7783
Szczegóły |
Tytuł |
7783 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
7783 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 7783 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
7783 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
ASTRID LINDGREN
Ronja - C�rka zb�jnika
TEJ NOCY, GDY RONJA MIA�A PRZYJ�� NA �WIAT, nad g�rami przetacza�a si�.burza tak gwa�towna, �e wszystko, co tylko �ywe^a-co mieszka�o w Lesie Mattisa, w pop�ochu wciska�o si� w swoje norki i kryj�wki. Tylko z�owrogie dzikie Wietrzyd�a, jedyne, kt�re lubi�y burz�, z wyciem i wrzaskiem lata�y wok� zb�jeckiego zamku na G�rze Mattisa. Przeszkadza�o to le��cej w zamku Lovis, kt�ra mia�a w�a�nie rodzi�, wi�c powiedzia�a:
� Przep�d� Wietrzyd�a, �eby by�o cicho, bo nie s�ysz�, co �piewam.
Bo to by�o w�a�nie tak, �e Lovis rodzi�a �piewaj�c. Idzie wtedy �atwiej, twierdzi�a, a ma�e, je�li przyjdzie na �wiat podczas pie�ni, b�dzie przypuszczalnie z gatunku tych pogodniejszych.
Mattis chwyci� kusz� i przez otw�r strzelniczy w murze obronnym wypu�ci� kilka strza�.
� Wyno�cie si� st�d, Wietrzyd�a! � krzykn��. � W�a�nie dzi� w nocy urodzi si� moje dziecko! Ech, wy, zmory, rozumiecie to?
� Hu! hu! Dzi� w nocy urodzi si� jego dziecko!
� huka�y Wietrzyd�a. � Dziecko burzy! Pewno ma�e i brzydkie! Hu! hu!
Wtedy Mattis strzeli� jeszcze raz, prosto w stado. Ale one tylko za�mia�y si� szyderczo i z w�ciek�ym wrzaskiem ulecia�y nad wierzcho�ki drzew.
Gdy Lovis �piewa�a i rodzi�a, a Mattis odp�dza� Wietrzyd�a, jego zb�jnicy siedzieli na dole w wielkiej kamiennej sali przy ogniu, jedz�c i pij�c, i wrzeszcz�c prawie tak samo jak Wietrzyd�a. Czym� musieli si� przecie� zaj��, kiedy tak czekali i czekali, wszyscy, jak ich by�o dwunastu, na to, co mia�o si� teraz wydarzy� w izbie na wie�y. W ci�gu ca�ego ich zb�jnickiego �ycia nigdy jeszcze w Zamku Mattisa nie urodzi�o si� �adne dziecko.
Najbardziej niecierpliwi� si� �ysy Per.
� Przyjdzie wreszcie to zb�jnickie piskl� czy nie?
� odezwa� si�. � Jestem ju� stary i s�aby i niewiele ju� pozosta�o mi zb�jnickiego �ycia. Dobrze by�oby, zanim nast�pi koniec, zobaczy� nowego herszta.
Ledwie to powiedzia�, drzwi rozwarty si� i wpad� nieprzytomny z rado�ci Mattis. W radosnych podskokach okr��y� sal� i wrzasn�� jak szalony:
� Urodzi�o si�! S�yszycie? Urodzi�o si� moje dziecko!
� A co si� urodzi�o? � zapyta� �ysy Per ze swojego odleg�ego k�ta.
� Zb�jnicka c�rka! Rado�� i szcz�cie! � wykrzykn�� Mattis. � Zb�jnicka c�rka! Oto ona!
Przez wysoki pr�g wesz�a Lovis ze swoim male�stwem w ramionach. W�r�d zb�jc�w zrobi�o si� zupe�nie cicho.
� No, zakrztusili�cie si� piwem, czy co? � zawo�a� Mattis. Wzi�� dziewczynk� od Lovis i ruszy� dooko�a sali pokazuj�c j� zb�jcom. � Patrzcie! Je�li chcecie ujrze� najpi�kniejsze dziecko, jakie kiedykolwiek urodzi�o si� w zb�jeckim zamku!
Le��c na jego r�ce, c�reczka przygl�da�a mu si� rozbudzonymi oczkami.
� Ta ma�a ju� wszystko rozumie, to wida� � powiedzia�.
� Jak si� b�dzie nazywa�? � chcia� wiedzie� �ysy Per.
� Ronja � odezwa�a si� Lovis. � Tak jak ju� dawno temu postanowi�am.
� No, a gdyby to by� ch�opiec? � spyta� �ysy Per. Lovis popatrzy�a na niego spokojnie i surowo.
� Je�li postanowi�am, �e moje dziecko b�dzie si� nazywa� Ronja, to b�dzie Ronja.
Potem zwr�ci�a si� do Mattisa:
� Chcesz, �eby j� teraz zabra�?
Ale Mattis nie chcia� odda� c�reczki. Sta� wpatruj�c si� ze zdumieniem w jej b�yszcz�ce oczki, ma�e usteczka, kosmyki czarnych w�osk�w, nieporadne r�czki i a� zadr�a� z mi�o�ci.
� Dziecino, w tych ma�ych r�czkach trzymasz ju� moje zb�jnickie serce � powiedzia�. � Nie pojmuj�, jak to si� dzieje, ale tak w�a�nie jest.
� Czy mog� potrzyma� j� troszk�? � poprosi� �ysy Per, wi�c Mattis z�o�y� Ronj� w jego ramiona tak ostro�nie, jakby to by�o z�ote jajko.
� Masz tutaj nowego herszta, o kt�rym gada�e� od tak dawna. Tylko jej nie upu��, bo b�dzie to twoja ostatnia godzina.
Ale �ysy Per tylko u�miechn�� si� do Ronji swymi bezz�bnymi ustami.
� Wydaje si�, jakby ona wcale nie wa�y�a � odezwa� si� zdziwiony i par� razy uni�s� j� w g�r� i w d�.
Wtedy Mattis rozz�o�ci� si� i wyrwa� mu dziecko.
� A ty czego� si� spodziewa�, barani �bie? Du�ego, t�ustego herszta zb�jc�w z wielkim brzuchem i spiczast� brod�, tak?
W tym momencie wszyscy zb�jcy zrozumieli, �e je�li nie chc� rozz�o�ci� Mattisa, to w �adnym wypadku nie wolno im krytykowa� tego dziecka. A dra�ni� Mattisa by�o naprawd� niebezpiecznie, dlatego te� natychmiast zacz�li wychwala� i podziwia� noworodka, a �e przy tym opr�niali wiele kufli piwa na jego
8
cze��, wi�c Mattis by� zadowolony. Usiad� na honorowym miejscu wpo�r�d nich i raz po raz pokazywa� swoje nadzwyczajne dziecko.
� Teraz Borka zagryzie si� na �mier� � powiedzia�. � Mo�e sobie tam siedzie� w swojej n�dznej jaskini i zgrzyta� z�bami z zazdro�ci, tak, nic mu innego nie pozosta�o, tylko p�acz i zgrzytanie z�b�w. Podniesie taki lament, �e wszystkie Wietrzyd�a i Sza-ruchy w Lesie Borki b�d� musia�y zatka� sobie uszy, wierzcie mi!
�ysy Per z uciech� potakiwa� g�ow� i powiedzia� chichocz�c:
� Pewnie, Borka zagryzie si� na �mier�. Bo teraz r�d Mattisa �yje dalej, a r�d Borki idzie pro�ciutko do diaska.
� Tak � przyzna� Mattis � pro�ciutko do diaska, to pewne jak amen w pacierzu. Bo o ile ja wiem, to do tej pory Borka nie ma dziecka, no i ju� na pewno nie b�dzie mia�.
W tym momencie rozleg� si� grzmot, jakiego jeszcze nie s�yszano w Lesie Mattisa. By� tak silny, �e nawet zb�jcy pobledli, a s�abowity �ysy Per a� si� przewr�ci�. Ronja nieoczekiwanie zakwili�a i to wstrz�sn�o Mattisem bardziej ni� grzmot.
� Moje dziecko p�acze! � wykrzykn��. � Co robi�? Co robi�?
Ale Lovis ze spokojem wzi�a od niego c�reczk�, przystawi�a j� do piersi i p�acz usta�.
� Nie�le hukn�o � odezwa� si� �ysy Per, kiedy
10
ju� troch� przyszed� do siebie. � Niech mnie diabli, je�li nie waln�o gdzie� tutaj.
Tak, waln�o, i to jak jeszcze. Wystarczy�o spojrze�, gdy nasta� ranek. Prastary Zamek Mattisa na szczycie G�ry Mattisa p�k� na dwoje. Od najwy�szego zwie�czenia mur�w do najg��bszego piwnicznego sklepienia by� teraz zamek podzielony na dwie cz�ci, a mi�dzy nimi zia�a przepa��.
� Ronja, twoje dzieci�stwo zacz�o si� wspaniale � powiedzia�a Lovis, stoj�c z dzieckiem na r�ku przy zburzonym murze i patrz�c na ca�� t� rujnacj�.
