6051

Szczegóły
Tytuł 6051
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

6051 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 6051 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 6051 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

6051 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

Julian Tuwim Wiersze A jak sobie wieczorem A jak sobie wieczorem po ulicy chodz�, Z podniesionym ko�nierzem przy wytartym palcie, Jak wiem, �e nie masz celu mej codziennej drodze, Chyba: podeszwy zdziera� na szorstkim asfalcie; Jak sobie naprz�d id�, miody i wspania�y, Jak wsadz� do kieszeni twarde, suche pie�ci�, - To, jakbym brzemi� d�wiga�, przewalam si� ca�y: We mnie to si� przewala me pijane szcz�cie! Ab Urbe Condita Zaraz nazajutrz, tj: Dnia Osiemnastego Stycznia roku Tysi�c Dziewi��set Czterdziestego Pi�tego,Kiedy skwiercz�ce miasto Dogorywa�o, jak ofiarna ja�owica na religijnym stosie I tylko drgawkami ko�czyn �wiadczy�o o �yciu, Kt�re by�o �mierci�, I dysza�o, konaj�c, czadem spalenizny, Jak sier�� ca�opalnego zwierz�cia; I kiedy po drabinach dymu Ju� si� w niebiosa wspina�a Warszawa, Aby dalekim prapokoleniom Na wysoko�ciach Za�wieci� kiedy� mitem astralnym, Ognist� legend�, A tutaj zosta� wygas�ym kraterem, Kraterem wulkanu do dna wykrwawionym - Dnia Osiemnastego Stycznia roku Tysi�c Dziewi��set Czterdziestego Pi�tego,Na rogu Ruin i Kresu, Na rogu Gruz�w i �mierci, Na rogu Zwalisk i Zgrozy, Na rogu Marsza�kowskiej i Jerozolimskiej, Co pad�y sobie w p�on�ce obj�cia, �egnaj�c si� na zawsze, ca�uj�c p�omiennie - Zjawi�a si� p�kata warszawska babina, Nie�miertelna paniusia z chusteczk� na g�owie, Postawi�a, dnem do g�ry, skrzynk� na rumach,Podpar�a j� - meteorem: jakim� szcz�tkiem Miasta I zawo�a�a nie�miertelnym tonem: "Do chierbaty, do chierbaty, Do �wie�ego ciasta!" Nie widzia�em jej, ale widz�: �zy si� tocz� Z jej - mimo wszystko - u�miechni�tych oczu. Mog�a si� zjawi� Niob�-�a�ob�, Furi� wieszcz�c�, pani� Hiobow�, Rachel�, dzieci swoje pl�cz�c� - I te� by jej uwierzono. Mog�a przyfrun�� wied�m� na mietle Czy upiorzyc� w krwawi�cym �wietle Dnia zgliszczowego - I te� by jej uwierzono. Mog�a - bajeczna Wielka Piotrzyca - W patos jambiczny zestroi� s�owa, �e nowy wstanie gr�d z rumowisk "Na z�o�� dufnemu s�siadowi"- I te� by by�a prawdziwa... Mog�a stan�� na skrzynce wznios�ym monumentem, Upozowa� si� pi�knie i zadeklamowa�: "Per me se va nella citta dolente" - I nikt by si� nie zdziwi�. Ach, mog�a wreszcie, Klio nie Klio, Liwiusz w sp�dnicy, Si��� na kamieniach wymar�ej stolicy I byle gwo�dziem na byle cegle Wyskroba� tytu�: "Od za�o�enia miasta"--- Ale ona-inaczej: "Do chierbaty, do chierbaty, Do �wie�ego ciasta!"Za�o�ycielko! Pionierko! Muzo! Dzi� - stuk i �omot w ca�ej Warszawie Ku twojej s�awie! Dzi� ka�dy murarz ka�d� now� ceg�� Pomnik tw�j wznosi! I ca�a Polska-paniusiu! paniusiu!- Wieczno�� tw� g�osi. Wo�a gdy�ski port - s�awa!Wo�aj� warsztaty ��dzkie - s�awa!�l�skie kopalnie i huty - s�awa!Wroc�aw - miasto wojew�dzkie - s�awa! s�awa!Szczecin - miasto wojew�dzkie - s�awa! s�awa!S�awa kr�lowej w koronie ruin, Kt�rej na imi� po prostu: Warszawa! Abecad�o Abecad�o z pieca spad�o, O ziemi� si� huk�o, Rozsypa�o si� po k�tach, Strasznie si� pot�uk�o: I -- zgubi�o kropeczk�, H -- z�ama�o k�adeczk�, B -- zbi�o sobie brzuszki, A -- zwichn�o n�ki, O -- jak balon p�k�o, a� si� P przel�k�o. T -- daszek zgubi�o, L -- do U wskoczy�o, S -- si� wyprostowa�o, R -- praw� nog� z�ama�o, W -- stan�o do g�ry dnem i udaje, �e jest M. Ach, tworzy�, tworzy�! S��w dobiera� Ach, tworzy�, tworzy�! S��w dobiera�, Przymierza� rytm, pog��bia� rym, My�l� do �r�d�a s��w dociera�, Ten d�wi�k z tym ��czy�, a ten z tym. Kr�t� si� lini� wi� w okresie, Zapisa� rym na marginesie, Gor�czk� wspomnie�, b�ysk�w, ��dz �ar w pa�aj�cej wznieca� g�owie, Urywa� zdanie na p�s�owie, By do innego dopa�� dr��c: Mgnieniem przelotnych oczu z�owi�, Dr�eniem warg chwytnych uzmys�owi�, Wpali� stal�wk� w liter rz�d, Do sto�u m�otem serca przybi�, Natchnieniem z g�ry spa�� i... chybi�. Przekre�li�. Westchn��. Trudno... B��d. Gdybym ja pisa� m�g� spokojnie Nie w zawierusze krwi i trw�g! Na Uhderwoodzie gdybym m�g� Stuka� poprawnie i dostojnie! Gdybym tak m�g� co rano si��� I "uczu� prz�dz�" "snu�" czy "prz���", A z owej prz�dzy czy osnowy Co dzie� ukr�ci� wierszyk nowy, Co tydzie� satyryczny bacik, Co rok komedi� lub dramacik. Adam Alkohole, przybywajcie! Gospodarza przywitajcie! Wydarzy�o si� wiosn�, Wyszed� z ziemi, otrz�sn�� si�. Resztki bo�e z cia�a zrzuci�, Ale ca�y do ziemi wr�ci; Ca�y nie ca�y, Bo zostanie duch niezetla�y (�piewnie, ko�cielnie:) "I do niebieskiej wzniesie� b�dzie chwa�y"... (Po �acinie, ksi�a, po �acinie Szeptem po�piewajcie w ko�ciele: Najpierw jest o krwi i o ciele. Potem b�dzie o chlebie i winie). Przybywajcie, alkohole, Przybywajcie, alkohole, Odom, Edem, Uprawiaj, Adamie, rol�. Wi�c on wyszed� bardzo silny w pole I roztarga�, rozrucha� pazurami Szorstk� piersi� w�ochat�, k�ami - z�bami, Zgrza� si�, spoci�, pokrwawi� I s�onymi �zami po�zawi�, Chmury za cyce z�apa� I deszcz na pole zakapa�, I zaczyni� ciasto na padole. I zacz�o si� dzia�, Dzia� si� zacz�o zachlebione pole. Przybywajcie, przyp�ywajcie, alkohole! Wi�c on tam chodzi�, ciekawy Jak dysz� i rosn� sprawy, I sz�o za nim bardzo wysoko Bardzo du�e gor�ce oko G�rnego Grzawy. Sz�o - solne, sonne, sonce, sunce Prawid�o dobre - gorunce, So�ne czyni�ce, dziej�ce, P�awi�o dobre - gor�ce I tak wci�� tam chodzili, on i s�o�ce. I zamkn�� dzie� w tym kr�gu - kole. Przybywajcie, przyp�ywajcie, alkohole! Aere perennius Pomnik trwalszy nad spi� w�asnym �ywotem wzni�s�, G�r� trud�w si� wzbi� ponad Giewontu szczyt, I nie skruszy go czas ani go prze�re rdza, Ani stokrotny wiek skazy nie znajdzie w nim. Nie pomog�a mu �mier�, nie wyzwoli� go zgon, Ale skaza� na stra� sumie� naszych i serc, I gdy drgniemy - to on gniewnie spojrza� spod brwi, G�o�niej bij�c we krwi, ni�li Zygmunta dzwon. Prawd� wskrzesi� ze s��w: cnota, honor i czyn, Cia�em sta�y si� zn�w, laur na