1236
Szczegóły |
Tytuł |
1236 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
1236 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 1236 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
1236 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Ewa Berberyusz
G�os z Gu�agu
Rozmowa z Olgierdem Wo�y�skim
Tom
Ca�o�� w tomach
Polski Zwi�zek Niewidomych
Zak�ad Wydawnictw i Nagra�
Warszawa 1991
T�oczono pismem punktowym dla
niewidomych w Drukarni PZN,
Warszawa, ul. Konwiktorska 9
pap. kart. 140 g kl. III_B�1
Przedruk z Wydawnictwa
"M�odzie�owa Agencja
Wydawnicza", Warszawa 1989
Pisa� J. Podstawka
Korekty dokona�y
B. Krajewska
i K. Markiewicz
Od redakcji
Ewa Berberyusz nale�y do
czo��wki polskich reporter�w.
Jej nazwisko wi��e si� z takimi
czasopismami, jak: tygodnik
"Kultura" i od wrze�nia 1981
roku - "Tygodnik Powszechny".
Jest r�wnie� autork� ksi��ek
reporta�owo_beletrystycznych:
"Wychodne dla Ewy" - o pierwszym
w Prl otwarciu wyjazdowym na
Zach�d po pa�dzierniku 1956
roku. "Byle dalej" - zbi�r
reporta�y z czas�w gierkowskich,
a tak�e ksi��ki o Solidarno�ci i
Lechu Wa��sie, nad kt�r�
pracowa�a w latach 1980_#1981.
Praca ta ukaza�a si� w
nieoficjalnym obiegu pt. "Lechu"
(Wyd. "G�os"), "Pierwsze
wej�cie" (Wyd. "Nowa").
Prezentowana obecnie ksi��ka
jest wstrz�saj�cym dokumentem
tragicznych prze�y�. Jej
bohaterem jest Olgierd Wo�y�ski,
kt�rego dzieci�stwo i m�odo��
up�yn�y na pe�nych cierpienia
do�wiadczeniach �agrowych.
Od autorki
Niech mi czytelnik nie
zarzuca, �e nie umia�am nak�oni�
rozm�wcy do pe�niejszej
relacji! Opowie�� idzie tak, jak
chcia� j� snu�: falami obraz�w,
dygresjami, zapami�tanym
szczeg�em. Odm�wi� wszelkiego
"ustosunkowania si�" uwa�aj�c,
�e dzisiejszy komentarz
przes�oni�by prawd� widzian�
"tamtymi" oczyma. Przegl�daj�c
maszynopis, ku mojemu
niezadowoleniu, wszelkie
charakterystyki, dowcipy,
z�o�liwo�ci o ludziach, kt�re
tak ubarwiaj� tekst - wymaza�.
Nie uda�o mu si�, na szcz�cie,
wymaza� w�asnej osobowo�ci i to
ona, moim zdaniem,
indywidyualno�� bohatera,
wyprowadza opowie�� z kr�gu
typowej literatury obozowej.
M�wi o tym Andrzej Drawicz w
Pos�owiu, dodaj�c, �e spe�ni�
si� dobry kontakt rozm�wcy z
reporterem. Nie w pe�ni:
s�uchaj�c, ca�y czas odnosi�am
wra�enie, �e co� mojego
rozm�wc� hamuje - mo�e zostawi�
pewne sprawy na inn� okazj�? W
ka�dym razie, m�j wysi�ek
zmierza� do wy�owienia z
opowie�ci owego w�asnego tonu;
jak r�wnie� zas�uchania
narratora w wielk� literatur�
rosyjsk�. Niekt�re partie jego
opowiadania, jak opis
Dani�owskiego Monastyru,
Uljanowska, Twierdzy
Archangielskiej, matki
pochylonej nad haftowaniem
inicja��w na koszulkach dzieci
przed w�asnym aresztowaniem -
nios� wed�ug mnie "oddech"
wielkiej dziewi�tnastowiecznej
prozy. Sam marzy� o tym, �eby
zosta� poet�. Nosi� na piersi
przepisany wiersz Gumilowa jak
puklerz. Cho� w�tpi�, czy
literatura mog�aby kogokolwiek
uchroni� przed postradaniem
�ycia, ale przed upodleniem
tych, kt�rzy s� z ni� blisko -
mo�e tak? Bo m�j bohater
zachowa� cz�owiecze�stwo, mimo
�e jako dziecko - jak Mowgli z
"Ksi�gi D�ungli" - dosta� si� do
krainy rz�dzonej prawami
zwierz�t. Zachowa� polsko��,
chocia� wracaj�c do Polski,
nie mia� �adnych z�udze�: dla
niego mi�dzy Mi�skiem a Warszaw�
rozci�ga�a si� wci�� ta sama
strefa, bez nadziei na lepsze;
stale w jego relacji s�ysza�am
�w ton katastrofizmu dziejowego.
Ale jest to katastrofizm z
gatunku tych, co dzia�aj�
o�ywczo.
Ewa Berberyusz
Ob�z
E: - Jeste�my r�wnolatkami.
Ale gdyby nie wojna i to, co po
niej, nasze losy
najprawdopodobniej nigdy by nie
skrzy�owa�y si�, albo
skrzy�owa�yby si� wrogo. Patrz�
na twoje zdj�cie z dzieci�stwa:
ty z siostr� i synem Waltera
Ulbrichta na wyplatanych
ogrodowych fotelikach, gdzie� w
podmoskiewskiej daczy, dzieci
mi�dzynarodowej elity
komunistycznej. Mnie natomiast z
tych czas�w pozosta� w pami�ci
taki obraz: ja z matk� w
warszawskiej doro�ce, w dali
poch�d pierwszomajowy z
�opocz�cymi sztandarami; moja
matka ponaglaj�ca doro�karza,
�eby pr�dzej jecha�; ba�a si�
komunizmu, tej tajemiczej si�y,
kt�ra chcia�a zburzy� jej �wiat
dla innego �wiata. Dzi� komunizm
dla nikogo nie jest ani
tajemnic�, ani obietnic�.
Fascynacja mitem przesta�a
dzia�a� do tego stopnia, �e
m�ode pokolenie wprost nie chce
wierzy�, �e istnieli tacy,
kt�rzy traktowali komunizm
powa�nie. Dlatego, prosz� ci�,
przedstaw fakty ze swojego �ycia,
bo s� to fakty �wiadka, kt�ry
pozna� nie tylko �agry od
dziecka, ale zna r�wnie�
przyci�ganie tamtego �wiata -
cho� nie w�asne, ale z pierwszej
r�ki.
O.: - No i co ty z nimi
zrobisz? Napiszesz i to b�dzie u
ciebie le�a�o, no i po choler�?
