5009
Szczegóły |
Tytuł |
5009 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
5009 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 5009 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
5009 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Graham Masterton
IKON
Ksi��ka ta jest jedynie wytworem wyobra�ni. Wszystkie postacie i wydarzenia w
niej opisane s�
wymys�em autora, a jakakolwiek zbie�no�� z rzeczywi�cie �yj�cymi lud�mi i
prawdziwymi
wydarzeniami jest wy��cznie dzie�em przypadku. �RINC� � Reduction In Nuclear
Capability
� (zwykle wymawiane � �rink�) to akronim wymy�lony przez Biuro Po��czonych
Sztab�w dla
okre�lenia rozm�w tocz�cych si� obecnie pomi�dzy Stanami Zjednoczonymi a
Zwi�zkiem
Socjalistycznych Republik Radzieckich, maj�cych na celu mo�liwie szerok�
dwustronn�
redukcj� zdolno�ci do ata-ku nuklearnego. �Przegl�d Po��czonych S�u�b�Nr XVII,
1981�Polecili�my naszym �o�nierzom zdemontowa� [pociski] i zabra� je z powrotem
do
Zwi�zku Radzieckiego�. Nikita ChruszczowPa�dziernik 1962�Mo�e by�y i inne
kobiety
fizycznie tak pi�kne jak ona, lecz nie ulega w�tpliwo�ci, �e w niej by�o co�
wi�cej: wyr�nia�y j�
kombinacja zadumy, t�sknoty i �ywotno�ci�. Lee Strasberg1962
Rozdzia� pierwszySzuka� jej od tak dawna, przez dwadzie�cia pustych i
stresuj�cych
lat. Kiedy w ko�-cu ujrza� j�, siedz�c� w p�mroku sali koktajlowej hotelu
Arizona Biltmore, gdy
zoba-czy� jej piegowate d�onie obejmuj�ce szklank� du�ej Mimozy, zakrztusi� si�
lunchem. A�
musia� szybko wyj�� do toalety, aby wyplu� na wp� prze�kni�t� firmow� kanapk�.
Sta� tam z
uczuciem triumfu i dra�ni�cego niepokoju. � Jezus znalaz�em j�. Po tych
wszystkich latach
naprawd� znalaz�em j�. Nagle, patrz�c w d� na swoje r�ce oparte o brzeg
umywalki, na r�ce,
kt�re by�y o dwadzie�cia lat starsze ni� wtedy gdy zacz�� jej szuka�, pomy�la�:
�Mam jednak na-
dziej�, �e to halucynacja. Je�li to ona, b�d� musia� j� zabi�. Oni ��daj�
ca�kiem powa�-nie,
�ebym wr�ci� z jej g�ow�. A poza tym, co b�d� robi� przez reszt� �ycia? Kto
zatrudni cz�owieka,
kt�ry przez dwadzie�cia lat nie robi� nic, tylko przemierza� Ameryk� wzd�u� i
wszerz, od
deszczowej Filadelfii po styczniowe �niegi Oregonu, w poszukiwaniu jed-nej
kobiety?Wyszed� z
toalety, drzwi zaskrzypia�y g�o�no. Wci�� tam siedzia�a, sama, na jednej z
tych niezgrabnych sof
z lat dwudziestych, pod podzwaniaj�cymi �yrandolami w sty-lu art-deco. Hotel
Arizona Biltmore
zaprojektowany zosta� w po�owie lat dwudziestych przez Franka Lloyda Wrighta.
Wyzywaj�co
nowoczesny, ulubione miejsce spotka� zna-nych i bogatych Ameryki Epoki Jazzu.
Z solidnymi
domkami z gotowych element�w w ogrodach kwiatowych, restauracjami o
kasetonowych
stropach, z fontannami w sty-lu deco i r�cznie tkanymi dywanami o
geometrycznych wzorach. I
w�a�nie tu j� zna-laz�, otoczon� tym ca�ym dekadenckim splendorem � grub�
(przynajmniej sto
osiem-dziesi�t pi�� funt�w) tak jak j� sobie wyobra�a�, w liliowej,
plisowanej, popelinowej su-
kience, o sk�rze jak mleko. Jej rudo-br�zowe w�osy z siwymi pasmami zaczesane
by�y starannie
do ty�u i podpi�te grzebykami z dala od twarzy. Gdyby pozosta�a platynow�
blondynk� albo
farbowa�a w�osy henn� na rudo, zamaskowa�aby si� lepiej. On jednak zawsze by�
pewien, �e gdy
j� znajdzie, oka�e si� brunetk�. I tak by�o. Na twarzy nie mia-�a widocznych
�lad�w po
operacjach plastycznych. Dla ka�dego innego oty�o�� zmie-
4
ni�a j� na tyle, i� zabieg chirurgiczny sta� si� niepotrzebny. Dla ka�dego,
lecz nie dla ko-go�, kto
sp�dzi� dwadzie�cia lat swego �ycia na studiowaniu fotografii, rysunk�w i gli-
nianych podobizn
jej twarzy i g�owy we wszystkich mo�liwych uj�ciach i w ka�dym ro-dzaju
o�wietlenia. Jej
opuchni�te oczy przypomina�y mongoidalne szparki. Dorobi�a si� g��bokiego
podw�jnego
podbr�dka. Prawdopodobnie uwierzy�a, �e gdy tylko powr�-ci do swej zwyk�ej,
pozbawionej
uroku postaci z kt�r� si� urodzi�a, b�dzie bezpieczna. Nieznana, niechciana
sierota, brzydkie
kacz�tko, kt�rego nikt nie chcia� zaadoptowa�. Brak przebieg�o�ci zdradza� j�
przez ca�e �ycie.
Teraz zdemaskowa� j� znowu. Usiad� naprzeciwko niej, ca�kiem blisko,
zak�adaj�c jedn� nog� na
drug�, zapali� pa-pierosa i j� obserwowa�. Nawet je�eli to zauwa�y�a, nie
da�a tego po sobie
pozna�. S�-czy�a swoj� Mimoz�, bawi�a si� z�ot� obr�czk� na serdecznym palcu i
od czasu do
cza-su spogl�da�a w kierunku rozsuwanych drzwi prowadz�cych do trawnik�w,
bungalo-w�w i
ol�niewaj�cego blasku popo�udniowego s�o�ca; a raz u�miechn�a si� do trzylet-
niego,
jasnow�osego angielskiego ch�opca, kt�ry przebieg� obok niej, wo�aj�c mamusi�.
Smutny, uleg�y
u�miech, jaki pos�a�aby ka�da pi��dziesi�cioletnia kobieta, bezdzietna, po
trzech ma��e�stwach
skazana na dalsz� samotno��, gdy� by�a uciekinierem przed ze-mst� daleko
straszniejsz� ni�
sprawiedliwo��. Kelnerka serwuj�ca drinki w�a�nie rozpocz�a swoj� zmian�.
Podesz�a do niego i
za-pyta�a, czego sobie �yczy. Zastanawia� si� chwil� i powiedzia�: � Bud i
troch� orzesz-k�w �
g��wnie dlatego, �e zam�wienie piwa, tego staromodnego trunku baseballo-wych
boisk,
wydawa�o si� stosowne przy takiej w�a�nie okazji. Mo�e by� to uk�on w kie-runku
Joe DiMaggio.
Dziwi� si�, jak mog�a to wszystko znosi�, wiedz�c �e Joe DiMag-gio k�ad�
regularnie r�e na
grobie w Westwood. Przetar� oczy, zaci�gn�� si� papiero-sem, a wspomnienia
minionych
dwudziestu lat wraca�y, wype�niaj�c sal� koktajlow� jak grupa nieproszonych
go�ci. Nazywa� si�
Henry Friend i zacz�� jej szuka� w dwa tygodnie i dwa dni po swoich
trzydziestych �smych
urodzinach. Teraz mia� pi��dziesi�t osiem lat. By� o dwa lata od niej starszy:
naznaczony
zmarszczkami m�czyzna, o oczach przymru�onych, jak przy uporczywych b�lach
g�owy. Mia�
nos niczym ziemniak i zwisaj�ce lu�no d�onie. Henry Friend nie mia� przyjaci�,
a z rodziny �
tylko starszego brata w Bend, w stanie Ore-gon. Sp�dza� �ycie w hotelach,
pensjonatach,
przyczepach campingowych i schroni-skach, czasami w ramionach wd�w, dziwek lub
samotnych
�on, gdzie� na �rodkowym Zachodzie, za wyblak�ymi siatkowymi zas�onami w
sypialniach. Pali�
Winstony, czyta� �Playboya� i �Guns and Ammo� i dla pozy je�dzi� Fordem �.
underbird
Landau�, rocz-nik 1969. Pra� swoje slipki w hotelowych umywalkach w proszku z
ma�ych
torebeczek, przydzielanych go�ciom i rozmawia� sam ze sob� przed hotelowymi
lustrami. By�
kie-dy� fachowcem (co jest do�� �agodnym okre�leniem zawodowego mordercy),
prawdo-
podobnie najlepszym ze swego pokolenia. Ale cz�sto zastanawia� si�, czy po
dwudziestu
45latach jeszcze co� z tego mu pozosta�o. Rubinowy Jack powiedzia� mu kiedy�:
�Mo�esz
my�le�, �e jeste� najwi�kszy. Ale tw�j talent mo�e znikn�� jednej chwili w
jakiej� toale-cie, na
przyk�ad kiedy b�dziesz my� swoje cholerne r�ce�. Rubinowy Jack. Henry ci�gle
u�miecha� si� do
siebie my�l�c o Jack�u i jego trafnym pseudonimie. Rubinowy Jack, czyli
Czerwony Jack.
