2442

Szczegóły
Tytuł 2442
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

2442 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 2442 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 2442 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

2442 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

ANDRE NORTON MERCEDES LACKEY ELFIA KREW KSI�GA DRUGA KRONIK PӣELF�W (T�UMACZ: BO�ENA JӏWIAK) SCAN-DAL ROZDZIA� 1 Sheyrena czu�a si� coraz bardziej znu�ona paplanin� pe�n� zachwyt�w, kt�rej s�ucha�a ju� od godziny. Zazwyczaj nie dra�ni�y jej ludzkie g�osy, brzmi�ce w uszach elf�w chropawo i ha�a�liwie, ale dzisiaj by�o inaczej. - O pani, nigdy jeszcze nie stworzono tak pi�knej sukni, daj� s�owo! - Bezimienna niewolnica z dworu jej matki kr�ci�a z podziwem g�ow� nad l�ni�cymi fa�dami sukni Sheyreny. Zapewne m�wi�a to szczerze, zgodnie ze swoim gustem. By� to bowiem ci�ki jedwab damasce�ski w kolorze pawiego b��kitu, przetykany per�owo opalizuj�cymi nitkami. Kolor ten przewy�sza� sw� intensywno�ci� wszystko, co uda�o si� stworzy� w przyrodzie. "A jednocze�nie trudno sobie wyobrazi� kolor bardziej dla mnie fatalny" - pomy�la�a. Rzecz jasna, zupe�nie j� przy�mi. B�dzie wygl�da�a jak duch w kostiumie skradzionym �ywej istocie. - Naprawd�! - rozp�ywa�a si� druga. - Zawr�cisz w g�owie ka�demu lordowi, kt�ry ci� ujrzy, o pani! "Tylko w�wczas, je�li podobaj� mu si� panienki przypominaj�ce nieboszczyka wystrojonego na sw�j pogrzeb" - odparowa�a w my�li. Nawet tona starannego makija�u nie nada jej kolorytu, kt�ry pasowa�by do tej sukni. By�a odpowiednia dla ludzkiej konkubiny o �ywej urodzie, a nie dla elfiej panny, na dodatek bladej nawet w rozumieniu w�asnej rasy. To w�a�nie by�o typowe dla jej ojca - wybra� co�, co pozwoli popisa� si� nie ni�, lecz moc�, jego moc�, dzi�ki kt�rej wyczarowa� co� takiego. Sheyrena an Treves zamkn�a uszy na paplanin� swych ludzkich niewolnic i snu�a marzenia o znalezieniu si� gdziekolwiek, byle nie tu. Pozbawione okien, jasnoniebieskie marmurowe �ciany jej garderoby zawsze wydawa�y jej si� zbyt ciasne; teraz, kiedy t�oczy�o si� tu nie tylko sze�� jej w�asnych niewolnic, lecz jeszcze dodatkowe cztery ze �wity matki, mia�a wra�enie, �e nie starczy dla wszystkich powietrza. Zbyt gor�co i za du�o perfum; mgli�cie marzy�a o ucieczce od tego wszystkiego. "Gdyby� tylko mog�a znale�� si� na dworze! Siedzie� na ��ce, kt�r� odkry� Lorryn, obserwowa� motyle lub galopowa� wzd�u� mur�w z piaskowca otaczaj�cych posiad�o��" - my�la�a t�sknie. Na d�u�sz� chwil� pogr��y�a si� w marzeniach o ucieczce, bujaj�c my�lami z dala od tego pokoju i wszystkiego, co mie�ci�, widz�c si� w wyobra�ni, jak p�dzi na r�czym wa�achu Lorryna w szale�czym wy�cigu, podczas gdy wiatr ch�odzi jej twarz, a Lorryn wyprzedza j� tylko o par� krok�w... "Lorrynie, przyb�d� i wybaw mnie od tego wszystkiego! Ach, to tylko g�upie mrzonki, nie jeste� w stanie nawet siebie wyzwoli� z okow�w obyczaju". Dwie z jej w�asnych pokoj�wek - wyrzucone z haremu jej ojca, rudow�ose bli�niaczki, kt�rych imion nigdy nie potrafi�a dobrze zapami�ta� - powiedzia�y co� bezpo�rednio do niej i czeka�y na odpowied�. Pokiwa�a lekko g�ow� i otrz�sn�a si� ze swych my�li. - Pani, ju� pora w�o�y� haleczk� - powt�rzy�a cicho dziewczyna z prawej strony, nie zmieniaj�c wyrazu twarzy. Sheyrena wsta�a i pozwoli�a im przynie�� halk�. Wszystkie niewolnice ju� si� przyzwyczai�y do tego, �e cz�sto pogr��a si� w my�lach. By� mo�e denerwowa�o je to, lecz by�y zbyt dobrze wyszkolone, by to okaza�. �aden niewolnik na dworze lorda Vlayna Tylara Trevesa nie pozwoli�by sobie na tak� niesubordynacj�, jak okazanie zniecierpliwienia wobec kt�rego� ze swych elfich pan�w. Na twarzach pokoj�wek Sheyreny malowa� si� zawsze jednakowy wyraz bezmy�lnego zadowolenia, jaki odnale�� mo�na na twarzy z oficjalnego portretu. Tego �yczy� sobie jej ojciec, lecz Sheyren� zawsze to peszy�o - nigdy nie wiedzia�a, o czym one my�l�. "Gdybym wiedzia�a jakie my�li przebiegaj� im przez g�owy, mia�abym przynajmniej poj�cie, co o nich s�dzi� - m�wi�a sobie w duchu. - Cho�, zapewne nie by�oby to nic o mnie pochlebnego. Obawiam si�, �e niewiele mam cech, kt�re mog� si� podoba�". Pos�uszna ich wskaz�wkom, obr�ci�a si� teraz ku czterem niewolnicom nios�cym halk� tak ostro�nie, jakby to by�a �wi�ta relikwia, i unios�a r�ce. Jedwab ze�lizn�� si� delikatnie po ciele omotuj�c przez chwil� g�ow�, gdy trzy pokoj�wki przeci�ga�y mi�kko faluj�ce zwoje materia�u koloru morskiej zieleni przez jej ramiona. Obci�gn�y go starannie, a sp�dnica opad�a wok� jej bosych st�p. R�kawy i stanik z g��bokim dekoltem by�y skrojone tak, by ciasno przylega� do cia�a, natomiast sp�dnica, mocno rozkloszowana na biodrach, sp�ywa�a d�ugim, ci�gn�cym si� trenem, zgodnie z najnowsz� mod�. "Tak wi�c wygl�dam jak zielona figa ci�ni�ta na grzbiet fali - pomy�la�a zgry�liwie. - Bardzo atrakcyjny widok. Jak one mog� powstrzyma� si� od �miechu? - To oczywi�cie by� r�wnie� wyb�r lorda Tylara, kt�ry musia� udowodni�, i� jego c�rce nieobce s� najnowsze trendy w modzie. Mniejsza o to, �e wygl�da w tym �miesznie. Cho� z drugiej strony, czy ona naprawd� ma ochot� wygl�da� atrakcyjnie?" "Nie. Wcale nie - u�wiadomi�a sobie. - Nie chc� m�a, nie chc� �adnych zmian; nawet je�li moje obecne �ycie jest �a�osne, to nie pragn� sta� si� w�asno�ci� jakiego� lorda podobnego do mego ojca. A poniewa� ojciec sam wybra� dla mnie to wszystko, nie b�dzie m�g� mie� do mnie pretensji, �e wygl�dam idiotycznie". Stwierdzenie to dawa�o ulg�. Je�li Sheyrena nie odniesie dzi� wieczorem sukcesu, ojciec na pewno b�dzie szuka� winowajcy, wi�c musi si� postara�, �eby nie da� mu �adnego pretekstu do obci��enia win� w�a�nie jej. Lord Tylar bardzo dobitnie wyja�ni� �onie i c�rce, �e to szczeg�lne przyj�cie ma ogromne znaczenie dla domu Treves. W momencie otrzymania zaproszenia na jego twarzy odmalowa� si� wyraz takiego szcz�cia, jak wtedy gdy dowiedzia� si�, �e cena ziarna na po�ywienie dla niewolnik�w wzros�a trzykrotnie z powodu rdzy zbo�owej, kt�ra na szcz�cie nie dotkn�a jego p�l. Rodow�d Tylara by� wprawdzie dobry, lecz nie znakomity, a swoje bogactwo zawdzi�cza� wy��cznie sukcesom handlowym. Jego dziad by� zwyk�ym rentierem i tylko roztropne zarz�dzanie wynios�o dom Treves�w a� tak wysoko. Tylar z pochodzenia nie nale�a� do