6051
Szczegóły |
Tytuł |
6051 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
6051 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 6051 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
6051 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Julian Tuwim
Wiersze
A jak sobie wieczorem
A jak sobie wieczorem po ulicy chodz�,
Z podniesionym ko�nierzem przy wytartym palcie,
Jak wiem, �e nie masz celu mej codziennej drodze,
Chyba: podeszwy zdziera� na szorstkim asfalcie;
Jak sobie naprz�d id�, miody i wspania�y,
Jak wsadz� do kieszeni twarde, suche pie�ci�, - To, jakbym brzemi� d�wiga�,
przewalam si� ca�y:
We mnie to si� przewala me pijane szcz�cie!
Ab Urbe Condita
Zaraz nazajutrz, tj: Dnia Osiemnastego Stycznia roku Tysi�c Dziewi��set
Czterdziestego Pi�tego,Kiedy
skwiercz�ce miasto
Dogorywa�o, jak ofiarna ja�owica na religijnym stosie
I tylko drgawkami ko�czyn �wiadczy�o o �yciu,
Kt�re by�o �mierci�,
I dysza�o, konaj�c, czadem spalenizny,
Jak sier�� ca�opalnego zwierz�cia;
I kiedy po drabinach dymu
Ju� si� w niebiosa wspina�a Warszawa,
Aby dalekim prapokoleniom
Na wysoko�ciach
Za�wieci� kiedy� mitem astralnym,
Ognist� legend�,
A tutaj zosta� wygas�ym kraterem,
Kraterem wulkanu do dna wykrwawionym -
Dnia Osiemnastego Stycznia roku Tysi�c Dziewi��set Czterdziestego Pi�tego,Na
rogu Ruin i Kresu,
Na rogu Gruz�w i �mierci,
Na rogu Zwalisk i Zgrozy,
Na rogu Marsza�kowskiej i Jerozolimskiej,
Co pad�y sobie w p�on�ce obj�cia,
�egnaj�c si� na zawsze, ca�uj�c p�omiennie -
Zjawi�a si� p�kata warszawska babina,
Nie�miertelna paniusia z chusteczk� na g�owie,
Postawi�a, dnem do g�ry, skrzynk� na rumach,Podpar�a j� - meteorem: jakim�
szcz�tkiem Miasta
I zawo�a�a nie�miertelnym tonem:
"Do chierbaty, do chierbaty,
Do �wie�ego ciasta!"
Nie widzia�em jej, ale widz�:
�zy si� tocz�
Z jej - mimo wszystko - u�miechni�tych oczu.
Mog�a si� zjawi� Niob�-�a�ob�,
Furi� wieszcz�c�, pani� Hiobow�,
Rachel�, dzieci swoje pl�cz�c� -
I te� by jej uwierzono.
Mog�a przyfrun�� wied�m� na mietle
Czy upiorzyc� w krwawi�cym �wietle
Dnia zgliszczowego -
I te� by jej uwierzono.
Mog�a - bajeczna Wielka Piotrzyca -
W patos jambiczny zestroi� s�owa,
�e nowy wstanie gr�d z rumowisk
"Na z�o�� dufnemu s�siadowi"-
I te� by by�a prawdziwa...
Mog�a stan�� na skrzynce wznios�ym monumentem,
Upozowa� si� pi�knie i zadeklamowa�:
"Per me se va nella citta dolente" -
I nikt by si� nie zdziwi�.
Ach, mog�a wreszcie, Klio nie Klio,
Liwiusz w sp�dnicy,
Si��� na kamieniach wymar�ej stolicy
I byle gwo�dziem na byle cegle Wyskroba� tytu�:
"Od za�o�enia miasta"---
Ale ona-inaczej:
"Do chierbaty, do chierbaty,
Do �wie�ego ciasta!"Za�o�ycielko! Pionierko! Muzo!
Dzi� - stuk i �omot w ca�ej Warszawie
Ku twojej s�awie!
Dzi� ka�dy murarz ka�d� now� ceg��
Pomnik tw�j wznosi!
I ca�a Polska-paniusiu! paniusiu!-
Wieczno�� tw� g�osi.
Wo�a gdy�ski port - s�awa!Wo�aj� warsztaty ��dzkie - s�awa!�l�skie kopalnie i
huty - s�awa!Wroc�aw - miasto
wojew�dzkie - s�awa! s�awa!Szczecin - miasto wojew�dzkie - s�awa! s�awa!S�awa
kr�lowej w koronie ruin,
Kt�rej na imi� po prostu: Warszawa!
Abecad�o
Abecad�o z pieca spad�o,
O ziemi� si� huk�o,
Rozsypa�o si� po k�tach,
Strasznie si� pot�uk�o:
I -- zgubi�o kropeczk�,
H -- z�ama�o k�adeczk�,
B -- zbi�o sobie brzuszki,
A -- zwichn�o n�ki,
O -- jak balon p�k�o,
a� si� P przel�k�o.
T -- daszek zgubi�o,
L -- do U wskoczy�o,
S -- si� wyprostowa�o,
R -- praw� nog� z�ama�o,
W -- stan�o do g�ry dnem
i udaje, �e jest M.
Ach, tworzy�, tworzy�! S��w dobiera�
Ach, tworzy�, tworzy�! S��w dobiera�,
Przymierza� rytm, pog��bia� rym,
My�l� do �r�d�a s��w dociera�,
Ten d�wi�k z tym ��czy�, a ten z tym.
Kr�t� si� lini� wi� w okresie,
Zapisa� rym na marginesie,
Gor�czk� wspomnie�, b�ysk�w, ��dz
�ar w pa�aj�cej wznieca� g�owie,
Urywa� zdanie na p�s�owie,
By do innego dopa�� dr��c:
Mgnieniem przelotnych oczu z�owi�,
Dr�eniem warg chwytnych uzmys�owi�,
Wpali� stal�wk� w liter rz�d,
Do sto�u m�otem serca przybi�,
Natchnieniem z g�ry spa�� i... chybi�.
Przekre�li�. Westchn��. Trudno... B��d.
Gdybym ja pisa� m�g� spokojnie
Nie w zawierusze krwi i trw�g!
Na Uhderwoodzie gdybym m�g�
Stuka� poprawnie i dostojnie!
Gdybym tak m�g� co rano si���
I "uczu� prz�dz�" "snu�" czy "prz���",
A z owej prz�dzy czy osnowy
Co dzie� ukr�ci� wierszyk nowy,
Co tydzie� satyryczny bacik,
Co rok komedi� lub dramacik.
Adam
Alkohole, przybywajcie!
Gospodarza przywitajcie!
Wydarzy�o si� wiosn�,
Wyszed� z ziemi, otrz�sn�� si�.
Resztki bo�e z cia�a zrzuci�,
Ale ca�y do ziemi wr�ci;
Ca�y nie ca�y,
Bo zostanie duch niezetla�y
(�piewnie, ko�cielnie:)
"I do niebieskiej wzniesie� b�dzie chwa�y"...
(Po �acinie, ksi�a, po �acinie
Szeptem po�piewajcie w ko�ciele:
Najpierw jest o krwi i o ciele.
Potem b�dzie o chlebie i winie).
Przybywajcie, alkohole,
Przybywajcie, alkohole,
Odom, Edem,
Uprawiaj, Adamie, rol�.
Wi�c on wyszed� bardzo silny w pole
I roztarga�, rozrucha� pazurami
Szorstk� piersi� w�ochat�, k�ami - z�bami,
Zgrza� si�, spoci�, pokrwawi�
I s�onymi �zami po�zawi�,
Chmury za cyce z�apa�
I deszcz na pole zakapa�,
I zaczyni� ciasto na padole.
I zacz�o si� dzia�,
Dzia� si� zacz�o zachlebione pole.
Przybywajcie, przyp�ywajcie, alkohole!
Wi�c on tam chodzi�, ciekawy
Jak dysz� i rosn� sprawy,
I sz�o za nim bardzo wysoko
Bardzo du�e gor�ce oko
G�rnego Grzawy.
Sz�o - solne, sonne, sonce, sunce
Prawid�o dobre - gorunce,
So�ne czyni�ce, dziej�ce,
P�awi�o dobre - gor�ce
I tak wci�� tam chodzili, on i s�o�ce.
I zamkn�� dzie� w tym kr�gu - kole.
Przybywajcie, przyp�ywajcie, alkohole!
Aere perennius
Pomnik trwalszy nad spi� w�asnym �ywotem wzni�s�,
G�r� trud�w si� wzbi� ponad Giewontu szczyt,
I nie skruszy go czas ani go prze�re rdza,
Ani stokrotny wiek skazy nie znajdzie w nim.
Nie pomog�a mu �mier�, nie wyzwoli� go zgon,
Ale skaza� na stra� sumie� naszych i serc,
I gdy drgniemy - to on gniewnie spojrza� spod brwi,
G�o�niej bij�c we krwi, ni�li Zygmunta dzwon.
Prawd� wskrzesi� ze s��w: cnota, honor i czyn,
Cia�em sta�y si� zn�w, laur na gruzach ich wzr�s�.
Stary m�g�by mu Rzym na Capitolium
Wznie�� kolumn� na gr�b, pisz�c: virtutibus.
