5140
Szczegóły |
Tytuł |
5140 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
5140 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 5140 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
5140 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
ROGER LANCELYN GREEN
MITY SKANDYNAWSKIE
Jest to wielka opowie�� p�nocy,
kt�ra dla ca�ej rasy powinna by� tym,
czym opowie�� o Troi by�a dla Grek�w
William Moris
IGGDRASIL, DRZEWO �WIATA
W krajach p�nocnych lata s� kr�tkie, a zimy d�ugie i mro�ne. �ycie jest ci�g��
walk�
z bezlitosn� przyrod�: z ch�odem i mrokiem, ze �nie�ycami i lodem zimy, z
przejmuj�cym
wiatrem, z nag� ska��, kt�rej nie porasta �adna ziele�, z groz� wiej�c� od
ciemnych g�r i
g��bokich parow�w, rozbrzmiewaj�cych wyciem wilk�w.
Ludzie, kt�rzy tam �yli w zaraniu dziej�w, musieli by� silni i wytrzymali, aby w
og�le
przetrwa�. Byli oraczami, a tak�e wojownikami, walczyli z wilkami i dzikszymi
jeszcze ni�
one lud�mi, kt�rzy napadali na nich z g�r lub przychodzili znad morskich cie�nin
i fiord�w,
by pali� ich domy, rabowa� dobytek i �ywno��, a cz�stokro� porywa� im �ony i
c�rki.
A je�li nawet nie trzeba by�o si� zmaga� z dzikim zwierzem lub dzikszym jeszcze
cz�owiekiem, wydawa�o si�, �e same �ywio�y to olbrzymy, kt�re tocz� wojn� �
lud�mi, maj�c
za or� mr�z, wiatr i �nieg.
By� to okrutny �wiat, nie budzi� nadziei, ale istnia�y na nim: mi�o�� i cze��,
odwaga i
wytrwa�o��. Wielkie czyny domaga�y si� spe�nienia - �yli bardowie i skaldowie,
maj�cy o
nich �piewa�, aby nie zagin�a pami�� o bohaterach.
A jak w pie�niach i podaniach wspominano wielkie czyny m��w, tak snuto
opowie�ci o bogach, o Asach, kt�rzy z pewno�ci� w zaraniu czasu toczy� musieli
jeszcze
sro�sze boje z olbrzymami lodu, mrozu, �niegu i wody - skoro i teraz ledwo
zdo�ano utrzyma�
ich w ryzach.
Dawni Skandynawowie wierzyli, �e na pocz�tku czasu nie by�o takiej ziemi, jak�
mamy teraz, wok� rozpo�ciera�a si� tylko Ginnungagap, ziej�ca pustka. Kr��y�y w
niej jakie�
dziwne mg�y, kt�re w ko�cu si� rozdzieli�y, pozostawiaj�c jeszcze g��bsz�
pustk�. Na
po�udnie od niej le�a� Muspellsheim, kraina ognia, a na p�noc - Niflheim,
kraina mg�y.
Na po�udniowym kra�cu �wiata siedzia� z ognistym mieczem w r�ku Surt, olbrzym
ognia, czekaj�c na dzie� zag�ady, aby powsta� i zniszczy� zar�wno bog�w, jak
ludzi.
W samej g��bi ziej�cej pustki tryska�o �r�d�o �ycia, Hvergelmir, z niego
wyp�ywa�y
rzeki, ale okrutne tchnienie P�nocy �cina�o ich wody, tworz�c z nich mia�d��ce
wszystko
bry�y lodowe.
Z up�ywem wiek�w bry�y lodowe w tajemniczy spos�b osiada�y przy �r�dle �ycia i
powsta� z nich Ymir, najwi�kszy z olbrzym�w, ojciec straszliwych olbrzym�w mrozu
i w
og�le ca�ego rodu olbrzym�w. Ymir pocz�� �y�, a wraz z nim pojawi�a si� cudowna
krowa
Audumla, kt�rej mlekiem si� karmi�. Ale po bardzo kr�tkim czasie lodowe cia�o
Ymira
pop�ka�o na drobne kawa�ki, a ka�dy z nich sta� si� olbrzymem szronu, ojcem
wied�m i
czarownik�w, wilko�ak�w i trolli.
Audumla potrzebowa�a po�ywienia, liza�a wi�c l�d wok� siebie i czerpa�a stamt�d
s�l
�ycia, kt�ra wyp�ywa�a z Hvergelmiru. Liza�a l�d pierwszego dnia, a wieczorem
si� ukaza�y
spod niego w�osy m�czyzny, liza�a drugiego dnia, a wieczorem wy�oni�a si� g�owa
m�czyzny, za� pod koniec trzeciego dnia - ca�y m�czyzna.
Ten pierwszy z As�w nazywa� si� Buri, by� wysoki, silny i pi�kny. Mia� syna
imieniem B�r, kt�ry po�lubi� olbrzymk� Besti�. Byli rodzicami tego z As�w, kt�ry
zasadzi�
drzewo �wiata, Yggdrasil i stworzy� ziemi�.
B�r mia� trzech syn�w: Odina, Viii i Ve. Odin, wszechojciec, by� z nich
najwi�kszy i
najszlachetniejszy.
Toczyli boje z Ymirem, pot�nym olbrzymem lodu. Z jego ran wytrysn�a lodowata
woda i zatopi�a prawie wszystkich olbrzym�w szronu z wyj�tkiem jednego
Bergelmira, kt�ry
by� bardzo m�dry j zr�czny, i dlatego oszcz�dzi� go Odin.
Bergelmir bowiem zbudowa� ark�, schroni� si� w niej z �on� i dzie�mi i wyszed�
ca�o
z w�d potopu.
Odin za� i jego bracia str�cili martwego Ymira w otch�a� Ginnungagap i z jego
cia�a
uczynili �wiat, w kt�rym �yjemy. Z jego lodowej krwi wy�oni�o si� morze i rzeki,
z cia�a -
suchy l�d, z jego ko�ci wznios�y si� g�ry, a z jego z�b�w powsta�y �wir i
kamienie.
Odin i jego dzieci opasali ziemi� kr�giem morza, a drzewo �wiata, jesion
Yggdrasil,
wyros�o, aby utrzyma� j� w miejscu, zacienia� pot�nymi konarami i podtrzymywa�
niebo �
lodowato - b��kitny szczyt czaszki Ymira.
Zgarn�li iskry, tryskaj�ce z Muspellsheimu, i zrobili z nich gwiazdy. Z
kr�lestwa
Surta, olbrzyma ognia, przynie�li roztopione z�oto i odlali z niego �wietlisty
w�z s�o�ca.
Ci�gn�y go rumaki wcze�nie si� budz�ce i mocarne, a powozi�a nim pi�kna
dziewczyna, Sol.
Przed ni� bieg� jasny ch�opak Mani, prowadz�c w�z ksi�ycowy zaprz�ony w rumaki
najszybsze.
S�o�ce i ksi�yc biegn� szybko i nigdy nie odpoczywaj�. Nie odwa�� si� zatrzyma�
ani na chwil�, bo ka�de z nich �ciga rozjuszony wilk, dysz�cy ��dz� po�arcia
swej ofiary - co
nast�pi w dniu ostatniej wielkiej bitwy Ragnaroku. Owe dwa wilki s� dzie�mi z�a,
ich matka,
niegodziwa wied�ma, �y�a w �elaznym borze ze swym m�em olbrzymem i rodzi�a mu
wilko�aki i trolle.
Kiedy Odin wprawi� w ruch gwiazdy i o�wietli� ziemi� s�o�cem i ksi�ycem,
zwr�ci�
si� ku nowemu �wiatu, przez siebie uczynionemu. Olbrzymy i inne twory z�a ju�
spiskowa�y
przeciw niemu, wzi�� wi�c jeszcze troch� ko�ci Ymira i odgrodzi� si� �cian� g�r
od ziemi
olbrzym�w, czyli Jotunheimu. Potem zwr�ci� si� ku krainie, kt�r� stworzy� dla
ludzi i nazwa�
krain� �rodka, czyli Midgardem, i zacz�� j� u�y�nia� i upi�ksza�.
Z k�dzierzawych w�os�w Ymira zrobi� drzewa, z jego brwi - traw� i kwiaty,
uformowa� te� chmury, aby p�yn�y po niebie i skrapia�y ziemi� �agodnym
deszczem. A
potem, chc�c zapocz�tkowa� r�d ludzki, wszechojciec zani�s� drzewo jesionu i
czarnego bzu
nad brzeg morza, z pierwszego zrobi� Aska, z drugiego Embl�, pierwszego
m�czyzn� i
pierwsz� kobiet�. Da� im dusze, jego brat Viii obdarzy� ich zdolno�ci� my�lenia
i czucia, a Ve
wzbogaci� ich mow�, s�uchem i wzrokiem.
Potomstwo tych dwojga zaludni�o Midgard, ale panowa� w�r�d nich grzech i smutek,
poniewa� olbrzymi i inne z�e twory przybiera�y posta� m�czyzny lub kobiety i
wchodzi�y z
nimi w zwi�zki ma��e�skie, wbrew wszystkiemu, co czyni� Odin.