Czerwony jak krew. Przez te wszyst-kie lata nikt si� nie zorientowa�, a�
cz�owiek zastanawia� si�
co w�a�ciwie robili, zarabia-j�c na �ycie, ludzie z FBI, oczywi�cie poza
pi�owaniem paznokci,
chodzeniem na senac-kie przyj�cia i walk� o gabinety z wi�cej ni� jednym oknem.
Pieprzony
Jack. Sko�czy�a swoj� Mimoz� zbyt szybko, jak kobieta, kt�ra musi koniecznie
si� na-pi�. Za
chwil� b�dzie pr�bowa�a przywo�a� kelnerk�, �eby zam�wi� nast�pnego drinka.
Henry nie
wiedzia�, �e przychodzi�a tu zawsze o pi�tej po po�udniu i wypija�a trzy, cza-
sami cztery kolejki,
zawsze sama. Sama, po tym wszystkim co si� wydarzy�o. By�a teraz grub�
matron� w �rednim
wieku, wiod�c� samotne �ycie w salonach pi�kno�ci, �ycie wyznaczane nieudanymi
dietami
odchudzaj�cymi i lektur� �. e Price is Right�. Odezwa� si� do niej g�o�no:�
Przepraszam, ale nie
mog� tego nie powiedzie�. Pani przypomina mi kogo�. Spojrza�a w jego kierunku i
zamruga�a
oczami. Jej umys� by� skoncentrowany wy-��cznie na przywo�aniu kelnerki. �
S�ucham? Czy pan
m�wi do mnie? � zapyta�a. � Przepraszam � u�miechn�� si�. � Nie chcia�em pani
przestraszy�. Ale przypomi-na mi pani kogo�. A� nie mog� uwierzy� w takie
podobie�stwo. Znowu spojrza�a na niego tymi swoimi ma�ymi szparkowatymi oczami.
Podesz�a
do niej kelnerka i zapyta�a:� Jak si� pani miewa, pani Schneider? Czy mam
przynie�� jeszcze
jedn� Mimoz�?� Czy mo�e pani zapisa� jedn� na m�j rachunek? � zaproponowa�
Henry. Pani
Schneider nic nie powiedzia�a, tylko spogl�da�a to na Henry�ego, to na
kelnerk�, jakby
podejrzewa�a, �e co� si� mi�dzy nimi dzieje, �e chc� sobie z niej zakpi�. �
�mia�o, jeszcze jedn�
Mimoz�. A dla mnie jeszcze jeden Bud � powiedzia� Hen-ry. Kiedy kelnerka
podesz�a do baru,
wzi�� swoje piwo i usiad� obok pani Schneider, tak aby jej nie kr�powa�, ale
jednak do�� blisko.
Pocz�stowa� j� Winstonem, ale potrz�sn�-�a tylko g�ow�. � Rzuci�am palenie.
M�j lekarz
nalega�. � Wygl�da pani ca�kiem dobrze. Rzek�bym, wr�cz kwitn�co. Po�o�y�a
r�k� na
piersiach. � Musz� uwa�a� na serce, to wszystko. Nic powa�nego. Ale lepiej
nie pali�. � Czy
b�dzie pani przeszkadza�o, je�eli zapal�?� Wol�, �eby pan tego nie robi�.
67Wsun�� papierosy z powrotem do pude�ka. � W takim razie dobrze, nie b�d�.
Zapad�o
k�opotliwe milczenie. Pani Schneider spojrza�a w kierunku rozsuwanych drzwi.
Na zewn�trz, w
upale, nakrywano stoliki rypsowymi obrusami i ustawiano ja-skrawo��te parasole
na
weekendowy Jarmark Wielkanocny. Boy hotelowy przeszed� z trzema wielkimi
drewnianymi
kr�likami pod pach�: zielonym, bia�ym i czerwonym. � Zostaje pan przez �wi�ta?
� zapyta�a
Henry�ego. � Nie wiem. To zale�y. Chcia�bym. � Jest pan tutaj w interesach,
prawda?Przytakn��. � Tak. Motorola � pokiwa� g�ow� potakuj�co. � Domy�li�am si�
tego �
u�miechn�a si�. � Je�eli nie Mafia, to musi by� Motorola. Dwa du�e M w
Phoenix. Mam
nadziej�, �e odbywa pan owocn� podr�. Odpowiedzia� twierdz�co. I znowu cisza.
Spojrza�a na
niego. � Powiedzia� pan, �e panu kogo� przypominam. Kogo?� Nie wiem. To by�o
dawno.
Przynajmniej dziewi�tna�cie czy dwadzie�cia lat temu. Nikt z nas nie staje si�
m�odszy. �
Naprawd� pan nie pami�ta? No, niech�e mnie pan nie dr�czy. Kogo?�
Przyjaci�k�? Mo�e. . . �
odpowiedzia� Henry. � Nigdy si� nie o�eni�em. My�l�, �e nie zosta�em
stworzony na m�a, wi�c
miewam r�ne takie. . . Ale zapewniam pani�, wszystkie �adne. � Ja sama jestem
wdow� �
powiedzia�a pani Schneider. Kelnerka przynios�a im trunki. � Ja p�ac� �
przypomnia� Henry i
po�o�y� dziesi�ciodolarowy banknot na tacy. � Reszta dla ciebie. Pani Schneider
wypi�a �yk
szampana z sokiem pomara�czowym. Zamkn�a oczy, kiedy szampan musuj�c sp�ywa�
jej do
gard�a. Potem powiedzia�a:� M�j m�� by� lotnikiem w bazie Air Force w Luke,
wie pan, tam w
pobli�u Litch-field Park. Lata� na F-16, by� majorem. Przystojny m�czyzna i
dobry. Wie pan, ile
mu p�acili? Tysi�c siedemset dolar�w miesi�cznie. Majorowi po dwunastu latach
s�u�by! A
jednego dnia wlecia� prosto na zbocze White Tank Mountain i tak si� to
sko�czy�o. Zosta�am z
domem, rent� z Air Force i niewielk� kolekcj� nieprzyzwoitych magazyn�w, kt�re
znalaz�am w
jego szufladzie ze skarpetami. Henry sko�czy� swoje pierwsze piwo i zacz��
drugie. Przytakn��
pani Schneider ze zrozumieniem, ale i z widocznym roztargnieniem, jakby
s�ucha� historii jej
�ycia po raz trzeci czy czwarty. Jednak w rzeczywisto�ci ca�a ta opowie�� by�a
dla niego ca�kiem
nowa, cho� przecie� wszystkie biograficzne detale, jakie mu podawa�a, by�y z
pewno�ci�
sfabrykowane i starannie prze�wiczone w ci�gu dwudziestu lat ukrywania si�.
67Dla Henry�ego nie mia�y ju� znaczenia. Nie by�a w stanie odwie�� go od
zadania, kt�rego
wype�nienie by�o tak blisko. Doprawdy, ten kawa�ek o spro�nych magazynach w
szufladzie ze
skarpetami ca�kiem mu si� podoba�. To przydawa�o majorowi Schne-iderowi pewnej
urojonej
g��bi, pewnej autentyczno�ci. Ktokolwiek wymy�li� dla niej ten w�a�nie drobny
szczeg�, by�
profesjonalist�. � Nigdy nie pijam niczego innego, tylko Mimoz� � odezwa�a si�.
� Jedynie
cza-sami sam sok pomara�czowy. Kiedy pij� za du�o, nie mog� bra� moich pigu�ek
nasen-nych,
a kiedy ich nie mog� wzi��, wpadam w panik�. Wie pan, jak to jest, kiedy nie
mo�-na zasn��?
