7193
Szczegóły |
Tytuł |
7193 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
7193 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 7193 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
7193 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
KAROL MAY
W D�UNGLACH BENGALU
ROZDZIA� I.
POLOWANIE NA TYGRYSY.
��Pan go wytropi� sahib! � zawo�a� sier�ant sipaj�w, Tolumbu. (Sipajowie lub sepsi s� to tubylcze wojska indyjskie z europejskimi oficerami.)
Przy tych s�owach szybkim ruchem podni�s� karabin, oparty o blanki ma�ej hauli (wie�yczka na grzbiecie s�onia), w kt�rej siedzia� obok niego starannie wygolony Europejczyk w bia�ym tropikalnym ubraniu.
��Well � rzek� tamten z niewzruszonym spokojem, a ka�dy niewtajemniczony widz m�g�by s�dzi�, �e ten wspania�y orszak wyruszy� na polowanie na zaj�ce. � Daj znak do zbi�rki.
Mahut, poganiacz s�onia, siedz�cy przed nimi na szerokim karku olbrzymiego zwierza, wyda� za pomoc� gwizdawki kilka przera�liwych ton�w, kt�re nawet na obliczu flegmatycznego bia�ego wywo�a�y wyra�n� oznak� przykro�ci. Merghee (najwi�kszy i najsilniejszy w�r�d wszystkich s�oni) zdawa� si� rozumie� ten sygna�, gdy� podni�s� w g�r� sw� pot�n� tr�b� i pocz�� tr�bi� z tak� si��, �e ca�a d�ungla wok� zagrzmia�a donios�ym echem.
Mahut uderzy� go w ucho kr�tk� laseczk�, chc�c pouczy�, aby wybra� sobie odpowiedniejszy moment do �wicze� muzycznych i wszyscy trzej m�czy�ni wyt�yli s�uch. Z niewielkiej odleg�o�ci dochodzi�o zajad�e szczekanie i wycie. Wkr�tce da� si� s�ysze� szum i trzask ga��zi, a z zaro�li wyskoczy� tuzin p�nagich tubylc�w, kt�rzy szybko schronili si� za s�onia.
��Co s�ycha� Hurti? � spyta� sier�ant przyw�dc� naganiaczy. � To stary zwierz! Jest ju� blisko! � odpar� zagadni�ty.
Gdy te s�owa przet�umaczono Europejczykowi, o�ywi� si� nieco. Podni�s� karabin i ogl�da� go, chc�c zbada�, czy wszystko w porz�dku. Nast�pnie zwr�ci� si� do sier�anta:
��Dziesi�� funt�w, je�li pojawi si� po mojej stronie, pi��, je�li po twojej! Naprz�d!
��Prosz� by� ostro�nym, sahib! � upomnia� go �o�nierz. � Bengalski tygrys to nic piesek pokojowy, a to pierwszy, jakiego pan ma wzi�� na cel! Je�li to istotnie taki Matuzal, jak zapewnia Hurti, to jest bardzo przebieg�y i pojawi si� z tej strony, z kt�rej go si� najmniej spodziewamy. Prosz� przynajmniej nie strzela�, zanim�
��Bah! � przerwa� mu niecierpliwie bia�y � po co to m�wi�? W Afryce zastrzeli�em lwa, a to tak�e nie piesek pokojowy.
Sier�ant wzruszy� ramionami.
��Naprz�d mahut! � rozkaza� poganiaczowi.
S�o� wszed� w g�stwin�. Bambusy p�ka�y pod jego olbrzymimi stopami, podnios�y si� ogromne stada barwnych ptak�w, przera�onych ha�asem.
Przera�liwy skowyt doszed� z tej strony, gdzie psy zatrzyma�y straszliwego zwierza; skowyt dowodzi�, �e jeden z ps�w dosta� si� w pazury tygrysa.
��Teraz nie ucieknie � odezwa� si� sier�ant � wkr�tce go ujrzymy! Po up�ywie pi�ciu minut s�o� dotar� do polany, po kt�rej uwija�o si� stado ujadaj�cych ps�w. U skraju zaro�li le�a�o jedno ze zwierz�t z pogruchotanymi ko��mi.
Gdy s�o� pojawi� si� na polanie, stado z rado�ci� rzuci�o si� ku niemu. Pomoc doda�a im odwagi, a gdy sier�ant Tolumbu zagrza� je okrzykiem do walki, psy wr�ci�y do zaro�li, w�r�d kt�rych ukrywa� si� podst�pny zwierz. Nagle tygrys pot�nym skokiem znalaz� si� na polanie.
By� to wspania�y zwierz. Wygi�� si� w �uk do ponownego skoku, bij�c z w�ciek�o�ci� ogonem o traw�.
��Dziesi�� funt�w � rzek� spokojnie lord, podnosz�c karabin do oka. Hukn�y dwa strza�y i tygrys run��, trafiony w oczy, a z rozwartej paszczy wydar� si� kr�tki, bolesny skowyt. Pocz�� drapa� pazurami ziemi� � i skona�.
��Na Sziw�, sahib! � zawo�a� zdumiony sier�ant � nie widzia�em nigdy w �yciu, by pocz�tkuj�cy tak �wietnie strzela�!
Europejczyk s�ucha� tych pochwa� z tak� sam� oboj�tno�ci�, z jak� przedtem s�ucha� upomnie�. Wyj�� portfel, wydoby� obiecany banknot, wr�czy� go swemu towarzyszowi, i spyta�:
��A teraz?
��Zbli�ywszy si� do tygrysa zsi�dziemy � odpar� sier�ant, chowaj�c pieni�dze.
Mahut skierowa� s�onia w stron� zabitej bestii, a s�o�, starodawnym obyczajem, zmia�d�y� nog� g�ow� tygrysa. Indyjscy my�liwi czyni� to dla ostro�no�ci, albowiem zdarza si�, �e �miertelnie zraniony tygrys zrywa si� raz jeszcze i rzuca na napastnik�w.
Sier�ant zwr�ci� si� do swego towarzysza:
��Mo�emy opu�ci� haul�, sahib. Niebezpiecze�stwo min�o.
Gdy bia�y skin�� g�ow�, rzuci� rozkaz:
��Daj znak ludziom, mahut!
Poganiacz wyda� przera�liwy gwizd, a sier�ant od�o�y� karabin i wyrzuci� drabink� sznurow�.
Merghee sta� w oddaleniu czterech krok�w od brzegu polany, a Europejczyk si�gn�� do kieszeni po cygaro, gdy nagle rozleg� si� trzask bambus�w i drugi tygrys jednym pot�nym susem znalaz� si� przy blankach hauli.
Rozleg� si� podw�jny wrzask trwogi.
Jeden wyda� mahut, kt�ry spad� z karku s�onia na ziemi�, drugi za� sipaj, kt�ry ujrza� tu� przed sob� rozwart� paszcz� zwierza. Tylko Europejczyk sta� bez trwogi. Z zaci�ni�tymi z�bami wydoby� rewolwer. Lecz c� znaczy kula rewolweru dla bengalskiego tygrysa!? Tyle co drobny �rut dla dzika. Zdawa�o si�, �e obaj dzielni my�liwi s� zgubieni. Straszliwy zwierz ju� rozwar� paszcz�, gdy nagle w d�ungli rozleg�y si� dwa wystrza�y. Tygrys, trafiony celnie kulami, cofn�� si� z przera�liwym wyciem. Z tego momentu skorzysta� bia�y. Wystrzeli� sze�� razy z rewolweru w rozwart� paszcz� bestii. Tygrys run�� na ziemi�.
Ledwo Merghee uczu�, �e mu uby�o ci�aru, pocz�� ci�kimi stopami mia�d�y� zwyci�onego zwierza, tak �e pogruchota� mu wszystkie ko�ci.
��Hallo! � rozleg� si� znienacka jaki� g�os.
Z zaro�li wyszed� drugi Europejczyk i szybko zbli�y� si� do rozjuszonego s�onia.
��Co robisz? � zawo�a� po niemiecku, do s�onia i uderzy� go szpicrut�. � Niszczysz mi pi�kn� sk�r�!
Gdy s�o� si� cofn��, Niemiec pocz�� ogl�da� zabitego zwierza.
��Tak! � krzykn��, wygra�aj�c pi�ci� s�oniowi. � W pi�ciu miejscach ko�ci przebi�y sk�r�! Mam ochot� pe�n� gar�� czerwonego pieprzu wsadzi� mu do nozdrzy!
Po chwili przybysz pocz�� si� przypatrywa� obu my�liwym.