gruzach ich wzr�s�. Stary m�g�by mu Rzym na Capitolium Wznie�� kolumn� na gr�b, pisz�c: virtutibus. Muzo! Wieczny to rytm, w kt�rym ku trumnie tej Scandet cum tacita virgine pontifex! Milcz�c, m�dlmy si� tak: wieczny, wieczny jest duch, Jedna droga na szczyt - przez samotno�� i trud. Akacje Bia�e akacje tchn� woni� opi�� Pod noc� srebrno-modr�, Jakgdyby innych kwiat�w nie by�o I wcale by� nie mog�o. Te ciemne li�cie i bia�e kwiecie Szelestnym szemrz� szeptem, Jakgdybym �adnych g�os�w na �wiecie Nie s�yszal nigdy przedtem. Tak przez ga��zie l�nia gwiezdne dale I taki cichy ten wiecz�r, Jakgdybym jeszcze nie kocha� wcale I tylko Ciebie przeczu�. Julian Akwarium Dziedzina jest wodnista. �wiat�u tu nieswojo, Ro�liny si� leniwie przemieniaj� w ryby. I ja, chwiejny, wpatrzony, jak si� dziwy dwoj�, My�lami zarybi�em ocean zza szyby. Mgli si� teatr �a�osny w tym sze�ciennym metrze Morskich g��bin, �ywio�u na emeryturze. Woda jest jak �miertelne, zielone powietrze, �udz�ce gr� za�ama� i p�onnych wyd�u�e�. Wion� z mgie�ek wyci�te podwodne motyle, Ledwo-kwiaty, co dysz�... a� strach, �e urosn�. My�lisz: pluskaj� srebrne, up�etwione chwile, My�lisz: o, jak�e smumo by� tu rybi� wiosn�. My�lisz d�ugo i czule. I w�asne twe oczy, Szare oczy topielcze, za tafl� odbite, Rybiej� - i wlepione spojrzeniem proroczym Smutne morze wci�gaj� w o�lep�� orbit�. Alkohol Te banalne walce kawiarniane Urastaj� w tragiczne psalmodie! My�li moje, ta�cz�ce, pijane, Ciebie w sm�tne wplataj� melodie. O, jak wyj� te straszne walczyki, Jak de szarpi�, wplecion� w m�czarni�! Oczy moje, jak ostre okrzyki, Przeszywaj� gor�c� kawiarni�! Pi�ci� wal�! Kurcz �ciska mi palce. Spazm t�sknoty ( - o, przyjd�!) w gardle dusz�! I te g�upie kawiarniane walce Rozpinaj� mi na krzy�u dusz�! Potem konam przy Tobie, kochance, Co z tortury tycfa walc�w mnie wzywa, A� nas wreszcie, przy kt�rej�-tam szklance, Czarny sen, czarny wicher porywa. Anatol Anatol, autor Mandoliny dolin, Na Lido lecz�c spleen, na lutni swej dyndoli, W hallu "Palace'u" siad� w oczekiwaniu windy I szuka w Lindem s��w dla pindy Rozalindy. Apokalipsa Ciosami �wiate� ciemno�ci rozci�� Blask stutysi�czny, no�owy zamach, I noc, pod�gana elektryczno�ci�, W o�lepiaj�cych stan�a ranach. Zorzo zbrodnicza, t�czo po�arna, O, fajerwerku bo�ka Philipsa! Jakich objawie� pali si� barwna Ameryka�ska apokalipsa? Kto idzie? Bokser. W ku�akach - o��w, Z�by na wierzchu: zbawiciel nowy. I chwali Pana wrzask aposto��w Z krwawo rozdartych szcz�k kwadratowych. Aprobata Trz�sienie r�! I nic innego. I nie inaczej - tylko w�a�nie: Trz�sienie r�! I w r�ach niebo! A niech to jasny piorun trza�nie! Poezjo! Matko! Kt� by sk�ama�, Kiedy ci� wo�a? I ju� �oskot! To szklany pr�t nad g�ow� z�ama� R�any czarnoksi�nik Bosko. Z rozpaczy? Nie wiem. Mo�e, mo�e... Lecz gdy trzasn�o i zab�ys�o, Trz�sieniem r� przyzna�e�. Bo�e, Naj�wi�tsz� racj� mym zamys�om. Aptekarz majowy Z jednej brzozy w gaju, Z brzozy pochylonej, Jak j� naci�� �witem w maju, Cieknie sok zielony. Szmaragdowa woda, Zimna jak �r�dlana, Pachnie �wie�o korzeniami W s�oiki odlana. We dnie promieniami Niechaj si� przepoi, A wieczorem niech za oknem Pod ksi�ycem stoi. Gdy si� upromieni, Bardziej si� zzieleni, Na noc zakop j� w ogrodzie W ch�odnej, wilgnej ziemi. Rano b�dzie wonne Smarowid�o z�ote, Ma�� �ywiczna - nie na rany Ani na t�sknot�. Nie na gus�a stare Ani m�odo�� wieczn�, Nie na uraz, nie na skarby Ni m�k� serdeczn�. Nie przemo�e smutku, Nie zagoi rany, Tyle tylko, �e mie� b�dzie Gorzki smak wio�niany. �e w niej b�dzie �wit brzozowy, Z�oty dzie�, noc srebrna, �e zielona, �e majowa I �e niepotrzebna. Asyria By�em dzi� przez kwadrans w pewnym biurze, S�ucha�em - wspaniale nieprzytomny - asyryjskich zda�, Maszynopismem klinowym stuka�a dyrektorska krta�, A ja nic. Tylko si� chmurz�. Chmurny obrastam w burz�. Dyrektor miarowo gard�owa�, Kanciaste kamyki sypa�: "Opcj�, akcj�, gwarancj�, �yrem"... Sypa� kopiec z tych sylab: "pryn-cy-pa�-ka-pi-tal"... Krztusi�em si� tym �wirem. S�uchaj�c, Burz� kot�uj�c, Dymem zasnu�em Asyri�, Odurzaj�cym �niwem, I na gruzach twoich, jak prorok wo�a�em: Biada tobie, Niniwe! Gdy wychodzi�em, by�o ju� po burzy. Jeszcze gromy warcza�y: opcj�, akcj�, �yrem... Bank �wierka� d�wi�cznie remington�w �wirem, I na klawiaturach liter Gra�y skacz�ce, zwinne maszynistki Sonaty cudzych maj�tk�w, rwanymi rytmami bite. O, asyryjskie misterium! Po kratkach g��wnej ksi�gi Spada�a suma rosn�ca. A� uderzy�a bilansem W czerwon� lini� u do�u. I oto Wysokie Finanse Wlaz�y na stron� nast�pn� przeniesieniem pot�gi. Atak "Hura!" �by opu�cili jak bawo��w stado, Zgi�li si�-i run�li naprz�d, na bagnety! Upojeni krwi�, ogniem, krzykiem, kanonad�, W�ciekli, cudowni, p�dz� jak konie do mety. Trzeszcz� kartaczownice g�stym, suchym trzaskiem, Zmiataj� ludzi w p�dzie, ro�nie zgie�k i wrzawa, P�knie co� - i w twarz trzepnie �elastwem i blaskiem, K��bi� si� cielska trup�w, g�ra mi�sa krwawa. Dopadli! Kopi�, gryz�, pruj� bagnetami Brzuchy, piersi i twarze, krew gor�ca bucha, Mia�d�� twarze poleg�ych ci�kimi butami Lub wdeptuj� ich ci�ar do krwawego brzucha. Wreszcie, cz�api�c nogami w ka�u�y krwi czarnej, Spoceni, poszarpani w tym �miertelnym ta�cu, - Jak szale�cy, co wnosz� kwiaty do trupiarni, Zatykaj� sw�j sztandar na zdobytym sza�cu. Atawizm Dr J�zefowi Reinholdowi w Grafenbergu Jakby dzi� jaki� B�dziu� - po cecorskim, powiedzmy, ��kiewskim, Po krwiko�ci hetma�skiej ��todzi�b i ptaszek niebieski - S�owiczek, po s�pich naddziadach potomek prakrotny, lekkoduch, S�owiczek, pijane hrabi�tko, dziwaczy w salonie ogrodu. I �e te� ten rozkaz pos�pny, skarla�y przez wieki do �wistu, Dzi� jeszcze mnie z domu wyp�dza - do niego, do niego, do niego! Ju� wiem: to do ska�y Kaukazu przybity m�j praszczur ognisty Odezwa� si� we mnie, jak wtedy - i w ogr�d wyci�gn��, n�dznego. I oto z ga��zi - na rami� mi skoczy� �piewaczek, I dzi�bkiem ku sercu. No, dobrze, niech we�mie, niech dziobie! Male�cy my, ptaszku, tej sprawy ognistej wznawiacze! O, m�ko! O, szcz�cie! Zn�w s�p w