7811

Szczegóły
Tytuł 7811
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

7811 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 7811 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

7811 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

C. S. FORESTER Z podniesion� bander� �WYDAWNICTWO MORSKIE� GDA�SK �TEKOP� GLIWICE 1991 Tytu� oryginalu angielskiego Flying Colours T�umaczy�a z angielskiego Henryka St�pie� Redaktor Alina Walczak Opracowanie graficzne Erwin Pawlusi�ski Ryszard Bartnik Korekta Teresa Kubica � Copyright for the Polish edition, by Wydawnictwo Morskie 1974 ISBN 83-85297-56-1 Wydawnictwo Morskie, Gda�sk 1991 we wsp�pracy z �Tekop� Sp�ka z o.o. Gliwice Bielskie Zak�ady Graficzne zam. 1723/k Rozdzia� I Kapitan Hornblower przechadza� si� tam i z powrotem wzd�u� odcinka wa��w Rosas strze�onego po obu stronach przez dw�ch wartownik�w z na�adowanymi muszkietami, a przydzielonego mu przez komendanta na spacery. W g�rze �wieci�o jasno jesienne �r�dziemnomorskie s�o�ce, zawieszone na b��kitnym �r�dziemnomorskim niebie, o�wietlaj�ce �r�dziemnomorski szafir zatoki Rosas � niebiesk� wod� obramowan� biel�, tam gdzie drobne fale rozbija�y si� o z�ocisty piasek i szarozielone urwisko. Nad jego g�ow� �opota�a tr�jkolorowa flaga Francji, czarna na tle s�o�ca, g�osz�c �wiatu, �e Rosas jest w r�kach Francuz�w, a kapitan Hornblower w niewoli. O niespe�na p� mili od miejsca wyznaczonego mu na przechadzk� le�a� pozbawiony maszt�w wrak jego okr�tu, �Sutherlanda�, osadzony na brzegu, aby nie zaton��, w prostej za� linii za nim sta�y na kotwicach cztery liniowce, kt�re go pokona�y. Spogl�daj�c przez zmru�one powieki i z �alem my�l�c o utraconej lunecie, m�g� stwierdzi� z tej odleg�o�ci, �e nie s� zdatne do �eglugi i �e prawdopodobnie nie zostan� nigdy doprowadzone do tej zdatno�ci. Nawet dwupok�adowiec, kt�ry wyszed� z boju z nietkni�tymi masztami, musia� co dwie godziny wprawia� w ruch swoje pompy, by utrzymywa� si� na wodzie, a na pozosta�ych trzech okr�tach nie zdo�ano jeszcze ustawi� nowych maszt�w na miejsce utraconych w bitwie. Francuzi to banda niemrawych szczur�w l�dowych, jak mo�na by mniema� po siedemnastu latach ich kl�sk na morzu i sze�ciu latach nieprzerwanej blokady. Byli dla niego s�odcy jak lukrecja i wychwalali go na sw� francusk� mod�� za �wspania�� obron� po ��mia�ej inicjatywie� rzucenia swego okr�tu mi�dzy ich cztery a Rosas, gdzie tamte chcia�y si� schroni�. Wyra�ali najwy�sz� rado��, �e jakim� cudem uszed� bez szwanku z bitwy, w kt�rej dwie trzecie jego ludzi zgin�o lub odnios�o rany. Ale rabowali w sw�j zwyk�y spos�b, kt�ry sprawia�, �e si�y zbrojne cesarstwa by�y znienawidzone w ca�ej Europie. Przetrz�sali kieszenie nawet rannym, j�cz�cymi stosami zalegaj�cym pok�ady �Sutherlanda�. Przy pierwszym spotkaniu z Hornblowerem ich admira� wyrazi� zdziwienie, �e nie nosi szpady, kt�r� odes�a� mu z powrotem w uznaniu waleczno�ci; a gdy Hornblower odrzek�, �e od momentu jej oddania ju� jej wi�cej nie zobaczy�, zarz�dzi� rewizj� na swoim okr�cie flagowym. Szpada le�a�a w jakim� k�cie, z zaszczytn� dedykacj� wci�� widoczn� na klindze, lecz z r�koje�ci�, gard� i pochw� odart� ze z�oce�. Admira� roze�mia� si� tylko z tego i ani mu si� �ni�o nakaza� poszukiwania z�odzieja; dar Funduszu Patriotycznego zwisa� wi�c dalej u boku Hornblowera z nag� g�owic� brzeszczotu, wystaj�c� z pochwy pozbawionej ozd�b ze z�ota, ko�ci s�oniowej i pere�. �o�nierze i marynarze francuscy, kt�rzy zaj�li zdobyty okr�t, zrywali nawet okucia mosi�ne; ob�erali si� niezbyt apetycznymi zapasami w spos�b zdradzaj�cy, jak mizerne racje �ywno�ci przyznawano ludziom bij�cym si� za cesarstwo � ale tylko paru spi�o si� do nieprzytomno�ci rumem z bary�ek. Wobec podobnej pokusy (na jak� nie wystawi�by swych ludzi �aden oficer brytyjski) marynarze angielscy piliby tak d�ugo, a� dziewi�� dziesi�tych dosz�oby do stanu kompletnego zamroczenia lub wda�oby si� w za�art� bijatyk�. Oficerowie francuscy zwr�cili si� do je�c�w ze zwyk�ym apelem, by wst�pili w szeregi francuskie, do armii lub marynarki wojennej, kusz�c jak zawsze obietnicami dobrego traktowania i regularnej wyp�aty �o�du. Hornblower by� dumny, �e ani jeden z jego za�ogi nie da� si� zwie�� tym obietnicom. W rezultacie nieliczni zdrowi marynarze marnieli teraz zamkni�ci w jednym z pustych magazyn�w fortecy, pozbawieni tytoniu, rumu i �wie�ego powietrza, co dla wi�kszo�ci z nich by�o piek�em. Ranni � a by�o ich stu czterdziestu pi�ciu � gnili w wilgotnych kazamatach, gdzie gangrena i gor�czka mia�y wkr�tce po�o�y� kres ich �yciu. W poj�ciu praktycznych Francuz�w by�oby g�upot� ze strony ubogiej armii katalo�skiej, kt�ra niewiele zdolna by�a zrobi� nawet dla swoich w�asnych ludzi, po�wi�ca� cokolwiek ze swych zapas�w dla tych rannych, kt�rzy � gdyby prze�yli � staliby si� niezno�n� kul� u nogi. Z ust Hornblowera wyrwa� si� cichy j�k. On sam mia� dla siebie pok�j, cz�owieka do obs�ugi, m�g� korzysta� ze �wie�ego powietrza i �wiat�a s�o�ca, gdy tymczasem ci biedacy cierpieli wszelkie m�ki odosobnienia � nawet tych paru jego oficer�w, kt�rzy wyszli ca�o z bitwy, umieszczono w wi�zieniu miejskim. Podejrzewa� co prawda, �e jemu gotowano odmienny los. W czasie tych s�awnych dni, gdy dowodz�c �Sutherlandem� zdoby� sobie, sam o tym nie wiedz�c, przydomek �Postrachu Morza �r�dziemnego�, uda�o mu si� rozbi� bateri� w Llanzy podprowadzaj�c w jej pobli�e sw�j okr�t pod tr�jkolorow� bander�. By� to prawnie usankcjonowany �ruse de guerre� , maj�cy wiele precedens�w w historii, lecz rz�d francuski uzna� to widocznie za pogwa�cenie prawa wojennego. Jako jeniec zostanie zabrany przez najbli�szy konw�j do Francji lub Barcelony, �eby tam stan�� przed s�dem wojennym. Bonaparte na pewno mo�e kaza� go rozstrzela�, kierowany z jednej strony osobist� uraz�, a z drugiej ch�ci� dostarczenia Europie bardzo przekonywaj�cego dowodu brytyjskiej dwulicowo�ci i perfidii. Od wczoraj czy przedwczoraj Hornblower mia� wra�enie, �e to wszystko czyta z oczu swych stra�nik�w. Up�yn�o ju� dostatecznie du�o czasu, aby