6417

Szczegóły
Tytuł 6417
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6417 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6417 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6417 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Aleksander Fredro Damy i huzary Komedia we trzech aktach, proz� Pochlebstwo ma w sobie osobliwy przysmak; chocia� go kto rzekomo odrzuca, przecie� ono smakuje. And. Aleks. Fredro Scena na wsi Osoby Major Rotmistrz Edmund, porucznik pu�ku huzar�w, na urlopie Kapelan Pani Orgonowa Pani Dyndalska Panna Aniela Zofia, c�rka Pani Orgonowej J�zia Zuzia s�u��ce siostry Majora, jedna starsza i grubsza od drugiej Fruzia Grzegorz Rembo stare huzary Scena w domu Majora na wsi. Du�y pok�j. Czworo drzwi bocznych; dwoje w g��bi. Na �rodku st� z mapami; stolik po prawej stronie, na kt�rym gra szach�w; przy nim wzg��bsz krzes�a. W g��bi bro� r�na; dzidy, cel, g�owy tureckie, do karuzelu s�u��ce, tak�e w g��bi. Akt I Scena pierwsza Major, Rotmistrz Kapelan, Porucznik, Rembo. Major na �rodku, ogl�da strzelb�; po lewej Porucznik nabija; po prawej Rotmistrz, oparty na strzelbie, patrzy na szachy, przy nim siedzi Kapelan, zatrudniony strzelb�; w g��bi Rembo. Wszyscy w szpencerach, ubrani na polowanie, w wojskowych czapeczkach. Major Czy tylko pewnie? Bo to czasem... Rembo Nie �mia�bym przecie zwodzi� pana majora; niech zaraz zgin�, je�lim nie widzia� na w�asne oczy koz�a i dwie sarny. Wszystko troje wysz�o razem do byd�a, na Ciemn� Dolin�, jak ten k�t, ta struga... oto jak ta wielka �oza, gdzie ksi�dz Kapelan prze�lepi� zaj�ca... a� tu obces kundys jeden i drugi: huf, huf!... Ech, panie, jak nie p�jd�, sarny moje! strach! a� si� ziemia trz�s�a!... Przez Garb, Wielk� Bani�, ponad Bankowy Potok... Major Ho, ho, ho!... Sarny dotychczas na drugim ko�cu �wiata. Rembo Zl�k�y bo si� f�r id�cych go�ci�cem i haj�e ��kami, ��kami na zad w jasienin�. Major Nam wi�c drog� od kopc�w zast�pi� wypada. Rembo Ja z d�bniak�w cicho psy podpuszcz�, a ka�da na strzelb� jak na ro�en wpadnie. Major Dalej, panowie! I na urlopie nie dam warn pr�nowa�. Kapelan Zaraz, zaraz. Porucznik Ja dogoni�. Major bior�c lulk� ze �rodkowego stota i kiwaj�c g�owa, do Remba Zawo�aj Grzesia. Rembo odchodzi. Rotmistrz do Kapelana, patrz�c na szachy Wygram, je�li wie�� cofn�. Kapelan W�tpi�. Rotmistrz Za�� si�. Kapelan Dobrze. Rotmistrz Nikt tu nam nie ruszy; za powrotem przekonam i talarka schowam. Scena druga Ci� sami, Grzegorz stary huzar z ogromnymi w�sami. Major Tylem razy, m�j Grzesiu, ju� ci� o to prosi�, aby� k�ad� wszystko na swoim miejscu. Po co tu na mapach lalk� zostawiasz? Tam w szafce ma sw�j numer; nienawidz� nieporz�dku, (oddaje lulk� i zdmuchuje mapy) Ot�, ot�, nie m�wi�em? - plama... i ta baszta... A propos, a klucznica? Grzegorz K�usem wywieziona. Odchodzi. Kapelan Bogu dzi�ki. Rotmistrz Ostatnia wi�c bia�og�owa usuni�ta z naszego domu; b�dzie raz przecie cicho i spokojnie. Major Okropnie gada�a. Porucznik Bo stara, bo stara. Major O ho, ho, panie poruczniku, wiem, na co pan zakrawasz ale nic z tego. Wol� huk mo�dzierzy ni� kobiece �wiergotanie. Nic z tego, i poka��, �e i �o�nierz potrafi domem rz�dzi� bez kobiety. Porucznik Pi�kny rz�d! Kapelan Dobry, dobry. Rotmistrz Wy�mienity. Major Wy�mienity. Porucznik Czy zawsze�cie go, panowie, wy�mienitym znajdowali? Czy zawsze przykrym by�o kobiece �wiergotanie? D�ugie milczenie. Major Chod�my na polowanie. Rembo wbiegaj�c Go�cie jad�! Major Kt�ry� z koleg�w. Rembo Gdzie tam! kilka pojazd�w - najwi�ksza parada. Odchodzi, oficerowie jeden po drugim zbli�aj� si� powoli do okna. Major Dlaboga! landara. Porucznik I kocz. Rotmistrz I bryka. Porucznik z ukontentowaniem Ach! damy! Major, Rotmistrz odskakuj�c na �rodek pokoju Damy! Porucznik rachuj�c Jedna, dwie, trzy... Major, Rotmistrz z �a�o�ci� spogl�daj� na siebie Trzy! Porucznik Cztery, pi��... Major jak wprz�dy Pi��! Rotmistrz podobnie Pi��! Porucznik Jeszcze jedna... Major, Rotmistrz razem Sze��! Porucznik Jeszcze jedna. Major, Rotmistrz razem Siedm! siedm! Kapelan wstaj�c Siedm! Zatykaj�c uszy znowu siada i tak, oparty o st�, do ko�ca sceny zostaje. Porucznik Co widz�! Wybiega. Rotmistrz zbli�ajac sie. nie�mia�o do okna C� to za baby! Co za gmachy! Co za graty! Major zbli�aj�c si� nie�mia�o si� do okna Ach, to siostry moje. Rotmistrz Przepraszam ci�. Major Nie masz za co, znam ja je dobrze! (chodzi po pokoju coraz pr�dzej) Siostry, siostry, damy, przyj�� je wypada... Grzesiu, mundur!... m�j mundur, Grzesiu!... czy diabli nadali... Grzesiu, mundur! Grzegorz z mundurem chodzi za nim. Rad im by� musz�... M�j mundur, Grzesiu!... m�j mundur!... Cieszy� si� trzeba, czy diabli nadali! Grzegorz Niech pan mundur w�o�y. Scena trzecia Major, Rotmistrz, Kapelan, nast�pnie Pani Dyndalska, J�zia, Panna Aniela, Zofia, Pani Organowa, Zofia, Fruzia, Porucznik, Rembo. Po lewej stronie sceny Major wdziewa mundur, prszez zapomnienie na sw�j ubi�r. Postrzeg�szy si�, chce zdj�� i �ci�ga razem r�kaw szpencera; nie mo�e r�ki wyrwa�, gdy wchodzi Pani Dyndalska z dwoma pieskami na r�ku; za ni� J�zia, kosz w r�ku ze szczenietami i kilka pude�ek. Przy Majorze dalej wzg��bsz stoi Rotmistrz, za nim Kapelan. Grzegorz z mundurem wychodzi. Dyndalska Jak si� masz, panie bracie? (do J�zia) Ostro�nie, gawronie! nie upu�� szczeni�t. Major pomieszany Witam, witam. Dyndalska do J�zi Czeg� trzymasz? po��! (do Majora) Jak�e si� miewasz? (do J�zia) Czemu� nie na stole? Jakie� to g�upie dziewcz�! J�zia k�adzie wszystko na szachach i wychodzi - Dyndalska siada. Aniela wchodzi; za ni� Zuzia z dwoma klatkami (w jednej sroka, w drugiej wiewi�rka) i z r�nymi gratami. Aniela Wieki ju�, braciszku, jake�my si� widzieli, (do Zuzi) Postaw�e klatki, czego b�dziesz sta�a? Major Witam, witam. Aniela do Zuzi Gdzie, gdzie, gdzie? �lepa! C� to, sto�u nie masz? Zuzia stawia klatki na mapach i odchodzi. Poruszenie Majora. Rotmistrz go za sukni� wstrzymuje. Major cicho do Rotmistrza Mapy. Rotmistrz do