Kar�y r�wnie� przy�o�y�y do tego r�ki, poniewa� nauczy�y ludzi kocha� z�oto i
pot�g�,
jak� daje bogactwo. Te drobne istoty �y�y w Niflheimie, krainie mg�y, i w
wielkich
podziemnych pieczarach. Powsta�y z cia�a zmar�ego Ymira i Asowie nadali im
ludziki kszta�t,
ale obdarzyli o wiele wi�ksz� sprawno�ci� w dziedzinie sztuk i rzemios�
zwi�zanych z
obr�bk� �elaza, z�ota i drogich kamieni.
Owe kar�y, kt�rych w�adc� by� Durin wyrabia�y pier�cienie, miecze i bezcenne
skarby
i dobywa�y z ziemi z�oto na u�ytek As�w.
Kiedy bowiem m�dry Odin uko�czy� Midgard, zapragn�� na wysokich ga��ziach
Yggdrasilu, drzewa �wiata, stworzy� dla siebie pot�n� i pi�kn� krain�, Asgard.
Pierwszy
jego pal�c, ca�y z l�ni�cego z�ota, nazywa� si� Gladsheim, siedziba blasku, i w
nim to zasiada�
na wysokim tronie Odin, maj�c u boku pi�kn� Frigg, swoj� kr�low�.
Ta para wznios�a pa�ace dla swych dzieci, wielkich bog�w i bogi�, kt�re
mia�y
wkr�tce wype�ni� przeznaczone sobie zadania w d�ugiej walce przeciw mocom z�a:
dla Thora,
pana grzmotu, i jego �ony, z�otow�osej Sif; dla �mia�ego, rw�cego si� do boju
m�odego Tyra
stra�nika bog�w; dla jasnego Baldra, najpi�kniejszego z As�w, i jego �ony,
s�odkiej Nanny;
dla Bragego i Idun, zakochanych w muzyce i m�odo�ci; dla Ulla �ucznika i Vidara
milcz�cego, i wielu, wielu innych.
Opasywa�y Asgard warowne mury z wie�ami, wznosi�y si� w nim domy i pa�ace, a w
�rodku le�a�a jasna r�wnina Idy, gdzie przed pa�acem Odina, Gladsheimem,
rozpo�ciera�y si�
rozkoszne ogrody.
Odin i wszyscy Asowie przeje�d�ali co dzie� przez most Bifrost, ukazuj�cy si�
ludziom na ziemi jako t�cza, i schodzili do �r�d�a Urd, pod korze� jesionu
Yggdrasil -
wszyscy z wyj�tkiem pot�nego Thora, kt�ry nie o�miela� si� postawi� stopy na
ten delikatny
�uk z obawy, �e za�amie si� pod jego ci�arem. Musia� przeto udawa� si� tam
ok�ln�,
wyboist� drog� przez g�ry, a na jego widok pierzchali w przera�eniu wszyscy
olbrzymi. Most
Bifrost ja�nia� na niebie, u wej�cia na� bowiem p�on�� wielki ogie�, kt�ry nie
dozwala�
rodowi olbrzym�w wedrze� si� do Asgardu.
W cienistym mroku, u st�p drzewa �wiata, Asowie odbywali narady, chc�c
zadecydowa�, jak udzieli� pomocy rodzajowi ludzkiemu i jak prowadzi� d�ug� wojn�
przeciw
olbrzymom.
A jeszcze ni�ej, w pobli�u �r�d�a, sta� pi�kny dw�r, gdzie mieszka�y trzy
wieszcze
siostry Norny: Urd, Verdandi i Skuld, kt�re wiedzia�y wi�cej ni� nawet sam Odin.
Urd mog�a
widzie� wszystko, co zdarzy�o si� w przesz�o�ci, przed Verdandi nie ukry�o si�
nic, co dzia�o
si� wsp�cze�nie na kt�rymkolwiek ze �wiat�w, Skuld za� posiada�a m�dro��
najwi�ksz�, bo
widzia�a przysz�o�� - a tego nie potrafi� nawet sam Odin.
P�niej niejednokrotnie Norny zjawia�y si� w chwili urodzin bohatera, aby snu�
prz�dziwo jego losu i udzieli� mu dobrych i z�ych dar�w, maj�cych zawa�y� na
jego
przysz�ym �yciu.
Mog�y ods�oni� przed Odinem bieg �wiata i od nich to, jak r�wnie� dzi�ki w�asnej
m�dro�ci, wiedzia� o Ragnaroku, ostatniej wielkiej bitwie, kt�ra musi by�
stoczona przy
ko�cu �wiata, kiedy to Asowie i ich nieprzyjaciele, olbrzymi, rozgrywa� b�d� do
ostatecznego zwyci�stwa wielk� wojn� dobra ze z�em.
Norny chodzi�y r�wnie� do jesionu Yggdrasil i codziennie podlewa�y jego
najwi�kszy
korze� wod� ze �r�d�a Urd.
�li za� nieustannie starali si� zniszczy� drzewo �wiata: w dole. w Niflheimie,
sk�d
wyrasta� jeden z jego korzeni, pod�y Nidhogg podgryza� go nieustannie, a w�e
korze�
oplata�y, zatruwaj�c uk�szeniami. Wy�ej za�, cztery jelonki biega�y po
ga��ziach,
podskubuj�c li�cie. Na szczycie siedzia� m�dry orze�, przygl�daj�c si� temu, co
si� dzieje, a
intrygantka Ratatosk, ruda wiewi�rka, przeskakuj�c z ga��zi na ga��� kr��y�a w
d� i w g�r�
mi�dzy Nidhoggiem a or�em, przenosz�c nowiny i plotki.
W �rodku tego przedziwnie skomplikowanego �wiata siedzia� Odin wszechojciec,
niczym �agodny paj�k na paj�czynie. Jego siedziba, g�ruj�ca nad Asgardem,
nazywa�a si�
Hlidskjalf, czyli �awa drzwi, i stamt�d spogl�da� na �wiat. Dwa oswojone kruki,
Hugin i
Munin spoczywa�y mu na ramionach. Im to zawdzi�cza� wiele ze swej wiedzy, gdy�
codziennie rano zrywa�y si� do lotu i przeleciawszy ca�y �wiat wraca�y
wieczorem,
opowiadaj�c, co widzia�y - Hlugin szybki jak my�l. Munin o wspania�ej pami�ci,
kt�rej nie
dor�wnywa�a niczyja.
Odm patrza� przed siebie i widzia�, jak za wysokimi g�rami, w Jotunheimie,
olbrzymi
knuj� z�o. Patrzy� ku Midgardowi i widzia�, jak rasa ludzi pracuje w znoju na
polach i niemal
jednej my�li nie po�wi�ca wojnie i wojennej chwale. Czu�, �e trzeba jeszcze co�
zrobi�, i to
szybko, aby w dniu ostatniej wielkiej bitwy mogli stan�� u jego boku wojownicy
zdolni do
walki z olbrzymami.
Przywo�a� do siebie syna. Heimdalla. jasnego boga. zrodzonego w tajemniczy
spos�b
o poranku czasu przez dziewi�� matek, dziewcz�t-fal z kra�c�w �wiata. B�g ten
mia� z�by ze
szczerego z�ota, widzia� r�wnie dobrze we dnie, jak w nocy, wzrok jego,
doprawdy, by� tak
bystry, �e dostrzega� rzeczy o sto mil odleg�e, s�uch za� tak dobry, �e s�ysza�,
jak trawa ro�nie
na ziemi, a we�na na grzbietach owiec. Odin mianowa� Heimdalla stra�nikiem i
kaza� mu
zamieszka� na skraju Asgardu, w pobli�u Bifrostu. I mie� zawsze przy sobie
wielki r�g -
Gjallar, aby w razie napa�ci olbrzym�w na Asgard m�g� w ten r�g zad��. G�os rogu
ni�s� si�
przez ca�y �wiat.
- Heimdallu, m�j synu - rzecze Odin. - Wyruszysz do Midgardu, przyj�wszy na
siebie
posta�, jak� uznasz za stosown�. Id� mi�dzy mieszkaj�cych tam ludzi. S� oni
dobrzy i pro�ci,
a jednak nieodpowiedni do moich zamiar�w. Wybierz spomi�dzy nich najlepszych i
przez
tajemne moce. jakimi w�adasz, spraw, niech dadz� pocz�tek trzem stanom, aby w
przysz�o�ci
cz�owiek rodzi� si� z darami, jakie najlepiej rozwin�� mo�e. i aby potrafi�
doskonale wype�ni�
to. co jest jego zadaniem, a nie jak teraz umia� robi� wiele rzeczy, lecz �adnej
dobrze. Niech
to b�d� w odpowiedniej liczbie w�o�cianie i ludzie rzemios�a oraz wodzowie -
ka�dy
zrodzony do swojej roli. Chc�, �eby dzi�ki temu powsta� pot�ny lud. z kt�rego
m�g�bym
powo�a� bohater�w Midgardu, maj�cych stan�� przy naszym boku w ostatniej
wielkiej
bitwie, Ragnaroku.
