7104

Szczegóły
Tytuł 7104
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

7104 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 7104 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

7104 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Jadwiga Courths-mahler Co stanie si� z Jolie Tytu� orygina�u: Was wird aus �on? � Copyright by Gustav H. Lubbe Yerlag GmbH, Bergisch Gladbach � Copyright for the Polish edition by Edytor, Katowice � Translation by Hildegarda Salacz l ISBN 83-86812-02-8 Projekt ok�adki i strony tytu�owej Marek Mosi�ski Redakcja Zofia G�owacz Korekta * Marzena Rudnicka Wydanie pierwsze. Wydawca Edytor s.c., Katowice 1995 Sk�ad i �amanie- �Studio P", Katowice Druk i oprawa: Rzeszowskie Zak�ady Graficzne ' Rzesz�w, ul. p�k. L Lisa-Kuli 19. Zam 4245/95. Heinz Rommersdorf wr�ci� z obj azdu p�l. Zeskoczy� z wierzchowca, a wodze rzuci� stajennemu. � Trzeba konia dobrze wytrze� i troch� z nim pochodzi� po dziedzi�cu � rzek� do m�odego m�czyzny. Potem wszed� szerokimi kamiennymi schodami do dworu. W sieni czeka�ju� stary lokaj i odebra� d�okejk� i szpicrut�. Badawczo spojrza� na powa�n� opalon� twarz. Lokaj mia� na sobie skromn� liberi�. Kurtk� w bia�o-niebieskie pasy nosi� do pracy przed po�udniem; po po�udniu wk�ada� granatow� marynark�. Heinz Rommersdorf przyja�nie skin�� g�ow� i poszed� do swojego gabinetu, gdzie czeka�y na niego gospodarskie ksi�gi. Lokaj patrzy� za nim z trosk� w oczach. Ledwo m�ody dziedzic usiad� przy biurku, lokaj zjawi� si� i zamierza� postawi� na biurku ma�� tac� z drugim �niadaniem. Heinz Rommers- dorf podni�s� oczy: � Nie jestem g�odny, zabierz to, Karolu! Lokaj zmartwiony odpowiedzia�: � Prosz� pana, cztery godziny je�dzi� pan po polach, pierwsze �niadanie ledwo pan tkn��! Heinz Rommersdorf u�miechn�� si� lekko. � Karolu, widz�, �e mnie kontrolujesz. � Tak. poniewa� wiem, �e pan zaniedbuje posi�ki! � Czy chcesz mnie utuczy�? � Nie, ale nie pozwol�, �eby pan opad� z si�! i Dziedzic wzruszy� ramionami: � No to dawaj to, co pTzynios�e�. Wiem, �e nie dasz mi spokoju! Zjad� kanapk�, wypi� fili�ank� herbaty i odsun�� tack�. Lokaj zadowolony opu�ci� pok�j. Heinz Rommersdorf nachyli� si� nad ksi�gami. Oblicza� dochody � by�y wysokie. Maj�tek odziedziczy� po zmar�ym wuju. Jego synowie polegli na froncie, a stary pan nie mia� si� ani ochoty zajmowa� si� rolnictwem, wi�c zostawi� wszystko w nie najlepszym stanie. Od dziesi�ciu lat, od kiedy maj�tek przej�� Heinz Rommersdorf dochody stale ros�y. M�ody dziedzic pracowa� od �witu do nocy. Mia� szcz�cie: nadzorca i pracownicy byli uczciwi i oddani, poniewa� by� dla nich dobry. �y� skromnie, nie mia� rodziny, wi�c du�o pieni�dzy inwestowa� w nowoczesne maszyny rolnicze, konie i byd�o. Tu� przed obj�ciem maj�tku m�ody dziedzic mia� ci�kie prze�ycie, kt�re uczyni�o z niego cz�owieka powa�nego i zamkni�tego w sobie. Dawniej, mimo �e biedny, by� pe�en rado�ci, kocha� �ycie. Tragiczny wypadek � my�la�, �e ponosi win� za to, co si� wydarzy�o � zaci��y� na jego losie. Odsun�� si� od �wiata. Uwa�ano go za dziwaka i odludka, chocia� mia� dopiero trzydzie�ci osiem lat. Po �mierci rodzic�w zabra� do siebie starego lokaja Karola i jego �on� � oboje wiernie s�u�yli w rodzinie od wielu lat. Mieli jedynaka Petera Lenza, kt�ry dzi�ki pilno�ci i zdolno�ciom zosta� nadzorc� w maj�tku m�odego dziedzica. Stary lokaj nie chcia� s�ysze� o emeryturze i bezczynnym �yciu u syna. Nadal s�u�y� u swojego m�odego pana i by� jego powiernikiem. W maj�tku Lindenhof wszystkim domownikom, s�u�bie i robot- nikom powodzi�o si� bardzo dobrze; dzi�kowali Bogu za �askawy los. Wyj�tkiem by� m�ody dziedzic. Wjego �yciu wydarzy�a si� tragedia: jak s�dzi�, ponosi� win� za �mier� cz�owieka, kt�rego bardzo kocha�. Sta�o si� to bez jego wiedzy i winy, kiedy z przyjacielem Fryderykiem Roda przyj�li zaproszenie na polowanie w maj�tku znajomego. Podczas polowania Fryderyk pad� od kuli. Widz�c martwego przyjaciela u swoich st�p, Heinz poczu�, �e �wiat wok� niego si� zawali�. Potem dowiedzia� si�, �e �ona przyjaciela, s�ysz�c o �mierci m�a, zmar�a na udar serca. Czu� si� winny r�wnie� tej drugiej �mierci. By� bliski ob��du; chcia� pope�ni� samob�jstwo, ale powstrzyma�a go od tego despera- ckiego kroku my�l, �e nie�yj�cy przyjaciel Fryderyk Roda i jego �ona zostawili dziecko � o�mioletni� c�reczk�. Dziewczynka nie mia�a krewnych, by�a sama na �wiecie. Fryderyk Roda nie mia� maj�tku. By� dobrze zarabiaj�cym naczel- nym in�ynierem w du�ej fabryce, ale zostawi� tylko niewielkie oszcz�d- no�ci. Dziecko zosta�o bez �rodk�w do �ycia. Heinz Rommersdorf nie by� jeszcze wtedy bogaty, jednak uwa�a� za sw�j �wi�ty obowi�zek zaopiekowa� si� sierot�. Nied�ugo potem odziedziczy� po wuju maj�tek i postanowi� zapewni� dziewczynie jak najlepsze wychowanie i wykszta�cenie. Zwr�ci� si� do przyjaci�ki swojej matki, pani Sanders, wdowie po majorze. Prosi�j�, �eby si� zaj�a osieroconym dzieckiem. Starsza pani, �yj�ca samotnie, z rado�ci� zgodzi�a si� wychowywa� ma�� Lori Roda. Przyrzek�a, �e b�dzie j � traktowa� jak w�asn� c�rk�, a dziecko b�dzie si� u niej czu�o jak we w�asnym domu rodzinnym. Heinz Rommersdorf hojnie wynagradza� pani� Otyli� Sanders prosz�c, �eby dziecko mia�o wszystko co najlepsze. Regularnie otrzymy- wa� listy od pani Sanders, ale nigdy nie odwiedza� ma�ej Lori od dnia, kiedyj� przywi�z� do mi�ej damy. Raz w roku otrzymywa� list od Lori, w kt�rym dzi�kowa�a za wszystko dobremu �wujowi". Oczywi�cie, dziecko nie wiedzia�o, �e Heinz Rommersdorf czuje si� winny �miercijej rodzic�w. Lori widzia�a w nim cz�owieka, kt�ry jej pom�g�, kiedy zosta�a sama. Czu�a wdzi�czno�� i szanowa�a dobrego �wujka". Kiedy przychodzi�y listy od ma�ej Lori lub od pani Sanders, poczucie winy od�ywa�o i Heinz Rommersdorf by� jeszcze bardziej ponury i milcz�cy ni� zwykle. Mija�y lata. Heinz Rommersdorf stale my�la� o Lori jak o ma�ej dziewczynce, mimo, �e wyros�a ju� na panienk�. Postanowi� j� adop- towa�, kiedy zgodnie z prawem b�dzie m�g� to zrobi�. Chcia�, �eby osierocona dziewczynka oddziedziczyla po nim maj�tek. Na razie powinna