7865
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 7865 |
Rozszerzenie: |
7865 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 7865 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 7865 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
7865 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Howard Phillips Lovecraft
Ksi�ycowe Moczary
(The Moon-Bog)
Nie wiem w jakiej cz�ci tej odleg�ej i przera�aj�cej krainy znikn�� Denys Barry. By�em z nim ostatniej nocy, gdy znajdowa� si� w�r�d �ywych i s�ysza�em wrzask, kiedy przysz�a po niego ta Istota. �aden z wie�niak�w i policjant�w z hrabstwa Meath nie zdo�a� go odnale��, mimo i� poszukiwania zakrojone by�y na szerok� skal�. Teraz za� wzdrygam si� s�ysz�c kumkanie �ab na moczarach, albo gdy widz� ksi�yc przebywaj�c w samotnych, odludnych miejscach.
Doskonale zna�em Denysa Barry'ego jeszcze w Ameryce, gdzie si� wzbogaci� i pogratulowa�em mu, kiedy wykupi� stare zamczysko nad moczarami w sennym Kilderry. Stamt�d w�a�nie pochodzi� jego ojciec i tam te� Denys pragn�� radowa� si� swym bogactwem w rodzinnych stronach, niegdy� w Kilderry rz�dzili jego przodkowie i to oni wznie�li zamczysko, w kt�rym p�niej zamieszkali, niemniej by�y to bardzo odleg�e czasy i przez wiele pokole� opuszczony zamek popad� w ruin�. Po wyje�dzie do Irlandii Barry cz�sto do mnie pisywa� opowiadaj�c, jak pod jego opiek� szary zamek, wie�a po wie�y, odzyskiwa� dawny splendor, jak bluszcz pi�� si� z wolna w g�r� po odrestaurowanych �cianach, niczym przed setkami lat i jak wie�niacy dzi�kowali mu, �e za przywiezione zza morza z�oto o�ywi� pami�� dawnych dni. Potem jednak co� si� wydarzy�o i wie�niacy opu�cili Kilderry, uciekaj�c niby przed zaraz�. Jaki� czas p�niej przys�a� mi list i poprosi� bym do niego przyjecha�, gdy� czu� si� w zamku samotny nie maj�c nikogo, z kim m�g�by porozmawia� za wyj�tkiem nowych s�u��cych i robotnik�w, sprowadzonych z P�nocy.
Powodem wszystkich jego k�opot�w by�y moczary - o czym Barry poinformowa� mnie tej samej nocy, kiedy zjawi�em si� w zamku. Dotar�em do Kilderry o zmierzchu pewnego letniego dnia, gdy z�ocisty blask bij�cy z nieba omiata� wzg�rza, gaje i b��kitn� po�a� bagien, gdzie w oddali, na niewielkiej wysepce migota�y widmowo dziwaczne, stare ruiny. Zach�d s�o�ca by� zaiste urzekaj�cy, ale wie�niacy z Ballylough nie omieszkali mnie przed nim ostrzec i stwierdzili, �e Kilderry zosta�o przekl�te, ja za� prawie zadr�a�em na widok pa�aj�cych z�ocistym ogniem wie� zamczyska. Automobil Barry'ego czeka� na mnie na stacji Ballylough, gdy� Kilderry znajduje si� w pewnym oddaleniu od linii kolejowej. Wie�niacy, kt�rzy trzymali si� z dala od auta i kierowcy z P�nocy, pobledli na twarzach us�yszawszy, �e wybieram si� do Kilderry i uraczyli mnie kilkoma trwo�liwie wyszeptanymi informacjami. Tej nocy za�, Barry wyja�ni� mi ca�� sytuacj�.
Wie�niacy opu�cili Kilderry poniewa� Denys Barry zamierza� osuszy� wielkie trz�sawisko. Pomimo mi�o�ci jak� darzy� Irlandi�, pobyt w Stanach wycisn�� na nim swe pi�tno i Denys nienawidzi� owej wspania�ej, bezu�ytecznej przestrzeni, z kt�rej mo�na by wybra� warstw� torfu i przystosowa� ca�y ten teren pod uprawy.