Majora Pst! Major stara sie pokry� nieukontentowanie i spogl�da cyasem na mapy. S�ycha� ha�as i krzyk kobiet za scen�. Rembo za scen� Nie rusz! a harap! a fe! a zasi�! Orgonowa ty�em wchodzi i trzepi�c r�koma Zasi�! zasi�, bo zemdlej�. Rembo za ni� wchodzi, trzymaj�c kota nad g�ow�, kt�rego we drzwiacb Orgonowa odbiera. Biedny Filunio! moja duszka droga! jak si� trz�sie! Biedny Filunio!... Jak te� mo�esz, panie bracie, trzyma� takie obrzyd�e psiska? Jakimi� kajdankami podci�y mi nogi i tylko co nie rozdar�y lubego Filunia. Rembo To na sforze Zagraj z Piskl� jak kota zwietrzy�y, haj�e po kocie! obces na jejmo��! a Grzmocisz i Popraw... Wychodzi na znak Majora. Orgonowa Fi, co za nazwiska! przebrzyd�e kundysy... ledwie dysz� - ca�am w pocie. Siada przy Dyndalskiej i Anieli. Za Orgonow� wesz�a Zofia z Porucznikiem, nios�cym klatk� z kanarkiem, kt�r� zawieszaj� w gtebi, rozmawiaj�c po cichu. W ci�gu tej sceny dziewcz�ta ponanosi�y kota i pieski. Scena czwarta Orgonowa, Dyndalska, Aniela siedz� w rz�dzie po prawe]; po lewej stronie naprzeciwko stoj� Major, Rotmistrz Kapelan. W g��bi Zofia, Porucznik.* Major Witam, witam panie siostry w moim domu i bardzo przepraszam kota za niego�cinno�� Piskli i niecnoty Zagraj�. Orgonowa Patrz, panie bracie, moja c�rka. Zofia si� zbli�a i k�ania. Owa Zosiunia ma�a... Aniby� j� pozna� pewnie... Wyros�a, wy�adnia�a, nieprawda�? Za jej wychowanie nie powstydz� si� tak�e. W pierwszej stolicy �wiata mog�aby bezpiecznie rozmawia�, i to niejednym j�zykiem... Kapelan na stronie Niejednym! Okropnie! Orgonowa Mia�a i guwernantk�, madam znakomit�, i na wy�szych naukach w mie�cie p� roku strawi�a. Aniela Talenta gdy rozwinie... Dyndalska Ach, Anielko luba, co te� nie wygadujesz! Ju� je rozwin�a: czyli� nie �piewa ca�ego Rossyniego tak, �e ka�dy s�ucha� musi? Czy� nie ta�cuje tak, �e nigdy taktu nie chybi? Czy� nie maluje tak, �e jej kwiatek wszystkich zwodzi� i �e pa� S�dzia, chc�c pow�cha�, nosem go zmaza�? Aniela To pan Referendarz. Dyndalska Ale� pan S�dzia, m�j anio�ku! Orgonowa Cicho, cicho, Dyndalsiu; nie trzeba jej w oczy chwali�, ona sama poka�e, co umie. Aniela do Majora Jak�e ci si� podoba?... Dyndalska szturkaj�c j� �okciem C� to za pytanie! Aniela Nie dasz mi gada�, kochana siostruniu. Dyndalska Bo g�upstwa gadasz, moja duszko. Orgonowa Cicho, cicho, siostruniu, (do Majora) Kt� s� ci panowie? Major Rotmistrz S�awomir. W szko�ach jeszcze przyja�� nas z��czy�a: razem wdzieli�my mundur, razem go nosili i razem mo�e w jednej z�o�ym go mogile. - Nasz poczciwy Kapelan, tak�e dawny towarzysz, prawdziwy przyjaciel ludzi; wiele robi, ma�o m�wi, na�ladowa� go nale�y. - To m�j Edmund, ju� wam po cz�ci znany z mojego listu. W jednej nieszcz�snej utarczce, kiedy ka�dy o sobie tylko my�la�, a ja, raniony, pod ubitym le�a�em koniem, on mnie szuka�, postrzeg�, zebra� kilku walecznych, natar� na nieprzyjaci� i os�oni� w�asnymi piersiami. Cofa� si�, naciera�, znowu si� cofa� i znowu naciera�, a� p�ki naszych wzrastaj�ca liczba zwyci�stwa nam nie wr�ci�a. Tam to, mnie, mnie broni�c, odebra� t� krys� przez skronie, kt�ra wi�cej warta ni� dziesi�� wie�c�w. �ciska go z rozczuleniem. Zofia mimowolnie Ach, to pi�knie by� odwa�nym! Spuszcza oczy na bystre spojrzenie matki i ciotek. Orgonowa Dobrze, do�� tego! teraz do interesu. Chc� pom�wi� z tob�, panie bracie, zatem pozwol� panowie... Oficerowie odchodz� - i Zofia do swego pokoju na znak Organowej. Scena pi�ta Orgonowa, Dyndalska, Aniela, Major. Orgonowa W jednym zwi�z�ym s�owie wszystko ci opowiem; nie lubi� niepotrzebnej przemowy, bo kto ma rozum, �atwo pojmie i zrozumie, gdy mu jasno rzecz prze�o��. Zatem bez przemowy; lepiej w kr�tko�ci powiedzie�, o co chodzi, a potem da� przyczyny i dowody. Nareszcie, takem mocno oczytana, ty�em �y�a w wielkim �wiecie, tyle mam roztropno�ci i przenikliwo�ci, �e si� w zdaniu nigdy nie myl�, i chyba szalona g�owa sprzeciwi� mi si� mo�e. Przyst�puj�c wi�c do rzeczy, powiem, �e powzi�wszy wiadomo��, �e� na urlopie i �e� do wsi swojej przyjecha�, zaraz zgad�am, �e wojskow� s�u�b� znudzony, chcesz j� porzuci� i na wsi osi���. My�l chwalebna, ale do tego potrzeba... Dyndalska pr�dko Pozw�l, kochana siostruniu, niech ci przerw�! Gdy si� kogo chce przekona�, nie zawsze najkr�tsza mowa najlepsz� mow� bywa. Trzeba naprz�d da� przyczyny, co do czego nas nak�ania, potem rzecz wy�uszczy�, a na ko�cu da� dowody na poparcie swego zdania. Lecz nim do zamiaru przyst�pi�, wypada uczyni� rzut oka na poprzednicze zdarzenia i obecne po�o�enie. A �e to rzecz wielkiej wagi, na rozdzia�y j� podziel�, w kt�rych panu bratu dowiod�: (licz�c na palcach) �e dotychczas �le mia� w g�owie, �e ponosi wielkie straty, �e wojskowo�� nic niewarta, �e na wsi osi��� rzecz najlepsza, �e rozumnie radz�... Aniela Lepiej, duszko moja, napisz dzie�o o tym, a teraz pozw�l, niech najpro�ciejsz� drog� zbli�� si� do celu... Orgonowa Gadajcie, o, gadajcie, gdy tak bardzo gada� lubicie; gadajcie, bardzo prosz�. Ja nic nie powiem. Ja nic nie wiem. Ja nie nie umiem. Gadajcie, �ask� mi zrobicie. Dyndalska O, i owszem, ja b�d� milcza�a; niech kochana siostra rozprawia, gdy jej tak przykra chwila milczenia. Albo j� mo�e wyr�czy wymowna Anielka. Aniela Ach, gdzie�bym ja si� �mia�a por�wna� w wymowie z kochanymi siostrzyczkami! S�ucha� b�d� rozdzia��w lub drugiej przemowy bez przemowy. Orgonowa Prosz� m�wi�, bardzo prosz�. Dyndalska Bez ceremonii, bardzo prosz�. Aniela M�wcie, m�wcie, bardzo prosz�. Orgonowa, Dyndalska, Aniela Bardzo prosz�. Orgonowa id�c ku drzwiom Nie przeszkadzam. Dyndalska podobnie� Zostawiam. Aniela podobnie� Odchodz�. Orgonowa, Dyndalska, Aniela k�aniaj�c si� po kilka razy ode drzwi M�wcie, m�wcie, prosz�; bardzo prosz�. Wychodz�. Scena sz�sta Major; Rotmistrz Kapelan, Porcznik, nast�pnie wchody zamy�leni i staj� przy Majorze, kt�ry od pocz�tku pry�nie; sceny nieporuszenie na �rodku stoi. Rotmistrz, Porucznik w mundurach, Kapelan w surducie. Rotmistrz po kr�tkim milczeniu C� tam