wie�� o zdobyciu �Sutherlanda� dotar�a do Pary�a i aby odpowiednie rozkazy Bonapartego zosta�y przekazane do Rosas. �Moniteur Universal� wybuchn�� pewnie triumfalnym peanem, oznajmiaj�c ca�emu kontynentowi, �e strata okr�tu liniowego jest oczywistym dowodem chylenia si� Anglii ku upadkowi, jak niegdy� Kartaginy; za miesi�c lub dwa uka�e si� przypuszczalnie wzmianka, �e zdradziecki s�uga perfidnego Albionu spotka� si� z zas�u�on� kar� pod murem Vincennes lub Montjuich. Hornblower chrz�kn�� nerwowo; ba� si�, �e ogarnie go strach i by� zaskoczony, �e tak nie jest. My�l o takim nag�ym i nieuniknionym ko�cu nie zatrwo�y�a go bardziej ni� niejasne przeczucia, gdy rzuci� si� w b�j na pok�adzie rufowym swojego okr�tu. W gruncie rzeczy potrafi� znale�� w niej niemal ulg�, jak w czym� co po�o�y kres troskom o jego �on� Mari�, pozostawion� w ci��y, udr�kom zazdro�ci i t�sknocie za Lady Barbar�, kt�ra po�lubi�a jego admira�a; w oczach Anglii uznany zostanie za m�czennika, a wdowie po nim przys�ugiwa� b�dzie renta. By�by to wi�c zaszczytny koniec, kt�ry m�czyzna powinien przyj�� z wdzi�czno�ci� � szczeg�lnie cz�owiek typu Hornblowera, utrzymuj�cy samego siebie w stanie uporczywego i bezpodstawnego braku wiary we w�asne zdolno�ci i obawy przed zawodow� kompromitacj� i ruin�. By�by to r�wnie� koniec niewoli. Hornblower ju� raz sp�dzi� jako jeniec dwa ponure lata w Ferrol, lecz z up�ywem czasu zapomnia� o nich, a� znowu znalaz� si� w podobnej sytuacji. Ponadto wtedy nie zazna� by� jeszcze swobody, jak� daje w�asny pok�ad rufowy, i nie zakosztowa� smaku nieograniczonej wolno�ci � najwi�kszej na �wiecie � wolno�ci kapitana okr�tu. Teraz wi�zienie by�o dla niego tortur�, mimo �e pozwalano mu patrze� na niebo i morze. Hornblower w�cieka� si� przeciwko swemu odosobnieniu jak lew zamkni�ty w klatce i miotaj�cy si� za jej pr�tami. Mia� do�� zamkni�cia. Zacisn�� pi�ci i tylko si�� powstrzyma� si�, by nie wyrzuci� ich w g�r� gestem rozpaczy. Potem opanowa� si�, ur�gaj�c sobie w duchu za dziecinn� s�abo��. By oderwa� si� od tych my�li, popatrzy� znowu na szafirowe morze, kt�re kocha�, na sznur czarnych sylwetek kormoran�w na tle szarego zbocza i na mewy kr���ce pod b��kitem nieba. W odleg�o�ci pi�ciu mil widzia� marsie �Cassandry�, fregaty jego kr�lewskiej mo�ci, pilnuj�cej dniem i noc� czterech francuskich okr�t�w, st�oczonych w zatoce pod os�on� dzia� Rosas, a za nimi dostrzega� bombramsle �Plutona� i �Caliguli� (admira� Leighton, niegodny ma��onek jego ukochanej Barbary, �eglowa� pod swoj� flag� na �Plutonie�, ale on nie chcia� si� teraz trapi� t� my�l�) czekaj�cych z zaatakowaniem okr�t�w, kt�re wzi�y go w niewol�, a� przyb�d� posi�ki floty �r�dziemnomorskiej. M�g� polega� na Brytyjczykach, �e pomszcz� jego kl�sk�. Martin, wiceadmira� dowodz�cy eskadr� blokuj�c� Tulon, dopilnuje, aby Leighton nie sfuszerowa� tego ataku nawet przy najwi�kszej sile dzia� Rosas. Powi�d� wzrokiem wzd�u� sza�c�w, po zainstalowanych tam masywnych dzia�ach dwudziestoczterofuntowych. Naro�niki bastion�w d�wiga�y ogromne czterdziestodwufunt�wki. Przechyli� si� przez parapet i spojrza� w d�; �ciana o wysoko�ci dwudziestu pi�ciu st�p opada�a pionowo do dna fosy, wzd�u� kt�rego bieg�a linia mocnej palisady, nie do zniszczenia przez armi� obl�nicz� bez podkopania si� a� do skraju fosy. �aden pospieszny, zaimprowizowany atak nie zdob�dzie cytadeli Rosas. Dwudziestu wartownik�w chodzi�o po wa�ach odmierzonym krokiem; po przeciwleg�ej stronie widzia� pot�ne wrota ze spuszczon� krat�, gdzie setka �o�nierzy stra�y g��wnej by�a zawsze w pogotowiu dla odparcia niespodziewanego ataku, kt�ry m�g�by uj�� uwagi tych dwudziestu na wa�ach. W dole, w samym sercu fortecy, kompania piechoty odbywa�a musztr� � przenikliwe s�owa komendy dobiega�y a� do niego. Wydawano j� po w�osku; Bonaparte usi�owa� podbi� Kataloni� g��wnie przy pomocy cudzoziemskich sprzymierze�c�w swego cesarstwa, W�och�w, Neapolita�czyk�w, Niemc�w, Szwajcar�w, Polak�w. �o�nierze nie potrafili uformowa� r�wnych szereg�w; odziani byli w �achmany, ale nawet te �achmany nie mia�y jednolitego wygl�du � by�y bia�e, niebieskie, szare lub br�zowe, zale�nie od tego, czym dysponowa�y magazyny, z kt�rych je kiedy� pobrano. Biedacy, byli te� na p� zag�odzeni. Spo�r�d pi�ciu czy sze�ciu tysi�cy stacjonuj�cych w Rosas do pe�nienia s�u�by wojskowej mo�na by�o przeznaczy� tylko tych, kt�rych ogl�da� w tej chwili; reszta grasowa�a po okolicy w poszukiwaniu �ywno�ci � Bonapartemu nie posta�o nawet w g�owie stara� si� o zaprowiantowanie ludzi, kt�rych zmusza� do s�u�enia sobie, zreszt� i z �o�dem zalega� po roku i wi�cej. Zdumiewaj�ca rzecz, �e jego zrujnowane cesarstwo utrzymywa�o si� tak d�ugo � by� to najoczywistszy dow�d nieudolno�ci tych pa�stw, kt�re si� z nim zmaga�y. Tam, po przeciwleg�ej stronie p�wyspu, cesarstwo francuskie zbiera�o w tej chwili wszystkie swe si�y przeciwko cz�owiekowi prawdziwie uzdolnionemu i armii, kt�ra wie, co to dyscyplina. Od wyniku tej bitwy zale�� losy Europy. Hornblower by� przekonany, �e czerwone mundury pod wodz� Wellingtona odnios� pe�ne zwyci�stwo; by�by tego r�wnie pewien, gdyby Wellington nie by� bratem jego ukochanej Lady Barbary. Wzruszy� ramionami. Nawet Wellington nie zdruzgoce cesarstwa francuskiego tak szybko, by uchroni� go przed s�dem i egzekucj�. Sko�czy� si� zreszt� czas przeznaczony na codzienn� przechadzk�. Nast�pnym punktem w monotonnym programie dnia b�dzie wizyta u chorych w kazamatach, potem u je�c�w trzymanych w by�ym magazynie � komendant da� mu na to �askawie po dziesi�� minut � po czym zostanie zamkni�ty w pokoju, gdzie b�dzie pr�bowa� czyta� od nowa kt�r�� z p� tuzina ksi��ek b�d�cych w posiadaniu garnizonu Rosas lub chodzi� z k�ta w k�t, trzy kroki tam i trzy z powrotem, by rozmy�la� o Marii i o dziecku, kt�re mia�o przyj�� na �wiat na Nowy Rok, i torturowa� si� wspomnieniami o Lady Barbarze. Rozdzia� II Tej nocy Hornblower ockn�� si� nagle, zastanawiaj�c si�, co mog�o wyrwa� go ze snu. W chwil� p�niej us�ysza� znowu ten odg�os. By� to st�umiony huk dzia�a nad