Sipaj, wci�� przera�ony, spogl�da� to na zabitego zwierza, to zn�w na wybawc� i zdawa� si� nie pojmowa� jeszcze, �e niebezpiecze�stwo istotnie min�o. Jego towarzysz natomiast wyj�� z portfelu drugi banknot i poda� sier�antowi, m�wi�c:
��Dziesi�� funt�w! Ten tak�e pojawi� si� po prawej stronie. Sipaj machinalnie si�gn�� po banknot. By� do najwi�kszego stopnia zdumiony zimn� krwi� bia�ego.
��Wyrzu� drabink�, sier�ancie! � zwr�ci� si� do� Niemiec. � Tw�j pan zechce przecie� wysi���!
�o�nierz wykona� polecenie i wraz z bia�ym opu�ci� grzbiet s�onia.
��Mam nadziej�, �e pan nie jeste� ranny, sir! � odezwa� si� strzelec, podaj�c d�o� g�adko wygolonemu Europejczykowi.
Zagadni�ty zmierzy� przybysza od st�p do g��w, jak gdyby chcia� si� przekona�, czy mu mo�e poda� r�k�. Lecz w tej�e chwili przypomnia� sobie, �e przecie� zawdzi�cza mu �ycie, dlatego z salonowym uk�onem rzek�:
��Jestem lord Artur Connaughton, sir. Z kim mam przyjemno��?
��Ach tak! � zawo�a� tamten � prosz� mi wybaczy�, �em tutaj, w d�ungli zapomnia� o towarzyskich formach. Nazywam si� von Denhoff.
Lord zrobi� tak� min�, jak gdyby chcia� spyta�: Niemiec? Lecz uj�� podan� sobie d�o�, potrz�sn�� ni� silnie i rzek�:
��Dzi�kuj� panu bardzo, sir! Bez pa�skiej pomocy by�bym krwawym befsztykiem, s�owo honoru! Lecz ten g�upiec, handlarz broni w Kalkucie nie chcia� w to wierzy� za �adn� cen�.
Von Denhoff otworzy� szeroko oczy. Wi�c handlarz broni w Kalkucie ju� przed tygodniami wiedzia�, �e lord bez jego pomocy w d�ungli mo�e si� zamieni� �w krwawy befsztyk�?
��Przepraszam � rzek� � nie rozumiem pana.
��S�usznie � odpar� Anglik � pan przy tym nie by�e�. Gdy kupowa�em rewolwer, chcia�em kaza� zdj�� pier�cie�, gdy� przewidzia�em, �e w decyduj�cym momencie mo�e si� zaczepi� o cokolwiek. Lecz handlarz twierdzi�, �e tego pier�cienia zdj�� nie mo�e i przekonywa� mnie o tym tak d�ugo a� mnie przekona�. Istotnie, w chwili, gdy rzuci� si� na mnie drugi tygrys, �w pier�cie� si� zaczepi� i gdyby nie pa�ska pomoc, by�bym zgin��. Lecz wracam natychmiast do Kalkuty i biada mu, je�li tej poprawki nie wykona bezp�atnie.
Von Denhoff zdumia� si� na nowo. Ten lord musia� by� istotnie orygina�em, je�li chcia� natychmiast odby� stukilometrow� podr� do Kalkuty dla naprawy, kt�r� tutaj mo�na by�o wykona� w ci�gu kilku sekund przy pomocy no�a my�liwskiego.
Lecz zanim zdo�a� si� odezwa�, ukazali si� naganiacze, kt�rzy powitali zwyci�zc�w g�o�nymi okrzykami rado�ci, kt�re si� wzmog�y, gdy ujrzeli na ziemi dwa tygrysy, zamiast jednego. Lord rzuci� im gar�� srebrnych pieni�dzy.
Niemiec podni�s� palec do ust i wyda� g�o�ny gwizd. Na ten sygna� z zaro�li wyskoczy� wielki, wspania�y dog i zbli�y� si� do swego pana z oznakami rado�ci.
Lord chcia� swoim ludziom rozkaza�, aby zabite drapie�niki obdarli ze sk�ry, gdy nagle w zaro�lach ukaza� si� smuk�y i wysoki Hindus.
Jego bogato ozdobione ubranie zdradza�o, �e jest to naik (szlachcic pochodz�cy z kasty rycerzy).
Przybysz pozdrowi� obecnych lekkim skinieniem g�owy i spyta� Niemca:
��Oba sahib?
��Niestety, tylko jednego Mambazi � odpar� zagadni�ty � i to w ostatniej chwili, gdy obaj ci panowie mieli znikn�� w jego �ar�ocznej paszczy.
Ciemne oczy Hindusa b�ysn�y. Ka�dy, kto cho� troch� by� obznajomiony z etnografi� Indii, m�g� w nim natychmiast pozna� Mahratt�, syna dumnego i dzielnego szczepu g�rskiego.
��Chcia�bym strzela� tak, jak ty � rzek�.
��A wi�c ucz si� u tego pana � odpar� von Denhoff wskazuj�c na lorda. On si� na tym rozumie lepiej ni� ja. A przynajmniej pierwszy strza� do tygrysa by� mistrzowskim jak na nowicjusza.
Hindus spojrza� ciekawie na strzelca.
��Czy on jest synem, twego ludu? � spyta� von Denhoffa.
��Nie, Anglik � odpar� zagadni�ty.
��Nie lubi� Anglik�w � rzek� Mahratta, lekko marszcz�c brwi. � Poniewa� jednak nazywasz go dzielnym cz�owiekiem, Mambazi nie odm�wi mu swej czci. Wszyscy dzielni ludzie s� bra�mi.
Lord spyta� Hindusa do�� szorstko.
��S�dzisz, �e mi na twej czo�obitno�ci cokolwiek zale�y?
��Je�li zdanie dzielnego cz�owieka jest ci oboj�tne, w takim razie nie zas�ugujesz na to miano.
��Ach, wi�c to ty jeste� tym dzielnym? � rzek� lord z wyra�n� drwin� na ustach.
��Mambazi by� ksi�ciem swego ludu � odpar� tamten z godno�ci� � dop�ki Anglicy gwa�tem nie wydarli mu kraju lecz ch�tnie b�dzie walczy� z ka�dym Anglikiem z osobna. Je�li temu nie wierzysz, w takim razie spytaj mego przyjaciela, tego tutaj sahiba. On odpowie ci s�owami, lecz ja mog� tylko czynem.
��Prosz� zawrze� pok�j, milord � wpad� von Denhoff. � Mambazi stanie za dwudziestu innych. Ko�o Benares widzia�em na w�asne oczy, jak ze zwyk�ym oszczepem rzuci� si� na tygrysa. Podaj panu d�o�, Mambazi! Pragn�, by moi przyjaciele byli tak�e mi�dzy sob� przyjaci�mi. To znaczy, me wiem, czy wasza lordowska mo�� pozwoli si� za takiego uwa�a�.
��O yes! � zapewnia� skwapliwie zagadni�ty � i je�eli ten cz�owiek jest panu tak drogim, b�d� si� stara� okaza� mu takie same uczucia.
Poda� r�k� Mahratcie, kt�ry mocno u�cisn�� podan� sobie d�o�. Szlachcic pozna� szlachcica i zapomnia� o starej nienawi�ci plemiennej.
Sier�ant ze zdumieniem patrzy� na t� scen�. On sam by� przecie� prawie oficerem kr�lowej Wiktorii i m�g� nawet z lordem siedzie� w hauli. Ale by bia�y kolorowemu poda� d�o�, jako oznak� przyja�ni, wprost nie chcia� wierzy�.
Z kolei zdarto sk�r� z tygrys�w. Sk�ra pierwszego przypad�a naturalnie lordowi, kt�ry m�g� by� dumny z tej zdobyczy, gdy� m�wi�a wyra�nie o zr�czno�ci strzelca. U drugiego drapie�nika trzeba by�o �ledzi� kt�r�dy przesz�y kule, aby rozstrzygn��, kt�remu z dw�ch pan�w przyzna� sk�r�. Okaza�o si�, �e to nie�atwa sprawa.
��Na Sziw� � odezwa� si� sier�ant, kt�ry, jako do�wiadczony my�liwy, mia� wypowiedzie� decyduj�ce zdanie � nigdy jeszcze w �yciu nie mia�em tak zawik�anego zadania. Gdybym nawet ka�demu z pan�w przyzna� po�ow�, to i tak nie wiedzia�bym, kto otrzyma g�ow�, a kto ogon. Albowiem rozci�� wzd�u� pi�kn� sk�r�, by�oby najwi�kszym grzechem.
��Oszcz�d� sobie trudu, kochany sier�ancie � odezwa� si� lord. Gdyby ten pan na czas si� nie zjawi� tkwi�bym prawdopodobnie wraz z tygrysem w tym samym futrze. Z tego te� powodu nie mog� mie� do niego pretensji, je�li poprzednio by�em szcz�liwy, �e pozby�em si� tego futra.
��A ja � odpar� Niemiec � nie mog� pozwoli� by mi cokolwiek darowano, cho�by to nawet by�a drobnostka.
