3788
Szczegóły |
Tytuł |
3788 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3788 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3788 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3788 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
NICK HORNBY
BY� SOBIE CH�OPIEC
(T�umaczy� : Jerzy �ozi�ski)
ROZDZIA� PIERWSZY
- Rozeszli�cie si�?
- �artujesz?
Ludzie bardzo cz�sto przypuszczaj�, �e Marcus �artuje, kiedy nawet mu to nie w g�owie. Nie rozumie, dlaczego tak si� dzieje. Wydawa�o mu si�, �e pytanie, czy mama rozsta�a si� z Rogerem, jest zupe�nie rozs�dne: mieli wielk� k��tni�, potem cicho rozmawiali w kuchni, po chwili wr�cili bardzo powa�ni, a Roger podszed� do niego, u�cisn�� mu d�o�, �yczy� powodzenia w nowej szkole i wyszed�.
- A dlaczego mia�bym �artowa�?
- No dobrze, a jak ci si� wydaje?
- Wydaje mi si�, �e si� rozeszli�cie, ale chcia�em wiedzie� na pewno.
- Tak, rozstali�my si�.
- Wi�c poszed� sobie?
- Tak, Marcus, poszed� sobie.
Chyba nigdy si� do tego nie przyzwyczai. Lubi� Rogera, par� razy we tr�jk� wypu�cili si� na miasto, a teraz ma go ju� wi�cej nie zobaczy�. Nie, �eby bardzo tego �a�owa�, ale jak si� nad tym zastanowi�, to jednak dziwne. Razem stali w jednej toalecie, kiedy strasznie zachcia�o im si� sika� podczas jazdy samochodem. Mo�na by s�dzi�, �e je�li z kim� si� razem la�o, to jako� to pozostanie.
- A co z jego pizz�?
K��tnia zacz�a si� zaraz po tym, jak zam�wili trzy pizze, kt�rych jeszcze nie dowieziono.
- Jak b�dziemy g�odni, to si� podzielimy.
- Ale s� bardzo du�e. A poza tym czy on czasem nie zam�wi� z salami? Marcus i matka s� wegetarianami, podczas gdy Roger nie.
- To wyrzucimy.
- Mo�na po prostu zdj�� salami, bo tak du�o to go wcale nie daj�. G��wnie ser i pomidory.
- Marcus, pos�uchaj, nie mam teraz g�owy do pizzy.
- Jasne. A dlaczego si� rozeszli�cie?
- Och... Z r�nych powod�w. Sama nie wiem, jak to wyt�umaczy�.
Nie by� zdziwiony, �e nie potrafi�a wyt�umaczy�. S�ysza� z grubsza ca�� k��tni� i nie zrozumia� nic, zupe�nie jakby wylecia� jaki� fragment. Kiedy Marcus sprzecza� si� z matk�, �atwo by�o wychwyci� najwa�niejsze kwestie: za du�o, za drogo, za p�no, za wcze�nie, szkodzi na z�by, inny kana�, praca domowa, owoce. Kiedy jednak mama sprzecza�a si� ze swoimi facetami, mo�na by�o s�ucha� godzinami i ci�gle nie wiedzie�, o co chodzi. Zupe�nie jakby kto� kaza� im si� pok��ci�, a oni nie mogli wymy�li� powodu, jak cho�by to, �e trzeba je�� owoce czy odrobi� lekcje.
- Mia� inn� dziewczyn�?
- Chyba nie.
- A ty masz innego faceta?
- A kogo niby? - roze�mia�a si�. - Tego, co przyjmuje zam�wienia na pizz�? Nie, Marcus, nie mam innego przyjaciela. To nie tak. A w ka�dym razie kiedy jeste� trzydziestoo�mioletni� pracuj�c� matk�. To czas jest problemem. A w�a�ciwie wszystko. Dlaczego pytasz? Naprawd� ci� to interesuje?
- Nie wiem.
I rzeczywi�cie nie wiedzia�. Wiedzia�, �e mama jest smutna p�aka�a teraz cz�ciej ni� przed przenosinami do Londynu - ale nie mia� poj�cia, czy to si� jako� wi��e z facetami. Mia� nadziej�, �e tak, bo wtedy przynajmniej wszystko by�oby jasne. Pozna kogo� i znowu b�dzie szcz�liwa. Czemu nie? By�a pi�kna, mi�a, czasami zabawna, a doko�a kr�ci si� chyba wielu takich jak Roger. Ale je�li nie faceci, to ju� nie wiedzia� co, chyba �e co� bardzo z�ego.
- Nie lubisz, jak mam znajomych?
- Byle tylko nie Andrew.
- Tak, wiem, �e go nie lubi�e�. Ale tak w og�le to nie masz nic przeciwko?
- Pewnie, �e nie.
- Naprawd� ekstra dajesz sobie z tym wszystkim rad�. Takie dwa r�ne �ycia.
Wiedzia�, co ma na my�li. Pierwsze �ycie sko�czy�o si� cztery lata temu, kiedy on mia� osiem, a mama i tata si� rozeszli. By�o normalne i nudne: szko�a, wakacje, prace domowe, w weekendy wizyty u dziadk�w. Drugie by�o bardziej ba�aganiarskie, o wiele wi�cej wyst�powa�o w nim ludzi i miejsc: faceci mamy i dziewczyny ojca, mieszkania i domy, Cambridge i Londyn. Trudno uwierzy�, �e tak wiele rzeczy mo�e si� zmieni� tylko dlatego, �e dwie osoby ze sob� zrywaj�, ale on si� tym nie przejmowa�. Czasami nawet by� zdania, �e woli to drugie �ycie. Wi�cej si� dzia�o, a to nie jest z�e.
Je�li jednak nie liczy� Rogera, to w Londynie wydarzy�o si� niewiele. Byli tutaj raptem kilka tygodni - przeprowadzili si� pierwszego dnia wakacji - ale jak na razie, kompletne nudy. Poszli z mam� na dwa filmy: Kevin sam w domu 2, kt�ry nie by� tak dobry jak Kevin sam w domu, i na Kochanie, powi�kszy�em dzieciaki, kt�ry by� gorszy od Kochanie, zmniejszy�em dzieciaki. Mama powiedzia�a, �e dzisiaj filmy zrobi�y si� strasznie komercyjne i �e jak ona by�a w jego wieku, to... co� tam, nie m�g� sobie przypomnie� co. Poszli jeszcze obejrze� szko��, kt�ra okaza�a si� wielka i okropna, a tak�e pospacerowali po okolicy, Holloway, gdzie by�y �adne miejsca i brzydkie miejsca, du�o te� rozmawiali o Londynie, o zmianach, jakie ich tu czekaj�, i �e na pewno wyjd� im na dobre. A tak naprawd� siedzieli tylko, jakby dopiero czekali, a� si� zacznie to londy�skie �ycie.
Przyjecha�y pizze i zjedli je wprost z pude�ek.
- S� lepsze od tych w Cambridge, prawda? - zauwa�y� weso�o Marcus. Nieprawda, dostarcza�a je ta sama firma co w Cambridge, tyle �e tam nie musia�y jecha� z tak daleka, nie by�y wi�c tak mi�kkie. Po prostu my�la�, �e powinien powiedzie� co� optymistycznego. - Obejrzymy telewizj�?
- Je�li chcesz.
Za oparciem sofy znalaz� pilota i przelecia� po programach. Nie chcia� ogl�da� �adnych oper mydlanych, bo tam zawsze by�y jakie� problemy, a ba� si�, �e mydlane problemy przypomn� mamie o jej w�asnych k�opotach. Obejrzeli wi�c program przyrodniczy o takiej rybie, kt�ra �yje g��boko w jaskini i nic nie widzi - ryba, kt�ra niczego nie dostrzega. To chyba nie powinno mamie niczego przypomina�.
