6417
Szczegóły |
Tytuł |
6417 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
6417 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 6417 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
6417 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Aleksander Fredro
Damy i huzary
Komedia we trzech aktach, proz�
Pochlebstwo ma w sobie osobliwy przysmak;
chocia� go kto rzekomo odrzuca,
przecie� ono smakuje.
And. Aleks. Fredro
Scena na wsi
Osoby
Major
Rotmistrz
Edmund, porucznik pu�ku huzar�w, na urlopie
Kapelan
Pani Orgonowa
Pani Dyndalska
Panna Aniela
Zofia, c�rka Pani Orgonowej
J�zia
Zuzia s�u��ce siostry Majora, jedna starsza i grubsza od drugiej
Fruzia
Grzegorz
Rembo stare huzary
Scena w domu Majora na wsi.
Du�y pok�j. Czworo drzwi bocznych; dwoje w g��bi. Na �rodku st� z mapami;
stolik po prawej stronie, na kt�rym gra szach�w; przy nim wzg��bsz krzes�a.
W g��bi bro� r�na; dzidy, cel, g�owy tureckie, do karuzelu s�u��ce, tak�e w
g��bi.
Akt I
Scena pierwsza
Major, Rotmistrz Kapelan, Porucznik, Rembo.
Major na �rodku, ogl�da strzelb�; po lewej Porucznik nabija; po prawej
Rotmistrz, oparty na strzelbie, patrzy na szachy, przy nim siedzi Kapelan,
zatrudniony strzelb�; w g��bi Rembo. Wszyscy w szpencerach, ubrani na polowanie,
w wojskowych czapeczkach.
Major
Czy tylko pewnie? Bo to czasem...
Rembo
Nie �mia�bym przecie zwodzi� pana majora; niech zaraz zgin�, je�lim nie widzia�
na w�asne oczy koz�a i dwie sarny. Wszystko troje wysz�o razem do byd�a, na
Ciemn� Dolin�, jak ten k�t, ta struga... oto jak ta wielka �oza, gdzie ksi�dz
Kapelan prze�lepi� zaj�ca... a� tu obces kundys jeden i drugi: huf, huf!... Ech,
panie, jak nie p�jd�, sarny moje! strach! a� si� ziemia trz�s�a!... Przez Garb,
Wielk� Bani�, ponad Bankowy Potok...
Major
Ho, ho, ho!... Sarny dotychczas na drugim ko�cu �wiata.
Rembo
Zl�k�y bo si� f�r id�cych go�ci�cem i haj�e ��kami, ��kami na zad w jasienin�.
Major
Nam wi�c drog� od kopc�w zast�pi� wypada.
Rembo
Ja z d�bniak�w cicho psy podpuszcz�, a ka�da na strzelb� jak na ro�en wpadnie.
Major
Dalej, panowie! I na urlopie nie dam warn pr�nowa�.
Kapelan
Zaraz, zaraz.
Porucznik
Ja dogoni�.
Major
bior�c lulk� ze �rodkowego stota i kiwaj�c g�owa, do Remba
Zawo�aj Grzesia.
Rembo odchodzi.
Rotmistrz
do Kapelana, patrz�c na szachy
Wygram, je�li wie�� cofn�.
Kapelan
W�tpi�.
Rotmistrz
Za�� si�.
Kapelan
Dobrze.
Rotmistrz
Nikt tu nam nie ruszy; za powrotem przekonam i talarka schowam.
Scena druga
Ci� sami, Grzegorz stary huzar z ogromnymi w�sami.
Major
Tylem razy, m�j Grzesiu, ju� ci� o to prosi�, aby� k�ad� wszystko na swoim
miejscu. Po co tu na mapach lalk� zostawiasz? Tam w szafce ma sw�j numer;
nienawidz� nieporz�dku, (oddaje lulk� i zdmuchuje mapy) Ot�, ot�, nie m�wi�em?
- plama... i ta baszta... A propos, a klucznica?
Grzegorz
K�usem wywieziona.
Odchodzi.
Kapelan
Bogu dzi�ki.
Rotmistrz
Ostatnia wi�c bia�og�owa usuni�ta z naszego domu; b�dzie raz przecie cicho i
spokojnie.
Major
Okropnie gada�a.
Porucznik
Bo stara, bo stara.
Major
O ho, ho, panie poruczniku, wiem, na co pan zakrawasz ale nic z tego. Wol� huk
mo�dzierzy ni� kobiece �wiergotanie. Nic z tego, i poka��, �e i �o�nierz potrafi
domem rz�dzi� bez kobiety.
Porucznik
Pi�kny rz�d!
Kapelan
Dobry, dobry.
Rotmistrz
Wy�mienity.
Major
Wy�mienity.
Porucznik
Czy zawsze�cie go, panowie, wy�mienitym znajdowali? Czy zawsze przykrym by�o
kobiece �wiergotanie?
D�ugie milczenie.
Major
Chod�my na polowanie.
Rembo
wbiegaj�c
Go�cie jad�!
Major
Kt�ry� z koleg�w.
Rembo
Gdzie tam! kilka pojazd�w - najwi�ksza parada.
Odchodzi, oficerowie jeden po drugim zbli�aj� si� powoli do okna.
Major
Dlaboga! landara.
Porucznik
I kocz.
Rotmistrz
I bryka.
Porucznik
z ukontentowaniem
Ach! damy!
Major, Rotmistrz
odskakuj�c na �rodek pokoju
Damy!
Porucznik
rachuj�c
Jedna, dwie, trzy...
Major, Rotmistrz
z �a�o�ci� spogl�daj� na siebie
Trzy!
Porucznik
Cztery, pi��...
Major
jak wprz�dy
Pi��!
Rotmistrz
podobnie
Pi��!
Porucznik
Jeszcze jedna...
Major, Rotmistrz
razem Sze��!
Porucznik
Jeszcze jedna.
Major, Rotmistrz
razem
Siedm! siedm!
Kapelan
wstaj�c
Siedm!
Zatykaj�c uszy znowu siada i tak, oparty o st�, do ko�ca sceny zostaje.
Porucznik
Co widz�!
Wybiega.
Rotmistrz
zbli�ajac sie. nie�mia�o do okna
C� to za baby! Co za gmachy! Co za graty!
Major
zbli�aj�c si� nie�mia�o si� do okna
Ach, to siostry moje.
Rotmistrz
Przepraszam ci�.
Major
Nie masz za co, znam ja je dobrze! (chodzi po pokoju coraz pr�dzej) Siostry,
siostry, damy, przyj�� je wypada... Grzesiu, mundur!... m�j mundur, Grzesiu!...
czy diabli nadali... Grzesiu, mundur!
Grzegorz z mundurem chodzi za nim.
Rad im by� musz�... M�j mundur, Grzesiu!... m�j mundur!... Cieszy� si� trzeba,
czy diabli nadali!
Grzegorz
Niech pan mundur w�o�y.
Scena trzecia
Major, Rotmistrz, Kapelan, nast�pnie Pani Dyndalska, J�zia, Panna Aniela, Zofia,
Pani Organowa, Zofia, Fruzia, Porucznik, Rembo.
Po lewej stronie sceny Major wdziewa mundur, prszez zapomnienie na sw�j ubi�r.
Postrzeg�szy si�, chce zdj�� i �ci�ga razem r�kaw szpencera; nie mo�e r�ki
wyrwa�, gdy wchodzi Pani Dyndalska z dwoma pieskami na r�ku; za ni� J�zia, kosz
w r�ku ze szczenietami i kilka pude�ek. Przy Majorze dalej wzg��bsz stoi
Rotmistrz, za nim Kapelan.
Grzegorz z mundurem wychodzi.
Dyndalska
Jak si� masz, panie bracie? (do J�zia) Ostro�nie, gawronie! nie upu�� szczeni�t.
Major
pomieszany
Witam, witam.
Dyndalska
do J�zi
Czeg� trzymasz? po��! (do Majora) Jak�e si� miewasz? (do J�zia) Czemu� nie na
stole? Jakie� to g�upie dziewcz�!
J�zia k�adzie wszystko na szachach i wychodzi - Dyndalska siada. Aniela wchodzi;
za ni� Zuzia z dwoma klatkami (w jednej sroka, w drugiej wiewi�rka) i z r�nymi
gratami.
Aniela
Wieki ju�, braciszku, jake�my si� widzieli, (do Zuzi) Postaw�e klatki, czego
b�dziesz sta�a?
Major
Witam, witam.
Aniela
do Zuzi
Gdzie, gdzie, gdzie? �lepa! C� to, sto�u nie masz?
Zuzia stawia klatki na mapach i odchodzi. Poruszenie Majora.
Rotmistrz go za sukni� wstrzymuje.
Major
cicho do Rotmistrza
Mapy.
Rotmistrz
do Majora
Pst!
Major stara sie pokry� nieukontentowanie i spogl�da cyasem na mapy.
S�ycha� ha�as i krzyk kobiet za scen�.
Rembo
za scen�
Nie rusz! a harap! a fe! a zasi�!
Orgonowa
ty�em wchodzi i trzepi�c r�koma
Zasi�! zasi�, bo zemdlej�.