W ten spos�b obaj panowie dyskutowali jeszcze przez chwil�, chc�c si� nawzajem przekona�. W ko�cu von Denhoff rzek�:
��Wie pan co, milordzie? S�o� pa�ski nogami swoimi podziurawi� okropnie t� tygrysi� sk�r�, niech�e wi�c na wieczn� pami�tk� tego ha�bi�cego czynu nosi j� na swej g�owie, jako czepek! Co pan na to powie?
��Wspaniale sir! � zawo�a� lord, �ciskaj�c d�o� Niemca. � Widz�, �e coraz lepiej sobie odpowiadamy. Ma pan istotnie �wietne pomys�y!
Zawo�ano mahuta, lecz nigdzie nie mo�na go by�o znale��. W chwili niebezpiecze�stwa opu�ci� swoje miejsce, pope�ni� zatem najci�sze przest�pstwo, jakie cz�owiek jego stanu pope�ni� mo�e, czeka�a go za to surowa kara. Z tego te� powodu zbieg� i prawdopodobnie gdzie� si� ukry�, aby pokaza� si� swemu panu, gdy jego gniew minie.
��Nawet najmniejszy atom nie mo�e na tym �wiecie zgin��, jak twierdz� chemicy � rzek� von Denhoff � dlatego te� i przewodnik s�onia znajduje si� tutaj, Nero!
Podni�s� z ziemi laseczk� do kierowania, kt�r� mahut porzuci� i da� pow�cha� psu.
��Szukaj! � rozkaza�.
Dog szczekn��, pocz�� szuka� czego� na ziemi i znikn�� w zaro�lach.
Po chwili w pewnej odleg�o�ci da� si� s�ysze� g�o�ny krzyk, szczekanie i przekle�stwa w bengalskim dialekcie.
Sier�ant obawia� si�, �e pies pok�sa mahuta, lecz von Denhoff uspokoi� go pod tym wzgl�dem.
Po up�ywie pewnego czasu z zaro�li wy�oni� si� najpierw ogon doga, tylne nogi, potem przednie, na koniec ca�y pies, kt�ry ci�gn�� z�bami za ubranie przera�onego mahuta.
Widzowie tej weso�ej sceny �miali si� na ca�y g�os i nawet na powa�nym obliczu lorda pojawi� si� lekki u�miech.
Mahut przekona� si�, �e wszelkie ukrywanie si� jest daremne, dlatego rzuci� si� na kolana przed swym panem, b�agaj�c o zmi�owanie.
��Sahib! � wo�a�, sk�adaj�c d�onie � bij mnie, sahib, ile chcesz, ja to cierpliwie znios�, ale nie wyp�dzaj! Ja nie mog� �y� bez Dicka! Ja go w ci�gu pi�tnastu lat wychowa�em i nauczy�em wszystkich sztuk! Ja umr�, je�li b�d� musia� si� z nim roz��czy�! A Dick tak�e! Ja jestem jego ojcem, a on moim synem, sahib, moim synkiem, moim ukochanym, ma�ym synkiem, sahib! Pope�ni�em wielkie przest�pstwo, sahib, ja to wyznaj�, lecz tygrys nie jest mysz�! Zlituj si�, sahib.
Lord spojrza� pytaj�co na Niemca a ten postanowi� og�osi� wyrok. � Jeste� wielkim przest�pc�, mahut! � rzek�, gro�nie marszcz�c brwi. � D�ugo zastanawiali�my si�, czy nie nale�y natrze� ci� czerwonym pieprzem i powiesi� na s�o�cu, albowiem wskutek twej haniebnej ucieczki nie tylko obaj panowie zostali nara�eni na wielkie niebezpiecze�stwo, ale ponadto tw�j Dick zniszczy� pi�kn� sk�r� tygrysa, za kt�r� pierwszy lepszy handlarz w Kalkucie ofiarowa�by sto rupii. Lecz tym razem oka�emy ci �ask� i nie pozbawimy ci� towarzystwa twego �le wychowanego synka. Za kar� jednak przywi��esz mu tygrysi� sk�r� do czaszki i b�dziesz zawsze na niej siedzia�. A teraz id� i r�b, co ci rozkazano!
Hindus oniemia� z rado�ci. Nie tylko darowano mu kar�, ale ponadto ofiarowano tygrysi� sk�r�! Ma�o brakowa�o, a by�by obu panom uca�owa� stopy.
Nast�pnie skoczy� do swego Dicka i z �kaniem obj�� jego tr�b�: �ciska� j� i pie�ci�, jak ojciec ukochanego synka. Dick zdawa� si� tak�e by� mocno wzruszony, gdy� wywija� na wszystkie strony swoim kr�tkim ogonem.
��Jakub i Beniamin w Egipcie! � zawo�a� von Denhoff � Mo�naby wylewa� �zy, gdyby ten obraz nie by� tak komiczny! A jednak, milordzie, co pan my�li � mym najnowszym ulepszeniu tresury?
��Jakiej? � spyta� zdziwiony lord.
��Jak to, czy nie widzia�e� pan mego Nera przy robocie?
��Ach � odpar� lord � czy on zawsze tak zr�cznie tropi?
��Oczywi�cie! Na tym w�a�nie polega ulepszenie mej tresury.
��Czy mo�na spyta� � zagadn�� ciekawie tamten � jakie dodatnie strony swego wynalazku pan zachwala?
��To si� samo przez si� rozumie! Je�li pan psa uczy tropi� ludzi, nara�a si� pan na to, �e stanie pan przed s�dem przysi�g�ych, je�li zwierz� jest zbyt krwio�ercze i tropionemu przegryzie gardziel. M�j Nero jednak post�puje w takim wypadku bardzo ostro�nie, chwyta z�bami za odpowiedni� cz�� ubrania, i stara si� zupe�nie nie naruszy� sk�ry delikwenta. Mo�e pan sam to spr�buje, milord, je�li pan nie chce mi wierzy�. Nero przekona pana o tym na miejscu!
��Dzi�kuj�, dzi�kuj�! � zapewni� pospiesznie lord � wierz� w pa�skiego psa, jak w ustawy parlamentu! Pa�ski wynalazek jest istotnie �wietny! Musimy pozosta� razem! Pan podoba mi si� nies�ychanie, a ja musz� jeszcze panu zap�aci� d�ug.
��Jaki d�ug?
��Przecie� pan uratowa� mi �ycie!
��Ach, nie ma o czym m�wi�!
��Mo�e dla pana, ale mnie pozwoli pan o tym m�wi�, poniewa� �ycie swoje uwa�am za bardzo wa�n� rzecz. A poniewa� lord Connaughton nie znosi d�ug�w, przeto�
��Przeto prosz� mi przyrzec wdzi�czno�� a� do grobu, aby mnie z tego grobu m�c wyratowa�! � przerwa� von Denhoff ze �miechem. � Spodziewam si�, �e los w swych postanowieniach b�dzie mniej barbarzy�ski i oszcz�dzi panu dowod�w wdzi�czno�ci, bo w przeciwnym razie pa�skie towarzystwo by�oby dla mnie istotnie ci�g�ym niebezpiecze�stwem.
��Idzie pan ze mn�? � spyta� lord. � To zale�y, dok�d? Gdzie pan rozbi� sw�j ob�z?
��Obecnie jestem zakwaterowany w Bungalo kapitana Barteda.
��Czy to nad zakr�tem Kagi?
��Tak, godzin� drogi poni�ej Surkhaill.
��W takim razie nie mog� panu dzisiaj towarzyszy� � odpar� von Denhoff � moi przyjaciele niepokoiliby si� w obozie, gdyby�my nie wr�cili do wieczora. Wiesz pan co? Przyjed� pan jutro do nas! Od kilku tygodni prowadzimy tu w d�ungli wspania�e i�cie ksi���ce �ycie, gdzie si� co moment ryzykuj� ca�o�� sk�ry. Zgadza si� pan?
��Owszem! � zawo�a� lord, �ciskaj�c d�o� von Denhoffa. � Gdzie mog� pana spotka�?
��Pop�ynie pan Kag�, a� do wielkiego rozwidlenia. Gdy pan dalej pod��y lewym ramieniem, w przeci�gu p� godziny osi�gnie pan nasze chaty. B�d� uwa�a�, by pan nie przep�yn��, nie zauwa�ywszy naszych siedlisk, gdy� s� ukryte ze wzgl�du na bandy opryszk�w, w��cz�cych si� w tej okolicy.
Tymczasem naganiacze sko�czyli zdzieranie i oczyszczanie obu sk�r tygrysich. Mahut umie�ci� jedn� z nich na czaszce swego Merghee i usiad� na niej dumny, jak sam wielki mogo� z Delhi.
