6390
Szczegóły |
Tytuł |
6390 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
6390 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 6390 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
6390 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
SVEVA CASATI MODIGNANI
KOBIETA HONORU
DONNA D�ONORE
T�umaczenie: Iwona W�jtowicz
Wydanie oryginalne: 1988
Wydanie polskie: 1992
Karolowi, ukochanemu bratu i wspania�emu przyjacielowi oraz Severinie, kt�ra odkry�a rado�� pisania.
�Wszystko o mnie mo�e by� powiedziane, ale nic udowodnione�
EL�BIETA TUDOR
Dzisiaj
1
Mark Fawcett, goni�cy za sensacjami, dziennikarz z �New York Times�, zawaha� si� mi�dzy gwizdkiem czajnika a dzwonkiem telefonu. Na kr�tko zwyci�y�a ciekawo�� dla po��czenia z zagranic�, musia� jednak przerwa� gwizd pary, je�li w spos�b rozs�dny chcia� porozumie� si� ze swym rozm�wc� po drugiej stronie. Unikn�� katastrofy, �api�c r�wnowag� na pozostawionej poprzedniego wieczoru szmacie, uda�o mu si� zgasi� gaz i dopad� do telefonu, zapominaj�c o twarzy pokrytej pian� tak bia�� i puszyst� jak �nieg wiruj�cy za oknem. Nie wiadomo, dlaczego nawet tak proste zaj�cia jak golenie si�, przygotowanie kawy, odebranie telefonu sta�y si� cholernie skomplikowane od czasu, gdy opu�ci�a go Carolyn.
� Jestem! � wrzasn�� do s�uchawki i zaraz zacz�� przeklina�, gdy� piana zaklei�a s�uchawk� uniemo�liwiaj�c mu s�yszalno��. Kiedy po��czenie powr�ci�o, us�ysza� metaliczny g�os, odbity przez satelit�, kt�ry ko�czy� kr�tk� przemow� wykrzyknikiem � �Dynamit!�
� Kimkolwiek jeste�, przedstaw si� i zacznij od pocz�tku � krzykn��.
� Co ci si� sta�o? � zapyta� si� zdziwiony rozm�wca.
� To d�uga historia � odpar� Mark, rozpoznaj�c wreszcie g�os Gianniego Ricci, g��wnego redaktora �Giornale di Sicilia�, kt�ry dzwoni� z Palermo. Byli w tym samym wieku � czterdzie�ci cztery lata � i kiedy Ricci przebywa� w Nowym Jorku, mieszkali razem na Bleecker Street i marzyli o s�awie.
� Je�li obudzi�em ci�, to przepraszam � powiedzia� � ale mam dla ciebie wiadomo��, kt�ra jest dynamitem.
� To znaczy, �e dobrze zrozumia�em ostatnie s�owo.
� Potwierdzone, Mark. To bez pud�a ona. Czy� to nie bomba?
Mark Fawcett przez chwil� mia� wra�enie, �e serce przesta�o mu bi�, p�niej krew zacz�a kr��y� jeszcze szybciej.
Zawsze mu si� to przydarza�o, gdy uwa�a�, �e trafi� na sensacyjny scoop.
� Uca�owa�bym ci�, Gianni. Prosto w usta � przesadza� pozwalaj�c sobie na oczyszczaj�cy �miech.
� Kocham ci�, ale nie a� do tego stopnia � za�artowa� w�oski kolega.
� Wi�c opowiedz mi dok�adnie ca�� histori� od A do Z � b�aga� go zamieniaj�c si� w s�uch.
Ogarn�o go niepohamowane podniecenie, prawie dziecinne, podczas gdy s�owa odleg�ego przyjaciela budzi�y w nim obrazy precyzyjne i niezwykle sugestywne. Mark widzia� �ciany klasztoru, sklepienia z freskami i pulchne barokowe statuetki �wi�tych i m�czennik�w, �uki klasztoru w zieleni, podtrzymywane przez spiralne kolumienki w stylu maureta�skim, cembrowin� studni rze�bion� w kamieniu, czyste, s�oneczne niebo. A potem j�, w czarnym zakonnym stroju, kt�ry zamiast gasi�, podkre�la� jej urod�, pi�kne w�osy zebrane pod �nie�nobia�ym czepkiem, twarz uwi�zion� przez nakrochmalony pasek.
� Przyje�d�asz? � zapyta� Gianni.
� Mo�esz na mnie liczy�. Zawiadomi� ci�, kt�rym lotem przylec� do Palermo. Nie musz� ci� prosi� o zachowanie tajemnicy.
� Po takim starym mafioso jak ja mo�esz spodziewa� si� tylko ca�kowitego milczenia, omert? � za�artowa� Gianni i od�o�y� s�uchawk�.
Mark dojecha� do gazety metrem. Jad�c samochodem ryzykowa� ugrz�ni�cie w korku. �nieg, kt�ry wci�� pada�, utrudnia� i tak skomplikowan� jazd� charakterystyczn� dla pocz�tku weekendu.
Czu� si� jak ogar, kt�ry z�apa� trop zwierzyny. Tego ranka, po raz pierwszy, od kiedy Carolyn opu�ci�a go, nie pomy�la� o niej. Ani o dzieciach.
Wtargn�� z impetem do biura Burta Ritmana, szefa.
� Nigdy nie zgadniesz � zaatakowa�.
� Bardzo prawdopodobne, je�li nie zadasz mi konkretnego pytania � zareplikowa�.
Burt, przedsi�biorczy, �ywy i b�yskotliwy sze��dziesi�ciolatek, z m�odzie�cz� swobod� prezentowa� sw�j wygl�d zapa�nika. Czterdzie�ci lat swego �ycia strawi� w czynnym dziennikarstwie. Zaczyna� jako korektor pr�bnych odbitek, gdy w redakcjach wdycha�o si� o��w, a teraz si�ga� szczyt�w w zawodzie. Zna� ka�dy sekret gazety.
� Nie ma sensu, �eby� si� wysila�. Nigdy by� nie zgad� � powt�rzy� Mark z dziecinn� emfaz�.
� Reagan i Gorbaczow uciekli razem do Szwajcarii i poprosili o azyl polityczny � odpowiedzia� g��wny redaktor �artem, za kt�rym kry�o si� rosn�ce niezadowolenie. Z tymi wszystkimi problemami, kt�re musia� dzi� rozwi�za�, brakowa�o mu tylko zgadywanek. Mark by� dobrym dziennikarzem, zawsze zaanga�owanym na co najmniej trzech lub czterech frontach. Ba�aganiarz o umy�le jasnym i racjonalnym, kt�ry doskonale radzi� sobie w swych zawi�ych labiryntach. Burt szanowa� go i ceni�, ale to nie by� odpowiedni dzie� na zagadki.
� Znalaz�em j� � sprecyzowa�, odkrywaj�c element pozwalaj�cy na identyfikacj� tajemniczej osoby.
� Wi�c kobieta � powiedzia� wolno Burt ulegaj�c ciekawo�ci. � Kobieta, kt�rej szukamy, kto� wa�ny � doda� przy�pieszaj�c.
� Ona? � wykrzykn�� po chwili refleksji.
� Ona � potwierdzi� Mark.
� Gdzie jest? � zapyta� podekscytowany.
� W Villarosa � odpowiedzia� Mark wyci�gn�wszy z kieszeni marynarki map� Sycylii i po roz�o�eniu jej na biurku szefa wskazywa� teraz na niej czarny punkcik. Byli podnieceni jak ch�opcy przed swoim pierwszym sprawdzianem.
Mieli dziennikarstwo we krwi, a potrafili jeszcze emocjonowa� si� informacj�.
� Co to za cholerne miejsce? � zapyta� Burt, odczytuj�c z pomoc� szk�a powi�kszaj�cego nazw� miejscowo�ci, wpisan� bardzo drobnym drukiem.
� Mikroskopijna wioska. Wewn�trz wyspy. Mi�dzy g�rami � pr�bowa� wyja�ni� Mark.
� A co ona tam robi?
� Jest siostr� zakonn�.
� Nie m�w! � wykrzykn�� Burt, przeczesuj�c r�k� swe rzadkie w�osy. Potrz�sn�� g�ow� przygryzaj�c doln� warg�.
� Ka�e nazywa� si� siostr� Ann�.
� Mark, jeste� pewien? � zapyta� z lekkim niepokojem.
� �r�d�o jest pewne. A poza tym to tylko potwierdzenie.
Przypomnia� sobie lipcowy ranek sprzed sze�ciu miesi�cy. Jecha� z Katanii do Palermo przez Enn�.