Rembo za ni� wchodzi, trzymaj�c kota nad g�ow�, kt�rego we drzwiacb Orgonowa
odbiera.
Biedny Filunio! moja duszka droga! jak si� trz�sie! Biedny Filunio!... Jak te�
mo�esz, panie bracie, trzyma� takie obrzyd�e psiska? Jakimi� kajdankami podci�y
mi nogi i tylko co nie rozdar�y lubego Filunia.
Rembo
To na sforze Zagraj z Piskl� jak kota zwietrzy�y, haj�e po kocie! obces na
jejmo��! a Grzmocisz i Popraw...
Wychodzi na znak Majora.
Orgonowa
Fi, co za nazwiska! przebrzyd�e kundysy... ledwie dysz� - ca�am w pocie.
Siada przy Dyndalskiej i Anieli. Za Orgonow� wesz�a Zofia z Porucznikiem,
nios�cym klatk� z kanarkiem, kt�r� zawieszaj� w gtebi, rozmawiaj�c po cichu. W
ci�gu tej sceny dziewcz�ta ponanosi�y kota i pieski.
Scena czwarta
Orgonowa, Dyndalska, Aniela siedz� w rz�dzie po prawe]; po lewej stronie
naprzeciwko stoj� Major, Rotmistrz Kapelan. W g��bi Zofia, Porucznik.*
Major
Witam, witam panie siostry w moim domu i bardzo przepraszam kota za
niego�cinno�� Piskli i niecnoty Zagraj�.
Orgonowa
Patrz, panie bracie, moja c�rka.
Zofia si� zbli�a i k�ania.
Owa Zosiunia ma�a... Aniby� j� pozna� pewnie... Wyros�a, wy�adnia�a, nieprawda�?
Za jej wychowanie nie powstydz� si� tak�e. W pierwszej stolicy �wiata mog�aby
bezpiecznie rozmawia�, i to niejednym j�zykiem...
Kapelan
na stronie
Niejednym! Okropnie!
Orgonowa
Mia�a i guwernantk�, madam znakomit�, i na wy�szych naukach w mie�cie p� roku
strawi�a.
Aniela
Talenta gdy rozwinie...
Dyndalska
Ach, Anielko luba, co te� nie wygadujesz! Ju� je rozwin�a: czyli� nie �piewa
ca�ego Rossyniego tak, �e ka�dy s�ucha� musi? Czy� nie ta�cuje tak, �e nigdy
taktu nie chybi? Czy� nie maluje tak, �e jej kwiatek wszystkich zwodzi� i �e pa�
S�dzia, chc�c pow�cha�, nosem go zmaza�?
Aniela
To pan Referendarz.
Dyndalska
Ale� pan S�dzia, m�j anio�ku!
Orgonowa
Cicho, cicho, Dyndalsiu; nie trzeba jej w oczy chwali�, ona sama poka�e, co
umie.
Aniela
do Majora
Jak�e ci si� podoba?...
Dyndalska
szturkaj�c j� �okciem
C� to za pytanie!
Aniela
Nie dasz mi gada�, kochana siostruniu.
Dyndalska
Bo g�upstwa gadasz, moja duszko.
Orgonowa
Cicho, cicho, siostruniu, (do Majora) Kt� s� ci panowie?
Major
Rotmistrz S�awomir. W szko�ach jeszcze przyja�� nas z��czy�a: razem wdzieli�my
mundur, razem go nosili i razem mo�e w jednej z�o�ym go mogile. - Nasz poczciwy
Kapelan, tak�e dawny towarzysz, prawdziwy przyjaciel ludzi; wiele robi, ma�o
m�wi, na�ladowa� go nale�y. - To m�j Edmund, ju� wam po cz�ci znany z mojego
listu. W jednej nieszcz�snej utarczce, kiedy ka�dy o sobie tylko my�la�, a ja,
raniony, pod ubitym le�a�em koniem, on mnie szuka�, postrzeg�, zebra� kilku
walecznych, natar� na nieprzyjaci� i os�oni� w�asnymi piersiami. Cofa� si�,
naciera�, znowu si� cofa� i znowu naciera�, a� p�ki naszych wzrastaj�ca liczba
zwyci�stwa nam nie wr�ci�a. Tam to, mnie, mnie broni�c, odebra� t� krys� przez
skronie, kt�ra wi�cej warta ni� dziesi�� wie�c�w.
�ciska go z rozczuleniem.
Zofia
mimowolnie
Ach, to pi�knie by� odwa�nym!
Spuszcza oczy na bystre spojrzenie matki i ciotek.
Orgonowa
Dobrze, do�� tego! teraz do interesu. Chc� pom�wi� z tob�, panie bracie, zatem
pozwol� panowie...
Oficerowie odchodz� - i Zofia do swego pokoju na znak Organowej.
Scena pi�ta
Orgonowa, Dyndalska, Aniela, Major.
Orgonowa
W jednym zwi�z�ym s�owie wszystko ci opowiem; nie lubi� niepotrzebnej przemowy,
bo kto ma rozum, �atwo pojmie i zrozumie, gdy mu jasno rzecz prze�o��. Zatem bez
przemowy; lepiej w kr�tko�ci powiedzie�, o co chodzi, a potem da� przyczyny i
dowody. Nareszcie, takem mocno oczytana, ty�em �y�a w wielkim �wiecie, tyle mam
roztropno�ci i przenikliwo�ci, �e si� w zdaniu nigdy nie myl�, i chyba szalona
g�owa sprzeciwi� mi si� mo�e. Przyst�puj�c wi�c do rzeczy, powiem, �e powzi�wszy
wiadomo��, �e� na urlopie i �e� do wsi swojej przyjecha�, zaraz zgad�am, �e
wojskow� s�u�b� znudzony, chcesz j� porzuci� i na wsi osi���. My�l chwalebna,
ale do tego potrzeba...
Dyndalska
pr�dko
Pozw�l, kochana siostruniu, niech ci przerw�! Gdy si� kogo chce przekona�, nie
zawsze najkr�tsza mowa najlepsz� mow� bywa. Trzeba naprz�d da� przyczyny, co do
czego nas nak�ania, potem rzecz wy�uszczy�, a na ko�cu da� dowody na poparcie
swego zdania. Lecz nim do zamiaru przyst�pi�, wypada uczyni� rzut oka na
poprzednicze zdarzenia i obecne po�o�enie. A �e to rzecz wielkiej wagi, na
rozdzia�y j� podziel�, w kt�rych panu bratu dowiod�: (licz�c na palcach) �e
dotychczas �le mia� w g�owie, �e ponosi wielkie straty, �e wojskowo�� nic
niewarta, �e na wsi osi��� rzecz najlepsza, �e rozumnie radz�...
Aniela
Lepiej, duszko moja, napisz dzie�o o tym, a teraz pozw�l, niech najpro�ciejsz�
drog� zbli�� si� do celu...
Orgonowa
Gadajcie, o, gadajcie, gdy tak bardzo gada� lubicie; gadajcie, bardzo prosz�. Ja
nic nie powiem. Ja nic nie wiem. Ja nie nie umiem. Gadajcie, �ask� mi zrobicie.
Dyndalska
O, i owszem, ja b�d� milcza�a; niech kochana siostra rozprawia, gdy jej tak
przykra chwila milczenia. Albo j� mo�e wyr�czy wymowna Anielka.
Aniela
Ach, gdzie�bym ja si� �mia�a por�wna� w wymowie z kochanymi siostrzyczkami!
S�ucha� b�d� rozdzia��w lub drugiej przemowy bez przemowy.
Orgonowa
Prosz� m�wi�, bardzo prosz�.
Dyndalska
Bez ceremonii, bardzo prosz�.
Aniela
M�wcie, m�wcie, bardzo prosz�.
Orgonowa, Dyndalska, Aniela
Bardzo prosz�.
Orgonowa
id�c ku drzwiom
Nie przeszkadzam.
Dyndalska
podobnie�
Zostawiam.
Aniela
podobnie�
Odchodz�.
Orgonowa, Dyndalska, Aniela
k�aniaj�c si� po kilka razy ode drzwi
M�wcie, m�wcie, prosz�; bardzo prosz�.
Wychodz�.
Scena sz�sta
Major; Rotmistrz Kapelan, Porcznik, nast�pnie wchody zamy�leni i staj� przy
Majorze, kt�ry od pocz�tku pry�nie; sceny nieporuszenie na �rodku stoi.
Rotmistrz, Porucznik w mundurach, Kapelan w surducie.
Rotmistrz
po kr�tkim milczeniu
C� tam s�ycha�?
Kapelan
Zaprz�ga� nie ka��?
Porucznik
Jakim�e rozkazem zaszczyci�y nas damy?
Major
Ra-ra-ra-ra-ra-ra - rozumiecie?
Rotmistrz
Kt� to zrozumie?
Major
I ja nie zrozumia�em, w uszach mi tylko dzwoni.
Rotmistrz
Jednak...
Major
Nic nie wiem.
Porucznik
Przecie...