Mattis szala� jak dziki zwierz. Jak mog�o co� takiego sta� si� ze starym zamkiem jego ojca? Ale w�ciek�o�� Mattisa nie trwa�a nigdy d�ugo, w ka�dej sprawie potrafi� doszuka� si� stron dobrych.
� Ech, dla nas to tylko mniej b��dzenia, piwnicznych dziur i rupieci, kt�re trzeba sprz�ta�. No i teraz
11
et ju� nie zab��dzi w Zamku Mattisa. Pami�tacie, ; to kiedy� �ysy Per sobie poszed� i nie m�g� trafi� >owrotem przez cztery dni?
�ysy Per jednak nie lubi�, kiedy mu o tym przy-minano. Czy to jego wina, �e wyprawa sko�czy�a ; tak fatalnie? Przecie� chcia� tylko sprawdzi�, czy eczywi�cie Zamek Mattisa jest a� tak ogromny, i, s ju� powiedziano, znalaz� go na tyle wielkim, �e nim zab��dzi�. Biedaczysko, by� na wp� �ywy, �arn w ko�cu odnalaz� du�� kamienn� sal�. Na szcz�-e zb�jcy tak wrzeszczeli i ha�asowali, �e us�ysza� h z daleka, inaczej nigdy by nie trafi�. � Ca�ego zamku i tak nigdy�my nie u�ywali � wierdzi� Mattis. � A te sale, izby i pokoje na wie-f, w kt�rych mieszkamy, i tak nam zosta�y. Jedyne, d mnie z�o�ci, to to, �e�my stracili nasz zamkowy st�p. Tak, to prawdziwa rozpacz, bo le�y po drugiej stronie przepa�ci. Biedny ten, co nie b�dzie m�g� wy-rzyma�, nim zd��ymy urz�dzi� nowy.
Ale ta sprawa zosta�a wkr�tce za�atwiona i �ycie v Zamku Mattisa toczy�o si� tak samo jak przedtem. \ t� tylko r�nic�, �e teraz by�o tu dziecko. Ma�e Iziecko, kt�re, jak zauwa�y�a Lovis, stopniowo spra-vi�o, �e Mattis i wszyscy jego zb�jcy zachowywali ;i� jak mniej lub bardziej pomyleni. Przejawia�o si� :o nie w tym, �e stali si� �agodniejsi i bardziej dba-l�cy o maniery, gdy� to by im bynajmniej nie zaszkodzi�o, ale we wszystkim, co robili. Bo by�o chyba przeciwne naturze, �e dwunastu zb�jc�w razem
12
ze swoim hersztem siedzia�o u�miechaj�c si� g�upawo i wydaj�c okrzyki rado�ci tylko dlatego, �e jeden maluch w�a�nie nauczy� si� raczkowa� wok� kamiennej sali, zupe�nie jakby wi�kszego cudu nigdy na tej ziemi nie widzieli. Rzeczywi�cie Ronja ruszy�a w drog� nies�ychanie szybko, poniewa� odkry�a sztuk� odpychania si� lew� n�k�, co rozb�jnicy uznali za jedyne w swoim rodzaju. Ale ostatecznie wi�kszo�� dzieci uczy si� raczkowa�, m�wi�a Lovis. Bez wrzask�w rado�ci ca�ego otoczenia, a ich ojcowie z tej przyczyny nie zapominaj� o bo�ym �wiecie i nie zaniedbuj� pracy.
� Czy chodzi wam o to, aby Borka rabowa� tak�e tutaj, w Lesie Mattisa? � pyta�a kwa�no, kiedy zb�jcy z Mattisem na czele wpadali z ha�asem do domu o niecodziennej porze tylko po to, �eby zobaczy�, jak Ronja je kaszk�, zanim Lovis u�o�y j� w ko�ysce na noc.
Ale Mattis nie s�ucha� tego gadania.
� Ronja moja, go��beczka moja! � wykrzykiwa�, gdy Ronja z pomoc� lewej n�ki rozp�dza�a si� w jego stron� przez ca�� sal�, jak tylko przekracza� pr�g.
Potem siada� ze swoj� go��beczka na kolanach i karmi� j� kasz�, a jego dwunastu zb�jc�w przygl�da�o si� temu. Miska z kasz� sta�a na p�ycie pieca w pewnym oddaleniu, a Mattis ze swymi pot�nymi �apami zb�jcy by� troch� niezdarny. Wiele kaszy wy-chlapywa�o si� wi�c na pod�og�, a w dodatku Ronja od czasu do czasu odpycha�a �y�k�, tak �e cz�� ka-
13
I
szy bryzga�a a� na brwi Mattisa. Gdy zdarzy�o si� to po raz pierwszy, zb�jcy gruchn�li takim �miechem, �e przestraszona Ronja rozp�aka�a si�. Ale bardzo szybko poj�a, �e zrobi�a co� weso�ego, i zacz�a to powtarza�, co radowa�o jednak bardziej zb�jc�w ni�
samego Mattisa.
Chocia� poza tym uwa�a�, �e wszystko, cokolwiek robi�a Ronja, by�o niezr�wnane, a ona sama by�a najcudowniejszym dzieckiem pod s�o�cem.
Nawet Lovis musia�a si� roze�mia�, kiedy zobaczy�a Mattisa z jego piskl�tkiem na kolanach i z kasz�
na brwiach.
� Mattis, kochany, kt� by przypuszcza�, �e w�a�nie ty jeste� najpot�niejszym hersztem zb�jc�w wszystkich g�r i las�w. Gdyby Borka ci� teraz zobaczy�, toby si� posiusia� ze �miechu.
� Szybko by mu si� odechcia�o � powiedzia�
Mattis ze spokojem.
Borka, jego zaci�ty wr�g. Tak samo jak ojciec i dziad Borki byli zaci�tymi wrogami ojca i dziada Mattisa; od kiedy si�ga ludzka pami��, r�d Borki i r�d Mattisa bra�y si� za �by. Zb�jcami byli od zawsze. I postrachem uczciwych ludzi, kt�rzy ze swoimi ko�mi i za�adowanymi wozami przeje�d�ali przez g��bokie lasy, gdzie na nich napadano.
� Niechaj B�g ma w swojej opiece ka�dego, kto musi jecha� Zb�jnickim Szlakiem � zwykli mawia� ludzie maj�c na my�li w�ski przesmyk mi�dzy Lasem Borki i Lasem Mattisa.
14
Zb�jcy czatowali tam stale, a czy byli zb�jcami Borki czy Mattisa, nie mia�o to znaczenia; w ka�dym razie dla tych, co zostali obrabowani, by�o to bez r�nicy. Ale dla Mattisa i Borki r�nica by�a du�a. Obaj walczyli o �ycie i �upy, a kiedy brakowa�o woz�w przeje�d�aj�cych przez Zb�jnicki Szlak, zdrowo grabili jeden
drugiego.
O wszystkim tym Ronja nic nie wiedzia�a. By�a za ma�a. Nie rozumia�a, �e jej ojciec jest straszliwym hersztem zb�jc�w. Dla niej by� tylko brodatym, mi�ym Mattisem, kt�ry �mia� si� i �piewa�, wydawa� radosne okrzyki i karmi� j� kaszk�. Bardzo go lubi�a. Ale dziewczynka z ka�dym dniem ros�a i powoli zaczyna�a odkrywa� �wiat wok� siebie. D�ugi czas s�dzi�a, �e �wiat ko�czy si� na wielkiej kamiennej sali. I czu�a si� tam dobrze i bezpiecznie. Siada�a sobie pod strasznie d�ugim sto�em i bawi�a si� szyszkami i kamykami, kt�re znosi� jej Mattis. W og�le kamienna sala by�a ca�kiem niez�ym miejscem dla dziecka. By�o tam mi�o i mo�na si� by�o wiele nauczy�. Ronja lubi�a, kiedy wieczorami zb�jcy, rozlokowawszy si� na wprost ognia, �piewali. Siedz�c cichutko pod sto�em, przys�uchiwa�a si� zb�jnickim piosenkom, a kiedy ju� nauczy�a si� wszystkich, przy��cza�a si� czystym g�osikiem, wprawiaj�c Mattisa w radosne zdumienie, �e jego niezr�wnane dziecko �piewa tak pi�knie. Nauczy�a si� tak�e ta�czy�. Bo gdy zb�jcy rozochocili si� na dobre, ta�czyli i podskakiwali jak szaleni dooko�a sali, Ronja wkr�tce ta�czy�a wi�c
15
�
liiiiHB
i podskakiwa�a jak oni, a nawet, ku rado�ci Mattisa, wykonywa�a prawdziwe zb�jnickie skoki. A gdy p�niej zb�jcy siadali przy d�ugim stole, �eby orze�wi� si� kuflem piwa, che�pi� si� c�rk�:
� Ona jest pi�kna jak m�ode Wietrzyde�ko, musicie przyzna�. Tak samo gibka, tak samo ciemnooka i tak samo czarnow�osa. Nigdy nie widzieli�cie drugiego tak pi�knego dziecka, przyznajcie sami.
I zb�jcy potakiwali i przyznawali. Tymczasem Ron-ja siedzia�a cichutko pod sto�em ze swoimi szyszkami i kamykami, a kiedy pojawia�y si� tam stopy zb�jc�w obute w kud�ate futrzane ci�my, bawi�a si�, �e to s� jej niesforne kozy, kt�re zna�a z obory, gdzie Lovis
zabiera�a j� id�c doi�.
