1236

Szczegóły
Tytuł 1236
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

1236 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 1236 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

1236 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Ewa Berberyusz G�os z Gu�agu Rozmowa z Olgierdem Wo�y�skim Tom Ca�o�� w tomach Polski Zwi�zek Niewidomych Zak�ad Wydawnictw i Nagra� Warszawa 1991 T�oczono pismem punktowym dla niewidomych w Drukarni PZN, Warszawa, ul. Konwiktorska 9 pap. kart. 140 g kl. III_B�1 Przedruk z Wydawnictwa "M�odzie�owa Agencja Wydawnicza", Warszawa 1989 Pisa� J. Podstawka Korekty dokona�y B. Krajewska i K. Markiewicz Od redakcji Ewa Berberyusz nale�y do czo��wki polskich reporter�w. Jej nazwisko wi��e si� z takimi czasopismami, jak: tygodnik "Kultura" i od wrze�nia 1981 roku - "Tygodnik Powszechny". Jest r�wnie� autork� ksi��ek reporta�owo_beletrystycznych: "Wychodne dla Ewy" - o pierwszym w Prl otwarciu wyjazdowym na Zach�d po pa�dzierniku 1956 roku. "Byle dalej" - zbi�r reporta�y z czas�w gierkowskich, a tak�e ksi��ki o Solidarno�ci i Lechu Wa��sie, nad kt�r� pracowa�a w latach 1980_#1981. Praca ta ukaza�a si� w nieoficjalnym obiegu pt. "Lechu" (Wyd. "G�os"), "Pierwsze wej�cie" (Wyd. "Nowa"). Prezentowana obecnie ksi��ka jest wstrz�saj�cym dokumentem tragicznych prze�y�. Jej bohaterem jest Olgierd Wo�y�ski, kt�rego dzieci�stwo i m�odo�� up�yn�y na pe�nych cierpienia do�wiadczeniach �agrowych. Od autorki Niech mi czytelnik nie zarzuca, �e nie umia�am nak�oni� rozm�wcy do pe�niejszej relacji! Opowie�� idzie tak, jak chcia� j� snu�: falami obraz�w, dygresjami, zapami�tanym szczeg�em. Odm�wi� wszelkiego "ustosunkowania si�" uwa�aj�c, �e dzisiejszy komentarz przes�oni�by prawd� widzian� "tamtymi" oczyma. Przegl�daj�c maszynopis, ku mojemu niezadowoleniu, wszelkie charakterystyki, dowcipy, z�o�liwo�ci o ludziach, kt�re tak ubarwiaj� tekst - wymaza�. Nie uda�o mu si�, na szcz�cie, wymaza� w�asnej osobowo�ci i to ona, moim zdaniem, indywidyualno�� bohatera, wyprowadza opowie�� z kr�gu typowej literatury obozowej. M�wi o tym Andrzej Drawicz w Pos�owiu, dodaj�c, �e spe�ni� si� dobry kontakt rozm�wcy z reporterem. Nie w pe�ni: s�uchaj�c, ca�y czas odnosi�am wra�enie, �e co� mojego rozm�wc� hamuje - mo�e zostawi� pewne sprawy na inn� okazj�? W ka�dym razie, m�j wysi�ek zmierza� do wy�owienia z opowie�ci owego w�asnego tonu; jak r�wnie� zas�uchania narratora w wielk� literatur� rosyjsk�. Niekt�re partie jego opowiadania, jak opis Dani�owskiego Monastyru, Uljanowska, Twierdzy Archangielskiej, matki pochylonej nad haftowaniem inicja��w na koszulkach dzieci przed w�asnym aresztowaniem - nios� wed�ug mnie "oddech" wielkiej dziewi�tnastowiecznej prozy. Sam marzy� o tym, �eby zosta� poet�. Nosi� na piersi przepisany wiersz Gumilowa jak puklerz. Cho� w�tpi�, czy literatura mog�aby kogokolwiek uchroni� przed postradaniem �ycia, ale przed upodleniem tych, kt�rzy s� z ni� blisko - mo�e tak? Bo m�j bohater zachowa� cz�owiecze�stwo, mimo �e jako dziecko - jak Mowgli z "Ksi�gi D�ungli" - dosta� si� do krainy rz�dzonej prawami zwierz�t. Zachowa� polsko��, chocia� wracaj�c do Polski, nie mia� �adnych z�udze�: dla niego mi�dzy Mi�skiem a Warszaw� rozci�ga�a si� wci�� ta sama strefa, bez nadziei na lepsze; stale w jego relacji s�ysza�am �w ton katastrofizmu dziejowego. Ale jest to katastrofizm z gatunku tych, co dzia�aj� o�ywczo. Ewa Berberyusz Ob�z E: - Jeste�my r�wnolatkami. Ale gdyby nie wojna i to, co po niej, nasze losy najprawdopodobniej nigdy by nie skrzy�owa�y si�, albo skrzy�owa�yby si� wrogo. Patrz� na twoje zdj�cie z dzieci�stwa: ty z siostr� i synem Waltera Ulbrichta na wyplatanych ogrodowych fotelikach, gdzie� w podmoskiewskiej daczy, dzieci mi�dzynarodowej elity komunistycznej. Mnie natomiast z tych czas�w pozosta� w pami�ci taki obraz: ja z matk� w warszawskiej doro�ce, w dali poch�d pierwszomajowy z �opocz�cymi sztandarami; moja matka ponaglaj�ca doro�karza, �eby pr�dzej jecha�; ba�a si� komunizmu, tej tajemiczej si�y, kt�ra chcia�a zburzy� jej �wiat dla innego �wiata. Dzi� komunizm dla nikogo nie jest ani tajemnic�, ani obietnic�. Fascynacja mitem przesta�a dzia�a� do tego stopnia, �e m�ode pokolenie wprost nie chce wierzy�, �e istnieli tacy, kt�rzy traktowali komunizm powa�nie. Dlatego, prosz� ci�, przedstaw fakty ze swojego �ycia, bo s� to fakty �wiadka, kt�ry pozna� nie tylko �agry od dziecka, ale zna r�wnie� przyci�ganie tamtego �wiata - cho� nie w�asne, ale z pierwszej r�ki. O.: - No i co ty z nimi zrobisz? Napiszesz i to b�dzie u ciebie le�a�o, no i po choler�? Gdyby