Major
Nic, nic, u kata! Gdy jedna m�wi, druga jej zazdro�ci, jedna od drugiej m�drsz�
si� mniema; tak, chocia� wszystko zawsze "w jednym s�owie", gadaninie ko�ca nie
ma, a o co rzecz idzie - m�dry, kto zgadnie. Jednak, czy si� dowiemy, czy nie -
wypada przyj�� je godnie. Po��czmy nasze starania. Nieszcz�cie tylko, �e nikogo
nie mamy takiego w domu, co by umia� damy przyj��.
Porucznik
Aha, �le - kobiet nie ma.
Kapelan
Nie ma gdyra� komu.
Rotmistrz
Szkoda w samej rzeczy, �e�my si� ostatniej pozbyli.
Major
Hej! Grzesiu! Rembo! Zaraz wszystko b�dzie. (Rembo i Grzegorz wchodz� - do
Remba) Niech Kutasi�ski na �ysego wsi�dzie i dalej w pogo� za klucznic�; a jak
j� dojdzie, niech baba nie trzepie, nie rozprawia i czym pr�dzej na �ysego
wsiada.
Kapelan
Nie uchodzi, nie uchodzi.
Porucznik
�mieje si�, do Remba
I niech t�gim k�usem wraca.
Kapelan
Ale nie uchodzi.
Major
Ale czemu? Czy� nie k�usuj�, nasze markietanki? (do Remba) Zreszt� jak zechce,
niech zrobi; byle mi (patrz�c na zegarek) na jedenast� k�ucznic� przystawi�.
Marsz! Jedno ju� jest.
Rembo odchodzi.
Rotmistrz
Wszystko to jeszcze fraszka, ale obiad, obiad to s�k! Bo nie zwod�my si�
umiej�tno�ci� Kordesza. S�ynie on wprawdzie w obozie jak najlepszy kucharz, ale
c� umie dobrze zrobi�? m�wi�c mi�dzy nami: huzarsk� piecze� i piecze� huzarsk�.
Kapelan
Nie uchodzi, nie uchodzi.
Rotmistrz
Dla dam innych przysmaczk�w, innych �akoci potrzeba. Trzeba jakiej� na st�
ozdoby, co� pi�knego, co� lekkiego.
Major
Wiem, wiem, czego trzeba. Wszystko to Grze� zrobi. Bywa� po r�nych miastach, po
r�nych dworach, widzia� r�ne kuchnie; Grze�, Grze� zrobi ciasta.
Grzegorz
Ale...
Major
A ty, m�j Edmundzie, zatrudnisz si�, z laski swojej, szykiem potraw. Bo to,
s�ysz�, teraz rzecz wielkiej wagi, czy ryba po mi�sie, czy mi�so po rybie. A
Grze�, ch�opak w ciemi� nie bity, zrobi, cho� czego nie umie.
Grzegorz
Ale...
Major
Ale zrobisz ciasta.
Grzegorz
Ale ja, panie majorze, dalib�g, nie umiem.
Major
Zrobisz; ja ka��, i basta. Jest wi�c i drugie. Dobrze nam si� wiedzie.
Rotmistrz
Trzeba by jeszcze przy stole jakiej rozrywki damom.
Major
Muzyczki? - Co m�wicie?
Rotmistrz
Zapewne, czego� by trzeba - ale sk�d?
Major
Sk�d? Grze� i Rembo tr�bi�, doskonale.
Kapelan
Nie uchodzi, nie uchodzi.
Major
O, daj no pok�j, kapelanie; wszystko "nie uchodzi".
Porucznik
Ale zmi�uj si�, majorze, wszystkie do jednej wystraszysz z w�asnego domu.
Major
Czym, czym, u diab�a? Nie tr�bi��e walca doskonale? Niech im tylko czasem
Kapelan w takt g�ow� kiwnie, a zobaczycie, j��: wytr�bi� g�adko. Ale co za my�l
nagle mi przychodzi!... Wybornie, przedziwnie!... Ty, ty, rotmistrzu, musisz si�
tym zaj��: ka� postawi� pod oknyma jadalnego pokoju... postawi�... wiesz co?
zgadnij!... Mozdzierzyk nabity... Jak krzykn�: wiwat damy! - rym! z mo�dzierza.
Kapelan
O, na honor, nie uchodzi.
Wstaje.
Porucznik
wstaj�c
To �adnym sposobem by� nie mo�e! To nie z �o�nierzami sprawa.
Major
wstaj�c
Ale ju� prosz�...
Porucznik
Uwa� przecie, �e to kobiety.
Major
Test i kaznodzieja! Brawo, brawo, kobiety - nie wiedzia�em. Co to, u diab�a, �e
ci panowie m�odzi my�l�, �e starzy nigdy m�odymi nie byli. Jak wy teraz �yjecie,
my�my �yli dawniej - a mo�e i lepiej, i t�ej, kiedy o to chodzi. Prosz�! hm!
Oni tylko wiedz�, jak si� z damami obchodzi�. I jam ca�e �ycie nie r�ba�, i jam
si� bawia� z damami i zawszem dogodzi�! Zatem, gadaj nie gadaj, ja z mo�dzierza
wystrzel�.
Rotmistrz
Mo�na bezpiecznie; bo cho� si� troch� pop�osz�, to zapewne z przestrachu z�ych
skutk�w nie b�dzie!
Major
Tak jest, z�ych skutk�w nie b�dzie.
Rotmistrz
A zabawi� trzeba.
Major
A zabawi� trzeba, (do Grzegorza) Mo�dzierz pod oknem postawi�. Marsz! Ale, ale -
prosz� ci�, m�j Grzesiu, jak b�dziesz tr�bi�, nie dmij te� tak mocno, zw�aszcza
w drugiej cz�ci. Na tej odbitej nucie zawsze tak ci w tr�bie wrza�nie, �e a�
s�ucha� niemi�o; lekko - a patrz�c na Kapelana.
Grzegorz odchodzi.
Scena si�dma
Major, Rotmistrz, Porucznik, Fruzia.
Fruzia wchodzi, dygaj�c na obie strony. Tylko Porucznik jej si� odk�oni�;
Kapelan odwraca si� i odchodzi.
Fruzia
Moja pani si� k�ania (dygaj�c) i prosi pana do siebie.
Major
Kogo? Porucznika?
Fruzia
Nie, pana Majora.
Dygaj�c.
Major
Czemu� na niego patrzysz, kiedy m�wisz do mnie? (po kr�tkim milczeniu) Id�,
powiedz twojej pani, �e wiecz�r s�u�y� jej b�d� moimi uszami; tylko prosz�,
aby�my sam na sam byli; teraz nie mam czasu.
Fruzia dyga i odchodzi.
Scena �sma
Major, Rotmstrz, Porucznik.
Rotmistrz
Na co odwleka�? Wcze�niej - p�niej troch�, zawsze ci� to czeka.
Major
Ach, m�j kochany, dobrze i dzie� ca�y.
Rotmistrz
Ale tak� rzecz� ich odjazd niepr�dko nast�pi.
Major
Prawda i to! Odby� potrzeba t� nieszcz�sn� rozmow�. Ach, wy sobie nie
wystawiacie, co to za rzecz straszna.
Scena dziewi�ta
Ci� sami, Fruzia.
Fruzia
dygaj�c
Moja pani teraz, nie wiecz�r, chce m�wi� z panem i zaraz tu przyjdzie.
Major
Twoja pani, jak widz�, nie lubi powtarza� rozkaz�w.
Fruzia
O, i bardzo nie lubi!
Rotmistrz
do Porucznika
Dla nas tu, widz�, dzisiaj miejsca nie ma, chod�my przej�� si� troch� albo
jed�my konno...
Major
Nie zostawiajcie�e mnie samego! Id�cie do ogrodu, b�d�cie w odwodzie.
Odchodz�, Kr�tka scena niema. Major nie chce uwa�a� Fruzi, kt�ra wdzi�czy si� z
trzpiotostwa; odwraca sie, pokr�ca w�sy, nuci. Jednak mimowolnie jak spojrzy,
zaraz si� odwraca, spotkawszy jej oczy. Nareszcie Fruzia na znak wchodz�cej
Organowej wychodki.
Scena dziesi�ta
Major, Organowa.
Orgonowa
Jeste�my sami.
Major
Tak, jeste�my sami.
Orgonowa
W czterech s�owach rzecz sko�cz�.
Major
Tego mi trzeba.
Orgonowa
Sama m�wi� b�d�.
Major
Tak, sama jedna.
Orgonowa
Usi�d�my.
Siadaj�.
Z pocz�tku zaczynaj�c...
Major
A od ko�ca nie mo�na by zacz��?
Orgonowa
C� to za my�l dzika.
Major
Bardzo roztropna, bo pami�tam, com si� dowiedzia� z przesz�ej rozmowy, i je�li
teraz podobnie...
Orgonowa
Jak� ty si�, braciszku, z wiekiem gadu�� zrobi�e�!
Major
Milcz�.
Orgonowa
Do s�owa przyj�� nie mog�.
Major
S�ucham.
Orgonowa
Poniewa� chcesz s�u�b� porzuci�...
