3997

Szczegóły
Tytuł 3997
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

3997 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 3997 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

3997 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Karol Szajnocha Jadwiga i Jagie��o 1374 � 1413 Opowiadanie historyczne Tomy I - II Wydawnictwo Tower Press Gda�sk 2001 Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000 ,,JADWIGA I JAGIE��O� KAROLA SZAJNOCHY NA TLE JEGO �YCIA I TW�RCZO�CI NAUKOWEJ 1 Habent sua fata libelli � losy utwor�w pisanych uk�adaj� si� nader r�norodnie. Jedne z nich, nieliczne, nie starzej� si� nigdy. Przyk�adem ich mog� by� szczytowe osi�gni�cia epiczne czy filozoficzno-mistyczne w rodzaju Iliady, Odysei, Mahabharaty albo dialog�w Platona. Inne �yj� te� d�ugo, coraz to na nowo odkrywane i pojmowane, jak na przyk�ad sztuki Szekspira czy Lope de Vegi; inne jeszcze � gin� w niepami�ci nied�ugo po swych narodzinach. Wszelako miary czasu i poczytno�ci utwor�w literatury pi�knej lub filozoficznej nie mo�na stosowa� do prac z dziedziny wiedzy. Dzie�a naukowe maj�, co jest samo przez si� zrozumia�e, �ywot o wiele kr�tszy, poniewa� nauka wci�� kroczy naprz�d i przechodzi do porz�dku nad odkryciami i stwierdzeniami dnia poprzedniego, wymagaj�c powstawania wci�� nowych uj��, opracowa� i ustale�. Trudno wi�c oczekiwa�, aby i poszczeg�lne monografie historyczne nie traci�y warto�ci naukowej ju� po kilku dziesi�tkach lat i by nadawa�y si� do czytania nie tylko przez nast�pne po r�wie�nikach autora pokolenie, ale r�wnie� przez pokolenia dalsze. Przede wszystkim bowiem coraz to nowe poszukiwania i odkrycia naukowe wzbogacaj� ustawicznie zas�b posiadanych �r�de� i umo�liwiaj� historykom przedstawianie minionych wydarze� i epok w spos�b g��bszy, prawdziwszy, a niekiedy wr�cz odmienny od zobrazowania przez ich poprzednik�w. Ponadto ka�da epoka stawia uczonym swych czas�w inne ��dania metodologiczne, wykazuje sobie tylko w�a�ciwe zainteresowania, tak i� nawet przy tym samym zasobie �r�de� ka�de pokolenie historyk�w pisze histori� w�a�ciwie na nowo. I dlatego w�a�nie ma�o kt�ra z monografii historycznych okresu poprzedzaj�cego mo�e si� chlubi� poczytno�ci� i warto�ci� naukow� w okresach p�niejszych. Jadwiga i Jagie��o Karola Szajnochy, podobnie jak i niekt�re inne dzie�a klasyk�w historiografii polskiej, nale�� w�a�nie do takich wyj�tk�w. Wp�yn�a na to niew�tpliwie i pi�kna forma literacka dzie�a, i temat obrazuj�cy czasy szczeg�lnie interesuj�ce ka�de kolejne pokolenie czytelnik�w polskich, ale � jak wolno mniema� � przede wszystkim przej�cie w historii od racjonalizmu do romantyzmu, czego dokona� Szajnocha wzoruj�c si� najbardziej na Augustynie Thierry i T. B. Macaulayu. Wyczucie nastroju i potrzeb duchowych czytelnik�w, plastyczne przedstawienie opowie�ci dziejowej, pi�kny j�zyk i dramatyczno-artystyczne niekiedy ujmowanie tre�ci sprawi�y, i� Jadwig� i Jagie��� czytano nie tylko jako dzie�o naukowe wprowadzaj�ce w przyst�pnej formie w opisywan� epok�, ale r�wnie� jako pasjonuj�c� opowie�� historycznoliterack�. Pi�kna forma wyk�adu przy szerokim zarysie zar�wno warunk�w geograficznych, spo�ecznogospodarczych, politycznych, jak i kulturalnych, z niejedn� paralel� og�lnoeuropejsk�, porywa�a �wczesnych czytelnik�w i powoduje, �e i dzisiaj jeszcze, po stu kilkunastu latach od ukazania si� pierwszego wydania omawianego dzie�a, mi�o�nicy historii mog� z zainteresowaniem, a nawet z po�ytkiem ksi��k� t� przeczyta�. Rzecz prosta, uwzgl�dniaj�c poprawki do r�nych, przestarza�ych od dawna ustale� autora, o kt�rych b�dzie jeszcze mowa ni�ej. Jadwiga i Jagie��o, najwybitniejsze dzie�o Szajnochy, jest te� prac�, kt�ra w spos�b najbardziej przejrzysty obrazuje pogl�dy, metody, uzdolnienia i mo�liwo�ci zar�wno literackie, jak i naukowe autora. W ksi��ce tej Szajnocha wypowiedzia� si� najpe�niej, ukaza� nie tylko czasy Jadwigi i Jagie��y, ale r�wnie� siebie, by� za� po�r�d wielu przedstawicieli naszej kultury �wczesnej cz�owiekiem naprawd� nieprzeci�tnym. 2 Pisz�c poprzednie wyrazy zdawali�my sobie spraw�, �e zdarza�o si� nieraz w literaturze historycznej, i� badacze kre�l�cy biografi� obranej postaci zatracali w jakiej� chwili obiektywny stosunek do opisywanego cz�owieka i poczynali dopatrywa� si� w nim warto�ci wyj�tkowych, na skutek czego przys�dzali mu nies�usznie wybitno�� nadmiern�. Zjawisko powy�sze jednak nie grozi, jak wolno s�dzi�, przy opisie �ywota i dokona� autora Jadwigi i Jagie��y, poniewa� curriculum vitae Szajnochy zawiera, samo przez si�, tak wiele niezwyk�o�ci, �e nawet szczeg�lnie gorliwy zwolennik uniezwyklania biograficznego musia�by uzna� zb�dno�� takiego zabiegu w danym wypadku. Karol Scheinoha von Wtelensky � bo takie pocz�tkowo nosi� nazwisko � z pochodzenia by� Czechem, a przecie� sta� si� najlepszym, pokutuj�cym d�ugie miesi�ce w wi�zieniu za sw�j polski patriotyzm Polakiem i nast�pnie nazwany zosta� �ulubie�cem narodu� polskiego; kszta�cony w niemieckiej szkole galicyjskiej i pocz�tkowo w�adaj�cy mow� polsk� �miernie� � po dwudziestu latach od chwili urz�dowego stwierdzenia tej mierno�ci uznany by� za znakomitego pisarza polskiego i za �ozdob�, chlub�, prawdziw� s�aw� literatury naszej�; nie dopuszczony przez w�adze zaborcze do studi�w uniwersyteckich, w�asnym wysi�kiem, jako samouk, osi�gn�� poziom naukowy tej miary, i� zosta� jednym ze wsp�pracownik�w tomu pierwszego Pomnik�w Dziejowych Polski (Monumenta Poloniae Historica), a wi�c wydawnictwa, kt�re skupia�o najwybitniejszych �wczesnych uczonych, a nadto, �e dwukrotnie, gdy� w roku 1850 oraz 1862 starano si�, aby obj�� katedr� historii na Uniwersytecie Jagiello�skim; wywodz�cy si� z rodziny szlacheckiej i chowany przez matk� pochodzenia ziemia�skiego, kt�ra usi�owa�a wpoi� w syna przekonanie o konieczno�ci posiadania lub dzier�awienia posiad�o�ci ziemskiej, Karol potrafi� w spos�b zdecydowany przeciwstawi� si� rodzinnym ci�gotom do maj�tku, pisz�c do matki: �Wybijmy sobie raz na zawsze te dziwne, niedorzeczne my�li o posesjach z g�owy. Jest to fortuna g�upc�w, kt�rzy inaczej... na chleb zarobi� nie umiej�, a koniecznie pan�w udawa� pragn��; i wreszcie, chocia� utraci� ju� w roku 1856 mo�no�� czytania, a w trzy lata p�niej o�lep� ca�kowicie, to jednak w ci�gu dalszych wielu lat, prawie a� do zgonu, pracowa� naukowo nadal i pisa� prace historyczne, po�wi�caj�c temu zaj�ciu niemal ca�y dzie�, a czasem tak�e cz�� nocy ka�dej doby. Korzysta� za� jedynie z pomocy lektora w ci�gu sze�ciu godzin dziennie oraz ze specjalnego urz�dzenia umo�liwiaj�cego pisanie ociemnia�emu autorowi. Nic te� dziwnego, �e Klemens Kantecki przyst�puj�c do nakre�lenia �yciorysu Szajnochy umie�ci� na pierwszej stronicy swego dzie�a cytat Fr. Morawskiego: �Plutarch by nim nie wzgardzi�.