1264

Szczegóły
Tytuł 1264
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

1264 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 1264 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

1264 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

�YCIE �WI�TEJ GENOWEFY NAPISANE "Gdyby wszyscy ludzie mogli ujrze� to, do czego s� przeznaczeni dzi�ki swojej nie�miertelno�ci, z ca�� pewno�ci�, znikn��by wtedy grzech z oblicza ziemi". DLA MATEK, DZIECI I UCZCIWYCH LUDZI kt�RZY W SWYCH CIERPIENIACH SZUKAJ� POCIECHY W BOGU I W SWEJ NIEWINNO�CI Wydanie rozszerzone Wroc�aw 1995 Tekst �wi�tej Genowefy wed�ug edycji Wydzia�u Prasowego Przy Kurii Metropolitarnej, Wilno 1934 r. z IMPRIMATUR Nr 2254 ISBN 83-85647-01-5 Copyright by P.P.H. "ARKA" ul. Okr�na 24 53-008 Wroc�aw OD WYDAWNICTWA Rzadko trafiaj� si� dzisiaj ksi��ki, kt�re dzi�ki swojej niezwyk�ej autentyczno�ci i ujmuj�cej prostocie j�zyka, tak bardzo poci�ga�yby ku prawdziwemu dobru, do kt�rego wiedzie - nale�y to przyzna�, droga w�ska i g�rzysta. Nale�y do. nich niew�tpliwie "�ycie �w. Genowefy", kt�ra dostarcza niezbitych argument�w jak wielkim b�ogos�awie�stwem, szcz�ciem i prawdziwym Bo�ym pokojem ciesz� si� jednostki, rodziny, spo�ecze�stwa i ca�e narody pe�ni�ce wol� Bo��. Dobitnie jest tu przypomniana i potwierdzona �wiadectwem �ycia prawda, �e stokro� lepiej jest znosi� najwi�ksze katusze i cierpienia dla sprawiedliwo�ci ni� grzeszy�. Jest tak�e ostrze�eniem i przestrog� dla ludzi �wiadomie pope�niaj�cych grzech, kt�ry nie tylko poni�a i upadla godno�� osoby ludzkiej - szczeg�lnie gdy w nim trwamy, ale powoduje stopniowy rozk�ad i rozstr�j ca�ej osobowo�ci ludzkiej. lektura ta b�dzie wielk� pomoc� dla matek zatroskanych wychowaniem swoich dzieci, szczeg�lnie tych trudnych. Przypomina ona o ogromnej i nieuniknionej odpowiedzialno�ci rodzic�w przed Bogiem za w�a�ciwe wychowanie powierzonych im przez Boga dzieci. Dzie�o to sk�ada si� z dw�ch cz�ci tematycznie �ci�le ze sob� zwi�zanych. Cz�� druga powsta�a z inicjatywy naszego wydawnictwa w celu udzielenia pewnych praktycznych wskaz�wek w walce ze z�em i w d��eniu do doskona�o�ci chrze�cija�skiej. Za�lubiny Genowefy z hrabi� Zygfrydem �wi�ta Rodzino, doskona�y wzorze wszystkich rodzin chrze�cija�skich, Tobie ofiarujemy t� ksi��k� i prosimy zarazem, aby� wszystkim matkom, kt�re b�d� j� czyta�, pomog�a zrozumie� zawarte w niej nauki; aby si� u�wi�ci�y, a tym samym dokona�y u�wi�cenia ca�ych swych rodzin,nauczaj�c dzieci kocha� Ciebie i Ciebie na�ladowa�. W pierwszej po�owie XI wieku, w czasie gdy ju� �wiat�o wiary rozproszy�o ciemno�ci ba�wochwalstwa w Niemczech, kiedy pierwsi jej wyznawcy uczyli ludzi uprawy p�l, ogrod�w, karczowania las�w, osuszania bagien i zamieniania ich na pola uprawne, �y� w Niderlandach wraz ze sw� rodzin�, z�o�on� z �ony i pi�cioletniej c�rki Genowefy, pewien ksi��� brabancki, znany w ca�ej okolicy i powszechnie lubiany dla swych niezwyk�ych zalet. Ksi��� ten odznacza� si� przede wszystkim g��bok� pobo�no�ci�, nieustraszon� odwag� i prawdziwie chrze�cija�skim sercem, kt�re krwawi�o na widok n�dzy i cierpie� bli�nich. Ksi�na, jego ma��onka by�a ca�kiem do niego podobna, tak, �e w obojgu zdawa�o si� by� jedno serce i jedna dusza. Ci poczciwi ma��onkowie mieli c�rk� jedynaczk�, imieniem Genowefa, kt�r� kochali nad �ycie i najtroskliwiej wychowywali. Ju� we wczesnym dzieci�stwie okazywa�a niezwykle bystry umys�, szlachetne serduszko szczeg�lnie w niesieniu pomocy chorym i ubogim. Pobo�no�� i m�dro�� Genowefy przejawia�y si� tak�e w jej rozmowach prowadzonych z matk�, kt�rej pomaga�a prz��� na wrzecionie prz�dz� na ubranie dla biednych dzieci. A kiedy zacz�a z rodzicami chodzi� do ko�cio�a, ju� sama jej niewinna i skromna posta� wyra�a�a najczystsz� pobo�no��. Zw�aszcza, gdy w bia�ej sukience kl�cza�a mi�dzy ojcem i matk� na stopniach o�tarza i po wzniesieniu swych ocz�t w niebo, i spuszczaj�c je skromnie ze z�o�onymi r�czkami w�r�d uroczystego nabo�e�stwa, zanosi�a gor�ce mod�y do Boga, ka�dy patrz�c na ni�, my�la�, �e widzi anio�a z niebios. Jako� by�a ona prawdziwym anio�em, nios�cym ratunek i pociech� ubogim i chorym. Biedne dzieci odziewa�a sukienkami, zrobionymi ze swej w�asnej prz�dzy; starszych wspiera�a pieni�dzmi, kt�re jej rodzice dawali na ubi�r. Rano i wiecz�r, o zmroku, aby jej nie spostrze�ono, pospiesza�a ma�a dziewczynka z koszykiem w r�ku do chorych, nios�c dla nich posilaj�cy pokarm lub orze�wiaj�cy a drogi, bo rzadki jeszcze wtenczas w Niemczech owoc, kt�ry w�asnym ustom odj�a. Dor�s�szy, by�a prawdziwym wzorem niewinno�ci i pi�kno�ci, pracowito�ci i anielskiej �agodno�ci, tak, �e j� wszystkie matki za przyk�ad swym c�rkom stawia�y. Zdarzy�o si�, �e pewnego razu w bitwie, gdy ksi��� znajdowa� si� w wielkim niebezpiecze�stwie, waleczny i dzielny rycerz, hrabia Zygfryd, ocali� mu �ycie. Wdzi�czny ksi��� wzi�� swego wybawc� po uko�czonej wojnie do swego domu, a poznawszy go z bliska, pokocha�, jak w�asnego syna, i da� mu Genowef� za �on�. Gdy nadszed� dzie�, w kt�rym przez wszystkich uwielbiana Genowefa musia�a opu�ci� dom rodzicielski, nie tylko rodzice, ale i wszyscy domownicy i poddani od �ez wstrzyma� si� nie mogli, tak dalece, �e sama Genowefa, cho� szczerze do ma��onka przywi�zana, widz�c taki dow�d przywi�zania, rozp�ywa�a si� we �zach. Czcigodny ojciec, b�ogos�awi�c przy po�egnaniu sw� kochan� c�rk� i przyciskaj�c j� do serca, rzek� ze �zami w oczach: �Jed��e, moje dzieci� w imi� Boga; opuszczasz nas oboje ju� w podesz�ym wieku; kto wie, czy si� kiedy zobaczymy. Ale B�g b�dzie zawsze przy tobie. Miej�e Go wi�c ci�gle w pami�ci i w sercu, jako� si� od nas nauczy�a, i nie zbaczaj ani na w�os z Jego �wi�tej drogi, a wtenczas b�dziemy spokojni o ciebie, i gdy nas B�g do Siebie powo�a, umrzemy spokojnie�. Rozczulona matka d�ugo przyciska�a j� do swego �ona, a z p�aczem ledwie te s�owa w�r�d �kania zdo�a�a wyrzec: �B�d� zdrowa, najdro�sza c�rko! Niech ci� B�g szcz�liwie prowadzi! Nie wiem, jaki los ci� czeka, ale smutne jakie� przeczucie �ciska moje serce. Ty by�a� zawsze dobr� c�rk�, najwi�ksz� nasz� pociech�, i nie zasmuci�a� nas nigdy. Pozosta� zawsze tak� i nie wa� si� nigdy w �yciu pope�ni� co� takiego, czego by� si� przed Bogiem i przed twymi rodzicami musia�a wstydzi�. Pozosta� dobr� i cnotliw�, a nic ci si� z�ego nie stanie. Gdyby�my ju� si� nie mieli widzie� na tej ziemi, z pewno�ci� zobaczymy si� w niebie�. Wreszcie obr�cili si� rodzice do hrabiego z tymi s�owami: �0, synu! Bierz w Imi� Boskie to nasze najdro�sze dzieci�; jest to nasz najdro�szy skarb, kt�ry�my otrzymali od Boga; kochaj j� stale, niezmiennie i zast�p jej miejsce rodzic�w.