Heimdall przeto przyj�� na siebie posta� krzepkiego w�drowca i min�wszy most
Bifrost znalaz� si� w krainie �rodka. Wielkimi krokami szed� przez zielone
�cie�ki, przez lasy
i pola. a� o zmierzchu stan�� przed czyim� domostwem.
Drzwi by�y uchylone, wszed� wi�c. Na palenisku p�on�� ogie�, wisia� nad nim
garnek,
po jednej stronie siedzia� pan domu. po drugiej - pani domu. wie�niak Ai i jego
�ona Edda w
kapturze z tkanego w domu p��tna.
- Witaj, obcy przybyszu - rzekli. - Powiedz nam. jak si� nazywasz. i rozgo�� si�
jak u
siebie w domu.
- Jestem Rig w�drowiec - odpar� Heimdall i usiad� po�rodku �awy. maj�c po jednej
stronie gospodarza, a po drugiej gospodyni�.
Wtedy Edda prze�ama�a chleb, ci�ki, grubo mielony, zmieszany z otr�bami, kt�ry
zwykle spo�ywali na kolacj�, i podawszy cz�� go�ciowi, poprosi�a, aby jad� i
popija� roso�em
z garnka.
A kiedy zapad�a noc, Rig w�drowiec rzeczywi�cie rozgo�ci� si� jak u siebie.
Po�o�y�
si� bowiem po�rodku legowiska, tam gdzie by�o najcieplej i najmi�kcej, Ai i Edda
za�
zmuszeni byli le�e� po obu skrajach.
Trzy dni przebywa� u nich ten dziwny go��, potem wyruszy� w drog�, u�miechaj�c
si�
do siebie.
A w dziewi�� miesi�cy p�niej Ai i Edda mieli syna, kt�rego nazwali Thrall, co
znaczy niewolnik. Wyr�s� szybko na mocarnego m�czyzn� o twardych r�kach z
grubymi
palcami, o krzepkich barach, d�ugich stopach i brzydkiej twarzy. Po�lubi�
w�drown�
dziewczyn� o spalonych s�o�cem ramionach, kt�ra zasz�a boso na to wrzosowisko, a
ich
dzieci wznosi�y p�oty i ora�y ziemi�, hodowa�y �winie, wypasa�y stada k�z i
wykopywa�y torf
na ogie�. Ich synowie mieli takie imiona, jak Niezdara, Gbur i Prostak, a na
c�rki wo�ano:
Zawada, Popi�ka, Grubonoga.
Tymczasem Heimdall szed� dalej sw� drog� przez Midgard i nast�pnego wieczoru
przyby� do innej zagrody. Drzwi by�y zaryglowane, lecz �mia�o wszed� do izby.
zobaczy�
ogie� p�on�cy na kominku i siedz�ca przy nim par� dobrych ludzi, zaj�tych pilnie
sw� robot�.
Nazywali si� Atti i Amma, byli porz�dnie ubrani i schludni - on mia�
przystrzy�on� brod� i
w�osy przyci�te, a kobieta w�o�y�a czysty fartuch i zawi�za�a na szyi
chusteczk�.
- Witaj, obcy przybyszu - rzekli. - Powiedz nam swoje imi� i rozgo�� si� jak u
siebie
w domu.
- Jestem Rig w�drowiec - odpar� Heimdall i usiad� na �rodkowym zydlu, maj�c po
jednej stronie gospodarza, a po drugiej gospodyni�.
Wtedy Atti poda� wieczerz� sk�adaj�c� si� z aromatycznie pachn�cej zupy i
gotowanej
ciel�ciny, a potem poprowadzi� go�cia do jedynego pos�ania w ich domu. Tutaj Rig
w�drowiec rzeczywi�cie rozgo�ci� si� jak u siebie. Po�o�y� si� bowiem na �rodku
pos�ania,
maj�c z jednego boku gospodarza, a z drugiego gospodyni�, aby go grzali.
Przez trzy noce go�ci� u Attego i Ammy, a potem uda� si� w drog� u�miechaj�c si�
do
siebie.
A w dziewi�� miesi�cy p�niej Attemu i Aminie urodzi� si� syn. Nazwano go Karl,
czyli rzemie�lnik, i wyr�s� na silnego, weso�ego m�czyzn� o rumianych
policzkach. Potrafi�
przyucza� wo�y do orki, mia� zr�czn� r�k� do budowania dom�w, do kowalstwa,
umia� robi�
wozy i p�ugi.
Kiedy przysz�a pora, znaleziono mu �on� i oboje prowadzili wsp�lne gospodarstwo,
uprawiali ziemi�, tkali p��tno i skrz�tnie sk�adali oszcz�dno�ci.. �yli w
szcz�ciu, a ich
synowie nosili takie imiona, jak Gospodarz, Rolnik, Kowal i S�siad, a na ich
c�rki wo�ano:
Gospodyni. Prz�dka, Dzieweczka; albo D�jka.
A Heimdall wyruszy� w dalsz� w�dr�wk� przez Midgard, stan�� nast�pnego wieczoru
przed domostwem, kt�rego drzwi zwr�cone by�y na po�udnie. Rygli nie zasuni�to,
wi�c
wszed� do �rodka i zasta� tam dwoje zacnych ludzi ubranych w pi�kne szaty,
kt�rzy m�wi�c
do niego patrzyli mu prosto w oczy, a r�ce mieli kszta�tne, bia�e, o d�ugich
palcach. On
pracowicie skr�ca� ci�ciw� i przymocowywa� j� do swego d�ugiego �uku z wi�zu i
nazywa�
si� Dziedzic, a ona Dziedziczka.
- Witaj, obcy przybyszu - rzekli. - Powiedz nam swoje imi� i rozgo�� si� jak u
siebie
w domu.
- Jestem Rig w�drowiec - brzmia�a odpowied� i go�� usiad� maj�c po jednej
stronie
gospodyni�, a po drugiej gospodarza.
Wtedy Dziedziczka rozpostar�a na stole haftowany obrus z pi�knego p��tna,
po�o�y�a
na nim bochny bia�ego pszennego chleba, dobrze uw�dzon� szynk� i pieczony dr�b
na
srebrnych p�miskach, postawi�a wino w wysokim dzbanie i puchary o podstawkach
ze
srebra.
Po wieczerzy siedzieli rozmawiaj�c i popijaj�c wino, a� nadesz�a pora spoczynku.
A
wtedy Rig w�drowiec rzeczywi�cie zachowa� si�, jakby by� u siebie w domu, bo
pierwszy
wsta� od sto�u i leg� na �rodku �o�a, tak �e Dziedzic i Dziedziczka musieli
po�o�y� si� po jego
bokach.
Trzy noce sp�dzi� u Dziedzica i Dziedziczki, a potem ruszy� w drog�, u�miechaj�c
si�
do siebie.
A w dziewi�� miesi�cy p�niej urodzi� si� w tym domostwie syn o jasnych w�osach,
r�owych policzkach i oczach bystrych jak oczy or�a. Nazwano go Jarl, co znaczy
wojownik,
a kiedy wyr�s�, okaza� sw� zr�czno�� w napinaniu �uku, rzucaniu dzid�, je�dzie
konnej,
szermierce i p�ywaniu.
Kiedy z m�odzie�ca przeobra�a� si� w m�a, Rig w�drowiec przyby� ponownie z
ciemnego lasu, aby go wykszta�ci� w niekt�rych sztukach i wskaza� mu jego
miejsce na
�wiecie.
- Jeste� panem krainy Uda� - oznajmi� mu. - Kraina ta na zawsze nale�e� b�dzie
do
twoich syn�w i syn�w twoich syn�w. Jeste� bowiem jednym z As�w, panuj�cych w
Asgardzie, uznaj� ci� za mojego chrzestnego syna, nadaj� tobie ten tytu� i
czyni� ci� w�adc�
ludzi.
Nast�pnie Rig w�drowiec, kt�ry w Asgardzie by� Heimdallem, jasnym bogiem,
udzieli� Jarlowi wiele ze swej m�dro�ci i powi�d� go na wielkie przygody do
Myrkvidu,
mrocznego lasu, gdzie buszowa�y trolle. Pokaza� mu, jak wymachiwa� mieczem,
potrz�sa�
tarcz� i galopem p�dzi� na bitw�.
Jarl zgromadzi� wi�c zdatnych do walki m��w i odebra� ziemie z�ym ludziom,
�yj�cym nie opodal olbrzym�w. Za�lubi� ksi�niczk� i ich syn by� pierwszym
kr�lem
Midgardu, kr�lem Danii. �w w�adca zgromadzi� pan�w i wojownik�w, podbija� ziemie
i
zaprowadza� na nich pok�j.
A p�niej wyprawi� dla swych ludzi uczt� w zamku i obdarowa� z�otymi
pier�cieniami
tych, co walczyli najdzielniej.