� 3 Karol Szajnocha, syn Wac�awa i Marii z �ozi�skich, urodzi� si� w Komarnie pod Samborem w dniu 20 listopada 1818 roku. Dziad jego piastowa� stanowisko burgrabiego u ksi�cia Lobkowitza, ojciec, z wykszta�cenia lekarz, porzuci� zaw�d medyczny i osiad� w Galicji jako tzw. mandatariusz. Inaczej ni� wielu jego w tym czasie rodak�w � Czech�w, nie wys�ugiwa� si� w�adzom austriackim, z�y� si� ze spo�ecze�stwem polskim, nauczy� si� m�wi� po polsku i wreszcie o�eni� si� z Polk� i spolszczy� tak dalece, �e dzieci wychowa� na Polak�w. Polakiem te� czu� si� od lat najm�odszych Karol, kt�ry pocz�tki nauki pobiera� w domu, a nast�pnie ucz�szcza� do szk� �rednich w Samborze i we Lwowie. W szkole �redniej ju� stara� si� m�ody Karol zatrze� �lady swego niepolskiego pochodzenia, zmieniaj�c z wolna pisowni� nazwiska. Jednego roku podpisywa� si� jeszcze: �Scheynoha de Wtellensky�, w nast�pnym za� ju�: �Szejnoha de Wtellensky�, a� z czasem przeszed� na demokratycznego i bardziej po polsku brzmi�cego Szajnoch�. W szkole uczy� si� doskonale i uzyskiwa� nagrody, a ucz�szczaj�c jeszcze do ostatniej klasy gimnazjum we Lwowie bywa� tak�e na uniwersytecie i s�ucha� wyk�ad�w historii profesora J�zefa Maussa prowadz�c, jedyny w�r�d obecnych, pilne notatki kursowe. Od lat dziecinnych bowiem czu� poci�g do historii i to go niew�tpliwie sk�oni�o, i� w gronie koleg�w szkolnych jesieni� 1834 r. za�o�y� konspiracyjne �Towarzystwo Staro�ytno�ci� maj�ce na celu gromadzenie i referowanie wiadomo�ci o istniej�cych w kraju zabytkach przesz�o�ci, czyli o ruinach historycznych. �Towarzystwo� Szajnochy, acz niew�tpliwie wywodz�ce si� duchowo z wzor�w filomacko-filareckich, nie mia�o zajmowa� si� polityk�, tym bardziej �e cz�onkami jego byli nie tylko uczniowie Polacy, ale r�wnie�, i to w wi�kszo�ci, Niemcy i Rusini. Szajnocha u�o�y� statut �Towarzystwa� i pierwszy przygotowa� materia�y do odczytania na tajnych zebraniach. Wszelako rzecz si� wyda�a i dyrektor gimnazjum, Niemiec, zamiast za�atwi� spraw� we w�asnym zakresie, z nadmiaru gorliwo�ci wiernopodda�czej przekaza� j� prezydium gubernialnemu. Prezydent, Franciszek baron Krieg, zleci� przeprowadzenie formalnego �ledztwa dyrektorowi policji Sacher-Masochowi, i to w obecno�ci specjalnego delegata z prezydium. Szajnocha przyzna� si� od razu do swej inicjatywy i tym samym odci��y� koleg�w. Wywar� te� swoj� postaw� i charakterem tak korzystne wra�enie na dyrektorze policji, �e Sacher- Masoch przedstawi� w prezydium ca�� spraw� jako pozbawion� cech przest�pczych zar�wno w znaczeniu moralnym, jak i politycznym. Jednak�e ze wzgl�du na tajny charakter organizacji, co by�o szczeg�lnie �le widziane przez w�adz� dyrektor policji zaproponowa� dyscyplinarne ukaranie Szajnochy i pozosta�ych cz�onk�w �Towarzystwa� przez szko��. Prawdopodobnie wi�c m�odzi konspiratorzy otrzymali od w�adz gimnazjalnych nagan� lub karcer i sprawa na tym si� zako�czy�a. Nie zas�ugiwa�aby wobec tego na wspomnienie, gdyby nie fakt, ze przy innej sprawie i nast�pnym �ledztwie w roku 1836 przyczyni�a si� do obci��enia m�odego Szajnochy w spos�b dla niego fatalny. Uko�czywszy bowiem szko�� �redni� Karol Szajnocha zapisa� si� w 1835 r. na Wydzia� Filozoficzny Uniwersytetu Lwowskiego, ale po kilku miesi�cach, 21 stycznia 1836 r., zosta� aresztowany i odstawiony do wi�zienia �ledczego. Oskar�ony by� tym razem o pisanie kartek i wierszy podburzaj�cej, antyrz�dowej tre�ci. Kartki te znaleziono na uniwersytecie i w ko�ciele bernardy�skim w �awkach, kt�re podczas mszy szkolnej zajmowali uczniowie najwy�szej klasy gimnazjalnej. U jednego z koleg�w Szajnochy, Bolberitza, przy rewizji wykryto przepisan� biografi� Zana i nieprawomy�lne zapiski, u drugiego, Rylskiego, dwa wiersze: jeden wyszydzaj�cy w�adze austriackie, drugi wspominaj�cy z patriotycznym akcentem powstanie listopadowe 1830 r. Szajnocha i tym razem nie szuka� wykr�t�w, ale przyzna� si� z miejsca, �e jest autorem dwu wierszy znalezionych u Rylskiego i �e jeden z tych wierszy rozpowszechnia� w gmachu uniwersytetu. Nie ulega�o w�tpliwo�ci, �e siedemnastoletni m�odzieniec, przej�ty ideami demokratyczno- rewolucyjnymi nap�ywaj�cymi z Francji, zw�aszcza z wielkiej emigracji polskiej, zapatrzony w idea�y patriotyczne wile�skich filomat�w i filaret�w, ol�niony duchem wolno�ci wo�aj�cym do m�odych serc z kart pisarzy zachodnioeuropejskich, przede wszystkim za� umi�owanego przez Szajnoch� Schillera � ulega� w jakiej� mierze ideom wolno�ciowym w sensie zar�wno narodowym, jak i spo�ecznym. Jak wiele szlachetnych serc i umys��w owych czas�w, nie godzi� si� z istniej�c� rzeczywisto�ci� polityczn� i uciskiem. Wszelako r�wnie� nie mog�o ulega� w�tpliwo�ci, �e przejawy dotychczasowe �buntowniczych� poryw�w oskar�onego m�odzie�ca z pewno�ci� nie by�y gro�ne dla monarchii zaborczej ani nie by�y spiskiem. Jednak�e s�dzia Wittmann, prowadz�cy �ledztwo, pragn�� najwyra�niej po��czy� nieostro�ny post�pek Szajnochy z jakim� spiskiem antyrz�dowym lub wykaza� powi�zanie grupy m�odzie�y ze sprzysi�eniem kierowanym przez emigracyjnych emisariuszy. Pr�bowa� wi�c przede wszystkim ustali� zwi�zek mi�dzy rozpowszechnianiem antyrz�dowych wierszy a dawn� spraw� �Towarzystwa Staro�ytno�ci�, gro��c oskar�onemu nawet ch�ost�, ale Szajnocha nie splami� si� s�abo�ci� i nie ratowa� siebie podaniem ��danych nazwisk koleg�w, za co s�dzia obiecywa� wi�niowi �askawszy wyrok. Ca�� i wy��czn� win� wzi�� na siebie. �Pobudk� do niech�ci � zezna� � kt�ra odnosi�a si� nie tylko do tutejszego, lecz w og�le do wszelkiego rz�du monarchicznego, da�a mi lektura. Czyta�em r�ne dzie�a rewolucyjne i wch�on��em z nich zasady w u�o�onych przeze mnie wierszach. Te zasady stara�em si� tak�e w innych wszczepi� i dlatego rozpowszechnia�em wiersze. O innym celu, mianowicie o jawnym powstaniu przeciw rz�dowi, nie my�la�em. A musz� tutaj doda�, �e z nikim nie pozostawa�em w takich stosunkach, �ebym st�d m�g� sobie te zasady przyswoi�.