ROZDZIA� DRUGI
Czy Will Freeman by� cool? No wi�c tak: w ci�gu ostatnich trzech miesi�cy przespa� si� z kobiet�, kt�rej nie zna� zbyt dobrze (pi�� punkt�w). Wyda� ponad trzysta funt�w na kurtk� (pi�� punkt�w). Wyda� ponad dwadzie�cia pi�� funt�w na fryzjera (pi�� punkt�w). (Swoj� drog�, jak mo�na by�o w 1993 wyda� na fryzjera mniej?) Mia� wi�cej ni� pi�� p�yt hip - hopowych (pi�� punkt�w). Bra� ecstasy (pi�� punkt�w), ale w klubie, a nie tylko w domu w ramach do�wiadczenia socjologicznego (dodatkowe pi�� punkt�w). W najbli�szych wyborach zamierza� g�osowa� na labourzyst�w (pi�� punkt�w). Zarabia� ponad czterdzie�ci tysi�cy funt�w rocznie (pi�� punkt�w) i nie musia� si� przy tym bardzo wysila� (pi�� punkt�w, do czego doliczy� pi�� ekstra, gdy� w og�le nie musia� si� wysila�). Jada� w restauracji, gdzie serwowano polent� i tarty parmezan (pi�� punkt�w). Nigdy nie u�ywa� aromatyzowanych prezerwatyw (pi�� punkt�w), sprzeda� p�yty Bruce'a Springsteena(pi�� punkt�w), zapu�ci� kozi�br�dk� (pi�� punkt�w) i znowu j� zgoli� (pi�� punkt�w). Gorzej by�o z tym, �e nigdy nie spa� z dziewczyn� z ok�adki czasopisma (minus dwa) i nadal uwa�a�, m�wi�c szczerze (a je�li Will mia� w og�le jakie� przekonania etyczne, to jedno z nich g�osi�o, �e nie nale�y w quizach udziela� fa�szywych odpowiedzi o sobie), �e szybki samo ch�d robi wra�enie na kobietach (minus dwa). Ale nawet po tych odj�ciach mia� w sumie, zaraz... sze��dziesi�t sze�� punkt�w. To lokalizowa�o go poni�ej zera. By� niczym suchy l�d, niczym Zmro�ony Ba�wan. Umrze na hipotermi�.
Will nie wiedzia�, na ile powa�nie traktowa� podobne quizy, ale z drugiej strony trudno by�o tego nie docenia�. Kiedy w magazynie dla m�czyzn uzyskujesz taki wynik, jest to osi�gni�cie, kt�rego nie nale�y lekcewa�y�. Poni�ej zera! Nie mo�na by� ju� bardziej cool! Zamkn�� czasopismo i od�o�y� je na stos w �azience. Nie trzyma� wszystkich, gdy� za du�o ich kupowa�, ale tego nie wyrzuci tak szybko!
Czasami - niecz�sto, bo rozwa�ania historyczne nieszczeg�lnie go pasjonowa�y - zastanawia� si�, jak ludzie tacy jak on mogli dawa� sobie rad� przed sze��dziesi�ciu laty. ("Ludzie tacy jak on" to by�a specyficzna grupa i w istocie sze��dziesi�t lat temu nie m�g� istnie� nikt taki jak on, gdy� sze��dziesi�t lat temu nie m�g� istnie� doros�y, kt�rego ojciec w ten spos�b by si� dorobi�. Kiedy wi�c my�la� o ludziach takich jak on, nie chodzi�o mu o osoby dok�adnie takie same, lecz po prostu o takie, kt�re niczego nie robi�y przez ca�y dzie� i zreszt� niczego nie chcia�y robi�). Sze��dziesi�t lat temu nie istnia�o nic z tego, co pozwala�o Willowi sp�dzi� dzie�: nie by�o telewizji dwadzie�cia cztery godziny na dob�, nie by�o wideo, nie by�o czasopism z l�ni�cymi ok�adkami, nie by�o quiz�w i najprawdopodobniej nie by�o sklep�w muzycznych, gdy� takiej muzyki, jakiej Will s�ucha�, nikt jeszcze nie wymy�li�. (Teraz s�ucha� Nirvany i Snoop Doggy Dogga, a w 1933 trudno by by�o znale�� co� takiego.) Pozostawa�y tylko ksi��ki. Ksi��ki! Musia�by z pewno�ci� i�� do jakiej� pracy, bo inaczej dosta�by �wira!
Teraz jednak by�o du�o �atwiej. A� za wiele by�o do zrobienia. Nie trzeba ju� by�o mie� w�asnego �ycia, wystarczy�o spogl�da� przez p�ot na �ycie innych, ukazywane w gazetach, serialu EastEnders, filmach, bardzo smutnym jazzie czy ostrym rapie. Dwudziestojednoletni Will pewnie ze zdziwieniem, a nawet rozczarowaniem przyj��by, �e w wieku trzydziestu sze�ciu lat jeszcze nie u�o�y sobie �ycia, ale trzydziestosze�cioletni Will nie by� jako� z tego powodu przygn�biony. W ten spos�b mniej by�o ba�aganu.
Ba�agan! W domu Johna, przyjaciela Willa, by� straszny ba�agan. John i Christine mieli dwoje dzieci - drugie w�a�nie urodzi�o si� w zesz�ym tygodniu i Willa zaproszono, aby je obejrza� - a ich mieszkanie by�o - Will nie potrafi� tego okre�li� inaczej - jedn� wielk� katastrof�. Przedmioty z kolorowego plastiku porozrzucane na pod�odze, powyjmowane z pude�ek ta�my wideo wok� telewizora, bia�a narzuta na sofie wydawa�a si� tak zu�yta jak wielki kawa� papieru toaletowego, aczkolwiek Will wola� przypuszcza�, �e plamy s� po czekoladzie... Jak ludzie mog� tak �y�?
Kiedy John robi� w kuchni herbat�, do pokoju wesz�a Christine z noworodkiem na r�kach.
- To Imogena - oznajmi�a.
- Aha - mrukn�� Will. - Fajnie. - Co mia� jeszcze powiedzie�. Wiedzia�, �e jest co� takiego, ale za nic nie m�g� sobie przypomnie�. - Jest... - Nie, ulecia�o. Skoncentrowa� si� na Christine. - A jak ty si� czujesz, Chris?
- No wiesz, troch� wypompowana.
- Ca�y dzie� na nogach?
- Nie, sam por�d.
- No tak. - Znowu wr�cili do tematu kwil�cego dzieciaka. - To musi by� ci�ka sprawa, jak s�dz�. - Celowo zwleka� tydzie�, maj�c nadziej�, �e nie b�dzie trzeba podejmowa� takich temat�w, ale nic mu to nie da�o.
Zjawi� si� John z trzema kubkami herbaty na tacy.
- Barney pojecha� dzisiaj do babci - oznajmi�, bez powodu, kt�ry by�by klarowny dla Willa.
- A jak on? - Barney mia� mniej wi�cej dwa lata, nie interesowa� wi�c nikogo z wyj�tkiem rodzic�w, ale z przyczyn, kt�re tak�e by�y dla Willa niejasne, musia� w tym miejscu jako� zareagowa�.
- Dzi�kuj�, �wietnie - odrzek� z o�ywieniem John. M�wi� ci, teraz to prawdziwy czort, a na dodatek nie wie, jak ma traktowa� Imogen�, ale... jest kochany.
Will mia� ju� okazj� widzie� Barneya i dzi�ki temu wiedzia�, �e wcale nie jest kochany, dlatego te� postanowi� zignorowa� to non sequilur.
- A co tam u ciebie, Will?
- Wszystko w porz�dku, dzi�ki.
- Nie my�lisz o za�o�eniu rodziny? Pr�dzej zjad�bym brudn� pieluch� Barneya, przemkn�o mu przez my�l.
- Nie, na razie nie.
- Martwimy si� o ciebie - powiedzia�a Christine.
- Mnie jest dobrze tak, jak jest.
- Mo�na i tak - odrzek�a z wyra�n� przekor� w g�osie.
Tych dwoje zaczyna�o go przyprawia� o md�o�ci. Nie do��, �e sami postawili dzieci na pierwszym miejscu, to jeszcze namawiali przyjaci�, aby pope�nili ten sam b��d. Od dobrych ju� kilku lat Will by� przekonany, �e mo�na przej�� przez �ycie bez unieszcz�liwiania si� w taki spos�b jak John i Christine (tego, �e s� nieszcz�liwi, by� ca�kowicie pewien, nawet je�li osi�gn�li stan tak osobliwego og�upienia, i� nie potrafili tego rozpozna�). Trzeba mie� pieni�dze, jasne - dla Willa jedynym zrozumia�ym celem posiadania dzieci by�o to, �eby kto� o ciebie zadba�, gdy b�dziesz ju� bezu�yteczny i zgrzybia�y - ale on mia� pieni�dze, m�g� wi�c oszcz�dzi� sobie ba�aganu, narzut wygl�daj�cych jak papier toaletowy i �a�osnych wysi�k�w, by nak�oni� przyjaci� do takiego samego upadku.