By�a Carolyn. I by�y dzieci. Ostatnie wsp�lne wakacje, pr�ba zlepienia ma��e�stwa, nieodwo�alnie rozbitego. Na wysoko�ci Calascibetta natkn�li si� na zepsuty samoch�d. Stary fiat z zakonnic� przy kierownicy i dwoma zdezorientowanymi siostrzyczkami pochylonymi nad otwart� mask�.
Przygl�da�y si� uwa�nie temu nieznanemu im �wiatu, modl�c si� gor�co do Pana o pomoc. Mark wysiad� z samochodu, aby pom�c zakonnicom, ale po szybkim rzucie oka zorientowa� si�, �e nie wystarcz� dobre ch�ci i jego skromne umiej�tno�ci, aby uruchomi� auto.
� Potrzebna jest pomoc drogowa. Lub hol � poradzi� Mark, przywo�uj�c na pomoc wszystkie znane mu w�oskie s�owa. � Je�li chcecie, mog� jedn� z was zabra� swoim wozem. To wszystko � zaproponowa� pomagaj�c sobie r�kami z braku odpowiednich s��w.
� Nie, dzi�kuj� � wtr�ci�a si� grzecznie, ale stanowczo siostra siedz�ca za kierownic�.
� Musimy by� razem. Mo�e pan nam pom�c w inny spos�b. � Telefonuj�c. Jeste�my sze�� kilometr�w od najbli�szej miejscowo�ci. Prosz� zadzwoni� pod ten numer i poinformowa� o naszej sytuacji � poprosi�a podaj�c kartk� z zapisanym zielonym atramentem numerem telefonu.
Zdumia�a go po�yskuj�ca ziele� atramentu i z�ota szaro�� jej oczu. W bezlitosnym s�o�cu przygl�da� si� speszony jednemu i drugiemu. Siostra m�wi�a po w�osku, ale z dziwnym akcentem, mo�e ameryka�skim, kt�ry co� lub kogo� mu przypomina�.
Szuka� odpowiedzi na k��bi�ce si� pytania, zastanawia� si� nad t� twarz� ukryt� w cieniu auta, twarz� blad�, prawie prze�roczyst�, ju� nie m�od�, ale jeszcze nie star�, o ascetycznej urodzie roz�wietlonej wspania�ymi, szarymi oczami.
� Bardzo pana prosz� � ponagli�a go. � Czekanie w tym s�o�cu nie nale�y do przyjemno�ci. � Jej g�os by� mi�y, ale stanowczy. S�odki i wzbudzaj�cy pos�uch.
� Prosz� na mnie liczy�, siostro � zapewni�.
Carolyn, dzieci i on wsiedli do auta i dwadzie�cia minut p�niej m�g� zatelefonowa� do klasztoru Santa Caterina i przekaza� pro�b� o pomoc.
Mark przez wiele dni pr�bowa� przypomnie� sobie, z czym lub z kim kojarzy� mu si� ten s�odki, a zarazem �wiadcz�cy o prze�yciach, wyraz twarzy spotkanej przypadkowo siostry.
Wreszcie pr�bowa� przekona� sam siebie, �e dr�czy si� niepotrzebnie, �e by�o to tylko wra�enie wywo�ane s�o�cem i upa�em. Co� z halucynacji, z mira�u.
Wakacje trwa�y jeszcze dziesi�� dni i zako�czy�y si� w towarzystwie Gianniego Ricci i jego �ony. Powr�ci� do Nowego Jorku. We wrze�niu Carolyn odkry�a obiekt jego ostatniej zdrady ma��e�skiej, wdzi�czn� blondynk� bez zahamowa�, i zostawi�a go. W pa�dzierniku wr�ci�a po reszt� swoich rzeczy. W listopadzie on te� si� przeprowadzi� i porz�dkuj�c rzeczy odnalaz� w kieszeni d�ins�w zniszczon� kartk� z numerem telefonu zapisanym po�yskliwym, zielonym atramentem. Zgni�t� j� i wyrzuci� do kosza. Potem zaj�� si� szuflad� ze starymi notatkami dotycz�cymi r�nych odleg�ych spraw: historie �ap�wek, intryg politycznych, ludzi z marginesu, powi�za� mafii z w�adz�.
Kosz by� prawie pe�en, a szuflada w po�owie pusta, kiedy natkn�� si� na bilecik z zapisanym numerem telefonu. Natychmiast, powi�za� dwa fakty � ten sam zielony atrament. Gor�czkowo grzeba� w�r�d papier�w, aby odszuka� wyrzucon� niedawno kartk�. Por�wna� uwa�nie kartk� i bilecik. By�a to wizyt�wka o eleganckich, wypuk�ych literach Nancy Carr. To Nancy mu j� da�a wiele lat temu. Jak m�g� o tym zapomnie�!
Przypomnia�o mu si� wszystko. Zesz�e lato, Sycylia. T� siostr� by�a Nancy Carr, kobieta wp�ywowa, bohaterka wielu plotek, kt�ra pi�� lat wcze�niej znikn�a nagle i w tajemniczy spos�b z ameryka�skiej sceny politycznej.
Wtedy zwr�ci� si� do przyjaciela, Gianniego Ricci, z pro�b� o potwierdzenie i teraz uzyska� je.
Burt pojrza� mu prosto w oczy.
� Jeste� naprawd� pewny? � powt�rzy�.
� Przysi�gam na moje �ycie. Karier�. Moje jaja. Moj� matk�. Siostra Anna to Nancy Carr. Lub, je�li wolisz, Nancy Pertinace, pi��dziesi�t lat, deputowana z ramienia partii demokratycznej z Queens do Kongresu � by� podniecony i szcz�liwy. � To kobieta, kt�ra mia�a zosta� syndykiem tego miasta.
� Je�li jeste� tego tak pewny, to co tu robisz? � zagrzmia� Burt. � Dlaczego nie jeste� w drodze na t� przekl�t� wysp� mafiosi? I pami�taj � ponagli� go � chc� mie� naprawd� sensacyjny serwis. Chc� wszystko o niej wiedzie�. Jak mog�a znikn�� z dnia na dzie� nie zostawiaj�c �adnych �lad�w. I przede wszystkim � jak i dlaczego ona, kobieta bogata, fascynuj�ca, pi�kna, wp�ywowa, przenios�a si� z Manhattanu do klasztoru Santa Caterina. By� mo�e dozna�a ol�nienia w drodze do Palermo, ale prawdopodobnie kryje si� za tym jaka� tajemnica, kt�r� warto zbada�.
W Villarosa Mark Fawcett czeka� na przyj�cie cztery dni. Rankiem pi�tego dnia, kiedy przygotowywa� si� ju� na d�u�sze oczekiwanie, pozwolono mu przekroczy� pr�g rozm�wnicy w cz�ci surowo przestrzeganej klauzury. Jego przewodniczka, u�miechni�ta serdecznie siostra pe�na �agodnych kr�g�o�ci, jak k��buszek we�ny, wysz�a mu naprzeciw z g��bi eleganckiego korytarza, krytego portykami i okr��aj�cego podw�rze, o�ywione rozkwieconymi grz�dkami wok� rze�bionej, kamiennej studni.
Styczniowe powietrze by�o ciep�e i �agodne jak wiosenny dzie� w Nowym Jorku. By� zafascynowany s�odycz� emanuj�c� z siostry oraz drobnymi czerwonymi i ��tymi kwiatami w delikatnej zieleni trawy, kwiatami, kt�rych nazw� chcia�by pozna�.
Zakonnica lekkim przechyleniem g�owy poprosi�a go, aby poszed� za ni�. Mark mia� wra�enie, �e odbywa podro� w przesz�o��. W�r�d tych antycznych mur�w oddycha�o si� wiar�, a w miar� wchodzenia w g��b tego pi�knego i sugestywnego miejsca gas�y powoli echa frenetycznego �ycia tego �wiata.
Siostrzyczka, okr�glutka i pulchna doprowadzi�a go do ci�kich, rze�bionych orzechowych drzwi. Zanim je min��, przeczyta� na murze napis gotykiem: �Foresteria � Rozm�wnica�. Przekroczy� pr�g i znalaz� si� w du�ej kwadratowej sali w�r�d �cian o ol�niewaj�cej bieli i pociemnia�ych przez wieki belkach na suficie. Zadr�a� od tego antycznego i podnios�ego jak w katedrze ch�odu, nieznacznie tylko ocieplonego przez ogie� buzuj�cy w du�ym kominku z szarego kamienia, przed kt�rym ustawione by�y dwa surowe krzes�a.
Przewodniczka wskaza�a mu jedno z nich, u�miechn�a si� i bez s�owa wysz�a.
Mark pozosta� sam w niezm�conej ciszy o r�owej barwie b�ysk�w ognia i zaw�adn�o nim nieokre�lone uczucie b�ogo�ci i lekkiego niepokoju. Niepewno�� zwi�zana ze spotkaniem nie ulotni�a si� ca�kowicie, by�a jedynie silnie przyt�umiona podnios�ym spokojem tego wspania�ego miejsca.