pomieszczeniem, w kt�rym si� znajdowa�. Z biciem serca porwa� si� z ��ka, lecz zanim jego stopy dotkn�y pod�ogi, w ca�ej twierdzy zawrza�o. W g�rze grzmia�y armaty, gdzie� poza twierdz� wali�y setki dzia�; przez zakratowane okna pokoju wdar�a si� nik�a po�wiata od b�ysk�w ognia odbitych od nieba. Tu� za drzwiami warcza�y b�bny i gra�y sygna��wki, wzywaj�c garnizon pod bro�. � dziedziniec nape�ni� si� tupotem podkutych but�w uderzaj�cych o kocie �by bruku. Ta og�uszaj�ca kanonada artyleryjska mog�a znaczy� tylko jedno. Pod os�on� ciemno�ci flota w�lizn�a si� do zatoki i teraz s�ysza� huk salw burtowych ostrzeliwuj�cych zakotwiczone okr�ty. O p� mili od niego toczy�a si� wielka bitwa morska, a on nic z tego nie widzia�. To go doprowadza�o do sza�u. Chcia� zapali� �wiec�, ale trz�s�ce si� r�ce nie potrafi�y skrzesa� ognia. Cisn�� pude�ko z hubk� i krzesiwem na pod�og�, wci�gn�� po omacku mundur, spodnie i buty, a potem zacz�� b�bni� w�ciekle pi�ciami w drzwi. Wiedzia�, �e postawiony przy nich wartownik jest W�ochem, a sam nie m�wi� po w�osku, zna� tylko biegle hiszpa�ski i marnie francuski. � Officier! Officier! � zawo�a�; us�ysza� wartownika wzywaj�cego sier�anta stra�y i miarowe st�panie sier�anta. Przycich� ju� bowiem rumor towarzysz�cy za�odze garnizonu zbieraj�cej si� na wezwanie pod bro�. � Czego pan chce? � zapyta� sier�ant przez drzwi; przynajmniej tak si� Hornblower domy�la�, gdy� nie rozumia�, co tamten m�wi. � Officier! Officier! � dar� si� Hornblower dalej, wal�c pi�ciami w ci�kie drzwi. Artyleria wci�� bi�a. Nie przesta� b�bni�, a� us�ysza� zgrzyt klucza w zamku. Drzwi otwar�y si� i Hornblower zamruga� o�lepiony blaskiem pochodni �wiec�cej mu prosto w oczy. M�ody oficer w zgrabnym bia�ym uniformie sta� mi�dzy sier�antem a wartownikiem. � Qu'est-ce-que monsieur desire? � spyta�. Ten przynajmniej rozumia� po francusku, chocia� wymow� mia� marn�. Szukaj�c s��w Hornblower wyja�nia� w j�zyku, kt�rym nie przywyk� m�wi�, o co mu chodzi. � Chc� widzie�! � wyj�ka�. � Chc� widzie� bitw�. Niech mi pan pozwoli wyj�� na wa�y. M�ody cz�owiek z �alem potrz�sn�� g�ow�; podobnie jak inni oficerowie garnizonu wsp�czu� angielskiemu kapitanowi, kt�ry � jak wie�� nios�a � mia� by� wkr�tce odstawiony do Pary�a i rozstrzelany. � To jest wzbronione � odpar�. � Nie uciekn� � zapewnia� Hornblower; desperackie podniecenie rozwi�za�o mu j�zyk. S�owo honoru� przysi�gam! Niech pan idzie ze mn�, ale prosz� pozwoli� mi zobaczy�. Chc� widzie�. Oficer zawaha� si�. � Nie mog� zej�� z mego posterunku � odpowiedzia�. � Wi�c niech mi pan pozwoli i�� samemu. Przysi�gam, �e pozostan� na wa�ach i nie b�d� pr�bowa� ucieczki. � S�owo honoru? � zapyta� oficer. � S�owo honoru. Dzi�kuj�, sir. Oficer odst�pi� na bok, a Hornblower wypad� z pokoju jak strza�a, wybieg� kr�tkim korytarzem na dziedziniec, sk�d po pochy�o�ci muru dosta� si� na bastion od strony morza. W tej�e chwili zainstalowana tam czterdziestodwufunt�wka wystrzeli�a z og�uszaj�cym hukiem, i d�ugi j�zyk pomara�czowego p�omienia nieomal go o�lepi�. W ciemno�ciach spowi� go gryz�cy dym prochowy. Nie zauwa�ony przez nikogo z obs�ugi dzia� zbieg� po stromych schodach na mur os�onowy, gdzie z dala od armat m�g� patrze� nie b�d�c o�lepiany. Zatoka Rosas ca�a iskrzy�a si� od b�ysk�w wystrza��w. Pi�� razy z rz�du w regularnych odst�pach czasu buchn�� czerwony ogie� salw burtowych, za ka�dym razem o�wietlaj�c majestatyczny okr�t sun�cy prosto obok zakotwiczonych jednostek francuskich. To by� �Pluto�, Hornblower rozr�ni� jego trzy pok�ady, bander� na gaflu, flag� admiralsk� na bezanie, postawione marsie i zwini�t� reszt� p��cien. Jest tam Leighton, chodzi po swoim pok�adzie rufowym � my�li mo�e o Lady Barbarze. A ten drugi, za ruf� �Plutona�, to �Caligula�. Bolton st�pa ci�ko po pok�adzie upojony hukiem swoich salw burtowych. Strzelaj� szybko i sprawnie � Bolton to dobry kapitan, chocia� ma braki w edukacji. S�owa �Oderint, dum metuant� � dewiza cezara Caliguli � wyryte z�otymi literami w poprzek rufy �Caliguli�, nic mu nie m�wi�y, p�ki Hornblower nie przet�umaczy� i nie wyja�ni� mu ich znaczenia. Mo�e w�a�nie w tej chwili pocisk francuski obt�ukuje i mia�d�y te litery. Lecz eskadra francuska odpowiada�a ogniem niecelnym i niezgranym. Zamiast nag�ego b�ysku salw burtowych w miejscu, gdzie jej okr�ty sta�y na kotwicach, pojawia�y si� przerywane j�zyki ognia z dzia� strzelaj�cych nieregularnie. W czasie takiej bitwy nocnej i po ataku z zaskoczenia Hornblower nie nakaza�by samodzielnego strzelania nawet marynarzom angielskim. Mia� w�tpliwo�ci, czy cho�by jedna dziesi�ta dzia� francuskich jest prawid�owo obs�ugiwana i nastawiana na cel. Co za� do ci�kich armat hucz�cych z twierdzy za jego plecami, to by� najzupe�niej pewny, �e nie pomagaj� sprawie francuskiej, a mo�e nawet jej szkodz�. Strzelaj�c po ciemku na p�milowy dystans, niechby nawet z nieruchomej platformy i z dzia� wielkiego kalibru, mogli r�wnie dobrze trafi� swego jak i przeciwnika. Op�aci�o si� sowicie admira�owi Martinowi wys�anie Leightona z jego eskadr� w te bezksi�ycowe godziny nocy, mimo ryzyka �eglugi po zatoce. Hornblower d�awi� si� ze wzruszenia i podniecenia, wyobra�aj�c sobie szczeg�owo, co si� dzieje na okr�tach angielskich � sonduj�cy marynarze �piewnymi g�osami podaj� g��boko�ci ze zdyscyplinowan� regularno�ci�, okr�t przechyla si� w rytm og�uszaj�cego trzasku salwy burtowej, latarnie bitewne �wiec� md�ym blaskiem poprzez dym spowijaj�cy dolne pok�ady, zgrzyt i turkot lawet towarzyszy przetaczaniu armat, padaj� nieustanne komendy oficer�w dowodz�cych sekcjami dzia�, a spokojny g�os kapitana wydaje polecenia sternikowi. Wychyli� si� jeszcze bardziej za parapet w ciemno��, wlepiaj�c wzrok w zatok� na dole. Do jego nozdrzy dolecia� sw�d dymu drzewnego, wyra�nie inny od gryz�cego dymu prochowego, kt�ry rozsnuwa� si� od strony dzia�. Rozpalili w paleniskach do podgrzewania kul, ale komendant by�by g�upcem, gdyby w tych warunkach pozwoli� swoim ludziom na strzelanie rozgrzanymi do czerwono�ci pociskami. Okr�ty francuskie s� r�wnie �atwo palne