7067

Szczegóły
Tytuł 7067
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

7067 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 7067 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 7067 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

7067 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

Maria Valtorta � POEMAT BOGA-CZ�OWIEKA � Wydawnictwo "Vox Domini" (http://www.voxdomini.com.pl) Ksi�ga IV - Trzeci rok �ycia publicznego Spis Tre�ci 1. W NAZARECIE. POJEDNANIE. PRZYGOTOWANIE DO ODEJ�CIA 2. ODEJ�CIE Z NAZARETU 3. W KIERUNKU JIFTACH EL 4. PO�EGNANIE JEZUSA Z DWOJGIEM UCZNI�W 5. B�L, MODLITWA, POKUTA JEZUSA 6. Z PTOLEMAIDY DO TYRU 7. ODP�YNI�CIE Z TYRU NA STATKU KRETE�SKIM 8. BURZA I CUDA NA STATKU 9. PRZYBICIE I ZEJ�CIE NA L�D W SELEUCJI 10. Z SELEUCJI DO ANTIOCHII 11. DROGA DO ANTYGONEI 12. PO�EGNANIE Z ANTIOCHI� 13. POWR�T O�MIU [APOSTO��W] DO AKZIB 14. POBYT W AKZIB Z SZE�CIOMA APOSTO�AMI 15. EWANGELIZACJA U GRANIC FENICJI 16. JEZUS W ALEKSANDROSZENIE 17. NAZAJUTRZ W ALEKSANDROSZENIE 18. PASTERZ ANNASZ PROWADZI JEZUSA W KIERUNKU AKZIB 19. MATKA KANANEJSKA 20. BART�OMIEJ ODKRYWA PRZYCZYN�... 21. W DRODZE POWROTNEJ DO GALILEI 22. SPOTKANIE Z JUDASZEM ISKARIOT� I Z TOMASZEM 23. IZMAEL BEN FABI 24. JEZUS W NAZARECIE ZE SWOIMI KUZYNAMI, Z PIOTREM ORAZ Z TOMASZEM 25. POCHYLONA NIEWIASTA Z KOROZAIN 26. POZBAWIONY OWOC�W FIGOWIEC. DROG� W KIERUNKU SAFAD 27. W DRODZE DO MERON 28. NA GROBIE HILLELA W GISZALI 29. G�UCHONIEMY UZDROWIONY NA GRANICY FENICJI 30. JEZUS W CEDES 31. W DRODZE DO CEZAREI FILIPOWEJ 32. W CEZAREI FILIPOWEJ 33. W ZAMKU W CEZAREI PANEADZIE 34. JEZUS PO RAZ PIERWSZY ZAPOWIADA SW� M�K� I GANI PIOTRA 35. PROROCTWO O PIOTRZE I MARGCJAMIE. NIEWIDOMY W BETSAIDZIE 36. Z KAFARNAUM DO NAZARETU, Z MANAENEM I UCZENNICAMI 37. PRZEMIENIENIE. UZDROWIENIE EPILEPTYKA 38. POUCZENIA UCZNI�W PO PRZEMIENIENIU 39. PODATEK �WI�TYNNY I STATER W PYSZCZKU RYBY 40. NAJWI�KSZY W KR�LESTWIE NIEBIESKIM. MA�Y BENIAMIN Z KAFARNAUM 41. BENIAMIN BY� WIERNY A� DO �MIERCI 42. DRUGIE ROZMNO�ENIE CHLEB�W 43. DUCHOWY CUD ROZMNO�ENIA S�OWA 44. CHLEB Z NIEBA 45. NOWY UCZE�: MIKO�AJ Z ANTIOCHII 46. JEZUS IDZIE W KIERUNKU GADARY 47. NOC W GADARZE I ODEJ�CIE. ROZW�D 48. JEZUS W PELLI 49. ZA JABESZ-GALAAD, W DOMU MACIEJA 50. UZDROWIONA TR�DOWATA: RӯA JERYCHO�SKA 51. CUD NA WEZBRANYM JORDANIE 52. NA DRUGIM BRZEGU. SPOTKANIE Z MATK� 53. W RAMA. LICZBA WYBRANYCH 54. JEZUS W �WI�TYNI. �OJCZE NASZ� I PRZYPOWIE�� O SYNACH. 55. JEZUS W GETSEMANI I W BETANII 56. LISTY Z ANTIOCHII 57. CZWARTEK PRZED PASCH�. CZʌ� PIERWSZA 58. CZWARTEK PRZED PASCH�. CZʌ� DRUGA: W �WI�TYNI 59. CZWARTEK PRZED PASCH�. CZʌ� TRZECIA: RӯNE POUCZENIA 60. CZWARTEK PRZED PASCH�. CZʌ� CZWARTA: W DOMU JOANNY. 61. CZWARTEK PRZED PASCH�. CZʌ� PI�TA 62. DZIE� PRZYGOTOWANIA. CZʌ� PIERWSZA: PORANEK 63. DZIE� PRZYGOTOWANIA. CZʌ� DRUGA: W �WI�TYNI 64. DZIE� PRZYGOTOWANIA. CZʌ� TRZECIA: NA ULICACH JEROZOLIMY 65. DZIE� PRZYGOTOWANIA. CZʌ� CZWARTA. UCZTA PASCHALNA Z �AZARZEM 66. SOBOTA PRZA�NIK�W 67. �MARTO, MARTO, TROSZCZYSZ SI� O WIELE...� 68. JEZUS PRZEMAWIA W BETANII 69. W KIERUNKU G�RY ADUMIM 70. PO SKUPIENIU W KARIT 71. ESSE�CZYCY I FARYZEUSZE. PRZYPOWIE�� O NIEWIERNYM ZARZ�DCY 72. W DOMU NIKE 73. U BRODU POMI�DZY JERYCHEM I BATABAR� 74. W DOMU SALOMONA 75. NAUCZANIE PRZY ROZSTAJU DR�G W WIOSCE SALOMONA 76. W KIERUNKU ZACHODNIEGO BRZEGU JORDANU 77. W GALGALI 78. W KIERUNKU ENGADDI. ROZDZIELENIE SI� I PO�EGNANIE JUDASZA ORAZ SZYMONA 79. PRZYBYCIE DO ENGADDI 80. POUCZENIE I CUD W ENGADDI 81. UZDROWIENIE TR�DOWATEGO ELIZEUSZA Z ENGADDI 82. W MASADZIE 83. W WIEJSKIM DOMU MARII, MATKI JUDASZA 84. PO�EGNANIE KARIOTU 85. ANNA I MARIA Z KARIOTU. PO�EGNANIE Z MATK� JUDASZA 86. PO�EGNANIE Z JUTT� 87. PO�EGNANIE Z HEBRONEM 88. PO�EGNANIE Z BETSUR 89. W BETER 90. JEZUS Z PIOTREM I BART�OMIEJEM W BETER 91. PO�EGNANIE Z BETER 92. DUCHOWA WALKA I ZWYCI�STWO SZYMONA, SYNA JONY 93. DROGA W KIERUNKU EMAUS NA R�WNINIE 94. PRZEMOWA W POBLI�U EMAUS NA R�WNINIE 95. JEZUS PRZEMAWIA W JOPPIE DO JUDASZA Z KARIOTU I DO POGAN 96. W POSIAD�O�CI NIKODEMA 97. U J�ZEFA Z ARYMATEI 98. SZABAT W DOMU J�ZEFA Z ARYMATEI. JAN � CZ�ONEK SANHEDRYNU. 99. ROZMOWY APOSTO��W 100. CUD ZEBRANIA K�OS�W NA R�WNINIE 101. APOSTO�OWIE W SWOIM GRONIE Z JEZUSEM. JEZUS I PIOTR. 102. W JEROZOLIMIE NA PI��DZIESI�TNIC� 103. JEZUS NA UCZCIE U CZ�ONKA SANHEDRYNU I FARYZEUSZA 104. W BETANII 105. JEZUS I �EBRAK NA DRODZE PROWADZ�CEJ DO JERYCHA 106. NAWR�CENIE ZACHEUSZA 107. �ZACHEUSZ � CELNIK I GRZESZNIK, ALE NIE ZE Z�EJ WOLI� 108. �B�OGOS�AWIENI UBODZY W DUCHU� 109. W WIOSCE SALOMONA 110. JEZUS W WIOSCE DEKAPOLU 111. OP�TANY 112. KWAS FARYZEUSZ�W 113. �POWINNI�CIE M�WI�: JESTE�MY BEZU�YTECZNYMI S�UGAMI� 114. �JE�LI OKA�E SKRUCH� SIEDEM RAZY, PRZEBACZ MU SIEDEM RAZY� 115. �M�CZE�STWEM JEST �YCIE DLA NAUCZANIA INNYCH, KIEDY SI� PRAGNIE I�� DO NIEBA� 116. W CEZAREI NADMORSKIEJ 117. �M�DRO�� � FORMA �WI�TO�CI � DAJE �WIAT�O OS�DOWI� 118. �RELIGIA TO MI�O�� I PRAGNIENIE P�J�CIA DO TEGO, W KOGO WIERZYMY� 119. PRZYPOWIE�� O WINNICY I WOLNEJ WOLI 120. ID�C PRZEZ R�WNIN� EZDRELO�SK� 121. JEZUS I STR�CONE GNIAZDO 122. �B�OGOS�AWIENI, KT�RZY WE WSZYSTKIM POTRAFI� WIDZIE� BOGA� 123. DALSZA DROGA PRZEZ R�WNIN� EZDRELO�SK� 124. Z WIE�NIAKAMI GIOKANY 125. W NAZARECIE 126. JEZUS PRZY PRACY OPOWIADA PRZYPOWIE�� O MALOWANYM DREWNIE 127. SZABAT W SPOKOJU NAZARETU 128. �NAJPIERW JESTEM C�RK� I S�U�EBNIC� BOGA, A POTEM � MATK�� 129. JEZUS ROZMAWIA Z MARYJ� 130. MARYJA W TYBERIADZIE 131. TRZEBA Z WDZI�CZNO�CI� DZI�KOWA� TEMU, KTO WY�WIADCZA NAM �ASK� 132. NOWY SZABAT W NAZARECIE 133. ODEJ�CIE I W�DR�WKA DO BETLEJEM GALILEJSKIEGO 134. JUDASZ Z KARIOTU U MARYI Z NAZARETU 135. �MIER� DZIADKA MARGCJAMA 136. JEZUS M�WI DO APOSTO��W O MI�O�CI 137. JEZUS W TYBERIADZIE 138. JEZUS PRZYBYWA DO KAFARNAUM 139. NAUCZANIE W OKOLICACH JEZIORA. KAFARNAUM. 