Surowa przeorysza, z kt�r� rozmawia� po przybyciu, nigdy nie broni�a mu spotkania z siostr� Ann�, ale i nie dawa�a przyzwolenia.
Mark w�a�nie mia� usi���, gdy wyda�o mu si�, �e s�yszy za plecami lekki szelest przypominaj�cy uderzenia skrzyde� motyla.
Odwr�ci� si� i ujrza� j� przed sob�. Otworzy� usta, ale nie wydoby� z siebie �adnego d�wi�ku. Nieruchoma, pi�kna posta� w stroju zakonnicy patrzy�a na niego wielkimi, przenikliwymi, szarymi ze z�otymi punkcikami oczyma.
� Pani Carr � uda�o mu si� wreszcie wyj�ka�.
� Siostro Anno � poprawi�a go. Jej g�os, s�odki i zdecydowany, wywo�a� u niego dreszcze.
Zakonnica usiad�a przed kominkiem i gestem r�ki zaprosi�a go, aby si� rozgo�ci�. Ze swobod� za�o�y�a nog� na nog� szeleszcz�c sukniami.
Mark wyczuwa� pod tym surowym strojem sylwetk� smuk�� i harmonijn�, kt�r� podziwia� wiele lat temu, dok�adnie dziesi��, kiedy wspania�a czterdziestolatka by�a na fali sukcesu. Wtedy wielu m�czyzn, wa�nych i nie, ��cznie z nim samym, uczyni�oby wszystko, aby znale�� si� w jej ��ku, kt�re by�o dost�pne tylko dla jednego szcz�liwcy, banalnego m�a. I teraz, po tak d�ugim czasie, Mark odczuwa� to samo przyci�ganie. Krew nap�yn�a mu do twarzy, pulsowa�a mu skro�, ogarnia�o go po��danie wywo�ane jej obecno�ci�, tymi oczami o kolorze rozsypanego z�ota, lekkim szelestem sukni, delikatnym zapachem lawendy i kobiety. Zaci�� si�, pr�buj�c par� razy podj�� dialog. Siostra obdarzy�a go u�miechem zrozumienia. Jej spos�b bycia, patrzenia, u�miechania si� nie kojarzy� si� z zakonnic�. Mimo stroju, miejsca i up�ywu lat, wci�� zwyci�a�a w niej kobieta silna, odwa�na i fascynuj�ca, kt�r� zna� �wiat.
� Czego pan ode mnie chce, panie Fawcett? � zapyta�a przejmuj�c inicjatyw�.
� Nie domy�la si� pani? � zapyta� w odpowiedzi.
� Oczekiwa�am czego� oryginalniejszego i szlachetniejszego od zwyk�ego grubia�skiego wtr�cania si� w moje prywatne �ycie, w �ycie osoby, kt�ra wybra�a medytacj�, modlitw� i cisz�. Pan chce g�o�nej historii, scoopu � zareplikowa�a, niespodziewanie czerwieni�c si�, a z�o�� rozb�ys�a w jej oczach, czyni�c j� jeszcze pi�kniejsz�.
� Tak � przyzna� Mark. � Usprawiedliwianie si� nie mia�oby sensu � powiedzia� odzyskuj�c niezb�dny dystans. � Pani wie doskonale, jakie mog�yby by� moje cele. Wystarczy, �e b�dzie pani wiedzie�, �e nie jestem misjonarzem, jestem �wiadkiem. Wykonuj� sw�j zaw�d, pani Carr � doda� zmieniaj�c ton.
� Jest pan zobowi�zany miejscem i osob� zakonnicy, kt�ra jest przed panem � szybko zareagowa�a.
� Jedynym moim obowi�zkiem jest s�u�enie moim czytelnikom, kt�rzy maj� prawo wiedzie�. To oni zadecyduj�, czy moje informacje nale�y zapami�ta�, czy zapomnie�.
� Zaw�d � cynizm, taki m�g�by by� tytu� � zareplikowa�a ch�odno.
� Je�li to sprawia pani przyjemno��, mo�e pani przylepia� r�ne etykietki.
Gwa�towna sprzeczka st�umi�a po��danie m�czyzny, a podkre�li�a wdzi�k siostry zachowuj�cej si� z wynios�� godno�ci� kr�lowej.
� Osobi�cie uwa�am za w�a�ciwe zrzucenie maski � zako�czy� Mark.
� Czy chce pan powiedzie�, �e str�j, kt�ry nosz�, ukrywa moje prawdziwe intencje? � zapyta�a udaj�c zdziwienie.
� Twierdz�, �e nie ma takich stroj�w, kt�re mog�yby ukry� pani wspania�e przymioty. Jest pani zdolnym adwokatem, pani Carr, Zr�cznym i ambitnym politykiem.
� Jestem tylko skromn� zakonnic� � nalega�a, ale nie potrafi�a przybra� wygl�du pokornej s�u�ebnicy bo�ej.
� Mam ju� w r�ku elementy potrzebne do u�o�enia tej historii � dorzuci� niecierpliwie. � Wyros�a pani w klanie Franka Latelli, szefa Cosa Nostra, jednego z najpot�niejszych ludzi tej zbrodniczej organizacji.
� Nikomu nie uda�o si� przedstawi� mu zarzut�w, najmniejszego dowodu.
� To przemawia za jego inteligencj�, ale nie umniejsza okrucie�stwa jego zbrodni. Pani sama mog�aby by� w mafii.
� S�owa, tylko s�owa � podsumowa�a, bawi�c si� �wiec�cymi paciorkami r�a�ca b�yszcz�cego w�r�d fa�d jej stroju.
� Z kt�rych zbuduj� sensacyjny reporta� � doko�czy� niewzruszony � z pani� lub bez pani. Ofiarowuj� pani mo�liwo�� opowiedzenia swojej wersji fakt�w. I gwarantuj� ca�kowit� obiektywno��.
� Dobrowolnie usun�am si� ze �wiata, gdy� odczuwam niewyobra�aln� potrzeb� spokoju. To nie oznacza, �e uleg�am mistycznemu kryzysowi � zwierzy�a si�, �ciszaj�c g�os do konfidencjonalnego szeptu. � W roli zakonnicy czuj� si� bardzo dobrze, nawet je�li str�j, kt�ry nosz�, nie rozproszy� dr�cz�cych mnie w�tpliwo�ci. Powiem panu w zaufaniu, �e gdybym mog�a wybiera�, to pragn�abym w�a�nie wiary. I tu, wewn�trz, mo�na policzy� na palcach jednej r�ki osoby, kt�re wierz� g��boko, szczerze i bezwarunkowo. Wiara, panie Fawcett, to dar dla wybranych, najwy�sze dobro, kt�re wyzwala nas z ka�dej zale�no�ci. Jak pan widzi, to nie takie proste posi��� wiar�. Jednak w�r�d tych mur�w znalaz�am spok�j.
� Pani Carr, prosz� o wybaczenie, �e tak pani� nazywam; nie s�dz�, �eby pani by�a ca�kowicie szczera � nie spuszcza� z niej oczu. � W tej przezroczystej d�oni, kt�ra dr�czy paciorki r�a�ca � oskar�y� j� � widz� bro�, kt�ra by� mo�e wystrzeli�a. I mo�e jeszcze wystrzeli.
� Dobrze pan powiedzia� � mo�e. Poniewa� wszystko o mnie mo�e by� powiedziane, ale nic udowodnione � zacytowa�a siostra p�g�osem, wytrzymuj�c spojrzenie m�czyzny.
� El�bieta Tudor, kr�lowa Anglii � doko�czy� cytat Mark.
� Dobrze � pochwali�a go.
� W takim razie pami�ta pani, �e El�bieta I powiedzia�a r�wnie�: �Wiem, �e cia�o mam delikatnej kobiety, ale serce i hart ducha godne kr�la� � dra�ni� si� z ni� i kontynuowa�. � Pani Carr, co zrobi�a pani ze swoim sercem i hartem?
� Je�li jest pan rzeczywi�cie taki, jak fama g�osi, to dowie si� pan. D�ugo si� waha�am, nim pana przyj�am. Teraz zdecydowa�am � b�d� m�wi�a.
Mark pr�bowa� opanowa� emocje. Czu�, �e jest blisko wielkiej tajemnicy.
� Powie mi pani prawd�? � zapyta�.
� Moj� prawd�. B�dzie pan m�g� j� opublikowa�, je�li pan zechce, nawet je�li nikt panu nie uwierzy. A teraz niech pan idzie, panie Fawcett. Jestem zm�czona.