W pierwszym okresie swojego nied�ugiego �ycia Ronja nie widzia�a jednak zbyt wiele. Nie wiedzia�a te�, co znajduje si� na zewn�trz warowni Mattisa. A� pewnego pi�knego dnia Mattis zrozumia� � wprawdzie bardzo niech�tnie � �e oto nadszed� czas.
� Lovis � powiedzia� do �ony � nasze dziecko musi nauczy� si�, jak si� �yje w Lesie Mattisa. Wypu�� j� na dw�r!
� Co� takiego! Wi�c wreszcie� to poj��? To powinno by�o sta� si� ju� dawno, je�li mi wolno zauwa�y�.
Tak wi�c Ronja otrzyma�a swobod� i mog�a wa��sa� si�, gdzie tylko chcia�a. Przedtem jeszcze Mattis powiedzia� jej to i owo.
� Uwa�aj na Wietrzyd�a, Szaruchy i zb�jc�w
Borki.
16
� A jak poznam, �e to s� Wietrzyd�a, Szaruchy i zb�jcy Borki? � zapyta�a Ronja.
� Zauwa�ysz � odpar� Mattis.
� Aha � powiedzia�a Ronja.
� I uwa�aj, �eby nie zab��dzi� w lesie � ci�gn��
Mattis.
� A co mam robi�, jak zab��dz�? � zapyta�a
Ronja.
� Odnale�� w�a�ciw� �cie�k�.
� Aha � powiedzia�a Ronja.
� I uwa�aj, �eby nie wpa�� do rzeki.
� A co mam robi�, je�li wpadn� do rzeki? � spyta�a Ronja.
� P�ywa�.
� Aha � odpar�a Ronja.
� I uwa�aj, �eby nie wpa�� w Diabelsk� Czelu��. Mattis mia� na my�li przepa��, kt�ra dzieli�a na
dwoje Zamek Mattisa.
� A co mam robi�, je�li wpadn� w Diabelsk� Czelu��? � zapyta�a Ronja.
� Wtedy nic ju� nie zrobisz � odpar� Mattis i wyda� z siebie ryk, jak gdyby zwali�y si� na niego nieszcz�cia ca�ego �wiata.
� Aha � powiedzia�a Ronja, gdy Mattis przesta� wy�. � W takim razie nie wpadn� w Diabelsk� Czelu��. Co� jeszcze?
� O, tak, sporo � odrzek� Mattis. � Ale tego nauczysz si� z czasem sama. A teraz id� ju�!
I RONJA POSZ�A. SZYBKO ZROZUMIA�A, JAK BARDZO by�a niem�dra, my�l�c, �e wielka kamienna sala jest ca�ym �wiatem. Nawet ogromny Zamek Mattisa nie by� ca�ym �wiatem. Nawet wysoka G�ra Mattisa nie by�a ca�ym �wiatem, nie, �wiat by� jeszcze wi�kszy. By� taki, �e zatyka�o dech w piersiach. Naturalnie, s�ysza�a nieraz Mattisa i Lovis m�wi�cych o tym., co jest poza zamkiem. O rzece przecie� m�wili. Ale nim sama na w�asne oczy nie zobaczy�a, jak hucz�c kipi�cymi wodospadami wpada g��boko pod G�r� Mattisa, nie rozumia�a, czym by�a rzeka. M�wili te�
0 lesie. Ale nim sama nie zobaczy�a, jak jest mroczny
1 zadziwiaj�cy ze swymi szumi�cymi drzewami, nie rozumia�a, czym jest las. I teraz �mia�a si� cichutko tylko dlatego, �e istniej� rzeki i lasy. Prawie nie by�a w stanie tego poj�� � oto istniej� ogromne drzewa i wielka woda, i one �yj�; czy� na sam� my�l o tym mo�na si� nie u�miecha�?
Posz�a �cie�k� w najg��bszy las, a� trafi�a na ma�e jeziorko. Dalej wed�ug s��w Mattisa nie wolno jej
19
by�o i��. Jeziorko le�a�o czarne mi�dzy ciemnymi �wierkami, tylko p�ywaj�ce na powierzchni lilie wodne po�yskiwa�y bia�o. Ronja nie wiedzia�a, �e to by�y lilie wodne, ale patrzy�a na nie d�ugo i za�mia�a si� cichutko tylko dlatego, �e istniej�.
Nad jeziorkiem zatrzyma�a si� ca�y dzie� i robi�a du�o takich rzeczy, o kt�rych przedtem nie mia�a poj�cia. Rzuca�a do wody �wierkowe szyszki i �mia�a si�, kiedy zauwa�y�a, �e wystarczy plaska� stop� o powierzchni� wody, �eby zrobi�y si� fale, kt�re ponios� szyszki na jeziorko. Nigdy przedtem nie prze�y�a czego� przyjemniejszego. Mi�o by�o tak plaska� stopami o wod�, a jeszcze milej, kiedy odkry�a, �e wok� jeziorka le�� du�e omsza�e g�azy, dobre do w�a�enia, i �wierki, i sosny, na kt�re mo�na si� by�o wdrapywa�. Ronja w�azi�a wi�c i wdrapywa�a si�, p�ki s�o�ce nie zacz�o ton�� za poros�ymi lasem grzbietami g�r. Wtedy wydoby�a ze sk�rzanego woreczka chleb i butelk� z mlekiem. A kiedy zjad�a i wypi�a, po�o�y�a si� na mchu, �eby chwil� odpocz��. Wysoko nad ni� szumia�y drzewa. Le�a�a i patrzy�a na nie, i �mia�a si� cichutko tylko dlatego, �e istniej�. P�niej zasn�a.
A
1
Kiedy si� zbudzi�a, by� p�ny wiecz�r. Nad wierzcho�kami �wierk�w �wieci�y gwiazdy. Wtedy zrozumia�a, �e �wiat jest jeszcze wi�kszy, ni� s�dzi�a. I zrobi�o jej si� smutno, �e istniej� gwiazdy, kt�rych nie mo�na dosi�gn��, cho�by si� tego najbardziej pragn�o.
Teraz by�a ju� w lesie d�u�ej, ni� jej by�o wolno. Musia�a szybko i�� do domu, inaczej Mattis oszaleje, dobrze wiedzia�a o tym. Gwiazdy odbija�y si� w jeziorze, wszystko inne by�o najczarniejsz� ciemno�ci�. Ale to jej nie przera�a�o, do ciemno�ci by�a przyzwyczajona. Jak�e czarno bywa�o w Zamku Mattisa w zimowe noce, kiedy ogie� zgas�, czarniej ni� we wszystkich lasach razem wzi�tych; nie, ciemno�ci si� nie ba�a.
Kiedy ju� by�a gotowa do drogi, przypomnia�a sobie o sk�rzanym woreczku. Zosta� na g�azie, gdzie przedtem siedzia�a i jad�a. W ciemno�ci wdrapa�a si� na kamie�. W tym momencie wyda�o jej si�, �e podesz�a bli�ej gwiazd, wi�c wyci�gn�a w g�r� r�ce i spr�bowa�a, czy nie mo�na by �ci�gn�� kilku i zabra� w woreczku do domu. Ale nie uda�o si�, wzi�a wi�c woreczek i zbiera�a si� do zej�cia.
Wtedy zobaczy�a co�, co j� przestraszy�o. Naoko�o mi�dzy drzewami l�ni�y jakie� oczy. Nie zauwa�y�a ich przedtem, a one teraz �ledzi�y j� utworzywszy kr�g wok� kamienia. Nigdy jeszcze nie widzia�a �wiec�cych w ciemno�ci oczu. Te za� nie spodoba�y jej si�.
� Czego chcecie? � krzykn�a.
22
Nie otrzyma�a �adnej odpowiedzi, ale oczy zbli�y�y si�. Powoli, po kawa�eczku podchodzi�y bli�ej i bli�ej. Us�ysza�a te� szmer g�os�w, dziwnych, starczych, bezbarwnych g�os�w, kt�re mrucza�y i powtarza�y monotonnie:
� Hej, Szaruchy! Cz�owiek! Cz�owiek w Borze Szaruch�w! Hej, Szaruchy, gry�cie i bijcie! Wszystkie Szaruchy, gry�cie i bijcie!
I nagle znalaz�y si� tu� przy kamieniu, dziwne, szare stwory, kt�re chcia�y zrobi� jej co� z�ego. Nie widzia�a ich, ale czu�a, �e one tam s�, i ca�a si� trz�s�a. Teraz wiedzia�a, jak niebezpieczne by�y Szaruchy, kt�rych Mattis kaza� jej si� wystrzega�. Ale by�o ju� za p�no.
Bo w�a�nie zacz�y wali� w kamie� maczugami i dr�gami albo czym� tam innym, co mia�y. W wielkiej ciszy hucza�o, �omota�o i trzeszcza�o tak straszliwie, �e z piersi Ronji wydar� si� krzyk. By�a �miertelnie przera�ona.