John i Christine kiedy� byli ca�kiem fajni, naprawd�. Kiedy Will chodzi� jeszcze z Jessic�, we czw�rk� kilka razy w tygodniu oddawali si� dubbingowi. Rozsta� si� z Jessic�, kiedy ta chcia�a swobod� i frywolno�� zast�pi� czym� bardziej sta�ym. Czasami za ni� t�skni�, ale jeszcze bardziej t�skni�by za dubbingiem. (Niekiedy jeszcze umawiali si� na lunch w pizzerii; pokazywa�a mu zdj�cia swoich dzieci i m�wi�a, �e Will marnuje �ycie i naprawd� nie wie, jak to jest, a on odpowiada�, �e jest szcz�liwy, i� nie wie, na co ona, �e pewnie by nie potrafi�, na co on, �e w ka�dym razie w og�le nie zamierza pr�bowa�, a potem milkli i ju� tylko patrzyli na siebie). Teraz, kiedy John i Christine ruszyli t� sam� drog� w zapomnienie, nie byli mu ju� do niczego potrzebni. Nie chcia� ogl�da� Imogeny, dowiadywa� si�, co z Barneyem, ani s�ucha� o zm�czeniu Christine, a dla nich nic wi�cej nie istnia�o. Wi�cej ju� si� nie ska�e na takie upierdliwo�ci.
- A wiesz - odezwa� si� John - tak si� zastanawiali�my, czy nie zechcia�by� zosta� ojcem chrzestnym Imogeny?
I siedz� obydwoje z wyczekuj�cymi u�miechami na twarzach, jak gdyby mia� rzuci� im si� do st�p, wybuchn�� �zami, a potem �ciska� ich tak gwa�townie, by ca�a tr�jka zwali�a si� na dywan. Will �mieje si� nerwowo.
- Ojcem chrzestnym? Ko�ci� i te rzeczy? Prezenty urodzinowe? Adopcja, gdyby�cie oboje zgin�li w katastrofie samolotowej?
- Mhm.
- Zgrywacie si�.
- Zawsze podejrzewali�my, �e w tobie siedzi co� g��biej powiada John.
- Ale w�a�nie �e nie. Jestem zupe�nie p�ytki. - Nadal si� u�miechaj�. Niczego nie pojmuj�. - S�uchajcie, jestem wzruszony wasz� propozycj�, ale nie potrafi� sobie wyobrazi� niczego gorszego. Naprawd�. Ja si� po prostu do tego nie nadaj�.
Czym pr�dzej wyszed�.
Par� tygodni p�niej pozna� Angie i po raz pierwszy zosta� tymczasowym ojczymem. Mo�e gdyby prze�kn�� dum�, a tak�e pokona� nienawi�� do dzieci, rodziny, �ycia domowego, monogamii i wczesnego k�adzenia si� spa�, oszcz�dzi�by sobie wielu k�opot�w.
ROZDZIA� TRZECI
W noc po pierwszym dniu w szkole Marcus budzi� si� mniej wi�cej co p� godziny. Fosforyzuj�ce wskaz�wki na starym jak dinozaur zegarku wskazywa�y kolejno 10.41,11.19,11.55,12.35, 12.55, 1.31... Nie m�g� uwierzy�, �e rano znowu b�dzie musia� si� tam stawi�, a potem znowu i znowu, i... no dobra, potem b�dzie weekend, ale prawie co rano, tak a� do ko�ca �ycia. Przy ka�dym przebudzeniu my�la�, �e musi by� jaki� spos�b, by obej�� to okropne uczucie bokiem, do�em czy nawet przej�� brutalnie po nim. Zawsze kiedy co� budzi�o jego niepok�j, okazywa�o si�, �e jest jakie� rozwi�zanie, a najcz�ciej polega�o ono na tym, �e wystarczy�o zwierzy� si� mamie. Ale tym razem w niczym nie mog�a pom�c. Nie zamierza�a go przenie�� do innej szko�y, a nawet gdyby tak zrobi�a, niewiele by to zmieni�o. Nadal pozosta�by sob�, a g��wny problem chyba w�a�nie z tego wynika�.
Po prostu nie nadawa� si� do szko�y. A w ka�dym razie do �redniej. W tym s�k. Ale jak mia� to komukolwiek wyt�umaczy�? Mo�na si� nie nadawa� do r�nych rzeczy, i to jest OK (s�ysza� ju� przecie�, �e nie nadaje si� na imprezy, gdy� jest zbyt wstydliwy, ani do spodni z obni�onym krokiem, gdy� ma za kr�tkie nogi), ale je�li kto� nie nadawa� si� do szko�y - problem robi� si� powa�ny. Wszyscy chodzili do szko�y. Nie by�o wyj�cia. S�ysza� wprawdzie o dzieciach, kt�re ucz� si� w domu, ale z jego mam� by�o to niemo�liwe, bo ona musia�a chodzi� do pracy. Chyba �e p�aci�by jej za uczenie, ale niedawno powiedzia�a mu, �e zarabia trzysta pi��dziesi�t funt�w tygodniowo. Trzysta pi��dziesi�t funt�w tydzie� w tydzie�! Sk�d mia�by wzi�� tak� fors�? Przecie� nie wydrukuje, tyle przynajmniej wiedzia�. Jedyne dzieci, kt�re nie chodzi�y do szko�y, to osoby typu Macaulaya Culkina. By�o raz co� o nim w sobotnie przedpo�udnie, w programie, gdzie m�wili, �e w jakiej� jakby przyczepie uczy go prywatny nauczyciel. To nie by�oby z�e, a nawet jeszcze lepsze, gdy� sam Macaulay Culkin zarabia� trzysta pi��dziesi�t funt�w tygodniowo, a mo�e nawet wi�cej, co znaczy�o, �e wtedy Marcus m�g�by zap�aci� mamie za nauk�. Je�li jednak bycie Macaulayem Culkinem oznacza�o, �e trzeba by� dobrym aktorem, no to nic z tego; Marcus si� do tego nie nadawa�, gdy� nie znosi� wyst�powa� przed t�umem ludzi. To dlatego nienawidzi� szko�y i to dlatego chcia� by� kim� w rodzaju Macaulaya Culkina, ale dok�adnie z tej samej przyczyny nie zostanie nim nawet za tysi�c lat, a co dopiero m�wi� o kilku dniach. A zatem musia� i�� jutro do szko�y.
Przez ca�� noc my�li kr��y�y jak bumerang: to odlatywa�y daleko a� do Hollywoodu - a wtedy na chwil� by� niemal szcz�liwy, tak bardzo odrywa� si� od szko�y i rzeczywisto�ci a potem wraca�y, wali�y go w g�ow� i okazywa�o si�, �e nadal by� w tym miejscu, gdzie si� poprzednio znajdowa�. A jedyna zmiana polega�a na tym, �e ranek coraz bardziej si� zbli�a�.
Podczas �niadania by� spokojny i zrezygnowany. "Przyzwyczaisz si�", powiedzia�a mama, nak�adaj�c mu p�atk�w. Pewnie nienadzwyczajnie wygl�da�. Kiwn�� g�ow� i u�miechn�� si�; co innego mog�a powiedzie�? Czasami w g��bi duszy my�la�, �e kiedy� si� jednak przyzwyczai, gdy� wiedzia� ju�, �e nawet trudne sprawy staj� si� z czasem odrobin� l�ejsze. Dzie� po odej�ciu taty pojecha� z mam� i jej przyjaci�k� Corinne do Glastonbury, gdzie rozstawili sobie namiot i by�o ca�kiem fajnie. Tutaj jednak mog�o by� tylko gorzej. Ju� pierwszy dzie� by� okropny, a nast�pne...
W szkole zjawi� si� wcze�nie, po czym poszed� od razu do swojej klasy i usiad� w �awce. Tutaj by� w miar� bezpieczny. Tym, kt�rzy mu wczoraj dopiekli, chyba nie spieszy si� tak bardzo do szko�y, my�la�, wcze�niej musz� si� napali�, na�pa� i kogo� obrabowa�. W klasie by�o kilka dziewczyn, ale zignorowa�y go ca�kowicie, chyba �e chichot, kt�ry us�ysza�, wyci�gaj�c podr�cznik, jako� si� z nim wi�za�.
Ale z czego tu si� �mia�? Z niczego, chyba �e kto� uparcie szuka�, z czego by si� ponabija�. Niestety, zaczyna� podejrzewa�, �e taka by�a wi�kszo�� dzieciak�w w szkole. Kr��y�y po korytarzach niczym rekiny, tyle �e szuka�y nie mi�sa, lecz z�ych spodni, z�ej fryzury, z�ych but�w czy czegokolwiek, co by je dziko podnieci�o. A on zwykle mia� niedobrane buty albo nieodpowiednie spodnie, w�osy za� mia� �le uczesane ca�y czas, nie musia� wi�c wiele robi�, by wzbudzi� ekscytacj�.