My�li galopuj�, p�dz� a� do momentu, kiedy czujesz, jakby m�zg mia� si�
wypali�. Tak w�a�nie
ze mn� bywa ka�dej nocy, albo raczej tak by�oby, gdybym nie bra-�a moich
tabletek. Ci�gle,
ci�gle to samo. Henry zapali� i popatrzy� na ni�. � D�ugo mieszka pani tutaj, w
Phoenix? �
zapyta�. � Od dziesi�ciu lat. Mieli zamiar wys�a� nas do Wheeler na Hawajach,
zanim Mar-
tinowi zdarzy� si� ten wypadek. Cieszy�am si� na to. Nie wiem, czy Martin
podziela� t� rado��.
Przedtem byli�my w Myrtle Beach, w Po�udniowej Karolinie. Tam raczej mi si�
nie podoba�o.
�ony oficer�w zadziera�y nosa. Pozycja by�a wszystkim. Nikt nie spodzie-wa�
si� po �onie
majora, �e odezwie si� do pani pu�kownikowej, chyba, �e ta sama za-cznie
rozmow�; i �adna z
nas � �on oficer�w � nie rozmawia�a z �onami podofice-r�w. � Czy Luke jest
bardziej
przyjazne?Klasn�a jedn� bia��, pulchn� d�oni� o drug�. � By�o i my�l� �e nadal
jest. Ostatnio
nie widuj� zbyt wielu przyjaci� z Air For-ce. Wie pan jak to jest. Teraz,
kiedy Martin odszed�,
nie wydaje si�, �eby to mia�o wi�k-szy sens. Co mnie obchodzi, �e pu�kownik
Bickerstaff uwa�a
kapitana Willisa za krety-na, albo �e major Hodges pieprzy pani� Bickerstaff co
�rod� w motelu
�Mesa� przy In-dian School Road?Henry skrzywi� si�. � Pewnie, co to pani�
obchodzi?Zapanowa�a cisza, lecz Margot Schneider ci�gle nie by�a odpr�ona.
Sprawia�a wra-
�enie tak spi�tej i poruszonej, �e by� prawie pewien, i� za chwil� zmieni
zdanie i popro-si go o
papierosa. � Czy ma pan zegarek? � nagle chcia�a wiedzie�. � Dziesi�� po. � No
to jeszcze
wcze�nie � stwierdzi�a, cho� nie powiedzia�a w odniesieniu do cze-go jest
wcze�nie. Do pory
obiadowej? Do pory snu? Do zmierzchu? Do ko�ca �wiata? � Nie powinien mi pan
pozwala� na
zawracanie sobie g�owy � doda�a. � Musi pan by� bardzo zaj�tym cz�owiekiem.
89� Wcale mi pani nie zawraca g�owy � odpar� spokojnie. � Nie mam �adnych spo-
tka� a� do
jutra. � Tak? No, nie ma tu, w Phoenix, nic ciekawego do roboty. Ci�gle
jeszcze jeste�my
typowymi lud�mi Zachodu. Jemy wcze�nie, k�adziemy si� spa� wcze�nie. Zdrowi,
za-mo�ni i
m�drzy jak diabli. � To dobry pomys�. To znaczy, wcze�nie p�j�� do ��ka � to
mam na
my�li. Spojrza�a na niego z ukosa. Znowu wypi�a ma�y �yk Mimozy, szybko, jak
kto�, kto my�li o
czym� wi�cej ni� tylko o piciu. Opanowanie Henry�ego wyra�nie j� niepokoi�o.
Nie powiedzia�
jednak, ani nie zrobi� niczego, co da�oby jej pretekst, aby si� go pozby�.
Po chwili zapyta�a:� Co
pan w�a�ciwie tu robi, do diab�a?W tym momencie przekona� si� ostatecznie, �e
znalaz� w�a�ciw�
kobiet�. �adna inna nie odezwa�aby si� tak; �adna prawdziwa wdowa z Zachodu nie
rzuci�aby
tego pytania z tak� arogancj�, b�d�c jednocze�nie pewn�, �e si� na ni� nie
obrazi. Odwr�ci�a si�,
�eby spojrze� na niego. Wyraz jej twarzy dowodzi�, �e nie czu�a niech�ci do
niego, �e nie mia-�a
zamiaru go urazi�. Ona po prostu wypowiada�a na wp� zapomniane kwestie z
jakie-go� na wp�
zapomnianego filmu. � Pracuj� � powiedzia�. � Jestem sprzedawc�. Sprzedaj�
p�przewodniki. � Nie to mia�am na my�li � rzuci�a niecierpliwie. � Wcale nie
to mia�am na
my�li. Zastanawiam si� po prostu, co pan robi tutaj, teraz, rozmawiaj�c ze
mn�?� Podoba mi si�
pani � odpar� Henry bezbarwnym g�osem. Bezbarwnym, ale jed-nak dziwnie
zaczepnym. �
Podobam si� panu?� Podoba mi si� pani wygl�d. Nie s�dzi pani, �e mogliby�my
gdzie� razem
p�j��?Przygl�da�a mu si� uwa�nie. � Co pan rozumie przez �gdzie��?� Tu jest tak
jako�
oficjalnie. Nie s�dzi pani?Nagle roze�mia�a si� g�o�no. � Przystawia si� pan do
mnie. Czy�
nie?Henry udawa�, �e jest zak�opotany. Opu�ci� wzrok i niby to bezradnie, jak
nastolatek ze
szko�y �redniej, wzruszy� ramionami. � Tak, pan naprawd� si� do mnie
przystawia �
u�miechn�a si�. Po chwili znowu si� roze�mia�a. � Nie mog� uwierzy�, pan
naprawd� mnie
podry-wa!� Nie chcia�bym by� bezczelny � powiedzia� Henry. � Ale to dlatego,
�e tak bar-
dzo przypomina mi pani. . . Sam nie wiem. Nie mog� przypomnie� sobie, kogo.
Ale pani wygl�da
jak gwiazda filmowa. Ma pani t� charyzm�, ten dziwny rodzaj magnetyzmu.
Pog�adzi�a swoje
w�osy.
89� Zawsze mi m�wili, �e mam to w sobie. Zawsze. � Kto m�wi�? � zapyta� Henry.
�
Wszyscy. Martin. Moi przyjaciele. Po prostu prawie wszyscy. � No pewnie �
Henry kiwn��
g�ow�. Po dziesi�ciu minutach opu�cili hotel Biltmore i wyszli w blask s�o�ca.
Wed�ug radia
temperatura w Sky Harbor wynosi�a dziewi��dziesi�t siedem stopni Fahrenheita.
Pach-nia�o
upa�em i kurzem. Henry roz�o�y� okulary s�oneczne o pomara�czowych szk�ach i
starannie
umie�ci� je na swoim bulwiastym nosie. Pani Schneider os�oni�a twarz przed
s�o�cem bia�ym
kapeluszem z du�ym rondem. � Mo�e we�miemy m�j samoch�d? � zaproponowa�. By� to
ciemnoniebieski Oldsmobile, wypo�yczony z �Avis�, zaparkowany pod drze-wami po
drugiej
stronie parkingu. Ka�dy kto zobaczy� tych dwoje wsiadaj�cych do nie-go,
u�miechaj�cych si� i
kiwaj�cych jedno do drugiego, wycofuj�cych si� powoli z par-kingu, spokojnych
i ostro�nych,
pomy�la�by �e s� oni �wie�o emerytowan� par�, cz�on-kami klubu golfowego,
jad�cymi w�a�nie
do domu, aby uci�� sobie drzemk� po zalicze-niu dziewi�ciu do�k�w w gor�cym
porannym
s�o�cu i po meksyka�skim lunchu w klu-bie �Adobe�. Podawali tam dobre empanady
i r�wnie
dobre �eberka. � Niech pan skr�ci w prawo � powiedzia�a � w 24 Ulic�, a potem
jeszcze raz w
prawo, w Lincoln. Henry u�miechn�� si�. Prowadzi� z przesadnym spokojem i
ostro�no�ci�.
Ostatni� rzecz�, kt�rej by sobie teraz �yczy�, by�o zwr�cenie na siebie uwagi,
albo � co gorsza
� wmieszanie si� w jaki� wypadek drogowy. Jutro po po�udniu osobi�cie odda
samo-ch�d w
biurze �Avis� w Mi�dzynarodowym Porcie Lotniczym w Los Angeles i jego ali-bi
b�dzie
polega�o na tym, �e nie m�g� przejecha� ca�ej tej drogi z Arizony do Los An-
geles, b�d�c tutaj, w
Phoenix, z pani� Schneider. � Mieszka pan w Los Angeles? � wyrwa�a go z
rozmy�la�. � Tak.