s�ycha�? Kapelan Zaprz�ga� nie ka��? Porucznik Jakim�e rozkazem zaszczyci�y nas damy? Major Ra-ra-ra-ra-ra-ra - rozumiecie? Rotmistrz Kt� to zrozumie? Major I ja nie zrozumia�em, w uszach mi tylko dzwoni. Rotmistrz Jednak... Major Nic nie wiem. Porucznik Przecie... Major Nic, nic, u kata! Gdy jedna m�wi, druga jej zazdro�ci, jedna od drugiej m�drsz� si� mniema; tak, chocia� wszystko zawsze "w jednym s�owie", gadaninie ko�ca nie ma, a o co rzecz idzie - m�dry, kto zgadnie. Jednak, czy si� dowiemy, czy nie - wypada przyj�� je godnie. Po��czmy nasze starania. Nieszcz�cie tylko, �e nikogo nie mamy takiego w domu, co by umia� damy przyj��. Porucznik Aha, �le - kobiet nie ma. Kapelan Nie ma gdyra� komu. Rotmistrz Szkoda w samej rzeczy, �e�my si� ostatniej pozbyli. Major Hej! Grzesiu! Rembo! Zaraz wszystko b�dzie. (Rembo i Grzegorz wchodz� - do Remba) Niech Kutasi�ski na �ysego wsi�dzie i dalej w pogo� za klucznic�; a jak j� dojdzie, niech baba nie trzepie, nie rozprawia i czym pr�dzej na �ysego wsiada. Kapelan Nie uchodzi, nie uchodzi. Porucznik �mieje si�, do Remba I niech t�gim k�usem wraca. Kapelan Ale nie uchodzi. Major Ale czemu? Czy� nie k�usuj�, nasze markietanki? (do Remba) Zreszt� jak zechce, niech zrobi; byle mi (patrz�c na zegarek) na jedenast� k�ucznic� przystawi�. Marsz! Jedno ju� jest. Rembo odchodzi. Rotmistrz Wszystko to jeszcze fraszka, ale obiad, obiad to s�k! Bo nie zwod�my si� umiej�tno�ci� Kordesza. S�ynie on wprawdzie w obozie jak najlepszy kucharz, ale c� umie dobrze zrobi�? m�wi�c mi�dzy nami: huzarsk� piecze� i piecze� huzarsk�. Kapelan Nie uchodzi, nie uchodzi. Rotmistrz Dla dam innych przysmaczk�w, innych �akoci potrzeba. Trzeba jakiej� na st� ozdoby, co� pi�knego, co� lekkiego. Major Wiem, wiem, czego trzeba. Wszystko to Grze� zrobi. Bywa� po r�nych miastach, po r�nych dworach, widzia� r�ne kuchnie; Grze�, Grze� zrobi ciasta. Grzegorz Ale... Major A ty, m�j Edmundzie, zatrudnisz si�, z laski swojej, szykiem potraw. Bo to, s�ysz�, teraz rzecz wielkiej wagi, czy ryba po mi�sie, czy mi�so po rybie. A Grze�, ch�opak w ciemi� nie bity, zrobi, cho� czego nie umie. Grzegorz Ale... Major Ale zrobisz ciasta. Grzegorz Ale ja, panie majorze, dalib�g, nie umiem. Major Zrobisz; ja ka��, i basta. Jest wi�c i drugie. Dobrze nam si� wiedzie. Rotmistrz Trzeba by jeszcze przy stole jakiej rozrywki damom. Major Muzyczki? - Co m�wicie? Rotmistrz Zapewne, czego� by trzeba - ale sk�d? Major Sk�d? Grze� i Rembo tr�bi�, doskonale. Kapelan Nie uchodzi, nie uchodzi. Major O, daj no pok�j, kapelanie; wszystko "nie uchodzi". Porucznik Ale zmi�uj si�, majorze, wszystkie do jednej wystraszysz z w�asnego domu. Major Czym, czym, u diab�a? Nie tr�bi��e walca doskonale? Niech im tylko czasem Kapelan w takt g�ow� kiwnie, a zobaczycie, j��: wytr�bi� g�adko. Ale co za my�l nagle mi przychodzi!... Wybornie, przedziwnie!... Ty, ty, rotmistrzu, musisz si� tym zaj��: ka� postawi� pod oknyma jadalnego pokoju... postawi�... wiesz co? zgadnij!... Mozdzierzyk nabity... Jak krzykn�: wiwat damy! - rym! z mo�dzierza. Kapelan O, na honor, nie uchodzi. Wstaje. Porucznik wstaj�c To �adnym sposobem by� nie mo�e! To nie z �o�nierzami sprawa. Major wstaj�c Ale ju� prosz�... Porucznik Uwa� przecie, �e to kobiety. Major Test i kaznodzieja! Brawo, brawo, kobiety - nie wiedzia�em. Co to, u diab�a, �e ci panowie m�odzi my�l�, �e starzy nigdy m�odymi nie byli. Jak wy teraz �yjecie, my�my �yli dawniej - a mo�e i lepiej, i t�ej, kiedy o to chodzi. Prosz�! hm! Oni tylko wiedz�, jak si� z damami obchodzi�. I jam ca�e �ycie nie r�ba�, i jam si� bawia� z damami i zawszem dogodzi�! Zatem, gadaj nie gadaj, ja z mo�dzierza wystrzel�. Rotmistrz Mo�na bezpiecznie; bo cho� si� troch� pop�osz�, to zapewne z przestrachu z�ych skutk�w nie b�dzie! Major Tak jest, z�ych skutk�w nie b�dzie. Rotmistrz A zabawi� trzeba. Major A zabawi� trzeba, (do Grzegorza) Mo�dzierz pod oknem postawi�. Marsz! Ale, ale - prosz� ci�, m�j Grzesiu, jak b�dziesz tr�bi�, nie dmij te� tak mocno, zw�aszcza w drugiej cz�ci. Na tej odbitej nucie zawsze tak ci w tr�bie wrza�nie, �e a� s�ucha� niemi�o; lekko - a patrz�c na Kapelana. Grzegorz odchodzi. Scena si�dma Major, Rotmistrz, Porucznik, Fruzia. Fruzia wchodzi, dygaj�c na obie strony. Tylko Porucznik jej si� odk�oni�; Kapelan odwraca si� i odchodzi. Fruzia Moja pani si� k�ania (dygaj�c) i prosi pana do siebie. Major Kogo? Porucznika? Fruzia Nie, pana Majora. Dygaj�c. Major Czemu� na niego patrzysz, kiedy m�wisz do mnie? (po kr�tkim milczeniu) Id�, powiedz twojej pani, �e wiecz�r s�u�y� jej b�d� moimi uszami; tylko prosz�, aby�my sam na sam byli; teraz nie mam czasu. Fruzia dyga i odchodzi. Scena �sma Major, Rotmstrz, Porucznik. Rotmistrz Na co odwleka�? Wcze�niej - p�niej troch�, zawsze ci� to czeka. Major Ach, m�j kochany, dobrze i dzie� ca�y. Rotmistrz Ale tak� rzecz� ich odjazd niepr�dko nast�pi. Major Prawda i to! Odby� potrzeba t� nieszcz�sn� rozmow�. Ach, wy sobie nie wystawiacie, co to za rzecz straszna. Scena dziewi�ta Ci� sami, Fruzia. Fruzia dygaj�c Moja pani teraz, nie wiecz�r, chce m�wi� z panem i zaraz tu przyjdzie. Major Twoja pani, jak widz�, nie lubi powtarza� rozkaz�w. Fruzia O, i bardzo nie lubi! Rotmistrz do Porucznika Dla nas tu, widz�, dzisiaj miejsca nie ma, chod�my przej�� si� troch� albo jed�my konno... Major Nie zostawiajcie�e mnie samego! Id�cie do ogrodu, b�d�cie w odwodzie. Odchodz�, Kr�tka scena niema. Major nie chce uwa�a� Fruzi, kt�ra wdzi�czy si� z trzpiotostwa; odwraca sie, pokr�ca w�sy, nuci. Jednak mimowolnie jak spojrzy, zaraz si� odwraca, spotkawszy jej oczy. Nareszcie Fruzia na znak wchodz�cej Organowej wychodki. Scena dziesi�ta Major, Organowa. Orgonowa Jeste�my sami. Major Tak, jeste�my sami. Orgonowa W czterech s�owach rzecz sko�cz�. Major Tego mi trzeba. Orgonowa Sama m�wi� b�d�. Major Tak, sama jedna. Orgonowa Usi�d�my. Siadaj�. Z pocz�tku zaczynaj�c... Major A od ko�ca nie mo�na by zacz��? Orgonowa C� to za my�l dzika. Major