Legendy i przes�dy Kilderry nie wywar�y na nim najmniejszego wra�enia i kwitowa� �miechem, gdy wie�niacy najpierw odm�wili mu pomocy, a nast�pnie przekl�li go i, przekonani i� nic nie zdo�a zmieni� jego decyzji, zabrawszy swoje rzeczy, wynie�li si� do Ballylough. Zast�pi� ich robotnikami z P�nocy, a gdy opu�cili go s�u��cy, sprowadzi� z P�nocy nast�pnych. Czu� si� jednak samotny w�r�d obcych, dlatego poprosi� abym go odwiedzi�.
Kiedy us�ysza�em o l�kach, kt�re by�y przyczyn� tego exodusu, �mia�em si� r�wnie g�o�no jak m�j przyjaciel, gdy� by�y to obawy niejasnego, dzikiego a nawet absurdalnego wr�cz charakteru. Mia�y co� wsp�lnego z jak�� niedorzeczn� legend� dotycz�c� moczar�w i strzeg�cego ich pos�pnego ducha, zamieszkuj�cego w dziwnych, starych ruinach na odleg�ej wysepce, kt�r� dostrzeg�em o zachodzie s�o�ca.
Kr��y�y tu historie o �wiat�ach ta�cz�cych przy blasku ksi�yca i ch�odnych wiatrach wiej�cych w ciep�e noce; o widmach w bieli, unosz�cych si� nad wodami i o domniemanym kamiennym mie�cie, znajduj�cym si� g��boko pod powierzchni� bagna. Wszyscy jednak zgodnie twierdzili - i nie mieli co do tego najmniejszych w�tpliwo�ci - �e na tego, kto o�mieli si� tkn�� lub osuszy� rozleg�� po�a� czerwonawych moczar�w, spadnie okrutna kl�twa.
S� tam sekrety, twierdzili wie�niacy, kt�rych nie nale�y ujawnia�, tajemnice ukryte odk�d zaraza spad�a na dzieci Partholanu w bajecznych latach, niepami�tnej ju� dzi�, przesz�o�ci. W Ksi�dze Naje�d�c�w powiedziane jest, �e owych syn�w Grecji pogrzebano w Tallaght, ale starcy z Kilderry twierdz�, �e jedno z miast zosta�o ocalone dzi�ki jego patronce - bogini Ksi�yca, ukryte w samym sercu zalesionego pag�rka, kiedy Nemedyjczycy przybyli ze Scytii do brzeg�w tej krainy na pok�adach trzydziestu okr�t�w.
Takie to historie sk�oni�y wie�niak�w do opuszczenia Kilderry i gdy je us�ysza�em, nie zdziwi�o mnie, i� Denys Barry nie chcia� ich wys�ucha�. Interesowa� si� on staro�ytno�ci� i zamierza� dok�adnie zbada� bagnisko, kiedy zostanie nale�ycie osuszone. Cz�sto odwiedza� bia�e ruiny na wysepce, ale cho� niew�tpliwie bardzo wiekowe i nie przypominaj�ce �adnych innych tego typu budowli w ca�ej Irlandii, by�y one zbyt zniszczone, aby mog�y powiedzie� co� wi�cej na temat czas�w swojej �wietno�ci.
Niebawem miano rozpocz�� proces osuszania moczar�w, a robotnicy z P�nocy czekali na rozkaz, by zacz�� zdejmowa� z zakazanych trz�sawisk warstw� mchu i czerwonych wrzos�w oraz, by zlikwidowa�, jeden po drugim, cienkie jak wst��ki strumyki i ciche, b��kitne sadzawki poro�ni�te sitowiem.
Kiedy Barry zako�czy� sw� opowie�� by�em ju� bardzo �pi�cy, gdy� ca�odzienna podr� nader mnie wyczerpa�a, a m�j gospodarz snu� sw�j monolog do p�nej nocy. S�u��cy wskaza� mi pok�j, kt�ry znajdowa� si� w odleg�ej wie�y, z widokiem na wiosk�, r�wnin� na skraju trz�sawiska i na same moczary - z mego okna widzia�em b�yszcz�ce w ksi�ycowym blasku dachy milcz�cych chat, z kt�rych uciekli wie�niacy i gdzie zamieszkali obecnie nowi robotnicy; jak r�wnie� ko�ci�ek parafialny z antyczn� iglic�. Daleko, na niewielkiej wysepce po drugiej stronie bagien, widnia�y prastare, zapuszczone mury - zdaj�ce si� emanowa� bia�ym widmowym �wiat�em.