Muzo! Wieczny to rytm, w kt�rym ku trumnie tej
Scandet cum tacita virgine pontifex!
Milcz�c, m�dlmy si� tak: wieczny, wieczny jest duch,
Jedna droga na szczyt - przez samotno�� i trud.
Akacje
Bia�e akacje tchn� woni� opi��
Pod noc� srebrno-modr�,
Jakgdyby innych kwiat�w nie by�o
I wcale by� nie mog�o.
Te ciemne li�cie i bia�e kwiecie
Szelestnym szemrz� szeptem,
Jakgdybym �adnych g�os�w na �wiecie
Nie s�yszal nigdy przedtem.
Tak przez ga��zie l�nia gwiezdne dale
I taki cichy ten wiecz�r,
Jakgdybym jeszcze nie kocha� wcale
I tylko Ciebie przeczu�.
Julian
Akwarium
Dziedzina jest wodnista. �wiat�u tu nieswojo,
Ro�liny si� leniwie przemieniaj� w ryby.
I ja, chwiejny, wpatrzony, jak si� dziwy dwoj�,
My�lami zarybi�em ocean zza szyby.
Mgli si� teatr �a�osny w tym sze�ciennym metrze
Morskich g��bin, �ywio�u na emeryturze.
Woda jest jak �miertelne, zielone powietrze,
�udz�ce gr� za�ama� i p�onnych wyd�u�e�.
Wion� z mgie�ek wyci�te podwodne motyle,
Ledwo-kwiaty, co dysz�... a� strach, �e urosn�.
My�lisz: pluskaj� srebrne, up�etwione chwile,
My�lisz: o, jak�e smumo by� tu rybi� wiosn�.
My�lisz d�ugo i czule. I w�asne twe oczy,
Szare oczy topielcze, za tafl� odbite,
Rybiej� - i wlepione spojrzeniem proroczym
Smutne morze wci�gaj� w o�lep�� orbit�.
Alkohol
Te banalne walce kawiarniane
Urastaj� w tragiczne psalmodie!
My�li moje, ta�cz�ce, pijane,
Ciebie w sm�tne wplataj� melodie.
O, jak wyj� te straszne walczyki,
Jak de szarpi�, wplecion� w m�czarni�!
Oczy moje, jak ostre okrzyki,
Przeszywaj� gor�c� kawiarni�!
Pi�ci� wal�! Kurcz �ciska mi palce.
Spazm t�sknoty ( - o, przyjd�!) w gardle dusz�!
I te g�upie kawiarniane walce
Rozpinaj� mi na krzy�u dusz�!
Potem konam przy Tobie, kochance,
Co z tortury tycfa walc�w mnie wzywa,
A� nas wreszcie, przy kt�rej�-tam szklance,
Czarny sen, czarny wicher porywa.
Anatol
Anatol, autor Mandoliny dolin,
Na Lido lecz�c spleen, na lutni swej dyndoli,
W hallu "Palace'u" siad� w oczekiwaniu windy
I szuka w Lindem s��w dla pindy Rozalindy.
Apokalipsa
Ciosami �wiate� ciemno�ci rozci��
Blask stutysi�czny, no�owy zamach,
I noc, pod�gana elektryczno�ci�,
W o�lepiaj�cych stan�a ranach.
Zorzo zbrodnicza, t�czo po�arna,
O, fajerwerku bo�ka Philipsa!
Jakich objawie� pali si� barwna
Ameryka�ska apokalipsa?
Kto idzie? Bokser. W ku�akach - o��w,
Z�by na wierzchu: zbawiciel nowy.
I chwali Pana wrzask aposto��w
Z krwawo rozdartych szcz�k kwadratowych.
Aprobata
Trz�sienie r�! I nic innego.
I nie inaczej - tylko w�a�nie:
Trz�sienie r�! I w r�ach niebo!
A niech to jasny piorun trza�nie!
Poezjo! Matko! Kt� by sk�ama�,
Kiedy ci� wo�a? I ju� �oskot!
To szklany pr�t nad g�ow� z�ama�
R�any czarnoksi�nik Bosko.
Z rozpaczy? Nie wiem. Mo�e, mo�e...
Lecz gdy trzasn�o i zab�ys�o,
Trz�sieniem r� przyzna�e�. Bo�e,
Naj�wi�tsz� racj� mym zamys�om.
Aptekarz majowy
Z jednej brzozy w gaju,
Z brzozy pochylonej,
Jak j� naci�� �witem w maju,
Cieknie sok zielony.
Szmaragdowa woda,
Zimna jak �r�dlana,
Pachnie �wie�o korzeniami
W s�oiki odlana.
We dnie promieniami
Niechaj si� przepoi,
A wieczorem niech za oknem
Pod ksi�ycem stoi.
Gdy si� upromieni,
Bardziej si� zzieleni,
Na noc zakop j� w ogrodzie
W ch�odnej, wilgnej ziemi.
Rano b�dzie wonne
Smarowid�o z�ote,
Ma�� �ywiczna - nie na rany
Ani na t�sknot�.
Nie na gus�a stare
Ani m�odo�� wieczn�,
Nie na uraz, nie na skarby
Ni m�k� serdeczn�.
Nie przemo�e smutku,
Nie zagoi rany,
Tyle tylko, �e mie� b�dzie
Gorzki smak wio�niany.
�e w niej b�dzie �wit brzozowy,
Z�oty dzie�, noc srebrna,
�e zielona, �e majowa
I �e niepotrzebna.
Asyria
By�em dzi� przez kwadrans w pewnym biurze,
S�ucha�em - wspaniale nieprzytomny - asyryjskich zda�,
Maszynopismem klinowym stuka�a dyrektorska krta�,
A ja nic. Tylko si� chmurz�.
Chmurny obrastam w burz�.
Dyrektor miarowo gard�owa�,
Kanciaste kamyki sypa�:
"Opcj�, akcj�, gwarancj�, �yrem"...
Sypa� kopiec z tych sylab: "pryn-cy-pa�-ka-pi-tal"...
Krztusi�em si� tym �wirem.
S�uchaj�c,
Burz� kot�uj�c,
Dymem zasnu�em Asyri�,
Odurzaj�cym �niwem,
I na gruzach twoich, jak prorok wo�a�em:
Biada tobie, Niniwe!
Gdy wychodzi�em, by�o ju� po burzy.
Jeszcze gromy warcza�y: opcj�, akcj�, �yrem...
Bank �wierka� d�wi�cznie remington�w �wirem,
I na klawiaturach liter
Gra�y skacz�ce, zwinne maszynistki
Sonaty cudzych maj�tk�w, rwanymi rytmami bite.
O, asyryjskie misterium! Po kratkach g��wnej ksi�gi
Spada�a suma rosn�ca. A� uderzy�a bilansem
W czerwon� lini� u do�u. I oto Wysokie Finanse
Wlaz�y na stron� nast�pn� przeniesieniem pot�gi.
Atak
"Hura!" �by opu�cili jak bawo��w stado,
Zgi�li si�-i run�li naprz�d, na bagnety!
Upojeni krwi�, ogniem, krzykiem, kanonad�,
W�ciekli, cudowni, p�dz� jak konie do mety.
Trzeszcz� kartaczownice g�stym, suchym trzaskiem,
Zmiataj� ludzi w p�dzie, ro�nie zgie�k i wrzawa,
P�knie co� - i w twarz trzepnie �elastwem i blaskiem,
K��bi� si� cielska trup�w, g�ra mi�sa krwawa.
Dopadli! Kopi�, gryz�, pruj� bagnetami
Brzuchy, piersi i twarze, krew gor�ca bucha,
Mia�d�� twarze poleg�ych ci�kimi butami
Lub wdeptuj� ich ci�ar do krwawego brzucha.
Wreszcie, cz�api�c nogami w ka�u�y krwi czarnej,
Spoceni, poszarpani w tym �miertelnym ta�cu,
- Jak szale�cy, co wnosz� kwiaty do trupiarni,
Zatykaj� sw�j sztandar na zdobytym sza�cu.
Atawizm
Dr J�zefowi Reinholdowi w Grafenbergu
Jakby dzi� jaki� B�dziu� - po cecorskim, powiedzmy, ��kiewskim,
Po krwiko�ci hetma�skiej ��todzi�b i ptaszek niebieski -
S�owiczek, po s�pich naddziadach potomek prakrotny, lekkoduch,
S�owiczek, pijane hrabi�tko, dziwaczy w salonie ogrodu.
I �e te� ten rozkaz pos�pny, skarla�y przez wieki do �wistu,
Dzi� jeszcze mnie z domu wyp�dza - do niego, do niego, do niego!
Ju� wiem: to do ska�y Kaukazu przybity m�j praszczur ognisty
Odezwa� si� we mnie, jak wtedy - i w ogr�d wyci�gn��, n�dznego.
I oto z ga��zi - na rami� mi skoczy� �piewaczek,
I dzi�bkiem ku sercu. No, dobrze, niech we�mie, niech dziobie!
Male�cy my, ptaszku, tej sprawy ognistej wznawiacze!
O, m�ko! O, szcz�cie! Zn�w s�p w prometejskiej w�trobie!