jak angielskie i r�wnie �atwo mog� by� trafione w bitwie na tak blisk� odleg�o��. Zacisn�� silniej palce na parapecie stoj�c tak i wpatruj�c si� a� do b�lu oczu w miejsce, kt�re zwr�ci�o jego uwag�. By�o to nik�e, prawie niewidoczne czerwone �wiate�ko w oddali. �ladem torowym swojej walcz�cej eskadry Anglicy wprowadzali brandery. Grupa okr�t�w stoj�cych, jak te tutaj, na kotwicy by�a wymarzonym celem dla brandera, a Martin doskonale zaplanowa� atak, posy�aj�c najpierw liniowce, aby zmiot�y �odzie stra�nicze, os�abi�y ogie� francuski i odci�gn�y uwag� obs�ugi ich dzia�. Czerwony punkcik szybko si� rozrasta� i stawa� si� coraz ja�niejszy, ukazuj�c kad�ub, maszty i takielunek ma�ego brygu; rozjarzy� si� jeszcze silniej, gdy grupa �mia�k�w pozosta�ych na pok�adzie otworzy�a pokrywy �ukowe i furty strzelnicze, aby zwi�kszy� ci�g. Strzelaj�ce w g�r� j�zyki ognia sta�y si� widoczne nawet dla Hornblowera stoj�cego na sza�cu i ukaza�y mu tu� przy burcie brandera zarysy �Turenne� � francuskiego okr�tu, kt�ry uszed� z poprzedniej bitwy z ca�ymi masztami. Kimkolwiek by� m�ody oficer dowodz�cy branderem, musia� to by� cz�owiek zimnej krwi i szybkiej decyzji, je�li potrafi� w taki spos�b wybra� najkorzystniejszy cel. Hornblower patrzy� na punkciki ognia pn�ce si� po olinowaniu �Turenne�, a� ca�a stan�a w czerwieni, jak rusztowanie dla sztucznych ogni w czasie pokazu fajerwerk�w. Nag�e wytryski p�omieni na pok�adzie wskazywa�y, gdzie znajdowa�y si� �adunki prochowe. A potem, gdy ju� pu�ci�y przepalone liny, ca�e to �rusztowanie� obr�ci�o si� nagle i zacz�o dryfowa�, popychane s�abym powiewem. Zwali� si� maszt ku przodowi wzbijaj�c s�up iskier, kt�re odbi�y si� w niesamowicie czarnej wodzie wok� okr�tu. Ogie� armatni na innych jednostkach francuskich zacz�� szybko zamiera�, w miar� jak odwo�ywano za�ogi dzia�, by zaj�y si� dryfuj�cym stosem ognistym, a powolny ruch niewyra�nych kszta�t�w o�wietlonych po�arem wskazywa�, �e liny kotwiczne okr�t�w zosta�y odci�te przez oficer�w przera�onych perspektyw� �mierci w p�omieniach. Nagle uwag� Hornblowera przyci�gn�o miejsce bli�ej brzegu, gdzie le�a� opuszczony wrak osadzonego na pla�y �Sutherlanda�. I tam wida� by�o czerwon� po�wiat� wzmagaj�c� si� i rozszerzaj�c� b�yskawicznie. Kilku zuch�w z eskadry, zdecydowanych nie zostawi� w r�kach Francuz�w nawet tak marnego �upu, dosta�o si� na pok�ad i pod�o�y�o ogie�. W g��bi zatoki wznosi�y si� powoli w powietrze trzy punkciki �wietlne i Hornblower poczu�, �e gard�o �ciska mu obawa, czy nie zaj�� si� r�wnie� kt�ry� z okr�t�w brytyjskich. Lecz w nast�pnej chwili poj��, �e by� to tylko sygna� � trzy czerwone latarnie pionowo jedna nad drug� � kt�ry widocznie mia� oznacza� odwo�anie, gdy� z jego pojawieniem si� strzelanina ucich�a nagle. P�on�ce wraki roz�wietla�y teraz ca�y ten sektor zatoki niesamowit� czerwieni�, w kt�rej blasku wida� by�o wyra�nie pozosta�e okr�ty francuskie dryfuj�ce bez maszt�w i kotwic w stron� brzegu. A potem o�lepiaj�cy b�ysk i og�uszaj�cy huk oznajmi�y, �e zapali�a si� prochownia na �Turenne�. Przez kilka sekund po wybuchu Hornblower by� o�lepiony i nie wiedzia�, co si� z nim dzieje; nawet w tak odleg�ym miejscu, gdzie sta�, podmuch potrz�sn�� nim jak rozgniewana nia�ka dzieckiem. Spostrzeg�, �e brzask wpe�za w zatok� ods�aniaj�c surowe zarysy sza�c�w Rosas i przyt�umiaj�c jaskraw� barw� p�omieni pal�cego si� wraka �Sutherlanda�. W dali, ju� poza zasi�giem dzia� fortecy, pi�� brytyjskich liniowc�w wyp�ywa�o z zatoki na morze w szyku torowym. By�o co� dziwnego w wygl�dzie �Plutona�; dopiero przyjrzawszy mu si� jeszcze raz Hornblower zorientowa� si�, �e okr�t straci� grotsteng� � dow�d oczywisty, �e jeden przynajmniej pocisk francuski wyrz�dzi� szkod�. Na pozosta�ych jednostkach nie by�o wida� �lad�w uszkodzenia w czasie tej akcji, jednej z najlepiej przeprowadzonych w d�ugich dziejach brytyjskiej marynarki wojennej. Hornblower oderwa� wzrok od znikaj�cych przyjaci�, by popatrze� na pole bitwy. Po �Turenne� nie by�o �ladu; z �Sutherlanda� zosta�o tylko kilka stercz�cych z wody zw�glonych szcz�tk�w, nad kt�rymi wisia�a smuga dymu. Dwa liniowce le�a�y na ska�ach na zach�d od twierdzy, i r�ce francuskich szkutnik�w nigdy ju� nie przywr�c� im zdatno�ci do �eglugi. Osta� si� tylko tr�jpok�adowiec zgruchotany i pozbawiony maszt�w, je�d��cy na kotwicy, kt�ra utrzymywa�a go na samym skraju kipieli. Po najbli�szej wichurze od wschodu zostanie i z niego bezu�yteczny wrak wyrzucony na brzeg. Brytyjska flota �r�dziemnomorska nie b�dzie ju� musia�a uszczupla� swych si� na blokad� Rosas. Ale oto nadchodzi� genera� Vidal, komendant twierdzy, odbywaj�c obch�d ze �wit� post�puj�c� w �lad za nim, w sam czas, aby wybawi� Hornblowera od wpadni�cia w nastr�j rozpaczy na widok znikaj�cej za widnokr�giem eskadry angielskiej. � Co pan tu robi? � zapyta� genera� przystaj�c na jego widok. Pod surowo�ci� oblicza mo�na by�o wyczyta� przyjazne wsp�czucie, jakie Hornblower dostrzega� w twarzach wszystkich otaczaj�cych go nieprzyjaci�, gdy zacz�li si� domy�la�, �e czeka go pluton egzekucyjny. � Oficer stra�y g��wnej pozwoli� mi tu przyj�� � wyja�ni� Hornblower swoj� �aman� francuszczyzn�. � Da�em mu s�owo honoru, �e nie b�d� pr�bowa� ucieczki. Teraz je cofn�, za pa�skim pozwoleniem. � Tak czy owak nie mia� prawa pozwoli� na to � rzek� genera� ostrym tonem, w kt�rym jednak dawa�o si� wyczu� to samo nie zwiastuj�ce nic dobrego wsp�czucie. � Chcia� pan zapewne zobaczy� bitw�? � Tak, generale. � Pi�knego dzie�a dokonali pa�scy rodacy. � Genera� potrz�sn�� g�ow� ze smutkiem. � Boj� si�, kapitanie, �e nie usposobi to rz�du w Pary�u przychylniej do pana. Hornblower wzruszy� ramionami; zd��y� si� zarazi� tym gestem w ci�gu tych niewielu dni pobytu w�r�d Francuz�w. Stwierdzi� w duchu z oboj�tno�ci�, kt�ra nawet jego samego zdziwi�a, �e pierwszy raz komendant uczyni� otwart� aluzj� do niebezpiecze�stwa gro��cego mu ze strony Pary�a. � Nie zas�u�y�em na to, �eby mnie straszy� � odpar�. � Nie, nie. Naturalnie �e nie � komendant zaprzeczy� spiesznie z niepewn� min�, jak