mia� wr�ci� stalinizm - co wed�ug mnie wcale nie jest wykluczone - po co maj� wiedzie� wszystko o mnie, o mojej rodzinie? Starzy wi�niowie w Rosji m�wili: "Oni wiedz� tylko tyle, ile im powiemy". Poza tym, czy moje �ycie jest tego warte? - E.: - Po pierwsze: oni i tak wiedz�, po drugie: twoje �ycie jest tego warte, i po trzecie, co ja bym da�a, �eby tak kto� chcia� pos�ucha� mojego �ycia! O.: - Wi�c dobrze. Urodzi�em si� w Moskwie w pa�dzierniku 1929 roku. Matka przyjecha�a do Zwi�zku Sowieckiego w 1926 roku. Przyjecha�a z Wiednia, ale urodzi�a si� w Polsce. Pochodzi�a z nietypowej rodziny �ydowskiej, bo to byli w�a�ciciele ziemscy. Ten maj�tek ziemski to oni kupili - mo�e to niezbyt �adny fakt? - po powstaniu 1863 roku. Nale�a� do Polaka, skonfiskowali mu. W�adze carskie te maj�tki sprzedawa�y. To by�a ogromnie bogata, du�a posiad�o��, jakie� p�tora tysi�ca hektar�w. Pokazywa�em ci t� ksi��k� adresow� z 1912 roku? Tam s� wszystkie maj�tki ziemskie w Rosji, we wszystkich guberniach, one s� podzielone na pi�� kategorii w zale�no�ci od obszaru; na przyk�ad, maj�tek Wa�kowicz�w by� w drugiej kategorii, a nasz - w czwartej. W latach m�odo�ci mojej mamy maj�tek uleg� rozdrobnieniu i te c�rki, czyli mama i jej dwie siostry (by�o te� czterech braci, z kt�rych cz�� umar�a przed wojn�, a inni zgin�li w czasie wojny), to ju� byli ludzie raczej biedni, chwytaj�cy si� r�nych zarobk�w. Mama by�a z tych dziewczyn, kt�re odrzuca�y swoje tradycyjne �rodowisko �ydowskie. Mia�a do niego wr�cz pogardliwy stosunek. To by�o pokolenie inteligent�w �ydowskich, kt�re zrywa�o ze swoim pochodzeniem, ale dziadek jeszcze by� prawdziwym, patriarchalnym �ydem. Oni stanowili ju� pokolenie wyemancypowane, nowoczesne. Moja mama odrzuca�a ca�� t� ciemnot�, to zacofanie, te brody, te pejsy, te mod�y; wszystko to oni odrzucili. Byli post�powi, nowocze�ni, europejscy... E.: - No i nadarzy� si� komunizm... O.: - No w�a�nie, nadarzy� si� komunizm, kt�ry pasowa� im jak ula�, ale to by�o potem. Na razie mama zerwa�a z rodzin�, uczy�a si� w Warszawie, utrzymywa�a si� z jakich� lekcji. Kto� mi opowiada�, �e jak stawiano przed ni� jedzenie, moja mama nie odrywaj�c si� od ksi��ki, zjada�a ca�y bochenek. Mam jeden dokument po niej, z Wolnej Wszechnicy, rok 1920, i same pi�tki od g�ry do do�u. Krzywicki tam wyk�ada�. Potem zahaczy�a ju� o jakie� ruchy komunistyczne i na pocz�tku lat dwudziestych wyjecha�a do Wiednia, �eby dalej uczy� si�. W Wiedniu by�a kolonia komunist�w polskich pochodzenia �ydowskiego; pojecha�a tam do kole�anki, do Stelli Huber, i mieszka�a w s�ynnym baraku komunistycznym. Chyba bra�a jaki� udzia� w rewolucji wiede�skiej, w tej pr�bie, nie wiem dok�adnie, jak to by�o z tym komunistycznym przewrotem wiede�skim. A Stella Huber, pochodz�ca z bogatej rodziny warszawskiej, Lotte nazywali si� - kamienica jej ojca stoi do dzi� przy Koszykowej 20 - ot� Stella Huber wysz�a za m�� za Stacha Hubermana, a Stach Huberman by� rodzonym bratem s�ynnego skrzypka, Bronis�awa Hubermana. Stach Huberman by� z tych aktywist�w komunistycznych, znanych, mia� pseudonim Wrzos. Stanis�aw Wrzos_Huber - "man" odrzucili. Po rosyjsku: Gubier. Pracowa� w Wiedniu w "Torgpiedstwie", takim rosyjskim przedstawicielstwie handlowym na pocz�tku lat dwudziestych, kiedy jeszcze nie by�o stosunk�w dyplomatycznych z Sowieck� Rosj�, tylko przedstawicielstwa handlowe. Zna� j�zyki, mia� sowiecki punkt widzenia - takich wysy�ano. Mieli will�. Wi�c mama przyjecha�a tam do Stelli i po pewnym czasie nawi�za� si� romans mi�dzy ni� a Wrzosem, czego wynikiem by�a moja siostra. Huberman to by� wspania�y, s�ynny babiarz. By� w nim jaki� magnetyzm, �e kobiety za nim sz�y. Ju� po latach przekazano mi s�owa mamy: "R. (o moim ojcu) by� o niebo m�drzejszy i silniejszy, ale nigdy nikogo tak nie kocha�am jak Stacha"... Potem mama pojecha�a do Rosji, w 1926 roku, i ju� w Rosji urodzi�a siostr�. E.: - Dlaczego do Rosji? O.: - Zaraz ci powiem. Tu zaczyna si� historia z Regin�, kt�ra potem odegra�a ogromn� rol� w moim �yciu. Bo tam, w Wiedniu, by�a r�wnie� Regina, kt�r� ewakuowano ze Stryja w 1914 roku. Jak wojsko rosyjskie nadchodzi�o. Uczy�a w szkole, bo sko�czy�a kurs nauczycielski, a potem pracowa�a w "Torgpiedstwie" jako maszynistka. Tam pozna�a mam� i tam wysz�a za m�� za Cecha Burstina, wybitnego matematyka, kt�rego potem Einstein zaprasza� do siebie, �eby wsp�pracowa� z nim. Ale Cech by� komunist�. I Reginka z tym Cechem przyjecha�a do Rosji w 1930 roku. Komuni�ci z Polski w Wiedniu, wiesz, oni byli tam bez obywatelstwa. W Wiedniu oni wszyscy byli bezpa�stwowcami, w�adze wiede�skie