7758
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 7758 |
Rozszerzenie: |
7758 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 7758 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 7758 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
7758 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
ERIC KNIGHT
LASSIE WR��!
PRZE�O�Y� CZES�AW DEMBI�SKI
ILUSTROWA� LUDWIK MA CI�G
NASZA KSI�GARNIA WARSZAWA 1971
I
Tytu� orygina�u angielskiego "Lassie come-home"
Rozdzia� 1
NIE NA SPRZEDA�
Ka�dy mieszkaniec Greenall Bridge zna� psa Sama Carra-clough, Lassie. Mo�na �mia�o powiedzie�, �e by�a najpopularniejszym psem w miasteczku � i to z trzech powod�w:
Przede wszystkim niemal wszyscy byli zgodni co do tego, �e nigdy nie widzieli pi�kniejszego owczarka szkockiego ni� Lassie.
By�a to nie lada pochwa�a, gdy� Greenall Bridge le�y w hrabstwie York, a ze wszystkich miejscowo�ci na �wiecie tam w�a�nie psom najlepiej si� dzieje. Ostry klimat p�nocnej Anglii sprzyja ich hodowli jak �aden inny. Nieustanne ch�odne wiatry i deszcze, hulaj�ce po wrzosowiskach, sprawiaj�, �e sier�� psa staje si� g�sta, i hartuj� go podobnie jak tamtejszych ludzi.
A ludzie ci kochaj� psy i maj� wielkie do�wiadczenie w ich hodowli. Warto si� przej�� po jakiejkolwiek miejscowo�ci g�rniczej tego najwi�kszego w Anglii hrabstwa, aby podziwia�, jak rasowe psy o arystokratycznych manierach spaceruj� u boku skromnych g�rnik�w czy robotnik�w, wywo�uj�c powszechn� zazdro�� zamo�nych hodowc�w z innych okolic.
Greenall Bridge nie ust�powa�o pod tym wzgl�dem innym miasteczkom Yorkshire. Mieszka�cy jego znali, rozumieli i kochali psy, w�r�d kt�rych by�o wiele wspania�ych okaz�w; lecz wszyscy, jak ju� rzekli�my, byli zgodni co do tego, �e je�li w Greenall Bridge by� kiedykolwiek pi�kniejszy pies ni� tr�jbarwny �collie" (szkocki owczarek) Sama Carraclough, musia�o to by� bardzo, bardzo dawno temu � w ka�dym razie nie za naszych czas�w.
By�a jeszcze inna przyczyna powszechnej popularno�ci Lassie w miasteczku. Ot� utar�o si� tam powiedzenie: �Mo�esz regulowa� zegarek wed�ug Lassie". Powsta�o ono przed kilku laty, kiedy
Lassie by�a jeszcze weso�ym, figlarnym szczeniakiem. Zdarzy�o si� pewnego dnia, �e synek Sama Carraclough, Joe, wr�ci� do domu nies�ychanie podniecony.
� Mamo! � zawo�a� od progu. � Wychodz� dzi� ze szko�y i jak ci si� zdaje, kto siedzi pod drzewem i czeka na mnie? Lassie! Jak my�lisz, sk�d ona wiedzia�a, gdzie ja jestem?
� Musia�a p�j�� twoim �ladem, Joe. Inaczej nie umiem sobie tego wyt�umaczy�.
Tak czy owak, nazajutrz Lassie zn�w czeka�a pod szkoln� bram� i na trzeci dzie� r�wnie�. Od tego czasu mija�y tygodnie, miesi�ce, lata � i co dzie� by�o to samo. Kobiety wygl�daj�ce z okien swoich domk�w lub sklepikarze stoj�cy w drzwiach na High Street przywykli z czasem do widoku pysznego, czarno, bia�o i z�otawo l�ni�cego psa, biegn�cego r�wnym truchtem, i m�wili:
�r- Musi ju� by� za pi�� czwarta, bo Lassie biegnie!
W deszcz czy pogod� pies tkwi� zawsze na miejscu i czeka� na ch�opca � jednego z wielu harcuj�cych po dziedzi�cu szkolnym. Ale dla psa �w ch�opiec by� jednym jedynym. Chwila przywitania by�a zawsze radosna, a potem szli razem do domu. Od czterech lat codziennie tak samo.
Lassie by�a powszechnie lubiana i w �yciu miasteczka zajmowa�a uprzywilejowane stanowisko. Prawie wszyscy j� znali. Mieszka�cy Greenall Bridge do pewnego stopnia pysznili .si� nawet pi�kn� Lassie, chocia� mo�e nie umieliby dok�adnie okre�li�, dlaczego tak jest. Zdawali sobie jednak spraw�, �e duma ich wi��e si� �ci�le z kwesti� pieni�dzy.
Je�eli kto� wychowa sobie psa rzadkiej pi�kno�ci, to po pewnym czasie przestaje on by� dla niego zwyczajnym psem, a staje si� czym�, co ma cztery nogi i przedstawia warto�� pieni�n�. Oczywi�cie jest on nadal psem, lecz r�wnocze�nie jeszcze czym� wi�cej. Mo�e bowiem zas�ysze� o nim jaki� bogacz czy wiecznie w�sz�cy handlarz lub hodowca ps�w i mo�e zechcie� go kupi�. Bogaty czy biedny, ka�dy mo�e jednakowo kocha� psa; pod tym wzgl�dem nie ma mi�dzy nimi r�nicy. Powstaje natomiast wielka r�nica, gdy chodzi o pieni�dze. Biedak obliczy, ile w�gla b�dzie potrzebowa� tej zimy, ile par bucik�w, ile �ywno�ci dla dzieci, aby je zachowa� w zdrowiu � a potem p�jdzie do domu i powie:
� Ha, trudno! Musz� psa sprzeda�, nie ma rady! P�niej wychowamy sobie innego, kt�rego kocha� b�dziemy tak samo.
W taki spos�b wiele wspania�ych ps�w odesz�o z Greenall Bridge � lecz nie Lassie.
Ca�e miasteczko wiedzia�o, �e nawet ksi�ciu Rudling nie uda�o si� naby� Lassie od Sama Carraclough. A ksi���, kt�rego rozleg�e posiad�o�ci le�a�y zaledwie o mil�* drogi od miasteczka, s�yn�� ze swej psiarni i z pi�knych w niej okaz�w. Przez trzy lata ubiega� si� ksi��� o Lassie, lecz Sam Carraclough by� nieugi�ty.
� Nie ma celu podwy�sza� ceny, wasza wysoko�� � powtarza�. � Lassie nie jest na sprzeda�. Za �adn� cen�.
Miasteczko doskonale zna�o ca�� t� histori�. I dlatego w�a�nie mieszka�cy spogl�dali na Lassie z podziwem. Stanowi�a przedmiot ich dumy, poniewa� nikt za �adne pieni�dze nie by� w stanie jej im odebra�.
Jednak�e psy s� w�asno�ci� ludzi, a ludzie bywaj� do�wiadczani przez los. Czasami nadchodzi taka chwila i los z tak� bezwzgl�dno�ci� ch�oszcze cz�owieka, �e musi si� w ko�cu ugi�� i wyrzec swej dumy, byle tylko jego rodzina mia�a co do ust w�o�y�.
Rozdzia� 2
NIE CHC� MIE� NIGDY INNEGO PSA!
Psa nie by�o! To wszystko, co wiedzia� Joe Carraclough. Tego dnia wychodz�c z kolegami ze szko�y Joe p�dzi� przez dziedziniec pe�en rado�ci, jak to si� zdarza ch�opcom wszystkich szk� na ca�ym �wiecie, kiedy sko�czy si� ostatnia lekcja. Z przyzwyczajenia, jak codziennie od wielu miesi�cy, wybieg� przed bram� szkoln�, gdzie pod drzewem oczekiwa�a go zwykle Lassie. Lecz tam jej nie by�o!
Ros�y, o mi�ej powierzchowno�ci ch�opiec przystan�� i zastanawia� si�, co te� mog�o si� sta�, �e Lassie go nie oczekuje. Jego szerokie czo�o nad bystro patrz�cymi, ciemnymi oczami marszczy�o
* Mila angielska = 1609,33 m.
si� z wysi�ku. W pierwszej chwili by� tak zaskoczony, �e nie m�g� uwierzy� w to, co widzia�.
Rozgl�da� si� na wszystkie strony. A mo�e Lassie sp�ni�a si� tylko? Lecz nie � to niemo�liwe! Wiedzia�, �e zwierz�ta nie s� jak istoty ludzkie: ludzie bowiem pos�uguj� si� zegarkami, a mimo to sp�niaj� si� cz�sto. Zwierz�ta nie potrzebuj� mechanizmu pokazuj�cego godziny. W nich samych tkwi co�, co jest o wiele dok�adniejsze ni� chronometr. To jakby �zmys� czasu", kt�ry ich nigdy nie zawodzi. Wiedz� z nieomyln� dok�adno�ci�, kiedy nadchodzi czas na takie czy inne czynno�ci powtarzaj�ce si� ka�dego dnia.