Bardzo roztropna, bo pami�tam, com si� dowiedzia� z przesz�ej rozmowy, i je�li teraz podobnie... Orgonowa Jak� ty si�, braciszku, z wiekiem gadu�� zrobi�e�! Major Milcz�. Orgonowa Do s�owa przyj�� nie mog�. Major S�ucham. Orgonowa Poniewa� chcesz s�u�b� porzuci�... Major Ale ja nie chc� s�u�by porzuca�!... Orgonowa Na co to kry�? Major Szczerze m�wi�. Orgonowa Na wsi chcesz osi���... Major Ani my�l�. Orgonowa Tylko nie sprzeczaj si� ze mn�, bo nigdy nie sko�cz�. Major S�ucham wi�c. Orgonowa Bardzo robisz rozumnie, ale trzeba... trzeba, trzeba, kr�tko m�wi�c, aby� si� o�eni�. Major zrywaj�c si� Czy� wa�pani szalona? Orgonowa Grzecznie - nie ma co m�wi�. Major siadaj�c Chcia�em powiedzie�: chyba by�bym szalony! Orgonowa Dlaczego? Major Spojrzyj na mnie, a masz odpowied�. Mnie? w tym wieku, bra� m�od� �on�? Co za my�l, co za my�l! Nigdy ma��e�stwa nie by�em przyjacielem, a tym bardziej teraz. W obozie posiwia�y, szabla i ko� to moje by�y kochanki; a je�lim czasem pokocha�, to po huzarsku: p�ki dobrze, poty mi�o��. I ja teraz mam si� w amory wdawa�? By�bym szalony, a jeszcze szale�sza ta, co by si� za mnie wybra�a. Orgonowa Ja wi�c dzi� m�wi� nie b�d�. Major Gadaj sobie wa�pani na wszystkie cztery wiatry, gadaj do s�dnego dnia, ale nie o moim o�enieniu. Orgonowa Chwil� tylko cierpliwo�ci; o�enienie o�enieniu nier�wne. Major na stronie Zawsze diab�a warte. Orgonowa Nie wiesz, kogo ci za �on� przeznaczam. Major Nie ciekawym. Orgonowa Moje Zosi�. Major To dzieci�? Orgonowa Ma lat o�mna�cie. Major A ja pi�dziesi�t sze��; cztery lata starszy od wa�pani. Orgonowa Bez rachuby, bardzo prosz�. Major Nawet podobno wa�pani pi�dziesi�ty trzeci. Orgonowa Same, widz�, obelgi odnosz� za moje dobre ch�ci. Major Za dobre ch�ci dzi�kuj�, a uk�adu nie przyjmuj�. Orgonowa Zastan�w si� tylko, uparty majorze! Dziewczyna, na wsi bogobojnie wychowana, ca�y sw�j los wdzi�czna ci b�dzie; b�dzie kocha�a, szanowa�a wi�cej jak ojca ni� m�a; a ty, otoczony dzie�mi... Major Trudno, trudno. Orgonowa B�dziesz b�ogos�awi� chwil�, w kt�rej zosta�e� powolnym moim zamiarom. Nie gard�, prosz� ci�, szcz�ciem, kt�re ci si� zdarza. Major Szcz�ciem nie gardz�; ale szcz�cia nie widz� zatru� czyj� m�odo�� dolegliwo�ciami wieku starego i wystawi� si� na po�miewisko ca�ego pu�ku huzar�w. Orgonowa Co za troska! Niech no si� trafi kt�remukolwiek z tego ca�ego pu�ku huzar�w m�oda, �adna, dobra dziewczyna, a zobaczysz, �e co innego drugiemu radzi�, a co innego samemu dzia�a�. Dlatego prosz� pana brata zaprzesta� wszelkich narad z tym swoim Rotmistrzem, z tym swoim Kapelanem i z tym swoim wysmuk�ym Porucznisiem. Ka�dy odradza� ci b�dzie, a sam, gdyby m�g�, o�eni�by si� trzy razy. Namy�l si� wi�c, ale sam, bardzo prosz�! Odchodzi. Scena jedenasta Major Kr�tkie namy�lenie, bardzo kr�tkie. Mam rozum. Bogu dzi�ki. (wo�a przez okno) Chod�cie no, koledzy! - Powiem im. Czemu nie mam powiedzie�? B�d� si� �mieli wraz ze mn�. Mnie si� �eni�? mnie! Dreszcz mnie przechodzi. M�oda �ona! Ha, ha, ha! pi�kn� zacz��bym kampanij�!... Scena dwunasta Major, Rotmistrz, Kapelan, Porucznik. Major Siadajcie. Siadaj� wko�o sto�u. Dowiedzia�em si� nareszcie, o co chodzi. Fraszka! Co powiecie - chc� mnie o�eni�. Wszyscy O�eni�? Major �miej�c si� Tylko o�eni�. Porucznik Z kim? Major Z Zosi�, moj� siostrzenic�. Kapelan Nie uchodzi, nie uchodzi. Porucznik na stronie Co s�ysz�! (do Majora) A major? Major I mo�esz si� pyta�? Rotmistrz Nie chce, oczywi�cie. Major Chybabym oszala�. Kapelan Brawo. Major Ale miarkuj�, �e moje panie siostry nie tak �atwo odst�pi� zamiaru. Porucznik Przymusi� nie przymusz�. Major Zapewne. Ale chcia�bym jak najmniej o tym s�ysze�. Rotmistrz Niech gadaj�, a my nie s�uchajmy. Major Nie spos�b nie s�ucha�. Rotmistrz Uprzykrzy im si� nareszcie. Major Co - gadanie? �artujesz, panie kolego. Porucznik Trzeba to rozwa�y�. Major Bylem sie nie �eni�. Kapelan Nie uchodzi. Rotmistrz I ja tak my�l�. Porucznik I ja tak�e. Ale c� Zosia na to? Major Jeszcze nie wiem. Rotmistrz Moje wi�c zdanie... Scena trzynasta Ci� sami, Organowa, Zofia. Orgonowa C� to? rada wojenna? Wszyscy wstaj�; milczenie. Major cicho do Rotmistrza, przy nim stoj�cego Rotmistrzu, powiedz, prosz�, �e to by� nie mo�e. Rotmistrz podobnie� de Kapelana Kapelanie, powiedz jej, co my�lisz. Kapelan do Rotmistrza Nie uchodzi; niech Major m�wi. Rotmistrz do Majora Powiedz, �e nie chcesz. Major Uradzili�my... Orgonowa Pewnie nic dobrego. Milczenie. - Bior�c na stron� Majora Zosta�my si� sami. Major Dzi�kuj�, tego nie potrzeba. Orgonowa Panowie pozwol�... K�ania sie - oficerowie odchodz�. No, majorze, teraz mo�esz z Zosi�... Major Ale�, pani siostro... Orgonowa Zostawiam was sam na sam. Major Ale... zatrzymaj si�... p�niej... Orgonowa Trzeba sko�czy�. Zosiu, s�uchaj... Major id�c ku drzwiom Pozw�l... zaraz... krew z nosa... Orgonowa Ale wr�cisz? Major Wr�c�, wr�c�. Odchodzi. Scena czternasta Organowa, Zofia. Orgonowa Prosz� sobie z g�owy wybi� wszystkie romanse, jakie� tylko kiedykolwiek s�ysza�a albo mo�e przypadkiem i czyta�a. Dla losu, nie dla mi�o�ci idzie si� za m��. Tw�j wuj jest cz�owiek uczciwy, ma dobr� wie�, kt�ra pewnie w inne wpadnie r�ce, je�li si� z tob� nie o�eni. Zofia Ale�, kochana matko, mam nadto dobre o nim mniemanie, abym mog�a my�le�, �e mnie zechce mimo mojej woli. Orgonowa Jak to mimo woli? Czy� masz wa�panna inn� - jak wol� matki? Zofia Wype�ni� j� mog�; ale mie� t� same - trudno sercu rozkaza�. Orgonowa Tylko nic o sercu! Zofia Nareszcie, mo�e on nie zechce dla siebie samego. Orgonowa Zechce, jak ty zechcesz. Znam go dobrze; nieraz mi ju� ust�pi� dlatego tylko, aby si� nie sprzecza�. Zofia Dlaczeg�, kochana matko, koniecznie pragniesz tego ma��e�stwa? Orgonowa Dla twojego szcz�cia. Zofia Ale je�li to b�dzie moim nieszcz�ciem? Orgonowa Nadto� jeszcze m�oda, by� to na dal rozpozna� mog�a. Matka za c�rk� stanowi� powinna. Zofia Jestem jednak w stanie pozna�, �e jego wiek z moim wcale niestosowny. Orgonowa Jak si� z�bki przecieraj�! kto