Wysokich Lord�w Rady - zosta� niedawno do niej mianowany i w normalnych warunkach nigdy nie otrzyma�by zaproszenia na dw�r rodu Hemalth, a ju� z pewno�ci� nie na wydawane przez niego przyj�cie. - Prosz� si� obr�ci�, o pani. Zaproszenia nie wys�ano przez teleson, lecz przez pos�a�ca, i to w dodatku elfa, a nie ludzkiego niewolnika, co �wiadczy�o, �e status Tylara znacznie wzr�s� od czasu katastrofalnego konfliktu ze Zgub� Elf�w. Wypisane na cienkim arkuszu z czystego z�ota, mog�o powsta� tylko dzi�ki magii, by�o wi�c ono aluzyjnym i subtelnym pokazem mocy i zdolno�ci jego tw�rcy. V'kass Ardeyn el-Lord Fortren Lord Hernalth. W imieniu w�asnym i swego opiekuna V'sheyl Edresa Lorda Fortren ma zaszczyt zaprosi� dom Treves na przyj�cie wydane z okazji obj�cia ziem i pozycji w�adcy domu Hemalth. Doprosz� si� te� �askawie o przedstawienie na tej uroczysto�ci c�rki domu Treves. Nie by�o potrzeby wspomina� daty ani godziny przyj�cia; nawet najubo�szy i najmniej znacz�cy rentier z posiad�o�ci lorda Tylara zna� termin tego przyj�cia, tak samo jak wiedzia�, dlaczego spadkobierca domu Fortren odziedziczy� dom Hemalth - mimo zaci�tego sprzeciwu brata lorda Dyrana. - Prosz� unie�� odrobin� r�ce, o pani. Dziwne, �e nadano mu imi� Treves, pomy�la�a. Podczas posiedzenia Rady dosz�o do ostrej wymiany zda� mi�dzy lordem Trevesem a lordem Edresem, po kt�rej Treves oddali� si� w gniewie. Mia�a nadziej�, i� taki nieprzyjemny zbieg okoliczno�ci sprawi, �e lord Ardeyn spojrzy na ni� mniej �askawym okiem. Nie by�o bowiem w�tpliwo�ci, �e pro�ba o jej przedstawienie oznacza, i� lord Ardeyn nie tylko pragnie uczci� obj�cie dziedzictwa, lecz r�wnie� szuka odpowiedniej �ony. - Prosz� si� nieco obr�ci�, o pani. Min�� ju� niemal rok od czasu, gdy lord Dyran oraz jego syn i dziedzic ponie�li �mier�, a kwestia dziedzictwa sta�a si� przedmiotem sporu. Ostatecznie Rada - a w jej sk�adzie r�wnie� lord Tylar - zadecydowa�a, �e maj�tek i tytu� mo�e odziedziczy� tylko najstarszy �yj�cy syn, chyba �e �aden z syn�w nie �y�. Po znalezieniu dw�ch cia� przypuszczano, �e nast�pca Dyrana, Valyn, zgin�� wraz z ojcem, a poniewa� nie by�o dowod�w �wiadcz�cych o czym� przeciwnym, �yj�cy bli�niak Valyna, zdrowy na ciele i umy�le, zosta� spadkobierc� domu swego dziadka. W ten spos�b m�ody Ardeyn sta� si� podw�jnym dziedzicem i podw�jnie po��danym kandydatem do ma��e�stwa. Nie mia� tu znaczenia fakt, �e dostojny Edres by� jeszcze w pe�ni si� i w ci�gu najbli�szych kilku stuleci na pewno nie zamierza� uczyni� swego wnuka podw�jnym w�adc�; Ardeyn ju� w tej chwili mia� wszystkie znaczniejsze posiad�o�ci Dyrana w swoim w�adaniu. Dzi�ki temu zr�wna� si� znaczeniem i pozycj� spo�eczn� ze swym dziadkiem. Najwyra�niej dostrzeg� poparcie Tylara dla swych roszcze� i teraz zamierza� je nagrodzi�, chocia� prawdopodobie�stwo, by nagrod� mia� by� �lub z Sheyren� by�o znikome. Pozycja lorda Ardeyna by�a zbyt wysoka, a Tylar, cho� ceniony, nadal by� parweniuszem. - Prosz� opu�ci� r�k�, dostojna pani. Zapewne ka�da nie zar�czona panna z odpowiednio wysokiej sfery otrzyma�a zaproszenie, by zaprezentowa� si� z jak najlepszej strony Ardeynowi, a raczej jego dziadkowi. Sheyrena nie mia�a z�udze� co do tego, kto b�dzie wybiera� narzeczon� dla Ardeyna. Tylko szcz�liwcy nie posiadaj�cy rodzic�w ani opiekun�w mogli sami dokonywa� wyboru ma��onka. Je�li m�ody w�adca b�dzie mia� szcz�cie, to dziadek by� mo�e spyta go o zdanie. Prawdopodobnie jednak wp�yw Edresa na Ardeyna jest tak wielki, �e ten potulnie zgodzi�by si� nawet na ma��e�stwo z miesza�cem, gdyby takie by�o �yczenie dziadka. "Dok�adnie tak samo jak ja zgodzi�abym si� na �lub z miesza�cem, je�li tego �yczy�by sobie m�j ojciec. Nie mia�oby tu �adnego znaczenia, co ja czuj�, gdy� z moich uczu� nic nie wynika" - rozmy�la�a zrezygnowana, gdy s�u��ce sznurowa�y stanik halki tak ciasno, jakby chcia�y z niego zrobi� drug�, jedwabn� sk�r�. Nie wp�yn�o to jednak na uwypuklenie jej nieco skromnych wdzi�k�w, skutek by� raczej odwrotny. W zaproszeniu nie wspomniano o innych pannach, kt�re mia�y by� zaprezentowane na przyj�ciu; nie by�o takiej potrzeby. W ka�dej kobiecej komnacie w kraju m�wiono o tym, �e lord Ardeyn szuka �ony i korzystnego zwi�zku - niekoniecznie w tej kolejno�ci. Na dzisiejszym przyj�ciu znajd� si� dziesi�tki niezam�nych i nie zar�czonych elfich kobiet - od dziewczynek bawi�cych si� jeszcze lalkami do wd�w posiadaj�cych w�asn� moc magiczn� i maj�tek. Istnia� jednak tylko jeden lord Ardeyn, by�o wi�c oczywiste, �e wielu innych nie�onatych elfich w�adc�w oraz ich rodzic�w pojawi si� r�wnie� na tym bankiecie w poszukiwaniu przysz�ej �ony. Rzadko zdarza�a si� dostatecznie wa�na okazja, by wszystkie domy mog�y od�o�y� na bok swe niezliczone konflikty i przez jedn� kr�tk� noc udawa� �yczliwo��. Rezultatem tego przyj�cia b�d� nowe sojusze, cz�� starych konflikt�w zostanie rozwi�zana ...natomiast nowe mog� wybuchn��. - ...tren, dostojna pani, prosz� unie�� stop�. S�u��ce poprosi�y j� gestem, �eby zrobi�a pe�ny obr�t; jedwabne fa�dy sp�dnicy zawirowa�y wok� niej i opad�y z cichym szelestem. Niewolnice unios�y teraz wierzchni� sukni�, a kiedy przeci�ga�y j� przez g�ow�, Sheyrena zn�w sta�a spokojnie, czuj�c si� jak ogromna lalka, kt�r� ubieraj�. Ci�ki jedwab szaty sp�yn�� wzd�u� cia�a, dok�adaj�c sw�j ci�ar do niewidocznego brzemienia jej nieszcz��. "A wi�c mam by� oprowadzana jak jedna z nagrodzonych klaczy ojca, aby wszyscy wolni panowie mogli obejrze� sobie m�j ch�d i z�by. Podobnie jak Lorryn jest pokazywany ojcom wszystkich panien z naszej sfery. Wola ojca jest najwy�szym prawem". By�a zbyt dobrze wy�wiczona, by okaza� sw�j wstr�t, lecz zgryzota tkwi�a wewn�trz niej niby bry�a lodu, niwecz�c rado�� i �ciskaj�c gard�o a� do b�lu. Przymkn�a na moment p�on�ce oczy, staraj�c si� odzyska� spok�j i panowanie nad sob�, podczas gdy zaaferowane s�u��ce zajmowa�y si� sznur�wkami u boku sukni. By�o jej trudno, niezwykle trudno utrzyma� ten dobrze wyuczony spok�j, szczeg�lnie w obliczu ci�kiej pr�by, kt�ra si� zbli�a�a. Nigdy nie czu�a si� swobodnie w towarzystwie obcych. Podczas tych kilku spotka�, kiedy by�a wzywana przez ojca, kt�ry chcia� j� zaprezentowa� - prawdopodobnie z my�l� o ewentualnym ma��e�stwie - mia�a ochot� zanurkowa� pod dywan i tam si� ukry�. Teraz czeka�o j� zasznurowanie