140. W MAGDALI 141. WYDARZENIE W KAFARNAUM. JEZUS OBRO�C� DZIECI 142. W OSADZIE PRZED HIPPOS 143. PORANNE NAUCZANIE W OSADZIE NAD JEZIOREM 144. MOWA W POBLI�U SCHRONIENIA TR�DOWATEGO 145. JEZUS W HIPPOSIE 146. W KIERUNKU GAMALI 147. W GAMALI 148. Z GAMALI DO AFEK 149. PRZEMOWA W AFEK 150. W GERGESIE. POWR�T DO KAFARNAUM 151. �B�D�CIE ROZTROPNI JAK WʯE, A PRO�CI JAK GO��BIE� 152. SZABAT W KAFARNAUM 153. U JOANNY, MA��ONKI CHUZY. LIST Z ANTIOCHII 154. W TERMACH TYBERIADZKIEGO EMMAUS 155. W TARICHEI 156. W WIEJSKIM DOMU CHUZY, ZA JORDANEM 157. JEZUS M�WI O UMI�OWANYM 158. W BETSAIDZIE I W KAFARNAUM. UDANIE SI� W NOW� PODRӯ 159. U JUDY I ANNY W POBLI�U JEZIORA MERON 160. JEZUS OPOWIADA PRZYPOWIE�� O PODZIELENIU WODY 161. �NIE MAM LEPSZEGO WYPOCZYNKU NI� POWIEDZIE�: �OCALI�EM KOGO�, KTO GIN���� 162. �WSZELKI UPADEK MA SWE PRZYGOTOWANIE W CZASIE� 163. PO�EGNANIE Z NIELICZNYMI WIERNYMI Z KOROZAIN 164. JEZUS M�WI O OBOWI�ZKACH TE�CIOWEJ I SYNOWEJ 165. JEZUS M�WI O SWOIM KR�LESTWIE I O SWOIM PRAWIE 166. OS�D JEZUSA 167. JEZUS UZDRAWIA W SYDONIE DZIECKO NIEWIDOME OD URODZENIA 168. �WIERNO�� WSPӣMA��ONKOWI � POUCZENIEM TEJ WIZJI� 169. W DRODZE POWROTNEJ Z GRANIC SYROFENICKICH 170. W DRODZE DO SEFORII 171. JEZUS U TR�DOWATYCH GRZESZNIK�W Z BETLEJEM GALILEJSKIEGO 172. JEZUS I MATKA W LESIE MATATIASZA 173. JEZUS ROZMAWIA Z J�ZEFEM, SYNEM ALFEUSZA 174. W OCZEKIWANIU NA WIE�NIAK�W GIOKANY W POBLI�U WIE�Y W JIZREEL 175. W DRODZE DO ENGANNIM 176. PRZYBYCIE JEZUSA I JANA DO ENGANNIM 177. JEZUS I SAMARYTA�SKI PASTERZ 178. DZIESI�CIU TR�DOWATYCH W POBLI�U EFRAIM 179. JEZUS W EFRAIM. PRZYPOWIE�� O OWOCU GRANATU 180. JEZUS W BETANII NA �WI�TO NAMIOT�W 181. JEZUS W �WI�TYNI NA �WI�TO NAMIOT�W. �KR�LESTWO BO�E NIE PRZYJDZIE W ZEWN�TRZNYM BLASKU� 182. W �WI�TYNI. �CZY WIECIE, KIM JESTEM I SK�D PRZYCHODZ�?� 183. W �WI�TYNI. �JESZCZE KR�TKI CZAS B�D� Z WAMI� 184. W NOBE. CUD UCISZENIA WIATRU 185. JEZUS W OBOZIE GALILEJCZYK�W ZE SWYMI KUZYNAMI-APOSTO�AMI 186. OSTATNI WIELKI DZIE� �WI�TA NAMIOT�W. �KTO JEST SPRAGNIONY, NIECH PRZYJDZIE DO MNIE� 187. W BETANII. �ZABIJA SI� NA WIELE SPOSOB�W� 188. W POBLI�U �R�D�A EN-ROGEL 189. JEZUS, FARYZEUSZE, JAWNOGRZESZNICA 190. �WINNEJ WSKAZUJ� DROG�, KT�R� MA POD��A�, ABY SI� ZBAWIƻ 191. POUCZENIA APOSTO��W I UCZNI�W 192. W WIOSCE I W DOMU SALOMONA 193. JEZUS I SZYMON, SYN JONY 194. JEZUS DO TADEUSZA I JAKUBA, SYNA ZEBEDEUSZA 195. JEZUS I MʯCZYZNA Z PETRY W POBLI�U CHESZBONU 196. SCHODZ�C Z NEBO 197. �CIEMNO�CI NIE CHC� �WIAT�A� 198. JEZUS POCIESZA APOSTO��W 199. MA��ONKA SADUCEUSZA WYWO�UJ�CEGO ZMAR�YCH 200. �NIE MAGICZNA FORMU�A, LECZ MODLITWA MO�E WAS ZJEDNOCZY� Z BOGIEM� 201. �CI, KT�RZY MNIE KOCHAJ�, ODCHODZ�� 202. PRZYPOWIE�� O NIESPRAWIEDLIWYM S�DZIM 203. �JA JESTEM �WIAT�O�CI� �WIATA� 204. �JESTE�MY POTOMSTWEM ABRAHAMA� 205. W DOMU J�ZEFA Z SEFORII 206. STARY KAP�AN NATAN 207. UZDROWIENIE NIEWIDOMEGO OD URODZENIA 208. JEZUS W NOBE. JUDASZ Z KARIOTU K�AMIE 209. JEZUS W RUINACH ZNISZCZONEJ WIOSKI 210. JEZUS PRZEMAWIA W EMAUS G�RSKIM 211. W BETERONIE 212. W KIERUNKU GABAONU 213. W GABAONIE 214. W DRODZE POWROTNEJ DO JEROZOLIMY 215. �JA JESTEM DOBRYM PASTERZEM� 216. ID�C W STRON� BETANII DO �AZARZA 217. W DRODZE DO TEKOA. STARY ELIANNASZ 218. JEZUS PRZEMAWIA W TEKOA 219. W JERYCHU 220. PRZEMOWA W JERYCHU. PRZYPOWIE�� O FARYZEUSZU I CELNIKU 221. W DOMU ZACHEUSZA Z NAWR�CONYMI 222. JEZUS WYPOWIADA SI� O SABEI Z BETLEI 223. W BETABARA 224. W DRODZE POWROTNEJ DO NOBE 225. JUDASZ Z KARIOTU JU� NIE JEST POS�USZNY 226. W NOBE W NAST�PNYCH DNIACH 227. JEZUS CZEKA NA ROZWI�Z�EGO JUDASZA Z KARIOTU 228. JEZUS I WALERIA. CUD UZDROWIENIA MA�EGO LEWIEGO W NOBE 229. JEZUS I GRZESZNICA WYS�ANA PO TO, �EBY GO KUSI� 230. JEZUS I JUDASZ Z KARIOTU ID� DO JEROZOLIMY 231. JEZUS W SYNAGODZE RZYMSKICH WYZWOLE�C�W 232. JUDASZ I NIEPRZYJACIELE JEZUSA 233. SIEDMIORO UZDROWIONYCH TR�DOWATYCH. JEZUS M�WI DO APOSTO��W ORAZ DO MARTY I MARII 234. JEZUS W CZASIE �WI�TA PO�WI�CENIA �WI�TYNI 235. JEZUS IDZIE DO GROTY NARODZENIA, ABY SI� ODOSOBNI� 236. JEZUS I JAN, SYN ZEBEDEUSZA 237. JEZUS, JAN I MANAEN 1. W NAZARECIE. POJEDNANIE. PRZYGOTOWANIE DO ODEJ�CIA Napisane 29 pa�dziernika 1945. A, 6795-6808 Do Nazaretu przybyli ju� Jan, Jakub, Mateusz i Andrzej. Czekaj�c na Piotra, spaceruj� po nazareta�skim ogrodzie, bawi� si� z Margcjamem, rozmawiaj�. Nie widz� nikogo innego. By� mo�e Jezus wyszed�, a Maryja zajmuje si� domem. Widz�c dym unosz�cy si� nad paleniskiem przypuszczam, �e zajmuje si� wypiekiem chleba. Czterem aposto�om dobrze jest w domu Nauczyciela i okazuj� to. Margcjam co najmniej trzy razy m�wi im: �Nie �miejcie si� tak!� Za trzecim razem Mateusz zauwa�a to upomnienie i pyta: �A dlaczeg� to, m�j ch�opcze? Czy to nie s�uszne, �e jeste�my zadowoleni z pobytu tutaj? Ty nacieszy�e� si� tym miejscem, prawda? Teraz kolej na nas...� I daje mu przyjacielskiego kuksa�ca. Margcjam patrzy na niego bardzo powa�nie i milczy. Nadchodzi Jezus z kuzynami: Jud� i Jakubem. Bardzo serdecznie witaj� towarzyszy, z kt�rymi rozstali si� przed wieloma dniami. Maria Alfeuszowa wychyla g�ow� znad pieca, ca�a czerwona i pokryta m�k�. �mieje si� do swych syn�w. Jako ostatni przychodzi Zelota, m�wi�c: �Wszystko zrobi�em, Nauczycielu. Wkr�tce przyb�dzie tu Szymon.� �Jaki Szymon? M�j brat czy Szymon, syn Jony?� �Tw�j brat, Jakubie. Idzie tu z ca�� rodzin�, �eby si� po�egna�.� Rzeczywi�cie, po kilku minutach s�ycha� pukanie do drzwi i odg�os rozmowy zapowiada przybycie Szymona, syna Alfeusza. Wchodzi on jako pierwszy, trzymaj�c za r�k� dziecko w wieku oko�o o�miu lat. Za nim idzie Salome otoczona dzie�mi. Maria Alfeuszowa wychodzi z pomieszczenia, w kt�rym jest piec. Ca�uje wnuki, szcz�liwa, �e je widzi. �Zatem znowu odchodzisz?� � pyta Szymon, podczas gdy mi�dzy dzie�mi a Margcjamem nawi�zuje si� przyja��. Wydaje mi si�, �e ch�opiec zna� dot�d jedynie uzdrowionego Alfeusza. �Tak, ju� czas.� �B�d� jeszcze deszczowe dni.� �Niewa�ne. Ka�dy dzie� zbli�a nas do wiosny.� �Idziesz do Kafarnaum?� [� pyta Szymon.] �P�jd� tam z pewno�ci�, ale nie od razu. Teraz p�jd� przez Galile� i dalej.� �Przyjd� spotka� si� z Tob�, kiedy dowiem si�, �e jeste� w Kafarnaum. Przyprowadz� Ci Twoj� Matk� i moj�.� �B�d� ci za to wdzi�czny. Teraz Jej nie lekcewa�. Zostaje ca�kiem sama. Przyprowadzaj do Niej dzieci. Tutaj si� nie popsuj�. B�d� tego pewny...� Szymon gwa�townie czerwieni si� z powodu aluzji uczynionej mu przez Jezusa w odniesieniu do jego dawnego sposobu zachowania si� i z powodu znacz�cego spojrzenia swej ma��onki, kt�ra zdaje si� m�wi�: �S�yszysz? To si� odnosi do ciebie.