Major
Ale ja nie chc� s�u�by porzuca�!...
Orgonowa
Na co to kry�?
Major
Szczerze m�wi�.
Orgonowa
Na wsi chcesz osi���...
Major
Ani my�l�.
Orgonowa
Tylko nie sprzeczaj si� ze mn�, bo nigdy nie sko�cz�.
Major
S�ucham wi�c.
Orgonowa
Bardzo robisz rozumnie, ale trzeba... trzeba, trzeba, kr�tko m�wi�c, aby� si�
o�eni�.
Major
zrywaj�c si�
Czy� wa�pani szalona?
Orgonowa
Grzecznie - nie ma co m�wi�.
Major
siadaj�c
Chcia�em powiedzie�: chyba by�bym szalony!
Orgonowa
Dlaczego?
Major
Spojrzyj na mnie, a masz odpowied�. Mnie? w tym wieku, bra� m�od� �on�? Co za
my�l, co za my�l! Nigdy ma��e�stwa nie by�em przyjacielem, a tym bardziej teraz.
W obozie posiwia�y, szabla i ko� to moje by�y kochanki; a je�lim czasem
pokocha�, to po huzarsku: p�ki dobrze, poty mi�o��. I ja teraz mam si� w amory
wdawa�? By�bym szalony, a jeszcze szale�sza ta, co by si� za mnie wybra�a.
Orgonowa
Ja wi�c dzi� m�wi� nie b�d�.
Major
Gadaj sobie wa�pani na wszystkie cztery wiatry, gadaj do s�dnego dnia, ale nie o
moim o�enieniu.
Orgonowa
Chwil� tylko cierpliwo�ci; o�enienie o�enieniu nier�wne.
Major
na stronie
Zawsze diab�a warte.
Orgonowa
Nie wiesz, kogo ci za �on� przeznaczam.
Major
Nie ciekawym.
Orgonowa
Moje Zosi�.
Major
To dzieci�?
Orgonowa
Ma lat o�mna�cie.
Major
A ja pi�dziesi�t sze��; cztery lata starszy od wa�pani.
Orgonowa
Bez rachuby, bardzo prosz�.
Major
Nawet podobno wa�pani pi�dziesi�ty trzeci.
Orgonowa
Same, widz�, obelgi odnosz� za moje dobre ch�ci.
Major
Za dobre ch�ci dzi�kuj�, a uk�adu nie przyjmuj�.
Orgonowa
Zastan�w si� tylko, uparty majorze! Dziewczyna, na wsi bogobojnie wychowana,
ca�y sw�j los wdzi�czna ci b�dzie; b�dzie kocha�a, szanowa�a wi�cej jak ojca ni�
m�a; a ty, otoczony dzie�mi...
Major
Trudno, trudno.
Orgonowa
B�dziesz b�ogos�awi� chwil�, w kt�rej zosta�e� powolnym moim zamiarom. Nie
gard�, prosz� ci�, szcz�ciem, kt�re ci si� zdarza.
Major
Szcz�ciem nie gardz�; ale szcz�cia nie widz� zatru� czyj� m�odo��
dolegliwo�ciami wieku starego i wystawi� si� na po�miewisko ca�ego pu�ku
huzar�w.
Orgonowa
Co za troska! Niech no si� trafi kt�remukolwiek z tego ca�ego pu�ku huzar�w
m�oda, �adna, dobra dziewczyna, a zobaczysz, �e co innego drugiemu radzi�, a co
innego samemu dzia�a�. Dlatego prosz� pana brata zaprzesta� wszelkich narad z
tym swoim Rotmistrzem, z tym swoim Kapelanem i z tym swoim wysmuk�ym
Porucznisiem. Ka�dy odradza� ci b�dzie, a sam, gdyby m�g�, o�eni�by si� trzy
razy. Namy�l si� wi�c, ale sam, bardzo prosz�!
Odchodzi.
Scena jedenasta
Major
Kr�tkie namy�lenie, bardzo kr�tkie. Mam rozum. Bogu dzi�ki. (wo�a przez okno)
Chod�cie no, koledzy! - Powiem im. Czemu nie mam powiedzie�? B�d� si� �mieli
wraz ze mn�. Mnie si� �eni�? mnie! Dreszcz mnie przechodzi. M�oda �ona! Ha, ha,
ha! pi�kn� zacz��bym kampanij�!...
Scena dwunasta
Major, Rotmistrz, Kapelan, Porucznik.
Major
Siadajcie.
Siadaj� wko�o sto�u.
Dowiedzia�em si� nareszcie, o co chodzi. Fraszka! Co powiecie - chc� mnie
o�eni�.
Wszyscy
O�eni�?
Major
�miej�c si�
Tylko o�eni�.
Porucznik
Z kim?
Major
Z Zosi�, moj� siostrzenic�.
Kapelan
Nie uchodzi, nie uchodzi.
Porucznik
na stronie
Co s�ysz�! (do Majora) A major?
Major
I mo�esz si� pyta�?
Rotmistrz
Nie chce, oczywi�cie.
Major
Chybabym oszala�.
Kapelan
Brawo.
Major
Ale miarkuj�, �e moje panie siostry nie tak �atwo odst�pi� zamiaru.
Porucznik
Przymusi� nie przymusz�.
Major
Zapewne. Ale chcia�bym jak najmniej o tym s�ysze�.
Rotmistrz
Niech gadaj�, a my nie s�uchajmy.
Major
Nie spos�b nie s�ucha�.
Rotmistrz
Uprzykrzy im si� nareszcie.
Major
Co - gadanie? �artujesz, panie kolego.
Porucznik
Trzeba to rozwa�y�.
Major
Bylem sie nie �eni�.
Kapelan
Nie uchodzi.
Rotmistrz
I ja tak my�l�.
Porucznik
I ja tak�e. Ale c� Zosia na to?
Major
Jeszcze nie wiem.
Rotmistrz
Moje wi�c zdanie...
Scena trzynasta
Ci� sami, Organowa, Zofia.
Orgonowa
C� to? rada wojenna?
Wszyscy wstaj�; milczenie.
Major
cicho do Rotmistrza, przy nim stoj�cego
Rotmistrzu, powiedz, prosz�, �e to by� nie mo�e.
Rotmistrz
podobnie� de Kapelana
Kapelanie, powiedz jej, co my�lisz.
Kapelan
do Rotmistrza
Nie uchodzi; niech Major m�wi.
Rotmistrz
do Majora
Powiedz, �e nie chcesz.
Major
Uradzili�my...
Orgonowa
Pewnie nic dobrego.
Milczenie. - Bior�c na stron� Majora
Zosta�my si� sami.
Major
Dzi�kuj�, tego nie potrzeba.
Orgonowa
Panowie pozwol�...
K�ania sie - oficerowie odchodz�.
No, majorze, teraz mo�esz z Zosi�...
Major
Ale�, pani siostro...
Orgonowa
Zostawiam was sam na sam.
Major
Ale... zatrzymaj si�... p�niej...
Orgonowa
Trzeba sko�czy�. Zosiu, s�uchaj...
Major
id�c ku drzwiom Pozw�l... zaraz... krew z nosa...
Orgonowa
Ale wr�cisz?
Major
Wr�c�, wr�c�.
Odchodzi.
Scena czternasta
Organowa, Zofia.
Orgonowa
Prosz� sobie z g�owy wybi� wszystkie romanse, jakie� tylko kiedykolwiek s�ysza�a
albo mo�e przypadkiem i czyta�a. Dla losu, nie dla mi�o�ci idzie si� za m��.
Tw�j wuj jest cz�owiek uczciwy, ma dobr� wie�, kt�ra pewnie w inne wpadnie r�ce,
je�li si� z tob� nie o�eni.
Zofia
Ale�, kochana matko, mam nadto dobre o nim mniemanie, abym mog�a my�le�, �e mnie
zechce mimo mojej woli.
Orgonowa
Jak to mimo woli? Czy� masz wa�panna inn� - jak wol� matki?
Zofia
Wype�ni� j� mog�; ale mie� t� same - trudno sercu rozkaza�.
Orgonowa
Tylko nic o sercu!
Zofia
Nareszcie, mo�e on nie zechce dla siebie samego.
Orgonowa
Zechce, jak ty zechcesz. Znam go dobrze; nieraz mi ju� ust�pi� dlatego tylko,
aby si� nie sprzecza�.
Zofia
Dlaczeg�, kochana matko, koniecznie pragniesz tego ma��e�stwa?
Orgonowa
Dla twojego szcz�cia.
Zofia
Ale je�li to b�dzie moim nieszcz�ciem?
Orgonowa
Nadto� jeszcze m�oda, by� to na dal rozpozna� mog�a. Matka za c�rk� stanowi�
powinna.
Zofia
Jestem jednak w stanie pozna�, �e jego wiek z moim wcale niestosowny.
Orgonowa
Jak si� z�bki przecieraj�! kto by si� spodziewa�... wiek niestosowny... M�odzik
jaki, trzpiot, by�by wa�pannie dogodniejszym?
Zofia
Ten, co by mi si� podoba�, by�by naj dogodniej szym.