Mam ma�y kawalerski domek przy 6 Ulicy. � Ja mieszka�am kiedy� w Brentwood. �
Doprawdy? Dwadzie�cia czy trzydzie�ci lat temu to by�y strony gwiazd filmo-wych,
nieprawda�?
Czy pani m�� by� tam oddelegowany?Nie odpowiedzia�a. Popatrzy�a przez okno
samochodu na
zakurzone pobocze, w od-dali widnia�a Camelback Mountain. Henry dotkn�� jej
r�ki i
powiedzia�:� Niech si� pani za bardzo mn� nie przejmuje. Jestem starym fanem
Hollywood i to
od dawna. Greta Garbo, Bette Davis, Marilyn Monroe, Jayne Mansfield.
Kocha�em je wszystkie.
Kocha�em je. Dotarli do miejsca na 24 Ulicy, w kt�rym styka�a si� z Lincoln
Drive. � Jeszcze nie
powiedzia�a mi pani, jak ma na imi�. Je�li mamy zosta� przyjaci�mi. . . �
odezwa� si� Henry.
1011U�miechn�a si�, ale nie do niego. � Margot � powiedzia�a � Margot
Schneider. � Ach,
Margot � Henry poczeka�, a� miejski autobus przejecha� obok niego, a po-tem
skr�ci� w prawo,
w Lincoln Drive, w kierunku Paradise Valley. Droga wznosi�a si� w g�r� �
g�adka, gor�ca i
zakurzona. Daleko na prawo wysokie budynki centrum Pho-enix falowa�y w gor�cym
powietrzu
p�nego popo�udnia: Convention Center, Com-pensation Fund, gmach Radia KOOL.
Henry czu�
si� tak wysuszony jak jaszczurka Gila w wiwarium, z�apana w pu�apk� w pe�nym
s�o�cu. Wyj��
papierosa i wcisn�� samocho-dow� zapalniczk�, ale kiedy Margot Schneider
spojrza�a na niego z
boku z wyrzutem, pozwoli� zapalniczce wyskoczy�, a sam pos�usznie od�o�y�
papierosa. Mieszka�a w parterowym domku przy Oasis Drive, w ekskluzywnej
podmiejskiej
dzielnicy, na wschodnich stokach Phoenix Mountains. Poni�ej werandy
rozpryskiwacze wody
zwil�a�y jasnozielony romb trawnika. Wiatr wy� i wydzwania� blach� okapu, ob-
wieszczaj�c, �e
nie ustanie ju� na Oasis Drive do ko�ca dnia. Pani Schneider poprowa-dzi�a
Henry�ego w g�r� do
drzwi frontowych ze szlifowanego szk�a, wzmocnionego po-z�acanymi r�ami z
kutego �elaza.
Dom mia� numer 62, co wyda�o si� Henry�emu cho-lernie na miejscu. � Mi�o tu �
zauwa�y�,
kiedy otwiera�a drzwi. � A jacy s� twoi s�siedzi?� Spokojni. Millerowie obok
s� naprawd�
kochani. On prowadzi butik z akcesoria-mi do �azienek w Scottsdale, �Tub
Time�. Korgowie z
naprzeciwka s� te� w porz�dku. On pracuje w Mountain Bell. � Co robi� ich
�ony?� Och �
wzruszy�a ramionami � wychowuj� dzieci i ogl�daj� �As the World Turns� w
telewizji. � Ja
sam jestem fanem �Guiding Light� � u�miechn�� si� Henry. Wprowadzi�a go do domu.
Najpierw
weszli do du�ego, pomalowanego na bia�o sa-lonu, ze spadzistym stropem i
d�bowym
kominkiem. Na �cianach wisia�y podobizny ameryka�skich Indian, autorstwa
Barrie Tinklera.
Brudnobia�y zmierzwiony dywan wymaga� ju� czyszczenia. Pod �cian� sta�a
imitacja konsoli w
stylu Ludwika XIV oraz para krzese�, te� imitacja ale Chippendale�a. Henry
dostrzeg� r�wnie� w
odleg�ym k�-cie pokoju ma�y stolik na wrzecionowatych nogach, kt�ry najbardziej
go
zainteresowa�. Sta�o na nim kilka czarno-bia�ych fotografii, oprawionych w
srebrne ramki. Pani
Schne-ider w dwunastym roku �ycia, major Schneider z �on� w trzeci� rocznic�
�lubu. Ich
suczka � Natasza. Pa�stwo Schneider w Myrtle Beach. Henry wzi�� do r�ki
fotografi�
przedstawiaj�c� majora Schneidera, cz�owieka o doskona�ym profilu, stoj�cego z
pew-no�ci�
siebie obok spiczastonosego F-16 i podziwia� troskliwo�� i dba�o��, jakie
zosta�y w�o�one w
stworzenie nowego �ycia pani Schneider. � Tw�j m�� by� przystojnym m�czyzn�.
Jak m�wi�a�,
kiedy go pozna�a�?
1011� Nie m�wi�am ci. Ale by�o to w grudniu 1950 roku. � Acha, w grudniu 1950.
To wtedy,
kiedy kr�cili �As Young As You Feel�. Zdejmuj�c sw�j bia�y kapelusz, zamar�a
nagle. � Co?�
M�wi�em ci � Henry u�miechn�� si�. � Zawsze by�em fanem kina. Filmy i seria-
le. Widzia�a�
�Rzek� bez powrotu�?Spojrza�a na niego z ukosa tymi osadzonymi g��boko w grubych
poduszkach policz-k�w oczami. � Nie � powiedzia�a. � Nigdy tego nie ogl�da�am.
Czy
puszczali to w �Midnight Movie�?� By� mo�e, chyba tak. Znowu zapanowa�a cisza.
Us�yszeli
jaki� odleg�y d�wi�k syreny. W�wczas Margot Schneider zapyta�a:� Mia�by� ochot�
na drinka?
Nie mam piwa. � Wszystko b�dzie dobre. Whisky czy wino, ty zaproponuj. � Mam
Stag�s Leap
Riesling z Napa Valley. � OK, Stag�s Leap Riesling b�dzie doskona�y. Usiedli na
tarasie i pili
wino, kt�re dla Henry�ego by�o za zimne i za s�odkie. Zrobi-�o si� ju� p�ne
popo�udnie i
podczas gdy s�o�ce obni�a�o si� na zachodzie, gdzie� nad Yuma County, g�ry
wype�nia�y si�
po�amanymi cieniami. Margot powiedzia�a:� Ja sama nigdy za bardzo nie lubi�am
film�w. �
Nie polubi�a� tego czaru?Skrzywi�a si� lekko. � One nigdy nie by�y do ko�ca
ol�niewaj�ce.
Wygl�da�y tak, to prawda, ale cz�owiek jest ostatecznie tylko cz�owiekiem.
Czy my�lisz, kiedy
widzisz na ekranie jedn� z tych filmowych gwiazd, �e ona czasami choruje albo
miewa b�le
g�owy, albo bolesn� mie-si�czk�, albo bywa przera�ona na �mier�, poniewa� nie
wierzy, �e zagra
naprawd� do-brze? Nie my�lisz o tym wszystkim, prawda? Ale tak jest. Henry
patrzy� na ni�
uwa�nie. � Pewnie � zgodzi� si� po chwili. � My�l�, �e tak rzeczywi�cie musi
by�. � Tak jak
m�j m�� � Margot kontynuowa�a. � Nigdy nie rozumia�, �e kto� inny mo�e by�
s�abszy od
niego, �e kto� m�g�by s�dzi�, �e sobie z czym� nie poradzi. M�wi� �e rozumie,
no pewnie, ale w
g��bi duszy nie m�g� poj��, poniewa� on by� przygotowa-ny do tego, aby radzi�
sobie z ca�ym
�wiatem, a ja nie. No, ale teraz musz�. Chocia� sa-motnie przez wi�kszo��
czasu. Wyg�adzi�a
sukienk�, a potem spojrza�a na Henry�ego i u�miechn�a si� do niego z
zak�opotaniem,
przepraszaj�co. � Ale ty nie chcesz s�ucha� o mnie. Nie jecha�e� tutaj
przecie�, tak daleko, aby
by�
1213obarczanym czyimi� problemami. � Przeciwnie � powiedzia� Henry. � S�ucham
ci� z
przyjemno�ci�. My�l�, �e jeste� jedn� z najbardziej interesuj�cych kobiet,
jakie kiedykolwiek
spotka�em. Szuka�em ko-biety takiej jak ty bardzo, bardzo d�ugo. � Chcia�by�
co� zje��? �
zapyta�a go nagle. � Mam w zamra�alniku pizz� z papry-k�. � Nie, nie jestem
g�odny � odpar�.