Marcus wiedzia�, �e jest cudakiem, a by�o tak po cz�ci dlatego, �e taka by�a jego mama. Ona si� po prostu tym nie przejmowa�a. Ci�gle mu powtarza�a, �e tylko p�ytcy ludzie oceniaj� innych na podstawie ubrania czy w�os�w; nie pozwala�a mu ogl�da� bezwarto�ciowych program�w w telewizji ani s�ucha� bezwarto�ciowej muzyki czy te� gra� w bezwarto�ciowe gry (wszystkie zreszt� uwa�a�a za bezwarto�ciowe), co znaczy�o, �e je�li chcia� zrobi� cokolwiek z tego, czym koledzy zajmowali si� ca�y czas, musia� z ni� dyskutowa� godzinami. Zwykle przegrywa�, a ona na dodatek potrafi�a mu udowodni�, jak bardzo mu dobrze z tym, �e przegra�. Potrafi�a wyt�umaczy�, dlaczego s�uchanie Joni Mitchell czy Boba Marleya (tak si� sk�ada�o, �e byli jej ulubionymi piosenkarzami) jest znacznie lepsze od s�uchania Snoop Doggy Dogga oraz dlaczego czytanie ksi��ek jest lepsze od grania w gameboya, kt�rego dosta� od ojca, ale �adnego z jej argument�w nie m�g� wykorzysta� w szkole. Gdyby usi�owa� przekona� Lee Hartleya - najwi�kszego, najg�o�niejszego i najbardziej dokuczliwego z wczorajszych prze�ladowc�w - �e nie podoba mu si� Snoop Doggy Dogg, bo �le si� odnosi do kobiet, z pewno�ci� Lee albo by mu przyla�, albo powiedzia� co� takiego, czego Marcus wola�by nie s�ysze�. W Cambridge nie by�o tak �le, gdy� tam by�o mn�stwo dzieci, kt�re nie nadawa�y si� do szko�y, i matek, kt�re je tak wychowa�y, ale Londyn to zupe�nie co innego. Dzieciaki by�y twardsze, mniej sympatyczne i wyrozumia�e, on za� uwa�a�, �e je�li jedynym powodem do zmiany szko�y by�a lepsza praca mamy, to powinna mie� przynajmniej tyle uczciwo�ci, �eby przesta� odgrywa� te numery pod tytu�em: "Porozmawiajmy o tym".
Marcus czu� si� ca�kiem dobrze w domu, s�uchaj�c Joni Mitchell i czytaj�c ksi��ki, ale w szkole nic mu to nie pomaga�o. Wi�kszo�� ludzi my�la�aby mo�e, �e powinno by� odwrotnie �e czytanie w domu powinno pomaga� - ale nie w jego przypadku. On czu� si� z tego powodu inny, co by�o nieprzyjemne i samo z siebie powodowa�o, �e najch�tniej uciek�by od wszystkiego i wszystkich: koleg�w, nauczycieli, lekcji.
To nie by�a wina mamy. Czasem stawa� si� cudakiem z powodu tego, jaki by�, a nie z powodu tego, co robi�a ona. Na przyk�ad �piew, jak on mia� si� oduczy� �piewa�? Melodi� zawsze mia� w g�owie ale je�li si� zdenerwowa�, gdzie� si� wy�lizgiwa�a. Z jakiej� przyczyny nie zauwa�a� r�nicy pomi�dzy tym, co w �rodku, a tym, co na zewn�trz: dla niego by�o to identyczne. Bardzo podobnie jest, gdy w ciep�y dzie� p�ywasz w ogrzewanym basenie; wychodzisz, ale nawet tego nie zauwa�asz, bo temperatura w wodzie i poza ni� jest taka sama. No i jako� tak by�o ze �piewaniem. Tak czy siak, melodia si� wy�lizgn�a wczoraj podczas angielskiego; nauczycielka czyta�a i okaza�o si�, ze je�li chcesz ludzi roz�mieszy�, ale tak naprawd�, na ca�ego, to �adne tam w�osy - najlepiej jest za�piewa� na g�os, gdy inni siedz� cicho ze znudzonymi minami.
Dzisiaj wszystko by�o OK, a� do przerwy. By� spokojny podczas sprawdzania listy, unika� kontakt�w na korytarzu, potem dwie matematyki, fajne, bo by� w tym dobry, troch� tylko szkoda, �e przerabiali rzeczy, kt�re ju� zna�. Podczas przerwy poszed� do pana Brooksa, jednego z nauczycieli matematyki, i zg�osi� si� do k�ka komputerowego. By� bardzo zadowolony, �e tak zrobi�, gdy� instynkt mu podpowiada�, by zosta� w klasie i czyta�, ale jednak si� przem�g�. A przecie� trzeba by�o nawet przej�� przez boisko. Ale na angielskim wszystko si� ryp�o. Korzystali z takiej ksi��ki, w kt�rej jest po kawa�ku ze wszystkich lektur, a teraz czytali kawa�ek z Lotu nad kuku�czym gniazdem. Marcus zna� to, bo ogl�da� film razem z mam�, wi�c od razu zobaczy�, co si� stanie, i to zobaczy� tak wyra�nie, �e chcia� wsta� i wyj�� z klasy. Naprawd� by�o jeszcze gorzej, ni� my�la�. Pani Maguire kaza�a czyta� dziewczynie, kt�ra dobrze to robi�a, a potem chcia�a rozkr�ci� dyskusj�.
- Taka ksi��ka jest mi�dzy innymi o takiej sprawie... Sk�d wiemy �e kto� jest wariatem albo �e nie jest? Bo wiecie, ka�dy z nas jest odrobin� pomylony, wi�c kiedy kto� tak o nas m�wi, jak mu pokaza�, �e nie jeste�my?
Cisza. Par� os�b westchn�o i przewr�ci�o oczyma. Marcus ju� wiedzia�, �e w nowej szkole bardzo szybko mo�na si� zorientowa�, jak nauczycielowi idzie z klas�. Pani Maguire by�a m�oda, nerwowa i dopiero pr�bowa�a. R�nie jeszcze mog�o by�.
- No to powiedzmy inaczej. Sk�d wiemy, �e kto� jest wariatem?
Zbli�a si�, pomy�la�. Ju� zaraz. Za chwil�.
- Jak ni st�d, ni zow�d zaczyna �piewa� na lekcji, prosz� pani�.
�miechy. Ale potem w�a�nie sta�o si� to najgorsze. Wszyscy obr�cili si� i spogl�dali na niego, on jednak patrzy� wprost na nauczycielk�, ale ta, unikaj�c jego wzroku, za to z szerokim u�miechem na twarzy powiedzia�a:
- Zgoda, to jedna oznaka. Wtedy mo�na pomy�le�, �e taki kto� ma w g�owie troch� nie w porz�dku. No, ale dajmy spok�j Marcusowii...
�miechy jeszcze g�o�niejsze. On za� wiedzia�, co ona robi i dlaczego, i �miertelnie jej nienawidzi�.
ROZDZIA� CZWARTY
Will po raz pierwszy zobaczy� Angie - chocia�, jak si� okaza�o, wcale jej nie zobaczy� - w Championship Yinyl, ma�ym sklepiku muzycznym przy Holloway Road. Szpera� leniwie w p�ytach, my�l�c, �e mo�e uda mu si� trafi� na antologi� R&B. To jedna z tych p�yt, kt�re kocha� za m�odu, a kt�ra potem gdzie� zagin�a. Us�ysza�, �e jaki� kobiecy g�os dopytuje si� o p�yt� Pinky i Perky dla siostrzenicy. Zza stela�y, mi�dzy kt�rymi si� przesuwa�, kiedy odpowiada�a chuda, pochmurna sprzedawczyni, nie zobaczy� twarzy klientki, a tylko burz� miodowoz�otych w�os�w, a tak�e pochwyci� nieco chrapliwy g�os, kt�ry nie tylko on, ale ka�dy uzna�by za seksowny, co sprawi�o, �e nadstawi� ucha, gdy kobieta wyja�nia�a, �e siostrzenica nawet nie wie, kto to jest Pinky i Perky.
- Wyobra�a sobie pani? Pi�� lat i nie zna� Pinky i Perky? Czego oni dzisiaj ucz� te dzieci?