Odt�d zawsze �wiczyli sio w walce na miecze, w je�dzie konnej i wyruszali na
bitw�
przeciw ka�demu, kto chcia� najecha� ich ziemie lub czyni� krzywd� ludowi. Kr�l
jednak�e
posiad� nie tylko m�stwo, ale i m�dro�� i zna� niekt�re tajemnice �ycia i
zamiary Odina. H e
im dali bowiem powiedzia� chrzestnemu synowi o wielkiej wojnie, tocz�cej si�
mi�dzy Asami
i olbrzymami, i o Ragnaroku. Wyjawi� mu, �e z rozkazu Odina wszyscy, co b�d�
m�nie
walczy� i polegn�, zostan� po �mierci zaprowadzeni do Asgardu i utworz� tam
armi� As�w,
kt�ra we�mie udzia� w wielkiej bitwie w ten dzie� ostateczny.
Nim jeszcze urodzi� si� Jarl wojownik, Heimdall, wr�ciwszy do Asgardu, ujrza� w
pobli�u pola jasno�ci nowy pa�ac. By�o to wielkie dworzyszcze Odina, Valholl,
czyli
Walhalla, o pi�ciuset czterdziestu bramach. Przez ka�d� wej�� mog�o jednocze�nie
o�miuset
rycerzy. Jego dach pokryto tarczami, a krokwie by�y z drzewc�w w��czni. S�upem,
podtrzymuj�cym �rodek dworzyszcza, by�o pot�ne, �ywe drzewo; jego li��mi �ywi�a
si�
czarodziejska koza, Heidrun, daj�ca zamiast mleka wiecznie p�yn�cy strumie�
miodu,
s�odkiego napoju, przeznaczonego dla bohater�w.
Kiedy ju� byli bohaterowie gotowi pa�� w bitwie, Odin posy�a� walkirie, aby
wybiera�y najwaleczniejszych na t� nie ko�cz�c� si� uczt�.
Owe walkirie, dziewice Odina - w�r�d nich znajdowa�y si� jego c�ry - by�y to
nie�miertelne kobiety, kt�re je�dzi�y za nim po chmurach, gdy uko�czy� swe �owy.
Kiedy
indziej znowu wzlatywa�y nad �wiatem pod postaci� �ab�dzi, szukaj�c, kto jest
najgodniejszy,
by zasi��� w Walhalli. Czasem zst�powa�y na ziemi�, zrzuca�y swe �ab�dzie szaty,
by
wyk�pa� si� w ustronnych jeziorkach lub rzekach. Je�eli wtedy ujrza� je jaki�
m�czyzna i
ukry� ich szaty, wydawa�o si�, �e niczym nie r�ni� si� od ziemskich kobiet,
mo�na by�o
zaleca� si� do nich i poj�� kt�r�� za �on� - o czym przekonali si� niekt�rzy
bohaterowie z
Midgardu - ale Walkiria po�lubiwszy cz�owieka stawa�a si� zwyk�� �miertelnic�.
Kiedy Odin wyrusza� na polowanie, zdarza�y si� czasami dziwne rzeczy. Pewnej
nocy.
gdy rozp�ta�a si� burza i pioruny hucza�y w�r�d g�r, Olaf kowal skulony nad
ogniem swej
ku�ni w Haligolandzie modli� si� o odwr�cenie z�ych los�w.
Nagle pos�ysz�} t�tent kopyt ko�skich na skale i ci�kie uderzenie w drzwi.
Powsta�, dr��c ca�y, otwar� drzwi i oto stan�� w nich pot�ny kr�l w l�ni�cej
czarnej
zbroi z szerokim mieczem u boku. Prowadzi� olbrzymiego konia, kt�ry prycha� i
r�a�
niecierpliwie, grzebi�c nog� ziemi� i potrz�saj�c grzyw�.
- Otwieraj szybko, mistrzu kowalu! - wo�a� kr�l. - Ko� m�j zgubi� podkow�, a
daleka
czeka mnie droga przed �witem.
- Dok�d jedziecie, szlachetny panie, w takim po�piechu i w tak� noc? - pyta�
Olaf
prowadz�c wierzchowca do ku�ni i ogl�daj�c jego kopyta.
- Noc jasna i nie mam czasu do stracenia - odpar� kr�l. - Musz� by� w Norwegii,
nim
wzejdzie dzie�.
- Gdyby�cie mieli skrzyd�a, m�g�bym uwierzy� waszym s�owom - roze�mia� si� kowal
na ten, jak s�dzi�, �art.
- M�j rumak szybszy ni� wiatr - pos�ysza� - a wiatr dobiegnie do Norwegii
szybciej
ni� ptak. Lecz gwiazdy bledn�, po�piesz si�, mistrzu kowalu.
Dr��cymi d�o�mi wybra� Olaf najwi�ksz� podkow� i przymierzy� j� do wspartego na
swym kolanie kopyta. Wygi�te �elazo by�o o wiele za ma�e, lecz gdy dotkn�o
kopyta,
zacz�o rosn��, a� osi�gn�o odpowiedni� wielko��. Przera�ony kowal wyci�gn��
hacele i ze
zdumieniem ujrza�, �e wkr�caj� si� same bez jego pomocy.
- Dobrej nocy, kowalu Olafie! - zawo�a� kr�l wskoczywszy na grzbiet konia. -
Dobrze
oku�e� rumaka Odina! A teraz na bitw�!
I gdy Olaf pad�szy na kolana goni� go wzrokiem, Odin mkn�� w chmurach z g�ow�
promieniej�c� jasno�ci� - i raz jeszcze rozszala�a si� burza, gdy tak p�dzi� na
wielk� bitw�, po
kt�rej walkirie mia�y wybra� wielu bohater�w.
Tak wi�c w Walhalli ros�y szeregi odwa�nych m��w i wielkich wojownik�w, kt�rzy
co wiecz�r zasiadali przy stole biesiadnym. Mi�d p�yn�� obficie, lecz cho�by
nawet si�
mocno popili, �adnemu z nich rano nie dokucza� b�l g�owy. Z nadej�ciem dnia
przywdziewali
zbroje i wychodzili na pola Odina, pomi�dzy z�ociste drzewa, i tam toczyli
�miertelne boje,
lecz wieczorem powstawali zdrowi i w najlepszej przyja�ni szli do Walhalli.
Kiedy walczyli, kucharz Andhrimnir zabija� ogromnego dzika, Sahrimnira, i
gotowa�
jego mi�so w ogromnym kotle. Lecz nast�pnego rana Sahrimnir zn�w by� �ywy, mo�na
go
by�o zabi� i zje�� wieczorem.
W�wczas bohaterowie zasiad�szy przy biesiadnym stole ucztowali jedz�c mi�so
dzika
i popijaj�c je obficie miodem, a skaldowie Asgardu �piewali wzruszaj�ce pie�ni o
pocz�tku
�wiata, o wojnie mi�dzy Asami i olbrzymami, a by� mo�e o bitwie, kt�ra si� mia�a
rozegra� o
�wicie ostatniego wielkiego dnia, Ragnaroku.
ODIN POSZUKUJE M�DRO�CI
Wielu ju� by�o heros�w w Walhalli, lecz Odinowi, siedz�cemu samotnie na
Hlidskjalfie, wydawa�o si�, �e min� jeszcze d�ugie lata, nim walkirie zdo�aj�
zebra� hufiec
rycerzy dostatecznie liczny, aby m�g� si� przyda� w dniu Ragnaroku. Ale czy
olbrzymi
zechc� czeka�? Nie znajdowa� na to odpowiedzi, a Norny nie wyjawi�yby mu tego,
nawet
gdyby dla nich nie stanowi�o to tajemnicy. Odin zatem doszed� do wniosku, �e
musi za
wszelk� cen� zdoby� m�dro��, bo m�dro�ci� i podst�pem zdo�a mo�e powstrzyma�
zakusy
wrog�w, a� jego bohaterowie b�d� gotowi do ostatniej bitwy.
R�nymi i dziwnymi sposobami poszukiwa� Odin m�dro�ci. Szuka� jej nawet mi�dzy
olbrzymami i uda� si� do Jotunheimu w przebraniu, aby uczy� si� od syn�w w�adcy
lodu.
Szuka� tak�e m�dro�ci u zmar�ych i wisia� przez dziewi�� dni i nocy - z�o�ony w
ofierze samemu sobie. Kaza� bowiem powiesi� si� na ga��ziach Yggdrasilu, drzewa
�wiata,
niczym na szubienicy, i zabroni� Asom podawa� sobie w tym czasie chleba czy
wina. Dzi�ki
temu, nim zszed� z drzewa, nap�yn�y ku niemu z g��bin, spod pieczary Nidhogga,
tajemnice
�mierci.
A potem odwiedzi� kar�y w ich podziemnych pieczarach i od najm�drzejszego z
nich,
Dvalina, nauczy� si�, czego zdo�a�, z ich specjalno�ci.
