprzyjemnego zaj�cia. Id�c zastanawia� si�, co ma im powiedzie�. Na szcz�cie w domu nie by�o nikogo. My�l�c o tym przykrym zaj�ciu, pakowa� swoje rzeczy. Postanowi�, �e jutro niezale�nie od tego czy dostanie bilet do Rio czy nie wyjedzie z tego miasta. Gdy jego gospodarze wr�cili do domu, chc�c nie chc�c opowiedzia� im z za�enowaniem co go spotka�o. Powiedzia� im te�, �e nast�pnego dnia wyjedzie, gdy� w tym mie�cie, z powodu odmiany sytuacji, w zasadzie nie ma co robi�. Nast�pnego dnia w niedziel� rano, gdy zbiera� si� do po�egnania ze swymi gospodarzami, zatelefonowa�a Gausza. Jak gdyby nic si� wcze�niej nie wydarzy�o, zapyta�a si� czy mo�e si� z ni� spotka� po po�udniu i poda�a miejsce spotkania. Gustaw nie ukrywa� swego zdziwienia, ale na jej propozycj� przysta�. Dzie� by� r�wnie paskudny jak poprzednie, ciemny i mokry. Ulice i nieliczne otwarte bary i restauracje by�y puste. Gausza przysz�a punktualnie. Przywita�a si� z nim jak gdyby nic si� nie wydarzy�o pomi�dzy nimi poprzedniego dnia. Zapyta� si� j� dlaczego go tak potraktowa�a poprzedniego dnia. Ona z przekornym u�miechem powiedzia�a " przecie� powiedzia�am, �e do ciebie zadzwoni�". Potem wzi�a go za r�k� i powiedzia�a - chod�. Wsiedli do taks�wki. Gausza co� szybko powiedzia�a kierowcy. Zostali zawiezieni do MOTELU. Gdy zamkn�li drzwi pokoju motelowego dodali si� sobie. To oddanie by�o zapami�tale i d�ugie, tak jak d�ugie by�o ich rozstanie Gdzie� na boku zosta�y problemy i urazy, przys�oni�te przez uczucie niebytu spowodowane wzajemnym obdarzaniem si� sob�. Pogr��ali si� w sobie w sobie, obsypuj�c si� nawzajem poca�unkami i pieszczotami najrozmaitszymi, a� do ekstazy. Odpoczywali chwil� i znowu, nasycali si� sob�, tak d�ugo a� to uniesienie wyczerpa�o prawie ca�� ich energi�. Le�eli d�ugo przytuleni do siebie pe�ni siebie i szcz�cia i niedawnej b�ogo��. Wieczorem nasycenia sob�, poczuli si� g�odni. Wezwali taks�wk� i kazali si� zawie�� do restauracji. Dobre w�osko-brazylijskie jedzenie przepijane czerwonym winem, by�o nie tyle dope�nieniem tego popo�udnia, lecz raczej bardzo mi�ym prawie �e romantycznym przecinkiem tego dnia. Po tej wy�mienitej kolacji pe�ni nowych si� i nami�tno�ci powr�cili do motelu. Noc ta by�a jednym wielkim zawrotem g�owy, pe�n� mi�osnych uniesie�, pieszczot i wzajemnego oddania, ekstaz i rozkoszy. Rano przy �niadaniu Gausza powiedzia�a "dzi� po po�udniu jad� do mojej rodziny, b�d� tam d�ugo, niestety nie b�d� mog�a sp�dzi� wi�cej czasu z tob�, Naprawd� bardzo ci� kocham". Gustaw powiedzia� "rozumie prosz� ci� jednak zatelefonuj do mnie do hotelu w Rio, przed moim wyjazdem. Ty te� jeste� bardzo g��boko w moim sercu" "Dobrze powiedzia� zatelefonuj�. Teraz musimy si� po�egna�. Musz� pojecha� do domu aby si� spakowa�. "Mo�e chcesz aby ci� odprowadzi� do