� Szymon jednak zmienia temat rozmowy, pytaj�c: �Gdzie jest Twoja Matka?� �Przygotowuje w�a�nie chleb, ale przyjdzie...� Jednak�e dzieci Szymona nie czekaj� d�u�ej i odchodz� za swoj� babci� do pomieszczenia, gdzie znajduje si� piec. I oto niemal natychmiast ma�a dziewczynka, nieco wi�ksza od uzdrowionego Alfeusza, wychodzi stamt�d m�wi�c: �Maryja p�acze. Dlaczego? O, Jezu? Dlaczego Twoja Matka p�acze?� �P�acze? O, droga! Ju� do Niej id� � m�wi pospiesznie Salome. Jezus wyja�nia: �P�acze, poniewa� Ja odchodz�... Ale ty przyjdziesz, �eby z Ni� przebywa�, prawda? Nauczy ci� haftowa�, a ty J� rozweselisz. Obiecujesz Mi?� �Ja te� przyjd� teraz, kiedy ojciec pozwoli mi przyj�� - odzywa si� Alfeusz, zjadaj�c w�a�nie otrzymany ma�y ciep�y podp�omyk. Chocia� podp�omyk jest tak gor�cy, �e mo�e go z ledwo�ci� utrzyma� w palcach, zdaje mi si� zimny w por�wnaniu z tym, jak pal�cy jest wstyd Szymona, syna Alfeusza, s�ysz�cego s�owa synka. Poranek jest zimowy i raczej ch�odny. Wiatr dmie z p�nocy, nie tylko gnaj�c chmury po niebie, lecz dotkliwie szczypi�c sk�r�. Tymczasem Szymon jest tak obficie pokryty potem, jakby to by�a pe�nia lata... Jezus udaje, �e niczego nie spostrzeg�, a aposto�owie wydaj� si� z wielkim zainteresowaniem przys�uchiwa� rozmowie dzieci Szymona i tak incydent si� ko�czy. Szymonowi udaje si� och�on��. Pyta Jezusa, dlaczego nie wszyscy aposto�owie s� tutaj. �Szymon, syn Jony, przyb�dzie zaraz. Inni spotkaj� si� ze Mn� za jaki� czas. Ju� jeste�my um�wieni.� � odpowiada Jezus. �Wszyscy?� �Wszyscy.� �Nawet Judasz z Kariotu?� [� dopytuje si� Szymon.] �Nawet on...� �Jezu, wyjd� na chwil� ze mn�� � prosi kuzyn Szymon. Kiedy za� usun�li si� w g��b ogrodu, Szymon pyta: �Czy Ty naprawd� wiesz, kim jest Judasz, syn Szymona?� �To cz�owiek z Izraela. Nic wi�cej, nic mniej...� �O! Nie chcesz mi powiedzie�, �e on jest...� � [Szymon] rozpala si� i podnosi g�os. Jezus uspokaja go jednak, przerywaj�c mu i k�ad�c r�k� na ramieniu. M�wi mu: �Jest taki, jakim czyni� go opanowuj�ce go my�li i ludzie, kt�rzy si� do niego zbli�aj�. To dlatego, na przyk�ad, gdyby on tutaj (Jezus k�adzie wielki nacisk na to s�owo) znalaz� same dusze sprawiedliwe i duchy otwarte na prawd�, nie mia�by ochoty grzeszy�. Lecz on ich nie znalaz�. Przeciwnie, znalaz� �rodowisko ca�kiem ludzkie, w kt�rym si� pogr��y�, dostosowuj�c do niego zupe�nie i wygodnie swe ja, bardzo ludzkie. Ono �ni, widzi, pracuje dla Mnie i nade Mn� jako kr�lem Izraela, w ludzkim znaczeniu tego s�owa. Ty r�wnie� o tym marzysz i chcia�by� Mnie takim widzie�. Ty te� mia�by� ochot� pracowa� dla Mnie [jako kr�la Izraela]. A z tob� tw�j brat J�zef, a z wami dwoma Lewi � przewodnicz�cy synagogi w Nazarecie i Matatiasz i Symeon, i Maciej, i Beniamin, i Jakub, i � z wyj�tkiem trzech lub czterech � wy wszyscy w Nazarecie. I nie tylko w Nazarecie... Judaszowi trudno si� uformowa�, bo wszyscy bierzecie udzia� w deformowaniu go. Coraz bardziej... To najs�abszy z Moich aposto��w. Na razie nie jest on niczym wi�cej, jak tylko [kim�] s�abym. Ma dobre porywy, ma prawe zamiary, kocha Mnie... To mi�o�� zniekszta�cona, ale zawsze jest to mi�o��. Wy mu nie pomagacie w oddzieleniu tego, co dobre, od tego, co nie jest dobre, a co tworzy jego ja. To, co nie jest dobre, coraz bardziej powi�kszacie, sprawiaj�c, �e do jego wn�trza przenikaj� wasze niedowiarstwa i ludzkie ograniczenia... Ale chod�my do domu, inni weszli tam ju� przed nami...� Szymon idzie za Jezusem lekko strapiony. S� niemal na progu, kiedy kuzyn zatrzymuje Jezusa i pyta Go: �M�j Bracie, czy jeste� na mnie rozgniewany?� �Nie. Jednak pr�buj� ci� uformowa�, jak formuj� wszystkich innych uczni�w. Czy nie powiedzia�e� Mi, �e chcesz nim by�?� �Tak, Jezu. Jednak kiedy indziej nie przemawia�e� w ten spos�b, nawet gdy czyni�e� mi wyrzuty. By�e� �agodniejszy...� �I na c� si� to przyda�o? By�em taki kiedy�. Od dw�ch lat taki jestem... Wy rozleniwili�cie si� dzi�ki Mojej cierpliwo�ci i dobroci, a nawet naostrzyli�cie sobie k�y i pazury. Wykorzystali�cie [Moj�] mi�o��, �eby Mi szkodzi�. Czy� to nie jest prawd�?� �Tak, to prawda. Zatem nie b�dziesz ju� dobry?� �B�d� sprawiedliwy. Ale nawet gdy taki b�d�, wci�� b�d� Tym, na kt�rego wy nie zas�ugujecie � o wy z Izraela, kt�rzy nie chcecie uzna� we Mnie obiecanego Mesjasza.� Wchodz� do ma�ej izby, kt�ra jest tak przepe�niona, �e wielu przesz�o do kuchni lub do pracowni J�zefa. Z wyj�tkiem dw�ch syn�w Alfeusza, kt�rzy pozostali przy matce, [s� tu] tylko aposto�owie. Teraz do��cza do nich Maryja, kt�ra wchodzi, trzymaj�c za r�k� ma�ego Alfeusza. Na twarzy Maryi zna� wyra�nie �lady wylanych �ez. W�a�nie ma odpowiedzie� Szymonowi, kt�ry zapewnia, �e b�dzie do Niej codziennie przychodzi�, kiedy spokojn� uliczk� zbli�a si� ma�y w�z z wielkim ha�asem grzechotek. Zgie�k jest tak du�y, �e przyci�ga uwag� syn�w Alfeusza. Dochodzi pukanie do drzwi, kt�re w tym samym czasie si� otwieraj�. Ukazuje si� radosna twarz Szymona Piotra. Siedzi jeszcze na wozie, bo zapuka� r�czk� bata... Przy nim, onie�mielona, lecz u�miechni�ta � Porfirea. Siedzi na stosie pakunk�w, jak na tronie. Margcjam wybiega na zewn�trz, �eby powita� sw� przybran� matk�. Inni r�wnie� wychodz�, a z nimi � Jezus. �Nauczycielu, oto jestem. Przywioz�em tym sposobem ma��onk�, bo to niewiasta, kt�ra nie mo�e odbywa� dalekich podr�y. Maryjo, niech Pan b�dzie z Tob�. Z tob� te�, Mario Alfeuszowa.� Patrzy na wszystkich, schodz�c z wozu i pomagaj�c �onie z niego wysi���. Zwraca si� do wszystkich z powitaniem. Chc� mu pom�c roz�adowa� w�z, lecz on gwa�townie si� temu sprzeciwia: �Potem, potem� � m�wi i bez pardonu idzie do wielkich drzwi pracowni J�zefa. Otwiera je na o�cie�, pr�buj�c wprowadzi� tam ca�y w�z. Oczywi�cie nie udaje mu si� to. Jednak ta pr�ba sprawia, �e go�cie s� rozbawieni i pojmuj�, �e s� tu zbyteczni... I Szymon, syn Alfeusza, �egna si�, a wraz z nim ca�a jego rodzina... �O! Teraz, kiedy jeste�my sami, pomy�lmy o nas...� � m�wi Szymon, syn Jony, wycofuj�c os�a. Czyni przez to zgie�k za dziesi�ciu. [Zwierz�] jest ca�e okryte dzwoneczkami, dlatego Jakub, syn Zebedeusza, nie mo�e si� pohamowa�, �eby nie powiedzie� ze �miechem: �Gdzie� ty znalaz�e� to [zwierz�], tak przystrojone?