Dziennikarz podni�s� si� niezdecydowany przed t� pe�n� dostoje�stwa postaci�, kt�ra nie wzbudza�a ju� jego po��dania, ale odwrotnie, szacunek. Naprawd� odni�s� wra�enie, �e znajduje si� przed kr�low�. Wielk� kr�low�.
� Kiedy b�d� m�g� wr�ci�?
� Niech pan przyjdzie jutro � odpowiedzia�a. � Opowiem panu moj� prawd�.
Mark wzi�� w swoj� r�k� d�o�, kt�r� mu poda�a i uczyni� rzecz, kt�rej nie umia� sobie wyt�umaczy�. Podni�s� powoli do ust t� przezroczyst� d�o�, kt�ra pachnia�a delikatnie ja�minem, i poca�owa� j�. Wyrwa�a mu j� gwa�townie, jakby w tym ge�cie by�a zapowied� grzechu.
� Niech pan idzie, panie Fawcett � powt�rzy�a ostrym tonem.
Mark na powr�t oddycha� ciep�ym styczniowym powietrzem Sycylii. Spojrza� w niebo i westchn��. Czu� przyjemny zawr�t g�owy, tak jak w dzieci�stwie po zej�ciu z karuzeli. Ale tym razem by� g��boko wzruszony, jak przy pierwszym poca�unku, przy pierwszych mi�osnych pieszczotach. Oczy i serce wype�nia�o mu to wspania�e, tajemnicze, fascynuj�ce stworzenie. Kobieta, kt�r� przed chwil� opu�ci�.
1983
Wczoraj
1
Nancy podpisa�a ostatni list, zamkn�a teczk� z poczt� i poda�a j� Mary, czekaj�cej przed biurkiem z jasnego orzecha, na kt�rym rozsiewa�o z�oty py�ek wiosenne s�o�ce, wpadaj�ce do wn�trza przez kryszta�owe okno.
Podnios�a wzrok w stron� �wiat�a, niezmiennie oczarowana poezj� pionowych kresek wie�owc�w Manhattanu, kt�re od niepami�tnych czas�w czuwa�y nad ni� uspokajaj�c� moc� gigantycznych b�stw opieku�czych.
� Co� jeszcze? � zapyta�a, spogl�daj�c ukradkiem na ma�y budzik z malachitu stoj�cy w k�cie biurka mi�dzy zdj�ciami w srebrnych ramkach i wazonikami Lalique�a. By�a druga po po�udniu, nie jad�a jeszcze obiadu i by�a um�wiona o czwartej na lotnisku Kennedy. Musia�a pojecha� jeszcze do domu, sprawi� sobie gor�c� k�piel, zje�� co� i dojecha� do Queens, aby u�ciska� Jos� Vicente. Blisko�� tego spotkania budzi�a emocje, wspomnienia.
� Nic wi�cej, Nancy � zawaha�a si� Mary, przyciskaj�c teczk� do piersi obydwoma r�koma, jakby to by�o dziecko. Mi�dzy dwoma kobietami istnia�a za�y�o��. Mary zawsze m�wi�a jej po imieniu, chocia� to Nancy by�a w�a�cicielk� znanej kancelarii adwokackiej. To ona praktycznie narzuci�a jej to na pocz�tku wsp�pracy i pochlebia�o to Mary. Pracowa�a w tej kancelarii od czterech lat, gdy jako osiemnastolatka sko�czy�a z bardzo dobrymi wynikami szko�� dla sekretarek Lexington w Middlesex County. Do Nowego Jorku przyjecha�a w poszukiwaniu sukcesu i od razu pierwsze zanurzenie z�bk�w w to soczyste jab�ko by�o w�a�ciwe. Mog�a trafi� na robaka albo na zepsuty owoc, mia�a jednak szcz�cie. Ledwie wysiad�a z poci�gu na Grand Central Station, odpowiedzia�a na ofert� pracy zamieszczon� w �New York Times�. Dzie� p�niej zosta�a przyj�ta przez Nancy i wesz�a w kr�g wybranych i dobrze op�acanych wsp�pracownik�w kancelarii adwokackiej Carr & Pertinace. By�a to mi�o�� od pierwszego wejrzenia. Wystarczy�o kilka s��w, aby si� zrozumia�y.
Mary by�a dorodn�, zdrow�, siln� dziewczyn� o w�skiej talii, kr�g�ych biodrach i du�ych piersiach. Inteligencja bi�a z jej b�yszcz�cych niebieskich oczu, przejrzystych i ogromnych jak jej serce, kt�re pozosta�o otwarte i proste mimo bolesnych do�wiadcze� dzieci�stwa.
W�osy koloru miodu, dzi�ki kt�rym wygl�da�a na m�odsz� i naiwn�, wi�y si� uroczo we wszystkie strony.
Nancy Carr podnios�a si� z fotela z wysokim oparciem z czarnej, mi�kkiej sk�ry. By�a pi�kn�, czterdziestopi�cioletni� kobiet�, kt�rej urok mia� t� szczeg�ln� w�a�ciwo��, �e r�s� powoli, ale niepowstrzymanie. By�a wysoka, szczup�a, elegancka o bladej twarzy i szarych my�l�cych oczach, kt�re wyra�a�y stanowczo�� nawet wtedy, gdy si� u�miecha�a. Podejrzenie, �e osi�gn�a dojrza�o�� biologiczn�, wykluwa�o si� z jej spojrzenia, zasnutego niekiedy mgie�k� znu�enia. Kaskada czarnych w�os�w z b�yskami miedzi podkre�la�a tylko pi�kno twarzy bez skazy.
Zdaniem Mary, kt�re wielu podziela�o, Nancy by�a najzdolniejsz� kobiet� w mie�cie.
Kiedy Mary rozpocz�a prac� w kancelarii adwokackiej Carr & Pertinace, Nancy od niedawna by�a deputowan� z ramienia partii demokratycznej Queens. Teraz m�wi�o si�, �e postawi�a sobie nowy ambitny cel � fotel syndyka w swoim mie�cie.
� Jest co� jeszcze? � zapyta�a podejrzliwie widz�c wahanie sekretarki. Podnios�a si� i obesz�a biurko, poprawiaj�c drobnymi ruchami le��cy bez zarzutu ciemnogranatowy kostium Chanel, o�ywiony weso�� ��ci� bluzki.
� Nie chcia�abym przysparza� ci nowych k�opot�w � usprawiedliwi�a si� Mary.
� W�a�nie mi je stwarzasz swoj� ma�om�wno�ci� � oskar�y�a j� ostrym tonem.
� Zgoda � skapitulowa�a sekretarka. � W poczekalni czeka dziewczyna, kt�ra chcia�aby z tob� porozmawia�.
� To wszystko? Um�w mnie z ni� � u�miechn�a si� uspokojona i chwyci�a torebk� z granatowej nappy oraz plik dokument�w do przejrzenia w domu.
� Czeka od rana. M�wi, �e nie odejdzie, zanim z tob� nie porozmawia.
� B�dzie musia�a zrezygnowa� � zniecierpliwi�a si� Nancy, przygotowuj�c si� do opuszczenia biura. � W ka�dym razie zanim j� ode�lesz, zapisz nazwisko, adres i numer telefonu.
� Nazywa si� Connie Corallo. Nic ci nie m�wi to nazwisko? Ona twierdzi, �e powinno ci co� przypomina� � odkry�a karty Mary. Mia�a zdolno�� wyja�niania rzeczy stopniowo, jak gracz w pokera.
� Corallo � powt�rzy�a Nancy, a jej szare oczy wype�ni�y si� �wiat�em. By�o co� znanego w tym nazwisku, jaka� nuta czu�o�ci, melancholii i smak przesz�o�ci szcz�liwej i tragicznej, wspomnienie innego �ycia.
Spojrza�a na zegarek na biurku i zdecydowa�a, �e powinna po�wi�ci� par� minut tej dziewczynie.
� Wpu�� j� � podda�a si�. Usiad�a ponownie za biurkiem wzdychaj�c z rezygnacj�.
Connie Corallo by�a brunetk� o twarzy zbitego psa. Wygl�da�a na dwadzie�cia lat. Mia�a przestraszone, du�e czarne oczy i wygl�d zagubionego ma�ego psiaka. Widz�c Nancy uspokoi�a si� i przesta�a rozgl�da� si� wok�, tak jakby spodziewa�a si� ataku w ka�dej chwili. Mia�a podbite oko, spuchni�ty nos i du�� krwaw� wybroczyn� na lewym policzku. Na g�owie mia�a czerwony we�niany beret, kt�ry w innych okoliczno�ciach dodawa�by jej �obuzerskiego uroku.
Nancy podnios�a si� troskliwa i macierzy�ska, wysz�a jej naprzeciw i posadzi�a w foteliku stoj�cym w k�cie, pod oknem, przez kt�re wida� by�o wie�owce Manhattanu.