Gdyby mia� wr�ci� stalinizm - co
wed�ug mnie wcale nie jest
wykluczone - po co maj� wiedzie�
wszystko o mnie, o mojej
rodzinie? Starzy wi�niowie w
Rosji m�wili: "Oni wiedz� tylko
tyle, ile im powiemy". Poza tym,
czy moje �ycie jest tego warte?
- E.: - Po pierwsze: oni i tak
wiedz�, po drugie: twoje �ycie
jest tego warte, i po trzecie,
co ja bym da�a, �eby tak kto�
chcia� pos�ucha� mojego �ycia!
O.: - Wi�c dobrze. Urodzi�em
si� w Moskwie w pa�dzierniku
1929 roku. Matka przyjecha�a do
Zwi�zku Sowieckiego w 1926 roku.
Przyjecha�a z Wiednia, ale
urodzi�a si� w Polsce.
Pochodzi�a z nietypowej rodziny
�ydowskiej, bo to byli
w�a�ciciele ziemscy. Ten maj�tek
ziemski to oni kupili - mo�e to
niezbyt �adny fakt? - po
powstaniu 1863 roku. Nale�a�
do Polaka, skonfiskowali mu.
W�adze carskie te maj�tki
sprzedawa�y. To by�a ogromnie
bogata, du�a posiad�o��, jakie�
p�tora tysi�ca hektar�w.
Pokazywa�em ci t� ksi��k�
adresow� z 1912 roku? Tam s�
wszystkie maj�tki ziemskie w
Rosji, we wszystkich guberniach,
one s� podzielone na pi��
kategorii w zale�no�ci od
obszaru; na przyk�ad, maj�tek
Wa�kowicz�w by� w drugiej
kategorii, a nasz - w czwartej.
W latach m�odo�ci mojej mamy
maj�tek uleg� rozdrobnieniu i te
c�rki, czyli mama i jej dwie
siostry (by�o te� czterech
braci, z kt�rych cz�� umar�a
przed wojn�, a inni zgin�li w
czasie wojny), to ju� byli
ludzie raczej biedni, chwytaj�cy
si� r�nych zarobk�w. Mama by�a
z tych dziewczyn, kt�re odrzuca�y
swoje tradycyjne �rodowisko
�ydowskie. Mia�a do niego wr�cz
pogardliwy stosunek. To by�o
pokolenie inteligent�w
�ydowskich, kt�re zrywa�o ze
swoim pochodzeniem, ale dziadek
jeszcze by� prawdziwym,
patriarchalnym �ydem. Oni
stanowili ju� pokolenie
wyemancypowane, nowoczesne. Moja
mama odrzuca�a ca�� t� ciemnot�,
to zacofanie, te brody, te
pejsy, te mod�y; wszystko to oni
odrzucili. Byli post�powi,
nowocze�ni, europejscy...
E.: - No i nadarzy� si�
komunizm...
O.: - No w�a�nie, nadarzy� si�
komunizm, kt�ry pasowa� im jak
ula�, ale to by�o potem. Na
razie mama zerwa�a z rodzin�,
uczy�a si� w Warszawie,
utrzymywa�a si� z jakich�
lekcji. Kto� mi opowiada�, �e
jak stawiano przed ni� jedzenie,
moja mama nie odrywaj�c si� od
ksi��ki, zjada�a ca�y bochenek.
Mam jeden dokument po niej, z
Wolnej Wszechnicy, rok 1920, i
same pi�tki od g�ry do do�u.
Krzywicki tam wyk�ada�. Potem
zahaczy�a ju� o jakie� ruchy
komunistyczne i na pocz�tku lat
dwudziestych wyjecha�a do
Wiednia, �eby dalej uczy� si�. W
Wiedniu by�a kolonia komunist�w
polskich pochodzenia
�ydowskiego; pojecha�a tam do
kole�anki, do Stelli Huber, i
mieszka�a w s�ynnym baraku
komunistycznym. Chyba bra�a
jaki� udzia� w rewolucji
wiede�skiej, w tej pr�bie, nie
wiem dok�adnie, jak to by�o z
tym komunistycznym przewrotem
wiede�skim. A Stella Huber,
pochodz�ca z bogatej rodziny
warszawskiej, Lotte nazywali si�
- kamienica jej ojca stoi do
dzi� przy Koszykowej 20 - ot�
Stella Huber wysz�a za m�� za
Stacha Hubermana, a Stach
Huberman by� rodzonym bratem
s�ynnego skrzypka, Bronis�awa
Hubermana. Stach Huberman by� z
tych aktywist�w komunistycznych,
znanych, mia� pseudonim Wrzos.
Stanis�aw Wrzos_Huber - "man"
odrzucili. Po rosyjsku: Gubier.
Pracowa� w Wiedniu w
"Torgpiedstwie", takim rosyjskim
przedstawicielstwie handlowym na
pocz�tku lat dwudziestych, kiedy
jeszcze nie by�o stosunk�w
dyplomatycznych z Sowieck�
Rosj�, tylko przedstawicielstwa
handlowe. Zna� j�zyki, mia�
sowiecki punkt widzenia - takich
wysy�ano. Mieli will�. Wi�c mama
przyjecha�a tam do Stelli i po
pewnym czasie nawi�za� si�
romans mi�dzy ni� a Wrzosem,
czego wynikiem by�a moja
siostra. Huberman to by�
wspania�y, s�ynny babiarz. By� w
nim jaki� magnetyzm, �e kobiety
za nim sz�y. Ju� po latach
przekazano mi s�owa mamy: "R. (o
moim ojcu) by� o niebo
m�drzejszy i silniejszy, ale
nigdy nikogo tak nie kocha�am
jak Stacha"... Potem mama
pojecha�a do Rosji, w 1926 roku,
i ju� w Rosji urodzi�a siostr�.
E.: - Dlaczego do Rosji?
O.: - Zaraz ci powiem. Tu
zaczyna si� historia z Regin�,
kt�ra potem odegra�a ogromn�
rol� w moim �yciu. Bo tam, w
Wiedniu, by�a r�wnie� Regina,
kt�r� ewakuowano ze Stryja w
1914 roku. Jak wojsko rosyjskie
nadchodzi�o. Uczy�a w szkole, bo
sko�czy�a kurs nauczycielski, a
potem pracowa�a w
"Torgpiedstwie" jako
maszynistka. Tam pozna�a mam� i
tam wysz�a za m�� za Cecha Burstina,
wybitnego matematyka, kt�rego
potem Einstein zaprasza� do
siebie, �eby wsp�pracowa� z
nim. Ale Cech by� komunist�. I
Reginka z tym Cechem przyjecha�a
do Rosji w 1930 roku. Komuni�ci
z Polski w Wiedniu, wiesz, oni
byli tam bez obywatelstwa. W
Wiedniu oni wszyscy byli
bezpa�stwowcami, w�adze
wiede�skie nie przyznawa�y im
obywatelstwa austriackiego. Byli
bez pracy; Burstin bezrobotny...
E.: - Dlaczego nie wracali do
Polski?