prometejskiej w�trobie! Atlas Kl�kam, rozwieram ramiona na Twoje przyj�cie: g�ow� w ty� odrzucam, przymykam oczy i rozchylam usta... S�ysz� szelest... ju� idziesz... dolatuje mnie upojny zapach cia�a ciep�ego... promienie oczu Twoich muskaj� mnie po twarzy... Przeczuwam... wiem: to b�dzie poca�unek wieczny, poca�unek Sfinksa z obrazu Stucka. Na piersi swej poczuj� G�bie, Kobieto. A kiedy przylgniesz do mnie-rozedm�, wypr�� pier�, aby si� sta�a granitem i stal�: to� b�d� Ziemi� d�wiga� - Ciebie, �wi�ta glebo Mi�o�ci! Ju� uton�y wargi nasze w sobie... Wspar�a� si� o mnie, Wieczna!... - I rozdwoi�a si� na mnie Ziemia w kr�g�e, spr�yste, �ywotne piersi Twoje... Bagdad, czyli o przysz�ym poecie Upl�t� si� dziecku Bagdad �r�d nocy zimowej. Mo�e z tapety kr�tej? mo�e z nowej ksi��ki? Bo ze �cian kaskadami koszmar kolorowy, Bo z ksi��ki zamie� ptak�w c�tkowanych w pr��ki. Zielony sznur jedwabny od elektryczno�ci Wpe�z� w sen gadem, ro�lin�. I tam si� zacz�o: L�g�o si� w koszu puszczy, plot�o si�, gin�o, Wi�o si� zwierzodrzewem i twarzami go�ci. Potem - szept tasowanych kart. Potem wachlarzem, Jak zorza borealna, figury w p�kole. I p�ynie dziecko w zgrozie PRZEMIENIONYCH zdarze�, I szybkie miasto ze snu buduje na stole. A gdy czerwona czapka pos�a�ca z ulicy Siad�a na wielkim oku snu, jak katarakta, Rozszepta�o si� mn�stwo w spadzistej stolicy I zbudzi�o si� dziecko � i krzykn�o: "Bagdad!" Zrywa si�, patrzy w okno. Tam ksi�yc wyci�ty Stoi ledwo zielony. Na strasznej tapecie Sen chodzi kinem cieni, za�amuj�c sprz�ty, I zap�aka�o dziecko. Biedne, biedne dzieci�! Bo s�uchajcie i zwa�cie u siebie, �e wed�ug bo�ego rozkazu, Kto raz s�owem trafi� w sen u�udny, Ten nie zazna szcz�cia ni razu! Bal w operze 1 Dzisiaj wielki bal w Operze! Sam Pot�ny Archikrator Da� najwy�szy protektorat, Wszelka dziwka majtki pierze I na kredyt kiecki bierze, Na ulicach �cisk i zator, Ustawili si� �o�nierze, B�yszcz� kaski kirasjerskie, B�yszcz� buty oficerskie, Konie pieni� si� i r��, Rycz� auta, t�umy pr�, W kordegardzie wojska mrowie, Wsz�dzie ostre pogotowie, Niecierpliwe wina wr�, U fryzjer�w ludzie mdlej�, Czekaj�cy za kolej�, Dziwkom �ydki s�odko dr��. Na afiszu - Archikrator, Wi�c na schodach marmurowych Le�y chodnik purpurowy, Ustawiono oleandry, Ochryp� szef-organizator, Wfraczony krepy mandryl, Klamki, zamki l�ni� na glanc, W blasku las u�a�skich lanc, Szef policji pier� wysadza I spod marsa sypi�c skry, Pr�nym krokiem si� przechadza... Co za gracja! Co za w�adza! Co za pompa! Jezu Chry...! Zaje�d�aj� futra, fraki, L�ni�ce laki, szapoklaki, Uwijaj� si� tajniaki W paltocikach Burberry. Szofer szofra maci� ruga, Na tajniaka tajniak mruga... - No jad�, jad�! B�dziesz tu sta�? Caf si�, frrruwa twoja ma�! Zaje�d�aj� gronostaje I brajtszwance, Barbarossy, oxensterny I braganze, Zaje�d�aj� Buicki, Royce'y I Hispany, Wielkie wst�gi, �nie�ne gorsy, Szambelany, I buldogi pe�nomocne I terriery I burbony i szynszyle I ordery I sobole i grand-diuki I goeringi, Akselbanty i lampasy I wikingi, Admira�y, genera�y, Bojarowie, Bambira�y, grubasowie, Am! Ba! Sado! Rowie! Hurra, panowie! Hurra, panowie! Hurra, panowie!W szatni t�ok, W lustrach - setki, Potrzaskuja damskie torebki, Ka�da poprawia, ka�da zerka - I boty! Numerek! Bez numerka! I jeszcze pudrem I jeszcze usta I lustro lustrem I zn�w lustra I ju� - do lo�y - kt�ra? druga... Na tajniaka tajniak mruga, Na lewo, na prawo, na le, na pra, A w �rodku ju� orkiestra gra, Orkiestra gra! Orkiestra gra! Ostro gra orkiestra-kiestra, Z czterech rog�w, czterech estrad Pryska extra bluzgi grzmi�ce, Miedzi� pluska i mosi�dzem - I bac! w blask, w oklaski, brawo, W drgawki metalow� law� I jazz w blask brzmi�c furioso - I nagle duszn� tuberoz� W krew, w nozdrza placadiutanta (Tempo: szampan, szatan, szantan) I ju� - wzi��, i ju� - udami I ju� - da mi! da mi! da mi! I chu� - wskok, i wzrok - kastetem I pod �yrandol piruetem - solo! solo! ma�pa! nie po...! buch magnezja foto �lepo uda uda da mi da mi gene orde dzwoni rami z�by �miechem do maestra i gra orkiestra, gra orkiestra!... 2 Ze swych wie� astronomowie, Zapatrzeni w gwiezdne mrowie, W teleskopach cud ujrzeli: Ma�py bieg�y przez firmament! W zodiakalnej karuzeli Apokaliptyczny zam�t Na przystankach dawnych zwierzat Siad�o szpetnych ma�p dwana�cie I zacz�y ma�pi nierz�d W planetarne sia� przepa�cie. Obr�cz niebios w p�d szalony Z�e puscily ma�piszony, Skacz�, kr�c� si�, iskaj�, Jak za krat� swojej klatki, I czerwone pulchne zadki Ziemi, kr���c, wystawiaj�. Nie ma ju� niebieskich znak�w! Ma�pa toczy si� w zodiaku! I wisz�ca ci�k� zmor� Nad t� gro�n� noc� gwiezdn�, Ka�e ta�czy� gwiazdozbiorom, Gdy ma�piarzy diabli bior�, Diabli bior�, diabli wezm�! 3 A na scenie Satanella Chwyta gwiazdy w tamburino, Tarantella, tarantella Meteor�w serpentyn�, Satanella - m�ynek rt�ci, Satanell� niebo kr�ci Mg�awicow� pienn� plam�, Satanella - blasku smuga I oblana srebrn� lam� Bystrych bioder centryfuga! ...Z satyrycznym erotyzmem Na tajniaka tajniak mruga. Satanell� ksi�yc porwa�, Wzni�s� ze sceny w niebo sine I nad placem teatralnym Znowu zawis� tamburinem. A tu dalej wr� w zabawie, I na scenie, rosn�c w blaski, Wybuchaj� bia�e pawie Ogniomiotem z�rz bengalskich, Rozigran� wbiega swora T�um r�owych �wi� z macior� I kakucz� i maczicz� I jak zarzynane kwicz�, A� tancerzy diabli bior� diabli bior� diabli bior�!Patem ksi�yc nad Taiti I gitary nad Haiti, Potem �piewa W�och T�sknotti Zakochane totti-frotti, Potem duo Pitt and Kitty, Klowny si� po pyskach pior� I �piewaj�: I am Pitty I am Pitt I love you Kitty,A� tancerzy diabli bior� diabli bior� diabli bior�!"Patrz go, jak wariata struga", Na tajniaka tajniak mruga. Brzuchem do czarnego gacha Babilo�ska trz�sie swacha, Chrz�szcz�c w drgawkach, z ma�pim krzykiem, Bananowym nabiodrnikiem, Centaur wlaz� na Centaurzyc�, D�ba stan�� ko� w muzyce I oder�a� ari� ko�sk�, Mierz�c w swach� babilo�sk�, A wbasenie pe�nym syren Koz�onogi p�ywa Sylen. Brawo! brawo! brawo! brawo! Jazz - zamieci�, dym - kurzaw�, Sze�� tysi�cy w jedno cia�o Zros�o si�i oszala�o! Hucznie, t�usto, p�ciowo, krwawo, Brawo! brawo! brawo! brawo! P�ciowo, hucznie, t�usto, bia�o, Ma�o! ma�o! ma�o! ma�o! I po pi�trach, i przez schody Op�tanym korowodem, Piek�em, �arem, pl�sem, tanem, G�sienic� - Lewiatanem, Pterofiksem, Kikimor�, Archima�p�, Zadozmor�, Szampankanem, Pankankanem grzmoc� w tempie ob��kanem, Tak �e wszystkich diabli bior� diabli bior� diabli bior�! 