Usiad�a naprzeciw niej.
� Jak on si� nazywa? � zapyta�a mi�kko, patrz�c jej prosto w oczy.
Tyle ich ju� widzia�a. Nancy Carr by�a punktem odniesienia dla skrzywdzonych kobiet. Domy�li�a si� rodzaju k�opot�w Connie, zanim ta zacz�a m�wi�. Connie westchn�a g��boko z ulg�, czu�a si� tak, jakby dobi�a do bezpiecznego brzegu po d�ugiej walce z rekinami.
� Nazywa si� Beam � odpowiedzia�a. M�wi�a cicho, s�owa ulatywa�y jej z ust niczym westchnienie. � Arthur Beam z Beam & Cooper Inc. � doda�a. Wygl�da�a na wyczerpan�, ale wreszcie pewn�, �e sprawiedliwo�ci stanie si� zado��.
� Dlaczego przysz�a� do mnie? � zapyta�a stanowczo.
Beam & Cooper Inc. by�a s�ynn� firm� zajmuj�c� si� sprzeda�� wysy�kow�. Gigant w swoim sektorze, si�a mog�ca przesuwa� g�ry.
� Moim dziadkiem by� Antonio Corallo � wyszepta�a Connie, a dr��ce k�ciki ust zdradza�y jej emocje.
� Antonio Corallo � powt�rzy�a jak echo Nancy b��dz�c wzrokiem. To imi� kojarzy�o jej si� z pokr�con� i troch� zgarbion� postaci� m�czyzny nie pierwszej m�odo�ci, kt�ry pracowa� w klubie sportowym Jos� Vicente w Brooklynie, gdy by�a ma�� dziewczynk�.
Antonio Corallo by� m�czyzn� skromnym, ale nieprawdopodobnie upartym i sprawiedliwym. Sprz�ta� ubikacje, prysznice, czy�ci� przyrz�dy gimnastyczne, my� pod�ogi, utrzymywa� porz�dek na ringu i zajmowa� si� m�odymi bywalcami klubu. Gdy zachodzi�a potrzeba, potrafi� pobudzi� mi�nie i odpowiednio klepn�� w plecy przegrywaj�cego. Antonio Corallo kojarzy� si� Nancy z any�kowymi cukierkami, kt�re uwielbia�a.
Od tamtej pory min�o wiele lat, ale w jej wspomnieniach Antonio Corallo pozosta� postaci� legendarn�.
� W czym problem, Connie? � zapyta�a �yczliwym g�osem.
Dziewczyna zacz�a wyja�nia� powody, kt�re j� tu sprowadzi�y. M�wi�a jakby do siebie, oczy utkwione w skrzy�owanych r�kach, jakby musia�a dodawa� sobie odwagi.
� Dziadek zawsze powtarza�: �Je�li znajdziesz si� w opa�ach, nie zwracaj si� do policji, oni dla nas, biednych wops, niewiele zrobi�, znaczymy mniej ni� �lad muchy na brudnej szybie. Je�li szukasz sprawiedliwo�ci, id� do Nancy.� Tak mi m�wi� dziadek. M�wi� r�wnie�, �e Nancy to kobieta honoru. A ja, kt�ra w szkole nauczy�am si� by� dumna z tego, �e jestem Amerykank�, dozna�am na w�asnej sk�rze podw�jnej zniewagi: gwa�tu i pogwa�cenia prawa.
� Czasy si� zmieni�y � zauwa�y�a Nancy, kt�ra nie chcia�a podejmowa� decyzji, zanim nie pozna dok�adnie fakt�w. � Jeste� naprawd� obywatelk� ameryka�sk� i prawo zado��uczyni twej krzywdzie.
� Jestem obywatelk� ameryka�sk� � odpowiedzia�a Connie � ale naprawd� znacz� mniej ni� ten �lad muchy na brudnej szybie, je�li w gr� wchodzi Mr Beam. On naciska odpowiednie spr�yny, od niego zale�y, z kt�rej strony wieje wiatr.
� Po�piesz si� i opowiedz wszystko � zach�ci�a j� Nancy wzdychaj�c z �alem. B�dzie musia�a zrezygnowa� z k�pieli, w ko�cu k�opoty dziewczyny by�y wa�niejsze.
� To potw�r o twarzy anio�ka � kontynuowa�a Connie � wp�ywowy m�czyzna o perwersyjnej inteligencji. Wybiera najs�absze ogniwo �a�cucha i �amie je. Zwraca uwag� na najbardziej bezbronne dziewczyny i � je�li podobaj� mu si� � zastawia sid�a. Niewiele zgadza si�, gdy� jest zdeprawowany. Ale jeste� ju� w pu�apce. A on bije, bo chce, �eby ci� bola�o. P�niej gwa�ci.
� Z tob� te� tak by�o? � Nancy spochmurnia�a. � Ta pobita twarz to jego sprawka? � przywo�a�a w pami�ci twarz u�miechni�tego Arthura Beama w serii reklam�wek telewizyjnych firmy Beam & Cooper Inc. Twarz serdeczna, wzbudzaj�ca zaufanie, sympati�, szacunek. Obraz Amerykanina, kt�remu powierzy�aby� swoje pieni�dze, dzieci.
� Nie tylko to � odpowiedzia�a Connie, zdejmuj�c we�niany beret i pokazuj�c du�y plaster na czubku g�owy, gdzie w�osy zosta�y wyci�te. Czerwie� �rodka dezynfekuj�cego otacza�a opatrunek. � Na pogotowiu zszyli mnie. Osiem szw�w � sprecyzowa�a zak�adaj�c beret i sk�adaj�c r�ce na kolanach.
� Nie zaskar�y�a� go? � zapyta�a si� Nancy.
Connie spojrza�a na ni� smutna i zrezygnowana.
� Je�li nie chcesz by� ponownie zgwa�cona, musisz mie� chocia� minimalny dow�d. Pani wie to lepiej ode mnie. Dlatego m�wi�am o podw�jnym gwa�cie. Jak tylko wym�wi�am nazwisko Beam, od razu usztywnili si�. Wycofa�am si�. Powiedzia�am sobie, �e jest jeszcze kto�, kto wyr�wna krzywdy. I pomy�la�am o pani.
� Jak si� usprawiedliwi�a�?
� Upadkiem ze schod�w � powiedzia�a dziewczyna wzruszaj�c ramionami.
Nancy u�miechn�a si� gorzko, nie z powodu tego, co zdarzy�o si� Connie, ale z powodu pretekstu wybranego przez dziewczyn�. Do szpitali w Brooklynie i Bronxie cz�ciej, ni� si� to s�dzi, trafiaj� typy z przedziurawionym �o��dkiem t�umacz�c, �e zranili si� spadaj�c ze schod�w, wierni staremu prawu mafii � obowi�zkowi milczenia � omert?.
� Spad�a� ze schod�w � skomentowa�a Nancy � a tymczasem on ci� zgwa�ci�.
� W spos�b nikczemny i nienaturalny � wyzna�a czerwieni�c si�, a oczy nape�ni�y jej si� �zami.
� Dzie� p�niej administracja wyp�aci�a mi tygodniow� pensj�. By�am zwolniona.
� D�ugo z nim by�a�?
� Miesi�c.
� By�y inne przypadki, podobne do twojego?
� Pr�buje ze wszystkimi. Najbardziej naiwne wpadaj� w pu�apk�. Bez dowodu twoje racje licz� si� mniej ni� zero. Nikt ci� nie s�ucha.
Nancy czu�a przera�enie, nienawi�� i wstyd za ten gwa�t na dziewczynie. Wiedzia�a, �e je�li cz�owiek nie umie w jaki� spos�b pom�ci� zniewagi, mo�e popa�� we frustracj� i zniszczy� w�asne �ycie. Connie Corallo by�a m�oda i uczciwa. Musia�a jej pom�c w odzyskaniu w�asnej godno�ci. Cho� tyle mog�a zrobi� dla pami�ci Antonio Corallo.
� Wr�cisz do pracy. I sprawiedliwo�ci stanie si� zado�� � obieca�a.
I Connie wierzy�a, poniewa� dziadek jej to m�wi�, �e Nancy zawsze dotrzymuje obietnicy.
� A Mr Beam? � zapyta�a przera�ona na sam� my�l, �e go ponownie zobaczy.
� Nie b�dzie ci dokucza� � zapewni�a j� Nancy podnosz�c si� i �egnaj�c j� mocnym u�ciskiem d�oni.
� Dzi�kuj�. B�d� na pani� g�osowa�, kiedy b�dzie pani kandydowa� na syndyka � uwa�a�a, �e powinna to powiedzie�, nie znaj�c innego sposobu okazania swojej wdzi�czno�ci.