� Wszystkie te s�u�bowe lunche odk�adaj� si� w cz�owieku. Zapychaj� organizm w
kr�tkim
czasie. Pozostan� tylko przy winie. � W takim razie, czy nie b�dziesz mia� nic
przeciwko temu,
�e przebior� si� w co� wygodniejszego?� Oczywi�cie, �e nie. Zrobi� sobie
drinka, je�li
pozwolisz. Wesz�a do domu, odwracaj�c si� na moment w drzwiach, aby rzuci� mu
spojrzenie, o
kt�rym musia�a s�dzi�, �e jest uwodzicielskie. Henry zosta� sam. Wolno s�czy�
wino i
obserwowa� odleg�y odrzutowiec wojskowy, po�yskuj�cy jak ig�a na ciemnoliliowym
niebie.
Potem si�gn�� do kieszeni i wyj�� czarny winylowy portfel, kt�ry po�o�y� na
sto-le oraz par�
chirurgicznych jednorazowych r�kawiczek z gumy. Zagwizda� przez z�by �Some Day
I�ll Find
You�. Z wn�trza domu us�ysza� nag�y d�wi�k telewizora nastawionego na KPHO:
�Stan
pogotowia w zwi�zku z burz� piaskow� pomi�dzy Gila Bend i Yuma na autostradzie.
. . je�li
zauwa�ysz g�sty py� zbli�aj�cy si� do autostrady to nie wje�d�aj na ten obszar.
. . zjed� z drogi tak
daleko jak to tylko b�dzie mo�liwe i zatrzymaj si�, gasz�c �wiat�a. . . �Odpi��
klapk� portfela i
wyci�gn�� zwini�t� pi�� � dwie stopy drutu z doskona�ej stali, z ostrymi
z�bami, z czarnymi
drewnianymi r�czkami na obu ko�cach. Wygl�da�a jak garota z z�bkowanym
brzegiem. Napr�y�
j� i wyda�a nieomal przyjemny dla ucha metaliczny d�wi�k. Kupi� j� w
staromodnym sklepie z
artyku�ami �elaznymi w Rumney Depot w Vermont. W�a�ciciel zapewnia� go, �e
przeci�aby
sze�ciocalow� ga��� amery-ka�skiego bia�ego orzecha, tak jak drut przeci��by
ser. Sko�czy� sw�j
kieliszek wina z grymasem nieu�wiadamianej niech�ci na twarzy. Po-tem ostro�nie
wsun�� palce
w r�kawiczki, naci�gaj�c je mocno na d�onie. Czu� sw�j puls, uderzaj�cy w tym
regularnym,
prawie zapomnianym ju� rytmie, rytmie, w kt�-rym uderza� zawsze, gdy Henry
przygotowywa�
si� do morderstwa. Min�o ju� dwa-dzie�cia lat, ale odczuwa� zn�w to samo.
Uczucie ch�odnego,
kontrolowanego podnie-cenia. Narastaj�ce poczucie si�y. W dawnych czasach
nazywali go
�Gentleman Henry� z powodu jego opanowania. Niewielu z nich kiedykolwiek
zrozumia�o,
jakiej natury wymaga�o zabicie cz�owieka na rozkaz. Specjalizowa� si� w
zabijaniu z zemsty: w
zadaniach, w kt�rych klient wymaga�, �eby ofiara cierpia�a i �eby to si�
dokona�o we w�a�ciwy
spos�b. Po zako�czeniu robo-ty zdawa� rzeczowy raport z tego, co zrobi�.
Opowiada� o tym, jak
ofiara b�aga�a o lito��,
1213mimo �e wi�kszo�� jej wn�trzno�ci by�a ju� w pokoju obok. Jak krzycza�a i
p�aka�a. Cie-
kawe, oczy klienta nigdy nie podnosi�y si�, �eby napotka� jego wzrok.
Pieni�dze przesu-wa�y si�
po stole bez wymiany cho�by jednego spojrzenia. Henry doszed� do wniosku, �e
prawie wszyscy
unikaj� zabijania, nawet przez po�rednika. I przed dwudziestu laty podni�s�
swoj� cen� do pi�ciu
tysi�cy dolar�w za zlecenie. W nast�pnym tygodniu wy-ko�czy� w Pittsburghu
m�czyzn� przy
pomocy elektrycznej wiertarki Boscha, wierc�c pi�� dziur w jego czaszce. Nigdy
nie s�ysza�,
�eby kto� tak wrzeszcza� ani przedtem, ani potem. Nigdy te� nie mia� nocnych
koszmar�w z tego
powodu. Wytar� sw�j kieliszek do czysta mi�kk� lnian� chusteczk� do nosa.
Przetar� te� po-r�cz
fotela i wszystkie inne powierzchnie, kt�rych m�g� dotyka�. Nie mia�o sensu
mycie kieliszka i
bezcelowa by�aby pr�ba zaaran�owania wszystkiego tak, jakby Margot umar-�a
przypadkowo
albo jakby pope�ni�a samob�jstwo. Nikt nie m�g� zrobi� przypadko-wo tego, co
Henry mia� za
chwil� zrobi� z Margot i nikt nigdy nie by�by w stanie zrobi� tego sam sobie.
Wsta� i skierowa�
si� do drzwi patio, ci�gle napinaj�c pi��. Przystan�� na chwil�, nas�uchuj�c,
potem wszed� do
�rodka. Wzi�a szybki prysznic, a teraz siedzia�a w swojej sypialni,
szczotkowa�a w�osy i pod-
�piewywa�a weso�o. Henry nie uwa�a�, �eby zabijanie szcz�liwych ludzi by�o
cho� tro-ch�
trudniejsze od zabijania ludzi z�ych, przera�onych czy te� �a�osnych. W
gruncie rze-czy wi�cej
satysfakcji sprawia�a mu �mier� szcz�liwych. Wszed� bez pukania. Brudnobia�y
dywan by�
mi�kki i cichy, t�umi� wi�c odg�os jego krok�w. Telewizja pokazywa�a reporta�
o
rozw�cieczonych rodzicach, kt�rzy pikieto-wali szko�� w Flagstaff. W sypialni
sta�o ogromne
��ko z bia��, pikowan� at�asow� na-rzut� i bia�ymi draperiami. Przy ��ku
le�a� bia�y telefon i
butelka nembutalu. Drzwi �a-zienki by�y jeszcze uchylone i Henry zobaczy�
rzeczy Margot
rozrzucone na pod�odze. Popelinowa sukienka, majtki i jeden porzucony sanda�.
Margot siedzia�a
przed bia�� toaletk� w stylu rokoko, w bia�ym satynowym p�aszczu k�pielowym, z
du�� srebrn�
gwiazd� naszyt� na plecach. Robi�a do siebie miny, malu-j�c usta pomadk� o
ostro r�owym
kolorze. Henry pomy�la�: �To pozosta�o�� z minio-nych czas�w. Takiej szminki
mog�aby u�ywa�
tylko blondynka�. Stan�� tu� za ni�, zale-dwie o kilka cali, i dopiero wtedy
skupi�a wzrok na jego
odbiciu w lustrze i zda�a sobie spraw� z jego obecno�ci. � No wi�c �
powiedzia�a, nie
odwracaj�c si�. Zamkn�a pomadk� i si�gn�a po r�. � Gdybym wiedzia�a, �e
jeste� facetem,
kt�ry lubi wkrada� si� do damskiej sypialni. . . � To co by� zrobi�a? � zapyta�.
Serce ci�gle
uderza�o w tym r�wnym, zdecydowanym rytmie, ale g�os mia� lekki, rozbawiony.
W telewizji
rozw�cieczony rodzic m�wi�: �Nie pozwol�, �eby moje dziecko uczy�o si� razem z
chuliganami,
pod�egaczami i g�upimi Indianami, to wszystko. Moje dziecko ma prawo do
edukacji takiej, jak�
ja mia�em�.
1415� Nie wiem � odpar�a. � By� mo�e nie zaprosi�abym ciebie do domu. �
Wiedzia�em �e
mnie zaprosisz, od chwili kiedy ci� ujrza�em � powiedzia�. � Ach, tak? � jej
g�os by� troch�
ostrzejszy. � Nie zamierza�em ci� obrazi� � usprawiedliwia� si�. � Nie
my�la�em, �e wygl�-
dasz na tani� czy �atw�, czy nawet szczeg�lnie samotn�. Ale wiedzia�em, jakie
posiadasz cechy.
Cechy gwiazdy, wiesz o tym? Jeste� gwiazd�, na sw�j w�asny spos�b. �
Chcia�abym ni� by�. �
Musisz mi uwierzy� � powiedzia� Henry. Uni�s� elastyczn� pi�� za jej plecami.