23
Stwory przesta�y wali�, ale zamiast �omotu us�ysza�a co�, co by�o jeszcze gorsze. Zacz�y w�azi� na kamie�. Podchodzi�y w ciemno�ci ze wszystkich stron. S�ysza�a szurgot ich st�p i pomruk.
� Hej, Szaruchy, gry�cie i bijcie!
Wtedy Ronja w rozpaczy krzykn�a jeszcze g�o�niej i zacz�a dziko wymachiwa� wok� siebie sk�rzanym woreczkiem. Wkr�tce rzuc� si� na ni� i zagryz� na �mier�, to pewne! Jej pierwszy dzie� w lesie b�dzie jej ostatnim.
Ale w tym momencie us�ysza�a ryk, a tak szale�czo m�g� wrzeszcze� tylko Mattis. Tak, nadchodzi� jej Mattis ze swoimi zb�jcami, ich pochodnie �wieci�y mi�dzy drzewami, a ryk Mattisa ni�s� si� echem po lesie.
� Wynocha, Szaruchy! Id�cie do diaska, zanim was ut�uk�!
I Ronja us�ysza�a, jak zakot�owa�o si� od drobnych cia�, kt�re spycha�y si� z kamienia, a w blasku pochodni tak�e je zobaczy�a, ma�e, szare stwory, kt�re ucieka�y w ciemno�� i tam przepada�y.
Usiad�a na sk�rzanym woreczku i zjecha�a ze stromego kamienia. Natychmiast znalaz� si� tam Mattis i porwa� j� w ramiona. A kiedy ni�s� j� do zamku, p�aka�a wtuliwszy twarz w jego brod�.
� Teraz wiesz, co to s� Szaruchy � powiedzia� Mattis, kiedy usiedli przy ogniu, �eby Ronja ogrza�a zzi�bni�te stopy.
� Tak, teraz wiem, co to s� Szaruchy � odpar�a Ronja.
24
� Ale jak masz sobie z nimi poradzi�, tego nie wiesz � ci�gn�� Mattis. � Je�li czujesz, �e czego� si� boisz, wtedy to w�a�nie jest dla ciebie niebezpieczne.
� Tak � powiedzia�a Lovis � to si� mniej wi�cej zgadza. Dlatego najlepiej jest nie ba� si� w Lesie Mattisa.
� Postaram si� o tym nie zapomnie� � powiedzia�a Ronja.
Mattis westchn�� i obj�� j� mocno.
� Ale pami�tasz, na co masz uwa�a�? Pewnie, �e pami�ta�a. I podczas nast�pnych dni
Ronja nie robi�a nic innego, tylko uwa�a�a na to, co by�o niebezpieczne, i uczy�a si� pokonywa� strach. Mia�a uwa�a�, �eby nie wpa�� do rzeki, powiedzia� Mattis, dlatego ochoczo skaka�a po g�adkich kamieniach przy samym uskoku wodnym, tam gdzie najbardziej hucza�o. Nie mog�a przecie� zapuszcza� si� w las i tam uwa�a�, �eby nie wpa�� do rzeki. Je�li ma by� jaka� korzy�� z tych �wicze�, to musz� si� one odbywa� przy samym progu rzecznym i w �adnym innym miejscu. �eby dosta� si� do wodospadu, Ronja musia�a zej�� z G�ry Mattisa po zboczu, kt�re stromo opada�o ku rzece. Tym sposobem mog�a tak�e �wiczy� si� w pokonywaniu strachu. Pierwszy raz to by�o trudne; tak si� wtedy ba�a, �e musia�a zamkn�� oczy. Ale powoli stawa�a si� coraz odwa�niejsza i wkr�tce wiedzia�a, gdzie s� szczeliny, w kt�rych mo�na by�o postawi� stop�, a gdzie nale�a�o podkula� palce n�g, �eby si� utrzyma� i nie spa�� na wznak w kipiel.
25
I
Jakie to szcz�cie, my�la�a, znale�� miejsce, gdzie fio�na i uwa�a�, �eby nie wpa�� do rzeki, i �wiczy� i� w pokonywaniu strachu.
Tak mija�y dni. Ronja uwa�a�a i �wiczy�a wi�cej, ni� Aattis i Lovis mogli przypuszcza� i w ko�cu sta�a i�, niczym zdrowe, ma�e zwierz�tko, gibka i silna,
nie czuj�ca strachu przed niczym. Ani przed Sza-uchami, ani przed Wietrzyd�ami, ani przed tym, �e-)y nie zab��dzi� w lesie, ani przed tym, �eby nie vpa�� do rzeki. Jeszcze tylko nie zacz�a uwa�a�, aby lie wpa�� w Diabelsk� Czelu��, ale pomy�la�a, �e wkr�tce nauczy si� i tego.
Poza tym zbada�a Zamek Mattisa a� do zwie�cze-iia mur�w. Oswoi�a si� z tymi wszystkimi bezludnymi salami, gdzie nikt poza ni� nie postawi� stopy, i ani razu nie zab��dzi�a w �adnym z kilku podziemnych przej��, pe�nych ciemnych pieczar i piwnic. Zamkowe tajemne przej�cia i le�ne tajemne �cie�ki � teraz zna�a je wszystkie i wsz�dzie umia�a trafi�. Najch�tniej jednak przebywa�a w lesie i biega�a po nim tak d�ugo, p�ki starcza�o dnia.
Ale gdy nadchodzi� wiecz�r i zapada�a ciemno��, i ogie� p�on�� na palenisku w kamiennej sali, wtedy wraca�a do domu zm�czona tym wszystkim, na co musia�a uwa�a� i w czym musia�a si� �wiczy� ca�y dzie�. O tej porze tak�e Mattis i jego zb�jcy powracali ze swoich wypad�w i Ronja siada�a razem z nimi przed ogniem i �piewa�a ich pie�ni. Ale o ich zb�jnickim �yciu nie wiedzia�a nic. Widzia�a ich wieczo-
26
rami przyje�d�aj�cych konno do domu z jukami przytroczonymi do ko�skich grzbiet�w, z mn�stwem r�nego rodzaju towar�w w workach, sk�rzanych torbach, skrzyniach i pakach. Ale sk�d brali to wszystko, tego nikt jej nie m�wi�, a jej nie interesowa�o to bardziej ni� zesz�oroczny �nieg. Po prostu na �wiecie znajdowa�y si� r�ne rzeczy, to zd��y�a ju� zauwa�y�. Czasami s�ysza�a, jak m�wiono o zb�jcach Borki, i wtedy przypomina�a sobie, �e ich tak�e ma si� wystrzega�. Ale �adnego jeszcze nie widzia�a.
� Gdyby Borka nie by� takim draniem, by�oby mi go prawie �al � powiedzia� Mattis kt�rego� wieczora. � Z rozkazu namiestnika �o�nierze poluj� na niego w jego w�asnym lesie, nie ma on teraz chwili spokoju. I wkr�tce wykurz� go pewnie z jego zb�jnickiej jaskini. Tak, tak, z niego kawa� �ajdaka, wi�c to wszystko furda, ale zawsze jednak.
� Ludzie Borki to same �ajdaki � doda� �ysy Per i wszyscy si� z nim zgodzili.
Jakie to szcz�cie, �e zb�jcy Mattisa s� o tyle lepsi, pomy�la�a Ronja. Powiod�a po nich wzrokiem, gdy siedz�c przy d�ugim stole siorbali zup�. Brodaci, niechlujni, �atwo wpadali w z�o�� i byli sk�onni do b�jek. Nikt jednak nie m�g�by nazwa� ich �otrami, w ka�dym razie w jej obecno�ci. �ysy Per, Tjegge, Pel-je i Fjosok, Jutis, Joen, Labbas i Knotas, Turre, Tjorm, Sturkas i Ma�y Klippen, wszyscy oni byli jej przyjaci�mi i ka�dy z nich skoczy�by za ni� w ogie�, tego by�a pewna.
27
� Teraz jeszcze bardziej chwal� sobie nasz zamek � odezwa� si� Mattis. � Tutaj cz�owiek jest bezpieczny jak lis w norze czy jak orze� na szczycie ska�y. A je�li nawet przysz�oby jakiemu� p�g��wkowi do �ba, �eby szuka� tu zwady i nasy�a� �o�nierzy, po�lemy ka�dego do diaska.
� Pro�ciutko do diaska, nawet smrodu nie b�dzie � powiedzia� �ysy Per z uciech�.
Wszyscy przytakn�li i rykn�li �miechem na sam� my�l o tym, jakim durniem musia�by by� ten, kto by pr�bowa� pcha� si� do Zamku Mattisa. Ich zamek stoj�cy na niedost�pnej skale by� nie do zdobycia. Jedynie od po�udnia zbiega�a zakosami w�ziutka dr�ka dla koni nikn�ca na dole w lesie. Ze wszystkich pozosta�ych stron zamek otacza�y strome urwiska. Tylko g�upiec m�g�by si� na nie wdrapywa�, rechotali. Nie wiedzieli przecie�, �e w�a�nie tam Ronja zwykle �wiczy�a swoj� odwag�.
� A jakby zacz�li wchodzi� ko�sk� �cie�k�, to natychmiast zatrzymamy ich przy Wilczej Pu�apce � powiedzia� Mattis. � Tam mo�emy ich przygwo�dzi� wielkimi kamieniami. No i wszystkim innym po trochu.