Po�o�y�em si� i ju� mia�em usn��, gdy odnios�em wra�enie, �e s�ysz� dochodz�ce z oddali s�abe d�wi�ki; odg�osy dzikie i na wp� harmonijne, kt�re przepe�ni�y mnie osobliwym podnieceniem i przyda�y barw mym snom. Kiedy jednak obudzi�em si� nast�pnego ranka stwierdzi�em, �e wszystko musia�o mi si� przy�ni�, bowiem wizje jakich dozna�em by�y cudowniejsze ani�eli jakiekolwiek szale�cze d�wi�ki flet�w, rozlegaj�ce si� w�r�d nocy. Pod wp�ywem legend przekazanych przez Barry'ego, umys� m�j stworzy� obraz majestatycznego miasta po�o�onego w zielonej dolinie, a marmurowe ulice, pos�gi, wille, �wi�tynie, p�askorze�by oraz inskrypcje zdawa�y si� �wiadczy�, i� by�a to Grecja. Kiedy opowiedzia�em o moim �nie Barry'emu obaj si� roze�miali�my - ja g�o�niej, poniewa� on martwi� si� o swoich robotnik�w. Po raz sz�sty z rz�du zaspali, budzili si� wolno - oszo�omieni - zachowuj�c si� jakby przez ca�� noc nie zmru�yli oka.
Tego ranka i popo�udnia w�drowa�em samotnie przez sk�pan� w s�onecznym blasku wiosk� i rozmawia�em z napotkanymi przygodnie robotnikami - Barry bowiem zaj�ty by� ostatecznym opracowywaniem plan�w przed rozpocz�ciem osuszania bagien. Robotnicy nie byli tak szcz�liwi, jak mo�na by si� tego spodziewa�, a wi�kszo�� z nich sprawia�a wra�enie zaniepokojonych snami, kt�re na pr�no usi�owali sobie przypomnie�. Opowiedzia�em im o moim �nie, ale nie zainteresowa� ich dop�ki nie wspomnia�em o wyimaginowanych wra�eniach s�uchowych. Spojrzeli na mnie do�� dziwnie i potwierdzili, �e im r�wnie� wydawa�o si�, i� s�ysz� jakie� d�wi�ki.
Wieczorem Barry zjad� ze mn� wieczerz� i o�wiadczy�, �e za dwa dni rozpocznie osuszanie. Jego s�owa podnios�y mnie na duchu, bo cho� trudno mi by�o pogodzi� si� z my�l�, i� pokrywaj�ce moczary mech i wrzosy oraz b�yszcz�ce jeziorka i strumyki b�d� musia�y znikn��, coraz bardziej narasta�o we mnie pragnienie odkrycia prastarych sekret�w, niew�tpliwie skrytych pod grub� warstw� torfu. Tej nocy moje sny o graj�cych fletach i marmurowych perystylach zako�czy�y si� w nader gwa�towny i niepokoj�cy spos�b; zobaczy�em bowiem jak na miasto w dolinie spada zaraza, potem za� - przera�aj�ca wizja - trupy spoczywaj�ce na ulicach. Nie pogrzebana pozosta�a jedynie �wi�tynia Artemidy, znajduj�ca si� na najwy�szym ze szczyt�w, gdzie stara kap�anka, bogini Ksi�yca, Cleis le�a�a martwa w koronie z ko�ci s�oniowej.
Powiedzia�em ju�, �e obudzi�em si� gwa�townie i nagle. Przez jaki� czas nie by�em w stanie odr�ni� jawy od snu, gdy� wci�� mia�em w uszach przenikliwe d�wi�ki flet�w; kiedy wszak�e zobaczy�em pod�og� komnaty sk�pan� w ksi�ycowym blasku i zarys gotyckiego okna, stwierdzi�em, i� powr�ci�em do �wiata jawy i zn�w znajduj� si� w Kilderry. P�niej us�ysza�em jak zegar na dole wybija drug� i upewni�em si�, �e to jawa. Mimo to, wci�� s�ysza�em dochodz�ce z oddali d�wi�ki flet�w; dzikie, osobliwe tony, kt�re przywodzi�y mi na my�l ta�ce faun�w na zboczach odleg�ego Maenalus. Nie dawa�y mi zasn�� i wyczerpany wyskoczy�em z ��ka. Zupe�nie przypadkiem podszed�em do p�nocnego okna i spojrza�em w kierunku cichej wioski i r�wniny na skraju bagien. Nie mia�em ochoty si� rozgl�da� - chcia�em jedynie zasn�� - jednak d�wi�ki flet�w nie dawa�y mi spokoju i musia�em co� zrobi�, albo co� zobaczy�. Sk�d mog�em przypuszcza� jaki widok ujrz� moje oczy?