Atlas
Kl�kam, rozwieram ramiona na Twoje przyj�cie: g�ow� w ty� odrzucam, przymykam
oczy i rozchylam usta... S�ysz�
szelest... ju� idziesz... dolatuje mnie upojny zapach cia�a ciep�ego...
promienie oczu Twoich muskaj� mnie po
twarzy... Przeczuwam... wiem: to b�dzie poca�unek wieczny, poca�unek Sfinksa z
obrazu Stucka. Na piersi swej
poczuj� G�bie, Kobieto. A kiedy przylgniesz do mnie-rozedm�, wypr�� pier�, aby
si� sta�a granitem i stal�: to�
b�d� Ziemi� d�wiga� - Ciebie, �wi�ta glebo Mi�o�ci!
Ju� uton�y wargi nasze w sobie... Wspar�a� si� o mnie, Wieczna!...
- I rozdwoi�a si� na mnie Ziemia w kr�g�e, spr�yste, �ywotne piersi Twoje...
Bagdad, czyli o przysz�ym poecie
Upl�t� si� dziecku Bagdad �r�d nocy zimowej.
Mo�e z tapety kr�tej? mo�e z nowej ksi��ki?
Bo ze �cian kaskadami koszmar kolorowy,
Bo z ksi��ki zamie� ptak�w c�tkowanych w pr��ki.
Zielony sznur jedwabny od elektryczno�ci
Wpe�z� w sen gadem, ro�lin�. I tam si� zacz�o:
L�g�o si� w koszu puszczy, plot�o si�, gin�o,
Wi�o si� zwierzodrzewem i twarzami go�ci.
Potem - szept tasowanych kart. Potem wachlarzem,
Jak zorza borealna, figury w p�kole.
I p�ynie dziecko w zgrozie PRZEMIENIONYCH zdarze�,
I szybkie miasto ze snu buduje na stole.
A gdy czerwona czapka pos�a�ca z ulicy
Siad�a na wielkim oku snu, jak katarakta,
Rozszepta�o si� mn�stwo w spadzistej stolicy
I zbudzi�o si� dziecko � i krzykn�o: "Bagdad!"
Zrywa si�, patrzy w okno. Tam ksi�yc wyci�ty
Stoi ledwo zielony. Na strasznej tapecie
Sen chodzi kinem cieni, za�amuj�c sprz�ty,
I zap�aka�o dziecko. Biedne, biedne dzieci�!
Bo s�uchajcie i zwa�cie u siebie,
�e wed�ug bo�ego rozkazu,
Kto raz s�owem trafi� w sen u�udny,
Ten nie zazna szcz�cia ni razu!
Bal w operze
1
Dzisiaj wielki bal w Operze!
Sam Pot�ny Archikrator
Da� najwy�szy protektorat,
Wszelka dziwka majtki pierze
I na kredyt kiecki bierze,
Na ulicach �cisk i zator,
Ustawili si� �o�nierze,
B�yszcz� kaski kirasjerskie,
B�yszcz� buty oficerskie,
Konie pieni� si� i r��,
Rycz� auta, t�umy pr�,
W kordegardzie wojska mrowie,
Wsz�dzie ostre pogotowie,
Niecierpliwe wina wr�,
U fryzjer�w ludzie mdlej�,
Czekaj�cy za kolej�,
Dziwkom �ydki s�odko dr��.
Na afiszu - Archikrator,
Wi�c na schodach marmurowych
Le�y chodnik purpurowy,
Ustawiono oleandry,
Ochryp� szef-organizator,
Wfraczony krepy mandryl,
Klamki, zamki l�ni� na glanc,
W blasku las u�a�skich lanc,
Szef policji pier� wysadza
I spod marsa sypi�c skry,
Pr�nym krokiem si� przechadza...
Co za gracja! Co za w�adza!
Co za pompa! Jezu Chry...!
Zaje�d�aj� futra, fraki,
L�ni�ce laki, szapoklaki,
Uwijaj� si� tajniaki
W paltocikach Burberry.
Szofer szofra maci� ruga,
Na tajniaka tajniak mruga...
- No jad�, jad�! B�dziesz tu sta�?
Caf si�, frrruwa twoja ma�!
Zaje�d�aj� gronostaje
I brajtszwance,
Barbarossy, oxensterny
I braganze,
Zaje�d�aj� Buicki, Royce'y
I Hispany,
Wielkie wst�gi, �nie�ne gorsy,
Szambelany,
I buldogi pe�nomocne
I terriery
I burbony i szynszyle
I ordery
I sobole i grand-diuki
I goeringi,
Akselbanty i lampasy
I wikingi,
Admira�y, genera�y,
Bojarowie,
Bambira�y, grubasowie,
Am!
Ba!
Sado!
Rowie!
Hurra, panowie!
Hurra, panowie! Hurra, panowie!W szatni t�ok,
W lustrach - setki,
Potrzaskuja damskie torebki,
Ka�da poprawia, ka�da zerka -
I boty! Numerek! Bez numerka!
I jeszcze pudrem
I jeszcze usta
I lustro lustrem
I zn�w lustra
I ju� - do lo�y - kt�ra? druga...
Na tajniaka tajniak mruga,
Na lewo, na prawo, na le, na pra,
A w �rodku ju� orkiestra gra,
Orkiestra gra! Orkiestra gra!
Ostro gra orkiestra-kiestra,
Z czterech rog�w, czterech estrad
Pryska extra bluzgi grzmi�ce,
Miedzi� pluska i mosi�dzem -
I bac! w blask, w oklaski, brawo,
W drgawki metalow� law�
I jazz w blask brzmi�c furioso
- I nagle duszn� tuberoz�
W krew, w nozdrza placadiutanta
(Tempo: szampan, szatan, szantan)
I ju� - wzi��, i ju� - udami
I ju� - da mi! da mi! da mi!
I chu� - wskok, i wzrok - kastetem
I pod �yrandol piruetem -
solo! solo! ma�pa! nie po...!
buch magnezja foto �lepo
uda uda da mi da mi
gene orde dzwoni rami
z�by �miechem do maestra
i gra orkiestra, gra orkiestra!...
2
Ze swych wie� astronomowie,
Zapatrzeni w gwiezdne mrowie,
W teleskopach cud ujrzeli:
Ma�py bieg�y przez firmament!
W zodiakalnej karuzeli
Apokaliptyczny zam�t
Na przystankach dawnych zwierzat
Siad�o szpetnych ma�p dwana�cie
I zacz�y ma�pi nierz�d
W planetarne sia� przepa�cie.
Obr�cz niebios w p�d szalony
Z�e puscily ma�piszony,
Skacz�, kr�c� si�, iskaj�,
Jak za krat� swojej klatki,
I czerwone pulchne zadki
Ziemi, kr���c, wystawiaj�.
Nie ma ju� niebieskich znak�w!
Ma�pa toczy si� w zodiaku!
I wisz�ca ci�k� zmor�
Nad t� gro�n� noc� gwiezdn�,
Ka�e ta�czy� gwiazdozbiorom,
Gdy ma�piarzy diabli bior�,
Diabli bior�, diabli wezm�!
3
A na scenie Satanella
Chwyta gwiazdy w tamburino,
Tarantella, tarantella
Meteor�w serpentyn�,
Satanella - m�ynek rt�ci,
Satanell� niebo kr�ci
Mg�awicow� pienn� plam�,
Satanella - blasku smuga
I oblana srebrn� lam�
Bystrych bioder centryfuga!
...Z satyrycznym erotyzmem
Na tajniaka tajniak mruga.
Satanell� ksi�yc porwa�,
Wzni�s� ze sceny w niebo sine
I nad placem teatralnym
Znowu zawis� tamburinem.
A tu dalej wr� w zabawie,
I na scenie, rosn�c w blaski,
Wybuchaj� bia�e pawie
Ogniomiotem z�rz bengalskich,
Rozigran� wbiega swora
T�um r�owych �wi� z macior�
I kakucz� i maczicz�
I jak zarzynane kwicz�,
A� tancerzy diabli bior�
diabli bior� diabli bior�!Patem ksi�yc nad Taiti
I gitary nad Haiti,
Potem �piewa W�och T�sknotti
Zakochane totti-frotti,
Potem duo Pitt and Kitty,
Klowny si� po pyskach pior�
I �piewaj�:
I am Pitty I am Pitt I love you Kitty,A� tancerzy diabli bior�
diabli bior� diabli bior�!"Patrz go, jak wariata struga",
Na tajniaka tajniak mruga.
Brzuchem do czarnego gacha
Babilo�ska trz�sie swacha,
Chrz�szcz�c w drgawkach, z ma�pim krzykiem,
Bananowym nabiodrnikiem,
Centaur wlaz� na Centaurzyc�,
D�ba stan�� ko� w muzyce
I oder�a� ari� ko�sk�,
Mierz�c w swach� babilo�sk�,
A wbasenie pe�nym syren
Koz�onogi p�ywa Sylen.
Brawo! brawo! brawo! brawo!
Jazz - zamieci�, dym - kurzaw�,
Sze�� tysi�cy w jedno cia�o
Zros�o si�i oszala�o!
Hucznie, t�usto, p�ciowo, krwawo,
Brawo! brawo! brawo! brawo!
P�ciowo, hucznie, t�usto, bia�o,
Ma�o! ma�o! ma�o! ma�o!