� I wszystkim innym po trochu � przytakn�� �ysy Per i zachichota� na my�l o tym, jak to przy Wilczej Pu�apce mo�na b�dzie przygwo�dzi� �o�nierzy. � W dawnych czasach zabi�em tam wiele wilk�w � doda�. � Ale teraz jestem ju� za stary i zabijam wy��cznie swoje w�asne pch�y, tak, tak.
28
Ronja zgadza�a si�, �e to wielka szkoda, �e �ysy Per jest taki stary, ale zupe�nie nie rozumia�a, dlaczego �o�nierze i inne p�g��wki maj� tu przyj�� i bi� si� przy Wilczej Pu�apce. Zreszt� chcia�o jej si� spa� i nie mia�a ju� si�y przejmowa� si� tym wszystkim. Wlaz�a wi�c na swoj� prycz� i le��c z otwartymi oczami, czeka�a, a� Lovis zacznie �piewa� Pie�� Wilk�w. Lovis czyni�a to co wiecz�r, gdy nadchodzi�a pora, �eby zb�jcy wstali od ognia i rozeszli si� do swoich izb sypialnych. W kamiennej sali sypiali tylko oni troje, Ronja, Mattis i Lovis. Ronja lubi�a t� chwil�, gdy le��c w ��ku mog�a patrze� przez szpary w zas�onie, jak ogie� pe�ga coraz s�abiej i w ko�cu ga�nie, podczas gdy Lovis �piewa�a. Jak tylko si�ga�a pami�ci�, zawsze przed nadej�ciem nocy s�ysza�a sw� matk� �piewaj�c� Pie�� Wilk�w. To by� sygna�, �e czas spa�, wiedzia�a o tym, ale zawsze przed za�ni�ciem zd��y�a jeszcze pomy�le� rado�nie: �Jutro wstaj� z samego rana".
Z pierwszym brzaskiem zeskakiwa�a z pryczy i bez wzgl�du na pogod� p�dzi�a do lasu. Lovis szykowa�a jej jedzenie, chleb i mleko, do sk�rzanego woreczka.
� Zna�, �e przysz�a� na �wiat podczas burzy, kiedy pioruny bi�y, taki z ciebie duch niespokojny � m�wi�a Lovis. � Takie dzieci �atwo staj� si� dzikusami, wiadomo. Uwa�aj tylko, �eby ci� Wietrzyd�a nie schwyta�y.
Ronja ju� nieraz widzia�a Wietrzyd�a kr���ce nad
29
I
lasem, rzuca�a si� wtedy b�yskawicznie w kierunku najbli�szej kryj�wki. Wietrzyd�a by�y najwi�kszym ze wszystkich niebezpiecze�stw w Lesie Mattisa. Je�li si� chce �y�, trzeba si� mie� przed nimi na baczno�ci � m�wi� Mattis. I to by� g��wny pow�d, dla kt�rego tak d�ugo trzyma� Ronj� w zamku.
Pi�kne, szalone i okrutne by�y Wietrzyd�a. Z kamiennym spojrzeniem lata�y nad lasem, czatuj�c na ka�dego, kto si� nawinie, �eby go rozszarpa� swymi ostrymi pazurami. Jednak nawet najdziksze Wietrzyd�a nie by�y w stanie odstraszy� Ronji od odkrytych przez ni� dr�ek i miejsc, gdzie p�dzi�a sw�j samotny le�ny �ywot. Tak, by�a samotna, ale nie odczuwa�a tego. Kog� zreszt� mog�o jej brakowa�? Czu�a si� szcz�liwa, jej dni pe�ne wra�e� ucieka�y szybko.
Lato min�o, nadesz�a jesie�. Wietrzyd�a stawa�y si� o tej porze roku jeszcze bardziej szalone. Kt�rego� dnia tak goni�y Ronj� po ca�ym lesie, �e tym razem poczu�a nad sob� prawdziwe niebezpiecze�stwo. My�la�a, czyby nie smyrgn�� gdzie� niczym lis, zna�a przecie� wszystkie le�ne kryj�wki, ale Wietrzyd�a lecia�y za ni� uporczywie i wyra�nie s�ysza�a ich przenikliwy wrzask:
� Hu! hu! �adny cz�owieczek! Zaraz pop�ynie krew! Hu! hu!
Wtedy skoczy�a do jeziorka i przep�yn�wszy pod wod� na drugi brzeg, ukry�a si� za grubym �wierkiem. S�ysza�a, jak Wietrzyd�a kr���c nad wod�, wrzeszcz� z w�ciek�o�ci�:
� Gdzie jeste�, cz�owieczku? Gdzie jeste�? Chod� tutaj! Rozerwiemy ci�! Rozszarpiemy! Zaraz pop�ynie krew! Hu! hu!
Ronja przycupni�ta w swojej kryj�wce ani drgn�a. Wysz�a dopiero, gdy zobaczy�a, �e Wietrzyd�a znikaj� za wierzcho�kami drzew. Ale nie chcia�a ju� d�u�ej przebywa� w lesie. Do wieczora jednak i do Pie�ni Wilk�w pozosta�o jeszcze wiele godzin, przysz�o jej wi�c na my�l, �e teraz mog�aby zrobi� to, o czym
30
31
ju� dawno my�la�a. Wyjdzie na szczyt zamku i b�dzie uwa�a�a, �eby nie wpa�� w Diabelsk� Czelu��. Wiele razy s�ysza�a o tym, jak to tej nocy, gdy si� urodzi�a � rozerwa�o ich zamek. Sam Mattis opowiada�
0 tym ci�gle od nowa.
� Prawdziwa rozpacz! A jaki by� huk! To powinna� by�a s�ysze�! Zreszt� pewnie s�ysza�a�. Ma�y, nowo narodzony robaczek! Trzask! I zamiast jednego zamku mieli�my dwa, z dziel�c� je przepa�ci�. Pami�taj zawsze, co ci m�wi�em: uwa�aj, �eby nie wpa�� w Diabelsk� Czelu��!
W�a�nie teraz tego spr�buje. To najlepsze, czym mo�na si� zaj��, kiedy Wietrzyd�a szalej� w lesie.
Wiele razy by�a na szczycie zamku, ale nigdy jeszcze nie podchodzi�a do niebezpiecznej przepa�ci, kt�ra otwiera�a si� niespodziewanie bez �adnego os�aniaj�cego muru. Teraz podczo�ga�a si� a� do kraw�dzi
1 spojrza�a w g��b, uch, to wygl�da�o straszniej, ni� przypuszcza�a. Wzi�a jeden z obluzowanych kamieni i pu�ci�a go w d�. A� si� wzdrygn�a, gdy doszed� j� daleki odg�os uderzenia o dno. Tak, to by�a naprawd� czelu��, na kt�r� nale�a�o uwa�a�. Chocia� owa przepa�� dziel�ca obie po�owy zamku nie by�a specjalnie szeroka. Jednym porz�dnym skokiem mo�na by j� przesadzi�. Chyba jednak nikt nie by� a� takim szale�cem? Nie, ale mo�e to by�aby dobra metoda, aby i uwa�a� na przepa��, i �wiczy� si� w wypr�bowany spos�b. Znowu spojrza�a w d�. Uch, ale g��boko! Potem popatrzy�a przed siebie, �eby zobaczy�,
32
gdzie mo�na by najlepiej skoczy�. I wtedy ujrza�a co�, co sprawi�o, �e ze zdumienia o ma�o naprawd� nie wpad�a w Diabelsk� Czelu��.
Troch� dalej, po drugiej stronie przepa�ci, kto� siedzia�. By� mniej wi�cej jej wzrostu i macha� zwieszonymi nad przepa�ci� nogami.
Ronja wiedzia�a, �e nie jest jedynym dzieckiem na �wiecie. By�a nim wprawdzie w Zamku Mattisa i otaczaj�cym go lesie, Lovis m�wi�a jej jednak, �e po tamtej stronie jest mn�stwo dzieci i �e s� dwojakiego rodzaju, jedne, kt�re gdy dorosn�, b�d� Mattisami, i drugie, z kt�rych ka�de b�dzie jak Lovis. Ona sama, Ronja, b�dzie jak Lovis. Instynktownie czu�a, �e ten, co tam siedzi i dynda nogami nad Diabelsk� Czelu�ci�, b�dzie kiedy� jak Mattis. Na razie jeszcze jej nie zauwa�y�. Ronja przyjrza�a mu si� i za�mia�a si� cichutko, tylko dlatego, �e on istnieje.
3
NAGLE ZAUWA�Y� J� I U�MIECHN�� SI� TAK�E. � Wiem, kim jeste� � powiedzia�. � Jeste� t� zb�jnick� c�rk�, co lata po lesie. Ju� raz ci� tam widzia�em.
� Ale kto ty jeste�? � spyta�a Ronja. � I jakim cudem dosta�e� si� tutaj?
� Ja jestem Birk, syn Borki, i mieszkam tu. Wprowadzili�my si� tu dzi� w nocy.
Ronja wytrzeszczy�a oczy.
� Jacy: my?