� M�ody ma��onek przyrzek� by� jej najczulszym opiekunem, a ukl�kn�wszy z ma��onk�, prosili oboje rodzic�w o rodzicielskie b�ogos�awie�stwo. Wtem wszed� do komnaty s�dziwy i powa�ny starzec, kt�rego czerstwo�� zdrowia, wykwita�a na rumianych licach, cho� g�owa okryta by�a bieluchnym w�osem. By� to bogobojny biskup Hidolf, kt�ry, niedawno, dawszy �lub m�odej parze, przyby� da� pasterskie b�ogos�awie�stwo. - Ten �wi�ty starzec, zwr�ciwszy si� do Genowefy, wyrzek�: �Nie p�acz, ukochana c�rko! B�g przeznaczy� dla ciebie wielkie szcz�cie, cho� nie wszyscy ludzie pojmuj� takie szcz�cie. Przyjdzie jednak czas, �e wszyscy, kt�rzy tu jeste�my, w�r�d �ez rado�ci dzi�kowa� b�dziemy Bogu. Wspomnij, o c�rko, moje s�owa, gdy ci� co w �yciu spotka, a Pan niech zawsze b�dzie z tob�". Te wieszcze s�owa czcigodnego i �wi�tego pasterza przej�y wszystkich obecnych smutnym przeczuciem jakiego� zagra�aj�cego nieszcz�cia, ale tak�e pe�nym ufno�ci uszanowaniem niezmiennych wyrok�w Boskich. Wreszcie hrabia, podni�s�szy poblad�� i prawie bezsiln� ma��onk�, zaprowadzi� j� do okaza�ego powozu, sam za� dosiad�szy dzielnego rumaka, ruszy� w podr� w towarzystwie licznych rycerzy. Hrabia Zygfryd idzie na wojn� Zamek Zygfryda sta� na wysokiej skale mi�dzy rzekami Renem i Mozel�, w przepi�knej okolicy. Gdy hrabia si� zbli�a� do bramy zamkowej, wszyscy poddani, starzy i, m�odzi, kobiety i m�czy�ni, przystrojeni w �wi�teczne szaty, wyszli na przywitanie m�odych pa�stwa. Brama zamkowa przyozdobiona by�a w zielone wie�ce i kwiaty, a nawet drog� us�ano �wie�ymi li��mi i kwiatami. Wszyscy mieli oczy zwr�cone na Genowef�, a gdy j� ujrzeli, ogarn�� ich powszechny zachwyt, albowiem oblicze Genowefy obok cudnej urody, ja�nia�o anielskim wyrazem. Wysiad�szy z powozu, Genowefa przywita�a swych nowych poddanych s�owami pe�nymi s�odyczy, po czym, zbli�ywszy si� do nich, rozmawia�a osobliwie z matkami, trzymaj�cymi dzieci na r�ku, z t� ujmuj�c� uprzejmo�ci�, �e uradowane niewiasty my�la�y, �e im B�g zes�a� anio�a-pocieszyciela. A gdy jeszcze og�oszono, co ich nowa pani uprosi�a w drodze u m�a, �e wojskowi i pozostaj�cy w obowi�zku s�u�by dostan� podw�jn� ca�oroczn� p�ac�, �e wszystkim poddanym zostan� darowane ca�oroczne podatki, �e ubodzy dostan� hojne wsparcie w �ywno�ci i drewnie - wtedy ca�y lud, ku tak dobrej pani, przej�ty uczuciem wdzi�czno�ci, w�r�d radosnych okrzyk�w i b�ogos�awie�stw, �yczy� jej jak najwi�kszego szcz�cia i wraca� uszcz�liwiony do domu. Hrabia Zygfryd i Genowefa byli bardzo szcz�liwi, lecz ich szcz�cie, po kilku b�ogo sp�dzonych tygodniach, zosta�o przerwane, jakby dla okazania, �e na tej ziemi nie ma trwa�ego i zupe�nego szcz�cia. Jednego dnia ju� p�no w nocy siedzieli ma��onkowie w komnacie; Genowefa przy k�dzieli, nuc�c ulubion� piosenk�, podczas gdy jej ma��onek wt�rowa� na lutni. Wtem nagle odg�os wojennej tr�by zagrzmia� chrapliwie, �Co to jest?� zawo�a� hrabia do koniuszego, kt�ry w�a�nie z po�piechem wchodzi� do pokoju. �Wojna - odpowie ten�e; - Maurowie z Hiszpanii wkroczyli do Francji, pustosz�c wszystko ogniem i mieczem. Dwaj przybyli rycerze z rozkazami od kr�la, tej nocy powo�uj� nas do kr�lewskiego obozu�. Hrabia wyszed� z po�piechem powita� rycerzy i wprowadzi� ich do wielkiej sali, kt�r� zwano rycersk�; strwo�ona za� hrabina wydawa�a szafarzowi rozkazy do przyj�cia i posilenia go�ci. Hrabia Zygfryd ca�� noc sp�dzi� na przygotowaniach i uzbrojeniach wojennych, rozsy�aniu pos�a�c�w do okolicznych rycerzy, na wydawaniu rozporz�dze� na czas jego nieobecno�ci w zamku. Tej jeszcze nocy ca�y zamek nape�ni� si� rycerstwem, brz�kiem i szcz�kiem wojennym. Hrabina ca�� noc tak�e by�a zaj�ta, to przyjmowaniem rycerskich go�ci, to przygotowywaniem bielizny i innych potrzebnych rzeczy dla swego kochanego ma��onka. Skoro �wit, ju� wszyscy rycerze, uzbrojeni od st�p do g�owy w �elazo, stali w gotowo�ci w rycerskiej sali, a w �rodku nich powiewa�a u he�mu bia�a kita Zygfryda, jako ich wodza; przed bram� za� czeka�a piechota w sprawnym szyku na has�o, a pacho�cy dosiedli koni. Wtem wesz�a na sal� Genowefa i rycerskim obyczajem owych wojennych czas�w poda�a ma��onkowi miecz i kopi� z tymi s�owy: �No� t� bro� za wiar�, kraj i na obron� bezsilnej niewinno�ci, na postrach nieprzyjaci�^ To rzek�szy, pad�a omdla�a na jego szyj� i blada jak chusta. Nag�y odjazd ukochanego ma��onka i smutne przeczucia, kt�re �ciska�y jej serce, z�ama�y jej wrodzon� sta�o�� duszy, rzek�a wi�c p�acz�cym g�osem: �Ach, drogi Zygfrydzie! ju� ci� pewnie nie zobacz� - i zakry�a twarz chustk�. - �Miej nadziej� w Bogu - odrzek� powa�nie hrabia; - wbrew woli Jego nic mi si� z�ego sta� nie mo�e; wszak�e �ycie ka�dego cz�owieka jest w r�ku Boga; On jeden jest w mocy zachowa� mnie od z�ego. A kto si� Jego boi, nie potrzebuje si� obawia� niczego, gdy�, os�oniony puklerzem Jego wszechmocnej prawicy, bezpieczniejszy jest na polu bitwy, ni� my dot�d byli�my w naszym zaciszu. Uspok�j si� przeto, kochana �ono, i nie troszcz si� zbytnio o moje �ycie. Piecz� nad tob�, zamkiem i wszystkimi w�o�ciami powierzam najpierw Bogu, a potem wiernemu mojemu s�udze, kt�ry od tej chwili jest zarz�dc� zamku i wszystkich moich w�o�ci. Teraz polecam ci� opiece Boskiej! B�d� zdrowa, pami�taj o mnie i m�dl si� za nasze powodzeniem Genowefa wyprowadzi�a m�a a� na dziedziniec zamkowy, gdzie natychmiast zabrzmia�o chrapliwe wojenne has�o, a blask he�m�w uzbrojonych rycerzy, odbijaj�cych si� w p�omieniach wschodz�cego s�o�ca, zdawa� si� wita� i �egna� hrabiego Zygfryda, kt�ry, t�umi�c mimowolnie wydzieraj�ce si� z jego piersi bolesne uczucie rozstania, dosiad�szy czym pr�dzej rumaka, ruszy�, a za nim ca�e rycerstwo w�r�d brz�ku, szcz�ku, tententu koni, cwa�owa�o przez spuszczony most zamkowy w pole. Genowefa �ciga�a wzrokiem ten zbrojny hufiec, p�ki jej nie znik� z oczu, po czym zamkn�a si� ze �ci�ni�tym sercem w swej komnacie, aby p�aczem