nie przyznawa�y im obywatelstwa austriackiego. Byli bez pracy; Burstin bezrobotny... E.: - Dlaczego nie wracali do Polski? O.: - Nie chcieli. I nie bardzo mieli do czego. Ich zwi�zki z Polsk� by�y ju� bardzo lu�ne. My�l�, �e ich nie ci�gn�a Polska. Ju� byli Europejczykami, osadzeni w kulturze niemieckiej, m�wili po niemiecku. Burstin by� bezrobotny, ale zarabia� pracami matematycznymi, bo wsp�pracowa� z Mayerem, matematykiem, pracuj�cym potem z Einsteinem. W ka�dym razie byli biedni, bez obywatelstwa, bezrobotni. Natomiast w Zwi�zku Sowieckim budowa�o si� to komunistyczne spo�ecze�stwo, brakowa�o ludzi wykszta�conych, inteligencji. Rosyjsk� inteligencj� bolszewicy przetrzebili straszliwie. �ydzi wchodz�cy w komunizm zajmowali miejsce tej inteligencji i st�d ich taka ogromna, dominuj�ca cz�sto rola w latach trzydziestych i czterdziestych. W sowieckich publikacjach naukowych - jeszcze z lat pi��dziesi�tych - pe�no jest nazwisk �ydowskich. Jak we�miesz jak�� bibliografi� z tych czas�w, na przyk�ad z maszyn elektrycznych - znajdziesz wi�cej chyba nazwisk �ydowskich ni� rosyjskich, mniej wi�cej tak to wygl�da. I to w�a�nie by�a ta nowa inteligencja rosyjska. Ogromna ��dza wiedzy, bystro��, wytrwa�o�� w nauce. To zreszt� Infeld pi�knie opisa�. Znasz wspomnienia Infelda? Cheder da� mu tak� szko��, �e on potem bez trudu fizyk� opanowywa�. To, co powiedzia�em, odnosi si� oczywi�cie do �yd�w sowieckich, ale to by�o r�wnie� magnesem dla komunizuj�cych �yd�w z Europy. Ba,i nie tylko z Europy, ze Stan�w Zjednoczonych te� przyje�d�ali. Wi�c oni jechali do Zwi�zku Sowieckiego. A tam? Tam utwierdzali si� w komunizmie, niestety. Cech Burstin by� matematykiem, akademikiem, c� bardziej przyzwoitego? A tu po �mierci Reginy znajduj� w jej papierach sprawozdanie z pracy Bia�oruskiej Akademii Nauk za 1934 rok, a w nim informacj� o pracy komisji kwalifikacyjnej do przegl�du kadr naukowych, w sk�adzie kt�rej znajdowa� si� akademik Burstin. O, popatrz, tu jest tablica, wykaz, ilu w�r�d nich jest pochodzenia robotniczego, ch�opskiego, ilu z duchowie�stwa, ze szlachty. I podsumowanie Burstina: "Z tej tablicy wyra�nie wida� wzrost klasy robotniczej w�r�d pracownik�w naukowych Akademii. Gdy przy starym kontrrewolucyjnym nacjonalistycznym kierownictwie Akademii w 1929 roku z robotnik�w pochodzi�o tylko 8 procent, to teraz mamy ich 14,a procent". A ze szlachty ju� nie zosta�o ani jednego profesora czy docenta! Przecie� Cech dopiero w 1930 roku przyjecha� do Mi�ska, pewnie jeszcze nie m�wi� dobrze po rosyjsku, a po bia�orusku to na pewno nie, i bra� w tym udzia�! Decydowa�, niechby nawet tylko formalnie, o losach miejscowych ludzi? Jak on m�g� to robi�?! Pytanie to od lat nie daje mi spokoju. A Regina je�dzi�a do Niemc�w nadwo��a�skich, organizowa�a tam ko�chozy. A Stach Huber pod pseudonimem S. Gwiazdowski pisywa� w nast�puj�cym stylu artyku�y w "Trybunie Radzieckiej": "Socjalfaszy�ci przed s�dem faszystowskim" (to o procesie Centrolewu) lub o S�onimskim, �e publikowa� "... w pi�mie "Wiadomo�ci Literackie", tygodniku cz�ciowo wspieranym przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych rz�du Pi�sudskiego, w organie, gdzie pisz� faszystowscy, p�faszystowscy literaci i poeci"... itd. Co mo�na powiedzie� w obronie tych ludzi? E.: - Wszystko. To by�o jakie� zaczadzenie. A potem ju� strach. O.: - Ej tam! Tak czy owak, oni jechali do Rosji. Mama by�a komunistk�, mia�a rodzi�, wi�c towarzysze jej za�atwili t� Rosj�. I tam, w Moskwie, pozna�a mego ojca. St�d ja i m�j brat. Ja urodzi�em si� w 1929 roku, braciszek w 1935. Pami�tam z wczesnego dzieci�stwa taki Park Kultury i Otdycha imienia Gorkiego, ogromny, pi�kny, by�a wielka reklama, pionierzy, komsomolcy. Chodzi�em do tego parku z mam�... E.: - A tata? O.: - Tatu� pochodzi� ze wsi. Pisa� w �yciorysie, �e jest synem robotnika. Nie by�. M�j dziadek by� zamo�nym ch�opem, bardzo zamo�nym. E.: - Ku�akiem, powiedzieliby�my dzi�. O.: - Nawet wi�cej, bo to by� przedsi�biorca, mia� ku�ni� i magazyny zbo�owe, obraca� tym zbo�em, i w 1914 roku, �eby mego ojca nie wzi�li do wojska carskiego, za�atwi� mu sfa�szowane za�wiadczenie o chorobie. Rosjanie w jaki� spos�b doszli, �e ch�opak wymiguje si� od wojska, aresztowano go, wywieziono do Rosji, i wsadzono do takiego..., jak to si� u nich wtedy nazywa�o - jeszcze wtedy chyba nie by�o �agr�w. Tam go za�apa�a rewolucja. I zrobi� si� komunist�. Wojowa� w Armii Czerwonej i przyjecha� do Polski w 1919 roku ju� z ramienia partii komunistycznej. By� okr�gowcem w Zag��biu D�browskim. Jest taka pi�kna ksi��ka, to znaczy nie pi�kna, tylko �mieszna, o