� Borka, Undis, ja, no i naszych dwunastu zb�jc�w.
Min�a dobra chwila, zanim poj�a co� tak nies�ychanego, jak to, co powiedzia�. W ko�cu odezwa�a si�:
� Chcesz powiedzie�, �e ca�y p�nocny zamek roi si� od �ajdak�w?
Za�mia� si�.
� Nie, tutaj s� tylko uczciwi zb�jcy Borki. Za to naprzeciwko, tam, gdzie ty mieszkasz, jest siedlisko samych �ajdak�w, to od dawna wiadomo.
34
Ach tak? Od dawna wiadomo! Co za nies�ychana bezczelno��! Zagotowa�o si� w niej! Ale w tym momencie us�ysza�a co� jeszcze gorszego.
� Zreszt� � powiedzia� Birk � nie jest to ju� �aden p�nocny zamek. Od dzisiejszej nocy nazywa si� Twierdz� Borki, spr�buj to zapami�ta�.
Ronja dysza�a z w�ciek�o�ci. Twierdza Borki! Naprawd� tylko udusi�! Jakie� to dranie, ci zb�jcy Borki. A ten tam �obuz, co siedzi sobie i szczerzy z�by, jest jednym z nich.
� Piek�o i szatany! � zawo�a�a. � Poczekaj tylko, jak si� Mattis o tym dowie, po�le wszystkich zb�jc�w Borki prosto do diaska, tak �e nawet smrodu po nich nie b�dzie.
� To tylko tak ci si� zdaje � odpar� Birk. Ronja pomy�la�a o Mattisie i zadr�a�a. Zdarza�o jej
si� widzie� go w napadzie furii i wiedzia�a, jak to wygl�da. A tym razem Zamek Mattisa chyba jeszcze raz rozleci si� na kawa�ki. Na sam� my�l o tym, a� j�kn�a.
� Co z tob�? � zapyta� Birk. � �le si� czujesz? Ronja nie odezwa�a si�. Uwa�a�a, �e wystarczaj�co
d�ugo s�ucha�a tego dra�skiego i bezczelnego gadania. Teraz trzeba by�o co� robi�. Zb�jcy Mattisa wkr�tce b�d� w domu, a wtedy, u diab�a, ka�dziutki najn�dzniejszy �ajdak z bandy Borki wyleci z Zamku Mattisa o wiele szybciej, ni� tu przyszed�.
Odwr�ci�a si�, �eby odej��. Ale wtedy zauwa�y�a, co chcia� zrobi� Birk. Naprawd�, ten �obuz zamie-
35
r�a� przeskoczy� Diabelsk� Czelu��! Sta� tam po drugiej stronie naprzeciwko niej i w�a�nie szykowa� si�, �eby wzi�� rozp�d. Wtedy wrzasn�a:
� Je�li przyjdziesz tutaj, to dam ci w g�b� i rozkwasz� nos!
� Cha! cha! � za�mia� si� Birk i jednym skokiem przesadzi� przepa��. � Spr�buj, je�li potrafisz! � doda� pry-chn�wszy szyderczo.
Tego nie powinien by� m�wi�, tego nie by�a ju� w stanie �cierpie�. Wystarczy�o, �e on i ca�a ta banda urz�dzili sobie siedlisko w Zamku Mattisa. Zb�jcom Borki wara jednak od tego, �eby robi� jakie� skoki, na kt�re �aden ze zb�jc�w Mattisa si� nie odwa�y�.
A ona odwa�y�a si�. Sama nie bardzo wiedzia�a, jak to si� sta�o, ale raptem zna-
Ci
71
i
\ "~-~ .'
i> �
liii
laz�a si� w powietrzu nad Diabelsk� Czelu�ci� i wyl�dowa�a po przeciwnej stronie.
� Nie jeste� zn�w tak� �amag�! � powiedzia� Birk i natychmiast skoczy� za ni�. Ale Ronja nie czeka�a na niego. Kolejnym skokiem przesadzi�a przepa��. Teraz m�g� sobie tam sta� i gapi� si� na ni�, ile wlezie.
� Podobno mia�a� mi da� w g�b�, dlaczego tego nie robisz? � odezwa� si� Birk. � W�a�nie lec� do ciebie!
� Widz� � odpar�a Ronja, a ch�opak w tym samym momencie ju� by� przy niej. Tylko �e Ronja wcale na niego nie czeka�a. Zn�w skoczy�a i postanowi�a skaka� do ostatniego tchu, je�li to konieczne, �eby si� od niego odczepi�.
P�niej �adne z nich ju� nic nie m�wi�o. Oboje tylko skakali. W jakim� w�ciek�ym ob��dzie skakali ponad Diabelsk� Czelu�ci� tam i z powrotem. S�ycha� by�o jedynie ich zdyszane oddechy i od czasu do czasu krakanie wron przysiadaj�cych na kraw�dzi muru. Poza tym by�o tak przera�liwie cicho. Jakby ca�y Zamek Mattisa stoj�cy na szczycie g�ry wstrzyma� oddech w oczekiwaniu na co� okropnego, strasznego, co zaraz mo�e si� zdarzy�.
Tak, zaraz wyl�dujemy w Diabelskiej Czelu�ci, aboje, przemkn�o Ronji przez my�l. Ale przynajmniej sko�czy si� wtedy to bezustanne skakanie.
W�a�nie Birk znowu przesadzi� przepa�� na wprost niej i jej tak�e uda�o si� skoczy�. Nie mia�a poj�cia, <t�ry to ju� raz, zupe�nie straci�a rachub�, zdawa�o
si�, jakby nigdy nie robi�a nic innego, tylko skaka�a nad przepa�ci�, �eby uwolni� si� od tego �obuza.
Nagle zobaczy�a, �e Birk ze�lizguje si� z obluzowanego kamienia, na kt�ry w�a�nie skoczy�. Dobieg� j� jeszcze jego krzyk, zanim znikn�� w g��bi.
Potem s�ysza�a ju� tylko wrony. Zacisn�a powieki pragn�c, aby tego dnia nigdy nie by�o. �eby nie by�o Birka i �eby nigdy nie by�o tych skok�w. W ko�cu podczo�ga�a si� i spojrza�a w przepa��. I wtedy zobaczy�a Birka. Dok�adnie pod ni� sta� na czym�, na jakim� kamieniu czy belce, czy te� czym� innym, co wystawa�o z rozwalonej �ciany. Dok�adnie takim, �e
znalaz�o si� miejsce dla jego st�p, i ani odrobin� wi�kszym. Sta� tam z rozwieraj�c� si� pod nim g��bi� Diabelskiej Czelu�ci, a jego d�onie gor�czkowo szuka�y jakiego� uchwytu, czego�, czego m�g�by si� z�apa� i co powstrzyma�oby go przed upadkiem w przepa��. Ale wiedzia� i Ronja wiedzia�a to tak�e, �e bez pomocy nie wydostanie si� stamt�d. B�dzie tam sta�, a� os�abnie, wiedzieli o tym oboje, a potem nie b�dzie ju� �adnego Birka, syna Borki.
� Trzymaj si� � powiedzia�a Ronja, a on u-�miechn�� si� s�abo.
� Jasne, nie bardzo mo�na si� tu zaj�� czym innym.
Ale ba� si�, to by�o wida�.
Ronja zerwa�a z siebie pleciony rzemie�, kt�ry zawsze nosi�a zwini�ty w k��bek przy pasku. Wielokrotnie ju� okaza� si� bardzo pomocny w jej le�nym �yciu, podczas r�nych wspinaczek. Teraz na jednym ko�cu rzemienia zrobi�a du�� p�tl�, drugim zwi�za�a si� w pasie. Potem spu�ci�a rzemie� Birkowi. Widzia�a, jak mu si� rozja�ni�y oczy, kiedy zobaczy� ko�ysz�c� si� nad jego g�ow� lin�. No, na d�ugo�� rzemie� by� dok�adnie taki, jak trzeba, stwierdzi�a, i to by�o prawdziwe szcz�cie dla tego �obuza.
� Spr�buj si� w to wsun��, je�li dasz rad� � powiedzia�a. � A potem zacznij si� wspina�. Ale dopiero, kiedy krzykn�. Nie wcze�niej!
Piorun, kt�ry uderzy� tej nocy, gdy urodzi�a si� Ronja, rozerwa� jeden z kamiennych blok�w w koro-
40
nie muru. Szcz�liwie le�a� on w pobli�u urwiska. Ronja po�o�y�a si� p�asko za owym blokiem i zawo�a�a:
� Zaczynaj!
Wkr�tce poczu�a, jak rzemie� zacisn�� si� na jej brzuchu. Sprawia�o to b�l. Ka�de szarpni�cie rzemienia, kiedy Birk si� wspina�, wyrywa�o z niej j�k. Zaraz przetnie mnie na p�, zupe�nie jak Zamek Mat-tisa, pomy�la�a, i zacisn�a z�by, �eby nie krzycze�. Nagle zel�a�o, a stoj�cy obok Birk patrzy� na ni�. Le�a�a dalej i pr�bowa�a upewni� si�, czy w og�le mo�e jeszcze oddycha�. Wtedy odezwa� si�:
� Ach, wi�c tu sobie le�ysz!