Po zapewnieniach, �e pocz�wszy od jutra obaj przyjaciele b�d� w d�ungli dzielili rado�ci i cierpienia wsp�lnych trud�w, lord i Niemiec rozeszli si�.
Orszak my�liwski lorda uda� si� w dalsz� drog�.
ROZDZIA� II.
SIEDZIBA MY�LIWYCH U SKRAJU CZARNEJ D�UNGLI.
��Mambazi! � zwr�ci� si� von Denhoff do Hindusa. � W obozie nie m�w ani s�owa o tej przygodzie! To b�dzie zabawne, gdy Filip, kt�ry si� zachowuje tak ceremonialnie, jutro przyjmie lorda. Zrozumia�e�?
Na powa�nej twarzy Mahratty pojawi� si� u�miech zadowolenia. Skin�� g�ow� na znak zgody. Nast�pnie obaj weszli w g�stwin�.
Po up�ywie p� godziny drogi w�r�d g�stych zaro�li dotarli do szerokiego ramienia Kagi, gdzie pod ga��ziami ukryli murpunki tj. lekkie cz�no. Wsiedli do tej �odzi i wyp�yn�li na rzek�. Po up�ywie dw�ch godzin dostali si� do p�askiej zatoki na prawym brzegu, gdzie wyszli na l�d. Tutaj do palik�w przywi�zane by�o drugie cz�no oraz trzy gongi (ci�kie �odzie, s�u��ce do przewozu towar�w), co dowodzi�o, �e w pobli�u znajduje si� siedziba ludzka.
Obaj w�drowcy ruszyli w�sk� �cie�yn� pod g�r� i niebawem dotarli do obszernej polany, na kt�rej znajdowa� si� ob�z my�liwski bia�ych, na skraju czarnej d�ungli.
Masz poj�cie, kochany czytelniku, co oznaczaj� s�owa: czarna d�ungla?
W odleg�o�ci 230 km od uj�cia Ganges rozdziela si� na trzy pot�ne ramiona, kt�re tworz� pot�n� delt� o powierzchni 40000 km kwadratowych. Te trzy rzeki rozdzielaj� si� na ca�e setki �y� i ramion, tworz�c, nierozwik�an� sie� kana��w.
Tutaj w�a�nie rozci�ga si� czarna d�ungla z wszechw�adnie panuj�cym bambusem. W�r�d tej dzikiej g�stwiny nie ujrzysz nigdzie miasteczka, ani wsi, ani nawet ubo�uchnej chatki. Wsz�dzie rozci�ga si� smutna, beznadziejna puszcza. W dzie� panuje tutaj �miertelna cisza, w nocy, rozlega si� ryk dzikich i krwio�erczych bestii. Tutaj tarza si� w mule straszliwy nosoro�ec, tutaj czai si� tygrys, tutaj wije si� okularnik, kt�rego jadowite uk�szenie zabija w przeci�gu jednej minuty.
Na ma�ej polance, w�r�d g�stych zaro�li bambusowych sta�y chatki my�liwskie. Mambazi wy�ledzi� to miejsce. W ci�gu d�ugich lat zbada� tajemniczy labirynt czarnej d�ungli i pozna� jej wszystkie zagadki. Id�c za jego rad�, biali wydeptali w�sk� �cie�yn�, wiod�c� a� do pag�rka, oczy�cili polank� z zaro�li i wznie�li pod cieniem platan�w cztery bambusowe chatki dla siebie i dla s�u�by.
Towarzystwo sk�ada�o si� z von Denhoffa, kt�rego ju� mieli�my sposobno�� pozna�, z jego przyjaciela dra Staufera, zoologa, oraz ze starego s�u��cego Filipa. Nale�a� tu r�wnie� Mambazi, ostatni potomek ksi���cego rodu, kt�ry wi�d� samotne �ycie my�liwego, a� wreszcie przy��czy� si� do trzech Europejczyk�w i tuzin sais�w tzn. tubylczych s�ug.
Nie trzeba si� dziwi�, �e tak niewielu ludzi trzyma�o tak liczn� s�u�b�. W Indiach nie jest to wcale luksusem. Sais otrzymuje poza codziennym wiktem tylko kilka groszy miesi�cznego wynagrodzenia, ale te� pracuje bardzo ma�o. Trzeba mie� osobnego saisa do czyszczenia ubra�, do konia, do kuchni i do ogrodu.
Po ostatniej przygodzie z tygrysami von Denhoff wspi�� si� na ga��zie pl�tana. Tutaj by� urz�dzony rodzaj stra�nicy, z kt�rej mo�na by�o obserwowa� wi�ksz� cz�� rzeki.
Po niejakim czasie w oddali na rzece pojawi�a si� wielka gonga, a gdy Niemiec zwr�ci� w t� stron� lunet�, spostrzeg� na jej �rodku g�adko ogolone oblicze lorda Connaughtona, kt�ry oboj�tnie pali� cygaro i automatycznym ruchem rzuca� spojrzenie to na ten, to na tamten brzeg rzeki.
Jego orszak sk�ada� si� z czterech uzbrojonych a� po z�by, sipaj�w i o�miu sais�w, kt�rzy nie zadawali sobie wiele trudu, aby za pomoc� wiose� szybko p�dzi� ��d�.
��Dobroduszny lord ma, zdaje si�, tyle czasu ile pieni�dzy � mrukn�� do siebie von Denhoff, obserwuj�c ten widok. � Lecz cierpliwo�ci tylko, kochani Hindusi! Po trzech dniach wasze nogi b�d� tak gibkie, jak naszych nicponi�w. Rozumiem si� doskonale na tego rodzaju tresurze!
Zeskoczy� z drzewa i da� znak Mambaziemu, kt�ry le�a� na trawie. Hindus skin�� g�ow� i znikn�� we wn�trzu wielkiej chaty, stanowi�cej dom mieszkalny obu pan�w, po czym wr�ci� wraz ze s�u��cym Filipem.
Filip by� to ma�y, dobrze od�ywiony cz�owieczek, ozdobiony podw�jnym podbr�dkiem i bladoniebieskimi oczkami, co dawa�o mu wyraz doskona�ej dobroduszno�ci.
Na ciemieniu mia� nadobny wianuszek siwych lok�w, kt�re toczy�y beznadziejn� walk� z �ysin�, rozszerzaj�c� si� coraz bardziej. Jego nogi zbudowane by�y w stylu rokokowym, skutkiem czego ch�d by� nieco chwiejny. Zreszt� by� to poczciwy i zacny okaz, o z�otym sercu i skutkiem czego jego pan zapomina� niekiedy o wadach jego charakteru. Filip przy ka�dej sposobno�ci lubi� postawi� na swoim, skutkiem czego tyranizowa� niejednokrotnie von Denhoffa swoimi samowolnymi pogl�dami.
Stary pan von Denhoff, dziadek naszego znajomego przyj�� niegdy� na s�u�b� Filipa, jako dwunastoletniego ch�opca i wtajemniczy� go we wszystkie tajniki sztuki lokajskiej, z wytrwa�o�ci�, kt�ra zdradza�a dawnego rotmistrza huzar�w.
Filip nosi� stale czerwone spodnie, bia�e po�czochy, i meszty ze sprz�czkami, na co dzie� u�ywa� �akietu z okr�g�ymi mosi�nymi guzikami, w uroczystych chwilach przywdziewa� frak, czekoladowej barwy, wed�ug mody z 1830 r. ze srebrnymi galonami i poz�acanymi guzikami.
Wyszed� z chaty wraz z Mambazim, uk�oni� si� nisko swemu panu (�czyni� to zawsze gdy ko�o niego przechodzi� cho�by to by�o sze��dziesi�t razy na minut�) po czym wraz z Mahratt� znikn�� w s�siedniej chatce.
Von Denhoff wszed� do domku, gdzie bawi� dziesi�� minut. Nast�pnie wyszed� z u�miechem zadowolenia na twarzy i uda� si� nad rzek�, aby zaczeka� na Anglika.
Poniewa� Hindusi pracowali leniwie przy wios�ach przeto gonga nadp�yn�a dopiero po d�ugiej chwili.
��Hallo! � zawo�a� von Denhoff � tutaj, prosz�!
Gdy lord pozna� Niemca, podni�s� si� i pozdrowi� go po wojskowemu, i rozkaza� swoim ludziom wysi��� na l�d. Sam przywita� si� serdecznie z Niemcem. Von Denhoff rzuci� uwa�ne spojrzenie na bark� i spostrzeg� na jej dnie du�y przedmiot, owini�ty matami i starannie przykryty sieci�, chroni�c� od moskit�w. � Bob! � zwr�ci� si� lord do zagadkowego przedmiotu. � Bob dotarli�my do celu. Mo�esz bez obawy wysi���. Niebezpiecze�stwo min�o.
��All right, milord! � rozleg� si� z gongi przyt�umiony g�os a wielki pakunek poruszy� si�.