ul�y� ci���cemu jej smutkowi, i przez ca�y dzie� nic w usta nie wzi�a. Genowefa niewinnie oskar�ona Po odje�dzie Zygfryda, Genowefa �y�a na zamku w najwi�kszej samotno�ci. Promienie rannego s�o�ca wpadaj�ce przez ga��zie ponurych jode� i �wierk�w, otaczaj�cych zamek, zastawa�y j� siedz�c� ju� przy krosienkach i haftuj�c� ornat do zamkowej kaplicy, na kt�rego kwiateczki nie jedna �za t�sknoty spad�a, a skoro tylko us�ysza�a dzwonek kaplicy, �pieszy�a co pr�dzej na Msz� �w., gdzie, zatopiona w modlitwie, s�a�a najgor�tsze mod�y za ocalenie drogiego ma��onka. Przychodzi�a najpierwsza, wychodzi�a ostatnia; nawet po obiedzie najch�tniej sp�dza�a d�ugie samotne godziny w kaplicy na rozmowach z Bogiem i ze swym st�sknionym sercem. Aby si� za� po�ytecznie rozerwa�, wzywa�a do siebie dziewcz�ta z ca�ej wioski, le��cej na przedzamczu, i sama �wiczy�a je w prz�dzeniu i haftowaniu, opowiadaj�c im, przy tej r�cznej pracy, zabawne, pe�ne religijnej moralno�ci nauki. Jak za� od dzieci�stwa by�a opiekunk� ubogich i chorych, tak teraz sta�a si� prawdziw� i najczulsz� matk�. Nie by�o w ca�ych w�o�ciach biednego, kt�rego by nie wspomaga�a lub nie pomog�a mu w uzyskaniu stosownego zarobku. Ka�dego chorego odwiedza�a sama w ubogiej chatce, nios�c mu obok lekarstwa i posi�ku s�owa pe�ne pociechy i nadziei, �agodz�c jak balsam najdotkliwsze cierpienia. Wieczory sp�dza�a w kr�gu wiejskich niewiast, lub te� p�no w nocy przy �wietle ksi�yca, wt�ruj�c na lutni, �piewa�a pobo�ne pie�ni. Rz�dca zamku, kt�rego hrabia ustanowi� swoim zast�pc�, i powierzy� mu zarz�dzanie ca�� posiad�o�ci�, zwa� si� Goi�o. By� to cz�owiek przebieg�y, umiej�cy uj�� sobie ka�dego mi�ymi s�owami, lub strachem wymusi� pos�usze�stwo, a przy tym chytry, nie maj�cy wcale sumienia, ani Boga w sercu. W�asny zysk tylko i dogadzanie ��dzom by�o jego najwy�szym celem. Gdy co przedsi�bra�, nigdy nie zastanawia� si�, czy to si� godzi, lecz patrzy� tylko czy to mu przyniesie jak� korzy��, lub dogodzi jego rozwi�z�ym ��dzom. Zaraz po oddaleniu si� hrabiego przybra� posta� samow�adnego pana. Ubrany w kosztowne szaty, wyprawia� codziennie huczne bankiety, wymy�la� najrozmaitsze zabawy i uciechy. Z najwierniejszymi s�ugami hrabiego obchodzi� si� samow�adnie, krzywdz�c tego, kto sobie nie skarbi� jego wzgl�d�w; nawet najbiedniejszemu wy- 10 robnikowi uszczupla� cz�stokro� zarobion� p�ac�; a ubogiego wyp�dza� z zamku bez kawa�ka chleba. Tylko wzgl�dem samej pani okazywa� dotychczas najg��bsze uszanowanie, uprzedzaj�c wszystkie jej skinienia, pragn�c zaskarbi� sobie jej �ask� po�wi�ceniem bez granic. Ale roztropna Genowefa post�powa�a z powag� i godno�ci�, trzymaj�c w oddaleniu jego zbyt gorliwe zabiegi, nie wdaj�c si� nigdy z nim w zb�dne rozmowy, tylko tyle, ile potrzeba wymaga�a. Z pocz�tku we wszystkim jak najch�tniej zdawa� si� spe�nia� jej rozkazy, aby tym lepiej m�c ukrywa� swe zbrodnicze zamiary; lecz z czasem o�mieli� tak si� w swej bezczelnej zuchwa�o�ci, �e pewnego razu odkry� jej sw� zbrodnicz� mi�o��, kt�r� ona, niezachwiana w uczciwo�ci i wierno�ci zaprzysi�onej ma��onkowi, ze zgroz� i oburzeniem odrzuci�a. Odt�d zawiedziony w swych nadziejach zamieni� sw� gwa�town� nami�tno�� w jeszcze gwa�towniejsz� zemst�, i poprzysi�g� jej zgub�. Genowefa, przewiduj�c gro��ce jej niebezpiecze�stwo, napisa�a do m�a list, w kt�rym tego cz�owieka ukaza�a w nale�ytym �wietle, do��czaj�c naj usilniej sz� pro�b�, aby natychmiast ten niebezpieczny s�uga zosta� oddalony z zamku. Wr�czenie tego listu panu przyj�� na siebie szafarz Drako, kt�ry ze wszystkich by� najpoczciwszy i najbardziej przywi�zany do pani. Nie m�g� go Goi�o przeci�gn�� na swoj� stron� i dlatego ju� od dawna pa�a� ku niemu nienawi�ci�, a gdy teraz dowiedzia� si�, �e ten�e mia� p�j�� do pana z listem od hrabiny, przebieg�y z�oczy�ca domy�li� si� wszystkiego. Gdy wi�c Genowefa rano wezwa�a szafarza do siebie i wr�czy�a mu list do m�a, rozjuszony Goi�o wpad� z w�ciek�o�ci�, z dobytym mieczem do pokoju hrabiny i na oczach Genowefy zatopi� go w piersiach niewinnego szafarza. Gdy to si� sta�o, zrobi� si� wielki ruch na zamku; wszyscy zbiegli si� do pokoju hrabiny, kt�r� omdla��, nie mog�c� z przel�knienia wyrzec ani s�owa, znale�li prawie nie�yw� w krze�le, a u jej n�g martwego, zbroczonego krwi� poczciwego szafarza Drako. Niegodziwy Goi�o dopiero w obecno�ci zgromadzonego ludu, pocz�� miota� na niewinn� pani� najz�o�liwsze potwarze, �e wszyscy przera�eni okropnym widokiem, struchleli i zostali przej�ci zgroz�. Po czym, ten k�amliwy potwarca, wzi�� list hrabiny, napisa� inny i natychmiast odes�a� go przez umy�lnego pos�a�ca, w kt�rym to li�cie najpobo�niejsz� i najniewinniejsz� 11 pani� opisa� jako wiaro�omn� i nie czekaj�c odpowiedzi, wtr�ci� j� zaraz do najciemniejszego lochu w wie�y zamkowej. Goi�o bardzo dobrze zna� porywczo�� swego pana i wiedzia�, �e jakkolwiek hrabia by� szlachetnego sposobu my�lenia, sprawiedliwy i mi�osierny, ale obok tych pi�knych zalet duszy i serca, zbyt by� gwa�towny w swoich zap�dach, daj�cy si� zwykle powodowa� pierwszemu wra�eniu. Ta jedna niepow�ci�gniona nami�tno��, jak rozumowa� ten przebieg�y z�oczy�ca, jest podobna do kaga�ca, zarzuconego na paszcz� nied�wiedzia, za pomoc� kt�rej m�a sk�din�d czcigodnego mo�na do wszystkiego doprowadzi�. M�g� wi�c prawie z pewno�ci� przewidywa� Goi�o, �e hrabia w pierwszym uniesieniu gniewu wyda rozkaz stracenia Genowefy. Genowefa wtr�cona do wi�zienia Wie�a, przeznaczona na wi�zienie z�oczy�c�w, zawsze w jej sercu wzbudza�a dawniej bolesne uczucia, i nie mog�a Genowefa ko�o niej przej�� bez tajemnego wzdragania si� nad smutnym losem nieszcz�snych ofiar, w niej j�cz�cych. A teraz sama wtr�cona zosta�a do najg��bszego lochu. �ciany kamienne od wilgoci zielon� ple�ni� pokryte, posadzka z kamienia tak�e wilgotna. Nigdy promie� s�o�ca nie dochodzi� do podziemnej pieczary; male�ki tylko u g�ry otw�r obwarowany �elazn� krat�, wpuszcza� nieco dziennego �wiat�a, kt�re, odbite od jej bia�ej szaty, malowa�o tym okropniej ca�� zgroz� tego przybytku zniszczenia i �mierci. Tutaj wi�c na garstce rzuconej s�omy siedzia�a Genowefa dzie� i noc, a obok niej sta� z wod� gliniany dzbanek i k�s czarnego chleba. Przyszed�szy nieco do siebie z przel�knienia i z �alu, w najgor�tszej modlitwie do Boga upad�a na kolana, a wzni�s�szy r�ce do nieba, rzek�a: �0 naj�askawszy Ojcze niebieski! Tu, z g��boko�ci podziemnego wi�zienia, gdzie �adne ludzkie oko n�dzy mojej nie widzi i �adne ucho g�osu mojego nie s�yszy, uciekam si� do Ciebie! Przez wszystkich opuszczona, nie mam nikogo wi�cej, opr�cz Ciebie! Ale Ty, lito�ciwy Bo�e, widzisz �zy moje, s�yszysz moje j�czenie, albowiem Ty� wsz�dzie obecny, i w tym wi�c ciemnym lochu 12 obecny jeste�. Moi kochani rodzice nic � mnie nie wiedz�, m�j m�� oddalony nie mo�e na m�j ratunek po�pieszy�, ale d�o� Twoja zdolna jest wyrwa� mnie z tego miejsca, skruszy� warowne zamki mego wi�zienia! Najdobrotliwszy Ojcze, zmi�uj si� nade mn�!