Orgonowa
Do�� tego... wi�cej ani s�owa:.. Nie p�jdziesz za Majora, to wiesz, co ci�
czeka.
Zofia
Ach, kochana matko, c� ja ci przewini�am!
P�acze.
Orgonowa
S�uchaj, Zosiu, ja ci� kocham, szczerze twego szcz�cia pragn�. Nie b�d� wi�c
dzieckiem, nie opuszczaj losu, kt�ry ci si� zdarza. M�j brat jest charakteru
�agodnego, ulegaj�cego, �ona z nim zrobi, co zechce; tylko nie trzeba traci�
odwagi, je�li zrazu znajd� si� trudno�ci. Ka�dy m�� z pocz�tku o tym tylko
my�li, aby nie da� si� zawojowa�. Sro�y, puszy si�, rozkazuje, wszystko na swoim
postawi� musi; pan, pan samow�adny pierwszych tygodni. Ale tylko cierpliwo�ci,
tylko cierpliwo�ci; zmorduje go, sprzykrzy mu si� ci�g�a walka i ci�g�a stra�
siebie samego. A �ona rozumna, co sobie raz u�o�y, nigdy odst�pi� nie powinna i
jedn� zawsze drog�, krok po kroku stawia�, powoli, powoli, ale nieochybnie
dojdzie do celu, a tym jest - by� pani� w domu, (z pokor�) a pana uznawa�.
Zostawiam ci�; b�d� rozs�dn�, b�d� pos�uszn� matce, a dobrze wyjdziesz; Major tu
zaraz b�dzie, staraj mu si� podoba� (g�aszcz�c j� pod brod�) i pami�taj, �e na
tym twoim zam�ciu polega szcz�cie twojej matki.
Odchodzi.
Scena pi�tnasta
Zofia, p�niej Porucznik
Zofia
po kr�tkim milczeniu
My�l�, my�l� i pewnie nic dobrego nie wymy�l�. Matce oprze� si� trudno;
szcz�cia wyrzec si� trzeba. Ach, Edmundzie! Edmmundzie! nic nie b�dzie z naszej
mi�o�ci.
Porucznik
kt�ry si� by� zatrzyma� w g��bi Sk�d�e ta smutna wr�ba?
Zofia
Dobrze, �e� nadszed�. Rad� czym pr�dzej... zmi�uj si�... rad�, co robi�, bo
zginiemy oboje.
Porucznik
Zginiemy, a to dlaczego?
Zofia
Czy� nie wiesz, �e jest wol�. mojej matki, abym posz�a za Majora?
Porucznik
I c� st�d!
Zofia
Edmundzie, c� to za pytanie? Mia�o�by twoje o�wiadczenie przed chwil� nie by�
szczere? Mia�o�by mnie zawie�� serce moje?
Porucznik
Ani jedno, ani drugie. Matka chce wyda� ci� za Majora, a ja w�a�nie z jego
o�wiadczeniem przychodz�, �e bardzo ci� kocha i w�a�nie dlatego, �e kocha, �eni�
si� z tob� nie my�li i nie chce.
Zofia
To jeszcze nie koniec.
Porucznik
Droga Zofijo! miejmy nadziej�; chciejmy j� mie�. Od chwili, jak ci� tu zoczy�em,
jakie� niewymowne przeczucie szcz�cia dusz� moje nape�nia. Ciebie tu spotykam,
ciebie, kt�r� od tak dawna na pr�no szuka�em.
Zofia
Wszystkie i mego ojca by�y starania daremne; nie m�g� si� nawet dowiedzie�, z
kt�rego pu�ku byli �o�nierze, na kt�rych czele wyrwa�e� go �mierci, a mnie
najokropniejszemu nieszcz�ciu. W ostatniej �ycia godzinie wspomina� ci� z
wdzi�czno�ci� i mnie j� przekaza� w jedynej spu�ciznie.
Porucznik
Wi�cej ni� wdzi�czno��, zyska�em mi�o�� twoje.
Zofia
Najszczersz�, a i naj�wi�tsz�, bo uprawnion� ostatni� wol� ojca.
Porucznik
Innych praw nie roszcz�.
Zofia
A mog� zapomnie�...
Porucznik
Kochana Zofijo! wierz mi... moja czynno�� wychodz�cym z ruebezpiecze�stwa zda�a
si� dzie�em anio�a; ale w rzeczy, ledwie warto j�. wspomnie�. �a�owa�em tylko,
�e zbli�aj�cy si� nieprzyjaciel nie dozwoli� mi zabezpieczy� dalszej waszej
podr�y i w tym zamieszaniu �adnej a �adnej nawet o waszym nazwisku nie
powzi��em wiadomo�ci.
Zofia
M�j ojciec w podr�y zosta� przymuszony nag�� s�abo�ci� zatrzyma� si� dni kilka
w domku jednego le�niczego. W trzy dni po przechodzi� naszego wojska stan�o we
wsi kilkaset r�nej broni �o�nierzy. Rabunek zacz�� si� wkr�tce i do tego
stopnia doszed� w�ciek�o�ci, �e podpalano domy bez �adnej przyczyny. Odci�gni�ta
od ojca, widzia�am ju� zajmuj�cy si� dach, gdy g�os tw�j s�uch m�j uderzy�.
Zda�o mi si� zaraz wtenczas, �e s�ysz� g�os znajomy, i potem, i�em razy ci�
wspomnia�a, zawsze jak dawn� znajomo��; serce moje twoim by�o, nim si� jeszcze
zbli�y�e� do niego.
Porucznik
Jak ja, tak i ka�dy oficer by�by ci� ojcu powr�ci� i kaza� po�ar ugasi�.
Szcz�cie wi�c tylko moje, �e mnie si� to trafi�o. Patrz, Zofijo, wst��ka,
kt�r�� upu�ci�a; od tego czasu nie zesz�a z serca mego; nie wiedz�c, gdzie, kto
jeste�, jej wierny by�em.
Zofia
Z osobna, widz�, B�g przyj�� przysi�gi nasze. Ale, Edmundzie, moja matka nic nie
wie o tym. Nieszcz�ciem rodzice moi nie �yli z sob� od lat dziesi�ciu i do�� by
by�o powiedzie�, �e to by�o wol� m�a, aby j� nieprzeb�agan� na zawsze uczyni�.
Porucznik
Nic wi�c jej jeszcze o tym nie m�wmy.
Zofia
Zwierz si� Majorowi, wezwijmy jego pomocy.
Porucznik
M�g�bym ufa� jego pomocy, gdyby tylko nie w tej mierze. Jest niezwyci�ony
nieprzyjaciel ma��e�stwa i cho�by mi nie przeszkadza�, straci�bym pewnie jego
przyja��, mo�e i szacunek.
Zofia
Nieszcz�sne uprzedzenia!
Porucznik
Z drugiej strony jestem pewny, �e moim rywalem nie b�dzie; raz, �e si� mniej boi
ca�ego szwadronu nieprzyjacielskiego ni� jednej �ony; a po wt�re, �e nadto
�lachetnie my�li, aby chcia� by� sprawc� czyjegokolwiek nieszcz�cia.
Zofia
Ale wiedz jeszcze o tym, �e je�eli nie p�jd� za niego, Sm�tosz, obrzyd�y
cz�owiek, g�upi, brudny, stary lichwiarz, moje r�k� ma otrzyma�.
Porucznik
Czy podobna? aby matka...
Zofia
Pod�ug niej maj�tek szcz�ciem, a do tego, m�wi�c mi�dzy nami, jest troch�
upart�.
Porucznik
To �le, bardzo �le.
My�li.
Zofia
Jednak kochaj�cych, m�wi�. B�g nie opuszcza; mo�e matka zmi�kczy si� pro�bami
naszymi.
Porucznik
po kr�tkim milczeniu
Nie, na niepewne losu nie stawmy.
Zofia
C� robi�?
Porucznik
po kr�tkim milczeniu
Przykra rzecz udawa�, a zw�aszcza z przyjaci�mi; ale ich uprzedzenia, cz�sto
nierozs�dne, uprawniaj� poniek�d niewinne oszuka�stwo. Trzeba wi�c, aby�
o�wiadczy�a Majorowi, �e chcesz p�j�� za niego.
Zofia
Dlaboga! to p�jd�.
Porucznik
Tego si� nie l�kaj, ja r�cz�. Twoja matka, widz�c ci� przychyln� zamiarowi
swojemu, nie straci nadziei przywie�� go do skutku i odpowie Sm�toszowi, a
Major, coraz bardziej przynaglany, przyjmie �atwo ostro�nie podsuni�t� my�l: mn�
wyr�czy� siebie.
Zofia
Ach, to by dobrze by�o!
Porucznik
Staraj mu si� jednak podoba�; bo zakocha� si� nie zakocha, a dobrze b�dzie, jak
pojmie, dlaczego ja kocham.
Zofia
Mam wi�c...
Porucznik
By� matce powoln�! Majorowi przyjazn�.
Zofia
Jeste� jednak pewny, �e nie zechce?...
Porucznik
Ach, tak pewny jestem, jak ty mojej, ja twojej mi�o�ci.