� Takie stanowisko dra�ni�o s�dziego, kt�ry przes�uchiwa� Szajnoch� wiele razy. Nie tylko jednak surowe �ledztwo przynosi�o m�odzie�cowi udr�k�. Po kilku tygodniach, kt�re sp�dzi� w wi�zieniu zwyczajnym, przeniesiono go do wi�zienia specjalnego i tam trzymano w kajdanach za�o�onych na nogi i r�ce, w zupe�nej przewa�nie ciemno�ci we dnie i w nocy. Nie dawano mu przy tym ani �wiat�a, ani ksi��ek. St�ch�e powietrze, ustawiczna wilgo� i mrok oddzia�ywa�y szkodliwie na m�ody organizm wi�nia. Gdy za� dla zape�nienia rozpaczliwej bezczynno�ci w godzinach od dziewi�tej rano do drugiej po po�udniu, tzn. w czasie gdy by�o co� w celi wida�, wyrabia� sobie ig�y z ko�ci i drutu siatkowego, wydobywa� nitki z prze�cierad�a lub szpilk� pisa� na �cianie utwory poetyckie, os�abi� sobie na sta�e wzrok tak dalece, �e odbi�o si� to zgubnie na nim w przysz�o�ci. Dopiero po sze�ciu miesi�cach takich m�czarni s�dzia Wittmann przekaza� spraw� Szajnochy lwowskiemu s�dowi kryminalnemu z wnioskiem o ukaranie autora wierszy �tchn�cych duchem karbonaryzmu, zaprawionych w�ciek�ym jadem jakobinizmu i krwio�ercz� tendencj�� dwuletnim ci�kim wi�zieniem. Dnia 13 czerwca 1836 r. s�d orzek� dla Szajnochy kar� jednorocznego wi�zienia ci�kiego. Wyrok nie by� jednak jeszcze prawomocny, gdy� sprawa winna by�a z urz�du przej�� przez wy�sze instancje. Najwy�szy trybuna� wyrokiem z 21 stycznia 1837 r. zni�y�, co prawda, oskar�onemu kar� na sze�� miesi�cy ci�kiego wi�zienia, jednak�e licz�c dopiero od 27 grudnia 1836 r. Na owe 6 miesi�cy kary musia� zatem Szajnocha czeka� 12 miesi�cy w zab�jczych dla zdrowia i umys�u warunkach, w wi�zieniu �ledczym, w kt�rym zn�cano si� nad wi�niem r�nymi karami. Dopiero w styczniu 1837 r. przewieziono skaza�ca do w�a�ciwego wi�zienia karnego, gdzie odsiedzia� wyznaczone mu sze�� dalszych miesi�cy. Na pr�no rodzina Karola czyni�a starania. Prezydent gubernialny, baron Krieg, nie zawaha� si� nawet powiedzie� matce m�odzie�ca, Marii Szajnochowej, �e takie g�owy, jak jej syna, trzeba zgniata�: Solche Kopfe muss man drucken! Wi�zienie nie z�ama�o ani nie zmieni�o Szajnochy. Przymusowa samotno��, do tego niemal w ciemno�ciach, spot�gowa�a w m�odym cz�owieku wrodzon� sk�onno�� do rozmy�la�, do g��bokiej analizy. Sta� si� tylko ostro�niejszy w wypowiedziach, bardziej zamkni�ty. Zawsze szlachetny i obdarzony siln� wol�, spot�gowa� t� wol� i wytrwa�o�� w spos�b niezwyk�y. Sam mia� mawia� w latach dalszych, i� �wi�zienie sta�o si� dla� dobrodziejstwem, �e odt�d dopiero ukocha� prac� ca�� dusz� i za�lubi� j� na wszystkie dni swoje�. Zgubnie jednak odbi� si� okres wi�zienny na zdrowiu, nerwach (st�d niezwykle p�niej dra�liwego) i wzroku Szajnochy. Odcierpienie kary nie sta�o si� w�a�ciwie tej kary ko�cem, poniewa� jako politycznemu skaza�cowi nie dozwolono Szajnosze kontynuowa� przerwanych studi�w na uniwersytecie. Dla uzyskania �rodk�w do �ycia musia� sta� si� nauczycielem po domach prywatnych oraz pe�ni� obowi�zki korektorskie i literackie w redakcjach �wczesnych czasopism lwowskich, jak �Dziennik M�d Paryskich�, �Lwowianin�, �Rozmaito�ci� � dodatek do �Gazety Lwowskiej�. Jako korepetytor pa�skich dzieci (gdy� przewa�nie znajdowa� prac� po zamo�nych domach szlacheckich) czu� si� �le i wci�� marzy� o stanowisku bibliotekarza przy instytucji naukowej. Od czasu do czasu bawi� u matki, kt�ra owdowiawszy oczekiwa�a od najstarszego syna pomocy dla siebie i m�odszych dzieci. Pomaga� te�, jak umia�, matce w prowadzeniu dzier�awy w Zydaczowie, ale ze sw� przesz�o�ci� ideow� nie zerwa�. W 1838 r. w��czy� si� znowu do dzia�alno�ci spiskowej staj�c si� cz�onkiem nowej organizacji konspiracyjnej, M�odej Sarmacji, ugrupowania przeciwstawiaj�cego si� idei zbrojnego powstania. Mimo swych ci�kich przed rokiem do�wiadcze� Szajnocha pragn�� pracowa� w organizacji aktywnie, na co jednak nie zgodzi�o si� kierownictwo M�odej Sarmacji, s�usznie si� obawiaj�c, i� niedawny skazaniec mo�e by� pod szczeg�lnym nadzorem policji i zaszkodzi� ca�emu zwi�zkowi. Na skutek ci�kiej walki o byt, a zw�aszcza zaj�� korektorskich, ju� w 1847 uskar�a� si� w li�cie do matki, �e w zwi�zku z chorob� oczu musia� wzi�� m�odego ch�opca do codziennego, kilkugodzinnego czytania i pisania i �e �po uko�czeniu rozpocz�tej pracy przez kilka miesi�cy od wszelkiego czytania i pisania koniecznie spocz�� przyjdzie�. Choroba oczu by�a dla Szajnochy z�owrog� zapowiedzi�. Od roku 1839 drukowa� ju� swoje utwory literackie, a w�a�nie tego� samego roku 1847, w kt�rym zawiadamia� matk� o niedomaganiu wzroku, opublikowa� w �Bibliotece Zak�adu Ossoli�skich� pierwsz� sw� prac� naukow� pt. Pogl�d na og�l dziej�w polskich. �wiat literatury i nauki stawa� otworem przed by�ym wi�niem stanu i Szajnocha, czuj�c si� w pe�ni si� tw�rczych, snu� wielorakie projekty dalszych dzie� w obydwu wymienionych dziedzinach. Wszelako wykonanie zamierzonych projekt�w skazywa�o ich autora na nieuchronne �l�czenie w archiwach i bibliotekach nad stosami manuskrypt�w oraz ksi��ek, na czynienie tysi�cy notatek, na zapisywanie setek stronic, czyli na ustawiczne m�czenie bol�cych oczu. Szajnocha bez w�tpienia zdawa� sobie spraw�, �e musi dokona� wyboru: albo wyrzec si� umi�owanej pracy pisarskiej i zmieni� zaw�d, albo narazi� si� na utrat� wzroku w przysz�o�ci. I, jak si� wydaje, autor Jadwigi i Jagie��y zdecydowa�, i� �y� bez bada� naukowych i pisania nie potrafi, a tym samym