w tym narz�dziu tortur, udaj�cym sukni�, i sp�dzenie ca�ego wieczoru na pokazywaniu si� dziesi�tkom, a nawet setkom nieznajomych; wszystko to sprawi�o, �e poczu�a si� fizycznie chora. - ...a ta sznur�wka musi by� cia�niej �ci�gni�ta; prosz�, o pani, staraj si� nie oddycha� tak g��boko... Matka od tygodni usi�owa�a j� przekona�, �e przyj�cie to, b�dzie dla niej wyj�tkow� okazj�. Daje ono szans�, prawdopodobnie jedn� jedyn�, by zawrze� ma��e�stwo, kt�re zadowoli zar�wno ojca, jak i j�. By�a to rzadka mo�liwo��, by pozna� jakiego� lorda szukaj�cego �ony, zanim jeden z nich zostanie jej narzucony. Mo�e uda jej si� tam znale�� jakiego� m�odego elfiego w�adc�, kt�ry si� jej spodoba; kogo�, kto pozwoli jej na kontynuowanie wycieczek, zamiast wi�zienia jej w �cianach kobiecych komnat, co wielu elfich pan�w uwa�a�o za w�a�ciwe. Matka u�ywa�a tego i wielu innych przekonuj�cych, jej zdaniem, argument�w. Twierdzi�a, �e doskonale rozumie przepe�niaj�ce Sheyren� uczucie niepewno�ci, jej buntownicze my�li oraz niech�� do zawierania jakiegokolwiek ma��e�stwa. A co matka mo�e o tym wiedzie�? Viridina an Treves nigdy w �yciu nie pozwoli�a sobie na �adn� niew�a�ciw� my�l. Zawsze by�a doskona��, pos�uszn� dam�, zgodliw� i mi��, pragn�c� sta� si� dok�adnie tak�, jak �yczyli sobie tego jej ojciec i jej ma��onek. Jak kto� taki m�g�by zrozumie� niespokojne my�li przebiegaj�ce ostatnio przez g�ow� c�rki? - Prosz� przytrzyma� tu r�k�, o pani. W tej chwili Sheyrena odda�aby wszystko co ma, �eby z�apa� jak�� chorob�, tak jak to robi� ludzie, chc�c mie� wym�wk� do pozostania w domu. Lecz mimo zewn�trznej delikatno�ci, elfie kobiety by�y r�wnie odporne na takie dolegliwo�ci, jak m�czy�ni ich gatunku. By�o ju� za p�no na udawanie, �e cierpi na straszne b�le g�owy, podobnie jak Lorryn. Dla wszystkich by�oby oczywiste, �e taki nag�y atak jest zwyk�ym wybiegiem. Obr�ci�a si� do pokoj�wek, unosz�c i opuszczaj�c r�ce, podczas gdy one m�czy�y si� z bocznymi sznur�wkami. Nast�pnie na spodnie, przylegaj�ce do cia�a r�kawy naci�ga�y d�ugie, ci�gn�ce si� po pod�odze r�kawy wierzchniej szaty i przymocowywa�y je do ramion sukni z�otymi sznureczkami. "Ciekawe, czy wygl�dam r�wnie sztywno, jak si� czuj�?" - zainteresowa�a si�. Rozdziera�y j� w tej chwili dwa sprzeczne uczucia. Z jednej strony upokarza� j� fakt, �e ojciec zaprojektowa� dla niej str�j najgorszy z mo�liwych i b�dzie si� w nim prezentowa�a strasznie przed t�umem obcych, lecz z drugiej strony taki okropny wygl�d m�g� sprawi�, �e nikt si� ni� nie zainteresuje. "Lepiej wygl�da� jak chory patyk ni� sko�czy� jako..." Sko�czy� jako - kto? Narzeczona kogo� podobnego do jej ojca? "Matka powiedzia�aby, �e nie jest to znowu taka z�a perspektywa" - przemkn�a jej przez g�ow� przepe�niona uraz� my�l. - No tak, ale matki moje szcz�cie nie obchodzi ani w po�owie tak jak szcz�cie Lorryna. Ciekawe, czy gdyby on by� dzi� wieczorem na moim miejscu, te� by si� tak spieszy�a, �eby przehandlowa� go za narzeczon�?" - Gdyby� mog�a, o pani, przez chwil� si� nie porusza�... Lecz ona to nie Viridina. Matka pogodzi�a si� ze sw� ograniczon� rol� w �yciu. Sheyrena mia�a okazj� w ci�gu zesz�ego roku rzuci� okiem na szerszy �wiat i nie chcia�a z niego rezygnowa�. Pod wieloma wzgl�dami �atwiej by� nie zauwa�an� c�rk� lorda Tylara ni� jego �on�. �ycie Viridiny kr�powa�o tyle przepis�w i obyczaj�w, �e niemal ba�a si� oddycha�, by kt�rego� nie z�ama�. Fakt, �e wi�kszo�� z nich wywodzi�a si� z czas�w bardziej niebezpiecznych, kiedy �ycie kobiet by�o nieustannie zagro�one, nic nie znaczy� dla jej pana i w�adcy - obyczaj to obyczaj i musi by� przestrzegany co do joty. Sheyrena do niedawna niewiele, albo zgo�a wcale nie liczy�a si� w domu; wa�ny by� tylko jej starszy brat Lorryn, spadkobierca i m�czyzna. W warstwie spo�ecznej, do kt�rej nale�a� Tylar, by�o wi�cej niezam�nych kobiet ni� wolnych m�czyzn; ojciec by� zbyt dumny, by wyda� j� za jakie� pani�tko stoj�ce ni�ej od nich, a wy�ej nie o�miela� si� spogl�da�. P�niej by� zaj�ty, podobnie jak inni panowie z Rady, pog�oskami, a w ko�cu rzeczywistym pojawieniem si� Zguby Elf�w. - Prosz� zrobi� krok w prawo, o pani. Nast�pnie rozpocz�a si� druga wojna czarodziej�w, poch�aniaj�c ca�kowicie jego uwag�. Tak wi�c Sheyrena pozostawa�a niezauwa�ona, przynajmniej dop�ty, dop�ki odpowiednio si� zachowywa�a, okazywa�a pos�usze�stwo i szkoli�a si� jak trzeba. Dosz�a do wniosku, �e tak naprawd� najbardziej lubi przebywa� w swoim w�asnym towarzystwie lub swego brata. Nie czyni�a �adnych wysi�k�w, by znale�� przyjaci�, gdy� nie dostrzega�a nic ciekawego w sprawach, kt�rymi zajmowali si� jej r�wie�nicy. Uczestnicz�c w kilku zabawach, szybko stwierdzi�a, �e nale�y do tych os�b, kt�re zaszywaj� si� w k�cie i pozostaj� tam przez ca�y czas, skr�powane i samotne, marz�c o tym, by mog�y ju� p�j�� do domu. - ...a ta fa�da powinna uk�ada� si� inaczej... Nie znosi�a traci� panowania nad sob� pod wp�ywem alkoholu, nie potrafi�a poj��, co tak fascynuj�cego jest w plotkach, nie by�a na tyle �adna, by przyci�gn�� m�sk� uwag� - chcian� czy niechcian�. Gry, kt�re innym wydawa�y si� zajmuj�ce, w niej budzi�y tylko zdziwienie, �e co� tak naiwnego mo�e kogo� interesowa�. Og�lnie rzecz bior�c, wola�a wymkn�� si� do ogrodu, by tam czyta� i snu� swoje dziwne rozmy�lania. Te osobliwe my�li pojawi�y si� ju� tego dnia, kiedy po raz pierwszy uczy�a si� rze�bienia kwiat�w, i odt�d coraz cz�ciej nawiedza�y j� w ci�gu minionego roku. - S�dz�, �e tu zszyjemy, o pani! Zacz�o si� to od jej oburzenia na te, zdawa�oby si�, b�ahe lekcje, kt�re ojciec nakaza� jej rozpocz��. "Lorryn uczy si� rozbija� sw� moc� ska�y, a ja tylko rze�bienia kwiat�w" - my�la�a z uraz�. Nie by�a w stanie si� sprawdzi�, czy jej magia jest r�wnie silna jak Lorryna, gdy� �adna elfia panienka nie by�a uczona niczego innego pr�cz takich bezu�ytecznych umiej�tno�ci jak rze�bienie kwiat�w, czy tkanie wody. S�ysza�a kiedy� pog�oski o - doprawdy nielicznych - elfich kobietach, kt�re w�ada�y moc� jak m�czy�ni, ale nigdy �adnej nie pozna�a i nie przypuszcza�a, �eby kt�ra� zechcia�a podzieli� si� z ni� swoim sekretem. Przed rozpocz�ciem nauki nawet nie przysz�oby jej do g�owy, �e posiada w swych d�oniach moc, o kt�rej nie mieli poj�cia lordowie elf�w. Dopiero podczas tych lekcji zda�a sobie spraw� z czego� dziwnego - podniecaj�cego i troch� przera�aj�cego. Ot� nawiedzi�a j� nagle my�l, �e te same zdolno�ci, kt�rych u�ywa do kszta�towania kwiat�w, mog� by� wykorzystane w inny spos�b, na przyk�ad... - do zatrzymania serca. Bezu�yteczne lekcje? Je�li kiedykolwiek b�dzie potrzebowa�a mocy, to mo�e si� okaza�, �e ta nauka nie by�a a� tak bezu�yteczna. - Co to jest? Nitka? Nale�y j� obci��. Nie wspomina�a matce o swych przemy�leniach, zdaj�c sobie spraw�, �e Viridina by�aby przera�ona. A poza tym nie wiedzia�a tak naprawd�, czy jej pomys� si� sprawdzi, dop�ki kilka dni p�niej nie znalaz�a w ogrodzie ptaka, kt�ry w locie uderzy� w szyb� i z�ama� kark. Wiele si� nie namy�laj�c, po�o�y�a kres jego cierpieniom, zatrzymuj�c mu serce. Przera�ona, pobieg�a z powrotem do swego pokoju, uciekaj�c przed tym, co zrobi�a. Lecz skutki jej czynu pozosta�y - podobnie jak moc i pami�� tego, czego dokona�a. Od tej pory nie potrafi�a ju� patrze� na �wiat tak jak przedtem. Potajemnie przeprowadza�a eksperymenty ze sw� moc�, wypr�bowuj�c j� na wr�blach i go��biach, kt�re gromadnie �ci�ga�y do ogrodu. Na pocz�tku dokonywa�a tylko niewielkich zmian w ich ubarwieniu czy d�ugo�ci skrzyde�. Z czasem sta�a si� bardziej �mia�a - w tej chwili jej ogr�d pe�en by� egzotycznych stworze� o pi�rach szkar�atno-niebieskich czy z�oto-zielonych, o ci�gn�cych si� po ziemi ogonach i jaskrawych grzebieniach, a wszystkie one jad�y jej z r�ki. Co� jej m�wi�o, �e dokonywanie tych drobnych zmian za pomoc� w�asnej mocy mo�e by� r�wnie wa�ne - i r�wnie niebezpieczne - jak ten rodzaj magii, kt�r� w�ada� Lorryn. A jednak, mimo wszystko, obawia�a si� wyci�gn�� d�o� po t� efemeryczn� moc, kt�ra j� przyzywa�a. �adna elfia kobieta nie o�mieli�aby si� tego zrobi� - zapewne w tym tkwi�a przyczyna jej wahania. By� mo�e ta przyzywaj�ca j� moc by�a niczym wi�cej, jak iluzj� si�y. Cho� co prawda potrafi zmienia� wr�ble w barwne ptaki, lecz jaki z tego po�ytek? Co tym udowadnia? - Czy mog�aby�, o pani, usun�� nog� z r�kawa? A je�li ta moc jest rzeczywista? Je�li odkry�a co�, o czym nikt inny nie wie? Te skrywane my�li ci��y�y jej na duszy i sprawia�y, �e nie potrafi�a ju� niczego przyjmowa� bezkrytycznie. Najtrudniejszy do zniesienia by� spos�b, w jaki ojciec traktowa� matk� i j�. Ta w�a�nie suknia by�a przyk�adem, jak ma�o go one obchodzi�y i jak niewiele mia� do nich zaufania w wa�nych sprawach. Z tego, co Sheyrena wiedzia�a, ojciec tylko raz pojawi� si� w buduarze Viridiny w mi�ym nastroju, gdy chcia�, by odgrywa�a idealn� �on� przed jego wp�ywowymi przyjaci�mi. Natomiast w zaciszu domowym �adnej z nich nie uda�o si� go kiedykolwiek naprawd� zadowoli�. Bardziej odpowiada�o mu towarzystwo ludzkich niewolnic w haremie i nieustannie por�wnywa� Viridin� do swych najnowszych faworyt, zawsze na jej niekorzy��. "Co prawda nie zazdroszcz� im - pomy�la�a, patrz�c k�tem oka na jedn� z rudow�osych. - Ojciec ma bardzo zmienne upodobania i �adnej konkubinie nie udaje si� d�ugo by� faworyt�". Kiedy traci�y ju� jego �aski, Tylar znajdowa� z�o�liw� przyjemno�� w posy�aniu ich na s�u�b� do �ony lub c�rki w kobiecych komnatach. Sheyrena nie by�a w stanie odgadn��, czy robi to, by dokuczy� matce zachowuj�cej nadal pi�kny wygl�d by�ej kochanki, czy te� by dr�czy� by�� faworyt� obecno�ci� prawowitej �ony, kt�rej nie mo�na si� pozby�. Prawdopodobnie kierowa�y nim oba motywy. Viridina przyjmowa�a to spokojnie i bez s�owa komentarza; zreszt�, wszystko, co przynosi� jej los, przyjmowa�a z t� sam� pogodn� rezygnacj�. Nie by�a te� zazdrosna o haremowe pi�kno�ci; praktycznie nie by�o �adnej r�nicy mi�dzy �yciem w haremie a tym w kobiecych komnatach, poza jedn�, �e Viridiny nie mo�na by�o usun��. Na�o�nice nie mia�y ani wi�cej, ani mniej swobody ni� ich przysz�a pani. Z czasem Sheyrena zrozumia�a, �e jedyna r�nica mi�dzy haremem a buduarem polega na tym, i� buduar jest haremem jednoosobowym. Jedynie w sprawach dotycz�cych Lorryna i jego szcz�cia, Viridina przejawia�a jakie� oznaki zainteresowania - ukradkow�, obsesyjn� trosk�, jakby nieustannie si� ba�a, �e co� mu si� przydarzy. Czuwa�a nad nim z tak� uwag� i niepokojem, jak gdyby by� kalek�, a nie okazem zdrowia. A mo�e te ataki kryszain oznaczaj�, �e nie jest on tak zdrowy, jak przypuszcza�a Sheyrena? Czy�by utrzymywano przed ni� w tajemnicy, �e z Lorrynem jest co� nie w porz�dku? Lecz je�li tak, to dlaczego sam Lorryn nic jej nie powiedzia�? Nigdy nie mia� przed ni� �adnych sekret�w! Wprawdzie Viridina zaakceptowa�a sw�j los elfiej damy, lecz Sheyrenie wydawa� si� on nie do zniesienia. Dosz�a do wniosku, �e lepiej by� ignorowana jako c�rka, ni� poni�ana jako �ona kogo� podobnego do ojca. Otacza�y j� w tej chwili wszystkie niewolnice, robi�c drobne poprawki przy sukni i sznurowaniach, a ona mia�a wra�enie, �e jest w ca�ym tym zamieszaniu zaledwie manekinem, dodatkiem do szaty, kt�ra by�a w centrum zainteresowania. Nagle przemkn�a jej przez g�ow�, absurdalna my�l, �e mo�e suknia ma swoje w�asne �ycie i przeznaczenie, a ona jest tylko �rodkiem transportu, potrzebnym, by dostarczy� j� na miejsce, gdzie b�dzie podziwiana! Tak, w pewnym sensie to by�a prawda. Suknia reprezentowa�a lorda Tylara, jego moc, bogactwo, jego pozycj�. Ona nie by�a niczym wi�cej ni� �rodkiem do wyeksponowania tych wszystkich cech, po prostu por�cznym nosicielem transparentu. W ko�cu to transparent jest wa�ny, a nie d�o�, kt�ra go trzyma. Do tego celu mog�o s�u�y� cokolwiek. "Nawet gdybym by�a niespe�na rozumu, jak matka Ardeyna, to i tak omota�by mnie w t� sukni� i pos�a� na przyj�cie. A je�li by�abym r�wnie m�dra jak kt�ry� z Wysokich Lord�w, znalaz�by spos�b, by nakaza� mi milczenie, tak �eby przes�anie o jego pot�dze nie umkn�o uwagi potencjalnych zalotnik�w". Ona i matka nie by�y dla lorda Tylara niczym wi�cej, jak tylko przedmiotami - my�l ta wprawdzie nie by�a nowa, lecz nigdy dot�d nie uderzy�a jej z tak� jasno�ci�. By�y dobytkiem, pionkami, a ich znaczenie polega�o na tym, w jaki spos�b mo�na by�o si� nimi pos�u�y�, by osi�gn�� najwi�ksze korzy�ci. Kokon jego w�adzy wi�zi� j� podobnie jak kokon tej sukni, i nic nigdy tego nie zmieni. Wiedzia�a o tym, a jednak uparty g�osik ukryty w niej gdzie� g��boko ci�gle pyta�: "Dlaczego nie?" "Dlatego, �e tak zosta�o ustalone" - odpowiedzia�a mu. "Zawsze tak by�o i zawsze tak b�dzie. Nic nie zmieni