� Piotr jednak zajmuje si� zdejmowaniem skrzy�, kt�re by�y na wozie. Podaje je Janowi i Andrzejowi, kt�rzy oczekiwali, �e odczuj� ich ci�ar, tymczasem stoj� zdumieni lekko�ci� pakunk�w i g�o�no wyra�aj� zaskoczenie... �Uciekajcie do ogrodu i nie zachowujcie si� jak wystraszone wr�ble� � nakazuje Piotr, kt�ry sam zdejmuje ma�� skrzyni�, naprawd� ci�k�, i ustawia j� w k�cie ma�ego pomieszczenia. �A teraz osio� i w�z. Osio� i w�z? Osio� i w�z!... To trudne!... A jednak wszystko musi si� znale�� w domu...� �W ogrodzie, Szymonie � m�wi p�g�osem Maryja. � Jest kryj�wka w �ywop�ocie, w g��bi. Nie wida� jej, bo zaros�y j� ga��zie... Ale jest tam. Id� �cie�k� wzd�u� domu, mi�dzy nim a s�siednim ogrodem... P�jd� ci pokaza�, gdzie jest wej�cie... Kto p�jdzie usun�� zakrywaj�ce j� ciernie?� �Ja! Ja...� Wszyscy biegn� w g��b ogrodu. Piotr idzie ze swym ha�a�liwym ekwipunkiem, a Maria Alfeuszowa zamyka bram�... Ci�ciami sierpa ods�aniaj� prymitywn� krat� i otwieraj� kryj�wk�. Wprowadzaj� do niej os�a i w�z. �Dobrze! A teraz zdejmijmy to wszystko, co sprawia, �e g�uchn�!� I Piotr zaczyna odcina� sznurki, kt�rymi przytwierdzone by�y dzwonki do uprz�y. �Czemu to wszystko zostawi�e�?� � pyta Andrzej. ��eby ca�y Nazaret us�ysza�, �e przybywam. I uda�o mi si�... Teraz je zdejmuj�, �eby ca�y Nazaret nie us�ysza�, kiedy b�dziemy odchodzi�. To dlatego wzi��em te puste skrzynie... Odejdziemy ze skrzyniami pe�nymi. Nikt � je�li nas kto� zobaczy - nie zdziwi si� na widok niewiasty siedz�cej przy mnie na pakunkach. Ten, kto jest daleko st�d, pyszni si�, �e ma dobre wyczucie i zmys� praktyczny. Ale ja, kiedy chc�, mam to r�wnie�...� �Ale po co, bracie, wszystko to by�o potrzebne?� � pyta Andrzej, kt�ry napoi� os�a, prowadz�c go do prymitywnego zbiornika przy piecu. �Dlaczego? Nie wiesz tego? Nauczycielu, czy oni nic jeszcze nie wiedz�?� �Nie, Szymonie. Czeka�em na ciebie, �eby im powiedzie�. Przyjd�cie wszyscy do pracowni. Niewiastom dobrze jest tam, gdzie s�. Szymonie, synu Jony, dobrze uczyni�e�, post�puj�c w ten spos�b.� Id� do pracowni. Porfirea w tym czasie z dzieckiem i z dwoma Mariami zostaje w domu. �Chcia�em, �eby�cie tu przybyli, bo musicie Mi pom�c odprawi� daleko st�d Jana i Syntyk�. Ju� w czasie �wi�ta Namiot�w powzi��em t� decyzj�. Widzieli�cie, �e jest niemo�liwe zar�wno zatrzymywanie ich przy nas, jak i nawet zatrzymanie ich tutaj. To bowiem zagra�a ich pokojowi. Jak zwykle �azarz z Betanii pomaga Mi w tej sprawie. Oni ju� wiedz�. Szymon Piotr wie o tym od kilku dni. Wy za� dowiedzieli�cie si� teraz. Dzi� w nocy opu�cimy Nazaret, nawet je�li zamiast ksi�yca b�dzie deszcz i wiatr. Ju� mieli�my odej��, lecz s�dz�, �e Szymon mia� problemy ze znalezieniem �rodka transportu...� �I to jakie! Traci�em nadziej�, �e go znajd�. Lecz dzi�ki pewnemu odra�aj�cemu Grekowi z Tyberiady wreszcie dopi��em swego... I to b�dzie wygodne...� �Tak. To b�dzie wygodne, zw�aszcza dla Jana z Endor.� �A gdzie� on jest, nie wida� go...� � pyta Piotr. �W swoim pokoju z Syntyk�.� �I... jak to przyj��?� � pyta jeszcze Piotr. �Z wielkim b�lem, niewiasta tak�e...� �I Ty tak�e, Nauczycielu. Twoje czo�o znaczy zmarszczka, jakiej tam nie by�o, a oczy masz powa�ne i smutne...� � zauwa�a Jan. �To prawda. To wielka bole��... Lecz m�wmy o tym, co musimy uczyni�. Pos�uchajcie Mnie dobrze, gdy� p�niej b�dziemy musieli si� rozsta�. Oddalimy si� dzi� wieczorem w czasie pierwszej stra�y. Nie wyrz�dzili�my z�a ani nie post�pili�my �le, �eby musie� ucieka�. Odejdziemy jednak jak ludzie, kt�rzy uciekaj�... jak winowajcy. Odejdziemy, �eby innym przeszkodzi� uczyni� [z�o] tym, kt�rzy nie mieliby si�y tego znie��. Odejdziemy wi�c... P�jdziemy drog� w kierunku Seforii... Zrobimy post�j w po�owie drogi, w jednym domu, �eby wyruszy� o �wicie. To dom z wieloma kru�gankami dla zwierz�t. Tam znajduj� si� pasterze zaprzyja�nieni z Izaakiem. Znam ich. Udziel� nam schronienia, o nic nie pytaj�c. Potem b�dziemy musieli koniecznie doj�� do [r�wniny] Jiftach El � przed wieczorem, �eby tam odpocz��. Czy s�dzisz, �e zwierz� to wytrzyma?� �Oczywi�cie! Kaza� sobie s�ono zap�aci� ten wstr�tny Grek, lecz to zwierz� dobre, silne.� �To dobrze. Nast�pnego ranka dojdziemy do Ptolemaidy i rozdzielimy si�. Wy, pod wodz� Piotra � kt�ry jest waszym przyw�dc� i macie by� mu �lepo pos�uszni � udacie si� morzem do Tyru. Tam znajdziecie statek, kt�ry p�ynie do Antiochii. Wsi�dziecie i dacie ten list do przeczytania dow�dcy statku. To list �azarza, syna Teofila. B�dziecie uwa�ani za jego s�ugi, wysy�ane na jego ziemie do Antiochii, czy raczej do jego ogrod�w w Antygonei. Dla wszystkich nimi b�dziecie. Umiejcie by� uwa�ni, powa�ni, roztropni i milcz�cy. Po przybyciu do Antiochii zaraz id�cie do Filipa, zarz�dcy �azarza, kt�remu oddacie ten list...� �Nauczycielu, on mnie zna...� � odzywa si� Zelota. �Bardzo dobrze.� �Ale jak on uwierzy, �e ja jestem s�ug�?� �Dla Filipa to nie jest konieczne. On wie, �e ma przyj�� i da� schronienie dwojgu przyjaci� �azarza i pomaga� im we wszystkim. Tak jest napisane. Wy za� im towarzyszycie... Nic wi�cej. On nazywa was �swymi drogimi przyjaci�mi z Palestyny�. I jeste�cie nimi � wy wszyscy, zjednoczeni razem w wierze i w dzia�aniu, jakie wykonujecie. Odpoczniecie a� statek, po sko�czeniu wy�adowania i za�adowania, b�dzie odp�ywa� do Tyru. Z Tyru pop�yniecie �odzi� do Ptolemaidy. Stamt�d udacie si� na spotkanie ze Mn� do Akzib...� �Panie, dlaczego nie wyruszysz tam z nami?