� �al i wielkie wzruszenie, z kt�rym wymawia�a ostatnie s�owa, os�abi�y do reszty nieszcz�liw� Genowef�, usiad�a wi�c na swym n�dznym pos�aniu, nie mog�c nawet p�aka�. Po chwili dopiero rzek�a znowu: �0 ile� szcz�liwsi s� ode mnie najubo�si ludzie; oni spogl�daj� na pi�kne i b��kitne niebo, oddychaj� czystym, o�ywiaj�cym powietrzem. O gdybym, zamiast ksi�niczk�, urodzi�a si� by�a wie�niaczk�, albo nawet �ebraczk�, jak�e by�abym daleko szcz�liwsza! Nawet s�o�ce, kt�re B�g dla wszystkich stworzy�, nie dla mnie �wieci. A przecie� (znowu podnios�a my�l do Boga, i z oczu pu�ci�y si� �zy rzewne), a przecie� Ty jeste� mi�o�ciwym Bogiem, b�d��e wi�c w tej czarnej otch�ani i s�o�cem moim! Tak jest, gdy wznosz� my�l do Ciebie, wszystko si� rozja�nia w mej duszy, a moje biedne serce, mrozem rozpaczy �ci�ni�te, ogniem mi�o�ci Twojej ogrzane, zn�w si� o�ywia� zaczyna�. Teraz przypomnia�a sobie s�owa czcigodnego biskupa Hidolfa i pomy�la�a - ogl�daj�c si� po swoim wi�zieniu: ot� to jest owo szcz�cie, kt�re� mi zwiastowa�, �wi�ty m�u! Za bram�, ustrojon� w kwiaty, czaka�o na mnie ciemne wi�zienie. A przecie� to musi by� dla mnie dobrem, skoro Ty, wszechmog�cy Bo�e, dopu�ci�e�, abym uwi�zion� by�a. Tak jest, najmi�o�ciwszy Ojcze! Ty z mi�o�ci ku nam zsy�asz na nas cierpienia, kt�re s� zawsze zwiastunami niewyczerpanych Twoich dobrodziejstw. W ka�dym nieszcz�ciu mie�ci si� zar�d szcz�cia i b�ogos�awie�stwa Twego, tak, jak w twardej i gorzkiej �upinie ukry�e� s�odkie ziarnko owocu. Przyjmuj� wi�c ch�tnie z Twej ojcowskiej r�ki ten kielich goryczy, bo Ty tak chcesz. Wspieraj mnie tylko �ask� Twoj� �wi�t�. Nie mog� nawet gniewa� si� na mych prze�ladowc�w i wznosz� tylko oczy do Ciebie, jako do jedynej mej pociechy: wszak�e z woli Twojej w�os z g�owy mojej nie spadnie. Po tej modlitwie uczu�a wielk� ulg� i pociech� w sercu. Zdawa�o jej si�, �e s�yszy g�os wewn�trzny: �Genowefo, nie poddawaj si� rozpaczy! Ufaj Mi�osierdziu Bo�emu, a B�g ci� nie opu�ci! Sko�cz� si� twe cierpienia. Jeste� wprawdzie teraz w oczach ludzi obwiniona 13 o zbrodni�, ale przyjdzie czas, gdy twoja niewinno�� ja�niejsz� oka�e si� ni� s�o�ce!� Te s�owa wla�y w ni� orze�wiaj�cy balsam i pokrzepiaj�cy sen sklei� jej powieki. Genowefa zostaje matk� w wi�zieniu Cenowefa przez kilka miesi�cy zostawa�a w tym wi�zieniu. Przez ten d�ugi czas nie wolno by�o nikomu jej odwiedza�, tylko Goi�o odmyka� niekiedy warowne zamki jej wi�zienia i chcia� j� uwolni�, aby tylko, z�amawszy wiar� ma��e�sk�, jemu si� ca�kiem odda�a. Ale Genowefa zawsze mu odpowiada�a: �Wol�, �e mnie ludzie maj� za wyst�pn�, ni�bym przez zbrodni� mia�a ocali� �ycie�. Tymczasem jej cierpienia powi�kszy�y si� jeszcze. Nied�ugo po odje�dzie m�a przekona�a si�, �e zostanie matk�. Jako� ta chwila nadesz�a, a strapiona Genowefa na domiar swego nieszcz�cia powi�a w wi�zieniu syna. �0, drogie dzieci�, rzek�a, przyciskaj�c je dr��cymi r�kami do serca, w jak�e okropnym miejscu przychodzisz na �wiat. Chod� tu, do mego serca, abym ci� ogniem macierzy�skiej mi�o�ci ogrza�a. Ach, ta nieszcz�liwa matka twoja nie ma nawet pieluszki, aby ci� w ni� owin�� mog�a i jak�e zbola�� piersi� zdo�am ci� wykarmi�, umieraj�c prawie sama z n�dzy i g�odu. W tym okropnym lochu nie masz prawie miejsca, gdzieby� wygodnie spocz�� mog�o, moje kochane dzieci�; twoj� kolebeczk� b�d� zimne i wilgotne g�azy, a twoj� po�ci�k� ciemne sklepienia, s�cz�ce na nas krople wilgoci i ple�ni. O zimne i nieczu�e g�azy! czemu� z wysoko�ci sklepienia rosicie krople na moje kwil�ce dzieci�? Czy i wy nieczu�e jeste�cie, jak ludzie, i chcecie w nim wyzi�bi� natychmiast t� s�ab� iskierk� n�dznego �ycia. Ale nie, wy, g�uche mury, macie wi�cej czucia od ludzi; wy, nie mog�ce znie�� mojej i mego dzieci�cia n�dzy, nad nasz� nieszcz�sn� dol� p�aczecie�. Wtem wznios�a my�l do nieba, a wzi�wszy na r�ce swoje dzieci�, tak w�r�d �ez m�wi�a: �0 wszechmocny Bo�e! Ty� mi da� to dzieci�, Ty wszechmocno�ci� Sw� wla�e� we mnie to �ycie, niech�e wi�c Tobie b�dzie po�wi�cone i do Ciebie ca�kiem nale�y; nie mog� go pos�a� do Twego �wi�tego ko�cio�a dla przyj�cia chrztu �w., ale Ty tu jeste� obecny, a gdzie Ty jeste�, tam i Tw�j Ko�ci�. Ja wi�c 14 nieszcz�sna musz� zast�pi� miejsce kap�ana i chrzestnego ojca. Ot� Ci to dzieci� moje najdro�sze �lubuj�, o lito�ciwy Bo�e, je�eli je przy �yciu i mnie zachowasz, wychowa� w �wi�tej wierze Twojej, Ojcze, Synu i Duchu �wi�ty, zaszczepi� w jego sercu mi�o�� ku Tobie i bli�nim, i powierzonego mi przez Ciebie tego najdro�szego skarbu strzec b�d� od wszelkiego z�ego, abym Ci go w dniu �mierci mog�a odda� czysty i niepokalany �adnym grzechem, i�bym mog�a osta� si� przed sprawiedliwo�ci� Twoj�, gdy mnie wezwiesz do zdania rachunku z mego �ycia.� Po czym modli�a si� jeszcze d�ugo, a� wzi�wszy wreszcie kubek z wod�, pola�a dzieci�, chrzcz�c je w Imi� Ojca i Syna i Ducha �wi�tego i daj�c mu imi� Boles�aw. �W�r�d �ez i b�lu przyszed�e� na �wiat, m�wi�a, niech�e wi�c twoje imi� ze chrztu �wi�tego b�dzie Boles�aw, a �zy twojej matki niech ci s�u�� za wi�zank� i upominek macierzy�skiej mi�o�ci.