zosta� u pani Otylii Sanders, dop�ki nie wyjdzie za m��. Zupe�nie zapomnia�, �e Lori sko�czy�a osiemna�cie lat! W tych dniach otrzyma� od pani Sanders list, kt�ry bardzo go zaniepokoi�. Pisa�a: Drogi Panie! Z czystym sumieniem mog� Pana zawiadomi�, �e zako�czy�a si� edukacja pa�skiej pupilki i s�dz�, �e oboje, Pan i ja, mo�emy by� 5 zadowol� z jej wynik�w. Zawsze �a�owa�am, �e Pan nas nie odwiedza niemniej rozumiem pa�skie uczucia. Chocia� tak, jak g�osi wyrok s�dowv uwa�am, ze pan jest niewinny, jednak mog� poj��, i� widok ma�ej Lori wywo�yvtafyy w fanu tragiczne wspomnienia! dobra i^i��lZy�a �^mna�"e lat'jest m^ra � ladna, a przy tym bardzo dobra i Wachetnfl. Ch�tnie zatrzyma�abym j� przy sobie na zawsze ale ooawiamsi�> �e b�dzie to niemo�liwe. Ostatnio cz�sto choruj� � lekarze me ukryj�, �e mog� pewnego dnia nagle odej��. Bardzo si� martwi� na Pana ^ '* ^"^ * L�"' ^^ "^ ^ W� ntkogo na �wiede �Pr�c^ Przykro mi, �e sprawiam Panu k�opot, ale nie chc�, �eby Pan pewnego � zos � zaskoczony zl� wiadomo�ci�. Lori nie zna okoliczno�ci �miem rodzic�w. Wie tylko, �e ojciec zgin�� w wypadku podczas polowania a matka zmar�a na udar serca. Nic nie wie o szczeg�ach l pa�skich prze�yciach - wie tylko, �e Pan jest przyjacielem jej ojca i �e lowTed^7dU Z�SM Pm ^ �Piekmem- Zg�dnie Z �y^ Pana powiedzia�am Lofi, ze jej ojciec zostawi� w banku pieni�dze na iei wychoWaflie; dziewczyna nie ma poj�cia, �e wszystko zawdzi�cza wyl�c'- me fanu. Bez wzgl�du na to, jest do Pana bardzo przywi�zana ~ Pan i la jeste�my jedynymi bliskimi lud�mi, kt�rych ma na �wiecie Wprawdzie zaprzyjaznua si� z kilkoma panienkami, lecz s� to raczej znajomo�ci bez g��bszych uczuc. fak wi�c po mojej �mierci Lori zostanie sama Pom�cz s�dzi, �e fundusz na jej wykszta�cenie wyczerpie si� w dniu jej pe�noletno�ci, ju� teraz zastanawia si� nad tym, �e pewnego dnia b�dzie sama zarabia� na swoje utrzymanie. O ma��e�stwie nie my�li ~ wie ~e biedne] dziewczynie trudno znale�� m�a, chocia� jest m�dra i bardw Wi?c co si� stanie z Lori? Prosz� Si� zastanowi� i napisa�, co Pan zamierza zrobi�? Ro- mawia�am niedawno z Lori o jej przysz�o�ci; da�a mi beztrosk� odpowied* � prosz� si% nie martwi�. Je�eli nie znajd� innego wyj�cia, pojad� do wujka Hem^a, b�fy mu prowadzi�a gospodarstwo i zarobi� na codzienny chleb" Musz� za�yczy�, �e Lori jest przekonana, i� Pan jest starym cz�owie- kiem, a ja przecie� wiem, �e Pan nie b�dzie m�g� przyj�� Lori na sta�e do swojego dworu_ Bardzo prosz� o szybk� odpowied�. Jak zawsze za��czam serdeczne pozdrowienia od Lori. Chcia�am Panu przes�a� fotografi� Lori, jest podobna do swojej pi�knej matki. W�a�nie z tego powodu zdecydowa�am jednak, �e nie po�l� Panu jej zdj�cia. Nie chc� wzbudza� przykrych wspomnie�. Zna Pan teraz wszystkie moje zmartwienia. Czekam na Ust i serdecz- nie Pana pozdrawiam Oddana Otylia Sanders Heinz Rommersdorf d�ugo siedzia� nad tym listem. A wi�c Lori ma osiemna�cie lat. To przecie� m�oda dama! Otylia Sanders jest ci�ko chora, �miertelnie chora? Co si� stanie z Lori? Jedno wiedzia� z ca�� pewno�ci� � nawet po �mierci Otylii Sanders b�dzie si� opiekowa� c�rk� nie�yj�cego przyjaciela. Musi nad ni� czuwa�! Ale co powinien zrobi�, je�eli stanie si� to najgorsze i pani Sanders odejdzie na zawsze? Najprostszym rozwi�zaniem by�oby sprowadzenie Lori do Linden- hofu � przecie� musi mie� w�asny dom! Ale czy mo�e u niego zamieszka� m�oda dama? Nie by� �onaty i, niestety, zbyt m�ody! Na razie nie m�g� j ej adoptowa� �jeszcze nie osi�gn�� wieku okre�lonego prawem. Co si� stanie z Lori? Nie zna� odpowiedzi na to pytanie, kt�re zadr�cza�o go przez nast�pne dni. Wiedzia� tylko jedno: musia� si� zatroszczy� o Lori! Nie m�g� pozwoli�, �eby dziewczyna sama walczy�a o byt. Zaadoptuje j�, a potem ona szybko wyjdzie za m��. Pani Sanders pisze, �e jest �adna, wi�c nie b�dzie trudno o kandydat�w na m�a. Mimowolnie zada� sobie pytanie: �Czy masz zamiar odda� Lori jakiemu� �owcy posagu?" Odtr�ci� tak� my�l. Tej nocy mia� z�y sen; widzia� martwego przyjeciela Fryderyka Roda, kt�rego oczy patrzy�y na niego. Mija�y dni. Odpisa� pani Otylii Sanders, wyra�aj�c ubolewanie, i� choruje i zapewniaj�c j�, �e nie powinna si� martwi� � kiedy b�dzie trzeba, zaopiekuje si� Lori. Heinz by� zamy�lony i zmartwiony. Widz�c to wierny lokaj rzek� do swojego syna: � Znowu zadr�cza si� t� star� histori�! Gdybym m�g� mu pom�c! � Co to za smutna historia, ojcze? � zapyta� Peter. Stary s�uga machn�� r�k�: � Nie mog� i nie chc� o tym m�wi�, to jego tajemnica. Syn musia� si� zadowoli� tak� odpowiedzi�. Lori Roda wr�ci�a do domu z ostatniego wyk�adu. Szybko wbieg�a po schodach do mieszkania przybranej matki. Drzwi otworzy�a jej s�u��ca. � Jak si� czuje mama? � zapyta�a Lori zdyszana. Bety mia�a powa�n� min�: � Obawiam si�, �e nie jest dobrze; jest taka apatyczna. Lori od�o�y�a torb� z ksi��kami, zdj�a kapelusz i p�aszcz, a potem na palcach posz�a do pokoju chorej, kt�r� od dawna nazywa�a �mam�". Pani Sanders od kilku dni le�a�a w ��ku. � Mamo, Bety m�wi, �e czujesz si� gorzej! Chora stara�a si� u�miechn�� i pog�adzi�a Lori po w�osach. � Nie jest a� tak �le, Lori, ale po ostatnim ataku jestem bardzo os�abiona. Wychowa�am ci� i uko�czy�a� dobr� szko��; jestem spokoj- na, poniewa� spe�ni�am sw�j obowi�zek. Powiedzia�am ci o mojej chorobie, gdy� nie chc�, �eby ci� zaskoczy�a moja nag�a �mier�. Napisa�am o wszystkim do twojego opiekuna i dzisiaj otrzyma�am od niego list. Zapewnia mnie, �e zawsze b�dzie si� troszczy� o ciebie, nawet, kiedy mnie zabraknie. � Kochana moja mamo, nie martw"si� o mnie, wujek Heinz zaopiekuje si� mn�. Boj�*si� tylko, �ebym ciebie nie straci�a. Przesta�my o tym m�wi�. Zaraz podam ci ros�, zjesz, za�niesz, a kiedy si� obudzisz, b�dziesz si� czu�a lepiej. � Masz racj�, Lori, nie m�wmy o smutnych sprawach; ale obiecaj mi, �e b�dziesz dzielna i �e zwr�cisz si� o pomoc do wujka Heinza, tylko do niego! � Przyrzekam ci, mamo, zwr�c� si� do niego. Przecie� nie mam na �wiecie nikogo innego! Jest mi bliski. Chocia� nie widzia�am go tyle lat, wiem, �e mog� mu zaufa� w ka�dej sytuacji. Ten stary