� � pyta Jan, wzdychaj�c. �Zostaj�, �eby si� za was modli�, a szczeg�lnie za tych dwoje nieszcz�liwych. Zostaj�, �eby si� modli�. Tak rozpoczyna si� trzeci rok Mojego �ycia publicznego... Rozpoczyna si� odej�ciem bardzo smutnym, jak rok pierwszy i drugi. Rozpoczyna si� wielk� modlitw� i wielkim umartwieniem, jak pierwszy... Gdy� ten [rok] niesie trudno�ci bolesne, jak pierwszy i jeszcze wi�ksze. Wtedy przygotowywa�em si� do nawr�cenia �wiata. Teraz za� przygotowuj� si� do dzie�a o wiele wi�kszego i pot�niejszego. Pos�uchajcie Mnie dobrze. Wiedzcie, �e w pierwszym roku by�em Cz�owiekiem-Nauczycielem, M�drcem wzywaj�cym do M�dro�ci poprzez doskona�� ludzk� natur� i przez doskona�� inteligencj�. W drugim [roku] by�em Zbawicielem i Przyjacielem, Mi�osiernym, kt�ry przechodzi przyjmuj�c, przebaczaj�c, wsp�czuj�c, znosz�c. W trzecim za� � b�d� Bogiem Odkupicielem i Kr�lem, Sprawiedliwym. Nie dziwcie si� wi�c, je�li ujrzycie we Mnie nowy wygl�d, je�li w Baranku ujrzycie blask Silnego. Jak odpowiedzia� Izrael na Moje mi�osne zaproszenie, na ramiona, kt�re otwar�em ze s�owami: �P�jd�: kocham ci� i przebacz�? [Odpowiedzia�] zamkni�ciem i zatwardzia�o�ci� serca wci�� wzrastaj�c�, k�amstwem, zasadzkami. Dobrze, niech tak b�dzie. Ja go wzywa�em, we wszystkich jego warstwach [spo�ecznych], pochylaj�c Moje czo�o a� do ziemi. Izrael za� splun�� na �wi�to��, kt�ra si� uni�y�a. Zaprosi�em go do u�wi�cenia si�, on jednak odpowiedzia� Mi oddaj�c si� demonowi. Spe�ni�em Sw�j obowi�zek, we wszystkim. [Izrael] nazwa� M�j obowi�zek �grzechem�. Zamilk�em wi�c. Moje milczenie nazwa� dowodem winy. Przem�wi�em. Moje s�owo nazwa� blu�nierstwem. Teraz do�� ju�! [Izrael] nie da� Mi ani chwili wytchnienia. Nie da� Mi rado�ci. A rado�ci� dla Mnie by�oby ujrzenie, jak wzrastaj� w �yciu duchowym ci, kt�rzy si� w�a�nie narodzili do �aski. Tymczasem zastawiono na nich sid�a, wyrwano ich z Mego serca. Dano b�l zar�wno im, jak i Mnie. To b�l ojc�w i dzieci, kt�rzy � dla uchronienia si� przed z�ym Izraelem � musz� si� rozsta�. Oni, pot�ni w Izraelu, m�wi� o sobie: �u�wi�ciciele�. Pyszni� si�, �e nimi s�. Przeszkadzaj�c Mi, chcieliby przeszkodzi� ocali� i cieszy� si� tymi, kt�rych zbawi�em. Mam teraz od wielu miesi�cy celnika Lewiego za przyjaciela i na Mojej s�u�bie. �wiat mo�e zobaczy�, czy on - Mateusz gorszy kogo� lub z kim� rywalizuje, lecz oskar�enie nie ust�puje. Ono nie upadnie nawet wobec Marii �azarza i tak bardzo wielu innych, kt�rych ocal�. Teraz do��! Id� Moj� drog�, coraz trudniejsz� i sk�pan� we �zach... Odchodz�... lecz �adna z Moich �ez nie spada na pr�no. One krzycz� do Mojego Ojca... A potem b�dzie wo�a� zgie�k o wiele pot�niejszy. Id�. Kto Mnie kocha, idzie za Mn� i umacnia si�, gdy� nadchodzi godzina powagi. Ja si� nie zatrzymuj�. Nic Mnie nie zatrzymuje. Oni te� si� nie zatrzymaj�... Ale biada im! Biada im! Biada tym, dla kt�rych Mi�o�� staje si� Sprawiedliwo�ci�!... Znakiem Nowego Czasu b�dzie surowa Sprawiedliwo�� dla tych wszystkich, kt�rzy uparcie trwaj� w swym grzechu przeciw s�owom Pana i przeciw dzia�aniu S�owa Pana!...� Jezus wydaje si� karz�cym archanio�em. Mo�na powiedzie�, �e p�onie przy okopconym murze [paleniska], tak b�yszcz� Mu oczy... Wydaje si�, �e rozb�yska nawet Jego g�os, w kt�rym s� wysokie tony uderzanego silnie br�zu i srebra. O�miu aposto��w poblad�o i jakby skurczyli si� ze strachu. Jezus patrzy na nich z lito�ci� i mi�o�ci�. M�wi: �Nie m�wi� tego do was, Moi przyjaciele. Nie dla was s� te gro�by. Wy jeste�cie Moimi aposto�ami i to Ja was wybra�em.� Jego g�os sta� si� �agodny i g��boki. Ko�czy: �Chod�my do innego pomieszczenia. Dajmy odczu� dwojgu prze�ladowanym, �e ich kochamy bardziej ni� samych siebie. I przypominam wam, �e oni s�dz�, �e odchodz� [po to], �eby przygotowa� dla Mnie drogi w Antiochii. Chod�cie...� 2. ODEJ�CIE Z NAZARETU Napisane 30 pa�dziernika 1945. A, 6808-6819 Jest wiecz�r. Nowy wiecz�r po�egna� dla ma�ego domku w Nazarecie i dla jego mieszka�c�w. Znowu wieczerza, w czasie kt�rej smutek sprawia, �e pokarm nie poci�ga, a ludzie milcz�. Przy stole siedzi Jezus z Janem i Syntyk�, Piotrem, Janem, Szymonem i Mateuszem. Inni si� nie zmie�cili. St� w Nazarecie jest tak niewielki! Wszystko wykonane w sam raz dla ma�ej rodziny sprawiedliwych, kt�ra mo�e przyj�� najwy�ej jakiego� pielgrzyma lub strapionego dla pokrzepienia ich bardziej mi�o�ci� ni� straw�! Tego wieczoru najwy�ej Margcjam m�g�by jeszcze usi���, gdy� jest dzieckiem � i to bardzo szczup�ym � zajmuje wi�c niewiele miejsca... Margcjam bardzo powa�ny i milcz�cy je w k�cie, siedz�c na ma�ej �awce u st�p Porfirei. Dziewica posadzi�a j� na sto�ku przy kro�nie. �agodna i milcz�ca spo�ywa podan� jej potraw� i patrzy ze wsp�czuciem na dwoje [uczni�w], kt�rzy musz� odej��, a teraz usi�uj� prze�kn�� k�sy. Pochylili g�owy, ukrywaj�c twarze spalone �zami. Inni, to znaczy dwaj synowie Alfeusza, Andrzej i Jakub, syn Zebedeusza, usiedli w kuchni blisko czego� w rodzaju dzie�y, lecz wida� ich przez uchylone drzwi. Naj�wi�tsza Maryja i Maria Alfeuszowa chodz� tam i z powrotem, us�uguj�c jednym i drugim � po matczynemu, zatroskane, smutne. Naj�wi�tsza Maryja g�aszcze Swym u�miechem, tak bolesnym dzisiejszego wieczoru, tych, do kt�rych podchodzi. Maria Alfeuszowa, mniej pow�ci�gliwa i bardziej wylewna, do��cza do u�miechu czyn i s�owo. Dodaje poca�unek lub pieszczot�, w zale�no�ci od osoby, zach�caj�c tego lub tamtego do zjedzenia czego� i podsuwaj�c potrawy najbardziej wskazane, zale�nie od potrzeb ka�dego i [potrzebnych] ze wzgl�du na podr�. S�dz�, �e z serdecznej lito�ci dla Jana, kt�ry jest wyczerpany i w tych dniach oczekiwania jeszcze bardziej zeszczupla�, sama da�aby siebie na pokarm, tak bardzo stara si� przekona� go, by zjad� to lub tamto, wychwala smak i zbawienne w�a�ciwo�ci [potraw]. Jednak pomimo ca�ego jej... zwodzenia po�ywienie pozostaje niemal nietkni�te na talerzu Jana. Maria Alfeuszowa smuci si� jak matka, kt�ra widzi, �e niemowl� odrzuca jej pier�. �Ale�, synu, ty nie mo�esz tak odej��!� � wo�a. W swojej duszy matki nie zastanawia si� nad tym, �e Jan jest mniej wi�cej w jej wieku i nazwanie go synem wcale tu nie pasuje. Ona widzi w nim jednak jedynie cierpi�ce stworzenie i znajduje tylko to s�owo, �eby go pocieszy�... �Podr�owanie z pustym �o��dkiem na tym podskakuj�cym wozie w wilgotnym ch�odzie nocy zaszkodzi ci. A poza tym! Kt� wie, co b�dziecie je�� w czasie tej strasznej i d�ugiej podr�y!... Lito�ci wieczna!.. Na morzu, przez tak wiele mil!... Ja bym umar�a ze strachu. I wzd�u� wybrze�a Fenicji, a potem!... To b�dzie jeszcze gorsze! Z pewno�ci� w�a�cicielem statku b�dzie Filistyn lub Fenicjanin albo kto� z innego piekielnego narodu... Nie b�dzie mia� lito�ci... Zatem kiedy jeste� jeszcze blisko matki, kt�ra ci� bardzo kocha, jedz!... Zjedz... cho�by tylko ten ma�y kawa�ek wspania�ej ryby. Tylko po to, �eby zrobi� przyjemno�� Szymonowi, synowi Jony, kt�ry przygotowa� j� w Betsaidzie z tak wielk� mi�o�ci� i kt�ry dzi� pokaza� mi, jak j� przygotowa� dla ciebie i dla Jezusa, �eby�cie si� posilili. To ci nie odpowiada?... zatem... O! To zjesz!