� Potem, owin�wszy dzieci� w chustk�, po�o�y�a je na swym �onie, a spojrzawszy z �alem na kawa�ek czarnego chleba, le��cego obok niej, ci�ko westchn�a i rzek�a: �0 biedne dzieci�! to b�dzie na przysz�o�� twoja strawa; �zy twej matki zwil�� ci ten twardy kawa�ek chleba, kt�ry za pomoc� Bosk� dla ciebie i dla mnie wystarczy�. Gdy dzieci� s�odkim snem na jej �onie zasn�o, podnios�a Genowefa oczy w niebo i ci�ko westchn�a: - �0 Bo�e, zmi�uj si� nad t� biedn� dziecin�! W tym ciemnym i zimnym lochu bez �yciodajnego s�onecznego �wiat�a, bez pokrzepiaj�cego powietrza wnet by kwiatek zwi�dn�� i zmarnie� musia�, - a jak�e zdo�a si� wypiel�gnowa� tak s�aba i delikatna istota! O Bo�e wszechmog�cy! Nie daj�e jej marnie zwi�dn��, zachowaj przy �yciu ten m�j najdro�szy skarb na �wiecie, kt�ry stokro� wy�ej ceni�, ni� w�asne �ycie. Ale Ty, najmi�o�ciwszy Ojcze, jeszcze je bardziej mi�ujesz, ni� ja, bo Ty najgor�tsz� mi�o�ci� ogarniasz wszystkich ludzi. - Tak jest, doda�a z rozczuleniem, wszak�e Sam wyrzek�e�: �A cho�by matka zapomnia�a o swym dzieci�ciu, ja przecie o nim nie zapomn�. Gdy Genowefa g�o�no wymawia�a te s�owa, dzieci� ockn�o si� i pierwszy raz u�miechn�o do matki. Genowefa u�miechn�a si� tak�e pierwszy raz w swym wi�zieniu, m�wi�c: ��miejesz si�, kochana dziecino, nie znaj�c okropno�ci twego losu! Ach, u�miechasz si�, drogie dzieci�! Tw�j u�miech wymowniej do mnie przemawia, ni� tysi�c s��w. 15 Z twych u�miechaj�cych si� oczu wyczytuj� te s�owa:� Nie p�acz, mamo, rozwesel zap�akane lice: jeste� wprawdzie n�dzn�, ale B�g jest Wszechmocny; jeste� s�ab�, ale B�g jest pot�ny. Ty mnie szczerze kochasz, ale B�g kocha mnie jeszcze gor�cej�. �Ach, u�miechnij si� tylko, luba dziecino! Dop�ki ty si� �miejesz, twoja matka p�aka� nie mo�e�. Po kilku dniach znowu wszed� do wi�zienia Goi�o, ale tym razem daleko jeszcze straszniejszy, ni� dawniej, i rzek� piorunuj�cym g�osem �Ju� dosy� tych korowod�w! raz przecie musi by� koniec. Je�eli jeste� tak nierozs�dna, �e za nic cenisz sobie �ycie, to si� przynajmniej ulituj nad tym dzieci�ciem, gdy� ci przysi�gam, �e je�eli nie ulegniesz mej woli zginiesz ty i twoje dzied�. Na tak straszliw� pogr�k� Genowefa odpowiedzia�a spokojnie: �Wol� tysi�c razy �mier� ponie��, ni� zezwoli� na grzech i sta� si� winn� w obliczu Boga, moich rodzic�w, ma��onka i wszystkich ludzi!� Goi�o w zapalczywym gniewie rzuci� na ni� wzrokiem pe�nym w�ciek�o�ci i z takim hukiem zatrzasn�� drzwi wi�zienia, �e przera�liwy �oskot d�ugo rozlega� si� po sklepieniach wi�zienia i w sercu strapionej Genowefy. Genowefa dowiaduje si� o wyroku �ittierci Oko�o p�nocy zastuka� kto� w ma�e okienko wi�zienia i zawo�a� st�umionym g�osem: ��pisz kochana hrabino? Uzbr�j si� m�stwem, gdy� okropn� nios� ci nowin�! O Bo�e, me mog� m�wi� od p�aczu! Ach, niegodziwy Goi�o, �eby przepad� na dno piek�a!� �Kt� jeste�?� - zawo�a�a Genowefa, i wstawszy zbli�y�a si� do �elaznej kraty w okienku. �Jestem Berta, c�rka dozorcy wi�zienia, odpowiedzia�a; przypomnij sobie, droga hrabino, ow� dziewczynk�, co� j� w tak d�ugiej i ci�kiej chorobie czule piel�gnowa�a. Ach, jak�e ci� nie kocha�, najdro�sza pani! O gdybym ci� tylko mog�a ratowa�! Ach ale ja ci przynosz� straszn� nowin�! Tej jeszcze nocy chc� ci� zamordowa�! Hrabia wyda� taki wyrok, bo istotnie uwa�a ci� za tak�, jak� Goi�o przed nim opisa�. Kat ju� jest na dzisiejsz� noc zam�wiony i ma ci wydrze� twe drogie �ycie. S�ysza�am na w�asne uszy, jak niecny Goi�o wydawa� rozkazy. O lito�ciwy Bo�e! I niewinne dzieci� pani ma tak�e by� stracone, bo go hrabia za 16 swoje uzna� nie chce. Trwog� i �alem przej�ta, nie mog�c oka zmru�y�, gdy si� ju� wszystko uciszy�o w zamku, wsta�am z �o�a, na kt�rym chorob� tak d�ugo by�am z�o�ona, i zawlok�am si� tutaj, aby ci� przestrzec. Mo�e mi masz co do zlecenia, mo�e masz co na sercu, powierz mi, najdro�sza pani, a mo�e znajd� sposobno�� okazania twej niewinno�ci� Genowefa tak si� przel�k�a, �e d�ugo ze strachu s�owa wym�wi� nie mog�a. Dopiero po niejakiej chwili, zebrawszy ostatnie si�y rzek�a: �Kochane dzieci� wy�wiadcz mi t� �ask�, przynie� mi �wiat�o, atrament, papier i pi�ro�. Co gdy jej dziewczynka przynios�a, Genowefa zacz�a pisa� schylona na posadzce bo nie mia�a stolika, list nast�puj�cej tre�ci: Najdro�szy m�u! Tu, w moim wi�zieniu, na kamiennej posadzce, pisz� ostatni raz do Ciebie! Gdy to pismo czyta� b�dziesz, ju� mnie nie b�dzie na �wiecie! Za kilka godzin stan� przed tronem sprawiedliwego S�dziego. Jestem jako wyst�pna na �mier� skazana, ale B�g wszystko wiedz�cy widzi, �e umieram niewinnie! Wierz, drogi M�u, jak B�g �ywy na niebie, �e twoja �ona nie skala�a si� nigdy k�amstwem; i teraz w chwili tak stanowczej, powtarzam Ci najuroczy�ciej, �e niewinn� umieram! Ach, najdro�szy M�u! Tylko mi Ciebie �al; wiem, �e� zosta� haniebnie oszukany, bo inaczej nigdy by� nie zezwoli� na stracenie twej Genowefy i twego dzieci�cia. A gdy si� w czasie przekonasz, �e� podej�ciem zosta� oszukany, nie rozpaczaj zbytecznie. Wiem, �e� mnie szczerze kocha�, przeto nie jeste� winien mej �mierci. Jest to oczywiste dopuszczenie Boskie. Pro� przeto Boga, �eby Ci Twoj� porywczo�� odpu�ci� raczy�, a odt�d nie pot�piaj nikogo, p�ki sam najpierw nie wys�uchasz. Ta pierwsza w �yciu twoim niesprawiedliwo�� niechaj b�dzie ostatni�; winiene� j� nagrodzi� tysi�cem szlachetnych i mi�osiernych uczynk�w. Rozpacza� i martwi� si� na nic si� nie przyda; wspomnij na to, �e w niebie zn�w twoj� wiern� Genowef� zobaczysz, tam j� poznasz i przekonasz si� o jej niewinno�ci i sta�ym do Ciebie przywi�zaniu. Tam zobaczysz tak�e drogie nasze dzieci�! Tam ju� nikt nas nie roz��czy! 17 Chwile mego �ycia ju� s� bardzo kr�tkie; dope�niam mego ostatniego obowi�zku, aby Ci� wyprowadzi� z b��du. Dzi�kuj� Ci tak�e za tw� mi�o��, kt�r�� mi przedtem okazywa�. Ja niezachwian� mi�o�� ku Tobie zabieram z sob� do grobu. Zajmij si� mymi nieszcz�liwymi rodzicami, pocieszaj ich w tym strapieniu; ja ju� do nich pisa� nie mog�, bo si� zbli�a moja ostatnia godzina. Zapewnij ich wi�c ode mnie, �e ich c�rka nie by�a wyst�pn�, �e niewinnie stracona, �e w godzin� �mierci jeszcze o nich pami�ta�a, �e im dzi�kuj� za wszystko dobre, co dla mnie w �yciu uczynili. Co si� za� tyczy Goi�a, tego za�lepionego szale�ca, nie zabijaj go w swym gniewie. Przebacz mu tak, jak ja mu przebaczam. S�uchaj kochany m�u! Ja, twoja Genowefa b�agam Ci� o to, nie chc� bowiem bra� zemsty z sob� do grobu, ani dopu�ci�, aby cho� jedna kropla krwi z mojej przyczyny by�a przelana. I na tych, kt�rzy mi maj� �ycie odebra�, nie chciej wywiera� zemsty twojej, �e mnie niewinnie zabili; owszem, winiene� im dobrze czyni�. Oni temu nie winni i z pewno�ci� niech�tnie wykonaj� wyrok. Poczciwy i niewinnie zamordowany Drako by� najwierniejszym twym s�ug�. Miej wi�c