ruchu komunistycznym na �l�sku czy Zag��biu - ja si� na tym nie bardzo wyznaj�. Otwieram j� i czytam o swoim ojcu, o tym, �e zrobi� ten s�ynny strajk... E.: - W Zawierciu? O.: - Nie, w D�browie, i by� tym, kt�ry do ko�ca ��da�, �eby wyj�� na ulic�. I w ko�cu Warszawa go odwo�a�a, ta centrala komunistyczna, bo by� za bardzo radykalny, a tam ju� nie by�o szans na wygranie, natomiast krew si� pola�a. Ojciec zosta� ranny w rami� i odwo�ali go. I to tak w tej ksi��eczce, kt�ra wysz�a w sze��dziesi�tych latach, jest opisane. Natomiast ze wspomnie� rodzinnych pami�tam siostr� ojca, kt�r� odwiedzi�em po 1958 roku; by�a tak zupe�nie na boku wszystkiego. I jej opowiadania o moim ojcu - �e im tak znikn��, nic o nim nie wiedzieli, o tym Janku, starszym bracie. Na pocz�tku my�leli, �e Bierut to by� Janek. Na pocz�tku. Zaraz po wojnie. Bo by� taki troch� podobny. Albo wspomnienie jeszcze dalsze: �e ojciec kiedy� przyjecha� do nich doro�k� z tak� �yd�weczk� - czy to by�a moja mama? Chyba nie. Wi�c m�wi�a ciotka, �e przyjecha� ojciec, a dziadek uderzy� go w twarz i powiedzia�: "Wyno� si�, nie chc� z tob� mie� nic wsp�lnego". By�y listy go�cze i przysz�a policja zrobi� rewizj� u dziadk�w - ha�ba na ca�� okolic�. Dziadek uderzy� go i wyp�dzi� z domu. I ciotka tak pi�knie to opowiada�a: "Tak Janka kochali�my, a tu ile wstydu, na nasze dzieci w szkole wo�ano "bolszewicy"". Ojciec w 1923 roku zosta� aresztowany, dwa lata siedzia� w wi�zieniu. By� starost� na Mokotowie, wybrali go - to o czym� �wiadczy. jest taka wi�zienna piosenka komunistyczna z tych czas�w, gdzie o nim si� m�wi "�ywego mi�sa kilo sto dwa"! To by� kawa� ch�opa, mia� charakter. I w og�le, mia� swoje zdanie i twardo go broni�. Wiesz, niedawno wyczyta�em, co on m�wi� w 1925 roku w Moskwie, na IV Konferencji Kpp, gdzie go ponownie wybrali do Kc. Pozw�l, �e zacytuj�: "Powinni�my powiedzie� wyra�nie, �e Kpp b�dzie broni�a Polski w jej granicach. Ale chodzi o to, w jakich granicach... Tezy nasze s� ca�kowicie wyra�ne. A wi�c niepodleg�a Polska bez Ukrainy, bez Bia�orusi, mo�e bez G�rnego �l�ska, niech si� �l�sk samookre�li - wszystko, co nie ma charakteru etnicznie polskiego, powinno by� oderwane". A nieco dalej tak r�bn��: "Je�li mnie nazywaj� agentem Moskwy, to ja jestem dumny zawsze z tego i odpowiadam tak: poniewa� Moskwa jest ostoj� rewolucji, a ja jestem rewolucjonist�, wi�c jestem agentem moskiewskim. Je�li ostoja rewolucji b�dzie w Chinach, b�d� nazywa� si� agentem chi�skim"... Popatrz, a teraz r�ni skurwysyni ci�gle usi�uj� przeprowadzi� granic� pomi�dzy komunistami pochodzenia polskiego i �ydowskiego, niby ci pierwsi byli lepsi dla Polski... Ojciec wci�gn�� do komunizmu swego brata, Feliksa, kt�ry potem by� dzia�aczem w Niezale�nej Partii Ch�opskiej, takiej legalnej przybud�wce Kpp. I ten Felek zgin�� w O�wi�cimiu. Jednak jakie� kontakty rodzinne musia�y by� mimo wykl�cia ojca przez dziadka. Jak my�my po 1958 roku przyjechali do Polski, to syn Felka nas odszuka�, jego matka nas odszuka�a. M�wi�a: "Wszyscy krzycz�, �e mordowano �yd�w, �yd�w mordowano, a nas to nie mordowali?", ale ona od 1943 roku by�a w Ravensbr~uck, a jej starszy syn zgin�� w obozie niemieckim. Dawno ich nie widzia�em... E.: - Ale po kolei. O.: - Wi�c jak ojciec wyszed� z tego wi�zienia polskiego w latach dwudziestych, to znalaz� si� w Moskwie. Pracowa� w Kominternie, mia� jakie� funkcje kierownicze, by� cz�onkiem Kc w Kpp, przyje�d�a� do Polski, nielegalnie. W Moskwie pozna� mam�. Urodzi�em si� na "Wtorom Troieckom Pierieu�kie" - adres, kt�ry pami�ta�em potem zawsze w domu dziecka. "Wtoroj Troieckoj Pierieu�ok, dom szest, kwartira sorok odin". Wiesz, to by�o bardzo wa�ne, mocno zakodowane, �e mam adres, mog� trafi� do domu. E.: - W eleganckiej dzielnicy to by�o? O.: - Wi�cej ni� w eleganckiej, ale w tej skali radzieckiej lat trzydziestych. Przed domem sta� �o�nierz, czyli to by�o dla tych lepszych sfer komunistycznych, ale jednocze�nie mieszkanie by�o wsp�lne. E.: - Ko�chozowe takie?! O.: - No wiesz, w takich �y�a n�dza radziecka. W tym domu trzy pokoje nale�a�y do nas, a z drugiej strony korytarza by� taki ma�y pok�j, widocznie to kiedy� by�a s�u�b�wka, gdzie mieszka�a mi�a dziewczyna, Stupaczenko si� nazywa�a. Jej m�� by� jakim� dzia�aczem komsomolskim. Jak aresztowano rodzic�w i jej m�a, to mieszkanie obj�� pu�kownik Nkwd. Dom w kszta�cie podkowy, du�y. Z ty�u g�ra w�gla, bo ogrzewanie by�o lokalne, centralne. Z tej kupy w�gla my�my zje�d�ali na sankach w zimie. Taki stary przedrewolucyjny dom; pi�kny, ogromny, przedrewolucyjny dom. I sta� w bramie �o�nierz, bo by�y