O.: - Nie chcieli. I nie
bardzo mieli do czego. Ich
zwi�zki z Polsk� by�y ju� bardzo
lu�ne. My�l�, �e ich nie
ci�gn�a Polska. Ju� byli
Europejczykami, osadzeni w
kulturze niemieckiej, m�wili po
niemiecku. Burstin by�
bezrobotny, ale zarabia� pracami
matematycznymi, bo
wsp�pracowa� z Mayerem,
matematykiem, pracuj�cym potem z
Einsteinem. W ka�dym razie byli
biedni, bez obywatelstwa,
bezrobotni. Natomiast w Zwi�zku
Sowieckim budowa�o si� to
komunistyczne spo�ecze�stwo,
brakowa�o ludzi wykszta�conych,
inteligencji. Rosyjsk�
inteligencj� bolszewicy
przetrzebili straszliwie. �ydzi
wchodz�cy w komunizm zajmowali
miejsce tej inteligencji i st�d
ich taka ogromna, dominuj�ca
cz�sto rola w latach
trzydziestych i czterdziestych.
W sowieckich publikacjach
naukowych - jeszcze z lat
pi��dziesi�tych - pe�no jest
nazwisk �ydowskich. Jak we�miesz
jak�� bibliografi� z tych
czas�w, na przyk�ad z maszyn
elektrycznych - znajdziesz
wi�cej chyba nazwisk �ydowskich
ni� rosyjskich, mniej wi�cej tak
to wygl�da. I to w�a�nie by�a ta
nowa inteligencja rosyjska.
Ogromna ��dza wiedzy, bystro��,
wytrwa�o�� w nauce. To zreszt�
Infeld pi�knie opisa�. Znasz
wspomnienia Infelda? Cheder da�
mu tak� szko��, �e on potem bez
trudu fizyk� opanowywa�. To, co
powiedzia�em, odnosi si�
oczywi�cie do �yd�w sowieckich,
ale to by�o r�wnie� magnesem dla
komunizuj�cych �yd�w z Europy.
Ba,i nie tylko z Europy, ze
Stan�w Zjednoczonych te�
przyje�d�ali. Wi�c oni jechali
do Zwi�zku Sowieckiego. A tam?
Tam utwierdzali si� w
komunizmie, niestety. Cech
Burstin by� matematykiem,
akademikiem, c� bardziej
przyzwoitego? A tu po �mierci
Reginy znajduj� w jej papierach
sprawozdanie z pracy
Bia�oruskiej Akademii Nauk za 1934
rok, a w nim informacj� o pracy
komisji kwalifikacyjnej do
przegl�du kadr naukowych, w
sk�adzie kt�rej znajdowa� si�
akademik Burstin. O, popatrz, tu
jest tablica, wykaz, ilu w�r�d
nich jest pochodzenia
robotniczego, ch�opskiego, ilu z
duchowie�stwa, ze szlachty. I
podsumowanie Burstina: "Z tej
tablicy wyra�nie wida� wzrost
klasy robotniczej w�r�d
pracownik�w naukowych Akademii.
Gdy przy starym
kontrrewolucyjnym
nacjonalistycznym kierownictwie
Akademii w 1929 roku z
robotnik�w pochodzi�o tylko
8 procent, to teraz mamy ich
14,a procent". A ze szlachty ju�
nie zosta�o ani jednego
profesora czy docenta! Przecie�
Cech dopiero w 1930 roku
przyjecha� do Mi�ska, pewnie
jeszcze nie m�wi� dobrze po
rosyjsku, a po bia�orusku to na
pewno nie, i bra� w tym udzia�!
Decydowa�, niechby nawet tylko
formalnie, o losach miejscowych
ludzi? Jak on m�g� to robi�?!
Pytanie to od lat nie daje mi
spokoju. A Regina je�dzi�a do
Niemc�w nadwo��a�skich,
organizowa�a tam ko�chozy. A
Stach Huber pod pseudonimem S.
Gwiazdowski pisywa� w
nast�puj�cym stylu artyku�y w
"Trybunie Radzieckiej":
"Socjalfaszy�ci przed s�dem
faszystowskim" (to o procesie
Centrolewu) lub o S�onimskim, �e
publikowa� "... w pi�mie
"Wiadomo�ci Literackie",
tygodniku cz�ciowo wspieranym
przez Ministerstwo Spraw
Zagranicznych rz�du
Pi�sudskiego, w organie, gdzie
pisz� faszystowscy,
p�faszystowscy literaci i
poeci"... itd. Co mo�na
powiedzie� w obronie tych ludzi?
E.: - Wszystko. To by�o jakie�
zaczadzenie. A potem ju� strach.
O.: - Ej tam! Tak czy owak,
oni jechali do Rosji. Mama by�a
komunistk�, mia�a rodzi�, wi�c
towarzysze jej za�atwili t�
Rosj�. I tam, w Moskwie, pozna�a
mego ojca. St�d ja i m�j brat.
Ja urodzi�em si� w 1929 roku,
braciszek w 1935. Pami�tam z
wczesnego dzieci�stwa taki Park
Kultury i Otdycha imienia
Gorkiego, ogromny, pi�kny, by�a
wielka reklama, pionierzy,
komsomolcy. Chodzi�em do tego
parku z mam�...
E.: - A tata?
O.: - Tatu� pochodzi� ze wsi.
Pisa� w �yciorysie, �e jest
synem robotnika. Nie by�. M�j
dziadek by� zamo�nym ch�opem,
bardzo zamo�nym.
E.: - Ku�akiem,
powiedzieliby�my dzi�.
O.: - Nawet wi�cej, bo to by�
przedsi�biorca, mia� ku�ni� i
magazyny zbo�owe, obraca� tym
zbo�em, i w 1914 roku, �eby mego
ojca nie wzi�li do wojska
carskiego, za�atwi� mu
sfa�szowane za�wiadczenie o
chorobie. Rosjanie w jaki�
spos�b doszli, �e ch�opak
wymiguje si� od wojska,
aresztowano go, wywieziono do
Rosji, i wsadzono do takiego...,
jak to si� u nich wtedy nazywa�o
- jeszcze wtedy chyba nie by�o
�agr�w. Tam go za�apa�a
rewolucja. I zrobi� si�
komunist�. Wojowa� w Armii
Czerwonej i przyjecha� do Polski
w 1919 roku ju� z ramienia
partii komunistycznej. By�
okr�gowcem w Zag��biu
D�browskim. Jest taka pi�kna
ksi��ka, to znaczy nie pi�kna,
tylko �mieszna, o ruchu
komunistycznym na �l�sku czy
Zag��biu - ja si� na tym nie
bardzo wyznaj�. Otwieram j� i
czytam o swoim ojcu, o tym, �e
zrobi� ten s�ynny strajk...
E.: - W Zawierciu?