przes�dzi� �wiadomie swe przysz�e kalectwo. Wed�ug wszelkiego prawdopodobie�stwa nie spodziewa� si� jednak, �e kalectwu temu ulegnie ju� w czterdziestym drugim roku �ycia. Mimo zatem ostrze�e� lekarzy i przykro odczuwanych dolegliwo�ci ocznych pracowa� dalej. A pracowa� umia�, jak ma�o kto. Bez wzgl�du na por� roku wstawa� o trzeciej nad ranem i zaj�ty bywa� do p�nej nocy. Wed�ug wiarygodnego o�wiadczenia jednego z jego wsp�pracownik�w, Kalickiego, Szajnocha �przez d�ugie lata czyta�, uczy� si� i studiowa�... dos�ownie po ca�ych dniach i nocach, odrywa� si� zupe�nie od �wiata i �ycia towarzyskiego, nie wy��czaj�c najbli�szych nawet stosunk�w kole�e�stwa i przyja�ni�. Pisa� te� wiele dla kilku powod�w. Przede wszystkim uczy� si� pisa� dobr� polszczyzn� z pism polskich Z�otego Wieku, nadrabiaj�c j�zykowe zaleg�o�ci z lat dziecinnych i mozolnie wykuwaj�c sobie oryginalny, pe�en wyrazisto�ci oraz polotu, cho� nieraz i nowotwor�w, w�a- sny j�zyk literacki. Po drugie � tworzy� rzeczy z dziedziny literatury pi�knej: wiersze, powie�ci, utwory dramatyczne. Przek�ada� pie�ni serbskie. Po trzecie � utrzymuj�c si� przez wiele lat z dawania lekcji opracowywa� do w�asnego u�ytku dzieje r�nych kraj�w i epok. Po czwarte � zajmowa� si� pi�miennictwem historycznym, poczynaj�c od wymienionego 1847 roku publikowa� w�asne dzie�a historiograficzne. Chocia� nie s�dzone mu by�o zdobycie wielkiego imienia na niwie literatury pi�knej, jednak do roku 1847 znany by� ju� jako literat tak dalece, i� Wojciech K�trzy�ski nie zawaha� si� wymieni� Szajnochy pod rokiem 1842 w�r�d wybitniejszych wsp�pracownik�w czasopisma �Biblioteka Naukowa Zak�adu im. Ossoli�skich�. Jednak�e Szajnocha w latach czterdziestych XIX w. sam nie by� jeszcze prze�wiadczony o s�uszno�ci kierunku swej drogi �yciowej. Szuka� jej. By� czas, gdy pragn�� s�awy poetyckiej i zazdro�ci� laur�w wieszcza Mickiewiczowi. P�niej sam pocz�� ocenia� krytycznie warto�� swych p�od�w literackich. W tym rozdwojeniu zami�owa� i ch�ci nie by�, jak wiadomo, w owym czasie wyj�tkiem. Pomijaj�c ju� Mickiewicza, poet� i profesora najpierw w Lozannie, a nast�pnie w College de France, tw�rczo�� naukow� z tw�rczo�ci� artystyczno- literack� ��czy�o wielu wsp�czesnych Szajnochy. Do�� wymieni� nazwiska: Augusta Bielowskiego, J�zefa Ignacego Kraszewskiego, Ludwika ��towskiego, J�zefa �ukaszewicza, Antoniego Ma�eckiego, Aleksandra Przezdzieckiego, Henryka Schmitta, W�adys�awa �ozi�skiego, J�zefa Szujskiego i in. Zreszt� w obecnych czasach wielu spo�r�d pracownik�w naukowych w mniejszym czy wi�kszym stopniu tworzy r�wnie� dzie�a literackoartystyczne. Do�� dla przyk�adu wymieni� z okresu mi�dzywojennego rumu�skiego profesora N. Iorg�, kt�ry b�d�c historykiem jednocze�nie wydawa� utwory beletrystyczne i wystawia� na scenie swe sztuki, a w naszym kraju nie jest tajemnic�, �e wybitny filozof i propagator �dobrej roboty�, prof. Tadeusz Kotarbi�ski, pisze tak�e wiersze. by� tak�e dramaturgiem. Zacz�� od utwor�w dramatycznych obyczajowych i spo�ecznych (Stasio, Panicz i dziewczyna (Zonia), Po�wi�cenie, Koneksje), poniewa� jednak ani grany na scenie i wydany drukiem Stasio, ani nie opublikowane trzy pozosta�e nie zadowoli�y krytyki i samego autora, spr�bowa� pisa� dramaty historyczne. Napisa� ich sze��: z dziej�w serbskich � Szajnocha d�ugie lata, a� do roku 1850, mia� nadziej�, �e obok tw�rczo�ci naukowej zdo�a Bitwa na Kosowym Polu (Wuk zdrajca); ze stosunk�w polsko-mo�dawskich � Iwo; z historii polskiej � Wincenty z Szamotu�, Kochanka Kazimierza Wielkiego (Jej pami�tka), Wojewodzianka s�domirska oraz Jerzy Lubomirski. Ten ostatni utw�r by� drukowany w 1850 r., a jego fragmenty nawet w latach wcze�niejszych. Jednak�e, podobnie jak i Stasio, nie znalaz� uznania krytyki, a � co wa�niejsze � przekona� samego autora, �e nie powinien zajmowa� si� pisaniem dramat�w, lecz jedynie pracami naukowohistorycznymi. Nie ulega w�tpliwo�ci, �e powzi�cie takiej decyzji nie przysz�o Szajnosze �atwo. Czu� si� historykiem, ale r�wnie� literatem. Uwa�a� za�, �e literatura pi�kna jest �kwiatem narodu�, a �literaci � g�ow��. Jednak�e rozs�dek zwyci�y� i autor Jerzego Lubomirskiego od 1850 r. skupi� si� niemal wy��cznie na historii, przyst�puj�c w wymienionym roku do pisania swego najwi�kszego i najbardziej poczytnego dzie�a � Jadwigi i Jagie��y. Wszelako jego zami�owania i zdolno�ci literackie nie zosta�y zmarnowane. Z pisania nieudanych dramat�w historycznych �wyni�s� znaczne korzy�ci do dalszego zawodu historycznego: nauczy� si� wg��bia� w serca ludzkie...�, �z utwor�w dramatycznych... przej�� te� polot my�li, pi�kny, naprawd� poetyczny styl, stanowi�cy znamienn� cech� jego prac historycznych�. Nie mog�c po�wi�ci� si� literaturze pi�knej postanowi� nadawa� pi�kn� form� pisarstwu historycznemu. Uwa�a�, �e historia jest nie tylko nauk�, ale r�wnie� i sztuk�. Dostrzeg� powinowactwo mi�dzy tw�rcz� prac� historyka a tw�rczo�ci� artystyczn�. Przekonaniom powy�szym da� wyraz w dedykacji swych Szkic�w historycznych J�zefowi Korzeniowskiemu, pisz�c: �Zdziwisz si� mo�e, kochany mistrzu, widz�c imi� swoje na tej karcie. Ksi��ka �cis�ej nauki nie jest najw�a�ciwszym miejscem dla imienia poety. Z wielu jednak wzgl�d�w jeste� bli�szym autorowi tych szkic�w, ni�by kto� mniema�. On stara si� opowiada�, a od ciebie uczy� si� nam tej sztuki. On zami�owa� histori�, a kt�ra� z historii potrafi by� g��bsz� i wierniejsz� od historii serca ludzkiego, jak� ty opowiadasz? On jako historyk ceni nad wszystko prawd�, a powie�� twoja �wieci tak niezr�wnanie jej �wiat�em. Na mocy takiego powinowactwa naszych zawod�w pozwalam sobie spoi� imi� twoje z t� ksi��k�...� Szajnocha pisa� szczerze. W tw�rczo�ci swej stara� si� opowiada� zbadane prawdy historyczne, przenikaj�c najg��bsz� tre�� serc opisywanych bohater�w, ��czy� sumienno�� uczonego z namaszczeniem literackim, z przekonaniem, i� �dobrego pisarza wszyscy rozumie� powinni�, jako �e w pe�ni warto�ciowym tw�rc� jest taki autor, kt�ry potrafi przem�wi� �do wszystkich�. I autor Jadwigi i Jagie��y przem�wi� istotnie do wszystkich. �Szajnocha � pisa� o nim J. Bartoszewicz � nale�y do liczby naszych dzisiaj najwi�cej wzi�tych, najwi�cej zdolnych pisarzy. Na to jego prawo do szacunku publicznego z�o�y� si� talent poetyczny znakomity i zas�b niepospolitej erudycji, kt�re stworzy�y tyle dzie� pi�knych.