rodzic zapewniaj�cy dziecko, �e lekarstwo, kt�re mu podaje, nie b�dzie gorzkie. Powi�d� wzrokiem woko�o szukaj�c sposobno�ci do zmiany tematu i los szcz�liwie mu j� podsun��. Z podziemi twierdzy dobieg� st�umiony odg�os wiwat�w � nie by� to skrzek w�oski, lecz okrzyki po angielsku. � To chyba pa�scy ludzie, kapitanie � zauwa�y� genera�, ju� znowu z u�miechem. � Pewnie ten nowy jeniec zd��y� im opowiedzie�, co si� wydarzy�o tej nocy. � Nowy jeniec? � zapyta� Hornblower. � A tak. Marynarz, kt�ry wypad� za burt� okr�tu admiralskiego, �Plutona�, je�li si� nie myl�, i dop�yn�� do brzegu. Ha, przypuszcza�em, kapitanie, �e to pana zainteresuje. Tak, prosz� i�� i porozmawia� z nim. Dupont, niech si� pan zajmie kapitanem i towarzyszy mu do wi�zienia. Hornblowerowi tak by�o pilno wypyta� nowo przyby�ego i us�ysze�, co ma do opowiedzenia, �e z trudem zdoby� si� na par� s��w podzi�ki. Dwa tygodnie �ycia wi�ziennego sprawi�y, �e �akn�� gor�co nowin. Pop�dzi� stokiem w d� w towarzystwie zdyszanego Duponta, przebieg�szy dziedziniec wpad� w ciemny korytarz przez drzwi, kt�re stra�nik otworzy� przed nim na gest oficera francuskiego, i dopad� okutych �elazem podwoi pilnowanych przez dw�ch wartownik�w. Z g�o�nym szcz�kiem kluczy otwarto je i Hornblower wszed� do celi. By�o to obszerne niskie pomieszczenie � kiedy� u�ywane jako magazyn � o�wietlane i wietrzone przez par� silnie zakratowanych otwor�w wychodz�cych na fos� twierdzy. Cuchn�o tu odorem st�oczonych w zamkni�ciu ludzi, a w tej chwili hucza�o od pyta�, kt�rymi ocaleni spo�r�d za�ogi �Sutherlanda� zasypywali kogo� stoj�cego w samym �rodku zbitej gromady. Na widok wchodz�cego Hornblowera ludzie rozst�pili si� i nowy jeniec wyszed� naprz�d; mia� na sobie tylko spodnie drelichowe, na plecach dynda� mu d�ugi warkocz. � Kto� ty? � zapyta� Hornblower. � Phillips, sir. Z obs�ugi grotmasztu na �Plutonie�. � Jego uczciwie patrz�ce niebieskie oczy spotka�y wzrok Hornblowera bez mrugni�cia. Hornblower pozna�, �e nie jest to ani dezerter, ani szpieg � obie te mo�liwo�ci bra� pod uwag�. � Jak si� tu dosta�e�? � My stawiali �agle, sir, �eby wyj�� z zatoki. Akurat wtenczas zobaczyli�my, �e stary �Sutherland� si� zapali� i kapitan Elliott powiada do nas, sir: �Czas ju�, ch�opcy. Marsie i bramzele�. Wle�li�my na wanty, sir, i ja �em co tylko wlaz� na nok grotbramrei, a tu maszt si� wali w d� i zmiata mnie do wody i kup� innych ch�opak�w te�, sir, ale wtenczas akurat ten francuz, co to si� pali�, wybuchn�� i pewno od�amki pozabija�y ich, sir, bo patrz�, a tu sam si� zosta�em, �Pluto� daleko, no to pop�yn��em do brzegu, sir, a tam by�a kupa Francuzik�w, co pewnikiem pouciekali wp�aw z pal�cego si� francuza, i zawlekli mnie do jakich� �o�nierz�w, a te �o�nierze przyprowadzi�y mnie tutaj. By� tam ich oficer i zacz�� mnie bra� na spytki � pan by p�kn�� ze �miechu, sir, jakby pan s�ysza�, jak on pr�buje gada� po angielsku � ale ja nie puszczam pary, sir. Jak oni to zobaczyli, to wsadzili mnie tu, do naszych, sir. Rozpowiada�em im akurat o bitwie, sir. By� tam stary �Pluto� i �Caligula�, sir, i� � Tak, widzia�em � przerwa� Hornblower. � Widzia�em, jak ..Pluto� straci� grotsteng�. Czy bardzo go poharata�o? � Bo�e bro�, sir, nie, sir. Nawet nie p� tuzina kul do nas dolecia�o, ale i te nie narobili szkody, pr�cz jednej, co rani�a admira�a. � Admira�a! � Hornblower zachwia� si� lekko na nogach, jakby on sam dosta� pociskiem. � Admira�a Leightona, powiadasz? � Admira�a Leightona, sir. � Czy� czy ci�ko ranny? � Nie powiem tego, sir, bo sam nie widzia�em, akurat wtenczas by�em na g��wnym pok�adzie. Pomocnik �aglomistrza mnie m�wi�, sir, �e admira� dosta� od�amkiem. A jemu to powiedzia� pomocnik Coopera, co pomaga� znosi� admira�a na d�. Przez moment Hornblower nie by� w stanie wykrztusi� s�owa. Wpatrywa� si� w poczciw�, g�upaw� twarz stoj�cego przed nim marynarza. Ale nawet w takiej chwili zrobi� spostrze�enie, �e marynarz nie jest wcale poruszony ran� odniesion� przez swojego admira�a. Zgon Nelsona pogr��y� ca�� flot� w �a�obie, zna� te� z p� tuzina oficer�w flagowych, kt�rych �mier� lub rana wycisn�yby �zy z oczu dowodzonej przez nich za�ogi. Gdyby Leighton by� jednym z nich, marynarz opowiedzia�by wpierw o tym, co przydarzy�o si� jemu, a dopiero potem o swoich w�asnych tarapatach. Hornblower wiedzia� ju� przedtem, �e Leighton nie by� lubiany przez swoich oficer�w, a tu mia� przed sob� oczywisty dow�d, �e nie lubi�a go r�wnie� za�oga. Mo�e jednak Barbara go kocha. Przecie� wysz�a za niego. Hornblower zmusi� si�, aby przem�wi� i zachowywa� si� w spos�b naturalny. � To wystarczy � rzek� kr�tko i obejrza� si�, poszukuj�c wzrokiem swego sternika. � Macie co� do zameldowania, Brown? � Nie, sir. Wszystko w porz�dku, sir. Hornblower zastuka� w drzwi, by wypuszczono go z wi�zienia i doprowadzono pod stra�� z powrotem do jego celi, gdzie m�g� chodzi� tam i z powrotem, po trzy kroki w ka�d� stron�. W g�owie kot�owa�o mu si� jak w garnku. To, czego si� dowiedzia�, wystarczy�o, by wzbudzi� w nim niepok�j i nape�ni� obaw�. Leighton zosta� ranny, ale to nie znaczy, �e musi umrze�. Rana od od�amka to mo�e by� zar�wno drobiazg, jak i rzecz powa�na. Ale przecie� zniesiono go na d�. �aden admira� nie pozwoli�by na to, gdyby by� w stanie si� sprzeciwi� � w ka�dym razie nie w ogniu walki. M�g� mie� zmia�d�on� twarz albo rozpruty brzuch � Hornblower z dreszczem otrz�sn�� z siebie wspomnienia wszystkich tych okropnych ran, jakie widzia� u ludzi na okr�tach w ci�gu dwudziestu lat s�u�by. Ale patrz�c na spraw� z zimn� krwi�, by�o rzecz� r�wnie mo�liw�, �e Leighton umrze � Hornblower podpisa� zbyt wiele list zgon�w, aby nie zdawa� sobie sprawy z szans rannego marynarza na wyzdrowienie. Gdyby Leighton zmar�, Barbara zn�w by�aby wolna. Lecz co mu z tego, �onatemu m�czy�nie � �onatemu, kt�rego ma��onka jest w ci��y? Nie zbli�y to ich do siebie, w ka�dym razie p�ki Maria �yje. Mimo to my�lenie o Barbarze jako o wdowie �agodzi�o jego zazdro��. Ale potem ona mo�e zn�w wyjdzie za m�� i on b�dzie musia� przej�� raz jeszcze