I po pi�trach, i przez schody
Op�tanym korowodem,
Piek�em, �arem, pl�sem, tanem,
G�sienic� - Lewiatanem,
Pterofiksem, Kikimor�,
Archima�p�, Zadozmor�,
Szampankanem, Pankankanem
grzmoc� w tempie ob��kanem,
Tak �e wszystkich diabli bior�
diabli bior� diabli bior�!
4
Przy bufecie - ��opanina,
Parskanina, mlaskanina,
Burbon z m�odym Rastakowskim
Serpentyn� flak�w wcina,
Na talerzu Donny Diany
Ryczy w� zamordowany,
D�awachadze, prync gruzi�ski,
Rwie z�bami ty�ek �wi�ski,
Szach Kaukazu, po butelce
Rumu cum spiritu vini,
Przez pomy�k� tkn�� widelcem
W cyc grafini Macabrini,
Rozdzierane kaczki wrzeszcz�,
T�uszczem ciekn�, w z�bach trzeszcz�,
A najgorzej przy kawiorze:
Tam - na zb�j, tam - na no�e,
A jak z�api� - szczerz� z�by
I smaruj� g�odne g�by
Czarn� mazi� jesiotrow�,
A bie�ugi bia�e k��by
�r� od razu na surowo,
Bo to dobrze, bo to zdrowo!
("Bycza, bracie, rzecz bie�uga!"
Na tajniaka tajniak mruga.)
�wierciomirski z Podhaja�ca
Sarni udziec wzi�� do ta�ca,
Esterhazy, w sztok zalany,
Zrobi� z w�dlin przek�ada�ca
I na wszystkie strony pchany
Klaps go w talerz Donny Diany,
W ostry sos - wi�c ryk pijany,
�miech prezes�w i burbon�w --
A nad wszystkim - pu�k garson�w
Fruwa zmotoryzowany.
W okolicznych hotelikach
Ca�� noc robota dzika,
Seksualny kontredansik:
Na momencik, na kwadransik,
Na portiera tajniak mruga:
Portier - owszem, portier - s�uga,
Ta w woalu, tamta w szalu,
Na kwadransik, prosto z balu,
Na momencik, ot przelotem,
Szybko - i na bal z powrotem:
Rotmistrz Rewski z miss Lenor�,
Oxenstierna z pann� Fior�,
Borys Silber z ksi�n� Kor�
Na kwadransik, szofer! wio!
Potem zn�w ich diabli bior�
diabli bior� diabli bior�.W wir tej nocy diabli bior�,
Rozta�czeni diabli bio ---!
R�bi� w ziemi� Buicki, Royce'y,
Akslebanty, �nie�ne gorsy
I buldogi i terriery,
I szynszyle i ordery,
Genera�y i wikingi,
Admira�y i goeringi,
Bambira�y, bojarowie
Deteringi -
Am!
Ba!
Sado!
Rowie!
Raz!
Dwa!
Hurra, panowie! Brawo, panowie! Ma�o, panowie!...Raz...Dwa...Druga, panowie...
5
Na ratuszu bije druga,
Na tajniaka tajniak mruga,
Na widowni i w sznurowni,
I pod dachem i w kot�owni,
I pod scen� i w bufecie,
Na galerii i w klozecie,
W kancelarii i w malarni,
W garderobach i w palarni,
I w dy�urce u stra�aka
Mruga tajniak na tajniaka...
Poziewuj�c, siedz� w szatni
Czterej z gliny, dwaj prywatni,
Poziewuj�, pogaduj�,
Przechadzaj� si�, pogwizduj�,
Pogwizduj�, przechadzaj� si�,
Swym kamaszkom przygl�daj� si�.
S�owikowski z trzeciej �ledczej
M�wi, �e mu w ��tych letczej,
Czarne pal� jak cholery,
A najgorzej - to lakiery.
Macukiewicz z jedenastki
Patrzy w szpice, widzi gwiazdki:
Dobra pasta, po�ysk �liczny,
Ca�kowicie elekstryczny.
Szulc z �semki ma giemzowe:
"Powiedz, Czesiek, nie jak nowe?
Drugi rok na co dzie� nosz�
A raz fleki da�em - prosz�!"
Wa�czak z pi�tki, zwany Blindzia,
Chwali past� marki "India",
Popatruje, pogwizduje:
Udibidibindia, udibindia.
Krukman (karniak) nosi nowe
Stebanowe, orzechowe.
Ziewa - "daj p�askiego, Blidzia..."
Udibidibindia, udibindia.
6
Ju� z ratusza bije trzecia,
Senne pola dreszcz oblecia�,
Dzie� si� rodzi.
Brzask przez szaro�� si� przedziera,
Owoc s�o�ca krwi nabiera,
Zaszepta�y wiewem brzozy,
W zagajniku ptaszek gwizdn��...
Do stolicy jad� wozy
Z zielenizn�.
Jad� wozy, poskrzypuj�,
Ludzie drzemi�, poziewuj�,
Brzozy b�yszcz� bia�� kor�,
Wiatr przez owies przeszele�ci�,
Jad� wozy wczesn� por�
Do przedmie�ci.
Tr�bi auto ci�arowe,
Wozy mija
I na d�ugo kurz r�owy
Z szosy wzbija.
Ch�opki suche i dostojne
Id� szos�.
Id� boso i na przedaj
Mas�o nios�.
Zapia� kogut, za nim drugi,
Potem trzeci,
Na pastwiska byd�o gnaj�
Ma�e dzieci.
Przetr�bi�o drugie auto
Ci�arowe,
Ch�op prowadzi kulej�c�
Krow�.
Skrzypi� wozy, przewalaj� si�
Z boku na bok,
Ludzie w chatach przewracaj� si�
Z boku na bok.
Chrapie w rowie, twarz� w traw�,
Kto� pijany,
Na pastwisku podryguje
Ko� sp�tany.
Na ko�ciele niebij�ce
Wisz� dzwony,
Suche p�ki zi� pod krzy�em
Ogrodzonym.
Jaki� du�y wyszed� w gaciach
Przed zagrod�,
Mru�y oczy i tarmosi
Ostr� brod�.
A tam dalej stoi szko�a
Murowana,
W szkole mapa, bardzo pi�knie
Malowana.
Na �wiczenia id� �o�nierze
Z karabinami...
"...�e na tobie gin�, �e na tobie gin�
ch�opcy malowani..."
Skrzypi� wozy, przelewaj� si�,
Pozgrzytuj�...
"...W mie�cie tera rymbarbarum
Du�o kupujom".
Skubi� traw� bia�e kozy
Wymioniaste.
W sinym dymie, w z�otym pyle
Dzie� nad miastem.
Owoc p�k� - i mokrym �witem
Or�owi� miejsk� ziemi�.
Zawieszony pod sufitem
W �yrandolu tajniak drzemie.
7
Przez ul. Zdobywc�w,
Przez Annasza, Kajfasza,
Przez Siw�, przez �w. Tekli
I Proroka Ezdrasza,
Przez Krymsk�, Kocio�ebsk�,
Przez Gnom�w i przez Dziewic,
Przez Mysi�, Addis-Abebsk�
I �ukasza z B�a�ewic,
Przez Czterdziestego Kwietnia,
Przez Bulwary Misyjne -
Jad� za miasto wizy
Asenizacyjne.
Z facjatki budy drewnianej
T�usta panna wygl�da:
- Kt�ra godzina g�wniarzu?
- Pi�ta, kurwo, pi�ta...
I przez puste ulice
Jad� dalej i dalej.
Panna przed siebie patrzy
I papierosa pali.
Widzi dom czerwony,
Nowo zbudowany,
Ludzie ju� mieszkaj�
W nieotynkowanym.
W jednym oknie g�siory
Z wi�niakiem i jagodnikiem,
Za oknem wietrzyk igra
R�owym balonikiem.
Na �elaznym balkonie
�bem na d� wisi zaj�c,
��k� przewr�con�
Jeszcze ogl�daj�c.
Pan w spodniach, ale boso,
Na drugi balkon wyszed�,
Ziewa, patrzy na niebo,
Szelki mu z ty�u wisz�.
Chaplin, z dykty wyci�ty,
Krzywo stoi przed kinem.
Przejecha� na rowerze
Policjant z karabinem.
Na pot�uczonej szybie
Sklepu z konfekcj� "Lolo"
Wida� kawa�ek gazety:
Litery IDEOLO...
Wida� blach� z napisem:
Golenie 20 gr.
Strzy�enie 40 gr.
Manikir 60 gr.
Przelecia�a taks�wka,
Podskakuj�c w p�dzie,
Jedzie gruby z w�dk�,
Ryby �owi� b�dzie.
Z piwnicy w�dliniarza
Gor�ca para wali.
Panna patrzy przed siebie
I papierosa pali.
8
Noc� - tylko w kasach kolejowych
Beznami�tnie
Ciurkaj�ce,
Zaspane,
A szulerniach gejzerem gor�czkowym,
A w burdelach - nieod�a�owane,
Na dancingach - sycz�ce szampanem,
Wytrysn�y z brzaskiem dnia - kipi�ce,
Zapienione, robaczywe pieni�dze.