by si� spodziewa�... wiek niestosowny... M�odzik jaki, trzpiot, by�by wa�pannie dogodniejszym? Zofia Ten, co by mi si� podoba�, by�by naj dogodniej szym. Orgonowa Do�� tego... wi�cej ani s�owa:.. Nie p�jdziesz za Majora, to wiesz, co ci� czeka. Zofia Ach, kochana matko, c� ja ci przewini�am! P�acze. Orgonowa S�uchaj, Zosiu, ja ci� kocham, szczerze twego szcz�cia pragn�. Nie b�d� wi�c dzieckiem, nie opuszczaj losu, kt�ry ci si� zdarza. M�j brat jest charakteru �agodnego, ulegaj�cego, �ona z nim zrobi, co zechce; tylko nie trzeba traci� odwagi, je�li zrazu znajd� si� trudno�ci. Ka�dy m�� z pocz�tku o tym tylko my�li, aby nie da� si� zawojowa�. Sro�y, puszy si�, rozkazuje, wszystko na swoim postawi� musi; pan, pan samow�adny pierwszych tygodni. Ale tylko cierpliwo�ci, tylko cierpliwo�ci; zmorduje go, sprzykrzy mu si� ci�g�a walka i ci�g�a stra� siebie samego. A �ona rozumna, co sobie raz u�o�y, nigdy odst�pi� nie powinna i jedn� zawsze drog�, krok po kroku stawia�, powoli, powoli, ale nieochybnie dojdzie do celu, a tym jest - by� pani� w domu, (z pokor�) a pana uznawa�. Zostawiam ci�; b�d� rozs�dn�, b�d� pos�uszn� matce, a dobrze wyjdziesz; Major tu zaraz b�dzie, staraj mu si� podoba� (g�aszcz�c j� pod brod�) i pami�taj, �e na tym twoim zam�ciu polega szcz�cie twojej matki. Odchodzi. Scena pi�tnasta Zofia, p�niej Porucznik Zofia po kr�tkim milczeniu My�l�, my�l� i pewnie nic dobrego nie wymy�l�. Matce oprze� si� trudno; szcz�cia wyrzec si� trzeba. Ach, Edmundzie! Edmmundzie! nic nie b�dzie z naszej mi�o�ci. Porucznik kt�ry si� by� zatrzyma� w g��bi Sk�d�e ta smutna wr�ba? Zofia Dobrze, �e� nadszed�. Rad� czym pr�dzej... zmi�uj si�... rad�, co robi�, bo zginiemy oboje. Porucznik Zginiemy, a to dlaczego? Zofia Czy� nie wiesz, �e jest wol�. mojej matki, abym posz�a za Majora? Porucznik I c� st�d! Zofia Edmundzie, c� to za pytanie? Mia�o�by twoje o�wiadczenie przed chwil� nie by� szczere? Mia�o�by mnie zawie�� serce moje? Porucznik Ani jedno, ani drugie. Matka chce wyda� ci� za Majora, a ja w�a�nie z jego o�wiadczeniem przychodz�, �e bardzo ci� kocha i w�a�nie dlatego, �e kocha, �eni� si� z tob� nie my�li i nie chce. Zofia To jeszcze nie koniec. Porucznik Droga Zofijo! miejmy nadziej�; chciejmy j� mie�. Od chwili, jak ci� tu zoczy�em, jakie� niewymowne przeczucie szcz�cia dusz� moje nape�nia. Ciebie tu spotykam, ciebie, kt�r� od tak dawna na pr�no szuka�em. Zofia Wszystkie i mego ojca by�y starania daremne; nie m�g� si� nawet dowiedzie�, z kt�rego pu�ku byli �o�nierze, na kt�rych czele wyrwa�e� go �mierci, a mnie najokropniejszemu nieszcz�ciu. W ostatniej �ycia godzinie wspomina� ci� z wdzi�czno�ci� i mnie j� przekaza� w jedynej spu�ciznie. Porucznik Wi�cej ni� wdzi�czno��, zyska�em mi�o�� twoje. Zofia Najszczersz�, a i naj�wi�tsz�, bo uprawnion� ostatni� wol� ojca. Porucznik Innych praw nie roszcz�. Zofia A mog� zapomnie�... Porucznik Kochana Zofijo! wierz mi... moja czynno�� wychodz�cym z ruebezpiecze�stwa zda�a si� dzie�em anio�a; ale w rzeczy, ledwie warto j�. wspomnie�. �a�owa�em tylko, �e zbli�aj�cy si� nieprzyjaciel nie dozwoli� mi zabezpieczy� dalszej waszej podr�y i w tym zamieszaniu �adnej a �adnej nawet o waszym nazwisku nie powzi��em wiadomo�ci. Zofia M�j ojciec w podr�y zosta� przymuszony nag�� s�abo�ci� zatrzyma� si� dni kilka w domku jednego le�niczego. W trzy dni po przechodzi� naszego wojska stan�o we wsi kilkaset r�nej broni �o�nierzy. Rabunek zacz�� si� wkr�tce i do tego stopnia doszed� w�ciek�o�ci, �e podpalano domy bez �adnej przyczyny. Odci�gni�ta od ojca, widzia�am ju� zajmuj�cy si� dach, gdy g�os tw�j s�uch m�j uderzy�. Zda�o mi si� zaraz wtenczas, �e s�ysz� g�os znajomy, i potem, i�em razy ci� wspomnia�a, zawsze jak dawn� znajomo��; serce moje twoim by�o, nim si� jeszcze zbli�y�e� do niego. Porucznik Jak ja, tak i ka�dy oficer by�by ci� ojcu powr�ci� i kaza� po�ar ugasi�. Szcz�cie wi�c tylko moje, �e mnie si� to trafi�o. Patrz, Zofijo, wst��ka, kt�r�� upu�ci�a; od tego czasu nie zesz�a z serca mego; nie wiedz�c, gdzie, kto jeste�, jej wierny by�em. Zofia Z osobna, widz�, B�g przyj�� przysi�gi nasze. Ale, Edmundzie, moja matka nic nie wie o tym. Nieszcz�ciem rodzice moi nie �yli z sob� od lat dziesi�ciu i do�� by by�o powiedzie�, �e to by�o wol� m�a, aby j� nieprzeb�agan� na zawsze uczyni�. Porucznik Nic wi�c jej jeszcze o tym nie m�wmy. Zofia Zwierz si� Majorowi, wezwijmy jego pomocy. Porucznik M�g�bym ufa� jego pomocy, gdyby tylko nie w tej mierze. Jest niezwyci�ony nieprzyjaciel ma��e�stwa i cho�by mi nie przeszkadza�, straci�bym pewnie jego przyja��, mo�e i szacunek. Zofia Nieszcz�sne uprzedzenia! Porucznik Z drugiej strony jestem pewny, �e moim rywalem nie b�dzie; raz, �e si� mniej boi ca�ego szwadronu nieprzyjacielskiego ni� jednej �ony; a po wt�re, �e nadto �lachetnie my�li, aby chcia� by� sprawc� czyjegokolwiek nieszcz�cia. Zofia Ale wiedz jeszcze o tym, �e je�eli nie p�jd� za niego, Sm�tosz, obrzyd�y cz�owiek, g�upi, brudny, stary lichwiarz, moje r�k� ma otrzyma�. Porucznik Czy podobna? aby matka... Zofia Pod�ug niej maj�tek szcz�ciem, a do tego, m�wi�c mi�dzy nami, jest troch� upart�. Porucznik To �le, bardzo �le. My�li. Zofia Jednak kochaj�cych, m�wi�. B�g nie opuszcza; mo�e matka zmi�kczy si� pro�bami naszymi. Porucznik po kr�tkim milczeniu Nie, na niepewne losu nie stawmy. Zofia C� robi�? Porucznik po kr�tkim milczeniu Przykra rzecz udawa�, a zw�aszcza z przyjaci�mi; ale ich uprzedzenia, cz�sto nierozs�dne, uprawniaj� poniek�d niewinne oszuka�stwo. Trzeba wi�c, aby� o�wiadczy�a Majorowi, �e chcesz p�j�� za niego. Zofia Dlaboga! to p�jd�. Porucznik Tego si� nie l�kaj, ja r�cz�. Twoja matka, widz�c ci� przychyln� zamiarowi swojemu, nie straci nadziei przywie�� go do skutku i odpowie Sm�toszowi, a Major, coraz bardziej przynaglany, przyjmie �atwo ostro�nie podsuni�t� my�l: mn� wyr�czy� siebie. Zofia Ach, to by dobrze by�o! Porucznik Staraj mu si� jednak podoba�; bo zakocha� si� nie zakocha, a dobrze b�dzie, jak