Joe wiedzia� o tym. Cz�sto rtozmawia� na ten temat z ojcem. Pyta� go, jak si� to dzieje, �e Lassie wie dok�adnie, kiedy ma wyruszy� na spotkanie pod szkoln� bram�. By�o zatem niemo�liwe, �eby si� sp�ni�a.
Sta� wi�c Joe Carraclough w ten s�oneczny dzie� wczesnego lata i rozmy�la�... Nagle za�wita�o mu w g�owie:
�A mo�e Lassie zosta�a przejechana?"
Zaledwie jednak zrodzi�a si� w nim ta potworna my�l � odrzuci� j� z oburzeniem. Lassie by�a zbyt dobrze wychowana i nie w��czy�a si� po ulicach. Zawsze sz�a z godno�ci�, pewna siebie, nie zatrzymuj�c si� przed sklepami, kt�rych by�o zreszt� niewiele w Greenall Bridge. G��wna autostrada omija�a miasteczko i bieg�a o mil� st�d wzd�u� doliny nad rzek�. Do miasteczka prowadzi�a tylko jedna droga, kt�ra zw�a�a si�, w miar� jak dochodzi�a do wrzosowisk.
�A mo�e kto� ukrad� Lassie?"
Lecz i to by�o nieprawdopodobne. Lassie nie dawa�a si� dotkn�� obcemu cz�owiekowi, je�eli nie pozwoli� jej na to kto� z rodziny Carraclough. Zreszt� Lassie by�a zbyt dobrze znana w promieniu kilku mil wok� miasteczka, aby kto� m�g� si� odwa�y� j� ukra��.
�Gdzie� wi�c mog�a si� podzia�?"
Daremnie g�owi� si� Joe i w ko�cu, chc�c rozwik�a� ten problem, post�pi� tak, jak zazwyczaj post�puj� wszyscy ch�opcy w jego wieku: pobieg� do domu, aby opowiedzie� matce, co zasz�o.
Jak wiatr p�dzi� g��wn� ulic�. Nie zatrzymuj�c si� po drodze, mija� sklepy na High Street, wypad� z miasteczka na ulic� id�c�
pod g�r�, wbieg� przez furtk� do ogr�dka i zdyszany otworzy� drzwi niewielkiego domku wo�aj�c ju� od progu:
� Mamo! Mamo!... Co� si� sta�o z Lassie! Nie by�o jej dzi� przed szko��!
Zaledwie Joe wyrzuci� z siebie te s�owa, ju� wiedzia�, �e co� rzeczywi�cie zasz�o. Nikt si� nie poruszy�, aby go zapyta�, o co mu chodzi. Nikt nie okaza� nawet cienia obawy, �e co� z�ego mog�o przytrafi� si� ulubionemu psu.
Joe zauwa�y� to natychmiast. Oparty o drzwi, czeka�. Matka nakrywa�a do podwieczorku. Spu�ci�a oczy i przez kr�tk� chwil� sta�a nieruchomo, po czym spojrza�a na m�a.
Ojciec siedzia� na niskim sto�ku przed kominkiem i spogl�da� na ch�opca. Powoli, � bez s�owa odwr�ci� g�ow� i zapatrzy� si� w ogie�.
� Co to znaczy, mamo?! � zawo�a� Joe gwa�townie. � Co si� sta�o?!
Pani Carraclough postawi�a powoli talerz na stole, potem dopiero przem�wi�a.
� Kto� przecie musi to powiedzie� ch�opcu � odezwa�a si� jakby sama do siebie.
M�� jej milcza� nadal i trwa� w bezruchu. Zwr�ci�a si� przeto sama do syna.
� Pos�uchaj, Joe, musisz dowiedzie� si� prawdy � wykrztusi�a. � Lassie nie b�dzie ju� wi�cej czeka�a na ciebie przed szko��. I nie ma sensu rozpacza� z tego powodu.
-� Dlaczego? Co si� z ni� sta�o?
Pani Carraclough podesz�a do piecyka i postawi�a na nim im-bryk z wod�. Nie odwracaj�c si� m�wi�a dalej:
� Sprzedali�my j�. Nie nale�y jednak z tego powodu rozpacza�.
� Sprzedali�cie! � wyszepta� ch�opiec �ami�cym si� g�osem. � Sprzedali�cie! Dlaczego?... O biedna Lassie! Dlaczego?...
Matka odwr�ci�a si� gniewnie.
� Zosta�a sprzedana, i na tym koniec. Nic ju� nie mo�na zmieni�. Nie ma Lassie, sta�o si� � i ani s�owa wi�cej.
� Ale�, mamo...
G�os ch�opca �ama� si� z b�lu. Matka przerwa�a mu:
10
� Uspok�j si�! Siadaj teraz i napij si� herbaty. No, chod��e wreszcie i siadaj!
Joe podszed� pos�usznie do sto�u i usiad� na swoim miejscu. Matka zwr�ci�a si� do m�a:
� Chod�, Samie, i jedz. Zreszt� B�g widzi, �e skromny jest ten nasz podwieczorek...
Kobieta umilk�a, gdy jej m�� zerwa� si� jakby w przyp�ywie nag�ego gniewu. Nie przem�wiwszy s�owa podszed� do drzwi, zdj�� czapk� z wieszaka i wyszed�. Drzwi zatrzasn�y si� za nim z ha�asem. Przez kr�tk� chwil� w domu panowa�a cisza. Potem rozleg� si� g�os matki.
� Teraz widzisz � rzek�a z wyrzutem � co� nabroi�! Rozgniewa�e� ojca. Zadowolony jeste�?
Znu�ona opaS�a na krzes�o nie patrz�c na ch�opca. Przez d�ug� chwil� panowa�o w izbie milczenie. Joe wiedzia�, �e matka strofowa�a go nies�usznie. Ale wiedzia� tak�e, �e by� to w�a�nie jej spos�b ukrywania uczu�. Taki ju� by� zwyczaj tutejszych ludzi. Byli surowi, uparci, nawykli do twardego �ycia. Je�eli co� wzrusza�o ich do g��bi, ukrywali swoje uczucia. Kobiety wymy�la�y zazwyczaj podniesionym g�osem, aby nie okaza� b�lu. Po chwili wszystko zn�w mija�o...
� Jedz�e, Joe, herbata wystygnie!
G�os matki by� teraz �agodny i serdeczny.
� Dlaczego nie bierzesz chleba z mas�em? Sp�jrz, Joe, jaki �wie�utki, sama go dzi� upiek�am. Nie jeste� g�odny?
Ch�opiec opu�ci� g�ow�.
� Nie jestem g�odny, mamo � szepn��.
� Ach, te psy! � zacz�a matka. G�os jej zabrzmia� znowu gniewnie. � Tyle zawracania g�owy z powodu jednego owczarka! �eby� wiedzia�, jestem zadowolona, �e Lassie ju� nie ma. Tak, zadowolona. Ile mia�am k�opotu z jej wychowaniem � jak z ma�ym dzieckiem. Nareszcie si� to sko�czy�o: pozby�am si� jej i teraz jestem zadowolona... tak, i to nawet bardzo zadowolona!
Pani Carraclough westchn�a i zatrz�s�a si� ca�a. Nast�pnie wyj�a chusteczk� z kieszeni i g�o�no wytar�a nos. W ko�cu spojrza�a na milcz�cego wci�� syna, pos�pnie pokiwa�a g�ow� i powiedzia�a znowu �agodnym i serdecznym tonem:
11
� Joe, chod� do mnie.
Ch�opiec podni�s� si� z krzes�a i stan�� przy matce. Obj�a go czule swym pulchnym ramieniem i odwracaj�c g�ow� w stron� p�on�cego na kominku ognia, powiedzia�a:
� Pos�uchaj mnie, Joe, jeste� ju� przecie� du�ym ch�opcem, wi�c zrozumiesz. Widzisz, ostatnimi czasy sprawy nie uk�adaj� si� dla nas pomy�lnie. Sam wiesz zreszt�, jak to jest. Musimy �y�, trzeba kupowa� jedzenie i p�aci� komorne, a Lassie by�a warta du�o pieni�dzy i � rozumiesz � nie mogli�my ju� d�u�ej jej trzyma�. To wszystko. Ci�kie czasy nadesz�y. Nie powiniene� dra�ni� ojca, i tak ma teraz du�o k�opot�w, kt�re go dr�cz�. A Lassie nie wr�ci.
Ma�y Joe sta� u boku matki. Zrozumia� wszystko. Nawet dwunastoletni ch�opiec z Greenall Bridge wiedzia� doskonale, co znacz� s�owa �ci�kie czasy".
Jak daleko dzieci si�ga�y wstecz pami�ci�, ojcowie ich pracowali w kopalni Wellington za miasteczkiem. Szli szychta za szycht�, zabieraj�c z sob� paczki z prowiantem i latarki g�rnicze. Potem nadesz�y gorsze czasy. Kopalnie czynne by�y z przerwami i- g�rnicy zarabiali mniej. Czasami tylko podejmowano prac� na d�u�szy okres i w�wczas pracowali znowu na pe�nej zmianie.