Zofia
Jakikolwiek skutek otrzymamy, Edmundzie, serce Zofiji twoim do �mierci.
Porucznik
ca�uj�c j� w r�k�
Ju� samo to zapewnienie jest moim szcz�ciem. Ale id�, uwiadom matk� o
odpowiedzi Majora i post�puj sobie stosownie do naszego uk�adu; mi�o�� i
nadzieja niech naszym has�em b�dzie.
Zofia
Do zgonu.
Akt II
Ten sam pok�j. Zamiast broni pootwierane pude�ka ze stroikami; zamiast szach�w
zwierciad�o. Na tureckiej g�owie czypeczek, na celu suknia. Mapy, klatki
sprz�tni�te. S�ycha� za scen� tr�bienie, a potem mocny wystrza�.
Scena pierwsza
Fruzia, potem J�zia, Zuzia.
Fruzia
wybiegaj�c
J�ziu, J�ziu! Zuziu! J�ziu, Zuziu!
J�zia
wbiegaj�c
Czego?
Zuzia
wbiegaj�c
C� tam?
Fruzia
biegaj�c po pokoju
Panie si� zl�k�y, panie chc�, zemdle�.
Zuzia
ku drzwiom biegn�c
Dlaboga!
Fruzia
wybiegaj�c
Nie ma gdzie! nie ma gdzie!
Scena druga
Major prowadzi Pani� Organow� ca�kiem na nim wspar�a, powoli do jej pokoju; przy
niej Zosia, za ni� Fruzia. Poczekawszy, Rotmistrz prowadzi podobnie� Pani�
Dyndalsk� z J�zi�; przechodzi do swojego pokoju. Poczekawszy, Porucznik podobnie
z Pann� Aniel� (Grzegorz z drugiej strony, tr�ba w r�ku) i przy drzwiach
zostaje. Kapelan na ko�cu wchodzi z zawi�zan� serwet�, staje w �rodku na
przodzie sceny i tak nieporuszenie stoi do ko�ca sceny. S�ycha� w pokojach:
Wody! Wody! Wody!
Grzegorz wybiega i wkr�tce wraca, w jednej r�ce tr�ba, w drugiej konewka
ogrodowa.
Fruzia
we drzwiach
Wody!
Grzegorz ku niej biegnie.
J�zia
we drzwiach
Wody!
Grzegorz ku niej biegnie.
Zuzia
we drzwiach
Wody! pr�dzej!
Grzegorz wybiega za ni�.
Dzieweczka i Porucznik przebiegaj� scen� w r�nym kierunku z flaszeczkami,
szklankami itd. itd.
Scena trzecia
Major, Rotmistrz, Kapelan, Grzegorz.
Kapelan zawsze w swoim miejscu z za�o�onymi r�koma; Grzegorz zadyszany w g��bi.
Major
obcieraj�c czo�o
Kto by si� spodziewa�!
Rotmistrz
podobnie�
Kt� to m�g� przewidzie�!
Major
Nie trzeba by�o stawia� pod samym oknem.
Rotmistrz
Wystrza� by� za mocny.
Major
W samej rzeczy, �e mocny; kt� nabija�?
Rotmistrz
Grze�.
Major
Pewnie da�e� wi�cej prochu?
Grzegorz
Troszeczk�, troszeczk� tylko, panie majorze.
Major
chodz�c
Troszeczk�! U niego to nic nie znaczy! troszeczk�! Ot� masz, co to troszeczk�
narobi�o.
Rotmistrz
chodz�c
Nie by�yby si� tak pol�k�y.
Major
chodz�c
Tak, nareszcie mo�e by�aby jedna zemdla�a.
Rotmistrz
chodz�c
Tak, jedna, a niech i dwie.
Major
chadz�c
Tak, niech i dwie, ale trzy!
Rotmistrz
Trzy od razu!
Major
Trzy, trzy od razu!
Kapelan
Pos�a� po doktora... krew im pu�ci�.
Rotmistrz
Nim przyjedzie...
Major
Lepiej niech im Grze� krew pu�ci.
Kapelan
Nie uchodzi, nie uchodzi.
Grzegorz
staj�c prosto przed Majorem
Panie majorze, podejmuj� si�.
Kapelan
Nie mo�na.
Major
Ale kiedy umie... sam widzia�em - puszcza� raz mojemu tr�baczowi, jak go ko�
uderzy�: prawda, �e nie od razu, ale jednak...
Scena czwarta
Ci� sami i Porucznik.
Porucznik
Przecie nasze damy przysz�y do siebie. Pani Orgonowa ma jeszcze tylko
spazmatyczne ziewanie... pani Dyndalska lekk� kolk�... a panna Aniela cokolwiek
dre�ci.
Grzegorz
Pa� major nie ka�e?
Major
Ju� nie potrzeba.
Grzegorz odchodzi.
Porucznik
Wszystko ustanie po chwili spoczynku.
Major
Bogu dzi�ki.
Rotmistrz
Chod�my do obiadu!
Fruzia
wchodzi i dygaj�c przed Majorem
Moja pani prosi pana, aby� pa� kaza�, aby konie w stajni nie ha�asowa�y. Bardzo
tupaj� i kichaj�, a to szkodzi nerwom mojej pani.
Odchodzi. Oficerowie spogl�daj� na siebie w milczeniu.
Rotmistrz
Nerwom szkodzi.
Major
Koniom kaza�, aby nie ha�asowa�y... Grzesiu!
Grzegorz wchodzi; Rotmistrz i Major chodz�.
Konie ze stajni wyprowadzi�.
Grzegorz
Dok�d?
Major
Dok�d chcesz - niech koczuj�.
Grzegorz odchodzi; J�zia wchodzi.
J�zia
dygaj�c przed Majorem
Moja pani prosi, aby� pan kaza� powynosi� z domu wszystkie armaty, fuzje i
pa�asze, bo si� l�ka nowego przypadku i spa� nie mo�e.
J�zia odchodzi. - Chwila milczenia.
Rotmistrz
Armaty powynosi�.
Major
I pa�asze... Grzesiu!
Grzegorz wchodzi.
Bro� zebra� i na strych wynie��.
Grzegorz odchodzi; Zuzia wchodzi.
Zuzia
dygaj�c przed Majorem
Moja pani prosi, aby� pan kaza� zakadzi� pod oknami, bo proch bardzo �mierdzi, z
czego dreszcz si� powi�ksza.
Odchodzi. - Chwila milczenia.
Major
Grzesiu!
Rotmistrz
Czeg� chcesz?
Grzegorz wchodzi.
Major
Kaza� zakadzi�.
Rotmistrz
Na dworze?
Kapelan
B�d�cie zdrowi!
Major
Dok�d?
Kapelan
Jad�.
Rotmistrz
Odst�pujesz nas?
Kapelan
Nie wytrzymam.
Rotmistrz
A to i ja pojad�.
Major
A to we�cie� i mnie ze sob�!
Porucznik
Ale, moi panowie, jak�e chcecie same damy zostawi�?
Major
One sobie tu poradz�.
Porucznik
Ale one was nie puszcz�.
Major
Cicho! (ciszej) Trzeba w sekrecie odjecha�.
Rotmistrz
cicho
Trzeba uciec w sekrecie.
Kapelan
Uciekajmy.
Major
do Gregosrza cicho
Kulbaczcie konie.
Porucznik
Majorze, rotmistrzu!...
Major
Pst... zbierzmy si�...
Rotmistrz
I w nogi!
Odchodzi na palcach do swoich pokoj�w.
Porucznik
sam
A to pi�knie! Jecha� nie mog�... sam nie zostan�... co tu robi�?... Trzeba
przeszkodzi� tej ucieczce. Gdybym m�g�...
Idzie ku drzwiom Zofii, powoli otwiera; na jego znak Zofia wychodzi.
Scena pi�ta
Porucznik, Zofia.
Porucznik
Zofijo, �le si� dzieje.
Zofia
C� takiego?
Porucznik
Major, Rotmistrz i Kapelan, przestraszeni tym, co si� sta�o, a boj�c si� jeszcze
bardziej, co ich na dal czeka, u�o�yli ucieczk�.
Zofia
Jak to? chc� odjecha�?
Porucznik
Tak jest, tajemnie. Id�, powiedz to matce; tylko nie m�w, �e wiesz ode mnie. Ja
tak�e z nimi musz� si� wybiera�.
Zofia
C� pomo�e moja matka?
Porucznik
Ju� ona sobie poradzi, tylko id� i powiedz.
Odchodz� w przeciwne strony.
Major, Rotmistrz, Kapelan wychodz�, bardzo ostro�nie i na palcach powoli
post�puj�; mantelzaczki pod pach�, przy pa�aszach. Daj� sobie znak, aby by�
cicho, a zszed�szy si� na �rodku, wychodz� ogl�daj�c si� i powoli.
Fruzia, a potem J�zia i Zuzia przebiegaj�, ze drzwi do drzwi jak w scenie
drugiej.
Scena sz�sta
Organowa, Dyndalska, Aniela, Fruzia, J�zia, Zuzia.