4 Przy bufecie - ��opanina, Parskanina, mlaskanina, Burbon z m�odym Rastakowskim Serpentyn� flak�w wcina, Na talerzu Donny Diany Ryczy w� zamordowany, D�awachadze, prync gruzi�ski, Rwie z�bami ty�ek �wi�ski, Szach Kaukazu, po butelce Rumu cum spiritu vini, Przez pomy�k� tkn�� widelcem W cyc grafini Macabrini, Rozdzierane kaczki wrzeszcz�, T�uszczem ciekn�, w z�bach trzeszcz�, A najgorzej przy kawiorze: Tam - na zb�j, tam - na no�e, A jak z�api� - szczerz� z�by I smaruj� g�odne g�by Czarn� mazi� jesiotrow�, A bie�ugi bia�e k��by �r� od razu na surowo, Bo to dobrze, bo to zdrowo! ("Bycza, bracie, rzecz bie�uga!" Na tajniaka tajniak mruga.) �wierciomirski z Podhaja�ca Sarni udziec wzi�� do ta�ca, Esterhazy, w sztok zalany, Zrobi� z w�dlin przek�ada�ca I na wszystkie strony pchany Klaps go w talerz Donny Diany, W ostry sos - wi�c ryk pijany, �miech prezes�w i burbon�w -- A nad wszystkim - pu�k garson�w Fruwa zmotoryzowany. W okolicznych hotelikach Ca�� noc robota dzika, Seksualny kontredansik: Na momencik, na kwadransik, Na portiera tajniak mruga: Portier - owszem, portier - s�uga, Ta w woalu, tamta w szalu, Na kwadransik, prosto z balu, Na momencik, ot przelotem, Szybko - i na bal z powrotem: Rotmistrz Rewski z miss Lenor�, Oxenstierna z pann� Fior�, Borys Silber z ksi�n� Kor� Na kwadransik, szofer! wio! Potem zn�w ich diabli bior� diabli bior� diabli bior�.W wir tej nocy diabli bior�, Rozta�czeni diabli bio ---! R�bi� w ziemi� Buicki, Royce'y, Akslebanty, �nie�ne gorsy I buldogi i terriery, I szynszyle i ordery, Genera�y i wikingi, Admira�y i goeringi, Bambira�y, bojarowie Deteringi - Am! Ba! Sado! Rowie! Raz! Dwa! Hurra, panowie! Brawo, panowie! Ma�o, panowie!...Raz...Dwa...Druga, panowie... 5 Na ratuszu bije druga, Na tajniaka tajniak mruga, Na widowni i w sznurowni, I pod dachem i w kot�owni, I pod scen� i w bufecie, Na galerii i w klozecie, W kancelarii i w malarni, W garderobach i w palarni, I w dy�urce u stra�aka Mruga tajniak na tajniaka... Poziewuj�c, siedz� w szatni Czterej z gliny, dwaj prywatni, Poziewuj�, pogaduj�, Przechadzaj� si�, pogwizduj�, Pogwizduj�, przechadzaj� si�, Swym kamaszkom przygl�daj� si�. S�owikowski z trzeciej �ledczej M�wi, �e mu w ��tych letczej, Czarne pal� jak cholery, A najgorzej - to lakiery. Macukiewicz z jedenastki Patrzy w szpice, widzi gwiazdki: Dobra pasta, po�ysk �liczny, Ca�kowicie elekstryczny. Szulc z �semki ma giemzowe: "Powiedz, Czesiek, nie jak nowe? Drugi rok na co dzie� nosz� A raz fleki da�em - prosz�!" Wa�czak z pi�tki, zwany Blindzia, Chwali past� marki "India", Popatruje, pogwizduje: Udibidibindia, udibindia. Krukman (karniak) nosi nowe Stebanowe, orzechowe. Ziewa - "daj p�askiego, Blidzia..." Udibidibindia, udibindia. 6 Ju� z ratusza bije trzecia, Senne pola dreszcz oblecia�, Dzie� si� rodzi. Brzask przez szaro�� si� przedziera, Owoc s�o�ca krwi nabiera, Zaszepta�y wiewem brzozy, W zagajniku ptaszek gwizdn��... Do stolicy jad� wozy Z zielenizn�. Jad� wozy, poskrzypuj�, Ludzie drzemi�, poziewuj�, Brzozy b�yszcz� bia�� kor�, Wiatr przez owies przeszele�ci�, Jad� wozy wczesn� por� Do przedmie�ci. Tr�bi auto ci�arowe, Wozy mija I na d�ugo kurz r�owy Z szosy wzbija. Ch�opki suche i dostojne Id� szos�. Id� boso i na przedaj Mas�o nios�. Zapia� kogut, za nim drugi, Potem trzeci, Na pastwiska byd�o gnaj� Ma�e dzieci. Przetr�bi�o drugie auto Ci�arowe, Ch�op prowadzi kulej�c� Krow�. Skrzypi� wozy, przewalaj� si� Z boku na bok, Ludzie w chatach przewracaj� si� Z boku na bok. Chrapie w rowie, twarz� w traw�, Kto� pijany, Na pastwisku podryguje Ko� sp�tany. Na ko�ciele niebij�ce Wisz� dzwony, Suche p�ki zi� pod krzy�em Ogrodzonym. Jaki� du�y wyszed� w gaciach Przed zagrod�, Mru�y oczy i tarmosi Ostr� brod�. A tam dalej stoi szko�a Murowana, W szkole mapa, bardzo pi�knie Malowana. Na �wiczenia id� �o�nierze Z karabinami... "...�e na tobie gin�, �e na tobie gin� ch�opcy malowani..." Skrzypi� wozy, przelewaj� si�, Pozgrzytuj�... "...W mie�cie tera rymbarbarum Du�o kupujom". Skubi� traw� bia�e kozy Wymioniaste. W sinym dymie, w z�otym pyle Dzie� nad miastem. Owoc p�k� - i mokrym �witem Or�owi� miejsk� ziemi�. Zawieszony pod sufitem W �yrandolu tajniak drzemie. 7 Przez ul. Zdobywc�w, Przez Annasza, Kajfasza, Przez Siw�, przez �w. Tekli I Proroka Ezdrasza, Przez Krymsk�, Kocio�ebsk�, Przez Gnom�w i przez Dziewic, Przez Mysi�, Addis-Abebsk� I �ukasza z B�a�ewic, Przez Czterdziestego Kwietnia, Przez Bulwary Misyjne - Jad� za miasto wizy Asenizacyjne. Z facjatki budy drewnianej T�usta panna wygl�da: - Kt�ra godzina g�wniarzu? - Pi�ta, kurwo, pi�ta... I przez puste ulice Jad� dalej i dalej. Panna przed siebie patrzy I papierosa pali. Widzi dom czerwony, Nowo zbudowany, Ludzie ju� mieszkaj� W nieotynkowanym. W jednym oknie g�siory Z wi�niakiem i jagodnikiem, Za oknem wietrzyk igra R�owym balonikiem. Na �elaznym balkonie �bem na d� wisi zaj�c, ��k� przewr�con� Jeszcze ogl�daj�c. Pan w spodniach, ale boso, Na drugi balkon wyszed�, Ziewa, patrzy na niebo, Szelki mu z ty�u wisz�. Chaplin, z dykty wyci�ty, Krzywo stoi przed kinem. Przejecha� na rowerze Policjant z karabinem. Na pot�uczonej szybie Sklepu z konfekcj� "Lolo" Wida� kawa�ek gazety: Litery IDEOLO... Wida� blach� z napisem: Golenie 20 gr. Strzy�enie 40 gr. Manikir 60 gr. Przelecia�a taks�wka, Podskakuj�c w p�dzie, Jedzie gruby z w�dk�, Ryby �owi� b�dzie. Z piwnicy w�dliniarza Gor�ca para wali. Panna patrzy przed siebie I papierosa pali. 8 Noc� - tylko w kasach kolejowych Beznami�tnie Ciurkaj�ce, Zaspane, A szulerniach gejzerem gor�czkowym, A w burdelach - nieod�a�owane, Na dancingach - sycz�ce szampanem, Wytrysn�y z