� �W dzie�ach jego czerpano � stwierdza� W�. Zawadzki � nie tylko znajomo�� dziej�w, ale zarazem coraz wi�ksze naukowej wiedzy pragnienie. Przesz�o�� umiej�tnie odtworzona w obrazach tak wyrazistych i tak �ywym zawsze na�o�onych kolorytem przemawia�a szczeg�lniejszym urokiem do tych nawet czytelnik�w, kt�rzy nie byli w stanie poj�� naukowej prac tych warto�ci. St�d te� dzie�a Szajnochy maj� podw�jne znaczenie, kt�rym ocenia� nale�y stanowisko jego w naszej literaturze.� Jako erudyt�, pierwszorz�dnego pisarza, cz�owieka o wielkim talencie i wielkim sercu okre�la� Szajnoch� Julian Klaczko. Przytoczone trzy wypowiedzi � a wypowiedzi takich by�o mn�stwo � wskazuj�, �e cele, jakie autor Jadwigi i Jagie��y wyznaczy� sobie, znalaz�y nale�yty wyraz w jego historiograficznej tw�rczo�ci. Ta za� nie by�a nazbyt wielka, a to dla dwu powod�w: ze wzgl�du na obci��enie pisarza pracami zarobkowymi � pedagogicznymi, korektorskimi, redakcyjnymi, a wreszcie bibliotekarskimi � oraz dlatego, �e ju� w czterdziestym drugim roku �ycia utraci� wzrok. 4 Dorobek naukowy Szajnochy obejmuje zar�wno jego dzie�a drukowane, jak i prace, kt�re po dzi� dzie� istniej� jedynie w r�kopisie. Podatny na wp�ywy filozoficzne, naukowe i estetyczne Europy zachodniej Szajnocha kolejno poddawa� si� inspiracjom r�nych �wczesnych wielko�ci. Wymieni� wi�c nale�y wybitnego historyka szwajcarskiego, Jana Mullera, z kt�rego dzie� przysz�y historyk polski nauczy� si� patriotyzmu i kultu heroicznych patriot�w, a nadto obrazowania przesz�o�ci w spos�b artystyczny. Szajnocha w latach p�niejszych wzorowa� si� te� na A. Thierry'm i T. Macaulayu, ale pierwsz� zach�t� do malowniczego ujmowania fakt�w i wydarze� historycznych znalaz� bez w�tpienia u Mullera. Pr�cz Mullera wywiera� na Szajnoch� wyra�ny wp�yw niemiecki uczony, Henryk Leo, sk�aniaj�c m�odego cz�owieka do snucia rozwa�a� historiozoficznych nad sensem dziej�w. Dzie�ami Lea pos�ugiwa� si� te� Szajnocha pisz�c zarys historii staro�ytnej, jesieni� 1840 r., i �redniowiecznej. W zale�no�ci od modnej pod�wczas idealistycznej filozofii niemieckiej, a w oparciu g��wnie o rozwa�ania Schellinga Szajnocha napisa� Wst�p do historii powszechnej, kt�ry jednak opublikowany nie zosta�. We Wst�pie tym pragn�� opisa� �harmoni� dziej�w� na tle historii uniwersalnej, czyli ukaza� �zanalogizowanie historii materialnego i duchowego wszech�ycia�. W pracy tej autor Wst�pu dokona� ciekawej pr�by zu�ytkowania dla swych rozwa�a� odkry- tych przez Miko�aja Kopernika i �objawionych �wiatu dziej�w materii�, przenosz�c prawa astronomiczne w dziedzin� �ycia umys�owego ludzko�ci. Nie unikn�� przysz�y autor Jadwgii i Jagie��y spotkania z filozofi� Hegla. Jak trafnie dostrzeg� H. Barycz, wp�yw heglizmu szczeg�lnie wyra�nie wyst�puje u Szajnochy w nie drukowanej r�wnie� rozprawie pt. Prolog do panowania Stanis�awa Augusta, w kt�rej autor pr�buje zastosowa� do historii Polski dialektyczn� metod� Heglowsk� (teza, antyteza, synteza), dziel�c nasze dzieje na trzy odpowiednie epoki, a ka�d� z nich znowu na okresy wzrostu, szczytu rozwojowego i upadku. Filozofia Hegla nie odpowiada�a jednak autorowi Prologu. Razi� go w niej brak wszelkiego romantyzmu, demokratyzmu, razi�o dopatrywanie si� w pa�stwie najwy�szego szczebla ustroju spo�ecznego, a na skutek tego uznanie za najlepszy wz�r � pa�stwowo�ci pruskiej. Tote� wkr�tce wyzwoli� si� ze stosowania w historii Heglia�skiej dialektyki rozwojowej. Spr�bowa� wszak�e raz jeszcze swych si� w dziele o podk�adzie historiozoficznym, kt�re opublikowa� w 187 roku pt. Pogl�d na og� dziej�w Polski. W wymienionej rozprawie autor uj�� histori� Polski jako ca�o�� rozwojow�, b�d�c� jednocze�nie cz�ci� historii powszechnej. Usi�owa� te� wykry� prawid�owo�� proces�w historycznych tak w Polsce, jak i na Zachodzie, stwierdzaj�c ich identyczno�� z tak� tylko r�nic�, �e jeste�my nieco op�nieni w stosunku do rozwoju �wiata zachodniego, a to z uwagi na wp�yw czynnik�w geograficznych, np. takich, jak po�o�enie terytorialne czy r�nice w na�wietleniu s�onecznym, i demograficznych. Zastanawiaj�c si� nad genez� tej rozprawy H. Barycz s�usznie dostrzeg� w niej �lady wp�ywu Joachima Lelewela, a zw�aszcza jego Historycznej paraleli Hiszpanii z Polsk�, L. Finkel za� stwierdzi� oddzia�ywanie r�wnie� Dziej�w cywilizacji europejskiej Fr. Guizota. Mimo bowiem, �e Szajnocha w Pogl�dzie wyst�pi� raz jeszcze jako my�liciel i historiozof, takie stanowisko odpowiada�o coraz mniej jego temperamentowi naukowemu i zami�owaniom artystycznym. Ros�a za� w nim potrzeba tw�rczo�ci �ci�le historycznej, odtwarzaj�cej w spos�b dynamiczny, a jednocze�nie malowniczy przesz�o�� narodow�. W tym wypadku wzor�w dla siebie szuka� ju� nie na terenie niemieckim, lecz u historyk�w francuskich, nadaj�cych zreszt� w tych latach ton ca�ej historiografii europejskiej, i to nie tylko u takich, jak suchy i �cis�y Guizot, ale przede wszystkim takich, jak A. Thierry czy J. Michelet, lub te� jak angielski uczony T. Babington Macaulay. Na prze�omie bowiem XVIII i XIX stulecia zaszed� w europejskim �yciu i literaturze zwrot od wy��cznego panowania rozumu do uznania praw serca i wyobra�ni, czyli od racjonalizmu do romantyzmu. Zwrot ten �ywi� si� te� sokami patriotycznych i rewolucyjnych idei owych czas�w, a idee rozpalali swymi utworami nie tylko m�wcy w rodzaju Dantona, ale tak�e pisarze i poeci: Schiller w Niemczech, Chateaubriand we Francji, a nade wszystko Walter Scott w Anglii. Powie�ci historyczne Scotta wywar�y szczeg�lny wp�yw na historiografi� epoki romantycznej. Pobudzi�y wyobra�ni� uczonych i zach�ci�y ich do ukazywania dziej�w w pe�ni ich kultury narodowej i lokalnych barw. Wed�ug wszelkiego prawdopodobie�stwa, s�ynne dzie�o A. Thierry'ego Histoire de la conquete