Wtedy ka�dy by� zadowolony. Nie znaczy to jednak, �eby mogli �y� beztrosko, bo �ycie g�rnik�w w Anglii by�o i jest zawsze ci�kie. Ale by�o to �ycie wymagaj�ce odwagi i zgody w rodzinie, i cho� skromne posi�ki zjawia�y si� ria stole, nikomu chleba nie brak�o.
Od kilku miesi�cy kopalnie by�y jednak zamkni�te. Du�e ko�o na wie�y wyci�gowej nie obraca�o si�. G�rnicy przestali chodzi� t�umnie na zmiany. Godzinami natomiast wystawali przed urz�dem po�rednictwa pracy. Ale, niestety, pracy nie by�o. Miasteczka roi�y si� od bezrobotnych. Nie by�o �adnych mo�liwo�ci zarobku. Pa�stwo musia�o wyp�aca� ludno�ci tygodniowe zapomogi, aby mog�a jako tako prze�y� te ci�kie czasy.
Joe wiedzia� o tym wszystkim. S�ysza�, jak ludzie w miasteczku utyskiwali. Widzia� t�umy g�rnik�w wyczekuj�cych przed urz�dem pracy i wiedzia�, �e jego ojciec r�wnie� jest bezrobotny. Lecz ani ojciec, ani matka nie wspominali nigdy o swej ci�kiej doli
12
w jego obecno�ci. Starali si� ukrywa� przed nim zmartwienia, by nie obarcza� nimi jego dzieci�cych ramion.
Chocia� rozum wszystko to ch�opcu wyt�umaczy�, serce jego rozpacza�o za utracon� Lassie. Nie zdradza� jednak swoich uczu�. Sta� spokojnie i milcza�, lecz w ko�cu zapyta�:
� Mamo, czy jest mo�liwe, aby�my kiedy� odkupili Lassie?
� Nie, Joe! Lassie jest bardzo warto�ciowym psem, a wi�c dla nas za drogim. Najwy�ej mo�emy p�niej kupi� innego psa. Zaczekaj. Czasy mog� si� zmieni�, a wtedy kupimy sobie ma�e szczeni�. Dobrze?
Joe schyli� g�ow� jeszcze ni�ej i potrz�sn�� ni� powoli. Jego g�os by� ju� tylko szeptem:
� Nie chc� mie� nigdy innego psa. Nigdy! Ja chc� tylko Lassie!
Rozdzia� 3
STARY DZIWAK
Przy �ywop�ocie z rododendron�w sta� ksi��� Rudling i rozgl�da� si� na wszystkie strony. Po chwili ponowi� wo�anie:
� Hynes! Hynes! Gdzie si� podzia� ten nicpo�? Hynes!
W tej chwili, z poczerwienia�� od gniewu twarz� i rozwichrzon�, siw� czupryn�, ksi��� wygl�da� tak, jak go powszechnie okre�lano: najdziwaczniejszy stary maniak w ca�ym Yorkshire.
Czy zas�ugiwa� na tak� reputacj�? Wystarczy powiedzie�, �e przysporzy�y mu jej jego s�owa i czyny.
By� mo�e, powodem tej opinii by�a cz�ciowo okoliczno��, �e ksi��� by� g�uchy jak pie� i odzywa� si� do ka�dego tak g�o�no, jakby dowodzi� brygad� piechoty na defiladzie, co zreszt� istotnie robi� przed wielu laty. Stale nosi� z sob� ci�k�, czarn� lask� z tar-no�liwy i wywija� ni� zamaszy�cie dla podkre�lenia i tak ju� dosadnych s��w. Na koniec wypada jeszcze nadmieni�, �e jego z�y humor pochodzi� z tego, i� by� wiecznie niezadowolony z ca�ego
�wiata.
Wierzy� bowiem niezachwianie, �e �wiat � jak m�wi� � schodzi na psy. W obecnej dobie nic ju� nie by�o tak dobre jak za cza-
13
s�w jego m�odo�ci. Konie nie by�y tak szybkie, m�odzi ludzie tak dzielni ani tak rycerscy, kobiety nie by�y tak pi�kne, kwiaty nie kwit�y tak wspaniale, a co do ps�w � to je�li w og�le pozosta�y na �wiecie godne uwagi okazy � by�y to jedynie te, kt�re znajdowa�y si� w jego w�asnej psiarni.
Ludzie nie potrafi� nawet wyra�a� si� dzisiaj tak pi�knie jak dawniej, kiedy ksi��� by� m�odym cz�owiekiem. Twierdzi� stanowczo, �e nie s�yszy dzi� dobrze nie dlatego, �e jest g�uchy, lecz �e ludzie dzisiejsi przywykli do mruczenia i mielenia s��w zamiast wyra�nego ich wymawiania, jak to dawniej czynili, w latach jego m�odo�ci.
A wreszcie co do m�odej generacji! Ksi��� godzinami potrafi� rozprawia� na temat niezdarno�ci ka�dego, kto urodzi� si� w dwudziestym wieku.
To ostatnie twierdzenie by�o tym �mieszniejsze, �e jedyn� osob�, kt�r� ksi��� tolerowa� (i kt�ra, jak si� zdaje, znosi�a tak�e ksi�cia), by�a najm�odsza latoro�l jego rodu, dwunastoletnia wnuczka Priscilla.
W�a�nie w tej chwili przybieg�a mu na pomoc, gdy sta� bezradnie pod �ywop�otem z rododendron�w, gderaj�c i wymachuj�c lask�, a� �wiszcza�o.
Zr�cznie unikaj�c zasi�gu jego pa�ki zbli�y�a si� od ty�u i poci�gn�a go za po�� p�aszcza. Ksi��� odwr�ci� si� z naje�onymi w�sami.
� Ach, to ty! � zawo�a�. � To istny cud, �e kto� tu si� wre-1 szcie zjawi�. �le si� dzieje na �wiecie. S�u�ba do niczego! Wszyscy g�usi, nic nie s�ysz�! Kraj schodzi na psy.
� G�upstwo � odpar�a Priscilla.
By�a to niew�tpliwie z natury spokojna i pow�ci�gliwa panienka. Lecz pod wp�ywem ci�g�ego obcowania z dziadkiem upodobni�a si� do niego.
� Co takiego? � fukn�� ksi��� spojrzawszy na ni� z g�ry. � Powt�rz raz jeszcze! Tylko nie mrucz pod nosem!
Priscilla przyci�gn�a jego g�ow� ku sobie.
� Powiedzia�am, �e to g�upstwo! � hukn�a mu wprost do ucha.
� G�upstwo?! � wrzasn�� ksi���.
14
Przez chwil� patrzy� na dziewczynk� badawczo, potem wybuchn�� g�o�nym �miechem. Dziwnie rozumowa� na temat Priscilli. By� przekonany, �e je�li posiada do�� odwagi, aby mu oponowa�, to musia�a t� cech� odziedziczy� po nim.
Tote� humor poprawi� mu si� znacznie, gdy tak spogl�da� na swoj� wnuczk�. Podkr�ca� przy tym d�ugie, siwe w�sy, okazalsze od noszonych w dzisiejszych czasach.
� Ciesz� si�, �e� si� zjawi�a � mrukn��. � Poka�� ci nowego psa. Jest wspania�y! Cudowny! Pi�kniejszego collie oczy moje nigdy nie ogl�da�y.
� Zapewne nie jest tak pi�kny jak te, kt�re �y�y dawnymi czasy, prawda? � spyta�a Priscilla.
� Nie mrucz! � zagrzmia� ksi���. � Nie s�ysz� ani s�owa.
Co prawda us�ysza� bardzo dobrze, ale nie chcia� si� do tego przyzna�.
� Wiedzia�em, �e zdob�d� t� suk� � m�wi� dalej. � Trzy lata ubiega�em si� o ni�.
� A� trzy lata! � powt�rzy�a Priscilla wiedz�c, �e o tym w�a�nie dziadek chcia� z ni� pom�wi�.
� Tak, trzy lata. On my�la�, �e wyci�nie ze mnie wi�cej, lecz to mu si� nie uda�o. Przed trzema laty ofiarowa�em za ni� dziesi�� funt�w, ale nie chcia� jej sprzeda�. W rok p�niej podwy�szy�em cen� do dwunastu funt�w, lecz znowu nie chcia� si� zgodzi�. W roku ubieg�ym ofiarowa�em mu pi�tna�cie funt�w i doda�em, �e nieodwo�alnie jest to moje ostatnie s�owo, czego si� te� trzyma�em. On jednak by� innego zdania. Zwleka� jeszcze p� roku, lecz w zesz�ym tygodniu da� mi zna�, �e si� zgadza.
Ksi��� by� z siebie zadowolony, lecz Priscilla potrz�sn�a g�ow�.
� Sk�d wiesz, �e ona nie jest �maskowana"?