Z portmonetek, szuflad, kieszeni
Do kieszeni, szuflad, portmonetek,
Za chleb, za tramwaj, za gazet�,
Za lekarstwo, za szpinak, za siennik,
Do kas i z kas,
Za w�z i przew�z,
Do miasteczka z miasteczka,
Do wojew�dztw z wojew�dztw,
Za mleko, za gaz,
Za zwierz�ta, za las,
Do bank�w, stragan�w, sklepik�w i kas
I z kas, i z bank�w, stragan�w, sklepik�w,
Do kelner�w, lekarzy, oficer�w, rze�nik�w
I zn�w do lekarzy, rze�nik�w, kelner�w,
Od zdun�w, monter�w, do stolarzy, szofer�w,
Za kurs, za st�, za golenie, za drut,
Za s�l, za z�b, za ceg��, za but,
Od �lusarza do ksi�dza, od ksi�dza do szklarza,
Od szklarza do szewca i zn�w do �lusarza,
I zn�w
I zn�w
I jeszcze raz,
Za bilet, za n�, za wod�, za gaz,
Za armat�, musztard�, podkow�, protekcj�,
Za �lub, za gr�b, za schab, za lekcj�,
Za klej, za klamk�, za klops, za klisz�,
Za papier, na kt�rym te wiersze pisz�,
Za pi�ro, atrament, za czcionki, za druk,
Za bomb�, za �ledzia, za radio, za bruk,
I poecie - za dar, za nazwisko, za czas,
I wszystkim za wszystko, z kieszeni do kas
I z kas do kieszeni, na wszystkie strony,
Rozdrobnione na grosze, sp�cznia�e w miliony,
Labiryntem i mrowiem, ko�owrotem spl�tanym,
Chaosem kierunk�w i linii pijanych,
Buchaj�ce i schn�ce, znikaj�ce, rosn�ce
Zakr��y�y diabelsko robaczywe pieni�dze.
Adiutanci poczyna� i dzia�a�, i dziej�w,
Atakuj� Verdun, atakuj� Pociej�w,
P�yn� na Celebes transatlantykiem
I p�yn� rynsztokiem ulicy Dzikiej.
Bu�ka - grosz,
Wojna - miliard:
Cyk!
Buch!
Zgierz:
Asyria.
"Silni jedno�ci�,
Silni wol�
Czuj
Duch"
IDE
OLO
Wije si� Lewiatan z�y,
W srebrne szczury, wij�c si� zmienia,
Drobnieje w bilon pche� i wszy,
I znowu w szczury zrastaj� si� pch�y,
Grosze i wszy srebrzej� w kieszeniach
I zn�w wype�zaj� szczurami szaremi,
Za nami, przed nami, biegaj� po ziemi,
I jak papier wyschni�ty, szeleszcz�, szuraj�
I zn�w si� w z�otego potwora zlewaj�,
Co p�odzi si�, ciek�c przez si�a i miasta,
Roz�azi si� w p�dzie, rozpada i zrasta,
I kr��y, miliardz�c, od biesa do czorta,
Od czorta do diab�a, rozp�odem �apczywym,
I ci�gnie, i wre tr�dowata eskorta,
Skacze i pl�cze si� konw�j parszywy.
9
Jad� ze wsi wozy
Aprowizacyjne,
Jad� na wie� wozy
Asenizacyjne.
Przy rogatce si� min�y
Pod szlabanem,
Jak kareta �lubna z karawanem.
Przyjecha�a na targ zielenina,
Przyjecha� naw�z na pole,
I zacz�a nowy dzie� ojczyzna,
Zeby pe�ni� pos�annictwo dziejowe
I odegra� historyczn�
Rol�.
10
Rozmy�laj�c g��boko nad rol�
Dziennikarze szybko pisali:
- ideolo - ideolo - ideolo -
A tancerzy w hucznej sali
Jeszcze ci�gle diabli brali
diabli brali diabli braliA ju� ludzie pracy wstali:
W rze�niach byd�o zabijali,
Karabiny nabijali,
Interesy ubijali,
Wrogom z�by wybijali,
Wrogom czaszki rozbijali
I do krzy�a przybijali,
Na stalowy pal wbijali
I do grosza grosz zbijali
I banknoty odbijali,
Odbijali, odbijali -
Precz z niedol�! Precz z niewol�!
Nad poziomy! W lot i w polot!
Czas uderzy� w czyn�w stal!
Ideolo - ideolo -
Uda� si� ten pi�kny bal!
Ideolo - ideolo -
Czynem! duchem! wiar�! wol�!
Hej do walki! zniszczy� n�dz�!
Kup�, kup� ku pot�dze!
Czynu! czynu! nic po s�owie!
Ducha! ducha! wi�c po g�owie!
I kolbami, i salwami
Ka
Ra
Bino
Wymi!
Hurra, panowie!
Ducha, panowie!
Czynu, panowie!
Raz! Dwa! Solo! Solo!
Z pann� Tiutk� graf Ramolo!
Hop! siup! W dziejowej skali,
- ali, - ali, - ali, - ali,
I zecerzy w ca�ym pa�stwie
Czcionki gigant uk�adali
IDEOLO, IDEOLO
Ideolo ideali
Lari fari lafilindia
Udibidibindia, udibindia!
Da mi! da mi! Z Ol� Tolo
Barszczyk pij�, w�d� gol�,
A maszyna wali, wali:
IDEOLO, IDEOLO
malo malo solo solo
malo solo malo brawo!
Kawa z rumem, koniak z kaw�,
Pi�kny Dusio z pann� Viol�
Pod schodami si� certol�
I weso�o na bulwarze
Pokrzykuj� gazeciarze:
"Wielki bal z dziejow� rol�!"
"Dzisiaj strrraszne ideolo!"
"Kurrr Sto�eczny Fioletowy"
"Kurrr dzisiejszy; Kurrr dziejowy!"
"Ideoo za dziesi�� groo!..."
"Bal w Operze! Katastroooo!"
"Kurrr Poranny z opisami!"
Kurdesz grzmi nad kurdeszami!
11
P�ynie na czcionki drukarska farba:
IDE
OLO
"Ile rebarbar?"Karna
Kadra
Ducha
Czynu
"Poprosz� za dziesi�� groszy kminu"Miecz
Krzy�
Duch
Dziej�w
"Prosz� za dziesi�� groszy kleju"Ducha
Dziej�w
Karne
Kadry
"Prosz� za dziesi�� groszy musztardy"Czerep rubaszny
Paw narod�w
"Prosz� za dziesi�� groszy lod�w"Jeden
Tylko
Jeden
Cud -
"Ober, jeszcze butelk� na l�d!"I bac! bac!
I plac opustosza�,
I do bramy wlok� truposza.
I bac, bac zza rogu, z sieni,
I w bruk, w bruk t�tni�cemi
Kopytami bac po g�owie
Ka
Wa
Le
Ryjskiemi!
Raz!
Dwa!
Hurra, panowie! Ma�o, panowie! Brawo, panowie!I bac, bac!
S�o�ce na ziemi! Cz�owiek na ziemi! I krew na ziemi!I bac jazz!
I gra orkiestra
Z czterech rog�w
Z czterech estrad
Z czterech rog�w
IDE
OLO
A tancerzy diabli bior�!
Bo patrzcie! patrzcie, jaka sensacja!
Brawo dyrekcja! Co za atrakcja!
G�sienic� hipopotamow�,
Glist�, na miar� przedpotopow�,
Na sal� wpe�za t�usty Jaszczur,
Czo�g z�otociek�y, forsiasty praszczur:
Szczurz�c i wsz�c, i pchl�c wspaniale,
Ksi��� Karnawa� wje�d�a na sal�!
Tajniaki z ty�u, tajniaki na przedzie,
Mlaskiem, cz�apem, wij�c si� jedzie,
Pe�znie smoczysko - a na nim okrakiem
Go�a, w po�czochach, w cylinderku na bakier,
Z paznokciami purpurowymi,
Z wymionami malowanymi,
Z szmaragdowym monoklem w oku,
Z neonow� reklam� w kroku,
Skrzecz�c szlagiera:
"Komu dzi� da�? Komu dzi� da�? Komu dzi� da�!"Wierzga na g�stym pieni�nym
potoku
Promieniej�ca Kurwa Ma�!
I nagle - kot�uj�cym �ciskiem
Rzuci�a si� sala z piskiem, wizgiem!
Pian� zielon� pryska z pyska,
Kopie, szarpie, krzes�ami ciska,
Tratuje, gryzie w�ciek�ymi k�ami,
No�ami b�yska, t�ucze pa�kami,
Na zakrwawionym �liskim parkiecie
Tarza si�, tapla si�, dusi i gniecie,
Mordem i smrodem pozycje zdobywa
I z cielska potwora �apami wyrywa
Z�ot� juch� ociekaj�ce
Wr�ce szczurami i wszami pieni�dze.
I �re, i ch�epce wydarte kawa�y,
A� ryczy ze �miechu Odw�ok Wspania�y,
Kipi�cy bezmiarem metalu,
I dalej si� wije i t�uszczem obrasta,
I nonszalancko ogonem chlasta
Najwi�ksza atrakcja Balu!
I przy�piewuje "Komu dzi� da�?
Komu dzi� da�? Komu dzi� da�?"Promieniej�ca Kurwa - Ma�
Kurwa - Mie� Kurwa - Bra�!"Jak bal, to bal! Maestro, wal!
Grubasku, teraz solo!