Na ostatku skierowa� swe kroki w d�. a� ku korzeniom Yggdrasilu, i id�c wzd�u�
tego
korzenia, kt�ry si�ga krainy olbrzym�w szronu, dzieci Bergelmira, odnalaz�
m�drca Mimira.
By� to brat dobrodusznej olbrzymki Bestii, matki Odina, i nikt na ca�ym �wiecie
nie
dor�wnywa� mu m�dro�ci�. Mimir w najskrytszych g��biach ziemi strzeg� �r�d�a
m�dro�ci i
co dzie� wypija� jeden �yk bezcennego napoju.
- M�dry Mimirze - b�aga� Odin - daj mi cho� jeden r�g wody z twojej krynicy.
- Nie - odpowiedzia� olbrzym - nie wolno mi lekkomy�lnie trwoni� tego skarbu,
dzieli� si� z kimkolwiek, kto nie by�by got�w za len �yk m�dro�ci odda�
najcenniejszej
rzeczy, jak� posiada.
- A wi�c, na �wi�ty Asgard! - zaklina� si� Odin. - Pozwoli�bym nawet wydrze�
sobie
jedno oko, je�eli mia�bym za to prawo napi� si� tej wody i osi�gn�� glebie
m�dro�ci
potrzebn� dla ocalenia tych, co mieszkaj� w Asgardzie i w Midgardzie.
- Taka jest, zaiste, cena za �yk m�dro�ci z mojej krynicy - odpar� ponuro Mimir.
I od
tego dnia Odin mia� tylko jedno oko.
Mimir zosta� doradc� Odina i wkr�tce poleci� mu zawrze� przymierze z Vanami,
poniewa� Asowie powinni zdoby� jak najwi�cej sprzymierze�c�w.
Vanowie by� to lud b�yszcz�cy, zrodzony w wy�szych, sferach powietrza,
zamieszkuj�cy pierwotnie w Vanalandzie nad wysokim szczytem Yggdrasilu. Nigdy
nie
pojawiali si� w Asgardzie ani Migdardzie, nigdy nawet nie tkn�li stop� ziemi.
S�dzi� by
mo�na, �e nie wiedzieli o istnieniu As�w. za� Asowie nie wiedzieli nic o nich.
Odin rozkaza� swym pos�a�com szuka� Van�w w Vanalandzie, ale szukali ich
daremnie. Wo�ali g�o�no w przestworza, �e Odin i inni Asowie przyst�pi� do
przymierza, je�li
ci przy�l� na rozmowy do Asgardu cho� jedn� osob� ze swego grona. Nie otrzymali
�adnej
odpowiedzi.
Ale jednego dnia przyby�a do Asgardu dziewczyna olbrzymka. Zwa�a si� Gullveig.
Nieznacznie tylko g�rowa�a wzrostem nad Asami i wygl�da�a bardzo mi�o: mia�a
z�oci�cie
l�ni�ce oczy i w�osy, a r�wnie� ca�e jej cia�o l�ni�o jak z�oto.
Asowie go�cili j� ch�tnie w swej szcz�liwej krainie, a ona, niby z�oty promie�
s�o�ca,
przesuwa�a si� mi�dzy nimi, kiedy siedz�c na dziedzi�cach swych pa�ac�w w cieniu
Yggdrasilu grali w szachy z�otymi figurami lub w warcaby - z�otymi kr��kami.
Gullveig przebywa�a jaki� czas mi�dzy nimi, p�niej zesz�a do Midgardu i wkr�tce
potem cie� pad� na �wiat. Odin spostrzeg�, �e ludzie nie s� ju� tak szcz�liwi i
szczerzy jak
dawniej. Nagle zrodzi�a si� w�r�d nich mi�o�� do z�ota; wykuwali z niego monety-
pier�cienie,
chowali je w tajemniczych miejscach, spiskowali, oszukiwali, mordowali, aby
posi��� to, co
przedtem uwa�ano po prostu za najbardziej u�yteczny i najpi�kniejszy metal do
wyrobu
naczy� i ozd�b.
Zobaczywszy to, Odin zawezwa� As�w na spotkanie do Walhalli i postawi� przed
nimi
na �rodku sali Gullveig.
- Patrzcie! - zawo�a�. - Oto dziewczyna olbrzymka, kt�ra przysz�a do nas! Jest
wied�m� i uroczyc� i wpu�ci�a grzech do Midgardu, gdzie przedtem go nie znano. A
teraz
koniec ju� ze z�otym wiekiem! Nasi wrogowie w Jotunheimie odnie�li nowe
zwyci�stwo!
Asowie Asgardu, bracia moi i synowie, jaki wyrok wydacie na Gullveig, matk�
grzechu?
- Wyrok �mierci! - krzykn�li wszyscy jednym g�osem i powstawszy rzucali w ni�
oszczepami. Lecz cho� godzi�y w ni� ze wszystkich stron, przesz�y przez jej
cia�o i z
brz�kiem pad�y na ziemi�, a Gullveig, nietkni�ta, sta�a przed Asami, �miej�c
si�.
Rozpalono zatem wielkie ognisko w sali, wepchni�to w nie Gullveig i ogarn�y j�
p�omienie. A kiedy przygas�y, wysz�a �ywa i nietkni�ta, ja�niej�c i l�ni�c
bardziej ni�
kiedykolwiek.
Trzykrotnie pr�bowano j� spali� na popi� w dworzyszczu Odina i trzykrotnie
wychodzi�a z ognia ca�a, pi�kniejsza nawet ni� przedtem - podobnie jak z�oto
topione w ogniu
staje si� coraz lepsze i cenniejsze za ka�dym razem, gdy je wlewaj� do formy.
Gullveig, wyszed�szy z ognia, skierowa�a si� ku najbli�szym drzwiom i zwracaj�c
si�
ku Asom, zawo�a�a:
- Por�ni�am ze sob� ludzi, a wy�cie por�nili ze sob� bog�w! Sp�jrzcie,
przyby�am
jako wys�anniczka Van�w i oto, jak �e�cie si� ze mn� obeszli! A teraz powracam,
aby im
powiedzie�, �e nie mo�na ufa� nikomu w Asgardzie: na go�cia spada grad dzid,
herolda
wrzuca si� w ogie�! Ale cel sw�j osi�gn�am: nast�pi wojna mi�dzy Asami a
Vanami!
To rzek�szy, wskoczy�a na najbli�szy promie� s�oneczny i natychmiast opu�ci�a
Asgard.
Asowie zebrali si� na narad�, bo Odm podejrzewa�, �e Gullveig oszukuje i Van�w,
podobnie jak ich oszuka�a, chce bowiem doprowadzi� do wojny mi�dzy nimi, co
da�oby
olbrzymom szans� zdobycia Asgardu.
I rzeczywi�cie, nim zd��yli zadecydowa�, co czyni�, ukaza�a si� wielka armia
Van�w
i spadaj�c jak grom z jasnego nieba, ruszy�a do ataku na mury Asgardu.
Odin wyst�pi� naprzeciw wrogom i rzuci� dzid� w ich wodza. Lecz ten pochwyci�
or�
w locie i zwr�ci� go z niskim uk�onem.
- Kr�lu Van�w, jakie nosisz imi�? - zapyta� Odin.
- Jestem Njord, w�adca Vanaheimu - odpar� l�ni�cy wojownik. - Wyruszy�em za�
przeciw wam nie w gniewie, ale z �alu, �e tak �le przyj�li�cie moj�
wys�anniczk�.
- Je�eli m�wisz o wied�mie Gullveig - powiedzia� Odin - to jej nie mo�na uwa�a�
za
wys�anniczk� bog�w. Nale�y bowiem do rasy Jotun, a jedynym jej pragnieniem jest
sprowadzenie nieszcz�cia na lud tw�j, lud m�j, o tak, a r�wnie� i na
mieszka�c�w Midgardu.
aby mog�o nadej�� panowanie olbrzym�w.
M�wi� dalej, opowiadaj�c, jak to Gullveig wpu�ci�a grzech mi�dzy ludzi, a kiedy
Njord pos�ysza� o tym i zrozumia�, jak rozpaczliw� walk� tocz� Asowie przeciw
olbrzymom,
rzuci� o ziemi� swym b�yszcz�cym mieczem i u�cisn�� d�o� Odina.
- Niech zapanuje mi�dzy nami pok�j! - zawo�a�. - Pok�j mi�dzy Asami i Vanami,
mi�dzy ziemi� a powietrzem. Wspomo�emy was przeciw olbrzymom, b�dziemy jak jeden
lud, zaprzysi�emy wieczyst� przyja�� i wymienimy zak�adnik�w.
Rozradowali si� tym ogromnie Asowie, a Honir, brat Odina, o�wiadczy�
dobrowolnie,
�e p�jdzie z Vanami i zamieszka u nich jako r�kojmia przyja�ni.
- A ja sam pozostan� tutaj, w Asgardzie - rzek� Njord.
- Witaj wi�c - zawo�a� Odin - witaj nie jako obcy zak�adnik, ale jako jeden z
nas.