piecz� o pozostawionej wdowie i osieroconych dzieciach, aby� im miejsce ojca zast�pi�. Winiene� to uczyni�, gdy� przywi�zanie jego do Ciebie by�o przyczyn� jego �mierci! Jest wi�c twoim obowi�zkiem, aby� go jawnie og�osi� niewinnym. To dobre dziecko, kt�re Ci ten list odda, nagr�d�. Ona jedna pozosta�a wiern� mi do ko�ca, gdy mnie wszyscy opu�cili, albo raczej, gdy z obawy �ci�gni�cia na siebie zemsty zarz�dcy zamku nikt si� za mn� uj�� nie odwa�y�. Dla poddanych oka� si� zawsze �askawym panem; nie uciskaj ich zbytecznymi ci�arami; staraj si�, aby mieli sprawiedliwych i wyrozumia�ych prze�o�onych, przyk�adnych kap�an�w i troskliwych lekarzy, i sam ka�dego, gdy kt�ry przyjdzie *z jakim za�aleniem cierpliwie wys�uchaj. Nade wszystko za� b�d� lito�ciwym i mi�osiernym dla ubogich i nieszcz�liwych. Ach, ja pragn�am tak gor�co by� ich troskliw� matk�! Czy� teraz dobrze i za mnie. Masz podw�jny obowi�zek, aby� by� ich ojcem. Ju� ko�cz� to pismo i ostatni raz na tej ziemi �egnam si� z Tob�, najdro�szy M�u! b�agam Ci� najusilniej o to, aby� si� zbytecznie 18 z mojej przyczyny nie trapi�. Wszak�e ja ch�tnie umieram, bo to �ycie jest znikome, pe�ne goryczy i n�dzy. A cho� by�am u�omn� i grzesznic�, przecie� w tym, o co mnie obwini� Goi�o, by�am zupe�nie niewinn�, jak nasz Zbawiciel na krzy�u. On tak�e raczy by� mi�o�ciw dla duszy mojej. Jeszcze raz b�d� zdr�w, o najukocha�szy M�u, m�dl si� za dusz� moj�! Schodz� z tego �wiata z sercem pojednanym! Twoja wierna �ona, Genowefa List ten pisa�a Genowefa w�r�d strumieni �ez. Ca�y by� skropiony jej �zami, tak, �e go z trudno�ci� mo�na by�o czyta�. Odda�a go dziewczynie, m�wi�c: �Schowaj to pismo i nie pokazuj nikomu. Gdy za� m�� m�j powr�ci z wojny, oddasz mu go sama�. Tu Genowefa zdj�a z szyi sznurek pere� i, oddaj�c je Bercie, rzek�a: �Przyjmij, kochane dzieci�, t� jedyn� po mnie pami�tk� za twoje przywi�zanie i za �zy, kt�re� za mnie wyla�a; one by�y moim �lubnym wianem, i od tej chwili, jak otrzyma�am je z r�k m�a, nie schodzi�y nigdy z mej szyi. Niech�e teraz b�d� twym �lubnym ubiorem. Cho� te per�y s� warte kilku tysi�cy, jednak�e nie chcia�abym, aby� z posiadania ich wzbi�a si�- w pych�. O, pomnij, kochane dzieci�, �e twoja pani nosi�a te per�y na szyi, kt�r� niezad�ugo miecz katowski przetnie. Ucz si� z mego losu, �e na �wiecie wszystko znikome; w Bogu wi�c tylko samym pok�adaj nadziej�! A teraz wracaj z Bogiem do domu, b�d� dobr� i pobo�n�. Dla mnie najwy�szy czas zwr�ci� my�li do Boga i przygotowa� si� na drog� do wieczno�ci. B�d� zdrowa, poczciwa Berto; zobaczymy si� na tamtym �wiecie�. Genowefa wyprowadzona na stracenie Zaledwie Berta odesz�a od okienka, gdy otworzy�y si� z �oskotem drzwi wi�zienia i dwaj uzbrojeni pacho�kowie weszli do niego. Jeden z nich trzyma� w r�ku zapalon� pochodni�, a drugi ni�s� szeroki go�y miecz. - Genowefa kl�cza�a na ziemi, trzymaj�c dzieci� na r�ku, i modli�a si� gor�co do Boga. 19 �Wsta�, hrabino, rzek� grubym g�osem ten co trzyma� miecz w r�ku i mia� by� jej katem; wsta� natychmiast, we� twoje dziecko i chod� z nami�. Genowefa zawo�a�a: �Bo�e, b�d� mi mi�o�ciw, jestem w Twoich r�kach�. Wsta�a i sz�a za nimi chwiej�cym si� krokiem. Prowadzili j� d�ugim podziemnym gankiem, kt�ry prawie nie mia� ko�ca. Pacho�ek, nios�cy pochodni�, szed� przodem, hrabina za nim w �rodku, a za ni� �w z mieczem post�powa�; obok nich bieg� pies, brytan. Gdy przybyli do drzwi �elazem okutych, ten, co ni�s� pochodni�, doby� klucza, otworzy� je i zagasi� pochodni�. Wyszli z ganku i ujrzeli si� pod go�ym niebem niedaleko lasu. By�o to p�no w nocy; niebo iskrzy�o si� gwiazdami, a ksi�yc chyli� si� ku zachodowi. �aden z tych dw�ch oprawc�w ani s�owa do hrabiny nie przem�wi�, prowadz�c j� w�r�d lasu w ponurym milczeniu. Zaprowadzili Genowef� w g��b lasu, a� wyszli na go�y plac w kniei, kt�r� otacza�y ciemne �wierki i ponure jod�y. Tu odezwa� si� gro�nie ten, co ni�s� miecz w r�ku: �Teraz st�j, Genowefo, i kl�knij�. Genowefa ukl�k�a. �0ddaj tu twoje dziecko, doda�, a ty, Hincu, zawi�� jej tymczasem oczy�. To m�wi�c, uj�� dzieci� za r�czk� i podni�s� w g�r� go�y miecz. Tu zadrga�y wszystkie macierzy�skie wn�trzno�ci Genowefy; wyrwa�a dziecko z r�k oprawcy, a tul�c je z ca�ej si�y do �ona, spojrza�a w niebo i zawo�a�a g�osem, zdolnym zmi�kczy� najtwardsze g�azy: �0 wszechmocny Bo�e! Niech ja umr�, tylko ratuj biedn� dziecin�. �Nie spieraj si�, rzek� stra�nik surowo; co by� musi, to si� stanie; oddaj twoje dziecko�. Lecz Genowefa, zbieraj�c wszystkie si�y, zawo�a�a g�osem rozdzieraj�cym najtwardsze serca: �Zaklinam was na ukrzy�owanego Zbawiciela, kt�ry wam w dzie� �mierci ma by� mi�o�ciw! Nie zabijajcie tej niewinnej dzieciny! zabijcie mnie raczej, wszak ch�tnie umieram, ale mojego kochanego dzieci�cia nie zabijajcie! Zanie�cie do moich rodzic�w, albo, je�eli tego uczyni� nie chcecie, i mnie dla tego niewinnego dzieci�cia darujcie �ycie, a ja tu pozostan� w tym odludnym lesie i wi�cej pomi�dzy ludzi nie wr�c�. Ach, wys�uchajcie b�agania matki i dawniejszej pani, kt�ra u n�g waszych �ebrze mi�osierdzia. Gdybym by�a wyst�pna, mogliby�cie mnie zabi� z lekkim sumieniem, ale wy drodzy ludzie, wiecie dobrze, �e jestem niewinna. Ach! przyjdzie czas, gdy �a�owa� b�dziecie, �e�cie si� nie dali zmi�kczy� moimi �zami. Oka�cie mi�osierdzie nade 20 mn�, a B�g oka�e je wam w godzin� s�du. Nie dajcie si� doczesn� nagrod� nak�oni� do bezbo�nego czynu, za kt�ry wieczna czeka was kara. B�jcie si� wi�cej Boga, ni� ludzi; nie przelewajcie krwi niewinnej i nie stawajcie si� mordercami, bo krew niewinna wo�a o pomst� do Boga, a zab�jca nie ma pokoju ani na tym, ani na tamtym �wiecie�. �Ja robi�, co mi kazano, odpar� ten, co trzyma� miecz. Czy to s�uszne, czy to nies�uszne, ja w to nie wchodz�; za to odpowiedz� Goi�o i hrabia�. Ale Genowefa nie przesta�a ich b�aga� i zaklina�: �Ach! sp�jrzcie tylko w niebo; nie widzicie, jak ten ksi�yc kryje si� pomi�dzy jod�y, aby nie by� �wiadkiem waszego bezbo�nego czynu; patrzcie, jak krwawo zachodzi: ilekro� w �yciu ujrzycie czerwono�� zachodz�cego ksi�yca, zawsze wam stanie przed oczami krew niewinnie przelana. Tak jest, odt�d to ko�o miesi�czne, dla innych ludzi �agodnym i mi�ym przy�wiecaj�ce blaskiem, na was krwawym spogl�da� b�dzie obliczem. Czy nie s�yszycie, jak