tego stanu rzeczy. A ju� z pewno�ci� nie jedna niewiele znacz�ca kobieta, gdy� kobiety po prostu si� nie licz�". Lecz cichy g�osik nie akceptowa� tej odpowiedzi. Podczas gdy niewolnice usadza�y j� ponownie, by m�c u�o�y� jej w�osy, oponowa�: "Nie? A co z czarodziejami p�krwi? A co ze Zgub� Elf�w? Ona jest te� tylko kobiet�". Sheyrena nie potrafi�a znale�� na to odpowiedzi. Wiedzia�a, i� Wysocy Lordowie byli przekonani, �e ju� dawno temu pozbyli si� wszystkich miesza�c�w i �e zrobili wszystko, by uniemo�liwi� narodziny nowych. P�elfy, ��cz�ce w sobie zar�wno ludzk�, jak i elfi� magi�, w�ada�y jedyn� prawdziw� moc�, kt�ra zagra�a�a w�adzy elfich pan�w nad �wiatem, podbitym i obj�tym w panowanie ju� tak dawno. Jednak mimo wszelkich �rodk�w ostro�no�ci nadal rodzi�y si� dzieci mieszanej krwi, a co gorsza udawa�o im si� uciec i ocali� �ycie, po czym rozwija�y swoj� moc i uczy�y si� jej u�ywa�. Jednym z tych dzieci by�a dziewczynka, kt�ra na skutek pechowego zbiegu okoliczno�ci lub �wiadomego pokierowania pasowa�a do opisu "zbawicielki" z ludzkich legend, zwanej Zgub� Elf�w. Uda�o jej si� znale�� sprzymierze�c�w, o kt�rych istnieniu Wysocy Lordowie nawet nie �nili. Smoki. Na my�l o smokach Sheyrena westchn�a nieostro�nie i natychmiast poczu�a, jak pier� jej �ciska pancerz ciasno zasznurowanej sukni. Wprawdzie nie widzia�a dot�d �adnego smoka, ale s�ysza�a o nich wiele. Och, jak pragn�a chocia� rzuci� okiem na kt�rego� z nich! Wij�ce si�, pe�ne wdzi�ku, skrz�ce si� podczas lotu w s�o�cu barwami drogich kamieni, przewija�y si� czasem przez jej senne marzenia, zostawiaj�c j� o �wicie z policzkami mokrymi od �ez t�sknoty i straty. - Obr��, o pani, g�ow� w ten spos�b. To w�a�nie smoki przechyli�y szal� bitwy na stron� czarodziej�w, umo�liwiaj�c im powstrzymanie armii a� trzech Wielkich Lord�w. Rozp�ta�a si� wtedy okropna rze�, kt�ra poch�on�a �ycie wielu elf�w, a w�r�d nich pot�nego, cho� na wp� szalonego lorda Dyrana. Sheyrena s�ysza�a, jak szeptano, �e zabi� go jego w�asny syn. Wydawa�o si� to nieprawdopodobne, ale z drugiej strony, kto zaledwie rok temu uwierzy�by w istnienie smok�w? W ko�cu Wysocy Lordowie byli zmuszeni wyrazi� zgod� na rozejm Czarodzieje wycofali si� poza granice ziem, do kt�rych elfowie ro�cili sobie prawo, a elfowie z kolei przysi�gli pozostawi� ich w spokoju. "M�j ojciec utrzymuje, �e my�my ich wyp�dzili, i tylko dlatego pozwolili�my im odej��, �e nie warto by�o ich �ciga� - pozwoli�a sobie w my�lach na szczypt� z�o�liwo�ci. - Ostatnio, kiedy ojciec zabawia� go�ci, gada� o tym godzinami, zreszt� tak samo jak pozostali. S�dz�c ze sposobu, w jaki ojciec to przedstawia�, mo�na by pomy�le�, �e to my�my ich zwyci�yli!" A jej wewn�trzny g�osik, nie pytany, zn�w si� odezwa�, szepcz�c podst�pnie: "By� mo�e oni nie maj� a� takiej pe�ni w�adzy, jak to lubi� sobie przypisywa�. Mo�e nie s� ani w cz�ci tak pot�ni, jak tobie si� wydaje. Mo�e ty nie jeste� tak ma�o znacz�ca, jak to pr�buj� ci wm�wi�". "Wszystko to bardzo pi�knie - odpar�a mu ponuro - ale co dok�adnie mia�abym zrobi�, �eby udowodni� swoj� niezale�no��?" Wtedy g�os wreszcie umilk�, nie znajduj�c na to odpowiedzi. By� to w ko�cu tylko jej wewn�trzny bunt. A jednak co� w tym by�o. Lorryn mawia� o drugiej wojnie czarodziej�w, �e mo�na j� uzna� "w najlepszym wypadku za remis, a w najgorszym - za kl�sk�" i nie mia� tu na my�li strony p�elf�w. Mo�e moc Wysokich Lord�w os�ab�a? Czy to oznacza, �e po�r�d szarpaniny elfich pan�w, walcz�cych o utrzymanie stanu posiadania, znajdzie si� miejsce dla kobiety, by mog�a sama urz�dzi� swoje �ycie? - Prosz� przechyli� g�ow�, o pani. Ale jak? To by�o istotne pytanie. Jak uciec przed tym ponurym �yciem, kt�re zaplanowano dla niej ju� w momencie narodzin? Plany te istnia�y niezale�nie od niej i by�y realizowane bez wzgl�du na to, czy si� na nie zgadza�a, czy nie. "A ojciec potrafi mnie zmusi�, je�li zechce". To by� pewnik. M�g� zastosowa� wobec niej wiele dotkliwych kar, je�li b�dzie si� buntowa�a. M�g� zamkn�� j� o chlebie i wodzie w jednym pokoiku. "Mo�e mi nawet na�o�y� niewolnicz� obro�� i magi� wymusi� pos�usze�stwo". S�ysza�a pog�oski, �e to zdarzy�o si� parokrotnie w przypadku panien, kt�re trafi�y na wyj�tkowo nieprzyjemnych przysz�ych m��w. Bardzo �atwo by�o ukry� to urz�dzenie w wyszukanej bi�uterii; stale wykonywano takie rzeczy dla ulubionych niewolnik�w. Na sam� my�l o tym poczu�a, �e gard�o jej si� zaciska i brakuje oddechu. Szybko si� opanowa�a, zanim niewolnice zd��y�y co� zauwa�y�. Nie, nie by�o dla niej �adnej ucieczki - pozostawa�a jej tylko ta odrobina wolno�ci, kt�r� mia�a teraz, jako c�rka, niejako �ona. Och, gdyby� by� jaki� spos�b! "Co prawda nie mam konkretnego pomys�u, co bym wtedy robi�a - przyzna�a sama przed sob�. Chodzi�o po prostu o to, �e ju� od d�u�szego czasu mia�a uczucie, �e si� dusi - zamkni�ta w kobiecych komnatach, nie mia�a praktycznie �adnego zaj�cia, pr�cz s�uchania plotek niewolnic. "Chc� co� zrobi� ze swoim �yciem, nawet je�li jeszcze nie wiem co. Wiem jedno, nie chc� sta� si� kolejn� bezwoln� lalk�, jak moja matka. Nie mog�abym tego znie��". Jednak kiedy obserwowa�a w lustrze niewolnice splataj�ce i uk�adaj�ce jej w�osy, uderzy�o j�, jak bardzo w rzeczywisto�ci przypomina matk�. I wtedy nawiedzi�a j� niepokoj�ca my�l. Czy lady Viridina zawsze by�a doskona�� elfi� dam�? Czy te� zmuszano j� do udawania takiej, dop�ki resztki jej oporu nie stopnia�y i fikcja sta�a si� rzeczywisto�ci�, a fasada faktem? "Czy mnie mo�e si� przydarzy� to samo?" By�a to bardzo nieprzyjemna my�l, wi�c Sheyrena po�piesznie j� porzuci�a. Nigdy nie natrafi�a na najmniejsze nawet oznaki tego, by lady Viridina by�a inna, ni� si� wydawa�a. Sheyrena ca�kowicie si� od niej r�ni�a. Matka nigdy nie b�dzie w stanie jej zrozumie�. "Gdybym urodzi�a si� ch�opcem..." By� to inny, ulubiony tor jej rozmy�la�. Gdyby przysz�a na �wiat jako malutki braciszek Lorryna, a nie siostrzyczka. Co prawda i tak byli sobie niemal tak bliscy jak bracia, gdy� wbrew obyczajowi Lorryn sp�dza� mn�stwo czasu w kobiecych komnatach, zamiast - odizolowany od nich - znajdowa� si� pod piecz� licznych nauczycieli. Dzia�o si� tak z powodu odczuwanej przez matk� obsesyjnej potrzeby czuwania nad synem. Viridina zach�ca�a ich do przebywania razem i nawet zmniejsza�a wtedy sw� fanatyczn� czujno��. Kiedy