Mo�esz wznie�� pa�ac i �y� tu ciesz�c si� tak� swobod� i szacunkiem jak Asowie.
Na
wszystkich naszych radach przypadnie ci takie miejsce, jak gdyby� rzeczywi�cie
by� moim
bratem.
Przypiecz�towano wi�c przymierze mi�dzy Asami i Vanami i odprawiono
uroczysto��, w czasie kt�rej Asowie i Vanowie sk�adali sobie nawzajem przysi�gi
wierno�ci
spluwaj�c w zloty garnek na znak dobrej wiary.
W ten spos�b Njord zamieszka� w Asgardzie i tutaj po latach urodzi� mu si� syn,
Frey,
kt�ry zosta� panem pogody i rolnictwa, i c�rka Freyja, pani pi�kna i mi�o�ci.
Ka�demu z nich
wzniesiono pi�kny pa�ac.
A Odin poj�� teraz, w jaki spos�b zdoby� mo�e jeszcze wi�ksz� m�dro��. Wzi��
z�oty
gar, znak pojednania As�w i Van�w, i sztuk�, kt�rej nauczy�a go ju� m�dro��
Mimira,
przemieni� go w cz�owieka, imieniem Kvasir. Cz�owiek ten zacz�� swe �ycie jako
doros�y,
bez wspomnie� dzieci�stwa, lecz w zamian za to otrzyma� m�dro�� zar�wno Van�w,
jak
As�w.
W Asgardzie kochano go za dobro�, a w Midgardzie czczony by� przez wszystkich,
gdy� sprowadzi� pok�j mi�dzy ludzi, nauczy� ich, jak maj� post�powa�, a tak�e
wielu sztuk i
rzemios�, co uczyni�o ich �ycie lepszym i szcz�liwszym. Je�eli ktokolwiek
znalaz� si� w
k�opocie albo potrzebowa� rady, posy�a� po Kvasira, a ten szed�, gdzie go
potrzebowano.
Lecz w ko�cu sta�o si� to przyczyn� jego zguby. Dw�ch niegodziwych kar��w,
imieniem Fjalar i Galar, poprosi�o go, �eby przyszed� i udzieli� im rady w
pewnej sprawie.
W dobroci swego serca nie podejrzewa� nic z�ego, uda� si� wi�c skrycie do
kar��w, a
ci zwabili go w g��b swych przepastnych pieczar, zamordowali i przetoczyli jego
czarodziejsk� krew do dw�ch kadzi i kot�a. Potem domieszali do niej miodu i
warzyli j� z
czarodziejskim nektarem, kt�ry posiada� tak� moc, �e ka�dy, kto go skosztowa�,
stawa� si�
poet�, uczonym lub jasnowidzem.
Kar�y nie skosztowa�y napoju, lecz w tajemnicy radowa�y si� jego posiadaniem.
Aby
wyt�umaczy� znikni�cie Kvasira, rozg�asza�y dooko�a, �e m�drca zniszczy�a jego
w�asna
m�dro��, �e ud�awi� si� w�asnymi s�owami, nie znajduj�c nikogo, z kim m�g�by
prowadzi�
dysput�.
Wydawa�o si� nikczemnikom, �e nikt ich nie podejrzewa, postanowili zatem
zamordowa� r�wnie� i pewnego olbrzyma. Zaprosili niejakiego Gillinga wraz z �on�
i
ugaszczali ich bardzo przyja�nie.
Pierwszego poranku zaproponowali, aby Gilling pop�yn�� z nimi ich �odzi�, gdy
b�d�
�owi� ryby na �niadanie.
- Ale wios�ujcie ostro�nie - zastrzeg� si� olbrzym - bo nie umiem p�ywa�.
Fjalar mrugn�� do Galara i wyruszyli na g�adk� to� morza. Lecz w drodze
powrotnej
skierowali ��d� na burzliwe wody, w pobli�e zwisaj�cych ska�. ��d� si�
wywr�ci�a, Gilling
uton��, ale kar�y, b�d�c doskona�ymi p�ywakami, odwr�ci�y ��d� jak trzeba i
powios�owa�y do
domu.
Kiedy powiedzieli �onie olbrzyma, �e Gilling wypad� z �odzi i wywr�ci� j�, kiedy
usi�owa� si� do niej dosta�, krzycza�a i zawodzi�a tak, �e ma�o nie pog�uchli.
- Chod� ze mn�! - zawo�a� w ko�cu Fjalar. - Zabior� ci� do wej�cia do naszej
pieczary
i zobaczysz miejsce, gdzie uton� tw�j m��. Z pewno�ci� b�dzie to dla ciebie
jak�� pociech�.
Olbrzymka zgodzi�a si�, a gdy przygotowywa�a si� do drogi, Fjalar odci�gn�� na
bok
brata i szepn��:
- Mamy wi�c okazj� i j� zabi�! Id� do g�rnego okna. Dawszy bratu troch� czasu,
sam
poprowadzi� olbrzymk� przez pieczar� do wyj�cia, sk�d rozci�ga� si� widok na
morze.
- Wyjd� t�dy - poradzi� jej - znajdziesz si� tak blisko miejsca, gdzie uton��
tw�j m��,
�e b�dziesz jakby razem z nim.
Nic nie podejrzewaj�c wysz�a szybko przed pieczar�, a wtedy Galar str�ci� na ni�
z
okna ogromny kamie� i j� zabi�.
Jednak tajemnicze znikni�cie obojga rodzic�w wzbudzi�o w synu Gillinga,
Suttungu,
pewne podejrzenia. Zjawi� si� w pieczarze kar��w, nim zd��y�y ukry� cia�o jego
matki. Kiedy
niespodzianie rzuci� si� na nich, opanowa�o ich takie przera�enie, �e nawet nie
pr�bowali
wypiera� si� tego, co uczynili.
- A wi�c to tak! - krzycza� olbrzym. - Zabili�cie moich rodzic�w wod� i
kamieniem!
Oboje szybko umarli. Teraz ja was zabij� r�wnie� wod� i kamieniem, ale postaram
si�, by�cie
umierali d�ugo.
Zani�s� ich daleko na morze i postawi� na niskim grzbiecie ska�.
- Jest teraz najdalszy odp�yw - oznajmi�. - O tej porze roku ska� tych nie
zalewa woda
nawet przy przyp�ywie. Ale za par� tygodni silny przyp�yw ogarnie ska�� i
zniesie was w
morze. Nawet kar�y nie potrafi� przep�yn�� st�d do brzegu, ale jak wiem, mo�ecie
oby� si�
bez jedzenia przez kilka miesi�cy... starczy wi�c wam czasu na rozmy�lania, co
to znaczy
ton��. Ja b�d� co dzie� przychodzi�, aby popatrze�, jak si� czujecie.
�miej�c si� ponuro, olbrzym Suttung odszed� na l�d, a dwa kar�y kuli�y si�
�a�o�nie na
nagiej skale, broni�c si� przed przenikliwym zimnem tej p�nocnej krainy. Min�o
kilka dni,
czu� si� coraz bardziej nieszcz�liwi i przera�eni, bo przyp�yw by� coraz
silniejszy, a w ko�cu
nawet na najwy�szym wzniesieniu si�ga� im do kolan.
Ka�dego dnia olbrzym Suttung przychodzi� syci� oczy ich niedol� i szydzi� z nich
s�ysz�c b�agania o mi�osierdzie.
- Z�o�ymy ci wysoki okup! - wo�ali. - G�ry z�ota i skarb�w. B�dziemy pracowa�
dla
ciebie i zrobimy ci przemy�lne narz�dzia i or�!
- Mam tyle z�ota, ile pragn� - odpowiedzia� Suttung. - A na c� zdadz� mi si�
wasze
narz�dzia? Pragn� tylko mie� dostatek jedzenia i picia i �y� wygodnie bez pracy.
Kar�y przypomnia�y sobie czarodziejski nap�j, jaki uwarzy�y z krwi Kvasira, i
Fjalar
krzykn��:
- Szlachetny olbrzymie, damy ci najcenniejsz� rzecz na �wiecie, nap�j, jakiego
nie
maj� nawet Asowie, nap�j, za kt�ry Odin odda�by drugie swoje oko,
- Co to za nap�j? - warkn�� olbrzym.
- Nazywa si� ambrozja natchnienia - odpowiedzia�y kar�y. - Przynajmniej tak
s�yszeli�my, bo my nie wiemy, co to znaczy natchnienie. Ale pr�bowali�my tego
napoju, i nie
ma w �wiecie lepszego! Zrobiono go z krwi m�drego Kvasira zmieszanej z miodem.
Upija on
rozkoszniej ni� jakikolwiek inny mi�d. Kiedy si� kto nim upije, nie le�y pod
sto�em, ale
chodzi i m�wi, i �piewa, a jego s�owom nikt nie mo�e si� oprze�. Dlatego to
uda�o si� nam
zwie�� twego ojca i twoj� matk�.