ca�� udr�k�, jak� wycierpia� poprzednio dowiedziawszy si� o jej �lubie z Leightonem. W takim razie wola�by raczej, �eby Leighton �y� � jako inwalida, mo�e kaleka czy impotent; te ewentualno�ci pobudzi�y w nim zbyt gwa�towne wyobra�enia, z kt�rych otrz�sn�� si� po desperackiej walce o zachowanie zdrowego rozs�dku. Och�on�wszy zacz�� wymy�la� sobie od g�upc�w. Jest wi�niem cz�owieka, kt�rego cesarstwo rozci�ga si� od Ba�tyku po Gibraltar. Zestarzeje si�, a dziecko jego i Marii doro�nie, zanim odzyska wolno��. I wtedy z nag�ym wstrz�sem przypomnia� sobie, �e wkr�tce mo�e nie �y� � rozstrzelany za pogwa�cenie praw wojennych. Dziwna rzecz, �e m�g� o tym zapomnie�. Ur�ga� sobie za sw� natur� tch�rza, kt�ry potrafi� wy��czy� z przewidywa� mo�liwo�� �mierci, dlatego �e jest zbyt potworna, aby m�g� bra� j� pod uwag�. By�o jeszcze co�, czego do niedawna tak�e nie uwzgl�dnia�. Je�li Bonaparte nie ka�e go rozstrzela� i je�eli odzyska wolno��, b�dzie musia� przej�� przez upokorzenia s�du wojennego za utrat� �Sutherlanda�. S�d wojenny mo�e mu przynie�� �mier�, ha�b� albo ruin�; brytyjska opinia publiczna nie pogodzi si� tak �atwo z wiadomo�ci� o poddaniu liniowca angielskiego, nawet gdyby mia� on przeciw sobie B�g wie jak wielkie przeciwno�ci. Spyta�by ch�tnie Phillipsa, marynarza z �Plutona�, co si� m�wi we flocie o akcji �Sutherlanda�, czy og�lna opinia aprobuje j�, czy nie. Ale o tym nie mog�o by� oczywi�cie mowy; �aden kapitan nie mo�e pyta� marynarza, jak flota o nim my�li, nawet je�li dawa�oby to szans� us�yszenia prawdy � co te� zreszt� by�o rzecz� w�tpliw�. Osacza�o go mn�stwo niepewno�ci � co do w�asnego losu jako je�ca, co do mo�liwo�ci s�dzenia go przez Francuz�w i perspektywy s�du wojennego w Anglii, co do rany Leightona. Nawet o Mari� nie m�g� by� spokojny � czy urodzi ch�opca, czy dziewczynk�? Czy on sam zobaczy kiedykolwiek swoje dziecko, czy kto� ruszy palcem, �eby jej pom�c, czy sama zdo�a wychowa� odpowiednio dziecko bez udzia�u ojca? I zn�w przyt�oczy�a go niedola �ycia wi�ziennego. Usycha� z t�sknoty za wolno�ci�, swobod�, za Barbar� i za Mari�. Rozdzia� III Nazajutrz Hornblower znowu przechadza� si� po wa�ach; stra�nicy z nabitymi muszkietami stali po obu ko�cach przydzielonego mu odcinka, a m�ody oficer, kt�remu poruczono piecz� nad nim, przysiad� dyskretnie na parapecie, aby nie zak��ca� niczym jego rozmy�la�. Ale on by� zbyt zm�czony, �eby m�c my�le� intensywnie � ca�y ubieg�y dzie� i prawie ca�� noc chodzi� wzburzony po swoim pokoju, trzy kroki tam i trzy z powrotem. Teraz wyczerpanie bra�o g�r� i m�zg nie by� ju� w stanie pracowa�. Powita� wi�c jak po��dan� dystrakcj� ruch, jaki wszcz�� si� naraz przy g��wnej bramie, wywo�ywanie warty pod bro�, otwieranie bramy i ha�a�liwy wjazd powozu ci�gnionego przez sze�� dorodnych koni. Sta� obserwuj�c, co si� dzieje, z ciekawo�ci� w�a�ciw� cz�owiekowi trzymanemu w zamkni�ciu. Pow�z eskortowa�o pi��dziesi�ciu je�d�c�w w tr�jgraniastych kapeluszach i niebiesko-czerwonych mundurach �andarmerii Bonapartego, wo�nice i s�u��cy na ko�le oraz oficer, kt�ry spiesznie zsiad� z konia, aby otworzy� drzwiczki. Przybysz musia� by� kim� wa�nym. Hornblower dozna� lekkiego zawodu, kiedy z wn�trza wysiad� nie marsza�ek w kapeluszu z pi�ropuszem, ale jeszcze jeden oficer �andarmerii. Do�� m�ody, ciemnow�osy, z okr�g�� g�ow�, kt�r� obna�y� zdj�wszy kapelusz przy wysiadaniu przez niskie drzwiczki; mia� na piersi order Legii Honorowej, a na nogach czarne wysokie buty z ostrogami. Hornblower zdziwi� si� troch�, czemu pu�kownik �andarmerii, zupe�nie, jak wida�, zdrowy na ciele, przybywa powozem, zamiast konno. Obserwowa� go, jak dzwoni�c ostrogami kroczy� przez dziedziniec ku biurom komendanta twierdzy. Czas wyznaczony Hornblowerowi na spacer ju� si� prawie ko�czy�, kiedy jeden z m�odych francuskich adiutant�w komendanta podszed� do niego i zasalutowa�. � Jego ekscelencja przesy�a pozdrowienia, sir, i prosi, aby zechcia� pan po�wi�ci� mu mo�liwie jak najszybciej par� minut czasu. M�wi�c do wi�nia, pomy�la� Hornblower z gorycz�, m�g� by� r�wnie dobrze powiedzie�: �Staw si� natychmiast�. � Ju� id�, z najwi�ksz� przyjemno�ci� � odpar�, kontynuuj�c z powag� t� fars�. W biurze zasta� oficera �andarmerii sam na sam z komendantem. Obaj stali pogr��eni w rozmowie. Na twarzy komendanta malowa� si� smutek. � Kapitanie � rzek� odwracaj�c si� � mam zaszczyt przedstawi� panu pu�kownika Jeana-Baptiste'a Caillarda, kawalera Wielkiego Or�a Legii Honorowej, jednego z osobistych adiutant�w jego cesarskiej mo�ci. Panie pu�kowniku, to jest kapitan Horatio Hornblower z floty jego brytyjskiej kr�lewskiej mo�ci. Komendant by� wyra�nie zmartwiony i przygn�biony. R�ce mu dr�a�y i m�wi�c zacina� si� nieznacznie, a pr�ba wym�wienia pierwszych przydechowych liter imienia i nazwiska Hornblowera sko�czy�a si� �a�o�nie. Hornblower sk�oni� si�, lecz widz�c, �e pu�kownik nie odwzajemni� mu uk�onu, wyprostowa� si� i zesztywnia�. Z miejsca si� zorientowa�, co to za rodzaj cz�owieka � s�u�alec tyrana, obcuj�cy z nim blisko i modeluj�cy swoje zachowanie nie wed�ug post�powania tyrana, ale wed�ug w�asnego wyobra�enia, jak post�powanie to powinno wygl�da�, bardziej herodyjski ni� sam Herod w swojej arbitralno�ci i okrucie�stwie. Mog�a to by� tylko poza � by� mo�e cz�owiek ten jest dobrym m�em i kochaj�cym ojcem rodziny � ale poza gro��ca nieprzyjemnymi nast�pstwami dla ka�dego, kto by� od niego zale�ny. Jest w stanie dr�czy� swe ofiary, aby dowie�� sobie i innym, �e potrafi by� surowszy i bardziej nieugi�ty � a zatem oczywi�cie i zdolniejszy � ni� ten, kt�remu s�u�y. Caillard zlustrowa� wygl�d Hornblowera zimnym spojrzeniem. � Co znaczy ta szpada u jego boku? � zapyta� komendanta. � Admira� zwr�ci� mu j� w dniu bitwy � wyja�ni� spiesznie zapytany. � Powiedzia�� � Nie wa�ne, co powiedzia� � przerwa� mu Caillard. � Przest�pcy, kt�ry pope�ni� takie zbrodnie jak on, nie mo�na pozwoli� na posiadanie broni. A szpada to symbol cz�owieka honoru, kt�rym on nie jest na pewno. Niech pan odepnie szpad�, sir. Hornblower sta� skamienia�y, nie wierz�c