� I biegnie do kuchni. Powraca z naczyniem pe�nym jakiej� paruj�cej papki. Nie wiem, co to jest... To z pewno�ci� rodzaj m�ki lub ziaren rozgotowanych w mleku a� na papk�. �Sp�jrz, zrobi�am to, bo pami�tam, �e kiedy� m�wi�e� mi o tym, jako o s�odkim wspomnieniu z dzieci�stwa... To jest dobre i dobrze ci zrobi. No, troszeczk�.� Jan pozwala sobie na�o�y� kilka �y�ek tej papki na talerz i pr�buje j� prze�kn��. Jednak �zy spadaj�, dodaj�c soli do potrawy, a on jeszcze bardziej pochyla g�ow�. Inni z wielkim smakiem jedz� t� potraw�, kt�ra musi by� dla nich przysmakiem. Ich twarze roz�wietli�y si� na jej widok, a Margcjam wsta�... ale potem poczu� potrzeb� zapytania Naj�wi�tszej Maryi: �Czy mog� to zje��? Brakuje pi�ciu dni do ko�ca ofiary...� �Tak, M�j synu, mo�esz to zje�� � m�wi Maryja, g�aszcz�c go. Ale dziecko jeszcze si� waha i wtedy Maryja, chc�c uspokoi� skrupu�y ma�ego ucznia, pyta Jezusa: �Synu, Margcjam pyta, czy mo�e zje�� j�czmie�... z powodu miodu, kt�ry jest w potrawie, wiesz...� �Tak, tak, Margcjamie [� odpowiada Jezus.] Dzi� wieczorem zwalniam ci� z twojej ofiary, pod warunkiem, �e Jan tak�e zje j�czmie� z miodem. Sp�jrz, jak dziecko tego pragnie. Pom� mu wi�c to otrzyma�.� Ma Jana blisko siebie, wi�c ujmuje go za r�k�. Jan za� czyni wysi�ek, �eby z pos�usze�stwa sko�czy� j�czmie�. Maria Alfeuszowa jest teraz bardziej zadowolona i powraca do natarcia z pi�knym p�miskiem gruszek upieczonych w piecu, dymi�cych. Idzie z ogrodu ze swym naczyniem i m�wi: �Pada. Zaczyna si�. Co za nieszcz�cie!� �Ale� nie! Przeciwnie, tak jest lepiej. Dzi�ki temu nie b�dzie nikogo na drogach. Kiedy si� odchodzi, pozdrowienia zawsze szkodz�... Lepiej pomkn�� z wiatrem w �aglach, nie natykaj�c si� na mielizny i ska�y, kt�re zmuszaj� do postoj�w i spowalniaj� marsz. A ciekawscy to w�a�nie takie mielizny i ska�y...� � m�wi Piotr, kt�ry w ka�dym wydarzeniu dostrzega [podobie�stwo do] �agli i p�ywania �odzi�. �Dzi�kuj�, Mario, ale ju� nic wi�cej nie zjem� � m�wi Jan, usi�uj�c wym�wi� si� od owoc�w. �O, co to to nie! To Maryja je upiek�a. Czy chcesz pogardzi� przygotowan� przez Ni� potraw�!... z korzeniami w dziurce... i z mas�em u spodu... To musi by� deser kr�lewski... s�odycz. Maryja a� si� zaczerwieni�a przy piecu, aby je w sam raz upiec. Dobre s� na gard�o, na kaszel... Ogrzewaj� i lecz�. Maryjo, powiedz to Ty, jak one dobrze robi�y mojemu Alfeuszowi, kiedy by� chory. On chcia�, �eby� to Ty je przyrz�dza�a. O, tak! To dlatego, �e Twoje r�ce s� �wi�te i daj� zdrowie!... B�ogos�awione posi�ki, kt�re przygotowujesz!... M�j Alfeusz by� spokojniejszy, kiedy jad� te gruszki... Jego oddech by� spokojniejszy... M�j biedny m��!...... M�j biedny m��!...� I Maria wykorzystuje okazj� tego wspomnienia, �eby wreszcie zap�aka� i wychodzi daj�c upust swym �zom. By� mo�e moje wtr�cenie jest z�o�liwe, lecz my�l�, �e gdyby nie wsp�czucie Marii wobec dwojga odchodz�cych [z Nazaretu], �biedny Alfeusz� nie otrzyma�by tego wieczoru ani jednej �zy od swej ma��onki... Mari� Alfeuszow� tak nape�nia� b�l z powodu Jana i Syntyki, z powodu Jezusa, Jakuba i Judy, kt�rzy odchodz�, �e znalaz�a wreszcie upust dla swoich �ez, aby ich ju� nie t�umi� w sobie. Maryja zast�puje j� wi�c, k�ad�c r�k� na ramieniu Syntyki, kt�ra jest naprzeciw Jezusa, pomi�dzy Szymonem a Mateuszem. �No, jedzcie. Czy chcecie odej�� i pozostawi� Mnie w niepokoju, �e odeszli�cie niemal zag�odzeni?� �Ja jad�am, Matko� � m�wi Syntyka, podnosz�c zm�czone oblicze, naznaczone �zami, kt�re wylewa�a przez wiele dni. Potem pochyla g�ow� na rami�, gdzie znajduje si� d�o� Maryi i pociera j� policzkiem, jakby dla otrzymania pieszczoty od tej ma�ej r�ki. Maryja g�aszcze drug� d�oni� jej w�osy i przyci�ga g�ow� Syntyki do Siebie, opieraj�c jej twarz na Swej piersi. �Jedz, Janie, to ci dobrze zrobi. Nie mo�esz si� przezi�bi�. Ty, Szymonie, synu Jony, zadbasz o to, �eby mu da� co wiecz�r ciep�e mleko z miodem albo przynajmniej ciep�� wod� z miodem. Pami�taj o tym.� �Ja te� o to zadbam, Matko. B�d� spokojna� � m�wi Syntyka. �Oczywi�cie, tego jestem pewna. Jednak ty b�dziesz to robi�, kiedy si� osiedlicie w Antiochii. Na razie b�dzie o tym my�la� Szymon, syn Jony. I pami�taj, Szymonie, �eby mu dawa� wiele oliwy z oliwek. To dlatego daj� ci ten dzbanek. Uwa�aj, �eby go nie st�uc. A je�li ujrzysz, �e ma trudno�ci w oddychaniu, zr�b, jak ci powiedzia�am... z drugim naczyniem ma�ci... We� tyle, ile trzeba do namaszczenia klatki piersiowej, ramion i plec�w. Ogrzej j� tak, �eby� m�g� jej dotkn�� bez oparzenia si�. Potem go masuj i ca�ego okryj we�nianymi opaskami, kt�re ci da�am. Specjalnie je przygotowa�am. Ty za�, Syntyko, pami�taj o sk�adzie [ma�ci], �eby m�c j� zrobi� na nowo. Zawsze znajdziesz lilie, kamforowiec, dyptam, �ywic�, go�dziki, wawrzyn, bylic� i inne [ro�liny]. S�ysza�am, jak �azarz m�wi�, �e tam s� ogrody z wonnymi ro�linami.� �I to wspania�e � odzywa si� Zelota, kt�ry je widzia�. I dodaje: � Ja nic nie doradzam, lecz m�wi�, �e dla Jana to miejsce powinno by� zbawienne tak dla ducha, jak i dla cia�a, bardziej ni� Antiochia. To miejsce jest os�oni�te od wiatru, powietrze jest lekkie, przychodzi od �ywicznych las�w, usytuowanych na zboczach ma�ego wzg�rza, chroni�cego przed morskimi wiatrami, lecz pozwalaj�cego morskim dobroczynnym solom nawet tam dotrze�. To miejsce spokojne, ciche, a jednak radosne z miriadami kwiat�w i ptak�w, �yj�cych tam spokojnie... W ko�cu zobaczycie, co wam odpowiada. Syntyka ma tak wiele rozs�dku! W tych sprawach bowiem lepiej si� zda� na niewiasty, prawda?� �Rzeczywi�cie powierzam mojego Jana roztropno�ci i dobremu sercu Syntyki� � m�wi Jezus. �I ja te�... � odzywa si� Jan z Endor � Ja... ja... ja nie mam ju� wcale si�... i... ju� nigdy na nic si� nie przydam...