O.: - Nie, w D�browie, i by�
tym, kt�ry do ko�ca ��da�, �eby
wyj�� na ulic�. I w ko�cu
Warszawa go odwo�a�a, ta
centrala komunistyczna, bo by�
za bardzo radykalny, a tam ju�
nie by�o szans na wygranie,
natomiast krew si� pola�a.
Ojciec zosta� ranny w rami� i
odwo�ali go. I to tak w tej
ksi��eczce, kt�ra wysz�a w
sze��dziesi�tych latach, jest
opisane. Natomiast ze wspomnie�
rodzinnych pami�tam siostr�
ojca, kt�r� odwiedzi�em po 1958
roku; by�a tak zupe�nie na boku
wszystkiego. I jej opowiadania o
moim ojcu - �e im tak znikn��,
nic o nim nie wiedzieli, o tym
Janku, starszym bracie. Na
pocz�tku my�leli, �e Bierut to
by� Janek. Na pocz�tku. Zaraz po
wojnie. Bo by� taki troch�
podobny. Albo wspomnienie
jeszcze dalsze: �e ojciec kiedy�
przyjecha� do nich doro�k� z tak�
�yd�weczk� - czy to by�a moja
mama? Chyba nie. Wi�c m�wi�a
ciotka, �e przyjecha� ojciec, a
dziadek uderzy� go w twarz i
powiedzia�: "Wyno� si�, nie chc�
z tob� mie� nic wsp�lnego". By�y
listy go�cze i przysz�a policja
zrobi� rewizj� u dziadk�w -
ha�ba na ca�� okolic�. Dziadek
uderzy� go i wyp�dzi� z domu. I
ciotka tak pi�knie to
opowiada�a: "Tak Janka
kochali�my, a tu ile wstydu, na
nasze dzieci w szkole wo�ano
"bolszewicy"". Ojciec w 1923
roku zosta� aresztowany, dwa
lata siedzia� w wi�zieniu. By�
starost� na Mokotowie, wybrali
go - to o czym� �wiadczy. jest
taka wi�zienna piosenka
komunistyczna z tych czas�w,
gdzie o nim si� m�wi "�ywego
mi�sa kilo sto dwa"! To by�
kawa� ch�opa, mia� charakter. I
w og�le, mia� swoje zdanie i
twardo go broni�. Wiesz,
niedawno wyczyta�em, co on m�wi�
w 1925 roku w Moskwie, na IV
Konferencji Kpp, gdzie go
ponownie wybrali do Kc. Pozw�l,
�e zacytuj�: "Powinni�my
powiedzie� wyra�nie, �e Kpp
b�dzie broni�a Polski w jej
granicach. Ale chodzi o to, w
jakich granicach... Tezy nasze
s� ca�kowicie wyra�ne. A wi�c
niepodleg�a Polska bez Ukrainy,
bez Bia�orusi, mo�e bez G�rnego
�l�ska, niech si� �l�sk
samookre�li - wszystko, co nie
ma charakteru etnicznie
polskiego, powinno by�
oderwane". A nieco dalej tak
r�bn��: "Je�li mnie nazywaj�
agentem Moskwy, to ja jestem
dumny zawsze z tego i odpowiadam
tak: poniewa� Moskwa jest ostoj�
rewolucji, a ja jestem
rewolucjonist�, wi�c jestem
agentem moskiewskim. Je�li
ostoja rewolucji b�dzie w
Chinach, b�d� nazywa� si�
agentem chi�skim"... Popatrz, a
teraz r�ni skurwysyni ci�gle
usi�uj� przeprowadzi� granic�
pomi�dzy komunistami pochodzenia
polskiego i �ydowskiego, niby ci
pierwsi byli lepsi dla Polski...
Ojciec wci�gn�� do komunizmu
swego brata, Feliksa, kt�ry
potem by� dzia�aczem w
Niezale�nej Partii Ch�opskiej,
takiej legalnej przybud�wce
Kpp.
I ten Felek zgin�� w O�wi�cimiu.
Jednak jakie� kontakty rodzinne
musia�y by� mimo wykl�cia ojca
przez dziadka. Jak my�my po 1958
roku przyjechali do Polski, to
syn Felka nas odszuka�, jego
matka nas odszuka�a. M�wi�a:
"Wszyscy krzycz�, �e mordowano
�yd�w, �yd�w mordowano, a nas to
nie mordowali?", ale ona od 1943
roku by�a w Ravensbr~uck, a jej
starszy syn zgin�� w obozie
niemieckim. Dawno ich nie
widzia�em...
E.: - Ale po kolei.
O.: - Wi�c jak ojciec wyszed�
z tego wi�zienia polskiego w
latach dwudziestych, to znalaz�
si� w Moskwie. Pracowa� w
Kominternie, mia� jakie� funkcje
kierownicze, by� cz�onkiem Kc w
Kpp, przyje�d�a� do Polski,
nielegalnie. W Moskwie pozna�
mam�. Urodzi�em si� na "Wtorom
Troieckom Pierieu�kie" - adres,
kt�ry pami�ta�em potem zawsze w
domu dziecka. "Wtoroj Troieckoj
Pierieu�ok, dom szest, kwartira
sorok odin". Wiesz, to by�o
bardzo wa�ne, mocno zakodowane,
�e mam adres, mog� trafi� do
domu.
E.: - W eleganckiej dzielnicy
to by�o?
O.: - Wi�cej ni� w
eleganckiej, ale w tej skali
radzieckiej lat trzydziestych.
Przed domem sta� �o�nierz, czyli
to by�o dla tych lepszych sfer
komunistycznych, ale
jednocze�nie mieszkanie by�o
wsp�lne.
E.: - Ko�chozowe takie?!
O.: - No wiesz, w takich �y�a
n�dza radziecka. W tym domu trzy
pokoje nale�a�y do nas, a z
drugiej strony korytarza by�
taki ma�y pok�j, widocznie to
kiedy� by�a s�u�b�wka, gdzie
mieszka�a mi�a dziewczyna,
Stupaczenko si� nazywa�a. Jej
m�� by� jakim� dzia�aczem
komsomolskim. Jak aresztowano
rodzic�w i jej m�a, to
mieszkanie obj�� pu�kownik
Nkwd.
Dom w kszta�cie podkowy, du�y. Z
ty�u g�ra w�gla, bo ogrzewanie
by�o lokalne, centralne. Z tej
kupy w�gla my�my zje�d�ali na
sankach w zimie. Taki stary
przedrewolucyjny dom; pi�kny,
ogromny, przedrewolucyjny dom. I
sta� w bramie �o�nierz, bo by�y
pilnowane mieszkania, elita tam
�y�a.