�arty nie by�y mile widziane w Championship Yinyl. Zgodnie z jego przewidywaniami klientka zosta�a skarcona surowym spojrzeniem, a niewyra�ne mrukni�cie sugerowa�o, �e marnuje cenny czas sprzedawczyni.
Dwa dni p�niej znalaz� si� obok tej samej kobiety w kawiarni na Upper Street. Rozpozna� g�os (oboje zam�wili cappuccino i croissanta), w�osy i d�insow� kurtk�. Oboje te� poszli do stolika z gazetami; ona wzi�a "Guardiana", jemu wi�c pozosta� "Mai�". U�miechn�� si�, ale najwyra�niej go nie pami�ta�a i na tym pewnie by si� wszystko sko�czy�o, gdyby nie by�a taka pi�kna.
- Ja lubi� Pinky i Perky - powiedzia� tonem, kt�ry mia� by� mi�y, przyjacielski i dowcipny, natychmiast jednak zrozumia�, �e to straszna pomy�ka: to inna kobieta, kt�ra zupe�nie nie rozumia�a, o co mu mo�e chodzi�. Najch�tniej wyrwa�by sobie j�zyk i roztar� go na miazg� czubkiem buta.
Popatrzy�a na niego, u�miechn�a si� nerwowo, a nast�pnie zerkn�a w g��b sali, jakby oceniaj�c, czy w razie czego kelner zd��y dobiec i powali� Willa. Dobrze rozumia� jej reakcj�. Gdy kto� kompletnie nieznajomy zwraca si� do was w kawiarni, rozpoczynaj�c rozmow� od wyznania, �e lubi Pinky i Perky, zupe�nie zasadnie mo�na przypuszcza�, �e wszystko sko�czy si� na pozbawieniu was g�owy i ukryciu cia�a pod pod�og�.
- Przepraszam - b�kn��. - Pomyli�em pani� z kim� innym.
Zaczerwieni� si� przy tym, co odrobin� j� uspokoi�o; jego za�enowanie by�o �wiadectwem zdrowych zmys��w. Usiedli z gazetami, ale kobieta od czasu do czasu spogl�da�a na niego z u�miechem.
- To mo�e zabrzmi g�upio - odezwa�a si� w ko�cu - ale trapi mnie pytanie: z kim mnie pan pomyli�? Nie potrafi�am wymy�li� �adnej historyjki.
Wyt�umaczy�, roze�mia�a si� weso�o, a potem zacz�li normaln� rozmow�. M�wili o wolnych przedpo�udniach (nie przyzna� si�, �e ma wolne tak�e popo�udnia), o sklepie z p�ytami, o Pinky i Perky, a tak�e o innych postaciach z telewizyjnych program�w dla dzieci. Nigdy dot�d nie podrywa� w taki spos�b, ale w okolicach drugiej cappuccino mia� ju� jej telefon i byli um�wieni na kolacj�. Przy nast�pnym spotkaniu opowiedzia�a mu o dzieciach; w pierwszym odruchu chcia� cisn�� serwetk� na pod�og� i zwiewa�, gdzie pieprz ro�nie.
- No i? - spyta�, gdy� nic innego nie przysz�o mu do g�owy.
- My�la�am, �e lepiej, �eby� wiedzia�, bo dla niekt�rych to zmienia spraw�.
- Ach, tak?
- To znaczy dla niekt�rych facet�w.
- Domy�li�em si�.
- Przepraszam. Troch� niezr�cznie to powiedzia�am.
- Nie, nie, wszystko w porz�dku.
- Rozumiesz... Jak to jest randka na powa�nie, a dla mnie ta jest w�a�nie taka, to powiniene� wiedzie�.
- Dzi�ki. Ale widzisz, by�bym rozczarowany, gdyby� nie mia�a dzieci. Za�mia�a si�.
- Rozczarowany? Dlaczego?
Dobre pytanie. Dlaczego? Powiedzia� tak, bo wydawa�o mu si� to fajne i zaskakuj�ce, ale nie m�g� si� do tego przyzna�.
- Bo nigdy nie umawia�em si� kim�, kto zosta� ju� mam�, a bardzo chcia�em. My�l�, �e w tym m�g�bym by� dobry.
- W czym?
No w�a�nie, w czym? Pytanie za milion dolar�w; jak na nie odpowiedzie�? Mo�e b�dzie dobry przy dzieciach, kt�rych sk�din�d nienawidzi�, podobnie jak ludzi, kt�rzy sprowadzali je na �wiat. Mo�e zbyt pospiesznie zrezygnowa� z Imogeny? Mo�e to by� strza� na punkt: wujek Will!
- Czy ja wiem. W zajmowaniu si� dzieciakami. Robienie ba�aganu i te sprawy...
To nie powinno by� szczeg�lnie trudne, przecie� ka�dy w ko�cu by� kiedy� dzieckiem. Mo�e dawno ju� powinien by� zaj�� si� dzie�mi. A je�li to prze�omowy moment w jego �yciu?
Warto podkre�li�, �e deklaracja, i� lubi dzieci, nie pozostawa�a bez zwi�zku / urod� Angie. D�ugie w�osy, twarz spokojna i szczera, wielkie niebieskie oczy, �liczne kurze �apki w k�cikach oczu: by�a pi�kna totalnie, w stylu Julie Christie. I na tym wszystko polega�o. Czy chodzi� kiedy� z dziewczyn� wygl�daj�c� jak Julie Christie? Takie dziewczyny nie umawiaj� si� z lud�mi jego pokroju. Pokazuj� si� w towarzystwie gwiazd filmowych, facet�w trz�s�cych polityk� czy kierowc�w Formu�y l. Wi�c dlaczego teraz? Uzna�, �e to z powodu dzieci. To one stanowi�y skaz�, kt�ra otwiera�a przed nim zamkni�t� dot�d mo�liwo��. Mo�e dzieci s� czynnikiem demokratyzuj�cym pi�kne kobiety?
- Co� ci powiem - m�wi�a Angie, chocia� pocz�tek kwestii mu umkn��. - Jak si� jest samotn� matk�, to �atwo zabrn�� w feminizm. Wiesz, wszyscy faceci to skurwiele, a kobieta bez m�czyzny jest jak... co� bez czego� drugiego, bez czego �wietnie mo�e sobie da� rad�, rozumiesz?
- Jasne - powiedzia� Will, czuj�c, jak ro�nie w nim entuzjazm. Je�li samotne matki istotnie uwa�aj� wszystkich m�czyzn za skurwieli - to dobra nasza! Zawsze ju� b�dzie chodzi� z kobietami podobnymi do Julie Christie. Angie m�wi�a dalej, on za� przytakiwa�, marszczy� brwi, wydyma� wargi i obmy�la� now� strategi� �yciow�.
Na nast�pnych kilka tygodni sta� si� Willem Przemi�ym Facetem, Willem Wybawc� i bardzo mu si� to podoba�o. Szczeg�lnie �e nie wymaga�o �adnego wysi�ku. Nie uda�o mu si� nawi�za� bli�szego kontaktu z tajemniczo powa�n� jak na swoje pi�� lat Maisy, ta bowiem uwa�a�a go za istot� lekkomy�ln�, ale trzyletniego Joe natychmiast sobie zjedna�, w du�ej mierze z tej racji, �e ju� przy pierwszym spotkaniu chwyci� go za kostki i trzyma� g�ow� do ziemi. I to wystarczy�o. Ca�kowicie. Gdyby� zwi�zki z istotami w pe�ni ludzkimi by�y r�wnie proste.
Poszli do McDonalda. Poszli do Muzeum Nauki i Muzeum Historii Naturalnej. Pop�yn�li �odzi� w d� rzeki. Przy tych nielicznych okazjach (zawsze po pijaku i zawsze na pocz�tku znajomo�ci), gdy rozwa�a� mo�liwo�� posiadania dzieci, ojcostwo jawi�o mu si� w kategoriach okazji do robienia zdj��, i tak w�a�nie wygl�da�o ono w tej sytuacji: szed�, trzymaj�c za r�k� pi�kn� kobiet�, dzieci weso�o baraszkowa�y przed nimi, wszyscy go tak widzieli, potem jednak, je�li chcia�, m�g� sobie spokojnie wr�ci� do domu.