de l'Angleterre par les Normands (1825), napisane zosta�o pod wp�ywem powie�ci W. Scotta Ivanhoe (1820). A. Thierry stwierdza� wyra�nie w przedmowie do Recits des temps merovingiens, �e ka�demu wiekowi przesz�o�ci nale�y zwraca� jego w�a�ciwe miejsce, jego koloryt i znaczenie. Zaleca� r�wnie� zachowa� zawsze przy pisaniu form� opowiadaj�c� (narrative), a nie rozprawiaj�c�, dodawa� wreszcie, �e �ka�da kompozycja historyczna jest prac� tyle� sztuki, co i erudycji: staranie o form� i styl nie jest mniej potrzebne jak poszukiwanie i krytyka fakt�w�. Podobnie J. Michelet k�ad� nacisk na zbli�enie literatury historycznej do literatury pi�knej i poszukiwa� przy obrazowaniu wydarze� historycznych wielkich uczu�, pot�nych nami�tno�ci i nastroj�w lirycznych, wysnuwaj�c z kanwy dziej�w momenty napi�� dramatycznych. Wreszcie T. B. Macaulay w swych pracach historycznych (np. Critical and Historial Essays) demonstrowa� mo�liwo�� po��czenia bystro�ci i trafno�ci historycznego badania z artystyczn� form� uj�cia i barwno�ci� t�a dziejowego. Od wymienionych mistrz�w, poddaj�c si� w pe�ni urokowi ich pogl�d�w, Szajnocha przej�� metod� pracy, jak r�wnie� manier� pisarsk�, tak zreszt� odpowiadaj�c� jego w�asnym zdolno�ciom i upodobaniom. A poniewa� uczyni� to pierwszy � sta� si� na polskim gruncie nie tyle na�ladowc�, ile g�osicielem nowych kierunk�w w naszym dziejopisarstwie i �mia�ym nowatorem. Spoziera� na tw�rczo�� wsp�czesn� okiem zar�wno literata, jak i historyka. Jako literat nie waha� si� rozwa�a� nawet warto�ci osi�gni�� A. Mickiewicza w poezji polskiej, jako historyk wy�o�y� swe pogl�dy metodologiczne na wz�r J. Mullera i A. Thierry'ego, tworz�c niejako program nowego kierunku w polskiej historiografii. �Praca niniejsza � pisa� Szajnocha w przedmowie do Boles�awa Chrobrego � ma by� pr�bk� potocznego opowiadania dziej�w ojczystych.� Opowiada� takich, zdaniem Szajnochy, literaturze historycznej brak, gdy� to, co jest, tzn. prace analityczne lub podr�czniki �nie maluj� �ycia historycznego w ca�ej pe�ni szczeg��w, w w�a�ciwej ka�demu wiekowi barwie, w nadobnym zaokr�gleniu kszta�t�w...�, �... nie mamy historii dla wyobra�ni, dla og�u publiczno�ci, kt�ry... ��da przecie� ci�g�ego, o ile mo�no�ci �atwego, powabnego kszta�cenia swej wiedzy historycznej, ��da � opowiadania�. �Temu to ��daniu, temu og�owi po�wi�ca autor sw� prac�. Przeto jednak � jak pisze � nie ubywa jej bynajmniej obowi�zk�w. Lubo tylko opowiadaniem nazwana, stara si� ona odpowiedzie� wszelkim warunkom �ci�le umiej�tnego dzie�a�, a wi�c oparta jest na �r�d�ach krytycznie odczytanych. Poniewa� jednak �r�d�a wsp�czesne s� nader ubogie, �...st�d po wi�kszej cz�ci zda�o si� najstosowniejsz� rzecz� dozwoli�, aby same �r�d�a opowiada�y, a ca�a ksi��ka utworzy�a tak wreszcie tylko mozaik� zespolonych ze sob� cytat �r�d�owych�. I w�a�nie �w tym podaniu samej wiarogodnej tre�ci dziejowej� upatruje autor �waln� pracy swojej zas�ug�. Gdyby za� trafia�y si� kwestie sporne, autor usuwa je, nie chc�c p�ynnego toku opowiadania przerywa� analitycznymi przypuszczeniami i hipotezami. Ma bowiem zamiar wprowadzenia �w nasz� literatur� historyczn� nieco kr�glejszego, artystycznego przedstawienia wypadk�w�. Zdaniem bowiem Szajnochy, jedynie zgodna z wymienionymi wy�ej zasadami praca dziejopisarska �otworzy talentowi historycznemu mo�no�� odwr�cenia swej uwagi i pracy od spornych dzi� kwestii i studi�w genealogicznych, terytorialnych, chronologicznych itp., tj. od w�tpliwo�ci zewn�trznych, a skierowania onych ku zbadaniu w�tpliwo�ci wewn�trznych, ku �atwiejszemu pod�wczas roz�wieceniu niezrozumia�ego dzi� znaczenia wielu wypadk�w i zjawisk historycznych, ku odmalowaniu w�a�ciwej fizjonomii ka�dego czasu, ku ods�oni�ciu tego, co pospolicie, acz przedwcze�nie nazywaj� duchem historii. Dopiero te� na�wczas zamieni si� dziejopisarstwo w kunszt prawdziwy, a umniczo traktowana, swoim drugim okiem, okiem wewn�trznego widzenia uzbrojona historia stanie si� w rzeczy �po-chodni� prawdy, mistrzyni� �ycia��. �Dziejopisarstwo dope�ni swojego obowi�zku �wiecenia pochodni� prawdy, przewodni� �ycia. Dope�ni go szerokimi obrazami obyczaj�w, stanu o�wiaty i moralno�ci w r�nych epokach.� Wypowiedziawszy swe credo Szajnocha wiernie wciela� je w tworzone przez siebie prace. Pierwsz� z nich, pisan� ca�kowicie na wz�r J. Micheleta, by� nakre�lony w 1845 r. Obraz Europy za czas�w Kazimierza Wielkiego, opublikowany w r. 1848 pod zmienionym tytu�em: Wiek Kazimierza Wielkiego. Nast�pnym dzie�em, kt�re przynios�o autorowi szeroki rozg�os, by� Boles�aw Chrobry (1849), napisany w 1848 r. na wz�r Thierry'ego nie tylko wed�ug �redniowiecznych �r�de�, ale w miar� mo�no�ci ich s�owami, jednak�e bez krytyki tych �r�de� i bez oceny ich wiarygodno�ci. Z dzisiejszego punktu widzenia pracy tej mo�na by zarzuci� niejedno, ale na owe czasy by�a dzie�em wybitnym. J. I. Kraszewski recenzuj�c Boles�awa nazwa� Szajnoch� �pe�nym talentu pisarzem�, a zarzuci� mu jedynie, �e �uwi�z� zbyt wy��cz- nie w �r�d�ach wsp�czesnych� i �e �niekiedy, tak szcz�liwy w swych wyra�eniach, wysila� si� w opowiadaniu na styl nie�atwy, ostry�. Za� bardzo wymagaj�cy J. Bartoszewicz, kt�ry dopatrywa� si� r�nych usterek w innych pracach Szajnochy, napisa�: �Prawdziwym za to arcydzie�em jest Boles�aw Chrobry, arcydzie�em, kt�remu nic zarzuci� nie mo�na.