pojmie, dlaczego ja kocham. Zofia Mam wi�c... Porucznik By� matce powoln�! Majorowi przyjazn�. Zofia Jeste� jednak pewny, �e nie zechce?... Porucznik Ach, tak pewny jestem, jak ty mojej, ja twojej mi�o�ci. Zofia Jakikolwiek skutek otrzymamy, Edmundzie, serce Zofiji twoim do �mierci. Porucznik ca�uj�c j� w r�k� Ju� samo to zapewnienie jest moim szcz�ciem. Ale id�, uwiadom matk� o odpowiedzi Majora i post�puj sobie stosownie do naszego uk�adu; mi�o�� i nadzieja niech naszym has�em b�dzie. Zofia Do zgonu. Akt II Ten sam pok�j. Zamiast broni pootwierane pude�ka ze stroikami; zamiast szach�w zwierciad�o. Na tureckiej g�owie czypeczek, na celu suknia. Mapy, klatki sprz�tni�te. S�ycha� za scen� tr�bienie, a potem mocny wystrza�. Scena pierwsza Fruzia, potem J�zia, Zuzia. Fruzia wybiegaj�c J�ziu, J�ziu! Zuziu! J�ziu, Zuziu! J�zia wbiegaj�c Czego? Zuzia wbiegaj�c C� tam? Fruzia biegaj�c po pokoju Panie si� zl�k�y, panie chc�, zemdle�. Zuzia ku drzwiom biegn�c Dlaboga! Fruzia wybiegaj�c Nie ma gdzie! nie ma gdzie! Scena druga Major prowadzi Pani� Organow� ca�kiem na nim wspar�a, powoli do jej pokoju; przy niej Zosia, za ni� Fruzia. Poczekawszy, Rotmistrz prowadzi podobnie� Pani� Dyndalsk� z J�zi�; przechodzi do swojego pokoju. Poczekawszy, Porucznik podobnie z Pann� Aniel� (Grzegorz z drugiej strony, tr�ba w r�ku) i przy drzwiach zostaje. Kapelan na ko�cu wchodzi z zawi�zan� serwet�, staje w �rodku na przodzie sceny i tak nieporuszenie stoi do ko�ca sceny. S�ycha� w pokojach: Wody! Wody! Wody! Grzegorz wybiega i wkr�tce wraca, w jednej r�ce tr�ba, w drugiej konewka ogrodowa. Fruzia we drzwiach Wody! Grzegorz ku niej biegnie. J�zia we drzwiach Wody! Grzegorz ku niej biegnie. Zuzia we drzwiach Wody! pr�dzej! Grzegorz wybiega za ni�. Dzieweczka i Porucznik przebiegaj� scen� w r�nym kierunku z flaszeczkami, szklankami itd. itd. Scena trzecia Major, Rotmistrz, Kapelan, Grzegorz. Kapelan zawsze w swoim miejscu z za�o�onymi r�koma; Grzegorz zadyszany w g��bi. Major obcieraj�c czo�o Kto by si� spodziewa�! Rotmistrz podobnie� Kt� to m�g� przewidzie�! Major Nie trzeba by�o stawia� pod samym oknem. Rotmistrz Wystrza� by� za mocny. Major W samej rzeczy, �e mocny; kt� nabija�? Rotmistrz Grze�. Major Pewnie da�e� wi�cej prochu? Grzegorz Troszeczk�, troszeczk� tylko, panie majorze. Major chodz�c Troszeczk�! U niego to nic nie znaczy! troszeczk�! Ot� masz, co to troszeczk� narobi�o. Rotmistrz chodz�c Nie by�yby si� tak pol�k�y. Major chodz�c Tak, nareszcie mo�e by�aby jedna zemdla�a. Rotmistrz chodz�c Tak, jedna, a niech i dwie. Major chadz�c Tak, niech i dwie, ale trzy! Rotmistrz Trzy od razu! Major Trzy, trzy od razu! Kapelan Pos�a� po doktora... krew im pu�ci�. Rotmistrz Nim przyjedzie... Major Lepiej niech im Grze� krew pu�ci. Kapelan Nie uchodzi, nie uchodzi. Grzegorz staj�c prosto przed Majorem Panie majorze, podejmuj� si�. Kapelan Nie mo�na. Major Ale kiedy umie... sam widzia�em - puszcza� raz mojemu tr�baczowi, jak go ko� uderzy�: prawda, �e nie od razu, ale jednak... Scena czwarta Ci� sami i Porucznik. Porucznik Przecie nasze damy przysz�y do siebie. Pani Orgonowa ma jeszcze tylko spazmatyczne ziewanie... pani Dyndalska lekk� kolk�... a panna Aniela cokolwiek dre�ci. Grzegorz Pa� major nie ka�e? Major Ju� nie potrzeba. Grzegorz odchodzi. Porucznik Wszystko ustanie po chwili spoczynku. Major Bogu dzi�ki. Rotmistrz Chod�my do obiadu! Fruzia wchodzi i dygaj�c przed Majorem Moja pani prosi pana, aby� pa� kaza�, aby konie w stajni nie ha�asowa�y. Bardzo tupaj� i kichaj�, a to szkodzi nerwom mojej pani. Odchodzi. Oficerowie spogl�daj� na siebie w milczeniu. Rotmistrz Nerwom szkodzi. Major Koniom kaza�, aby nie ha�asowa�y... Grzesiu! Grzegorz wchodzi; Rotmistrz i Major chodz�. Konie ze stajni wyprowadzi�. Grzegorz Dok�d? Major Dok�d chcesz - niech koczuj�. Grzegorz odchodzi; J�zia wchodzi. J�zia dygaj�c przed Majorem Moja pani prosi, aby� pan kaza� powynosi� z domu wszystkie armaty, fuzje i pa�asze, bo si� l�ka nowego przypadku i spa� nie mo�e. J�zia odchodzi. - Chwila milczenia. Rotmistrz Armaty powynosi�. Major I pa�asze... Grzesiu! Grzegorz wchodzi. Bro� zebra� i na strych wynie��. Grzegorz odchodzi; Zuzia wchodzi. Zuzia dygaj�c przed Majorem Moja pani prosi, aby� pan kaza� zakadzi� pod oknami, bo proch bardzo �mierdzi, z czego dreszcz si� powi�ksza. Odchodzi. - Chwila milczenia. Major Grzesiu! Rotmistrz Czeg� chcesz? Grzegorz wchodzi. Major Kaza� zakadzi�. Rotmistrz Na dworze? Kapelan B�d�cie zdrowi! Major Dok�d? Kapelan Jad�. Rotmistrz Odst�pujesz nas? Kapelan Nie wytrzymam. Rotmistrz A to i ja pojad�. Major A to we�cie� i mnie ze sob�! Porucznik Ale, moi panowie, jak�e chcecie same damy zostawi�? Major One sobie tu poradz�. Porucznik Ale one was nie puszcz�. Major Cicho! (ciszej) Trzeba w sekrecie odjecha�. Rotmistrz cicho Trzeba uciec w sekrecie. Kapelan Uciekajmy. Major do Gregosrza cicho Kulbaczcie konie. Porucznik Majorze, rotmistrzu!... Major Pst... zbierzmy si�... Rotmistrz I w nogi! Odchodzi na palcach do swoich pokoj�w. Porucznik sam A to pi�knie! Jecha� nie mog�... sam nie zostan�... co tu robi�?... Trzeba przeszkodzi� tej ucieczce. Gdybym m�g�... Idzie ku drzwiom Zofii, powoli otwiera; na jego znak Zofia wychodzi. Scena pi�ta Porucznik, Zofia. Porucznik Zofijo, �le si� dzieje. Zofia C� takiego? Porucznik Major, Rotmistrz i Kapelan, przestraszeni tym, co si� sta�o, a boj�c si� jeszcze bardziej, co ich na dal czeka, u�o�yli ucieczk�. Zofia Jak to? chc� odjecha�? Porucznik Tak jest, tajemnie. Id�, powiedz to matce; tylko nie m�w, �e wiesz ode mnie. Ja tak�e z nimi musz� si� wybiera�. Zofia C� pomo�e moja matka? Porucznik Ju� ona sobie poradzi, tylko id� i powiedz. Odchodz� w przeciwne strony. Major, Rotmistrz, Kapelan wychodz�, bardzo ostro�nie i na palcach powoli post�puj�; mantelzaczki pod pach�, przy pa�aszach. Daj� sobie znak, aby by� cicho, a zszed�szy si� na �rodku, wychodz� ogl�daj�c si� i powoli. Fruzia, a potem J�zia i Zuzia przebiegaj�, ze drzwi