pan by� przecie� serdecznym przyjacielem mojego zmar�ego ojca. Szkoda, �e jest dziwa- kiem i nie odwiedza nas, ale mog� zrozumie� �e nie chce opuszcza� swojego maj�tku Lindenhof. Na wsi musi by� o wiele �adniej ni� tutaj wmie�cie. Bardzo chcia�abym tam pojscha�. Teraz jestem wolna, dzisiaj by�y ostatnie zaj�cia. Jestem strasznie m�dra i nie musz� si� ju� niczego wi�cej uczy�! Id� po ros�. Pani Sanders s�ucha�a i patrzy�a za wychodz�c� Lori. Czu�a, �e zbli�a si� koniec jej �ycia i niecierpliwie czeka�a na nast�pny list od Heinza Rommersdorfa, w kt�rym mia� j� powiadomi� o przysz�o�ci Lori. Po chwili m�oda dziewczyna wr�ci�a, nakarmi�a matk� i poda�a jej lekarstwo. Stara�a si� rozweseli� chor� opowiadaj�c o zako�czeniu roku szkolnego. Potem pani Sanders zasn�a. Lori usiad�a przy oknie i czyta�a. Mija�y godziny. Kiedy zacz�� zapada� zmrok, cicho wsta�a i podesz�a do ��ka. Twarz matki mia�a dziwny wyraz. Wzi�a j� za r�k� � by�a zimna. Pani Sanders umar�a we �nie. Lori zaniepokoi�a si� i zapali�a �wiat�o, �eby lepiej zobaczy� blad� twarz przybranej matki. Nie mog�a uwierzy�, �e odesz�a na zawsze. Zawo�a�a g�o�no: � Mamo, obud� si�, nie opuszczaj mnie! S�ysz�c krzyk przybieg�a pokoj�wka Bety, a widz�c Lori na kolanach przy ��ku matki, zrozumia�a, co si� sta�o. � Panno Lori! M�j Bo�e, nasza pani! � Bety, przecie� to nie mo�e by� prawda! Bety, co ja poczn�? � Panno Lori, niestety, nasza pani nie �yje. � Nie, nie wierz�, szybko wezwij lekarza! Mama zemdla�a! Bety pos�usznie podesz�a do telefonu, chocia� wiedzia�a, �e lekarz nie pomo�e ju� pani Sanders. Kiedy si� zjawi�, stwierdzi� zgon i pociesza� Lori obiecuj�c, �e wszystkim si� zajmie � tak przyrzek� pani Sanders podczas ostatniej rozmowy przed kilkoma dniami. Lori p�przytomna siedzia�a przy trumnie zmar�ej i w swoim wielkim ' b�lu w pierwszych godzinach zupe�nie zapomnia�a zawiadomi� wujka 8 Heinza o �mierci swojej przybranej matki. Potem pomy�la�a, �e nie opu�ci�by Lindenhofu, �eby wzi�� udzia� w pogrzebie. Po uroczysto- �ciach �a�obnych, pogodzi�a si� z losem, nieco si� uspokoi�a i zacz�a si� zastanawia�, co ma robi�? Listownie trudno om�wi� z wujkiem Heinzem wszystkie szczeg�y jej przysz�o�ci, naj lepiej b�dzie za�at- wi� to osobi�cie. Pojedzie do Lindenhofu. Siad�a i napisa�a do niego list. Kochany, szanowny wujku Heinz! .Niestety, dopiero dzisiaj, po pogrzebie mamy, czuj� si� na si�ach napisa� do ciebie. Bylam p�przytomna z rozpaczy i to jest powodem, �e nie wysta�am zawiadomienia o jej �mierci. Nadal jestem zrozpaczona, a poniewa� wiem, �e nie opu�cisz Lindenhofu, �eby przyjecha�, wi�c ja przyjad� do Ciebie, �eby wszystko om�wi�. Pogrzebem zaj�� si� nasz lekarz, jest jednak jeszcze tyle spraw, kt�rych bez Twojej pomocy, jako mojego opiekuna, sama nie umiem za�atwi�! Jutro rano wyjad� pierwszym poci�giem. Serce mnie boli � jestem taka smutna! Teraz nie mam na �wiecie nikogo, tylko Ciebie! Prosz�, nie gniewaj si�, �e tak niespodziewa- nie zjawi� si� w Lindenhofie, lecz nie wiem co pocz��! Serdecznie Ci� pozdrawiam Twoja wdzi�czna Lori Wys�a�a list i zacz�a si� przygotowywa� do podr�y. Pokoj�wce Bety powierzy�a pilnowanie mieszkania. Nast�pnego dnia rano wybra�a si� w podr�. Kiedy poci�g pospiesz- ny opu�ci� dworzec g��wny w Berlinie, ponownie wszystko przemy�la�a i dosz�a do wniosku, �e jej decyzja jest s�uszna. Nic innego nie mog�a zrobi�. Na jednej ze 'stacji na po�udniu Niemiec b�dzie musia�a si� przesi��� na poci�g lokalny jad�cy do przystanku niedaleko Linden- hofu. Mia�a nadziej�,, �e b�dzie j� kto� oczekiwa� � pow�z lub samoch�d. � Lori sp�dza�a wakacje zawsze nad Ba�tykiem wi�c jecha�a teraz w zupe�nie nieznan� g�rzyst� cz�� Niemiec. Patrz�c przez okno podziwia�a w dali g�ry i wioski Turyngii. O jedenastej dojecha�a do stacji, gdzie nale�a�o wsi��� do podmiej- skiej kolejki i po kilkunastu minutach by�a u celu. 10 \Vzi�a walizk� i wysiad�a. Na przystanku by� tylko ma�y budynek iadowcy stacj j Rozgl�da�a si�, lecz nikt na ni� nie czeka�. Czy�by j ej opiekun nie otrzyma� listu? Speszona podesz�a do zawiadowcy stacji i zapyta�a, czy mo�e by� powo� z Lindenhofu? Zaprzeczy�. Poprosi�a, �eby jej wskaza� drog� do maj�tku. Dowiedzia�a si�, �e powinna i�� ca�y czas �cie�k� na skraju lasu a� dojdzie do bramy parkowej. Podzi�kowa�a i chcia�a wzi�� walizk�, �eby ruszy� w drog�. Uprzej- myzawiadowcapowiedzia�jej, �emo�ezostawi� baga�. Nied�ugo b�dzie tedy wraca� parobek z Lindenhofu, kt�ry wozi mleko do miasta i mo�e zabra� walizk�. Podzi�kowa�a i posz�a w kierunku maj�tku. Pogoda by�a pi�kna. Sz�a wzd�u� starego lasu. Raz po raz nachodzi�y j� my�li, jak zostanie przyj�ta, je�eli wuj Heinz nie otrzyma� jej listu. Nagle opanowa� j� l�k, �e o�mieli�a si� nieproszona wybra� do Lindenhofu. Skoro jednak ju� tutaj jest, trudno! Postanowi�a, �e nie b�dzie si� d�ugo naprzykrza� staremu panu. Om�wi z nim najpilniej sze sprawy i wyjedzie � mo�e jeszcze dzisiaj, a na pewno jutro przed po�udniem. Zamy�lona sz�a przed siebie. Mia�a na sobie czarn� skromn�, lecz eleganck� sukni�. Zdj�a kapelusz �jej pi�kne jasne w�osy po�yskiwa�y w s�o�cu, a du�e szare oczy, ocienione d�ugimi rz�sami, mia�y smutny wyraz. Nagle za lasem zobaczy�a dw�r Lindenhof. Zatrzyma�a si� i z za- chwytem patrzy�a na �adn� budowl� i stary park. Jakie to pi�kne! Jak to mo�liwe, �eby w tak cudownym otoczeniu cz�owiek sta� si� dziwakiem i odludkiem? Wiedzia�a z opowiada� przybranej matki, �e wuj dawniej by� biedny i mia� ci�kie prze�ycia, zanim odziedziczy� maj�tek Linden- hof. S�ysza�a te�, jak wiele pracy wk�ada wuj Heinz w posiad�o�� i, �e dzi�ki jego wysi�kom maj�tek wr�ci� do dawnej �wietno�ci. Cz�owiek, kt�ry widzi wyniki swojej pracy, jest panem tych las�w i p�l, i mieszka w du�ym dworze, powinien by� szcz�liwy i radosny! A on jest dziwakiem! Westchn�a i zacz�a szuka� bramy parkowej. Heinz Rommersdorf nie mia� poj�cia, �e przyjaci�ka jego matki, pani Otylia Sanders, nie �yje. Stale zastanawia� si�, jak powinien post�pi�, je�eli naprawd� pewnego dnia zabraknie pani Sanders. Nie podj�� jeszcze �adnej decyzji. Tego ranka jak co dzie� objecha� pola. By�a