Nancy i tym razem zdziwi�a si� szybko�ci, z jak� rozchodz� si� nieoficjalne wiadomo�ci. Jej kandydatura na syndyka Nowego Jorku by�a tylko hipotez� wysuni�t� przez jej parti�, mo�e jej skrywan� ambicj�, mile widzian� mo�liwo�ci�, pomys�em jej zwolennik�w. Niczym wi�cej. Natomiast m�wi�o si� o tym, jak o rzeczy postanowionej.
Kiedy dziewczyna odesz�a, Nancy zapisa�a informacj� na kartce i wsun�a j� do kieszeni. Zabra�a torebk�, teczk� z dokumentami i wysz�a.
� Uprzed� Guido, �eby czeka� z samochodem � rozkaza�a Mary przechodz�c przez biuro i �egnaj�c j� z daleka ruchem r�ki.
Przesz�a kawa�ek korytarzem, gdzie wyk�adzina z grubej we�ny koloru �mietany wyg�usza�a jej kroki, i uchyli�a drzwi du�ego biura umeblowanego surowo i o�wietlonego tak, aby jak najlepiej wyeksponowa� wisz�cego na jednej ze �cian cennego Picassa z okresu b��kitnego.
� Spiesz� si�. Odprowadzisz mnie do windy, Sal? � zapyta�a m�czyzny siedz�cego za olbrzymim biurkiem zarzuconym r�nymi dokumentami.
Podni�s� na ni� du�e ciemne oczy, u�miechn�� si�, wsta� i podszed� do niej.
� Za �adne skarby �wiata nie straci�bym takiej okazji � za�artowa�. Sal mia� czterdzie�ci trzy lata. By� o dwa lata m�odszy od Nancy.
Mia� ciemn� karnacj�. Du�e czarne w�sy r�wnowa�y�y widoczn� �ysin� otoczon� g�stymi ciemnymi w�osami. Mi�sisty nos i wyra�nie zarysowane usta dodawa�y agresywno�ci �ywemu spojrzeniu. Posiada� elegancj� i swobod� mened�era oraz prowincjonalny, uprzejmy spos�b bycia. By� troszk� ni�szy od Nancy i jedynie u�miech zdradza� ich pokrewie�stwo.
Nancy wzi�a go pod r�k�. Rozmowa poza biurem by�a jedynym sposobem na zneutralizowanie ewentualnych niedyskretnych pods�uch�w.
Nancy mia�a wielu wrog�w, kt�rzy uczyniliby wszystko, aby pozna� jej sekrety. Nie mog�a wykluczy� istnienia pods�uchu. Aby wyeliminowa� tak� niebezpieczn� ewentualno��, Nancy kaza�a okresowo sprawdza� biuro i dom.
Oczywi�cie by� mo�e przesadza�a w ostro�no�ci, ale nauczy�a si� w dzieci�stwie, �e lepiej zapobiega� k�opotom, ni� by� zmuszonym p�niej je rozwi�zywa�. Problem, kt�ry chcia�a przedyskutowa� z Salem, wymaga� szczeg�lnej ostro�no�ci. Wysz�a z Salem z gabinetu i znalaz�a si� w holu na czterdziestym pierwszym pi�trze budynku, w kt�rym znajdowa�a si� ich kancelaria adwokacka. Wyci�gn�a z kieszeni kostiumu karteczk� z zapiskami i poda�a j� bratu.
� Pami�tasz Antonia Corallo? � zapyta�a p�g�osem, podczas gdy r�ni ludzie wje�d�ali i zje�d�ali czterema windami.
� Nie �yje � powiedzia� Sal � od kilku lat. By�em na pogrzebie.
Nancy potwierdzi�a.
� Jego wnuczka, Connie, zosta�a skrzywdzona przez tego Beama. Przypominasz sobie tego typa, kt�ry pokazuje si� w telewizyjnych reklam�wkach odnosz�cych wielki sukces? � pokaza�a palcem zapisane na kartce nazwisko i prywatny adres gwa�ciciela. � Du�� krzywd�, bardzo powa�n�. Connie to dobra dziewczyna. Pochodzi z porz�dnej rodziny. Wiesz o tym � powiedzia�a.
Opowiedzia�a w skr�cie ca�� histori�, podczas gdy Sal uwa�nie s�uchaj�c stara� si� zapami�ta� ka�dy szczeg�.
� Jestem pewna, �e dziewczyna nie sk�ama�a. W ka�dym razie musimy sprawdzi� � podsumowa�a.
� Chcesz oskar�y� Beama? � zapyta� Sal marszcz�c czo�o. Ju� sobie wyobra�a� szum, jaki wywo�a�by ten przypadek.
� Chc�, aby sprawiedliwo�ci sta�o si� zado�� � zawyrokowa�a. � Chodzi o prawdziw� sprawiedliwo�� � tak�, jakiej pragn��by jej dziadek � sprecyzowa�a z si��. � Chc�, aby Arthur Beam nigdy wi�cej nie m�g� nikogo obrazi�.
Sal doskonale zrozumia�. Nacisn�� na przycisk windy i kiedy ten zacz�� si� �wieci�, sygnalizuj�c jad�c� wind�, uni�s� twarz i uca�owa� Nancy w obydwa policzki. By� to bardzo w�oski spos�b okazywania uczu�, zwyczaj, kt�ry zachowali z dzieci�stwa.
� Uca�uj ode mnie Jos� Vicente � poleci�, robi�c aluzj� do spotkania siostry. � Mocno go u�ciskaj � doda� mrugn�wszy porozumiewawczo.
Nancy przes�a�a mu ca�usa wchodz�c do windy, kt�ra z czterdziestego pierwszego pi�tra zwioz�a j� na parter wie�owca wznosz�cego si� w pobli�u Liberty Place, w dzielnicy biznesu.
Guido, kierowca, otworzy� drzwiczki mercedesa 500 SEL o przyciemnionych szybach. Limuzyna po�kn�a Nancy i ruszy�a z lekkim szelestem wzd�u� West Street w kierunku Chelsea. Problem Connie Corallo, je�li o ni� chodzi, by� rozwi�zany. Jej problem natomiast mia� nigdy nie znale�� rozwi�zania. T� udr�k� nosi�a w sobie od dzieci�stwa, jak przekle�stwo.
Zamkn�a oczy i pomy�la�a o bliskim spotkaniu z Jos� Vicente. Nie widzieli si� od co najmniej dziesi�ciu lat. I wtedy, tak jak teraz, spotkali si� potajemnie. Poniewa� pani Nancy Carr nie powinna pokazywa� si� u boku Jos� Vicente Dominici.
2
� Wspania�a jak zwykle! � wykrzykn�� Jos� Vicente. Szed� w jej kierunku w nieprzemakalnym p�aszczu, kt�rego po�y �opota�y jak skrzyd�a nietoperza. Mia� �mieszny i niezr�czny ch�d, stopy stawia� na boki, szed� ca�y pochylony do przodu. Wydawa�o si�, �e zaraz upadnie. By� olbrzymi, wype�nia� sob� ca�y pok�j. Nancy uton�a w jego ramionach. M�czyzna odsun�� j� od siebie, aby podziwia�.
� Jeste� wspania�a! � wymrucza� z podziwem. Potem zasmuci� si�. � A ja? Jak wygl�dam? Zmieni�em si�? � zapyta� z l�kiem.
� Ci�gle taki sam � sk�ama�a ignoruj�c g��bokie zmarszczki na czole, worki pod oczami, siwe w�osy.
� Cudowna k�amczucha � skarci� j� �artobliwie, bior�c jej twarz w swe du�e d�onie.
� Gdyby nie te zmarszczki i troch� siwizny we w�osach, wygl�da�by� na trzydzie�ci lat � odpowiedzia�a g�adz�c go po czole i mierzwi�c bujn� czupryn�.
� To ju� sze��dziesi�t pi�� lat � zwierzy� si� melancholijnie. � Nie pami�tasz, ksi�niczko? � �ciska� r�ce Nancy i patrzy� na ni� �miej�cymi si� oczyma. Rado�� bycia przy niej przyprawia�a go o bicie serca.
� Wszystko pami�tam � przyzna�a szelmowsko. Rzeczywi�cie pami�ta�a wszystko, co wi�za�o si� z tym poczciwym olbrzymem, kt�ry strzeg� jej jak ojciec, a posiad� z czu�o�ci� i niedowierzaniem.
� Wi�c pami�tasz, �e ostatnim razem, gdy si� widzieli�my, moje w�osy by�y czarne.
� R�wnie� moje. Ten wspania�y miedziany br�z to dzie�o mojego fryzjera � zwierzy�a si� Nancy.
� I nie mia�em tych wszystkich zmarszczek � kontynuowa�.
� Sprawiaj�, �e masz nieodparty urok � odparowa�a.