Suttung pomy�la�, �e mo�e istotnie jest w tym co� z prawdy, i nie chcia�
dopu�ci�, aby
ten bezcenny nap�j dosta� si� kiedy w r�ce As�w, wi�c w ko�cu zani�s� na l�d dwa
dygoc�ce
ze strachu i zimna kar�y.
W zamian za to wr�czyli mu trzy naczynia,, wype�nione tym bezcennym napojem, a
Suttung zabra� je do swego zamku stoj�cego na g�rze na granicy Jotunheimu.
Przechowywa�
je w komnacie-skarbcu, wykutej w twardej skale w samym sercu g�ry.
Odin nie wiedzia� nic o tym, co si� sta�o, bo m�dry Mimir opu�ci� go i wraz z
Honirem uda� si� do Vanaheimu, g��wnej siedziby Van�w, ludu b�yszcz�cego, gdzie
zamieszka�.
Wybuch�a tam k��tnia mi�dzy Mimirem a dostojnymi Vanami, poniewa� ci powzi�li
pos�dzenie, �e rzuci� czar na Honira, bo ten, zagadni�ty z nag�a, nie dawa�
nigdy odpowiedzi
na postawione przez nich pytanie, tylko m�wi� zawsze: �Mimir musi na to
odpowiedzie�!"
W ko�cu, os�dziwszy, �e Mimir niezawodnie jest czarnoksi�nikiem lub magikiem,
zabili go i odes�ali jego g�ow� Asom.
Odin bola� g��boko nad �mierci� Mimira, ale nie szuka� pomsty na Vanach,
albowiem
by� pewien, �e uczynili to na skutek jakiego� nieporozumienia.
Moc� sw� zachowa� od rozk�adu g�ow� m�drca i umie�ci� j� ko�o �r�d�a m�dro�ci -
dawnego �r�d�a Mimira. Od tego dnia g�owa Mimira ostrzega�a Odina o maj�cych
nadej��
niebezpiecze�stwach i doradza�a, czego nale�y unika�.
Zakl�ta g�owa powiedzia�a mu przede wszystkim o �mierci Kvasira i o ambrozji
natchnienia.
- Musisz zdoby� ten nap�j i sprowadzi� go do Asgardu - poleci�a. - Ani jednej
kropli
nie wolno zostawi� olbrzymom. Ma go teraz w swym zamku Suttung, ale jak dot�d
nie
o�mieli� si� jeszcze go spr�bowa�.
Kiedy Odin pozna� histori� zemsty Suttunga, zwo�a� w Asgardzie rad� i
opowiedzia�
innym Asom, co si� sta�o.
- Nie mo�emy domaga� si�, aby nam oddal ten mi�d czy te� go sprzeda� -
powiedzia�
- bo w ten spos�b pokazaliby�my olbrzymowi, jak cenimy �w nap�j. Kto� musi i�� w
przebraniu i pr�bowa� go zdoby� si�� lub ukra��.
Nie by�o ch�tnych na podj�cie tej beznadziejnej wyprawy i w ko�cu sam Odin
wyruszy� nast�pnego dnia, przebrany za starego parobka.
Przes�oniwszy niewidz�ce oko szerokim rondem kapelusza, z kos� na ramieniu,
kroczy� przez Midgard, a� znalaz� si� na ziemiach le��cych na granicy
Jotunheimu, gdzie �y�
Baugi, brat Suttunga. Zobaczy� na ��ce dziewi�ciu m�czyzn, kt�rzy �eli traw�, i
przystan��,
aby z nimi porozmawia�.
- Czy jeste�cie zadowoleni z pracy u olbrzyma? - zapyta�.
- Tak - odpowiedzia� jeden z �e�c�w - ale nasze kosy nie s� do�� ostre, aby�my
mogli
��� tak szybko, jak tego sobie �yczy pan Baugi.
- Mo�na temu �atwo zaradzi� - rzek� przebrany Odin. - Pozw�lcie mi je naostrzy�.
Wyci�gn�� ose�k� zza pasa i zabra� si� do roboty. Kiedy sko�czy�, kosy ci�y jak
brzytwy. Wie�niacy byli zdumieni.
- Radbym kupi� od ciebie t� ose�k�! - zawo�a� jeden. - Zechcesz mi j� sprzeda�,
obcy
cz�owieku?
- Nie, nie - protestowa� drugi, wypychaj�c si� przed niego. - Sprzedaj j� mnie!
Ja mam
wi�cej pieni�dzy, pan Baugi mnie nagrodzi� hojniej, kiedy�my poszli z nim na
wypraw� za las
Myrkvid, by tam �upi� i wznieca� po�og�.
Starali si� nawzajem przelicytowa�, m�wi�c w podnieceniu o wiele wi�cej o swych
niegodziwych czynach, ni� zamierzali. Wreszcie Odin zawo�a�:
- Sprzedam ose�k� za tysi�c monet-pier�cieni. No wi�c, kto chwyci pierwszy,
b�dzie
j� mia�!
M�wi�c to, rzuci� ose�k� gwa�townie w g�r�, a ka�dy z dziewi�ciu m�czyzn
skoczy�,
by j� z�apa� w locie. Zwarli si� w k��bi�c� mas�, trzymaj�c wci�� wyostrzone
kosy w r�kach,
i wszyscy znale�li �mier� od ich ostrzy.
Kiedy Odin ujrza�, �e spotka� ich zas�u�ony los, podni�s� sw� ose�k�, owin�� si�
p�aszczem i ruszy� w drog�. Wieczorem przyby� do domu olbrzyma Baugego i
poprosi� o
nocleg.
- Jestem ubogim parobkiem - powiedzia�. - Nazywam si� Bolverk. Jak moje imi�
wskazuje, jestem wyszkolony w czarnej magii i potrafi� zarobi� na nocleg.
- Bolverk czy sprawca z�a to jedno dla mnie - warkn�� Baugi. - Jeden cz�owiek
nie zda
si� na nic, cho�by najbardziej zr�czny w czynieniu z�a. Jak�e zbior� moje plony?
Dziewi�ciu
moich �e�c�w stoczy�o bitw� mi�dzy sob�, zabijaj�c si� wzajemnie. Nie dba�bym, o
to,
gdyby �ci�li wpierw traw�. Nie mam poj�cia, sk�d wzi�� pacho�k�w. Pozabija�em
wi�kszo��
ludzi w okolicy, a reszt� przep�dzi�em. Tych dziewi�ciu to byli moi specjalni
s�udzy: kosili
traw� w lecie, a g�owy ludzkie w zimie. Jeden cz�owiek nie zda si� na nic.
- Powiniene� mnie wpierw wypr�bowa�, a nie szydzi� - rzuci� Odin wspieraj�c si�
na
kosie. - A co mi dasz, je�eli prac� dziewi�ciu m�czyzn wykonam w kr�tszym
czasie, ni� oni
by to zrobili?
- Co ci dam? - zapyta� Baugi, patrz�c na niego og�upia�ym wzrokiem. - To
niemo�liwe. Wszelako je�li ci si� to uda, dam ci wszystko, czego za��dasz.
- Dobrze - powiedzia� Odin. - S�ysza�em, �e tw�j brat, wielki olbrzym Suttung,
ma w
piwnicy wspania�y mi�d, kt�ry nazywa si� krew Kvasira. Daj mi jeden �yk tego
miodu, a
zbierzesz obfitsze plony ni� kiedykolwiek.
- Krew Kvasira! - zagrzmia� Baugi pocieraj�c nos. - Suttung nie da ci nigdy
nawet
kropelki! Nawet mnie nie da� ani odrobiny.
- No dobrze, a czy przyrzekniesz, �e dopomo�esz mi zdoby� �yk tego miodu bez
wiedzy Suttunga? - nalega� Odin. - Olbrzym jak ty i czarnoksi�nik jak ja
powinni znale�� na
to spos�b.
- Och, to mog� przyrzec - zgodzi� si� Baugi. - Ale chc�c to zrobi�, musisz by�
przebieglejszy ni� setka kar��w.
Z�o�y� przysi�g�, a potem Odin w przebraniu wzi�� si� do pracy. Nim dojrza�o
zbo�e,
z��� traw�, zwi�z� j� i ustawi� w zr�czne stogi. Nast�pnie skosi! zbo�e,
wysuszy�, wym��ci� i
z�o�y� ziarno w spichrzach Baugego.
- Doskonale, mistrzu czanoksi�niku - pochwali� go olbrzym widz�c jego dzie�o. -
Pracowa�e� lepiej ni� dziewi�ciu ludzi i zas�u�y�e� na wi�ksz� nawet nagrod� ni�
�yk
bezcennego miodu mojego brata Suttunga. Chod� ze mn� do jego zamku i zobaczymy,
czy
uda mi si� go nam�wi�, aby ci� nagrodzi� wedle twej zas�ugi.
Ruszy� wi�c Odin z Baugim na zamek Suttunga, ale kiedy ten us�ysza� pro�b�
brata,
odm�wi� mu bez ogr�dek. A nawet wpad� we w�ciek�o��.