pilnowane mieszkania, elita tam �y�a. Ojciec w Kominternie by� wi�kszo�ciowcem, taka frakcja, taka wi�kszo�� w partii, kt�ra mia�a pogl�dy, jak wtedy m�wiono - prawicowe. W 1929 roku, z rozkazu Stalina, mniejszo��, na czele kt�rej sta� Le�ski, przysz�y sekretarz generalny Kpp, zrobi�a przewr�t i wi�kszo�ciowc�w wyrzucono jako praw� opozycj�. Wyrzucono z w�adz, zabroniono wyjazdu do Polski, kontaktu z krajem; pracowali gdzie indziej; kto� mi powiedzia�, �e m�j ojciec wyrzuca� Mao z partii z ramienia Kominternu, ale to chyba przesada, tak wysoko to on nie by�. W ka�dym razie wszystkim si� zajmowali, tylko nie Polsk�. Odczuwali to jako krzywd�. E.: - O tych sprawach dyskutowa�o si� w domu? O.: - Na pewno, ale nie przy nas. Le��c w ��ku otwiera�em drzwi, robi�em szpark� i pods�uchiwa�em, o czym m�wi� doro�li. To pami�tam. E.: - Kryli si� przed tob�, ma�ym dzieckiem? O.: - Nie wprowadzali nas w nic. Jak mam� aresztowali, siostra mia�a jedena�cie lat i nic nie kojarzy�a sobie. Nie uczyli nas polskiego, wi�c m�wili po polsku wtedy, kiedy zale�a�o im, �eby�my nic nie rozumieli. To jest okres niezwykle ostrych wydarze� politycznych, partyjnych. Ju� aresztuj� - tego wsadzaj�, tego wsadzili. Aresztowania zacz�y si� od 1932 roku. Jeden z przyw�dc�w Kpp pope�ni� samob�jstwo w 1933 roku; skoczy� ze schod�w na �ubiance i od tego czasu naci�gn�li tam siatki na klatce schodowej. Wszystko wyczytasz, jakby� zajmowa�a si� kiedy� Kpp. Wi�c mieli o czym m�wi�, mieli kup� swoich spraw. E.: - To ja rozumiem, �e mieli, w to nie w�tpi�. Tylko wiesz, w normalnych warunkach nie robi si� takiej tajemnicy przed dzie�mi, nie ukrywa si� tak skrz�tnie l�k�w i obaw. Czy oni przypadkiem nie bali si� dzieci jako swoich kapusi�w, jako swoich s�dzi�w? M�wi� mi Krajewski, wnuk Warskiego, �e on wtedy te� pods�uchiwa� i �e takie pada�y zdania w rozmowach rodzic�w, �e te czystki w�r�d nich to prowokacja Pi�sudskiego w Nkwd. Do g�owy im nie przychodzi�o, �e to Stalin. A przy aresztowaniu ojciec szepn�� mu: "Jestem niewinny", tak jakby dziecko mog�o to poddawa� w w�tpliwo��. O.: - Nie wiem, czy tobie m�wi co� nazwisko Kriwicki? Taki enkawudzista, kt�ry wyje�d�a� na Zach�d, robi� zamachy, mordowa� przeciwnik�w. W 1937 roku og�osi� na Zachodzie seri� artyku��w o zbrodniach Stalina, o zbrodniach tego okresu, o tych procesach. Potem przejecha� go samoch�d. E.: - Zastrzelony. O.: - Mo�e. Jedna z pierwszych relacji od �rodka. By� wysokiej rangi kontrwywiadowc�, prawdziwego nazwiska nie potrafi� powt�rzy�, pseudo - Fiedia - ze wspania�ymi niebieskimi oczami. Ju� w latach sze��dziesi�tych us�ysza�em od starej komunistki: "Ale jak on m�g� w bur�uazyjnej prasie og�asza� takie artyku�y, przecie� to zdrada"?! On te� bywa� w naszych domach. Wi�c na pewno m�wili rzeczy, kt�rych nie powinny zna� dzieci radzieckie. Ojciec by� zwolennikiem naszej pe�nej adaptacji rosyjskiej i mia� ogromne pretensje do mamy za nasze imiona nieruskie. I zgodne z kalendarzem polskim. E.: - A wi�c jaka� polsko�� w niej by�a. O.: - Ale w nim nie, cho� to on by� rdzennym Polakiem. M�wi�, �e tym dzieciom los taki pisany, �e b�d� �y�y w Zwi�zku Sowieckim i nie powinny si� czu� wyobcowane; a przecie� by� Polakiem. W domu bywa� niezmiernie rzadko. Pami�tam go migawkowo. Pot�ny m�czyzna, z lekka rudawy, mia� przezwisko w�r�d towarzyszy w Kpp "Gruby". Umia� sobie radzi� w �yciu. Ostap D�uski, kt�ry z nim wsp�pracowa� i przyja�ni� si�, opowiada� mi, �e w Berlinie, w restauracji, ojciec, kt�ry nie zna� niemieckiego, potrafi� tak powiedzie� kilka s��w do kelnera, takim tonem, �e kelner traktowa� go jak wielkiego pana. Ja r�wnie� jak przez mg�� pami�tam to uczucie pewno�ci siebie, kt�re promieniowa�o z ojca. Ostap D�uski by� chyba kierownikiem wydzia�u zagranicznego Kc Kpp? Laureat nagrody leninowskiej za pok�j mi�dzy narodami. Za t� nagrod� kupi� w Zwi�zku Sowieckim warsztaty szkolne i podarowa� jakiej� szkole. No, wi�c praktycznie ojca nie by�o w domu. Wpada� na par� tygodni i znowu gdzie� znika�. W 1935 roku, kiedy komuni�ci zacz�li tworzy� Front Narodowy przeciw faszyzmowi (bo przedtem faszyzm by� niewa�ny, g��wnym wrogiem byli socjaldemokraci), to ci wi�kszo�ciowcy zostali przywr�ceni do �ask w partii i ojciec wyjecha� do Polski jako sekretarz biura krajowego; by�o to w latach 1936_#1937, czyli do ko�ca. By� tam nielegalnie. Mieszka� w Konstancinie jako adwokat na kuracji. �ona Ostapa D�uskiego (Ostap D�uski by� wtedy w Pary�u), Marysia, by�a ��czniczk� ojca; opowiada�a, �e ojciec by� wspania�y, chodzi� w takim futrze, wszyscy go szanowali. Taki by� ojciec. Pami�tam, �e ogromnie prze�ywa�, �e