W blasku ksi�yca zalewaj�cym ca�� rozleg�� r�wnin�, rozgrywa� si� spektakl. Przy d�wi�kach trzcinowych piszcza�ek, kt�re roznosi�y si� gromkim echem ponad ca�ym trz�sawiskiem przesuwa� si� tamt�dy bezg�o�ny i osobliwy korow�d r�norodnych, ko�ysz�cych si� i pl�saj�cych ra�no postaci. Pogr��one w spontanicznym, szale�czym uniesieniu mog�y przypomina� Sycylijczyk�w, kt�rzy w dawnych czasach ta�czyli przy blasku ksi�yca, oddaj�c w ten spos�b cze�� bogini Demeter. Rozleg�a r�wnina, z�ocisty blask ksi�yca, cieniste, poruszaj�ce si� postaci, a przede wszystkim monotonny, przenikliwy d�wi�k piszcza�ek - wszystko to wywar�o na mnie parali�uj�ce wr�cz wra�enie. Pomimo tego zdo�a�em stwierdzi�, i� po�ow� spo�r�d tych niestrudzonych, mechanicznych tancerzy stanowili robotnicy, o kt�rych s�dzi�em, �e spali. Pozosta�ymi uczestnikami korowodu by�y dziwne, mgliste istoty w bieli, na wp� materialne, ale sugestywnie blade, sm�tne najady z nawiedzonych �r�de� wytryskaj�cych na trz�sawisku. Nie wiem jak d�ugo obserwowa�em t� scen� z okna komnaty na szczycie wie�y, zanim nie pogr��y�em si� w dziwnej, mrocznej, pozbawionej sn�w nie�wiadomo�ci, z kt�rej wyrwa�y mnie dopiero ciep�e, z�ociste promienie porannego s�o�ca.
W pierwszej chwili po przebudzeniu mia�em ochot� podzieli� si� mymi obserwacjami i obawami z Denysem Barry'ym, lecz kiedy zobaczy�em promienie s�o�ca przenikaj�ce przez kratowane wschodnie okno, nabra�em pewno�ci, �e wszystko to wydawa�o mi si�. Miewam r�ne dziwne wizje, jednak�e nie jestem na tyle s�aby, aby w nie wierzy� - w tym za� przypadku zadowoli�em si� jedynie wypytaniem kilku spo�r�d robotnik�w, kt�rzy spali do bardzo p�na i z poprzedniej nocy nie pami�tali nic, pr�cz mglistych sn�w o przeci�g�ych i piskliwych d�wi�kach. Sprawa widmowej muzyki wielce mnie niepokoi�a i zastanawia�em si� czy nie z�o�y� tego na karb jesiennych �wierszczy, kt�re tego roku pojawi�y si� wcze�niej i swoim graniem zak��ca�y nocn� cisz� oraz spokojny sen robotnik�w.
P�niej - tego dnia - obserwuj�c Barry'ego w bibliotece, jak pochyla si� nad planami wielkiego dzie�a, maj�cego rozpocz�� si� ju� nazajutrz, po raz pierwszy poczu�em owo dziwne, nieuchwytne tchnienie grozy, kt�re nakaza�o wie�niakom, by opu�cili to miejsce. Z jakiego� niewiadomego powodu pocz�a napawa� mnie l�kiem my�l o zak��ceniu spokoju prastarego trz�sawiska i jego mrocznych tajemnic; wyobrazi�em sobie jednocze�nie okropny widok spoczywaj�cych po�r�d czerni, ukrytych g��boko w niezg��bionej otch�ani moczar�w, pod grub� warstw� prastarego torfu - szkielet�w. Wydobycie owych na �wiat�o dzienne wydawa�o si� zgo�a nieroztropne i zacz��em szuka� jakiej� wym�wki, by m�c opu�ci� zamek i wiosk�. Posun��em si� nawet do tego, by porozmawia� z Barry'ym, ale kiedy mnie wy�mia�, nie podj��em wi�cej przerwanego tematu. Milcza�em wi�c, kiedy nad odleg�ymi wzg�rzami leniwie zacz�o zachodzi� s�o�ce, a ca�e Kilderry sk�pa�y, zdawa�oby si�, z�owrogie potoki z�otawo-czerwonego, ognistego blasku.