� Za du�o m�wisz, ksi�niczko � skarci� j�.
Usiedli na kanapie w saloniku, kt�ry towarzystwo lotnicze odda�o im do dyspozycji.
Samolot z Los Angeles mia� dwie godziny postoju przed odlotem do Rzymu. Rzadko mieli tyle czasu dla siebie.
� Naprawd� � stwierdzi�a z przekonaniem. � Jeste� w dobrej formie.
� Dosy� k�amstw � upomnia� j�. � Opowiadaj o sobie.
By�a w nim czu�o�� i delikatno��, o kt�re nie podejrzewano by tego m�czyzny o twarzy do�wiadczonego trudami afryka�skiego bo�ka. Nancy pog�aska�a palcem jego zmia�d�ony nos.
� Ja te� si� starzej�, Jos� � stwierdzi�a. � Ale nie skar�� si�.
Rozmowa o ich wygl�dzie fizycznym mia�a w tym momencie oddali� b�l bliskiego rozstania.
Nancy, gdyby tylko mog�a, ofiarowa�aby mu si� jeszcze raz, aby czu� w sobie jego s�odk� m�sko��.
Jos�, gdyby si� odwa�y�, jeszcze raz by j� posiad�, tak bardzo jej pragn��.
Wesz�a hostessa, popychaj�c przed sob� w�zek ze srebrnym dzbankiem kawy, kanapkami, ciasteczkami i owocami. U�miechn�a si�, przysun�a w�zek do kanapy, po�egna�a uprzejmie i wysz�a umo�liwiaj�c im swobodn� rozmow�.
� Czego si� napijesz? � zaprosi� j� wskazuj�c na te wszystkie dobra.
� Kawy � czarnej, gorzkiej i gor�cej. � Jestem na diecie. A ty?
� Szklank� wody. Problemy z sercem � powiedzia�.
� Co ci dolega? � zaniepokoi�a si� Nancy.
� Wygl�da na to, �e ta stara pompa zm�czy�a si� � u�miechn�� si� i lekko uderzy� r�k� w lew� stron� klatki piersiowej. � Nic powa�nego � zapewni�.
� Dlaczego teraz odchodzisz? � zapyta�a.
� Tutaj przeszkadza�bym ci. Mamy przecie� dom i ziemi� na Sycylii. Nie pami�tasz? Nikt si� tym nigdy nie zajmowa�. Wie� dobrze mi zrobi na serce.
� Masz ju� swoje ranczo w Kalifornii � zaoponowa�a. � Dlaczego odchodzisz, Jos�? Chc� zna� ca�� prawd�.
� Prawd� i tylko prawd�. Przysi�gam � wyrecytowa� rytualn� formu�k�. � Rzecz polega na tym, �e postanowi�a� zrobi� du�y krok naprz�d. Przeciwnicy b�d� grzeba� bezlito�nie w twojej przesz�o�ci. Prasa i network rozszalej� si�. Pewne jak w banku, �e nie daliby mi spokoju. Te polityczne i dziennikarskie potyczki to nie moja sprawa. To twoja. Eks-m�� o burzliwej, nie zawsze jasnej przesz�o�ci, w szafie przysz�ego syndyka Nowego Jorku � to z�y interes.
� Byli�my ma��e�stwem dwadzie�cia sze�� lat temu. Dla nikogo nie jest to tajemnic�. Odkrywaliby rzeczy znane, wywa�aliby otwarte drzwi.
� By�oby lepiej, gdyby� tego nie zrobi�a, ksi�niczko. A ja powinienem by� mie� do�� zdrowego rozs�dku, �eby do tego nie dopu�ci� � zrz�dzi� Jos�.
Nancy wypi�a �yk ciep�ej kawy.
� Zrobi�abym to tak�e dzisiaj � stwierdzi�a z przekonaniem.
� Tw�j m�� nie by�by z tob� zgodny w tej sprawie � zadrwi�.
� On wie, �e by�e� cudownym ojcem dla mojego syna i cennym towarzyszem �ycia dla mnie. Drogi, uroczy, �mieszny, niezr�czny, kochany Jos� � jej g�os zdradza� wzruszenie, gdy przytula�a si� do niego.
� Jeste� naprawd� wspania�� kobiet� � zagrzmia�. � Wierz�, �e nikt bardziej ni� ty nie zas�u�y� na fotel syndyka tego miasta.
� B�d� potrzebowa�a masy g�os�w � zaniepokoi�a si�.
� B�dziesz je mia�a. Mamy wiele powi�za�, jest wielu przyjaci�. Nie opuszcz� ci�.
� To b�dzie ostra walka � stwierdzi�a Nancy pozwalaj�c, aby ko�ysa� j� jak dziecko. � Jeszcze si� nie zacz�a, a ju� grzmi� armaty. A ja si� boj�, Jos�.
� Wszystko b�dzie dobrze. Nie b�j si� � pociesza�. Zna� si�� i determinacj� Nancy. � Pami�taj tylko, �eby zawsze m�wi� prawd� � poleci� jej. � Prawd�. Nigdy nie zapominaj o tym.
� B�d� pami�ta�a � obieca�a opieraj�c czo�o o jego rami�.
W chwil� p�niej po�egnali si� i kiedy Nancy zobaczy�a go, jak znika za automatycznymi drzwiami, poczu�a si� strasznie osamotniona.
3
To Pete, najm�odszy syn, zapowiedzia� powr�t ojca. Pierwsze cienie wieczora k�ad�y si� ju� na �adnych domkach dzielnicy willowej, niebieskie jeszcze niebo przeci�� odwa�nie du�y samolot. Pete rozpozna� d�wi�k silnika forda w momencie, gdy samoch�d wyjecha� zza rogu i skr�ci� powoli w drog� prowadz�c� do domu.
� Tata jedzie � obwie�ci�o podekscytowane dziecko, wbiegaj�c do salonu.
Buck, du�y owczarek alzacki, zacz�� rado�nie skomle�, ale zanim wybuchn�� g�o�nym szczekaniem, Muriel rozkaza�a:
� Uspok�jcie psa, albo niespodzianka si� nie uda.
Pete rzuci� si� na Bucka i uje�d�aj�c go jak kowboj na rodeo, zmusi� do milczenia. Dziecko i pies znalaz�y si� na dywanie z nogami i �apami w g�rze. Muriel przymkn�a drzwi pokoju, zgasi�a �wiat�o i rozkaza�a dzieciom cicho siedzie�.
� Nie chc� s�ysze� nawet muchy � nakaza�a.
Nawet �wiszczenie chorej na rozedm� p�ucn� babci i sapanie psa ucich�y. Zapanowa�a absolutna cisza. Silnik forda zgas�, trzasn�y drzwiczki i na �cie�ce rozbrzmia�y przyt�umione traw� m�skie kroki.
Klamka poruszy�a si� cicho, drzwi si� otworzy�y i natychmiast w holu rozleg� si� g�os Arthura.
� Muriel, Pete, Guendalina, Harrison, Buck. Hej, jest tam kto!
Muriel, sympatyczna trzydziestopi�ciolatka o �agodnych oczach i w�osach koloru zbo�a, obci�gn�a na biodrach obcis�� sukienk� sprzed roku, kt�ra w ostatnich miesi�cach sta�a si� zdecydowanie za ciasna.
A niech to diabli, uty�a! Po tej uroczysto�ci zacznie si� odchudza�.
Guendalina trzyma�a ju� r�k� na wy��czniku �wiat�a.
� Guendy, b�d� gotowa. Pozw�l tacie otworzy� drzwi i wtedy zapal �wiat�o � szepn�a Muriel.
Eksplozja �wiat�a roz�wietli�a ozdoby �wi�teczne, zal�ni�o srebro, zatriumfowa�y kolorowe potrawy pi�trz�ce si� na tacach u�o�onych na bia�ym obrusie obszytym z�ot� nitk�, a dzieci, �ona i kochana matka zaintonowa�y �Happy birthday�; rozrzewni�o to m�czyzn�.
Arthurowi Beam uda�o si� powstrzyma� �zy, ale nic nie m�g� poradzi� na to, �e podejrzanie b�yszcza�y mu oczy. Ale czemu� mia�by si� wstydzi� wzruszenia? Rodzina to wspania�a rzecz! U�cisn�� Muriel, a dzieci otoczy�y go ha�a�liw� gromadk�.
� Wszystkiego najlepszego w dniu urodzin � z�o�y�a mu �yczenia, podziwiaj�c tego pi�knego i fascynuj�cego m�a, ojca jej dzieci, m�czyzn�, kt�ry nigdy jej nie skrzywdzi� i kt�ry zawsze, nawet w sytuacjach najbardziej intymnych, szanowa� j�.