Wybiegaj�, ze swoich pokoj�w; za ka�d� s�u��ca, ko�cz�ca ubiera�.
Staj� bez tchu na przodzie sceny wko�o tu� kolo siebie; �adna przemowi� nie
mo�e. - Chwila milczenia.
Dyndalska
odetchn�wszy
Chc� ucieka�!
Aniela
Ucieka�!
Orgonowa
...cieka�!
Dyndalska
Nie puszcza�!
Orgonowa
Biegaj, Dyndalsiu!
Dyndalska
Skocz, Anielko!
Aniela
do dziewcz�t
Biegajcie!
Orgonowa
Czekajcie! pro�cie... Major niech tu przyjdzie... Nie odst�pujcie go i kroku -
biegajcie!
Scena si�dma
Orgonowa, Dyndalska, Aniela siadaj�.
Orgonowa
Rzecz nies�ychana!
Aniela
Nie do uwierzenia.
Dyndalska
Sprawka pan�w doradzc�w.
Orgonowa
Nie inaczej! - sam by nie �mia�.
Dyndalska
Panu Rotmistrzowi wszystko nie na r�k�.
Orgonowa
I Kapelanowi.
Aniela
Albo i Porucznikowi.
Orgonowa
Ten nic nie znaczy.
Aniela
Nie wierz temu, siostruniu.
Orgonowa
Ju� ja ci r�cz�. On ani pomo�e, ani zaszkodzi. Jest czy go nie ma, wszystko
jedno. Ale ci starzy, ci starzy, jak zaczn� rusza� w�siskami, toby w ogie� wlaz�
jeden za drugim.
Dyndalska
P�ki b�d� z sob�, poty pr�ne nasze starania. My gadamy, gadamy, a pa� kolega
kiwnie g�ow� i ju�ci po wszystkiemu.
Orgonowa
Rotmistrz naj straszniejszy.
Aniela
Kiedy tak... po�wi�c� si� waszemu dobru: p�jd� za niego.
Dyndalska
Ale� on ma rozum, kochany anio�ku.
Aniela
A dowcip wa�pani...
Orgonowa
Niech si� stara mu podoba�... albo go podbije, albo go wystraszy; zatem zawsze
dobrze.
Aniela
Chc� wam s�u�y� mimo waszych ur�ga� i zobaczycie, ze swego doka��.
Orgonowa
Majora rozczula�.
Dyndalska
Nie da� mu odetchn��.
Orgonowa
Ani momentu! Jak go zm�czymy, to na wszystko przystanie. Ja go znam dobrze.
Dyndalska
Kapelana z obudwoma por�ni�.
Orgonowa
Ile mo�no�ci mu dokucza�.
Dyndalska
Zr�cznie s��wko wsuni�te najlepszych cz�sto por�ni przyjaci�.
Orgonowa
Ju� ja to bior� na siebie; na waszym �wiadectwie polegam.
Aniela
Ot� i Major.
Scena �sma
Orgonowa, Dyndalska, Aniela, Major i dziewcz�ta.
Fruzia wchodzi powa�nie, za ni� Major, za nim J�zia i Zuzia; zostaj� przy
drzwiach, chichotajac si� mi�dzy sob�. Chwila milczenia.
Na znak Organowej dziewcz�ta odchodz�.
Orgonowa
Witamy z podr�y.
Major si� k�ania.
Dyndalska
po kr�tkim milczeniu
Gdzie� si� pan brat wybiera�?
Major
Chcia�em konia przejecha�.
Orgonowa
Konia przejecha�?
Major
Konia przejecha�.
Orgonowa
Tak, ma�y spacer zrobi�?
Major
Ma�y spacer zrobi�.
Orgonowa
I wr�ci�?
Major
z westchnieniem
I wr�ci�.
Orgonowa
Pr�dko?
Major
Tak... to jest... nie wiem... bo to...
Orgonowa
Na co to udawa�? Lepiej prawd� powiedzie�.
Major
Dobrze wa�pani m�wisz, nie umiem i nie chc� udawa�.
Wstaj�.
Orgonowa
Chcia�e� nas wi�c odjecha�?
Major
Chcia�em.
Orgonowa
Same zostawi�?
Major
Same zostawi�.
Orgonowa
Tajemnie?
Major
Bez po�egnania.
Orgonowa
Do tego stopnia posun��e� niegrzeczno��.
Major
Mylisz si� wa�pani; to nie by�a niegrzeczno��.
Orgonowa
Tylko uprzejmo��...
Major
Nie inaczej.
Orgonowa
W nowym wcale sposobie; go�ci w domu odje�d�a�...
Major
My�la�em, �e im beze mnie lepiej b�dzie. Nie umiem, przyznam si�, dam
przyjmowa�, i przy najlepszej ch�ci m�g�bym nabroi� z niewiadomo�ci wiele z�ego.
Ju� raz z mojej winy dosta�y�cie md�o�ci; kt� r�czy, �e nie pomrzecie, jak was
jeszcze lepiej uczci� zechc�? M�g��em zgadn��, �e konie powi�kszaj� spazmy,
proch dreszcz, a pa�asze kolki? I mog� wiedzie�, czego wam trzeba, a czego nie
trzeba?
Orgonowa
Wszystko by� wiedzia�, gdyby� by� kontent z naszego przybycia. Ale, niestety!
siostry kochaj�ce ci�... siostry dawno ci� nie widz�ce...
Dyndalska
Ut�sknione brata u�ciska�...
Orgonowa
Mimo wszelkich trudno�ci wybieraj� si� do ciebie...
Dyndalska
W najniegodziwsz� drog�...
Aniela
Ugrz�z�y�my dwa razy.
Major
z westchnieniem na stronie
Ach, kt� was wyci�gn�� na moj� bied�.
Orgonowa
Przyje�d�aj�, zaj�� si� twoim szcz�ciem...
Dyndalska
Troskliwe o twoje dobro...
Orgonowa
I tak je przyjmujesz?
Aniela
Chcesz porzuca�.
Orgonowa
Uciekasz od nich.
Dyndalska
Bez wzgl�du na ich s�abe zdrowie...
Orgonowa
Nerwy nadwer�one...
Dyndalska
Taka� to mi�o�� braterska!
Orgonowa
Taka wdzi�czno��! Ach, to boli!
Zaczyna p�aka�.
Major
Ale, moja pani siostro...
Dyndalska
Niewdzi�czno�� - i od brata!
Zaczyna p�aka�.
Major
do Dyndalsktej
Ale, pani siostro...
Aniela
Odpycha serca nasze!
Zaczyna p�aka�.
Major
Ale, moja panno siostro...
Orgonowa
B�d��e tu uczynn�! Ach! ach!
Dyndalska
Ach! ach!
Aniela
Ach! ach!
Dyndalska
rzucajac si� na krzes�o
Kolki!
Aniela
podobnie�
S�abo mi!
Orgonowa
podobnie�
Spazmy!
Major
Tylko nie mdlejcie, dlaboga!
Milczenie.
Mdlej� - co tu robi�? Hej! jest tam kto?... wody! w�dki! octu!... czy
pog�uchli?... Grzesiu! Grzesiu! (wracaj�c si� ku nim) Mdlej�! Co robi�?...
Grzesiu, wystrzel z mo�dzierza! Zrywaj� si� wszystkie.
Orgonowa
Nie wystrzel, nie wystrzel!
Dyndalska
Dlaboga! nie wystrzel.
Aniela
Ju� mi troch� lepiej.
Major
Moje panie siostry, gadajcie, r�bcie, co chcecie, tylko nie mdlejcie; bo, do
wszystkich diab��w...
Aniela
Ach, fi! co za brzydkie s�owo!
Major
Widzisz wa�panna, �e ani dam przyjmowa�, ani z nimi umiem rozmawia�. Jednak co
ka�ecie, wype�ni�, pr�cz jednego o�enienia; tym s�u�y� nie mog�.
Dyndalska i Aniela, kt�rym Orgonowa szepn�a, wychodz� do jej pokoju.
Scena dziewi�ta
Orgonowa, Major.
Orgonowa
Kt� wa�pana do o�enienia zmusi� mo�e? Kto wa�pana ci�gnie do o�tarza? Wszak
wszystko od twojej woli zale�y i tylko uprzejmo�ci troch� od ciebie ��damy. B�d�
z nami dni kilka, wierz, �e ci szczerze radzimy, nie s�uchaj koleg�w i staraj
si� pozna� Zosi�.
Major
Na co to si� wszystko przyda?
Orgonowa
Przynajmniej jedno s�owo przem�w do niej. Dlaczeg� tak niemi�osiernie gardzisz
tym biednym dzieci�ciem! P�aczu biedaczka utuli� nie mo�e.
Major
Znowu p�acz; a to wszyscy...
Orgonowa
Ot� i ona... Zofia przychodzi. Zostawiam was sam na sam; spodziewam si�, �e si�
sobie podobacie. (do Majora na stronie) Miej wzgl�d na jej m�odo��! (do Zofii na
stronie) B�d� rozs�dna, o tw�j los idzie!
Scena dziesi�ta
Major, Zofia.