Nigdy nie b�d� m�g� powiedzie�, czy wypadki tej nocy mia�y miejsce naprawd�, czy te� by�y jedynie u�ud�. Z ca�� pewno�ci� przewy�szaj� wszystko, co jeste�my w stanie wyja�ni�, a co zwi�zane jest z natur� wszech�wiata. W �aden bowiem normalny spos�b nie potrafi� wyt�umaczy� tajemniczych zagini��, kt�re stwierdzono, kiedy by�o ju� po wszystkim.
Po�o�y�em si� na spoczynek wcze�nie i - pe�en niepokoju - nie by�em w stanie przez d�ugi czas zasn�� w nieziemskiej, z�owrogiej ciszy panuj�cej w wie�y. By�o dziwnie ciemno, cho� niebo by�o czyste, jednak ksi�yc �wieci� bardzo s�abo i mia�o tak by� a� do p�nych godzin nocnych. Le��c w ��ku rozmy�la�em o Denysie Barry'ym i o tym, co wydarzy si� na trz�sawisku, kiedy nadejdzie dzie�, a jednocze�nie ogarn�o mnie szale�cze wr�cz pragnienie, aby wybiec w noc, wzi�� w�z Barry'ego i jak najszybciej opu�ciwszy te z�owrogie ziemie, uda� si� do Ballylough. Zanim jednak zdo�a�em wprowadzi� swe zamierzenia w czyn, usn��em i we �nie zn�w ujrza�em miasto w dolinie, zimne i martwe, otulone ca�unem upiornych cieni.
Prawdopodobnie obudzi�y mnie ochryp�e d�wi�ki flet�w, ale to nie one przyku�y m� uwag�, kiedy otworzy�em oczy. Le�a�em odwr�cony plecami w stron� wschodniego okna wychodz�cego na trz�sawisko, nad kt�rym wisia� blady ksi�yc, tote� spodziewa�em si�, �e na �cianie przede mn� zobacz� �wiat�o; to co ujrza�y moje oczy przesz�o jednak wszelkie oczekiwania. �ciana na wprost rzeczywi�cie sk�pana by�a w blasku, ale bez w�tpienia nie p�yn�� on z ksi�yca. Czerwona po�wiata przep�ywaj�ca przez kratowane gotyckie okno i omiataj�ca ca�� komnat� by�a niewiarygodnie, upiornie wr�cz intensywna.
Moje poczynania w tej sytuacji mog�y wydawa� si� do�� osobliwe, ale jedynie w ksi��kach bohater jest w stanie post�powa� w dramatyczny i przewidywalny spos�b. Zamiast spojrze� na drugi koniec moczar�w w kierunku �r�d�a nowego �wiat�a, ogarni�ty paniczn� zgroz� odwr�ci�em g�ow� od okna i niezdarnie si� ubra�em, powodowany dojmuj�cym pragnieniem ucieczki. Pami�tam, �e zabra�em sw�j rewolwer i kapelusz, ale zanim ca�e zdarzenie dobieg�o ko�ca porzuci�em je, nie na�o�ywszy kapelusza, ani nie oddawszy jednego cho�by strza�u. Po pewnym czasie uczucie fascynacji czerwon� po�wiat� przemog�o m�j strach i podkrad�szy si� do wschodniego okna wyjrza�em na zewn�trz, podczas gdy przyprawiaj�ce o utrat� zmys��w, nieprzerwane d�wi�ki flet�w rozchodzi�y si� szerokim echem ponad wiosk�, docieraj�c do najdalszych nawet zakamark�w starego zamczyska.