No i jeszcze seks. Po pierwszej nocy z Angie Will uzna�, �e seks z samotn� matk� bije na g�ow� wszystkie jego dotychczasowe do�wiadczenia. Je�li poderwiesz w�a�ciw� kobiet�, kt�ra mia�a trudne przej�cia z ojcem dzieci i ostatecznie zosta�a przez niego porzucona, a kt�ra od tego czasu nie zwi�za�a si� z nikim (poniewa� dzieci nie pozwala�y jej na swobodne �ycie, a poza tym wielu m�czyzn nie lubi nie swoich dzieci albo chocia�by ba�aganu, kt�ry wiruje wok� nich jak huragan)... je�li poderwiesz tak�, pokocha ci� za to. I znienacka staniesz si� przystojniejszym facetem, cenniejszym kochankiem, lepszym cz�owiekiem.
Na razie wygl�da�o to na ca�kiem szcz�liwe rozwi�zanie. Wszystkie te tymczasowe pary, w �wiecie os�b nie b�d�cych w sta�ym zwi�zku, dla kt�rych sp�dzenie z kim� nocy jest tylko kolejnym numerkiem... ci ludzie nie wiedz�, co trac�. Pewnie, istniej� tacy prawi ludzie, zar�wno m�czy�ni, jak i kobiety, kt�rzy byliby przera�eni i zniesmaczeni jego rozumowaniem, ale Willowi to nie przeszkadza�o. Przynajmniej mniejsza konkurencja.
I na koniec to, co go urzek�o w romansie z Angie, to fakt, �e nie by� podobny do Tego Drugiego. W tym przypadku nie by� podobny do Simona, swego poprzednika, kt�ry mia� problemy z piciem i z prac�, a na dodatek kompletnie nie troszcz�c si� o stereotypowo�� wykroczenia, r�n��, jak si� okaza�o, sekretark�. Will nie potrzebowa� si� wysila�, by nie by� podobnym do Simona; co wi�cej: by� w tym wr�cz znakomity. Mog�oby si� wprawdzie wydawa� odrobin� nie fair, �e nagradzano go za co�, co przychodzi�o mu bez najmniejszego wysi�ku, tak jednak by�o - za niebycie Simonem by� kochany bardziej, ni� kiedykolwiek dot�d kochano go za bycie Willem.
Nawet koniec, kiedy ju� nadszed�, okaza� si� tak �atwy, �e lepszego nie mo�na sobie by�o wymarzy�. Koniec romansu zawsze przysparza� Willowi k�opot�w: nieodmiennie brakowa�o mu odwagi, by chwyci� byka za rogi, w efekcie wi�c dochodzi�o do rozsta� bole�nie wyd�u�onych. Tymczasem z Angie posz�o tak prosto, �e, m�wi�c szczerze, podejrzewa� w tym jaki� fortel.
Chodzili ze sob� ju� sze�� tygodni i pojawi�y si� rzeczy, kt�re zaczyna�y by� niewygodne. Angie by�a nie do�� mobilna, a k�opoty z dzieciakami czasami stawa�y si� niemi�� przeszkod�. Tydzie� wcze�niej dosta� bilety na premier� nowego filmu Mike'a Leigh, ona tymczasem sp�ni�a si� p� godziny, gdy� baby - sitter nie dotar�a na czas. To go naprawd� wkurzy�o, chocia� chyba uda�o mu si� ukry� niezadowolenie i sp�dzili ca�kiem fajny wiecz�r na mie�cie. Poza tym nigdy nie mog�a zosta� u niego na noc, musia� wi�c zwala� si� do niej, tam jednak by�o ma�o p�yt kompaktowych, a w og�le nie by�o wideo, satelity czy kabl�wki, zatem w sobotnie wieczory skazany by� na ogl�danie Casualty i specjalnie kr�conego dla TV ch�amu o jakim� chorym dzieciaku. A kiedy zacz�� si� zastanawia�, czy Angie istotnie jest w�a�ciw� dla niego dziewczyn�, ona w�a�nie postanowi�a zerwa�.
Powiedzia�a mu o tym w hinduskiej restauracji na Holloway Road.
- Will, przykro mi, ale nie jestem pewna, czy to powinno dalej trwa�...
Nic nie odpowiedzia�. Dawniej wszystkie rozmowy, kt�re zaczyna�y si� w ten spos�b, oznacza�y, �e albo partnerka o czym� si� dowiedzia�a, albo on zrobi� co� wrednego, g�upiego czy groteskowo bezdusznego, ale tym razem nie mia� sobie nic do zarzucenia. Milczenie pozwoli�o mu b�yskawicznie przejrze� zas�b pami�ci w poszukiwaniu jakich� szczeg��w, o kt�rych m�g� zapomnie�, ale nie - nic mu nie przychodzi�o do g�owy. By�by bardzo zawiedziony, gdyby znalaz� co� takiego: jak�� przeoczon� zdrad� czy przygodne okrucie�stwo, skoro bowiem w tym zwi�zku jego rola polega�a na byciu Przemi�ym Facetem i Wybawc�, ka�da skaza oznacza�aby, �e niespolegliwo�� tak g��boko jest w nim zakorzeniona, i� nie ma nad ni� �adnej w�adzy.
- Nie chodzi o ciebie, jeste� �wietny. Chodzi o mnie, a w ka�dym razie o moj� sytuacj�.
- Uwa�am, �e z twoj� sytuacj� wszystko jest w porz�dku. Poczu� tak� ulg�, i� niemal odruchowo zareagowa� w tak wielkoduszny spos�b.
- Nie o wszystkim wiesz. To sprawy zwi�zane z Simonem.
- Narzuca ci si�? Bo je�li tak, to...
To co? - sam siebie spyta� pogardliwie. Co zrobisz? Wr�cisz do domu, zrobisz skr�ta i zaci�gniesz si�, �eby ju� o tym nie my�le�? Znajdziesz sobie kogo� mniej problemowego?
- Nie do ko�ca, chocia� kto� z zewn�trz m�g�by tak pomy�le�. Nie jest zachwycony tym, �e si� z kim� spotykam. Wiem, jak okropnie to brzmi, ale znam go na tyle, by wiedzie�, �e nie doszed� jeszcze do �adu po tym, jak si� rozstali�my. M�wi�c szczerze, nie jestem pewna, czy ja dosz�am. Nie jestem w tej chwili gotowa wi�za� si� z kim� innym.
- Dobrze sobie radzi�a�.
- Tragedia polega na tym, �e spotka�am kogo� odpowiedniego w nieodpowiednim momencie. Powinnam by�a zacz�� od jakiego� niezobowi�zuj�cego romansu, a nie... nie z kim�, kogo...
Co za ironia losu, pomy�la�. Gdyby tylko wiedzia�a, �e to on w�a�nie by� najlepszym obiektem. Je�li nawet by� na �wiecie facet bardziej nadaj�cy si� do niezobowi�zuj�cego romansu, to za nic nie chcia�by go spotka�. "Ja tylko udawa�em!", chcia� jej powiedzie�. "Tak naprawd� jestem okropny, straszliwie p�ytki, uwierz mi!" Ale by�o ju� za p�no.
- Mo�e by�em za bardzo natarczywy? To nie przez to, �e chcia�em za du�o?
- Nie, Will, wcale nie. By�e� cudowny. I tak mi przykro, �e...
Odrobink� zap�aka�a i kocha� j� za to. Nigdy dot�d nie widzia� kobiecych �ez, za kt�re nie by�by odpowiedzialny, a obecne do�wiadczenie bardzo mu si� podoba�o.
- Nie musisz za nic przeprasza�, naprawd�. Naprawd�, naprawd�, naprawd�.
- Musz�.
- Nie.
Kiedy ostatnio by� w takiej sytuacji, �e to on m�g� wybacza�? Na pewno nie dawniej ni� w czasach szkolnych, a i wtedy by�o to dosy� w�tpliwe. Ze wszystkich wieczor�w sp�dzonych z Angie ten ostatni podoba� mu si� najbardziej.
To by�o dla Willa do�wiadczenie prze�omowe. Wiedzia�, �e b�d� teraz inne kobiety podobne do Angie - zaczn�, przekonane, �e chc� sobie regularnie popieprzy�, a sko�cz� na prze�wiadczeniu, �e spokojne �ycie jest jednak wa�niejsze od dowolnej liczby g�o�nych orgazm�w. Ostatecznie i jemu nie by�o daleko do takiego pogl�du, zarazem jednak wiedzia�, �e ma wiele do zaoferowania. �wietny seks, du�o masowania zbola�ej duszyczki, dora�ne ojcostwo bez komplikacji i wolne od poczucia winy z powodu rozstania - czeg� wi�cej m�g� chcie� m�czyzna. Samotne matki - pi�kne, atrakcyjne, wolne kobiety, kt�rych tysi�ce s� w Londynie - oto najwspanialsza ze znanych mu dot�d instytucji. Tak rozpocz�a si� jego kariera seryjnego Przemi�ego Faceta.