Ojciec w Kominternie by�
wi�kszo�ciowcem, taka frakcja,
taka wi�kszo�� w partii, kt�ra
mia�a pogl�dy, jak wtedy m�wiono
- prawicowe. W 1929 roku, z
rozkazu Stalina, mniejszo��, na
czele kt�rej sta� Le�ski,
przysz�y sekretarz generalny
Kpp, zrobi�a przewr�t i
wi�kszo�ciowc�w wyrzucono jako
praw� opozycj�. Wyrzucono z
w�adz, zabroniono wyjazdu do
Polski, kontaktu z krajem;
pracowali gdzie indziej; kto� mi
powiedzia�, �e m�j ojciec
wyrzuca� Mao z partii z ramienia
Kominternu, ale to chyba
przesada, tak wysoko to on nie
by�. W ka�dym razie wszystkim
si� zajmowali, tylko nie Polsk�.
Odczuwali to jako krzywd�.
E.: - O tych sprawach
dyskutowa�o si� w domu?
O.: - Na pewno, ale nie przy
nas. Le��c w ��ku otwiera�em
drzwi, robi�em szpark� i
pods�uchiwa�em, o czym m�wi�
doro�li. To pami�tam.
E.: - Kryli si� przed tob�,
ma�ym dzieckiem?
O.: - Nie wprowadzali nas w
nic. Jak mam� aresztowali,
siostra mia�a jedena�cie lat i
nic nie kojarzy�a sobie. Nie
uczyli nas polskiego, wi�c
m�wili po polsku wtedy, kiedy
zale�a�o im, �eby�my nic nie
rozumieli. To jest okres
niezwykle ostrych wydarze�
politycznych, partyjnych. Ju�
aresztuj� - tego wsadzaj�, tego
wsadzili. Aresztowania zacz�y
si� od 1932 roku. Jeden z
przyw�dc�w Kpp pope�ni�
samob�jstwo w 1933 roku; skoczy�
ze schod�w na �ubiance i od tego
czasu naci�gn�li tam siatki na
klatce schodowej. Wszystko
wyczytasz, jakby� zajmowa�a si�
kiedy� Kpp. Wi�c mieli o czym
m�wi�, mieli kup� swoich spraw.
E.: - To ja rozumiem, �e
mieli, w to nie w�tpi�. Tylko
wiesz, w normalnych warunkach
nie robi si� takiej tajemnicy
przed dzie�mi, nie ukrywa si�
tak skrz�tnie l�k�w i obaw. Czy
oni przypadkiem nie bali si�
dzieci jako swoich kapusi�w, jako
swoich s�dzi�w? M�wi� mi
Krajewski, wnuk Warskiego, �e on
wtedy te� pods�uchiwa� i �e
takie pada�y zdania w rozmowach
rodzic�w, �e te czystki w�r�d
nich to prowokacja Pi�sudskiego
w Nkwd. Do g�owy im nie
przychodzi�o, �e to Stalin. A
przy aresztowaniu ojciec szepn��
mu: "Jestem niewinny", tak jakby
dziecko mog�o to poddawa� w
w�tpliwo��.
O.: - Nie wiem, czy tobie m�wi
co� nazwisko Kriwicki? Taki
enkawudzista, kt�ry wyje�d�a� na
Zach�d, robi� zamachy, mordowa�
przeciwnik�w. W 1937 roku
og�osi� na Zachodzie seri�
artyku��w o zbrodniach Stalina,
o zbrodniach tego okresu, o tych
procesach. Potem przejecha� go
samoch�d.
E.: - Zastrzelony.
O.: - Mo�e. Jedna z pierwszych
relacji od �rodka. By� wysokiej
rangi kontrwywiadowc�,
prawdziwego nazwiska nie
potrafi� powt�rzy�, pseudo -
Fiedia - ze wspania�ymi
niebieskimi oczami. Ju� w latach
sze��dziesi�tych us�ysza�em od
starej komunistki: "Ale jak on
m�g� w bur�uazyjnej prasie
og�asza� takie artyku�y,
przecie� to zdrada"?! On te�
bywa� w naszych domach. Wi�c na
pewno m�wili rzeczy, kt�rych nie
powinny zna� dzieci radzieckie.
Ojciec by� zwolennikiem naszej
pe�nej adaptacji rosyjskiej i
mia� ogromne pretensje do mamy
za nasze imiona nieruskie. I
zgodne z kalendarzem polskim.
E.: - A wi�c jaka� polsko�� w
niej by�a.
O.: - Ale w nim nie, cho� to
on by� rdzennym Polakiem. M�wi�,
�e tym dzieciom los taki pisany,
�e b�d� �y�y w Zwi�zku Sowieckim
i nie powinny si� czu�
wyobcowane; a przecie� by�
Polakiem. W domu bywa�
niezmiernie rzadko. Pami�tam go
migawkowo. Pot�ny m�czyzna, z
lekka rudawy, mia� przezwisko
w�r�d towarzyszy w Kpp "Gruby".
Umia� sobie radzi� w �yciu.
Ostap D�uski, kt�ry z nim
wsp�pracowa� i przyja�ni� si�,
opowiada� mi, �e w Berlinie, w
restauracji, ojciec, kt�ry nie
zna� niemieckiego, potrafi� tak
powiedzie� kilka s��w do
kelnera, takim tonem, �e kelner
traktowa� go jak wielkiego pana.
Ja r�wnie� jak przez mg��
pami�tam to uczucie pewno�ci
siebie, kt�re promieniowa�o z
ojca. Ostap D�uski by� chyba
kierownikiem wydzia�u
zagranicznego Kc Kpp? Laureat
nagrody leninowskiej za pok�j
mi�dzy narodami. Za t� nagrod�
kupi� w Zwi�zku Sowieckim
warsztaty szkolne i podarowa�
jakiej� szkole. No, wi�c
praktycznie ojca nie by�o w
domu. Wpada� na par� tygodni i
znowu gdzie� znika�. W 1935
roku, kiedy komuni�ci zacz�li
tworzy� Front Narodowy przeciw
faszyzmowi (bo przedtem faszyzm
by� niewa�ny, g��wnym wrogiem
byli socjaldemokraci), to ci
wi�kszo�ciowcy zostali
przywr�ceni do �ask w partii i
ojciec wyjecha� do Polski jako
sekretarz biura krajowego; by�o
to w latach 1936_#1937, czyli do
ko�ca. By� tam nielegalnie.
Mieszka� w Konstancinie jako
adwokat na kuracji. �ona Ostapa
D�uskiego (Ostap D�uski by�
wtedy w Pary�u), Marysia, by�a
��czniczk� ojca; opowiada�a, �e
ojciec by� wspania�y, chodzi� w
takim futrze, wszyscy go
szanowali. Taki by� ojciec.
Pami�tam, �e ogromnie prze�ywa�,
�e by�em mazgajem. I bi� mnie,
on mnie la�, jak co�
narozrabia�em. Mia� tak� metod�
wychowawcz�. Bardzo lubi� brata,
bo zapowiada� si� na m�czyzn�.