do drzwi jak w scenie drugiej. Scena sz�sta Organowa, Dyndalska, Aniela, Fruzia, J�zia, Zuzia. Wybiegaj�, ze swoich pokoj�w; za ka�d� s�u��ca, ko�cz�ca ubiera�. Staj� bez tchu na przodzie sceny wko�o tu� kolo siebie; �adna przemowi� nie mo�e. - Chwila milczenia. Dyndalska odetchn�wszy Chc� ucieka�! Aniela Ucieka�! Orgonowa ...cieka�! Dyndalska Nie puszcza�! Orgonowa Biegaj, Dyndalsiu! Dyndalska Skocz, Anielko! Aniela do dziewcz�t Biegajcie! Orgonowa Czekajcie! pro�cie... Major niech tu przyjdzie... Nie odst�pujcie go i kroku - biegajcie! Scena si�dma Orgonowa, Dyndalska, Aniela siadaj�. Orgonowa Rzecz nies�ychana! Aniela Nie do uwierzenia. Dyndalska Sprawka pan�w doradzc�w. Orgonowa Nie inaczej! - sam by nie �mia�. Dyndalska Panu Rotmistrzowi wszystko nie na r�k�. Orgonowa I Kapelanowi. Aniela Albo i Porucznikowi. Orgonowa Ten nic nie znaczy. Aniela Nie wierz temu, siostruniu. Orgonowa Ju� ja ci r�cz�. On ani pomo�e, ani zaszkodzi. Jest czy go nie ma, wszystko jedno. Ale ci starzy, ci starzy, jak zaczn� rusza� w�siskami, toby w ogie� wlaz� jeden za drugim. Dyndalska P�ki b�d� z sob�, poty pr�ne nasze starania. My gadamy, gadamy, a pa� kolega kiwnie g�ow� i ju�ci po wszystkiemu. Orgonowa Rotmistrz naj straszniejszy. Aniela Kiedy tak... po�wi�c� si� waszemu dobru: p�jd� za niego. Dyndalska Ale� on ma rozum, kochany anio�ku. Aniela A dowcip wa�pani... Orgonowa Niech si� stara mu podoba�... albo go podbije, albo go wystraszy; zatem zawsze dobrze. Aniela Chc� wam s�u�y� mimo waszych ur�ga� i zobaczycie, ze swego doka��. Orgonowa Majora rozczula�. Dyndalska Nie da� mu odetchn��. Orgonowa Ani momentu! Jak go zm�czymy, to na wszystko przystanie. Ja go znam dobrze. Dyndalska Kapelana z obudwoma por�ni�. Orgonowa Ile mo�no�ci mu dokucza�. Dyndalska Zr�cznie s��wko wsuni�te najlepszych cz�sto por�ni przyjaci�. Orgonowa Ju� ja to bior� na siebie; na waszym �wiadectwie polegam. Aniela Ot� i Major. Scena �sma Orgonowa, Dyndalska, Aniela, Major i dziewcz�ta. Fruzia wchodzi powa�nie, za ni� Major, za nim J�zia i Zuzia; zostaj� przy drzwiach, chichotajac si� mi�dzy sob�. Chwila milczenia. Na znak Organowej dziewcz�ta odchodz�. Orgonowa Witamy z podr�y. Major si� k�ania. Dyndalska po kr�tkim milczeniu Gdzie� si� pan brat wybiera�? Major Chcia�em konia przejecha�. Orgonowa Konia przejecha�? Major Konia przejecha�. Orgonowa Tak, ma�y spacer zrobi�? Major Ma�y spacer zrobi�. Orgonowa I wr�ci�? Major z westchnieniem I wr�ci�. Orgonowa Pr�dko? Major Tak... to jest... nie wiem... bo to... Orgonowa Na co to udawa�? Lepiej prawd� powiedzie�. Major Dobrze wa�pani m�wisz, nie umiem i nie chc� udawa�. Wstaj�. Orgonowa Chcia�e� nas wi�c odjecha�? Major Chcia�em. Orgonowa Same zostawi�? Major Same zostawi�. Orgonowa Tajemnie? Major Bez po�egnania. Orgonowa Do tego stopnia posun��e� niegrzeczno��. Major Mylisz si� wa�pani; to nie by�a niegrzeczno��. Orgonowa Tylko uprzejmo��... Major Nie inaczej. Orgonowa W nowym wcale sposobie; go�ci w domu odje�d�a�... Major My�la�em, �e im beze mnie lepiej b�dzie. Nie umiem, przyznam si�, dam przyjmowa�, i przy najlepszej ch�ci m�g�bym nabroi� z niewiadomo�ci wiele z�ego. Ju� raz z mojej winy dosta�y�cie md�o�ci; kt� r�czy, �e nie pomrzecie, jak was jeszcze lepiej uczci� zechc�? M�g��em zgadn��, �e konie powi�kszaj� spazmy, proch dreszcz, a pa�asze kolki? I mog� wiedzie�, czego wam trzeba, a czego nie trzeba? Orgonowa Wszystko by� wiedzia�, gdyby� by� kontent z naszego przybycia. Ale, niestety! siostry kochaj�ce ci�... siostry dawno ci� nie widz�ce... Dyndalska Ut�sknione brata u�ciska�... Orgonowa Mimo wszelkich trudno�ci wybieraj� si� do ciebie... Dyndalska W najniegodziwsz� drog�... Aniela Ugrz�z�y�my dwa razy. Major z westchnieniem na stronie Ach, kt� was wyci�gn�� na moj� bied�. Orgonowa Przyje�d�aj�, zaj�� si� twoim szcz�ciem... Dyndalska Troskliwe o twoje dobro... Orgonowa I tak je przyjmujesz? Aniela Chcesz porzuca�. Orgonowa Uciekasz od nich. Dyndalska Bez wzgl�du na ich s�abe zdrowie... Orgonowa Nerwy nadwer�one... Dyndalska Taka� to mi�o�� braterska! Orgonowa Taka wdzi�czno��! Ach, to boli! Zaczyna p�aka�. Major Ale, moja pani siostro... Dyndalska Niewdzi�czno�� - i od brata! Zaczyna p�aka�. Major do Dyndalsktej Ale, pani siostro... Aniela Odpycha serca nasze! Zaczyna p�aka�. Major Ale, moja panno siostro... Orgonowa B�d��e tu uczynn�! Ach! ach! Dyndalska Ach! ach! Aniela Ach! ach! Dyndalska rzucajac si� na krzes�o Kolki! Aniela podobnie� S�abo mi! Orgonowa podobnie� Spazmy! Major Tylko nie mdlejcie, dlaboga! Milczenie. Mdlej� - co tu robi�? Hej! jest tam kto?... wody! w�dki! octu!... czy pog�uchli?... Grzesiu! Grzesiu! (wracaj�c si� ku nim) Mdlej�! Co robi�?... Grzesiu, wystrzel z mo�dzierza! Zrywaj� si� wszystkie. Orgonowa Nie wystrzel, nie wystrzel! Dyndalska Dlaboga! nie wystrzel. Aniela Ju� mi troch� lepiej. Major Moje panie siostry, gadajcie, r�bcie, co chcecie, tylko nie mdlejcie; bo, do wszystkich diab��w... Aniela Ach, fi! co za brzydkie s�owo! Major Widzisz wa�panna, �e ani dam przyjmowa�, ani z nimi umiem rozmawia�. Jednak co ka�ecie, wype�ni�, pr�cz jednego o�enienia; tym s�u�y� nie mog�. Dyndalska i Aniela, kt�rym Orgonowa szepn�a, wychodz� do jej pokoju. Scena dziewi�ta Orgonowa, Major. Orgonowa Kt� wa�pana do o�enienia zmusi� mo�e? Kto wa�pana ci�gnie do o�tarza? Wszak wszystko od twojej woli zale�y i tylko uprzejmo�ci troch� od ciebie ��damy. B�d� z nami dni kilka, wierz, �e ci szczerze radzimy, nie s�uchaj koleg�w i staraj si� pozna� Zosi�. Major Na co to si� wszystko przyda? Orgonowa Przynajmniej jedno s�owo przem�w do niej. Dlaczeg� tak niemi�osiernie gardzisz tym biednym dzieci�ciem! P�aczu biedaczka utuli� nie mo�e. Major Znowu p�acz; a to wszyscy... Orgonowa Ot� i ona... Zofia przychodzi. Zostawiam was sam na sam; spodziewam si�, �e si� sobie podobacie. (do Majora na stronie) Miej wzgl�d na jej m�odo��! (do Zofii na stronie) B�d� rozs�dna, o tw�j los idzie! Scena dziesi�ta Major, Zofia. Chwila milczenia. Major