ROZDZIA� PI�TY
Kt�rego� poniedzia�kowego poranka mama zacz�a p�aka� przed �niadaniem i to go przerazi�o. Poranny p�acz to by�o co� zupe�nie nowego, co stanowi�o bardzo niedobr� zapowied�, gdy� teraz nale�a�o przypuszcza�, �e mo�e si� zdarzy� o ka�dej porze, bez uprzedzenia, nie by�o ju� zatem bezpiecznych okres�w. Dot�d przynajmniej poranki by�y OK; wydawa�o si�, i� mama wstaje z nadziej�, �e to, co czyni�o j� nieszcz�liw�, przez noc gdzie� sobie posz�o, odegnane przez sen, jak czasami si� zdarza z przezi�bieniem czy b�lem brzucha. Kiedy kaza�a mu rano wstawa�, g�os mia�a ca�kiem normalny, bez gniewu, przygn�bienia czy z�o�ci, taki normalny, maminy, gdy jednak wszed� do kuchni, zobaczy� j� w szlafroku, zgarbion� nad talerzem i na p� zjedzonym tostem, z twarz� napuchni�t� i smarkiem ciekn�cym z nosa.
Marcus nigdy si� nie odzywa�, kiedy mama p�aka�a, nie wiedzia� bowiem, co powiedzie�. Nie rozumia�, dlaczego to robi, a skoro nie rozumia�, w �aden spos�b nie m�g� jej pom�c, a skoro nie m�g� pom�c, to sta� tylko w progu z otwartymi ustami i gapi� si� na ni�.
- Chcesz herbaty? - spyta�a jak gdyby nigdy nic, ale w�a�ciwie domy�li� si� tre�ci, tak niewyra�ny by� g�os.
- Tak. Poprosz�.
Wzi�� z suszarki czyst� misk� i poszed� do spi�arki, aby na�o�y� p�atk�w. To go rozweseli�o. Zd��y� ju� zapomnie�, �e w sobot� pozwoli�a mu w supermarkecie wrzuci� do w�zka opakowanie z r�nymi rodzajami, a teraz stan�� przed normalnym problemem wyboru. Wiedzia�, �e musi przebrn�� przez te nudne, kukurydziane albo z owocami, bo je�li nie zacznie ich je��, to nigdy nie znikn� z p�ki, a� wreszcie zrobi� si� za stare, a mama, z�a na niego, nast�pnym razem kupi wielk� torb� czego� obrzydliwego. Rozumia� to wszystko, a przecie� tak jak zawsze wybra� Coco Pops, czego nie zauwa�y�a, co by�o pewn� zalet� sytuacji. Zalet� jednak niewielk�, gdy� o wiele bardziej by wola�, �eby by�a w dobrej formie i odes�a�a go z powrotem do spi�arki. Bez chwili zastanowienia zrezygnowa�by z Coco Pops, gdyby tylko przesta�a p�aka�.
Zjad� p�atki, wypi� herbat�, pozbiera� si�, poca�owa� mam� na po�egnanie, tak normalnie, bez �adnej czu�ostkowo�ci, i wyszed�. �adne z nich nie odezwa�o si� s�owem. Co jeszcze m�g� zrobi�?
Po drodze do szko�y zastanawia� si�, co mog�o jej si� przydarzy�, co taki ego, o czym dot�d nie wiedzia�. Pracowa�a, mieli wi�c pieni�dze, chocia� nie za du�o. Mama by�a terapeutk� muzyczn�, co znaczy�o, �e by�a jakby nauczycielk� kalekich dzieci, przy czym zawsze powtarza�a, �e pieni�dze s� wstr�tne, obrzydliwe, �e forsa to jak zbrodnia. Tak czy owak, starcza�o im na mieszkanie, jedzenie, wyjazd raz w roku na wakacje, a nawet od czasu do czasu na gry komputerowe. Je�li wi�c nie z powodu pieni�dzy, to dlaczego p�aka�a? Mo�e kto� umar�? Wiedzia� jednak, �e nie umar� nikt wa�ny. Tak p�aka�aby po babci, dziadku, po wuju Tomie i jego rodzinie, ale wszystkich ich widzia� w zesz�y weekend na czwartych urodzinach Elli, jego siostry stryjecznej. Mo�e co� w zwi�zku z facetami? Wiedzia�, �e chcia�aby mie� nowego przyjaciela, ale wiedzia� o tym, bo sama na ten temat �artowa�a, jak wi�c od �art�w mia�aby przej�� teraz do takiego p�aczu? Poza tym to ona zerwa�a z Rogerem, a gdyby jej tak bardzo zale�a�o, to by tego nie zrobi�a. Co jeszcze? Usi�owa� sobie przypomnie�, dlaczego ludzie p�acz� w EastEnders, nie licz�c braku pieni�dzy, �mierci i zwi�zk�w, ale niewiele to pomog�o. Wi�zienie, niechciana ci��a, AIDS - nic z tego nie pasowa�o do mamy.
Zapomnia� o wszystkim przed wej�ciem do szko�y. Nie dlatego, �e tak postanowi�, to raczej instynkt samozachowawczy tak zadecydowa�. Kiedy masz problemy z Lee Hartleyem i jego kolesiami, humory mamy przestaj� by� wa�ne. Ale dzisiaj rano by�o ca�kiem OK. Stali pod murem nachyleni nad czym�, wi�c bez k�opotu dotar� do klasy.
Byli tam ju� jego koledzy, Nicky i Mark, i grali w tetris. Podszed� do nich.
- Cze��.
Nicky mu odpowiedzia�, ale Mark nawet go nie zauwa�y�, tak by� zaabsorbowany. Marcus usi�owa� tak si� ustawi�, �eby zobaczy�, jak idzie Markowi, ale Nicky okupowa� jedyne miejsce, z kt�rego mo�na by�o dojrze� malutki ekran. Usiad� i czeka�, a� sko�cz�. Oni jednak nie ko�czyli, czy raczej sko�czyli, ale zaraz zacz�li nast�pn� parti�. Nie zaprosili go ani nie przerwali gry. Marcus odnosi� wra�enie, �e celowo go ignoruj�, ale nie mia� poj�cia, czym m�g� si� narazi�.
- Idziecie do sali komputerowej na przerwie?
Tak w�a�nie pozna� Nicky'ego i Marka: na k�ku komputerowym. Pytanie by�o g�upie, bo wiedzia�, �e p�jd�. Gdyby nie poszli, podobnie jak on musieliby przez ca�� przerw� siedzie� gdzie� w k�ciku, aby nie zwraca� na siebie uwagi tych z wielkimi g�bami i ostrymi fryzurami.
- Czyja wiem. Mo�e. Co, Mark?
- Czyja wiem. W sumie.
- Fajnie. To mo�e si� tam zobaczymy.
Co te� by�o g�upie. B�dzie ich widzia� wcze�niej, na przyk�ad widzia� ich teraz, a nigdzie nie zamierza� znika�. Ale co� trzeba by�o powiedzie�.
Podczas przerwy to samo: Nicky i Mark przy gameboyu. OK, to nie byli serdeczni przyjaciele - jakich mia� w Cambridge ale z nimi jako� si� uk�ada�o, mo�e dlatego, �e nie byli podobni do reszty. Marcus raz nawet by� po szkole w domu Nicky'ego. Wiedzieli, �e odstaj�, niekt�re dziewczyny m�wi�y na nich "odjazdy" (wszyscy trzej nosili okulary, �aden z nich nie przejmowa� si� ubraniem, Mark mia� ��te w�osy i piegi, a Nicky wygl�da� o trzy lata m�odziej od ka�dego innego dwunastolatka), ale jako� szczeg�lnie ich to nie martwi�o. Najwa�niejsze by�o to, �e mieli siebie i nie musieli przemyka� po korytarzach.
- Ej, �wirus, za�piewaj nam!
W drzwiach sta�o kilku z �smej; Marcus ich nie zna� - zatem wie�� rozchodzi�a si� szybko. Stara� si� udawa�, �e jest zaj�ty; wyci�gn�� szyj�, jakby poch�ania�o go �ledzenie gierki, nic jednak nie m�g� dostrzec, a na dodatek Mark i Nicky zacz�li si� od niego odsuwa�.