By� okr�glutki, a ja w�t�y i
bardzo chorowity. W wieku lat
czterech mia�em ropne zapalenie
p�uc, wypompowywano ze mnie
rop�. Rycza�em przez kilka
miesi�cy na okr�g�o, nikt w domu
nie m�g� spa�. Taki zdechlak
by�em w dzieci�stwie. I w og�le
w tych swoich wujk�w, braci
mamy, jako dziecko wda�em si�.
Cichy, nigdy si� z nikim nie
bawi�em, nie gra�em w pi�k�,
rozmawia�em tylko z �o�nierzem z
bramy. By�em takim troch�
szurni�tym dzieckiem. No i
widzisz, taki zosta�em... Ojciec
by� w Polsce, matka w Moskwie.
Pracowa�a, no wstyd powiedzie�,
mamunia pracowa�a w
sekretariacie u Jagody. Wiesz,
kto to by� Jagoda?
E.: - No.
O.: - Poprzednik Je�owa.
E.: - Gdzie� musia�a
pracowa�...
O.: - Gdzie�, gdzie�, ale
zaraz w sekretariacie szefa
Nkwd?! Potem, ju� w latach
sze��dziesi�tych, b�d�c w
Moskwie, pozna�em te� tak�
polsk� komunistk�, Julsk�. Jej
m�a aresztowali bardzo
wcze�nie, chyba w 1932 roku.
Przewraca�a �wiat, �eby mu
pom�c, i mi�dzy innymi zwr�ci�a
si� w�wczas do mojej mamy.
Powiedzia�a mi: "Wiesz, tobie
b�dzie przykro, bo mama, mama -
wszyscy tobie opowiadaj� o tej
mamie same dobre rzeczy,
natomiast ja jej nie mog�
darowa�. Bo jak przysz�am i
prosi�am o pomoc, to ona mi
powiedzia�a: "Kochanie, musisz
przesta� by� �on� swego m�a.
Jemu ju� nic nie pomo�esz, a ty
sobie musisz w�asne �ycie
uk�ada�". Ja jej tego nigdy nie
daruj�".
E.: - A mog�a pom�c?
O.: - Pewnie nie, ale tak nie
robi si�. Jak to zrobi�a, to
znaczy, �e nie by�a wspania�ym
cz�owiekiem.
E.: - A ty co my�la�e�?
O.: - Pracowa�a na g�rze,
wiesz. Potem, jak Jagod�
wsadzili, to jeszcze utrzyma�a
si� na stanowisku, bo posz�a do
"G�awlitu". "G�awlit" to
odpowiednik naszej cenzury. By�a
kierowniczk� dzia�u
zagranicznego. Cenzurowa�a
ksi��ki zagraniczne. Wyrzucili
j� dopiero w 1937 roku, gdzie�
na wiosn�. Jak w 1956 roku
dosta�em rehabilitacj� rodzic�w,
to mi�dzy innymi otrzyma�em ich
dwumiesi�czn� pensj�. Po pensj�
ojca by�em w Kc Kpzr,
rozmawia�em osobi�cie z synem
Dzier�y�skiego, kt�ry tam
zajmowa� si� sprawami polskimi.
Niezbyt rozgarni�ty, pokraczny
troszeczk�, taki mongo�.
E.: - Patrz, a ojciec taki
przystojny!
O.: - Zdaje si�, tw�j kuzyn?
E.: - No, nie przesadzajmy.
O.: - Powiedzia�, ten syn, �e
zna� mego ojca i �e mi nale�y
si� pensja. Natomiast po mamy
pensj� poszed�em do "G�awlitu" i
taka mi�a pani o obfitym ciele
m�wi mi: "Drogi towarzyszu, musz�
po�wiadczy� dwie osoby, �e
pracowa�a. Jest sprz�taczka,
kt�ra j� pami�ta". I zawo�ali
t� sprz�taczk�: "Ach, Lidia
Grigorjewna, Lidia Grigorjewna,
kak �e ja jejo choroszo pomniu,
ona by�a naczalnikom otdie�a".
Drugim �wiadkiem by� staruszek
na emeryturze. Taki "piersonalnyj
piensionier", czyli on mia�
specjaln� partyjn� emerytur�.
Bardzo sztywno mnie przyj�� i
powiedzia�: "Lidia Grigorjewna,
da, ja jejo pomniu, no ona nie
by�a naczalnikom otdie�a, tolko
zamiestitielem naczalnika
otdie�a. Ja nie mogu napisat,
czto ona by�a naczalnikom
otdie�a". R�nica paru tysi�cy
rubli. Za te pieni�dze bratu co�
pos�a�em, sobie kupi�em rower i
zegarek, kt�ry do dzi� chodzi.
E.: - Jak z�apali ojca?
O.: - Ojciec zosta� st�d, z
kraju, odwo�any do Rosji. I ju�
do domu nie dojecha�, bo zosta�
w drodze aresztowany. Czerwiec,
1937 roku.
E.: - Ale s�ysza�am, �e by�
ostrze�ony i mimo to pojecha�?
O.: - Ostrze�ony! Oj, nie mog�
z t� Ew� rozmawia�! Kochanie,
rozpoczynasz rozmow�, a
podstawowych rzeczy nie wiesz.
Co to znaczy ostrze�ony?
Doskonale wiedzia�, co dzieje
si�. Wszystkich jego przyjaci�
ju� wsadzili. Jechali zupe�nie
�wiadomie. Przecie� D�uski
b�d�c w Pary�u, D�uski, kt�rego
nie odwo�ali, napisa� list do
Dymitrowa, do Kominternu, �eby
go odwo�ali, wezwali do Moskwy,
�e on albo udowodni niewinno��
swoich koleg�w, albo musi razem
z nimi ponie�� odpowiedzialno��.
E.: - Niepotrzebnie si� na
mnie z�ymasz. Ka�dego mo�e
strach oblecie�. M�j ojciec w
1939 roku nie poszed� do
niewoli, cho� wielkie
obwieszczenia niemieckie
g�osi�y, �e ukrywaj�cy si�
oficer jest karany �mierci�.
Sprawa zobowi�zania i wierno�ci.
To samo, co wtedy z komunistami.
O.: - Dla mnie to by�o raczej
�lepe pos�usze�stwo. Co mieli ci
ludzie robi�? Odm�wi� wykonania
rozkazu? Z naszego punktu
widzenia to by�a mafia, z kt�rej
nie by�o wyj�cia. Co m�g� zrobi�
ojciec? M�g�, powiedzmy, zerwa�
z komunizmem, zwr�ci� si� do
w�adz polskich i powiedzie�, �e
on zrywa z komunizmem i z ca�ym
swoim poprzednim �yciem. Tak
zrobi�, na przyk�ad, Kriwicki,
wyjecha� na Zach�d z polecenia
kontrwywiadu, zerwa� z nimi,
opublikowa� jakie�
o�wiadczenie...