p�na wiosna i w maj�t- ku by�o bardzo du�o pracy. Od �witu by� na koniu i jeszcze nie wiedzia�, �e jest do niego list od Lori. Wracaj�c do dworu ujrza� na drodze m�od� dam�. Sta�a i patrzy- �a na Lindenhof. Zatrzyma� konia i obserwowa� j�: by�a w eleganckiej czarnej sukni, a wi�c w �a�obie, musia�a by� przyjezdn� z miasta � tutaj widywa� tylko pracownice i �ony urz�dnik�w. Zna� r�wnie� wszystkich z s�siednich maj�tk�w � ta m�oda dama by�a osob� obc�. Kiedy Lori zamierza�a ruszy�, �eby szuka� bramy parku, zauwa�y�a je�d�ca, kt�ry zbli�a� si� do.niej. Je�eli on te� pod��a� do Lmdenhofu, powie jej, kt�r�dy ma p�j�� do dworu. Sta�a i czeka�a, a� si� zbli�y. Zobaczy�a m�odego przystojnego m�czyzn�; mia� powa�n� min�. Mo�e to rz�dca wuja Heinza? Zapyta�a: � Przepraszam pSna, gdzie jest brama parkowa? Nie wiem jak doj�� do dworu Lindenhof? Heinz nieco speszony patrzy� na �adn� dziewczyn�, jej jasne w�osy i du�e szare oczy. Zeskoczy� z siod�a, uk�oni� si� i odpowiedzia�: � W�a�nie tam jad�, prosz� p�j�� ze mn�. A z kim pani chce rozmawia� w Lindenhofie? _ Z w�a�cicielem, panem Heinzem Rommersdorfem � odpowie- dzia�a odwracaj�c g�ow�. Zauwa�y�a jego badawcze spojrzenie. ._ W�a�ciciel Lindenhofu stoi przed pani�! � odpowiedzia� spokoj- nie i czeka�, co powie m�oda dama. _ To... nie, to przecie� niemo�liwe. Pan Rommersdorf jest starym cz�owiekiem! � zawo�a�a i zblad�a z wra�enia. Heinz u�miechn�� si� smutno i westchn��: _ Ale� ja jestem starym cz�owiekiem, tylko tutaj na wsi ludzie d�u�ej dobrze wygl�daj� i d�u�ej �yj�. Z kim mam zaszczyt rozma- wia�? � Ja? Och, m�j Bo�e, wyprowadzi� mnie pan z r�wnowagi. By�am przekonana, �e wujek Heinz jest o wiele starszy! � Wujek Heinz? Pani m�wi do mnie wujek Heinz? Wzburzona kiwa�a g�ow�: � Je�eli pan jest Heinzem Rommersdorfem, to... tak, to jest pan dla mnie wujkiem Heinzem. Jestem Lori Roda. � Lori Roda? � zawo�a� staraj�c si� nie okaza�, co czuje. Pr�bowa� si� u�miecha�, lecz w jego oczach by� taki smutek, �e Lori zrobi�o si� przykro. Nie wiedzia�a dlaczego. � Tak, jestem Lori Roda. Moja przybrana matka, pani Otylia Sanders, nie �yje. Czy pan nie otrzyma� mojego listu? � Nie, nie widzia�em jeszcze dzisiejszej poczty. Wyjecha�em z domu wczesnym rankiem. Twoja wiadomo�� chyba czeka na mnie w domu. Ty � tak zawsze m�wili�my do siebie w naszych listach i tak powinno zosta�. Nie b�dziemy tego nagle zmienia�. Lori stara�a si� ukry� zak�opotanie, jakie poczu�a, widz�c m�odego, przystojnego m�czyzn�. Opowiedzia�a spokojnie: � Tak, wujku Heinz, prosz� ci� tylko o wybaczenie, �e tak nieoczekiwanie zjawi�am si� i �e czuj� si� troch� skr�powana. By�e� przyjacielem mojego ojca, wi�c s�dzi�am, �e musisz by� starym cz�owie- kiem. Wyprostowa� si� i odpar�: � Tw�j ojciec by� o dziesi�� lat starszy, niemniej darzy� mnie Przyja�ni�. Lori u�miechn�a si�: � Dobrze, �e o tym nie wird/ia�am, i� jeste� taki m�ody, inaczej... 12 13 Przerwa�a zdanie � by�a speszona. Nie zdawa�a sobie sprawy, jak �adnie wygl�da. � Inaczej? � zapyta� Heinz. � Inaczej nie odwa�y�abym si� przyjecha� do Lindenhofu. � Mam nadzieje, �e nie stracisz do mnie zaufania, poniewa� jestem m�odszy ni� przypuszcza�a�? Potrz�sn�a przecz�co g�ow�. � Ale� nie, to nie, tylko b�d� musia�a przyzwyczai� si� do tego. � M�wisz, �e twoja przybrana matka nie �yje. Jak to si� sta�o, tak nagle? � Od d�u�szego czasu chorowa�a, a potem nieoczekiwanie zmar�a. By�am tak zrozpaczona, ze /upe�nie zapomnia�am, �eby ci� o tym zawiadomi�. Dopiero po pogrzebie ockn�am si�. Jest wiele spraw do za�atwienia, kt�rych sama nie umiem uporz�dkowa�. Pomy�la�am, �e najlepiej b�dzie osobi�cie z tob� porozmawia�. Przepraszam, �e ci� zaskoczy�am; my�la�am, �e otrzymasz m�j list zanim przyjad�. Heinz nadal walczy� ze zdziwieniem, jakiego dozna�, widz�c przed sob� m�od� dam�. Wzruszy�a go nie tylko urod�, ale r�wnie� wdzi�kiem i naturalno�ci� w sposobie bycia. By� zadowolony, widz�c, �e wyci�gn�a do niego r�k�; u�cisn�� jej d�o� m�wi�c: � Chod�my, om�wimy wszystko w moim gabinecje. Witam ci� serdecznie w domu! Lori nap�yn�y �zy do oczu. Bardzo si� ba�a, �e b�dzie zaraz musia�a wraca� do Berlina, a tak strasznie chcia�a tutaj zosta�. Zauwa�y�a, �e smutne oczy wujka Heinza patrz� na ni� czule i ucieszy�a si�. O�mielona zapyta�a: � Czy naprawd� mog� zosta�? Nie ka�esz mi wyjecha�? Heinz Rommersdorf wiedzia�, �e powinien to zrobi�, lecz sumienie nie pozwala�o mu, �eby tak post�pi�. Lori przyjecha�a do niego z takim zaufaniem, jest sama na �wiecie, jak m�g�by kaza� jej opu�ci� Linden- hof? Wiedzia�, �e �yczy�by sobie tego jej zmar�y ojciec. Musi zrobi� wszystko, �eby jej pom�c, �eby si� ni� zaopiekowa�, jak kochaj�cy ojciec! � Mam nadziej�, �e nie w�tpi�a� w to ani przez chwil� � rzek� cicho. Wstrzyma�a oddech: __ Wiesz, tak ca�kowicie nie by�am pewna. W ci�gu minionych lat -nie odwiedzi�e� nas ani razu i nigdy nie zaprosi�e� nas do Lindenhofu. _ W mojej samotni nie mog�em wam przecie� niczego zaoferowa�! � Ale� tutaj jest pi�knie! � Podoba ci si�? _ Oczywi�cie, jestem zachwycona! Biedne mieszczuchy kochaj� lasy, g�ry i ��ki. Heinz milcza�. Zastanawia� si�, co zrobi�, �eby Lori mog�a zosta� w jego domu. Teraz, kiedy tak nieoczekiwanie ujrza� j� przed sob�, poczu�, �e znikn�a obawa przed spotkaniem z dzieckiem zmar�ego przyjaciela. Oczy Lori nie, wzbudza�y w nim wyrzut�w sumienia, �e przez nieostro�no�� zastrzeli� j ej ojca. Nagle zaw�adn�a nim przemo�na ch�� zaopiekowania si� Lori i chronienia jej przed z�em. Poczu� pokus�, �eby t� m�od� �adn� kobiet� mie� blisko siebie, w swoim domu. Przysz�a do niego nie proszona! Czy by�o to zrz�dzenie boskie? Zastanawia� si�. Co zrobi�, �eby mog�a "zosta�. M�oda, �adna dziewczyna nie mo�e mieszka� w domu nie�onatego m�czyzny � m�odego m�czyzny! Widzia� jej zak�opotanie, kiedy stwierdzi�a, �e nie jest staruszkiem! Nagle poczu� si� m�odym, �ycie nabra�o sensu, chcia� by� szcz�liwy! Musi znale�� wyj�cie! Zaanga�uje dam� do towarzystwa, pani� w �red- nim wieku i problem zostanie rozwi�zany � Lori b�dzie mog�a zosta� w Lindenhofie. Weszli do parku i zbli�ali si� do wej�cia do dworu, otoczonego starymi lipami. Lori rozgl�da�a si�. � Te drzewa stoj� jak stra�nicy, �eby wr�g nie m�g� dosta� si� do dworu. Dlaczego jeste� smutny i nie cieszysz si�, �e mo�esz tutaj mieszka�? Czy zdajesz sobie spraw�, �e mo�na ci zazdro�ci�? � zapyta�a cicho. � Och, Lori, mo�e wtargn�� do mojego domu wr�g, kt�ryjest obok mnie lub w mojej duszy i zadr�cza mnie! � wyrwa�o mu si� z ust 2 g��bokim westchnieniem. Zdradzi� si�, �e cierpi i wzbudzi� lito�� w sercu Lori. � Bardzo chcia�abym przep�dzi� tego wroga, wujku Heinz! Z pewnym wahaniem wypowiedzia�a ostatnie dwa s�owa � mia�a wra�enie, za jest zbyt m�ody, aby by� jej wujkiem. 