Pytanie to mia�o swoje uzasadnienie, gdy� ludzie z Yorkshire nie tylko znaj� si� na hodowli ps�w, lecz t� sztuk� posuwaj� niekiedy zbyt daleko, stosuj�c sobie tylko znane sposoby ukrywania psich b��d�w: prostuj� skrzywione uszy lub wadliwie trzymane ogony. Podobne wady usuwaj� niedostrzegalnie na tak d�ugo, a� niedo�wiadczony nabywca nie zap�aci i nie zaprowadzi psa do domu. Tego rodzaju kruczki i zabiegi znane s� jako �maskowanie"; stosuje si� je zar�wno przy sprzeda�y ps�w, jak koni.
15
Lecz ksi���, us�yszawszy zastrze�enie Priscilli, rykn�� jeszcze g�o�niej:
� Sk�d wiem, �e ona nie jest �maskowana"? Poniewa� sam pochodz� z Yorkshire i znam wszystkie ich oszuka�cze chwyty, a mo�e nawet jeszcze wi�cej. Zapewniam ci�: to jest pies najczystszej rasy. Naby�em go przecie� od � jak on si� nazywa? Aha! Carraclough. Znam tego cz�owieka zbyt dobrze. Nie odwa�y�by si� na co� podobnego w stosunku do mnie. O, nie!
I ksi��� machn�� s�kat� pa�k� w powietrzu, a� �wisn�o � na przestrog� ka�demu, kto by si� o�mieli� u�y� jakiegokolwiek podst�pu przeciw niemu. Potem uda� si� z wnuczk� w stron� psiarni. Tam stan�li przed drucian� siatk�, za kt�r� znajdowa� si� pies.
Priscilla zobaczy�a du�ego, czarno, bia�o i z�otawo l�ni�cego collie.
By�a to Lassie. Le�a�a z g�ow� na przednich �apach. Subtelna czer� szlachetnej g�owy odcina�a si� wyra�nie od �nie�nej bieli szerokiej kryzy na karku.
Ksi��� cmokn��, lecz Lassie nie zareagowa�a. Jedynie lekkie drgni�cie ucha wskazywa�o, �e s�ysza�a. Le�a�a bez ruchu, nie spojrzawszy nawet w ich stron�. ' Priscilla przykucn�a, klasn�a w d�onie i zawo�a�a:
� Chod�, piesku! Chod� do mnie! No, chod��e!
Na kr�tk� chwil� du�e, br�zowe oczy Lassie spocz�y na dziewczynce, oczy wyra�aj�ce g��bok� zadum� i smutek. Potem odwr�ci�y si� i znieruchomia�y.
Priscilla podnios�a si�.
� Nie podoba mi si� jej wygl�d, musi by� chora, dziadku.
� Pleciesz g�upstwa! � za�mia� si� ksi���. � Nic jej nie jest. Hynes, Hynes! Gdzie podzia� si� ten ch�opak? Hynes!
� Id� ju�, sir, id�!
Ostry, nosowy g�os psiarczyka odezwa� si� za w�g�em i po chwili zjawi� si� on sam.
� S�ucham, sir. Pan mnie wo�a�?
� Oczywi�cie, oczywi�cie, czy� og�uch�? Hynes, co si� dzieje z tym psem? Jako� dziwnie wygl�da.
� Tak jest, sir, bo nie chce �re� � t�umaczy� Hynes po�piesznie. � Kaprysi, powiedzia�bym, �e jest znarowiona. Zepsuli j�
16
tam na wzg�rzu. Karmili za du�o i dawali �akocie. Ale dopilnuj�, �eby to min�o. Za kilka dni b�dzie ju� �ar�a jak wszystkie nasze psy, sir.
� No dobrze, miej na ni� oko, Hynes! � hukn�� ksi���. � Pilnuj jej szczeg�lnie dobrze!
� Tak jest, sir, b�d� si� ni� troskliwie opiekowa� � odpowiedzia� Hynes pos�usznie.
� Radz� ci nie zaniedbywa� swoich obowi�zk�w � ostrzeg� go ksi���.
Mrucz�c jeszcze co� pod nosem, ksi��� odszed�. By� rozczarowany. Pragn��, aby Priscilla podziwia�a wspania�� zdobycz, a tymczasem zobaczy�a osowia�ego psa.
Priscilla powiedzia�a co�, czego ksi��� nie dos�ysza�.
� Co m�wi�a�? Dziewczynka podnios�a g�ow�.
� Pyta�am, dlaczego ten cz�owiek sprzeda� ci swego psa. Ksi��� przystan�� na chwilk� i podrapa� si� za uchem.
� Hm, widocznie zrozumia�, �e zaofiarowa�em mu najwy�sz� sum�, tak przypuszczam. Powiedzia�em mu zreszt�, �e ani pensa wi�cej nie dam, i to widocznie przekona�o go w ko�cu. To wszystko.
Gdy oboje odeszli kieruj�c si� w stron� starego dworu, Hynes zwr�ci� si� do psa z furi�.
� B�dziesz ty mi �ar�a, p�kim dobry! � wrzasn��. � Uch, naucz� ci� �re�, cho�bym mia� przemoc� wpycha� ci jad�o do gard�a!
Lassie nawet nie drgn�a. Przymru�y�a tylko oczy, jakby chcia�a pokaza�, �e lekcewa�y cz�owieka stoj�cego-za siatk�.
Poszed� sobie wreszcie. Lassie dalej le�a�a na s�o�cu bez ruchu. W ko�cu cienie si� wyd�u�y�y. Wtedy powsta�a oci�ale. Podnios�a g�ow� i w�szy�a wiatr. I jakby nie wyczytawszy w nim tego, czego pragn�a, cicho zaskomla�a. Nast�pnie zacz�a chodzi� wzd�u� siatki � tam i z powrotem, tam i z powrotem.
Lassie by�a psem, nie mog�a wi�c my�le� kategoriami, kt�re my, ludzie, wyra�amy s�owami. W jej m�zgu i w ca�ym jej organizmie zrodzi�o si� jakie� mgliste pragnienie. Stopniowo przybra�o ono wyrazistsze formy. Zmys� czasu szarpn�� jej m�zg i mi�nie.
Rozdzia� 4
LASSIE WRACA DO DOMU
M�ody Joe Carraclough wyszed� ze szko�y i min�� bram�, w�asnym oczom nie chcia� wierzy�. Przez chwil� sta� jak przygwo�d�ony, potem z piersi jego wyrwa� si� radosny okrzyk:
� Lassie! Lassie!
Podbieg� do psa i w przyst�pie szalonej rado�ci ukl�k� przy nim, g��boko zanurzaj�c palce w jego bujnej sier�ci. Przytuli� twarz do szyi Lassie i g�aska� j� pieszczotliwie.
Po chwili zerwa� si� i z rado�ci zacz�� ta�czy� doko�a niej. Uderzaj�ca by�a r�nica mi�dzy zachowaniem si� ch�opca a psa. Ch�opiec ze sk�ry wy�azi� z rado�ci, gdy tymczasem Lassie siedzia�a spokojnie. Porusza�a jedynie ogonem, wyra�aj�c w ten spos�b zadowolenie, �e widzi znowu swego ma�ego przyjaciela.
Wygl�da�o to tak, jakby chcia�a powiedzie�:
�Co jest powodem twego podniecenia? �e mnie widzisz? Powinnam tu by� � i oto jestem. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego".
� Lassie, chod� � powiedzia� ch�opiec.
Zawr�ci� i pobieg� ulic�. Ani przez chwil� nie zastanawia� si� nad przyczyn� jej powrotu. A gdy mu si� nasuwa�a tego rodzaju my�l, odp�dza� j� czym pr�dzej.
Po co si� zastanawia� nad przyczyn� cudownej odmiany? Wystarczy�o wiedzie�, �e tak si� sta�o.
Mimo woli najr�niejsze my�li cisn�y mu si� do g�owy, ale stara� si� je odsun��.
Czy ojciec wykupi� psa? Mo�liwe, �e tak by�o!
Joe zacz�� szybko biec po High Street i teraz Lassie zarazi�a si� jego entuzjazmem. Zr�wna�a si� z nim, skacz�c przy tym wysoko i poszczekuj�c rado�nie. Zwyczajem zadowolonych owczark�w rozwiera�a szeroko pysk, co te psy robi� tak zabawnie, �e ich posiadacze przysi�gaj�, i� ka�dy collie potrafi si� �mia�, gdy zechce.
Dopiero gdy mijali urz�d po�rednictwa pracy, Joe zwolni� kroku. Z grupy wyczekuj�cych przed urz�dem -ludzi zawo�a� kto� g�o�no:
� Hej, ch�opcze! Jak�e si� to sta�o, �e masz psa z powrotem? S�owa te zosta�y wypowiedziane w miejscowej gwarze, wi�c
18
Joe u�y� tej samej gwary w odpowiedzi. W szkole wszystkie dzieci m�wi�y poprawnym j�zykiem, lecz grzeczno�� wobec doros�ych wymaga�a odpowiedzi w gwarze, w kt�rej postawiono pytanie.