autobusu"- zapyta� "Nie dzi�kuj�, teraz chc� by� sama" odpowiedzia�a. Rozstali si� tak jak rozstaj� si� zakochani na kr�tk� chwil�. U�cisn�li si�, popatrzyli g��boko w oczy. On powiedzia� "Dzi�kuj�" Ona odpowiedzia�a "b�d� czeka�", Wieczorem uda�o si� Gustawowi kupi� bilet do Rio. W nocy w autobusie nie m�g� zasn��. My�lami wraca� do ostatnich dni, a zw�aszcza tych dw�ch ostatnich, tak burzliwych i odmiennych. Przypomina�y mu si� rozmaite sytuacje tu w Brazylii i w dalekiej Europie, kt�re prze�y� razem z Gausza. Stara� sie 7ro7umie� iei ostatnie zachowanie Wreszcie pogr��ony w tych rozwa�aniach zas�on W Rio zatrzyma� si� w hotelu, w kt�rym sp�dzi� niedawno kilka szalonych dni razem z Gausz�. Nie mia� bardzo co robi�, jego samolot odlatywa� za sze�� dni. Postanowi�, �e rano b�dzie na pla�y, a po po�udnia po�wi�ci zwiedzeniu dok�adnemu miasta, a zw�aszcza muzeom. W recepcji hotelowej powiedzia�, �e gdyby ktokolwiek do niego zatelefonowa� prosi o poinformowanie, �e b�dzie codziennie w swoim pokoju od godziny 6 wieczorem do 11. By� przekonany, �e Gausza do niego zatelefonuje. Rio, a zw�aszcza rejon Copacabany, sprzyja takiemu programowi. Rano mo�na podziwia� wsch�d s�o�ca, wynurzaj�cego si� z morza, potem obserwowa� do po�udnia ludzi, kt�rzy od wczesnego rana przechadzaj� si�, biegaj�, opalaj�, graj� w rozmaite gry, lub oddaj� si� innej aktywno�ci. Oko�o po�udnia s�o�ce chowa si� za wysokie domy i Copacabana pustoszeje, a� do nocy. Awenida Atlantyka o�ywa znowu dopiero po 10 wieczorem, aby opustosze� gdzie� o 3- 4 rano. Popo�udnie jest bardzo dobrym czasem do zwiedzania miasta i muze�w. Mimo do�� intensywnego realizowania swego nowego programu Gustaw, ci�gle my�la� o Gauszy. Jako� nie potrafi� sobie z tym rozmy�laniem poradzi�. Czeka� te� na telefon od niej. Chcia� jej w tedy powiedzie� kilka bardzo wa�nych wed�ug niego spraw. W czasie jednej z popo�udniowej samotnych w�dr�wek po mie�cie, po zwiedzeniu Muzeum Niewolnictwa, wszed� przypadkowo na ulic� czarownic. Na w�skiej kr�tkiej uliczce, przy stolikach stoj�cych przed sklepami, z kt�rych unosi� si� zapach kadzide�, siedzia�y, sta�y, barwnie odziane kobiety w starszym wieku. Wszystkie prawie wysokim altem, nie tyle zachwala�y, co �piewnie opowiada�y o swoich umiej�tno�ciach. Na ich stolikach pi�trzy�y si� najrozmaitsze zio�a, �wiece, paciorki o najr�niejszych kszta�tach i kolorach, wst��ki, talizmany, proszki prawdopodobnie o cudownych w�a�ciwo�ciach, ma�ci, kt�re pomagaj� na wszystkie niedomagania cielesne i butelki z eliksirami, i wiele innych rozmaitych przedmiot�w na pewno szalenie wa�nych, je�eli kto� jest w dusznej potrzebie. W�a�cicielka ka�dego ze sto��w nie tylko zach�ca�a do przypatrzenia si� zawarto�ci swojego sto�u, ale tak�e do zaj�cia miejsca na krze�le stoj�cym obok niego