15 14 � Obawiam si�, �e nie mog�aby� zwyci�y� tego wroga! � O, jestem bardzo odwa�na i dzielna, kiedy chc� broni� os�b, kt�re kocham! Wymawiaj�c te s�owa zarumieni�a si�. Nagle u�wiadomi�a sobie, �e m�wi do m�odego m�czyzny, mimo, �ejako dziecko, pokocha�a go jak dobrego wujka! Heinz s�ucha� i by� oszo�omiony. � Czy ty naprawd� mnie kochasz cho� troch�? Lori sp�sowia�a, lecz odpowiedzia�a spokojnie: � Przecie� od dziecka wiem, �e jeste� dla mnie taki dobry. Jeste� moim opiekunem. Mama opowiada�a mi, �e zrobi�e� wszystko, �e- bym mia�a przyjemne dzieci�stwo i �ebym mog�a si� kszta�ci�. Czym mog� ci si� odwdzi�czy� � niczym innym, jak mi�o�ci�, i szacunkiem do ciebie. - � Nie zrobi�em nic nadzwyczajnego, Lori! � Nie m�w tak! �aden cz�owiek nie zaopiekowa�by si� mn� tak jak ty. Dlatego mam do ciebie takie ogromne zaufanie, �e zaraz tu przyjecha�am, kiedy zabrak�o mamy. Wydawa�o mi si� to takie natural- ne. Ale teraz ju� nie jestem taka pewna, czy s�usznie post�pi�am. Heinz westchn�� g��boko: � Daj Bo�e, �eby� nigdy do mnie nie straci�a zaufania. Energicznie potrz�saj�c g�ow�, zawo�a�a: � Nigdy nie strac� zaufania do ciebie, nigdy! M�wi�c to patrzy�a na Heinza p�omiennymi oczami. � Nie obiecuj zbyt pochopnie � czasami cz�owiek tego p�niej �a�uje. Weszli do obszernej sieni, gdzie czeka� lokaj. Badawczo patrzy� na m�od� dam� u boku swojego pana. Jak zwykle Heinz przyja�nie skin�� g�ow�: � Karolu, mamy go�cia, przyjecha�a moja pupilka. Jej przybrana matka nagle zmar�a. Prosz�, ka� przygotowa� kilka �adnych pokoi, gdy� na razie zostanie u nas. Lori czu�a mocne bicie serca. A wi�c wolno jej zosta� � by�o to wi�cej ni� oczekiwa�a. Karol uk�oni� si� i obserwowa� m�od� dam�, a potem spojrza� na swojego pana. Us�ysza� polecenie: __ Prosz� poda� drugie �niadanie; pani przysz�a pieszo z dworca, iest zm�czona i g�odna, a do obiadu jeszcze prawie godzina. Lori odezwa�a si�: _ Wujku Heinz, nie jestem ani g�odna, ani zm�czona � zaczekam na obiad. _ Jak sobie �yczysz! A tw�j baga�? _ Mam tylko ma�� walizk�. Zawiadowca stacji powiedzia�, �e daj� parobkowi, kt�ry wozi mleko do miasta. Heinz spojrza� na zegarek. � Nied�ugo powinien wr�ci�. Prpsz�, chod� do mojego gabinetu, tam mo�emy porozmawia�. Lokaj odebra� od Lori p�aszcz, kapelusz i r�kawiczki. Potem Heinz zaprowadzi� j� do swojego gabinetu � uwa�a�, �e jest to neutralne miejsce. Jeszcze si� nie otrz�sn�� z zaskoczenia wywo�anego nieoczeki- wanym przyjazdem m�odej dziewczyny, ale czu� w sercu wielk� rado��. Pok�j, w kt�rym Heinz pracowa�, by� obszerny i umeblowany ci�kimi d�bowymi meblami. Przy �cianach sta�y oszklone szafy biblio- teczne pe�ne ksi��ek. Milcz�c wskaza� fotel naprzeciwko biurka. Lori usiad�a i roz- gl�daj�c si� rzek�a. , � O, ile tu masz ksi��ek! Przy wszystkich �cianach szafy bibliotecz- ne, na biurku te� le�� tomiska � wida�, �e du�o pracujesz. � Stara�a si� m�wi� oboj�tnym tonem. Heinz usiad� przy biurku. � Rolnik musi pilnie pracowa�, je�eli chce utrzyma� maj�tek na odpowiednim poziomie. � Wszystko wskazuje na to, �e czeka na ciebie mn�stwo pracy, a ja przyjecha�am i przeszkadzam ci. Przepraszam! � Nie przeszkadzasz mi. Ale oto poczta � b�dzie tutaj i tw�j list. �eby si� uspokoi� i opanowa� Heinz zaczai przegl�da� korespon- dencj� i wzi�� do r�k list Lori. By� ciekawy, co do niego napisa�a. Rozerwa� kopert� i zaczai czyta�. Niekt�re zdania wzruszy�y go w szczeg�lny spos�b. Ponownie przeczyta�: �Teraz nie mam na �wiecie m'kogo, tylko ciebie!" Te s�owa wpy�S"sjg"Vrj^go dusz�, by�y wyrzutem sumienia, �e to on """"' ""' * " " sama. U�wiadomi� sobie, �e musi znale�� i� Ponosi 16 >5* * Trzebi 17 '� Co stanie si� z jakie� wyj�cie, �eby mog�a zosta� w jego domu. Na razie, aby zyska� na czasie, poprosi�, �eby mu wszystko opowiedzia�a i wyrazi�a swoje �yczenia. Pani Otylia Sanders nie mia�a krewnych, wi�c to co posiada�a, a nie by�o tego du�o, zostawi�a Lori, sporz�dzaj�c testament. W banku by�o jeszcze troch� got�wki, kt�ra zosta�a po pokryciu koszt�w pogrzebu. Lori wspomnia�a o pokoj�wce Bety, kt�r� b�dzie musia�a zwolni� i o zlikwidowaniu mieszkania. Chcia�a z opiekunem porozmawia� o swojej przysz�o�ci. Mia�a w banku troch� pieni�dzy, kt�rych nie wydano na jej kszta�cenie, wi�c mog�a spokojnie szuka� odpowiedniej pracy. Na koniec powiedzia�a: � Mam nadziej�, �e jako m�j opiekun wyrazisz zgod� na to, abym zamieszka�a w skromnym pensjonacie do czasu znalezienia posady. Lori wiedzia�a ju�, �e jej plany prowadzenia domu wujkowi Hein- zowi sta�y si� nierealne. Siedzia� przed ni� nie stary dobry wujek, lecz m�ody przystojny m�czyzna, a jego interesuj�ca twarz i smutne oczy powodowa�y, �e rumieni�a si� i czu�a �ywsze bicie serca. Heinz s�ucha� nie przerywaj�c jej opowiadania, a kiedy sko�czy�a, spojrza� na ni� czule i powiedzia�: � Nie, Lori, nie wyra�� na to zgody. Przy �o�u �mierci twojego ojca przyrzek�em, �e b�d� si� tob� opiekowa�, �e b�dziesz mia�a dom. Dotrzymam tego przyrzeczenia. U pani Sanders mia�a� odpowiednie warunki i by�em o ciebie spokojny. Teraz, kiedyjej zabrak�o, jest rzecz� naturaln�, �e zostaniesz w moim domu. Tak przyj��bym w�asn� c�rk�! Lori obla� silny rumieniec. � Wujku Heinz! To jest niemo�liwe! Ty... ja... nie wiem, co mam powiedzie�. � Nic innego ni� to, �e si� zgadzasz. � Ale... ale to jest wykluczone! � Dlaczego? Nie podoba ci si� w Lindenhofie? Zaciska�a d�onie:� � Podoba mi si�, tutaj jest cudownie. O m�j Bo�e, bardzo bym chcia�a zosta�, ale � nie, nie, to nie jest mo�liwe! � Dlaczego nie? Pani Sanders pisa�a, �e obieca�a� jej, i� zwr�cisz si� do mnie o pomoc i ja poradz� ci co masz robi�. Czy zmieni�a� zdanie? Bezradnie wzruszy�a ramionami. 