� Oczekiwa�a mnie przy szkolnej bramie! � zawo�a� Joe.
Lecz ch�opiec zrozumia� ju� ca�� prawd�. Ojciec jego nie odkupi� psa � w przeciwnym razie wszyscy wiedzieliby o tym. W takiej dziurze jak Greenall Bridge ka�dy zna� doskonale sprawy s�siad�w; tym bardziej nie da�oby si� ukry� tak wa�nego wydarzenia jak wykupienie Lassie. W takim ma�ym miasteczku wiadomo�� o powrocie ulubionego psa roznios�aby si� w jednej chwili.
A zatem Lassie uciek�a! To by�o jasne!
I Joe Carraclough nie m�g� ju� biec tak rado�nie. Szed� powoli i ani si� obejrza�, jak znalaz� si� na �cie�ce wiod�cej pod g�r�, do domu. Przy drzwiach spojrza� na psa ze smutkiem.
� Siadaj, Lassie, i czekaj na mnie � powiedzia� cicho.
Ze zmarszczonym czo�em, zamy�lony, sta� chwil� przed drzwiami. Potem rozpogodzi� twarz, aby ukry� wzruszenie, i wszed� do domu.
� Mamo! � zawo�a� �d progu. � Co za niespodzianka! R�wnocze�nie wyci�gn�� do matki r�k�, jakby ten ruch przyczyni� si� mia� do tego, czego pragn�� najbardziej.
� Lassie wr�ci�a � powiedzia�.
Zobaczy� wystraszone oczy matki, zwr�cone na siebie. Ojciec, siedz�cy przy kominku, r�wnie� spojrza� na niego. Potem zauwa�y�, �e oboje skierowali wzrok na psa id�cego pos�usznie za nim. Przygl�dali mu si� w g��bokim milczeniu.
Lassie jak gdyby zrozumia�a to milczenie, gdy� na chwil� przystan�a. Potem spu�ci�a g�ow� i posuwa�a si� naprz�d powoli, jak to robi pies, gdy czuje, �e pope�ni� co� z�ego, ale nie zdaje sobie jeszcze sprawy, co mianowicie. Podesz�a do dywanika le��cego przed kominkiem, poruszy�a ogonem na znak, �e nawet je�eli co� zrobi�a, to przeprasza i ju� wi�cej nie b�dzie.
Przebaczenia jednak nie uzyska�a, gdy� ojciec siedz�cy przy kominku odwr�ci� si� i zapatrzy� w ogie�. Tym ruchem da� do zrozumienia, �e pies go nic nie obchodzi.
Lassie okr�ci�a si� powoli doko�a siebie i opad�a na dywanik, dotykaj�c cia�em stopy swego pana. Ten cofn�� nog� natychmiast. Wtedy Lassie po�o�y�a g�ow� na wyci�gni�tych �apach i zapatrzy�a
2� 19
si� w buzuj�cy ogie�, jakby w czarodziejskiej krainie z�otych p�omieni szuka�a pociechy w swoich k�opotach.
Matka poruszy�a si� pierwsza. Wspar�a r�ce na biodrach i westchn�a g�o�no a przeci�gle � by�o to westchnienie wymownie wyra�aj�ce jej z�o��. Joe spojrza� na matk�. Chc�c z�agodzi� przykr� sytuacj�, pe�en nadziei, zacz�� m�wi� weso�o:
� Gdy wychodzi�em ze szko�y, Lassie ju� czeka�a na mnie na tym samym miejscu, gdzie zwykle. Tak radosnego spotkania nie by�o nigdy przedtem. Na m�j widok macha�a ogonem, widocznie by�a bardzo uradowana.
Joe m�wi� bez przerwy, z o�ywieniem. Wyczuwa�, �e dop�ki b�dzie m�wi�, ani matka, ani ojciec nie wypowiedz� okropnego zdania, kt�rego si� ba�. Potokiem s��w pragn�� powstrzyma� ostateczny wyrok.
� Wiedzia�em od razu, �e Lassie t�skni�a za mn�, za wszystkimi, za ca�ym domem. Pomy�la�em wi�c, �e b�dzie najlepiej, gdy zabior� j� do domu, mogliby�my...
� Nie!
Przenikliwy g�os matki przerwa� nagle potok jego wymowy. By�o to pierwsze s�owo wypowiedziane przez jedno z rodzic�w. Joe zamilk� na chwil�, lecz wnet zagada� znowu, jakby chcia� wywalczy� to, czego pragn�� w g��bi duszy, a co ba� si� utraci� na zawsze.
-� Ale�, mamo! Lassie wr�ci�a do domu. Mo�emy j� ukry�. Oni si� nie dowiedz�. Mo�emy powiedzie�, �e nie widzieli�my jej, a potem oni...
� Nie! � powt�rzy�a matka surowo.
Odwr�ci�a si� gniewnie i podj�a przerwan� prac� przy stole. Je�eli mog�a troch� pozrz�dzi�, sprawia�o jej to ulg�, jak zreszt� wszystkim kobietom z miasteczka. W miar� jak pada�y jej ostre i zimne s�owa, podnosi�a g�os, ukrywaj�c w ten spos�b w�asne uczucia.
� Psy, psy, wiecznie psy! � wo�a�a. � Chora jestem, gdy o nich s�ysz�. Nie chc� ich wi�cej widzie�! Lassie zosta�a sprzedana, zabrana, i koniec! Im pr�dzej zniknie z moich oczu, tym lepiej. A teraz zabieraj j� st�d! Spiesz si�! A mo�e s�dzisz, �e Hynes, ten w�cibski m�drala Hynes, sprawi mi przyjemno��, gdy sam si� tu po ni� zg�osi?
20
Ostatnie s�owa wym�wi�a ostro, na�laduj�c g�os Hynesa. Psiar-czyk ksi�cia Rudlinga pochodzi� z Londynu, a jego po�udniowa gwara, po�ykaj�ca samog�oski, dra�ni�a miejscow� ludno��, kt�rej wymowa by�a rozlewna i powolna.
� Oto, co chcia�am powiedzie� � m�wi�a dalej matka i zwracaj�c si� do m�a doda�a: � Zapami�taj to sobie raz na zawsze: Lassie jest sprzedana. Odprowad� wi�c j� do tego, kto j� kupi�.
Widz�c, �e ze strony matki �adnej pomocy spodziewa� si� nie mo�e, Joe postanowi� zwr�ci� si� do ojca. Lecz ojciec siedzia� przy kominku na nic nieczu�y, jakby nikogo nie s�ysza�. Dolna warga ch�opca wysun�a si� z grymasem zaci�to�ci, gdy zastanawia� si� nad nowymi argumentami. Z przykrej sytuacji wybawi�a, go Lassie. Teraz, kiedy zapanowa�o milczenie, by�a przekonana, �e sp�r ucich�. Podnios�a si� oci�ale, podesz�a do Sama Carra-clough i ostro�nie dotkn�a jego r�ki w�skim pyskiem. Tak post�puj� zwykle psy, gdy chc� na siebie zwr�ci� uwag� i szukaj� otuchy u swego pana. Lecz pan jej cofn�� r�k� i nadal wpatrywa� si� w ogie�.
Joe bacznie obserwowa� t� scen�. Wreszcie zwr�ci� si� do ojca z nie�mia�� pro�b�.
� Ojcze � powiedzia�, a g�os jego by� pe�en smutku � dlaczego nie przywitasz si� z ni�? Ona nie jest winna. Sp�jrz, jaka jest szcz�liwa, �e wr�ci�a do domu. Pog�askaj j� chocia�.
Ojciec nie drgn��, jakby nie s�ysza� s��w syna.
� Wiesz, ojcze, przypuszczam, �e w psiarni nie dbaj� o Lassie jak nale�y � m�wi� Joe dalej jakby do siebie. � Jak s�dzisz, czy oni wiedz�, jak trzeba j� karmi�? Sp�jrz na przyk�ad na jej w�os � wygl�da, jakby by� troch� zaniedbany, nieprawda�? A jak s�dzisz, ojcze, czy nie nale�a�oby domiesza� wywaru lnianego siemienia do jej wody do picia, aby poprawi� po�ysk sier�ci? Ja bym tak stanowczo zrobi�, wtedy jej w�os nabra�by szlachetniejszego po�ysku. Prawda, ojcze?
Patrz�c ci�gle w ogie� ojciec z lekka skin�� g�ow�. Pozornie nie domy�la� si� zamiaru syna, natomiast pani Carraclough zrozumia�a. Wyczu�a, do czego zd��a.
� Aha! � hukn�a w stron� ch�opca. � Nie nazywa�by� si� Carraclough aniby� nie pochodzi� z Yorkshire, gdyby� si� nie zna� lepiej na psach ni� na zbijaniu b�k�w.
21
G�os jej rozbrzmiewa� po ca�ym domku.