- Zawsze by�e� g�upcem. Baugi! Zdoby�em poufne informacje, �e sami Asowie, nasi
nieprzyjaciele, pragn� mie� m�j mi�d, a ty by� go trwoni� daj�c byle jakiemu
parobkowi
dlatego tylko, �e lepiej �nie traw� ni� ci twoi rabusie. M�j mi�d musi by�
rzeczywi�cie cenny,
skoro sam Odin go pragnie. Wi�c nawet ja jeszcze go nie b�d� pi�. Trzymam go w
swoim
podziemnym skarbcu pod g�r�, gdzie nikt go nie tknie. A dla wi�kszej pewno�ci
zamkn��em
w nim jako stra�niczk� moj� c�rk� Gunnlod. Wsadzi�em j� tam, gdy tylko dosz�o do
mych
uszu, �e Asowie chc� mie� ten mi�d. Wracaj wi�c, na swoje gospodarstwo, a je�eli
nie
zabierzesz ze sob� tego Bolverka, to z jego krwi zrobi� nap�j. I zapewniam ci�,
�e b�d� go
pi� nie trac�c czasu.
Odszed� Baugi, gniewny i zmieszany, a Odin kroczy� za nim, pogr��ony w my�lach.
- Obawiam si�, �e nie ma sposobu na zdobycie tego napoju - rzek� wreszcie Baugi.
-
Kiedy m�j brat co� postanowi, nie mo�na go nam�wi�, aby zmieni� sw� decyzj�.
- Wspomnij na dalszy ci�g swej przysi�gi - odpar� Odin. - Przyrzek�e�, �e je�eli
Suttung si� nie zgodzi da� mi czary miodu, dopomo�esz mi j� zabra� bez jego
wiedzy.
- Och, pomog� ci, je�eli znajdziesz jaki� spos�b - burkn�� Baugi. - Ale
s�ysza�e�, co
m�wi�? Jest pod g�r�, strze�e go Gunnlod.
- Mimo to zdob�dziemy go - zapewni� Odin. - Zaprowad� mnie w pobli�e pieczary,
gdzie trzyma go Suttung.
Zdumiony Baugi zaprowadzi� go do pieczary pod ow� g�r� i w ko�cu stan�� przed
�cian� litej ska�y.
- St�d jest najbli�ej, poza samym zamkiem - oznajmi�. - Ale od piwnicy Suttunga
dzieli nas p� twardej ska�y.
- Je�eli uczynisz, co powiem, zdob�d� wszystko, czego chc�. - M�wi�c to Odin
wyj��
z kieszeni �wider i wr�czy� go towarzyszowi.
- To zaczarowany �wider - wyja�ni�. - Gdy si� nim wierci, wyd�u�a si� i wyd�u�a,
cho�by� nie wiem jak g��boko wierci�. Przestaje si� wyd�u�a� dopiero wtedy, gdy
przejdzie
na drug� stron�. Skala jest dla mnie za twarda, ale olbrzym powinien j� z
�atwo�ci�
przewierci�.
Baugi, jeszcze bardziej ni� przedtem zdumiony, uj�� �wider obiema r�kami i
zabra� si�
do wiercenia dziury w kamieniu. Pracowa� d�ugo, a� zacz�� si� m�czy�. Wreszcie
wyci�gn��
�wider i upuszczaj�c go na ziemi� zawo�a�:
- No! Przewierci�em ska��! Ale nie mam poj�cia, na co si� przyda taka
dziureczka!
Odin nachyli� si� i dmuchn�� w ni�, a grad kamiennych od�amk�w uderzy� go w
twarz.
- Olbrzymie Baugi! - zgani� go. - Nie my�la�em, �e mnie oszukasz, po tym
wszystkim,
co dla ciebie zrobi�em.
Z gniewnym pomrukiem Baugi podni�s� �wider i zabra� si� ponownie do roboty. Tym
razem pracowa�, p�ki nie przebi� �ciany na wylot.
Odin zn�w dmuchn�� w dziur�, a poniewa� nic wylecia� py� skalny, wiedzia�, �e
przewiercona jest do ko�ca.
- St�j tutaj na stra�y - poleci� olbrzymowi, a sam przemieni� si� w w�a i
w�lizn�� w
dziur�.
Nawet Baugi zorientowa� si� teraz, �e Bolverk jest kim� wi�cej ni� zwyk�ym
parobkiem, kt�ry lizn�� nieco czarnej magii.
�To jaki� z�odziej okradaj�cy As�w - pomy�la�. - Mo�e by� nawet jednym z As�w."
Tak rozmy�laj�c pochwyci� �wider i wcisn�� go w dziurk�, chc�c zabi� w�a.
Ale Odin przeczuwa� zdrad� i skoro tylko w�lizn�� si� w dziur�, przemieni� si� w
robaczka, aby mu �wider nie zrobi� krzywdy.
Wpe�z� do podziemnego skarbca Suttunga i tam z robaczka przeistoczy� si� w
pi�knego, m�odego olbrzyma.
Gunnlod, pi�kna c�ra Suttunga, zdziwi�a si� bardzo, gdy go ujrza�a.
- My�l�, �e zjawi�e� si� przede mn� dzi�ki czarom, aby napi� si� ambrozji
uwarzonej z
krwi Kvasira - powiedzia�a. - Jestem tutaj, by jej strzec. Ale tak mi si� ju�
znudzi�o to
przebywanie w ciemnej, zamkni�tej pieczarze, �e nie powiem ojcu o tobie. Je�eli
mnie
poca�ujesz, pozwol� ci napi� si� ambrozji z jednej z kadzi, w kt�rych jest
przechowywana.
Odin j� poca�owa�, a dziewczyna by�a tak zadowolona, �e otworzy�a pierwsz� kad�
i
zaprosi�a go, by si� napi�. Odin przywo�a� ca�� sw� znajomo�� sztuk
czarodziejskich. Podni�s�
do ust wielk� kad� i opr�ni� j� jednym haustem.
- Musia�e� by� bardzo spragniony, nieznajomy ksi��� - stwierdzi�a Gunnlod
patrz�c na
niego szeroko otwartymi ze zdumienia oczami.
- Ach - odpowiedzia� chytrze Odin - ale to pragnienie, by napi� si� miodu, jest
niczym
w por�wnaniu z pragnieniem jeszcze jednego poca�unku boskich warg pi�knej pani
Gunnlod!
Gunnlod, jak ca�a rasa olbrzym�w, by�a oci�a�a w my�leniu, a teraz tak j�
podnieci�o
uwielbienie przystojnego m�odego olbrzyma, kt�ry potrafi� jednym haustem
opr�ni� ca��
kad� miodu, �e nadstawi�a wargi do poca�unku. Z�o�ywszy na jej ustach poca�unek,
Odin
podni�s� drug� kad�.
- Za zdrowie Gunnlod, najpi�kniejszej z olbrzymek! - zawo�a� i wypi� nap�j co do
kropli.
Gunnlod by�a jak oczarowana i niczego w �wiecie nie pragn�a tak bardzo, jak
mi�o�ci
tego godnego podziwu olbrzyma.
- Poca�uj mnie jeszcze! - prosi�a. - Poca�uj, a b�dziesz m�g� napi� si� ze
z�otego
kocio�ka, w kt�rym znajduje si� najs�odsza ambrozja z krwi Kvasira.
Odinowi nie trzeba by�o wi�cej. Ale kiedy opr�ni� tak�e i kocio�ek, zupe�nie
opad� z
si�.
- Cudowny olbrzymie! - zawo�a�a Gunnlod. - Nie mog� �y� bez ciebie. Zosta� mym
m�em, a otrzymasz wszystko, co b�d� mog�a ci da�.
- Daj mi najpierw troch� �wie�ego powietrza i widok b��kitnego nieba! -
zd�awionym
g�osem prosi� Odin.
Nie podejrzewaj�ca niczego Gunnlod otworzy�a drzwi na szczycie wielkiego tunelu
w
skale, kt�ry prowadzi� do komnaty skarbca, gdzie si� znajdowali.
Odin natychmiast przemieni� si� w or�a i triumfalnie wzlecia� w powietrze.
Gunnlod zda�a sobie spraw�, �e z niej zadrwiono, a jej g�o�ne krzyki sprowadzi�y
wkr�tce Suttunga. Skoro si� dowiedzia�, co si� zdarzy�o, sam r�wnie� zamieni�
si� w or�a i
pu�ci� si� w pogo� za Odinem.
A tymczasem Asowie czekali na murach Asgardu i nat�aj�c wzrok patrzyli ku
p�nocy.
Kiedy wreszcie ujrzeli wielkiego orla lec�cego ku nim z ciemno�ci, poznali od
razu,
�e to Odin, i przygotowali si�, by go przyj�� zgodnie z poleceniami, jakie wyda�
ruszaj�c na
t� niebezpieczn� wypraw�. Postawili na dziedzi�cu trzy z�ote naczynia, potem
znowu stan�li
na murach trzymaj�c miecze w d�oniach, a Ull naci�gn�� ci�ciw� swego �uku.
Coraz bli�ej nadlatywa� orze�, b�yszcz�c