Jego r�ce, mocno
�ciskaj�ce dwa drewniane uchwyty, rozci�gn�y ostrze tak, �e a� si� napr�y�o.
Margot Schneider
na�o�y�a r�, po-tem zacisn�a usta i patrzy�a dalej na siebie w lustrze tak,
jakby nie by�a
zadowolona z wygl�du swojej twarzy. � Powinnam troch� schudn��, prawda? Ale to
bardzo
trudne, kiedy cz�owiek nie ma nikogo, dla kogo by si� odchudza�. � Dlaczego
nie zrobisz tego
dla mnie? Jestem tak samo dobry jak ka�dy. � Nie s�dz�, �ebym po dzisiejszym
dniu jeszcze
kiedykolwiek ciebie spotka�a. Tacy wy wszyscy jeste�cie. Po��dliwi,
przem�czeni, zestresowani.
Wszystko, czego potrzebu-jecie to jednego wieczoru przyjemno�ci. Potem
wracacie do swoich
�on. Podczas gdy Margot grzeba�a w szufladzie swojej toaletki, Henry podni�s�
pi�� wy-�ej, o
kilka cali nad jej g�ow�. � Jestem taka nieporz�dna � m�wi�a. � Powtarzali mi
to, kiedy by�am
ma�� dziew-czynk�, wiesz? Nigdy nie mog� niczego znale��. � Podnie� g�ow� �
powiedzia�
Henry. � Sp�jrz w lustro na siebie. A teraz, co po-wiesz o kobiecie, kt�ra
tak wygl�da maj�c
pi��dziesi�t sze�� lat?Margot Schneider jeszcze przez chwil� przebiera�a w
szufladzie, a potem
zamar�a. Henry widzia�, jak napinaj� si� mi�nie na jej karku. Wydawa�o si�,
�e up�yn�a ca�a mi-
nuta, zanim przem�wi�a, a kiedy to zrobi�a, zabrzmia�o to tak, jakby odezwa�
si� kto� ca�kiem
inny, kto� przestraszony i ma�y. � Wiesz kim jestem, prawda? � wyszepta�a. � O
co ci chodzi?
Jeste� Margot Schneider. Tak mi powiedzia�a�. � Powiedzia�e�: pi��dziesi�t
sze�� lat. Sk�d
wiesz, �e mam tyle?� Ty mi to powiedzia�a�. � Nigdy nic takiego nie m�wi�am.
Zawsze
m�wi�, �e mam pi��dziesi�t jeden. � No, to nie wiem � odrzek� Henry. Bardzo
si� stara�, �eby
jego g�os brzmia� natu-ralnie i modli� si� prawie o to, aby si� nie odwr�ci�a,
nie zobaczy�a go
stoj�cego tu� za ni� z t� cienk� stalow� pi�� uniesion� w zaci�ni�tych
pi�ciach. Margot zacz�a
wyrzuca� z siebie �ale. � Czy nie do�� da�am? Nigdy nie mia�am niczego, z czym
mog�abym
zacz��. Czy nie
1415do�� da�am? Na mi�o�� bosk�, wy zabrali�cie mi wszystko. � S�uchaj,
Margot. . . � Nie k�am
� szepta�a. � Naigrywa�e� si� ze mnie przez ca�e popo�udnie, prawda?
Hollywood, filmy,
�Rzeka bez powrotu�. A ja by�am wystarczaj�co t�pa, �eby nie zrozu-mie�. �
Margot, uwierz
mi, nie my�l�, �e jeste� kimkolwiek innym ni� Margot Schneider. Dlaczego
mia�bym tak s�dzi�?
� zapyta� tonem zaskakuj�cym nawet jego samego dla-tego, �e brzmia�o to tak
szczerze. Mija�y
sekundy. Jeden z rodzic�w w telewizji rzuci�: �Je�li potrzebuj� zwierz�t do-
�wiadczalnych, niech
u�ywaj� �winek morskich. Nie b�d� wykorzystywa� moich dzie-ci�. I wtedy, jakby
domy�li�a si�,
co ma si� sta� i jak gdyby postanowi�a przyj�� to z god-no�ci� Joanny d�Arc,
Margot podnios�a
g�ow� i spojrza�a na swoj� twarz w lustrze. W tej chwili, dopiero w tej
ostatniej chwili, wygl�da�a
dok�adnie tak, jak zawsze wygl�da�a na swoich fotografiach � z szeroko
otwartymi oczami,
zdziwiona, przera�ona wszystkim. W tym momencie Henry Friend szybkim ruchem
przesun��
pi�� w d� przed jej twa-rz� i �ci�gn�� j� ciasno na jej go�ej szyi. By� tak
szybki, �e nie mia�a
nawet czasu na na-branie wystarczaj�cej ilo�ci powietrza, aby krzycze�. Wyda�a
tylko wysokie
wewn�trz-ne tchnienie. Henry przesun�� pi�� mocno na prawo, a potem jeszcze
raz w lewo, prze-
cinaj�c bia�� sk�r�, silne mi�nie po obu stronach szyi i w��knist� tkank�, w
kt�rej bie-g�y
t�tnice, �y�y i nerw b��dny. J�kn�� z wysi�ku i przera�enia, a potem wykona�
ostatnie ci�cie w
prawo i ostrze przesz�o lekko przez chrz�stki pomi�dzy kr�gami szyjnymi. Jej
g�owa stoczy�a si�
z ramion i z g�uchym odg�osem upad�a na toaletk� pomi�dzy grze-bienie i
kosmetyki. Krew
tryska�a obficie z otwartej szyi, plami�c lustro i �cian� do po�owy wysoko-�ci.
Cia�o ci�ko
run�o na pod�og�, ci�gle pompuj�c litry lepkiej cieczy na bia�y dy-wan i
narzut�. Jedna noga
szarpn�a si� i niespodziewanie zrzuci�a ozdobiony futer-kiem at�asowy pantofel.
Henry
potrzebowa� czasu, �eby si� pozbiera�. Wpatrywa� si� w pod�og�, nie mog�c
spojrze� na g�ow�,
kt�ra spokojnie le�a�a na toaletce. Zbryzgana krwi�, wygl�da�a wci�� jak �ywa.
Odbiera�a mu
troch� odwagi, jak gdyby oczy Margot mog�y nagle odwr�ci� si� i spojrze� na
niego, a usta
wyda� g�os. � O Jezu � zaj�cza�. Ca�y si� trz�s�. Chyba straci� zimn� krew. Po
dw�ch czy trzech
minutach odwr�ci� si� i poszed� do �azienki. By�a jeszcze wype�niona par� i
pachnia�a po k�pieli
Margot. Umy� pi�� pod kranem w kabinie prysznica. Lustro by�o zbyt zaparowane,
�eby m�g�
ujrze� swe oblicze. Wszystko, co m�g� rozpozna�, to rozmazana r�owa twarz,
nieokre�lone
monstrum z przesz�o�ci, kt�re lepiej, aby by�o zapomniane, ektoplazma
ludzkich kosz-
16mar�w nocnych. Krew koli�cie opasa�a brodzik, odp�ywaj�c w d�. Zwin�� pi��
z dok�adno�ci�
profesjonalisty. Potem wyszed� z �azienki, zamykaj�c za sob� drzwi. Przeszed�
przez sypialni�,
celowo odwracaj�c wzrok od toaletki. W kuch-ni znalaz� pod zlewem du�y
plastykowy worek na
�mieci. Zdar� zakrwawione r�kawicz-ki i wrzuci� je do worka. Na moment zamkn��
oczy, jak
cz�owiek kt�ry ma migren�. Ale musia� to zrobi�. Wr�ci� do sypialni, nios�c
worek. Zmusi� si� do
tego, �eby podej�� prosto do toaletki i spojrze� w d� na g�ow� Margot. To nie
krew tak go
denerwowa�a. Krew to nie by� pro-blem. Krew by�a cz�ci� jego pracy. A jednak
g�owa Margot
okropnie go irytowa�a. Nie by� pewien, dlaczego. Mo�e dlatego, �e tak
naprawd� ona by�a
martwa, pogrzebana ju� od dwudziestu �at i podczas gdy mog�o mu si� uda� zabi�
jej cia�o, jej
duch prze�y� ja-ko� t� egzekucj� nietkni�ty, tak jakby Henry nie zrobi� nic
wi�cej ponad obci�cie
g�owy woskowej lalce. Jej �yciowa si�a, legenda pozosta�y nienaruszone. Ten
niewyt�umaczalny
blask, kt�ry sprawia� �e wydawa�a si� wi�ksza i daleko bardziej fascynuj�ca ni�
w istocie by�a �
ten blask ci�gle bi�. Zabi� j�, lecz ona ci�gle �y�a. Dla Henry�ego nie by�o
to za-b�jstwo jak za
dawnych �at. To za bardzo przypomina�o hollywoodzkie voodoo, Sharon Tate,
Jayne Mansfield
czy Anton Levey. To by�o zbyt podobne do �Helter � Skelter�. Spojrza� na g�ow�,
na s�oiczki z
kosmetykami. Wiedzia�, �e i on by� skazany na zag�a-d�. Dwadzie�cia,
dwadzie�cia lat jego �ycia
po to, aby odkry�, czym jest zag�ada. Ostro�nie podni�s� czerep i wrzuci� do
zielonego worka.