by�em mazgajem. I bi� mnie, on mnie la�, jak co� narozrabia�em. Mia� tak� metod� wychowawcz�. Bardzo lubi� brata, bo zapowiada� si� na m�czyzn�. By� okr�glutki, a ja w�t�y i bardzo chorowity. W wieku lat czterech mia�em ropne zapalenie p�uc, wypompowywano ze mnie rop�. Rycza�em przez kilka miesi�cy na okr�g�o, nikt w domu nie m�g� spa�. Taki zdechlak by�em w dzieci�stwie. I w og�le w tych swoich wujk�w, braci mamy, jako dziecko wda�em si�. Cichy, nigdy si� z nikim nie bawi�em, nie gra�em w pi�k�, rozmawia�em tylko z �o�nierzem z bramy. By�em takim troch� szurni�tym dzieckiem. No i widzisz, taki zosta�em... Ojciec by� w Polsce, matka w Moskwie. Pracowa�a, no wstyd powiedzie�, mamunia pracowa�a w sekretariacie u Jagody. Wiesz, kto to by� Jagoda? E.: - No. O.: - Poprzednik Je�owa. E.: - Gdzie� musia�a pracowa�... O.: - Gdzie�, gdzie�, ale zaraz w sekretariacie szefa Nkwd?! Potem, ju� w latach sze��dziesi�tych, b�d�c w Moskwie, pozna�em te� tak� polsk� komunistk�, Julsk�. Jej m�a aresztowali bardzo wcze�nie, chyba w 1932 roku. Przewraca�a �wiat, �eby mu pom�c, i mi�dzy innymi zwr�ci�a si� w�wczas do mojej mamy. Powiedzia�a mi: "Wiesz, tobie b�dzie przykro, bo mama, mama - wszyscy tobie opowiadaj� o tej mamie same dobre rzeczy, natomiast ja jej nie mog� darowa�. Bo jak przysz�am i prosi�am o pomoc, to ona mi powiedzia�a: "Kochanie, musisz przesta� by� �on� swego m�a. Jemu ju� nic nie pomo�esz, a ty sobie musisz w�asne �ycie uk�ada�". Ja jej tego nigdy nie daruj�". E.: - A mog�a pom�c? O.: - Pewnie nie, ale tak nie robi si�. Jak to zrobi�a, to znaczy, �e nie by�a wspania�ym cz�owiekiem. E.: - A ty co my�la�e�? O.: - Pracowa�a na g�rze, wiesz. Potem, jak Jagod� wsadzili, to jeszcze utrzyma�a si� na stanowisku, bo posz�a do "G�awlitu". "G�awlit" to odpowiednik naszej cenzury. By�a kierowniczk� dzia�u zagranicznego. Cenzurowa�a ksi��ki zagraniczne. Wyrzucili j� dopiero w 1937 roku, gdzie� na wiosn�. Jak w 1956 roku dosta�em rehabilitacj� rodzic�w, to mi�dzy innymi otrzyma�em ich dwumiesi�czn� pensj�. Po pensj� ojca by�em w Kc Kpzr, rozmawia�em osobi�cie z synem Dzier�y�skiego, kt�ry tam zajmowa� si� sprawami polskimi. Niezbyt rozgarni�ty, pokraczny troszeczk�, taki mongo�. E.: - Patrz, a ojciec taki przystojny! O.: - Zdaje si�, tw�j kuzyn? E.: - No, nie przesadzajmy. O.: - Powiedzia�, ten syn, �e zna� mego ojca i �e mi nale�y si� pensja. Natomiast po mamy pensj� poszed�em do "G�awlitu" i taka mi�a pani o obfitym ciele m�wi mi: "Drogi towarzyszu, musz� po�wiadczy� dwie osoby, �e pracowa�a. Jest sprz�taczka, kt�ra j� pami�ta". I zawo�ali t� sprz�taczk�: "Ach, Lidia Grigorjewna, Lidia Grigorjewna, kak �e ja jejo choroszo pomniu, ona by�a naczalnikom otdie�a". Drugim �wiadkiem by� staruszek na emeryturze. Taki "piersonalnyj piensionier", czyli on mia� specjaln� partyjn� emerytur�. Bardzo sztywno mnie przyj�� i powiedzia�: "Lidia Grigorjewna, da, ja jejo pomniu, no ona nie by�a naczalnikom otdie�a, tolko zamiestitielem naczalnika otdie�a. Ja nie mogu napisat, czto ona by�a naczalnikom otdie�a". R�nica paru tysi�cy rubli. Za te pieni�dze bratu co� pos�a�em, sobie kupi�em rower i zegarek, kt�ry do dzi� chodzi. E.: - Jak z�apali ojca? O.: - Ojciec zosta� st�d, z kraju, odwo�any do Rosji. I ju� do domu nie dojecha�, bo zosta� w drodze aresztowany. Czerwiec, 1937 roku. E.: - Ale s�ysza�am, �e by� ostrze�ony i mimo to pojecha�? O.: - Ostrze�ony! Oj, nie mog� z t� Ew� rozmawia�! Kochanie, rozpoczynasz rozmow�, a podstawowych rzeczy nie wiesz. Co to znaczy ostrze�ony? Doskonale wiedzia�, co dzieje si�. Wszystkich jego przyjaci� ju� wsadzili. Jechali zupe�nie �wiadomie. Przecie� D�uski b�d�c w Pary�u, D�uski, kt�rego nie odwo�ali, napisa� list do Dymitrowa, do Kominternu, �eby go odwo�ali, wezwali do Moskwy, �e on albo udowodni niewinno�� swoich koleg�w, albo musi razem z nimi ponie�� odpowiedzialno��. E.: - Niepotrzebnie si� na mnie z�ymasz. Ka�dego mo�e strach oblecie�. M�j ojciec w 1939 roku nie poszed� do niewoli, cho� wielkie obwieszczenia niemieckie g�osi�y, �e ukrywaj�cy si� oficer jest karany �mierci�. Sprawa zobowi�zania i wierno�ci. To samo, co wtedy z komunistami. O.: - Dla mnie to by�o raczej �lepe pos�usze�stwo. Co mieli ci ludzie robi�? Odm�wi� wykonania rozkazu? Z naszego punktu widzenia to by�a mafia, z kt�rej nie by�o wyj�cia. Co m�g� zrobi� ojciec? M�g�, powiedzmy, zerwa� z komunizmem, zwr�ci� si� do w�adz polskich i powiedzie�, �e on zrywa z komunizmem i z ca�ym swoim poprzednim �yciem. Tak zrobi�, na przyk�ad, Kriwicki, wyjecha� na Zach�d z polecenia kontrwywiadu, zerwa� z