� Tak, tu sobie le�� � odpar�a. � Sko�czy�e� ju� skaka�?
� Nie, musz� skoczy� jeszcze raz. �eby znale�� si� po w�a�ciwej stronie. Musz� si� przecie� dosta� do domu, do Twierdzy Borki, to chyba jasne.
� �ci�gnij najpierw z siebie m�j rzemie� � powiedzia�a Ronja wstaj�c. � Nie chc� by� zwi�zana z tob� d�u�ej ni� to konieczne.
Zsun�� z siebie rzemie�.
� Wiadomo. Ale po tym wszystkim mo�e jestem z tob� zwi�zany i tak, bez rzemienia.
� Niech ci si� nawet nie �ni! � krzykn�a Ronja. � Ty, razem z twoj� Twierdz� Borki. Wyno� si� do diaska!
Zacisn�a pi�� i waln�a go prosto w nos. U�miechn�� si�.
41
� Drugi raz tego nie pr�buj, radz� ci. W ka�dym razie, jeste� mi�a, �e uratowa�a� mi �ycie, i za to nale�y ci si� podzi�kowanie.
� Wyno� si� do diaska, powiedzia�am � odpar�a Ronja i pobieg�a nie spojrzawszy za siebie. Ale kiedy ju� sta�a przy kamiennych stopniach, kt�re z korony muru wiod�y do wn�trza zamku, us�ysza�a g�os Birka:
� Hej, zb�jnicka c�rko, chyba si� jeszcze kiedy� spotkamy!
Odwr�ci�a g�ow� i zobaczy�a, �e szykowa� si� do swego ostatniego skoku. Wtedy krzykn�a:
� Mam nadziej�, �e zn�w spadniesz, ty draniu!
By�o jeszcze gorzej, ni� my�la�a. Mattis wpad� w taki sza�, �e nawet jego zb�jcy si� przestraszyli.
42
Najpierw nikt nie chcia� wierzy� w to, co m�wi�a, a Mattis po raz pierwszy by� na ni� z�y.
� Ma�e cyga�stwo czy jaki� tam wymys� mog� by� nawet czasem i zabawne. Ale daj spok�j wygadywa-niom takich ponurych bredni. Zb�je Borki w Zamku Mattisa! No, naprawd�, ale� wymy�li�a! Krew zaczyna si� we mnie gotowa�, chocia� wiem, �e to k�amstwo.
� To nie jest k�amstwo � powiedzia�a Ronja. I na nowo pr�bowa�a mu opowiedzie�, czego dowiedzia�a si� od Birka.
� K�amiesz! � powiedzia� Mattis. � Po pierwsze, Borka nie ma �adnego ch�opaka. On nie mia� nigdy dzieci, to wiadomo wszystkim.
W�r�d zb�jc�w zapad�a cisza, nikt nie �mia� si� odezwa�. W ko�cu nie wytrzyma� Fjosok:
� No, najwyra�niej jednak ma. Bo Undis urodzi�a mu ch�opca w czasie tej strasznej nocnej burzy, pami�tasz, kiedy nam si� urodzi�a Ronja.
Mattis wpi� w niego oczy.
� I nikt mi o tym nawet nie pisn��?! Mo�e jest jeszcze jakie� diabelstwo, o kt�rym to ja nic nie wiem?
Zatoczy� doko�a dzikim wzrokiem, z w�ciek�ym rykiem schwyci� w ka�d� r�k� kufel z piwem i cisn�� nimi o �cian�, a� napitek chlusn�� woko�o.
� I teraz szczeniak Borki spaceruje sobie po dachu Zamku Mattisa? A ty, Ronja, rozmawia�a� z nim?
� To on rozmawia� ze mn�-� odpar�a Ronja.
43
Mattis z w�ciek�ym rykiem chwyci� barani� piecze�, kt�ra le�a�a na �rodku d�ugiego sto�u, i waln�� w �cian�, a� t�uszcz bryzgn��.
� I ten szczeniak m�wi�, �e ten gad, co jest jego ojcem, wprowadzi� si� do p�nocnej cz�ci zamku razem z ca�� swoj� zb�jeck� ho�ot�?
Wprawdzie Ronja ba�a si� przeci�gn�� strun�, �eby Mattis ze z�o�ci po prostu nie oszala�, ale tym razem, je�li zb�je Borki mieli by� wywaleni, w�ciek�o�� by�a po��dana. Powiedzia�a wi�c:
� Tak, i teraz nazywa si� to Twierdz� Borki, spr�buj to zapami�ta�.
Mattis z w�ciek�ym rykiem z�apa� gar zupy, kt�ry wisia� nad ogniem i rzuci� nim w �cian� tak, �e zupa strzeli�a fontann�.
Do tej pory Lovis tylko przys�uchiwa�a si� i obserwowa�a ich w milczeniu. Ale teraz by�a z�a, wystarczy�o na ni� spojrze�. Z koszem �wie�ych jaj w�a�nie przyniesionych z kurnika podesz�a do Mattisa.
� Masz � powiedzia�a. � Ale sam b�dziesz po sobie sprz�ta�, pami�taj o tym.
Mattis bra� jajka, jedno po drugim, i szale�czo rycz�c ciska� nimi o �cian�, po kt�rej �cieka�a jajeczna breja.
I wtedy rozp�aka� si�.
� Bezpieczny jak lis w norze czy orze� na szczycie ska�y, tak m�wi�em. A teraz...
Jak d�ugi rzuci� si� na pod�og� i le��c wy�, krzycza� i przeklina�, a� wszystko to zm�czy�o Lovis.
44
� No, koniec z tym wreszcie � odezwa�a si�. � Je�li oblaz�y ci� wszy, to takie le�enie i skowytanie nic nie pomo�e. Wsta� i r�b co�!
Zb�jcy siedzieli wok� sto�u ju� dobrze g�odni. Lo-vis podnios�a barani� piecze�, co le�a�a na pod�odze, i oczy�ci�a j� troch�.
� B�dzie mo�e bardziej krucha � powiedzia�a pocieszaj�co i zacz�a kroi� grube plastry dla wszystkich swoich zb�jc�w.
Mattis z zaci�t� twarz� podni�s� si� i tak�e zaj�� miejsce przy stole. Ale nie tkn�� jedzenia. Podpar�szy r�koma swoj� czarn� k�dzierzaw� g�ow�, siedzia� mrucz�c cicho i od czasu do czasu wzdychaj�c tak, �e s�ycha� by�o w ca�ej sali.
Ronja podesz�a do niego, obj�a go za szyj� i przytuli�a sw�j policzek do jego twarzy.
� Nie martw si� � powiedzia�a. � Trzeba ich tylko st�d wykurzy�.
� Co mo�e okaza� si� trudne � odpar� Mattis ci�ko.
Ca�y wiecz�r siedzieli przy ogniu i pr�bowali wymy�li�, jak si� do tego zabra�. Co ma robi� cz�owiek, �eby pozby� si� wszy, kt�re go oblaz�y? W jaki spos�b pozby� si� zb�jc�w Borki z zamku, gdzie uda�o im si� wgry��, to w�a�nie chcia� wiedzie� Mattis. Ale przede wszystkim pragn�� si� dowiedzie�, jak to si� sta�o, �e te arcyszczwane lisy, te z�odziejskie psy, mog�y dosta� si� do p�nocnego zamku, tak �e ani jeden ze zb�jc�w Mattisa niczego nie zauwa�y�. Wszyscy, kt�rzy konno lub pieszo zmierzali do Zamku Mattisa, musieli min�� Wilcz� Pu�apk�, gdzie trzymano wart� dzie� i noc. A mimo to nikt nie spostrzeg� nawet �ladu kt�regokolwiek ze zb�jc�w Borki.
�ysy Per za�mia� si� szyderczo:
� No nie, Mattis, naprawd� my�lisz, �e oni przeszli spacerkiem obok Wilczej Pu�apki m�wi�c grzecznie: �Odsu�cie si�, drodzy przyjaciele, poniewa� w�a�nie dzi� w nocy zamierzamy wprowadzi� si� do p�nocnego zamku"?
� Wi�c kt�r�dy przyszli, powiedz, je�li� taki m�dry?
� No, w ka�dym razie nie przez Wilcz� Pu�apk� i nie przez g��wn� bram� wjazdow� � odpar� �ysy Per. � Od p�nocnej strony, oczywi�cie, tamt�dy, gdzie nie trzymamy �adnej warty.
� Nie trzymamy, bo i po co? Nie ma tam przecie� �adnego wej�cia do zamku poza pionow� skaln�
46
�cian�. Chyba �e oni mog� polecie� do g�ry jak muchy. A potem przez kilka ma�ych otwor�w strzelniczych w murze obronnym, tak?
Nagle co� mu przysz�o na my�l i wbi� oczy w Ronj�.
� A co� ty w og�le robi�a tam na g�rze?
� Uwa�a�am, �eby nie wpa�� w Diabelsk� Czelu�� � odpar�a Ronja.
�a�owa�a, �e nie wypyta�a Birka o nic wi�cej. Mo�e wtedy uda�oby si� jej dowiedzie�, w jaki spos�b zb�je Borki dostali si� do p�nocnego zamku. Ale teraz by�o ju� na to za p�no.