Po chwili wy�oni� si� ze� rodowity, rudy Irlandczyk, zlany potem jak palacz. Z g��bokim westchnieniem wyszed� na l�d.
��Kto to jest? � spyta� zdumiony Niemiec.
Poniewa� zagadkowy cz�owiek by� tak samo ubrany jak lord i tak� pieczo�owito�ci� by� otoczony, przeto s�dzi�, �e to krewny lub przyjaciel Anglika.
��To tylko m�j s�u��cy, Bob � odpar� lord.
��Czy on chory? � spyta� von Denhoff ze wsp�czuciem.
��Bardzo! odpar� lord. � Pocz�tkowo nie chcia�em go bra� ze sob�; ma s�aby �o��dek, wi�c obawia�em si�, �e dostanie morskiej choroby, lecz ja nie mog� �y� bez niego, kaza�em go zatem dobrze zapakowa�, tak, �e podr�, prawdopodobnie mu nie zaszkodzi. Bogowie wiedz�, jak on si� tutaj oprze moskitom, kt�re tn� bez mi�osierdzia. Ten biedny Bob ma tak� wra�liw� sk�r�!
Von Denhoff przygryz� wargi, aby si� g�o�no nie roze�mia�. Dzielny Anglik owin�� swego s�u��cego potr�jn� siatk�, a tymczasem sam si� nie troszczy� o znaki uk�sze� moskit�w, kt�re mia� na obliczu.
Niemiec, nie chc�c go�cia obrazi�, opanowa� wybuch weso�o�ci i pocz�� i�� �cie�k�.
Gdy znale�li si� na polanie, zawo�a� w kierunku domku, w kt�rym doktor by� zaj�ty zoologicznymi preparatami:
��Hola! Zostaw swoje robaki na pi�� minut i chod� tutaj! Lord Connaughton zaszczyci� nas swoimi odwiedzinami i pozostanie pewien czas.
Filip sta� w�a�nie w pobli�u i trzyma� w r�ce garnek z grochem, kt�ry mu da� Hindus. Gdy us�ysza� nowin�, opanowa�o go przera�enie. Naczynie wy�lizn�o mu si� z r�k i upad�o na ziemi�, rozbijaj�c si� na drobne kawa�eczki.
Stary s�uga krzykn��:
��Wielki Bo�e! Lord!?
Jednym ruchem rozpi�� sw�j surdut i pomkn�� do domku tak szybko, jak tylko zdo�a�y go unie�� jego krzywe n�ki.
To by�o istotnie okropne! Lord, prawdziwy angielski lord przyszed� w odwiedziny, a on sam ma si� ukaza� jego oczom w zwyczajnym, codziennym, szarym surducie! Dziadek jego obecnego pana obi�by go kijem za taki straszny grzech!
Tymczasem dr Staufer wyszed� ze swej chaty i zbli�y� si� do go�cia. Von Denhoff przedstawi� obu pan�w i rzek�:
��Prosz� wej�� do naszego domku. Zdaje mi si�, �e tam czeka na nas wspania�e widowisko.
Pobieg� do domku i ju� na progu parskn�� g�o�nym �miechem. Dwaj panowie zbli�yli si� do� i roze�miali skoro tylko rzucili spojrzenie w g��b mieszkania.
Na �rodku sta� Filip w po�o�eniu nie do pozazdroszczenia. W po�piechu usi�owa� pr�dko ubra� uroczysty frak, lecz nie zauwa�y�, �e jego m�ody pan na kr�tko przedtem zszy� podszewk� r�kaw�w. Teraz nie by� w stanie ani si� ubra�, ani rozebra�, chocia� wywija� ramionami z takim zapa�em, �e obie po�y fraka obraca�y si�, jak skrzyd�a wiatraka. Okr�g�e zarumienione z powodu podniecenia oblicze i rokokowe nogi powi�ksza�y �mieszno�� jego wygl�du.
Gdy lord ujrza� go w tym po�a�owania godnym po�o�eniu, zmieszanie jego dosi�g�o zenitu. Silnym ruchem zamierza� przebi� przeszkod�, gdy nagle rozleg� si� suchy trzask i czekoladowy frak p�k� od ko�nierza a� do spodu.
��Wiktoria! � wykrzykn�� von Denhoff, klaszcz�c w d�onie z wielkiej uciechy.
��Daj pok�j �artom � upomnia� go doktor � i pom� Filipowi. Ci�ko mu b�dzie znie�� zag�ad� paradnego stroju. Nie b�d� twardego serca!
��Tak?! � odpar� m�ody baron z udan� niech�ci�. � Nie bierzesz tego w rachub�, �e on przez ca�e trzydzie�ci lat dr�czy� moje biedne oczy widokiem tego znienawidzonego jask�czego ogona? W�a�ciwie powinienem za kar� w tym ubraniu postawi� go pod kloszem szklanym i za pieni�dze pokazywa� na jarmarkach! Poniewa� jednak ko�ysa� mnie cz�sto na kolanach jako ma�ego ch�opca, przeto p�jd� za g�osem humanitarnej rady i podam mu pomocn� d�o�!
Pr�bowa� rzekomo wydoby� swego s�ug� z kaftana wariat�w, czyni� jednak wszystko aby nieszcz�sny frak w zupe�no�ci rozdzieli� na dwie po�owy.
Gdy mu si� to uda�o, Filip uj�� w d�onie resztki tego, co by�o dum� ca�ego jego �ycia i j�kn�� bole�nie:
��Ja tego nie prze�yj�! Nie, ja tego nie prze�yj�, panie baronie! Frak zniszczy� si� ca�kowicie i to przez pana!
Po chwili jednak zapanowa� nad sob� i zacz�� narzeka�, w�r�d ci�g�ego �miechu wszystkich obecnych
��Z pa�skiej winy m�j pi�kny frak jest ca�kowicie zniszczony!
Chcia�bym wiedzie�, co by pan powiedzia�, gdyby pana kto� wzi�� za obie nogi i rozdar� na dwie po�owy, jak gdyby pan by� �ledziem w�dzonym, a nie baronem von Denhoff! Wola�by pan, by sprowadzono �andarma i taki �mia�ek musia�by ca�e �ycie w lochu wi�ziennym przej�cze�, nie widz�c s�onka bo�ego! Gdy by�e� ma�ym dzieckiem nosi�em pana dla zabawy na grzbiecie i dawa�em s�odziutkie ciasteczka, ale pan by� zawsze swawolny i z�o�liwy! Chcia�bym us�ysze�, co by pa�ski �.p. dziadek powiedzia�, gdyby teraz m�g� mnie zobaczy�! On by� szlachcicem w ka�dym calu, jakim nie jest dzi� �aden ksi��� ani kr�l i mia� szacunek dla ludzi. On wzi��by swoj� lask� ze z�ot� ga�k� i spra�by pana tak, �e w por�wnaniu z tym deszcz ognisty by�by deszczykiem majowym. On znosi� wszystko, ale nie znosi� nigdy poniewierania godno�ci ludzkiej! Lecz pan nie masz ani odrobiny czci dla naszego starego herbu i depczesz go swoimi nogami! Ja tego prze�y� nie mog� i dlatego najlepiej b�dzie, je�li natychmiast wezm� bilet powrotny i pojad� do domu, do Saksonii, gdzie �yj� jeszcze poczciwi ludzie, kt�rzy spokojnie pij� kaw� i nie urz�dzaj� co chwila przera�aj�cych zamach�w!
Potem mo�e pan sam sobie polowa� na tygrysy, tresowa� okularniki i z�o�ci� si�, ile razy pan zechce, gdy b�dzie pan musia� ubiera� niewyczyszczone buciki i je�� palcami, poniewa� ta czarna banda ukrad�a panu srebrne �y�ki. Lecz �zy cisn� mi si� do oczu i serce zamiera ze zmartwienia. Pozwoli pan, �e p�jd� sobie, panie baronie! Nie czekaj�c na pozwolenie, uk�oni� si� i znikn�� za drzwiami. � Widzisz wi�c, jakie owoce przyni�s� tw�j d�ugoletni trud wychowawczy? � zwr�ci� si� von Denhoff do doktora. � Na szcz�cie �mier� przera�aj�cego fraka nie wywar�a na mnie piorunuj�cego wra�enia, w przeciwnym bowiem razie musia�bym natychmiast wskoczy� do Kagi i w jej g��binach utopi� sw�j wstyd. Ale do�� tego! Musimy zaj�� si� naszymi go��mi. Prosz� zaj�� �askawie miejsce, milordzie� � Przepraszam � przerwa� mu lord, siadaj�c � pan niezmiernie mi podoba, jak ju� to mia�em zaszczyt powiedzie�, dlatego te� prosz� pana aby nazywa� mnie lordem Arturem, jak to czyni� moi przyjaciele. To tylko dla odr�nienia.