O, IDEOL! O, IDEAL!
Takie ma�e s�odkie IDEOLO!"
I gdy w strop szampitrem strzeli�
Metaliczny tusz kapeli,
Ani si� nie obejrzeli,
Ani zd��y� z �yrandziaka
Mrugn�� tajniak na tajniaka -
Jak b�yskawicowym zdj�ciem,
Foto-ciosem, blasku ci�ciem
Wszystkich wszyscy diabli wzi�li
diabli wzi�li diabli wzi�liA� ze �miechu ma�py spad�y
Z zodiakalnej karuzeli.
12
TAK M�WI TEN,
KT�RY �WIADECTWO DAJE O TYCH RZECZACH:
"ZAISTE, PRZYJD� RYCH�O". AMEN.
I OWSZEM, PRZYJD�, PANIE JEZUSIE
(Objawienie �w. Jana XXII,20)
Ballada
o �mierci Izaka Kona
l
By� sobie niegdy� Izak Kon,
Pracowa� w banku sumiennie,
By� krewnym firmy "Frenkel et Sohn",
Do biura chodzi� codziennie.
Mia� dobr� pensj� Izak Kon,
Mia� zosta� ju� prokurentem.
Orzek�a firma "Prenkel et Sohn",
�e Izak - to ch�opak z talentem.
I by� szcz�liwy Izak Kon,
Wspiera� pieni�dzmi rodzin�,
I marzy� sobie Izak Kon
W cich� sobotni� godzin�:
"Jak b�d� mia� r�wniutkie sto,
P�jd� do pa�stwa Naftali,
Poprosz� ich o R�zi� m�:
�eby j� za mnie wydali.
Oblicz� wszystko: ile ma
Kosztowa� lokal, jedzenie,
St�, kredens, krzes�a, ��ka dwa
I ca�e urz�dzenie.
I b�d� sobie z R�zi� �y�,
B�dziemy bywa�, przyjmowa�..."
Tak lubi� Izak s�odko �ni�
I we �nie sw� R�zi� ca�owa�.
2
Kszta�ci� si� tak�e Izak Kon:
Czyta� "histori� kultury"
I opowiada� R�zi on
O r�nych dziwach natury.
Badali dzie�a z r�nych stron,
Cz�sto te� debatowali,
I wszystko umia� Izak Kon
Obja�ni� R�zi Naftali.
I gdy siedzieli sam na sam,
A Izak zda� si� by� sm�tny,
M�wi�a R�zia: "Jak dobrze nam!
Jaki� ty inteligentny!"
3
Czasem na kaw� sobie szli,
I m�wi� Izak: "R�zieczko,
Zr�b, moja droga, przyjemno�� mi:
Zjedz jeszcze jedno ciasteczko".
A R�zia na to: "Kotku m�j,
Nie da�abym si� wszak prosi�,
Ale nie mog�, Izaczku m�j,
Doprawdy, �e mam ju� dosy�".
4
A kiedy�-umar� Izak Kon.
Umar�. Zwyczajnie. Przy stole.
I tylko krzykn��, gdy przyszed� zgon,
I pot mu wyst�pi� na czole.
Co by�o potem-nie wiem sam.
Moja opowie�� - sKonczona.
Ja chcia�em tylko powiedzie� wam
O �mierci Izaka Kona.
Bambo
Murzynek Bambo w Afryce mieszka,
Czarn� ma sk�r� ten nasz kole�ka.
Uczy si� pilnie przez ca�e ranki
Ze swej murzy�skiej Pierwszej czytanki.
A gdy do domu ze szko�y wraca,
Psoci, figluje - to jego praca.
A� mama krzyczy: "Bambo, �obuzie!"
A Bambo czarn� nadyma buzi�.
Mama powiada: "Napij si� mleka",
A on na drzewo mamie ucieka.
Mama powiada: "Chod� do k�pieli",
A on si� boi, �e si� wybieli.
Lecz mama kocha swojego synka,
Bo dobry ch�opak z tego Murzynka.
Szkoda, �e Bambo czarny, weso�y,
Nie chodzi razem z nami do szko�y.
Banalna historia
Zadzwoni�a do niego rano,
Bardzo wcze�nie, jeszcze przed �sm�.
W m�zgu mia�a noc nie przespan�
I b�l, co na chwil� nie usn��.
W sercu mia�a ci�ar rozpaczy.
Powiedzia�a: "Halo, to ty?
Zaraz musz� si� z tob� zobaczy�".
I po twarzy, do s�uchawki, �zy.
Odpowiedzia�: "Co za awantura?
Nie mam czasu dzi� przed obiadem,
Dobrze wiesz, �e musz� i�� do biura.
Uspok�j si� nie lubi� przesady".
Powiedzia�a: "Je�li nawet nie mo�esz,
To koniecznie przyjd�, bo..." - "Bo co?"
Zap�aka�a: "Bo�e! Bo�e! Bo�e!"
Rzuci�: "Dobrze. Tylko nie p�acz. No!"
Spotkali si� w pustej cukierence.
Cukiernie rano s� puste.
I puste jest serce dziewcz�ce,
Gdy je rozpacz przepe�nia, nic wi�cej.
Przyszed� z min� na smutno szlachetn�
(Ka�dy z nas to umie, gdy chce);
"Kawa czy herbata?" - "Wszystko jedno..."
"Mo�e ciastko?" - Dzi�kuj�. Nie".
"Co si� sta�o?" U�miechn�a si� blado:
"Co si� sta�o? Nic..." - "Wi�c dlaczego p�aczesz?"
"P�acz�? My�la�am, �e si� u�miecham...
To tak trudno odr�ni� czasem.
Ach, i m�wi� tak trudno, gdy s�owa
S� te same, a czuje si� r�nie.
Ale ja ci zaraz powiem, wszystko powiem..."
- "Tylko, prosz� ci�, pr�dko, bo si� sp�ni�".
I zacz�a jak wniebowzi�ta,
Jak w natchnieniu, chorobliwie, gor�czkowo,
Dygota�y nieszcz�liwe r�cz�ta,
Ko�ysa�a si� rozpalona g�owa.
Nawet kelner poczu� lito�� dla niej
I pomy�la�: "Co� tam z�ego jest,
Trzeba poda� drugi cukier tej pani,
Bo jej kawa zgorzknieje od �ez".
Co m�wi�a - ja nie wiem niestety.
S�dz� nawet, �e to wszystko jedno.
Ale wy - wy, dziewczyny i kobiety,
Znacie dobrze t� mow� ob��dn�!
Gdy sko�czy�a - spojrza�a na niego
Jak zbity pies... wzrokiem oniemia�ym...
- "Hm (powiedzia�), to nic nowego,
Ju� to wszystko sto razy s�ysza�em!"
I tu nagle -b�ysk w oczach dziewczyny,
Jakby kto� j� obudzi� - i powiada:
"A my�la�am, �e to m�wi�, m�j jedyny,
Pierwsza!! pierwsza od pocz�tku �wiata!!!"
-------
Teraz wszystko ju� wiemy. Naturalnie!
Bo c� mog�a innego uczyni�,
Jak do domu i�� i najbanalniej
Ma�� kartk� zostawi� w sypialni:
"Prosz� nikogo nie wini�".
Berlin 1913
O, sm�tne, �nie�ne nevermore!
Dni utracone, ukochane!
Widz� ci� zn�w w Cafe du Nord
W mro�ny, mglisty poranek.
Strach, s�odki strach od st�p do g��w,
Dygot b��kitnych, czu�ych nerw�w,
I sen by� zn�w, i list by� zn�w:
Mg�a legendarnych perfum.
Lecz nie ma mnie i nie ma mnie,
I nigdy w �yciu mnie nie b�dzie.
Zostan� w li�cie, zostan� w �nie,
W tkliwej, �nie�ne) legendzie.
Nic o tym nie wiesz. Czekasz, dr��c.
Dzie� sennie sypie si� i szepce.
Ach, serce moje i m�odo�� m�
W srebrnej nosisz torebce.
Wczoraj? A co to by�o? Tak:
Carmen, kareta, wino, walce...
Mign�o w oczach. Nie - to ptak,
Wyszyty na woalce.
Pusto i ciep�o w tym Cafe.
Zima si� w oknie szronem perli.
Nie przyjd�. Id�. Nie spotkasz mnie.
...Wielki, wielki jest Berlin.
Biblia cyga�ska
Jaka, s�dzisz, jest biblia cyga�ska?
Niepisana, w�drowna, wr�ebna.
Naszepta�a j� babom noc srebrna,
Na�wietli�a �una �wi�toja�ska.
I aromat w niej, jak mirt rozdarty,
Le�ny szum i gwiazdarska kaba�a,
Cie� mogilny, pi��dziesi�t dwie karty,
Podko�cielny dziad i mara bia�a.
Kto t� ksi�g� odkry�? My uczeni,
Szperaj�cy w starzy�nie pami�ci,
W�chem gnani i przeczuciem tkni�ci,
Pod sp�d zmys��w i my�li wpatrzeni.
Dolinami zapad�ej wiedzy
Klechda kr�ta nurtuje jak rzeka:
I nie w �yciu i nie w �mierci, lecz mi�dzy,
A na �mier� i na �ycie urzeka.