w�asnym uszom. Ponury u�mieszek na twarzy Caillarda ukazywa� bia�e z�by pod czarnym w�sem przecinaj�cym niczym szrama jego oliwkow� twarz. � Odpi�� szpad� � powt�rzy� Caillard, a gdy Hornblower nie drgn��, doda�: � Je�li jego ekscelencja pozwoli, zawo�am kt�rego� z moich �andarm�w, �eby mu j� odebra�. Na t� gro�b� Hornblower rozpi�� pas i w ciszy pokoju zabrzmia� g�o�no brz�k spadaj�cej na pod�og� broni. Honorowa szpada, otrzymana przed dziesi�cioma laty od Funduszu Patriotycznego za dowodzenie oddzia�em aborda�owym, kt�ry zdoby� �Castill�, le�a�a na ziemi na wp� wysuni�ta z pochwy. Pozbawiona r�koje�ci g�owica i odarta ze z�oce� pochwa �wiadczy�y o chciwo�ci s�ug cesarskich. � Dobrze � skwitowa� Caillard. � A teraz mo�e jego ekscelencja b�dzie �askaw oznajmi� temu cz�owiekowi o jego rych�ym odje�dzie? � Pu�kownik Caillard � przem�wi� komendant � przyby� zabra� pana i pa�skiego zast�pc�, mistaire'a � mistaire'a Busha do Pary�a. � Busha? � wybuchn�� Hornblower, bardziej poruszony tym, co us�ysza�, ni� strat� szpady. � Busha? To niemo�liwe. Porucznik Bush jest ci�ko ranny. Zabranie go w tym stanie w d�ug� podr� mo�e si� sko�czy� fatalnie. � Tak czy owak ta podr� zako�czy si� dla niego fatalnie � zauwa�y� Caillard z tym samym bezlitosnym u�mieszkiem i b�yskiem bia�ych z�b�w. Komendant za�ama� r�ce. � Pu�kowniku, tak nie wolno m�wi�. Ci panowie maj� by� dopiero s�dzeni. Komisja Wojskowa nie wyda�a jeszcze wyroku. � Panowie ci, jak ich nazywa wasza ekscelencja, mog� zosta� uznani za skazanych na podstawie ich w�asnych zezna�. Hornblower przypomnia� sobie, �e nie usi�owa� zaprzecza�, gdy admira� przygotowuj�c sw�j raport zapyta� go, czy by� dow�dc� �Sutherlanda� w dniu, kiedy okr�t p�yn�� pod francusk� flag� i gdy oddzia� desantowy z tego� okr�tu szturmowa� bateri� w Llanzy. Wiedzia�, �e mia� prawo u�y� tego fortelu, lecz nie liczy� si� z tym, �e cesarz francuski, zdecydowany przekona� europejsk� opini� publiczn� o perfidii Anglii, b�dzie tak przebieg�y, aby uzna�, i� kilka egzekucji, kt�rym nadany zostanie rozg�os, mo�e wywo�a� prze�wiadczenie, �e jest to dow�d winy. � Pu�kownik � ci�gn�� komendant, zwracaj�c si� do Hornblowera � przyby� tu powozem. Mo�e pan by� pewien, �e mistaire'owi Bushowi zapewnione zostan� wszelkie mo�liwe wygody. Prosz� mi powiedzie�, kt�rego ze swoich ludzi chcia�by pan wzi�� ze sob� jako s�u��cego. I je�li mog� dostarczy� czego�, co uczyni podr� wygodniejsz�, zrobi� to z najwi�ksz� rado�ci�. Hornblower rozwa�a� w my�lach spraw� s�u��cego. W�r�d rannych w kazamatach jest Polwheal, kt�ry s�u�y� mu od lat. Ale jego nie wybra�by w �adnym razie � Polwheal nie nadawa� si� do sytuacji wyj�tkowych, a takie sytuacje mog�y si� przecie� nadarzy�. Latude ciek� z Bastylii. Czy� nie ma wi�c szansy, �e i jemu uda si� uciec z Vincennes? Hornblower pomy�la� o wydatnych musku�ach i szczerym oddaniu Browna. � Je�li mo�na, chcia�bym wzi�� mojego sternika � rzek�. � Oczywi�cie. Po�l� po niego i ka��, �eby obaj z pa�skim dotychczasowym s�u��cym spakowali pana rzeczy. Mo�e trzeba co� panu na drog�? � Nic mi nie potrzeba � odpar� Hornblower. M�wi�c te s�owa wymy�la� sobie w duchu za swoj� dum�. Je�li ma ocali� siebie i Busha przed plutonem egzekucyjnym w fosie Vincennes, b�dzie potrzebowa� z�ota. � O nie, nie pozwol� panu tak m�wi� � zaprotestowa� komendant. � Gdy znajdzie si� pan we Francji, na pewno b�dzie pan chcia� kupi� sobie par� drobiazg�w. Poza tym nie mo�e mnie pan pozbawi� przyjemno�ci przyj�cia z pomoc� tak dzielnemu cz�owiekowi. Prosz� zrobi� mi uprzejmo�� i przyj�� moj� sakiewk�. Bardzo prosz�, sir. Hornblower prze�ama� dum� i wzi�� zaofiarowany trzos. By� nadspodziewanie ci�ki i wyda� melodyjny brz�k, gdy bra� go do r�ki. � Dzi�kuj� za pa�sk� uprzejmo�� i za okazan� mi �askawo��, gdy by�em pana wi�niem. � Jak ju� rzek�em, to dla mnie przyjemno�� � odpar� komendant. � Chcia�bym �yczy� panu wszystkiego najnajlepszego po przybyciu do Pary�a. � Do�� tego � wtr�ci� si� Caillard. � Rozkazy dane mi przez jego cesarsk� mo�� nakazuj� jak najwi�kszy po�piech. Czy wyniesiono tego rannego na dziedziniec? Komendant powi�d� ich, a �andarmi otoczyli Hornblowera w drodze do powozu. Bush le�a� na noszach � w jasnym �wietle dnia wygl�da� dziwnie blady i wyniszczony. S�abym ruchem pr�bowa� zakry� oczy przed s�o�cem; Hornblower podbieg� i ukl�kn�� przy nim. � Zabieraj� nas do Pary�a, Bush � oznajmi�. � Co, pana i mnie, sir? � Tak. � Zawsze chcia�em zobaczy� to miasteczko. W�och chirurg, kt�ry amputowa� stop� Busha, ci�gn�� Hornblowera za r�kaw i wymachiwa� jakimi� kartkami papieru. �aman� w�osk� francuszczyzn� wyja�nia�, �e to wskaz�wki dotycz�ce dalszego leczenia kikuta. Zrozumie je ka�dy chirurg we Francji. Rana zagoi si�, gdy wyjd� z niej szwy. W�o�y� do karety paczk� opatrunk�w na drog�. Hornblower chcia� mu dzi�kowa�, ale chirurg odwr�ci� si�, by dopilnowa� przeniesienia Busha, noszy i reszty rzeczy do powozu. By� to bardzo d�ugi wehiku�, tote� nosze, wsuni�te przez drzwiczki i oparte ko�cami na dw�ch siedzeniach, dobrze si� w nim mie�ci�y. W�a�nie nadszed� Brown z waliz� Hornblowera w r�ku. Wo�nica pokaza� mu, jak j� umie�ci� w baga�niku. Potem �andarm otworzy� drugie drzwiczki i stan�� przy nich czekaj�c, a� Hornblower wsi�dzie. Hornblower podni�s� wzrok na pi�trz�ce si� nad nim wa�y; jeszcze p� godziny temu przechadza� si� tam, n�kany w�tpliwo�ciami. A teraz co najmniej jedna z nich zosta�a rozproszona. Za dwa tygodnie sko�cz� si� mo�e i inne, kiedy stanie oko w oko z plutonem egzekucyjnym w Vincennes. Na my�l o tym wstrz�sn�� nim dreszcz obawy niwecz�c przelotne uczucie nieomal przyjemno�ci, jakiego do�wiadcza� przed chwil�. Nie chcia� da� si� wie�� do Pary�a na rozstrzelanie; zapragn�� stawi� op�r. Ale zda� sobie spraw�, �e opieranie si� by�oby rzecz� daremn� i uw�aczaj�c� jego godno�ci, zmusi� si� wiec, by wsi��� do powozu, �ywi�c nadziej�, �e nikt nie zauwa�y� tej chwili wahania. �andarm przywo�a� gestem Browna, kt�ry wsiad� i zaj�� miejsce, wyrazem twarzy przepraszaj�c za to, �e siedzi w obecno�ci swoich