18 _� Kiedy to m�wi�am, nie wiedzia�am, �ejeste� taJci m�ody. Przecie� e mog� mieszka� w twoim domu, nie jeste� �onaty. _ Ach tak! Teraz zrozumia�em! Zapominasz, �e mog� zaanga�o- � starsz� dam� do towarzystwa, a j ej obecno�� pozwoli ci spokojnie zosta� w Lindenhofie. Jest tutaj mn�stwo pracy � znajdzie si� i dla ciebie odpowiednie zaj�cie. Nie b�dziesz siedzia�a bezczynnie i nudzi�a si� ca�ymi dniami! Mo�esz wi�c bez obaw zosta� w moim domu. Speszona patrzy�a na Heinza. By�oby cudownie by� stale obok niego w tej �licznej okolicy i mie� prac�! Wahaj�c si� zapyta�a: � Z powodu mnie b�dziesz musia� zaanga�owa� dam� do towarzy- stwa? Wiedzia�, �e jej pytanie by�o uzasadnione, niemniej odpar�: � Nie, taki du�y dom powinna prowadzi� do�wiadczona osoba. Od d�u�szego czasu szukam odpowiedniej pani. Teraz musz� to ostatecznie za�atwi�. W ka�dym razie zostajesz w Lindenhofie. Poko- j�wka Bety mo�e przywie�� twoje rzeczy. Je�eli jest dobr� i wiern� s�u��c�, i je�eli j� lubisz, mo�e tutaj zosta�. Potrzebujemy oddanych ludzi. Dam� do towarzystwa z ca�� pewno�ci� znajd� w Berlinie i zaraz j� zaanga�uj�. Lori westchn�a: � Sprawiam ci wiele k�opot�w i dodatkowej pracy. � Robi� to, co zrobi�by ka�dy ojciec dla swojej c�rki. Wzi�a go za r�k�: � Jeste� taki dobry, wujku Heinz! �eby� tylko mia� ze mnie jaki� po�ytek! U�miechn�� si�: � Nie martw si�. Jest mn�stwo pracy. Wiesz, poczuj� ulg�, gdy mi b�dziesz pomaga�. Przecie� wiem, co umiesz: uczy�a� si� ksi�gowo�ci i stenografii. � Naprawd� przydam si� na co�? � B�d� spokojna, tutaj jest zawsze wi�cej pracy ni� ludzi do jej wykonania. A wi�c zgoda? � Je�eli wszystko to m�wisz powa�nie, to... och, m�j Bo�e, wujku Heinz, tutaj jest tak pi�knie! I nie b�d� sama na �wiecie! Wszed� lokaj. W sam� por�, gdy� zar�wno Lori jak i Heinz Potrzebowali czasu, �eby si� zastanowi� nad swoimi uczuciami. 19 Lokaj Karol zaprowadzi� Lori do przygotowanych pokoi. Id�c obok starego s�ugi widzia�a pi�kne pokoje, utrzymane we wzorowym porz�dku. Heinz mia� dobrze wyszkolon� s�u�b�! Dama do prowadze- nia domu wcale nie by�a potrzebna, ale o tym Lori nie by�o wolno si� dowiedzie�! W swojej sypialni Lori rozpakowa�a rzeczy i przebra�a si� w czarn� jedwabn� sukni�. Po chwili zapuka� lokaj, �eby j� odprowadzi� do jadalni. Kiedy otworzy� drzwi do du�ego pokoju, powita�j� Heinz. Na cze�� Lori przebra� si� w garnitur � zazwyczaj ca�y dzie� mia� na sobie str�j je�dziecki. Poda� jej rami� i zaprowadzi� do okr�g�ego sto�u. Usiedli naprzeciwko siebie i rozmawiali o oboj�tnych sprawach, kiedy s�u��cy podawa� obiad. Gdy zostali sami Lori zapyta�a:, � Czy naprawd� wybierzesz si� do Berlina? � Tak, Lori! � Przecie� w ci�gu minionych lat nigdy nie opuszcza�e� Linden- hofu. Gdyby chcia� by� szczery, powinien przyzna�, �e bywa� w Berlinie, ale wtedy musia�by odpowiedzie� na jej pytanie, dlaczego jej nie odwiedza�. Wi�c odpar�: � Bywa�em w okolicy w sprawach handlowych, a teraz nie zaszkodzi pojecha� do Berlina. Lori stwierdzi�a, �e Heinz wcale nie jest dziwakiem, takim jak go opisywa�a przybrana matka. Jednak nic nie powiedzia�a na ten temat. Om�wili wszystko, co mia� za�atwi� w Berlinie. Lori przypomnia�a 'sobie, �e pani Sanders mia�a przyjaci�k�, wdow� po majorze, kt�ra ch�tnie obj�aby prowadzenie du�ego domu. Wspomnia�a o tym Heinzowi i doda�a, �e to bardzo kulturalna i godna zaufania dama. Spojrza� na ni� badawczo: � Czy ta dama jest sympatyczna? Podoba ci si�? � Bardzo! � � Znasz jej adres? � Mog� ci go da�. / � Dobrze, skontaktuj� si� z ni�. � Na pewno bardzo si� ucieszy! � Mam nadziej�, �e szybko dojdziemy do porozumienia. 20 Rozmawiali o szczeg�ach wizyty Heinza w Berlinie. Po po�udniu s/li na spacer do parku. Kiedy potem siedli na tarasie, �eby wypi� herbat�, Lo� sama podawa�a �mietank�, cukier i ciasteczka. Heinz mia� okazj� podziwia� jej zgrabne ruchy i pi�kne r�ce. Od tak dawna nie by� w towarzystwie �adnej i eleganckiej kobiety! Od lat �y� sa- motnie. Uwa�a�, �e ni� ma prawa obci��a� swoim przekl�tym losem �adnej kobiety. Teraz, kiedy pokona� strach przed spotkaniem Lori, poc/u� rado��, �e b�dzie zawsze w jej pobli�u. Wiedzia�, �e spe�ni ka�de �yczenie Lori, �eby w ten spos�b zmniej szy� poczucie winy wobec niej. Reszt� dnia sp�dzili razem. Zabra� j � na przeja�d�k� samochodem i pokaza�, dok�d si�ga�y pola i lasy maj�tku. Raz po raz spogl�da� na jej u�miechni�t� twarz i cieszy� si� jej okrzykami rado�ci. � Wszystko dzieje si� jak w bajce � to cud, �e mog� tutaj zo- sta�! Poniewa� si� nie odzywa�, spojrza�a na niego i zobaczy�a powa�n� min� i mocno zaci�ni�te usta. Co to mog�o by�, co tak ci��y�o na jego duszy? Mia�a ochot� pog�adzi� go po r�ce, kt�r� trzyma� kie- rownic�. Pomy�la�a: �L Szkoda, �e jest taki m�ody. Gdyby by� starszy, zrobi�abym to, �eby go pocieszy�! Zaraz potem powiedzia�a sobie w duchu, �e jednak dobrze, i� jest m�ody. Nie wiedzia�a, dlaczego j� to cieszy�o. Wr�cili do dworu wieczorem, tu� przed podaniem kolacji. Kiedy potemjeszcze przez godzin� siedzieli i rozmawiali, oboje mieli wra�enie, ze znaj� si� od lat. Heinz wiele da�by za to, �eby Lori do ko�ca �ycia by�a przy nim! Wiedzia� jednak, �e to jest niemo�liwe! Przed p�j�ciem do swoich pokoi po�egnali si� i Heinz rzek�: � Jutro nie zobaczymy si� przed moim wyjazdem. Mam na- "ziej�, �e b�dziesz dobrze spa�a w swoim nowym domu. Karol b?dzie si� troszczy� o ciebie, zwracaj si� do niego je�eli czego� sobie za�yczysz. Lori westchn�a: � Czuj� si�, jakbym by�a w zaczarowanym zamku! Heinz zmusi� si� do u�miechu: A ja jestem z�ym czarownikiem, kt�ry uwi�zi� ksi�niczk�? 21 l � Och nie, jeste� najlepszym czarodziejem, kt�ry spe�ni� wszvstv moje^yczenia! A ja jestem za wszystko bardzo wdzi�czna * ^ , wdzi�czno�ci, nie znjos� tego __ wykrztus.