brzaskiem dnia - kipi�ce, Zapienione, robaczywe pieni�dze. Z portmonetek, szuflad, kieszeni Do kieszeni, szuflad, portmonetek, Za chleb, za tramwaj, za gazet�, Za lekarstwo, za szpinak, za siennik, Do kas i z kas, Za w�z i przew�z, Do miasteczka z miasteczka, Do wojew�dztw z wojew�dztw, Za mleko, za gaz, Za zwierz�ta, za las, Do bank�w, stragan�w, sklepik�w i kas I z kas, i z bank�w, stragan�w, sklepik�w, Do kelner�w, lekarzy, oficer�w, rze�nik�w I zn�w do lekarzy, rze�nik�w, kelner�w, Od zdun�w, monter�w, do stolarzy, szofer�w, Za kurs, za st�, za golenie, za drut, Za s�l, za z�b, za ceg��, za but, Od �lusarza do ksi�dza, od ksi�dza do szklarza, Od szklarza do szewca i zn�w do �lusarza, I zn�w I zn�w I jeszcze raz, Za bilet, za n�, za wod�, za gaz, Za armat�, musztard�, podkow�, protekcj�, Za �lub, za gr�b, za schab, za lekcj�, Za klej, za klamk�, za klops, za klisz�, Za papier, na kt�rym te wiersze pisz�, Za pi�ro, atrament, za czcionki, za druk, Za bomb�, za �ledzia, za radio, za bruk, I poecie - za dar, za nazwisko, za czas, I wszystkim za wszystko, z kieszeni do kas I z kas do kieszeni, na wszystkie strony, Rozdrobnione na grosze, sp�cznia�e w miliony, Labiryntem i mrowiem, ko�owrotem spl�tanym, Chaosem kierunk�w i linii pijanych, Buchaj�ce i schn�ce, znikaj�ce, rosn�ce Zakr��y�y diabelsko robaczywe pieni�dze. Adiutanci poczyna� i dzia�a�, i dziej�w, Atakuj� Verdun, atakuj� Pociej�w, P�yn� na Celebes transatlantykiem I p�yn� rynsztokiem ulicy Dzikiej. Bu�ka - grosz, Wojna - miliard: Cyk! Buch! Zgierz: Asyria. "Silni jedno�ci�, Silni wol� Czuj Duch" IDE OLO Wije si� Lewiatan z�y, W srebrne szczury, wij�c si� zmienia, Drobnieje w bilon pche� i wszy, I znowu w szczury zrastaj� si� pch�y, Grosze i wszy srebrzej� w kieszeniach I zn�w wype�zaj� szczurami szaremi, Za nami, przed nami, biegaj� po ziemi, I jak papier wyschni�ty, szeleszcz�, szuraj� I zn�w si� w z�otego potwora zlewaj�, Co p�odzi si�, ciek�c przez si�a i miasta, Roz�azi si� w p�dzie, rozpada i zrasta, I kr��y, miliardz�c, od biesa do czorta, Od czorta do diab�a, rozp�odem �apczywym, I ci�gnie, i wre tr�dowata eskorta, Skacze i pl�cze si� konw�j parszywy. 9 Jad� ze wsi wozy Aprowizacyjne, Jad� na wie� wozy Asenizacyjne. Przy rogatce si� min�y Pod szlabanem, Jak kareta �lubna z karawanem. Przyjecha�a na targ zielenina, Przyjecha� naw�z na pole, I zacz�a nowy dzie� ojczyzna, Zeby pe�ni� pos�annictwo dziejowe I odegra� historyczn� Rol�. 10 Rozmy�laj�c g��boko nad rol� Dziennikarze szybko pisali: - ideolo - ideolo - ideolo - A tancerzy w hucznej sali Jeszcze ci�gle diabli brali diabli brali diabli braliA ju� ludzie pracy wstali: W rze�niach byd�o zabijali, Karabiny nabijali, Interesy ubijali, Wrogom z�by wybijali, Wrogom czaszki rozbijali I do krzy�a przybijali, Na stalowy pal wbijali I do grosza grosz zbijali I banknoty odbijali, Odbijali, odbijali - Precz z niedol�! Precz z niewol�! Nad poziomy! W lot i w polot! Czas uderzy� w czyn�w stal! Ideolo - ideolo - Uda� si� ten pi�kny bal! Ideolo - ideolo - Czynem! duchem! wiar�! wol�! Hej do walki! zniszczy� n�dz�! Kup�, kup� ku pot�dze! Czynu! czynu! nic po s�owie! Ducha! ducha! wi�c po g�owie! I kolbami, i salwami Ka Ra Bino Wymi! Hurra, panowie! Ducha, panowie! Czynu, panowie! Raz! Dwa! Solo! Solo! Z pann� Tiutk� graf Ramolo! Hop! siup! W dziejowej skali, - ali, - ali, - ali, - ali, I zecerzy w ca�ym pa�stwie Czcionki gigant uk�adali IDEOLO, IDEOLO Ideolo ideali Lari fari lafilindia Udibidibindia, udibindia! Da mi! da mi! Z Ol� Tolo Barszczyk pij�, w�d� gol�, A maszyna wali, wali: IDEOLO, IDEOLO malo malo solo solo malo solo malo brawo! Kawa z rumem, koniak z kaw�, Pi�kny Dusio z pann� Viol� Pod schodami si� certol� I weso�o na bulwarze Pokrzykuj� gazeciarze: "Wielki bal z dziejow� rol�!" "Dzisiaj strrraszne ideolo!" "Kurrr Sto�eczny Fioletowy" "Kurrr dzisiejszy; Kurrr dziejowy!" "Ideoo za dziesi�� groo!..." "Bal w Operze! Katastroooo!" "Kurrr Poranny z opisami!" Kurdesz grzmi nad kurdeszami! 11 P�ynie na czcionki drukarska farba: IDE OLO "Ile rebarbar?"Karna Kadra Ducha Czynu "Poprosz� za dziesi�� groszy kminu"Miecz Krzy� Duch Dziej�w "Prosz� za dziesi�� groszy kleju"Ducha Dziej�w Karne Kadry "Prosz� za dziesi�� groszy musztardy"Czerep rubaszny Paw narod�w "Prosz� za dziesi�� groszy lod�w"Jeden Tylko Jeden Cud - "Ober, jeszcze butelk� na l�d!"I bac! bac! I plac opustosza�, I do bramy wlok� truposza. I bac, bac zza rogu, z sieni, I w bruk, w bruk t�tni�cemi Kopytami bac po g�owie Ka Wa Le Ryjskiemi! Raz! Dwa! Hurra, panowie! Ma�o, panowie! Brawo, panowie!I bac, bac! S�o�ce na ziemi! Cz�owiek na ziemi! I krew na ziemi!I bac jazz! I gra orkiestra Z czterech rog�w Z czterech estrad Z czterech rog�w IDE OLO A tancerzy diabli bior�! Bo patrzcie! patrzcie, jaka sensacja! Brawo dyrekcja! Co za atrakcja! G�sienic� hipopotamow�, Glist�, na miar� przedpotopow�, Na sal� wpe�za t�usty Jaszczur, Czo�g z�otociek�y, forsiasty praszczur: Szczurz�c i wsz�c, i pchl�c wspaniale, Ksi��� Karnawa� wje�d�a na sal�! Tajniaki z ty�u, tajniaki na przedzie, Mlaskiem, cz�apem, wij�c si� jedzie, Pe�znie smoczysko - a na nim okrakiem Go�a, w po�czochach, w cylinderku na bakier, Z paznokciami purpurowymi, Z wymionami malowanymi, Z szmaragdowym monoklem w oku, Z neonow� reklam� w kroku, Skrzecz�c szlagiera: "Komu dzi� da�? Komu dzi� da�? Komu dzi� da�!"Wierzga na g�stym pieni�nym potoku Promieniej�ca Kurwa Ma�! I nagle - kot�uj�cym �ciskiem Rzuci�a si� sala z piskiem, wizgiem! Pian� zielon� pryska z pyska, Kopie, szarpie, krzes�ami ciska, Tratuje, gryzie w�ciek�ymi k�ami, No�ami b�yska, t�ucze pa�kami, Na zakrwawionym �liskim parkiecie Tarza si�, tapla si�, dusi i gniecie, Mordem i smrodem pozycje zdobywa I z cielska potwora �apami wyrywa Z�ot� juch� ociekaj�ce Wr�ce szczurami i wszami pieni�dze. I �re, i ch�epce wydarte kawa�y, A� ryczy ze �miechu Odw�ok Wspania�y, Kipi�cy bezmiarem metalu, I dalej si� wije i t�uszczem obrasta, I nonszalancko ogonem chlasta Najwi�ksza atrakcja Balu! I przy�piewuje "Komu dzi� da�? Komu dzi� da�? Komu dzi� da�?"Promieniej�ca Kurwa - Ma� Kurwa - Mie� Kurwa - Bra�!"Jak bal, to bal! Maestro, wal! Grubasku, teraz solo! O, IDEOL! O, IDEAL! Takie ma�e s�odkie IDEOLO!" I gdy w strop szampitrem strzeli� Metaliczny tusz kapeli, Ani si� nie obejrzeli, Ani zd��y� z �yrandziaka Mrugn�� tajniak na tajniaka - Jak b�yskawicowym zdj�ciem, Foto-ciosem, blasku ci�ciem Wszystkich wszyscy diabli wzi�li diabli wzi�li diabli wzi�liA� ze �miechu ma�py spad�y Z zodiakalnej karuzeli. 