Chwila milczenia.
Major
Mo�cia panno...
Zofia
Kochany wuju.
Major
�agodniej
Moja panienko...
Zofia
Co ka�esz?
Major
�agodniej
Moja Zosiu...
Zofia
S�ucham.
Major
na stronie
Diabli nadall tak� spraw�' (do Zofii) Zapewne... bez w�tpienia... oczywi�cie...
wiesz to... ten... to jest, zamiar twojej matki wzgl�dem... wzgl�dem...
Zofia
Wiem.
Major
C� ty na to?
Zofia
Ja, nic.
Major
M�w szczerze.
Zofia
Szczerze m�wi�, (na stronie) Pierwsze k�amstwo.
Major
Wi�c nic?
Zofia
Nic.
Major
na stronie
Rzecz dziwna! (do Zofii) Jednak ci� to troch� martwi?
Zofia
Bynajmniej.
Major
Widz� z ocz�w.
Zofia
Mylisz ai� wa�pan dobrodziej.
Major
Myl� si� (na stronie) Rzecz dziwna! Jak to tej biedaczce powiedzie�: ja ciebie
me chc�? Czy diabli nadali! (do Zofii, po kr�tkim milczeniu) Moja panienko,
chcia�bym, aby�my si� mogli zrozumie�.
Zofia
I ja tego jedynie pragn�.
Major
Dla dobra nas obojgu.
Zofia
na stronie
Ach, Edmundzie, Edmundzie, jak�e trudn�, mi da�e� rol�!
Major
Tw�j los szczerze mnie zajmuje.
Zofia
na stronie
I ja go musz� zwodzi�!
Major
Powiedz mi wi�c - chcesz i�� za m��?
Zofia
Tak jest.
Major
Za mnie?
Zofia
po kr�tkim wahaniu si�, cicho
Tak jest.
Major
To niedobrze.
Zofia
Dlaczego?
Major
Dlaczego?
Zofia
Tak jest, dlaczego niedobrze?
Major
Zdaje mi si�, ze wa�panna mo�esz to �atwo zmiarkowa�.
Zofia
Wcale nie.
Major
Przynajmniej dobrego mc me wldzlsz?
Zofia
I owszem.
Major
I owszem? (na stronie) Rzecz dziwna! (do Zofii) Mnie si� zdaje, �e nie by�aby�
szcz�liw�.
Zofia
Od niego to zale�y� b�dzie.
Major
Ach, nie tylko od mojej woli zalezy� b�dzie, ale l od wielu, wielu okoliczno�ci.
Zofia
Tych trudno przewidzie�.
Major
Po cz�ci, moja panienko, po cz�ci. Nigdy me zg��bia�em, co stanowi istotne
szcz�cie w ma��e�stwie, mniemam jednak, �e dwie osoby dobiera� si� powinny jak
para kom - r�wny ch�d, r�wny zwrot, r�wny ogie�, wtedy dobrze si� jedzie, a
mnie) si� morduje. Ale kiedy jeden bystry, a drugi leniwy, ten mi�kki, tamten
twardousty, ten ci�gnie, tamten skacze - to diab�a warto! Prawda, panienko?
Powiedzze mi teraz wa�panna, jakby�my sie pobrali, do kt�re) pary koni b�dziemy
podobni? Do pierwszej czy do drugiej? - Podobno� do drugiej: wa�panna by�
bieg�a, ja si� ju� potykam; wa�panna by� skaka�a, ja ju� pokaszluj�. - �miej
si�, �miej: lepiej �mia� si� ni� g�upstwo zrobi�!
Zofia
Nie my�l, ale por�wnanie roz�mieszy�o mnie troch�.
Major
Wi�c bez por�wnania. Wa�panna m�oda, lubisz bawi� si�, i dobrze, ze lubisz, bo
to na to pora. Potrzebujesz zatem m�a, co by si� tak�e lubi� bawi�; co by ci�
wozi� po spacerach, ucztach, balach, teatrach, co by po nocy na piszcza�ce
przygrywa� gdzie� tam nad strumykiem, gdzie� tam przy ksi�ycu, jak to tam w
waszych romansach opisuj�. A ja, moja panienko, nie do tego: w dzie� s�u�b�
zaj�ty, wiecz�r fajk� pal�, a w nocy chrapi�, a� si� okna trz�s�.
Zofia
Czyli� tylko uciech i rozrywek w ma��e�stwie upatrywa� trzeba? Jest�e m�odo��
wieczn�, aby�my zapominali o p�niejszym wieku? Za nic�e liczy� uczciwo��,
�agodno��, sta�o�� charakteru tego, z kt�rym mamy przeby� jak wiosn�, tak i zim�
�ycia naszego? M�skimi tylko cnotami m�czy�ni zyska� mog� nasze serca. Dobra
s�awa m�a jest tak�e s�aw� �ony, a jednostajna spokojno�� jest pod�ug mnie
istotnym szcz�ciem.
Major
Bardzo rozs�dnie, bardzo, bardzo rozs�dnie! Z tym wszystkim m�j wiek...
Zofia
Wiek do�wiadczenia.
Major
Niekt�re dolegliwo�ci...
Zofia
Kt� bez nich?
Major
Moje wady...
Zofia
Kt� ich nie ma?
Major
Ja sam czuj�, �e mo�na by� grzeczniej szym, przyjemniejszym w towarzystwie.
Trudno mi si� b�dzie odmieni�; nie umiem w bawe�n� obwija�.
Zofia
Dowodzi otwarto�ci.
Major
Przykr� czasem bywa ta �o�nierska otwarto��.
Zofia
I owszem.
Major
I owszem? (na stronie) Rzecz dziwna! dziewczyna m�oda, a rozs�dna... rzecz
dziwna! (do Zofii) Ale, moja panienko, nie m�wi�c do ciebie, wiele bardzo idzie
za m�� dla zyskania wolno�ci... wolno�ci... Rozumiesz wa�panna, jak ja to
rozumiem? Je�lim wi�c na m�a nie stworzony, to tym wi�cej na takiego, co by
cierpia� pewne figle.
Zofia
Zbytecznej wolno�ci, wolno�ci bez granic nie pragn�, ale i niewoli w ma��e�stwie
nie spodziewam si� znale��; wzajemne we wszystkim obowi�zki rz�dzi� powinny.
Major
Bardzo rozs�dnie, (na stronie) I chce p�j�� za mnie... rzecz dziwna! (do Zofii)
Z tym wszystkim... ja my�l�... �e potrzeba by...
Zofia
�miej�c si� Wyra�nie, wyra�nie, kochany wuju.
Major
na stronie
Rozs�dna!... Chce p�j�� za mnie, �al mi j� zmartwi�, (do Zofii) Bo widzisz, moja
Zosiu, �e...
Zofia
Na co przyczyn szuka�? Nie znasz mnie jeszcze wa�pan dobrodziej... to dosy�...
ale mnie pozna� mo�esz... Zostawmy wi�c czasowi, a mam nadziej� zyska� na tym.
Major
Nietrudno ci to b�dzie, moja Zosiu.
Zofia
Czy tak?
Major
zbli�aj�c si�
Z tymi oczkami.
Zofia
O! nie o tym mowa.
Major
zbli�aj�c si�
Z t� buzi�.
Zofia
O, bardzo prosz�...
Major
bior�c j� za r�k�
Z t� r�czk�.
Zofia
Panie majorze!
Major
obejmuj�c j�
Z tym kszta�tem, z tymi...
Zofia
Dlaboga! co to jest?
Major
Ja si� sam dziwi�.
Zofia
Spodziewam si�...
Major
Wszystkiego si� spodziewaj.
Zofia
wyrywaj�c si�
Ach, tego nadto!...
Major
Jeszcze ma�o...
Zofia wybiega do swojego pokoju.
Scena jedenasta
Major
prostuj�c si�
Ech! ech! �e mi teraz usz�a! (chodzi prostuj�c si�) Odm�odnia�em,
odm�odnia�em... dalib�g, czuj�, �e odm�odnia�em... i nie dziw: luba dziewczyna,
�adna dziewczyna! rozs�dna! - gwa�tem chce i�� za mnie!... Gdybym si� o�eni�?...
Niech si� co chce dzieje... Nie, to nie; niech si� nie dzieje co chce... Ale
ja... tylko �e to... bo znowu z drugiej strony... ale jednak... nareszcie w
przypadku... A diab�a tam, �le! Co tu robi�?
Scena dwunasta
Major, Dyndalska.
Dyndalska
No, panie bracie, jak�e stoj� interesa?
Major
R�nie, r�nie.
Dyndalska
Zosia pomieszana, wa�pan zamy�lony; dobry znak.
Major
Znak niez�y, to prawda.
Dyndalska
Jak�e ci si� podoba�a?
Major
�adna dziewczyna, nie ma co m�wi�.
Dyndalska
A widzisz.
Major
Mi�a.
Dyndalska
A widzisz.
Major
Dobra.
Dyndalska
A widzisz.
Major
Rozs�dna.
Dyndalska
Nie m�wi�am?
Major
Bardzo rozs�dna
Dynda