} s smutkiem, ale nagle u� Nast�pnego ranka Heinz, jak zawsze, wsta� bardzo wcze�nie. W gabinecie odby� rozmow� z nadzorc� Peterem Lenzem. Da� mu wskaz�wki, co nale�y robi� podczas jego nieobecno�ci. Wiedzia�, �e wszystko zostanie sumiennie wykonane. Kiedy jad� �niadanie, podane przez lokaja, zapyta�: � No, Karolu, co powiesz o naszym m�odym go�ciu? � Prosz� pana, mam nadziej�, �e i dla pana nadejd� radosne dni. � M�wi� ci, zd�bia�em widz�c j� przed sob�. O�wiadczy�a, �e jest Lori Roda. Trudno, nie pozosta�o mi nic innego, ni� stworzy� jej tutaj nowy dom. Poniewa� nie mo�e mieszka� ze mn� sama, postanowi�em zaanga�owa� dam� do towarzystwa. � Bardzo dobrze! W domu jest potrzebna obecno�� kobiet. Nie mo�e pan sp�dza� wieczor�w wiecznie sam! Heinz przyja�nie skin�� g�ow�: � Masz racj�. Teraz b�d� m�g�jeszcze lepiej dba� o moj� pupilk�. Podczas mojej nieobecno�ci opiekuj si� Lori i spe�niaj ka�dejej �yczenie, traktuj j� tak, jakby by�a moj� c�rk�! � Wszystko zostanie wykonane zgodnie z pana poleceniem. � Wiem, Karolu! A Peter niech si� zajmie gospodark�! � Oczywi�cie, prosz� pana! Lokaj Karol zna� zmartwienie swojego pana i on by� jedynym cz�owiekiem, z kt�rym Heinz czasem rozmawia� na ten temat, wiedzia� bowiem, �e mo�e mu zaufa�. 23 l � Karolu, nie zapominaj, �e moja pupilka nigdy nie �mie si� dowiedzie�, i� ponosz� win� za �mier� jej rodzic�w. � Prosz� si� nie martwi�, ale pan nie ponosi �adnej winy. To by} nieszcz�liwy wypadek, przecie� s�d pana uniewinni�! Heinz machn�� r�k�: � Aleja sam siebie nie mog� uniewinni�! Chocia� dobrze wiem, �e nie ponosz� winy, jednak d�wigam t� �wiadomo�� i nie mog� si� jej ' pozby�. � Powinien pan wreszcie zapomnie� o tym i przesta� si� zadr�cza�. Komu to co� da? Pan ma przed sob� ca�e �ycie i sam Pan B�g sprowadzi� pann� Roda do pa�skiego domu, �eby panu da� znak, �e pan ju� dosy� wycierpia�. Mo�e obecno�� panny Roda pomo�e panu zrzuci� z siebie ten ci�ar! � Wiem, �e �yczysz mi dobrze, Karolu. Dzi�kuj� ci, ale musz� si� zbiera�, inaczej nie zd��� do poci�gu. Wsta� i wyszed�. W sieni w�o�y� p�aszcz i kapelusz. Wsiad� do samochodu. � Pozdr�w moj� pupilk�! � zawo�a� do starego lokaja zanim samoch�d ruszy�. Lori s�ysza�a te s�owa � w�a�nie wsta�a i podesz�a do okna. Zza firanki obserwowa�a Heinza, a potem zamy�lona patrzy�a za odje�- d�aj�cym autem. A wi�c to nie sen � jest w Lindenhofie i mo�e tutaj zosta�. Jaki ten wujek Heinz jest dobry. Specjalnie z powodu niej p�dzi do Ber- lina. Uwolni� j� od za�atwiania wszystkich tych skomplikowanych spraw. Szybko wyk�pa�a si� i ubra�a. Potem zesz�a do sieni, gdzie czeka� Karol. Zaprowadzi� Lori do jadalni i poda� �niadanie: czekolad�, �mietank�, bu�eczki, mas�o i domowy mi�d! Jedz�c z du�ym apetytem Lori nie wiedzia�a, �e Heinz jada� bardzo skromnie, a obfite �niadanie podano na cze�� go�cia. Kiedy zjawi� si� Karol, �eby zapyta�, czy panienka ma jakie� polecenia, powiedzia�a: � Nie mam prawa wydawa� polece�, a �niadanie by�o tak wspania- �e, �e mog� tylko serdecznie podzi�kowa�! Bardzo mi smakowa�o. � Spe�ni�em polecenie pana dziedzica. 24 Lori posz�a na d�ugi spacer. Dobry wujek Heinz zaj�� si� wszystkim. Czu�a si� jak w domu! Zacz�a si� zastanawia�, ile lat ma wujek Heinz? Powiedzia�, �e ojciec by� o dziesi�� lat starszy. Gdyby �y�, mia�by czterdzie�ci dziewi�� lat, a dla osiemnastoletniej dziewczyny m�czyzna w tym wieku, oczywi�cie, by� starym cz�owiekiem. Nie zdawa�a sobie sprawy, �e bez przerwy my�la�a o wujku Heinzu. Czym d�u�ej by� nieobecny, tym bardziej za nim t�skni�a. Mia�a jeszcze tyle rzeczy do opowiedzenia, mia�a te� wiele pyta�. Na razie za�atwia� dla niej r�ne sprawy. W�a�ciwie nie mia�a prawa do takiej go�cinno�ci. Przecie� nie by�a jego krewn�, tylko c�rk� zmar�ego przyjaciela. Musia�a ich ��czy� g��boka przyja��, skoro tak bardzo troszczy� si� o ni�. Je�eli nawet wujek Heinz chce jej pom�c, nie mo�e ot tak, po prostu tego przyj��. Musi z nim jeszcze raz poroz- mawia�. W ka�dym razie musi jej powierzy� obowi�zki, �eby mia�a �wiadomo��, �e zarabia na swoje utrzymanie. Najch�tniej usiad�aby zaraz teraz przy jego biurku i zacz�a pracowa�. Mog�aby tam zrobi� - porz�dek, lecz nie mia�a do tego upowa�nienia wujka. Musi czeka� na jego powr�t. Z ka�d� godzin� stawa�a si� bardziej niecierpliwa i nie- spokojna. W Berlinie Heinz stara� si� za�atwi� wszystko mo�liwie szybko. T�skni� za domem. Uspokoi� si� i pogodzi� x nieoczekiwanym przyjaz- dem Lori. Zgodnie z �yczeniem Lori sprzeda� mieszkanie pani Sanders i uregulowa� spraw� spadku. Pomaga�a mu pokoj�wka Bety. Spakowa- �a rzeczy Lori i kilka pami�tkowych drobiazg�w. By�a szcz�liwa, �e otrzyma�a prac� w Lindenhofie. Za mieszkanie po pani Sanders Heinz otrzyma� sze�� tysi�cy marek. Pomy�la�, �e ma okazj� zrobi� co� dla swojej pupilki. Do�o�y� jeszcze sze�� tysi�cy i zdeponowa� w banku na konto, kt�re przed laty tam dla niej otworzy�. Wtedy wp�aci� pieni�dze pozostawione przez j ej rodzic�w. Z biegiem lat dosz�y odsetki i teraz wszystko razem wynosi�o dwadzie�- cia pi�� tysi�cy marek! Mia�a wi�c pewien maj�tek. Postanowi�, �e powie jej o tym, �eby si� czu�a niezale�na. Poza tym, za�atwi� na jej nazwisko ksi��eczk� czekow�, tak �eby swobodnie mog�a dysponowa� got�wk�, je�eli b�dzie chcia�a sobie co� kupi�. Poniewa� nie by�a pe�noletni�, postanowi�, �e b�dzie go musia�a informowa�, jako swojego opiekuna, o wydatkach. Heinz skontaktowa� si� z pani� Mari� Sund i stwierdzi�, �e Lori mia�a racj�. By�a to sympatyczna i kulturalna dama. Zajmowa�a w pensjonacie dwa pokoje i �y�a z emerytury po m�u. Ucieszy�a j� wiadomo��, �e mo�e otrzyma� dobr� posad� i zgodzi�a si� pojecha� z Heinzem do Lindenhofu. Bety wys�ano kilka dni wcze�niej, a baga�e osobno wyekspediowano kolej�. PO za�atwieniu wszystkich spraw Heinz wraca� do domu. Towarzy- , mu pani Sund. By�a bardzo rozmowna i przyjemnie skraca�a mu dr� Na stacji czeka� samoch�d. Heinz zaraz zapyta� szofera, czy domu wszystko w porz�dku. Otrzyma� zadowalaj�c� odpowied�: Panienka chcia�a jecha� na stacj�, ale obawia�a si�, �e nie b�dzie miejsca, poniewa� pa� dziedzic mo�e b�dzie mia� du�o baga�y." Dowiedzia� si� te�, �e przyby�a ju� Bety i rzeczy panny Roda. Heinz usiad� za kierownic�, szofer obok niego, a pani Sund rozgo�ci�a