Na t� ksi�g� woskowemi �zami
Kapi� noc� �a�obne gromnice,
W tej to ksiedze u�udnemi domys�ami
Przewracaj� si� sny jak stronice.
Migaj�ce wibruj� wersety,
Nie uchwycisz, co si� w nich ukrywa...
Co� jakgdyby: m�cze�stwo poety...
...�e co� zbawi� ma...
I ksi�ga si� rozp�ywa.
Bies i ksi�yc
Jest chuda, ciemna pani. Wstaje zwykle wcze�nie, siada przy oknie i wygl�da na
ulic�, podpar�szy ko�cist� r�k�
ostry podbr�dek. Za podw�jnymi szybami ko�ysz� si� kasztany. Tam jest jesie�.
Dr��cym brz�kiem, szybko, l�kliwie, bije zegar godziny.
Po obiedzie s�o�ce rozlewa si� po ulicy, rozlewa si� m�cz�c� wzrok z�ocisto�ci�.
B�yszcz� metalowe ga�ki na
parkanie ogrodu.
Stercz� nieruchomo oz�ocone kasztany.
A wieczorem przychodzi garbus w okr�g�ych okularach, g�ow� na bok pochyla, r�ce
zaciera.
"Paniusia, jak zwykle, co? Trzeba zapomnie�, trzeba si� uspokoi�! Taki to ju�
bieg tego �wiata, paniusiu-
dobrodziejko!"
Chuda, ciemna pani u�miecha si� po raz pierwszy: "Oh, mon docteur!... Zreszt�
zaczniemy chyba?"
"Ano, chyba, jak Pan B�g przykaza�", rozp�ywa si� garbus w uk�onie.
Na palcach wchodzi lokaj, zapala �wiece na fortepianie. A ci zaczynaj� gra� - na
cztery r�ce - jakie� wznios�e,
okrutne psalmodie genialnego mistrza.
I w ��tym �wietle �wiec skacz� dwie pary r�k po klawiaturze.
Wtedy w�a�nie Bies wp�ywa do pokoju po promieniu ksi�yca, przykucuje w k�cie i
s�ucha... i s�ucha...
Biologia
Baby latem biodrzej�.
Soki w babach si� grzej�,
Owoc �ywy dojrzewa,
Lep �ywiczny wre w drzewach.
P�e� si� p�awi p�odziwa,
Buchaj cio�� pokrywa,
Mleczem t�ustym si� klei
W rozjuszonej nadziei.
Dyszy ziemia - koby�a,
Wymion dwoje w �wiat wzbi�a,
Byk wiecznego �ywota
Bia�ym �lepiem �ar miota.
Roztopi�y si� pola,
Rozst�pi�a si� rola
I w czarnoziem t�tni�cy
Trysn�� bia�un gor�cy.
Brzoskwinia
S�yszysz? Jest w tym s�owie soczysto��, jest cierpkawa s�odycz
rozgniecionej miazgi owocu: sok, sp�ywaj�cy i spijany chciwie
spragnionymi usty.
Mi�ciutka, okr�g�a, delikatnym puchem omszona, wabi mnie ta
brzoskwinia, budzi po��danie, chc� j� wargami pie�ci�, mi�� w palcach
lekko, pieszczotliwie g�adzi� i - dmucha� w puszek aksamitny. Szkoda, �e
ca�a nie jest tak dziewiczo blador�owa, jak w tym - patrz - miejscu... W
brzoskwini� ciep��, d�o�mi moimi utulon�, tak mi�kk� ju�, �e sok lada
chwila pu�ci, wpijam si� tym wszystkim, czym s� usta... O, mi�so
kwietne! O, soku, kt�ry� kr��y� w drzewie, p�dzony tajemnicz� Moc�
�ycia! Soku, kt�rym nabrzmia� p��d w cieple wiosny i s�o�ca! Pij�, pij�,
gniot�, wysysam!...
Czy ca�owa�em usta twoje?
Brz�zka kwietniowa
To nie li�cie i nie listki,
Nie listeczki jeszcze nawet -
To ob�oczek prze�roczysty,
Poz�oci�cie zielonawy.
Je�li jest gdzie� le�ne niebo,
On z le�nego nieba sp�yn��,
�r�d ogrodu zdziwionego
Tu� nad ziemi� si� zatrzyma�.
Ale �eby m�g� zzielenie�,
Z brzoz� si� prawdziw� zmierzy�,
�ciemnie�, smug� traw ocieni� -
- Nie, nie mog� w to uwierzy�.
Burza
B�yskawicowe szpady
Strugami blasku na p�ask.
Krzy�uje si� grom i blask,
Tn�c metaliczne kaskady.
I w to igrzysko szpad,
W deszczu sko�nego ciosy,
Ogr�d trz�s�cy si� wpad�
I krzyczy wniebog�osy.
Burza (albo mi�o��)
Zamknij pami��, bo idzie burza
I wiatr firanki nadyma.
Idzie burza, niebo si� zachmurza
I patrzy moimi oczyma.
Zamknij oczy, �eby noc opad�a
Na burzliwe, na hucz�ce dalekim gongiem.
Wiej� firanki jak widziad�a.
Zamknij okno, rozpacz nadci�ga.
Mi�dzy oknem, pami�ci�, przeci�giem
Ciemne my�li, jasne oczy, a przez ulic�
Dumy szumne i �a�obne chor�gwie.
Zamknij �ycie, otw�rz �mier�. Ju� b�yskawice.
Burza i bzy
Burza chrab�szcz�w w b�yszcz�cych bzach!
Kto wyl�g� chrab�szcze? Burza.
Piorun, jak sztylet zaryty w piach,
Stygnie i syczy: "U�as!"
Kto� wida� niebu ogie� chcia� skra��,
Lecz, o�lepiony srebrzy�cie,
Pr�dem ra�on� otworzy� gar��
I rt�ci� opryska� li�cie.
Buty
Jak dwa kundle parszywe, tak stawiam wieczorem
Ci�kie od b�ota kapcie przed ��kiem na stra�y.
�pi� martwo, z srebrn� szram� ksi�yca na twarzy,
Z r�k� wisz�c� mi�kko nad mokrym buciorem.
W nocy chmury obrz�k�e b��dz� po pu�apie
I, jak p�acz, s�ycha� kroki w pokoju samotnym:
Rozpa�kanym chlupotem sen m�j biedny cz�apie
I tak si� po mnie wlecze, jak ja po dniu s�otnym.
Rano - potopy s�o�ca na pod�odze le��
I dzie� jarz�c� ha�b� w oczy mi si� ciska:
Drewnianymi szpilkami z�by do mnie szczerz�
G�odne n�dzy mej, straszne, wyschni�te buciska.
Cel
Szukalem tego w Pary�u, szuka�em w Berlinie i Rzymie,
A to za oknem by�o i mia�o polskie imi�.
My�la�em �e to pot�ga, �wiat nowy, nowe dzieje,
A to ogr�dek wiejski, co si� kwiatami �mieje.
A to groszek pachn�cy, georginie i malwy,
Wymalowane s�o�cem w proste, w�o�cia�skie barwy.
Teraz ko�ysz si�, ko�ysz, nierozumna g�owo,
�e w ogr�dku niebiesko i p�owo, i r�owo.
Szuka�em tego pogonia - niecierpliwie, proroczo,
A to mi z paru grz�dek ukaza�o sie oczom.
B�d� jeszcze w New Yorku, b�d� w Moskwie i Hadze,
Da B�g, to i o Tokio, to i Tokio zawadz�.
Choinka
Ziemio, ziemi�tko,
Noc� nad ��kiem
�wiecisz i kr��ysz
R�owym jab�uszkiem.
Sny wyogromnia�y,
Ziemio, zieminko,
Wszech�wiat sta� w pokoju
�wi�teczn� choink�.
Ziemio, ziemeczko,
Dr�ki gwia�dziste
Po ga��zkach b�yska�y
Mlekiem wieczystem.
Trzaska�y �wieczki,
�wierkowe �wierszcze,
Anio� zaniem�wi�
Najpi�kniejszym wierszem
Chrystus
Nie skar�� si�, m�j Ojcze, nie skar�� si�, m�j Panie,
I�e� da� sercu memu to smutne mi�owanie.
Nie skar�� si�, m�j Ojcze, �e tak samotnie chodz�,
�em si� ju� wielce zanurzy� w tej ciernistej drodze.
Obchodz� chaty z wie�ci�: "Zbli�a si� z �aski nieba",
A ludzie m�wi�: "Z Bogiem..." I daj� kromk� chleba.
Czyli s� s�owa moje tak bardzo niepoj�te?
Nie widz�, �e zbli�a si� Kr�lestwo Twoje �wi�te.
Nie widz�, �e niebiosa rozwar�y si� narodom,
Nie wierz�, cho� im prawi� z rado�ci� i pogod�...
Lecz skar�� si�, panie, �e tak strapiony chodz�,
�e nie ma, nie ma kresu ciernistej mojej drodze.
Ptaszkowie maj� gniazda i liszki maj� schowy,
I tylko Syn Cz�owieczy nie ma gdzie sk�oni� g�owy.
Lecz to nie skarga, Panie... Spraw jeno w bliskim cudzie,
I�by mnie zrozumieli ci dobrzy, cisi ludzie.