Jego �o��dek przekozio�ko-wa�, ale uda�o mu si� utrzyma� w nim wino. Ostatni
raz rozejrza� si�
po sypialni, po-woli i rozwa�nie, upewniaj�c si�, �e nie zostawia niczego,
co mog�oby go
zdradzi�. Kie-dy�, w Marion, zostawi� krawat w paski w damskiej szafie i ta
chwila nieuwagi
koszto-wa�a go szesna�cie dni wi�zienia i osiem tysi�cy dolar�w dla adwokata
Mafii. Mog�o go
to kosztowa� �ycie. By�o ju� prawie ciemno, kiedy zamkn�� za sob� drzwi i
przeszed� przez
podjazd do swojego samochodu. Otworzy� zamek baga�nika i u�o�y� worek starannie
na
wierzchu ko�a zapasowego tak, �eby pozosta� na swoim miejscu na zakr�tach.
Rozci�gn�� na nim
pled w szkock� krat�, tak na wszelki wypadek. Potem szybko wsiad� do
samochodu, za-pu�ci�
silnik i pojecha� z powrotem w d� Oasis Drive, bez �wiate�. Po paru chwilach
p�-dzi� wzd�u�
Lincoln Drive w kierunku 24 Ulicy, z kt�rej skr�ci w lewo do portu lotni-czego
Sky
Harbor. Spos�b ucieczki by� prosty. Zosta� przygotowany wiele lat temu, gdy po
raz pierw-szy
zacz�� si�ga� dalej, poza Kaliforni�. Henry zaparkuje Oldsmobila na parkingu
por-tu lotniczego.
Odkr�ci tablice rejestracyjne i zedrze charakterystyczne naklejki. Wtedy, z
terminalu,
zatelefonuje do swoich ludzi w Los Angeles i powie im, co zasz�o. Kiedy on
b�dzie wsiada� do
samolotu w Phoenix, identyczny samoch�d zostanie wypo�yczony z biura �Avis� w
Los Angeles
i do czasu, zanim Henry przyleci do tego miasta, nowy po-
jazd b�dzie czeka� na niego bez tablic rejestracyjnych na parkingu lotniska w
Los An-geles.
Henry przymocuje do niego tablice samochodu, kt�ry wynaj�� w Phoenix i zg�o-si
si� do biura
�Avis�; nie omieszka wspomnie� �e�skiej obs�udze biura, jak ci�ka by�a jazda z
Arizony. �A te
kurzawy. . . !� Wsp�lnik, kt�ry wynaj�� samoch�d w Los Angeles poleci do
Phoenix z jego
tablicami, przykr�ci je do pierwszego samochodu Henry�ego i potem natychmiast
pojedzie nim
do Las Vegas i tam go zwr�ci. Ta zamiana nie zostanie odkryta, a� do momentu,
kiedy jeden albo
drugi samoch�d p�jdzie do przegl�du. Prawdopodobnie nawet i wtedy mechanicy nie
b�d� si�
trudzi� sprawdzeniem numer�w pojazdu. Henry w��czy� radio, jad�c 24 Ulic� na
po�udnie, w
kierunku lotniska. Na tle wie-czornego nieba, po obu stronach drogi rysowa�y
si� juki, jak
wycinanki z czarnego pa-pieru. Zapali� papierosa. R�ce mu dr�a�y. Czas robi�
swoje.
Dwadzie�cia lat to o wiele za d�ugo. Czu� si� jak �redniowieczny �eglarz,
s�dziwy, z brod�,
zdesperowany, kt�ry nagle dotar� na skraj �wiata.
1819
Rozdzia� drugiDaniela obudzi�o g�o�ne uporczywe mruczenie, przypominaj�ce
odg�osy
kota, je-dz�cego porann� ryb�. Otworzy� oczy i zamruga�, patrz�c na sk�pany w
s�o�cu cegla-ny
sufit. Przez blisko minut� zastanawia� si�, gdzie jest i w jakiej epoce.
Pomy�la�: �Buck Ro-gers
musia� si� czu� podobnie, gdy zbudzi� si� z dala od wype�nionej gazem kopalni w
Pittsburghu i
odkry�, �e znajduje si� w dwudziestym pi�tym wieku. Gdzie ja jestem, kim jest
kobieta le��ca
obok mnie i dlaczego ona chrapie tak g�o�no?�Mia�a miedzianorude w�osy, ale
w�osy to by�o
wszystko, co Daniel m�g� w tej chwi-li zobaczy�. Wydawa�o mu si�, �e pami�ta
jej imi� � Cara.
Przynajmniej tak mu powie-dzia�a. Autostopowiczki rzadko m�wi�y prawd� i by�o
to niepisane
prawo. Wystarczy�o, �e by�y zabawne albo seksy, albo takie i takie
jednocze�nie. Cara z
Po�udniowej Dakoty, jad�ca na wybrze�e. Daniel by� kiedy� w Po�udniowej
Dakocie, graj�c w
zespole �Treble Clef Club� w Rapid City i nie uwa�a� jej historii za
niewiarygodn�. Wszystko do
czego Po�udniowa Dakota by�a dobra, jak si� zd��y� zorientowa�, to do ucieczki
z niej. � Hej �
powiedzia�, delikatnie potrz�saj�c jej ramieniem. � Mmmm. . . . ? � zamrucza�a,
przeci�gaj�c
si�. � Chrapiesz. Mocowa�a si� z prze�cierad�em owini�tym wok� niej. � Nie
chrapi�, gdzie tam
� zaprzeczy�a, nie otwieraj�c oczu. � Damy nigdy nie chrapi�. � Ach, nie?
Czym jest wi�c ten
mrukliwy odg�os, kt�ry wydajesz?� G��bokim oddychaniem � powiedzia�a. � A
teraz pozw�l,
�e pod�api� jeszcze troch� snu, dobrze? To jeszcze nawet nie �wit, na mi�o��
bosk�. Daniel
przechyli� si� i spojrza� na ni�. � Jest sz�sta pi�tna�cie � oznajmi�. � Musz�
otworzy� o
si�dmej. Doszed� do wniosku, �e nadal posiada ca�kiem dobry gust, je�li chodzi
o kobie-ty. Mia�a
twarz o wyrazistych rysach, bia�� sk�r�, du�e piersi i te szerokie kr�g�e bio-
1819dra, kt�re zawsze przypomina�y mu dziewczyny z farm. Zadziwiaj�ce by�o,
jakie kobie-ty
mo�na spotka� na autostradzie pomi�dzy Superior a Phoenix w gor�cy czwartkowy
wiecz�r, a
w�a�ciwie nawet w ka�dy inny wiecz�r. Absolwentki Vassar, kobiety-kierow-c�w
ci�ar�wek,
stare prostytutki, altowiolistki, aktywne feministki, hazardzistki-naci�-
gaczki. . . a teraz
Cara. Nadal chrapa�a, g��boko i nisko, ale tak prawd� m�wi�c, Daniel nie
powinien si� na to
uskar�a�. Minionej nocy, po wyj�ciu ostatniego go�cia, pomog�a mu posprz�ta�,
a potem s�odka i
w �wietnym humorze pod wp�ywem dobrego, czerwonego wina i p�yt Bruca
Springsteena,
baraszkowa�a z nim w po�cieli z tak� rado�ci�, energi� i nieskr�po-wan�
nami�tno�ci�, �e musia�
panowa� nad sob� z ca�ych si�, �eby nie wyda�, ze zwy-k�ej rado�ci, swojego
s�ynnego
buntowniczego ryku, od kt�rego dr�a�y szyby. Tego ran-ka jego plecy i uda by�y
tak podrapane,
jakby wczoraj przedziera� si� przez je�yny, a usta bola�y go, jakby kto�
�cisn�� mu je w du�ej
prasie do wyciskania czosnku. Wylaz� niezdarnie z ��ka, a� zaskrzypia�y g�o�no
spr�yny. Jego
d�insy i podkoszu-lek le�a�y zmi�te na go�ej pod�odze i wygl�da�y tak, jakby
wyskoczy� z nich
zesz�ej nocy nawet ich nie rozpinaj�c. Wielki budzik z Myszk� Miki, stoj�cy na
biurku,
wskazywa� sz�st� dwadzie�cia. Daniel ziewn�� tak szeroko, �e prawie wywichn��
sobie szcz�k� i
po-ci�gn�� nosem. Susie sta�a tu� za drzwiami w d�ugiej r�owej koszuli nocnej w
stylu Mary
Poppins. Obserwowa�a go cicho, kiedy wyjmowa� czyst� koszul� i zak�ada� j�, a
potem pod��y�a
za nim korytarzem, kiedy szed� zrobi� siusiu i spryska� twarz wod�. Dopiero
gdy pod-ni�s� twarz
znad r�cznika, �eby spojrze� na siebie w pop�kanym lustrze �azienkowym,
przem�wi�a:� Kto to
jest?Mia�a siedem lat, jasne warkocze i porcelanowob��kitne oczy na zuchwa�ej
buzi. Do-k�adnie
jak jej matka. Bardzo, bardzo �adna. I wyj�tkowo dojrza�a, jak na sw�j wiek.