��Jak pan sobie �yczy � odparli obaj Niemcy, a von Denhoff doda�:
��Przepraszam pana, lecz ja niezupe�nie rozumiem..
��Mam kuzyna, musisz pan wiedzie� � wyja�ni� Anglik � typow� tresowan� ma�p�, kt�ry stale chodzi w lakierowanych trzewikach a przy nosie zawsze trzyma jedwabn� chusteczk�, ilekro� wychodzi z domu.
Nazywa si� r�wnie� lord Connaughton, lecz James, je�li wi�c pan nie powie wyra�nie lord Artur, mo�na mnie z nim pomyli�, czego nie �ycz� sobie za nic w �wiecie. Nie mogli�my si� znie�� ju� jako ch�opcy, gdy� krzycza� zawsze, jak op�tany, gdy strzela�em do� z �uku lub wciska�em jego g�ow� pod wod�, by si� przekona�, jak d�ugo wytrzyma. Uczyni mi pan t� przyjemno��?
��Oczywi�cie, je�li pan sobie tego �yczy.
Von Denhoff wyszed� na pr�g i wyda� g�o�ny gwizd. Na ten sygna� nadbieg�o dwunastu sais�w. Niemiec rzuci� rozkaz, na co rozbiegli si� w mgnieniu oka, aby w g�szczu na�ama� bambus�w i wybudowa� dwie nowe chaty.
Czterej sipajowie w milczeniu spojrzeli po sobie.
Wyro�li przecie� w tym kraju, lecz nigdy nie widzieli, by ca�y tuzin sais�w porusza� nogami z tak� nies�ychan� szybko�ci�. M�ody baron zauwa�y� to wra�enie i cieszy� si� z g�ry, co powiedz� na to, gdy on zacznie tresowa� sais�w lorda.
Ci tymczasem wy�adowali gongi i powoli w�r�d �miech�w szli �cie�k�. Gdy doszli do polany, rzucili niedbale pakunki na traw� i siedli ko�em, by si� zabawi� rozmow�.
Niemiec rzuci� na nich spojrzenie, pe�ne zadowolenia i wr�ci� do domku. Porozmawia� z lordem, kt�rego twarz zaja�nia�a zadowoleniem. Potem wzi�� bat w r�k� i wyszed� w towarzystwie lorda i wielkiego doga.
��Hola, ludzie! � zawo�a� na o�miu leniuch�w.
Saisowie nie ruszyli si� wcale.
��Wstawa� � rozkaza�, przyst�puj�c do nich.
Saisowie ze zdziwieniem patrzyli na�, lecz zanim si� zdo�ali zastanowi�, czy maj� pos�ucha� tego rozkazu, czy nie, trzasn�� bat i wszyscy z g�o�nym wrzaskiem zerwali si� na r�wne nogi. Kln�c i wyj�c, pocz�li si� drapa� po plecach.
��Siada�! � rozkaza� von Denhoff.
Saisowie nie chcieli us�ucha�. � Nero, huzia!
Olbrzymi dog szczekn�� i rzuci� si� mi�dzy brunatne nogi, tak, �e w nast�pnej chwili szesna�cie pi�t spojrza�o w niebo.
W�a�ciciele tych pi�t chcieli zn�w si� zerwa� na r�wne nogi, ale Nero swoj� wypr�bowan� metod� zmusi� ich do le�enia na ziemi.
Saisowie zrozumieli, �e op�r jest daremny i przestali si� opiera�.
��Wstawa�! � krzykn�� von Denhoff.
Bat �wisn�� w powietrzu i saisowie zerwali si� z ziemi.
��Padnij!
Dog machn�� tylko ogonem i Hindusi padli plackiem. W ten spos�b Niemiec przez ca�y kwadrans komenderowa� �wsta� i �padnij!� � a� wreszcie saisowie si� znu�yli.
��A teraz do roboty! � zako�czy� �wiczenie � Aghur wam wska�e, co macie robi�!
Saisowie odeszli ze zwieszonymi g�owami. Zacz�li si� naradza�. Szczeg�lnie jeden d�ugi m�odzian zdawa� si� by� bardzo niezadowolony z powodu nowego stanu rzeczy. Lecz inni nauczyli nowicjusz�w, �e z Niemcem nie ma �art�w.
Czterej sipajowie, kt�rzy dotychczas stali rz�dem, pokazywali w u�miechu wszystkie z�by, tak bardzo cieszyli si� ca�ym zaj�ciem.
��Mo�ecie odej�� i odpocz�� � rzek� von Denhoff, przechodz�c ko�o nich � do wieczora b�dzie gotowa wasza chata.
Sipajowie zasalutowali, ustawili karabiny w piramid�, nast�pnie usiedli razem na ziemi.
��Brawo! � krzykn�� lord Artur, gdy von Denhoff wr�ci� � pa�ska metoda jest niezr�wnana! Lecz teraz, prosz� mi wybaczy�, mam do na pro�b�. Wyruszyli�my bardzo wcze�nie i nie mieli�my nic jeszcze w ustach. Czy mo�e pan przygotowa� co� do zjedzenia dla naszego Boba? Ale du�o, bardzo du�o. Biedny ch�opiec ma taki chory �o��dek!
Dobroduszny lord! My�la� zaiste tylko o swoim �biednym� Bobie, kt�ry du�o, bardzo du�o musia� je��, aby utrzyma� si� na nogach przy swoim �chorym� �o��dku.
Von Denhoff zawo�a� kucharza i kaza� mu przyrz�dzi� dobry obiad. Nast�pnie usiedli pod warang� (kryta galeria odbiegaj�ca bungalow doko�a), aby porozmawia�.
��To istotnie nie do uwierzenia � odezwa� si� lord � w jak kr�tkim czasie pan zmusi� do pos�usze�stwa moich ludzi. A przedtem gryz�em si� z powodu ich nieopisanego lenistwa! Pan jeste� czarodziejem!
��O, nie doszli�my jeszcze do celu � odpar� von Denhoff � jutro nast�pi dalsza lekcja, wiem to z g�ry. A b�dzie ona niestety nudna i uci��liwa. Lecz, gdy si� ma do czynienia z takimi �otrami, trzeba zaraz na pocz�tku zdoby� sobie u nich respekt, bo w przeciwnym razie zdradz� i sprzedadz� cz�owieka.
��S�dzi pan mo�e, �e jutro b�dziemy mieli now� rebeli�?
��Na pewno! Pan przez agenta postara� si� o tych ludzi, nieprawda�?
��Jak mog�em inaczej?
��Pojmuj�! Ten cz�owiek da� panu o�miu najwi�kszych z�odziej�w i na nieszcz�cie znajduje si� w�r�d nich �bystry� ch�opak. Tamci ju� teraz, by� mo�e, przyzwyczailiby si� do d�ungli, ale ten brunatny �otr podbechta ich do buntu, przewiduj� to.
Musimy w og�le zwr�ci� bacznie oko na niego. Ludzie jego pokroju �ywi� szczeg�ln� mi�o�� dla cudzej w�asno�ci, a gdy on zniknie w d�ungli z pa�skim portfelem, w�wczas nie pomo�e ani bystro�� Mambaziego ani nos Nera.
Gdy obiad by� gotowy, pojawi� si� Filip, kt�ry mia� go poda�, zachowuj�c przy tym, oczywi�cie ca�y ceremonia�. Zamiast fraka mia� na sobie kr�tki, czarny �akiet, kt�ry podarowa� mu �wi�tej pami�ci dziadek obecnego pana. Nie by� jednak zadowolony z tego stroju.
Wchodz�c, rzuci� krzywe spojrzenie na m�odego pana, nast�pnie zwr�ci� si� do lorda z g��bokim uk�onem:
��Prosz� mi nie wzi�� za z�e, milordzie, �e us�uguj� panom w tak bezceremonialny spos�b, ale to nie moja wina!
Lord Artur, kt�ry nie umia� po niemiecku, s�dzi�, �e s�uga mu �yczy smacznego dlatego wr�czy� mu p�l gwinei. Filip majestatycznym ruchem schowa� pieni�dz do kieszeni i poda� lordowi talerz z befsztykiem.
��A gdzie jest Bob? � spyta� lord.
��Dostanie je�� w mojej izbie.
��Nie! nie! � zawo�a� Anglik. Bob musi je�� wraz ze mn�. On jest chory, a ja musz� czuwa�, aby nie przesta� je�� zaraz przy pierwszej �y�ce!
��Milordzie � rzek� Filip, gdy mu przet�umaczono �yczenie Anglika.
��Przecie� Bob jest tylko s�ug� i nie ma co robi� przy stole pan�w! To ur�ga wszelkim zasadom dobrego tonu!