dorastali, Lorryn uczestniczy� w wielu lekcjach Sheyreny. Ona z kolei, ubrana w jego stare rzeczy, niezliczone razy towarzyszy�a mu we w��cz�gach, na co nikt pozornie nie zwraca� uwagi. Nawet teraz przemyca� j� jeszcze w przebraniu niewolnika na wsp�lne przeja�d�ki i polowania, kiedy ojca nie by�o w posiad�o�ci. Nieobecno�� lorda Tylara powodowa�a znaczne rozlu�nienie dyscypliny - nie pilnowano ich tak bacznie, a wiek i pozycja Lorryna powstrzymywa�y r�ne osoby od zadawania k�opotliwych pyta�. Uwielbia�a te przeja�d�ki, cho� nieuniknione zako�czenie polowania przyprawia�o j� o md�o�ci, i je�li tylko mog�a, unika�a zabijania. To w�a�nie Lorryn opowiedzia� jej wi�kszo�� tego, co wiedzia�a na temat prawdziwego wyniku tak zwanej "drugiej wojny czarodziej�w". - Prosz� zamkn�� oczy, o pani. Sheyrena spe�ni�a t� pro�b� i dalej pod��a�a tokiem swych rozwa�a�. Przypuszcza�a, �e Lorryn znaczn� cz�� swojej wiedzy czerpa� z rozm�w z innymi el-lordami, m�odymi dziedzicami i m�odszymi synami elfich w�adc�w, z kt�rymi spotyka� si� towarzysko. Ich ojcowie z pewno�ci� nie pochwaliliby faktu, �e takie informacje docieraj� do jej uszu. Nie by�y one zbyt pochlebne - Lorryn i jego r�wie�nicy nie mieli specjalnie wysokiego mniemania o inteligencji i zdolno�ciach swej starszyzny. Mia�a wra�enie, i� Lorryn w g��bi duszy podziwia nie�yj�cego Valyna, dziedzica lorda Dyrana, kt�ry po��czy� si�y z czarodziejami i sta� si� zdrajc� w�asnej rasy. Lorryn przysi�ga�, �e tamten zrobi� to, by uratowa� swego p�elfiego kuzyna Mera, chocia� Sheyrena nie mia�a poj�cia, sk�d m�g�by o tym wiedzie�. Jej bratu najwyra�niej nie dawa�a spokoju ta cz�� opowie�ci, natomiast je�li chodzi o ni�, mog�aby bez ko�ca s�ucha� o smokach. "Och, te smoki..." Niewolnice zajmowa�y si� teraz jej twarz�, pr�buj�c za pomoc� kosmetyk�w nak�adanych ma�ymi p�dzelkami nada� jej cho� troch� podobie�stwa do �ywej osoby. Nie by�o to �atwe zadanie; jej w�osy mia�y najja�niejszy z mo�liwych odcieni bia�ego z�ota, twarz w stanie naturalnym by�a zupe�nie pozbawiona koloru, a ziele� oczu by�a tak jasna, �e wydawa�y si� popielate. Z g�ry by�o wiadomo, �e wszystko, cokolwiek zrobi� za pomoc� kosmetyk�w, b�dzie wygl�da� sztucznie. W najlepszym razie b�dzie podobna do laleczki z porcelany, w najgorszym - do klauna. W tej chwili wola�aby chyba to drugie. To Lorryn opowiedzia� jej o Zgubie Elf�w, kt�ra wezwa�a na pomoc smoki. Cz�� wiadomo�ci przekazywanych jej przez brata pokrywa�a si� z tym, co uda�o si� jej pods�ucha�, gdy ojciec rozmawia� z go��mi, ale o tym nie s�ysza�a. Ojciec nigdy nawet nie przyzna�, �e kto� taki istnieje. I nic dziwnego. Zguba Elf�w by�a i kobiet� i p�elfem, a wi�c reprezentowa�a wszystko, czego lord Tylar nienawidzi� i czego si� obawia�. "Ja natomiast, gdybym mog�a decydowa� o tym, kim chcia�abym by�, opr�cz ch�opca, wybra�abym Zgub� Elf�w. To by�by dopiero wstrz�s dla lady Viridiny!" O tym w�a�nie marzy�a Sheyrena w ciemno�ciach g��bokiej nocy - �e jest Zgub� Elf�w. Silna sw� w�asn� moc�, naginaj�ca �wiat do swej woli i swojej magii, przemierzaj�ca niebo na grzbiecie smoka - to by dopiero by�o �ycie! "Gdybym by�a Zgub� Elf�w - rozmy�la�a - �aden ojciec by mnie nie powstrzyma�, i nie by�oby takiej rzeczy, kt�rej nie mog�abym zrobi�, gdybym zechcia�a. Mog�abym pojecha�, gdzie zechc�, zobaczy�, co zechc� i sta� si� tym, kim mi si� spodoba!" Zn�w pogr��y�a si� w marzeniach, podczas gdy niewolnice zajmowa�y si� jej twarz�, a male�kie p�dzelki dotyka�y policzk�w, ust i powiek mu�ni�ciem tysi�ca motyli. Wyobra�a�a sobie, jak wznosi si� na grzbiecie ogromnego, purpurowego smoka prosto w bezchmurne niebo, tak wysoko ponad lasy, �e drzewa zlewa�y si� w puszysty dywan zieleni i nie by�o wida� najmniejszego �ladu budynk�w. W marzeniach smok ni�s� j� w kierunku g�r, kt�rych nigdy nie widzia�a, ku wyrastaj�cym im na spotkanie niebotycznym iglicom migocz�cym turniami z kryszta�u, ametystu i... Dyskretne kaszlni�cie wyrwa�o j� z tych fantazji. Z �alem otworzy�a oczy i zacz�a przygl�da� si� w lustrze efektowi pracy niewolnic. Wygl�da�o to przera�aj�co, a jednocze�nie Sheyrena zdawa�a sobie spraw�, �e nie by�y w stanie osi�gn�� lepszego rezultatu. Oczy wydawa�y si� jeszcze bardziej wyblak�e w zestawieniu z ci�kim, pawio-niebieskim kolorem, kt�ry na�o�y�y jej na powieki; czerwone k�ka na policzkach wygl�da�y faktycznie jak u klauna, a r�owe, wyd�te usta wydawa�y si� nale�e� do innej twarzy. Nie zdoby�a si� na tyle ob�udy, by pochwali� ich dzie�o, lecz nie wyrazi�a r�wnie� dezaprobaty. Je�li lordowi Tylarowi si� to nie spodoba, to niech sam im powie. Kiedy nie odezwa�a si� ani s�owem, niewolnice powr�ci�y do ostatecznego uk�adania jej w�os�w; W stanie naturalnym stanowi�y one jej jedyn� ozdob�, lecz pokoj�wki spi�trza�y je w�a�nie w konstrukcj� pasuj�c� do sukni, w efekcie wygl�da�y jak peruka z bielonego ko�skiego w�osia. Wi�kszo�� z nich zosta�a spi�ta na czubku g�owy w postaci sztywnych lok�w, splot�w i warkoczyk�w, a pozosta�e zwiesza�y si� sztucznie wok� jej twarzy, jak druciane spirale. Teraz niewolnice przyst�pi�y do upinania w nich wszystkich wysadzanych klejnotami ozd�b, kt�rych za�yczy� sobie ojciec; oczywi�cie ci�kie z�oto i szmaragdy. "Gdybym sama si� ubiera�a, wybra�abym jasnor�owy jedwab z kwiatami i wst��kami, ozdobiony per�ami i bia�ym z�otem. Na pewno nie wzi�abym niczego z obecnego stroju. Wtapia�abym si� w t�o, ale przynajmniej nie wygl�da�abym jak klaun". Kiedy s�u��ce sko�czy�y swoje dzie�o, nikt nie by�by w stanie jej rozpozna�. I bardzo dobrze. Wola�a nie zosta� rozpoznana, wygl�daj�c tak, jak w tej chwili. Nie by�oby to wszystko tak okropne, gdyby m�g� by� z ni� Lorryn. On potrafi�by j� roz�mieszy�, pom�g� nawet w tych warunkach zachowa� poczucie humoru i trzyma�by wszystkich, kt�rych nie lubi�a, w bezpiecznej odleg�o�ci. Lecz Lorryn ulega� od czasu do czasu atakom okropnego b�lu g�owy - jedynej choroby, na kt�r� cierpia�y elfy - i w�a�nie dzisiejszego ranka dopad�a go ta dolegliwo��. "Mo�e to i lepiej. Wola�abym, �eby nawet Lorryn nie widzia� mnie tak wystrojon�". Lorryn le�a� na ��ku, jednym okiem zerkaj�c na drzwi, a drugim do zdobytej z trudem ksi��ki o istotach zwanych �elaznymi Lud�mi. Jednocze�nie nastawia� uszu na ewentualny odg�os krok�w. Bardzo starannie wybra� tak� pozycj�, w kt�rej le�a�, tak �eby m�c upu�ci� ksi��k� na pod�og� i przes�oni� r�k� oczy, gdyby kto� zbli�a� si� do drzwi jego sypialni. Na szcz�cie po lordzie Tylarze mo�na si� by�o raczej spodziewa�, �e przyb�dzie do komnat syna z ca�ym rozmachem, z fanfarami i �wit�, ni� �e b�dzie go pr�bowa� zaskoczy� znienacka. Nie znosi� symulowania ataku kryszain, straszliwego b�lu g�owy po��czonego z uczuciem dezorientacji, nie maj�cego odpowiednika w jakiejkolwiek ludzkiej chorobie, za przyczyn� kt�rego uwa�ano nadu�ycie magii. Poniewa� udawa�, i� uleg� temu atakowi, nie m�g� opu�ci� swego pokoju nawet po wyje�dzie Tylara na przyj�cie. W rzeczywisto�ci on sam nigdy nie cierpia� z powodu tej dolegliwo�ci, chocia� niekt�rym elfom si� to zdarza�o. Uwa�ano, �e �wiadczy ona b�d� to o ogromnej ambicji, b�d� o niezwykle wczesnym pojawieniu si� mocy magicznej u dziecka. Viridina ju� dawno temu zadecydowa�a, �e Lorryn ma symulowa� ataki kryszain, gdy� by�y one parali�uj�ce, �atwe do udawania i niemo�liwe do zakwestionowania. Ponadto, co by�o do przewidzenia, lord Tylar by� przewrotnie dumny z tej s�abo�ci swojego syna, gdy� �wiadczy�a ona, �e Lorryn posiada wielk� moc magiczn�. Dzisiaj Lorrynowi szczeg�lnie zale�a�o na nieudawaniu kolejnego ataku. Chcia� i�� na to przyj�cie, nie �eby specjalnie marzy� o udziale w czym�, co w najlepszym razie oka�e si� nudziarstwem, lecz dlatego, �e nie chcia� zostawia� biednej ma�ej Reny samej. Tylar na pewno nie b�dzie zawraca� sobie g�owy tym jak ona si� czuje i bawi, zaj�ty zjednywaniem sobie pozosta�ych poplecznik�w lorda Ardeyna. Lorryn doskonale wiedzia�, co si� dzieje na takich przyj�ciach - s� zbyt wielkie, �eby kto� by� w stanie odpowiednio nad wszystkim czuwa�, i zdarzaj� si� czasami r�ne rzeczy, kiedy uczestnicy sobie nieco wypij�. Rena mo�e zosta� wy�miana albo poni�ona, sta� si� celem niewybrednych �art�w lub by� zmuszona do odpierania niechcianych zalot�w pijanych starych rozpustnik�w albo m�odych, napalonych idiot�w. Przodkowie wiedz�, �e on r�wnie� ma na sumieniu niejedne pijackie, niechciane awanse, kt�rych si� dopuszcza�, kiedy by� m�odszy i nie pozna� jeszcze swoich ogranicze�. Oczywi�cie nie stanie si� jej �adna prawdziwa krzywda; b�dzie tam dostatecznie du�o trze�wych s�u��cych lorda Ardeyna, �eby pilnowa� m�czyzn pr�buj�cych wyprowadzi� w ustronne miejsce niech�tne czy niedo�wiadczone elfie panienki. Zanim do czegokolwiek naprawd� dojdzie, wkrocz�, by odizolowa� my�liwego od jego zdobyczy i podstawi� mu ludzk� niewolnic�, z kt�r� pozwol� mu uda� si� do ogrodu lub w inne upatrzone miejsce. W ten spos�b cnota i domniemana niewinno�� elfiej panienki pozostanie nienaruszona. Nikt nie przejmuje si� tym, co o ca�ej sytuacji s�dz� niewolnice. Biedne stworzenia. Nie, na pewno nikt nie dopu�ci, by Renie sta�a si� jaka� fizyczna krzywda, lecz mo�e si� czu� zraniona lub przera�ona, a bardzo by tego nie chcia�. Jest taka delikatna, nieodporna na ciosy. "Nic by si� jej nie sta�o, nawet w trudniejszej sytuacji, gdyby po prostu by�a odrobin� dzielniejsza. O Przodkowie! Chcia�bym, �eby umia�a czasem si� troch� postawi�. Chwilami mam wra�enie, �e zacznie wreszcie sama decydowa� o sobie, ale potem ugina si� i robi wszystko, co jej ka��. Nie potrzebowa�aby mnie, gdyby po prostu nauczy�a si� sama walczy� o swoje!" By�a to niesprawiedliwa my�l i od razu poczu� si� zawstydzony. W�a�ciwie to kiedy Rena mia�a nauczy� si� upomina� o swoje? By�a to absolutnie ostatnia rzecz, kt�rej lord Tylar �yczy�by sobie dla niej. Nale�ycie uleg�a, dobrze wychowana i dobrze wyszkolona c�rka, potulnie zgadzaj�ca si� na wszystko, czego ojciec od niej za��da� - to by�o to, czego lord Tylar pragn��. Najprawdopodobniej uda mu si� to osi�gn��. Lady Viridina ryzykowa�a ju� swoim �yciem dla syna i niewiele jej pozostawa�o czasu i energii, by martwi� si� o c�rk�. Lekkie stukanie do drzwi - dwa uderzenia, pauza, trzy uderzenia - sprawi�o, �e rzuci� ksi��k� i zerwa� si� z ��ka w�a�nie w momencie, gdy Viridina uchyli�a drzwi i w�lizn�a si� do �rodka. By�a ju� ubrana i uczesana na przyj�cie; w srebrnym jedwabiu i diamentach robi�a wra�enie kryszta�owego pos�gu wyrze�bionego r�k� mistrza. - Musz� ju� i�� - powiedzia�a cichym, nagl�cym g�osem. - Przysz�am tylko, by ci powiedzie�, �e pods�ucha�am Tylara, kiedy rozmawia� przez teleson i �e twoje domys�y by�y s�uszne. - A wi�c Wysocy Lordowie zastawili pu�apk� na wszystkich miesza�c�w w�r�d m�odzie�y, kt�ra zjawi si� na przyj�ciu. - Poczu�, jak krew �cina mu si� w �y�ach na my�l o tym, jak bliskie by�o niebezpiecze�stwo, kt�rego unikn��. - Da�o mi to do my�lenia, kiedy Tylar zacz�� wydawa� te wszystkie zarz�dzenia dotycz�ce Reny. Przecie� m�g� sprawi� za pomoc� delikatnej iluzji, �eby wygl�da�a tak, jak sobie �yczy�, chyba �e mia� jaki� pow�d, dla kt�rego nie odwa�y� si� tego zrobi�. Jego matka skin�a powa�nie g�ow�. - B�dzie tam a� g�sto od rozpraszaj�cych iluzj� zakl��, rzucanych przez najpot�niejszych cz�onk�w Rady, i ka�dy go�� b�dzie musia� podda� si� tej pr�bie. Chodz� ostatnio pog�oski, �e to Valyn by� p�elfem, a nie jego niewolnik. Mero. - Zupe�nie, jak by nie mogli uwierzy�, �e pe�nej krwi elf m�g� si� zbuntowa� przeciw takiemu szalonemu sady�cie jak Dyran. - Usta Lorryna wykrzywi�a pogarda. Lecz Viridina potrz�sn�a przecz�co g�ow�. - Nie, to nie o to chodzi. Po prostu ci przestraszeni starcy udaj�, �e to nie by�o powstanie, tylko �e do g�osu dosz�o wrodzone z�o i niesta�o�� p�elf�w. Skoro ustalono, �e by� jeden mieszaniec w�r�d m�odych pan�w i el-lord�w, to mo�e ich by� wi�cej. Boj� si� teraz i ich post�powanie wynika ze strachu. Lorryn chrz�kn��. - Mog� by� przestraszeni, ale maj� racj� - przypomnia� jej z �agodn� ironi�. - W ko�cu jest mi�dzy nimi przynajmniej jeden p�elf. Viridina szybko przeby�a dziel�c� ich przestrze� i po�o�y�a mu palec na ustach, zanim zd��y� powiedzie� co� wi�cej. - �ciany maj� uszy - szepn�a ostrzegawczo. - Nie tutaj - odpar� z przekonaniem, kt�rego nie mog�a podziela�; nie mog�a, gdy� by�a tylko elfem. On by� p�elfem i ��czy� w sobie moc magiczn� zar�wno matki, jak i prawdziwego ojca, kt�ry nauczy� go, jak u�ywa� tej ostatniej, zanim Viridina uwolni�a go i wys�a�a, �eby przy��czy� si� do wyj�tych spod prawa ludzi, kt�rzy uciekli przed swym niewolniczym losem. Nie by�o w tym domu �adnego umys�u, kt�rego nie m�g�by odczyta�, gdyby