� �Janie, nie m�w tak! [� protestuje Syntyka �] Kiedy jesie� ogo�aca drzewa z li�ci, nie oznacza to, �e s� one bezczynne. Przeciwnie, pracuj� z ukryt� energi� dla przygotowania tryumfu przysz�ego owocowania. Z tob� jest tak samo. Teraz jeste� ogo�ocony przez zimny wiatr obecnego b�lu. Lecz w rzeczywisto�ci, w najwi�kszej g��bi samego siebie, pracujesz ju� dla nowych pos�ug. Sam tw�j smutek pobudzi ci� do dzia�ania. Jestem tego pewna. A wtedy b�dziesz, zawsze b�dziesz tym, kt�ry mi pomo�e, mnie, biednej niewie�cie, kt�ra musi si� jeszcze tak wiele nauczy�, �eby by� kim� dla Jezusa.� �O! Czym�e ty chcesz �ebym teraz by�?! Nie mam ju� nic do zrobienia... Jestem sko�czony!� [� stwierdza Jan z Endor.] �Nie, nie jest dobrze tak m�wi�! Tylko ten, kto umiera, mo�e powiedzie�: �Jestem sko�czony jako cz�owiek�. Inni � nie. S�dzisz, �e nie masz nic wi�cej do zrobienia. Pozostaje ci jeszcze to, co mi powiedzia�e� pewnego dnia: dope�ni� ofiary. A jak inaczej, je�li nie przez cierpienie? Janie, tobie, cz�owiekowi oczytanemu... g�upio mi przytacza� m�drc�w, lecz przypominam ci Gorgiasza z Leontinoj. On naucza�, �e wynagradza si� w tym �yciu lub w innym tylko przez bole�ci i cierpienia. I przypominam ci jeszcze naszego wielkiego Sokratesa: �By� niepos�usznym temu, kt�ry jest od nas wy�szy, czy to B�g czy cz�owiek, jest z�em i rzecz� haniebn�.� Skoro wi�c s�uszne by�o czyni� tak, s�uchaj�c niesprawiedliwej sentencji danej przez ludzi niesprawiedliwych, to jak� ma to [wag�], gdy nakazuje to Cz�owiek naj�wi�tszy i nasz B�g? To wielka rzecz by� pos�usznym ju� dla samego pos�usze�stwa. To wi�c co� bardzo wielkiego by� pos�usznym �wi�temu poleceniu, kt�re ja widz� i kt�re ty wraz ze mn� powiniene� widzie� jako wielkie mi�osierdzie. Nie przestajesz m�wi�, �e twoje �ycie dobiega kresu i �e nie czujesz jeszcze, �e zosta�y wymazane twe d�ugi wzgl�dem Sprawiedliwo�ci. A dlaczego nie bierzesz tego wielkiego b�lu jako �rodka doj�cia do wymazania twych d�ug�w i uczynienia tego w kr�tkim czasie, jaki ci jeszcze pozostaje? Wielki b�l dla otrzymania wielkiego pokoju! Wierz mi, �e warto cierpie�. Jedyna rzecz, jaka jest wa�na w �yciu, to doj�cie do �mierci po zdobyciu Prawdy.� �Przywracasz mi odwag�, Syntyko... Zawsze to r�b� [� m�wi Jan.] �B�d� to robi�. Obiecuj� ci to tutaj. Lecz ty pom� mi jako m�czyzna i jako chrze�cijanin.� Posi�ek jest sko�czony. Maryja zbiera gruszki, jakie pozosta�y, i wk�ada je do naczynia, �eby je da� Andrzejowi, kt�ry wychodzi i powraca m�wi�c: �Wci�� pada. Powiedzia�bym, �e lepiej...� �Tak. Pozosta� to wci�� przed�u�a� agoni�. Zaraz przygotuj� zwierz�. A wy te� chod�cie ze skrzyniami i z reszt�. Ty te�, Porfireo. Szybko! Jeste� tak cierpliwa, �e osio� jest oczarowany i pozwala si� odzia� bez stawiania oporu. Potem zajmie si� tym Andrzej, kt�ry jest do ciebie podobny. Zatem w drog�!� Piotr wypycha na dw�r z pokoju i z kuchni wszystkich z wyj�tkiem Maryi, Jezusa, Jana z Endor i Syntyki. �Nauczycielu! O! Nauczycielu! Pom� mi! To jest godzina... w kt�rej czuj�, jak �amie mi si� serce! Tak, nadesz�a [ta godzina]! O! Dlaczego, dobry Jezu, nie sprawi�e�, �e umar�em tutaj, po tym, jak przecierpia�em ju� m�k� skazania i zmusi�em si� do przyj�cia tego?!� I Jan [z Endor] upada na pier� Jezusa, rozpaczliwie p�acz�c. Maryja wraz z Syntyk� pr�buje go uspokoi�. Matka Jezusa, zawsze tak pow�ci�gliwa, odci�ga go od Jezusa, obejmuje, m�wi�c: �Drogi synu, M�j kochany synu...� Syntyka w tym momencie kl�ka u st�p Jezusa, m�wi�c: �Pob�ogos�aw mnie, po�wi�� mnie, �ebym zosta�a umocniona. Panie, Zbawco i Kr�lu, w obecno�ci Twej matki przysi�gam i obiecuj� pod��a� za Twoj� nauk� i s�u�y� Tobie a� do mego ostatniego tchnienia. Przysi�gam Ci i obiecuj� po�wi�ci� siebie dla Twojej nauki i dla tych, kt�rzy id� za Tob�, z mi�o�ci do Ciebie, Nauczyciela i Zbawcy. Przysi�gam i obiecuj�, �e moje �ycie nie b�dzie mia�o innego celu i �e wszystko, czym jest �wiat i cia�o, ostatecznie dla mnie umar�o. Z pomoc� za� Boga i modlitw Twej Matki mam nadziej� zwalczy� demona, �eby mnie nie wprowadza� w b��d i �ebym w godzinie Twego S�du nie by�a pot�piona. Przysi�gam i obiecuj�, �e pokusy i gro�by nie spowoduj� mojego ugi�cia si� i �e b�d� o tym pami�ta�, chyba �e B�g zadecyduje inaczej. W Nim jednak pok�adam ufno�� i wierz� w Jego Dobro�, a to daje mi pewno��, �e On mnie nie pozostawi na pastw� mrocznych si� pot�niejszych ode mnie. U�wi�� Twoj� s�u�ebnic�, o Panie, �eby by�a broniona przed zasadzkami jakiegokolwiek wroga.� Jezus k�adzie jej r�ce na g�owie, z otwartymi d�o�mi, jak czyni� to kap�ani, i modli si� nad ni�. Maryja prowadzi Jana do Syntyki i sk�ania go, by ukl�k� przed Jezusem. M�wi: �Jego te�, M�j Synu, �eby Ci s�u�y� ze �wi�to�ci� i pokojem.� I Jezus powtarza Sw�j gest na pochylonej g�owie biednego Jana. Potem podnosi go i Syntyk�, wk�ada ich d�onie w r�ce Maryi, m�wi�c: �Niech to Ona oka�e wam tutaj ostatni� pieszczot� � i wychodzi szybko, nie wiem, dok�d. �Matko, �egnaj! Nigdy nie zapomn� tych dni� - j�czy Jan. �Ja te� o tobie nie zapomn�, drogi synu.� �Ja te�, Matko... �egnaj. Pozw�l mi jeszcze Ci� uca�owa�... � Syntyka p�acze w ramionach Maryi, kt�ra j� obejmuje. � O! Po tylu latach nasyci�y mnie matczyne poca�unki!... Teraz, ju� nie...� Jan szlocha bez umiaru. Maryja i jego obejmuje. Teraz trzyma ich obydwoje w ramionach, prawdziwa Matka chrze�cijan. Muska Swymi najczystszymi wargami pomarszczony policzek Jana. Poca�unek skromny, lecz serdeczny. A wraz z poca�unkiem pozostaj� na wychudzonym policzku �zy Dziewicy... Wchodzi Piotr, [m�wi�c]: �Gotowe. Chod�my...� Z powodu wzruszenia nie m�wi nic wi�cej. Margcjam, kt�ry chodzi za ojcem jak cie� za cia�em, przywiera do szyi Syntyki i ca�uje j�, obejmuje Jana i ca�uje, ca�uje, ca�uje... Ale i on p�acze. Wychodz�. Maryja trzyma za r�k� Syntyk�. Margcjam trzyma za r�k� Jana. �Nasze p�aszcze...� � m�wi p�acz�c Syntyka i chce wr�ci�. �S� tutaj, s� tu. Szybko, bierzcie...� � m�wi oschle Piotr, �eby nie okaza� wzruszenia, lecz stoj�c za plecami dwojga ubieraj�cych si�, ociera wierzchem d�oni �zy... Troch� dalej, za �ywop�otem, ruszaj�ca si� lampa wozu znaczy mrok ��t� plam�... Deszcz szumi w li�ciach oliwek, rozbrzmiewa w zbiorniku pe�nym wody... Grucha �a�o�nie go��b, obudzony �wiat�em lamp trzymanych przez aposto��w pod os�on� p�aszczy, zupe�nie nisko, dla o�wietlenia �cie�ek pe�nych ka�u�... Jezus jest ju� blisko wozu, na kt�rym rozci�gni�to pled, aby s�u�y� za os�on�. �Chod�my! Chod�my! Bardzo pada!