� O Bo�e! Nieraz wydaje mi si�, �e m�czy�ni z naszego miasteczka my�l� wi�cej o psach ni� o w�asnej rodzinie. Tak jest w istocie. Nadesz�y teraz ci�kie czasy, a czy maj� prac�? Nie! Chodz� po zapomogi i przysi�gam, �e niejeden z nich dba wi�cej
0 swego psa ni� o w�asne dzieci.
Widz�c, �e ojciec poruszy� si� oci�ale, ch�opiec przerwa� jej szybko:
� Ale� naprawd�, mamo, ona wygl�da mizernie. Za�o�� si�, �e jej nie karmi� jak nale�y.
�� Prawda � odpowiedzia�a z przekonaniem matka � nie odda�abym nigdy psa pod opiek� temu w�cibskiemu m�drali Hyne-sowi, kt�ry kradnie najlepsze mi�so przeznaczone dla ps�w. W �yciu nie widzia�am wi�kszego nikczemnika i sk�pca.
Podczas tej przemowy wzrok matki pad� na Lassie. I nagle ton jej si� zmieni�.
� O Bo�e! � powiedzia�a. � Rzeczywi�cie, jak ona wyn�dznia�a! Biedne stworzenie! Zaraz jej przyrz�dz�, co trzeba. To musi pom�c albo ja si� nie znam na psach.
Poniewczasie pani Carraclough zorientowa�a si�, �e jej wsp�czucie nie zgadza�o si� ze s�owami wypowiedzianymi przed chwil�. Dla odwr�cenia uwagi i we w�asnej obronie podnios�a g�os ponownie.
� Gdy j� nakarmi�, musi zaraz odej��! � zawo�a�a gniewnie. � A gdy sobie p�jdzie, nie chc� wi�cej widzie� �adnego psa w swoim domu. Ile� to cz�owiek si� nam�czy, zanim go wychowa! Roboty ma si� przy tym wi�cej ni� z dzieckiem. A w ko�cu co za korzy�� z tej har�wki!
Tak gderaj�c pani Carraclough zagrza�a misk� jedzenia. Potem postawi�a j� przed psem i przygl�da�a si� wraz z synem, jak Lassie zjada ze smakiem. Ojciec natomiast, chocia� by� przedtem w�a�cicielem psa, nie spojrza� w jego stron� ani razu.
Gdy pies wyliza� misk�, pani Carraclough odnios�a j� do kuchni." Joe podszed� do szafy, wyj�� z niej szczotk� i kawa�ek sukna z�o�onego w kilkoro. Potem usiad� na dywaniku przed kominkiem
1 zacz�� psa szczotkowa� i czy�ci�.
Pocz�tkowo ojciec patrzy� wci�� w ogie�. Po kr�tkiej jednak chwili, wbrew postanowieniu, zacz�� spogl�da� ukradkiem na syna
22
i psa, siedz�cych tu� u jego n�g. Wreszcie, jak gdyby nie m�g� si� ju� d�u�ej opiera�, zwr�ci� si� w ich stron� i wyci�gn�� r�k�.
� Nie, tak si� tego nie robi, ch�opcze � powiedzia� g�osem grubym, ciep�ym. � Je�eli si� do czego� bierzesz, trzeba od razu nauczy� si� robi� to prawid�owo. O, patrz, jak si� rozczesuje.
Odebra� z r�k syna szczotk� i sukno i ukl�k�szy na dywaniku zacz�� umiej�tnie wyciera� i czesa� g�sty w�os. Jedn� r�k� tuli� pieszczotliwie szlachetny �eb, a drug� rozczesywa� �nie�nobia�y ko�nierz i jedwabisty puszek na piersi i �apach.
Jakby za dotkni�ciem r�d�ki czarodziejskiej do ma�ego domku wst�pi�a rado��. Zdawa�o si�, �e t�umacz�c synowi, na czym polega umiej�tne czesanie, Sam Carraclough zapomnia� o wszystkim. Joe siedzia� tu� obok i przygl�da� si� ka�demu poci�gni�ciu szczotk�, aby je dobrze zapami�ta�. Wiedzia� � co zreszt� ka�dy mieszkaniec miasteczka m�g� potwierdzi� � �e w promieniu kilku mil doko�a nie by�o cz�owieka, kt�ry by potrafi� czy na co dzie�, czy na wystaw� tak wystroi� owczarka jak Sam Carraclough, jego ojciec. Najwi�kszym marzeniem ch�opca by�o zas�yn�� kiedy� jako hodowca, tak jak ojciec.
Dopiero pani Carraclough przypomnia�a im to, o czym wszyscy zapomnieli: �e Lassie nie nale�y ju� do nich.
� No, prosz�! � zawo�a�a ostro. � Wyprowadzicie mi tego psa z domu czy nie?
Ojciec odwr�ci� si� gniewnie. Jego gruby g�os mia� charakterystyczny akcent, cechuj�cy mow� m�czyzn tego miasteczka:
� Czy chcesz, abym odprowadzi� tak zaniedbanego brudasa, kt�ry wygl�da jak karczma po niedzielnej pijatyce?
� Pos�uchaj, Samie � wtr�ci�a �ona � je�eli nie po�pieszysz si� z odprowadzeniem...
Urwa�a nagle i wszyscy zacz�li nas�uchiwa�. W ogrodzie zadudni�y zbli�aj�ce si� kroki.
� Ot� masz! � zawo�a�a matka z gorycz�. � Idzie ten przekl�ty Hynes!
Podbieg�a do drzwi, lecz zanim zd��y�a do nich podej��, otworzy�y si� i wszed� Hynes. Ma�a, szczup�a figurka w kratkowanej kurtce, bryczesach i sukiennych kamaszach zatrzyma�a si� na progu. Oczy jego zlustrowa�y ca�� izb� i spocz�y na Lassie siedz�cej przy kominku.
\
� Aha! � zawo�a� Hynes. � Nie omyli�em si�. Wiedzia�em, gdzie j� znajd�.
Sam Carraclough podni�s� si� powoli.
� Szczotkowa�em j� w�a�nie � powiedzia� z naciskiem � a potem chcia�em j� odprowadzi�.
� O, tak, tego by�em pewny � drwi� Hynes. � Chcieli�cie j� odprowadzi�, oczywi�cie. Lecz to ju� zbyteczne. Sam zabior� psa, skoro go odnalaz�em.
Wyj�wszy smycz z kieszeni, Hynes podszed� szybkim krokiem do owczarka i za�o�y� mu obro�� przez g�ow�. Poci�gni�ta smycz� Lassie podnios�a si� pos�usznie i z podwini�tym ogonem posz�a za nim.
Przy drzwiach Hynes si� zatrzyma�.
� �eby�cie wiedzieli � powiedzia� wychodz�c � nie od wczoraj �yj� na �wiecie i znam si� na tym fortelu i na wielu innych. Na szcz�cie znam tak�e yorkshirskich hodowc�w i wasze wracaj�ce do domu psy. Zaprawiacie je do ucieczki, aby je sprzeda� ponownie. Ale mnie*w butelk� nie nabijecie, o, nie. Znam par� takich sposob�w...
Zamilk� nagle. Sam Carraclough poczerwienia� z oburzenia, podni�s� si� i ruszy� ku drzwiom.
� Ju�, ju� id�, do widzenia! � rzuci� Hynes po�piesznie.
Szybko zamkn�� za sob� drzwi i poszed� z psem. Na d�ug� chwil� cisza zaleg�a w domku, potem da� si� s�ysze� podniecony g�os pani Carraclough.
� Nie chc� wi�cej widzie� tego wstr�tnego cz�owieka, nie �cier-pi� go! � wo�a�a. � Wchodzi sobie taki pacho�ek do mojego domu bez pukania i nie raczy nawet czapki zdj�� z g�owy. Widocznie mu si� zdaje, �e jest samym ksi�ciem. A to wszystko z powodu tej Lassie. Dobrze przynajmniej, �e ju� sobie posz�a! Jestem szcz�liwa, �e pozbyli�my si� jej raz na zawsze. Teraz na jaki� czas b�dzie spok�j. Mam nadziej�, �e ju� wi�cej Lassie nie zobacz�!
Gdy k��tliwa pani Carraclough papla�a bez przerwy, nie mog�c powstrzyma� j�zyka, Joe z ojcem usiedli przy kominku. Cierpliwie s�uchaj�c jej narzeka�, znieruchomia�ym wzrokiem patrzyli w ogie�, ogarni�ci g��bok� trosk�.
Rozdzia� 5
JU� WI�CEJ DO DOMU NIE WRACAJ!
Je�li pani Carraclough my�la�a, �e wszystko si� nareszcie u�o�y�o, myli�a si� bardzo: zaraz nast�pnego dnia Lassie zjawi�a si� przed bram� szko�y i jak zwykle czeka�a na ch�opca.