� Wkr�tce po Boles�awie Chrobrym Szajnocha napisa� prac�: Synowie Kazimierza, czyli pierwsze odrodzenie si� Polski, wydan� w 1849 r. pt. Pierwsze odrodzenie si� Polski, 1279� 1333. Dzie�o to na wz�r Micheletowski rozplanowane by�o jako dramat, dziejowy w siedmiu obrazach-rozdzia�ach, z kt�rych pierwszy nosi� nawet miano prologu, a ostatni epilogu. rycznymi niewidomy ju� zupe�nie Szajnocha opublikowa� z cyklu zamierzonych opowiada� o Janie III Sobieskim pierwsze z nich pt. M�ciciel, zdaniem A. Kuliczkowskiego �utw�r pyszny, istny poemat�. W roku 1865 ukaza� si� tom pierwszy Dw�ch lat dziej�w naszych pt. Polska w roku 1646. Tom drugi tego dzie�a pt. Polska w roku 1648 opublikowano ju� po �mierci autora w r. 1869. W ci�gu wielu lat wychodzi�y nadto drobne prace Szajnochy w �Dzienniku Literackim�, w �Rozmaito�ciach�, dodatku tygodniowym do �Gazety Lwowskiej�, w �Dzienniku M�d�, w �Bibliotece Zak�adu Narodowego im. Ossoli�skich�, w �Tygodniku Lwowskim�. Te z nich, kt�re nie nale�a�y do literatury pi�knej czy publicystyki, ale mog�y by� zakwalifikowane jako historyczne, wydawane by�y tomami jako Szkice historyczne. W roku 1850 Szajnocha przyst�pi� do systematycznego opracowywania swego g��wnego dzie�a pt. Jadwiga i Jagie��o, kt�rego pierwsze wydanie ukaza�o si� w r. 1855/1856 � do czego za chwil� powr�cimy � a w roku 1858 opublikowa� Lechicki pocz�tek Polski. Praca ta, z powodu choroby oczu nie doko�czona, pisana by�a pod natchnieniem A. Thierry'ego i jego Zdobycia Anglii przez Norman�w. Mimo b��dnego za�o�enia, kt�re obecna historiografia odrzuci�a w zupe�no�ci, Lechicki pocz�tek Polski napisany by� �wietnie. Oceniaj�cy ksi��k� t� Tadeusz Wojciechowski wyrazi� zdanie, �e: �Teoria norma�ska Szajnochy jest prawdziwym arcydzie�em literackim pod wzgl�dem nagromadzenia szczeg��w, wyszukania podobie�stw, a szczeg�lnie pod wzgl�dem dialektyki. Dowody s� ol�niewaj�ce; wida�, �e Szajnocha by� w stanie dowie�� wszystkiego, czego by zapragn��. Pr�cz tego, ksi��k� pe�n� gruntownej erudycji napisa� stylem tak przyjemnym, �e si� czyta jak powie��. Dzie�o to zas�uguje na krytyczn� odpowied�; by�aby to wyborna wprawa �cis�o�ci dla historiografii polskiej. Ale patrz�c bli�ej na logiczny uk�ad dowod�w nie mo�na si� nadziwi� dowolno�ci bez granic i fantazji bez hamulca.� W r. 1860 pracuj�c usilnie nad drugim wydaniem Jadwigi i Jagie��y i nad Szkicami histo- Tom pierwszy Szkic�w, kt�ry wyszed� we Lwowie w 1854 r., zawiera� artyku�y: l) �wi�ta Kinga, 2) Szlak Batu-chana, 3) Wiek Kazimierza Wielkiego. 4) Do historii Krakowa, 5) Brody krzy�ackie, 6) Barbara Radziwi���wna, 7) Stanis�aw i Anna O�wi�cimowie, 8) Pr�bka poda� historycznych, 9) Wac�aw Potocki � autor �Wojny chocimskiej�, 10) Wnuka kr�la Jana III. Tom drugi Szkic�w, opublikowany we Lwowie 1857 r., przyni�s� artyku�y: l) Walgierz Wda�y, 2) Przed 600 laty, 3) Wojna o cze�� kobiety, 4) Matko Jagiellon�w, 5) Jadwiga Jagiellonka, 6) Zwyci�stwo roku 1675 pod Lwowem, 7) 00. Trynitarze, 8) Kopia husarska, 9) O myszach kr�la Popiela, 10) O �a�ni Boles�awa Chrobrego, 11) Nastanie szlachty i herb�w w Polsce. Tom trzeci Szkic�w, wydany w r. 1861, mie�ci� w sobie prace: l) S�owianie w Andaluzji, 2) Zdobycze p�uga polskiego, 3) Powie�� o niewoli na Wschodzie, 4) Miecznik koronny Jab�onowski, 5) Urazy kr�lewi�t polskich, 6) Krzysztof Opalinski, 7) �mier� Stefana Czarnieckiego, 8) Jan III banit� i pielgrzymem. I wreszcie tom czwarty Szkic�w, kt�ry ukaza� si� ju� po �mierci autora, w r. 1869, zawiera� prace: l) Donna Rozanda, 2) Hieronim i El�bieta Radziejowscy, 3) Jak Ru� polszczata, 4) Rozbi�r dzie�a. Kostomarowa �Bohdan Chmielnicki�, 5) �wi�towit, 6) Obyczaje staro�ytnych S�owian, 7) Siostra Kazimierza Wielkiego we W�oszech, 8) Diabe� wenecki, 9) Szlachcic chodaczkowy, 10) Staropolskie wyobra�enia dla kobiet. Szkice historyczne by�y dla owych czas�w now� form� dziejopisarsk�, na�ladowan� przez p�niejszych historyk�w, a podziwian� zar�wno przez szerokie rzesze czytelnik�w Szajnochy, jak i przez krytyk�. �Brylancikami literatury� nazwa� Szkice J. Bartoszewicz i podkre�la�, �e Szajnocha �w artyku�ach mniejszych jest nie na�ladowany, czaruj�cy... Krytyk� fakt�w umie tak doskonale po��czy� z artystyczno�ci�, �e nie wiadomo, czemu si� wprz�d dziwi�, czy trafno�ci spostrze�e�, czy sile talentu w opowiadaniu�. Okre�lenie �brylanciki literatury� o Szkicach powt�rzy� za Bartoszewiczem A. Kuliczkowski, a �klejnocikami, ��cz�cymi lekko�� formy, wdzi�k i artystyczne przedstawienie z trafno�ci� charakterystyki, polotem i przenikliwo�ci� historycznego spojrzenia� nazwa� je ostatnio, w sto lat po ich ukazaniu si� na p�kach ksi�garskich, H. Barycz. Szkicami te� ko�czymy wyliczenie dziejopisarskiego dorobku Szajnochy opublikowanego i niekt�rych pozycji r�kopi�miennych. 5 Wszystkie wymienione wy�ej dzie�a tworzy� Szajnocha w trudnych warunkach swego pracowitego �ywota. Biograf autora Szkic�w, Kantecki, wspomina, �e Szajnocha �najcz�ciej k�ad� si� spa� wczesnym wieczorem, a wstawa� nied�ugo po p�nocy, aby pracowa� tw�rczo, jak mawia�, z my�l� �wie��, z si�ami pokrzepionymi kilkogodzinnym wypoczynkiem�. Praca ta przy �wietle sztucznym mia�a mu szczeg�lnie zaszkodzi� na oczy, zw�aszcza �e cz�sto pisa� �przy bladym �wietle �oj�wki�. Gdy za� u �yczliwych mu hr. Dzieduszyckich Szajnocha m�g� sypia� nawet do dziewi�tej, to z kolei rozpoczyna� swe naukowe zaj�cia wieczorem i �pracowa� zwykle do trzeciej rano, czasami do czwartej i pi�tej�. Mimo licznych kontakt�w z lud�mi w wyborze przyjaci� by� raczej ostro�ny. Pr�cz kuzyn�w �ozi�skich za przyjaci� autora Szkic�w mo�na uzna� Augusta Bie�owskiego, Kornela Ujejskiego, Eustachego Rylskiego. �yw� przyja�� okazywali te� Szajnosze J�zefostwo Jakubowiczowie, W�odzimierzostwo Dzieduszyccy, Karolostwo Wildowie i in. Wszelako m�odemu sercu Szajnochy nie mog�a wystarczy� li tylko praca i przyja��. I w dwudziestym czwartym roku �ycia autora Szkic�w serce to upomnia�o si� o swe prawa. Karol pokocha� prawdziwie i gor�co Leopoldyn� Bobrowsk�, �kobiet� godn� pod ka�dym wzgl�dem� jego mi�o�ci. Wybranka podziela�a uczucia Szajnochy, ale jej rodzice sprzeciwili si� stanowczo zam��p�j�ciu c�rki za cz�owieka, kt�ry nie m�g� zapewni� �onie najskromniejszej chocia�by, ale sta�ej egzystencji, poniewa� nie mia� posady. Szajnocha stara� si� o stanowisko skryptora w bibliotece im. Ossoli�skich, ale bezskutecznie, i po kilku latach musia� si� wyrzec my�li o po�lubieniu ukochanej. Matka Karola zach�ca�a go jednak do ma��e�stwa nie chc�c, by syn jej zosta� samotny na starsze lata. Pod wp�ywem tych nalega� w 1848 r. Szajnocha got�w ju� by� uczyni� zado�� pro�bom chorej matki i o�eni� si�. Bez mi�o�ci, na zimno. �Prawdopodobnie o�eni� si� niezad�ugo � pisa� l lipca 1848 r. � Ale