Takie by�o zdumienie w jego g�osie, �e nie trudno by�o wyczyta� w�a�ciw� my�l, a mianowicie: �Jeste� wielkim panem z urodzenia, ale nie masz poczucia w�asnej godno�ci i uczynisz lepiej, je�li si� spu�cisz na moje d�ugoletnie do�wiadczenie�.
Lord Artur jednak�e zmierzy� Filipa od st�p do g��w takim spojrzeniem, �e ten wylecia� za drzwi w jednej chwili.
��Gratuluj�! � zawo�a� weso�o von Denhoff. � Pan umiesz tresowa� ludzi dziesi�� razy lepiej ni� ja.
Wezm� na siebie jeszcze tuzin sais�w, lecz je�li chodzi o Filipa, wykona�e� pan herkulesow� prac�!
Po chwili zjawi� si� Bob i po niezgrabnym uk�onie w stron� pan�w � budowa jego cia�a uniemo�liwia�a wszelki zgrabny i elegancki ruch � usiad� przy stole obok lorda.
Na pierwsze danie by�a znakomita zupa. Lord wzi�� dla siebie zaledwie dwie �y�ki, reszt� za�, kt�ra mog�a wystarczy� dla trzech, poda� swemu s�udze.
��All right, milord � rzek� Bob, przysun�� sobie waz� i wypr�ni� j� pr�dzej, ni� jego pan zdo�a� si� upora� ze swymi dwiema �y�kami.
Wielki Bo�e! � pomy�la� Filip, widz�c, jak pracuje ten cz�owiek o chorym �o��dku.
Podano pieczonego ba�anta. Lord odkroi� sobie kawa�eczek, reszta za� znikn�a w �o��dku Boba.
Wszechmocny Bo�e! � rzek� Filip p�g�osem � i on jest chory na �o��dek!
Podano ryby. Lord Artur pokosztowa� zaledwie t� potraw� i upomnia� s�odkim g�osem Boba, aby nic nie pozostawi� z tej potrawy, gdy� inaczej nie b�dzie m�g� wytrzyma� do wieczora.
��All right, milord � odpar� pos�usznie Bob i w mgnieniu oka upora� si� z ni�.
��Nie, nie! � my�la� sobie Filip, kiwaj�c g�ow� � to istotnie straszne. Gdy p�jdzie tak dalej on nas w ci�gu dw�ch dni obe�re do szcz�tu!
Postawiono na stole koszyk wype�niony wybornymi po�udniowymi owocami. Lord wzi�� indyjsk� fig� i uk�si� j�. Bob po�ar� okaza�y melon, a gdy chcia� odetchn�� z zadowolon� min�, jego pan upomnia� go s�odko, �e nie czuwa nad swym zdrowiem i zmusi� do zjedzenia kilku ananas�w i tuzina fig.
��Dam si� ogoli� bez myd�a, je�li ten �ar�ok nie p�knie na miejscu, jak m�j frak! By�by to czyn prawdziwego mi�osierdzia, gdyby pan, panie baronie, zwr�ci� lordowi uwag� na to, �e dla mego kolegi, przy takim sposobie od�ywiania, sk�ra z biegiem czasu oka�e si� za ciasna! � j�cza� Filip.
��To jest istotnie zoologiczny problem dla ciebie � zwr�ci� si� von Denhoff do doktora � czy cz�owiek bez szkody dla swego zdrowia mo�e po�re� ilo�� pokarmu, wa��c� tyle, ile czwarta cz�� jego cia�a? Co my�lisz o tym?
��Wykazano ju� � odezwa� si� zagadni�ty � �e zawarto�� �o��dka pewnych ptak�w wa�y wi�cej, ni� ca�e cia�o, a taki boa np. mo�e po�re� ca�� �wini� lub m�odego tapira, jak jeden k�sek. Mo�liwe, �e cz�owiek mo�e si� przyzwyczai� do tak wielkiej ilo�ci pokarmu. W ka�dym razie lord swego Boba musia� od dawna przyzwyczaja� do tak obfitego jedzenia, bo w przeciwnym razie w tym klimacie musia�by umrze� ju� trzeciego dnia.
��Bob � zwr�ci� si� tymczasem lord do swego Beniaminka � s�dz�, �e powiesz prawd�, twierdz�c, �e ju� jeste� syty.
��O yes, milord.
��W takim razie id� spa�. Dzi� jest bardzo gor�co i grozi ci udar s�oneczny.
��All right, milord � odpar� Bob i uda� si� do swej izby.
Lord uda� si� za nim, gdy ten si� po�o�y� na szezlongu przykry� go kocem i siatk�, aby muchy i moskity nie przeszkadza�y w trawieniu.
��To ciekawe! � zawo�a� von Denhoff po odej�ciu lorda. � Ten osobliwy Anglik wozi wsz�dzie ze sob� swego s�ug�, aby m�c mu us�ugiwa�. Ja przynajmniej nie widzia�em, by on ruszy� palcem dla swego pana, gdy tymczasem lord Artur, zdaje si�, nawet we �nie troszczy si� o swego biednego Boba.
��Moje studia prawdopodobnie ucierpi� znacznie � zauwa�y� doktor �artobliwym tonem.
��Dlaczego? � spyta� zdumiony von Denhoff.
��Poniewa� obecnie zamiast jednego dziwaka musz� pilnowa� dw�ch.
��Chcesz zapewne powiedzie�: � trzech � rzek� baron z przek�sem � jeste� bowiem najwi�kszy z nas wszystkich! Zamykasz si� w swej chatce w�r�d najrozmaitszych, cuchn�cych preparat�w chemicznych, aby ludziom w swej ojczy�nie m�c udowodni�, �e tak�e i tutaj, w Indiach, paj�ki po�eraj� muchy, a ptaki paj�ki! Warto zaiste, trudzi� si� dla tego celu!
U�cisn�li sobie d�onie ze �miechem i doktor uda� si� do pracy. Von Denhoff zaczeka� na powr�t lorda, po czym obaj po�o�yli si� na hamakach pod warang� i przypatrywali si� saisom, kt�ry stawiali chatki.
Dzi�ki tej stra�y ma�e budynki by�y gotowe jeszcze przed zachodem s�o�ca i go�cie mogli si� tam sprowadzi�. Jeden domek z dwiema izbami by� przeznaczony dla lorda i Boba, drugi za� dla sipaj�w.
Gdy zapad�y ciemno�ci � doktor przerwa� swoj� prac� i przy��czy� si� do dw�ch innych pan�w � zawieszono pod warang� chi�skie, papierowe latarnie i trzej panowie, pal�c wonne cygara, pocz�li omawia� plany my�liwskie na najbli�sze dni. Mambazi otrzyma� polecenie, aby wyszuka� nowe �lady tygrys�w.
Nadszed� czas wieczerzy. Us�yszano kroki Filipa, kt�ry zbli�y� si� aby zaprosi� pan�w do sto�u.
��Wielkie nieba! � krzykn�� von Denhoff, skoro s�uga stan�� na progu � frak zmartwychwsta�!
Zeskoczy� na ziemi� i zdumionymi oczami spogl�da� na Filipa, kt�ry uk�oni� si� ze z�o�liwym zadowoleniem i rzek�:
��Za pozwoleniem pa�skim, panie baronie, frak od�y� na nowo, dla ceremonia�u do sto�u, je�li �aska.
Von Denhoff by� w�ciek�y, a jego s�owa mog�yby najczarniejszego grzesznika nawr�ci�.
Filip jednak�e wys�ucha� ich spokojnie i odpar�:
��To wszystko bardzo pi�knie, panie baronie, ale na s�u�bie u ksi���t i szlachty rozumie si� pan akurat tyle, za pozwoleniem, co i nic. By�o do�� sposobno�ci do nauczenia, ale gdy pan przyszed�e� na �wiat, pa�ski �.p. dziadek ju� nie �y�, a jego gruba laska ze z�ot� ga�k� sta�a w k�cie. Pa�ski ojciec by� za mi�kki, a matka za �agodna, wi�c pa�skie poczucie godno�ci i stanu nie rozwin�o si� wcale. To jest prawdziwy skandal i gdyby nie ja, biega�by� pan po �wiecie jak ulicznik, z rozpi�t� koszul� i z nieoczyszczonymi trzewikami. Przez ca�e popo�udnie by�em zaj�ty tym frakiem, kt�ry zn�w jest ca�y i pi�kny, a pa�ski zamach na nic si� nie przyda�, je�li pan �askaw, mo�e pan si� przekona� o tym na w�asne oczy.
Z szyderczym u�miechem obraca� si� wko�o, aby m�ody pan m�g� si� na w�asne oczy przekona�, �e nie by�o najmniejszego �ladu rozdarcia.
��Precz, potworny s�ugo! � krzykn�� baron, zaciskaj�c pi�ci. � Mam ochot� ca�y ten tw�j frak posmarowa� lepem, aby� przez ca�e �ycie si� nie m�g� z niego wydosta�!