E.: - W Nowym Jorku pozna�am
pana Solskiego, kt�ry zrobi�
podobnie w latach dwudziestych,
ale znalaz� si� w pr�ni. Min�o
sporo czasu, nim uznano go po
drugiej stronie. Cierpia�
ostracyzm i tych, i tych.
Spotka� koleg�, kt�ry plun�� na
jego widok.
O.: - Wi�kszo�� jednak nie
mia�a motywacji do zerwania. Jak
gangsterzy, kt�rzy daj� si�
zamordowa�, gdy szef gangu
zadecyduje. W ka�dym razie dla
ojca to by�o po prostu nie do
pomy�lenia. Taka, za
przeproszeniem, smarkata siostra
mojej mamy mog�a go ostrzega�!
Bo to ona ostrzeg�a. Mog�a mu
poda� tylko par� fakt�w... Z t�
siostr� to by�a ca�a historia.
Swego czasu ona bardzo prosi�a
mam�, �eby j� zaprosi�a do
Moskwy. Wiesz, w rodzinie by�a
legenda, �e mama w Moskwie jest
kim�, zajmuje stanowisko.
Nastroje komunistyczne by�y
bardzo silne w kr�gach mojej
�ydowskiej rodziny. I ci m�odzi
ludzie, bezrobotni bardzo
cz�sto, na przyk�ad, m�j kuzyn,
Mietek, syn trzeciej siostry
mamy, sko�czy� chemi� na
Sorbonie, przyjecha� do Polski i
nie m�g� znale�� �adnej pracy. I
te� zwr�ci� si� do mojej matki,
czyli do swojej ciotki, �e
chcia�by przyjecha� do Zwi�zku
Sowieckiego, ale ju� nie zd��y�,
na szcz�cie, bo ju� by� 1938
rok.
E.: - Ale ta siostra zd��y�a?
O.: - Trafi�a akurat w ten
1937 rok. Poby�a tam par�
miesi�cy i matka j� szybko
wyprawi�a z powrotem do Polski,
bo zrobi�o si� bardzo
nieciekawie. Nie wiem, czy ona
tobie opowiada�a, jak to by�o?
Chodzi�o o odzyskanie paszportu.
Kiedy przyjecha�a do Rosji, to
odda�a sw�j paszport polski do
Kominternu i na ten paszport ju�
kto� inny mia� wyjecha�.
Wykorzystywali autentyczne
paszporty. Mama z ni� i kilkoma
przyjaci�mi by�a u
Fornalskiego, brata Ma�gorzaty,
siedzieli tam do jedenastej w
nocy, a rano dowiedzieli si�, �e
o dwunastej go zabrali. I wtedy
matka rozwin�a gor�czkow�
dzia�alno��, �eby siostr�
ratowa�. Polecia�a do
Steina_Krajewskiego, zi�cia
Warskiego, kt�ry by� szefem kadr
w Kominternie, i wyci�gn�li ten
paszport, kt�ry ju� wszystkie
wizy mia� dla kogo� innego. Mama
wsadzi�a j� do poci�gu i ona
pojecha�a do Warszawy. Tu
spotka�a si� z moim ojcem i mu
wszystko opowiedzia�a i da�a
swoj� prywatn� rad�, �e nie
nale�y jecha�. I ojciec j�
spoliczkowa�. Wiedzia�, po co
jedzie. Ale pojecha�.
E.: - Honor?
O.: - Honor?! Mus! Co by m�g�
robi� poza tym? I�� i
wsp�pracowa� z polsk� dw�jk�?!
Rozpracowywa� Kpp! Powtarzam:
uwa�ali si� za zwi�zanych bez
reszty z tym ruchem. Najlepiej
�wiadczy o tym fakt, �e ci,
kt�rzy prze�yli w �agrach - bo
troch� ludzi jednak prze�y�o -
wracali do Polski i zaraz
zajmowali stanowiska w partii, i
robili to samo, co przedtem w
Zwi�zku Sowieckim.
E.: - Dla mnie to jest nie do
poj�cia. Staszewski pr�bowa� mi
to wyt�umaczy�, ale nie
przekona� mnie. Nie wiem, czy
sam siebie przekona�.
O.: - Nie. To jest tak: Na
przyk�ad Rokossowski czy inni
przyszli marsza�kowie, kt�rzy
te� trafili do oboz�w;
traktowali to jako przykry
wypadek przy pracy. I jak tylko
ich zwolnili, wr�cili do tej
samej pracy, do wojska, i
obejmowali stanowiska dow�dcze.
Bardzo niewielu rezygnowa�o.
E.: - Odm�wi� nie mo�na by�o.
O.: - Nie mo�na? �ycie w ko�cu
nie jest a� tak� warto�ci�, �eby
nie mo�na by�o odm�wi�. Byli
tacy, kt�rzy odm�wili, ale by�y
to wyj�tki. Wi�kszo�� wraca�a z
rozkosz�. Taki Gorbatow w latach
odwil�y chruszczowowskiej
napisa� wspomnienia, jak by�
dow�dc� dywizji, jak go
wsadzili, jak go bili, jak
m�czyli, jak go zmuszali do
podpisywania czego� tam.
Przychodzi rozkaz uwolnienia i
on rzuca si� do wojska z ca��
energi�, jak po po�cie. Wracali
do swojej roli �yciowej. Tak jak
aktor, kt�ry ju� nie potrafi
niczego innego robi�.
E.: - Z aktorami to uwa�aj, to
ju� nie jest dzi� por�wnanie. Ze
Staszewskim te� nie: on jednak
odszed�...
O.: - Zostawmy to. Wracali, bo
tam by�a si�a. My�l�, �e gdyby
tak pogrzeba�, to ci ludzie poza
tym ruchem, poza tymi uk�adami
nie mieli nic w �yciu. No, co
ojciec m�g�by robi�? Wr�ci� na
wie�? Prowadzi� karczm�? Po
dziadku obj�� magazyny zbo�owe?
Nie widzia� siebie tam. Poza tym
towarzysze mogli go zabi�.
Zabijano przecie� takich, nie
zapominaj. Trzeba by zmieni�
ca�kowicie sk�r�. Nie by�o
wielu, kt�rzy na to szli.
E.: - Czy nie my�lisz, �e z
komunizmem wi�zali si� g��wnie
ludzie, kt�rym odpowiada�o �ycie
w stadzie?
O.: - O nie, tak nie mo�na
powiedzie�...
E.: - Wracajmy do twoich
rodzic�w.
O.: - Ojca wsadzili, matka
straci�a prac�. Wiem to od
�uszy, kt�r� po latach
spotka�em. Bo my�my mieli
gosposi� - �usz�, �ukieri�
Wo��ankin�; taka bardzo fajna
wiejska dziewczyna, o urodzie
troch� ko�skiej. Znalaz�a si� u
nas w 1932 roku.
Charakterystyczne, �e nigdy nie
wspomina�a kolektywizacji.