I Joe znowu przyprowadzi� j� do domu. W powrotnej drodze postanowi� walczy� o ni�. Teraz nie widzia� ju� �adnych trudno�ci. By� pewny, �e gdy rodzice przekonaj� si� o jej wierno�ci, zmi�kn� i w nagrod� za przywi�zanie pozwol� jej pozosta� w domu. Wiedzia� jednak�e, �e nie b�dzie dla niego rzecz� �atw� ich przekona�.
Powoli wspi�� si� po �cie�ce wiod�cej ku drzwiom i otworzy� je. W ma�ym domku by�o tak samo jak zawsze: matka przyrz�dza�a wieczerz�, a ojciec, jak zwykle, odk�d nie pracowa� w kopalni, ca�ymi godzinami siedzia� dumaj�c przy kominku.
� Lassie... znowu wr�ci�a do domu � wykrztusi� Joe.
Ca�a jego nadzieja rozwia�a si� przy pierwszych s�owach matki. Mimo to postanowi� si� nie poddawa�.
� Nie chc� jej widzie�! Nie, nie! � krzycza�a matka. � Nie przyprowadzaj jej do domu, nie ma celu prosi� mnie i dr�czy�. Wyp�d� j� natychmiast, ale to ju�!
S�owa matki spad�y na ch�opca jak struga zimnej wody. Wed�ug zasad yorkshirskiego wychowania, w domu o surowych obyczajach oponowa� rodzicom by�o nie do pomy�lenia. Lecz Joe czu�, �e tym razem musi przeciwstawi� si� ich woli, i spr�bowa� si� t�umaczy�:
� Ale�, mamo, tylko na chwil�. Prosz� ci�, tylko na chwil�. Pozw�l mi zatrzyma� j� tylko na kr�tk� chwil�.
Mia� nadziej�, �e gdy uda mu si� zatrzyma� psa cho� na kr�tki czas, serca rodzic�w zmi�kn�. By� mo�e, Lassie wyczuwa�a to samo, bo kiedy Joe prosi� matk�, wsun�a si� do izby i posz�a na ulubione miejsce przed kominkiem. I jakby zrozumia�a, �e to o niej mowa, u�o�y�a si� tam i spogl�da�a kolejno na domownik�w, kt�rzy zwykle rozmawiali spokojnie, a teraz g�osy ich brzmia�y cierpko.
25
� To jest bezcelowe, Joe. Im d�u�ej j� zatrzymamy, tym trudniej nam b�dzie rozsta� si� z ni�. A odej�� musi stanowczo.
� Ale�, mamo, ojcze, prosz� spojrze� na ni�. Jak ona wygl�da? Na pewno karmi� j� nieodpowiednio. A mo�e...
Ojciec wsta� i spojrza� na syna. By� blady, lecz w g�osie jego brzmia�a nuta wsp�czucia i zrozumienia.
� To do niczego nie doprowadzi, Joe � wypowiedzia� powoli, z naciskiem. � Zrozum�e, ch�opcze, to jest bezcelowe. Odprowadzimy j� zaraz po podwieczorku.
� Nie! W tej chwili j� st�d zabierzcie! � zawo�a�a matka. � Inaczej zjawi si� tu zn�w Hynes. A ja nie chc� widzie�, jak wchodzi do mego domu, jakby tu by� gospodarzem. Bierz czapk�, Samie, i odprowad� j� natychmiast.
� Lassie wr�ci do domu, mamo. Czy ty tego nie widzisz, ona na pewno wr�ci. To jest nasz pies...
Joe urwa� widz�c, �e matka osuwa si� z wyrazem wyczerpania na krzes�o. Patrzy�a zdziwiona na m�a, kt�ry potakiwa� g�ow�, jakby chcia� powiedzie�, �e Joe ma racj�.
� Lassie wraca jedynie do ch�opca, to zrozumia�e � rzek� ojciec.
� Nic na to nie poradz�, Samie. Lassie musi st�d odej�� � cedzi�a s�owa matka. � Je�eli wraca tu z powodu ch�opca, musisz go zabra� ze sob�. Id�cie razem, niech Joe zaprowadzi j� do psiarni i rozka�e jej tam pozosta�. Gdy do niej przem�wi, Lassie na pewno zrozumie, uspokoi si�, b�dzie pos�uszna i ju� wi�cej nie ucieknie.
� Niez�a my�l � odpowiedzia� ojciec. � Bierz czapk�, Joe, i chod� ze mn�.
Ch�opiec oci�gaj�c si� w�o�y� czapk�, a ojciec gwizdn�� �agodnie na psa. Lassie pos�usznie wsta�a, po czym ojciec, Joe i pies wyszli z domu. Ch�opca doszed� jeszcze pe�en smutku i �alu g�os matki, jakby za chwil� mia�a si� rozp�aka�:
� Je�li Lassie nie wr�ci, b�d� mia�a, by� mo�e, troch� spokoju w domu, cho� w dzisiejszych czasach B�g wie, jak sprawy si� u�o��. Nie zanosi si� na...
G�os matki rozp�ywa� si� i gas�, w miar� jak Joe si� oddala� id�c za ojcem i Lassie.
26
� Dziadku � zapyta�a Priscilla � czy zwierz�ta mog� s�ysze� to, czego my nie s�yszymy?
� O, tak, oczywi�cie! � wrzeszcza� ksi���. � Chocia�by pies � s�yszy pi�ciokrotnie lepiej od cz�owieka. Jako przyk�ad we�my jednego z naszych ps�w. Cho� nam si� zdaje, �e milczy, wydaje jednak jaki� g�os, mo�e to by� d�wi�k o bardzo wysokiej cz�stotliwo�ci. My oczywi�cie tego nie s�yszymy. �aden cz�owiek. Natomiast inny pies, nawet z pewnego oddalenia, us�yszy go i przybiegnie na wezwanie. Dlatego te�...
Dziadek urwa� nagle. Priscilla zobaczy�a, jak si� wyprostowa� i gro�nie wymachuj�c kijem z tarno�liwy, oddali� si� �cie�k�.
� Carraclough! Co wy tu robicie z moim psem?
Na ko�cu �cie�ki Priscilla dostrzeg�a ros�ego cz�owieka, a obok niego krzepkiego ch�opca, kt�rego r�ka mi�kko spoczywa�a na grzywie owczarka. Us�ysza�a przyt�umione warczenie, jakby pies ostrzega� zbli�aj�cego si� i wygra�aj�cego dziadka, a potem � cichy, uspokajaj�cy g�os ch�opca. Priscilla posz�a za dziadkiem w stron� przybysz�w.
Sam Carraclough zdj�� czapk� przed zbli�aj�c� si� dziewczynk� i tr�ci� syna, �eby zrobi� to samo. Nie by� to w �adnym razie gest uni�ono�ci. Wielu prostych mieszka�c�w miasteczka szczyci�o si� dobrym wychpwaniem i grzeczno�ci�.
� Oto Lassie � rzek� Carraclough.
� Oczywista, �e to Lassie � zagrzmia� ksi���. � Ka�dy g�upiec to widzi. Co wy z ni� wyprawiacie?
1� Uciek�a ponownie i przyprowadzam j� panu.
� Ponownie? To ona ju� raz uciek�a?
Sam Carraclough milcza�. Jego umys� pracowa� powoli � jak u wi�kszo�ci mieszka�c�w miasteczka. Z ostatnich s��w ksi�cia zrozumia�, �e Hynes przemilcza� poprzedni� ucieczk� psa. Gdyby teraz odpowiedzia� na ostatnie pytanie, musia�by powiedzie� co� nieco� o Hynesie. Chocia� nie lubi� psiarczyka, nie chcia� mu szkodzi�. Prawy charakter g�rnika nakazywa� mu milczenie, aby, jak si� wyra�a�, �nie wygry�� cz�owieka z pracy". Hynes m�g� �atwo utraci� posad�, a w dzisiejszych czasach bardzo trudno by�o uzyska� inn�. Sam Carraclough wiedzia� o tym.
Z k�opotliwej sytuacji wykr�ci� si� typowo yorkshirskim sposobem � powt�rzy� po prostu ostatnie s�owa:
27
I
I
� Przyprowadzi�em j� z powrotem, to wszystko.
Ksi��� gro�nie wytrzeszczy� na niego oczy. Potem zawo�a� podniesionym g�osem:
� Hynes! Hynes! Ten cz�owiek wiecznie ucieka i chowa si�, ile razy go potrzebuj�! Hynes!
� Ju� id�, sir, ju� id� � da� si� s�ysze� nosowy g�os. Hynes nadbieg� spoza krzak�w rosn�cych doko�a psiarni.
� Hynes, czy pies ucieka� ju� przedtem? Hynes wi� si� jak piskorz.
� Ach, sir, je�li o to chodzi...
� Ucieka� czy nie, pytam.
� Poniek�d ucieka�, sir,s lecz nie chcia�em waszej wysoko�ci niepokoi� tak� drobnostk� � odpowiedzia� Hynes, nerwowo mi�tosz�c czapk� w r�kach. � Ale postaram si�, �eby wi�cej ju� nie ucieka�. Tylko zrozumie� nie mog�, w jaki spos�b si� wydosta�. G��boko odrutowa�em wszystkie miejsca, kt�re wykopa� pod siatk�. Zobacz�...