� � m�wi Piotr, przynaglaj�c ich. I kiedy Jakub, syn Zebedeusza, zast�puje Porfire� przy wodzach, on bez ceregieli, podnosi z ziemi Syntyk� i umieszcza j� w wozie, a jeszcze bardziej energicznie podnosi Jana z Endor. Po postawieniu go w wozie sam r�wnie� wsiada. Natychmiast uderza biednego os�a biczem tak energicznie, �e ten zrywa si� do przodu, przewracaj�c niemal Jakuba. Piotr nie ustaje [w poganianiu os�a] dop�ty, dop�ki nie znajduj� si� na prawdziwej drodze w du�ej odleg�o�ci od dom�w... Ostatni krzyk po�egnania towarzyszy odje�d�aj�cym, kt�rzy p�acz� bez ustanku... W ko�cu Piotr zatrzymuje w�z z dala od Nazaretu, czekaj�c a� Jezus i pozostali dogoni� ich, id�c szybko bez oci�gania si� w ulewnym deszczu. Pod��aj� drog� przez ogrody. Zbli�aj� si� na nowo od p�nocy do miasta, ale nie wchodz� do niego. Nazaret jest pogr��ony w mroku i �pi w lodowatym deszczu zimowej nocy... Wydaje mi si�, �e odg�os o�lich kopyt, ma�o s�yszalny na b�otnistym terenie, na ziemi uderzanej [deszczem], nie zosta�by us�yszany nawet przez ewentualnych czuwaj�cych... Grupa pod��a naprz�d w najwi�kszym milczeniu. S�ycha� jedynie szloch dwojga uczni�w, zmieszany z odg�osem deszczu spadaj�cego na li�cie oliwek. 3. W KIERUNKU JIFTACH EL Napisane 31 pa�dziernika 1945, A 6820-6827 Musia�o pada� przez ca�� noc, lecz o zmierzchu podni�s� si� suchy wiatr, kt�ry odepchn�� ob�oki na po�udnie, za wzg�rza Nazaretu. Tak�e nie�mia�e zimowe s�o�ce o�miela si� wychyli� i o�wietla promieniami jakby diament na ka�dym listku oliwki. Lecz oliwki wnet trac� to od�wi�tne ubranie, gdy� wiatr potrz�sa ich li��mi. Zdaj� si� wi�c roni� �zy b�yskami klejnot�w, kt�re gin� nast�pnie w trawie pokrytej ros� lub na b�otnistej drodze. Piotr z pomoc� Jakuba i Andrzeja przygotowuje w�z i os�a. Innych jeszcze nie wida�. Potem jednak wychodz�, jeden po drugim, by� mo�e z kuchni, gdy� m�wi� trzem, znajduj�cym si� na dworze: �Teraz wy id�cie si� posili�.� Ci wi�c id�, �eby za chwil� wr�ci�, tym razem z Jezusem. �Na�o�y�em z powrotem okrycie, z powodu wiatru � wyja�nia Piotr � Je�li rzeczywi�cie chcesz i�� do Jiftach El, b�dziemy musieli mu stawi� czo�a... i b�dzie przenikliwy. Nie wiem, dlaczego nie idziemy drog� prosto do Szikaminon, a stamt�d wzd�u� wybrze�a... Jest to droga d�u�sza, lecz wygodniejsza. S�ysza�e�, co m�wi� pasterz, kt�rego zr�cznie nak�oni�em do udzielenia informacji? Powiedzia�: �Jotapata w miesi�cach zimowych jest odizolowana. Jest tylko jedna droga, kt�r� tam mo�na doj��. Z owcami tam si� nie chodzi... Nie mo�na nic nie��, bo s� tam przej�cia, kt�re si� pokonuje raczej r�koma ni� nogami, a baranki nie potrafi� p�ywa�... S� tam dwa strumienie, cz�sto rozlane, a jedyna droga to potok, kt�ry p�ynie po kamienistym pod�o�u. Ja chodz� tamt�dy po �wi�cie Namiot�w i w pe�ni wiosny. I dobrze idzie mi handel, bo oni robi� zapasy na miesi�ce.� Oto, co powiedzia�... A my... z tym ekwipunkiem...� [Piotr] kopie ko�o wozu, [m�wi�c:] �...i z tym os�em... Uff!...� �Bezpo�rednia droga z Seforii do Szikaminon by�aby lepsza, ale jest bardzo ucz�szczana... Pami�taj, �e jest dobrze nie zostawia� �lad�w Jana [z Endor]...� �Nauczyciel ma racj�. Mogliby�my si� natkn�� na Izaaka z uczniami... A potem w Szikaminon!...� � odzywa si� Zelota. �A zatem... Chod�my!...� [� zgadza si� Piotr.] �Zawo�am tych dwoje...� � m�wi Andrzej. Kiedy to robi, Jezus �egna si� z dzieckiem i staruszk�. Wychodz� w�a�nie z zagrody z naczyniami mleka. Nadchodz� tak�e ogorzali pasterze, kt�rym Jezus dzi�kuje za go�cin� w czasie deszczowej nocy. Jan i Syntyka s� ju� na wozie, kt�ry � prowadzony przez Piotra � kieruje si� ku drodze. Jezus � w towarzystwie Zeloty i Mateusza, za kt�rym idzie Andrzej i Jakub oraz Jan i dwaj synowie Alfeusza � przyspiesza kroku, �eby ich dogoni�. Wiatr wieje w twarz i nadyma p�aszcze. Okrycie rozwieszone na �ukach wozu, wydaje odg�os jak �agiel, tak bardzo nocny deszcz je obci��y�. �No, oby wysch�o szybko! � mruczy Piotr spogl�daj�c na nie. � Oby tylko nie wysch�y p�uca tego biednego cz�owieka!... Czekaj, Szymonie, synu Jony... Tak zrobimy...� Piotr zatrzymuje os�a i zdejmuje sw�j p�aszcz. Wchodzi na w�z i okrywa nim troskliwie Jana. �Ale dlaczego? Ja ju� mam sw�j...� �Dlatego [� wyja�nia mu Piotr �] �e mnie, kiedy ci�gn� os�a, jest tak ciep�o, jakbym by� w piecu. Poza tym jestem przyzwyczajony do pozostawania na �odzi, rozebrany bardziej w czasie burzy ni� kiedy indziej. Kiedy ch��d mnie k�uje, jestem zwinniejszy. Zosta� wi�c ty dobrze okryty. Maryja w Nazarecie da�a mi tyle polece�, �e gdyby� si� przezi�bi�, nie m�g�bym ju� nigdy przed Ni� stan��...� [Piotr] schodzi z wozu i ujmuje na nowo lejce, nak�aniaj�c os�a do marszu. Szybko jednak musi wezwa� na pomoc swego brata i tak�e Jakuba, �eby dopom�c os�u pokona� b�otniste przej�cie, w kt�rym ugrz�z�o ko�o wozu. Podchodz�, popychaj�c kolejno w�z, �eby pom�c os�u, zapieraj�cemu si� mocnymi nogami w b�ocie. Biedne zwierz� ci�gnie i dyszy, i sapie z wysi�ku oraz z �akomstwa, gdy� Piotr pobudza je do marszu, pokazuj�c k�sy chleba i ogryzki z jab�ek. Daje mu je jednak dopiero w czasie postoj�w. �Jeste� oszustem, Szymonie, synu Jony� � m�wi �artobliwie Mateusz, obserwuj�cy ten podst�p. �Nie. Nak�aniam os�a do pos�usze�stwa i to �agodnie. Gdybym nie dzia�a� w ten spos�b, musia�by mnie s�ucha� z powodu bicza. A tego nie lubi�. Nie k�uj� �odzi, gdy jest kapry�na, chocia� jest z drewna. Po co mia�bym to robi� z nim? Przecie� ma cia�o. Teraz on jest moj� �odzi�... jest w wodzie... i to jakiej! Traktuj� go wi�c tak, jak traktuj� moj� ��d�. Nie jestem Dorasem! Wiecie co? Chcia�em go nazwa�: Doras, zanim go kupi�em. Ale potem us�ysza�em, jak go zw�, i spodoba�o mi si�. Zostawi�em mu to imi�...� �Jak si� nazywa?� � pytaj� zaciekawieni. �Zgadnijcie!� � Piotr �mieje si� sam do siebie. Padaj� najbardziej dziwaczne imiona najbardziej okrutnych faryzeuszy, saduceuszy i innych... Piotr jednak w

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!