Wiesz, tu w Polsce, m�wi si� na
przyk�ad o Katyniu. Tam si� w
og�le nie m�wi�o o
kolektywizacji, nie m�wi�o si� o
g�odzie pocz�tk�w lat
trzydziestych. A jak si� przez
trzydzie�ci lat o czym� nie
m�wi, to przestaje istnie�.
E.: - Straszne rzeczy m�wisz...
O.: - Ale prawdziwe. �usza
ogromnie lubi�a moj� mam�, bo
gdy przyjecha�a, nie umia�a ni
gotowa�, ni wyj�� na ulic�, ni
kupowa� w sklepie, a mama
ogromnie cierpliwie j� uczy�a i
wprowadza�a w �ycie. Moja droga,
do naszego mieszkania przyje�d�a
nagle brat �uszy, m�ody ch�opak.
Wiesz, 1933 rok, szczyty
"rozku�aczywanija"; zjawia si�
bez �adnych dokument�w,
przyje�d�a do Moskwy ze wsi,
pewnie ratowa� si� przed
wyw�zk�... Mama wyrobi�a mu
dokumenty, ocali�a go. Jak po
aresztowaniu rodzic�w wzi�to nas
do domu dziecka, to ten brat,
kt�ry by� ju� "zainstalowany" na
wsi, straszliwie na �usz�
naskoczy�, jak mog�a dopu�ci� do
tego; trzeba by�o nas bra�, on
by nas wychowywa� jako swoje
dzieci. Jest takie zdanie �uszy
po latach: "No tak, ja was
bardzo kocha�am i Lidi�
Grigorjewn� te�, ale ty wiesz,
jaki by� straszny g��d na wsi w
1932 roku; a wy�cie byli na
daczy i mama wam przywozi�a
pomara�cze, a ja patrza�am,
patrza�am, a by� dooko�a taki
straszny g��d, ludzie z g�odu
umierali, a mama wam przywozi�a
pomara�cze". I to by� jedyny
raz, kiedy w jej g�osie przebi�a
wrogo�� klasowa, krzywda
klasowa... Tak to si� �y�o w tej
Moskwie - mia�o si� bon�, mia�o
si� gosposi�, wyje�d�a�o si� na
dacz�.
Byli�my w lecie 1937 roku na
daczy, przyjecha�a mama, bardzo
zap�akana i m�wi: "�usza,
kochana, musimy si� rozsta�, bo
ja ju� ci nie mam z czego
p�aci�, bo ja ju� nie mam
pracy". Dosta�a prac� jako
nauczycielka niemieckiego w
szkole wieczorowej, daleko mniej
p�atn�. �usza zatrudni�a si�
wi�c w fabryce makaronu, ale
mieszka�a u nas i zajmowa�a si�
nami. Mieszkania jeszcze nam nie
zabrali, ale ojca pok�j by� ju�
zaplombowany. Mama zacz�a wi�cej
bywa� w domu, bo przedtem,
szczeg�lnie jak by�a u Jagody,
pracowa�a bez godzin, wieczorami
te�. Zawsze by�a zapracowana.
Wi�c mama zacz�a bywa� w domu,
zacz�a by� z nami, ale by�a
bardzo smutna. Siedzia�a przy
stole i na naszej dzieci�cej
bieli�nie haftowa�a inicja�y, bo
ju� szykowa�a nas na dalek�
drog�. Siedzia�a i czeka�a, a�
j� zabior�. Przez lata
przedmiotem mojej dziecinnej
dumy by� fakt, �e jedyny w
rodzinie pami�tam, jak mam�
aresztowali. Siostra spa�a.
Dziesi�ta czy jedenasta wiecz�r.
Obudzi�em si� i przez szpar� w
drzwiach widz� ludzi, wtedy byli
"komandiry", nie mieli pagon�w,
tylko takie "kubiki", czyli
romby na ko�nierzach. Mama
poprosi�a, czy mo�e po�egna� si�
z dzie�mi. Podesz�a do siostry:
"C�reczko, ty zostajesz, mnie
nie b�dzie, ty jeste�
najstarsza, masz si� opiekowa�
bra�mi". A ona - mmm - na drugi
bok, i �pi dalej. Potem podesz�a
do mnie - no i tu wyszed�
w�a�nie m�j charakter paskudny,
bierny; zawsze przed wszystkimi
niebezpiecze�stwami zwija�em si�
w k��bek i udawa�em, �e �pi�.
Mama m�wi: "�pisz?" - a ja nic.
E.: - Ja to doskonale
rozumiem...
O.: - Mama mnie wtedy tylko
poca�owa�a i do brata. Ten
facet, kt�ry ca�y czas sta� w
otwartych drzwiach i przygl�da�
si�, jeszcze powiedzia�: "We�cie
palto". "Po co, przecie�
jeste�cie samochodem"... Jak si�
rano obudzi�em, to widzia�em, �e
robili rewizj�. I na drugi dzie�
te�. I takie bardzo wyraziste
wspomnienie: jestem w szkole,
jest lekcja, otwieraj� si�
drzwi, wchodzi dyrektor i m�wi
do nauczycielki, �ebym wyszed�.
Wychodz� na korytarz, siostra
stoi i m�wi: "Chod� do domu, bo
przyjechali po nas, pojedziemy
do mamy". Poszli�my do domu,
sta� samoch�d, nas wsadzili.
Brata wzi�li osobno, do ��obka,
a nas do tego samochodu. Siostra
wzi�a lalk� ze sob�. Zawie�li
nas w "Dani�owskij Monastyr",
czyli do Klasztoru
Dani�owskiego. Takie s�ynne
miejsce. Jak b�dziesz kiedy�
rozmawia�a z dzieckiem
komunist�w sowieckich z tego
okresu, to b�dzie wiedzia�.
Wszyscy przechodzili przez
"Dani�owskij Monastyr".
"Centralnyj Rozpriedielitiel",
centralna rozdzielnia.
Wchodzimy, gdzie� nas prowadz�.
Jest taka lada, siedz� jacy�
panowie, jakie� panie. Spisuj�
nas i zaczynaj� rzeczy
przegl�da�. I wiesz, pami�tam
taki obrazek: bior� t� lalk�
siostry, facet odrywa jej g�ow�,
�eby zajrze� do �rodka, co tam
jest, rozumiesz? Ona w ryk. I
ten straszny ryk siostry, we
mnie ju� wszystko te�, wiesz...
Jest akurat posi�ek. Jak to si�
w klasztorze nazywa, taka sala
og�lna, gdzie si� je? Refektarz,
dobrze. Ogromny. Sklepiony. Taki
d�ugi, d�ugi st�. Siedzi
kilkaset, mo�e tysi�c tych
dzieciak�w, jedz�. Kasz�
gryczan� z mlekiem. Wzi��em
pierwsz� �y�k� i ud�awi�em si�.
I ty wiesz, �e ja potem przez
dobre