Arthur u�ciska� r�wnie� star� matk� siedz�c� w fotelu; pochyli� si� ku niej, aby mog�a go poca�owa�.
� Niech B�g ci� b�ogos�awi, ch�opcze � wyszepta�a. � Dzi� ko�czysz czterdzie�ci lat, ale dla mnie zawsze b�dziesz moim dzieckiem.
� Moja m�oda, czaruj�ca mama � schlebia� jej przytulaj�c do siebie. Rzadko by�o mu dane prze�ywa� tak intensywnie szcz�cie. Arthur wzruszy� si� prezentami od dzieci, pogratulowa� Muriel wyboru z�otych spinek, podziwia� wra�liwo�� matki, kt�ra przygotowa�a dla niego wspania�� poduszk�. Zjad� ze smakiem kolacj�, odrywany cz�sto do telefonu. To krewni z Oregonu i Nebraski sk�adali mu �yczenia. Beamowie byli rozrzuceni po ca�ych Stanach, a Arthur reprezentowa� interesy wielu z nich. Kierowa� m�drze i odwa�nie Beam & Cooper Inc. jako ich prokurent. Podczas ostatnich dw�ch lat zwi�kszy� znacznie obroty, uzyskuj�c akceptacj� akcjonariuszy i ich nieograniczone zaufanie. Par� miesi�cy temu m�g� sobie pozwoli� na zakup dzia�ki w Connecticut, gdzie rozpocz�� budow� willi. Mia� zamiar w ci�gu roku opu�ci� Queens i przenie�� si� do nowej rezydencji, bardziej odpowiadaj�cej jego nowej pozycji powa�nego biznesmena.
Dzieci by�y ju� w ��kach, kiedy Arthur wyszed� z Buckem na wieczorny spacer. Pies, poczuwszy wolno��, jak zwykle zacz�� spacer od szalonego biegu tam i z powrotem po alejce, aby wreszcie wyruszy� na inspekcj�, kt�ra oddali�a go od pana.
Na horyzoncie, od strony lotniska mruga�y �wiat�a l�duj�cych i startuj�cych samolot�w. M�czyzna, nareszcie sam, odda� si� mi�ym rozmy�laniom � przyjazd do domu, rodzinne ciep�o, rado�� zabawy. Nad wszystkim ci��y�o jednak m�cz�ce wspomnienie dziewczyny, W�oszki z pochodzenia. Nazywa�a si� Cory czy Connie? Nie pami�ta� dok�adnie. Natomiast nie m�g� zapomnie�, �e ta idiotka roz�o�ci�a go. Tego samego popo�udnia, par� godzin wcze�niej z Susan, szampa�sk� blondynk� niedawno przyj�t� do biura, wszystko by�o takie proste. Naturalnie ona r�wnie�, jak i inne, oburzy�a si�, gdy zamkn�� na klucz drzwi biura dzia�u sprzeda�y, kiedy ju� wszyscy poszli do domu. Wystarczy�o jednak da� jej cztery razy po buzi, aby si� uspokoi�a.
P�niej ju� nie protestowa�a. Odwrotnie, m�g�by przysi�c, �e pod koniec podoba�o jej si�. Wszystkie by�y takie same kurwy, udawa�y, �e tego nie lubi�, a tak naprawd� �wietnie si� bawi�y. Tylko ta Cory czy Connie, czy jak jej tam do diab�a na imi�, nie podda�a si� i czu� na sobie jej spojrzenie pe�ne nienawi�ci, pa�aj�ce ��dz� zemsty. Wstr�tna wied�ma! Kto wie, z iloma m�czyznami si� zadawa�a, a z nim odgrywa�a komedi� dziewicy.
Od tej pory powinien by� ostro�niejszy w wyborze dziewczyn. By� powa�nym cz�owiekiem interes�w i musia� dba� o reputacj�. Wystarczy ma�e potkni�cie, aby uchyli�y si� drzwi do jego sekretnego �ycia. I wtedy lata pracy posz�yby na marne. Zadr�a� ze strachu przed t� ewentualno�ci�. Szybko jednak odrzuci� te przykre my�li, przywo�uj�c obrazy niedawnej uroczysto�ci, i b�ogo wdycha� ostre powietrze wiosennego wieczoru. By� szcz�liwym cz�owiekiem. Dostrzeg� samoch�d, kt�ry w ciemno�ciach podjecha� do chodnika, gdy by�o ju� za p�no na ucieczk�. Dwaj silni m�czy�ni wci�gn�li go do auta. Ich r�ce by�y twarde jak stal, a gdy chcia� zagwizda� na Bucka, by przyszed� mu z pomoc�, jaka� r�ka zatka�a mu usta, tak �e nie m�g� wydoby� �adnego d�wi�ku.
� Uspok�j si�, przyjacielu � nakaza� mu g�os pe�en sarkazmu. � B�dziemy szybcy i zasadniczy. Czysta rob�tka, taka �e przejdzie ci ochota na gwa�cenie dziewcz�t. A propos, Connie przesy�a ci pozdrowienia.
Arthur pr�bowa� uwolni� si�, ale nie uda�o mu si� przesun�� nawet o milimetr. Podczas gdy jeden trzyma� go mocno, r�ce drugiego dobra�y si� do zamka b�yskawicznego jego spodni. Chryste, czego od niego chcieli? Co mu si� do diab�a przytrafi�o? Poczu� j�dra w kleszczach silnego uchwytu, b�yskawica b�lu rozdar�a mu wn�trzno�ci, rozsadzi�a czaszk�.
Kiedy odzyska� przytomno��, Buck dysza� mu w twarz. Le�a� na chodniku, go�ym brzuchem dotyka� kamienia, szarpany b�lem nie do zniesienia.
W tym momencie ujrza� przestraszon� twarz Connie Corallo, brunetki w�oskiego pochodzenia, kt�ra patrzy�a na niego oczami przepe�nionymi nienawi�ci� i ��dz� zemsty.
4
Nancy przypi�a na ramieniu rubinow� brosz�, drapuj�c sukni� z czarnej krepy i �agodz�c dzi�ki jej blaskowi blado�� twarzy. Oceni�a rezultat w lustrze i wygl�da�a na usatysfakcjonowan� wizerunkiem u�miechni�tej kobiety, kt�rej nikt by nie da� czterdziestu pi�ciu lat. Biologia i data urodzenia pozostawa�y w widocznej sprzeczno�ci. Wygl�d zewn�trzny przekazywa� osobowo�� zwyci�sk�, energi�, godny pozazdroszczenia stan zdrowia Nancy. W �yciu sz�a naprz�d rozpychaj�c si� �okciami, otwieraj�c nieznane wielu innym przej�cia, by wymkn�� si� z zastawianych side�.
Pozna�a dobro i z�o, b�l i rado��. Niespotykany instynkt, kt�ry prowadzi� j� w �yciu od okresu dzieci�stwa i m�odo�ci, cz�sto chroni� j� przed niebezpiecze�stwem. Tajemnica tych odleg�ych czas�w by�a znana tylko Jos� Vicente Dominici. Jej aktualny m�� i syn Sean niewiele wiedzieli o jej przesz�o�ci. Tak, wizerunek odbity przez lustro by� naprawd� przyjemny. Kr�tka suknia, w kszta�cie tuniki, podkre�la�a sylwetk� zwinn�, o mi�kko zarysowanych liniach, czarne po�czochy i czerwone zamszowe pantofelki ozdabia�y par� wspania�ych n�g. Jej szare oczy by�y spokojne i pogodne. Nancy by�a gotowa na przyj�cie najs�awniejszej aktualnie wys�anniczki �New York Magazine�, aby udzieli� jej wywiadu, kt�ry przeczyta ca�a Ameryka, a prasa na ca�ym �wiecie dokona przedruku.
Wyj�a pude�eczko z kasy pancernej, otworzy�a i rozb�ysn�� czysty, aksamitny rubin wraz z per�� o ksi�ycowym blasku, dzie�o Bulgariego, pier�cionek na ma�y palec, kt�ry podkre�la� pi�kno jej d�oni.
Zamkn�a kas� pancern� i po naci�ni�ciu przycisku wysun�a si� lakierowana drewniana �cianka imituj�ca przed�u�enie szafy. Banalna skrytka, kt�r� nawet z�odziej amator odkry�by bez trudu. Ale systemy bezpiecze�stwa w domu by�y o wiele skuteczniejsze: poczynaj�c od stra�nik�w, kt�rzy zmieniali si� co cztery godziny i z dwupi�trowego domu pa�stwa Carr czynili fortec� nie do zdobycia.
Nancy zesz�a do salonu, w kt�rym Taylor czyta� �USA Today�. M�czyzna podni�s� si� i z u�miechem zachwytu wyszed� jej na spotkanie.
� Jeste� doskona�a � to odpowiednie okr