Gustaw zatrzyma si� przy jednym z tych stolik�w. Siwo w�osa murzynka, w�a�cicielka sto�u, ubrana w kolorow� d�ug� sukni� i imponuj�cych rozmiar�w chust�, popatrzy�a si� na Gustawa i powiedzia�a: Co kobieta! Siadaj i powiedz co masz za zmartwienie, na pewno co� mo�na zrobi�, aby by�o dobrze. Ja jestem Donna Marina i zapewniam ci�, �e nikt w Rio nie zna si� tak ja na sprawach serca Gustaw usiad�. Pomy�la� chwil� i z ciekawo�ci, co zrobi Dona Marina zacz�� opowiada� swoj� histori�. Donna Marina s�ucha�a uwa�nie, ale pewnym momencie przerwa�a jego opowie��. G��boko westchn�a i powiedzia�a: O cudzoziemcze! Nie znasz ty Brazylii. To kraj czarowny. Pe�no tu r�nych b�stw i duch�w, z kt�rymi trzeba �y� w zgodzie. Ty na pewno obrazi�e� jedno z nich, nie wiedz�c o tym i st�d twoje wszystkie k�opoty. Czy by�e� z t� kobiet� tu w Rio? Czy kocha�e� si� z ni� w nocy na pla�y? Gustaw przytakn��. No tak nie masz wyboru. Musisz si� zwr�ci� do Jemanja, ona wszystko naprawi - pomorze ci. Do Jemanja! Kto to jest, zapyta� si� Gustaw. Widzisz! Nie wiesz! To kr�lowa morza strasznie silne b�stwo jak j� przekupisz, bo ona jest strasznie zach�anna to na pewno wszystko si� zmieni. Dobrze, ale jak to zrobi�! Jak si� przekupuje Jemanja. To proste powiedzia�a Donna Marina. Sympatyczny z ciebie cudzoziemiec, ja ci wszystko powiem co masz zrobi�, jak i kiedy. Dobrze zgodzi� si� Gustaw, zrobi� wszystko, aby los by� na przysz�o� �askawszy dla mnie i dla Gauszy. Mo�e masz racj� trzeba po prosi� o pomoc Jemanja. Ostatniego wieczoru, nie doczekawszy si� telefonu od Gauszy zrobi� tak jak mu poradzi�a Donna Marina. Wzi�� torb�, w kt�rej by�y zakupione wcze�niej akcesoria, sznur pere� w�o�y� do kieszeni i poszed� na pla��. Odnalaz� to miejsce, gdzie jednej styczniowej nocy na pla�e Copacabana, przykryci ciemno�ci� upajali si� z Gausz�, szale�stwem mi�o�ci, pieszczotliwie oblewani prze resztki spienionych fal. Usvna� onodal term mieisna konc7vk iak naihli�ei wodv Ustawi� na nim kran 7e �wiec i zanali� ie W �rodku tego kr�gu rozpostar� czerwon� serwetk�, po�o�y� na niej banana, pomara�cz� i troch� m�ki z mandeoca. Na koniec do ma�ej muszelki nasypa� wonnej �ywicy zmieszanej z kadzid�em, podpali� je i po�o�y� obok jedzenia Posta� chwil�, czekaj�c a� mrugaj�ce �wiat�a �wiec roz�wieci si� bardziej i o�wietli jasnym �wiat�em piasek i resztki fal, jedzenie i dymek wonno�ci unosz�cy si� z muszelki. Zaduma� si�, przypominaj�c sobie wszystkie chwile wielkich i ma�ych uniesie� ��cz�cych si� z Gausz�. Tak jak mu powiedziano, wyszepta� swoje pro�by do Jemanja. Wyci�gn�� z kieszeni sznur pere�. Popatrzy� si� na nie, zwa�y� w r�ku, wzi�� szeroki rozmach i cisn�� je jak najdalej potrafi� w morze. Widzia� jak naszyjnik z pere� zatoczy� du�y �uk i wzbijaj�c ma�� fontann� wpad� do wody. KONIEC