zechcia�, i st�d w�a�nie wiedzia�, �e nikt ich nie pods�uchuje. - Musz� ju� i�� - powiedzia�a, obdarzaj�c go lekkim u�miechem. - Chcia�am ci tylko powiedzie�, �e mia�e� racj� i �e od tej pory musimy porusza� si� jeszcze ostro�niej. Nadal nie rozumiem, jak si� domy�li�e�. Nic na to nie odrzek�, tylko schyli� si� i poca�owa� j� w r�k�; ona z kolei obr�ci�a d�o� i pog�aska�a go po policzku. Lorryn wyprostowa� si� i zacz�� spacerowa� po pokoju. - Kiedy Tylar poprosi� mnie, �ebym za pomoc� swojej magii pom�g� mu tworzy� ozdoby dla Reny, po raz pierwszy zacz��em podejrzewa� jak�� pu�apk�. Po co zadawa� sobie tyle trudu z wytwarzaniem prawdziwych, solidnych przedmiot�w, skoro proste z�udzenie by�oby r�wnie efektowne i o wiele �atwiejsze do u�ytkowania? Lekko skin�a g�ow�, a przy tym ruchu zal�ni�y wplecione w jej w�osy kryszta�y. To chodzenie wcale go nie uspokaja�o, ale przynajmniej m�g� jako� roz�adowa� przepe�niaj�c� go energi�. - Potem dowiedzia�em si� od ciebie, i� Tylar poleci� ci po�yczy� Renie kilka twoich s�u��cych, �eby j� upi�kszy�y za pomoc� szminek i pudru, i wtedy podejrzenie przerodzi�o si� w pewno��. Od tego momentu wiedzia�em. - Rozumiem! - wykrzykn�a. - Z�udzenie na�o�one na jej rysy by�oby bardziej skuteczne i upi�kszaj�ce ni� wszystko, cokolwiek te niezdarne biedactwa mog� zrobi� za pomoc� kosmetyk�w. Jaki jeste� bystry, �e to zrozumia�e�! - Nie bystry, po prostu umiem obserwowa�. Tak wi�c przeszed�em samego siebie, �eby stworzy� niesamowicie wymy�ln� bi�uteri� dla Reny, kunsztowne oprawy z ci�kiego z�ota i szmaragdy; nie tylko naszyjnik i pier�cienie, lecz r�wnie� wyrafinowany pasek si�gaj�cy pod�ogi, bransolety i ozdoby do w�os�w. Stworzona przez niego bi�uteria przetrwa przez trzy, mo�e nawet cztery tygodnie, a spowodowane t� prac� wyczerpanie w pe�ni uzasadnia�o kolejny atak kryszain. Lord Tylar, usprawiedliwiaj�c nieobecno�� syna, b�dzie mia� okazj� pochwali� si� jego dokonaniami w dziedzinie magii, a poniewa� pu�apka by�a rzekomo tajemnic�, nikt nie domy�li si� prawdziwego powodu, dla kt�rego Lorryn nie pojawi� si� na przyj�ciu. Tylko Rena ucierpi z tego powodu, ale tylko troch�. Oczywi�cie, nie by� z tego zadowolony, lecz mia� teraz powa�niejsze powody do zmartwienia ni� samopoczucie Reny. Zaczyna� podejrzewa�, �e jego tajemnica jest zagro�ona. - On jest z ciebie absurdalnie dumny - powiedzia�a Viridina, wykrzywiaj�c pogardliwie wargi, co zburzy�o jej mask� �agodno�ci. Potem westchn�a. - Tw�j prawdziwy ojciec by�by z ciebie znacznie bardziej dumny i mia�by do tego faktyczny pow�d. Wzdrygn�� si�; lady Viridina niezbyt cz�sto wspomina�a jego prawdziwego ojca. By� nim ludzki niewolnik, zaufany cz�owiek, kt�ry przyby� wraz z ni� z posiad�o�ci jej ojca. Zdecydowa�a si� zaj�� z nim w ci���, gdy� Tylar traktowa� j� coraz bardziej grubia�sko, nie mog�c doczeka� si� dziedzica. M�czyzna ten by� jej ca�kowicie oddany. Lorryn nie mia� poj�cia, co matka czu�a do niego i prawdopodobnie nigdy si� tego nie dowie, poniewa� nie mia� ochoty odczytywa� jej my�li. Viridina nie rozmawia�a z synem o tych sprawach, a on nie chcia� narusza� jej prywatno�ci. Wiedzia� tylko tyle, �e jaki� czas przedtem, nim zosta�a �on� Tylara, uszkodzi�a niewolnicz� obro�� Gartha, uwalniaj�c jego czarodziejsk� moc odczytywania my�li, oraz �e Garth wykorzystywa� t� moc, by jej s�u�y� i chroni� j�. Przyzna�a si� synowi, �e nigdy nie liczy�a, i� uda mu si� prze�y� wiek niemowl�cy. Wszystko, co kiedykolwiek s�ysza�a o p�-elfach, przekona�o j�, �e b�dzie s�aby i chorowity, i zapewne umrze, zanim osi�gnie drugi rok �ycia. - Czy kiedykolwiek �a�owa�a�... - zacz��. - Nigdy - odrzek�a stanowczo. - Nigdy w �yciu. Jej moc magiczna by�a co najmniej r�wna mocy Tylara, a mo�e nawet silniejsza. Kiedy Lorryn przyszed� na �wiat, mia� ju� narzucone z�udzenie wygl�du elfa czystej krwi i podtrzymywa�a t� iluzj� dzie� i noc, czuwaj�c, dop�ki nie rozwin�� na tyle swej mocy, by sam j� utrzymywa�. Tylar nie posiada� si� z rado�ci z powodu silnego, zdrowego syna, kt�rym go obdarzy�a, a je�li nawet przera�a�a j� energia Lorryna, to by�a zbyt ostro�na, by to okaza�. Jak na ironi�, w nast�pnym roku wyda�a na �wiat Sheyren�, prawdziw� c�rk� Tylara, kt�ra by�a tak delikatna, jak Lorryn by� krzepki. Dwoje dzieci zupe�nie wystarcza�o Tylarowi, kt�ry otwarcie preferowa� mi�osne towarzystwo swych konkubin, zostawi� wi�c Viridin� sam�. - Nigdy nie b�d� w stanie odwdzi�czy� si� za to, co... - szepn��. - Jeste� moim dzieckiem - przerwa�a mu gwa�townie. W oczach jej pojawi� si� b�ysk tej p�omiennej si�y woli, kt�ra przez ca�y czas podtrzymywa�a j� w walce. - Jeste� moim dzieckiem, tylko moim, nie jego. Nie masz za co si� odwdzi�cza�. Wymowa jej s��w sprawi�a, �e zamar� w miejscu. On sam by� odmiennego zdania, chocia� matka w �adnym razie nie by�a w stanie przewidzie�, co mia�o nast�pi� p�niej. Wszystko u�o�y�oby si� doskonale, gdyby wydarzenia potoczy�y si� swym normalnym torem. Viridina bez trudu utrzymywa�a z�udzenie jego wygl�du, potem on z kolei z �atwo�ci� je podtrzymywa�. Nie by�oby nigdy powodu do zmartwienia, �e ich tajemnica zostanie odkryta. Gdyby nie Zguba Elf�w. - Musz� i��. - Matka gwa�townie si� odwr�ci�a i wy�lizn�a za drzwi, zanim mia� czas odpowiedzie�. Podj�� na nowo sw�j marsz. "Gdyby nie Zguba Elf�w. Jedna ma�a dziewczynka. Jak wielkich spustosze� dokona�o to jedno dziecko..." Pod wieloma wzgl�dami dziewczynka ta bardzo si� przys�u�y�a domowi Treves�w. Gdyby nie ona, nie by�oby drugiej wojny czarodziej�w, a szeregi wysoko i bezpiecznie postawionych osobisto�ci pozosta�yby dok�adnie takie same, jak przez minione p� wieku. Tymczasem druga wojna czarodziej�w mia�a jednak miejsce, a szeregi te zosta�y zdziesi�tkowane z powodu b��dnej polityki i �le poprowadzonych bitew. Lord Tylar czeka�, got�w do skoku, i wreszcie go wykona�. Jednak�e przez t� dziewczyn� ka�dy z elfich pan�w by� teraz bole�nie i przera�aj�co �wiadomy faktu, �e czasy p�elf�w nie min�y, �e miesza�cy nadal si� rodz�, po czym s� przemycani i ukrywani w dzikich okolicach. Tajemnica zosta�a odkryta i teraz, kiedy czarodzieje byli ju� daleko, elfi w�adcy starali si� opanowa� sw�j strach, szukaj�c tych p�elf�w, kt�rych mogli ukara� za sam fakt ich istnienia. Teoretycznie rzecz bior�c, nie m�

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!