z najzimniejsz� krwi� w �wiecie, bez strzelistych afekt�w mi�osnych, id�c g��wnie za przyjacielskim g�osem rozs�dku. Z czego jednak niechaj Mama nie wnosi, ze o tak zwanym rozs�dkowym, to jest maj�tnym o�enieniu si� my�l�. Owszem, osoba, z kt�r� taki bezmi�osny, a przynajmniej beznami�tny kontrakt chc� zawrze�... jest to panna uboga, kt�ra ju� jako guwernantka s�ugiwa�a po cudzych domach, a zatem obeznana z dolegliwo�ciami �ycia, z samotnym odosobnieniem, s�owem, ze stanem, jaki by j� w po�yciu ze mn� czeka�... Jest to m�oda, przystojna dziewczyna, krakowianka, a tym samym �ywa i mi�a, z samego obowi�zku ukszta�cona i pracowita, chocia�, najszczerzej to m�wi�, g��wnym jej wdzi�kiem w moich oczach jest w�a�nie jej sieroce, samotne po�o�enie w �wiecie, przemawiaj�ce najg�o�niej do mojego uczucia, kt�re zanadto o �wiat ju� otarte, aby si� da� uwie�� mami�cym pozorom pi�kno�ci, egzaltacji, nawet zewn�trznej b�yskotliwo�ci rozumu i dowcipu... Zreszt� jestem wcale spokojny, ledwie nie oboj�tny przy niej i bez niej...� Brzmienie listu, w kt�rym Szajnocha wspomina� nadto o swym uczuciu dla kobiety dawniej kochanej, z kt�r� postanowi� ostatecznie zerwa�, zaniepokoi�o matk� tak dalece, �e odm�wi�a przyj�cia ofiary syna i przesta�a nalega� na zawarcie przez niego ma��e�stwa. I min�o siedem lat, nim ponownie odezwa�o si� serce Karola. W r. 1855 zakocha� si� w pannie Joannie Bili�skiej i za zgod� jej rodzic�w po�lubi� j� w pa�dzierniku wymienionego roku. Nie by�o to ma��e�stwo z rozs�dku, lecz z gor�cego uczucia. Joanna Szajnochowa da�a te� swemu m�owi pe�ni� szcz�cia. �Wszyscy, co mieli szcz�cie zna� t� niezwyk��, wyj�tkowej dobroci kobiet�, wyra�aj� si� o niej z uczuciem najwy�szego uwielbienia� � pisa� o ma��once mistrza Kantecki. Z wi�kszym jeszcze zachwytem wyrazi� si� o niej Walery �ozi�ski: �Pani Karolowa... �smuk�a, nadobna, z drobn� r�czk��, jak j� opisywano w Warszawie, to jedyny egzemplarz na ca�ym Bo�ym �wiecie... Jak pr�cz Karola nie ma ludzi, tylko stare dzieci, tak nad pani� Karolow� nie ma idealniejszego charakteru kobiety. Serce, umys�, pi�kno��... wszystko, wszystko idealne... a nadto to serce, ten rozum!� Szajnocha czu� si� te� nad wyraz szcz�liwy, ale i z podw�jn� energi� przyst�pi� do pracy. Cytowany wy�ej kuzyn, Walery �ozi�ski, w nied�ugim czasie po �lubie krewniaka pisa� do rodzic�w: �Karol zako�czy� ju� dnie miodowe i wr�ci� do dawnego trybu �ycia, to jest k�adzie si� spa� o �smej godzinie wiecz�r, a wstaje o drugiej rano i pracuje to u siebie, to w biurze do sz�stej wiecz�r. Cz�owieka z tak �elazn� wol�, tak niezmordowan� pilno�ci� niepodobna napotka� nigdzie.� Jako� nie m�g� wi�cej czasu nad dwie, trzy godziny dziennie po�wi�ca� �yciu rodzinnemu i odpoczynkowi, gdy� od l II 1853 by� zast�pc� kustosza w Zak�adzie Narodowym im. Ossoli�skich we Lwowie, od 1856 r. redaktorem �Rozmaito�ci� i historykiem pisz�cym prace w�asne. Zreszt� nasilenie wszystkich tych zaj�� nie mia�o trwa� d�ugo. Jak wspomniano ju� uprzednio, d�ugoletnie przem�czanie oczu przynios�o do�� rych�o po �lubie Szajnochy wyniki. Na wiosn� 1857 r. widzia� ju� tak �le, �e nie m�g� ju� pracowa� w Ossolineum, a wedle s��w W�adys�awa �ozi�skiego: �Nowo narodzonego syna obaczy� ju� tylko przez mg�� zasuwaj�c� gasn�ce �renice.� Mimo pr�b leczenia choroby proces zanikania wzroku post�powa� nieub�aganie i w r. 1860 Szajnocha sam nazwa� si� ��lepcem�. �lepot� sw� przyj�� w spos�b godny uwiecznienia przez pi�ro Plutarcha. Pisa� bowiem 26 czerwca 1860 r. do Karola Wilda: �...nic a nic ju� nie widz�. Wszak�e od lat blisko dwudziestu zmierzaj�c do tego kresu mo�na si� by�o jako� oswoi�. To� przy Bo�ej pomocy poci�gniemy dalej po ciemku.� I nie by�y to tylko pr�ne s�owa, gdy� mimo kalectwa wzrokowego i innych n�kaj�cych go chor�b Szajnocha pracowa� bez przerwy i w miar� swych si�. S�ucha� lektora, dyktowa�, ale pisa� sam r�wnie�, pos�uguj�c si� przy tym do�� prostym przyrz�dem. Wed�ug relacji W�adys�awa �ozi�skiego: �By�a to tablica niedu�a, uj�ta z trzech stron w niskie, wystaj�ce ramki. Na dnie tej tabliczki k�ad� si� arkusz bia�ego papieru, a papier ten pokrywa� si� drewnianymi linijkami o szeroko�ci odst�pu, jaki si� zwykle robi w manuskrypcie mi�dzy wierszem a wierszem. Gdy linijki te u�o�one by�y jedna obok drugiej, tak �e ca�y papier pokryty by� nimi, w�wczas odrzuca� Szajnocha pierwsz� linijk� z wierzchu i na odkrytym tym sposobem pasku papieru pisa� prosto i r�wno. Po napisaniu ca�ego pierwszego wiersza, odrzuca� drug� linijk� i pisa� wzd�u� trzeciej i tak a� do ko�ca.� Tak napisany r�kopis odczytywano autorowi, kt�ry dokonywa� r�k� pomocnika koniecznych poprawek i uzupe�nie�, a nast�pnie dawano do przepisania. W taki spos�b napisa� nienych; w taki spos�b, sam lub z lektorem, pracowa� Szajnocha z niewielkimi przerwami ca�y dzie�, a cz�sto i znaczn� cz�� nocy, kt�ra dla ociemnia�ego niczym nie r�ni�a si� od dnia. W ostatnich latach przed �mierci� autor Szkic�w nie m�g� ju� pisa�, gdy� reumatyzm ubezw�adni� mu nogi, a nast�pnie ruchy ramion, tak i� z trudno�ci� kre�li� o��wkiem po papierze tylko nieczytelne znaki. Mimo �e od maja 1865 r. na skutek os�abienia umys�u niezdolny by� ju� do pracy tw�rczej, marzy� jeszcze w roku 1866 o napisaniu du�ej rozprawy pt. widomy Szajnocha M�ciciela, Dwa lata dziej�w naszych i kilka mniejszych prac historycz- Wojna szwedzka od r. 1655 do oliwskiego pokoju i dalszych prac o kr�lu Janie III. By�y to jednak tylko marzenia. Dnia 10 stycznia 1868 r. Karol Szajnocha zmar�, osierocaj�c w tej samej mierze �on� i syna, W�adys�awa, co i nauk� polsk�. Pr�cz pomnika, wystawionego przez wdow� na cmentarzu �yczakowskim we Lwowie, pozosta�y od pomnika tego trwalsze pisma �wietnego dziejopisa, a w�r�d nich najcenniejsze: Szkice historyczne oraz Jadwiga i Jagie��o. 6 tego by�y notatki dotycz�ce panowania wielkiego Litwina i Andegawenki, odnalezione przez policj� austriack� w mieszkaniu siedemnastoletniego Karola w grudniu 1835 r. Wydarzenia, jakie po wspomnianej rewizji wci�gn�y w sw�j wir autora notatek, a wi