Po�a� trz�sawiska rozp�omieniona by�a feeri� ognistego �wiat�a, szkar�atnego i z�owieszczego, bij�cego z dziwnych, prastarych ruin na odleg�ej wysepce. Nie potrafi� opisa� aspektu owych ruin - musia�em chyba postrada� zmys�y - bowiem odnios�em wra�enie, i� wznosz� si� one doskona�e, majestatyczne i nienaruszone, nietkni�te z�bem czasu, okolone smuk�ymi kolumnami. Marmurowe belkowania, w kt�rych odbija� si� p�omienisty blask strzela�y w niebo, niczym iglica �wi�tyni stoj�cej na szczycie wysokiej g�ry. Flety zawodzi�y, niebawem zawt�rowa�y im b�bny i gdy tak patrzy�em sparali�owany, wydawa�o mi si�, �e dostrzegam mroczne pl�saj�ce postaci odbijaj�ce si� groteskowo na tle czerwonych promieni marmur�w. Efekt by� tytaniczny, aczkolwiek niewyobra�alny - i m�g�bym przygl�da� mu si� bez ko�ca, gdyby po mojej lewej stronie nie rozleg� si� nagle przybieraj�cy na sile d�wi�k piszcza�ek. Prze�amuj�c przera�enie mieszaj�ce si� przedziwnie z ekstaz�, przeszed�em przez owalny pok�j do p�nocnego okna, z kt�rego roztacza� si� widok na wiosk� i r�wnin� na skraju trz�sawiska. Moje oczy ponownie si� rozszerzy�y w wyrazie szale�czego zdumienia, jak gdybym zaledwie przed chwil� nie ogl�da� niezwyk�ych i nadnaturalnych scen. Sk�pan� w upiornym krwistym blasku r�wnin� pod��a� korow�d istot, jakich nigdy dot�d nie mia�em okazji ogl�da�, z wyj�tkiem najgorszych koszmar�w sennych. Na wp� �lizgaj�ce si�, na wp� unosz�ce si� w powietrzu, odziane w biel bagienne widma wycofywa�y si� z wolna w kierunku nieruchomych w�d i wyspy z ruinami, ustawione w szyku zdaj�cym si� sugerowa� uk�ad jakiego� prastarego, powa�nego ta�ca rytualnego. Ich na wp� przezroczyste r�ce, ko�ysz�ce si� w rytm nie cichn�cego d�wi�ku flet�w, przywo�ywa�y w niesamowity spos�b t�um s�aniaj�cych si� robotnik�w, kt�rzy pod��ali za nimi jak psy, wolno, sennie, bezmy�lnie, pow��cz�c nogami, jak gdyby przyci�gani jak�� nieodpart� demoniczn� moc�. Gdy najady zbli�y�y si� do moczar�w nie zmieniaj�c kierunku marszu, nowy szereg sun�cych oci�ale, zataczaj�cych si� jak pijani m�czy�ni, opu�ci� zamczysko wyj�ciem, kt�re musia�o znajdowa� si� mniej wi�cej poni�ej mojego okna, po czym przemierzy� na ukos dziedziniec i do��czy� do wlok�cej si� kolumny robotnik�w na r�wninie. Pomimo odleg�o�ci, jaka ich ode mnie dzieli�a w mgnieniu oka rozpozna�em s�u��cych sprowadzonych z P�nocy, gdy� wzrok m�j przyku�a charakterystyczna, brzydka i nieforemna sylwetka kucharza, kt�rej absurdalno�� sta�a si� teraz uderzaj�co tragiczna. Piszcza�ki zamilk�y, od strony ruin ponownie dobieg� odg�os b�bn�w. Potem zgo�a bezg�o�nie i z gracj�, najady dotar�y do wody i jedna po drugiej wtopi�y si� w prastare trz�sawisko; pod��aj�cy ich �ladem robotnicy, nawet na chwil� nie zwalniaj�c tempa marszu, wkroczyli w m�tne fale i jedynym �ladem okre�laj�cym miejsce ich znikni�cia by�a niewielka chmura niezdrowych b�belk�w, kt�re z trudem mog�em dostrzec w blasku szkar�atnego �wiat�a. Kiedy t�usty kucharz, ostatni patetyczny uczestnik tego upiornego korowodu, znik� po�r�d szarawej, cuchn�cej toni bagniska, d�wi�k umilk�, a o�lepiaj�ce czerwone promienie p�yn�ce z ruin zgas�y nieoczekiwanie, pozostawiaj�c wiosk� samotn� i opuszczon�, sk�pan� w s�abym �wietle ksi�yca. M�j stan w�wczas okre�li� mo�na jedynie jako nieopisany chaos. Nie wiedz�c czy postrada�em zmys�y czy te� by�em normalny, �ni�em czy te� mo�e przebywa�em w �wiecie jawy, popad�em w lito�ciwe odr�twienie. Wydaje mi si�, �e robi�em zgo�a niedorzeczne rzeczy, zanosi�em mod�y do Artemidy, Latony, Demeter, Persefony i Plutona. Wszystko, co sobie przypomnia�em z klasycznej edukacji, trafia�o na me usta, w miar� jak groza sytuacji pobudza�a tkwi�ce g��boko w moim sercu przes�dy. Czu�em, �e by�em �wiadkiem �mierci ca�ej wioski i wiedzia�em, �e zosta�em w zamku sam, jedynie z Denysem Barry'ym, kt�rego �mia�o�� i duma by�y przyczyn� tragedii. Kiedy go wspomnia�em, nowa groza przyprawi�a mnie o atak konwulsji i run��em na pod�og�. Nie zemdla�em, ale fizycznie by�em zupe�nie bezradny. Potem za� poczu�em lodowaty podmuch od strony okna, w kt�rym �wieci� teraz blady ksi�yc i us�ysza�em krzyki dobiegaj�ce z dolnej cz�ci zamczyska. Niebawem wrzaski przybra�y na sile, a ich brzmienie i tego co w sobie zawiera�y wr�cz nie spos�b by�o opisa�. Kiedy o nich my�l�, ogarnia mnie fala niewypowiedzianej s�abo�ci. Jedyne, co mog� powiedzie� to to, i� wydawa� je kto�, kogo uwa�a�em za swego przyjaciela.