12 TAK M�WI TEN, KT�RY �WIADECTWO DAJE O TYCH RZECZACH: "ZAISTE, PRZYJD� RYCH�O". AMEN. I OWSZEM, PRZYJD�, PANIE JEZUSIE (Objawienie �w. Jana XXII,20) Ballada o �mierci Izaka Kona l By� sobie niegdy� Izak Kon, Pracowa� w banku sumiennie, By� krewnym firmy "Frenkel et Sohn", Do biura chodzi� codziennie. Mia� dobr� pensj� Izak Kon, Mia� zosta� ju� prokurentem. Orzek�a firma "Prenkel et Sohn", �e Izak - to ch�opak z talentem. I by� szcz�liwy Izak Kon, Wspiera� pieni�dzmi rodzin�, I marzy� sobie Izak Kon W cich� sobotni� godzin�: "Jak b�d� mia� r�wniutkie sto, P�jd� do pa�stwa Naftali, Poprosz� ich o R�zi� m�: �eby j� za mnie wydali. Oblicz� wszystko: ile ma Kosztowa� lokal, jedzenie, St�, kredens, krzes�a, ��ka dwa I ca�e urz�dzenie. I b�d� sobie z R�zi� �y�, B�dziemy bywa�, przyjmowa�..." Tak lubi� Izak s�odko �ni� I we �nie sw� R�zi� ca�owa�. 2 Kszta�ci� si� tak�e Izak Kon: Czyta� "histori� kultury" I opowiada� R�zi on O r�nych dziwach natury. Badali dzie�a z r�nych stron, Cz�sto te� debatowali, I wszystko umia� Izak Kon Obja�ni� R�zi Naftali. I gdy siedzieli sam na sam, A Izak zda� si� by� sm�tny, M�wi�a R�zia: "Jak dobrze nam! Jaki� ty inteligentny!" 3 Czasem na kaw� sobie szli, I m�wi� Izak: "R�zieczko, Zr�b, moja droga, przyjemno�� mi: Zjedz jeszcze jedno ciasteczko". A R�zia na to: "Kotku m�j, Nie da�abym si� wszak prosi�, Ale nie mog�, Izaczku m�j, Doprawdy, �e mam ju� dosy�". 4 A kiedy�-umar� Izak Kon. Umar�. Zwyczajnie. Przy stole. I tylko krzykn��, gdy przyszed� zgon, I pot mu wyst�pi� na czole. Co by�o potem-nie wiem sam. Moja opowie�� - sKonczona. Ja chcia�em tylko powiedzie� wam O �mierci Izaka Kona. Bambo Murzynek Bambo w Afryce mieszka, Czarn� ma sk�r� ten nasz kole�ka. Uczy si� pilnie przez ca�e ranki Ze swej murzy�skiej Pierwszej czytanki. A gdy do domu ze szko�y wraca, Psoci, figluje - to jego praca. A� mama krzyczy: "Bambo, �obuzie!" A Bambo czarn� nadyma buzi�. Mama powiada: "Napij si� mleka", A on na drzewo mamie ucieka. Mama powiada: "Chod� do k�pieli", A on si� boi, �e si� wybieli. Lecz mama kocha swojego synka, Bo dobry ch�opak z tego Murzynka. Szkoda, �e Bambo czarny, weso�y, Nie chodzi razem z nami do szko�y. Banalna historia Zadzwoni�a do niego rano, Bardzo wcze�nie, jeszcze przed �sm�. W m�zgu mia�a noc nie przespan� I b�l, co na chwil� nie usn��. W sercu mia�a ci�ar rozpaczy. Powiedzia�a: "Halo, to ty? Zaraz musz� si� z tob� zobaczy�". I po twarzy, do s�uchawki, �zy. Odpowiedzia�: "Co za awantura? Nie mam czasu dzi� przed obiadem, Dobrze wiesz, �e musz� i�� do biura. Uspok�j si� nie lubi� przesady". Powiedzia�a: "Je�li nawet nie mo�esz, To koniecznie przyjd�, bo..." - "Bo co?" Zap�aka�a: "Bo�e! Bo�e! Bo�e!" Rzuci�: "Dobrze. Tylko nie p�acz. No!" Spotkali si� w pustej cukierence. Cukiernie rano s� puste. I puste jest serce dziewcz�ce, Gdy je rozpacz przepe�nia, nic wi�cej. Przyszed� z min� na smutno szlachetn� (Ka�dy z nas to umie, gdy chce); "Kawa czy herbata?" - "Wszystko jedno..." "Mo�e ciastko?" - Dzi�kuj�. Nie". "Co si� sta�o?" U�miechn�a si� blado: "Co si� sta�o? Nic..." - "Wi�c dlaczego p�aczesz?" "P�acz�? My�la�am, �e si� u�miecham... To tak trudno odr�ni� czasem. Ach, i m�wi� tak trudno, gdy s�owa S� te same, a czuje si� r�nie. Ale ja ci zaraz powiem, wszystko powiem..." - "Tylko, prosz� ci�, pr�dko, bo si� sp�ni�". I zacz�a jak wniebowzi�ta, Jak w natchnieniu, chorobliwie, gor�czkowo, Dygota�y nieszcz�liwe r�cz�ta, Ko�ysa�a si� rozpalona g�owa. Nawet kelner poczu� lito�� dla niej I pomy�la�: "Co� tam z�ego jest, Trzeba poda� drugi cukier tej pani, Bo jej kawa zgorzknieje od �ez". Co m�wi�a - ja nie wiem niestety. S�dz� nawet, �e to wszystko jedno. Ale wy - wy, dziewczyny i kobiety, Znacie dobrze t� mow� ob��dn�! Gdy sko�czy�a - spojrza�a na niego Jak zbity pies... wzrokiem oniemia�ym... - "Hm (powiedzia�), to nic nowego, Ju� to wszystko sto razy s�ysza�em!" I tu nagle -b�ysk w oczach dziewczyny, Jakby kto� j� obudzi� - i powiada: "A my�la�am, �e to m�wi�, m�j jedyny, Pierwsza!! pierwsza od pocz�tku �wiata!!!" ------- Teraz wszystko ju� wiemy. Naturalnie! Bo c� mog�a innego uczyni�, Jak do domu i�� i najbanalniej Ma�� kartk� zostawi� w sypialni: "Prosz� nikogo nie wini�". Berlin 1913 O, sm�tne, �nie�ne nevermore! Dni utracone, ukochane! Widz� ci� zn�w w Cafe du Nord W mro�ny, mglisty poranek. Strach, s�odki strach od st�p do g��w, Dygot b��kitnych, czu�ych nerw�w, I sen by� zn�w, i list by� zn�w: Mg�a legendarnych perfum. Lecz nie ma mnie i nie ma mnie, I nigdy w �yciu mnie nie b�dzie. Zostan� w li�cie, zostan� w �nie, W tkliwej, �nie�ne) legendzie. Nic o tym nie wiesz. Czekasz, dr��c. Dzie� sennie sypie si� i szepce. Ach, serce moje i m�odo�� m� W srebrnej nosisz torebce. Wczoraj? A co to by�o? Tak: Carmen, kareta, wino, walce... Mign�o w oczach. Nie - to ptak, Wyszyty na woalce. Pusto i ciep�o w tym Cafe. Zima si� w oknie szronem perli. Nie przyjd�. Id�. Nie spotkasz mnie. ...Wielki, wielki jest Berlin. Biblia cyga�ska Jaka, s�dzisz, jest biblia cyga�ska? Niepisana, w�drowna, wr�ebna. Naszepta�a j� babom noc srebrna, Na�wietli�a �una �wi�toja�ska. I aromat w niej, jak mirt rozdarty, Le�ny szum i gwiazdarska kaba�a, Cie� mogilny, pi��dziesi�t dwie karty, Podko�cielny dziad i mara bia�a. Kto t� ksi�g� odkry�? My uczeni, Szperaj�cy w starzy�nie pami�ci, W�chem gnani i przeczuciem tkni�ci, Pod sp�d zmys��w i my�li wpatrzeni. Dolinami zapad�ej wiedzy Klechda kr�ta nurtuje jak rzeka: I nie w �yciu i nie w �mierci, lecz mi�dzy, A na �mier� i na �ycie urzeka. Na t� ksi�g� woskowemi �zami Kapi� noc� �a�obne gromnice, W tej to ksiedze u�udnemi domys�ami Przewracaj� si� sny jak stronice. Migaj�ce wibruj� wersety, Nie uchwycisz, co si� w nich ukrywa... Co� jakgdyby: m�cze�stwo poety... ...