nimi, opublikowa� jakie� o�wiadczenie... E.: - W Nowym Jorku pozna�am pana Solskiego, kt�ry zrobi� podobnie w latach dwudziestych, ale znalaz� si� w pr�ni. Min�o sporo czasu, nim uznano go po drugiej stronie. Cierpia� ostracyzm i tych, i tych. Spotka� koleg�, kt�ry plun�� na jego widok. O.: - Wi�kszo�� jednak nie mia�a motywacji do zerwania. Jak gangsterzy, kt�rzy daj� si� zamordowa�, gdy szef gangu zadecyduje. W ka�dym razie dla ojca to by�o po prostu nie do pomy�lenia. Taka, za przeproszeniem, smarkata siostra mojej mamy mog�a go ostrzega�! Bo to ona ostrzeg�a. Mog�a mu poda� tylko par� fakt�w... Z t� siostr� to by�a ca�a historia. Swego czasu ona bardzo prosi�a mam�, �eby j� zaprosi�a do Moskwy. Wiesz, w rodzinie by�a legenda, �e mama w Moskwie jest kim�, zajmuje stanowisko. Nastroje komunistyczne by�y bardzo silne w kr�gach mojej �ydowskiej rodziny. I ci m�odzi ludzie, bezrobotni bardzo cz�sto, na przyk�ad, m�j kuzyn, Mietek, syn trzeciej siostry mamy, sko�czy� chemi� na Sorbonie, przyjecha� do Polski i nie m�g� znale�� �adnej pracy. I te� zwr�ci� si� do mojej matki, czyli do swojej ciotki, �e chcia�by przyjecha� do Zwi�zku Sowieckiego, ale ju� nie zd��y�, na szcz�cie, bo ju� by� 1938 rok. E.: - Ale ta siostra zd��y�a? O.: - Trafi�a akurat w ten 1937 rok. Poby�a tam par� miesi�cy i matka j� szybko wyprawi�a z powrotem do Polski, bo zrobi�o si� bardzo nieciekawie. Nie wiem, czy ona tobie opowiada�a, jak to by�o? Chodzi�o o odzyskanie paszportu. Kiedy przyjecha�a do Rosji, to odda�a sw�j paszport polski do Kominternu i na ten paszport ju� kto� inny mia� wyjecha�. Wykorzystywali autentyczne paszporty. Mama z ni� i kilkoma przyjaci�mi by�a u Fornalskiego, brata Ma�gorzaty, siedzieli tam do jedenastej w nocy, a rano dowiedzieli si�, �e o dwunastej go zabrali. I wtedy matka rozwin�a gor�czkow� dzia�alno��, �eby siostr� ratowa�. Polecia�a do Steina_Krajewskiego, zi�cia Warskiego, kt�ry by� szefem kadr w Kominternie, i wyci�gn�li ten paszport, kt�ry ju� wszystkie wizy mia� dla kogo� innego. Mama wsadzi�a j� do poci�gu i ona pojecha�a do Warszawy. Tu spotka�a si� z moim ojcem i mu wszystko opowiedzia�a i da�a swoj� prywatn� rad�, �e nie nale�y jecha�. I ojciec j� spoliczkowa�. Wiedzia�, po co jedzie. Ale pojecha�. E.: - Honor? O.: - Honor?! Mus! Co by m�g� robi� poza tym? I�� i wsp�pracowa� z polsk� dw�jk�?! Rozpracowywa� Kpp! Powtarzam: uwa�ali si� za zwi�zanych bez reszty z tym ruchem. Najlepiej �wiadczy o tym fakt, �e ci, kt�rzy prze�yli w �agrach - bo troch� ludzi jednak prze�y�o - wracali do Polski i zaraz zajmowali stanowiska w partii, i robili to samo, co przedtem w Zwi�zku Sowieckim. E.: - Dla mnie to jest nie do poj�cia. Staszewski pr�bowa� mi to wyt�umaczy�, ale nie przekona� mnie. Nie wiem, czy sam siebie przekona�. O.: - Nie. To jest tak: Na przyk�ad Rokossowski czy inni przyszli marsza�kowie, kt�rzy te� trafili do oboz�w; traktowali to jako przykry wypadek przy pracy. I jak tylko ich zwolnili, wr�cili do tej samej pracy, do wojska, i obejmowali stanowiska dow�dcze. Bardzo niewielu rezygnowa�o. E.: - Odm�wi� nie mo�na by�o. O.: - Nie mo�na? �ycie w ko�cu nie jest a� tak� warto�ci�, �eby nie mo�na by�o odm�wi�. Byli tacy, kt�rzy odm�wili, ale by�y to wyj�tki. Wi�kszo�� wraca�a z rozkosz�. Taki Gorbatow w latach odwil�y chruszczowowskiej napisa� wspomnienia, jak by� dow�dc� dywizji, jak go wsadzili, jak go bili, jak m�czyli, jak go zmuszali do podpisywania czego� tam. Przychodzi rozkaz uwolnienia i on rzuca si� do wojska z ca�� energi�, jak po po�cie. Wracali do swojej roli �yciowej. Tak jak aktor, kt�ry ju� nie potrafi niczego innego robi�. E.: - Z aktorami to uwa�aj, to ju� nie jest dzi� por�wnanie. Ze Staszewskim te� nie: on jednak odszed�... O.: - Zostawmy to. Wracali, bo tam by�a si�a. My�l�, �e gdyby tak pogrzeba�, to ci ludzie poza tym ruchem, poza tymi uk�adami nie mieli nic w �yciu. No, co ojciec m�g�by robi�? Wr�ci� na wie�? Prowadzi� karczm�? Po dziadku obj�� magazyny zbo�owe? Nie widzia� siebie tam. Poza tym towarzysze mogli go zabi�. Zabijano przecie� takich, nie zapominaj. Trzeba by zmieni� ca�kowicie sk�r�. Nie by�o wielu, kt�rzy na to szli. E.: - Czy nie my�lisz, �e z komunizmem wi�zali si� g��wnie ludzie, kt�rym odpowiada�o �ycie w stadzie? O.: - O nie, tak nie mo�na powiedzie�... E.: - Wracajmy do twoich rodzic�w. O.: - Ojca wsadzili, matka straci�a prac�. Wiem to od �uszy, kt�r� po latach spotka�em. Bo my�my mieli gosposi� - �usz�, �ukieri� Wo��ankin�; taka bardzo fajna wiejska dziewczyna, o urodzie troch� ko�skiej. Znalaz�a si� u nas w 1932 roku. Charakterystyczne, �e nigdy nie wspomina�a