prze�o�onych. Caillard dosiada� wielkiego karego konia � ogniste, nerwowe stworzenie � kt�ry gryz� w�dzid�o i nie chcia� usta� w miejscu. Usadowiwszy si� w siodle Caillard rzuci� rozkaz, i konie, okr��ywszy dziedziniec, gdzie pow�z trz�s� si� i podskakiwa� na kocich �bach, wyjecha�y na drog� wij�c� si� u st�p stanowisk dzia� fortecznych. Pojazd zosta� otoczony przez oddzia� konnych �andarm�w, strzeli� bicz i konie ruszy�y wolnym k�usem przy brz�ku uprz�y, stukocie podk�w i skrzypieniu rzemieni. Hornblower mia� ch�� wyjrze� przez okienko na mijane domostwa miasteczka Rosas � po trzech tygodniach sp�dzonych w niewoli n�ci� go widok innego otoczenia � ale musia� wprz�d zaj�� si� rannym porucznikiem. � Jak si� pan czuje, Bush? � zapyta� pochylaj�c si� nad nim. � Dzi�kuj�, sir, bardzo dobrze � odpar� Bush. Przez okienka powozu wpada�o �wiat�o s�oneczne, a rz�d wysokich drzew przydro�nych rzuca� migotliwe cienie na twarz Busha. Wskutek gor�czki i up�ywu krwi sk�ra na policzkach �ci�gn�a si� i wyg�adzi�a, nadaj�c twarzy nienaturalnie m�ody wygl�d, straci�a barw� mahoniowego br�zu, do kt�rej przywyk� Hornblower, i sta�a si� blada. Hornblowerowi wyda�o si�, �e dostrzeg� skurcz b�lu na obliczu Busha, gdy kareta podskoczy�a na pod�ej drodze. � Czy mog� co� dla pana zrobi�? � zapyta� usi�uj�c ukry� bezradno�� w swoim g�osie. � Nic, dzi�kuj�, sir � wyszepta� Bush. � Niech pan pr�buje usn�� � doradzi� Hornblower. D�o� Busha, le��ca na wierzchu koca, zacisn�a si� nerwowo, poruszy�a i posun�a ku niemu; uj�� j� i poczu� s�aby u�cisk. Przez kilka kr�tkich sekund palce Busha g�aska�y jego d�o� pieszczotliwie, jakby to by�a d�o� kobieca. Porucznik zamkn�� oczy, a po jego wymizerowanej twarzy przemkn�� s�aby u�miech. W ci�gu tych wszystkich lat wsp�lnej s�u�by by� to pierwszy przejaw wzajemnego przywi�zania. Bush odwr�ci� g�ow� na poduszce i le�a� zupe�nie spokojnie, a Hornblower siedzia� bez ruchu, �eby go nie potr�ci�. Pow�z zwolni� i konie przesz�y w st�pa � wje�d�ali widocznie na d�u�sze wzniesienie, po kt�rym bieg�a droga przecinaj�c p�wysep zako�czony przyl�dkiem Creus. Ale nawet przy tym tempie jazdy kareta przechyla�a si� i ko�ysa�a gwa�townie; nawierzchnia traktu musia�a by� zupe�nie zaniedbana. Ostre dzwonienie podk�w koni eskorty �wiadczy�o, �e sz�y po gruncie skalistym, a nieregularno�� tych odg�os�w wskazywa�a, �e konie szukaj� drogi w�r�d wyboj�w. Przez okienka Hornblower widzia� �andarm�w w niebieskich mundurach i tr�j graniastych kapeluszach, podskakuj�cych i ko�ysz�cych si� w rytm przechy��w powozu. Obecno�� eskorty w sile pi��dziesi�ciu �andarm�w m�wi�a nie tyle o politycznym znaczeniu jego osoby i Busha, co raczej o tym, �e nawet tu, tylko dwadzie�cia mil od granicy Francji, droga nie by�a bezpieczna dla ma�ych oddzia��w. Na ka�dym niedost�pnym szczycie wzg�rza mog�a czyha� grupka hiszpa�skich guerilleros. Ale wci�� by�a szansa, �e Claros albo Rovira ze swym tysi�cem katalo�skich miqueletes mog� wypa�� na trakt ze swoich pirenejskich kryj�wek. Hornblower czu� przyp�yw nadziei na my�l, �e w takim razie w ka�dej sekundzie mo�e sta� si� znowu cz�owiekiem wolnym. Serce bi�o mu szybciej � nie m�g� usiedzie� spokojnie i wci�� zmienia� pozycj�, ale ostro�nie, aby nie potr�ci� Busha. Wzdraga� si� na my�l, �e zostanie dostawiony do Pary�a, by prze�y� tam fars�, jak� b�dzie ich proces. Nie chcia� umiera�. Zaroi�o mu si� w g�owie od gor�czkowych wyobra�e�, a� musia� przywo�a� na pomoc zdrowy rozs�dek, by pom�g� mu zapa�� w spokojn� oboj�tno��. Naprzeciwko siedzia� Brown, sztywno wyprostowany, z za�o�onymi r�kami. Na jego widok Hornblower nieomal u�miechn�� si� ze zrozumieniem. Brown czu� si� bardzo nieswojo. Przypuszczalnie dot�d nigdy w �yciu nie przebywa� tak blisko oficer�w w jednym pomieszczeniu. Na pewno by� skr�powany, �e musi siedzie� w obecno�ci dw�ch tak wa�nych osobisto�ci, jak dow�dca okr�tu i jego zast�pca. Mo�na te� by�o postawi� jeden do tysi�ca, �e Brown nigdy nie by� w �rodku karety, nie siedzia� na sk�rzanych poduszkach, z dywanikiem pod stopami. Nie mia� te� �adnego do�wiadczenia w s�u�bie u d�entelmena, bo jego obowi�zki sternika kapita�skiego mia�y charakter g��wnie dyscyplinarny i wykonawczy. By�o co� komicznego w widoku Browna, gdy z t� przys�owiow� zdolno�ci� adaptacji cechuj�c� marynarza brytyjskiego usi�owa� zachowywa� si� w spos�b, w jaki jego zdaniem powinien zachowywa� si� s�u��cy d�entelmen zatrudniony u d�entelmena, i siedzia� sztywno, jakby kij po�kn��. Pow�z zatoczy� si� znowu, przy�pieszaj�c biegu, i konie ze st�pa przesz�y w k�us. Musieli wjecha� ju� na szczyt tego rozleg�ego wzg�rza, z d�ugim zjazdem w d�, kt�ry doprowadzi ich znowu ku brzegowi morza, gdzie� w pobli�e Llanzy, gdzie wzi�� szturmem bateri� pod ochron� tr�jkolorowej flagi. By� dumny z tego wyczynu � nawet jeszcze teraz. Nigdy by nie pomy�la�, �e zako�czy si� to transportem do Pary�a i postawieniem go przed plutonem egzekucyjnym. Przez okienko po stronie Busha , widzia� faliste brunatne zbocza strzelaj�cych w niebo Pirenej�w; a gdy pow�z zatoczy� si� na zakr�cie jak pijany, hen w dole pochwyci� b�ysk morza jarz�cego si� w promieniach popo�udniowego s�o�ca. Wyci�gn�� szyj�, by na nie popatrze�, na to morze, kt�re tylekro� dopiek�o mu do �ywego, a kt�re tak kocha�. Pomy�la� ze skurczem krtani, �e jest to mo�e ostatni dzie�, gdy je widzi. Dzi� w nocy przekrocz� granic�; jutro wjad� w g��b Francji, a za dzsiesi��-czterna�cie dni b�dzie gni� w swoim grobie w Vincennes. Trudno b�dzie rozstawa� si� z �yciem, nawet z jego wszystkimi zw�tpieniami i niepewno�ci�, utraci� morze, kapry�ne i zwodnicze, Mari�, dziecko, Lady Barbar� Za oknami przesuwa�y si� bia�e domki, a po stronie morza na trawiastym zboczu przycupn�a bateria Llanzy. Widzia� wartownika w niebiesko-bia�ym mundurze, a schyliwszy si� i zadar�szy g�ow� m�g� dojrze� flag� francusk� na szczycie masztu � Bush, kt�ry jest tu z nim, �ci�gn�� j� stamt�d par� tygodni temu. Us�ysza� trzask bata wo�nicy i konie przy�pieszy�y biegu; do granicy zosta�o jeszcze oko�o o�miu mil, i Caillard chcia� wido