Chrystus miasta
Ta�czyli na mo�cie
Ta�czyli noc ca��
Zbiry, katy, wyrzutki,
Wisielce, prostytutki,
Syfilitycy, no�ownicy,
�otry, z�odzieje, chlacze w�dki.
Ta�czyli na mo�cie
Ta�czyli do rana.
�ebracy, ladacznice,
Wariaci, chytre szpicle,
Ta�czy�y tan ulice,
Latarnie, szubienice, hycle.
Ta�czyli na mo�cie
Dostojni go�cie:
Psubraty!
Starcy rozpustni, str�czyciele,
Wstydliwi samogwa�ciciele,
Wzi�li si� za rece,
Przytupywali,
Gra�y harmonie, harmoniki,
Do �witu grali,
Ta�czyli tan sw�j dziki:
Dalej! Dalej!
�arli. Pili. Ta�czyli.
A by� jeden obcy,
By� jeden nieznany,
Patrzyli na� spode �ba,
Ramionami wzruszali,
Spluwali.
Wzi�li go na stron�:
M�wili, m�wili, pytali,
Milcza�.
Podszed� Rudy, czerwony:
- Co� za jeden?
Milcza�.
Podszed� drugi, bez nosa,
Kro�ciasty:
- Co� za jeden?
Milcza�.
Podszed� pijus, wycedzi�
- Co� za jeden?
Milcza�.
Podesz�a Magdalena:
Pozna�a, powiedzia�a...
P�aka�...
Ucich�o. Co� szeptali.
Na ziemi� padli. P�akali.
Chrystusie...
Jeszcze si� kiedy� rozsmuc�,
Jeszcze do Ciebie powr�c�,
Chrystusie...
Jeszcze tak strasznie zap�acz�,
�e przez �zy Ciebie zobacz�,
Chrystusie...
I tak� wielk� �a�ob�
B�d� si� �ali� przed Tob�,
Chrystusie,
�e duch m�j przed Tob� kl�knie
I wtedy - serce mi p�knie,
Chrystusie...
Ciemna noc
Cz�owieku d�wigaj�cy,
Usi�d� ze mn�.
Pomilczymy, popatrzymy
W t� noc ciemn�.
Zdejm ze siebie
Kufer d�bowy
I odpocznij.
W ciemn� noc wlepimy razem
Ludzkie oczy.
M�wi� trudno. Nosza ci�ka.
Chleb kamienny.
M�wi� na nic. Dwa kamienie
W nocy ciemnej.
Ciemne niebo
Jak �atwo obezdomnie�
I zosta� bez gwiazd nad g�ow�!
Jak trudno, jak trudno zapomnie�
Rodzim� g��b diamentow�!
Jak �atwo szcz�liwym wzlotem
W niebo mi�o�ci uderzy�!
Jak trudno, jak trudno potem W oczy ci spojrze� - i wierzy�.
Po wielkim, bezgwiezdnym niebie
Dok�d i pok�d mi p�yn��?
Jak �atwo, jak s�odko by�o
Za ciebie zgin��!...
Ciemno��
Wulkan strachu za oknem wyrasta,
Law� mroku po brzegi nap�ywa.
Hucz� g�ucho piwnice miasta,
Wzrokiem judzi p�noc mrukliwa.
Zwierz� ci�kie, g�ste, prastare
Z g�ry d�ugo i �mudnie si� toczy,
Zwierz� z g��bin, rozlane, szare,
Nisk� chmur� zasnuwa oczy.
Smutnie wzdycha noc ma�om�wna,
Ciemn� wod� piwnice bulgoc�.
Tak umar�a, poch�oni�ta noc�,
Ostatnia ksi�yc�wna.
Cocktail
Kr�t� �mijk� zielono�ci s�odkiej
W�lizn�� zwinnie do p�ynu z�otego
Mister Mixer, Lord of Jazz and Cocktail,
Gubernator Barwistanu mego.
Potem kapn�� krwaw� kropl� z butli,
A� bulgn�lo, wygi�o si� w t�cz�,
Smuga trawy w g��bi z�otej w�dki
Zr�owia�a w pasemka paj�cze.
A gdy wszystko barwi�cie ju� wrza�o,
Strzykn�� wina i skropi� arakiem,
A� w kieliszku co� zatrzepota�o
Niecierpliwym, kolorowym ptakiem.
Przewr�ci�o si� leniwie, kr�g�e,
P�ynne, senne, niezdecydowane,
Farba w barw� dzwoni�a trianglem,
W szk�o kieliszka - moje oczy szklane.
A gdy potem pod �wiat�o spojrza�em,
Jak si� miota i pieni, i jarzy,
Gubernator w kitlu �nie�nobia�ym
Mia� kolibry i pawia na twarzy.
A gdym haustem w gard�o lun�� barw�,
Jakbym po�kn�� niebo z wysoko�ci,
Wszystkie korki wystrzeli�y salw�
Ze �ba Mojej Poetyckiej Mo�ci!
Colloquium niedzielne na ulicy
"Pani ma bardzo �adne czerwone usta
Ale zdaje mi si�, �e s� troszeczk� pomalowane.
Co za dziw? Wiadomo, �e kobieta - to istota pusta...
Puchu mamy, jak m�wi poeta... To przecie� znane.
Ale, prosz� pani, czy to przeszkadza prawdziwej mi�o�ci?
Pani pozwoli, �e j� do domu odprowadz�...
Co? Pani nie zawiera na ulicy znajomo�ci?
Nie rozumiem... Ja przecie� pani nie zawadz�...
Sk�d znam pani�? To dobre! Widzia�em, jak z kinematografuWychodzi�a pani zesz��
ra�� w towarzystwie go�ci...
Szuka�em pani�! Jak babci� kocham! A tu trzeba trafu,
�e znowu pani� widz�... Co za zbieg okoliczno�ci!
Pani wybaczy, �e ja tak m�wi�em na pani usta...
Ale, moja pani, w dzisiejszych czasach... Bo tak - to mi si� pani podoba...Nie
lubi�, gdy niewiasta jest niesubtelna...
S� gu�ciki i gusta,
A pani to w sam raz... Przepraszam, po kim ta �a�oba?
Szanowny tatu� pani powi�kszy� grono anio�k�w!
Co za nieszcz�cie! Prosz� pani, a kto wspomaga matk�?
Stryjo? No, no... Mo�e pani przyjmie ten bukiecik fio�k�w?
Mo�e wst�pimy razem na herbatk�?"
Commedia Divina
A jednak we Florencji za�ama�em r�ce,
Zimne stelle Dantejskie b�agaj�c o s�owo.
Trzynastowieczny, suchy, tworz�cy surowo,
St�d patrza� w gwiazdy nasze w dziwacznej Firenze.
I by�a jedna chwila, kiedy wsp�lnym sercem
Uderzy�a skro� wieki jedna mi�o�� w niebo:
I spad�o gwiezdnym deszczem pi�� tysi�cy tercyn
Na rozmodlone usta poety obcego.
Cud z komornikiem
Groteska fantastyczna
Upa� by� piekielny. Ze spopiela�ego nieba wali�o, jak z piekarni suchym,
z�owrogim �arem, niby
natchnionym gniewem ognia przeciw rodzajowi ludzkiemu. Oaz� w ca�ym mieszkaniu
by� k�t, w
kt�rym sta�y dwa ch�odna fotele sk�rzane z tzw. klubzesle, niski stolik, na nim
woda z lodem i
cytrynowym sokiem. Bezw�adnie, nieomal nirwanicznie drzema�em, pogr��ony w
marzeniu o burzy i
deszczu, o nawa�nicy i potopie. I oto rozw�cieczone z �aru niebo zacz�o si�
chmurzy�, sinie�, liliowie�,
co� zacz�o pomrukiwa� i odgra�a� si� pod zziajanym stropem i zawia�o pierwsz�
od tygodnia
zapowiedzi� burzy. Odetchn��em. W tej samej chwili zadzwoni� kto�. Wsta�em z
fotela szcz�liwy,
l�ejszy, pe�en radosnego oczekiwania na blisk� ulew�. Otworzy�em drzwi. Wszed�
jaki� starszy
jegomo�� - czerwony, spocony, zdyszany, z teczk� pod pach� i papierkiem w r�ku.
Wszed� i powiedzia�:
- Z urz�du skarbowego.
Hukn�� grom i grube krople powoli, jeszcze bez przekonania, b�bni� zacz�y o
szyby. Co za szcz�cie!
Deszcz!
- Bardzo pana szanownego prosz�! Niech pa� pozwoli! Ale �ar, co? Pa� ledwo
dyszy. No, ale dzi�ki
Bogu, mamy deszcz. Prosz� tutaj, na prawo.
P�on�cy, lekko dysz�cy, ociekaj�cy potem komornik rozejrza� si� po pokoju. Potem
powiedzia�:
- Mam tutaj tytu� wykonawczy... Pan nie zap�aci� jeszcze podatku docho...
Przerwa�em mu najuprzejmiej.
- Przede wszystkim niech pa� b�dzie �askaw usi��� i odpocz��. Niech si� pa�
napije wody z lodem i
cytryn�. To bardzo orze�wia.
Spojrza� na mnie nieufnie i sko�czy� rozpocz�te zdanie:
- ... dochodowego za rok 1933.
Po niebi