W kt�rym� momencie owego przera�aj�cego, wstrz�saj�cego epizodu, zimny wiatr i ha�as musia�y mnie zmusi� do dzia�ania, gdy� nast�pn� rzecz� jak� pami�tam jest szale�czy bieg przez atramentowo-czarne pokoje i korytarze. Jak oszala�y wybieg�em w upiorn� pos�pn� noc i przebieg�em przez dziedziniec...
Znale�li mnie o �wicie, kr���cego bez zmys��w niedaleko Ballylough, ale z r�wnowagi nie wytr�ci�y mnie bynajmniej koszmary jakie zobaczy�em, czy us�ysza�em wcze�niej. Mamrota�em pod nosem o dw�ch fantastycznych zdarzeniach jakie mia�y miejsce podczas mojej ucieczki - incydentach zgo�a bez znaczenia w ca�ej sprawie, kt�re jednak w dalszym ci�gu nie daj� mi spokoju i dr�cz� czasami, gdy przebywam sam, na pos�pnych, pustych trz�sawiskach, sk�panych w blasku ksi�yca.
Kiedy wybieg�em z przekl�tego zamku i gna�em co si� w nogach wzd�u� skraju moczar�w dobieg� mnie nagle zupe�nie nowy d�wi�k: pospolity, aczkolwiek nigdy dot�d, b�d�c w Kilderry, nie mia�em okazji go s�ysze�.
Stoj�ce wody moczar�w, w kt�rych ostatnimi czasy nie by�o �adnych zwierz�t, by�y a� czarne od hord o�liz�ych, ogromnych ropuch, kt�re rechota�y ochryple i, co mog�o wydawa� si� niemo�liwe czy wr�cz nieprawdopodobne, zdawa�oby si� - nieprzerwanie. Ich obrzmia�e, �liskie cia�a zieleni�y si� w blasku ksi�yca, a ropuchy zdawa�y si� spogl�da� w g�r�, w kierunku �r�d�a �wiat�a.
Pod��y�em za spojrzeniem jednej wyj�tkowo du�ej i odra�aj�co szpetnej ropuchy; to by�a druga rzecz, kt�ra odj�a mi zmys�y.
Dostrzeg�em mianowicie �lad promienia - s�abego, faluj�cego �wiat�a - ci�gn�cego si� od dziwacznych, prastarych ruin na odleg�ej male�kiej wyspie do zawieszonego na atramentowo-czarnym niebie bladego, pos�pnego ksi�yca. Co wi�cej, �wiat�o to nie odbija�o si� w wodach trz�sawiska. W g�rze za�, na tle bledn�cej smugi widmowego blasku moja rozgor�czkowana wyobra�nia zarejestrowa�a cienki, wij�cy si� wolno cie�; mglisty, zdeformowany, skr�caj�cy si� i szamocz�cy, jakby ci�gn�y go niewidzialne demony.
Pomimo, i� u kresu wytrzyma�o�ci i bliski utraty zmys��w, zdo�a�em jeszcze wychwyci� w owym upiornym cieniu monstrualne podobie�stwo. W przyprawiaj�cy o md�o�ci, niewiarygodny, karykaturalny, a nawet wr�cz blu�nierczy spos�b przypomina� on cz�owieka, kt�rego zna�em pod nazwiskiem Denysa Barry'ego.