�e co� zbawi� ma... I ksi�ga si� rozp�ywa. Bies i ksi�yc Jest chuda, ciemna pani. Wstaje zwykle wcze�nie, siada przy oknie i wygl�da na ulic�, podpar�szy ko�cist� r�k� ostry podbr�dek. Za podw�jnymi szybami ko�ysz� si� kasztany. Tam jest jesie�. Dr��cym brz�kiem, szybko, l�kliwie, bije zegar godziny. Po obiedzie s�o�ce rozlewa si� po ulicy, rozlewa si� m�cz�c� wzrok z�ocisto�ci�. B�yszcz� metalowe ga�ki na parkanie ogrodu. Stercz� nieruchomo oz�ocone kasztany. A wieczorem przychodzi garbus w okr�g�ych okularach, g�ow� na bok pochyla, r�ce zaciera. "Paniusia, jak zwykle, co? Trzeba zapomnie�, trzeba si� uspokoi�! Taki to ju� bieg tego �wiata, paniusiu- dobrodziejko!" Chuda, ciemna pani u�miecha si� po raz pierwszy: "Oh, mon docteur!... Zreszt� zaczniemy chyba?" "Ano, chyba, jak Pan B�g przykaza�", rozp�ywa si� garbus w uk�onie. Na palcach wchodzi lokaj, zapala �wiece na fortepianie. A ci zaczynaj� gra� - na cztery r�ce - jakie� wznios�e, okrutne psalmodie genialnego mistrza. I w ��tym �wietle �wiec skacz� dwie pary r�k po klawiaturze. Wtedy w�a�nie Bies wp�ywa do pokoju po promieniu ksi�yca, przykucuje w k�cie i s�ucha... i s�ucha... Biologia Baby latem biodrzej�. Soki w babach si� grzej�, Owoc �ywy dojrzewa, Lep �ywiczny wre w drzewach. P�e� si� p�awi p�odziwa, Buchaj cio�� pokrywa, Mleczem t�ustym si� klei W rozjuszonej nadziei. Dyszy ziemia - koby�a, Wymion dwoje w �wiat wzbi�a, Byk wiecznego �ywota Bia�ym �lepiem �ar miota. Roztopi�y si� pola, Rozst�pi�a si� rola I w czarnoziem t�tni�cy Trysn�� bia�un gor�cy. Brzoskwinia S�yszysz? Jest w tym s�owie soczysto��, jest cierpkawa s�odycz rozgniecionej miazgi owocu: sok, sp�ywaj�cy i spijany chciwie spragnionymi usty. Mi�ciutka, okr�g�a, delikatnym puchem omszona, wabi mnie ta brzoskwinia, budzi po��danie, chc� j� wargami pie�ci�, mi�� w palcach lekko, pieszczotliwie g�adzi� i - dmucha� w puszek aksamitny. Szkoda, �e ca�a nie jest tak dziewiczo blador�owa, jak w tym - patrz - miejscu... W brzoskwini� ciep��, d�o�mi moimi utulon�, tak mi�kk� ju�, �e sok lada chwila pu�ci, wpijam si� tym wszystkim, czym s� usta... O, mi�so kwietne! O, soku, kt�ry� kr��y� w drzewie, p�dzony tajemnicz� Moc� �ycia! Soku, kt�rym nabrzmia� p��d w cieple wiosny i s�o�ca! Pij�, pij�, gniot�, wysysam!... Czy ca�owa�em usta twoje? Brz�zka kwietniowa To nie li�cie i nie listki, Nie listeczki jeszcze nawet - To ob�oczek prze�roczysty, Poz�oci�cie zielonawy. Je�li jest gdzie� le�ne niebo, On z le�nego nieba sp�yn��, �r�d ogrodu zdziwionego Tu� nad ziemi� si� zatrzyma�. Ale �eby m�g� zzielenie�, Z brzoz� si� prawdziw� zmierzy�, �ciemnie�, smug� traw ocieni� - - Nie, nie mog� w to uwierzy�. Burza B�yskawicowe szpady Strugami blasku na p�ask. Krzy�uje si� grom i blask, Tn�c metaliczne kaskady. I w to igrzysko szpad, W deszczu sko�nego ciosy, Ogr�d trz�s�cy si� wpad� I krzyczy wniebog�osy. Burza (albo mi�o��) Zamknij pami��, bo idzie burza I wiatr firanki nadyma. Idzie burza, niebo si� zachmurza I patrzy moimi oczyma. Zamknij oczy, �eby noc opad�a Na burzliwe, na hucz�ce dalekim gongiem. Wiej� firanki jak widziad�a. Zamknij okno, rozpacz nadci�ga. Mi�dzy oknem, pami�ci�, przeci�giem Ciemne my�li, jasne oczy, a przez ulic� Dumy szumne i �a�obne chor�gwie. Zamknij �ycie, otw�rz �mier�. Ju� b�yskawice. Burza i bzy Burza chrab�szcz�w w b�yszcz�cych bzach! Kto wyl�g� chrab�szcze? Burza. Piorun, jak sztylet zaryty w piach, Stygnie i syczy: "U�as!" Kto� wida� niebu ogie� chcia� skra��, Lecz, o�lepiony srebrzy�cie, Pr�dem ra�on� otworzy� gar�� I rt�ci� opryska� li�cie. Buty Jak dwa kundle parszywe, tak stawiam wieczorem Ci�kie od b�ota kapcie przed ��kiem na stra�y. �pi� martwo, z srebrn� szram� ksi�yca na twarzy, Z r�k� wisz�c� mi�kko nad mokrym buciorem. W nocy chmury obrz�k�e b��dz� po pu�apie I, jak p�acz, s�ycha� kroki w pokoju samotnym: Rozpa�kanym chlupotem sen m�j biedny cz�apie I tak si� po mnie wlecze, jak ja po dniu s�otnym. Rano - potopy s�o�ca na pod�odze le�� I dzie� jarz�c� ha�b� w oczy mi si� ciska: Drewnianymi szpilkami z�by do mnie szczerz� G�odne n�dzy mej, straszne, wyschni�te buciska. Cel Szukalem tego w Pary�u, szuka�em w Berlinie i Rzymie, A to za oknem by�o i mia�o polskie imi�. My�la�em �e to pot�ga, �wiat nowy, nowe dzieje, A to ogr�dek wiejski, co si� kwiatami �mieje. A to groszek pachn�cy, georginie i malwy, Wymalowane s�o�cem w proste, w�o�cia�skie barwy. Teraz ko�ysz si�, ko�ysz, nierozumna g�owo, �e w ogr�dku niebiesko i p�owo, i r�owo. Szuka�em tego pogonia - niecierpliwie, proroczo, A to mi z paru grz�dek ukaza�o sie oczom. B�d� jeszcze w New Yorku, b�d� w Moskwie i Hadze, Da B�g, to i o Tokio, to i Tokio zawadz�. Choinka Ziemio, ziemi�tko, Noc� nad ��kiem �wiecisz i kr��ysz R�owym jab�uszkiem. Sny wyogromnia�y, Ziemio, zieminko, Wszech�wiat sta� w pokoju �wi�teczn� choink�. Ziemio, ziemeczko, Dr�ki gwia�dziste Po ga��zkach b�yska�y Mlekiem wieczystem. Trzaska�y �wieczki, �wierkowe �wierszcze, Anio� zaniem�wi� Najpi�kniejszym wierszem Chrystus Nie skar�� si�, m�j Ojcze, nie skar�� si�, m�j Panie, I�e� da� sercu memu to smutne mi�owanie. Nie skar�� si�, m�j Ojcze, �e tak samotnie chodz�, �em si� ju� wielce zanurzy� w tej ciernistej drodze. Obchodz� chaty z wie�ci�: "Zbli�a si� z �aski nieba", A ludzie m�wi�: "Z Bogiem..." I daj� kromk� chleba. Czyli s� s�owa moje tak bardzo niepoj�te? Nie widz�, �e zbli�a si� Kr�lestwo Twoje �wi�te. Nie widz�, �e niebiosa rozwar�y si� narodom, Nie wierz�, cho� im prawi� z rado�ci� i pogod�... Lecz skar�� si�, panie, �e tak strapiony chodz�, �e nie ma, nie ma kresu ciernistej mojej drodze. Ptaszkowie maj� gniazda i liszki maj� schowy, I tylko Syn Cz�owieczy nie ma gdzie sk�oni� g�owy. Lecz to nie skarga, Panie... Spraw jeno w bliskim cudzie, I�by mnie zrozumieli ci dobrzy, cisi ludzie. Chrystus miasta Ta�czyli na mo�cie Ta�czyli noc