si� na tylnym siedzeniu. Mia�a sporo miejsca i nawet zd��y�a troch� si� zdrzemn��. Heinzjecha� bardzo szybko, spieszy� si� do.domu. Po kwadransie zajecha� przed dw�r, wyskoczy� z samochodu, pozwoli� Karolowi zaj�� si� pani� Sund, a sam podszed� do czekaj�cej Lori. Wyci�gn�a ku niemu r�k� i spojrzeli sobie w oczy. Lori sp�sowia�a, a Heinzowi uderzy�a krew do g�owy! Speszona Lori powita�a pani� Sund, kt�ra dzi�kowa�a jej za to, �e o niej pami�ta�a. Podczas podr�y poci�giem Heinz dok�adnie poinfor- mowa� pani� Sund ojej obowi�zkach: zosta�a zaanga�owana jako dama do towarzystwa Lori. Nie b�dzie obci��ona prowadzeniem domu, poniewa� s�u�ba jest doskonale wyszkolona. Jej zadaniem b�dzie wi�c tylko stworzenie odpowiedniej atmosfery dla m�odej panny. Pani Sund przyrzek�a, �e do�o�y wszelkich stara�. Zna�a Lori i wiedzia�a, �ejest ona bardzo dobrym dzieckiem i jest warta, �eby si� m� zaopiekowa�. Zacz�a chwali� szlachetno�� Heinza, �e zajmuje si� c�rk� zmar�ego przyjaciela, ale Heinz szybko zmieni� temat. W dworze �ycie zacz�o si� toczy� weselej i bardziej beztrosko. Z wielk� rado�ci� Lori zauwa�y�a, �e Heinz ju� nie by� ponury i czasem nawet si� �mia�, kiedy pani Sund zr�cznie prowadzi�a zabawn� roz- mow�. Heinz wys�ucha� pr�b Lori i da� jej pewne zadania. Bardzo szybko sta�a si� jego pomocnic� i bez trudu wci�gn�a si� w kr�g jego zainteresowa�. Pewnego dnia, kilka tygodni po przyje�dzie do Lindenhofu, Lori s'edzia�a w gabinecie Heinza. Omawiali listy, na kt�re Lori mia�a powiedzie�. Kiedy sko�czyli, spojrza� na ni� u�miechaj�c si�: Mam nadziej�, �e si� nie przem�czasz; czy nie pracujesz za du�o? Za�mia�a si�: 26 27 � Dajesz mi bardzo ma�o pracy, a powiniene� pami�ta�, �e tylk0 praca daje mi poczucie niezale�no�ci. Mam ici tyle do zawdzi�czenia! Zmarszczy� czo�o: � Prosz�, nie m�w o wdzi�czno�ci! � Przecie� nie wspominam o tym cz�sto, ale czasem musz� powiedzie�, co czuj�! � Nie my�l, �e jeste� ode mnie zale�na. C� takiego robi� dla ciebie? Mieszkasz w moim domu, dotrzymujesz mi towarzystwa, jest mi z tym bardzo dobrze, jak nigdy dot�d. Pracujesz dla mnie ca�ymi dniami i za to wszystko masz tylko bezp�atne utrzymanie � to jest bardzo ma�o! � Da�e� mi nowy, mi�y dom, wujku Heinz! � No dobrze, podzi�kujmy sobie nawzajem raz na zawsze i nie m�wmyju� o tym! Ale przy okazji � przywioz�em ci z Berlina, z banku, ksi��eczk� czekow�. Po�o�y� przed ni� szar� ksi��eczk�. � Co mam z tym zrobi�? � Znam ci� i wiem, �e b�dziesz mia�a wielkie opory, �eby mnie prosi� o pieni�dze na drobne wydatki. Jeste� ju� na tyle doros�a, �e powinienem ci� poinformowa� o twoich warunkach maj�tkowych. � Warunkach maj�tkowych? Wiem, �e ojciec zostawi� tylko tyle pieni�dzy, �eby starczy�o na moje wychowanie i wykszta�cenie, a� do pe�noletno�ci, to znaczy kiedy osi�gn� dwadzie�ciajeden lat. Je�eli wi�c otrzymam reszt� tych pieni�dzy, wystarczy mi na kilka lat na uzupe�nie- nie mojej garderoby. � Nie orientujesz si�, Lori. Poza t� sum�, przeznaczon� na twoje wykszta�cenie, masz jeszcze dwadzie�cia pi�� tysi�cy marek. Zaskoczona, ale uradowana za�artowa�a: � � O, nie wiedzia�am �jestem wi�c bardzo bogata. � No, nie powiedzia�bym, �e jest to wielkie bogactwo, ale jednak rocznie masz tysi�c sto marek odsetek. Z�o�y�a r�ce; � I ty m�wisz, �e to nie jest du�o pieni�dzy? Heinz musia� si� �mia�. � Nie jest to osza�amiaj�ca suma, ale mo�e wystarczy na twoje ma�e sprawunki. Ch�tnie wszystko za�atwia�bym dla ciebie, ale znam ci? 28 � � na tyle, i� wiem, �e b�dziesz wola�a robi� to sama. Chc� ci jednak i�atwi� sytuacj�. Patrzy�a na Heinza zachwycona. _ jak ty mnie dobrze znasz! Co za wspania�a wiadomo��! M�wisz, �e kiedy zechc� co� kupi�, wystarczy wype�ni� czek? Heinz spowa�nia�: _ Jest jednak pewne ograniczenie! � Ojej! _ Zanim osi�gniesz pe�noletno��, musisz mnie informowa� o ka�- dym wydatku. Chcia�bym, �eby ca�a suma zosta�a nienaruszona. Je�eli wi�c wydasz wi�cej, ni� wynosz� odsetki, b�d� pilnowa�, �eby uzupe�ni� kwot�. � Ale� to mi wystarczy � zawo�a�a. � Mo�e si� zdarzy�, �e b�dziesz mia�a jakie� specjalne �yczenie i wtedy b�dziemy musieli spraw� om�wi�. Twoje pieni�dze s� zainwes- towane w papierach warto�ciowych, a �adnej akcji nie wolno na razie sprzeda�. � Oczywi�cie, nie, to wcale nie jest potrzebne! Wspaniale, �e jestem taka bogata! Nie musz� si� martwi�, �e po osi�gni�ciu pe�no- letno�ci b�dziesz mia� ze mn� k�opot. Kamie� spad� mi z serca! � My�la�em o tym i dlatego powiedzia�em ci o twoich finansach. Musz� przyzna�,- i� wola�bym, �eby� przyjmowa�a ode mnie wszystko tak, jak gdyby� by�a moj� c�rk�. � Wol�, �e jest tak jak jest, wujku Heinz. Wiesz, zawsze troch� si� waham zanim powiem �wujku". � Dlaczego? � Poniewa� jeste� taki m�ody! � Chcia�aby� mnie inaczej nazywa�? � patrzy� na ni� powa�nie i mia� taki wyraz twarzy, �e Lori speszy�a si�. �� Co chcesz przez to powiedzie� � zapyta�a cicho. O tym te� opowiem ci dzisiaj. Mam zamiar, kiedy mi przepisy Prawne na to pozwol�, pewnego dnia adoptowa� ci�. Patrzy� na Lori badawczo. Zdecydowanie potrz�sn�a g�ow�: ~- Nie, o nie! � zawo�a�a dr��cym g�osem. � Dlaczego nie? 29 � Poniewa�... nie wiem, nie wiem dlaczego, wydaje mi si� t niemo�liwe. Ja nigdy nie mog�abym nazywa� ci� ojcem! � A wi�c nie masz do mnie zaufania? Lori zblad�a. � Prosz�, nie wolno ci tego tak interpretowa�! Jeste� m�ody, o wiele za m�ody, �ebym sobie mog�a wyobra�a�, �e jeste� moim ojcem. Zmusza� si� do spokoju i nagle u�wiadomi� sobie, �e ijemu wydaje si� rzecz� niemo�liw�, �e&y Lori traktowa�a go jak ojca7 Stara� si� m�wi� oboj�tnym tonem. � Lori, zrozum, �e adoptuj�c ci�, chc�, �eby� naby�a prawo dziedziczenia po mnie maj�tku. Nie mam nikogo na �wiecie, a ty jeste� mi bliska i chcia�bym wszystko zostawi� tobie, kiedy umr�. � Wujku, nie m�w o �mierci! Boj� si�, boj�, �e mog�oby ciebie zabrakn��. Co ja bym pocz�a sama na �wiecie? Jeste� zbyt m�ody, �eby my�le� o takich rzeczach. Pewnego dnia o�enisz si�, b�dziesz mia� dzieci, a ja za �adne skarby nie chcia�bym uszczupli� ich ma- j�tku! Heinz spochmurnia�. � Nigdy si� nie o�eni�, Lori! � powiedzia� to takim ponurym