smutnie wiatr zaj�cza� po wierzcho�kach drzew, jak z dr�eniem i ponuro szele�ci listek? Ach, zlitujcie si�, ludzie kochani! Jest to g�os, przemawiaj�cy do waszego serca, aby�cie nie obci��ali sumienia waszego morderstwem, na kt�re wzdryga si� ca�a natura, albowiem ka�dy szum wiatru, ka�dy szelest li�ci nape�ni trwog� wasze serca. - Wznie�cie tylko oczy do nieba, ilu to tysi�cami oczu niebo na was spogl�da! Mogliby�cie� wi�c w jego obliczu dokona� tak okropnego czynu? Przypomnijcie sobie, �e nad tymi gwiazdami jest B�g, sprawiedliwy S�dzia, przed kt�rego trybuna�em z tego czynu �cis�y rachunek zda� musicie. A Ty, Ojcze Niebieski, zmi�kcz serca tych ludzi, kt�rzy tak�e zapewne maj� �ony i dziatki, wstrzymaj ich r�ce od ka�ni, kt�r�by na ca�e swe potomstwo �ci�gn�li�. Na te s�owa owemu, kt�ry szed� przodem, zacz�y spada� �zy z oczu. Wzruszony odezwa� si� do swego towarzysza: �Kunc, mnie si� serce kraje z �alu! Darujmy �ycie naszej dobrej pani. A je�eli chcesz przela� krew, to miecz tw�j utop raczej w piersiach niegodziwego Goi�a, kt�ry jest zbrodniarzem. Ta za� nasza kochana pani w �yciu tylko dobrze czyni�a. Czy� nie widzia�e� na w�asne oczy jej mi�osiernych uczynk�w? Przypomnij sobie ostatni� chorob�, jak ci� troskliwie piel�gnowa�a, pociesza�a troskliwiej, ni� w�asna twa �ona�. 21 �A przecie, odrzek� Kunc, hrabina musi umiera�, cho� widzi B�g, �e mnie to wiele kosztuje. Albowiem, gdyby�my si� mieli zlitowa�, przyp�aciliby�my to w�asnym �yciem, a jej jednak nie ocalimy; .nieub�agany Goi�o odnajdzie j�, cho�by si� pod ziemi� chowa�a. Zreszt� wszak�e wiesz, �e mamy przynie�� jej j�zyk na znak, �e�my j� zabili�. �I na to jest spos�b, odezwa� si� znowu Hinc ju� pewniejszym g�osem. Niech nam przysi�e, �e nie opu�ci tej pustyni, �e w tej kniei pozostanie na zawsze! Niepoczciwemu za� Gollowi przyniesiemy j�zyk twojego psa, a pewny jestem, �e, miotany zgryzotami sumienia, nie dostrze�e tego niewinnego podst�pu. Ale widz�, �al ci twego pi�knego kundla i wolisz zmoczy� okrutne r�ce w krwi dw�ch niewinnych istot�. �Nie znasz mnie, Hincu, je�eli my�lisz, �e tak okrutny jestem. B�g wie, �e mi jeszcze nigdy z tak� trudno�ci� nie przychodzi�o odbiera� skazanemu na �mier� �ycia, jak dzisiaj. Ale znasz naszego rz�dc�; je�eli si� dowie, wywrze ca�� srogo�� na nas�. �Ej, co tam Goi�o, albo to on wieczny! Gdy hrabia powr�ci i przekona si� o wszystkim, natenczas nie wiem, co nas czeka. A pr�cz tego, cz�owiek nie powinien si� ba� czyni� dobrze, cho�by mia� z tego powodu najbardziej cierpie�. Tymi racjami nareszcie przekonany, Kunc uleg� i rzek�: �Niech�e i tak b�dzie, ale ty hrabino, musisz nam przysi�c, �e p�ki �y� b�dziesz, nie oddalisz si� z tej kniei�. Na co, gdy Genowefa z rado�ci� przysta�a, ostro�ny Kunc wym�wi� surowym g�osem straszn� przysi�g�, kt�r� Genowefa s�owo w s�owo za nim powt�rzy�a. Nawet i Hinc musia� mu tak�e przysi�c na jego ostry miecz, �e o tym nikomu nigdy nie wspomni i hrabiny w puszczy odwiedza� nie b�dzie. Po takim zabezpieczeniu si�, zaprowadzili Genowef� jeszcze dalej w g��b kniei, w g�ry i bagna, gdzie jeszcze ludzka noga nigdy nie posta�a. Tam biedna hrabina, z utrudzenia i wzruszenia opad�szy zupe�nie na si�ach, pad�a prawie bez �ycia pod roz�o�yst� jod��. Skorzystali z jej omdlenia te dwa draby i spiesznie oddalili si� od niej. Lito�ciwy jednak Hinc obejrza� si� jeszcze i rzek�: �Niech si� tu B�g nad tob� zlituje i nad twym dzieci�ciem, bo gdyby On nie by� mi�osierniejszy od ludzi, toby�my ci niewielk� wy�wiadczyli przys�ug�, �e�my ci� zostawili przy �yciu�. 22 Gdy powr�cili do zamku, Goi�o siedzia� w pokoju, zafrasowany srodze. �0to jest j�zyk!� rzek� pewnym g�osem Kunc, stan�wszy w drzwiach i pokaza� z dala na d�oni skrwawiony psi j�zyk. �Id� precz! krzykn�� Goi�o przera�liwym g�osem i uchwyci� za miecz. �eby�cie mi si� wi�cej nie pokazywali na oczy! Osobliwa rzecz, mrucza� sam do siebie; dawniej ta zemsta na Genowefie zdawa�a mi si� s�odk�, a teraz czuj� w mym sercu ca�� okropno�� piek�a�. Niestety, kto nie zdo�a pow�ci�gn�� swej nami�tno�ci, pogr��a si� w bezdenn� przepa��. Genowefa z dzieci�ciem przez �ani� ocalona od glodu Gdy si� Genowefa ockn�a, ujrza�a si� ze swym dzieci�ciem samotn� i opuszczon� w�r�d dzikiej puszczy. Co gorsza, niebo zacz�o si� chmurzy�, gruba ciemno�� ogarn�a las i gwa�towny wicher zaszumia� po wierzcho�kach drzew. Na roz�o�ystej jodle nad g�ow� Genowefy huka�a ponuro z�owieszcza sowa, kt�rej odpowiada�o w oddaleniu g�uche wycie wilka. W tym po�o�eniu dr�a�a biedna Genowefa, trwog� i zimnem przej�ta, i rzek�a: O Bo�e, jak�e okropne jest moje po�o�enie! A przecie� i tu, wszechmocny Ojcze, jeste� przy mnie i widzisz moje utrapienie; przed Tob� te ciemno�ci nocy s� jasno�ci�, bo� Ty wszechmocny. Dopiero co uratowa�e� mnie prawie cudem (za co niech Ci b�d� niesko�czone dzi�ki) z r�k ludzkich, nie podasz mnie wi�c na pastw� drapie�nego zwierza. Twej dobrotliwej opiece polecam siebie i moje dzieci�! W�r�d takich my�li usiad�a pod drzewem, a tul�c biedn� dziecin� do swego �ona i polecaj�c si� Niebu, czeka�a cierpliwie dnia. Ale by�a to ju� pora jesienna, ca�a okolica przedstawia�a dziki i ponury widok w�r�d naje�onych ska� i okiem nieprzejrzanej g�stwiny drzew. Mro�ny wiatr wschodni przej�� na wskro� zimnem jej cia�o, nios�c brzydk� szarug� na przemian z deszczu i �niegu. Genowefa dr�a�a z zimna, przemokni�cia i g�odu, a biedne dzieci� zacz�o p�aka� bez utulenia. Wsta�a wi�c i zacz�a szuka� woko�o wypr�chnia�ego drzewa lub innego jakiego schronienia, upatruj�c 23 nadto pilnie jakiego owocu na posi�ek; ale nigdzie ani jednej jagody nie znalaz�a na �odygach ju� na wp� z li�ci opad�ych i z��k�ych; zacz�a tedy swymi delikatnymi palcami odgrzebywa� z ziemi ju� po cz�ci w grud� �ci�te korzonki i z wielk� trudno�ci�, jako nienawyk-�a do takiej pracy, wydoby�a kilka, krwi� w�asn� z pokaleczonych palc�w zafarbowanych. Taki korzonek w�o�ywszy w usta zg�odnia�ego dzieci�cia, zaspokoi�a jego p�acz nieutulony. Aby obmy�li� dla siebie jakiekolwiek schronienie, chocia� os�abiona wielce, wzi�wszy na r�ce dzieci�, pu�ci�a si� dalej w g��b puszczy w�r�d �niegu i deszczu, sama nie wiedz�c dok�d. Po d�ugim b��kaniu uda�o jej si� znale�� pomi�dzy stokami ma��, przyjemn� dolin�, w kt�r� gdy si� spu�ci�a, znalaz�a