Mo�cia panno... Zofia Kochany wuju. Major �agodniej Moja panienko... Zofia Co ka�esz? Major �agodniej Moja Zosiu... Zofia S�ucham. Major na stronie Diabli nadall tak� spraw�' (do Zofii) Zapewne... bez w�tpienia... oczywi�cie... wiesz to... ten... to jest, zamiar twojej matki wzgl�dem... wzgl�dem... Zofia Wiem. Major C� ty na to? Zofia Ja, nic. Major M�w szczerze. Zofia Szczerze m�wi�, (na stronie) Pierwsze k�amstwo. Major Wi�c nic? Zofia Nic. Major na stronie Rzecz dziwna! (do Zofii) Jednak ci� to troch� martwi? Zofia Bynajmniej. Major Widz� z ocz�w. Zofia Mylisz ai� wa�pan dobrodziej. Major Myl� si� (na stronie) Rzecz dziwna! Jak to tej biedaczce powiedzie�: ja ciebie me chc�? Czy diabli nadali! (do Zofii, po kr�tkim milczeniu) Moja panienko, chcia�bym, aby�my si� mogli zrozumie�. Zofia I ja tego jedynie pragn�. Major Dla dobra nas obojgu. Zofia na stronie Ach, Edmundzie, Edmundzie, jak�e trudn�, mi da�e� rol�! Major Tw�j los szczerze mnie zajmuje. Zofia na stronie I ja go musz� zwodzi�! Major Powiedz mi wi�c - chcesz i�� za m��? Zofia Tak jest. Major Za mnie? Zofia po kr�tkim wahaniu si�, cicho Tak jest. Major To niedobrze. Zofia Dlaczego? Major Dlaczego? Zofia Tak jest, dlaczego niedobrze? Major Zdaje mi si�, ze wa�panna mo�esz to �atwo zmiarkowa�. Zofia Wcale nie. Major Przynajmniej dobrego mc me wldzlsz? Zofia I owszem. Major I owszem? (na stronie) Rzecz dziwna! (do Zofii) Mnie si� zdaje, �e nie by�aby� szcz�liw�. Zofia Od niego to zale�y� b�dzie. Major Ach, nie tylko od mojej woli zalezy� b�dzie, ale l od wielu, wielu okoliczno�ci. Zofia Tych trudno przewidzie�. Major Po cz�ci, moja panienko, po cz�ci. Nigdy me zg��bia�em, co stanowi istotne szcz�cie w ma��e�stwie, mniemam jednak, �e dwie osoby dobiera� si� powinny jak para kom - r�wny ch�d, r�wny zwrot, r�wny ogie�, wtedy dobrze si� jedzie, a mnie) si� morduje. Ale kiedy jeden bystry, a drugi leniwy, ten mi�kki, tamten twardousty, ten ci�gnie, tamten skacze - to diab�a warto! Prawda, panienko? Powiedzze mi teraz wa�panna, jakby�my sie pobrali, do kt�re) pary koni b�dziemy podobni? Do pierwszej czy do drugiej? - Podobno� do drugiej: wa�panna by� bieg�a, ja si� ju� potykam; wa�panna by� skaka�a, ja ju� pokaszluj�. - �miej si�, �miej: lepiej �mia� si� ni� g�upstwo zrobi�! Zofia Nie my�l, ale por�wnanie roz�mieszy�o mnie troch�. Major Wi�c bez por�wnania. Wa�panna m�oda, lubisz bawi� si�, i dobrze, ze lubisz, bo to na to pora. Potrzebujesz zatem m�a, co by si� tak�e lubi� bawi�; co by ci� wozi� po spacerach, ucztach, balach, teatrach, co by po nocy na piszcza�ce przygrywa� gdzie� tam nad strumykiem, gdzie� tam przy ksi�ycu, jak to tam w waszych romansach opisuj�. A ja, moja panienko, nie do tego: w dzie� s�u�b� zaj�ty, wiecz�r fajk� pal�, a w nocy chrapi�, a� si� okna trz�s�. Zofia Czyli� tylko uciech i rozrywek w ma��e�stwie upatrywa� trzeba? Jest�e m�odo�� wieczn�, aby�my zapominali o p�niejszym wieku? Za nic�e liczy� uczciwo��, �agodno��, sta�o�� charakteru tego, z kt�rym mamy przeby� jak wiosn�, tak i zim� �ycia naszego? M�skimi tylko cnotami m�czy�ni zyska� mog� nasze serca. Dobra s�awa m�a jest tak�e s�aw� �ony, a jednostajna spokojno�� jest pod�ug mnie istotnym szcz�ciem. Major Bardzo rozs�dnie, bardzo, bardzo rozs�dnie! Z tym wszystkim m�j wiek... Zofia Wiek do�wiadczenia. Major Niekt�re dolegliwo�ci... Zofia Kt� bez nich? Major Moje wady... Zofia Kt� ich nie ma? Major Ja sam czuj�, �e mo�na by� grzeczniej szym, przyjemniejszym w towarzystwie. Trudno mi si� b�dzie odmieni�; nie umiem w bawe�n� obwija�. Zofia Dowodzi otwarto�ci. Major Przykr� czasem bywa ta �o�nierska otwarto��. Zofia I owszem. Major I owszem? (na stronie) Rzecz dziwna! dziewczyna m�oda, a rozs�dna... rzecz dziwna! (do Zofii) Ale, moja panienko, nie m�wi�c do ciebie, wiele bardzo idzie za m�� dla zyskania wolno�ci... wolno�ci... Rozumiesz wa�panna, jak ja to rozumiem? Je�lim wi�c na m�a nie stworzony, to tym wi�cej na takiego, co by cierpia� pewne figle. Zofia Zbytecznej wolno�ci, wolno�ci bez granic nie pragn�, ale i niewoli w ma��e�stwie nie spodziewam si� znale��; wzajemne we wszystkim obowi�zki rz�dzi� powinny. Major Bardzo rozs�dnie, (na stronie) I chce p�j�� za mnie... rzecz dziwna! (do Zofii) Z tym wszystkim... ja my�l�... �e potrzeba by... Zofia �miej�c si� Wyra�nie, wyra�nie, kochany wuju. Major na stronie Rozs�dna!... Chce p�j�� za mnie, �al mi j� zmartwi�, (do Zofii) Bo widzisz, moja Zosiu, �e... Zofia Na co przyczyn szuka�? Nie znasz mnie jeszcze wa�pan dobrodziej... to dosy�... ale mnie pozna� mo�esz... Zostawmy wi�c czasowi, a mam nadziej� zyska� na tym. Major Nietrudno ci to b�dzie, moja Zosiu. Zofia Czy tak? Major zbli�aj�c si� Z tymi oczkami. Zofia O! nie o tym mowa. Major zbli�aj�c si� Z t� buzi�. Zofia O, bardzo prosz�... Major bior�c j� za r�k� Z t� r�czk�. Zofia Panie majorze! Major obejmuj�c j� Z tym kszta�tem, z tymi... Zofia Dlaboga! co to jest? Major Ja si� sam dziwi�. Zofia Spodziewam si�... Major Wszystkiego si� spodziewaj. Zofia wyrywaj�c si� Ach, tego nadto!... Major Jeszcze ma�o... Zofia wybiega do swojego pokoju. Scena jedenasta Major prostuj�c si� Ech! ech! �e mi teraz usz�a! (chodzi prostuj�c si�) Odm�odnia�em, odm�odnia�em... dalib�g, czuj�, �e odm�odnia�em... i nie dziw: luba dziewczyna, �adna dziewczyna! rozs�dna! - gwa�tem chce i�� za mnie!... Gdybym si� o�eni�?... Niech si� co chce dzieje... Nie, to nie; niech si� nie dzieje co chce... Ale ja... tylko �e to... bo znowu z drugiej strony... ale jednak... nareszcie w przypadku... A diab�a tam, �le! Co tu robi�? Scena dwunasta Major, Dyndalska. Dyndalska No, panie bracie, jak�e stoj� interesa? Major R�nie, r�nie. Dyndalska Zosia pomieszana, wa�pan zamy�lony; dobry znak. Major Znak niez�y, to prawda. Dyndalska Jak�e ci si� podoba�a? Major �adna dziewczyna, nie ma co m�wi�. Dyndalska A widzisz. Major Mi�a. Dyndalska A widzisz. Major Dobra. Dyndalska A widzisz. Major Rozs�dna. Dyndalska Nie m�wi�am? Major Bardzo rozs�dna Dynda