kolektywizacji. Wiesz, tu w Polsce, m�wi si� na przyk�ad o Katyniu. Tam si� w og�le nie m�wi�o o kolektywizacji, nie m�wi�o si� o g�odzie pocz�tk�w lat trzydziestych. A jak si� przez trzydzie�ci lat o czym� nie m�wi, to przestaje istnie�. E.: - Straszne rzeczy m�wisz... O.: - Ale prawdziwe. �usza ogromnie lubi�a moj� mam�, bo gdy przyjecha�a, nie umia�a ni gotowa�, ni wyj�� na ulic�, ni kupowa� w sklepie, a mama ogromnie cierpliwie j� uczy�a i wprowadza�a w �ycie. Moja droga, do naszego mieszkania przyje�d�a nagle brat �uszy, m�ody ch�opak. Wiesz, 1933 rok, szczyty "rozku�aczywanija"; zjawia si� bez �adnych dokument�w, przyje�d�a do Moskwy ze wsi, pewnie ratowa� si� przed wyw�zk�... Mama wyrobi�a mu dokumenty, ocali�a go. Jak po aresztowaniu rodzic�w wzi�to nas do domu dziecka, to ten brat, kt�ry by� ju� "zainstalowany" na wsi, straszliwie na �usz� naskoczy�, jak mog�a dopu�ci� do tego; trzeba by�o nas bra�, on by nas wychowywa� jako swoje dzieci. Jest takie zdanie �uszy po latach: "No tak, ja was bardzo kocha�am i Lidi� Grigorjewn� te�, ale ty wiesz, jaki by� straszny g��d na wsi w 1932 roku; a wy�cie byli na daczy i mama wam przywozi�a pomara�cze, a ja patrza�am, patrza�am, a by� dooko�a taki straszny g��d, ludzie z g�odu umierali, a mama wam przywozi�a pomara�cze". I to by� jedyny raz, kiedy w jej g�osie przebi�a wrogo�� klasowa, krzywda klasowa... Tak to si� �y�o w tej Moskwie - mia�o si� bon�, mia�o si� gosposi�, wyje�d�a�o si� na dacz�. Byli�my w lecie 1937 roku na daczy, przyjecha�a mama, bardzo zap�akana i m�wi: "�usza, kochana, musimy si� rozsta�, bo ja ju� ci nie mam z czego p�aci�, bo ja ju� nie mam pracy". Dosta�a prac� jako nauczycielka niemieckiego w szkole wieczorowej, daleko mniej p�atn�. �usza zatrudni�a si� wi�c w fabryce makaronu, ale mieszka�a u nas i zajmowa�a si� nami. Mieszkania jeszcze nam nie zabrali, ale ojca pok�j by� ju� zaplombowany. Mama zacz�a wi�cej bywa� w domu, bo przedtem, szczeg�lnie jak by�a u Jagody, pracowa�a bez godzin, wieczorami te�. Zawsze by�a zapracowana. Wi�c mama zacz�a bywa� w domu, zacz�a by� z nami, ale by�a bardzo smutna. Siedzia�a przy stole i na naszej dzieci�cej bieli�nie haftowa�a inicja�y, bo ju� szykowa�a nas na dalek� drog�. Siedzia�a i czeka�a, a� j� zabior�. Przez lata przedmiotem mojej dziecinnej dumy by� fakt, �e jedyny w rodzinie pami�tam, jak mam� aresztowali. Siostra spa�a. Dziesi�ta czy jedenasta wiecz�r. Obudzi�em si� i przez szpar� w drzwiach widz� ludzi, wtedy byli "komandiry", nie mieli pagon�w, tylko takie "kubiki", czyli romby na ko�nierzach. Mama poprosi�a, czy mo�e po�egna� si� z dzie�mi. Podesz�a do siostry: "C�reczko, ty zostajesz, mnie nie b�dzie, ty jeste� najstarsza, masz si� opiekowa� bra�mi". A ona - mmm - na drugi bok, i �pi dalej. Potem podesz�a do mnie - no i tu wyszed� w�a�nie m�j charakter paskudny, bierny; zawsze przed wszystkimi niebezpiecze�stwami zwija�em si� w k��bek i udawa�em, �e �pi�. Mama m�wi: "�pisz?" - a ja nic. E.: - Ja to doskonale rozumiem... O.: - Mama mnie wtedy tylko poca�owa�a i do brata. Ten facet, kt�ry ca�y czas sta� w otwartych drzwiach i przygl�da� si�, jeszcze powiedzia�: "We�cie palto". "Po co, przecie� jeste�cie samochodem"... Jak si� rano obudzi�em, to widzia�em, �e robili rewizj�. I na drugi dzie� te�. I takie bardzo wyraziste wspomnienie: jestem w szkole, jest lekcja, otwieraj� si� drzwi, wchodzi dyrektor i m�wi do nauczycielki, �ebym wyszed�. Wychodz� na korytarz, siostra stoi i m�wi: "Chod� do domu, bo przyjechali po nas, pojedziemy do mamy". Poszli�my do domu, sta� samoch�d, nas wsadzili. Brata wzi�li osobno, do ��obka, a nas do tego samochodu. Siostra wzi�a lalk� ze sob�. Zawie�li nas w "Dani�owskij Monastyr", czyli do Klasztoru Dani�owskiego. Takie s�ynne miejsce. Jak b�dziesz kiedy� rozmawia�a z dzieckiem komunist�w sowieckich z tego okresu, to b�dzie wiedzia�. Wszyscy przechodzili przez "Dani�owskij Monastyr". "Centralnyj Rozpriedielitiel", centralna rozdzielnia. Wchodzimy, gdzie� nas prowadz�. Jest taka lada, siedz� jacy� panowie, jakie� panie. Spisuj� nas i zaczynaj� rzeczy przegl�da�. I wiesz, pami�tam taki obrazek: bior� t� lalk� siostry, facet odrywa jej g�ow�, �eby zajrze� do �rodka, co tam jest, rozumiesz? Ona w ryk. I ten straszny ryk siostry, we mnie ju� wszystko te�, wiesz... Jest akurat posi�ek. Jak to si� w klasztorze nazywa, taka sala og�lna, gdzie si� je? Refektarz, dobrze. Ogromny. Sklepiony. Taki d�ugi, d�ugi st�. Siedzi kilkaset, mo�e tysi�c tych dzieciak�w, jedz�. Kasz� gryczan� z mlekiem. Wzi��em pierwsz� �y�k� i ud�awi�em si�. I ty wiesz, �e ja potem przez dobre