nadspodziewanie w skale obros�ej drzewami ma�y otw�r, prowadz�cy do niewielkiej jaskini, gdzie dwoje lub troje ludzi pomieszczenie wygodne znale�� mog�o. Tu� pod ska�� wytryskiwa�o z szelestem czyste jak kryszta� �r�d�o. �odygi jakie� z gatunku bani pi�y si� po skale; li�cie ich ju� usch�y, a owoc dojrza�y le�a� woko�o na ziemi, ale go surowego je�� nie mo�na by�o. Wesz�a Genowefa do jaskini i ujrza�a si� zabezpieczona od deszczu i wiatru. Jednak�e na wskro� przemokni�ta dr�a�a jak li�� osinowy od zimna; a do tego, gdy ju� by�o ko�o po�udnia, g��d j� ogarnia� zacz��, a biedna dziecina �a�o�nie zap�aka�a. Ukl�k�a Genowefa w jaskini, z�o�y�a r�ce i w te s�owa modli� si� zacz�a: �0jcze niebieski! Spojrzyj �askawie na p�acz�c� matk� i na dogorywaj�ce dzieci�. Wszak Ty, o Bo�e, i w najprzykrzejszej porze roku �ywisz ptactwo lataj�ce nad tymi kniejami i nie zapominasz o najlichszym robaczku, czo�gaj�cym si� w prochu. Ty im nawet w czasie najostrzejszej zimy zsy�asz pokarm, jeste� wi�c mocen i mnie posili� w�r�d tej dzikiej puszczy. Nie daj umrze� z g�odu, a kiedy� ju� opatrzy� nas mieszkaniem, to i opatrzysz nas w swej �wi�tej szczodrobliwo�ci i pokarmem�. Nied�ugo potem rozproszy�y si� czarne chmury, a jasne i ciep�e s�o�ce zajrza�o do jaskini. Wtem zat�tnia�o co� z dala, szeleszcz�c po opad�ych li�ciach. Nagle stan�a przed jaskini� �ania, kt�ra, nie b�d�c p�oszona w�r�d odludnej pustyni, by�a bardzo �askawa i nie ba�a si� wcale Genowefy. Owszem, wesz�a do jaskini, gdzie by�o jej zwyczajne �o�ysko, i stan�a przed Genowef�. Genowefa w pierw- 24 szej chwili strasznie si� przel�k�a, ale, widz�c to weso�e zwierz�tko, spokojnie przed ni� stoj�ce i przypatruj�ce si� swoim go�ciom, zbli�y�a si� do� i pog�aska�a je. Zwierz� zdawa�o si� rozumie� jej dobre ch�ci i zacz�o si� �asi� i przymila�. Tu Genowefie przysz�o na my�l, czyby i siebie i swego dzieci�cia jej mlekiem wy�ywi� nie mog�a, i przys�dzi�a dzieci� do wymienia �ani, aby ssa�o. �ania, kt�rej zapewne wilk porwa� by� m�ode, mia�a jeszcze pod dostatkiem mleka i sta�a spokojnie. Po takim nakarmieniu owin�a Genowefa dzieci� w swoj� chustk� i po�o�y�a spa� w k�ciku jaskini. Nakarmiwszy i u�piwszy dzieci�, dopiero pomy�la�a o sobie. Wysz�a z jaskini, podnios�a dwie le��ce banie, rozpo�owi�a je na dwie cz�ci, wybra�a z nich za pomoc� muszelki, znalezionej przy �r�dle, mi�kkie cz�stki, porobi�a z nich miski, wymy�a czysto w wodzie i przynios�a do jaskini. Zanim wr�ci�a zwierz�tko po�o�y�o si� ju� na swym zwyk�ym legowisku. Genowefa narwa�a pr�cz tego traw i r�nych li�ci, podaj�c je �ani, kt�ra si� podnios�a i zacz�a je�� z jej r�ki, a zjad�szy, liza�a jej r�ce, jakby chc�c okaza� sw� wdzi�czno��. Po czym Genowefa zacz�a doi� �ani�, a gdy ta sta�a spokojnie, nape�ni�a mlekiem jedn� misk�, zrobion� z bani. Po takim przygotowaniu �ywno�ci, upad�a Genowefa na kolana i modli�a si� gor�co do Boga: �0, najmi�osierniejszy Bo�e! Przyjmij �askawie �zy moje w ho�dzie dzi�kczynie� za ten dar Tw�j dobrotliwy. Ty sprawi�e�, o Bo�e, �e w�r�d twardych ska� wytryskuje nieprzebrane �r�d�o �ycia. Ty zrz�dzi�e�, �e mo�e ptak jaki upu�ci� na pustyni ziarnko bani, abym mia�a naczynie do zebrania i przechowania Twego daru. Ty kierowa�e� cudownie moimi krokami do tej jaskini, kt�ra jest legowiskiem tego dobrego zwierz�tka. Ju� teraz nie potrzebuj� l�ka� si� g�odu i spokojnie oczekiwa� b�d� zimy, kt�ra mnie napawa�a tak� obaw��. Po tej modlitwie zacz�a pi� mleko. �0! co to za smaczny orze�wiaj�cy nap�j, doda�a, roni�c �zy wdzi�czno�ci. Jeszcze mi w �yciu �adna potrawa tak nie smakowa�a. O Bo�e! Jak�e ma�o umia�am ceni� Twe dary, u�ywaj�c wytwornych potraw przy pa�skim stole mych rodzic�w. Przebacz mi, o Panie, �em Ci za nie nie dzi�kowa�a, jak si� nale�a�o; przebacz, o Bo�e, �e, maj�c tyle dostatk�w, nie nakarmi�am wi�cej zg�odnia�ych. Ale nigdy nie do�wiadczy�am, jak to g��d niezno�ny doskwiera okropnie�. 25 Posiliwszy s� dobrze mlekiem, wysz�a z jaskini, uzbiera�a na ska�ach i starych drzewach mi�kkiego mchu kilka fartuch�w, przynios�a do jaskini i zrobi�a dla siebie i dzieci�cia wygodne pos�anie. Potem zgi�a grubsze ga��zie jod�y nad wej�ciem do jaskini, przywi�za�a je �odyg� i zas�oni�a od wiatru. Zbieraj�c mech, znalaz�a uschni�ty, prosty patyk, obros�y delikatnym ��tym i zielonym mchem. Genowefa z�ama�a ten patyk na dwie nier�wne cz�ci i, przytwierdziwszy gi�tkim p�dem kr�tk� cz�� do d�u�szej, uczyni�a krzy�, kt�ry w stosownym miejscu w jaskini postawi�a. Tak urz�dziwszy jaskini�, jak mieszkalny domek, znu�ona usiad�a na pos�aniu, aby wypocz��. Ga��� jod�owa zakrywa�a prawie ca�e wej�cie, a �ania swoim oddechem ogrzewa�a jaskini�, Genowefa uczu�a prawdziw� ulg� w sercu; dzi�kowa�a serdecznie Bogu, �e j� z ciemnego wybawi� wi�zienia i tak bezpieczne da� jej schronienie przed natarczyw� ��dz� srogiego Goi�a. Przysz�o jej wprawdzie na my�l, �e i tu znie�� b�dzie musia�a niejedn� dolegliwo�� , lecz spojrza�a zaraz na krzy� i modli�a si�: �0 najs�odszy Zbawicielu, kt�ry z mi�o�ci ku ludziom umar�e� na krzy�u! Ten znak �wi�ty b�d� zawsze mia�a przed oczyma, aby mi ci�gle przypomina� mi�o�� Twoj�. Zaczynam w tej odludnej puszczy pustelnicze �ycie, kt�re pragn� po�wi�ci� Tobie. Twoim przyk�adem os�adza� b�d� cierpienia moje i znosi� krzy� m�j, modl�c si�: Ojcze! Twoja, nie moja wola, niech si� stanie�. Po tej modlitwie, pierwszy raz od jej uwi�zienia, mi�y sen sklei� jej powieki. Dzieci� tak�e spa�o obok jej serca, a wierna �ania, kt�ra jej odt�d nie opu�ci�a nigdy, le�a�a u jej n�g. Smutne �ycie Genowefy na puszczy Odt�d �y�a Genowefa na puszczy, jak pustelnica. Min�a zima, zn�w lato, i zima przysz�a, - tak kolejno jedna pora roku mija�a za drug�, a w sposobie �ycia Genowefy nie zasz�a �adna zmiana. Gdy w czasie upa��w lata siedzia�a w cieniu g�uchych ska�, nic nie s�ysz�c pr�cz stukania dzi�cio�a, gdy w czasie d�ugich wieczor�w jesiennych w ponurym milczeniu siedzia�a w ciemno�ciach, gdy w czasie zimy 26 spogl�da�a na zaspy �niegu, a mro�ny wicher miota� zawiej� a� do jej spokojnego zak�tka, wtenczas odzywa�o si� w jej sercu pragnienie, �eby mog�a zobaczy� raz jeszcze kochanych rodzic�w i drogiego ma��onka lub przynajmniej jakiego cz�owieka. Wtedy mimowolnie wyrywa�o si� z jej st�sknionego serca g��bokie