- Ej, ��tas! Chris Evans! Pinglarz!
- To same pinglarze!
- Cholera, racja! Te, ��ty Pingiel! Cizia ci� tak ugryz�a w szyj�?
Wydawa�o im si� to bardzo �mieszne. Nie wiedzia�, dlaczego zawsze �artowali na temat dziewczyn i seksu; mieli jakiego� fio�a na punkcie seksu.
Mark si� podda� i wy��czy� gameboya. Ostatnio coraz cz�ciej ich zaczepiali i nic na to nie mo�na by�o poradzi�; trzeba by�o jedynie czeka�, a� si� znudz�. Najgorsze, �e trzeba by�o w tym czasie co� robi�, znale�� sobie zaj�cie. Marcus zacz�� robi� wyliczanki; mama wymy�li�a tak� gr�, w kt�rej jedna osoba mia�a kartk� z og�lnymi nazwami, na przyk�ad "Chrupki", a druga musia�a odgadn�� dwana�cie wypisanych rodzaj�w, a potem role si� zmienia�y i trzeba by�o na przyk�ad odgadn�� dwana�cie dru�yn futbolowych. Nie mia� pod r�k� kartek, nie by�o te� drugiej ekipy; mo�na jednak by�o pomy�le� sobie co�, co ma wiele odmian, i wylicza� je, dop�ki tamci sobie nie p�jd�. Na przyk�ad owoce. Albo baloniki.
Oczywi�cie mars. Snickers. Bounty. S� jeszcze jakie�, kt�re wyst�puj� te� jako lody? Nie m�g� sobie przypomnie�. Topie.
Pienie.
- Hej, Marcus, jakiego rapera najbardziej lubisz? Tupaca?
Warrena G?
Zna� te ksywy, ale nie kojarzy�y mu si� z �adn� twarz� ani �adnym kawa�kiem, zreszt� nikt nie czeka� na jego odpowied�. Gdyby jej udzieli�, by�oby jeszcze gorzej.
Czu� pustk� w g�owie, ale to w�a�nie by�a cz�� planu. W domu �atwo wymienia� rodzaje baton�w, ale tutaj, maj�c pod bokiem natr�t�w, by�o to prawie niemo�liwe.
MilkyWay.
- E, Kurdup, wiesz, jak si� robi lask�? Nicky udawa�, �e wygl�da przez okno, ale Marcus m�g�by si� za�o�y�, �e nic nie widzi.
Pienie. Nie, to ju� by�o.
- Spadamy. Nudno tu. I znikn�li. Tylko sze��. Marnie.
Przez chwil� nikt si� nie odzywa�, potem Mark spojrza� na Nicky'ego, Nicky na Marka, a� wreszcie ten ostatni powiedzia�:
- Marcus, nie trzymaj si� nas wi�cej, dobra? W pierwszej chwili nie wiedzia�, co powiedzie�, i b�kn�� tylko: "O!", ale po chwili spyta�:
- A dlaczego?
- �eby tamci si� nas nie czepiali.
- Ale to przecie� nie moja wina.
- Twoja. Zanim ci� poznali�my, nikt si� nas nie czepia�, a teraz codziennie mamy jakie� k�opoty.
M�g� ich zrozumie�. Gdyby Nicky i Mark nie kolegowali si� z nim, tyle mieliby kontakt�w z Lee Hartleyem i jego kole�kami co misie koala z piraniami. Z jego powodu jednak misie wpad�y do wody i piranie zaczyna�y si� nimi interesowa�. Nikt im jeszcze nie zrobi� �adnej krzywdy, w powietrzu nie lata�y kije i kamienie, ale wyzwiska ciska�o si� nie inaczej ni� pociski, a je�li kto� znalaz� si� na linii ognia, ponosi� tego konsekwencje. To w�a�nie przydarzy�o si� Nicky'emu i Markowi - Marcus sprawi�, �e stali si� widoczni, a jako tacy stali si� �atwym celem, a je�li czu� do nich cho�by odrobin� sympatii, powinien trzyma� si� jak najdalej. Tyle �e nie mia� dok�d p�j��.
ROZDZIA� SZ�STY
"Jestem samotnym ojcem; mam dwuletniego synka. Jestem samotnym ojcem; mam dwuletniego synka. Jestem samotnym ojcem; mam dwuletniego synka". Za ka�dym razem, gdy Will to sobie powtarza�, pojawia� si� pow�d, kt�ry stwierdzenie to czyni� absolutnie niewiarygodnym. W �rodku g�owy - nie by�o to mo�e miejsce bardzo wa�ne, on jednak je ceni� - absolutnie nie czu� si� jak rodzic. By� za m�ody, za stary, za g�upi, za m�dry, zbyt chimeryczny, niecierpliwy, egoistyczny, niedba�y, zbyt ostro�ny (niezale�nie od �rodk�w antykoncepcyjnych stosowanych przez partnerki zawsze stosowa� durex, i to nawet wtedy, gdy nie by�o to nieodzowne), zbyt ma�o wiedzia� o dzieciach, prowadzi� zbyt bogate �ycie klubowe, za du�o pi�, za du�o �pa�. Gdy spogl�da� w lustro, za nic nie potrafi� w nim dojrze� ojca, a tym bardziej ojca samotnego.
Usi�owa� zobaczy� w lustrze samotnego ojca, gdy� zbrak�o samotnych matek, z kt�rymi m�g�by sypia�; prawd� m�wi�c, Angie rozpocz�a ich korow�d i jednocze�nie zako�czy�a. Cudownie by�o uzna�, �e przysz�o�� nale�a�a do samotnych matek i �e miliony smutnych, podobnych do Julie Christie, a samotnych kobiet z ut�sknieniem wyczekiwa�o na telefon, tymczasem frustruj�ca prawda brzmia�a tak, �e nie zna� numeru ani jednej z nich. Gdzie� si� one podziewa�y?
Troch� to potrwa�o, zanim sobie u�wiadomi�, �e z definicji samotna matka posiada dziecko, dzieci za�, jak wiadomo, ogromnie utrudniaj� bywanie w �wiecie. Delikatnie zacz�� rozpytywa� po�r�d przyjaci� i znajomych, ale post�p by� niewielki: albo nie znali samotnych matek, albo nie chcieli po�redniczy� w nawi�zywaniu znajomo�ci, przede wszystkim z racji negatywnej legendy, kt�ra owiewa�a romanse Willa. I oto znalaz� nieoczekiwan� odpowied� na ten zaskakuj�cy brak �upu. Wymy�li� dwuletniego synka imieniem Ned i zapisa� si� do grupy samotnych rodzic�w.
Wi�kszo�� os�b nie zadawa�aby sobie a� tyle trudu, aby zaspokoi� kaprys, ale Will cz�sto dzia�ania dla innych zbyt uci��liwe podejmowa� po prostu dlatego, �e mia� na to czas. Ca�odzienna bezczynno�� zapewnia�a mu niewyczerpane mo�liwo�ci snucia wyobra�e�, uk�adania plan�w i udawania kogo�, kim nie by�. Na skutek wyrzut�w sumienia po szczeg�lnie �ajdackim weekendzie zg�osi� si� kiedy� do pracy w jad�odajni dla ubogich, a chocia� nigdy nie stawi� si� do pracy, to przynajmniej odpowiadaj�c na telefony, m�g� udawa� kogo�, komu akurat wypad�y pilne zaj�cia, ale ju� za chwil�... Spodoba�a mu si� kiedy� idea VSO, organizacji rozsy�aj�cej ochotnik�w do kraj�w s�abo rozwini�tych na ca�ym �wiecie, i wype�ni� odpowiednie formularze; wyci�� z gazety og�oszenie o kursach szybkiego czytania; skontaktowa� si� z agencj� nieruchomo�ci, wypytuj�c o mo�liwo�� otwarcia restauracji, a przy innej okazji - ksi�garni...
Chodzi o to, �e kiedy ma si� ju� pewn� praktyk� w udawaniu, do��czenie do grupy samotnych rodzic�w, kiedy si� nie by�o samotnym ojcem, nie stanowi�o ani szczeg�lnej trudno�ci, ani ryzyka. Je�li nic z tego nie wyjdzie, spr�buje czego� innego. �aden problem.
ROSR (Razem cho� Osobno - Samotni Rodzice) zbierali si� w ka�dy pierwszy wtorek miesi�ca w lokalnym centrum o�wiaty dla doros�ych. Dzisiaj mia� by� pierwszy wyst�p Willa, kt�ry nie zdziwi�by si�, gdyby wyst�p ten