��To by by�o bardzo pi�knie, panie baronie! � odpar� niewzruszony Filip. � Ale to nie przyda si� na nic. Nie tak �atwo tu kupi� lep.
Von Denhoff za�ama� r�ce i niemym wzrokiem spogl�da� na niego, jak gdyby chcia� je wzi�� na �wiadka bezgranicznej bezczelno�ci swego s�ugi. Nast�pnie uj�� lorda pod rami� i wyszed�. Zda�o si�, �e frak s�ugi popsu� mu humor doszcz�tnie.
ROZDZIA� III.
�YCIE W OBOZIE.
Gdy saisowie nazajutrz rano mieli uda� si� do pracy, porozumieli si� spojrzeniem. Nast�pnie wyst�pi� d�ugi, buntowniczy m�odzian i w ten spos�b odezwa� si� do barona:
��Sahib, prosz� mi wybaczy�, ale my jeste�my naj�ci tylko do wios�owania, inna praca nas nic nie obchodzi. Tw�j przyjaciel powinien by� wynaj�� wi�cej sais�w, je�li ma tyle do roboty. Pojmiesz, �e upominamy si� tylko o nasze prawa, o nic wi�cej.
��Istotnie, m�j kochany � odpar� uprzejmie von Denhoff � lecz pojmiesz, �e my nie mamy najmniejszej ochoty was za darmo �ywi�. Tak dobroduszni nie jeste�my. W takim za� razie zamiast w inny spos�b pracowa�, b�dziecie wios�owali. Marsz go gong!
Saisowie szturchali si� �okciami, a buntowniczy m�odzian chrz�kn�� znacz�co, jak gdyby zamierza� wytoczy� nowy argument. Lecz sahib tak znacz�co bawi� si� koniuszkiem bata, a wielki dog w tak wojowniczy spos�b macha� ogonem, �e saisowie zdecydowali si� ust�pi� i g�siego pomaszerowali do rzeki.
Wszak znacie si� na rzemio�le, za kt�re wam p�ac�? � zagadn�� von Denhoff.
��Sahib � odpar� buntowniczy m�odzian � jeste�my najlepszymi wio�larzami w ca�ych Indiach!
��Przypuszczam, �e macie s�uszno�� � rzek� von Denhoff. Statek ruszy� z miejsca. Saisowie uderzali wios�ami bez�adnie, nieregularnie, jak si� bez w�tpienia poprzednio um�wili. Woda tryska�a wysoko spod wiose�. Sahib w przeci�gu pi�ciu minut by� przemoczony do nitki, a woda w gondze sta�a na p� stopy wysoko.
Niemiec kaza� wraca� do brzegu. Saisowie wykonali ten rozkaz pr�dzej, ni� si� mo�na by�o spodziewa�.
��Czeka�! � rozkaza� von Denhoff i wysiad� na brzeg.
Wr�ci� do obozu i po chwili nadszed� w towarzystwie lorda i czterech sipaj�w. Ci przynie�li d�ugi sznur, k��bek szpagatu, tudzie� kilka bambus�w, zaj�li miejsca w barce w ten spos�b, �e ka�dy z nich mia� przed sob� dw�ch sais�w. Von Denhoff usiad� przy sterze, a lord umie�ci� si� na przodzie statku w roli widza.
Teraz przywi�zano sznur do szczytu stercz�cego dr��ka, w ten spos�b, �e lina przechodzi�a na wysoko�ci g��w przez ca�y statek. Baron trzyma� w r�ku jej koniec i m�g� swobodnie ci�gn�� j� we wszystkich kierunkach. Nast�pnie sipajowie odci�li odpowiednie kawa�ki szpagatu, uczynili p�tle na ko�cach, kt�re za�o�yli na szyje saisom, a przeciwnie ko�ce przywi�zali do liny.
��Teraz uwa�ajcie, moje kochane dzieci � odezwa� si� von Denhoff, gdy t� prac� uko�czono � albo nie umiecie wios�owa�, wi�c w takim razie nie powinni�cie przyjmowa� s�u�by, albo umiecie i chcecie mnie tylko dra�ni�. Na to nie mog� pozwoli�, dlatego te� dam wam lekcj� na sw�j spos�b i mam nadziej�, �e nauczycie si� nale�ycie swego rzemios�a. Gdy powiem �raz�, przechylcie si� ku przodowi, gdy powiem �dwa�, wstecz, tak, jak b�d� ci�gn�� za lin�. Ten, kto si� nie b�dzie porusza� do�� szybko, sam sobie zaci�nie p�tl� na szyi. Poruszajcie wios�a do taktu, r�wno tak, jak by� powinno. Kto nie pos�ucha, dostanie batem. Sipajowie wiedz�, jakie jest moje �yczenie. Uwa�ajcie wi�c, by ani szyja ani grzbiet nie musia�y cierpie�.
Saisom przeci�gn�y si� twarze. Z trwog� ogl�dali si� na �o�nierzy, kt�rzy siedzieli za nimi. Nie odwa�yli si� opiera�. Jeden tylko �bystry� ch�opak mrucza� przekle�stwa pod nosem i rzuca� jadowite spojrzenia na barona.
��Raz! � zakomenderowa� ten�e.
Osiem czarnych czaszek przechyli�o si� ku przodowi, daleko pr�dzej, ni� Niemiec m�g� poci�gn�� za lin�.
��Dwa!
G�owy i grzbiety przechyli�y si� w przeciwnym kierunku. Pod parciem wiose� barka przeby�a przestrze� dw�ch metr�w, na przebycie kt�rej saisowie przedtem potrzebowali ca�ego kwadransa.
Von Denhoff stara� si� zachowa� ca�� powag�. Usta sipaj�w rozci�ga�y si� w kierunku uszu, co, jak wiadomo, u wszystkich �miertelnik�w oznacza pocz�tek weso�ego �miechu, a lord zaciera� z rado�ci r�ce.
��Raz! � komenderowa� dalej Niemiec.
Tym razem �bystry� m�odzian, czy to przypadkiem, czy umy�lnie, nie by� do�� gibkim, skutkiem czego p�tla zacisn�a si� doko�a jego gard�a. Przestraszy� si� okropnie i chwyci� r�koma za szyj�, oczywi�cie, wios�o wpad�o w wod�, a bambusowy kij nadzorcy spad� na jego grzbiet.
M�odzian podskoczy� z g�o�nym wrzaskiem b�lu, zapominaj�c, �e wisi na linie. Ta skutkiem tego ruchu podni�s� si� w g�r� a p�tle zacisn�y si� na szyjach wszystkich wio�larzy.
Ci, nie zwa�aj�c na kije nadzorc�w, odrzucili wios�a, wyci�gn�li g�owy z p�tli i rzucili si� na buntowniczego m�odziana, kt�remu zawdzi�czali domniemane niebezpiecze�stwo �mierci. To on ostatniej nocy podjudza� przeciwko straszliwemu sahibowi, wi�c teraz pytali go dlaczego?
Gonga okaza�a si� oczywi�cie za ciasna dla ruchliwego t�umu. Kilku, w�r�d nich �w napadni�ty, wpad�o do wody, inni za� dobrowolnie poszli w ich �lady, aby tam zako�czy� walk�. Na szcz�cie rzeka w tym miejscu by�a do�� p�ytka, wi�c ramiona, nogi, g�owy, grzbiety i piersi pocz�y si� miota� konwulsyjnie, rzuca� i szamota� w mule, podczas gdy ich w�a�ciciele wyli, pluli, przeklinali i wymy�lali sobie.
Tymczasem sze�ciu ludzi w �odzi �mia�o si� do �ez.
��Pi�knie, wspaniale, bosko! � krzycza� lord, trzymaj�c si� za boki. � Czego� takiego nie widzia�em nigdy! Dlaczego nie ma tu mego kuzyna? Dlaczego nie mog� go wrzuci� do wody? Wyprasowany kuzyn James w lakierkach i z jedwabn� chusteczk� na piersi! Jakby to wygl�da�o! Szkoda, prawdziwa szkoda!
��Uwaga, ludzie! � zawo�a� von Denhoff, chc�c �bystrego� m�odzie�ca uratowa� od utopienia � zdaje mi si�, �e nadp�ywaj� krokodyle!
Musia� to ostrze�enie kilkakrotnie powt�rzy�, zanim walcz�cy go zrozumieli. Potem jednak w mgnieniu oka zaprzestali walki i z wrzaskiem trwogi pocz�li ucieka� na brzeg.
��Jak mi si� zdaje, tym razem skutek przyszed� pr�dzej ni� przypuszcza�em � odezwa� si� von Denhoff, obserwuj�c bacznie osiem postaci, oblepionych mu�em. � Moich w�asnych ludzi musia�em pr