� To Cara. Cara z
Po�udniowej Dakoty. � Zostaje na �niadaniu?� My�l�. � Lubisz j�?Daniel patrzy�
na Susie
przez d�ug� chwil�. W ko�cu odpowiedzia�:� Nie wiem jeszcze. Nie rozmawiali�my
zbyt du�o
dotychczas. � I ty nie nienawidzisz siebie? A ona? Nie nienawidzi siebie za to?�
Nie wiem.
Ona jeszcze �pi. Do�� trudno oceni�, jak bardzo si� siebie lubi lub nie,
kiedy si� jeszcze �pi. � Ja
mog� �piewa�, kiedy �pi�. Daniel powl�k� si� w d� po w�skich drewnianych
schodach do starej
kuchni w mek-syka�skim stylu. Susie pod��a�a za nim, z oddaniem zatroskanej
�ony. Daniel
otworzy�
2021ogromn� lod�wk� i zacz�� wyjmowa� plastry bekonu, jajka, paszteciki do
hamburge-r�w,
sznury kie�basek, przygotowuj�c si� do porannego nawa�u roboty. Do tego zapa-
rzy dwa galony
kawy, wyci�nie trzy tuziny pomara�czy, rozkroi dwadzie�cia pi�� bu-�eczek i
nakryje dziewi��
sto��w. Wypi� ogromny �yk soku z grejpfrut�w i zjad� pe�n� gar�� nie�wie�ych
Cheeto. Susie
zagadn�a go:� Ju� czas, �eby� si� ustatkowa�, wiesz?� Ustatkowa�? � Daniel
by� zaskoczony.
� Jestem ustatkowany. Co mo�e by� bar-dziej powa�nego i statecznego ni�
mieszkanie tutaj z
tob� i robienie tego, co robi�?� Mam na my�li to, �e m�g�by� si� o�eni�.
Daniel potrz�sn��
g�ow�. � Pr�bowa�em, przecie� wiesz. Nie jestem jednak odpowiednim facetem,
do ma�-
�e�stwa. Nie mam w�a�ciwych �a�cuch�w aminokwas�w. A tak w og�le, to jestem
uczu-lony na
wierno��. To s�owo powoduje, �e dostaj� g�siej sk�rki. � Mnie jeste� wierny. �
Ty jeste� moj�
c�rk�. By� wiernym swoim dzieciom, to co innego. Susie bawi�a si�
magnetycznymi pinezkami
przyczepionymi do drzwi lod�wki. � Nigdy nie my�lisz o mamusi, nigdy?� Wiesz,
�e my�l�.
Twoja mamusia by�a naj�adniejsz� dam�, jaka kiedykolwiek �y�a. Na dow�d tego
ty jeste�
naj�adniejsz� z c�rek. Ale ona wola�a co� innego, kogo� innego. Nie tutaj i
nie mnie. Nic na to
nie poradz�. � Przyj��by� j� z powrotem, gdyby wr�ci�a? � zapyta�a Susie.
Daniel mia� pe�ne
r�ce �wie�ych jaj. Zatrzyma� si� tam, gdzie sta� i spojrza� na Susie powa�nie,
a potem jedno po
drugim umie�ci� jajka na kontuarze, �eby m�c j� przytuli� i przytrzyma� bar-
dzo, bardzo blisko
siebie. Pachnia�a ciep�ym chlebem jak ma�e dziecko, kt�re jeszcze przed chwil�
spa�o; dopiero co
uwolniony zak�adnik W�adcy Pustyni. � Susie � powiedzia� zachryp�ym, ojcowskim
szeptem.
� Wszystko czego potrze-buj�, mam w tobie. � Wi�c nie przyjmiesz jej z
powrotem?� Nie, to
by nie by�o w porz�dku. Popatrzy�a na niego. W jej oczach by�y �zy. � W
stosunku do kogo nie
by�oby to w porz�dku? � zapyta�a. � To nie by�oby fair ani w stosunku do twojej
mamy, ani do
mnie, ani do ciebie. K��-ciliby�my si� ci�gle, wiesz o tym. Krzyczeliby�my.
Sko�czyliby�my to,
nienawidz�c si� wzajemnie, podczas gdy powinni�my si� kocha�. Susie przycisn�a
swoje czo�o
do jego i zapiszcza�a cieniutkim g�osem:� T�skni� za ni�. � Wiem � powiedzia�
Daniel. � Ja
te�.
2021Jaki� ciekawski g�os wtr�ci� nagle:� Mam nadziej�, �e nie przerywam niczego
wa�nego. Daniel podni�s� wzrok. To by�a Cara, z zaspanymi oczami, ale ju�
przebudzona, z
w�osami starannie wyszczotkowanymi w chryzantemowe loki. Mia�a na sobie jedn� z
d�insowych roboczych koszul Daniela w niebieskim kolorze, rozpi�t� tak, �e
ukazy-wa�a
g��bokie alabastrowe zag��bienie pomi�dzy piersiami, jej p�aski brzuch i rdzaw�
pl�tanin� rudych
w�os�w mi�dzy d�ugimi udami. By�a bezwstydna, prowokuj�ca � po prostu
autostopowiczka.
Posiada�a t� sam� w��cz�gowsk� elegancj�, kt�ra przyci�gn�-�a Daniela do
Candii, jego
pierwszej i ci�gle jedynej �ony, matki Susie. Susie rozpozna�a ten typ z
dzieci�c� bystro�ci�,
poca�owa�a swojego ojca w nos i wysz�a. � Czy to ja j� przegoni�am? � zapyta�a
Cara, nie bez
satysfakcji. Daniel wsta� i potar� r�k� kark. � Jest do tego przyzwyczajona.
Ona tylko pr�buje co�
zrobi�, �ebym poczu� si� win-ny. T�skni za swoj� matk�. � To zrozumia�e �
powiedzia�a
Cara. Podesz�a blisko i poca�owa�a go w policzek, potem w usta. � Chcesz,
�ebym przygotowa�a
dla nas troch� kawy?� Nie k�opocz si�. I tak musz� przygotowa� ilo��
wystarczaj�c� dla po�owy
Apache Junction. Mog�aby� poda� mi ten rondel?Cara sta�a obok niego, gdy topi�
w garnku
s�onin� do siekanego mi�sa. Dotkn�a zmys�owo jego ramienia, jakby nie mog�a
do ko�ca
uwierzy�, �e jest prawdziwy. S�o�ce wkrad�o si� pomi�dzy listewki �aluzji i
nagle o�wietli�o
jaskrawymi promieniami por-celanow� miseczk� z hiszpa�skimi cebulami, i kiedy
Daniel sta� tak
nad gor�c� kuchen-k� � w swoich d�insach, w bia�ej koszuli z kr�tkimi r�kawami,
szczup�ej
budowy, ciem-now�osy, troch� zm�czony, ale bez w�tpienia atrakcyjny �
wydawa�o si�, �e
promienia� takim samym domowym czarem. Portret szefa kuchni jako zm�czonego,
lecz przyja-
znego anio�a. � By�e� dziwny ostatniej nocy � powiedzia�a mu. � Dziwny i
cudowny. Zbyt
deli-katny jak na kucharza od szybkich da�. � Jak na w�a�ciciela baru � poprawi�
j�. Zeskroba�
z talerza plasterki cebuli do ron-dla. Zacz�y g�o�no skwiercze�. � Wszystko
jedno �
u�miechn�a si�. � S�dzisz, �e jestem dziwny? � zapyta�. Rado�nie kiwn�a
g�ow�. Boczy� si� na
ni� przez