Mattis rozstawi� stra�e na noc, nie tylko przy Wilczej Pu�apce, ale tak�e na murze.
� Bezczelno�� Borki nie ma granic � powiedzia�. � Nagle mo�e przeprawi� si� przez Diabelsk� Czelu�� niczym dziki byk, �eby nas wygna� zupe�nie z zamku.
Z�apa� sw�j kufel i cisn�� nim o �cian�, a� piwo rozprysn�o si� po ca�ej kamiennej sali.
� Id� teraz do ��ka, Lovis. Nie �eby spa�. Tylko �eby rozmy�la� i kl��, i biada temu, kto mi w tym przeszkodzi.
Tego wieczoru Ronja tak�e nie mog�a zasn��. Nagle wszystko zrobi�o si� z�e i smutne. Dlaczego tak si� sta�o? I ten Birk! Przecie� tak si� ucieszy�a, kiedy go po raz pierwszy spostrzeg�a. Dlaczego jak wreszcie spotka�a r�wie�nika, to okaza� si� nim ma�y wstr�tny zb�j Borki?
4
NAST�PNEGO DNIA RONJA ZBUDZI�A SI� WCZE�NIE. Jej ojciec siedzia� ju� przy stole i jad� kasz�. Ale nie sz�o mu. Z pos�pnym wyrazem twarzy unosi� �y�k� do ust, zapominaj�c jednak chwilami, �e musi je otworzy�. Do �o��dka dostawa�o si� wi�c niewiele. Ale po chwili w og�le nie by�o ju� mowy o jedzeniu, bo Ma�y Klippen, kt�ry razem ze Sturkasem i Tjegge mia� wart� w nocy przy Diabelskiej Czelu�ci, nagle wpad� do kamiennej sali i wrzasn��:
� Borka czeka na ciebie, Mattis! Stoi po drugiej stronie Diabelskiej Czelu�ci, awanturuje si� i chce natychmiast z tob� m�wi�!
W tym momencie Ma�y Klippen odskoczy� gwa�townie na bok, co okaza�o si� z jego strony m�drym posuni�ciem, poniewa� w nast�pnej chwili drewniana miska Mattisa furkotn�a tu� ko�o jego ucha i uderzy�a w �cian� bryzgaj�c kasz�.
� Sam b�dziesz po sobie sprz�ta� � przypomnia�a Lovis surowo, ale Mattis jej nie s�ucha�.
� A wi�c Borka chce ze mn� m�wi�! Do kro�set diab��w! B�dzie mia� to, czego chce, ale potem ra-
48
czej zamilknie na dobr� chwil�. Je�li w og�le jeszcze odezwie si� kiedykolwiek � powiedzia� Mattis i zacisn�� z�by, a� zgrzytn�o.
Teraz wszyscy zb�jcy powychodzili ze swoich izb sypialnych i roj�c si� w kamiennej sali, zapragn�li wiedzie�, o co chodzi.
� �ykajcie szybko swoj� kasz�, tylko migiem � powiedzia� Mattis � bo zaraz pot�m we�miemy dzikiego byka za rogi i zwalimy go w Diabelsk� Czelu��.
Ronja ubiera�a si�. Robi�a to b�yskawicznie, poniewa� mia�a do w�o�enia jedynie spodnie i kr�tk� bluz� ze �rebi�cej sk�ry wci�gan� na koszul�. Boso chodzi�a stale, a� do pierwszego �niegu. Nie musia�a wi�c mitr�y� czasu na wk�adanie d�ugich but�w z cholewami czy te� trzewik�w, kiedy to tak jak w�a�nie teraz nie by�o chwili do stracenia.
Gdyby wszystko by�o jak dawniej, wkr�tce by�aby w lesie. Ale nic ju� nie by�o jak dawniej, musia�a wi�c razem z innymi gna� teraz na szczyt zamku, aby zobaczy�, co tam si� b�dzie dzia�o.
Mattis pop�dza� swoich zb�jc�w, tote� jeszcze z ustami pe�nymi kaszy, wszyscy, tak�e Lovis i Ronja, pi�li si� energicznie zamkowymi schodami na sam szczyt. Tylko �ysy Per pozosta� samotnie nad misk� kaszy, zmartwiony i rozgoryczony, �e kiedy ma si� dzia� co� ciekawego, nie mo�e by� przy tym obecny.
� Za wiele w tym domu schod�w � mrukn��. � No i nogi troch� za bardzo schorowane.
By� czysty, ch�odny poranek. Nad g�stymi lasa-
49
mi, kt�re okala�y Zamek Mattisa, zal�ni�y pierwsze purpurowe promienie s�o�ca. Ronja widzia�a ich blask ponad zwie�czeniem mur�w. Zapragn�a znale�� si� tam, w dole, w swoim w�asnym, cichym, zielonym �wiecie. Nie tutaj, przy Diabelskiej Czelu�ci, gdzie teraz ustawili si� zb�jcy Mattisa i zb�jcy Borki i poprzez dziel�c� ich przepa�� wyba�uszali na siebie oczy. Ach, wi�c tak on wygl�da, ten arcyszczwany lis, pomy�la�a, kiedy zobaczy�a Bork�, kt�ry, szeroko rozstawiwszy nogi, sta� na czele swoich zb�jc�w. Z zadowoleniem stwierdzi�a, �e nie by� tak wysoki i urodziwy jak Mattis. Ale nie mo�na by�o zaprzeczy�, �e wygl�da� na mocnego. Niewysoki by� rzeczywi�cie, ale barczysty i silny, a do tego rudow�osy, ze stercz�cymi na wszystkie strony kosmykami. Obok niego sta� jeden taki, co te� mia� rude w�osy, chocia� na je-
go g�owie le�a�y one niczym g�adki miedziany he�m. Tak, tam sta� Birk i wygl�da�o na to, �e bawi go ca�e to przedstawienie. Ukradkiem pokiwa� do niej r�k�, zupe�nie jakby byli starymi przyjaci�mi. Oho, niech no mu si� tylko nie zdaje! �obuz przekl�ty.
� To dobrze, Mattis* �e� przyszed� tak niezwykle szybko � odezwa� si� Borka.
Mattis rzuci� na swego wroga ponure spojrzenie.
� Przyszed�bym wcze�niej � odpar� � ale mia�em jedn� spraw�, kt�r� nale�a�o przedtem sko�czy�.
� C� to za sprawa? � spyta� uprzejmie Borka.
� U�o�y�em dzi� o �wicie wiersz. Ma tytu�: ��a�obne pienia na �mier� zb�jc�w Borki". Mo�e przyniesie on troch� pociechy Undis, gdy zostanie wdow�.
By� mo�e Borka s�dzi�, �e uda mu si� dogada� z Mattisem i do jakiej� wi�kszej awantury o Twier-
dz� Borki nie dojdzie. Myli� si� jednak gruntownie. Teraz to spostrzeg� i zdj�a go z�o��.
� Powiniene� raczej pomy�le� o tym, �eby pocieszy� Lovi�, kt�ra musi stale znosi� ciebie i twoj� g�b�.
Undis i Lovis, obie, kt�re mia�y by� pocieszane, stoj�c ka�da po swojej stronie Diabelskiej Czelu�ci, z r�kami za�o�onymi na piersiach, mierzy�y si� twardymi spojrzeniami. Sprawia�y wra�enie, �e poradz� sobie nie�le bez niczyjej pociechy.
� Teraz pos�uchaj mnie, Mattis � odezwa� si� Borka. �CW Lesie Borki nie mo�na by�o ju� d�u�ej �y� i mieszka�. �o�nierze roj� si� naoko�o jak gzy, a gdzie� musia�em si� przecie� podzia� z �on�, dzieckiem i wszystkimi moimi zb�jcami.
� Mo�liwe � odpar� Mattis. � Ale �eby tak bezczelnie, bez pytania, zagrabi� komu� mieszkanie, trzeba nie mie� ani krztyny wstydu.
� A to osobliwe stwierdzenie u zb�jcy � odrzek� Borka. � Czy ty nie bra�e� zawsze, tego co chcia�e�, bez pytania?
� Hm � mrukn�� Mattis.
Wyra�nie nie znalaz� na to odpowiedzi i Ronja nie rozumia�a, dlaczego. C� to by�o, co Mattis zabiera� bez pytania? Musia�a si� tego dowiedzie�.
� Jedno nie ma nic do drugiego � odezwa� si� Mattis po chwili. � Ale by�oby ciekawe us�ysze�, ja-ke�cie si� tu dostali, bo mo�na by was wyrzuci� t� sam� drog�.
� Nie b�d� no taki szybki � odpar� Borka. �
52
Jak �e�my si� dostali? Ano, widzisz, mamy tu takiego ma�ego nicponia, co potrafi wdrapa� si� na najbardziej strome �ciany skalne z d�ug�, mocn� lin�, kt�ra wije si� za nim niczym ogon.
Pog�aska� Birka po rudej g�owie, a Birk u�miechn�� si� lekko.
� A potem ten ma�y nicpo� umocowuje na g�rze lin� tak dobrze, �e wszyscy mo�emy si� po niej wspi��. I ta