ca�� Zbiry, katy, wyrzutki, Wisielce, prostytutki, Syfilitycy, no�ownicy, �otry, z�odzieje, chlacze w�dki. Ta�czyli na mo�cie Ta�czyli do rana. �ebracy, ladacznice, Wariaci, chytre szpicle, Ta�czy�y tan ulice, Latarnie, szubienice, hycle. Ta�czyli na mo�cie Dostojni go�cie: Psubraty! Starcy rozpustni, str�czyciele, Wstydliwi samogwa�ciciele, Wzi�li si� za rece, Przytupywali, Gra�y harmonie, harmoniki, Do �witu grali, Ta�czyli tan sw�j dziki: Dalej! Dalej! �arli. Pili. Ta�czyli. A by� jeden obcy, By� jeden nieznany, Patrzyli na� spode �ba, Ramionami wzruszali, Spluwali. Wzi�li go na stron�: M�wili, m�wili, pytali, Milcza�. Podszed� Rudy, czerwony: - Co� za jeden? Milcza�. Podszed� drugi, bez nosa, Kro�ciasty: - Co� za jeden? Milcza�. Podszed� pijus, wycedzi� - Co� za jeden? Milcza�. Podesz�a Magdalena: Pozna�a, powiedzia�a... P�aka�... Ucich�o. Co� szeptali. Na ziemi� padli. P�akali. Chrystusie... Jeszcze si� kiedy� rozsmuc�, Jeszcze do Ciebie powr�c�, Chrystusie... Jeszcze tak strasznie zap�acz�, �e przez �zy Ciebie zobacz�, Chrystusie... I tak� wielk� �a�ob� B�d� si� �ali� przed Tob�, Chrystusie, �e duch m�j przed Tob� kl�knie I wtedy - serce mi p�knie, Chrystusie... Ciemna noc Cz�owieku d�wigaj�cy, Usi�d� ze mn�. Pomilczymy, popatrzymy W t� noc ciemn�. Zdejm ze siebie Kufer d�bowy I odpocznij. W ciemn� noc wlepimy razem Ludzkie oczy. M�wi� trudno. Nosza ci�ka. Chleb kamienny. M�wi� na nic. Dwa kamienie W nocy ciemnej. Ciemne niebo Jak �atwo obezdomnie� I zosta� bez gwiazd nad g�ow�! Jak trudno, jak trudno zapomnie� Rodzim� g��b diamentow�! Jak �atwo szcz�liwym wzlotem W niebo mi�o�ci uderzy�! Jak trudno, jak trudno potem W oczy ci spojrze� - i wierzy�. Po wielkim, bezgwiezdnym niebie Dok�d i pok�d mi p�yn��? Jak �atwo, jak s�odko by�o Za ciebie zgin��!... Ciemno�� Wulkan strachu za oknem wyrasta, Law� mroku po brzegi nap�ywa. Hucz� g�ucho piwnice miasta, Wzrokiem judzi p�noc mrukliwa. Zwierz� ci�kie, g�ste, prastare Z g�ry d�ugo i �mudnie si� toczy, Zwierz� z g��bin, rozlane, szare, Nisk� chmur� zasnuwa oczy. Smutnie wzdycha noc ma�om�wna, Ciemn� wod� piwnice bulgoc�. Tak umar�a, poch�oni�ta noc�, Ostatnia ksi�yc�wna. Cocktail Kr�t� �mijk� zielono�ci s�odkiej W�lizn�� zwinnie do p�ynu z�otego Mister Mixer, Lord of Jazz and Cocktail, Gubernator Barwistanu mego. Potem kapn�� krwaw� kropl� z butli, A� bulgn�lo, wygi�o si� w t�cz�, Smuga trawy w g��bi z�otej w�dki Zr�owia�a w pasemka paj�cze. A gdy wszystko barwi�cie ju� wrza�o, Strzykn�� wina i skropi� arakiem, A� w kieliszku co� zatrzepota�o Niecierpliwym, kolorowym ptakiem. Przewr�ci�o si� leniwie, kr�g�e, P�ynne, senne, niezdecydowane, Farba w barw� dzwoni�a trianglem, W szk�o kieliszka - moje oczy szklane. A gdy potem pod �wiat�o spojrza�em, Jak si� miota i pieni, i jarzy, Gubernator w kitlu �nie�nobia�ym Mia� kolibry i pawia na twarzy. A gdym haustem w gard�o lun�� barw�, Jakbym po�kn�� niebo z wysoko�ci, Wszystkie korki wystrzeli�y salw� Ze �ba Mojej Poetyckiej Mo�ci! Colloquium niedzielne na ulicy "Pani ma bardzo �adne czerwone usta Ale zdaje mi si�, �e s� troszeczk� pomalowane. Co za dziw? Wiadomo, �e kobieta - to istota pusta... Puchu mamy, jak m�wi poeta... To przecie� znane. Ale, prosz� pani, czy to przeszkadza prawdziwej mi�o�ci? Pani pozwoli, �e j� do domu odprowadz�... Co? Pani nie zawiera na ulicy znajomo�ci? Nie rozumiem... Ja przecie� pani nie zawadz�... Sk�d znam pani�? To dobre! Widzia�em, jak z kinematografuWychodzi�a pani zesz�� ra�� w towarzystwie go�ci... Szuka�em pani�! Jak babci� kocham! A tu trzeba trafu, �e znowu pani� widz�... Co za zbieg okoliczno�ci! Pani wybaczy, �e ja tak m�wi�em na pani usta... Ale, moja pani, w dzisiejszych czasach... Bo tak - to mi si� pani podoba...Nie lubi�, gdy niewiasta jest niesubtelna... S� gu�ciki i gusta, A pani to w sam raz... Przepraszam, po kim ta �a�oba? Szanowny tatu� pani powi�kszy� grono anio�k�w! Co za nieszcz�cie! Prosz� pani, a kto wspomaga matk�? Stryjo? No, no... Mo�e pani przyjmie ten bukiecik fio�k�w? Mo�e wst�pimy razem na herbatk�?" Commedia Divina A jednak we Florencji za�ama�em r�ce, Zimne stelle Dantejskie b�agaj�c o s�owo. Trzynastowieczny, suchy, tworz�cy surowo, St�d patrza� w gwiazdy nasze w dziwacznej Firenze. I by�a jedna chwila, kiedy wsp�lnym sercem Uderzy�a skro� wieki jedna mi�o�� w niebo: I spad�o gwiezdnym deszczem pi�� tysi�cy tercyn Na rozmodlone usta poety obcego. Cud z komornikiem Groteska fantastyczna Upa� by� piekielny. Ze spopiela�ego nieba wali�o, jak z piekarni suchym, z�owrogim �arem, niby natchnionym gniewem ognia przeciw rodzajowi ludzkiemu. Oaz� w ca�ym mieszkaniu by� k�t, w kt�rym sta�y dwa ch�odna fotele sk�rzane z tzw. klubzesle, niski stolik, na nim woda z lodem i cytrynowym sokiem. Bezw�adnie, nieomal nirwanicznie drzema�em, pogr��ony w marzeniu o burzy i deszczu, o nawa�nicy i potopie. I oto rozw�cieczone z �aru niebo zacz�o si� chmurzy�, sinie�, liliowie�, co� zacz�o pomrukiwa� i odgra�a� si� pod zziajanym stropem i zawia�o pierwsz� od tygodnia zapowiedzi� burzy. Odetchn��em. W tej samej chwili zadzwoni� kto�. Wsta�em z fotela szcz�liwy, l�ejszy, pe�en radosnego oczekiwania na blisk� ulew�. Otworzy�em drzwi. Wszed� jaki� starszy jegomo�� - czerwony, spocony, zdyszany, z teczk� pod pach� i papierkiem w r�ku. Wszed� i powiedzia�: - Z urz�du skarbowego. Hukn�� grom i grube krople powoli, jeszcze bez przekonania, b�bni� zacz�y o szyby. Co za szcz�cie! Deszcz! - Bardzo pana szanownego prosz�! Niech pa� pozwoli! Ale �ar, co? Pa� ledwo dyszy. No, ale dzi�ki Bogu, mamy deszcz. Prosz� tutaj, na prawo. P�on�cy, lekko dysz�cy, ociekaj�cy potem komornik rozejrza� si� po pokoju. Potem powiedzia�: - Mam tutaj tytu� wykonawczy... Pan nie zap�aci� jeszcze podatku docho... Przerwa�em mu najuprzejmiej. - Przede wszystkim niech pa� b�dzie �askaw usi��� i odpocz��. Niech si� pa� napije wody z lodem i cytryn�. To bardzo orze�wia. Spojrza� na mnie nieufnie i sko�czy� rozpocz�te zdanie: - ... dochodowego za rok 1933. Po niebi

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!