� Pilnowa� go lepiej! � krzykn�� ksi���. � Sko�czony ba�wan! Oto czym jeste�! Zaczynam wierzy�, �e jeste� sko�czonym ba�wanem. Zamknij go z powrotem, a je�li raz jeszcze ucieknie, to ja... to ja...
Ksi��� nie sko�czy� i nie dopowiedzia�, co zamierza uczyni� Hy-nesowi. By� w�ciek�y i odszed� oci�a�ym krokiem, nie powiedziawszy nawet �dzi�kuj�" Samowi Carraclough.
Priscilla zauwa�y�a ten nietakt. Sz�a ju� za dziadkiem, ale po chwili przystan�a. Odwr�ci�a si� i w milczeniu obserwowa�a pozosta�ych.
Hynes kipia� z w�ciek�o�ci.
� Ja j� zamkn� � warcza�. � A je�li znowu spr�buje ucieka�, to ja j�...
Nie doko�czy� zdania. Zrobi� gwa�towny ruch r�k�, jakby chcia� chwyci� psa za grzyw�. Zamiaru jednak nie wykona�, bo w tej chwili ci�ki, podkuty but Sama Carraclough przycisn�� jego nog� przygwa�d�aj�c go na miejscu. Carraclough najspokojniej t�umaczy�:
� Przyprowadzi�em ze sob� ch�opca. Tym razem on j� zamknie w zagrodzie. Lassie ucieka�a, bo jest przywi�zana do ch�opca; jego te� us�ucha, gdy do niej przem�wi i ka�e jej zosta�.
28
Po tych s�owach tubalny g�os g�rnika z�agodnia�, jakby dopiero teraz zauwa�y� przydepni�t� nog�.
� Och, bardzo przepraszam! Doprawdy, nie zauwa�y�em, �e nast�pi�em ci na nog�. Otw�rz psiarni�, Hynes, a my zaprowadzimy Lassie. Chod�, Joe.
Priscilla sta�a ukryta za krzakiem bukszpanu, sk�d dobrze widzia�a psa id�cego z psiarni do zagrody. Gdy ch�opiec przechodzi� obok siatki, Lassie podnios�a g�ow� i zbli�y�a si� do niego. Przycisn�a si� do drut�w. Ch�opiec przesun�� palce przez druciane oka i dotyka� jej ch�odnego nosa. Stali tak przez d�ug� chwil�.
W ko�cu ojciec przerwa� cisz�:
� Chod�, ch�opcze, wracajmy. Otrz��nij si�. Nie ma sensu si� rozczula�. Ka� jej tu zosta� i powiedz, �e nie powinna ju� wi�cej wraca� do domu.
Priscilla widzia�a, jak ch�opiec rzuci� okiem na ojca, potem rozejrza� si� doko�a, jakby szukaj�c pomocy.
Daremnie jednak � pomocy znik�d nie by�o. Z trudem prze�kn�� kilka razy �lin� i zacz�� m�wi� g�osem powolnym i niskim, lecz z ka�d� chwil� coraz bardziej krzepn�cym.
� Pozosta� tu i b�d� szcz�liwa, Lassie � rozpocz�� ledwo do-s�yszalnie. � I... i nie wracaj ju� do domu. Nie uciekaj st�d... i nie przychod� wi�cej po mnie do szko�y. Pozosta� i �egnaj... bo... bo nie nale�ysz ju� do nas i... i nie �yczymy sobie zobaczy� ci� kiedykolwiek. Jeste� niedobra... i ju� nie kochamy ci� i... i nie chcemy ci� widzie�. Wi�c nie dr�cz nas i nie wracaj do domu... Pozosta� tu na zawsze, a nas zostaw w spokoju... I... i... ju� wi�cej-do domu nie wracaj.
A Lassie jakby zrozumia�a, powlok�a si� w najdalszy k�t zagrody i po�o�y�a na piasku. Ch�opiec odwr�ci� si� raptownie i odszed�. D�awi� go straszny �al. Nie patrz�c pod nogi potkn�� si�. Ojciec, kt�ry szed� obok niego z wysoko podniesion� g�ow� i patrzy� przenikliwym wzrokiem przed siebie, pochwyci� go za rami�, potrz�sn�� nim i rzek� szorstko:
� Uwa�aj! Jak ty idziesz!
Joe bieg� u boku ojca id�cego szybkim krokiem. My�la� tylko, �e zapewne nie zrozumie nigdy, dlaczego ludzie doro�li s� nieczuli w chwili, kiedy najbardziej potrzebuje si� ich pomocy.
29
Joe zastanawia� si� nad tym, ale nie zrozumia�, �e jego ojciec pragn�� jedynie uciec przed g�osem, kt�ry go prze�ladowa� � g�osem Lassie szczekaj�cej przeci�gle i przyzywaj�cej swego pana, aby jej nie porzuca�. Tego w�a�nie Joe nie zrozumia�.
By�a jeszcze inna istota, kt�ra r�wnie� wielu rzeczy nie mog�a zrozumie� � Priscilla. Podesz�a do ogrodzenia, za kt�rym sta�a Lassie, nieruchoma, wpatrzona w dalek� �cie�k�, gdzie na zakr�cie po raz ostatni widzia�a swego pana. Z podniesion� g�ow� Lassie szczeka�a wo�aj�c go.
Priscilla �ledzi�a psa do chwili pojawienia si� Hynesa w drzwiach psiarni.
� Hynes! � zawo�a�a na niego.
� S�ucham, miss Priscillo.
� Dlaczego Lassie do nich ucieka�a? Czy� jej u nas niedobrze?
� Ale� nie, miss Priscillo, bardzo jej tu dobrze, ma u nas wszelkie wygody. A �e ucieka do domu, to dlatego, �e j� tak nauczyli. To jest ich spos�b wykradania ps�w, aby je sprzeda� komu innemu, zanim cz�owiek si� spostrze�e.
Priscilla zmarszczy�a nosek w zamy�leniu.
� Ale je�li zamierzali j� ukra��, to nie pojmuj�, dlaczego przyprowadzili j� z powrotem.
� Prosz� nie trapi� si� takimi sprawami, �liczna panienko � powiedzia� Hynes. � Ludziom z miasteczka ufa� nie mo�na. Zawsze s� skorzy do kawa��w, no tak, lecz my te� nie w ciemi� bici.
Priscilla zamy�li�a si� znowu.
� Je�eli ch�opiec pragn�� mie� Lassie, to dlaczego sprzedali j�? Gdyby ona by�a moja, nie sprzeda�abym jej nigdy.
�. Oczywi�cie, �e nie, miss Priscillo.
� Dlaczego wi�c sprzedali j�?
__Dlaczego? Poniewa� dziadek panienki zap�aci� za ni� du�o
pieni�dzy. To ich skusi�o � bardzo du�o pieni�dzy. Oczywi�cie, dla ksi�cia by�a to drobnostka. Gdyby to ode mnie zale�a�o, czekaliby troch� d�u�ej na pieni�dze, oj, czekaliby!
Zadowolony ze swego wyja�nienia, Hynes zwr�ci� si� do Lassie, kt�ra sta�a na tym samym miejscu wpatrzona w dal i szczeka�a
bez przerwy.
� B�dziesz cicho, ty suko! Do budy, le�e�!
30
A gdy Lassie nie zwraca�a na niego uwagi, Hynes podszed� do siatki i zamierzy� si� na ni�.
Lassie zwr�ci�a si� powoli w jego stron� wydaj�c z g��bi piersi g�uche warczenie. Wargi jej podnios�y si� obna�aj�c ostre, bia�e k�y. Uszy po�o�y�a po sobie, a sier�� na grzbiecie si� zje�y�a. Warczenie stawa�o si� coraz gro�niejsze.
Hynes zastyg� w bezruchu i me�� j�zykiem mi�dzy szczerbatymi z�bami.
� Aha! K�sa� chcia�aby�, z�o�nico, k�sa�! � wycedzi� ironicznie.
Priscilla podesz�a bli�ej.
� Ostro�nie, miss Priscillo! Nie radz� teraz podchodzi� zbyt blisko, pies mo�e ugry��. Z�o�� wy�azi z jego �lepi�w, znam si� na tym. Prosz� sta� na uboczu, zanim nie wejd� do zagrody przez psiarni�. A ty, pod�a suko, trzymaj si� z dala od panienki.
Gdy Hynes odszed�, Priscilla sta�a przez chwil� na miejscu. Potem podesz�a powoli do zagrody. Przesun�a r�k� przez oczka drucianej siatki, jej palce dotyka�y prawie g�owy psa.
� Chod� do mnie, piesku! � przem�wi�a �agodnie. � Chod� do mnie! Ja ci krzywdy nie zrobi�.
Lassie przesta�a warcze� i po�o�y�a si� na piasku. Jej ciemne, du�e oczy skrzy�owa�y a� na kr�tk� chwil� z niebieskimi oczami